Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'dyktafon' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Lektura Obowiązkowa - nie tylko dla nowego użytkownika
    • Regulamin Forum
    • Jak kupić książki, nagrania i złożyć dotację
    • FAQ - poradniki, pytania i odpowiedzi
    • Przedstaw się
  • Rozwój - przejmujemy władzę nad światem :>
    • Co zmienić na Forum - Dział Techniczny
    • Rozwój idei Forum
    • Radio Samiec!
    • Czasopismo
    • Dotacje
    • Ważne!
  • Klub Weterana
    • Zasłużona Starszyzna
  • Relacje męsko-damskie i nie tylko
    • [ŚWIEŻAKOWNIA] - 'Moja historia'.
    • Na linii frontu - podrywanie.
    • Seks
    • Manipulacje kobiet i obrona przed nimi
    • Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
    • Sprawy rodzinne i dzieciaki
    • Rozstania, zdrady, prawo rozwodowe.
    • Mądry Mężczyzna po szkodzie.
    • Ściana hańby
  • Zaburzenia emocjonalne, psychiczne Pań i Panów
    • Borderline
    • Narcyzm
    • Depresja
    • Pozostałe zaburzenia
  • Męskie i niegrzeczne sprawy
    • Samodoskonalenie i samowychowanie
    • Bad Boy
    • Hajs i inne dobra materialne
    • Wtopy i upokorzenia
  • Youtube - ciekawostki, dramy, informacje, nowinki
    • Niekonwencjonalni youtuberzy
    • Zagraniczni youtuberzy
    • Kanały sportowe
    • Konwencjonalni youtuberzy
  • Sport i zdrowie
    • Sport
    • Zdrowie fizyczne i psychiczne
  • Polska i świat
    • Co w zagrodzie i za miedzą
  • Przetrwanie, apokalipsa, preppersi
    • Survival w mieście
    • Survival w terenie
    • Przydatne umiejętności
    • Zestawy ewakuacyjne
    • Ogień, woda, żywność, ubrania, energia
    • Broń i narzędzia
    • Apteczki, zestawy medyczne, pierwsza pomoc, higiena
    • Schronienie, domy, bunkry, ziemianki
    • Urządzenia, pojazdy, gadżety
    • Książki, opracowania, podręczniki, artykuły, wiedza - związane z survivalem
    • DIY, "patenty", life hacki
  • Motoryzacja i Technologie
    • Wszystko co jeździ, pływa i lata.
    • Komputery
    • Technika i sprzęt
  • Hobby
    • Zainteresowania
    • Hobby i twórczość
  • Duchowość
    • Nie samym ciałem człowiek żyje
  • Rozmowy przy wódce
    • Flakon, kielon i zagrycha
  • Rezerwat dla Kobiet
    • Dlaczego tak?
    • Bara-bara
    • Wokół domowej 'grzędy'
    • Bóg stworzył kobietę brzydką, więc musi się ona malować.
    • Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
    • Kobiecy kącik 'kulturalny'
  • Domowa grzęda
  • Samczy Mobil Klub HydePark- zbiór tematów niepasujących do pozostałych kategorii
  • Samczy Mobil Klub Rowery
  • Samczy Mobil Klub Powitalnia
  • Samczy Mobil Klub Zabezpieczenia przed miłośnikami cudzej własności.
  • Samczy Mobil Klub Samochody
  • Samczy Mobil Klub Latadła:szybowce, śmigłowce, rakiety, balony :)
  • Samczy Mobil Klub Motocykle
  • MacGyver a GADGETY MĘSKIE : ......?
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • IT Linux
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • Klub poligloty Jaki język
  • NAUKA - SCIENCE Wprowadzenie do Metodologii Naukowej
  • Klub Pasjonatów Futbolu Reprezentacja Polski
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ekstraklasa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka klubowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka międzynarodowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ogólne
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji s
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Pornografia - ubojnia pomysłowości, kreatywności i działania
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji 50 powodów aby porzucić pornografię
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Odwyk Piotra i nowe lepsze życie
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji NOFAP - Odwyk od A do Z
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Co robić by Nofap się udał?
  • Klub Wschodnioazjatycki Ogólne
  • Klub Wschodnioazjatycki Korea
  • Klub Wschodnioazjatycki Chiny
  • Klub Wschodnioazjatycki Japonia
  • Klub Wschodnioazjatycki Mongolia
  • In web development Przydatne linki
  • In web development Mam problem

Blogi

  • Blog Ruchacza
  • Critical Thinking
  • Pan Kabat Blog
  • Bacy
  • Paweł z N.
  • Silvia
  • Blogosfera Vincenta
  • 105 kg skurwysyna
  • Droga do męskości
  • „Sukces jest czymś, co przyciągasz poprzez to, kim się stajesz.”
  • RysiekBlog
  • PZK
  • Aroxblog
  • Zasady Drugiej Strony Lustra
  • Prywatne zapiski Leona
  • Self Blog
  • friendship
  • redBlog
  • OpenYourMind
  • kootasBlog
  • Blog
  • The Samiec Post
  • TradeMe
  • Zapiski Eldritcha
  • Blog Chłopaka na Testosteronie
  • nowhereman80
  • ALPHA HUMAN
  • Myśli bieżące - filozoficznie ...
  • Samczym okiem
  • Za twórczością podążający, pragnący swego zaniku.
  • Ryśkowe szaleństwa.
  • Spira - żeby wygrać, trzeba przegrać
  • Scarcity of Knowledge
  • Throat full of glass
  • .
  • listy do dusz
  • Cytaty ważne i więcej ważne
  • Różne wypociny EjczFajfa
  • Moje przemyślenia
  • Blog Duńczyka
  • Podkręcili mi śrubkę!
  • Pułapki i kruczki
  • Jak działa rzeczywistość i kim jesteśmy - rozważania
  • TOALSWAHCADTLKCAFG
  • Arasowy blog postrzegania subiektywnego
  • Otwórz Oczy
  • Bez litosci
  • Przelewanie mysli.
  • Blog Metodego !
  • Boks - kompletnego laika trening
  • New Day at oldschool
  • Moim okiem
  • Czerwony Notatnik
  • Świadomość,Świadomość,Świadmość
  • Human Design: self-study
  • TOP seriali telewizyjnych
  • Szkaradny's
  • Coś tu może kiedyś będzie.
  • Przebudzenie z Marixa
  • Cortazarski Blog
  • .
  • Indigo puff obraża nasze forum na streamie!!!!!!!!!
  • Blogowo
  • Analconda
  • danielmagical ...fenomen patostreemow
  • W poszukiwaniu prawdziwych emocji
  • "Rz"ycie
  • Always look on the bright side of life...
  • Za horyzontem zdarzeń
  • Kubeł zimnej wody
  • Just Easy
  • .
  • Rody Krwi
  • sumer
  • Filmoteka Białego Rycerza
  • Życie W Kuchni
  • Człowiek Renesansu
  • BS lepsze niż Vitalia!
  • Okiem borderki, czyli świat z innej perspektywy
  • Blog Dzika
  • Podglądam siebie.
  • Światłopułapka
  • Wzloty i upadki ducha
  • Złote myśli Sary.
  • ezo
  • La chica loca
  • nowy rok numerologiczny rozpoczety
  • 30 dniowe wyzwanie.
  • 1
  • "Jak się przewróce to ja się za swoje przewrócę"
  • Coś Więcej...
  • Kobieta to rarytas dla bogaczy.
  • Narkonauta
  • Casual Gentleman
  • Luźne przemyślenia Ksantiego
  • .
  • Dziennik rozwojowy
  • Studęt tłumaczy
  • antymatrixman
  • Rapke
  • Między ziemią a piekłem czyli ile kosztuje spełnianie marzeń.
  • Archiwa Miraculo
  • IBS/SIBO - moje zmagania z chorobą
  • Wielka ucieczka z więzienia "Przeciętność"
  • Chore akcje z mojego poje*anego życia
  • Czas zapłaty
  • Jan Niecki - manosfera
  • Miejsce ulotnienia dla zbyt dużego ścisku pod kopułą
  • Z Przegrywu do Wygrywu
  • Droga do Zwycięstwa
  • Nerwica, lęki, pogadajmy.
  • Wewnętrzna stabilizacja świadomego mężczyzny
  • Baldwin Monroe...na płótnie
  • moj pulpit
  • Dobry, zły i brzydki
  • Różności
  • Uśmiechnięta (p)ironia
  • Instrukcja życia w systemie...
  • Orszak Trzech Króli
  • Human LATA - Od zera do ATPL'a.
  • Niezapominajka
  • Niezapominajka
  • Ozór na szaro
  • PsYCH14trYK
  • (...)
  • boczkiem przez życie
  • Ze szczura w Kruka (PuA, rozwój osobisty i duchowy)
  • Ozór na szaro.
  • Strumień świadomości
  • Przygody faceta w prawie średnim wieku
  • :-)
  • Esej - jaki jest i powinien być cel życia ludzkiego?
  • Eksponowanie kreatywności.
  • W samo okienko
  • Saturn i co dalej?
  • Zapiski
  • Jakie są korzyści z skontaktowania się z profesjonalną firmą w celu dochodzenia odszkodowania za poniesione straty?
  • Bruxawirus
  • Redpill
  • Naukowy blackpill
  • Czy to friendzone?
  • Jak żyć ?
  • Jak żyć, Panie Premierze?
  • Żywot wieśniaka poczciwego
  • Jack Hollywood
  • Analconda
  • smerfiBlog
  • Dzień, w którym przestałem być nieśmiały.
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • O podróżach
  • Młodzi samcy w równowadze Blog
  • Klub muzyków i kompozytorów (muzyczny) Blog muzyczny
  • Red Pill Blog Redpill

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Miejscowość:


Interests

Znaleziono 3 wyniki

  1. O tym jaki byłem przed poznaniem mojej "tej jedynej" miłości, opowiem później. Chciałym skupić się na tym, dlaczego po parul latach wielkiej miłości, musiałęm kupić dyktafon aby użyć go przeciw tej, dla której "dałbym sobie rękę odciąć". Wszystko stoi na prostej drodze do rozwodu. Czy moja samica w końcu się ogarnie? Bo ja się ogarnąłem, choć może trochę za późno. Trzeba było być Niedźwiedziem, a nie misiem. Jakieś parę lat temu po może i ambitnym technikum, nie mogłem znaleźć pracy. Bo byłem dobrym człowiekiem, nie miałem znajomości i byłem trochę niepełnosprytny, ale miły i romantyczny. Miła ciota. Już po "wielkich problemach dojrzewania"...a chciałem w końcu znaleźć pracę i cel w życiu, a także kobietę, to piękną i jedyną. Udało mi się jakimś cudem znelźć pracę za granicą. Po paru miesiącach nienajlepszj ale jakoś lepiej płatnej pracy, poznałem tam moją przyszłą żonę. Biedną, bo zagubioną, zamkniętą w sobie i troche sobie nie radzącą w pracy i z ludźmi. Po wielu moich "niepowodzeniach" z płcią przeciwną, "wziąłem się w garść", zostałem jej przyjacielem, "opiekunem",w końcu powiedziałem jej, że ją kocham i potem poprosiliśmy pracodawcę o "couple room" dla nas. Było pięknie, kochaliśmy i kłóciliśmy się również, ale nie rozłączaliśmy. Zawsze razem. Przed i po pracy. W wolne. Pracodawca nic przeciw taki związkom nie miał, w końcu w naszym miejscu pracy pary tworzyły się zawsze. Ale moja ukochana sprawiała swoim zachowaniem i "chęcią do pracy" pewne problemy, ktorych nie zauważałem, bo hormonalny haj nie pozwalał mi, żebym tą sprawę bardziej zbadał. I tak oto nie przedłużono nam kontraktu. Nie przeszkadazło mi to jednak, wierzyłem naiwnie, że dzięki tej miłości damy radę, nawet jeśli jej dom w którym mieszkała, był obciążony niespłaconym kredytem hipotecznym. Jakby co, u mnie z zameldowaniem było wszystko jest i było w porządku. Tylko i tak sensownej pracy brakowało w okolicy. Gdy wróciliśmy do kraju, byliśmy raz u niej a raz u mnie. Pochodzimy z dwóch różnych województw i trochę odległości między nimi jest. Ale nie przeszkadzało to nam. Choć pieniędzy nie zostało wiele (ukochana wspierała mamę finansowo a ja nie miałem jakiegoś większego finansowego planu) a mi zależało, żeby jednak ich nie zabrakło. I zależało mi też na tym aby moja jedyna została moją narzeczoną. Parę miesięcy po zaręczynach znalazłem kolejną pracę za granicą. Najpierw miałem znaleźć się tam ja, potem moja miłość. Z tym, że tamto miejsce nie było moim wymarzonym, ale czego nie robi się dla miłości... Najbardziej denerwowały dwie zmiany na dzień i tylko parę godzin dla siebie między tymi zmianami. Szef zresztą miał inne plany i nie chcaił zatrudnić mojej ukochanej. Dopiero po paru miesiącach charówki, ogłoszono nową rekrutację. W razie czego, udało mi się też znaleźć kolejną ofertę i zagadać do kolejnego pracodawcy, czy może by kogoś nie chciał. Poszedłem na żywioł. Bo już nie mogliśmy wytrzymać paromiesięcznej rozłąki. Bo była szansa. Znalazłem dla niej współdzielone mieszkanie, ze starym właścicielem. Tańszych ofert nie było a zakwaterowanie na terenie mojego pracodawcy było o wiele mniejsze. Zapłaciłem wszystkim czym miałem, jeśli chodziło kaucję, pożyczyłem nawet pieniądze od kolegi, żeby jakoś przeżyć. Liczyłem, że się to uda. Ale szefostwo w mojej pracy nie przyjęło mojej ukochanej. Mimo doświadczenia i dobrej znajomości języka. Natomiast w drugiej, trochę podlejszej robocie, ale tak samo płatnej, moja ukochana się poddała po pierwszym dniu próbnym. I jeszcze przed rozmowami kwalifikacyjnymi kupiła sobie iphone na abonament! To był pierwszy znak: "no to ty się dla mnie poświęcisz, zjem Cię całego mój chlebku..." Po tym się poddała. Nie miała ochoty szukać innych prac w okolicy. Jak już jakieś były to zawsze coś nie tak. Pytanie po której stronie... bo świadkiem nie byłem... Nie chciała znaleźć/nie mogła znaleźć...Święta spedziliśmy zdala od naszych rodizn, skromnie. Dziwnie szczęśliwi... Styczeń, luty pracy nadal nie było. Dopiero potem coś znalazła, ale na pół etatu. A ja płąciłem prawie całą pensję na jej czynsz, stan konta zjeżdżał na minus...gdby nie ten overdraft (nie zaciągałem kredytu tylko aktywowałem tzw. overdraft, zresztą nie przysługiwała mi nawet karta kredytowa bo nie pracowałem nawet rok), to może by wtedy wcześniej odjechała. A tak, po przekalkulowaniu, powiedziałem jej, że jak umowa na mieszkanie u tego gościa się jej skończy, to musi wrócić do domu, bo nie wyrobimy. A nie wyrabialiśmy. Nawet z jedzeniem. Z resztą nie przypominam sobie, żeby mi dużo razy przygotowywała posiłki. Owszem, miałem w pracy, ale do dziś obiady od niej mogę policzyć na palcach jednej ręki. Większość mam od mamy i od teściowej. Ech kolacje i posiłki na randkach ok, ale chyba robiłem ich trochę za dużo... Może i była to bolesna decyzja ale słuszna. Przynajmniej nadal miałem pracę. I odłożony urlop. A na urlopie...no cóż, wpadliśmy. Po około dwóch latach "starania się"...kto kogo podpuszczał? Szczerze ,to ja. Tak bardzo kochałem moją już wtedy narzeczoną, że obdarzyłem ją zapłodniłem. Prawdopodobnie zawiodły wtedy prezerwatywy. Dobre prezerwatywy. No ale miały zawieść później! Ale nie spanikowałem. Nie zostawiłem jej z tym samym. Z resztą obiecałem jej, że gdyby do takiego czegoś doszło to nie stchórzę. Ale powiedziałem, że będzie trzeba się nieźle naprawcować. Wróciłem więc do hotelu. Pracować i szybko zaklepać kolejne dwa urlopy: pierwszy na to aby omówić kwestię ślubu (chciałem tego ślubu, chciałem czegoś pewnego, związku bo ileż można się wahać?). Było trochę spięć między rodzinami. Dodatkową tragedią był fakt, że zadłużony dom mojej przyszłej żony został zlicytowany...ale to i tak było do przewidzenia. Dlatego postanowiliśmy wziąć ślub u mnie. Potem okazało się, że równie dobrze można było tradycyjnie, u panny młodej no ale panika wzięła górę i moja żona na czas pierwszego trymestru ciąży została u moich rodziców. Żeby nie dopadł ją stres. I tak ją dopadł. Po czasie miała pretensje do moich rodziców o nic. Po prosu nie czuła się jak u siebie. Dotarło wtedy do mnie, że pomiędzy nią a matką jest nierozerwalna więź, która jednak uzależniła tak obie od siebie, że po dłuższej rozłące obie wariują! A dlaczego ta więź jest taka? Cóż, jej tatuś lubił wlewać za kołnierz. I to spowodowało dużą destabilizację w jej życiu. Do jej mamy nic nie mam. Może tlko jedną rzecz: przez to całe jej poświęcenie i chronienie córki przed wszystkim, moja ukochana z pozoru dzielna, uparta jest też w pewnym sensie nieporadna i marudna. A! I chce być wolna i niezależna. Jej obecny stan mógłbym opisać dwoma przeciwstawnymi do siebie słowami: słabość siły. Po weselu musiałem jeszcze wrócić do pracy, odbębnić miesięczne wypowiedzenie i dorobić trochę pieniędzy. Co ciekawe koszt wesela się zwrócił a i zaoszczędzone pieniądze dały jakąś pewność finansową. Choć nawet po pobieżnej kalkulacji wiedziałem, że na długo te pieniądze nie starczą. Dlatego w głowie miałem pewny plan... Po ślubie zamieszkałem z żoną u teściów. Ich dom (niestety zlicytowany, ale eksmisja jeszcze nie nastąpiła) był dosyć duży więc, raczej nie przeszkadzaliśmy sobie. Dla mnie jednak jako mężczyzny, irytująca była rzecz, że wszystko wokół nas robiła i przygotowywała dla nas teściowa. Nawet w piecu nie mogłem napalić. Jej mąż nie był w tej formie co kiedyś i ogólnie po jego pijackiej przeszłości zostały mu już tylko problemy zdrowotne. Ale dało się żyć. Pieniędzy starczało na wszystko. Miło wspominam ten czas gdy nasz syn rósł w brzuszku mojej żony. Dla nas obydwojga to również był miły czas. Na bliskość i czułości :-). Z powodu ciąży nie mogliśmy być też tak od razu eksmitowani. Po urodzeniu dziecka (okres prenatarny bez problemów, urodzone naturalnie w nowym szpitalu położniczym w przeciągu paru godzin; byłem przy porodzie, to był mój wybór, żona nie nalegała.), stałem się ojcem. Miłe uczucie. I trochę niepewności. Ale poczucie odpowiedzialności za powołanie kolejnej istoty na tej planecie do życia, sprawiło, że wspólnymi siłami dawaliśmy radę w opiece nad dzieckiem. Nawet gdy byliśmy bezradni jedno wspierało drugiego. Ale...nie mogłem znaleźć pracy. Pieniądze topniały w zastraszającym tempie (leki, mleko dla dziecka, akcesoria dla dziecka, własne potrzeby, opał etc...). Wysyłałem dużo CV. Albo nie odpowiadali albo jak już odpowiedzieli to potem na rozmowie dziwili się, co ja tu w Polsce robię. Wtedy doszło do mnie, że z tak "zagranicznym" CV nikt mnie nie będzie chciał w tym kraju. Dlatego zdecydowałem się na powrót do starego pracodawcy (tego pierwszego) ale do jego placówki w innej okolicy. Żona wiedziała, że taki plan miałem na wypadek gdyby już nic tu nie wyszło. Bez problemu przeszedłem rozmowę kwalifikacyjną. Ciężko zdobyte doświadczenie i lepsze umiejęntości językowe w przeszłości, pomogły mi. A także świadomość, że jestem kochającym mężem i ojcem i że chcę zapewnić mojej rodzinie byt sprawiły, że spojrzałem na to miejsce z całkiem innej strony i dobrze odnalzałęm się na nowym stanowisku pracy. Nie zarabiam może więcej ale to starcza na tyle aby: móc część pieniędzy wysłać żonie i część odłożyć na zamieszkanie w nowej okolicy (mieszkam na zakwaterowaniu). Mieszkania tam są o wiele tańsze. Ja wiedziałem, że nie będzie to dla niej łatwe. Kolejna rozłąka. A za parę dni długo wyczekiwany dłuuuugi urlop. W tym czasie, po prau miesiącach spokoju, nadziei, miłych i upewniających ją w mojej miłości konwersacjach na facebooku (używamy fb bo nasze dziecko zwykle śpi, gdy kończę pracę), nagle pewnego dnia napisała, że mnie nie kocha, że się nie staram, że jestem nieodpowiedzialny! Gdyby nie to, że podczas naszych małżeńskich kłótni, jakimś cudem znalazłem Samcze Runo, to...chyba nadal był bym misiem. Postanowiłem moją Ukochaną przywrócić do porządku, na jej emcjonalne zakłamane argumenty, przedstawiałem moje logiczne. I dałem do zrozumienia, że samą miłością ich nie wykarmię. Daliśmy sobie do zrozumienia: "ty opiekujesz się dzieckiem, ja zbieram na Was". I pomyśleć, że w dzień rocznicy wmówiła sobie, że ją zdradzam, chciała mi zabronić dodawania koleżanek i kolegó z pracy do listy znajomych na fb! A ja myślałem, że kobiety to tylko meczy, piwa i kolegów zabraniają. I że to alkohol i papierosy, używki są przyczyną problemów w małżeństwie. A ja raczej od tych rzeczy stronię. A i tak mam przejebane! Co jak co, ale nie zamierzałem jej zdradzać. Koleżanki mam fajne, ale wolny czas po pracy organizowałem sobie w inny sposób. Z resztą ona nadal jest piękna ale jej czar już dawno prysł. Dzięki jej głupiemu zachowaniu. Chciała zarzucić mi, że wysyłam za mało pieniędzy. Jasne. Opłaciłem jej i jej rodzinie kaucję na nowe mieszkanie, pralkę, łóżko...wysyłam stałą kwotę na czynsz + inne rzeczy, jej mama też przecież zarabia i poświęca się co doceniam (no ale córka już dorosła, a mama ciągle na nią buli i buliła nawet gdy komornik wszedł na pensję). No ale w końcu mamy zamieszkać razem, jak dziecko dorośnie. A ja całej pensji nie mogę dać. Zresztą żyją, syn rośnie i jest zdrwy, więc pieniędzy chyba starcza, albo ja czegoś nie wiem? A. No i mówiła mi, że seksu nie będzie...bo jakieś powikłania... ale pytając ją o wyniki, napisała mi, że lekarz jej nie powiedział dlaczego tak jest... a ja się jej zapytałem dlaczego nie powiedział? a ona na to...że powiedział, że podwójne nacięcie, że poród bez znieczulenia... hm...to powiedział czy nie? panowie...minęło już sporo czasu od połogu. Ja sobie z tym problemem poradziłem, ja byłem wyrozumiały w tej kwestii a ta dziwna odpowiedź mnie zastanawia... Ok ale jak mi pokaże dowód, to uszanuję. I najem się grochu i czosnku w nocy, żeby nas od siebie odrzucało :-D . Jeśli w ogóle to prawda, bo może żona chce mnie sprowokować, tak jak kiedyś rzuciła się raz na mnie z rękoma, załamana tym, że pieniądze się nam końcżą. Pamiętam, że wtedy musiałem się opanować i bronić. Skończyło się tylko na tym, że obiła sobie trochę plecy, bo poślizgnęła się pod moim naporem, gdy zablokowałem jej cios. Do dziś nie może mi tego zapomnieć. I wmówiła paru przyjaciółkom na fb jaki to zły jestem. Obgadała moją mamę, obraziła. Jej brat a mój ocjiec chrzestny to zobaczył i przekazał mamie...nieładne komentarze usunęła niedawno, ale ja już przezornie zaimporotwałem archiwum fb. A i była jedyną osobą, która usunęła mnie ze znajomych. Pięknie! No teraz przywróciła, ale z natury jestem miły i przyjacielski i nie spodziewałem się takich akcji z jej strony. Z drugiej strony to była jedyna metoda, żeby mi jakoś tam "przywalić". Ale mam nerwy ze stali. I dowody przeciwko niej. I bilingi. I całą tą historię. Teraz postawiłem jej ultimatum: ma przemyśleć, czy za parę dni mam pojawić się u niej, czy u moich rodziców. Bo jeśli mamy kłócić się przy dziecku, to jej dobre umiejętności opieki, na nic się nie zdzadzą. Wtedy pozostanie wybór mniejszego zła: rozwód. Dlatego po przemyśleniu sprawy jeszcze raz, kupiłem dobry dyktafon, który już jutro będzie u mnie w skrzynce pocztowej. Ciąg dalszy nastąpi...
  2. Patton

    Dyskretny dyktafon.

    Z powodu pewnej sytuacji szukam małego, niezbyt drogiego, i nie wzbudzającego swoim wyglądem podejrzeń dyktafonu. No i dobrze by było żeby nagrywał chociaż te 4-8 godzin, no i najlepiej żeby był dostępny na allegro, ewentualnie w jakimś innym w miarę dobrym sklepie z możliwością płatności przy odbiorze. Także może ktoś poleci jakiś model?
  3. A więc tak bracia samcy. Dziękuję za rady. Nie kontynuowałem dalej poprzedniego wątku, ponieważ cała sytuacja wymagała dogłębnego przemyślenia. Moja historia w temacie Dlaczego kupiłem dyktafon, skończyła się na gromadzeniu dowodów. Ale to nie był koniec przygód. Pod koniec urlopu wróciłem aby zobaczyć się z synem. Nastawienie żony wobec mnie wcale się nie zmieniło. Oprócz tego, że mogłem zobaczyć się z naszym dzieckiem, nic pozytywnego nie wynikło. Na dodatek razem z mamusią powiedziała, że mam przerąbane, bo założyła mi niebieską kartę! Nie zabawiłem tam długo. Korzystając na jeden dzień z tajnej kryjówki u znajomego jej kuzyna, wybrałem się do Ośrodka Interwnecji Kryzysowej zapytać jak to tak bez wyraźnych dowodów, można mi taką kartę założyć. Miła pani z owej placówki, wyjaśniła mi, że każda żona może tak zrobić i to anonimowo i że wystarczy samo zgłoszenie, że żona nie czuje się bezpiecznie. Pozostawiam to bez komentarza. No może raczej z jednym: to niebieskie gówno w niczym nie pomaga, tylko jest po to aby na rozprawie sądowej każda zarejestrowana interwencja była grzechem na koncie męża. Nie. Nie można tego gówna zdjąć na moją prośbę. No to pięknie. Dodatkowo nie przyjęły prezentu w postaci karty podarunkowej od moich rodziców i siostry. Wróciłem na świąteczny kontrakt do pracy. I tak przepracowałem do końca grudnia. Nie mówiłem żonie kiedy dokładnie będę. Jeszcze przed naszym konfliktem powiedziałem, że wpadnę zaraz po świętach, bo wtedy mam styczniową przerwę od pracy. Ale obecnie nie podałem jej informacji o konkretnym terminie. Ta wygrażała się, że nie mam po co przyjeżdżać. Ja jej na to: "Jakim prawem możesz zakazywać? Jesteśmy jeszcze małżeństwem, czyż nie?". To samo tyczyło się moich rodziców i mojej siostry (jest przecież matką chrzestną). Mają prawo zobaczyć mojego synka. Załatwiłem im nocleg w mieście, żeby nie było, że wbijemy się do nich na noc jeszcze. Ja miałem tam pojawić się później, wynajętym samochodem (wynająłem samochód, ponieważ transport publiczny tym razem mi się nie opłacał). Rodzice odwiedzili moją żonę wcześniej, już 2 stycznia w godzinach wieczornych między 17 a 18. Ponowili wizytę 3 stycznia parę minut po 9 rano. Dołączyli do nich moja siostra wraz ze swoim chłopakiem. Pierwsze wizyty przebiegły miło... Przed trzecią wizytą i po wymeldowaniu z noclegowni (ja dojechałem dopiero 4 stycznia o 5 nad ranem), pojechaliśmy najpierw do sklepu Smyk, aby kupić prezenty dla mojego syna. Zapłaciliśmy kartą podarunkową, którą wcześniej podczas ostatniego urlopu moja żona nie przyjęła. Gdy pojawiliśmy się tam (ja, matka i ojciec; siostra opuściła z chłopakiem miasto 3 grudnia, ja dojechałem wynajętym samochodem do miasta 3 grudnia ok 4 nad ranem), zostaliśmy niemile potraktowani przez moją żonę i teściową. Zarzucały one mojej mamie kłamstwo, że moja wizyta była niezapowiedziana. Prawda jest taka, że moja matka powiadomiła moją żonę w poniedziałek, że przyjdą razem ze mną. Prezentów przyjąć nie chciały. Ale w końcu udało nam się je przekonać. Gdyby chciały je zwrócić, to Smyk zwraca wartość przedmiotów tylko na kartę podarunkową. Ale paragon to ja mam. Jeju, że aż do takich chorych sytuacji doszło. Nawet ekstra pieniądze dla żony od mojej mamy były ble! Całe ostatnie spotkanie nagrałem ukrytym dyktafonem. Nagrania przesłałem do detektywów. Tak, wynająłem detektywów. Lecz ci niczego podejrzanego nie wykryli. Ale jedno jest dziwne: podczas śledzenia nikt z domu nie wychodził! Nawet jak pogoda była ładna i odpowiednia aby wziąć małego na spacer. Pozostaje zapłacić im resztę za zlecenie. Przynajmniej stenogramy będę miał. Pieniądze szybko się odrobi. W końcu żonka nie chce ze mną zamieszkać za granicą. Zdrada? Raczej nie. Mamy po prostu taki kawał z brodą: wszystkiemu jest winna żona i teściowa. Na następny dzień wróciłem z rodzicami w swoje strony i pojawiłem się u adwokata. Ten obiektywnie przedstawił mi wszystkie możliwe konsekwencje każdej decyzji. Zaproponował, żebym podjął chociaż ostatnią próbę ratowania małżeństwa. Szczerze to trudno mi uwierzyć, czy uda mi się żonę wyciągnąć z tego chorego układu między nią a matką. Ale można spróbować. Tylko trzeba spotkać się w 4 oczy, trzeba też to zrobić umiejętnie, bo wystarczy, że zadzwoni na policję i już będę miał "nasrane" na koncie. Wiecie, niebieska karta. Za nic. Póki co konto czyste. Podczas spotkań byłem miły, elkwentny i kulturalny. One tylko się niepotrzebnie nakurwiały (wmawiały swojej rodzinie i mojej rodzinie, że je pobiłem, a ja na to: "Dlaczego więc nie wezwałyście policji, jeśli mam niebieską kartę? Z O N K ! ), że ich misterny plan idzie w pizdu. I że przesyłam mniej pieniędzy. PS Nie złożyła pozwu, ponieważ to ja trzymam nasze dokumenty. A że jest cienka w urzędniczych sprawach to nawet kopii sobie nie potrafi załatwić. A no i to kosztuje aż 600 zł. A bez pracy nie ma kołaczy! Pieniądze wysyłam tylko na dziecko. CDN...
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.