Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'matrix' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Lektura Obowiązkowa - nie tylko dla nowego użytkownika
    • Regulamin Forum
    • Jak kupić książki, nagrania i złożyć dotację
    • FAQ - poradniki, pytania i odpowiedzi
    • Przedstaw się
  • Rozwój - przejmujemy władzę nad światem :>
    • Co zmienić na Forum - Dział Techniczny
    • Rozwój idei Forum
    • Radio Samiec!
    • Czasopismo
    • Dotacje
    • Ważne!
  • Klub Weterana
    • Zasłużona Starszyzna
  • Relacje męsko-damskie i nie tylko
    • [ŚWIEŻAKOWNIA] - 'Moja historia'.
    • Na linii frontu - podrywanie.
    • Seks
    • Manipulacje kobiet i obrona przed nimi
    • Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
    • Sprawy rodzinne i dzieciaki
    • Rozstania, zdrady, prawo rozwodowe.
    • Mądry Mężczyzna po szkodzie.
    • Ściana hańby
  • Zaburzenia emocjonalne, psychiczne Pań i Panów
    • Borderline
    • Narcyzm
    • Depresja
    • Pozostałe zaburzenia
  • Męskie i niegrzeczne sprawy
    • Samodoskonalenie i samowychowanie
    • Bad Boy
    • Hajs i inne dobra materialne
    • Wtopy i upokorzenia
  • Youtube - ciekawostki, dramy, informacje, nowinki
    • Niekonwencjonalni youtuberzy
    • Zagraniczni youtuberzy
    • Kanały sportowe
    • Konwencjonalni youtuberzy
  • Sport i zdrowie
    • Sport
    • Zdrowie fizyczne i psychiczne
  • Polska i świat
    • Co w zagrodzie i za miedzą
  • Przetrwanie, apokalipsa, preppersi
    • Survival w mieście
    • Survival w terenie
    • Przydatne umiejętności
    • Zestawy ewakuacyjne
    • Ogień, woda, żywność, ubrania, energia
    • Broń i narzędzia
    • Apteczki, zestawy medyczne, pierwsza pomoc, higiena
    • Schronienie, domy, bunkry, ziemianki
    • Urządzenia, pojazdy, gadżety
    • Książki, opracowania, podręczniki, artykuły, wiedza - związane z survivalem
    • DIY, "patenty", life hacki
  • Motoryzacja i Technologie
    • Wszystko co jeździ, pływa i lata.
    • Komputery
    • Technika i sprzęt
  • Hobby
    • Zainteresowania
    • Hobby i twórczość
  • Duchowość
    • Nie samym ciałem człowiek żyje
  • Rozmowy przy wódce
    • Flakon, kielon i zagrycha
  • Rezerwat dla Kobiet
    • Dlaczego tak?
    • Bara-bara
    • Wokół domowej 'grzędy'
    • Bóg stworzył kobietę brzydką, więc musi się ona malować.
    • Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
    • Kobiecy kącik 'kulturalny'
  • Domowa grzęda
  • Samczy Mobil Klub HydePark- zbiór tematów niepasujących do pozostałych kategorii
  • Samczy Mobil Klub Rowery
  • Samczy Mobil Klub Powitalnia
  • Samczy Mobil Klub Zabezpieczenia przed miłośnikami cudzej własności.
  • Samczy Mobil Klub Samochody
  • Samczy Mobil Klub Latadła:szybowce, śmigłowce, rakiety, balony :)
  • Samczy Mobil Klub Motocykle
  • MacGyver a GADGETY MĘSKIE : ......?
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • IT Linux
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • Klub poligloty Jaki język
  • NAUKA - SCIENCE Wprowadzenie do Metodologii Naukowej
  • Klub Pasjonatów Futbolu Reprezentacja Polski
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ekstraklasa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka klubowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka międzynarodowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ogólne
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji s
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Pornografia - ubojnia pomysłowości, kreatywności i działania
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji 50 powodów aby porzucić pornografię
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Odwyk Piotra i nowe lepsze życie
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji NOFAP - Odwyk od A do Z
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Co robić by Nofap się udał?
  • Klub Wschodnioazjatycki Ogólne
  • Klub Wschodnioazjatycki Korea
  • Klub Wschodnioazjatycki Chiny
  • Klub Wschodnioazjatycki Japonia
  • Klub Wschodnioazjatycki Mongolia
  • In web development Przydatne linki
  • In web development Mam problem

Blogi

  • Blog Ruchacza
  • Critical Thinking
  • Pan Kabat Blog
  • Bacy
  • Paweł z N.
  • Silvia
  • Blogosfera Vincenta
  • 105 kg skurwysyna
  • Droga do męskości
  • „Sukces jest czymś, co przyciągasz poprzez to, kim się stajesz.”
  • RysiekBlog
  • PZK
  • Aroxblog
  • Zasady Drugiej Strony Lustra
  • Prywatne zapiski Leona
  • Self Blog
  • friendship
  • redBlog
  • OpenYourMind
  • kootasBlog
  • Blog
  • The Samiec Post
  • TradeMe
  • Zapiski Eldritcha
  • Blog Chłopaka na Testosteronie
  • nowhereman80
  • ALPHA HUMAN
  • Myśli bieżące - filozoficznie ...
  • Samczym okiem
  • Za twórczością podążający, pragnący swego zaniku.
  • Ryśkowe szaleństwa.
  • Spira - żeby wygrać, trzeba przegrać
  • Scarcity of Knowledge
  • Throat full of glass
  • .
  • listy do dusz
  • Cytaty ważne i więcej ważne
  • Różne wypociny EjczFajfa
  • Moje przemyślenia
  • Blog Duńczyka
  • Podkręcili mi śrubkę!
  • Pułapki i kruczki
  • Jak działa rzeczywistość i kim jesteśmy - rozważania
  • TOALSWAHCADTLKCAFG
  • Arasowy blog postrzegania subiektywnego
  • Otwórz Oczy
  • Bez litosci
  • Przelewanie mysli.
  • Blog Metodego !
  • Boks - kompletnego laika trening
  • New Day at oldschool
  • Moim okiem
  • Czerwony Notatnik
  • Świadomość,Świadomość,Świadmość
  • Human Design: self-study
  • TOP seriali telewizyjnych
  • Szkaradny's
  • Coś tu może kiedyś będzie.
  • Przebudzenie z Marixa
  • Cortazarski Blog
  • .
  • Indigo puff obraża nasze forum na streamie!!!!!!!!!
  • Blogowo
  • Analconda
  • danielmagical ...fenomen patostreemow
  • W poszukiwaniu prawdziwych emocji
  • "Rz"ycie
  • Always look on the bright side of life...
  • Za horyzontem zdarzeń
  • Kubeł zimnej wody
  • Just Easy
  • .
  • Rody Krwi
  • sumer
  • Filmoteka Białego Rycerza
  • Życie W Kuchni
  • Człowiek Renesansu
  • BS lepsze niż Vitalia!
  • Okiem borderki, czyli świat z innej perspektywy
  • Blog Dzika
  • Podglądam siebie.
  • Światłopułapka
  • Wzloty i upadki ducha
  • Złote myśli Sary.
  • ezo
  • La chica loca
  • nowy rok numerologiczny rozpoczety
  • 30 dniowe wyzwanie.
  • 1
  • "Jak się przewróce to ja się za swoje przewrócę"
  • Coś Więcej...
  • Kobieta to rarytas dla bogaczy.
  • Narkonauta
  • Casual Gentleman
  • Luźne przemyślenia Ksantiego
  • .
  • Dziennik rozwojowy
  • Studęt tłumaczy
  • antymatrixman
  • Rapke
  • Między ziemią a piekłem czyli ile kosztuje spełnianie marzeń.
  • Archiwa Miraculo
  • IBS/SIBO - moje zmagania z chorobą
  • Wielka ucieczka z więzienia "Przeciętność"
  • Chore akcje z mojego poje*anego życia
  • Czas zapłaty
  • Jan Niecki - manosfera
  • Miejsce ulotnienia dla zbyt dużego ścisku pod kopułą
  • Z Przegrywu do Wygrywu
  • Droga do Zwycięstwa
  • Nerwica, lęki, pogadajmy.
  • Wewnętrzna stabilizacja świadomego mężczyzny
  • Baldwin Monroe...na płótnie
  • moj pulpit
  • Dobry, zły i brzydki
  • Różności
  • Uśmiechnięta (p)ironia
  • Instrukcja życia w systemie...
  • Orszak Trzech Króli
  • Human LATA - Od zera do ATPL'a.
  • Niezapominajka
  • Niezapominajka
  • Ozór na szaro
  • PsYCH14trYK
  • (...)
  • boczkiem przez życie
  • Ze szczura w Kruka (PuA, rozwój osobisty i duchowy)
  • Ozór na szaro.
  • Strumień świadomości
  • Przygody faceta w prawie średnim wieku
  • :-)
  • Esej - jaki jest i powinien być cel życia ludzkiego?
  • Eksponowanie kreatywności.
  • W samo okienko
  • Saturn i co dalej?
  • Zapiski
  • Jakie są korzyści z skontaktowania się z profesjonalną firmą w celu dochodzenia odszkodowania za poniesione straty?
  • Bruxawirus
  • Redpill
  • Naukowy blackpill
  • Czy to friendzone?
  • Jak żyć ?
  • Jak żyć, Panie Premierze?
  • Żywot wieśniaka poczciwego
  • Jack Hollywood
  • Analconda
  • smerfiBlog
  • Dzień, w którym przestałem być nieśmiały.
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • O podróżach
  • Młodzi samcy w równowadze Blog
  • Klub muzyków i kompozytorów (muzyczny) Blog muzyczny
  • Red Pill Blog Redpill

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Miejscowość:


Interests

  1. Od dziecka zastanawiałem się czy niewiedza jest przekleństwem czy błogosławieństwem.. Czy w powiedzeniu "im mniej wiesz, tym lepiej śpisz" nie ma ziarna prawdy? Interesuje mnie szersza perspektywa, nie tylko kontekst relacji damsko-męskich... Bo z tego co widzę, to tylko tym łamie sobie głowę to forum. Ile razy było tak, że mieliście jakieś wyobrażenie na dany temat, które ktoś wam zaszczepił, a przed przypadek, lub też umyślnie dowiedzieliście się jak to rzeczywiście wygląda od kuchni? Natknąłem się na ciekawe spostrzeżenia w tym filmiku, na temat tego, jak bardzo absorbują naszą uwagę, sterują nami, marnują nasz czas, społeczne konwenanse. Zaprogramowana, wymuszona uprzejmość, rzeczy, które robimy, bo ktoś nas zaprogramował, że tak "trzeba". Przez to programowanie, odczuwamy dyskomfort, bo wewnętrznie czujemy, że nie mamy na to ochoty, lub czasu, a jednak pewne sprawy stają się naszym priorytetem w danym momencie, bo tak "należy", zamiast zajmować się swoim życiem i tym, na co rzeczywisice mamy ochotę i w naszym odczuciu jest właściwe w danym momencie.
  2. Jest to moim zdaniem jedna z ciekawszych teorii, tłumacząca rozjazd poznawczy w społeczeństwach. Są różne podejścia, ale w skrócie chodzi o to, że znaczna część naszego społeczeństwa nie ma prawdziwie rozwiniętej świadomości na poziomie jednostkowym, a raczej taką działającą na zasadzie mentalności roju. Występują pod nazwą NPC, roboty 4D, ludzie bez duszy/ducha, portale organiczne (w mojej nomenklaturze to oni mają dusze, ale niekoniecznie indywidualne). Zahacza to nawet o genezę istnienia narcyzów, psychopatów, debili, imbecyli itp. Pewnie absudalność obecnej hipergamii też można by było z tym połączyć Nie będę pisał jak sam to widzę, bo wciąż to rozkminiam i konsoliduję różne informacje, ale wrzucę parę materiałów na ten temat - od popularnych po mniej popularne. - trylogia "Matrix" (nie muszę chyba wklejać) - Mem "NPC" - Film "They live" (fragment) - Laura Knight-Jadczyk - " Organic Portals. The Occult Reason for Psychopathy" oryginał zdjęli, ale krąży po sieci - trzeba pogooglować - Audycja na YouTube: - Fragment książki "Fragmenty nieznanego nauczania" - Piotr Demianowicz Uspienski - o naukach Gurdżijewa - Materiały na VeilRemoved.com: https://veilremoved.com/free-downloads.html Fragment: - filmiki Kruno Baraba z Chorwacji na YouTube: - artykuły o "Ludziach Bez Ducha" na blogu swiatducha.wordpress.com (DUŻO tego jest) https://www.google.com/search?hl=pl&q=ludzie+bez+ducha+site%3Aswiatducha.wordpress.com&lr= - artykuł o "Dzieciach Beliala" na blogu Sławomira Majdy modlitwainnanizwszystkie.pl http://modlitwainnanizwszystkie.pl/artykuly.php?id_artykulu=53 Zachęcam do zaznajomienia się i dyskusji!
  3. Wielki fanem nie jestem - ale spodziewałem się czegoś więcej przynajmniej po zajawce.
  4. Dzień Dobry! Popełnię dziś wpis o czymś ważnym w męskim świecie. Energetycznie słaby mam okres więc z góry wybaczcie składnię. Jak w tytule - będzie troszkę spraw z matrixsa. Ku przestrodze Wam, opowiem coś na moim przykładzie sprzed ponad 10 lat. Ja młody wtedy, przed 30. Ambicje duże. Przeszłość, tak jak pisałem w moich pierwszych postach - wymagająca pracy i poświęcenia żeby znaleźć się w miarę normalnych i sprzyjających rozwojowi warunkach, co wtedy wreszcie się udało. W międzyczasie ogarniam siebie, ale niestety bardziej wymyślam sobie idealną postać, karierę, do idealnego obrazka dodaję żonę, potem dzieci, domek etc. Nie zwracam uwagi na to, czy to zgodne ze mną czy nie. Wszytko co sprzeczne z rzeczami "wgranymi" w głowę, wzbudza u mnie poczucie winy, ale gardzę słabością i brakiem pewności siebie, więc napierdalam. W zasadzie to niby jestem na prostej, ale zaczyna brakować energii - czuję się winny gdy na jakimś polu zawodzę - odkrywam, że alkohol dodaje energii, tłumi emocje..... ......dzieki temu mam np. mam ochotę na rzeczy, których nie lubię, ale przecież w idealnym moim "wgranym" obrazku muszę ogarniać - np. sprawy rodzinno /domowe. Zaczynam pić codziennie żeby po prostu przetrwać=ogarnąć dzień. Trwa to z jakieś 3lata dopóki nie zaczynam akceptować/odkrywac/szanować siebie takiego jakim jestem. W tym okresie żyłem wg idealnego obrazka z "matriksa i komedii romantycznych". Pomimo, że się staczałem, to od partnerki żadnej reklamacji nie słyszałem, bo spelniałem idealnie swoją rolę providera. Tak więc wniosek pierwszy: Dopóki wypełniasz swoją rolę dla społeczeństwa czy kobiety, to nie ważne co się dzieje z Tobą. Kłopoty zaczynają się gdy idziesz swoją drogą lub gdy przed swoje kłopoty (Np. alkohol), zaczynasz być nie przydatnym. Offtop... Poprawcie mnie, ale coś kojarzę, że jest jakieś badanie, że całkiem spora część alkoholików, którzy zaczęli pić dopiero po ślubie, piją z powodu zagłuszania uczuć własnych (poczucie winy, strach oraz konflikt między wgranym matrixsem, a własną naturą) lub z powodu upokorzenia/odrzucenia na tle seksualnym(np. "martwa sypialnia" lub seks z łaski, przeniesienie uczuć kobiety na dzieci/macierzyństwo, przemiana partnerki w wieloryba etc.). .....Ja chlałem, bo okazało się, że matrix nie do końca chciał się zaimplementować.... Wiecie kiedy zaczęło się piekło - gdy zacząłem wychodzić. Kiedy zacząłem realizować i słuchać siebie. Gdy skończyłem pić, zdobyłem pozycję, siebie zaczynałem lubić, generalnie rozwijałem się jako tako w lepsza stronę, to wtedy np. moja żona zaczęła fikać, okazywać brak szacunku(wiem wiem wczesniej też go nie miała, bo stałem się "betą") i potem zaczęła sobie też pisać na boku. Kiedy byłem chlejusem, ale ogarniałem domek, żonę i pracę, to bylo ok. Nie mówię, że było kolorowo tylko jakoś tak , wiecie - "znośnie". Co z tego, że piłem, a jedyne co chcialem, to zarwać kolejną noc na komputer. Co z tego, że każde tzw. egzystencjalne rozterki zgłaszałem kolejną porcją pragnień, które musiałem spełnić żeby poczuć, że cały ten "mój pomysł " na życie ma jakiś sens. W filmie pt. "Psy " jest chyba taki tekst rzucony przez kobietę: "Kiedy piłeś to przynajmniej mnie kochaleś". To pokazuje tragizm faceta, który ugrzęźnie w matrixsie. Zresztą spójrzcie jak negatywnie, w obecnych czasach, jest przedstawiany tamten model mężczyzny. Pomijam oczywiste kwestie(degrengolada moralna, alko etc.), ale ile ważnych/poważnych spraw mieli tamci goście na głowie i z znikąd pomocy? Pytanie inne - jak te 3lata picia wpłynęły na mój mózg i czy nie przyczyniły się też do mojej "choroby z głową" kilka lat temu? Tak więc wniosek drugi: Wiedz jedno - jesteś sam i odpowiadasz samodzielnie za swoje podwórko. Co na nim zrobisz, to potem zbierzesz.
  5. Czy kobieta oraz mężczyzna mogą być przyjaciółmi? Odpowiadając krótko: zazwyczaj NIE. Często mamy do czynienia z pseudoprzyjaźniami, przyjaźni, które faktycznie można by nazwać przyjaźniami jest niewielki procent. Mam ku temu swoje powody, aby tak uważać. Wiele osób błędnie zakłada, że jeżeli jego atrakcyjność w oczach drugiej osoby jest znikoma ale mają dobry kontakt, to ma szansę na wejście w związek z tą osobą. Chcą najpierw się "zaprzyjaźnić", wyczekując okazji, gdy druga osoba straci partnera/będzie mieć cięższy moment i wtedy atakują. Nawet wtedy większość tych całych ataków kończy się mizernie, na jaw wychodzą faktyczne intencje "przyjaciela" i "przyjaźń" się rozpada. Tego schematu doświadczałem wielokrotnie, najpierw jest próba walenia odczepienia wagonika w sposób jawny, w biały dzień. To się nie udaje i wtedy następuję atak pod osłoną nocy, wyczekany do odpowiedniego momentu. Wiele pań zarzeka się, że "to są tylko koledzy/przyjaciele" co jest oczywistą bzdurą. Mógłbym w takie deklaracje uwierzyć tylko wtedy, gdyby zarzekająca się dama miała 30kg nadwagi i rozstępy na całym ciele. Zazwyczaj jest tak, że im ładniejsza dama, tym więcej ma przyjaciół/kolegów - sępów, czekających aby zamoczyć ? I oczywiście - oni nie powiedzą wprost - tak, chcę Cię wyruchać, w dupie mam tą całą przyjaźń. Właśnie dlatego uważam, że nie jest możliwa przyjaźń między kobietą a mężczyzną, jeżeli: - ewentualny przyjaciel/łka podoba Ci się fizycznie To jest bariera nie do przeskoczenia. Przyjaźń z osoba, która podoba nam się fizycznie skończy się bardzo, bardzo źle. Prawdopodobnie ciężko będziesz znosić fakt, że owa osoba ma partnera i opowiada Ci cóż to z nim nie robi. Prawdopodobnie będziesz tkwić w tej żenującej pseudoprzyjaźni dopóki Twe intencje nie wyjdą na jaw i relacja się nie rozpadnie. Prawdopodobnie będzie to psychiczny thriller dla Twojej bańki i dlatego pod żadnym pozorem nie wchodź w takie przyjaźnie. Natomiast jeśli się sobie nie podobacie fizycznie, uważam, że jest spora szansa, że taka przyjaźń może wypalić. Z zaznaczeniem, że: często bywa tak, że owa przyjaźń trwa dopóki druga osoba nie znajdzie sobie partnera. Patrz -> częstotliwość kontaktów z przyjaciółką przed i w trakcie wejścia w związek. Jest to wyłącznie moje zdanie, które sobie wyrobiłem śledząc wiele takich relacji. Mogę się mylić ale sądze, że jest wielce prawdopodobne, że znaczna część tekstu, który przeczytałeś nie mija się z prawdą. Jeśli się zgadzasz lub nie, dodaj komentarz, zostaw reakcję, daj gwiazdki i niech się niesie. Pozderki banany ?
  6. Trza być wyrozumiałym dla kobiet, rozumiesz sam, gdy płacze kupujesz szminkę, gdy Cię walnie w ryj kupujesz auto, gdy zajdzie w ciążę oddajesz cały majątek. Pamiętaj samcze, postawa uległego podnóżka da Ci seks jak w tych baśniach przez 1000 i jedną noc a nawet jeszcze więcej. Wszystkie twoje. Nie żartuje. One chcą, żebyś tak podszedł, nieśmiało uchylając wargi i zapytał szeptem cichym jak motyle skrzydła - Mo..mo.. może pójdziemy na ra ra randke? Kisiel w gaciach. Nosz kuuurła, Winiary, Oetkery i inne się chowają. Samce mówią - młody jesteś to nie wiesz, kobiety trza trzymać krótko a nie rozpuszczać. Głupie dziady, żeby widzieli jak ja mojej Andżeli kupuję bombonierki, kwiatki, biżuterię, bieliznę i całe te ogułem. Szczęśliwa kobieta z niej. Ma swoje tajemnice, wyjeżdza czasem na parę dni i nic nie mówi, stwierdziła, że związek polega na zaufaniu więc żebym nie pytał. Wiecie co, ja to cenie postawę prawdziwych dżentelmenów. Na przykład - chłopak z sąsiedztwa, Seba zarywa do Asi. Odrzuca go, daje nadzieje, potem ją burzy skacząc po przypadkowych penisach a on wciąż wpatrzony w nią jak w obrazek. Bohater - kuuuurła, nie żartuje. Asia go czasem prosi, żeby ją podwiózł do jej nowego chłopaka a on dumnie z łzami w oczach jedzie. Potem patrzy się na nią jak zbity kundel, gdy ta wysiada i obściskuje się z nowym facetem. Nie pamiętam ilu ich miała. Aby w Polsce jak najwięcej takich honorowych mężczyzn, jak najwięcej, musi być - pamiętajcie ojcowie i dodajcie - a seks, tylko po ślubie! Dobre serduszko się liczy, nic więcej a już na pewno nie ubrania, nie pieniądze i nie praca.
  7. Był sobie człowiek, mieszkał w domu wielorodzinnym jak wielu z nas, normalny facet. Od dzieciństwa nie unikał pracy, dbał o siebie w miarę możliwości, trenował. Jedną z jego wad, było patologiczne przekonanie o tym, że tylko druga połówka da mu szczęście. Żył tą wizją chciwie i łapczywie szukał możliwości by ją urealnić. Poznał kobietę, lat kilka młodszą od niego, gość był typem romantyka a jego zakorzeniona postawa uległości wobec kobiet i obsypywania kwiatem za obelgi - nie działała. Wielokrotnie odrzucany, dorastając w rodzinie katolickiej święcie wierzył, że Pan, dobry Bóg, pomoże mu a on w końcu porwie tą kobietę z jej miejscowości do siebie. Czas mijał powoli, w końcu po latach upartości, starań, koczowania w aucie pod domem dziewczyny, gdy ona spędzała czas z innym chłopakiem dopiął swego. W głowie pani przeskoczył pewien trybik, była jeszcze młoda ale w jej rodzinie nie działo się dobrze, chciała się wyrwać a nasz główny bohater stał się narzędziem. Ślub, seks, dziecko. Nie muszę wspominać o tym, że seksu przed ślubem nie było, to jest grzech a za grzechy Bóg się gniewa a Maryja płacze krwawymi łzami. Wszyscy krzyżujemy Jezusa naszymi myślami, zachowaniem, czynami, pamiętajcie. No i stało się, dziewczyna się wyrwała z rodziny, w której panował alkohol, bluzgi, awantury. On zdobył swą księżniczkę, dla której zrobiłby wszystko łącznie z oddaniem serca i swoich rodowych klejnotów na tacy. Pierwsze dziecko - wizja radości, szczęścia, spełnienia i dobrostanu duchowego uległa zburzeniu spektakularnie niczym World Trade Center we wrześniowym ataku. Praca, dom, zajmowanie się dzieckiem, bieganie po lekarzach, kłótnie z rodziną. W myśl zasady, do tej samej rzeki dwa razy nie wchodzić - mężczyzna z przekorą spłodził kolejnego potomka. Całe szczęście, że nie próbował w myśl zasady, do 3 razy sztuka albowiem to mógłby być ciężar już znacznie przekraczający jego siły. Drugi potomek, znów szpitale, karetki, kłótnie, a przecież wszystko miało być tak cukierkowe i idylliczne. Coś jest nie tak - ta myśl nigdy nie zakwitła. Dzieci dojrzewają, żona staje się coraz bardziej roszczeniowa, kłótnie między małżonkami coraz ostrzejsze, dzieci wszystko widzą. Pojawia się alkohol a zaczyna się od kilku browarów, co 2-3 dni. Nic wielkiego, w Polsce pije każdy, alkohol to duma i tradycja a jak się nie napijesz - kurła Ty Polak jesteś? Dzieci chodzą do szkół, jeden do gimnazjum, drugi do podstawówki. Pojawia się gnojenie pociech, przy czym ten o większym potencjale - gnojony częściej. Pracowitość ojca przeradza się w obsesję, skrajny perfekcjonizm, co powoduje, że nigdy nie jest zadowolony z tego co dzieci osiągną czy zrobią. Zawsze coś źle, a to o pół milimetra przesunięty pręcik a to ocena z minusem a nie z plusem, a to znowu musi za naukę dzieci płacić czy wozić do szkoły. Kłótnie eskalują, żona już nie boi się przyjebać swojemu wybrankowi serca, czy podrapać mu twarzy paznokciami, sycząc jadowicie epitety w jego kierunku. Romeo czuje miłość małży i odwzajemnia się setkami wulgaryzmów w jej stronę po czym najczęściej trzaska drzwiami i opuszcza swój dom. Etap picia kilku piwek co 2-3 dni zamienia się w picie ciągami - jeszcze piwa ale coraz częściej na stole gości inny trunek - ukochana czysta. Następuje kolejna zmiana, pożyczki, które kiedyś zaciągnął zamieniają się w długi, co obydwoje solidarnie zapijają kieliszkami. Rzecz niesłychana ale od picia wódki długi nie zmniejszają się a małżeństwo popada w coraz to większe kłopoty, z których czasem ktoś ich tymczasowo ratuje. Frustracje, stres, ciężka fizyczna praca, przemoc psychiczna powodują, że obrywa się dzieciom poprzez gnojenie ich i upewnianie w tym, że niczego nie osiagną A poza tym, powinny się cieszyć, bo mają dom i dobrych rodziców, którzy o nich dbają i je kochają. Piękna rodzina i piękna miłość. Zaczyna się tankowanie od jednej do w porywach dwóch flaszek dziennie w ciągach trwających ponad miesiąc. Praca jest, miłość jest, dom jest, dzieci są. Życiowy sukces, patrzcie i uczcie się, jak można coś osiągnąć i jak po 20 latach małżeństwa być w tym miejscu, w którym oni są. Na zewnątrz wszyscy uśmiechnięci, radośni, jeżdzą wspólnie na wakacje, spędzają czas, ciesząc się każdą chwilą czasu razem. Iluzja pęka. Teraz widzisz prawdę. On - obolały kręgosłup, problemy z emocjami, porywczość, zawiść, chęć dopierdalania i podcinania skrzydeł wszystkim wokół. Ona - przemoc psychiczna to jej drugie imię, wbijanie w poczucie winy, płacze, histerie, obwinianie o wszystko męża, dzieci, bo mogła mieć szejka. Obydwoje usilnie programują potomków na modłę katolicką - zapierdalaj, zarabiaj mało, bo dużo to grzech a wtedy Maryja płacze a Jezusa krzyżują. Dzieci - niszczone psychicznie, zaczynają powielać wzorce rodziców, komunia, bierzmowanie, białorycerstwo w stosunku do kobiet, brak poszanowania pieniądza. Nikłe umiejętności co do możliwości zarabiania, karane za nie zrobienie czegoś w ten sposób, w jaki życzyli sobie rodziciele, wyrastaja na nieszczęśliwych ludzi. Brak pewności siebie, brak wiary we własne możliwości, mindset niewolnika i chłopa pańszczyźnianego całującego pracodawców po stopach. Szczęśliwa rodzina w pigułce. Do tego dążą ludzie i w wielu przypadkach wygląda to tak albo gorzej. Matrix, ułuda, gonienie za czymś nierealnym. Ból, kiedy widzisz, że wszystko jest inaczej, niż mówia w mediach, prasie czy inne od tego co mówią pozostali członkowie rodziny. Miało być pięknie a nie jest, dlaczego? * Wpis inspirowany artykułem znalezionym w dniu wczorajszym w internecie. ** Wpis nie zachęca do nie wchodzenia w związki, małżeństwa czy zakładanie rodziny. Pokazuje, większość możliwych błędów i zachęca do odpowiedzialności w tych ważnych kwestiach.
  8. deleteduser109

    Matrix 4

    Właśnie zapowiedziano 4 część Matrixa - nie reboot, nie spinoff z Michaelem B. Jordanem, a pełnoprawną odsłonę z potwierdzoną rolą Keanu Reevesa oraz Carrie-Ann Moss - Neo oraz Trinity. https://moviesroom.pl/z-ostatniej-chwili/filmy/matrix-4-oficjalnie-keanu-reeves-powraca-do-roli-neo/ Co wy na to? Trylogia (nie należę do hejterów 2 i 3 części, dla mnie to całość) wjechała w popkulturę jak czołg, spopularyzowała do pewnego stopnia temat inżynierii społecznej, popchnęła wielu na ścieżkę "zaglądania za zasłonę" - czy to świata polityki, czy finansów. Poruszając powyższe tematy, najpewniej spotkamy pojęcia takie jak matrix albo czerwona pigułka - podobnie jak na tym forum, w kontekście rynku matrymonialnego. I teraz pytanie zasadnicze: czy uważacie, że w tym temacie jest coś więcej do powiedzenia i czy da się to zrobić z głową? Jak dobrze pamiętamy, w trylogii roboty stanowiły uprzywilejowaną warstwę społeczną, która dosłownie hodowała ludzi dla pozyskania energii, roztaczając przed nimi fałszywą wizję rzeczywistości. Aby tego dokonać, musiały mieć ogromną wiedzę na temat ludzkiej psychiki, hormonów itd - wiedzę tą zdobywały metodą prób i błędów. Przykładowo, kiedy utworzyły cyfrową utopię, ludzkość masowo wymierała - być może dlatego, że każdy bez wysiłku był równie bogaty i nie miał się z kim porównać ani do czego dążyć. Analogicznie, istnieją frakcje, które posiadając podobną wiedzę napuszczają proletariat na klasę wyższą, kobiety na mężczyzn, mniejszości etniczne na białych etc. Kolejne rewolucje oderwały od klasy panującej następujące przymioty: kultura wyższa, tradycja, konserwatywne wartości, rodowód, obecnie o "szlachectwie" decyduje wyłącznie stan posiadania i koneksje, wymogiem nie jest nawet... narodowość. Na skutek rewolucji seksualnych obserwujemy postępującą defeminizację kobiet, demaskulinizację mężczyzn oraz w konsekwencji - dehumanizację człowieka. Wracając do pytania: według mnie 4 część Matrixa miałaby rację bytu. Zakładając, że twórcy nie będą psami na smyczy wytwórni, mają szansę ZNACZNIE pogłębić zarysowaną tematykę. Jak bym to widział? Pierwsze, co mi przychodzi do głowy, to hybrydyzacja ludzi i maszyn. Wpasowuje się to w temat dehumanizacji, ponadto uzależnia ludzi od energii produkowanej przez innych ludzi, ewentualnie otwiera "ścieżkę kariery" w hierarchii maszyn, podobnie jak uczyniła to rewolucja bolszewicka dla proletariatu. Taki patent pogarsza sytuację znaną z trylogii, bowiem wmawia trybikom, że nie są bateriami, tylko udziałowcami szkodliwego systemu, a każdy kto zagraża systemowi, naraża również trybiki na śmierć - co sprawia, że każdego wolnego człowieka można widzieć jako terrorystę i złodzieja. Na tym poprzestanę, nie chcę się nakręcać, bo z filmem wiadomo co może pójść nie tak. Pozwolę sobie jednak na cichą nadzieję, że tego nie zawalą.
  9. Cześć Bracia. Tak sobie ostatnio myślałem jakie znaczenie ma życie dla wrzechświata. Doszedłem do wniosku że nie wiem i się nie dowiem bo raczej nikt nie wie. Ludzie stworzyli religię i ideologię aby ich nudne życie miało sens i dawało motywację do działania oraz pracy. W takim przypadku najlepiej zejść na ziemię i zająć się codziennością jednak takie rozważania zwyczajnie ciekawią i często do nich wracam, a brak możliwości zdobycia odpowiedzi przygnebia. Chłopaki co o tym myślicie? Jakie są Wasze przemyślenia na ten temat?
  10. Witam poszukiwaczy. Jak wiadomo w kręgach ezoteryki, film matrix to kopalnia aluzji do naszej rzeczywistości. Wkleiłem dwa filmiki, które mnie zainspirowały do założenia tego wątku oraz dwa inne jako bonus. Pierwszy jest o zdrajcy, która da dostęp do człowieka, który "zna kody do matrycy" i w zamian za wydanie swojego mistrza "alegoria do Jezusa i Judasza" pragnie otrzymać, sławę, bogactwo oraz pragnie by wymazano mu pamięć by nie pamiętał tego iż oddał matrycę w ręce sztucznej inteligencji. Świetna też jest scena gdy powiedział "ignorancja to błogosławieństwo i zaczęła muzyczka grać na harfie. Ignorancja to również przyjemność i życie bez poczucia prawd oraz zadawalenie się tym co jest. Natomiast druga scena to majstersztyk z łyżką Nie chcący znalazłem jeszcze opis scen Alexa Berdowicza dosłownie przed chwilą szukając sceny z łyżką wiec wkleję go lecz jeszcze nie oglądałem tego opisu scen z matrixa, także nie wiem czy będzie wartościowy ale daję jako ciekawostkę. Niestety jedna jest tylko po angielsku. To ta po angielsku. Ta scena ma tłumaczenie i jest niesamowita, miałem gęsią skórkę gdy ją zobaczyłem : Tutaj znalazłem nie chcący opis scen z matrixu wkleję i sam przy okazji obejrzę Jak macie jakieś ciekawe przemyślenia czy jakieś sceny na was zrobiły wrażenie to dajcie Tutaj jest cudowny filmik dawno temu mi dał mocno do myślenia niestety również po Ang. No i ten filmik tak do połowy warto obejrzeć. A wy macie jakieś przemyślenia drodzy bracia?
  11. Bo mnie ten, że zapach innej kobiety na samcu jest silnym afrodyzjakiem dla kobiety, stałam się po tym aseksualna. A Was co najbardziej poruszyło?
  12. ODEZWA DO NARODU SIOSTRY i BRACIA Czas nadszedł aby zapytać zacnie tu bywającej publiki o stosunek mentalny. Czy potencjalna fundacja powinna/mogła by/(no ale przecie NO problema) korzystać z dobrodziejstw internetu w celu dorobienia sobie na paliwo do serwera oraz kawałek(okruszek) chleba dla operatora pieca. Osobiście uważam iż czasy pańszczyzny na polu ryżowym powinny się dawno zakończyć. Z tego co mi wiadomo to tylko powietrze jest obecnie za darmo(wiatr czasem)za resztę trzeba zapłacić. Nie promienie słońca nie są za darmo(jak się nie wysmarujesz lub nie ubierzesz rak skóry gwarantowany). ..... Pitolic o darmowych tematach to można na garnuszku rodziców długo, zatem do głosowania!
  13. Przeglądając niedawno "pejsbuka", skądinąd przypadkowo, natrafiłem na profile byłych kolegów z klasy i to co zastałem trochę mnie początkowo zszokowało. Po chwili jednak szok minął i ustąpił miejsca mieszanym uczuciom w postaci uśmiechu, zażenowania(?) i lekkiego smutku(?), współczucia(?). Kolega, nazwijmy go Zenek. Wyluzowany, często żartował. Z bardzo luźnym podejściem do życia. I co? 21 lat i się ożenił... Inny natomiast jest zaręczony. Wracając do podstawówki też jest podobnie. Jeden żonaty, drugi zaręczony (niegdyś dobry kolega). Zostając jeszcze w tym rejonie - bardzo bliska koleżanka z tychże czasów (stety lub niestety bez żadnych podtekstów, za młody wiek) ma dziecko z jakimś kolesiem. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, ale dobrze że tym kolesiem nie jestem ja. I przechodząc właśnie do meritum. Osobiście nie widzę potrzeby tudzież sensu wiązania się w takim młodym wieku, gdzie mało kto ma jeszcze uporządkowane życie finansowo-bytowe. Nie wspominając o mindsecie. Oczywiście nie uważam, że wszystkim obecnym w moim wywodzie to wyjdzie in minus, bo tak nie będzie. Natomiast in plus także wątpliwe. Wręcz uważam, że wiązanie się w takim wieku szkodzi dalszemu życiu, gdzie dopiero zaczyna się drogę w górę, a takie działanie ciągnie w dół, ogranicza. Jak nie szkodzi od razu to może dotkliwie złoić dupę w przyszłości i zjebać dalszy żywot. Chyba nadmiernie nie szafuję słowem "matrix", bo inaczej tego nie da się ująć. Jestem pragmatykiem i po prostu na tym etapie życia to się nie opyla pod każdym względem. Mam na myśli małżeństwo. No ale matrix mówi, że daje to mityczne "szczęście"... (lubię to słowo ?) Komu daje temu daje. Jej na pewno daje... ? Lepiej przeznaczyć to na samorozwój lub inne pożyteczne rzeczy, mimo że tzw. "twarde kucie" jest dla mnie trochę uciążliwe, natomiast wiem co może mi pozytywnego dać. Jednak każdy robi jak chce i nic nikomu do tego.
  14. http://www.gazetawroclawska.pl/wiadomosci/a/sad-profesor-z-uniwersytetu-wroclawskiego-nie-gwalcil-studentek,13160308/ Kolejna sprawa pokazująca schemat. Kobieta oskarżyła Piotra Ż o gwałt z użyciem narkotyków. Uczelnia przesłuchała 3000 studentek. Okazało się, że Pani miała z nim romans, a historie zmyśliła żeby ukryć przed mężem romans z profesorem. Ta nie ograniczyła się jednak do zwyczajowego "uwiódł mnie". Wymyśliła, że razem z kolegą podał jej narkotyki i zgwałcili ją zbiorowo. Tutaj osobisty wtręt: miałem z nim zajęcia, z tym profesorem, a jeden z cytowanych sms dostała moja znajoma, znam temat dobrze. Chuj był z niego straszny, był wredny, złośliwy, pełen pogardy dla nas i nikt go nie żałował, kiedy wybuchła afera, a wszyscy uwierzyli. Wykładał też marnie. Ja zresztą też uwierzyłem, smsa sam widziałem. Ale to było X lat temu. Zniszczono mu karierę polityczną (były wtedy wybory do samorządu, został wyrzucony z partii) i naukową. A okazało się schematem. Fakt, jego propozycje były naganne, głupi był i czuł się bezkarnie, ale co innego flirtowanie że studentkami, a co innego gwałt. Co myślicie?
  15. W końcu film z Karen z polskimi napisami. Przetłumaczony przez kanał Wojna Idei. Polecam, bardzo dobre omówienie Matrixa, logicznie i empatycznie jednocześnie:
  16. Jak się zaczęło? Jak się zaczeło napisałem już w watku: tutaj. ten stan nadal trwa, ale zaczyna już mnie to wkurwiać i to bardzo. Chce to zmienić, nie biegać za loszkami i w sumie to śmiesznie wyglada. Nie chce takiego życia które obecnie mam, posaidam, życie posiada mnie? Chce być pewnym siebie mężczyzną, prowadzacym włąsny biznes, z mieszkaniem[domem], fajnym samochodem i cieszącym się życiem. Własną pasją. Nie chce już zwiazków, spotykania sie z loszkami ktore są księżniczkiami, którym mam udowadniać coś[w sumie sam nie wiem co]. Przestaje mnie to bawić, a zaczyna po prostu wk***iać. Zdrowie Obecnie nie jestem wysportowanym mężczyną. Mam 30 lat okolo 65 kg wagi, 170 cm wzrostu. Wrzodzejące zapalenie jelita. Bieganie do WC podczas regresji choroby potrafi byc bardzo uciazliwe. Daje rade. Wykształcenie Nie mam ukończonych studiow, musałem przerwać z powodu braku środków finansowych. Od października rozpoczynam studia zaoczne: informatyka. Praca W IT pracuje od 6 lat. testuje oprogramowanie. Kasy wielkiej z tego nie ma, zwłaszcza że pracuje głównie dla polskich pracodawców lub przez pośredników, trzeba być ostrożnym. Mam różne doświadczenia. Większość z nich jest negatywna. Finanse Zależy od miesiaca. Nie posiadam jednak własnego mieszkania lub samochodu. Kasa raczej średnia. Obecnie jestem na etapie szukania dodatkowych zleceń. Co chce zmienić? Wszystko, czyli: moj wyglada sylwetke, ubior, sposob poruszania się zapanować nad zdrowiem wykształcenie i jezyki + skille techniczne oraz miekkie finanse: to podstawa przestać nadskakiwać kobietom wierzyć w to, że znajde swoją księżniczkę [prędzej czarownice] pewność siebie odejść od instytucji kościoła - to nie dla mnie i w sumie w pogardzie mam kolesia w sukience mówiącego mi jak mam żyć w co wierzyc wyciagajac rekę po hajs który zarobiłem Wiem, że niedługo przyjdzie taki moment w życiu gdzie bede zdany tylko na siebie. Nie mam rodziny która przygarnie mnie kiedy coś się spierdzieli po drodze. Wiec musze zbudować solidne podstawy aby budować swoje życie. Obaw mam wiele, mianowicie takie: czy dam rade, znade siłe żeby utrzymać kurs i dażyć do celu? stać się specjalista w IT, dobrze zarabiajacym zbudować poduszke finansową w razie W czy nie jest na to wszystko za późno? wydostać się z matrixa w ktorym żyje, w którym rodzian od małego wpajała mi jakieś pierdoły, że świat działa tak jak działa, a to i tak gówno prawda patrzeć kobietom w oczy i dekolt sukcesami się chwalić zbudować poważanie w środowisku w którym się obracam ze spokojem zasypiać i nigdy więcej się nie przejmować cipkami spkoj ducha
  17. Ciężki temat ,myślałem czy tego nie dać do działu Dramy… ( jeżeli tam bardziej pasuje to proszę o przeniesienie tematu ) Ale jednak to polityka i to o dużą stawkę władzę w Polsce . Zauważyłem że środowiska wolnościowe czy antymatrix idą w bardzo złą stronę, kiedyś było więcej tematów o tanim dobrym jedzeniu czasem promowali rolników lokalnych, zdrowiu typu tanie zioła z łąki,,budownictwie - glina,kopuły,, i gospodarce dla typowego ”kowalskiego” tanie i dobre!. Ostatnio tematy idą w super-hiper uzdatnianie wody, za kilka tysięcy szekli, budowę generatorów KESZE do tej pory niema sukcesów takich że by padły gospodarki światowe,, dochód bez-warunkowy(Lewica) czyli "Należy mi się kasa bo się urodziłem" , szukanie Chazarów, polityka. jack caleib Powiązane kanały YT prawda dla Polaka -wszędzie widzi żydów..chazarów... Pol Lechicki -Wspieranie Hrabiego,wywiady w UK. -Stanisław Michalkiewicz : Mocna jazda na Pana Michalkiewicza za filmik "Michalkiewicz: Cała ta Wielka Lechia to ubeckie rzygowiny" -Ostatnio mocna radykalizacja w filmikach rozliczanie itp. PorozmawiajmyTV -Bogdan xiążę Światopełk-Zawadzki Wybory komitet Świętopełka -Wywiady z Hrabią Potockim KRÓLEWSKA TV -Płaska ziemia -ludzkie hybrydy ---- uszi
  18. Mi poprawiło humor, może któremuś z braci również poprawi
  19. Czy nie brakuje tu jakiejś terminologii (jak rozumiem zaczerpniętej w całości z zachodnich redpillsów)? Jak określać nieświadomą swojej natury i natury związków kobietę? Ja to tak robię - taka romantyczka, co deklaruje, że badboya by nawet kijem nie tknęła, porno ją brzydzi i wierzy przesadnie w miłość to biała dama. A taka co wykorzystuje facetów, ale ona jest niewinna, bo przecież to oni są wszystkiemu winni to czarna wdowa. Co o tym sądzicie?
  20. Niedawno pewien wieczór spędziłem na przemyśleniach dotyczących zmian jakie się dokonały w moim życiu. Pisałem już o podejmowanych działaniach i efektach, więc tym razem opiszę jak zmienił się mindset - przekonania i wartości. Każdemu polecam szukanie odpowiedzi na pytanie "jakie przekonania kierują moim życiem?" , czy są one prawdziwe, czy może irracjonalne ?, czy moje?, czy narzucone, automatyczne, kulturowe, rodzinne.. itd. Czy te przekonania są spójne czy tworzą sieć konfliktów wewnętrznych, które prowadzą do wojen i komplikują życie. 1. JA, kim jestem? Kiedyś: Kiedyś myślałem o sobie jako o zamkniętej, skończonej, stałej formie, na którą składają się jakieś wrodzone cechy pozytywne i negatywne i ogólnie, że to jest temat zamknięty (charakter, temperament, osobowość - jak zwał tak zwał. Amen). Taki jestem i raczej nic nie da się z tym zrobić, trzeba z tym życi i być z ludzmi, którzy potrafią mnie takiego zaakceptować. Taka trochę czarna skrzynka - zbiór danych, ale nieedytowalny. Dziś: Uważam, że wiele zmian jest możliwych i wiele z tych przyjętych cech można a nawet trzeba zmieniać. Podstawą jest pozwolenie samemu sobie na zmianę, odrzucenie przekonań typu : jestem nieśmiały, skromy, nieatrakcyjny itp. Wszelkie etykietkowanie sprawia, że wpadamy w pułapkę, zamykamy się w klatce, którą sami tworzymy. Narzucamy sobie ograniczenia i zostaje nam jedyni komfort biadolenia jak to "nie da się, bo ja tak mam". Oczywiście są granice - np. cech biologicznych - raczej nie urosnę kolejnych 10 cm.... ale czy ja wiem Poznaję Siebie i zmieniam Siebie. Rozpuszczam ego - poznaję jego triki, by utrzymać status quo. Umysł i podświadomość - mogą pomagać, ale jak nie potrafi (nie zna) używać to będą utrwalać szkodliwe przekonania i realizować czarny scenariusz. 2. Odpowiedzialność / podejmowanie decyzji Kiedyś: No cóż, muszę przyznać że było mi wygodnie gdy decyzje podejmował ktoś inny, ja nazywałem to bycie minimalistą, elastycznym, kompromisowym i podobne racjonalizacje, że jestem taki wspaniały, że czyjeś potrzeby i preferencje mogą być na pierwszym miejscu, a ja się dostosuję i jest OK. Oczywiście tworzyło to po pewnym czasie frustracje i pretensje do otoczenia (ludzie, okoliczności, prawo, gospodarka, kultura) że jest źle, że to i tamto, ktoś, coś. Biadolenie, zwalanie winy, tłumaczenie, energia zamiast na dążenie do celu szła na racjonalizacje. Dziś: Uważam, że Ja jestem za wszystko odpowiedzialny (no może nie wszystko), a przede wszystkim za swój dobrostan, samopoczucie, emocje, zdrowie, finanse - ogólną sytuację. Taka zmiana postawy była mi bardzo potrzebna i wiele dobrego przyniosła - wyznaczyłem granice Siebie - za którymi nikt i nic nie ma mocy zakłócania, manipulacji i zmian ustalonych prawideł. Przyjąłem rolę kreatora własnego życia, własnych emocji, wartości. Decyzje są przyjemnością, choć czasem nie łatwo, ale idę do przodu, kierując się sercem, umysłem i intuicją. Nawet najdrobniejsze sprawy mają dla mnie znaczenie i świadomie decyduję o tym jak i co mnie otacza i spotyka. Jak mi coś nie odpowiada to zgłaszam to światu (dotyczy relacji). 3. Źródło szczęścia Kiedyś: Brnąłem w matrixowe iluzje : sex, pieniądze, małżeństwo, rodzina, wizerunek, opinia, wiedza, rozrywka, twórczość, melanż, wyjebanie, używki, idee, przynależność do grup itp. itd. Próbowałem czerpać z różnych źródeł i otrzymać poczucie szczęścia. Wysiłek niejednokrotnie duży, zaangażowanie energii, czy wręcz zatracenie - zawsze jednak było coś nie tak, nie czułem spełnienia. Wszystko marność, zostawałem z poczuciem bezsensu, wypalenia, po czym znajdowałem następny cel, wartość - często było to przypadkowe, kompulsywne, bezrefleksyje, emocjonalne powiązanie. Poszukiwanie szczęścia było zorientowane na zewnątrz - tam coś miało być, co przyniesie trwały dobrostan. Dziś: Uważam, że największym szczęściem jest bycie w zdrowym (opartym na prawdzie) kontakcie ze Sobą i z otoczeniem. Bez konfliktów, Akceptacja, Współczucie, Harmonia i Spokój wewnętrzny. Poczucie własnej wartości i mocy - sprawiają, że niezależnie od tego co życie stawia przede mną to jest to w sam raz dla mnie, akceptuję i cieszę się z tego, szukam zrozumienia tej lekcji. Mam świadomość, że rozwój wymaga wysiłku, w celu zrozumienia tych lekcji, ale po prostu warto. Otrzymuję korzyści i nagrody w postaci wewnętrznej radości i satysfakcji z życia. Tak to się jakoś nakręca. Wiem, że cały czas jest coś do zrobienia, wszystko ma znaczenie, każdy moment, każda chwila... ale to nie buduje napięcia ("trzeba coś zrobić, co?, jak? szybko...") - wszystko stało się okazją do zmiany, do kreowania, do korzystania i cieszenia się z tego co jest. Żródło jest we mnie - nikt mi go nie ukradnie, nie zabierze, nie zniszczy jest bezpieczne, ono nie odejdzie, dzięki temu nie mam strachu że je stracę, nie muszę tracić energii na zabezpieczenia, kontrolę, alarmy, ochronę itp. 4. Strach przed przemocą Kiedyś: Uważałem się za tchórza, może nie wprost ale podświadomie, balem się konfrontacji, agresji, bicia/walki, przemocy. jako dzieciak, byłem zwykle z tych mniejszych i musiałem nadrabiać gatką, by wyrobić sobie miejsce w grupie, to działało, ale bałem się że ktoś w końcu mnie będzie chciał sprawdzić. Dziś: Już prawie dwa lata trenuję walkę, przykładam się, poznaję o co w tym chodzi. To mi pewnie pomogło, zmienić samoocenę, nie czuję obecnie strachu przed sytuacją w której konieczna jest walka, nie ma wyjścia, nic innego nie zadziała. Psychika ma tu ma znaczenie i to duże. Ustawienie się w roli ofiary determinuje wynik. Ale już taka opcja mnie nie interesuje. Kontra, agresja, dominacja - nie mam zamiaru utrudniać sobie przetrwania, sabotując wiarę w siebie i swoją siłę. Oczywiście nie mam zamiaru kozaczyć, sprawdzać się i prowokować. Unik dalej jest świetnym rozwiązaniem i nie rodzi wstydu. W końcu też mój syn też potrzebuje wzorca, więc tu zmieniłem podejście. 5. Strach ogólnie Kiedyś: Unikałem badania tematu, w ogóle jakieś wyparcie nastąpiło, że taka emocja w ogóle istnieje - ogólnie przecież żyjemy wygodnie w cywilizowanym systemie, jest dach nad głową i żarcie. Ogólnie nieświadomość w temacie. Dziś: Uświadomiłem sobie jak wiele zachowań wynika ze strachu, generuje on stres, który dalej zmusza do szukania ulgi. Łapałem się wielu "polepszaczy" rzeczywistości i różnych -holizmów, które były ucieczką od rzeczywistości. Strach robił ze mnie niewolnika. Obecnie zweryfikowałem dużo błędnych założeń, które generowały strach. przed Np. rozwód, samotność, utrata pracy - to generowało irracjonalny strach, że za wszelką cenę nie wolno do tego dopuścić. Ale to iluzja, cena jest coraz wyższa a zagłada coraz większa - paranoja gotowa. Obecnie przekonanie mam takie: strach przyciąga to czego się boję. Po prostu wpada się w spiralę pełną lęku, nakłada się na percepcję filtr, który całą odbieraną rzeczywistość interpretuje jako zagrożenie i ryzyko, rośnie srtach i napięcie, zmienia się zachowanie, coraz większy chaos, stres w końcu panika i BUM - stało się. To jak samospełniająca się przepowiednia, jak zaklęcie. Obecnie sprawdzam się czy czasem czegoś się nie boję, czy nie działam pod tym naciskiem, jeśli tak to wychodzę naprzeciw, konfrontuję się, chcę zobaczyć czy to faktycznie takie straszne, co będzie jak powiem "sprawdzam" co jest pod tym prześcieradłem. Wielokrotnie strach znika, rozmywa się jak zjawa, nie ma nic - wraca słońce i ładna pogoda. Czuję się wtedy jak dziecko, beztrosko i bezpiecznie. To również istotne w relacjach, jak jest strach - to z niewyjaśnionych przyczyn wszystko się psuje - zaufanie, wiarygodność, szukanie potwierdzenia uczuć, kontrola, manipulacje. Mój własny strach za unicestwia kontakt drugim człowiekiem. Ciągłe śledztwo, lęk przed krzywdą i czy porzuceniem, oszukaniem, kłamstwem. Po co to? Nie ma się czego bać. Stałem się bardziej swobodny i działam z zaufaniem, że życie potoczy się we właściwym kierunku. Coś co obecnie może wydawać się nieprzyjemne, będzie korzystne więc nie ma się co bać - jak niedobry syrop - w końcu poczujemy się lepiej. Przestałem się też bać, że kogoś zranię lub będzie komuś przykro, bo wyrażę swoją opinię , czy uczucia, krytykę - To było bez sensu - typowe dla Nice Guy'a. 6. Emocje Kiedyś: Uważałem, że jestem słaby w wyrażaniu emocji i że emocje biorą nade mną górę i nie jestem w stanie nad nimi panować. Rodziło to strach przed sytuacjami, więc zmieniałem zachowanie żeby uniknąć nieprzyjemnych emocji. To było związane z pkt. 1 - czyli uważałem, że tak już jest, taki już jestem i tak ma być. Dziś: Wziąłem temat pod lupę - poczytałem trochę i zacząłem praktykować. Nowe przekonanie to: Emocje jakie mam to nie ja! Traktuję emocje jako informacje, jako sms od podświadomości, co lubi czego nie. To sprawiło, że w praktyce, znacznie mniej przejmuję się tym co pojawia się w emocjach. Patrzę na nie - jak na tekst sms'a - nie nadaję temu tak silnego znaczenia jak kiedyś. Bałem się trudnych emocji. Teraz korzystam z nich by odczytać przekaz i wykorzystać informację w celu podjęcia odpowiedniego działania. Czasem okazuje się że jakaś emocja to nawyk, odruch, skojarzenie - uświadomienie tego prowadzi znacznego polepszenia samopoczucia i pohamowania kompulsywnych reakcji. Cieszę się, że mogę czuć emocje, że nie jestem cyborgiem. Nie boję się ich, pomagają mi w współpracy z podświadomością. Nie martwię się że są czasem nieprzyjemne - to nie ja! Ale ja jestem za nie odpowiedzialny! To też spora zmiana w życiu - uświadomić sobie, że to co gotuje się w tym garze to sami tam wrzucamy. Może to niejasne, ale uważam, że szczególnie to co jest związane z historią, doświadczeniami i co pobudza te emocje to można sobie poukładać i przestać w kółko odtwarzać. Od tego warto zacząć. Potem jest znacznie łatwiej i autentyczniej przetwarzać bieżące przeżycia. 7. Obsługa emocji pozytywnych / negatywnych Kiedyś: Nieświadomość wpływu emocji. Nieświadomość źródeł emocji. Nie wiedziałem jak to działa. Uważałem, że to poza moim wpływem, że naturalne, że nie można tego zmienić. Przylgnąłem do wielu mechanizmów i powstało ego, które dalej się mocno broniło, nie pozwalając na zmiany. Nie potrafiłem brać odpowiedzialności za emocje własne i bronić się przed emocjami innych. Nie zdawałem sobie nawet sprawy, za które emocje odpowiadam ja, a które chłonę jak gąbka od innych. Byłem łatwo sterowalny dla innych. Podatny na manipulacje. Emocjonalnie zależny. Nie miałem również rozeznania we wpływie emocji, szczególnie tych "zatrzymywanych", tych które przylgnęły i nie chciałem ich uwolnić. Nie zdawałem sobie sprawy jak wiele wypartych emocji rodzi wewnętrzne ciśnienie, lęk i cierpienie. W końcu to było wyparcie - więc ja tego nie chciałem czuć - i oszukiwałem siebie by zamiatać tematy pod dywan. Emocjonalne klapki na oczach, kajdany i kula u nogi - taka to oto była moja codzienna biżuteria. Dziś: Obecnie bacznie obserwuję swoje emocje, dostrzegam ich wielką siłę i wpływ. Używam i ukierunkowuję. Mam jasny podział na negatywne i pozytywne. Wszelkie negatywne emocje staram się na bieżąco uwalniać i przerabiać na pozytywne zachowania, zrozumienie i wnioski. Staram się utrzymać emocjonalną higienę - nie zapuścić się żalem, wstydem, gniewem, pożądaniem, zazdrością, winą, apatią, złością, strachem, czy nawet dumą. Tego nauczyłem się od D. Hawkinsa - Techniki Uwalniania i Poziomy świadomości - książki, które całkowicie zmieniły, a wręcz stworzyły moje postrzeganie i rozumienie emocji. To zaczęło działać i sprawdzać się. Poza tym drugi aspekt to umiejętność rozróżnienia źródła emocji lub wyzwalacza. Obecnie rozróżniam co jest moją odpowiedzialnością, które stany są moje, a które pochodzą od innych i manipulacjami lub projekcjami (wzbudzanie poczucia winy, uraza, szantaże emocjonalne, acting-out'y). Nie chłonę już tego jak gąbka i nie biorę odpowiedzialności za czyjeś stany. Nowe przekonanie: Jakie mam emocje takie dostaję życie. Trochę to działa jak zamówienie w restauracji - jeśli jest się miłym, zadowolonym, pozytywnym - to dostaniemy dobre, świeże, smaczne danie. Jak emitujemy negatywne emocje - dostaniemy coś po czym czeka nas wielogodzinna bolesna sraczka. 8. Życiowy kompas umysł/serce/intuicja czy coś innego? Kiedyś: Uważałem, że umysł, zdroworozsądkowe myślenie, intelekt to narzędzia do kierowania swoim życiem. Nie specjalnie wiedziałem, co to intuicja i dlatego uważałem, że mam słabą intuicję lub jakąś zawodną i dlatego unikałem tematu. Serce? Tak, tak, jak najbardziej - ale w naiwnym romantycznym wydaniu. To był efekt masowego programowania, zarządzany przez ego. Iluzja zależna od zewnętrznego źródła. Słodko pierdzące piosenki o miłości, a potem inne żale i lamenty jak to jest mocno się cierpi gdy się tak pragnie miłości lub nieszczęśliwie kocha. Białorycerska szkoła kadetów. Tak na co dzień - uważałem się jednak za umysł ścisły, który nie rozumie tych skomplikowanych ludzkich labiryntów i gubi się w emocach, więc bezpieczniej jest schować się pod maską intelektualisty - luzaka. A może jak się ktoś napatoczy to wtedy pokazać w całej okazałości swą stęsknioną romantyczną naturę. Ciągły konflikt serca i umysłu, poplątanie interesów i chaos, nieświadomość że i tak ego i podświadomość robią ze mną co chcą, a intuicji nie używam z założenia. Dziś: Świadomość Siebie i tego co "na mnie się składa" rodzi nowe przekonanie, że umysł to tylko narzędzie - jak komputer - to co włożysz to przetworzy i poda wynik. Ale za to jakie zadania mu zadajesz to kto i na jakiej podstawie decyduje? Uważam, że takim wewnętrznym kompasem powinna być intuicja. Rozwinąłem trochę moją zaniedbaną intuicję, do podejmowania decyzji nie oczekuję wszystkich danych, dowodów, opinii autorytetów, czy norm społecznych lub innych. Staram się kierować wewnętrznym głosem, pragnieniem, uczciwością wobec tego co aktualnie uważam za prawdziwe. piszę "aktualnie", bo doświadczenie pokazuje, że te "wewnętrzne prawdy" mogą się zmieniać i to co było kiedyś prawdą teraz jest fałszem. Ogólnie to moje życie jest jak liść na wietrze i to co go spotka jest poza kontrolą, ale jak to odbiorę i przeżyję, jakie da to owoce zależy już często ode mnie. Może ta intuicja to wyższa Jaźń, może Bóg, może coś innego. Nie wiem, Ja tu tylko realizuje jej plan. 9. Zmiany i uszczęśliwianie innych Kiedyś: No cóż, kiedyś żyłem przekonaniem, że jestem w stanie kogoś uszczęśliwić, naprawić jego życie, uratować. Chętnie pomagałem, poświęcałem się, rezygnowałem z wygód by być kogoś. Rola ratownika, opiekuna. To wszystko była ściema, ucieczka przed sobą, jakiś model wyuczony od dziecka, bycia dobrym dla innych. W podświadomości natomiast rosło oczekiwanie się na nagrodę na docenienie. No i dupa. Ktoś wziął i zostawałem z uczuciem wydymania lub że jestem nie dość dobry, nie starałem się, winny że ktoś jest dalej niezadowolony, cierpi itp. Podejmowałem wytrwale misje, nie bacząc na koszty. Uważałem że to dobre, ego klaskało z zachwytu jaki jestem dobry i rycerski. Wyrzuty sumienia, niezrozumienie, niska samoocena - to niektóre z owoców takiej postawy. Szczególnie przekonany byłem, że faktycznie dwie osoby mogą dobrać się jak połóweczki i będą jak całość. Iluzja i irracjonalne oczekiwania. Dziś: Nowe przekonanie nikt nikogo nie uszczęśliwi. Nie może, nie powinien, wręcz szkodzi takim zachowaniem. Odbiera komuś możliwość samodzielnego stania na nogach, uznaje kogoś za niezdolnego do dojrzałości i niezależności. Można i trzeba zmienić Siebie. Wtedy zmieni się świat. Celem działań jest realizacja swojego życia. Czuję się wolny i chcę dać wolność innym, niech decydują o swoim życiu. Owszem będę wyrażał swoje zdanie i pilnował swoich granic, odpowiednio reagował jak ktoś je przekroczy, ale nie można wyręczyć kogoś z odpowiedzialności. Wiele osób przyczyniło się do zmian w moim życiu, ale nikt nie adresował swoich działań do mnie, nikt brał mnie na cel do nawrócenia. Robili swoje, siali ziarno - dając swobodę wyboru. Nowe przekonanie: Robię swoje, jak ktoś się zainspiruje, doceni, to fajnie. Jak nie to zero straty. Żeby dwie osoby - w sennie para - były szczęśliwe, każda z nich powinna być szczęśliwa sama ze sobą. Nikt nie powinien być warunkiem szczęścia dla drugiej osoby, to nie działa, to toksyczna relacja. 10. Myśli Kiedyś: Wierzyłem w myśli, wierzyłem, że skoro mam jakieś myśli, które pociągają za sobą emocje i to ostatecznie warunkuje mój stan, nastrój - to to wszystko jest prawdziwe, tworzy rzeczywistość. Szczególnie łatwo wpadałem, w myśli dołujące - trwanie w nich, faktycznie w końcu tworzyły rzeczywistość, bo wszystko zaczynało się sypać, takie bagienko. Innym problemem było nadawanie myślom dużego znaczenia, pielęgnowanie ich, wracanie do nich, trwanie w emocjach które były z nimi związane. Dziś: Myśli to nie ja. To takie echo tego co gdzieś kiedyś się przewinęło przez percepcję, pamięć, umysł i jeśli zostanie przechwycone przez uwagę, to nabiera znaczenie, tworzy emocje -> zachowanie itd. w kółko znów myśli. A więc nowe przekonanie mam takie, że : myśli można i trzeba filtrować by nie szkodziły a pomagały. Myślom, które są nowe, twórcze, kreatywne, zabawne, przyjemne, ciekawe - warto poświęcić uwagę, one lepiej zapadną w pamięć, będą wracać i inspirować, będą jak nasiona na polu, trzeba je podlewać i zapewnić dobrą glebę. Myśli, które sabotują, które są podejrzeniami, generują irracjonalny strach, które podważają moją wartość - są ignorowane, ok możecie być, ale nie mam dla was uwagi. Koniec. Żadnego pielęgnowania chorych myśli, pomysłów, pokus do złego, fantazji gdzie istnieje krzywda, zbrodnia, gwałt itp. W końcu każde działanie, gdzieś na początku jest myślą, już od tej fazy trzeba mieć na nią oko. 11. Żródła inspiracji Kiedyś: Był moment w moim życiu, kiedy stwierdziłem, że w zasadzie to warto czerpać ze wszystkich źródeł, by poznać jak najwięcej ludzkich perspektyw i owoców. To uważałem za dobre podejście i tak robiłem, dopuszczałem wszelkie dzieła ludzkich głów i rąk do mojej percepcji. Dziś: Uważam, że to czym się karmimy ma wpływ na nas. Trzeba więc być ostrożnym, by nie zrobić sobie krzywdy. Podobnie jak z jedzeniem, jesz śmieci - stajesz się śmietnikiem - jakoś tak Oczywiście nie chodzi, o to by wypierać się ciemnej strony ludzkiej natury i twórczości, ale nie ma co tego codziennie chłonąć. 12. Nie wiem Kiedyś: Bardzo mocno działał we mnie wewnętrzny przymus posiadania odpowiedzi, poglądu, zdania na określony temat. Wszystko podlegało ocenie i porównaniom. Uważałem, że tak trzeba, że trzeba mieć zdanie na każdy temat i poglądy. Opowiedzieć się za jakąś opcją. Dziś: Uważam, że nie mam odpowiedzi na wiele pytań i nie interesuje mnie posiadania zdania na niektóre tematy. Nie chcę nikogo oceniać i porównywać się. W zależności od czasu i okoliczności - pewne rzeczy mogą być raz dobre raz złe. Nieważne staje się nawet takie wartościowanie, dobre/złe. Tego nie da się ustalić. Szkoda energii na ustalanie win, ocenę, porównania. Owszem ego ma taki nawyk, ale świadomość podpowiada mi by takie zagrywki olać, bo nie są ani prawdziwe ani przydatne.
  21. Cześć bracia Od dawna już wierzyłem wam że większość z kobiet które na starcie mówią ,,seks tylko po ślubie" to laski które spały z wieloma mężczyznami (którzy nie potrzebowali ,,papierka" a czasami nawet znać dziewczyny imienia aby mieć niesamowiecie prosty dostęp do jej majtek) ale teraz nagle stały się czyste, nietykalne i chcą być ,,tradycyjną" żoną. Szukają teraz faceta który będzie (Nie lubie kategoryzacji na alphe, bete, omege więc pozwólcie że sobie daruję) provider-em który będzie zabierał do restauracji, kupował kwiaty, samochody może nawet i drogie wycieczki (bez seksu) w zamian za nic, a ostatecznie podpisze papierek który sprawi że na conajmniej kilkanaście lat mężczyzna będzie trzymany przez kobietę na smyczy prawnej i reputacyjnej w zamian za OBIETNICE zrobienia z nim czegoś, co z innymi robiła wcześniej bez żadnych niemalże wymagań. To jest strasznie poniżające dla mężczyzny - i na dodatek taka właśnie dziewczyna ma opinię ,,porządnej" wśród rodziny, przyjaciół itd. Jeśli spała z innymi bez problemu a nagle jakiś mężczyzna potrzebuje oddać większość swoich starań, pieniędzy i resztek wolności to znaczy że dla niej on jest po prostu gorszy od pozostałych. Nie do końca w to wierzyłem. Dziś po prostu to tu zostawie. Oczywiście panienka jest już skreślona. Informacyjnie laska 22 lata 5.5/10 PS. Nie chce na nią tracić trudu, naprawde. Jestem jeszcze zbyt słaby żeby ,,przełamywać opory zaawansowanymi taktykami w których jedna pomyłka oznacza zawalenie się wszystkiego". Ciągle jeszcze pracuje nad samooceną więc proszę turbopua o nie pisanie ,,gdybyś jednak dobrze poprowadził z nią randkę i gwiazdy Ci sprzyjały to na pewno byłby lay". Ja chcę poświęcać energię na pasje, nie podrywanie niezainteresowanych dziewczyn, ok?)
  22. Ciekawy gość ,opowiada o kontroli wewnątrz służb i społeczeństwie , surwiwalu, USA-NATO-VS ROSJA-CHINA , dobrze słyszałem jak mówił " JF LRS? " czy dzej F cośtam... "Przemysław Karda - pisarz, oficer WP, podróżnik, przedsiębiorca. Współwłaściciel m.in. Buisness Forces. Autor książki "Interregnum". Szkolony przez służby specjalne oraz US Air Force. Zorganizował 63 wyprawy ekstremalne (Alaska, Syberia, Sahara, Arktyka). Zajmuje się łączeniem metod wojskowych z cywilnymi tworząc autorski system dowodzenia i zarządzania. Na warszawskiej konferencji EXPOSING THE TRUTH omówił temat metod kontroli i ucisku w wojsku oraz służbach, i wpływ na sytuację cywilno-polityczną." 1) Metody budowania posłuszeństwa w służbach i wpływ na sytuację cywilno-polityczną troszkę za dużo "Marksizmu" i lewicowych poglądów ;D 2)
  23. Tym razem chciałem przedstawić odczuwane przeze mnie codzienne efekty Mojej drogi. Może kogoś zmotywuje ten wpis do własnej wędrówki. Oczywiście ta długa lista nie oznacza, że trwam ciągle w błogostanie, swoiste trudy drogi są codziennym doświadczeniem, ale jestem szczęśliwy, że jestem tu gdzie jestem lepszy kontakt wzrokowy, lepsza komunikacja lepsza koncentracja lepszy “flow” - obecność, świadome kierowanie uwagą i zachowaniem, trwalszy nawyk samoobserwacji, zanik “dialogów w głowie” brak porywów emocjonalnych i myślotoków kierowanie uwagi na nowe obiekty i związane z tym nowe inne myśli, lepsza kondycja fizyczna (bieg 10 km poniżej 50 min) zrzucenie 10 kg brzuszek zniknął, zamiast tego rzeźba bardziej świadomy dobór jedzenia, lepsze trawienie, większa energia, brak kacy lepszy zdrowszy wygląd skóry, twarzy, oczy lepsze myślenie - jasność myśli, większa kreatywność lepsza skuteczność w osiąganiu celów większa skłonność do przyjmowania odpowiedzialności mniejszy opór przy wychodzeniu z komfortu więcej praktykowania mniej planowania większa pewność siebie brak lęków i stanów depresyjnych, brak wkurwów dużo lepsze panowanie nad emocjami i odpowiednia obsługa przeżywanych stanów emocjonalnych, rozwinięta inteligencja emocjonalna, lepsza intuicja, lepsza pamięć dużo odrodzonych wspomnień wzrost wewnętrznej integralności, spójności wewnętrznej poczucie zaufania do siebie i podejmowanych decyzji lepsza znajomość swoich potrzeb łatwiejsze podejmowanie decyzji większa ochota na eksperymentowanie i próbowanie nowych rzeczy lepsza asertywność mniejsza prokrastynacja większa odporność na stres większa odwaga pozytywne myślenie większa swoboda w wyrażaniu swoich uczuć wzrost samooceny lepszy sen większe zainteresowanie ludźmi i światem posiadanie i wyrażanie własnego zdania na rzecz utraty obojętności lub braku zdania, dotyczy to głównie obiektów postrzeganych zmysłowo, intensywniejsze i bardziej świadome wrażenia zmysłowe (np. jedzenie smakuje lub nie smakuje bardziej, robi większe wrażenie) mniejszy przymus wewnętrzny do oceny innych i porównywania się z innymi znacznie obniżony przymus wewnętrzny “powinienem to czy tamto” mniejsza obawa przed opinię innych większa akceptacja rzeczywistości większy dystans do życia lepsze poczucie humoru i skłonność do żartów niechęć do plotkowania i obmawiania niechęć do marudzenia i narzekania większa chęć do podejmowania kontrolowanego ryzyka (w granicach rozsądku) ochota do poznawania nowych ludzi więcej wolnego czasu ochota do aktywnego spędzania czasu ochota do dopasowanej aranżacji przestrzeni w której spędzam czas (światło, kolor, zapach, dźwięk) większe umiejętności zarządzania czasem i planowania większa świadomość przy zakupach większa motywacja większe oszczędności lepsza jakość życia towarzyskiego chęć pogłębienie relacji z ludźmi, ochota i otwarta postawa na bardziej szczere relacje większa świadomość prób manipulacji i wampiryzmu energetycznego łatwiejsza identyfikacja narcyzów, pozerów, pieniaczy, księżniczek, dramatyczek, histeryczek, naciągaczy, cwaniaków, ofiar, białych rycerzy, ratowników i innych szkodników i toksyków większa empatia lepsza umiejętność stawiania granic spora wiedza z zakresu psychologii - uzależnienia, współuzależnienia, mechanizmy obronne ego, typy i zaburzenia osobowości, związki, świadomość, podświadomość, jaźń lepsze zarządzanie swoją energią, większe poczucie niezależności swojego stanu od czynników zewnętrznych ochota na odbiór rzeczywistości bez zniekształceń (np. używek ) większa umiejętność akceptacji rzeczywistości mniejszy lęk przed doznaniem porażki lub popełnieniem błędu, mniejsza skłonność do irytacji lub frustracji, szybszy powrót do równowagi i stabilności emocjonalnej
  24. W tym tygodniu miałem możliwość podejrzenia kilku odcinków tvnowskiego ,,Szpitala". Nie wiem, czy sam do tego dążyłem podświadomie, ale niepokojace fakty są takie, że jak już usiadłem, to z umiarkowanym zainteresowaniem obejrzałem 3 czy 4 odcinki - oczywiście z dystansem i ku celom badawczym. To, co szokująco rzuca się w oczy, to sam fakt, ile w ciągu zaledwie kilku dni upchano tematów, które są kluczowe w sprawach damsko-męskich i ...Matrixa. Krótko opiszmy 3 wątki będące przedmiotem luźnej analizy. 1 odcinek: do szpitala trafia 45 - letnia kobieta, żona rolnika, prowadzą też gospodarstwo agroturystyczne. Typowa zażywna kobieta ze wsi. Jest wartościowana pozytywnie - uległa wypadkowi wskutek awansów 50-letniego gościa z Ameryki. On sam też zjawia się w szpitalu, następuje konfrontacja jego i męża - twórcy stoją po stronie letnika. Nagabuje on kobietę na seks w ubikacji (!) i ona na to się zgadza. Później dochodzi do rozczarowania, ponieważ wbrew zapewnieniom, gość nie zamierza brać kobity ze sobą do USA. Wymowa jest prosta. Krytyce w tym odcinku podlega mąż, który wydaje się dbać tylko o gospodarstwo, a zapomina o swej żony (stereotyp rolnika). Kobiecość dojrzałej gospodyni łatwo ulega wpływom zawadiackiego letnika, lecz jej zdrada nie podlega napiętnowaniu. Ostatecznie wszystko w miarę dobrze się kończy, rolnik wybacza, letnik wraca do USA. Wniosek jasny - dojrzała, niezaspokojona kobieta ma prawo do chwili zapomnienia z ,,obcokrajowcem" w szpitalnej łazience. Dodajmy, że rolnik traktowany jest jak fajtłapa itp. 2 odcinek: do szpitala wskutek niegroźnego wypadku trafia 10-latek. Szybko pojawiają się jego opiekunka i ojciec. Matki nie ma, gdyż jest na zakupach albo u kosmetyczki - narrator jasno mówi, że to jest jej codzienne zajęcie (wartościowana negatywnie). Okazuje się, że ojca i opiekunkę łączy romans, ojciec chce się rozwieść. I tutaj niespodzianka - rzeczywiście egoistyczna żona zostaje przez twórców napiętnowana. Co najlepsze - okazuje się, że zaradny mąż-biznesmen podpisał intercyzę! Kiedy żona dowiaduje się o tym wpada w szał, bo wie, że zostanie jedynie z mieszkaniem. Tym razem zdrada męża z opiekunką jest w toku narracji usprawiedliwiona, oboje są przedstawiani pozytywnie (syn uwielbia opiekunkę). Finał dosyć interesujący z punktu widzenia Matrixa. 3 odcinek: do szpitala trafia 44-letnia kobieta, która musi mieć wycięty średnio groźny krwiak. Przy łóżku czuwają jej koleżanka oraz... 24-letni kochanek, który szczerze myśli o oświadczynach (!). Tu zaczyna się zabawa - okazuje się, że ,,Pani MILF" tylko udaje gorące uczucie, podczas gdy chodzi jej ,,tylko" o nasienie i spełnienie marzenia o potomku, dzięki któremu nie będzie sama. Finał - kobieta z ,,radością" przyjmuje prowizoryczne oświadczyny, dochodzi do wartościowania pozytywnego; twórcy sugerują świetlaną przyszłość związku. To najgorszy przypadek z punktu widzenia Matrixa. Owszem, starszą panią, której ,,estrogen wali po glacy" (wybaczcie, nie pamiętam kto jest autorem tego cudownego określenia z forum) twórcy krytykują z okłamywanie młodego kochanka, lecz później zostaje usprawiedliwiona. W końcu dąży do reprodukcji i ma prawo do tego i szczęścia w każdym wieku. Biedny kochanek nie wie, w co się pakuje. Pesymistyczna wymowa, niebieska pigułka jak nic. Niesamowite jest to, że widz tych paradokumentów chłonie niewyobrażalną ilość wątków/ problemów społecznych itp. W ciągu tygodnia moze zaznajomić się z motywami potraktowanymi w sposób czysto mechaniczny, grubiański, spłycony - ale jednak z nimi obcuje, co w przypadku mniej wyrobionego widza pewnie skutkuje silnym wpływem. Pamiętajmy, że wykorzystanie elementów filmu dokumentalnego ma na celu zwiększenie autentyczności i choć absurd goni absurd, sama forma wpływa na odbiorcę, sugeruje mu istotność. Powyższe przypadki są problematyczne. Raz serial zdaje się rozbijać utarte schematy i ujawnia prawdę, jak w wątku słusznie napiętnowanej wyrodnej matki. Z drugiej strony, jak w 3 odcinku, niepokojąco wspiera szkodliwe społeczne przekonania i egoizm kobiet. Pozostaje jeszcze 1 odcinek, który mimo wszystko należy potraktować jako szkodliwy i propagujący niewłaściwe zachowania kobiet. Jak więc traktować wartość poznawczą tych dokumentów? Czy taka niska forma może wpływać na odbiorców? Wydaje się, że tak. Tutaj liczy się ilość odcinków, stereotypizacja i zaspokojenie „głodu” widza, nie zaś ich jakość. Każdy rodzaj tych seriali wrósł już na stałe w przestrzeń wielu domów, jest naturalne to, że lecą sobie w tle, ale są jednak śledzone. Śledzone - a więc zapisywane w głowach, które nie przesiewają tych treści. Nieograniczony dostęp do pustej rozrywki, tabloidyzacja, konsumpcjonizm, wyimaginowana sensacja i nadmierna fascynacja cudzym życiem z pewnością będą narastać.
  25. Tytuł rzecz jasna ironiczny, cały matrix przedstawiony w punktach:
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.