Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'pisanie' .
-
Oszukany na pracy mgr
trop opublikował(a) temat w Prawo, skarbówka, reklamacje, konflikty prawne, roszczenia
Bracia, @Mosze Red Jeden z moich młodszych ziomów zlecił pomoc w napisaniu pracy mgr. firmie w necie. Zapłacił 2 tysie. Dostał jakieś bzdury żywcem ściągnięte z netu. Domaga się oddania kasy. Oni oczywiście ściemniają i nie chcą oddać. Czy może on iść na Policję zgłosić popełnienie przestępstwa nie mając przy tym nieprzyjemności prawnych na uczelni czy Policji? W sumie dobry chłopak choć moim zdaniem postapił nie fer zlecając komuś takie coś jak napisanie pracy mgr. Co myślicie Szanowni Bracia? -
Cześć Bracia. Dziś wpisując w google "bracia samcy" jako 3 wynik pojawił mi się ten link - http://www.podrywaj.org/forum/bracia_samcy_co_o_tym_sadzicie Członkowie tego portalu wypisują o nas takie opinie jak: "Jak wszędzie- kilku zwycięzców, masa przegrańców. Nic wartościowego się od nich nie dowiedziałem." "tylko życiowe przegrywy podrywają na kasę i wygląd. Liczą na łut szczęścia" "Forum dla mizoginów, którzy taplają się we własnym szambie." "Przecież to forum braci to jest zakala internetu. Po pierwsze oni śmieją się pua i stron takich jak ta, śmieją się z uwodzicieli bo im samym z kobietami nie wyszło. Tylko nie wiedzą,że to co głosza na stronie w 80 % pokrywa się z wiedzą pua i ogólnie na tematy podrywu ( no to że za kobietami nie mozna latac i włazic w dupe,że trzeba dawać kobiecie emocje i być pewnym siebie itp)" To tylko kilka wypowiedzi z pod tamtego tematu.
-
Są trzy rodzaje ludzi. Jedni umieją się sami zmotywować do koniecznego działania, drugich trzeba zmusić i zastraszyć by wzięli się do roboty, a trzeci to hybryda poprzednich dwóch, czyli ja. Nie umiem się zmotywować do działania, ale umiem się zastraszyć i sterroryzować, a dokonuję tego za pomocą sekretnej, mistycznej, starożytnej "techniki przysięgi". Przysięgam że coś zrobię, spisuję umowę i określam widełki czasowe. Na początku gdy nie byłem pewny tej metody, podpisywałem umowę własną krwią przy świadkach by stworzyć "atmosferkę", ale z czasem okazało się że jest to niepotrzebne. Nigdy się nie zrobiłem w konia - co najwyżej wykorzystywałem luki w umowie. Ale gdy to zrobiłem, uszczelniałem umowę tak, że pchła się nie przepchnie. To jedyna rzecz jaka na mnie działa. Książkę "Stosunkowo dobry" napisałem wtedy, gdy mi rozwalili dwie strony i nie mogłem pisać. Najpierw się obraziłem na wszystkich, ale już po tygodniu pragnienie pisania (albo ekshibicjonizm emocjonalny) mnie rozsadzało. Już wcześniej miałem pomysł, aby napisać coś w stylu broszury "kontroli umysłu metodą Silvy", którą kiedyś gdzieś znalazłem. Chyba sześćdziesiąt stron i fajnie opisana - takie coś chciałem napisać o podświadomości, ponieważ w każdym tekście musiałem ją opisywać co mnie frustrowało, powiększało objętość tekstu i czyniło go mniej atrakcyjnym. No i z początkowych trzydziestu stron zrobiłem dwieście. Gdy dokończyłem robotę, strony naprawił mi po taniości Artur, a ja zacząłem dalej torturować ludzi swoimi wypocinami. Niemniej książka napisana - i do dziś na niej robię pieniądze. Dzięki nim mogłem uruchomić forum, kupić lepsze serwery i usługi do obsługi stron, zadbać o sfatygowany hardware i kupno książek, które mnie rozwijają i są bezwzględnie konieczną inwestycją. Ponieważ teraz kupiłem samochód, laptopa, sporo elektroniki, zainwestowałem poważnie w kompa i inne projekty, kończą mi się powoli pieniądze. Dlatego muszę napisać nową książkę, która jest bezwzględnie konieczna dla moich czytelników. Trzeba opisać kobiety w taki sposób, by statystyczny czytelnik nie tylko je DOSKONALE zrozumiał, ale i wybaczył, nie czuł żalu że są takie a nie inne - najpierw zepsuję nastrój czytelnikowi a później go poprawię. Przy okazji musi być to książka zrozumiała, łatwa w odbiorze i czytaniu, operująca prostymi - ale sugestywnymi słowami. Kiedyś miałem wizję, po której zrozumiałem że jest taki jeden sposób by tego dokonać. Proste - krótkie - bez banałów i smęcenia. Napisałem jakieś trzydzieści stron, a później klops, zero ochoty na pisanie. Stron dużo nie będzie, bo i po co? I owszem, mogę napisać osiemset stron, żaden problem - tylko nikt tego nie przeczyta. Dawka wiedzy musi być taka, by zadziałała - tylko to się liczy. Pigułka zbyt duża zniechęca do połknięcia. Jestem zaprogramowany tak - dzień, dwa pisania artykułu, napięcie i stres. Później publikacja teksty, ukojenie i relaks, miłe komcie i pochwały, standardowo meile z prośbami o pomoc (teraz już nie odpowiadam). To taki cykl. Pisanie książki wygląda zupełnie inaczej. Stres i napięcie trwa tygodniami, a moja łaknąca ukojenia psychika się na to nie godzi. Gdyby nie ból oczu od monitora, mógłbym książkę napisać w tydzień - niestety, potężnie się wyeksploatowałem przez te lata pracy bez żadnego urlopu. Dlatego muszę przysięgą zablokować możliwość odtwarzania tego cyklu, bym miał takie ciśnienie na pisanie, że klnąc i bluzgając napiszę nową książkę. Gdy ją napiszę, wrócę do pisania tekstów i swoich cyklów jednodziennych "napięcie i odprężenie". Niestety, z pisania felietonów nie ma pieniędzy. Czasem jakiś mecenas sztuki złoży darowiznę na szczytny cel (złośliwi powiedzą że na gin z tonikiem), ale to nie wystarczy. Jeśli chcę przetrwać, muszę pisać co najmniej jedną książkę rocznie. W ogóle kwestia przetrwania jest dość szeroka, oznacza nie tylko inwestycje - ale i ucinanie kosztów. Cała moja energia musi iść na to, co przynosi mi zysk. Wszystko co nie przynosi zysku bądź generuje straty, wpędzi mnie w biedę i w konsekwencji wyłączy mnie z pisania. Jestem już za stary by bawić się w darmową pracę. Wiecie jak wygląda "darmowa" praca? Ktoś musi za nią zapłacić. Jeden więc się poświęca i płaci (czytelnicy, sponsorzy, fani), frajer (w tym przypadku ja) marnuje swój bezcenny czas a cwaniak (ktoś żądając mojego czasu i energii w postaci pisania, rozmowy czy porad za "free") korzysta. Tak wygląda toksyczny trójkąt "darmowej pracy"; chory układ zamknięty - męczennik, frajer i pasożyt. Zmieniłem go, ale pasożyty się buntują - i wcale im się nie dziwię. Dlatego przysięgam oficjalnie, że do czasu gdy nie napiszę nowej książki, nie napiszę na samczym ani na ecoego żadnego artykułu. Ograniczę się tylko do komentowania na moim forum braciasamcy.pl, bo i tak muszę je nadzorować więc często tam bywam. Pewnie za kilka dni będę przeklinał to co teraz przysiągłem - trudno. Inaczej nie napiszę tej pieprzonej książki.
-
Ostatni zryw do sukcesu - założe bloga, wepnę tam moje teksty po angielsku, żeby w ten sposób nakręcić i poznać ludzi, którzy kupią moją książkę "Stosunkowo dobry" przetłumaczoną na angielski. Dlatego podajcie mi proszę miejsca, gdzie jest najwięcej ludzi lubiących takie właśnie rzeczy czytać.