Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'manipulacja' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Lektura Obowiązkowa - nie tylko dla nowego użytkownika
    • Regulamin Forum
    • Jak kupić książki, nagrania i złożyć dotację
    • FAQ - poradniki, pytania i odpowiedzi
    • Przedstaw się
  • Rozwój - przejmujemy władzę nad światem :>
    • Co zmienić na Forum - Dział Techniczny
    • Rozwój idei Forum
    • Radio Samiec!
    • Czasopismo
    • Dotacje
    • Ważne!
  • Klub Weterana
    • Zasłużona Starszyzna
  • Relacje męsko-damskie i nie tylko
    • [ŚWIEŻAKOWNIA] - 'Moja historia'.
    • Na linii frontu - podrywanie.
    • Seks
    • Manipulacje kobiet i obrona przed nimi
    • Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
    • Sprawy rodzinne i dzieciaki
    • Rozstania, zdrady, prawo rozwodowe.
    • Mądry Mężczyzna po szkodzie.
    • Ściana hańby
  • Zaburzenia emocjonalne, psychiczne Pań i Panów
    • Borderline
    • Narcyzm
    • Depresja
    • Pozostałe zaburzenia
  • Męskie i niegrzeczne sprawy
    • Samodoskonalenie i samowychowanie
    • Bad Boy
    • Hajs i inne dobra materialne
    • Wtopy i upokorzenia
  • Youtube - ciekawostki, dramy, informacje, nowinki
    • Niekonwencjonalni youtuberzy
    • Zagraniczni youtuberzy
    • Kanały sportowe
    • Konwencjonalni youtuberzy
  • Sport i zdrowie
    • Sport
    • Zdrowie fizyczne i psychiczne
  • Polska i świat
    • Co w zagrodzie i za miedzą
  • Przetrwanie, apokalipsa, preppersi
    • Survival w mieście
    • Survival w terenie
    • Przydatne umiejętności
    • Zestawy ewakuacyjne
    • Ogień, woda, żywność, ubrania, energia
    • Broń i narzędzia
    • Apteczki, zestawy medyczne, pierwsza pomoc, higiena
    • Schronienie, domy, bunkry, ziemianki
    • Urządzenia, pojazdy, gadżety
    • Książki, opracowania, podręczniki, artykuły, wiedza - związane z survivalem
    • DIY, "patenty", life hacki
  • Motoryzacja i Technologie
    • Wszystko co jeździ, pływa i lata.
    • Komputery
    • Technika i sprzęt
  • Hobby
    • Zainteresowania
    • Hobby i twórczość
  • Duchowość
    • Nie samym ciałem człowiek żyje
  • Rozmowy przy wódce
    • Flakon, kielon i zagrycha
  • Rezerwat dla Kobiet
    • Dlaczego tak?
    • Bara-bara
    • Wokół domowej 'grzędy'
    • Bóg stworzył kobietę brzydką, więc musi się ona malować.
    • Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
    • Kobiecy kącik 'kulturalny'
  • Domowa grzęda
  • Samczy Mobil Klub HydePark- zbiór tematów niepasujących do pozostałych kategorii
  • Samczy Mobil Klub Rowery
  • Samczy Mobil Klub Powitalnia
  • Samczy Mobil Klub Zabezpieczenia przed miłośnikami cudzej własności.
  • Samczy Mobil Klub Samochody
  • Samczy Mobil Klub Latadła:szybowce, śmigłowce, rakiety, balony :)
  • Samczy Mobil Klub Motocykle
  • MacGyver a GADGETY MĘSKIE : ......?
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • IT Linux
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • Klub poligloty Jaki język
  • NAUKA - SCIENCE Wprowadzenie do Metodologii Naukowej
  • Klub Pasjonatów Futbolu Reprezentacja Polski
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ekstraklasa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka klubowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka międzynarodowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ogólne
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji s
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Pornografia - ubojnia pomysłowości, kreatywności i działania
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji 50 powodów aby porzucić pornografię
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Odwyk Piotra i nowe lepsze życie
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji NOFAP - Odwyk od A do Z
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Co robić by Nofap się udał?
  • Klub Wschodnioazjatycki Ogólne
  • Klub Wschodnioazjatycki Korea
  • Klub Wschodnioazjatycki Chiny
  • Klub Wschodnioazjatycki Japonia
  • Klub Wschodnioazjatycki Mongolia
  • In web development Przydatne linki
  • In web development Mam problem

Blogi

  • Blog Ruchacza
  • Critical Thinking
  • Pan Kabat Blog
  • Bacy
  • Paweł z N.
  • Silvia
  • Blogosfera Vincenta
  • 105 kg skurwysyna
  • Droga do męskości
  • „Sukces jest czymś, co przyciągasz poprzez to, kim się stajesz.”
  • RysiekBlog
  • PZK
  • Aroxblog
  • Zasady Drugiej Strony Lustra
  • Prywatne zapiski Leona
  • Self Blog
  • friendship
  • redBlog
  • OpenYourMind
  • kootasBlog
  • Blog
  • The Samiec Post
  • TradeMe
  • Zapiski Eldritcha
  • Blog Chłopaka na Testosteronie
  • nowhereman80
  • ALPHA HUMAN
  • Myśli bieżące - filozoficznie ...
  • Samczym okiem
  • Za twórczością podążający, pragnący swego zaniku.
  • Ryśkowe szaleństwa.
  • Spira - żeby wygrać, trzeba przegrać
  • Scarcity of Knowledge
  • Throat full of glass
  • .
  • listy do dusz
  • Cytaty ważne i więcej ważne
  • Różne wypociny EjczFajfa
  • Moje przemyślenia
  • Blog Duńczyka
  • Podkręcili mi śrubkę!
  • Pułapki i kruczki
  • Jak działa rzeczywistość i kim jesteśmy - rozważania
  • TOALSWAHCADTLKCAFG
  • Arasowy blog postrzegania subiektywnego
  • Otwórz Oczy
  • Bez litosci
  • Przelewanie mysli.
  • Blog Metodego !
  • Boks - kompletnego laika trening
  • New Day at oldschool
  • Moim okiem
  • Czerwony Notatnik
  • Świadomość,Świadomość,Świadmość
  • Human Design: self-study
  • TOP seriali telewizyjnych
  • Szkaradny's
  • Coś tu może kiedyś będzie.
  • Przebudzenie z Marixa
  • Cortazarski Blog
  • .
  • Indigo puff obraża nasze forum na streamie!!!!!!!!!
  • Blogowo
  • Analconda
  • danielmagical ...fenomen patostreemow
  • W poszukiwaniu prawdziwych emocji
  • "Rz"ycie
  • Always look on the bright side of life...
  • Za horyzontem zdarzeń
  • Kubeł zimnej wody
  • Just Easy
  • .
  • Rody Krwi
  • sumer
  • Filmoteka Białego Rycerza
  • Życie W Kuchni
  • Człowiek Renesansu
  • BS lepsze niż Vitalia!
  • Okiem borderki, czyli świat z innej perspektywy
  • Blog Dzika
  • Podglądam siebie.
  • Światłopułapka
  • Wzloty i upadki ducha
  • Złote myśli Sary.
  • ezo
  • La chica loca
  • nowy rok numerologiczny rozpoczety
  • 30 dniowe wyzwanie.
  • 1
  • "Jak się przewróce to ja się za swoje przewrócę"
  • Coś Więcej...
  • Kobieta to rarytas dla bogaczy.
  • Narkonauta
  • Casual Gentleman
  • Luźne przemyślenia Ksantiego
  • .
  • Dziennik rozwojowy
  • Studęt tłumaczy
  • antymatrixman
  • Rapke
  • Między ziemią a piekłem czyli ile kosztuje spełnianie marzeń.
  • Archiwa Miraculo
  • IBS/SIBO - moje zmagania z chorobą
  • Wielka ucieczka z więzienia "Przeciętność"
  • Chore akcje z mojego poje*anego życia
  • Czas zapłaty
  • Jan Niecki - manosfera
  • Miejsce ulotnienia dla zbyt dużego ścisku pod kopułą
  • Z Przegrywu do Wygrywu
  • Droga do Zwycięstwa
  • Nerwica, lęki, pogadajmy.
  • Wewnętrzna stabilizacja świadomego mężczyzny
  • Baldwin Monroe...na płótnie
  • moj pulpit
  • Dobry, zły i brzydki
  • Różności
  • Uśmiechnięta (p)ironia
  • Instrukcja życia w systemie...
  • Orszak Trzech Króli
  • Human LATA - Od zera do ATPL'a.
  • Niezapominajka
  • Niezapominajka
  • Ozór na szaro
  • PsYCH14trYK
  • (...)
  • boczkiem przez życie
  • Ze szczura w Kruka (PuA, rozwój osobisty i duchowy)
  • Ozór na szaro.
  • Strumień świadomości
  • Przygody faceta w prawie średnim wieku
  • :-)
  • Esej - jaki jest i powinien być cel życia ludzkiego?
  • Eksponowanie kreatywności.
  • W samo okienko
  • Saturn i co dalej?
  • Zapiski
  • Jakie są korzyści z skontaktowania się z profesjonalną firmą w celu dochodzenia odszkodowania za poniesione straty?
  • Bruxawirus
  • Redpill
  • Naukowy blackpill
  • Czy to friendzone?
  • Jak żyć ?
  • Jak żyć, Panie Premierze?
  • Żywot wieśniaka poczciwego
  • Jack Hollywood
  • Analconda
  • smerfiBlog
  • Dzień, w którym przestałem być nieśmiały.
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • O podróżach
  • Młodzi samcy w równowadze Blog
  • Klub muzyków i kompozytorów (muzyczny) Blog muzyczny
  • Red Pill Blog Redpill

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Miejscowość:


Interests

  1. Jurij Bezmienow był jednym z najbardziej znanych sowieckich dezerterów, dawnym specem od propagandy i dezinformacji, który zbiegł w 1970 r. z Indii (gdzie pracował jako oficer prasowy radzieckiej ambasady) do Kanady. Przyjął nazwisko Tomas Schuman. Przekazywał USA wiele cennych informacji na temat działalności Związku Radzieckiego, a następnie Rosji w zakresie dezinformacji, przewrotu ideologicznego oraz technik wykorzystywanych do przejęcia kontroli nad innym państwem. Polecam zwłaszcza jego wykład pt. "Jak napaść na państwo" z 1983 r. gdzie opisuje w jaki sposób przejmuje się kontrolę nad innym państwem w 4 krokach: -demoralizacja -destabilizacja -kryzys -"normalizacja" Z małym zastrzeżeniem, tam gdzie mówi o religii, wstawiłbym po prostu słowo "moralność" Poniżej z kolei wywiad z 1985 r. z tym Panem, gdzie opisuje swoją historię oraz jak mocno świat zachodu został urobiony przez sowiecką propagandę, czyli o "pożytecznych idiotach", dziennikarzach, mediach, reżyserach, "inteligencji" etc.: I jeszcze jego słynny tekst, "List miłosny do Ameryki": http://libertarianin.org/list-milosny-do-ameryki-cz-13/
  2. Enemy

    Podstawy socjotechniki

    Dawno niczego nie pisałem na blogu, a tym bardziej nie w temacie manipulacji, więc dziś będzie wpis właśnie na ten temat. Socjotechnika (inżynieria społeczna) – jest to zespół technik służących do manipulacji społeczeństwem. Stosują ją zarówno politycy, służby państwowe, jak i media. Zamiast pisać o prostych technikach socjotechnicznych, jak te które można podciągnąć pod zwykłe techniki manipulacji (reguły Cialdiniego itp., o których już pisałem kilkukrotnie) czy takich jak selekcja faktów, dezinformacja, rzucanie sloganów itd., pozwolę sobie opisać metody od razu „z grubej rury”, stosowane przez „najlepszych z najlepszych”. Dywersja ideologiczna – model KGB Jurij Bezmienow – był agentem KGB, który w 1970 r. zbiegł do Kanady z Indii, gdzie pracował jako oficer prasowy ambasady radzieckiej w New Delhi. Po swojej ucieczce ze Związku Sowieckiego przyjął pseudonim Tomas David Schuman. Przekazał USA wiele cennych informacji na temat działalności Związku Radzieckiego, a następnie Rosji w zakresie dezinformacji, przewrotu ideologicznego oraz technik wykorzystywanych do przejęcia kontroli nad innym państwem, w których to był prawdziwym ekspertem. Znany jest przede wszystkim z omówienia modelu przejmowania kontroli nad społeczeństwem, który omówił w wykładzie pt. „Jak napaść na państwo” (można go znaleźć na YT z napisami PL) złożonego z 4 kolejnych kroków: 1. Demoralizacja 2. Destabilizacja 3. Kryzys 4. Normalizacja Jak podawał Bezmienow tylko 15% działalności KGB stanowiło szpiegostwo, pozostałe 85% obejmowała właśnie praca nad przewrotem ideologicznym w zachodnim świecie. W dodatku ten schemat jest bardzo uniwersalną i powszechnie stosowaną metodą manipulacji społeczeństwem. Przejdźmy zatem do omówienia poszczególnych etapów przewrotu: Ad. 1 W celu demoralizacji należy podkopać obowiązujący i powszechnie poważany system wartości w danym społeczeństwie. Dlatego ważnym elementem jest tu atak na dominującą religię. Trzeba tu dobrze zrozumieć dwie rzeczy: po pierwsze atak na religię nie następuje w celu jakiegoś oświecania społeczeństwa, a jedynie po to aby podkopać obowiązujący system wartości. W zamian nie proponuje się jakiegoś świeckiego kodeksu moralnego, ale jego brak, pełny relatywizm moralny. Stąd charakterystyczny na zachodzie atak na Kościół katolicki, ludzi wierzących i ogólnie chrześcijaństwo ze strony „postępowców” ma charakter mało merytoryczny i konstruktywny, za to mocno emocjonalny, często wręcz obrzydliwy. Po drugie atakuje się religię powszechnie występującą w danym społeczeństwie. W kraju chrześcijańskim atak pójdzie na chrześcijaństwo, w społeczeństwie buddyjskim, atak poszedłby na buddyzm itd. To tłumaczy dlaczego „tolerancyjna” lewica tak mocno napiera na „chrześcijański ciemnogród”, jednocześnie pobłażając znacznie bardziej przemocowemu islamowi, nie wyłączając feministek, którym przeszkadza podejście do kobiet w katolicyzmie, ale już nie tak bardzo w islamie, gdzie pozycja kobiet jest znacznie gorsza. Pozornie wydaje się jakąś nieprawdopodobną hipokryzją, wręcz skrajną głupotą, ale z punktu widzenia przewrotu ideologicznego ma pewien logiczny sens. Oczywiście sens ten znają „architekci” projektu, ludzie którzy naprawdę w takie nielogiczne bzdury wierzą, pełnią tu rolę tzw. „pożytecznych idiotów”. Dodatkowo dominującą religię próbuje się zastąpić różnej maści sektami, ruchami parareligijnymi, w stylu New Age. Kolejnym elementem demoralizacji jest edukacja i wychowanie. Za nie już nie mają odpowiadać rodzice, a już zwłaszcza ojcowie, tylko państwo. Stąd mamy rodziców, którzy muszą dużo pracować (dzięki rosnącym podatkom, długom publicznym i utracie siły nabywczej pieniądza), państwowe szkoły z programem wytyczonym przez MEN, dyskryminację ojców w sądach rodzinnych, zabieranie dzieci rodzicom przez opiekę społeczną itd. Sama edukacja w szkole obniża poziom nauczania, przez „wyrównywania szans” (dostosowanie poziomu do najgorszych uczniów, tworzenie klas mieszanych z imigrantami) i odchodzeniu od przedmiotów ścisłych i praktycznych (matematyka, fizyka, chemia, biologia, muzyka, języki) na rzecz humanistycznych (wiedza o społeczeństwie, spłycona historia, schematyczna nauka literatury z narzuconą interpretacją i kanonem, wyselekcjonowana ekonomia) lub bezużytecznych (europeistyka, bhp, własność intelektualna, edukacja seksualna, warsztaty tolerancji etc). Ostatnio pojawiają się coraz „ciekawsze” pomysły, jak teoria gender. Każde dziecko w szkole musi się dostosować odgórnie narzuconym programom nauczania, wszelki indywidualizm i dociekliwość są niemile widziane. Kolejnym elementem demoralizacji jest promowanie przesadnie konsumpcyjnego, hedonistycznego i irracjonalnego stylu życia: „Sex, Drugs and Rock and Roll”, „róbta co chceta”. Do używek można mieć trzy podejścia: -Bardzo konserwatywne, prohibicyjne, wszystkiego zakazywać – prowadzi do pogłębienia patologii, reglamentowane dobra stają się zakazanym owocem, przez co stają się bardziej pożądane, stają się też drogie, doprowadzając do ruiny osoby uzależnione i ich rodziny, napychając kieszenie mafiom, dilerom, alfonsom itd. -Wolnościowe – oparte na wolnym wyborze i zasadzie „chcącemu nie dzieje się krzywda” – człowiek ma prawo do decydowania o swoim ciele i portfelu, ale jednocześnie bierze za swoje czyny pełną odpowiedzialność. Zaleca się więc zachowanie umiaru i rozwagi. -Lewackie – czyli chlaj, ćpaj i ruchaj wszystko co się rusza bez konsekwencji. W razie czego pomoże państwo, dadzą zasiłek, opiekę zdrowotną na koszt innych. Sam hedonizm jest tu mocno propsowany, jako coś modnego i fajnego. Wszystko także w oderwaniu od wszelkiej moralności. Zdrada? Oj tam, to tylko seks. Młodzież pije i ćpa? Młodzież musi się wyszaleć. Oczywiście przedmiotem przewrotu ideologicznego jest podejście trzecie. Ad. 2 Kiedy społeczeństwo jest już mocno zdemoralizowane, cierpią w nim jakiekolwiek relacje międzyludzkie. Ludzie skaczą sobie do gardeł, nikomu nie można ufać. Pojawia się destabilizacja. Wszelkie konflikty między ludźmi są stale podgrzewane przez odpowiednie organizacje w tym celu wspierane i finansowane (są to tzw. „pożyteczni idioci”). Np. organizacje feministyczne poróżniają kobiety z mężczyznami, związki zawodowe zamiast pomagać pracownikom dążą do maksymalnego konfliktu z pracodawcami nawet jeśli jedyne co on przyniesie to szkody w postaci upadku firmy, fali niekończących się strajków i paraliżu kraju. Wierzący ścierają się z niewierzącymi, biali z czarnymi itd. itd. Konflikt, konfliktem pogania. Ad. 3 Kiedy społeczeństwo jest już na tyle zdestabilizowane, że problematyczne staje się funkcjonalnie jakichkolwiek relacji między ludźmi pojawia się poważny kryzys. Może być to kryzys zarówno gospodarczy, jak i społeczny, często idą one w parze. W każdym razie „źle się dzieje”. W takich warunkach ludzie odczuwają potrzebę znalezienia kogoś, kto to wszystko ogarnie, zaprowadzi zmiany. I tu właśnie wchodzi czwarta, ostatnia faza dywersji ideologicznej czyli normalizacja. Ad. 4 Faza „normalizacji” to ostateczny cel całego przedsięwzięcia. Społeczeństwo samo oddaje władzę w ręce dywersanta, który jawi im się jako mesjasz, ktoś kto naprawi całą sytuację. W sytuacji kryzysowej ludzie kierują się emocjami, więc łatwo postawią na kogoś głoszącego populistyczne hasła, slogany, oferującego proste rozwiązania i radykalne, zdecydowane działanie. Tę fazę charakteryzuje również usunięcie „pożytecznych idiotów”, którzy już spełnili swoją rolę. Dzieje się tak dlatego, że ci, którzy naprawdę wierzyli że robią coś dobrego, widząc swoje dzieło, zaczynają przeglądać na oczy i czuć się oszukani. Są więc idealnymi kandydatami do zostania najbardziej zagorzałymi przeciwnikami nowego porządku. Stąd zostają oni usunięci zanim na dobre urosną w siłę. Jeśli przewrót ideologiczny ma miejsce w państwie totalitarnym dochodzi do brutalnej czystki, łącznie z fizyczną likwidacją. Dlatego właśnie w historii zdarzało się że np. jedni komuniści zabijali innych komunistów, np. Stalin niszczący trockistów. Jeśli rzecz dzieje się w zachodnim, demokratycznym świecie takich ludzi po prostu odsuwa się od stanowisk i pokazuje opinii publicznej w negatywnym świetle. Psychologia tłumu i permanentna rewolucja Kelthuz w piosence „Bloody Dictatorship” Nie podoba nam się obecna sytuacja? To może by tak „wyjść na ulicę” i walczyć o swoje? Z tym jest jednak jeden poważny problem, czyli psychologia tłumu. Jest ona silniejsza niż mogłoby się wydawać. Np. słynna „znieczulica” czyli sytuacja kiedy nikt nie pomógł ofierze wypadku, albo brutalnego napadu pomimo dużej ilości świadków nie wynika jak niektórzy uważają z braku empatii tylko ze społecznego dowodu słuszności. Sytuacja odwraca się kiedy pierwsza osoba z tłumu decyduje się pomóc. Wówczas w ślad za nią zaczyna podążać spora grupa osób. Dokładniej opisuje to Robert Cialdini w książce „Wywieranie wpływy na innych”. Praktycznie wszystkie rewolucje i przewroty nie były spontanicznym buntem oddolnym, a zaplanowanymi akcjami finansowanymi z zewnątrz. I tak np. amerykańscy i zachodnioeuropejscy przemysłowcy i bankierzy, zwłaszcza „wiadomego” pochodzenia finansowali zarówno bolszewików, Hitlera, Mussoliniego, czy Franklina Delano Roosevelta i jego New Deal. Wsparcia udzielają też zagraniczne mocarstwa w swoich rozgrywkach, np. Lenin otrzymywał pieniądze od rządów Japonii i Niemiec, a Mussolini od rządu francuskiego i angielskiego. Nawet jeśli dany ruch, partia, czy stowarzyszenie powstanie spontanicznie do walki o lepsze jutro, może zostać łatwo zinfiltrowany przez wrogów, jak stało się np. z Solidarnością i ogólnie całą opozycją w PRL-u. W dodatku tłumem ludzi można łatwo sterować, wystarczy kilku prowokatorów. Przykładem jest chociażby naprowadzenie zbuntowanych Białorusinów do ataku na budynek rządu, po kolejnych wyborach wygranych przez Łukaszenkę. Wystarczyło kilku prowokatorów, za którymi podążył cały tłum ludzi, a po drugiej stronie drzwi już czekała na nich milicja. Że już nie wspomnę że cała akcja może się okazać zwyczajną operacją false flag. Permanentna rewolucja – w myśl Lwa Trockiego rewolucja socjalistyczna jest okresem permanentnych, wielkich przemian, nie ma w nim okresów stabilizacji i trzeba ją rozlewać poza ZSRR. Krótko mówiąc ogień rewolucji nie może przygasać, trzeba go ciągle podsycać. Zwróćmy uwagę że w taką permanentną rewolucję bawi się obecna „opozycja totalna” z KOD-em na czele. Niestrudzenie dążą do postawienia w Polsce „Majdanu”. A to walka o sędziów Trybunału Konstytucyjnego, a to prowokacja na pogrzebie Inki, a to Czarny Marsz, a to okupacja Sejmu, a to marsze na ulicach. Póki co wychodzi im jednak tylko „Ciamajdan”.
  3. http://www.gazetawroclawska.pl/artykul/1072514,uzywany-test-ciazowy-tanio-sprzedam,id,t.html O tym jeszcze nie słyszałem. Znane mi są operacje przywracania błony dziewiczej ale łapanie kogoś na męża z fałszywym testem ciążowym to dla mnie nowość na tak masową skalę. Jeszcze raz ostrzeżenie żeby na każdym kroku uważać na kobiety. Mieliście z tym już do czynienia?
  4. Dzień dobry w tak piękny, poniedziałkowy poranek:) Pijąc poranną kawkę z imbirem natrafiłam na ten artykuł: http://natemat.pl/193471,bog-nie-lubi-jak-zakladasz-noge-na-noge-parafia-w-bialymstoku-publikuje-liste-zakazow-i-nakazow Czytając go przypomniało mi się jak byłam bardzo wierzącą i praktykującą katoliczką...to były czasy;) - chodziłam co niedzielę do kościoła -1 raz w miesiącu się spowiadałam, pościłam, czytałam Biblie. A co do przykazań : "nie cudzołożysz " traktowałam poważnie tzn. seks do ślubie(no bo sakrament 'NAS" połączy "na dobre i złe" ). Już sam pocałunek był grzeszny;) "przecież aby ubrać białą suknię trzeba mieć do tego prawo-to symbol przecież czystości". Moja matka zawsze mi powtarzała że "ma się szanować i tylko po ślubie, tak jak ona" Pamiętam miałam też pomysł że pójdę do zakonu ..., ale tata mi wybił to z głowy. Co do relacji damsko - męskich - to były czasy: - nowo poznanym mężczyznom, nie od razu ale po kilku randkach ...szczerze mówiłam że "seks tylko po ślubie" i oczekiwałam zrozumienia ...z początku nie rozumiałam dlaczego po tym wyznaniu mężczyzna ulatniał się. Tłumaczyłam to sobie że może i dobrze, widocznie to nie ten jedyny i "Bóg tak chce" Na szczęście wymiksowałam się z tej ideologii, ale wiem jak było ciężko otworzyć się na relację i wykasować z głowy "seks przed ślubem=grzech". Niemniej jednak odkryłam dzięki temu super patent: kiedy miałam adoratora który mi się nie podobał, a chciałam się go pozbyć(a był miły i nie chciałam zranić jego ego), mówiłam że :"seks tylko po ślubie" i było po kłopocie . Wiem że na forum wątek kościoła był poruszony, dodawałam moje doświadczenia z tym związane, teraz mam z nich ubaw ...ale mogło się inaczej skończyć
  5. Witam po dłuższej przerwie Matka mojego najmłodszego dziecka zarzuciła mi, że jestem psychopatą, socjopatą, mętem i najgorszym gnojem itp. Podesłała mi to: http://mirrormirrorlittlestar.blogspot.com.es/2016/09/zyciowy-trojkat-psychopaty.html Ogólnie to ją wyśmiałem. Przyznaję, że z kobietą tą spotykałem się (wg niej "byłem z nią") jakieś 7 lat. Myślała, że się dla niej rozwiodę, ale to była relacja czysto seksualna - bez sensu na dłuższą metę. Miałem dość silną obsesję seksualna na jej punkcje, ale na szczęście dość dawno mi przeszło. Poza tym seksem niewiele było. Przysłowiowe kanapki z ogórkiem. Czy spotkał się ktoś z czymś takim? Czy to normalne u porzuconych kobiet?
  6. W miniony weekend, zaledwie 3 dni od mojej wprowadzki do swojej ciasnej ale własnej kawalerki postanowiłem zrobić małą parapetówke, zaprosiłem mojego przyjaciela (Zbyszek) wraz z jego nową dziewczyną której jeszcze nie miałem okazji poznać. Ja ze Zbychem nie widzieliśmy się już od jakiś 8mc, a on i jego nowa samicja mają aktualnie ok pół roczny staż w związku. Zbyszek lat 28 gołodupiec, ale dobry chłopaczyna, przyjaźnimy się od 20 lat i zawsze przez ten czas zarówno ja na niego jak i on na mnie mógł polegać. Ona, nazwijmy ją roboczo "Renatka" lat niecałe 19, wychowana w domu dziecka, właśnie zaczyna edukacje w 3kl gimnazjum dla dorosłych - nie oceniam, tylko pisze fakty. Oboje pochodzą i aktualnie mieszkają w moim rodzinnym niedużym miasteczku na kujawach, ja aktualnie mieszkam i pracuje w Trójmieście. To tyle jeśli chodzi o słowo wstępu i zobrazowanie sytuacji. dzień 1) Cała ta "szopka" która odstawiła Renatka zaczyna się w piątkowy wieczór, wtedy gdy mnie poznała. Po jakiś 2-3 godzinach gdy już "pierwsze piwko" mieliśmy dawną za sobą samiczka zaczęła zaczepki, z początku niewinnie, kontakt wzrokowy, następnie już droczenie się i zaczepki fizyczne. No ale jako że oni pociągiem przyjechali dość późno, wypiliśmy po 5-6 piwek i położyliśmy się grzecznie spać, impreza ma potrwać cały weekend więc trzeba siły zachować. dzień 2) Około godz 14.00 zawiozłem szęśliwą parkę do Sopotu, aby samiczka zobaczyła morze no i ogólnie żeby sobie troszkę pourlopowali... Jako że miałem jeszcze jedną sprawe do załatwienia, to wysadziłem ich kawałek przed sopotem, do molo mieli jakieś 2km z buta. Wrócili już sami skmką ok godz 18.00. Samiczka na dzień dobry do mnie wystartowała z łapkami, że gdzie ja ich wysadziłem, teraz ją nogi bolą i że mam jej "nóżki" wymasować... roześmiałem jej się w oczy i powiedziałem że tutaj obok ma swojego chłopaka, prywatnego masażera. Dziewczynka pierwszy raz przeze mnie olana z czasem zaczęła wytaczać coraz cięższe działa, ale o tym za chwile... Niedługo później dobył jeszcze jeden mój ziomek, kumpel z którym kiedyś pracowaliśmy razem, no i zaczeliśmy "domóweczke". Wódeczka się leje, muzyka leci we tle, postanowiliśmy zagrać w karty... Samiczka cały czas jechała po moim przyjacielu jak po burej suce, foch za fochem, ja nie interweniowałem, czekałem na dalszy rozój wydarzeń. Po 2-3 kielichu Renatka przeszła do ofensywy totalnej. Wgapiała się we mnie jak w obrazek - olewałem ją, w końcu to dziewczyna mojego najlepszego kumpla, a ja nierozpierdole 20 letniej przyjaźni dla panienki którą znam od 24h ... Samiczka atakowała dalej, kleiła się do mnie zaczepiała mnie nogami, kuźwa! - przecież Zbychu głupi nie jest, widzi co się dziej, musi wkońcu dać jej w morde - ja nie interweniowałem, czekałem na dalszy rozwój wypadków.Zaloty samicy cały czas nie przynoszą jej efektu, bo ją zlewam... Zaczęła wytaczać już najcięższe działa, przy wszystkich przy stole, zaczęła mi proponować masaż, a godzine później otwarcie zaproponowała sex, mówiła że ze mną to by chętnie poszła do łóżka... - Mój przyjaciel tak zdominowany przez tą samiczke, widzi co się dzieje ale nadal zero reakcji... Godzina 1.00 w nocy zaczęła wypychać z domu Zbycha i mojego drugiego kumpla aby poszli po flache... Zanim jeszcze ktokolwiek poszedł po alkohol, dwa już najebane samce zaczęli się kłócić o jakąś tam duperele sprzed roku, Renatka wyczuła moment i zaczęła jeszcze bardziej foszyć, kręcić gówno afere... W końcu Zbychu nie wytrzymał, natrząsnął porządnie samiczką, wystawił jej rzeczy za drzwi i kazał wypierdalać, o 2 w nocy zrobiła się taka zadyma za klatce, ona na przemian ryczy, wrzeszczy - udaje że "bijom" - czekała na moją reakcje, ale się nie doczekała... Jakimś cudem się pogodzili, samiczka chwilowo spotulniała... dzień 3) Cały dzień we trójke spędziliśmy w domu lecząc wczorajszego kaca... Samiczka niczego się nie nauczyła i dalej podbijała do mnie. - Cały dzień łaziła tylko w gatkach i staniku po domu - Dwuznaczne teksty adresowane do mnie - Nadskakiwała mi, herbatki robiła, mieszkanko sprzątała itp... - Zbychem cały czas dyrygowała, jak coś mu już mówiła to tylko i wyłącznie w trybie rozkazującym - on niby się bronił, ale nieudolnie. - Zachwalała jakie to ja zajebiste śniadanko wczoraj zrobiłem, a to co ugotował zbych wszystko negowała, jechała po nim dalej... Widząc że nadal ją zlewam, oraz poznając mój stosunek do relacji damską męskich jakoś na wieczór chyba dotarło do pustej główki że się jej nie uda nic ze mną ugrać... dzień 4 - czas odjazdu) Tego dnia już sobie całkowicie odpuściła, nawet dla Zbycha zaczęła być w końcu miła... Bo sprawa jest taka że oboje się tułają i nie mają za bardzo gdzie mieszkać, chwilowo pomieszkują u matki Zbyszka... Zapytacie się mnie, czemu wcześniej nie przerwałem tej farsy, ano dlatego że chciałem aby Zbychu to wszystko zobaczył na własne oczy, i jak teraz z nim porozmawiam o tej całej sytuacji to może co nieco zrozumie...
  7. Temat trochę zainspirowany niedawną audycją "Radia Samiec" na temat "Pokłosia" . Powiem tak, film "Pokłosie" to i tak jest jeszcze małe piwo, przynajmniej od początku wiadomo o jakiej jest tematyce, wiadomo do czego zmierza itd. Tymczasem prawdziwym creme la creme manipulacji jest "nasz" oskarowy film o tytule "Ida". Umieszczam go w dziale polityka, bo nazwa działu "filmy które polecacie" nie bardzo tu odpowiada. Film oczywiście zawiera motyw złych Polaków, co Żydów mordowali, co jest rzucone na koniec filmu, jako pewna wisienka na torcie. Nie zabrakło również zdania: "Niemcy nic nie wiedzieli". Czyli wiadomo kto stał za holocaustem . Ale to jeszcze nie wszystko. Nie każdy widz w pierwszej chwili to zrozumie, ale postać cioci Idy, grana przez Agatę Kuleszę czyli "krwawa Wanda" to nikt inny jak Helena Wolińska-Brus, a raczej Fajga Mindla-Danielak. A więc stalinowska prokurator żydowskiego pochodzenia, odpowiedzialna za skazanie 24 żołnierzy AK, w tym wyroki śmierci, m. in. dla jednego z największych bohaterów polskiego podziemia, Augusta Emila Fieldorfa, znanego jako gen. Nil. Kobieta, która za najgorszy dzień życia uznawała dzień śmierci Stalina. Filmowa postać jednak różni się od prawdziwej Wolińskiej. Co prawda jest domniemane, że ma pewne rzeczy na sumieniu, ale jednocześnie jest całkiem sympatyczna, taka spoko babka. W dodatku jest jakaś zagubiona, dużo pije, zapewne ma wyrzuty sumienia, a nawet, przepraszam za SPOJLER, ale muszę to napisać, popełnia na koniec filmu samobójstwo. Tymczasem prawdziwa Wolińska żyła sobie jak pączek w maśle w Wielkiej Brytanii, dożywszy 89 lat, nigdy nie odpowiadając za swoje zbrodnie, ani nie wyrażając żadnej skruchy. Teraz parę słów o reżyserze filmu. Jest nim Paweł Pawlikowski. Po pierwsze jest to autentycznie człowiek żydowskiego pochodzenia, z czym się zresztą nie kryje, jego ojciec był cenionym żydowskim lekarzem: http://www.newsweek.pl/kultura/ida-film-pawla-pawlikowskiego-sylwetak-rezysera-newsweek-pl,artykuly,272387,1,2.html Oczywiście to nic złego mieć żydowskie pochodzenie, ale mówienie o teoriach spiskowych odpada, "Idę" nakręcił Żyd. Po drugie z tym że Wanda Gruz z "Idy" = Helena Wolińska reżyser również się nie kryje. Z panią Wolińską spotkał się osobiście, wręcz zafascynował się jej postacią i "próbował ją zrozumieć". Dlatego postanowił zrobić o niej film. Co ciekawe nad tym tematem swego czasu pochylił się nawet mainstreamowy onet: http://wiadomosci.onet.pl/prasa/oskarzycielka-nie-przyznaje-sie-do-winy/dm72v Mamy zatem piękny film, gdzie żydowska stalinowska prokurator nie była taka całkiem zła, a Polacy niech lepiej pamiętają o swoich grzechach . Taki mniej więcej jest wydźwięk filmu. Więcej na temat "Idy" i wątku Wolińskiej do poczytania: http://nczas.com/publicystyka/ida-czyli-zaklamana-wolinska/ http://bialyrasizm.pl/ida-w-tvp-nazistowski-hejt/
  8. Witam braci Moja aktualna kobieta podrzuciła mi temat na FB. No ubawiłem się. Poczytajcie !!!! co piszą ksieżniczki a co mężczyźni pozdro
  9. Witam braci, 

Chciałbym w tym wątku obnażyć prawdę silnych, niezależnych kobiet, które często są stawiane za wzór silnej i nieomylnej kobity w polskich mediach.

 Pierwszą na warsztat weźmy Jadwigę Staniszkis wyskakującą z każdego zakamarka publicystycznych i politycznych programów.
 Jadwiga Maria Staniszkis (ur. 26 kwietnia 1942 w Warszawie) – polska socjolog, profesor nauk humanistycznych, od 1992 profesor Uniwersytetu Warszawskiego, laureatka Nagrody Fundacji na rzecz Nauki Polskiej (2004); publicystka.
 A czy rzeczywiście jest to inteligentna, niezależna, silna kobieta, której rady i opinie są warte słuchania? Źródło może nie najlepsze, jednak w dobry sposób opisuje prawdę. http://www.pomponik.pl/plotki/news-jadwiga-staniszkis-przezyla-wiele-upokorzen-byla-bita,nId,2249640
  10. Tytuł: Demonstracje przeciwników i zwolenników przyjęcia imigrantów w Warszawie. Oraz pokazane zdjęcie tłumów w Warszawie. Problem w tym, że zwolenników obcinania głów była garstka w porównaniu do przeciwników. No ale tłum przez taki tytuł, jest podzielony na dwie równe części, co sugeruje że zwolenników jak i przeciwników jest ta sama ilość - co jest nieprawdą, kłamstwem. Pismaki z onetu - brawo! http://wiadomosci.onet.pl/warszawa/demonstracje-przeciwnikow-i-zwolennikow-przyjecia-imigrantow-w-warszawie/ydbgjl
  11. Witajcie, mam dla was z rana dawkę damskiej hipokryzji. Oczywiście temat ten przewijał się już na forum nie raz, ale tutaj mam również ciekawy przykład. Mianowicie wczoraj koleżanka podlinkowała mi pewne zdjęcie z facebooka, które na fanpage'u, na który zostało wrzucone, jest traktowane prześmiewczo oraz jako zwykły żart. Poniżej owe zdjęcie: Następnie przejrzałem komentarze, w których to wyraźnie swą kobiecą 'odmienność' i bezinteresowność podkreśla jedna z pań, której komentarz cieszy się bardzo dużym poparciem. Ta samica zapewne poczuła spory ból dupki, którego owoc jawi nam się w komentarzach. W sumie jej się nie dziwię, bo co miała powiedzieć - "manipuluję tyłkiem"? Ale tak po prostu, takie sytuacje są zwyczajnie śmieszne, a hipokryzja aż daje po oczach.
  12. Podrzucam rozmowę na portalu S Witaj, nic się nie stało, nawet nie byłam zdziwiona..bo rzadko kto tutaj odpisuje.( nie żebym nagminnie wypisywała do facetów, jeżeli już się odważyłam to i tak zostałam zlana). Nie szukam rozrywki, ale też nikogo na stałe raczej przyjaciela( chociaż to duże słowo) Pozdrawiam! 2016-07-20 - Twoim zdaniem "przyjaciel" taki jaką ma rolę pełnić w Twoim życiu? do czego ci taka osoba potrzebna? Wierzysz w przyjaźń damsko-męską? - Przyjaciel ma mnie czasami wysluchac,moze doradzic jak mam jakies watpliwosci,a sytuacja wymaga decyzji.ktos kto nie bedzie mnie ocenial..kto nie bedzie patrzyl wyglodnialym wzrokiem..chociaz wlasnie nie wiem czy to mozliwe czy zawsze bedzie jakis podtekst. 2016-07-21 I to wszystko? Nie ma przyjaźni damsko/męskiej zawsze są jakieś podteksty i nadzieje. Z tego co piszesz to szukasz faceta zwanego tampon emocjonalny na którego można zrzucić swoje fobie, problemy i demony. Jak chcesz się wygadać - poszukaj sobie swojego faceta dla siebie a nie przyjaciela. Od wysłuchiwania najlepsi są psychologowie albo tzw. coache - oni nawet czasami potrafią pomóc - ale biorą za to ciężkie pieniądze. A takie wysłuchiwanie czyichś płaczy wykańcza emocjonalnie i drenuje energię z osoby wysłuchującej. Mnie nie interesują problemy innych ludzi ani ich życie, odciąłem się od tego jakiś czas temu. Nie wysłuchuję historii życiowych nikogo. Mam swoje życie i swoje sprawy. Nie szukam tutaj przyjaciółki a kobietę z którą będę spędzał dobrze czas, zarówno taki codzienny jak i taki conocny. pozdrawiam Ona na to - Powodzenia zycze! Jak Wam się podoba. Bo dzięki temu forum mogę szerzej spojrzeć na intencję samicy i czego ona naprawdę chce.
  13. Jako, że podniosłem swą samoocenę i uświadomiłem sobie pewne sprawy czytając forum i słuchając Marka, zacząłem widzieć cały ten syf w którym siedziałem. No i zaczęło się dziać. Samica nadal próbuje swoich sztuczek, a po mnie to spływa. Ona to widzi, ale chyba nie jest jeszcze przekonana do końca, że nic to nie daje. Więc postanowiła w sprawie nie mającej jakiegoś olbrzymiego znaczenia, wytoczyć ciężką artylerię. Jak już wspominałem, umawialiśmy się, że dziecko jest tydzień u mnie, tydzień u niej. No i kobietka sobie wymyśliła, że wszystkie weekendy będzie u mnie, bo ona ma szkołę. Nie zgodziłem się z oczywistych względów. Zobrazuję sytuację: Mówi mi, że musimy porozmawiać (takim słodziutkim głosikiem), przeszliśmy do rzeczy, tłumaczy mi swoje racje, mówię jej, że nie, że jedyna opcja to podzielić się sprawiedliwie wolnymi dniami. Zaraz poszedł argument z jej strony, że ona ma bardzo ważne rzeczy, a ja nic nie robię itp. itd. zripostowałem to logicznie i zostałem wyzwany od najgorszych, więc zakończyłem rozmowę z (delikatnym uśmieszkiem) słowami "dziewczynka się zdenerwowała, więc na tym skończymy rozmowę", zgasiło ją to całkiem. Wieczorem przed snem rzuciła, że teraz będziemy grali na jej warunkach (wyśmiałem ją sugerując między wierszami, że dla mnie to jak groźby małego dziecka). Wiedziałem, że to jeszcze nie koniec. Następnego dnia zadzwoniła i mówi, że chce się dogadać, mówię jej, że ok. Zaczął się ten sam temat, powiedziałem, że też chcę mieć wolne weekendy, zaczęła się spinać, co mną nie wzruszyło, więc niunia mi mówi, że jak tak, to pozwie mnie o alimenty i będę widział dziecko tylko w weekendy. Powiedziałem jej na spokojnie (aczkolwiek srogo), że używa dzieci jako karty przetargowej, że szantażuje i że jest to czyste kurestwo, że dla swoich celów jest w stanie pozbawić dziecka ojca, na koniec rzuciłem "odpierdol się" i się rozłączyłem. Dzwoniła chyba z 10 razy, kilka odebrałem nie dając jej dojść do głosu i mówiąc, że nie mamy o czym rozmawiać. Napisała, że chce się dogadać. Gdy wróciłem do domu, powiedziała, że jestem jej to dłużny, bo nie interesowałem się dzieckiem, jak było małe. Mówię jej, że nie mam żadnego długu, a ona w kółko to samo, że mam. Powiedziałem, że może sobie to tłumaczyć jak chce i że już nie uda jej się wzbudzić we mnie poczucia winy. Potem zaczęła mówić, że sam tego chcę, że chcę iść na noże, że ona chce się dogadać i wszystko zależy ode mnie. Skwitowałem to tak, że ona chce coś wymusić, a ja się nie dam i jak chce wojny to może ją mieć, bo nie odpuszczę. Zaczęło się wyzywanie od frajerów, obwinianie za wszystko itp. itd. ja zero wzruszenia, troszkę jej pojechałem apropos jej zdrad i wychowania dzieci, jak była już wkurzona, nachyliłem się nad nią i z uśmiechem powiedziałem, że niech robi co chce, ja jestem gotów na wszystko, zaczęła mówić żebym nie wchodził w jej prywatną przestrzeń itp. widziałem niepewność w oczach. Po tym się uspokoiła i jak już kładła się spać, to zrobiła się miła i zaczęła mówić, że ma dosyć tych kłótni, że chciała by na spokojnie porozmawiać, dogadać się. Spytałem, o czym chce gadać, a ona mówi, żeby się dogadać (czyli to samo pieprzenie co na początku całej afery), powiedziałem ok, narazie i wyszedłem. Czekam na ciąg dalszy. Jestem nieugięty Btw. laska obwinia mnie nawet za to, że jej dziecko z powszedniego związku przyznano jej mężowi, a nie jej (nie wiem co trzeba mieć pod garem, żeby tak sobie to wszystko wytłumaczyć)
  14. Nad tematem już jakiś czas myślałem. Wpadłem na niego przy pewnej sytuacji. Trafiłem na małe posiedzisko do znajomej, której dawno nie widziałem. Trochę wypiliśmy, muszę przyznać i obgadaliśmy kilkanaście lat życia. W pewnym momencie ona zmienia wątek i mówi, że nie może wejść do internetu. Pytam, jak to? - złapałem haczyk i wpadłem w pułapkę. A, bo już jakiś czas modem nie działa. Może zerkniesz? Mówiłeś, że pracujesz przed komputerem to na pewno znasz takie rzeczy. Niby banalny problem przy towarzyskiej rozmowie, ale czy na pewno? Tutaj na chwilę się zatrzymam. Proszę zwrócić uwagę, jak fajnie zaczyna grać pod moje ego. Łagodne pytanie „może zerkniesz?” – zamiast płacić w serwisie 50 złotych lub więcej, do tego podbitka, że ja się na pewno znam. Narzuca na mnie stopniowo presję. To po prostu czuć. I po takim pytaniu następują zwyczajowo dwie możliwości. 1. Można pomóc, co prowadzi znowu do dwóch dróg – sukcesu lub porażki. To moim zdaniem nieistotne, co się uzyska, ponieważ ona już wie, że złapała na haczyk – słabość została okazana. Sukces oczywiście jest praktyczny i stawia mnie w „uprzywilejowanej” pozycji „multitoola” (uwielbiam wskazane określenie) Porażka oznacza po prostu wymianę orbitera i ponowne uruchomienie gry pod męskie ego. 2. Można całkowicie odmówić, uciąć natychmiast potencjalnego pasożyta. Tutaj już człowiek naraża się na zły odbiór społeczny oraz właściwie stratę znajomości. Często to istotne konsekwencje, z których kobieta zdaje sobie sprawę, mniej lub bardziej świadomie – tak uważam. Zaproponowałem temat „Łapanie w pułapkę męskiego ego” z prostego powodu. Nawet kobieta, która mówi, abym odkręcił słoik ogórków (a zdarzyło się to w moim życiu wielokrotnie) łapie mnie na haczyk męskiego ego. Oczywiście sama może odkręcić lub podważyć nożem. Małe dziecko to potrafi. Ona jednak daje mężczyźnie satysfakcję udowodnienia potęgi. Zastanówcie się, czy po otwarciu słoika swojej Pani nie poczuliście się lepiej (ta moc, o ja pierdolę)? Jak dla mnie to jest programowanie, wręcz element codziennej manipulacji. Kilka razy da ci słoik otworzyć – wypadasz pozytywnie (oczywiście ten słoik to jeden z wielu przykładów, że zabawny to zabawny, ale lepiej wpada w pamięć, można się z czynnością utożsamić), nie chcesz przecież zawieść swojej księżniczki. Kiedy przydzieli ci inne zadanie lub zasugeruje jakiś problem natury technicznej (osobistej lub innej, nieważne) zaczynasz mieć chęć niesienia pomocy, aby znowu podbić ego (niby robisz dla niej, ale tak naprawdę egoistycznie, bo chcesz wrócić do poczucia potęgi, często się później mówi, a ja tyle jej robiłem rzeczy, a ona mnie w ogóle nie doceniała. A no moim zdaniem nie doceniała z tego powodu, że już od pierwszej zgody na wykonanie zadania okazałeś słabość - kto się przejmuje rybą złapaną na haczyk, wypatroszyć, zjeść i wysrać. Pani sobie od początku myślała, że rozgrywa cię koncertowo, więc gdzie tu ma być wdzięczność). Podejrzewam, że tak właśnie tworzy się mężczyzna od wszystkiego, robotnik. Przydział zadania od pani, satysfakcja z wykonania, sztuczna wdzięczność i powrót do mechanizmu. Często nawet sztuczna wdzięczność i dziękuje nie występuje po pewnym czasie. To już ma być naturalne, że ty robisz i już. Spirala życiowego spierdolenia jednym słowem A co, jeżeli nie zrobisz, nie chcesz robić? - dwie lewe ręce, egoista, dziecko, nieudacznik, gej (no u mnie gej to standard, więc dodaję), oczywiście zagrywka fochem, wyolbrzymianie problemu, skargi w rodzinie i skargi w towarzystwie, np. a wiecie co, mac to nie umie nic zrobić - ponownie atak na ego, no bo jak to, ja nie umiem? Nawet, jak krytykuje to chce złapać na ego Uważam, że przez takie małe, bardzo małe, chociażby wspomniany słoik z ogórkami gierki kobieta doprowadza do absolutnego podporządkowania. Do tego dochodzi emocjonalny sentyment mężczyzny, uroda, białorycerstwo, gdzie negatywne emocje pojawiają się już przy samej CHĘCI odmowy wykonania „drobnej przysługi” kobiecie. Jakie myśli pojawiają się przy chęci odmowy? Dla przykładu, przecież byliśmy umówieni na seks, jak jej komputera nie naprawię to jeszcze skłonna odmówić dania dupy, a ja przecież pornusów już od dwóch tygodni nie oglądam - pewnie u wielu samców znajomy schemat myślowy. A czy nie jest tak, że z maleńkiej pułapki ego robi się coraz większa pułapka? Co myślicie o zagadnieniu? Jak reagujecie na temat niesienia pomocy samicom bliższym i dalszym? Jakimi zasadami się kierujecie?
  15. Witam Braci Samców! Założyłem konto na tym forum, żeby podzielić się moja historia. Zaczynamy! Moja historia zaczyna się kiedy miałem 4 lata, a tata wyjechał za granicę w celach zarobkowych. Tata planował wyjazd jeszcze długo przed moim urodzeniem, podczas przerw w pracy uczył się języka. Mama już wtedy motywowała go słowami "po co ci to? I tak nigdy niczego nie osiągniesz". W końcu wyjechał, kiedy nadarzyła się okazja. Chyba nie musze opisywać jak czuje się dziecko, które widzi ojca 2 razy do roku na okres 2-3 tygodni. Po 2 latach pobytu mojego taty za granicą stać było nas na kupno pierwszego samochodu. Samochód został w Polsce, tata wyjechał pracować, a matce… całkowicie odpieprzyło. Zaczęła puszczać się ze współpracownikami. Kiedyś zatelefonowała do taty, że chce ode mnie odpocząć i pojechać sobie nad morze, a od taty chciała na to kasę. Ja zostałem z babcią, a ona pojechała. Pech chciał, że będąc na tych swoich pseudo-wakacjach została nakryta z kochankiem przez znajomego mojego taty, nie nad morzem, ale w sąsiednim mieście, w którym rzeczony kochanek miał mieszkanie. Kolega poinformował tatę o tym incydencie i automatycznie stal się wrogiem numer jeden mojej matki. Wtedy w domu zaczęła się niezła jazda. Kiedy tata zjawiał się w domu, zawsze dochodziło do kłótni, których nie rozumiałem, bo byłem dzieckiem, ale bardzo przez to cierpiałem. Tata nic nie mógł zrobić, nie mogłem pojechać do niego, bo pracował na czarno. Matka powtarzała mu tylko "musisz być twardy, musisz przez to przejeść" mając kompletnie w dupie mnie i jego. Tatę trochę podbudowali koledzy z pracy, zabierali go na popijawy, żeby trochę psychicznie odpoczął. Bardzo za nim tęskniłem, a bywały sytuacja, że chciałem, żeby wracał za granice, bo nie mogłem psychicznie znieść tych kłótni. Raz matka "chciała się zabić" – niezła gra aktorska, bo tata nie chciał dać jej kluczyków do samochodu, żeby jechała do swojego gacha. Ja pod nieobecność taty byłem zabierany do kochanka mojej matki, gdzie robiono mi pranie mózgu. Mówiono mi, że to będzie mój pokój, kot itp. Czasami zamykali się sami w pokoju, a ja musiałem siedzieć pod mieszkaniem, zamykali się w samochodzie, a ja musiałem czekać. Notorycznie zostawałem podrzucany znajomym, zostawianym u babci, a matka cieszyła się wolnością i kasą od taty. Rzeczony kochanek miał wtedy żonę, tata rozmawiał z nią i z jej rodzicami, żeby w jakiś sposób zaradzić tej sytuacji, nie udało się, ich małżeństwo się rozpadło. Moja matka miała to gdzieś. Potem kochanek dostał lepsza posadę w większym mieście i kontakt się urwał. Spokój jednak nie trwał długo, bo w przeciągu roku znalazła sobie drugiego. Pewnego razu tata wrócił zza granicy, ja powiedziałem, że kilka razy zostałem wygoniony z pokoju i przez godzinę matka z kimś rozmawiała. Opierdol miałem wtedy nieziemski, byłem zaszczuty i zniewolony psychicznie. Pamiętam jej słowa z tego dnia "dziękuje ci za zmarnowanie dnia", a chodziło o wyjazd na zakupy do jakiegoś większego miasta. Tata przestał chyba zwracać uwagę na jej puszczalstwo, bo i tak nie miał na to wpływu. Opierdol od matki pod nieobecność taty mogłem dostać dosłownie za wszystko – rozładował mi się telefon i nie mogła się dodzwonić, źle powiesiłem majtki czy ręcznik na kaloryferze, źle postawiłem buty, nie miałem ochoty na jedzenie. Odnośnie samego jedzenia, obiady wyglądały tak, że miałem do wyboru mrożone frytki z piekarnika albo zupkę chińska. Całe życie miałem skrajna niedowagę i wyglądałem jak więzień Auschwitz po wyzwoleniu. Cudem było to, że nie stoczyłem się na dno, nie zacząłem palić i pić, nigdy nie paliłem trawy. Od zawsze wiedziałem co chce robić i się w tym realizowałem. Powoli dorastałem i sam widziałem co się dzieje – np. w każdy wtorek matka przyjeżdżała z pracy, zamykała drzwi do swojego i mojego pokoju, potem szła się myć a potem jechała w siną dal. Dobrze zdałem maturę i prawo jazdy za pierwszym razem, za które oczywiście płacił tata. Przyjechałem do taty i od tej wolności, jaka zaznałem u niego, mało nie posrałem się ze szczęścia – pierwszy raz bez matki. Poszedłem na kurs języka, na naukę od zera do poziomu pozwalającego mi studiować potrzebowałem 9 miesięcy. Wybrałem najtrudniejszy możliwy kierunek na uczelni, nie było łatwo dogadać mi się z ludźmi z roku, nie rozmawiałem z nikim, ale udało mi się zdać wszystko za pierwszym terminem. W międzyczasie na kuchni taty przytyłem 12 kilogramów w ciągu 4 miesięcy, chociaż dalej jestem chudym szczurem jak śpiewają Bracia FF. Życie zaczęło mi się układać… do czasu. Matka została odcięta od pieniędzy, które tata wysyłał jej na mnie – tak na prawdę prawie nic nie kosztowałem rodziców, matka za to kupowała sobie ciuchy za jebitnie wysokie ceny i ma teraz kilka szaf butów i ubrań. Nigdy nie musiała robić opłat za prąd czy wodę, więc wszystko co zarobiła, wydawała na siebie. Babcia zachorowała, już nie wiem o co wtedy dokładnie chodziło, chyba udar, ale matka od razu wymyśliła, żeby tata zaczął jej wysyłać po 500 euro miesięcznie za leczenie babci. Pamiętam jak wtedy pożarliśmy się przez Skype’a. Z planu nic nie wypaliło, ale babcia niestety do tej pory jest chora i nie jest w stanie samodzielnie się poruszać. Matka przyjechała do nas na wakacje, miała 2 tygodnie urlopu. Pojechaliśmy ze znajomymi pochodzić po górach. 2 dnia nie mogła widocznie wytrzymać bez swojego kochanka, bo stwierdziła, że bola ja nogi i wraca do domu. Poszła i pisała na moim komputerze maile do swojego gacha, w których opisywała, co robimy, że tata to alkoholik, i że brakuje jej kontaktu fizycznego z tym gachem – to cytat z maila. Wakacje spieprzone przez humorki mojej matki – nie pierwsze, przez całe życie nie udało się zorganizować wspólnych wakacji bez kłótni. Wróciliśmy do domu, ja zainstalowałem jakiegoś pirackiego keyloggera na komputerze, bo miałem dosyć gierek mojej matki, kiedy zamykała pokrywę laptopa, żebym nie widział co pisze. Oczywiście wszystko wyszło, na hasło do poczty dala sobie jego datę urodzenia, ja skopiowałem wszystkie maile… ale wszystko zostało źle rozegrane przeze mnie i tatę. Tata się wkurwił, wypił i poszedł spać, a ona wpadła do mnie do pokoju w szale bojowym jakiego jeszcze nigdy nie widziałem i zagroziła, że jeśli nie usunę tych maili to rozwali mi laptopa, a ja głupi usunąłem. Kolejnego dnia odstawiliśmy ją do Polski. Poczekaliśmy chyba 3 dni, tata zmiękł, dał się zmanipulować i znowu wróciła do nas. Pozew rozwodowy leżał już na szafce… a razem z nim wolność i spokój ducha na wieczność. Ona wróciła do nas, minęły może 2 dni i zaczęło się przypierdalanie mojej matki o wszystko – np. tata wracając z pracy kupił złą sałatę, a mojej matce nie chciało się jej umyć. Tak to jest wystarczający powód do awantury… W międzyczasie zachorował również dziadek, wiec oboje razem z babcia wymagają stałej opieki. Matka nie chce do nich wracać, bo musiałaby się nimi zając. Ja nie wytrzymuje już psychicznie z ta kobietą, nie mogę spać, nauka idzie mi strasznie ciężko, sam się obwiniam tym, że się lenię i robie za mało rzeczy do szkoły, a po prostu nie mogę się uczyć. Czasami pracuję, jeśli tylko mam możliwość , bo tylko wtedy mogę zapomnieć o wszystkim co się ze mną dzieje. Schemat kłótni z moja matka jest zawsze ten sam, zaczyna się od jakiejś pierdoły, zazwyczaj ona sama prowokuje, na przemian gra poszkodowana, bo źle ja traktujemy, a na przemian jest wściekła jak osa i pozabijałaby najchętniej wszystko co się da. Kłótnia kończy się tym, że tata jest tak zdenerwowany, że wypije sobie 3 piwa i jej mówi, że zawsze ma wolny wybór. Ona z kolei przychodzi zapłakana do mnie i mówi, że tata ja wygania… wtedy, kiedy się kurwa uczę na jakiś ważny egzamin, który miałem zdawać rok temu i przez nerwy nie mogę ani się dalej uczyć, ani zasnąć. Dodam tylko, że tata pracuje całymi dniami od wschodu do zachodu słońca. Do jedzenia matka nigdy nic nie zrobi, zazwyczaj jest to pizza, albo lasagne z zamrażarki. I dalej pisze z tym swoim gachem – kiedy wstaję od biurka, ona momentalnie przestaje pisać i zmienia kartę. Wczoraj próbowałem zainstalować keyloggera na komputerze, z którego korzysta, ale niestety odmawia on współpracy. Chce wiedzieć jakie ma plany, bo ma całkiem dobrze płatną pracę w Polsce, a przebywa teraz na bezpłatnym urlopie i może w każdym momencie wrócić. Córka tego gacha też miała lub nadal ma depresje i chyba nie jest to jakiś zadziwiający przypadek, bo chyba to samo dzieje się w domu i tego gacha. Ja jestem silny psychicznie i tata też, ale dalej tak żyć się nie da. Liczę, że sytuacja rozwiąże się jak najszybciej, bo matka z roku na rok jest coraz gorsza. Dzięki mojemu zjebanemu dzieciństwu moje kontakty z kobietami są ograniczone do zera, a wszelkie próby nawiązania bliższego kontaktu strony żeńskiej ze mną, kończą się moim świadomym lub nieświadomym atakiem wobec nich, wiec kontakt się urywa. Kiedyś sama jedna mnie zagadała, a widziałem, że jej się podobam, ona mi nie bardzo – udałem desperata, zaproponowałem milion rożnych rzeczy naraz i nie była już mną potem zainteresowana. W sumie jest to dobry sposób, żeby szybko się uwolnić. Do dzisiaj tłumiłem swoje emocje w sobie i w końcu je wylałem na forum, które znalazłem jakoś przypadkowo. Dodam, że jest to mój pierwszy wpis w Internecie, a korzystam z niego dobre 10 lat. Mam nadzieje, że opowiadanie – streszczenie mojego życia się podobało. Nie jestem w fazie burzliwych emocji, chciałem tylko opisać do czego zdolni są niektórzy, nawet najbliżsi ludzie i wysłuchać kilku cennych porad. Trzymajcie się
  16. Kiedyś napisałam: Problem jest w tym, że kobiety lecą "jednym' instynktem i nie poszukują świadomie partnera, zadowalają się jedną, dwoma cechami z ich punktu widzenia kluczowymi. Gdyby poszły do szkoły lub poczytały jakie są zasady doboru naturalnego, nie popełniły by wielu głupstw. Byłyby świadome swoich wyborów, a wybory te byłyby optymalne z punktu widzenia ich potrzeb. Nie wycofuje się z tego,. Czytam prawie wszystko co "wleci" na forum i niestety muszę wrzucić swoje pięć groszy...Otóż tak: kobiety , samice w większości nie są świadome swych magiczno- manipulacyjnych poczynań: to biologia, dobór osobniczy i cała te feria hormonów powoduje wiele rzeczy. Chcemy biologicznie, nie z wyrachowania najlepszego samca. Cała ta sytuacja ma odzwierciedlenie w świecie zwierząt, a nawet owadów: weźmy np. taką ważkę i jej dymorfizm płciowy... Mam takie wrażenie, że trafiacie na kobiety zaburzone, niezgodne z przeznaczeniem i ogólnie do niczego. Raczej nie bronie przegranych spraw, ale tu się pochylę : albo wybieracie psychopatki z borderem albo rzeczywiście coś nie halo dziś z paniami. Z szacunkiem, Leb.
  17. Panowie, sprawa dla mnie myślę że dość ważna, najpierw spójrzcie: http://imgur.com/tIGSNyu Wysłałem do nich ponad miesiąc temu list z potwierdzeniem odbioru, że jest to kłamstwo - i proszę o wymazanie tego napisu który tam wisi. Zero odpowiedzi. Chyba wszyscy wiecie, co na wykopie się działo i co robił Sławek przez ponad dwa lata. Po tym wszystkim, posłużyli się kłamstwem i to ze mnie zrobili winnego oraz hejtera. To jest tak dziwaczne, że aż śmieszne. Nie mają żadnych potwierdzeń że te multikonta są moje - bo nie są. Nie mają żadnych IP, adresów mac itd., co w liście do nich napisałem, licząc że ktoś tam kliknie, sprawdzi i wycofa chociażby ten tekst o mnie. A tak zrobili ze mnie oszusta. Sami chyba rozumiecie, że coś tu mocno nie gra i nie powinno tak być. W związku z tym pytam was, jak to załatwić. Na moje listy i emaile nie reagują, pozostaje droga prawna. Jak to zrobić? Tyle lat pracy, dwa lata znoszenia hejtu Sławka, oczernianie i kłamstwa o mnie dzień w dzień - i zrobili ze mnie oszusta, cwaniaczka. A Sławek dostał oczywiście bana na miesiąc. Tak być nie może. Wytrzymałem ten hejt tylko dlatego, że chciałem ściągnąć na forum jak najwięcej ludzi - żeby forum było bogate w doświadczenia i siłę. Cóż więc czynić? Znacie jakiegoś prawnika uczciwego (są tacy?), co by się tym zajął?
  18. Jestem Lebowska, czasem lubię się mądrzyć, uwielbiam okazywać pogardę ... Różne historie ( histerie) w moim życiu się odbywały. W sumie to myślałam, że jestem mądrzejsza od większości kobiet: nie tupię nóżką z byle powodu, nie wydymam usteczek. Seks jest dla mnie argumentem, ale nie używam go dla osiągnięcia celu innego niż przyjemność. Ogarnęłam całą teorie ewolucji, relacje pomiędzy ludźmi miały dla mnie odzwierciedlenie w biologii, kierowałam się w miarę czystym rozumem. Z obrzydzeniem patrzyłam na większość samic ( w kontekście płytkości ich działań), które nic tylko samca uwiązać, dziecko urodzić, potem jakaś tam kariera, może romans, ale najważniejsze, że jakiś tam mąż istnieje. Takie kwoki zaskoczone, że życie się im nie układa. Bez szacunku do mężczyzn i do siebie przede wszystkim. Najgorsze te po 30-ce co już na gwałt męża muszą mieć. Wymagania spadają, ważne by ktoś jak gołębia pocztowego zaobrączkował. W sumie to mi się wydaje, że kobiety dziecinnieją z wiekiem- nagle zaczynają wierzyć w bajkę o Kopciuchu lub w serialowe love. I wtedy nie liczy się, że kandydat nie przyjechał na białym koniu, a najzwyklejszym golfem bez tuningu- o nie to się nie liczy już! Obrączka, ślub- jestem żoną, mam męża! To jest kurwa zadziwiająco najważniejsze, resztę się dorobi, Ona go zmieni ( zniszczy jak się jej uda) i będzie git. I potem nagle się okaże, że Ona go nie zmieni, Ona jest nieszczęśliwa, rozgoryczona, odwraca się od niego- On ma dość i rzuca to w cholerę ( w najlepszym przypadku), Ona szuka samca zastępczego zapylacza, On ma kochankę, Ona koleżankę i zaczyna się piekło na Ziemi. I tak w kółko. A powód jest jeden; Ona chcę meża! Faceci niestety w większości są naiwni i wierzą w to wszystko, za późno przejrzą na oczy. Miałam napisać o czym innym, a wyszło jak zwykle. Nie chce mi się już przerabiać posta. Miałoby coś o tym, że zdarza mi się tupać nóżką, choć to śmieszne. Kiedyś to rozwinę. Leb.
  19. Wstęp Na wstępie ostrzegam, że będzie to opis związku wraz z częściową historią życia. Mam nadzieję, że nie będziecie mi mieli tego za złe. Wydaje mi się, że wiele decyzji w moim życiu wynikało właśnie z powodu doświadczeń dzieciństwa. Na chwilę obecną jestem w związku. Od 6 lat. Od 5 mieszkamy razem. Czasami nie jest kolorowo. Nie wiem ile to jeszcze potrwa i w którą stronę pójdzie. Wiem natomiast w którą iść dla mnie nie może, ale o tym później. Z dodatkocyh informacji: 1) wciąż niezaręczeni - ale tu idą naciski, że aż się rzygać chce, 2) brak wspólnego mieszkania - wynajmujemy mieszkanie wraz z dwójką znajomych, więc mamy wspólny pokój z samicą, 3) brak potomstwa - tu czasem jest jeszcze gorzej... 4) jestem w związku, który coraz bardziej mnie frustruje, samica raczej nie ma do mnie szacunku, a aktualnie jestem fundatorem naszego wspólnego życia Oto jak do tego doszło. Będzie długo... Rozwinięcie Wszystko wyglądałoby innaczej gdyby nie ojciec alkoholik. Pamiętam wycieczki jako kilkuletnie dziecko z mamą po barach, aby ojciec nie zdążył przechlać całej wypłaty. Będąc w podstawówce jej zabrakło. A ojciec pił nadal. Ale wiecie co jest najzabawniejsze? Że to nie było takie złe. Jako dziecko w podstawówce chadzałem o 2 w nocy po mieście (ojciec odsypiał), a czasem albo sam dał albo zwyczajnie zabierałem mu kasę na jedzenie i nie tylko. Zdarzały się oczywiście browarki z kolegami z podstawówki. Czasami momenty wstydu za najebanego ojca, ale hej, nie można mieć wszystkiego Żadne służby się tym nie interesowały, uczyłem się dobrze, ugotować i zrobić pranie umiałem sam. Wszystko się skończyło, kiedy przyszedł nakaz eksmisji (swoją drogą to był jakiś gruby przekręt). Trafiłem do rodziny - na drugi koniec Polski. Ojciec został. Zamienił rodzinę i dzieci na bycie menelem. Dla mnie już nie żyje. Ciężko zaadaptować się w nowym środowisku na etapie gimnazjum. Ale jakoś się udało. Tylko że nigdy nie byłem zbyt popularny wśród wtedy jeszcze dziewczyn. Pełno koleżanek, żadnej dziewczyny. Powód? Jednak zawsze byłem nieco obcy, no i niski wzrost. Zresztą miałem wtedy taką piękną, błyszczącą białą zbroję, że aż sam się dziwię jak ja ją dawałem radę targać. W każdym razie na początku szkoły średniej poznałem swoją samicę. Nie polubiliśmy się. Jednak pod koniec szkoły średniej przypadkowo spędziliśmy ze sobą nieco czasu i się zaczęło. Problemem było to że wyjechałem na studia, klikaset kilometrów dalej. Spotykaliśmy się co parę weekendów bez zobowiązań (ona nie chciała związku) i było wszystko. Była pizza, było piwo, były sexy. Płaciłem ja, bo biały rycerz. No ale postanowiłem coś zmienić bo to huj nie robota taki układ. Znalazłem inną samiczkę, w końcu Wrocław to duże miasto. W międzyczasie pierwsza samiczka dostawała wścieku macicy (zaczęło jej się pewnie w dupie palić, bo niby nie chciała związku ale w jej mniemaniu oznaczało to, że ja też mam go nie chcieć) - zwęszyła zagrożenie przez tel i fb (szacunek). Powiedziała, że już chce. No i zostaliśmy razem. Szybka decyzja o zamieszkaniu razem. Ona do mnie i szukamy pokoju. I tu był błąd... Błąd polegał na tym, że byliśmy zwyczajnie za biedni i na niewłaściwym etapie życia na wspólne zamieszkanie. A właściwie nawet nie, nie ustaliliśmy jak będą wyglądać kwestie finansowania tego projektu. Ja w trakcie studiów, ona zaczęła liceum zaoczne. Życie samemu na akademiku było tanie. Wynajęcie pokoju już niekoniecznie. I tu się stała tragiczna dla mnie rzecz, ona zdecydowała się pójść do pracy. Śmieciowej. Tu telemarketing, tam inwentaryzacja. Zawsze parę groszy więcej. Oczywiście rozumiała, że ja nie mogę tego zrobić bo zajęcia. Wtedy to otrzymała zajebiście wielki i ostry sztylet do użycia w przyszłości. Ja również pracowałem weekendowo no ale zarabiałem od niej z 5 razy mniej (jakieś 280 zł za 2 weekendy). Kochana ona była, prawda? Jebany relatywizm. Ja z innych źródeł dostawałem więcej kasy niż ona zarobiła, ale to ja miałem (i mam nadal) być jej wdzięczny za to poświęcenie. Z czasem mi zaczęło się poprawiać. Pierwsza, druga, trzecia praca. Przychody pieniężne potrojone. Zmiana mieszkania. Tylko nadal są problemy. Żyjemy jakbyśmy byli małżeństwem, więc i problemy małżeńskie. Moim zdaniem największy problem to wspólny budżet. To pętla, którą sam założyłem sobie na szyję, z uśmiechem na ustach. Ona nie pracuje. Od roku. Szkoły nie skończyła. Uczy się na fryzjera, zaocznie. I siedzi w domu. Wymyśla. Z wyglądem spadła do 5/10 z 7. No i ostatnio faza na dziecko. Tam jakaś 18-letnia gówniara jest w ciąży, tamta ma dwoje. Ona też chce. "Nie kochasz mnie", itd. A ja lawiruję. Nie chodzi mi już nawet o uczucia, bo coś do niej czuję i nie jest mi obojętna, no ale kurwa bez przesady. Mam wrażenie, że dziecko to jej jedyna ambicja. Paradoksalnie, seks tak mniej więcej co 2 tygodnie, bo zmęczona albo nie ma ochoty. No i jeszcze kredyt. "Ale weźmy go razem, bo jakby nam nie wyszło to nie chciałabym abyśmy go teraz razem spłacali ale mieszkanie było tylko na Ciebie". Jajkie razem, jak samiczka nie jest wstanie się dołożyć połowy do czynszu? Mnie stać na kredyt, samemu. Jej nie. Wogóle ja niby kontroluję finanse ale jakakolwiek forma zacieśniania naszej domowej polityki fiskalnej kończy się buntem, mega fochem i wojną. A wydaje coraz więcej bo jej jest potrzebne... Podsumowanie No ale dalej żyjemy razem. Nadal. Dlaczego? Zrobiłem się wygodny. Zazwyczaj mam uprane, zakupy zrobione, ugotowane. No i grozi mi ostracyzm społeczny. Bo zamieszkaliśmy razem, a ona sobie teraz sama nie poradzi - i to bedzie moja wina. Bo wykorzystałem, najlepsze lata życia zmarnowałem. Ona jest dobrą manipulatorką. Na pewno zostanę przedstawiony jako chory, pojebany materialista i sknera, skrajnie nieczóły i samolubny gnój z małym kutasem. No chyba że to ona mnie zostawi, albo będę miał ważny powód do rozstania (zdrada, kłamstwa). Aktualnie więc próbuję przeramować nasz związek. Tak aby ona weszła w rolę jaką dla niej przewidziałem (przede wszystkim ja zarządzam kasą i musi nawyknąć do mojego finansowego planu). To jest nowość ponieważ zmiana podejścia do związku u mnie nastąpiła jakieś 3 miesiące temu i powoli wdrażam opracowany plan. Aktaulnie ma rozpocząć nową pracę. Już jest ugadane, łącznie z pensją. Szału nie ma ale na początek wystarczy. Kredyt jeżeli już to na mnie, chyba że będzie w stanie po odliczeniu kosztów życia dołożyć się do niego połowę (niesądzę). Dziecko tylko i wyłącznie po zakupie własnego mieszkania. I to są warunki z których nie zrezygnuję. Dużo się zmienia i widzę, że ona też to zaczyna dostrzegać. Już nie biegam i nie przepraszam po każdej kłótni. Po porstu ignoruję. I mam wrażenie, że coraz częściej widzę ją bezradną jak się miota sama ze sobą bo nie wie co się dzieje. Myślę, że powoli dociera do niej, że nie może się zachowywać jak stereotypowa żona po 10 latach małżeństwa, bo jeszcze nią nie jest, a i dobry ojciec (państwo - strasznie mi się spodobało to porównanie użyte gdzieś przez brata samca) jej w naszym przypadku nie chroni ani trochę. To tyle ode mnie. Nie wiem czy jest sens w tym co piszę dla was. Mi już pomogło.
  20. Dziń dybry. To jest mój pierwszy wpis na tym forum i postanowiłem zacząć tu pobyt od wpisania pewnych rzeczy na temat, który prawdopodobnie was zainteresuje. Pewnie część z was forumowicze czy to w młodości czy w dzieciństwie czy w wieku już dorosłym spotykało się z radami płci żeńskiej na temat tego, jak zdobyć miłość bądź też seks od kobiety. Bardzo często matki, ciotki, siostry czy babcie mówią rzeczy o tym, że aby móc zdobyć miłość trzeba być opiekuńczym, kulturalnym, miłym, romantycznym(rzadziej pewnym siebie czy zaradnym finansowo). I bardzo często synowie, bądź też mężczyźni nauczeni takich rad od płci żeńskiej, wychodzą z założenia że skoro to mówi płeć żeńska to oznacza że mówi prawdę. Idą do dziewczyn, które im się spodobały i próbują za pomocą różnorakich romantycznych rzeczy zaimponować płci przeciwnej. Jednak bardzo często w takich przypadkach przybywa bardzo silny i pewny siebie facet, typowy samiec alfa który wprawdzie nie jest romantyczny ale za to sprawia duże emocje i zgadnijcie do kogo ta dziewczyna się zwróci? Do oczywiście samca alfa a tacy romantycy zostają odstawieni na bocznicę bo "łobuz kocha najmocniej" a w najlepszym przypadku u takiej dziewczyny stają się co najwyżej tamponem emocjonalnym(czytaj; lądują we Friendzone). To tylko jeden z przykładów tego, że tego typu rady płci żeńskiej są gówno warte. Mnie tylko jedna rzecz nurtuje, dlaczego płeć żeńska wciska swoim synom lub innym facetom takie niekompatybilne z rzeczywistością brednie? Zapraszam do dyskusji. Sorry za błędy ortograficzne.
  21. W wielkim uproszczeniu: wydatki państwa w budżecie stanowią około 370 mld zł rocznie. Tymczasem łączne wydatki publiczne to około 730 mld zł rocznie. Jak to jest możliwe? Po prostu w budżecie nie uwzględnia się wydatków na ZUS, czy wydatków jednostek samorządu terytorialnego. Co tam 350 mld w tą czy tamtą? Utrzymanie państwa kosztuje więc przeciętnego Polaka około 19210 zł rocznie, czyli jakieś 1600 zł miesięcznie. Z kolei na Polaka pracującego przypada już koszt utrzymania państwa rzędu około 3770 zł miesięcznie. No ale ludzie dalej będą gadać, że gdyby nie dobre państwo, dające wszystko za darmo, to ludzie umieraliby na ulicach, nie mieliby za co pójść do lekarza itd.
  22. Opisywana sytuacja dotyczy tego: http://www.wykop.pl/link/3096555/dlaczego-wykop-pozwala-na-wieloletnie-przesladowanie-uzytkownikow/35706699/#comment-35706699 Szanowni użytkownicy Wykopu. Ponieważ 15 minut temu zostałem całkowicie i definitywnie zbanowany za rzekome multikonta, chciałbym z tego miejsca podziękować Wam wszystkim za te wspólnie spędzone dwa i pół roku razem. Było mi przyjemnie móc dyskutować, oraz pisać z nadzieją że komuś może to pomóc. Chciałbym was też zapewnić, że nie posiadałem żadnych multikont na wykopie, którego admini uznali że konto moje, skodopla, Wielkiegostulejarza i 100l3y są moimi multikontami. Jest to kłamstwo z dwóch powodów: 1. Czy uważacie Państwo, że oskarżałbym wykop o chronienie przestępcy, i jednocześnie pisałbym ze swojego komputera z kilku kont? Można mnie nie lubić, ale chyba nie uważacie mnie za IDIOTĘ? 2. Powiedzmy że mniej więcej orientuję się kim są te osoby - i każda z nich mieszka w innej części Polski. Dlatego proponuję by admini wykopu podali numery IP rzekomych multikont. Skoro są to moje multikonta, to zobaczmy czy dostawcy internetu i IP się zgadzają. Dobrze wiemy że admini wykopu nie podadzą tych danych, ponieważ SKŁAMALI. Ale próbujcie - co może być bardzo ryzykowne. Po prostu podzielicie mój los. Nie chciałbym aby niektórzy z Was myśleli, że zawiodłem Wasze zaufanie. Moim zdaniem admini wykopu uświadomili sobie, że nie wykonywali swoich obowiązków i wręcz umożliwiali przestępczą, stalkerską działalność Sławomira Kowalskiego z Częstochowy, używającego kont Kanister, Ferred, Mateusz_BN i wielu innych. Uznali więc, że trzeba zniszczyć mi opinię - robiąc ze mnie głupkowatego oszusta - oraz wywalili z wykopu pozbywając się problemu. No i ok, mają władzę i mogą tak zrobić - a ja będę mógł to opisać. Pozdrawiam więc wszystkich serdecznie i dziękuję za Wasz czas. Samiec/Marek.
  23. Witam Braci, Dzisiaj słowo na temat manipulacji muszę przyznać że dzięki Zakonowi Samców sam się stałem świetnym Manipulantem(byłem wychowywany głównie przez matkę ("z jajami")) to mi mogło dać solidny grunt. Co najciekawsze samiczka wie że nią manipuluję ale i tak to działa na nią w 100%, tutaj mamy przewagę dzięki intelektowi My wiemy że coś jest manipulacją i na nas to nie działa, one wiedzą że manipulujemy ale i tak to na nie działa. Doszedłem do takiej perfekcji że nawet przez parę minutową rozmowę potrafię ją doprowadzić do każdego stanu jakiego chcę najczęściej do złości itp stosuję to jako karę. Samiczka robi coś nie po mojej myśli chcę Mnie ukarać myślę sobie dobrze chcesz wojny to będziesz ją miała i zawsze robię tak aby dać jej w kość (ostatnio zauważyłem że najskuteczniejsze jest milczenie, ignorowanie, straszenie że jak tak dalej będzie to pójdę do innej, kiedyś byłem niezłym "skurwielem" a więc wie że nie żartuję), swoją drogą ona w nic mi nie wierzy kiedyś myślałem że to źle teraz stwierdzam że to wyśmienicie) Albo tekst z jej strony będę Cię obserwowała jak się zachowujesz a Ja na to to ja będę Ciebie obserwował i się zastanowię czy warto z tobą być. Kurwa jestem jak samiczka
  24. Intrygującym zjawiskiem, które nie dawno zaobserwowałem wśród znajomych, bliższych bądź dalszych jest zmowa milczenia, istna omerta godna samej mafii sycylijskiej w sprawach dotyczących relacji damsko - męskich. Dotyczy to nie tylko prawd o biologicznej naturze obu płci czyli tzw. gadzim mózgu i czysto biologicznych reakcjach nie kontrolowanych lub nie uświadomionych przez ludzi, którymi emocje miotają jak jesienny wiatr uschniętymi liśćmi. Porad związkowych lub złotych rad kumpli po wódeczce dotyczących podrywu, że będąc miłym, wrażliwym, uczciwym, uczuciowym, poczciwym, spolegliwym, nieśmiałym, białorycerskim tamponem emocjonalnym dostępnym na każde zawołanie panny, obdarowując ją kwiatami, ona obdaruje nas w zamian wnętrzem swojej pochwy. Swoją drogą ciekawi mnie czy oni myślą, że takie porady są coś warte, czy robią to specjalnie bo wiedzą, że to nic nie da i podświadomie chcą się zemścić na singlu, który jest zadowolony ze swojego życia. Myśląc, że jak go dupeczka rzuci bądź oleje to się rozpije, potnie, targnie się z rozpaczy na swój żywot lub będzie tak jak oni smutny po wieki. Ukrywane jest wszystko i przed każdym co innego. Tutaj jakaś kłótnia po pijaku wraz z przemocą, zdrady, gnojenie psychiczne życiowego partnera, itd. Choć społeczeństwo widzi idealną, szczęśliwą parę i oczywiście zazdroszczą a najbardziej nie znający życia młodzi faceci oraz samotne kobiety. Niczym w teatrze dla każdego ubierana jest inna maska, dla przyjaciółki, przyjaciela, kumpeli z imprezy, mamy, cioci, koleżanki zajętej, koleżanki samotnej. Każdemu przestawiana jest inna wersja tego samego wydarzenia. Z czego najwięcej prawdy ukrywa się przed singlami, tak jakby nie byli godni aby posiąść tą wiedzę. W niewiarygodny, czasem groteskowy sposób ludzie starają się zatuszować, ukryć i schować prawdę w odmętach zakłamania oraz społecznego tabu, którego poruszenie grozi wyalienowaniem ze społeczeństwa. Robi się wszystko aby utrzymać matriksową iluzję. Często jest tak, że to wyklucza singli z rozmowy o związkach, bo przecież się "nie znają" mimo że przerobili więcej panienek niż ci w stałych związkach (często biali rycerze), przez co mają większe doświadczenie. To przy próbie dyskusji na tematy związkowe usłyszeć można tylko wyzwiska, pogardę, głupi śmiech oraz nienawistne docinki. Miśki w związkach udają że nie wiedzą, bądź w reakcji obronnej odrzucają bolesną prawdę "bo przecież moja myszka nie jest taka jak inne", a "samotnicy" się nie odzywają, bo nie ma sensu dyskutować z zakochanymi po uszy białymi rycerzami, którzy dla swojej myszki gotowi są oddać życie. Przez co wiedza, o psychologii związków, relacjach damsko - męskich o tym jak żyć z kobietą aby była szczęśliwa, i dawała facetowi jest ukrywana i strzeżona lepiej niż tajne dane Pentagonu. Z czego wynika jedynie frustracja, często agresja lub nawet depresja wśród młodych samców. Bo jak któraś dama z kolei takiego młokosa olewa, a on nie wie dlaczego i cały czas słyszy bzdury w stylu "to zła kobieta była" lub "kiedyś trafisz na taką co cię doceni" to zamiast się ogarnąć i dociekać prawdy, popełnia te same błędy w nieskończoność.
  25. Panowie, także i na mnie przyszedł czas, nie spodziewałem się że i ja będę musiał opisać swoje doświadczenia ze związku, niemal 4 letniego, już zakończonego... Opiszę wam wszystko chronologicznie, tak żebyście mogli prześledzić w pełni jak to co na początku wydawać się mogło miłością życia stało się z czasem tylko źródłem bólu :/ Związek skończył się tydzień temu wieć wybaczcie jeśli piszę chaotycznie, ale tylko wy zrozumiecie i dacie sensowny komentarz... - znaliśmy się już dwa lata wcześniej, wtedy nie zaiskrzyło z mojej strony, z jej chyba tak, czuję że już od początku jej się podobałem - wtedy było to szczere a jej rodzina nie miała (chyba) tych problemów które miała mieć potem -dodam że w międzyczasie próbowałem stworzyć związek z osobą która tak naprawdę tego nie chciała i kiedy ów związek się skończył, zainteresowałem się właśnie nią -kiedy już okazało się że jesteśmy razem, wszystko potoczyło się bardzo szybko: natychmiast poczuliśmy wspólnotę dusz, wielką miłość (?) - bardzo intensywne emocje po obu stronach - tak jakbyśmy oboje znaleźli wybawienie od poprzednich nieudanych relacji - przez trzy miesiące wszystko było cudownie - poznawaliśmy się (od każdej strony ) ona szukała pracy w Wielkim Mieście w którym mieszkałem, co nie było łatwe ze względu na to że była psychologiem (zero doświadczenia, prosto po szkole) - tak więc szukała tej pracy a ja jej pomagałem pisać pracę mgr (napisałem jeden rozdział, motywowałem ją itp.) - po około trzech miesiącach ona stwierdziłą że pracy w Wielkim Mieście nie znajdzie i że rodzina pomogła jej znaleźć pracę w zawodzie psychologa w jej małym miasteczku. I że skoro ja się jednoznacznie nie zdeklarowałem że może u mnie mieszkać to ona tam jedzie bo tu i tak nie ma pracy. Poza tym wyszło na to że jej ojciec ma raka i to dodatkowy powód bo ona będzie im tam pomagać - uznałem że może ma rację i niech jedzie skoro to ma jej pomóc znaleźć pracę potem w wielki mieście i że będziemy się widywać w weekendy Tyle tła, teraz jej zachowania: - mimo że nie chciała (?) tam być to co rusz słyszałem jacy to jej rodzice biedni i że nikt im nie pomaga - ciągle twierdziłą że musi tam być bo przecież coś się stanie tacie, albo babci (mieszkała 200 m dalej, miała niemal sto lat) - mówiła że tylko ona im pomaga, choć jeszcze wtedy w ich dużym mieszkaniu żył z kobietą jeszcze brat (hulaka i utracjusz, generator długów) a nieco dalej te 200m siostra, która tylko brała kasę od rodziców) - oboje rodzeństwa nie robiło dla rodziców nic i szybko się okazało że zawsze gdy przyjeżdżałem to było dla mnie coś do zrobienia; a to porąbać drewka, a to gdzieś zawieźć (nawet gdy był brat!!!). Gdy się o to wkurzyłem ona stanęła po stronie rodziców i dopiero mój upór nieco zmniejszył ilość zadań dla mnie - ciągle słyszałem jak ona jest tam nieszcześliwa, ciągle do siebie dzwoniliśmy. Po pewnym czasie czułem że zaraz jak wrócę z pracy mam "obowiązek" zadzwonić bo ona już czeka - przeglądała mój telefon, najpierw założyłem kod a potem się wściekłem i wtedy przestała - po może dwóch miesiącach zaczął się temat mojego wyjazdu z Wielkiego Miasta do niej na dwa lata (zapamiętajcie te dwa lata), czego nie chciałem bo to by było życie w mieszkaniu jej rodziców, niby dwa piętra wyżej ale jednak czułem że na ich warunkach. Poza tym mam taką pracę że tak naprawdę to mam szansę na dobre zarobki tylko w dużym lub wielkim mieście - pracuję jako informatyk - wtedy zaczęły się kłótnie o to żebym tam był: okropne, strasznie długie, jechanie sobie tak głęboko jak tylko się dało. Nigdy nie ustępowała, zawsze to ja musiałem się przyznawać do błędów - ona nigdy. Zawsze "miała rację", choć tłumaczyłem jej że to przecież niemożliwe żeby rację miała zawsze tylko jedna strona Trwało to tak trzy lata, aż do początku tego roku, kiedy powstał plan żeby kupić mieszkanie, tylko za moje pieniądze bo "mi rodzice nie dadzą" - choć reszta dostała ziemię, pieniądze itp - ona wyszkoczyła z pomysłem że chce żeby to było WSPÓLNE mieszkania choć ona nie da ani grosza -po długiej batalii odmówiłem - potem ona wyskoczyła z pomysłem żeby jej matka też w nim mieszkała jak umrze jej ojciec. I to pomimo tego że w tym wielkim miescie mieszkala wtedy jeszcze jedna siostra z mieszkaniem ponad 100 metrowym, co prawda na zadupiu ale jednak. "Bo mama miala by wszedzie daleko" Pomyslalem sobie ze jakim prawem jej matka ma z nami mieszkac skoro nie chce dac ani grosza -i po dlugiej batalii postawilem na swoim. Ale robila wszystko zeby pokazac ze ona tego nie rozumie - kiedy juz zaczelismy szukac tego mieszkania zaczalem czuc ze tak naprawde zadne jej sie nie podoba, w kazdym znalazla jakas wade: musialo byc duze, miec ogrodek i koniecznie nowe - w koncu znalazlem takie mieszkanie, choc powyzej mozliwosci finansowych moich rodzicow, no ale zgodzili sie - to bylo mieszkanie w miejscu ktore ona wybrala (choc nic nie placila) ale nie dokladnie to ktore ona wybrala - uznalem ze trzeba je jednak kupic bo bylo 20 minut od centrum wielkiego miasta (dojazdy sa wazne, a ona szukala czegos pod miastem co oznaczalo by dojazdy godzinne do pracy dla mnie) - podjalem decyzje ze rodzice maja przyjechac i kupic mieszkanie na osiedlu ktore ona wybrala, z ogrodkiem i nowe - tak jak chciala - mieszkanie mialo byc za dwa lata, wiec taka jak chciala mogl bym z nia byc w jej malym miasteczku te dwa lata - musial bym juz placic 1000 raty kredytu - jesli bym znalazl u niej prace to bysmy mieszkali razem (choc probowalem i pracy tam nie bylo, najblizsza byla godzine pociagiem - i lna chciala zebym tyle dojezdzal) I wtedy ona wpadla w furie - powiedziala ze robie to bez niej i obrzucila mnie wyzwiskami... Oburzyla sie ze decyduje bez niej a z rodzicami. ... Cos we mnei peklo - nie kupilem mieszkania, powiedzialem rodzicom ze z nia to juz koniec i ze wracam do miasta w ktorym sie urodzilem. Kiedy ona sie zorientowala, nagle zaczela mnie za wszystko przepraszac, mowic ze sie zmieni i ze teraz dopiero zrozumiala. Ale mogla to zrobic przeciez juz kilka lat temu... Teraz cala jej rodzina i wszyscy znajomi do mnie dzwonia i wypisuja - co uwazam za chore i dziwne. Ona wystawala pod moja praca, pod moim domem, pisze bez przerwy, wydzwania - czuje sie osaczony. Dobrze ze nie wie gdzie mieszkam w moim miescie. Dodajmy ze od poczatku nie lubila mojej rodziny a matki w szczegolnosci. Wybaczcie straszny chaos ale pisze to jescze w emocjach - z jednej strony mam poczucie winy, z drugiej czuje ze ona byla nie w porzadku, stawiala rodzine przede mna i chciala zebym tam z nimi wszystkimi mieszkal. Mogla mieszkac ze mna w odleglosci 2h pociagiem od swojej rodziny ale nie chciala Dzieki za komentarze - ciezko mi teraz ale czuje ze to wy wlasnie mnie zrozumiecie i spojrzycie na ten chaos madrym okiem
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.