Nie wiem panowie jak wy, ale mnie zawsze strasznie wkurzało nadmierne owłosienie kija i piłeczek. No nie zupełnie mi przeszkadzało, ale panie nie przepadały za wydłubywaniem łoniaków spomiędzy zębów
Na dobrą sprawę zaczęło się, gdy w wieku 25 lat mocno ograniczyłem wszystkie nałogi, skończyłem z typowo młodzieżowym podejściem do odżywiania.
Jak zacząłem trzymać dietę, busz zaczął bujnie rosnąć.
Po kilku miesiącach zdrowszego trybu życia mój Wacek miał brodę jak Fidel. Trzeba było coś zaradzić. Pierwszy odruch to było strzyżenie. Nożyczki, maszynka elektryczna. Efekt był średni, zawsze włoski zostawały, dłuższe lub krótsze, ponadto odrastały ze zwiększoną siłą. Po dłuższych przerwach mój włochaty przyjaciel wyglądał nie jak Fidel tylko jak sędziwy czarodziej z długą brodą.
Ten stan rzeczy nie mógł trwać w nieskończoność, kolejnym krokiem było poprawianie efektów strzyżenia za pomocą maszynki do golenia. Niby wszystko gładko, niby ładnie, ale jajca podrażnione i zdarzało się zaciąć.
W akcie desperacji pokusiłem się o użycie plastrów do depilacji, niestety rwanie włosa za ich pomocą daje uczucie, jak byś włożył klejnoty w mrowisko. Nie polecam.
Minimalnie lepsze efekty uzyskiwałem dzięki zestawowi: wosk nakładany na ciepło + plastry. Mniej bolało.
Doszedłem do budującego wniosku, iż trzeba spróbować czegoś innego, zacząłem testowanie kremów do depilacji. To był strzał w dziesiątkę. Oczywiście trwało trochę nim dobrałem krem, który nie piekł w jaja, był łagodny dla skóry i zbierał się wraz z włosem szpatułką przy minimalnym użyciu siły.
Tryumf, depilacja klejnotów i marszałka co 10 dni, nałożenie kremu przed wejściem pod prysznic zabiera minutkę, 5-6 minut czekania, minutę zdjęcie owłosienia szpatułką. Prysznic, po wyjściu wycieranie do sucha, 2 krople oliwki lub trochę balsamu i jest perfekt. Zero podrażnień, dokładne usunięcie owłosienia, świetny efekt wizualny.
Zdjęcia nie wstawię, siać zgorszenie nie będę.
Bracia, a wy jak golicie swoje klejnoty?