Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'korposuki' .
-
Singielki po 30stce - młode, wykształcone, świetnie zarabiające - cud, miód i malina. Świadome siebie, swojej pozycji społecznej, dyrektorki HRu, księgowe, korpo-królowe. Media mówią o nich jednoznacznie: oraz: Korpokobieta i jej styl życia A teraz kilka słów ode mnie. Znam kilkanaście takich dam. Za młodu (do 25-26 lat) przebierały w facetach jak w ulęgałkach. Kutaszenie z kim chce, jak chce, wożenie dupy drogimi samochodami - potem hyc - i do korpo. Tu wysługą lat powolne awanse (bo przecież ma to 0 kreatywności), czasem lacha na boku jakiemuś dyrektorowi czy prezesowi i koło 30-35 lat jest "panią manager" po pierwszym odsysaniu / aborcji / liftingu. Cały czas wydaje jej się, że ma 20 lat i jest "królową disco", a prawda? Prawda jest taka (autentyczny przypadek) Laska 35 lat, w młodości solidna 9tka, której "żaden nie był wart". Od 3 lat rozpaczliwe poszukiwanie faceta, pie.dolenie jacy "faceci są do niczego" i jak ją "wykorzystują". To ostatnie jest najlepsze bo pytam ją z kim się ostatnio spotykała - z facetem 10 lat młodszym Czujecie kobieca głupotę, żeby nie wiedzieć, że koleś chciał sobie posuwać fajnego MILFa? Ale to nic - ona jest wysoka jak na kobietę, a ostatnio ściągnęła sobie, w akcie desperacji, faceta.... z Azji, 20 cm niższego, wyglądającego przy niej jak dziecko.... Nie, nie śmieję się ze wzrostu tego gościa ale z desperacji kretynki Dodam tylko, że weekend w weekend ciężkie balangi w klubach, do 4-5 rano, resztę sobie możecie dośpiewać Nie jest to zresztą odosobniony przypadek - kalka jest zawsze ta sama - "nie miała czasu na miłość, robiłam karierę" - czytaj "kluby, dymanko, imprezki". Są i lepsze cymelia... Ostatnio, bardzo dobry znajomy, Ojciec dwójki dzieci, mąż, właściciel dobrze prosperującej firmy, opowiadał mi, jak jego znajoma (jeszcze ze studiów, koleżanka żony), 34latka zadzwoniła płaczliwym głosem, że zepsuł jej się komputer i czy on by nie zerknął. Ok - żona truje dupę - pojechał. Korposuczydło otworzyło mu w stroju raczej niezobowiązującym, prowadzi do tego komputera, pyta czy się nie chce czegoś napić i po 10 min, zaczyna się dobierać. Jako, że koleś niegłupi, wykręcił babską łapę bawiącą się już rozporkiem i opierdolił z góry na dół. Ona w bek (co może innego baba) i zaczęła mu wykładać, że ona bardzo chce mieć dziecko, że tylko niech ją zapłodni, nikomu nie powie itp. itd. Przypominam - jest to koleżanka jego żony, znają się od 15 lat! Opierdolił drgi raz, wyzwał od k.rew i pożegnał ozięble. Nie chodziło o hajs, laska z rodziny bogatej, sama zarabia nieźle ale kandydatów na dobre geny, brak, wiek już nie ten, więc czas łapać się każdej metody.... A skąd tytułowe pytanie? Bo pamiętam jak dziś, jak otrzymałem taką "radę" od mojej równolatki, kiedy dowiedziała się, że nie mam mieszkania na kredyt bo chcę wyjechać na stałe z Polski. Druga część brzmiała "ja z biedą się nie umawiam" Straciłem miłość mojego życia Morał tej historii A teraz do rzeczy - napisałem to bo bardzo podobało mi się zdanie, które napisał tutaj jeden z ludzi, których najbardziej cenię z tego forum - @Subiektywny - na partnerkę bierzcie kobietę z 10 lat młodszą a najlepiej Wasz wiek na pół plus 3-4 lata. I to jest święta prawda Post również do przemyślenia dla obecnych dwudziesto-dwudziestopięciolatków - w takiej desperacji będą Wasze obecne rówieśniczki, wszystkie te królowe disco, księżniczki z wymaganiami z kosmosu, osiedlowe piękności etc. Zapraszam do dyskusji - czy 30 letnie singielki to "skarb nad skarby" i los wygrany na loterii dla mężczyzny??? PS A'propos takich tekstów, jak tytułowy:
- 389 odpowiedzi
-
- 36
-
- korposuki
- młode wykształcone
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: