Search the Community
Showing results for tags 'orgazm'.
-
UWAGA- NA DOLE STRESZCZENIE JEŚLI KTOŚ NIE DA RADY PRZECZYTAĆ CAŁOŚCI Witam wszystkich. Znalazłem się tutaj gdyż szukam odpowiedzi na pytanie które dręczy mnie od początku mojego najdłuższego związku - na ten moment trwa on niemal 3 lata. Ja 30 lat, dziewczyna 25. Nigdy nie doprowadziłem mojej partnerki do orgazmu bez pomocy zabawek. A zaczynając od początku - moja dziewczyna nie uprawiała seksu z nikim przede mną. A przynajmniej tak mi powiedziała w co raczej wierzę, ale oczywiście z kobietami nigdy nic nie jest pewne. Z tego co mi mówiła to z jednym gościem miała jakiś petting, podczas którego doszła. Przez pierwsze pół roku związku nie uprawialiśmy seksu. Z racji że naprawdę ją cenię wytrzymałem w tym długo, gdyż nie mówiła że chce czekać do ślubu, lecz po prostu być gotowa na utratę dziewictwa- co uszanowałem. Koniec końców po pół roku zacząłem się niecierpliwić, porozmawialiśmy i zdecydowała się na jej pierwszy stosunek. Oczywiście ani w nim, ani w żadnym kolejnym nie udało się jej dojść. Na początku trochę udawała, ale potem się przyznała że przyjemne jest to co jej robię, ale nie może dojść. Przyznam szczerze że mocno naruszyło to moją pewność siebie, gdyż z poprzednią partnerką nie miałem tego problemu- dochodziła nawet kilka razy, a i zdarzało nam się dojść jednocześnie. Nie wiedziałem co robię źle, zacząłem próbować ją pieścić i ruchać na wszystkie możliwe sposoby (poza analem). Gra wstępna trwała niekiedy ponad 40 minut (nieraz czułem drętwienie języka albo ból w palcach i przedramionach od palcówki) a sam stosunek mógł się ciągnąć w nieskończoność, aż do momentu gdy powiedziała że nie da rady, mimo że jest jej przyjemnie, i że jesteśmy cały czas blisko. Trochę zrezygnowany postanowiłem spróbować korzystania z zabawek, mając nadzieję że ułatwi to osiągnięcie pierwszego orgazmu, a później pójdzie już z górki i przełamiemy ten mur. Niestety, po trzech latach związku, nigdy nie doszła bez wibratora. Większość stosunków wygląda następująco: długa gra wstępna, potem gorący seks w wielu pozycjach, ale kończy się zawsze tak samo- ona kładzie się na brzuchu i zabawia wibratorem, a ja w tym czasie ładuje ją od tyłu. Nie mam też w tym dowolności, muszę to robić w żółwim tempie, bo inaczej jest dla niej za szybko i mniej przyjemnie. Co najgorsze, ten końcowy etap może trwać nawet kilkadziesiąt minut. Jest to dla mnie ekstremalnie nużące i czuje się wtedy jako akcesorium, a nie mężczyzna który wie co robi. Najgorsze jest to, że próby rozmawiania z nią na temat jej orgazmu stresowały ją tylko mocniej, przez co czas jego osiągnięcia wydłużał się lub w ogóle do niego nie dochodziło przez jakiś czas. Po około 1,5 roku zepsuł się wibrator- byłem niechętny na kupno nowego, zaczęły się problemy, zaczęła mi zarzucać że nie dbam o jej potrzeby. Proponowałem żeby spróbować w inny sposób, jednak nie była do tego chętna. Koniec końców uległem i kupiłem kolejny, co teraz oceniam jako złą decyzję. No i tak to już trwa. Trzy lata bez orgazmu osiągniętemu dzięki mnie. To wszystko sprawia że nie czuję się jak prawdziwy mężczyzna, a moją robotę wykonuje wibrujące jebadło. (Uwaga - nigdy się nim nie penetruje, stymuluje jedynie łechtaczkę) KOŃCOWO: Stoję teraz na rozstaju- co dalej? Straciłem wiarę że kiedyś uda mi się to zrobić. Tym bardziej że seks z czasem pewnie stanie się dla niej mniej ekscytujący. Generalnie uważa, że to jej wina. Ale boje się, że kiedyś za 5, 10 czy 15 lat uzna że to jednak moja wina i zacznie mnie zdradzać. Co gorsza może też wtedy dojść (sama zdrada może być niesamowicie podniecająca), co usprawiedliwiłoby jej działanie przed samą sobą, a w przypadku rozwodu na pewno nie omieszka poinformować o tym wszystkich z mojego otoczenia, a ja sam będę skończony w oczach wszystkich kobiet z naszego grona, a ona- usprawiedliwiona. Czy mieliście takie doświadczenia? Czy udało się je rozwiązać? A może żyjecie z kobietą z takim przypadkiem? Jakie są rokowania na przyszłość? Czy waszym zdaniem taki związek ma sens? Dziękuję każdemu kto dał radę przeczytać całość. I z góry dziękuję za każdą poradę TLDR: Partnerka nigdy nie doszła bez wibratora, czy ten związek ma sens?
- 51 replies
-
- 1
-
-
Chciałbym przytoczyć dwa cytaty z książki ,,Mózg kobiety" L. Brizendine. Z pewnoscią wielu z Was zna ten tytuł, pewnie też same słowa dla wielu nie będą niczym nowym. Sądze jednak, że warto je tutaj umieścić. Książka podzielona jest na rozdziały, z których każdy opowiada o stanie mózgu/ hormonów w danym okresie życia (np. tytuły ,,mózg dziewczynki", ,,mózg matki" itp.). Poniższe cytaty pochodzą z podrozdziałów o jakże znamiennych tytułach: ,,funkcje orgazmu u kobiet" oraz ,,biologia kobiecej niewierności": ,,Zapewne większość kobiet wolałaby wierzyć w tę piękną hipotezę, jakoby orgazm najłatwiej było osiągnąć z czułym, kochającym partnerem. Rzeczywistość jest jednak bardziej złożona. Najwyraźniej wyróżniamy 2 kategorie mężczyzn - tych od ostrego seksu i tych od czułości, bezpieczeństwa, wygody i chowania dzieci. Co prawda większość kobiet marzy zapewne o wariancie ,,dwa w jednym" ,ale, niestety, naukowe dowody są bezlitosne: tak się nie da!". (s. 86) ,,W sumie wszystkie przytaczane badania zdają się wskazywać, że prawdziwą funkcją kobiecego orgazmu nie jest podtrzymywanie więzi z tym miłym facetem, za którego chciałoby się wyjść za mąż, lecz raczej sprytna i oszukańcza - choć, rzecz jasna, nieuświadomiona - manipulacja. To po prostu narzędzie do selekcji nasienia. Kobiety nie zostały stworzone do monogamii bardziej niż mężczyźni. Ewolucja zaprogramowała je tak, by potrafiły wykorzystać wszelkie nadarzające się okazje. Natomiast udawanie orgazmu to podstęp służący zamaskowaniu niewierności". (s. 89). To niby wszystko wiemy, z audycji Marka, z forum i z pozostałych źródeł. Niemniej jakoś te słowa mnie uderzyły. Zwłaszcza to sformułowanie: ,,tak się nie da". Słowa te są mocne, nie pozostawiają wątpliwości, są zdecydowanym wyjściem z Matrixa. Nie spodziewałem się po tej książce aż tak bezkompromisowych osądów, lecz za to należą się autorce brawa. To dobra naukowa rozprawa o imponującej bibliografii (ponad 50 stron!). Zresztą wystarczy zerknąć po recenzjach, by zobaczyć, że z jej powodu wręcz rozpadały się związki. Według mnie, pozycja ważna na równi z - dajmy na to - ,,Ewolucją pożądania" czy ,,Wojnami plemników".
- 22 replies
-
- 12
-
-
-
Siemanko drogie panie! My tak sobie gadu gadu z kolegą @Gravedigger w jego temacie odnośnie squirtingu i multi-orgazmów więc chciałem zapytać dzisiaj jak u was jest z tymi orgazmami ;). Oczywiście są miłośniczki kilkunastu a nawet kilkudziesięciu orgazmów, chociaż mi najwięcej udało się dać kobiecie kilka. Dla mnie taka optymalna liczba, bo pozwala funkcjonować normalnie a ja cenię jakość a nie ilość seksów Podoba mi się to, czuję się z tego dumny bo raczej jestem typem "giver" i staram się zawsze dziewczyny z łóżka na sztywnych nogach nie wypuścić. Kolega widać też przy czym dołączył do seksu trening na wytrzymkę dla swojej żony jak widać . Jak to jest u was? Kilka czy może kilkanaście? A może jeden, ale konkretny? Co lubicie? Ciekaw jestem waszych opinii. Może być bez wdawania się w szczegóły, mogą być opowieści koleżanek z wieczorkôw przy winie . Pozdro!
-
Witam, ostatnimi czasami bardzo dużo leciałem z masturbacją już w sumie do takiego stopnia, że się do tego zmuszałem a przy obecnej dziewczynie nawet nie chciał mi dobrze stanąć a o innych to już wgl nie wspomnę. Teraz pytanko do was, w sumie to troszkę pokopałem forum znalazłem takie coś jak NoFap challenge zainteresowałem się tematem, pooglądałem filmiki na YT zdecydowałem się zrobić przynajmniej 30 dniową przerwę od 1 Sierpnia, do czego zmierzam wczoraj uprawiałem seks minęło w sumie 4 dni a penis dużo bardziej twardy no i ewidentnie miałem na to parcie, jednak po wszystkim żałowałem czy jednak tego wyzwania nie zrobić w ten sposób żeby wykluczyć całkowicie seks, zabawy, orgazmy żeby uzyskać pełny efekt, mam na myśli to żeby uzyskać bardzo duży pociąg ogólnie do kobiet, żeby samymi myślami postawić penisa. Jak myślicie wyłączenie z życia masturbacji i zajęcie się w 100% seksem pomoże pompować dopaminę oraz przyzwyczai organizm do tego by dążył tylko do seksu (tak jak kiedyś tylko czekałem żeby się onanizować)? Czy lepiej zrobić 30-40 przerwy od tego wszystkiego? Dajcie znać może ktoś robił to wyzwanie, albo ma jakieś doświadczenia z tym związane jakieś pozytywne skutki czy nie. Śmiało można dołączać do wyzwania to nie takie proste jakby się wydawało nawet jak ma się seks na wyciągnięcie ręki. Pozdro!?
- 1 reply
-
- seks
- mastrubacja
- (and 16 more)
-
Panie, znacie jakieś techniki opóźniania orgazmu? Panowie, zdarzyło wam się mieć partnerkę, która za szybko dochodziła? Jakieś pomysły, jak temu zaradzić? Gdzieś znalazłam, że facet jak będzie czuł, że partnerka dochodzi, powinien napluć jej na twarz, ale z oczywistych względów wolałabym tego uniknąć XD Powątpiewam także w skuteczność tejże metody
-
Zalać Panią czy nie, oto jest pytanie. Między żądzą a rozumem.
Marek Kotoński posted a topic in Seks
Panowie, ostatnio czuję silną potrzebę porządnie "zalać" jakąś ślicznotkę... ale myśl o zagrożeniach (ciąża, choroby, zobowiązania) wpędza mnie w czarną rozpacz. Między pragnieniami a rozumem, na rejonie nie jest kolorowo. Oj nie jest. Młode są najseksowniejsze - więc może być ciąża. Starsze dają więcej pewności że nie będzie ciąży (też nie zawsze, można się zdziwić), ale są mniej atrakcyjne, mają większy przebieg więc i szansa na grzyba większa. Nawet Salomon nie znajdzie rozwiązania. -
Czołem bracia samcy! Mam pewien problem i mam nadzieje ze koledzy forumowicze pomozecie staremu weteranowi obecnemu w klimacie juz od czasów EcoEgo. Mianowicie chodzi o dziewczynę, problem jaki sie pojawia polega na tym, ze jak zawsze wychodze z założenia,ze najpierw staram sie zaspokoic kobietę, zwłaszcza zeby miała orgazm, natomiast dopiero jak widze u niej zadowolenie to działam we własnym intersesie, co zwykle zajmuje troche mnie czasu hahah Rzecz w tym, ze miała ona wczesniej chłopaka, przez około 7 lat,poczatkowo układało sie miedzy nimi znośne, potem było coraz gorzej, mówiac wprost koleś najpierw ja olewał, potem łaził z innymi dupami, a ona sama musiała inicjować sex z nim. Ja z kolei z moją byłą, chwaląc sie oczywiscie ( ) zawsze robiłem tak,ze po jakis 20 minutach palców i jezyka Była miała zamglone oczy, szybki oddech i rozgrzane jakie piece martenowskie policzki i na dodatek jej ciało dosłownie sie trzęsło. wiedziałem wtedy,ze miała orgazm,a potrafiła nawet ze dwa razy w krótkich odstepach czasu. dodam tylko,ze była dziewicą (mój sukces ) i nie miała doświadczenia, wiec jako jej pierwszy zdobywca,chociaz razem juz nie jestesmy, mysle ze narzuciłem wysokie standardy co do seksu. Sprzet takze mam bez zarzutów, górna średnia i nie koncze jak wąsaty janusz po 30 sekundach szalonego seksu jak w niemieckim pornosie :). Z obecna jest inaczej- palcówka przez 20, 25 minut potem jeszcze kolejne 20-25 minut seksu w róznych pozycjach a tutaj nic, co prawda mokra jak niagara falls, ale zero orgazmu. Powiedziała mi kiedys,ze orgazm kobieta ma w głowie,wiec sie kurwa zastanwiam, to co ona ma w tej glowie, zeby szczytowała? dodam tylko,ze po dłuzszym seksoe, ma problemy- jakas infekcja jak juz jest za sucho,kiedy wiadomo po 25 minutach wyschnie, i sie problem pojawia. ale nie moge tego zrozumiec. jej były w sumie to z nia sie nie pukał zbytnio (olewał ją już), ona inicjowała i własnciwie (jej słowa) to dazyła do jego przyjemności,a sama nic z tego nie miała. Kompletnie tego nie rozumiem, robie co moge, wycałuje ją wszedzie, rece pracuja, usta pracuja, jezyk pracuje i na koniec sprzet niezawodnie pompuje się do słusznych rozmiarów i słusznego czasu,a tutaj kurwa mac nic. U normalnej laski(była) powinna byc erupcja orgazmów a tutaj nic. Zaczyna ten seks mnie wkurwiac bo wyglada groteskowo: ja ją pukam,zeby ona była zadowolona on mi daje,zebym ja był zadowolony ani ona,ani ja nie mamy orgazmu Teraz pojawiaja sie pytania: 1. co robie nie tak? 2. jakie ona moze miec hamulce psychiczne? 3. czy moga w grę wchodzic jakieś niestandardowe praktyki seksualne, w zwiazku z czym "normalny" seks ze mna ja nie rusza? 4. jak zapatrywac sie na przyszłość w tej materii, moze sie cos zmienic na lepsze, czy juz sobie odpuscic? Dodam tylko ze zaczynam miec sporo wątpliwosci co do seksu bez gumki, chodzi o to zeby nie wpaść Pozdrawiam braci samców a na koniec ani ja nie ma orgazmu,ani ona nie ma orgazmu.
-
Witam wszystkich. Od dłuższego czasu zastanawiałem się nad napisaniem tego posta, a powodem są moje zastrzeżenia co do szczerości w łózko mojej nowej kobiety z którą jestem już ponad 3 miesiące. Zastrzegam iż traktuje to jako poważny związek. Ja jak i Ona (jeśli nie kłami) nie jesteśmy zbytnio doświadczeni w sprawach łóżkowych (miałem tylko 1 kobietę wcześniej - 4 letni związek). Wiem na pewno że jest we mnie bardzo zakochana, i traktuje mnie jako dobrego kandydata do zapierdalania w pracy i zbudowania rodzinki Opis sytuacji: Seks mam na zawołanie, jeszcze nigdy nie usłyszałem że 'boli ją głowa' lub zwyczajnie nie ma ochoty, na co zresztą się umawialiśmy bo takie coś gdy z jednej ze stron nie ma zaangażowania nie ma sensu. W przypadku relacji intymnych z moją ex, w 95% przypadków widziałem / czułem że ma orgazm, i całkowicie odpływa podczas. Aktualnie nie przypominam sobie abym coś takiego zaobserwował u mojej aktualnej kobiety, podczas stosunku normalnie ze mną rozmawia tak jakby to była jakaś zwykła czynność jak np. mycie garów. Nie wspominając już o bardziej biernej aktywności. Wiadomo też że każda kobiet jest inna więc biorę na to poprawkę. Może napiszecie że wystarczy o tym porozmawiać – ale nieraz już poruszałem ten temat i zapewniała mnie że jest wszystko w porządku i zbywała temat, więc jakakolwiek rozmowa nie ma sensu, bo niby co mam zapytać?: Kochanie, wydaje mi się że udajesz orgazm i seks dla Ciebie nie ma większego znaczenia?”. Wole udawać że tego nie widzie albo po prostu odejść bez słowa. Możliwe jest też że niepotrzebnie szukam dziury w całym, i gówno mnie powinno obchodzić czy jej się podoba czy jest jej to obojętne i po prostu robić swoje. Wielu z was pewnie nie rozumie tego mojego narzekania, skoro mam seks na wyciągniecie ręki (2-3 dziennie) ile chce i kiedy chce to w czym problem.. Jestem też wiadomo mocno zakochany w tej kobiecie ale gdy bym np. miał pewność że seks jest dla niej tylko narzędziem aby mnie zatrzymać przy sobie i żebym był zadowolony a jej to obojętne ile razy bo i tak to żadna przyjemność – to w dupie bym miał taki związek ponieważ za kilka latek pewnie nawet tyle nie będzie chciała robić a ja potrzebuje zaangażowania... PS: Jeśli moje czarne prognozy był by prawdziwe to już lepiej nie pakować w ten związek, bo będzie tylko gorzej gdy za parę lat motyle w brzuszki znikną, albo spotka na swojej drodze faceta który będzie ją podniecał... Czy może mieliście podobne doświadczenia i jakie wyciągnęliście z tego wnioski? Pozdrawiam.
-
Spotkaliście się z tym u siebie? Często miałem tak, że moment przed orgazmem odpręża mnie tam, gdzie nie powinien. Oczywiście zatrzymuję, ale to burzy powagę chwili, dekoncentruje i stwarza niezręczny dla mnie klimat.
-
Pragnę zamieścić kobiecą manipulację, ale nie bezpośrednią w stosunku do mężczyzny, a bardzo ogólną, którą stosuje bardzo wiele kobiet by zamazać swój prawdziwy obraz, a przedstawić inny, marketingowy i zachęcający (czyli złowić samca). Jest to manipulacja mająca kilka celów: 1. Przekonać mężczyzn że idealny, szczęśliwy związek istnieje, a jeśli takiego nie mają to tylko dlatego, że nie oddali się całkowicie swej kobiecie - co jak wiemy na forum, doprowadza do zdominowania samca i pogardy dla niego, oraz poczucia frustracji dla kobiety kończącej się zdradą i rozwodem. 2. Oraz podać sposoby, dzięki którym to szczęście może zaistnieć. Te sposoby są destrukcyjne i nienaturalne, oraz służą tylko zadowoleniu kobiety (do czasu). 3. Przy okazji wzbudzić zazdrość u innych kobiet, skupić na sobie uwagę, stać się gwiazdką. Czyli mamy sytuację, gdzie za pomocą wymyślonej bajeczki, kobiety próbują przekonać karpie do głosowania za przyśpieszeniem świąt. Oddawanie pieniędzy żonie, żadnych spotkań z kolegami i nigdy osobno (!), żadnych tajemnic. Taki facet w przypadku rozstania nie ma kasy, kolegów którzy by pomogli a w sądzie przegra bo żonka zna wszystkie tajemnice. Oto ten tekst, a pod spodem link do całej dyskusji, którą warto spokojnie w całości przeczytać: ~żona do ~Lol: Bardzo się mylisz. Oceniasz subiektywnie, na podstawie własnych doznań. Ja jestem w 27 letnim związku (pobraliśmy się w wieku 19 lat!) - przeżyliśmy różne fazy - raz w dostatku, raz w biedzie... jesteśmy sobie wierni, kochamy się jak pierwszego dnia i mamy udany seks. Jesteśmy dla siebieprzyjaciółmi i najważniejszymi na świecie ludźmi. Jeśli piszesz, że mężowie za plecami mówią co innego, to powiem tak: ostatnio rozmawiałam z jedną osobą, która przewinęła się w pracy mojego męża i ona nadziwić się nie mogła, że (cyt.) "po tylu latach taka z nas udana para, a mąż tak się o mnie wyraża jakbym była jakąś księżniczką". Powiem ci jaki jest patent na udany związek - trzeba dawać nie oczekując nic w zamian, trzeba być lojalnym i zawsze trzymać stronę współmałżonka, popierać wzajemne zdanie i szanować pasje, a przede wszystkim po ślubie koniec zadawania się żony z przyjaciółeczkami i dennymi spotkaniami na ploteczki, koniec z szlajaniem się mężów z kuplami na piwka i inne wyskoki. Tylko wspólne spotkania z innymi parami - oddzielnie NIE. Żadnych tajemnic, chowania przed sobą pieniędzy, trwonienia ich wyłącznie na siebie, lecz wspólne dobro, wspólna kasa, wspólne dbanie o powiększanie dóbr materialnych. Szanowanie pracy drugiego, docenianie tego co robi dla rodziny... długo bym tak mogła wymieniać. W jednym zdaniu ujmę to tak: długotrwały udany związek jest dla ludzi potrafiących iść na kompromis, cierpliwych, wyrozumiałych i nie czujących się pępkiem świata. W dobrym małżeństwie zawsze jedno oddałoby życie za drugiego, a bez siebie nie widzi sensu życia. Nie wiem, czy to dobrze czy źle, bo poniekąd egoistom żyje się lepiej Ale wiem, że jakby brakło męża to chciałabym odejść razem z nim, a z kolei jego zostawić na tym świecie też się boję, żeby nie cierpiał - taki los http://film.onet.pl/forum/wenecja-2015-ciemna-strona-johnnyego-deppa-relacja,0,2058151,182714341,czytaj.html Sami powiedzcie, czy to nie jest genialne? Tysiące kobiet to przeczyta i zacznie szantażować chłopów seksem i awanturami, żeby oddawali kasę, zwierzali się z tajemnic i pozbywali kolegów - bo wtedy przyjdzie szczęście. A naiwni biali rycerze łykną jak pelikany...