Jump to content

Search the Community

Showing results for tags 'kariera'.

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Stulejman Wspaniały
    • Stulejman Wspaniały
    • Jak kupić książki, nagrania i złożyć dotację
    • Stulejman Wspaniały
    • Stulejman Wspaniały
  • Rozwój - przejmujemy władzę nad światem :>
    • Co zmienić na Forum - Dział Techniczny
    • Rozwój idei Forum
    • Radio Samiec!
    • Czasopismo
    • Dotacje
    • Ważne
  • Klub Weterana
    • Zasłużona Starszyzna
  • Relacje
    • [ŚWIEŻAKOWNIA] - 'Moja historia'.
    • Na linii frontu; podrywanie
    • Seks
    • Manipulacje kobiet i obrona przed nimi
    • Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
    • Sprawy rodzinne i dzieciaki
    • Rozstania, zdrady, prawo rozwodowe.
    • Mądry Mężczyzna po szkodzie.
    • Ściana hańby
  • Zaburzenia emocjonalne, psychiczne Pań i Panów
    • Borderline
    • Narcyzm
    • Depresja
    • Pozostałe zaburzenia
  • Męskie i niegrzeczne sprawy
    • Samodoskonalenie i samowychowanie
    • Bad Boy
    • Hajs i inne dobra materialne
    • Wtopy i upokorzenia
  • Youtube - ciekawostki, dramy, informacje, nowinki
  • Sport i zdrowie
    • Sport
    • Zdrowie fizyczne i psychiczne
  • Polska i świat
    • Co w zagrodzie i za miedzą
  • Stulejman Wspaniały
    • Stulejman Wspaniały
    • Survival w terenie
    • Przydatne umiejętności
    • Zestawy ewakuacyjne
    • Ogień, woda, żywność, ubrania, energia
    • Broń i narzędzia
    • Apteczki, zestawy medyczne, pierwsza pomoc, higiena
    • Schronienie, domy, bunkry, ziemianki
    • Urządzenia, pojazdy, gadżety
    • Książki, opracowania, podręczniki, artykuły, wiedza - związane z survivalem
    • DIY, "patenty", life hacki
  • Motoryzacja i Technologie
    • Wszystko co jeździ, pływa i lata.
    • Komputery
    • Technika i sprzęt
  • Hobby
    • Zainteresowania
    • Hobby i twórczość
  • Duchowość
    • Nie samym ciałem człowiek żyje
  • Rozmowy przy wódce
    • Flakon, kielon i zagrycha
  • Rezerwat dla Kobiet
    • Dlaczego tak?
    • Bara-bara
    • Wokół domowej 'grzędy'
    • Bóg stworzył kobietę brzydką, więc musi się ona malować.
    • Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
    • Kobiecy kącik 'kulturalny'
  • Domowa grzęda
  • Samczy Mobil Klub's HydePark- zbiór tematów niepasujących do pozostałych kategorii
  • Samczy Mobil Klub's Rowery
  • Samczy Mobil Klub's Powitalnia
  • Samczy Mobil Klub's Zabezpieczenia przed miłośnikami cudzej własności.
  • Samczy Mobil Klub's Samochody
  • Samczy Mobil Klub's Latadła:szybowce, śmigłowce, rakiety, balony :)
  • Samczy Mobil Klub's Motocykle
  • MacGyver a's GADGETY MĘSKIE : ......?
  • Młodzi samcy w równowadze's Tematy
  • Młodzi samcy w równowadze's Tematy
  • IT's Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • IT's Linux
  • IT's Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • Klub poligloty's Jaki język
  • NAUKA - SCIENCE's Wprowadzenie do Metodologii Naukowej
  • Klub Pasjonatów Futbolu's Reprezentacja Polski
  • Klub Pasjonatów Futbolu's Ekstraklasa
  • Klub Pasjonatów Futbolu's Piłka klubowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu's Piłka międzynarodowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu's Ogólne
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji's s
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji's Pornografia - ubojnia pomysłowości, kreatywności i działania
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji's 50 powodów aby porzucić pornografię
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji's Odwyk Piotra i nowe lepsze życie
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji's NOFAP - Odwyk od A do Z
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji's Co robić by Nofap się udał?
  • Klub Wschodnioazjatycki's Ogólne
  • Klub Wschodnioazjatycki's Korea
  • Klub Wschodnioazjatycki's Chiny
  • Klub Wschodnioazjatycki's Japonia
  • Klub Wschodnioazjatycki's Mongolia
  • In web development's Przydatne linki
  • In web development's Mam problem

Blogs

  • Blog Ruchacza
  • Critical Thinking
  • Pan Kabat Blog
  • Bacy
  • Paweł z N.
  • Silvia
  • Blogosfera Vincenta
  • 105 kg skurwysyna
  • Droga do męskości
  • „Sukces jest czymś, co przyciągasz poprzez to, kim się stajesz.”
  • RysiekBlog
  • PZK
  • Aroxblog
  • Zasady Drugiej Strony Lustra
  • Prywatne zapiski Leona
  • Self Blog
  • friendship
  • redBlog
  • OpenYourMind
  • kootasBlog
  • Blog
  • The Samiec Post
  • TradeMe
  • Zapiski Eldritcha
  • Blog Chłopaka na Testosteronie
  • nowhereman80
  • ALPHA HUMAN
  • Myśli bieżące - filozoficznie ...
  • Samczym okiem
  • Za twórczością podążający, pragnący swego zaniku.
  • Ryśkowe szaleństwa.
  • Spira - żeby wygrać, trzeba przegrać
  • Scarcity of Knowledge
  • Throat full of glass
  • .
  • listy do dusz
  • Cytaty ważne i więcej ważne
  • Różne wypociny EjczFajfa
  • Moje przemyślenia
  • Blog Duńczyka
  • Podkręcili mi śrubkę!
  • Pułapki i kruczki
  • Jak działa rzeczywistość i kim jesteśmy - rozważania
  • TOALSWAHCADTLKCAFG
  • Arasowy blog postrzegania subiektywnego
  • Otwórz Oczy
  • Bez litosci
  • Przelewanie mysli.
  • Blog Metodego !
  • Boks - kompletnego laika trening
  • New Day at oldschool
  • Moim okiem
  • Czerwony Notatnik
  • Świadomość,Świadomość,Świadmość
  • Human Design: self-study
  • TOP seriali telewizyjnych
  • Szkaradny's
  • Coś tu może kiedyś będzie.
  • Przebudzenie z Marixa
  • Cortazarski Blog
  • .
  • Indigo puff obraża nasze forum na streamie!!!!!!!!!
  • Blogowo
  • Analconda
  • danielmagical ...fenomen patostreemow
  • W poszukiwaniu prawdziwych emocji
  • "Rz"ycie
  • Always look on the bright side of life...
  • Za horyzontem zdarzeń
  • Kubeł zimnej wody
  • Just Easy
  • .
  • Rody Krwi
  • sumer
  • Filmoteka Białego Rycerza
  • Życie W Kuchni
  • Człowiek Renesansu
  • BS lepsze niż Vitalia!
  • Okiem borderki, czyli świat z innej perspektywy
  • Blog Dzika
  • Podglądam siebie.
  • Światłopułapka
  • Wzloty i upadki ducha
  • Złote myśli Sary.
  • ezo
  • La chica loca
  • nowy rok numerologiczny rozpoczety
  • 30 dniowe wyzwanie.
  • 1
  • "Jak się przewróce to ja się za swoje przewrócę"
  • Coś Więcej...
  • Kobieta to rarytas dla bogaczy.
  • Narkonauta
  • Casual Gentleman
  • Luźne przemyślenia Ksantiego
  • .
  • Dziennik rozwojowy
  • Studęt tłumaczy
  • antymatrixman
  • Rapke
  • Między ziemią a piekłem czyli ile kosztuje spełnianie marzeń.
  • Archiwa Miraculo
  • IBS/SIBO - moje zmagania z chorobą
  • Wielka ucieczka z więzienia "Przeciętność"
  • Chore akcje z mojego poje*anego życia
  • Czas zapłaty
  • Jan Niecki - manosfera
  • Miejsce ulotnienia dla zbyt dużego ścisku pod kopułą
  • Z Przegrywu do Wygrywu
  • Droga do Zwycięstwa
  • Nerwica, lęki, pogadajmy.
  • Wewnętrzna stabilizacja świadomego mężczyzny
  • Baldwin Monroe...na płótnie
  • moj pulpit
  • Dobry, zły i brzydki
  • Różności
  • Uśmiechnięta (p)ironia
  • Instrukcja życia w systemie...
  • Orszak Trzech Króli
  • Human LATA - Od zera do ATPL'a.
  • Niezapominajka
  • Niezapominajka
  • Ozór na szaro
  • PsYCH14trYK
  • (...)
  • boczkiem przez życie
  • Ze szczura w Kruka (PuA, rozwój osobisty i duchowy)
  • Ozór na szaro.
  • Strumień świadomości
  • Przygody faceta w prawie średnim wieku
  • :-)
  • Esej - jaki jest i powinien być cel życia ludzkiego?
  • Eksponowanie kreatywności.
  • W samo okienko
  • Saturn i co dalej?
  • Zapiski
  • Jakie są korzyści z skontaktowania się z profesjonalną firmą w celu dochodzenia odszkodowania za poniesione straty?
  • Bruxawirus
  • Redpill
  • Naukowy blackpill
  • Czy to friendzone?
  • Jak żyć ?
  • Jak żyć, Panie Premierze?
  • Żywot wieśniaka poczciwego
  • Jack Hollywood
  • Analconda
  • smerfiBlog
  • Dzień, w którym przestałem być nieśmiały.
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • O podróżach
  • Porady Naturopaty
  • Luźne przemyślenia
  • Blackpill - smutna prawda wychodząca do mainstreamu - śmierć redpilla w praktyce
  • Młodzi samcy w równowadze's Blog
  • Klub muzyków i kompozytorów (muzyczny)'s Blog muzyczny
  • Red Pill's Blog Redpill
  • Każdego dnia do przodu's Blog

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Miejscowość


Interests

Found 13 results

  1. Witam. Temat wraca jak boomerang na forum, ale jako, że jest to pytanie chyba jedno z najważniejszych w życiu mężczyzny, to musi wracać. Lekko opiszę swoją historię by był pewien background. Czujcie się swobodnie opisując swoją w tym temacie. Ja sam już taki temat zakładałem, ale jako że szykuje się zwolnienie mnie po 1,5 roku, to muszę wewnętrznie jakoś przetrawić tą myśl planem B, C, D... A jako, że mam już 27 lat oraz jestem żonaty, to jedyne o czym marzę to stabilizacja i dzieci oraz jakakolwiek satysfakcja z pracy by była troszkę fizyczna (obecna to programista za śmieszne pieniądze nawet jak na juniora i na rzeczy które robię [fullstack]). Praca 10 godzin dziennie siedząc wraz z podróżami niespecjalnie sprzyja zdrowiu. W wieku 20-25 lat miałem debilne spojrzenie, że coś większego w życiu osiągnę. Teraz już tylko by mi wystarczyła 3 dzieci, dom z garażem na przedmieściu (najlepiej w mieście powiatowym) i stabilna praca (ciężko mówić tak o obecnej, ale to dłuższa historia). Przyczyny zwolnienia to to, że "patrzę na problemy całościowo zamiast skupić się na małych częściach" (warta rada na przyszłość), "zbyt mała pewność siebie" (nie jestem duchem towarzystwa) mimo to "rozumiem technicznie rzeczy i potrafię nimi operować" oraz "mam potencjał". Ale tutaj jeśli ktoś jest ciekawy to chętnie pogadam przez wiadomości. Moim obecnym planem B jest policja/wojsko - jest tutaj spore prawdopodobieństwo nieprzyjęcia właśnie przez tryb pracy jaki przyjąłem w obecnej robocie. I dalej pojawiają się schody. Mieszkam w mieście powiatowym w głębokiej Polsce B i w sumie zawsze jakoś wewnętrznie mnie pasjonowało by się specjalizować w czymś technicznym a'la elektronika, mechanika, spawarka, wyroby z drewna... Coś fajnego dla mężczyzny, ale jednocześnie wymagającego smykałki, przydatnego i pozwalającego się rozwinąć. Przez moją historię i "bliskich" niezbyt byłem pchany w tą stronę, a wręcz odpychany. Ojciec umarł jak miałem rok czasu. Mama nie pracowała i żyła z renty przez większą część życia leżąc przed telewizorem (żyła z renty po moim ojcu) i dopiero potem jak miałem 20 lat poszła do pracy jako salowa. Cztery lata starszy brat był na olimpiadach informatycznych w liceum i pchał mnie w tą stronę mimo że średnio to czułem - to i tak poszedłem na studia. Pamiętam mimo to przez młodość mimo kompletnego braku narzędzi w domu, to strugałem drewno by coś wyrzeźbić, przejrzeć sprzęt elektroniczny od środka, poczytać o mechanice różnych przedmiotów. Elektroniki tak czy siak chcę się nauczyć i wszystkiego co wokół, bo już teraz umiejętność składania dronów (na cele wojenne) jest w cenie, a nie mówiąc już w przyszłości ceny serwisowania sprzętu. Teraz mam 27 lat, jest dosyć późno w życiu i muszę się ukierunkować. Nigdy się nie spodziewałem jak głęboko może zajść zmiana w człowieku jak zaszła we mnie około rok - 1,5 roku temu. Być może to jest trochę wadą naszego systemu edukacji, że za mało rozpoznaje się w człowieku jego potencjał, predyspozycje, charakter, przydziela się go do pewnej grupki i pcha w pewną określoną stronę (sam musi to robić - zazwyczaj błędnie). Tak mniej więcej jest w Holandii na przykład. Tu aż się prosi zrobić stronę internetową gdzie badałoby się człowieka, rozpoznało gdzie mieszka, co lubi robić, rozmawiałoby się z chatbotem na ten temat i w ten sposób strona polecałaby takie i takie kariery/ścieżki. Ale to tak na boku tematu. Żonie raczej nie przeszkadza jeśli bym na coś zmienił bylebym był szczęśliwy, cokolwiek to znaczy. Mama, która nie dała mi absolutnie żadnej ścieżki i żadnych wzorców tylko pyta "to porzucisz swoją obecną branżę porzucając wszystko co się obecnie nauczyłeś i rozpoczniesz wszystko od zera?". To co mam obecne, to na pewno znalazłbym znowu, ale w dużym mieście, a raczej wolę mieszkać w mieście powiatowym zarabiając 4500 netto (daj Boże) i płacąc 600 za czynsz niż płacąc w dużym mieście 3000-4000 zł i zarabiając w obecnej branży 9000 zł z dala od bliskich i natury. Oczywiście wywołuje mnie takie gadanie u mnie trochę zgrzyt, ale obiecałem sobie, że nie będę jej się słuchać, bo za wiele słuchałem się w życiu jej i brata... i tak średnio wyszedłem. Koszmarnie nie, ale szczęśliwy nie jestem. Brat już jest praktycznie seniorem.... ale co roku zmienia pracę, bo go wywalają/kończy się projekt. Taka branża. ALE by się nie skupiać na tylko ja ja ja, to zapodam parę pytań. 1. Jak się chce zostać na prowincji, mieć stabilną pracę, dobry fach w ręku, da się przyuczyć całkiem nieźle do 30-tki, to jakie ścieżki kariery byście wybrali? Studia także wchodzą w grę - koniecznie zaoczne. Mam kumpla dwa lata starszego, który studiuje elektrotechnikę zaocznie, bo czasem wymagają. Mam na oku stolarkę jako że w moim mieście jest firma zajmująca się montażem mebli i są całkiem fajne oferty pracy z przyuczeniem gdzie wymagają rysunek techniczny (dobrze umiem CADa i Blendera). Może coś związanego z górnictwem (40 km ode mnie jest kopalnia węgla jako jedyna przynosząca zyski w PL). Nie wiem. Coś na co jest i będzie popyt, coś satysfakcjonującego, coś w czym można się douczać cały dzień i z biedy się nie umrze. 2. Jakie są wasze doświadczenia na tym polu - czy robicie to co "tolerujecie" lub się kiedyś "pasjonowaliście"? Co moglibyście polecić, w co byście poszli gdybyście mieli zapas czasu? 3. Czy macie wśród znajomych ludzi, którzy robią coś takiego, o czym mało ludzi wie, a co się opłaca, jest ciekawe i z popytem? [na przykład do takich robót zaliczyć można zdalny serwis wymiany opon - na przykład]
  2. Witam serdecznie. Pisałem 20 maja odnośnie swoich postanowień. I stałem się mniej więcej taki (może poza tym, że czasem pisałem nie tam gdzie trzeba) i moje wyniki nawet wystrzeliły, z czego też dziękuję każdemu z was, którzy wspierali mnie w tamtym czasie. Kończę magisterkę. Bronić się będę zapewne we wrześniu przez to ile czasu i jak trwały rekrutacje w ostatnich dwóch miesiącach. Mam 25 lat i studiuję Informatykę (magisterka). Może po tym monologu poniżej dam innym trochę refleksji. Chcę się z wami podzielić czymś. [dopiska z rana - pisałem to wieczorem, ale udostępniam rano...] Nie będę ukrywać, stresuję się skrajnie od 3-4 miesięcy. W kwietniu przez to zachorowałem bardzo poważnie ("szybko, szybko, muszę robić, przygotowywać się, pracować 15 godzin dziennie bo nie wyrobię!!!! NO JUŻ!!!"). Skończyło się tym, że wyłączyłem się kompletnie w kwietniu na 2 tygodnie kaszląc co 3 sekundy. Jestem strasznie zmęczony tym wszystkim. Miałem już chyba z 20 rekrutacji. Na jeden staż się dostałem na 90% (jeszcze muszą odpisać, ale jak pytają o konkretną wypłatę i mówią, że mam potencjał to chyba dobrze), a na inny dopiero będę mieć rozmowę rekrutacyjną. Dzisiaj siedziałem 13 godzin łącznie od 6:00. I tak dzień w dzień (tak, czasami tu wejdę :D). Czytanie abstrakcyjnych książek (tu jeszcze spoko), poprawianie kodu, który nie chce się poprawić (różne wersje Angulara [mój wymarzony stack Spring-Angular]), masa stresu, bo i konkurencja jest olbrzymia, bo już tyle lat tego się uczę zaczynając od C++, potem Python by starać się w Javie. Wiem, że dalej będzie to samo, że "stabilizacja" nadchodzi po 3-5 latach pracy komercyjnej, że głupio byłoby rodzinę i narzeczoną zawieźć, że szkoda byłoby porzucić tą działkę gdy tyle godzin się spędziło nad uczeniem nad tym, nad płatnymi kursami na udemy (chyba 30-parę się nazbierało)... Dodatkowo wiem, że tutaj po godzinach się człowiek uczy - nie ma przebacz. Technologie nowe wchodzą. Ja nie narzekam. Przecież nie płacą za samo siedzenie na d*pie, tylko głębokie myślenie i grzebanie w kodzie. Tworzenie softwaru. Testowanie go, zrozumienie jak i czemu działa. Dodatkowo niszczy się zdrowie od ciągłego siedzenia (tak, też można stać)... Wiem, wiedziały baby co brały. Wczoraj coś kompletnie się we mnie złamało. Mi się marzy życie prywatne oddzielone od pracy jednak mimo że wzdychałem do zarabiania większego hajsu w przeciągu wielu lat, bycia częścią tej rewolucji technologicznej i generalnie bycia "wolnym ptakiem, którego los realnie leży w jego rękach". Kiedyś idąc na studia zachłysnąłem się tymi hasełkami libertariańskimi wierząc, że to jest to w co chcę iść (jak to żałośnie brzmi patrząc współcześnie...). Przychodziło mi do głowy by pójść do wojska. Jest w moim mieście jednostka wojskowa, cały batalion. Mieszkanie już mam od mamy praktycznie, ona mieszka z ojczymem od wielu lat. "Tylko" braci spłacić. Albo straż graniczna. Fakt, po 3 latach nie będę mieć 15 000, ale 5000 w najlepszym wypadku, ale szczerze mówiąc zastanawiałem się - czy jak mam mieszkanie, to czy dla mnie to aż tak ważne? Jeden kumpel skończył mechanikę i budowę maszyn na politechnice. Także pewnie "bo wypada po mat-fiz (z tej klasy się znamy)". Potem chyba nawet magistra-inżyniera nie skończył i pisałem z nim 2 miesiące temu (przesyłamy sobie memy, jedyny z którym mam kontakt z liceum). Jest w jednostce wojskowej przeciwlotników. Mówił, że jest zajebiście "wpadaj, zrobią z ciebie chłopa". W sumie pozazdrościłem mu wtedy tego. Że wie co robić. Czym się w życiu zajmować. Nie narzekał, że mało płacą. Innych trzech kumpli ze studiów licencjackich są w Warszawie. Dwóch z nich wiedziało, że nie potrafią programować, mimo że kierunek miał w nazwie "informatyka". Jeden poszedł na policjanta, drugi (rok starszy ode mnie - skończył w podobnym wieku jak ja skończę za parę miesięcy) pracuje w chińskiej korporacji w biurowcu w pracy biurowej (choć tu narzeka, że musi siedzieć w biurze przez 9 godzin), a trzeci nie robił magisterki, siedział przez 11 miesięcy w domu na utrzymaniu rodziców i dostał pracę jako programista JS-a gdy była koniunktura 2 lata temu za dosyć prosty projekt. Czy mu zazdrościłem? Może trochę. Czy to go zbawiło? Czy jest szczęśliwszy od dwóch pozostałych? Raczej to od tego nie zależy. Z dzisiejszej perspektywy każdemu z nich im zazdroszczę. Wiele rzeczy nie wiedziałem gdy szedłem na studia i za dużą część mojego stresu odpowiada myśl: "Patrz ile czasu straciłeś, ile ty masz już lat i dalej w pełni nieogarnięty! Co ty robiłeś! Żałuj!". I co śmieszne jak normalnie studiowałem to te myśli też mnie gryzły. To jest najgłupsze co można robić. I wewnętrzny ból się pogłębia. Nie pytałem się siebie co chcę robić. Starszy o 4 lata brat był/jest programistą. W czasach licealnych uczestniczył w konkursach programistycznych, przez co zostawił w domu wiele ciekawych książek o tej tematyce (np. Symfonię C++ Grębosza). Więc kierunek był oczywisty. Mimo że jako dziecko zawsze widziałem się w roli żołnierza niczym z Medal of Honor - po prostu "jakoś to będzie". Czy siedząc obecnie po 15 latach czuję spełnienie potrafiąc programować, gdy siedzę na dupie przez cały dzień z ogromnym bólem dolnych pleców, frustrując się, że wersja nie pasuje jedna do drugiej lub gdy wpadam w "Tutorialowy hell" (ma to swoją nazwę), gdzie uczę się, uczę, część tej wiedzy wykorzystam i wciąż nie umiem na każde 15 wymagań, mimo że wszystko z tego uczyłem się już kilka razy? (tak, trzeba robić praktycznie...). Brat pomimo wieloletniego doświadczenia w programowaniu (mid) miał problemy przez ostatnie pół roku (framework Ruby on Rails) przez słabą koniunkturę przechodząc przez dziesiątki rozmów rekrutacyjnych, robiąc całkiem spore projekty na rekrutację, które potem i tak na nic mu się nie przydały... Także przez swoją karierę najadł się stresu. 4 lata temu skończył w szpitalu przez nerwicę (choć bliska osoba także mu w tym pomogła). Zapewne wiele czasu straciłem przez własną głupotę, niewiedzę lub ignorancję. "Jakoś to będzie", "ogarnę to potem", nie - nic nie będzie. Jeśli ktoś idący na studia nie ma zamiaru cisnąć w pełni i pracować na stażu od I roku, to niech w ogóle na to nie idzie. Myślę sobie czasem, że jeśli będę mieć dzieci, a zamierzam mieć, to wiele mam do nauczenia takich prawd, których mnie nikt nie nauczył. Lenistwo jest najcięższym grzechem, gorszym od samobójstwa. Cierpisz potem, długo, powoli i bezlitośnie - bo sobie na to w pełni zasługujemy. Ja miałem rentę po ojcu. Ojciec umarł jak miałem rok. Nie znałem go, choć całe życie chodzę nad jego grób kiedykolwiek mam okazję. On był klawiszem w więzieniu. Pilnował więźniów. Czegoś mu w życiu brakowało mając żonę od 8 lat i trójkę dzieci, więc znalazł sobie kochankę i wracając od niej pijany w nocy rozwalił się czołowym zderzeniem. Swoją głupotą i zaniechaniem odcisnął piętno na całym moim życiu niezależnie ode mnie (a także na moich braciach i mamie). Działania mają sens. Wybory mają znaczenie. Każde nasze działanie odciśnie piętno. To chyba najważniejsza lekcja, która wymaga od małego wbijania do głowy. Przepraszam, chciałem się wyżalić. Spytać o radę. Rozważam cokolwiek. Niby jedna rozmowa mi wypaliła (gadałem w piątek, chyba stwierdzili, że wszystko zajebiście) i w przeciągu 1,5 tygodnia dadzą odpowiedź. Poczytałem o tej działce (ERP) i opinie są takie, że niby dobra kasa, ale stres przeolbrzymi, bo ma się zobowiązania wobec dużego biznesu. Myślałem o pójściu do wojska, choć *pewna bliska osoba* twierdzi, że rzadko będę w domu. Więc może strażnik graniczny. Lubię pracę w terenie i aktywność fizyczną. Też myślę, że "przecież ta cała wiedza magicznie mi nie wyleci, więc po godzinach mogę robić to co lubię robić przy komputerze". Część z was pisała jak @zychu i @Machinator, że służycie/pracujecie w tym sektorze militarnym - jak z tym jest? Jak na chwilę obecną mam plan, że jeszcze pół roku pocisnąć i wtedy "jeśli będzie gorzej, nie pyknie lub będę skakał od kąta w kąt" pójść w pełni na stabilizację do jakiejś służby... Tak się wywiązała długa historyjka. Mówi się, że człowiek czuje się najlepiej tam, gdzie dorastał, zapewne tak jest. Szczytem moich marzeń jest spokojny dom tam gdzie dorastałem, a nie wielka kariera w wielkim mieście. Czuję, że się wypaliłem jeszcze przed zaczęciem. Domyślam się, że za parę lat mogę żałować tej decyzji, choć obecnie po wielu miesiącach stresu jestem rozdarty...
  3. Drogie panie, jak się zapatrujecie na karierę i rodzinę w perspektywie życia na tym łez padole 80 lat około. Panie, które wybrały karierę, czy macie jakieś braki? Panie, które wybrały rodzinę, czy macie jakieś braki? Wielokrotnie temat był wałkowany ale, nie było strikte tematu o tym, a założyłem go bo w polecanych, wyskoczył mi Pan Peterson, który o tym mówi (niestety po ang, ale materiał to tylko minutka z groszem) Peterson dla wielu młodych mężczyzn i kobiet jest swoistego rodzaju autorytetem dlatego uznałem, że warto przytoczyć jego opinię: Jak wy się zapatrujecie na karierę oraz na rodzinę forumowe kobiety? Czy poświęcanie jedno dla drugiego czy postaracie się złączyć te "Dwie energie" a może się wam to już udało, zachęcam do wpisów: Osobiście jestem za tym co mówi Peterson ale z chęcią posłuchałm argumentów "drugiej strony". Zaznaczam, że nikogo nie będę namawiał na wybranie jednej ze stron, ciekawi mnie wasze podejście i to co spodobało, że tak a nie inaczej. Miłego postowania.
  4. Zapraszam panie i panów do komentowania artykułu z WP. Biedna uciemiężona patriarchatem kobieta dostała ultimatum od męża, że ma pracować, a jeśli nie chce pracować to niech urodzi dziecko. Właściwie to z przyjemnością przyjęła patriarchat gdy mąż ją utrzymywał... ale kto by tam zwracał uwagę na szczegóły, wiadomo, że to mąż tłamsi potencjał kobiety i nie pozwala jej się rozwijać @Androgeniczna @deomi
  5. Witajcie Bracia, potrzebuję "drugiej opinii", a najlepiej wielu opinii o różnych punktach widzenia. Niedawno skończyłem studia i wziąłem się za szukanie pracy. Znalazłem między innymi ofertę (całkiem niezłej) pracy w dosyć dużej firmie, ale wymagałoby to ode mnie opuszczenia domu i wynajęcia pokoju pracowniczego. Gdy wspomniałem o tym rodzicom (którzy mnie wspierają i generalnie mamy doby kontakt) rozpętało się małe piekło. Kategorycznie zabroniono mi wynajmować pokoju pracowniczego, mam znaleźć pracę blisko domu tak żebym cały czas tu mieszkał. Dowiedziałem się też, że w pokojach pracowniczych mieszkają ludzie najgorszego sortu, patologia, ukraińcy, ciągle alkohol itd. Rozumiem, że wynajęcie pokoju pochłonie znaczną część mojej pensji, ale i tak będę samowystarczalny. Poza tym uważam że w mojej obecnej sytuacji muszę jak najszybciej zdobyć doświadczenie zawodowe. Jeśli to ma jakieś znaczenie to przez całe studia mieszkałem w wynajętym pokoju daleko od domu bez żadnego sprzeciwu rodziców, a nawet za ich aprobatą. wydaje mi się więc że problemem są tu właśnie pokoje pracownicze. Na razie planuję aplikować do tej firmy w poniedziałek. Jeżeli nie odpiszą to sprawa rozwiąże się sama, ale co robić jeżeli się dostanę? Waszym zdaniem powinienem zaryzykować rodzinę dla możliwości rozwoju? Zastanawiam się też czy sprzeciw rodziców wynika z troski o mnie, czy chcą po prostu żebym był pod ręką. Czy w tym przypadku rodzice są kotwicą która trzyma mnie w miejscu? Do tej pory myślałem że po wejściu na rynek pracy zdobywanie doświadczenia jest ważniejsze od wysokich zarobków, nie jest tak? Czy w pokojach pracowniczych naprawdę jest tak źle? Przeciętny chłopak sobie nie poradzi? Jeżeli zdecyduje się na podjęcie tej pracy, to jak przekonać rodziców że "wszystko będzie dobrze"? Osobiście nie mam problemu z zamieszkaniem gdzieś w Polsce i pracą. Jest jakieś trzecie wyjście? Jeżeli potrzeba więcej informacji to śmiało pytajcie. Przepraszam za chaotyczny styl, ale potrzebuje spojrzeć na sprawę z innego punktu widzenia i dziękuję za wszystkie odpowiedzi.
  6. Czasem wyobrażamy sobie luksusowe życie modelek - przyjęcia, plaże i luksusowe rezydencje - bo kojarzymy je głównie ze scenami z sesji zdjęciowych. Ta modelka Paula pokazuje swoje wynajmowane mieszkanko (3500 zł za 6m2). Podobno jak na tamtejsze warunki nie jest najgorzej - jest "pokój dzienny połączony z sypialnią, łazienka z WC i kuchnia". Nie krytykuje, nie obrażam - ot zaciekawiło mnie to. Sama dziewczyna bardzo sympatyczna. Chciałybyście panie też przeżyć taką przygodę życia czy wolicie spokojniejsze życie w białym domku z białym płotkiem a wokół biegające dzieciaczki i krzątającego się męża w garażu? Z jednej strony ciasno, z drugiej nie jest to mieszkanie na całe życie - zarobić, coś zobaczyć i wrócić. Moja hitowa scena to miejsce gdzie są przechowywania sztućce - początek 4 minuty ?.
  7. Czołem Bracia Samcy! Muszę się wam wyżalić, bo nie wiem co robić. Wiem, że wielu z was to ogarnięci i bardziej doświadczeni życiowo ludzie, więc wszelkie porady mile widziane. Nie mogę się odnaleźć na rynku pracy... Pochodzę z turystycznej miejscowości na Dolnym Śląsku. Wszędzie hotele, SPA, biznes turystyczny. Mając 19 lat nie wiedziałem co konkretnie bym chciał robić więc poszedłem na studia o profilu ekonomicznym związane z turystyką. W między czasie pracowałem w urzędzie - nudna praca bez perspektyw za grosze, robiłem różne płatne staże w hotelach - głównie recepcja albo dział sprzedaży. Miałem też epizod z logistyką - wkręcił mnie dobry kolega. Praca była sama w sobie spoko - niby biurowa (proces planowania dostaw, dostawy, papiery, nadzór pracowników magazynu) ale miejsce w którym pracowałem po zmianie prezesa zamieniło się w obóz pracy w najgorszym wydaniu. Przez braki kadrowe musiałem dymać i jako magazynier i w biurze. Wtedy byłem jeszcze totalny Mr Nice Guy i się dałem wykorzystywać. Oczywiście w chwili odejścia stawali na rzęsach żebym został. Zresztą jak zwykle i wszędzie. Następnie miałem opcję wyjazdu za granicę. Skorzystałem, pojechałem. Praca była takim mixem magazynu i produkcji i kierowcy ekskluzywnych samochodów. Trochę pokupowałem, trochę odłożyłem i wróciłem do Polski. Nie chcąc marnować czasu poszedłem sobie od razu do Hotelu do znajomych. Było tak sobie. Praca czasami mega ciężka, czasami lajtowa. Kasa taka średnia jak na małą miejscowość, ale brak możliwości rozwoju i perspektyw. Niektórzy koledzy pracują tak już 6-7 lat, pobrali kredyty i nie mają najmniejszej ambicji coś zmienić w życiu. Po pracy konsola, dupeczka, piwko i tak sobie żyją. Na fali rozstania z narzeczoną i podbudowany książkami i filmami motywacyjnymi związanymi z rozwojem osobistym wróciłem do Wrocławia, w którym mieszkałem 6 lat, żeby zacząć nowy start. Ogólnie w każdej pracy daje z siebie 100%. Mam papierki uczelni wyższej z podyplomówką. Doświadczenia biurowe, logistyczne, z obsługą klienta itd. Jako, że zawsze dużo siedziałem na necie to pomyślałem, że może SEO. Zacząłem sobie robić kursy z podstaw HTML, WordPressa, pozycjonowania, Google Analytics i czytać książki i artykuły o marketingu internetowym, nawet sobie zrobiłem na siłę pokazowego bloga. Celowałem w młodszego specjalistę, żeby się poduczyć fachu, ale byłem związany miesiącem wypowiedzenia i się nie załapałem w żadnej z dwóch firm do których startowałem, bo woleli kogoś na już. Teraz aplikuje w jeszcze jedno miejsce, w rekrutacji idę do przodu, ale trwa to jakoś dziwnie długo. Innych ogłoszeń w tej branży nie widzę, a wszędzie jak już to szukają ludzi z dużym doświadczeniem. Jestem bezrobotny od 2 tygodni (1 raz od 5 lat). Oszczędności mam na najbliższe 3-4 miesiące. Oczywiście mogę sprzedać kilka rzeczy i mieć 30k na już, ale mi szkoda, bo ciężko na nie pracowałem. Teraz intensywnie szukam roboty. Aplikuje na różne stanowiska biurowe i hotelarskie, ale wszędzie płacą tyle, że można zapłakać. Najpierw proponują okres próbny za minimalną + jakieś dodatki itp. ale to wychodzą ledwo 2 kafle. Teoretycznie miałbym pracę od zaraz ale nie wiem czy brnąć w byle co. W branży logistycznej rekrutacja trwa strasznie długo. Mógłbym wrócić na koreańską strefę za jakieś sensowne pieniądze. Do dawnej pracy mam drzwi otwarte, ale z tego co mi mówią znajomi tam jest jeszcze gorzej niż było jak odchodziłem. Do rodzinnego domu wolałbym nie wracać bo jest skrajnie toksyczny i zmarnuje w nim życie. W rodzinnym mieście pracy też nie ma za dużo i za ciekawej. Co najwyżej można zmieniać firmy ale kasa pozostaje ta sama (okolice 2,5k). Powoli zaczynam być lekko zdesperowany. Jeżeli mam naginać za 1600zł albo jakiejś śmieciówce to już lepiej iść do takiego Lidla czy innej Biedronki. Albo łatać dziury w Policji - tam na start są 3 tysiące. W głowie mam jeszcze dwa pomysły związane z tym co lubię robić. - trener personalny - tutaj przynajmniej kurs za 2k - ale zarobki śmieciowe - musiałbym budować swoją markę od zera, bo inaczej nisko płatny etat. - gotowanie - lubię i dobrze mi wychodzi - nie mam żadnego doświadczenia w pracy gastro, ale patrząc po znajomych nie wiem czy bym się zdecydował. Niektórzy zarabiają dużo, ale idą do pracy na 13 a kończą o 23. Co wtedy mieć z hajsu, jak nie ma kiedy żyć ani dbać o siebie, poznawać nowych ludzi itp. Do czego zmierzam. Już teraz mam bałagan w CV i nie wiem co robić, żeby nie zrobić jeszcze większego bałaganu. Znajomym się udało i przeskoczyli do spoko firm i są zadowoleni. Ja z kolei nie chce znowu wylądować w jakimś obozie pracy albo się tułać po Europie. Chciałbym już zakotwiczyć w jakimś jednym miejscu, bo ostatnie 9 lat to ciągła podróż i pakowanie walizek przeplatana z okresami stabilizacji. Oczekuję kasy na start 2,5-3k netto, a to chyba nie jest wyczyn w dużym mieście. Chciałbym znaleźć miejsce, w którym można by podnosić kwalifikację i się rozwijać. Mogę tyrać mocno, kiedyś zrobiłem prawie 300h w miesiącu, ale muszę mieć jakąś perspektywę. Typowa gadka o podwyżkę przeważnie kończy się na tym, że: nie stać nas, inni też tyle zarabiają, pomyślimy póżniej (kiedy ja generuje duże dochody, naganiam klientów, wprowadzam usprawnienia). A jak leci wypowiedzenie to dopiero pytają się co mogą zrobić, żebym został. Co byście zrobili na moim miejscu? Czy są jakieś kursy albo zawody po których można się mocno przebić w miarę szybko? Po napisaniu tego postu, widzę, że chyba nie mam planu na siebie...
  8. Studentka z Oxfordu zaatakowała i poważnie raniła chłopaka, którego poznała na Tinderze. Sąd uznał, że nie chce zaprzepaścić jej kariery na zostanie chirurgiem i obniżył jej karę. Dodatkowo okazała się być narkomanką. Co o tym sądzicie bracia? link - http://www.dzienniknarodowy.pl/8588/powaznie-ranila-nozem-chlopaka-chciala-zostac-chir/ treść: Studentka Oxfordu 24-letnia Lavinia Woodward lubi ostre narzędzia. Świadczy o tym wybrany przez nią kierunek studiów - studiuje medycynę i chce zostać chirurgiem oraz to, że nożem raniła swojego chłopaka. Kontrowersje wzbudziły słowa sędziego, który stwierdził, że kara więzienia zniszczyłaby jej karierę lekarza. Woodward poznała swoją ofiarę za pośrednictwem aplikacji Tinder. Zaczęli się spotykać. Związek trwał do momentu, gdy 24-latka będąca pod wpływem alkoholu i narkotyków nie zaatakowała swojego chłopaka. Najpierw uderzyła go w twarz, a następnie wbiła mu nóż w nogę. Potem zaczęła rzucać w niego przedmiotami - laptopem, słoikiem dżemu i szklanką. Obrońca w sądzie przekonywał, że jego klientka miała ciężkie życie i uzależniła się od narkotyków przez innego byłego chłopaka, który miał się nad nią znęcać. Adwokat stwierdził, że Woodward marzy o karierze kardiochirurga, a więzienie zaprzepaściłoby jej szansę. Okazuje się, że ta linia obrony przemówiła do sędziego. Sędzia Ian Pringle stwierdził, że jeśli to było jednorazowe zdarzenie, to nie chciałby on zaprzepaścić kariery "nadzwyczajnie uzdolnionej młodej damy", jak określił Woodward. Przy tym Pringle stwierdził, że w każdym innym wypadku takie przestępstwo zasługuje na karę więzienia albo przynajmniej zawieszenia, jednak dla 24-letniej zdolnej studentki taka kara byłaby zbyt surowa. Sędzia podjął wówczas niecodzienną decyzję. Opóźnił wydanie o 4 miesiące, by Woodward mogła uwolnić się od narkotyków i być wolna. 24-latka przeszła na odwyk i "czysta" wróciła na salę sądową. W dniu wczorajszym zapadł wyrok w tej sprawie. Jak się spodziewano - Woodward otrzymała karę jedynie w zawieszeniu, by mogła kontynuować studia. 10 miesięcy więzienia w zawieszeniu na 18 miesięcy zarządził sędzia, nie zmieniając zdania, że nie chce niszczyć życia młodej dziewczynie, tylko dlatego, że popełniła błąd. Wielu obserwatorów sprawy wskazuje, że sędzia zbyt pobłażliwie podszedł do dziewczyny, która w szale poważnie raniła swojego chłopaka. - Gdyby była mężczyzną już dawno siedziałaby za przemoc domową i nie byłoby mowy o łagodnym wyroku - brzmiał jeden z komentarzy. - Nie otrzymała kary więzienia, bo to "zniszczyłoby jej karierę chirurga"? Może jest jakiś powód, dla którego psychiczni narkomani nie powinni zostawać chirurgami? - Gdyby nie była białą dziewczyną z bogatej rodziny usłyszałaby wyrok więzienia. Sprawa od samego początku budziła kontrowersje, gdy pierwszy raz wypowiedział się sędzia, niechcący niszczyć narkomance obiecującej kariery.
  9. Część. W związku z obecną sytuacją życiową postanowiłem założyć temat z cyklu "dołek egzystencjonalny". Jakieś tam doświadczenia z pracą miałem już w szkole średniej. Hala hiperdupermarketu. Strasznie mnie wkurzało, że tak dużo ludzi tam jest, wielka przestrzeń, wszyscy mnie obserwują i jestem pod kontrolą. Poza tym non stop stanie i trzeba sie wyrabiać. [Na końcu opiszę dlaczego zwracam na to uwagę]. Jednak pierwsze moje przemyślenia egzystencjonalne pojawiły się po ukończeniu szkoly średniej. Nie zdawałem sobie wtedy sprawy z moich raczej poważnych słabości. Pierwsze moje zderzenie ze ścianą nastapiło kiedy zobaczyłem jak wygląda rynek pracy i jak bardzo jest zjebany. Jednak z dozą entuzjazmu i nieświadomy zagrożenia zaaplikowałem m.in. CV do firmy, która reklamowała się w samych superlatywach. Standardowo dobre zarobki, nienormowany czas pracy, dobra atmosfera, praca biurowa (ahh ten prestiż wmawiany przez rodziców - biuro to przecież łatwa praca papierkowa nic nie trzeba robić itd.) blah blah blah. Wymagania natomiast to komunikatywność, dobra dykcja oraz pozytywne nastawienie do życia czy coś tego typu. Pewnie odrazu zgadniecie o jaką pracę chodzi. Tak jest!!! Call center. Wtedy nie wiedziałem co to jest, myślałem, że to start do wielkiego świata biznesu i takie tam. Entuzjazm młodego chłopaka i życie bajkami które wciskano w szkole, ogłoszeniach i przy rekrutacji do pracy. Tak więc poszedłem/ połechtali moje ego jaki ja to jestem super, że przeszedłem rekrutacje. Następnie szkolenie. Po kilku dniach nadszedł pierwszy dzień pracy. Uswiadomiłem sobie, że moja praca polega na dzwonieniu i naciąganiu ludzi. Mój pierwszy telefon i nagle poczułem wielki niepokój. To pierwszy telefon a jeszcze takich będzie pewnie ze 100 danego dnia. Przecież nie wiem co powiedzieć, mam niepewny głos, w dodatku wysoki. Przez kilka minut wstrzymywałem się z decyzją zadzwonienia. Tak... uświadomilem sobie, że jest to moją fobią - zajebiście. Wykonałem 3 telefony z czego w dwóch zostałem zwyzywany. Po tym powiedziałem kordynatorce, że idę na przerwę i już więcej tam nie wróciłem (nie podpisywałem żadnej umowy). W domu do końca dnia byłem cały roztrzepany i podenerwowany. Za 3 lata powtórzyłem eksperyment. Wsumie też nie do końca byłem świadomy co to za praca. Myslałem, że jakaś księgowość, analizy itd. No bo pisanie biznesplanów. A to kontakt z klientami głównie telefoniczny w dodatku w pomieszczeniu nie byłem sam. Trzeba po jakichś instytucjach wydzwaniać itd. Tu jeszcze jestem na podsłuchu przez współbiurowiczów. Niestety tutaj wytrzymałem kilka dni. Znowu ten ogromny stres się pojawił na samą myśl o tym aby zadzwonić do kogos obcego i go przekonywać. Strasznie nie lubię tej całej maski i udawania miłego. Czemu oni do cholery zmuszają mnie, żebym się oddzywał wtedy kiedy nie mam na to ochoty? Telefon od kogoś obcego to dla mnie jak atak i wkroczenie w strefę osobistą. Czemu nie mogę czegoś robić tam sobie w spokoju? Aaa i w tym call center stresował mnie też fakt, że rozmowa jest nagrywana. Po tych zdarzeniach zacząłem analizowac swoje życie pod kątem emocji i traum. W gimbie bylem alienowany w klasie i wyszydzany. A zaczeło się od wypisywania obraźliwych rzeczy na mój temat na naszej klasie. Wszyscy z klasy mogli to przeczytać. O ile wcześniej docinki mi nie przeszkadzały i każdy każdemu robil sobie na złość. To od momentu trwałych wpisów na forum klasowym zaczęło mnie to mocno boleć. Już wtedy miałem tendencje introwertyczne chociaż udawałem ekstrawertyka (w dzieciństwie nim byłem naturalnie). W 3 klasie przestałem rozmawiać z ludzmi, jedynie z 2 osobami trzymałem w klasie słaby kontakt. Oczywiście moje oceny w nauce bardzo zaczęły kuleć. W szkole średniej zacząłem jeździć autobusem. Zauważyłem, że w przypadku kiedy jest dużo ludzi zaczynam odczuwać niepokój i podenerwowanie. Obecnie tego nie mam. Nie mam też problemów w kontaktach 1 vs. 1. W przypadku grupy osób wiekowo czy społecznie do mnie podobnych również. Jedynie to szybko się męcze spędzając czas w grupie i udaje, że mnie wszystko bawi. Mam też tendencje do unikania kontaktu jak kogoś nie zznam (w sensie odkładanie spotkania). Wychodzi na to, że mam lekką fobie społeczną a nawet może i neuropatie. Współcześnie panuje kult krzykaczy i ekstrawertyków (tacy celebryci). Te sławne szukamy osoby komunikatywnej, pozytywnie nastawionej do życia, młody dynamiczny skład oraz praca zespołowa. No po prostu rzygać się chce jak widzę takie ogloszenia, niestety prawie każde. ------------------------------------------------------------ Przedząc do meritum: Nachodzi mnie taka refleksja czy znajdę w tym wszystkim miejsce dla siebie. Nieukrywam, że chciałbym trochę zarobiči jakoś ustawić się w życiu. Studiuję i po kierunku prawdopodobnie praca w korpo (czego się obawiam zważywszy na to co opisałem powyżej). Z drugiej strony niejasne plany na przyszłość i presja z racji wieku i aby się usamodzielnić. Ktoś może te problemy uznać za śmieszne ale mi na serio nie jest do śmiechu. Wariacka praca bez prywatności i z wydzwanianiem to dla mnie droga do nerwicy. Niestety nie wiem za bardzo czy są jakieś odpowiednie zawody gdzie można byloby zminimalizować powyższe problemy. Głównie myślałem o zawodach analityka/kontrolera finansowego. Bo tak by przebiegała ścieżka edukacyjno zawodowa. Jednak to też w dużej mierze chyba telefony, rozgardiasz i burdel emocjonalny czego się obawiam. Poza tym ubieranie maski i sztywne udawanie kogoś kim się nie jest. Nie wiem też jak jest naprawdę. Bo gdybym mógł sobie w spokoju pracować i od czasu do czasu coś pogadać bez spiny na luzie to nie ma problemu. Oczywiście fajnie by było mieć work-life balance. Z takich innych ścieżek to myślałem, żeby ewentualnie zrobić kurs na masażystę albo grafika. W przypadku tego pierwszego to zniechęca mnie wizja pracy po kilkanascie godzin za grosze w jakichś spa. IT kompletnie nie dla mnie (a tam chyba najbardziej by pasowało pod mój charakter - wolnego wilka). Jestem w tym pogubiony. Teraz jest mi dobrze jednak boje się, że kiedy pójdę do poważnej pracy i na swoje to moje życie zamieni się w emocjonalne piekło bez odwrotu. Niestety chcąć czy nie, jestem fobikiem bez "wywoływaczy" funkcjonuje normalnie. Czy ktoś z braci ma podobne problemy/ przemyślenia? Albo jakieś sensowne rady odnośnie ścieżki zawodowej w życiu pod to co opisałem?
  10. Odkąd odkryłem Sławomira, jestem zafascynowany jego karierą, dobrą muzę robi. Dobry szoł na YT, Ciekawy facet, wiarygodny i ma plan na życie. Ciekawe to, jeżeli osiągnie sukces, jak zareaguje jego kobieta, teraz OK, a jak piniondz pokaźny będzie do podzielenia? Daj im Boże bo fajnie wyglądają razem.
  11. Imponuje mi facet. Ogłosił się Królem Rock Popu. Cokolwiek to znaczy. Ma duży dystans do siebie. Taki powinien być facet sukcesu. Duża energia bije od niego, polecam jego styl, mieć wyjebane na swój wizerunek, przerobić go na sukces, to polecam. W tym drugim wywiadzie lekko białorycerzy, ale myślę że jego partnerka zna swoje miejsce, trudno o lepszą gałąź, chyba że Sławomir nie spisał intercyzy. Wtedy:Ups...
  12. Wiadomo, że baba to jest baba i babą pozostanie, ale pomimo tego warto by podjąć głębszą pracę nad sobą i swoim zachowaniem. Podobno każdy powinien posiadać cele, wyzwania i pasje, jednak jak to zrobić, aby nie zostać karierowiczką, dziwaczą bądź inną "silną i niezależną" kobietą? Na forum dużo jest tematów dotyczących samorozwoju mężczyzn, jednak rozwój w stronę uniezależnienia się od partnera i bycia ogólnie silniejszym nie pasuje do roli kobiety. W których kierunkach powinna rozwijać się samica, aby nadal samicą pozostać? Proszę o wypowiedzi w szczególności panów. Bonusowe pytanie: Czy warto kobiecie próbować sił w typowo męskich dziedzinach, takich jak nauki ścisłe, kariera, biznes?
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.