Jump to content

Search the Community

Showing results for tags 'praca'.

  • Search By Tags

    Type tags separated by commas.
  • Search By Author

Content Type


Forums

  • Stulejman Wspaniały
    • Stulejman Wspaniały
    • Jak kupić książki, nagrania i złożyć dotację
    • Stulejman Wspaniały
    • Stulejman Wspaniały
  • Rozwój - przejmujemy władzę nad światem :>
    • Co zmienić na Forum - Dział Techniczny
    • Rozwój idei Forum
    • Radio Samiec!
    • Czasopismo
    • Dotacje
    • Ważne
  • Klub Weterana
    • Zasłużona Starszyzna
  • Relacje
    • [ŚWIEŻAKOWNIA] - 'Moja historia'.
    • Na linii frontu; podrywanie
    • Seks
    • Manipulacje kobiet i obrona przed nimi
    • Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
    • Sprawy rodzinne i dzieciaki
    • Rozstania, zdrady, prawo rozwodowe.
    • Mądry Mężczyzna po szkodzie.
    • Ściana hańby
  • Zaburzenia emocjonalne, psychiczne Pań i Panów
    • Borderline
    • Narcyzm
    • Depresja
    • Pozostałe zaburzenia
  • Męskie i niegrzeczne sprawy
    • Samodoskonalenie i samowychowanie
    • Bad Boy
    • Hajs i inne dobra materialne
    • Wtopy i upokorzenia
  • Youtube - ciekawostki, dramy, informacje, nowinki
  • Sport i zdrowie
    • Sport
    • Zdrowie fizyczne i psychiczne
  • Polska i świat
    • Co w zagrodzie i za miedzą
  • Stulejman Wspaniały
    • Stulejman Wspaniały
    • Survival w terenie
    • Przydatne umiejętności
    • Zestawy ewakuacyjne
    • Ogień, woda, żywność, ubrania, energia
    • Broń i narzędzia
    • Apteczki, zestawy medyczne, pierwsza pomoc, higiena
    • Schronienie, domy, bunkry, ziemianki
    • Urządzenia, pojazdy, gadżety
    • Książki, opracowania, podręczniki, artykuły, wiedza - związane z survivalem
    • DIY, "patenty", life hacki
  • Motoryzacja i Technologie
    • Wszystko co jeździ, pływa i lata.
    • Komputery
    • Technika i sprzęt
  • Hobby
    • Zainteresowania
    • Hobby i twórczość
  • Duchowość
    • Nie samym ciałem człowiek żyje
  • Rozmowy przy wódce
    • Flakon, kielon i zagrycha
  • Rezerwat dla Kobiet
    • Dlaczego tak?
    • Bara-bara
    • Wokół domowej 'grzędy'
    • Bóg stworzył kobietę brzydką, więc musi się ona malować.
    • Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
    • Kobiecy kącik 'kulturalny'
  • Domowa grzęda
  • Samczy Mobil Klub's HydePark- zbiór tematów niepasujących do pozostałych kategorii
  • Samczy Mobil Klub's Rowery
  • Samczy Mobil Klub's Powitalnia
  • Samczy Mobil Klub's Zabezpieczenia przed miłośnikami cudzej własności.
  • Samczy Mobil Klub's Samochody
  • Samczy Mobil Klub's Latadła:szybowce, śmigłowce, rakiety, balony :)
  • Samczy Mobil Klub's Motocykle
  • MacGyver a's GADGETY MĘSKIE : ......?
  • Młodzi samcy w równowadze's Tematy
  • Młodzi samcy w równowadze's Tematy
  • IT's Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • IT's Linux
  • IT's Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • Klub poligloty's Jaki język
  • NAUKA - SCIENCE's Wprowadzenie do Metodologii Naukowej
  • Klub Pasjonatów Futbolu's Reprezentacja Polski
  • Klub Pasjonatów Futbolu's Ekstraklasa
  • Klub Pasjonatów Futbolu's Piłka klubowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu's Piłka międzynarodowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu's Ogólne
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji's s
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji's Pornografia - ubojnia pomysłowości, kreatywności i działania
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji's 50 powodów aby porzucić pornografię
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji's Odwyk Piotra i nowe lepsze życie
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji's NOFAP - Odwyk od A do Z
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji's Co robić by Nofap się udał?
  • Klub Wschodnioazjatycki's Ogólne
  • Klub Wschodnioazjatycki's Korea
  • Klub Wschodnioazjatycki's Chiny
  • Klub Wschodnioazjatycki's Japonia
  • Klub Wschodnioazjatycki's Mongolia
  • In web development's Przydatne linki
  • In web development's Mam problem

Blogs

  • Blog Ruchacza
  • Critical Thinking
  • Pan Kabat Blog
  • Bacy
  • Paweł z N.
  • Silvia
  • Blogosfera Vincenta
  • 105 kg skurwysyna
  • Droga do męskości
  • „Sukces jest czymś, co przyciągasz poprzez to, kim się stajesz.”
  • RysiekBlog
  • PZK
  • Aroxblog
  • Zasady Drugiej Strony Lustra
  • Prywatne zapiski Leona
  • Self Blog
  • friendship
  • redBlog
  • OpenYourMind
  • kootasBlog
  • Blog
  • The Samiec Post
  • TradeMe
  • Zapiski Eldritcha
  • Blog Chłopaka na Testosteronie
  • nowhereman80
  • ALPHA HUMAN
  • Myśli bieżące - filozoficznie ...
  • Samczym okiem
  • Za twórczością podążający, pragnący swego zaniku.
  • Ryśkowe szaleństwa.
  • Spira - żeby wygrać, trzeba przegrać
  • Scarcity of Knowledge
  • Throat full of glass
  • .
  • listy do dusz
  • Cytaty ważne i więcej ważne
  • Różne wypociny EjczFajfa
  • Moje przemyślenia
  • Blog Duńczyka
  • Podkręcili mi śrubkę!
  • Pułapki i kruczki
  • Jak działa rzeczywistość i kim jesteśmy - rozważania
  • TOALSWAHCADTLKCAFG
  • Arasowy blog postrzegania subiektywnego
  • Otwórz Oczy
  • Bez litosci
  • Przelewanie mysli.
  • Blog Metodego !
  • Boks - kompletnego laika trening
  • New Day at oldschool
  • Moim okiem
  • Czerwony Notatnik
  • Świadomość,Świadomość,Świadmość
  • Human Design: self-study
  • TOP seriali telewizyjnych
  • Szkaradny's
  • Coś tu może kiedyś będzie.
  • Przebudzenie z Marixa
  • Cortazarski Blog
  • .
  • Indigo puff obraża nasze forum na streamie!!!!!!!!!
  • Blogowo
  • Analconda
  • danielmagical ...fenomen patostreemow
  • W poszukiwaniu prawdziwych emocji
  • "Rz"ycie
  • Always look on the bright side of life...
  • Za horyzontem zdarzeń
  • Kubeł zimnej wody
  • Just Easy
  • .
  • Rody Krwi
  • sumer
  • Filmoteka Białego Rycerza
  • Życie W Kuchni
  • Człowiek Renesansu
  • BS lepsze niż Vitalia!
  • Okiem borderki, czyli świat z innej perspektywy
  • Blog Dzika
  • Podglądam siebie.
  • Światłopułapka
  • Wzloty i upadki ducha
  • Złote myśli Sary.
  • ezo
  • La chica loca
  • nowy rok numerologiczny rozpoczety
  • 30 dniowe wyzwanie.
  • 1
  • "Jak się przewróce to ja się za swoje przewrócę"
  • Coś Więcej...
  • Kobieta to rarytas dla bogaczy.
  • Narkonauta
  • Casual Gentleman
  • Luźne przemyślenia Ksantiego
  • .
  • Dziennik rozwojowy
  • Studęt tłumaczy
  • antymatrixman
  • Rapke
  • Między ziemią a piekłem czyli ile kosztuje spełnianie marzeń.
  • Archiwa Miraculo
  • IBS/SIBO - moje zmagania z chorobą
  • Wielka ucieczka z więzienia "Przeciętność"
  • Chore akcje z mojego poje*anego życia
  • Czas zapłaty
  • Jan Niecki - manosfera
  • Miejsce ulotnienia dla zbyt dużego ścisku pod kopułą
  • Z Przegrywu do Wygrywu
  • Droga do Zwycięstwa
  • Nerwica, lęki, pogadajmy.
  • Wewnętrzna stabilizacja świadomego mężczyzny
  • Baldwin Monroe...na płótnie
  • moj pulpit
  • Dobry, zły i brzydki
  • Różności
  • Uśmiechnięta (p)ironia
  • Instrukcja życia w systemie...
  • Orszak Trzech Króli
  • Human LATA - Od zera do ATPL'a.
  • Niezapominajka
  • Niezapominajka
  • Ozór na szaro
  • PsYCH14trYK
  • (...)
  • boczkiem przez życie
  • Ze szczura w Kruka (PuA, rozwój osobisty i duchowy)
  • Ozór na szaro.
  • Strumień świadomości
  • Przygody faceta w prawie średnim wieku
  • :-)
  • Esej - jaki jest i powinien być cel życia ludzkiego?
  • Eksponowanie kreatywności.
  • W samo okienko
  • Saturn i co dalej?
  • Zapiski
  • Jakie są korzyści z skontaktowania się z profesjonalną firmą w celu dochodzenia odszkodowania za poniesione straty?
  • Bruxawirus
  • Redpill
  • Naukowy blackpill
  • Czy to friendzone?
  • Jak żyć ?
  • Jak żyć, Panie Premierze?
  • Żywot wieśniaka poczciwego
  • Jack Hollywood
  • Analconda
  • smerfiBlog
  • Dzień, w którym przestałem być nieśmiały.
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • O podróżach
  • Porady Naturopaty
  • Luźne przemyślenia
  • Młodzi samcy w równowadze's Blog
  • Klub muzyków i kompozytorów (muzyczny)'s Blog muzyczny
  • Red Pill's Blog Redpill
  • Każdego dnia do przodu's Blog

Find results in...

Find results that contain...


Date Created

  • Start

    End


Last Updated

  • Start

    End


Filter by number of...

Joined

  • Start

    End


Group


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Miejscowość


Interests

  1. Cześć, Mocno rozważam w najbliższym czasie wyjazd zagranicę od jednego do dwóch lat do pracy, głównym celem jest odłożenie jak największej sumy (idealnie by było 100 k PLN - choć im więcej tym lepiej). Pytanie do Was bracia, czy macie jakieś doświadczenie wyjazdu zarobkowego poza granice w ostatnim czasie, głównie interesuje mnie Dnia lub Irlandia, ale jestem otwarty na inne propozycje, a może po prostu odradzacie taki ruch, biorąc pod uwagę, zarobki PL vs reszta, plus koszty życia w krajach zachodnich nie jest tak korzystna jak dawniej. O mnie: 30 lat, umiejętności podstawowe średnio zaawansowane w meblarstwie, obróbce drewna, programowałem i obsługiwałem obrabiarki CNC - praca w płycie drewnopochodnej/drewnie. Dodatkowo projektowe w programach CAD, ale nie liczę, że uda się wbić z buta o biura i robić to co w Polsce. Skąd ten pomysł, cóż ciężko mi obecnie przeskoczyć próg 7 tysięcy netto miesięcznie, o tego dochodzi pewne wypalenie zawodowe, stąd chęć zainwestowania odłożonych pieniędzy w nowy pomysł zawodowy na siebie. Do tej pory nigdy nie pracowałem za granicą, więc brak w tej materii większego doświadczenia. Będę wdzięczny za podzielenie się swoimi opiniami, tym bardziej jeśli macie dość świeże doświadczenie w typowo zarobkowym wyjeździe za granicę. PS Generalnie, zamierzam po zaoszczędzeniu kwoty, powrócić do Polski.
  2. Elunia łuskacze! Dziś temat trochę cuchnący, i uderzający w nozdrza niczym kwas masłowy rozlany przez piwniczaków z wykopu. Chodzi o kasę, o życie, ale takie zwyczajne, nie takie jak żyje Dan Pena czy jego wyznawcy, za bliki z telefonu kolegi. A teraz na poważnie. Po plandemi 2022, jak jeszcze były końcówki obostrzeń w niektórych krajach opuściłem naszą kochaną Ojczyznę. Branża w której pracowałem, gałąź handlu się rozpadła, byłem przybity toksyczną i haniebną operacją plandemia - czytam teraz książkę Operacja Pandemia, polecam. Dodatkowo taka trochę kropka nad "i' była sytuacja z dawaniem wszystkiego przybyszom z innych krajów, Polacy mieli diagnozy przez telefon, a miliony Ukraińców wszystko na już i od razu, żadnych paszportów, srovidów, wszystko za free. Wylądowałem ostatecznie w północno zachodniej części Europy, zmienialem pracę wielokrotnie, tu gdzie jestem mam dobre warunki i pieniądze, nie narzekam. Zapuściłem tu trochę korzenie, znajomości, kluby do których należę itd. Zarabiam tysiąc euro netto więcej, niż 3 lata temu. Fajnie, nie? Kupiłem w zeszłym roku nowy motocykl fajnej, klasy, za gotówkę. Tylko że... To już nie ta Europa co kiedyś, i coraz bardziej zauważam to, co mówił np nasz kolega Absolutorianin - zachód się kończy. Pomimo dobrych zarobków, jest duży wzrost liczby murzynów, w porównaniu, choćby zeszłym rokiem! Pojawiły się tablice ostrzegawcze o rabusiach w moim miasteczku! Parę osób już zabito nożami np. Ale i tak to nic, w porównaniu z np Francją którą odwiedziłem, czy z większymi zachodnimi miastami, więc pójdźmy dalej. Zarobki a ceny. Noob tu zarobi 2000e na łapę, mając jakiś fach zarobicie 2500e, a będąc jakimś specjalistą 3000 nie jest jakimś szczególnym wyczynem. Będąc specjalistą od spraw damsko męskich, można być w top 10 procent zarobków, do tego papier toaletowy za free z miejsca pracy 😉 Licząc najniższą stawkę, macie 8560zł w przeliczeniu na rękę, teoretycznie... Największe problemy są z mieszkaniami. Dużo ludzi, duże ceny wynajmu. Od ok 450 do 700 już za pokój, 1000-1200 za studio. Hipoteka na dom jest tańsza, niż wynajem, ale banki dają ok 200 000e. Za tyle, można mieć tu mieszkanie, ceny od ok 160 000e wzwyż, za najtańsze w słabej lokacji do ogarnięcia. Domy - od ok 270 000e nawet do 700 000e za zwyczajny dom. Żarcie - mi idzie ok 40-100e tygodniowo, bo tak zazwyczaj robię zakupy. Ubezpieczenie - 160e miesięcznie. Samochód - podatek w zależności od pojazdu, wagi, silnika, dużo czynników. Ale nawet za zwykłe auto można zapłacić ok 100e miesięcznie, ubezpieczenie podobnie, a gdzie paliwo, serwis - wszak filtry, olej, opony się zużywają, czasem coś się popsuje? I przegląd raz w roku? A mając większe auto, można już jedną wypłatę rocznie zostawić w podatku, 1600-2000 rocznie za jakąś beemkę czy audi np. Dla kogoś, kto przyjedzie, zarobi i s...la jest to biznes dużo bardziej opłacalny niż życie w Polsce. Dla kogoś, kto pracuje na niskim stanowisku i tak będzie to dużo bardziej opłacalne, niż życie na podobnym stanowisku w Polsce. Ale... Już można zapomnieć o hipotece. Chyba że jak już to w dwie osoby. Tu kawaler nie może sobie pozwolić na kupno domu, może płacić 1200e miesięcznie za studio, ale nie dostanie 1000e raty na dom, bo wg banku go nie stać. Kupno ruiny i flip? Też nie tak łatwo, firmy biorą śmiało 70e za godzinę pracy. Od jednego pracownika oczywiście 😉 A samemu nie będąc zawodowcem już nie jest tak łatwo, coś okupione czasem. I mimo że mi się wszystko tu spina, życie, kariera, pasje i zainteresowania, sprawy mieszkaniowe sprawiają, że wątpię w sens stałej egzystencji w tej części Europy. I co lepsze - w Polsce jest gorzej, bo ceny za spożywkę np takie same a często droższe, ale możliwości zarobkowe 3x mniejsze. Każda miesięczna opłata to pieniądze wyrzucone w błoto. Wiem wiem, rata to niewolnictwo na 30 lat, ale... Złoto dla zuchwałych! Wynająć dom czy mieszkanie, to dać ogłoszenie rano, w południe zrobić casting a wieczorem mam już lokatorów i wpłaconą kaucję plus miesięczny czynsz, takie tu są realia z brakiem lokacji. Więc można nawet wyjebać gdzieś, a lokatorzy spłacą nierucha i jeszcze coś skapnie🤔 Dla porównania w Italii, na lokacjach gdzie jest mniej pracy, można kupić dom za 1/10 ceny tych, jakie są tutaj. Zarobki niższe, ceny porównywalne ale więcej słońca, więcej chillu, nierucha można kupić po roku, dwóch pracując tu gdzie jestem. Jednocześnie widzę, co się odpierdala w Europie. Nie koniecznie chcę w tym uczestniczyć, ale... W ostatnich latach zrobiłem taki postęp, że sam bym w to nie uwierzył. Więc nie wykluczam opcji zmiany lokacji poza Europę, tylko każdy kraj ma inną specyfikację właśnie. Dyskusja ta łapie kilka wątków, dlatego żeby było bez cope i deluzji, przypominam iż chodzi o zachodni tryb życia, który już nie jest tym, jaki był kiedyś. Podatki rosną, ceny rosną. W tym roku czynsz 50e w górę miesięcznie, a zarobki... 2%. Brutto, oczywiście. Mieszkanie u kogoś, bo samemu można zapomnieć o domu. Albo kiszenie się tzw apartamentach, czyli mieszkaniu gdzieś z wrzeszczącymi bomblami Polki z mokobe który wyjechał do innego kraju i tyle go widzieli. Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, ja siedzę tak, że mam najlepiej do tej pory. Są oszczędności, jest już druga złota moneta na trudne czasy, jest praca, umiejętności. Przez rok zrobili mi 4 dodatkowe uprawnienia, kurs językowy. Znalazłem rozwój i uznanie, ale jednocześnie z perspektywy kogoś, kto rozważa tu pobyt na stałe, koszty życia a zwłaszcza sprawy z hipoteką są prawdziwym wyzwaniem. W Polsce miałem dwa samochody, tu nie mam auta od ponad dwóch lat - blisko do pracy i motocykl (cieplejszy klimat choć bywa deszczowo, ale bycie motochadem zobowiązuje hehe), dzięki czemu oszczędzam wypłatę rocznie na koszty utrzymania, a jak mi trzeba coś przewieźć, to zapłacę parę e albo odwdzięczę się w inny sposób i tyle. Taka refleksja z prawdziwego życia na zachodzie, zarzuciłem dyskusję na Plusujemy, można się udzielać tu lub/i tu. https://plusujemy.pl/news/6813f601f404c82ef27ffa64
  3. https://plusujemy.pl/news/681a0e81fbeb65192abb9b3b Jakie pensje, takie zaangażowanie.
  4. Panowie, przede wszystkim chciałbym podziękować za to forum, gdyż ilość założonych nań tematów jak i otrzymanej przez bardziej doświadczonych braci pomocy, to kopalnia wiedzy. Dziś jednak chciałbym zapytać o kwestie nieco bardziej związane z rozwojem, sukcesem, a więc i z pracą i zarobkami. Obecnie pracuję w całkiem sporej korporacji finansowej. Zarobki, jak na dość młodego faceta, są w miarę godne. Ukończyłem już kiedyś jeden kierunek studiów (pokrewny z Finansami i Rachunkowością) i w międzyczasie, będąc jeszcze na 1 roku tychże studiów, rozpocząłem w trybie zaocznym studia prawnicze. I oto więc mamy już ten upragniony V rok prawa i wybór stosownej aplikacji. Padło na radcowską. Głównie, z uwagi na zainteresowania, jak i poczucie stabilności. Panowie, jak plasują się zarobki na rynku adwokackim/radcowskim? Ktoś jest bardziej w temacie?
  5. https://www.salon24.pl/u/glos-pokolenia-90/1289820,nie-warto-ciezko-pracowac-w-polsce-wiekszosc-i-tak-niczego-sie-nie-dorobi Myślę że jest w tym trochę prawdy.
  6. Witam. Temat wraca jak boomerang na forum, ale jako, że jest to pytanie chyba jedno z najważniejszych w życiu mężczyzny, to musi wracać. Lekko opiszę swoją historię by był pewien background. Czujcie się swobodnie opisując swoją w tym temacie. Ja sam już taki temat zakładałem, ale jako że szykuje się zwolnienie mnie po 1,5 roku, to muszę wewnętrznie jakoś przetrawić tą myśl planem B, C, D... A jako, że mam już 27 lat oraz jestem żonaty, to jedyne o czym marzę to stabilizacja i dzieci oraz jakakolwiek satysfakcja z pracy by była troszkę fizyczna (obecna to programista za śmieszne pieniądze nawet jak na juniora i na rzeczy które robię [fullstack]). Praca 10 godzin dziennie siedząc wraz z podróżami niespecjalnie sprzyja zdrowiu. W wieku 20-25 lat miałem debilne spojrzenie, że coś większego w życiu osiągnę. Teraz już tylko by mi wystarczyła 3 dzieci, dom z garażem na przedmieściu (najlepiej w mieście powiatowym) i stabilna praca (ciężko mówić tak o obecnej, ale to dłuższa historia). Przyczyny zwolnienia to to, że "patrzę na problemy całościowo zamiast skupić się na małych częściach" (warta rada na przyszłość), "zbyt mała pewność siebie" (nie jestem duchem towarzystwa) mimo to "rozumiem technicznie rzeczy i potrafię nimi operować" oraz "mam potencjał". Ale tutaj jeśli ktoś jest ciekawy to chętnie pogadam przez wiadomości. Moim obecnym planem B jest policja/wojsko - jest tutaj spore prawdopodobieństwo nieprzyjęcia właśnie przez tryb pracy jaki przyjąłem w obecnej robocie. I dalej pojawiają się schody. Mieszkam w mieście powiatowym w głębokiej Polsce B i w sumie zawsze jakoś wewnętrznie mnie pasjonowało by się specjalizować w czymś technicznym a'la elektronika, mechanika, spawarka, wyroby z drewna... Coś fajnego dla mężczyzny, ale jednocześnie wymagającego smykałki, przydatnego i pozwalającego się rozwinąć. Przez moją historię i "bliskich" niezbyt byłem pchany w tą stronę, a wręcz odpychany. Ojciec umarł jak miałem rok czasu. Mama nie pracowała i żyła z renty przez większą część życia leżąc przed telewizorem (żyła z renty po moim ojcu) i dopiero potem jak miałem 20 lat poszła do pracy jako salowa. Cztery lata starszy brat był na olimpiadach informatycznych w liceum i pchał mnie w tą stronę mimo że średnio to czułem - to i tak poszedłem na studia. Pamiętam mimo to przez młodość mimo kompletnego braku narzędzi w domu, to strugałem drewno by coś wyrzeźbić, przejrzeć sprzęt elektroniczny od środka, poczytać o mechanice różnych przedmiotów. Elektroniki tak czy siak chcę się nauczyć i wszystkiego co wokół, bo już teraz umiejętność składania dronów (na cele wojenne) jest w cenie, a nie mówiąc już w przyszłości ceny serwisowania sprzętu. Teraz mam 27 lat, jest dosyć późno w życiu i muszę się ukierunkować. Nigdy się nie spodziewałem jak głęboko może zajść zmiana w człowieku jak zaszła we mnie około rok - 1,5 roku temu. Być może to jest trochę wadą naszego systemu edukacji, że za mało rozpoznaje się w człowieku jego potencjał, predyspozycje, charakter, przydziela się go do pewnej grupki i pcha w pewną określoną stronę (sam musi to robić - zazwyczaj błędnie). Tak mniej więcej jest w Holandii na przykład. Tu aż się prosi zrobić stronę internetową gdzie badałoby się człowieka, rozpoznało gdzie mieszka, co lubi robić, rozmawiałoby się z chatbotem na ten temat i w ten sposób strona polecałaby takie i takie kariery/ścieżki. Ale to tak na boku tematu. Żonie raczej nie przeszkadza jeśli bym na coś zmienił bylebym był szczęśliwy, cokolwiek to znaczy. Mama, która nie dała mi absolutnie żadnej ścieżki i żadnych wzorców tylko pyta "to porzucisz swoją obecną branżę porzucając wszystko co się obecnie nauczyłeś i rozpoczniesz wszystko od zera?". To co mam obecne, to na pewno znalazłbym znowu, ale w dużym mieście, a raczej wolę mieszkać w mieście powiatowym zarabiając 4500 netto (daj Boże) i płacąc 600 za czynsz niż płacąc w dużym mieście 3000-4000 zł i zarabiając w obecnej branży 9000 zł z dala od bliskich i natury. Oczywiście wywołuje mnie takie gadanie u mnie trochę zgrzyt, ale obiecałem sobie, że nie będę jej się słuchać, bo za wiele słuchałem się w życiu jej i brata... i tak średnio wyszedłem. Koszmarnie nie, ale szczęśliwy nie jestem. Brat już jest praktycznie seniorem.... ale co roku zmienia pracę, bo go wywalają/kończy się projekt. Taka branża. ALE by się nie skupiać na tylko ja ja ja, to zapodam parę pytań. 1. Jak się chce zostać na prowincji, mieć stabilną pracę, dobry fach w ręku, da się przyuczyć całkiem nieźle do 30-tki, to jakie ścieżki kariery byście wybrali? Studia także wchodzą w grę - koniecznie zaoczne. Mam kumpla dwa lata starszego, który studiuje elektrotechnikę zaocznie, bo czasem wymagają. Mam na oku stolarkę jako że w moim mieście jest firma zajmująca się montażem mebli i są całkiem fajne oferty pracy z przyuczeniem gdzie wymagają rysunek techniczny (dobrze umiem CADa i Blendera). Może coś związanego z górnictwem (40 km ode mnie jest kopalnia węgla jako jedyna przynosząca zyski w PL). Nie wiem. Coś na co jest i będzie popyt, coś satysfakcjonującego, coś w czym można się douczać cały dzień i z biedy się nie umrze. 2. Jakie są wasze doświadczenia na tym polu - czy robicie to co "tolerujecie" lub się kiedyś "pasjonowaliście"? Co moglibyście polecić, w co byście poszli gdybyście mieli zapas czasu? 3. Czy macie wśród znajomych ludzi, którzy robią coś takiego, o czym mało ludzi wie, a co się opłaca, jest ciekawe i z popytem? [na przykład do takich robót zaliczyć można zdalny serwis wymiany opon - na przykład]
  7. Czołem! Po spróbowaniu kilku nowych rzeczy w życiu zawodowym wróciłem do punktu wyjścia, bo okazało się to najlepszym rozwiązaniem finansowo na następne dwa lata. Mam jednocześnie plan aby po pokonaniu finansowych przeciwności zacząć w nowym środowisku i branży. W międzyczasie chcę dokształcać się we własnym zakresie po godzinach aby docelowo pracować jako tester oprogramowania najlepiej manualny. Moją motywacją jest to, że praca zdalna byłaby spełnieniem moich zawodowych marzeń. Idealnie pasuje do mojego skrajnie introwertycznego charakteru i bycia domatorem. Dobra pamięć i analityczny umysł są warunkami sprzyjającymi. Po wstępnym zbadaniu rynku widzę, że niezbędny będzie na początek certyfikat ISTQB. Monotonna, powtarzalna praca to nie jest dla mnie minus. Jeśli uda mi się dokształcić na tyle żeby móc brać udział w procesach rekrutacyjnych to zaczęcie nawet od najniższej krajowej nie będzie problemem. Jest tu ktoś z branży chcący dodać kilka słów od siebie albo zachęcić / zniechęcić? Myślicie, że w dwa lata da się tego nauczyć samemu?
  8. Od jakiegoś czasu chodzi mi po głowie myśl, żeby zrobić jakiś kurs, no tylko taki żeby potem dało się na tym zarobić, ale problem jest taki że, nie wiem jaki warto zrobić. Więc może wy tak z doświadczenia, będziecie coś w stanie doradzić?
  9. TL;DR: krótkie przemyślenia na temat jednego z rodzajów mindset'u mogącego przynieść wymierne korzyści w życiu oraz próba wyjaśnienia w jaki sposób wykorzystać swoje porażki życiowe jako dźwignię do lewarowania przyszłych sukcesów. Dlaczego? Wczoraj, 14 sierpnia, upłynęło dokładnie 6 miesięcy odkąd jestem na forum Braciasamcy.pl oraz (lekko ponad) rok czasu odkąd zakończyłem swój 5.5 letni LTR. Z pierwszym wydarzeniem wiązała się dość ciekawa historia - w Walentynki byłem umówiony z pewną młodą damą, która tegoż to dnia zadzwoniła do mnie (kilka godzin przed terminem spotkania), iż nie umówimy się dziś ponieważ przyjeżdża do niej długo niewidziany kolega. Pamiętam, iż zacząłem się naprawdę mocno śmiać z i życząc jej miłej zabawy pomyślałem - "dziękuję Ci za ten kop w dupę". Swoją drogę, gdybym był jej równolatkiem (20 lat), taki strzał 14 lutego skończyłby się niezłym knockdown'em ale (o czym ona nie widziała) "w odwodzie" miałem dwie FF (i 12 lat różnych doświadczeń z babami) więc po prostu zadzwoniłem do jednej z nich i umówiłem się na walentynkowe bzykanie. Zaraz po nim poszedłem do kolejnej dziewczyny, z którą powtórzyłem ten numer (ach, jak słodko, że Twoim rodzice wyjeżdżają na weekendy - to był mój ulubiony tekst do niej ), a wieczorową porą, dołączyłem do szacownego grona miejscowych looserów i stulejarzy Byłem wtedy właśnie w środku okresu, kiedy w wódzie i kolejnych nowo-poznanych cipkach topiłem swoje problemy emocjonalne i nieumiejętność poradzenia sobie z samotnością po bardzo udanym związku. Zapytacie teraz - jak to udanym, skoro zakończonym? O kobiecie z którą spędziłem ten kawał czasu nie mogę powiedzieć złego słowa - mój ulubiony typ urody, semicki (wielokrotnie pytano mnie czy nie jest z południa europy / żydówką), skromna, pracowita oraz przede wszystkim dbającą o swojego faceta i o to, żeby były mu dobrze. Te 5.5 roku nauczyło mnie, że LTR z dobrze dobraną kobietą jest czymś naprawdę fajnym. Kłótni między nami nie było prawie w ogóle, kwestie łóżkowe to miód i malina (ogólnie stąd właśnie wyniosłem przekonanie, że najlepszy seks jest tylko między ludźmi, którzy są w związku i trochę się znają). Co nie zatrybiło? Jakoś od około 3 lat trwania związku zacząłem mieć cykliczne sny, które łączyły, po przebudzeniu, dwa odczucia - "jest za łatwo" oraz "nie robisz kolejnego kroku". Stąd, z dnia na dzień, postanowiłem to skończyć - był to bardzo ciężki czas, płaczu i szlochania (z jej strony) i bardzo dużej presji (ze strony całego naszego otoczenia) abym do niej wrócił. Czekała pół roku, obecnie układa sobie życie z innym facetem - szczerze, życzę jej żeby wyszło jej tak jak zawsze marzyła - dom, dzieci i fajny mężczyzna obok. Trzymam kciuki Podsumowując - na książki Marka oraz forum trafiłem w momencie nieprzyjemnego rozbicia emocjonalnego zaprawionego dużą ilością seksu i substancji powodujących utratę kontaktu z "realem" i "bezmyślnik". Można więc powiedzieć, że uciekałem przed realnym życiem, po to, żeby zgubić demony własnej nieporadności i nieumiejętności poradzenia sobie z zastaną rzeczywistością. Nie dasz rady. Na bank się do tego nie nadajesz. Te słowa usłyszałem w sobotni wieczór, kiedy próbowałem rozpalić ogień za pomocą, polanych chwilę wcześniej wodą, gałęzi, krzesiwa oraz niewielkiej ilości suchej trawy i patyczków. Prawa dłoń krwawiła (zdarte kilka godzin wcześniej kostki), a w lewym kciuku uwierały, zatopione w moim mięchu, resztki spalonego tamponu (znacie smród mięsa na którym topi się plastik? ). Tu, gwoli wyjaśnienia - ten środek higieny intymnej, jak i chusteczka higieniczna czy kawałek koszulki, to najprostsze źródła do rozpalenia ognia. Instruktor doskonale wiedział co robi, to dobry psycholog, wiedzący, iż nic nie kręci mnie tak, jak pewne formy negatywnej motywacji oraz dociśnięcie dupy i twarzy bardzo blisko ziemi. Sytuacja powtórzyła się również w niedziele, kiedy podczas wielokilometrowego marszu byłem już bliski upadku z braku cukru i zmęczenia, gdy usłyszałem te słowa, od razu, jakaś część mnie odpowiedziała -"pozwolisz, żeby jakikolwiek skurwysyn mówił Ci, że nie dasz rady"? Ten typ myślenia i sposoby w jaki można go wykorzystać, chciałbym Ci przedstawić poniżej. Zastrzegam jednak z góry - jako, że życie jest implementacją w swój własny mózg tego, co działa najlepiej z naszą własną głową - nie jest on dla każdego i nie każdemu przyniesie sukcesy. Sól w ranę w pracy Twoja praca musi dawać Ci: a) satysfakcję b ) energię c) rozwój d) pieniądze. Dokładnie w takiej kolejności i takim ułożeniu. Musem jest bowiem to, żebyś przychodząc do niej szedł jak na odkrycie nowego lądu albo randkę z naprawdę seksowną kobietą. Poszukiwanie zawodu dającego mi takie odczucia zajęło mi wiele lat. Właściwie, swoje życie "w branży" zacząłem dość późno, bo w 29 roku życia - bez studiów kierunkowych, doświadczenia itp. Ale odkąd zetknąłem się z tym co robię wiedziałem, że to jest to. Pracowałem często za grosze albo za "miskę ryżu" byleby tylko mieć możliwość podpatrzenia mistrzów w swoim fachu. Od znajomych i rodziny słyszałem - "nie nadajesz się do tego", "nie skończyłeś kierunku ścisłego", "jesteś słaby z matematyki". Moim ekspracodawcy powtarzali mi to bardzo często, że nie jestem typem człowieka, który się sprawdzi w tego typu zadaniach. I wiecie co? Naprawdę dziękuję im teraz wszystkim, właśnie im, a nie tym, którzy mówili "uda się". Uwielbiam ten moment, gdy wchodzę rano do roboty ( a przychodzę zawsze jako ostatni, bo lubię się spóźniać ostentacyjnie) widzę te znudzone i zdołowane twarze, które dostają szału na widok mojego banana na pysku. "Jesteś w pracy, przecież tu trzeba narzekać, a nie się cieszyć" - usłyszałem niedawno. Moja odpowiedź - "nie moja wina, że masz ch.jowe życie i pracę" Co musisz zrobić, żeby Twoja robota była dla Ciebie seksi? a) Pracować z lepszymi - praca z ludźmi, którzy wiedzą mniej od Ciebie jest kusząca, bo oznacza przywództwo ale daje stagnację, natomiast praca z lepszymi daje Ci ich wiedzę i możliwość przechwycenia umiejętności plus walkę o przywództwo - a to rozwija b ) Rób to co Cię interesuje - wtedy Twoja praca stanie się przyjemnością, a Ty będziesz się dokształcał po godzinach nie z bólem dupy ale bananem na twarzy c ) Mieć ambicje zawodowe i wytyczać sobie cele - gdzie chcę być za rok? Za pół roku? Kiedy otwieram własną firmę żeby nie tyrać na kogoś całe życie? d) Przestać się bać zmieniać pracodawców - nie siedź w jednej firmie latami. To zabija kreatywność i stajesz się leniwy. Rok-półtora i idź się sprawdzać gdzie indziej. Zamiast wygodnej kawki rano ze znajomymi ziomkami kolejne rozpychanie się łokciami w nowym towarzystwie. e) Kiedy praca w danej firmie / przy projekcie przestaje być wyzwaniem - odejdź f) Do minimum ogranicz kontakty z narzekającymi g) bierz się za zadania, przy których padają inni, a łatwe zostaw leszczom. Sól w ranę w szkole "Na pewno się tego nie nauczysz", "Dam Ci 3 i masz spokój", "Zostaw, po co Ci to potrzebne", "Nigdy nie złapiesz tego akcentu" - dzięki takim stwierdzeniom, przez wiele lat moimi słabymi stronami były matematyka oraz języki obce. Dzisiejszy system edukacji promuje bycie miernym, pasywnym oraz minimalistycznym. Zakuj, Zdaj, Zapomnij. Pamiętając o tym, że Twoja praca ma być dla Ciebie "seksi" nie rezygnuj z rzeczy (przedmiotów), których nie rozumiesz / masz z nimi problemy. Czellendżuj je tak długo, aż nie rozgryziesz tego co jest ich treścią. Jeśli już studiujesz, przejrzyj cały program uczelni na która uczęszczasz (ale też i innych co Cię interesują) i chodź na wykłady z innych kierunków, które dadzą Ci więcej mocy (praktycznej wiedzy). Pamiętaj, że każdy wykład na każdej uczelni,ma formę otwartą i z założenia może na niego uczęszczać każdy. Bądź aktywny i wchodź w interakcję z wykładowcami, cześć z nich będzie zachwycona, bo 99% studentów ma w doooopie co oni mówią, a często zdarza się, że opowiadają oni o swojej pasji. Czerp z ich wiedzy pełnymi garściami, to kapitał, który nigdy Cię nie zawiedzie. Nie możesz zrozumieć - nie łam się - pytaj i drąż do skutku. Nauka języka. Nie bądź pizdeuszem i zarób kasę na prywatne lekcje 1 na 1 z osobą, która nie zna języka polskiego. Angielski - tylko z nativem, który nie kuma co to "barszcz". Hiszpański - jasne ale Rodrigo czy Juanita nie może wymówić "brzęczyszczykiewicz". Tylko wtedy będziesz w stanie spiąć się w 100% żeby móc się z nimi komunikować. To nie ma znaczenia, że się wstydzisz, że myślisz, że nie dasz rady - po prostu musisz to zrobić żeby Cię zrozumiano. Przełamiesz lęk i barierę, gramatyka i poprawność to później pikuś. Sól w poczucie własnej atrakcyjności "Jestem gruby i się wstydzę", "Jestem chudy i się wstydzę", "jestem słaby i nie podołam wysiłkowi fizycznemu", "wyglądasz jak gówno, jak mogłabym się z Tobą umówić", "nie masz szans w konkurencji z tym przystojnym kolesiem" - codzienność? I bardzo dobrze. Stań przed lustrem i odpowiedz sobie na jedno pytanie - czy podobasz się sobie taki jaki jesteś? Jestem pewien, że większość z nas odpowie "NIE", a potem dopowie "ale nie mogę z tym nic zrobić". Wymówki i wstyd związany ze swoimi ułomnościami blokują pracę nad ciałem bardzo wielu samców. Do tego ciągłe porównywanie się "ideałami" z okładek i teledysków.... Chłopie - "każdy z nas ma swój Mount Everest" na który musi wejść. Jesteś niski - musisz na siebie narzucić mniej kg mięsa, żeby wyglądać fajnie i jesteś bardziej zwinny (sporty walki?) - otoczenie będzie Cię postrzegać jako atrakcyjnego. Jesteś wysoki - jeśli fajnie dopakujesz, będziesz miał naturalny respekt u innych. Jesteś chudy - łatwiej będzie Ci zrobić fajną rzeźbę. Jesteś gruby - łatwiej będzie z siebie zrobić szafkę trzydrzwiową. Dążę do tego, że żadna sytuacja bazowa nie przekreśla tego, iż możesz się stać naprawdę atrakcyjną najlepszą wersją swojego ciała. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że w przypadku pracy nad nim nie jesteś w stanie oszukiwać. Żresz po nocach - zamiast kraty - bęben. Opierdalasz się na treningach - nadal 50 kilogramowy charłak. Jeśli usłyszysz jakikolwiek krzywy tekst co do swojego ciała - podziękuj za niego (chyba, że chodzi o jakąś formę inwalidztwa - wtedy wal chama w pysk ). Niech będzie to paliwo do przyszłej zmiany. "Ty maluchu jesteś gówno wart", "grubasie, co Ty tam możesz" - podziękuj, a w myślach powiedz - "ja Wam skurwysyny pokażę" i działaj Sól w poczucie własnej wartości Chyba zgodzicie się ze mną, że nic nie robi lepszego kuku w głowie niż zgnojenie przez kobietę. Chcecie posłuchać czegoś dobrego? No to lecimy z koksem: "chyba żartujesz, z Tobą?" "nie pasujesz do mojego stylu ubierania się" "z taką biedą jak Ty?" "co Ty sobie wyobrażasz, myślisz że z kimś takim jak Ty?" "jesteś zupełnie nieatrakcyjny" "jesteś nikim" To tylko niektóre teksty jakie udało mi się usłyszeć od nowo-poznanych kobiet. Za każdy z nich jestem ogromnie wdzięczny, ponieważ, pomimo robienia mi często mind fucka w głowie, po jakimś czasie dawał mi paliwo do dalszej pracy. Ale to w sumie drobnostki, ot laski zaczepiane na ulicach, w sklepach czy gdziekolwiek - "siema, co u Ciebie", chwila rozmowy i albo się zapoznajecie albo zapominasz bo to kolejna z setek twarzy. Umawianie się z zupełnie nieznanymi kobietami (i otrzymywanie od nich zlewek) ma też ten plus, iż zwalczasz swoją nieśmiałość. Dlatego też, zawsze pisałem Wam, aby na portalach randkowych od razu dążyć do umówienia się, bez zbędnego poznawania. Ale do rzeczy - dziękuj każdej kobiecie, która Cię olała i stawiajcie poprzeczkę coraz wyżej. W pewnym momencie, kiedy już zaczniesz się umawiać z naprawdę ładnymi dziewczynami, kolejne kosze nie będą miały znaczenia, ponieważ zawsze włączy Ci się mechanizm "dociśnij pracę nad sobą" oraz "he he he przecież już pukałem dużo lepszą od niej". Zrozum - odrzucenia od kobiet mają Cię motywować nie dołować. Żeby jeszcze podnieść poprzeczkę, kiedy nie mam motywacji do pracy nad sobą wychodzę wieczorem na rynek mojego miasta i siadam w jakiejś knajpie / ławce, tak aby widzieć przechadzający się tłum. O tej porze bujają się tam najbardziej wylaszczone panny ze swoimi facetami - bogaczami, playboyami, modelami, kolesiami których znam z TV. Siedzę i patrzę myśląc - kurwa, dociskam za słabo, jestem gówno wart w stosunku do nich ale jeśli docisnę mocniej, będę o dwa stopnie wyżej, bo oni są już w swoim maksie, a ja wchodzę na swój Mount Everest. Tylko ode mnie zależy, czy tam wejdę czy odpadnę. Kto ma bliżej do Berlina / bywa niech idzie na Kreuzberg. Koło bud z żarciem i sokami (stacja metra) siedzą Turasy i Arabusy zaczepiające białe laski. Patrzcie. Uczcie się. adaptujcie. To samo z Włochami i Latynosami. Nie wkurwiajcie się - uczcie i myślcie - oni są w swoim maksie, ja do tego co robią oni dołożę siebie i będę jeszcze lepszy. Sól w ranę na długi dystans 14 lat temu zakochałem się, jak typowy szczyl, w pewnej dziewczynie. Dostałem kosza. Dość ciężkiego. Składałem się po tym długi czas. Ta kobieta to w 3/4 mój ideał jeśli chodzi o urodę, natomiast jeśli brać pod uwagę lifestyle i podejście do życia to... 99%. Skąd o tym wiem? Kilka lat temu minęliśmy się dość przypadkowo na ulicy. Oczywiście nawet mnie nie poznała ja rzuciłem na nią tylko kątem oka i pomyślałem - mało się zmieniłaś. Jednak prawdziwe wyzwanie pojawiło się po tym, gdy znalazłem ją na fejsie. Okazało się, że wiedzie ona dokładnie takie życie, jakie zawsze marzyło mi się co do wspólnego spędzania czasu z partnerką, co więcej jest matką i teraz najlepsze - z kolesiem, który jest totalnym zaprzeczeniem mojego wyglądu i charakteru. To drugie wiem stąd, że całkowitym przypadkiem, poznałem go niedługo później i zapytałem jak się z nią żyje. Okazało się, że mamy wspólnych znajomych, oni potwierdzali jego wersję. Mind fuck jaki miałem w związku z tym trwał dobre kilka tygodni. Domyślacie się jednak co z niego wyniosłem? Tak - jeszcze większą chęć do pracy nad sobą i walki. O co? O to, żeby mieć jeszcze lepiej i w kwestii związków akceptować tylko bardzo duże zbliżenie do ideału jaki mam w głowie. Udowodniło mi to po prostu jedno - to, czego szukam", istnieje. A że tego nie dostałem? "Cóż, za słabo docisnąłem". Jej fejsa przeglądam zawsze, kiedy zaczynam wątpić w siebie - "patrz na to, chcesz mieć coś takiego, dociskaj życie mocniej". Podsumowanie Doskonale zdaję sobie sprawę, iż zaproponowany przeze mnie mindset nie jest dla wszystkich. On boli, uwiera jak kamień w bucie, powoduje częste mind fuck'i, zwątpienia ale... daje też kosmiczne efekty. Po prostu jest to benzyna, którą możesz się oblać i podpalić albo zatankować rakietę i polecieć nią na swój księżyc. Twój wybór Czy jest to dla Ciebie dowiesz się po pierwszej załamce - w tym systemie myślenia nie ma miejsce na tłumaczenie porażek osobami trzecimi - za nie winny jesteś Ty. Ok więc jak - dasz radę tak postrzegać rzeczywistość czy wymiękasz? Bo słyszałem, że miękka fajeczka z Ciebie A jeśli się jednak zdecydujesz 1. Dużo medytuj i czytaj o rozwoju duchowym - w chwilach dołka to Cię uratuje 2. Pracuj z ludźmi lepszymi od siebie 3. Przebywaj w towarzystwie które Cię motywuje 4. Bierz się za rzeczy, przy których inni wymiękają - to Twój drogowskaz 5. Pokonaj swoje demony - rób to w czym jesteś słaby 6. Nie łam się i nie odpuszczaj 7. Pamiętaj - czy wygrasz czy przegrasz, zależy od Ciebie Trzymaj głowę w górze i do zobaczenia na szlaku
  10. Z racji ostatnich dram w moich babincach kochanych - fama dot.wpisu na pracowniczym czacie firmy Giftpol udzieliła się również i mnie. 🙂 Mam pracoholiczne usposobienie, więc jestem za postawą pracodawcy. W całym tym już memicznym incydencie najsmutniejsze wg mnie jest to, że... Ktoś nie zadbał o rekrutację. Tam gdzie pieniądz, tam i wymagania! Etap rekrutacji, to zasadne sito. Pan szef mógł po prostu odpisać: "rozumiem, dziękuję za informację, proszę skontaktować się z xyz. Zostanie Pani dalej poinstruowana/Dział/team xyz udzieli Pani wsparcia." Od razu telefon do przełożonego dziewczyny z poleceniem wręczenia jej wypowiedzenia. Ale gdzie działa taki korporacyjny model działania? Wszędzie? Pytanie ogólne - jak bardzo zmieniła się kultura pracy i zarządzania? P.S.Oświadczenie właściciela serwisu internetowego Giftpol: https://www.giftpol.pl/oswiadczenie/
  11. Witam Panowie! Pytanie jak wyżej. Chodzi o to, że mam wrażenie, że czasami wykonywany przeze mnie zawód sprawia, że dziewczyny czują się chyba lekko zakłopotane. Pracuję w finansach, jako młodszy prawnik. Kłopot w tym, że do tego zawodu są pewne "przywary". Mianowicie, kiedy temat schodzi na wykonywaną przeze mnie pracę, rozmowa z luźniejszej staje się bardzo napięta. Nie wiem czy to kwestia pracy czy może faktu, że ja źle prowadzę rozmowy. Zapraszam do dyskusji!
  12. Źródła: https://polskaniepodlegla.pl/kraj-swiat/item/15089-wzruszylismy-sie-maciej-stuhr-narzeka-ze-ma-mniej-propozycji-praco-bo-robi-sie-z-niego-lewaka http://wsensie.pl/polska/27560-stuhr-robia-ze-mnie-lewaka-i-wichrzyciela-poklosie-to-superpropolski-film-a-obecna-propaganda-nie @Stulejman Wspaniały Twój film dotyczący Macieja Stuhra i filmu "Pokłosie" widocznie pomógł Ma teraz mniej ofert pracy Maciej Stuhr nie ukrywa, iż nie jest wielkim afirmatorem obecnych rządów Prawa i Sprawiedliwości. Aktor niejednokrotnie brał udział w protestach przeciwko władzy, potrafił także mocno ironicznie "uderzyć" w nią na swoim profilu w portalu społecznościowym. W wywiadzie dla tvn24.pl opowiedział o swoim politycznym zaangażowaniu. – Na pewno dostaję mniej propozycji, za którymi stoją państwowe pieniądze. Ludzie boją się skalać zatrudnieniem tego wichrzyciela i lewaka. Aczkolwiek przyjście "dobrej zmiany" szczęsliwie się złożyło z moim powtórnym ojcostwem i przekroczeniem czterdziestki. Marzę, by pracować mniej, nie szukam kolejnych zajęć. – powiedział pytany o zawodową cenę swej politycznej aktywności. Stwierdził także, że za lewaka się nie ma. – Ze mnie się go robi. Taka jest epoka, że ludziom przyczepia się etykiety. By się nam łatwiej żyło. Zobaczą: Stuhr, lewak, pewnie teraz będzie opowiadać o polityce. Tak się przykleiła łatka, choć nie ukrywam, że sam się w to trochę wmanewrowałem i podłożyłem. Nie ukrywam, że nie podoba mi się wiele rzeczy, które się w naszym kraju dzieją. Z miłości do tego kraju – bo z czego by innego – czasem ten głos zabieram. – przekonywał. Przyznał także, iż często jego słowa są źle zrozumiane. – Często jestem posądzany o coś, czego nie powiedziałem. I budzi się w człowieku: Słuchajcie, to nie tak, ja wam powiem, co miałem na myśli. Myślicie, że śmiałem się z ofiar tupolewa – nie, nie śmiałem się. Muszę wam to wytłumaczyć. I robię to, piszę jakiś post na Facebooku, spotykam się z jakimś dziennikarzem. – wyjaśnił. W dobie sporu o ustawę dotyczącą IPN, nie mogło zabraknąć pytania o stosunki polsko-żydowskie i kontrowersyjny film na ten temat, w którym wystąpił właśnie Stuhr. Mowa oczywiście o "Pokłosiu". – Ten film nie powstał, żeby się pastwić nad Polakami, pożreć ich, znienawidzić. Powstał tylko w jednym celu: Żebyśmy się z tym zmierzyli i przerazili. By nigdy coś takiego się nie powtórzyło. Uważam, że "Pokłosie" było superpropolskim filmem. A obecna propaganda jest antypolska. I mówię to z całą odpowiedzialnością! – oznajmił Maciej Stuhr.
  13. https://www.salon24.pl/u/glos-pokolenia-90/1287742,rynek-pracy-w-polsce-wsrod-najslabszych-w-europie Żaden że mnie ekspert, ale moim zdaniem cośw tym jest.
  14. Hej, jak wszyscy wiemy do Polski przyjeżdża coraz więcej cudzoziemców - nie tylko uchodźców, ale także ludzi pracujących, w tym specjaliści w branży IT. Zdania na ten temat każdy może mieć różne, ale jest jeden bezsporny fakt - na imigracji i relokacji można robić biznes. Posiadam 3-letnie doświadczenie w pracy z cudzoziemcami, zarówno w administracji jak i prywatnych firmach [w zespołach zarządzanych przez kobiety lub/i facetów zmanierowanych przez kobiety - czyli to samo]. Chętnie nawiążę współpracę w tej branży z ludźmi, którzy tak jak ja stawiają na rozwój zamiast na bezpieczeństwo (regres). Zapraszam na mój LinkedIn
  15. Bardzo fajny temat! Myślę, że pokolenie Z (osoby urodzone po/od 95') zostało wychowane w innym modelu wychowawczym (ono jako dziecko w centrum - pod względem realizacji jego potrzeb NA KAŻDYM ETAPIE JEGO ŻYCIA przez rodziców), w innej POPKULTURZE, otaczało się innymi trendami i najważniejsze - W KRÓTKIM CZASIE DOŚWIADCZAŁO zmiennych (technologicznych), więc pod względem adaptacyjnym : - osoby z tego pokolenia wiedzą, że baza danych (w postaci informacji, czy nawet ich wiedzy, czy kompetencji) ma bardzo krótką "datę ważności", małe prawdopodobieństwo przydatności/wykorzystania, więc nie ma sensu przechowywać (czy nawet uczyć się) pewnych danych; - nie mogą polegać na długoterminowych relacjach (od tych prywatnych, czy branżowych), myślę, że tutaj wiele zrobiła kultura, czy aktywizm pewnych środowisk; - zmienne ekonomiczne/rynkowe nie pozwalają na podejmowanie strategi "odroczonej gratyfikacji" (ceny mieszkań; wytyczne wobec potencjalngo kredytobiorcy; zmienność rynku pracy, czyli pracodawcy wynikająca z trudnych warunków do prowadzenia działalności gospodarczej, która mogłaby dać stabilną i potrzebną pracę ludziom, którzy nie mają takich parametrów osobowościowych i ambicji do prowadzenia własnej działalności); - pokolenie ICH RODZICÓW daje przykład, że LOJALNOŚĆ, SYSTEMATYCZNOŚĆ, PRACOWITOŚĆ, SPECJALIZOWANIE SIĘ NA KONKRETNYM STANOWISKU/ na rzecz pracodawcy nie ma sensu, bo... 64%* pokolenia dzisiejszych 45-55 latków przebranżawia się na potęgę od 5-10 lat!; - PROPAGANDA złudnego INDYWIDAULIZMU i LUKSUSU zrobiła swoje. Sama teraz zdaję sobie sprawę, że wiele rzeczy na kij mi jest potrzebna, ale wiem, że mam już wzorcowo zaszczepioną potrzebę wszechkonsumencką (czyli na dupę, na dupie, do dupy, pod dupę, przez dupę, dla dupy, o dupie, z dupą - TO WSZYSTKO MUSISZ MIEĆ!), której nie wyplewię, a jedynie mogę minimalizować. *te dane statystyczne zapadły mi w pamięć w wyniku nocnego słuchania jakieś audycji. Nie przytoczę tytułu badania, konkretengo źródła tych danych, także możecie je zignorować lub podać bardziej wiarygodne/aktualne badania. Prywatnie : Popieram zdanie forumowiczów głoszących teorię spełniania się w najbliższym czasie teorii spiskowych: Automatyzacja, depopulacja, dochód gwarantowany i inne takie. @Stefan BatoryNie wiem, czy dalej jesteś "prawilny pirat", po prostu doceniam wpis oparty na własnych doświadczeniach zawodowych/branżowych.
  16. Parę luźny obserwacji na podstawie kilku młodych osób przyjętych do pracy. Temat ma charakter luźnych spostrzeżeń bez bicia piany jacy to młodzi są beznadziejni, ale do rzeczy. Rynek IT/automatyka itp. w tej chwili ma straszne parcie na specjalistów - ale mowa to o ludziach z doświadczeniem i umiejętnościami. Na temat tynk w PL można napisać eleboraty - z moich spostrzeń pracodawcy chcą zatrudniać, ale na rynku nie ma tylu specjalistów w efekcie na stanowiska są przyjmowani juniorzy po szkołach/kursach itp. stawiający pierwsze kroki w zawodzie. Także sporo osób którzy chcą się przekwalifikować. Przykład numer 1: - młody człowiek po kursach, jakieś certyfikaty, - spore parcie na wyższe wynagrodzenie - tytułowy 10k i zdalna, - mała wiedza, brak chęci samodzielnego zdobywania wiedzy, - straszne parcie na kursy i szkolenia, - proste zadania (notabene takie jakie miał na kursach) nie wykonuje, nawet sugestie poszukaj taką frazą z necie, przejrzyj w dokumentacji itp - nie jest w stanie wykonać - dałem mu kilkanaście wskazówek jak ma się uczyć, jak przećwiczyć pewne zagadnienia - żadnego nie przećwiczył, - pierdzenie w stołek i oglądanie pierdół na yt, - kilkukrotnie wytłumaczyłem mu, że jeżeli nie będzie w stanie prostych rzeczy wykonać to mu kierownik żadnej podwyżki nie da i będzie wykonywał prace proste - przynieś, podaj pozamiataj - po kilku dniach dalej zaczyna mówić o podwyżce - czyli zero logicznego myślenia, buja w obłokach, praca zdalna itp. - prywatnie też nie ogarnia, uzależniony od fajek słodkiego chodzi zmulony - poziom energii osoby po 70-tce, na grzeczne sugestie żeby skonsultował się z dietetykiem i wyprowadził się na prostą - ogarnę i dalej swoje. Przykład numer 2: - także młoda osoba, - dość ambitna i energiczna, - dostaje nowe zadania widać że przysiada do tego i stara się nauczyć, - nastawiony pozytywnie załatwić temat i następne zadanie Przykład numer 3, 4, 5: - podobne przykłady robią swoją robotę, ale nie wychodzą nic poza - raczej nie będą chcieli awansować, zdobyć specjalizację itp przetrwać 8 godzin zrobić swoje. Powyższe przykłady to ostatni rok, Kilka osób i w zasadzie jedna osoba działa i chce się rozwijać podnosić kwalifikację. Nawet jak parokrotnie robiłem za dobrego wujka - mają w nosie wel w dupie. Jak to wygląda u Was?
  17. Co wtedy zrobicie? Obiecałem sobie że nie dam się jeśli chodzi o te szczepionki. Nie zaszczepię się choćby nie wiem co. Jeśli wprowadzą segregację (zakaz pracy dla niezaszczepionych) to robię test, kupuję bilet, pakuje plecak, i wyjeżdżam z Polski. Jeszcze nie wiem gdzie ale najlepiej do jakiegoś anglojęzycznego kraju poza UE. Nie zamierzam być żadnym męczennikiem za sprawę. Jakie sa wasze przemyślenia na ten temat?
  18. Cześć. Parę godzin temu wróciłem z imprezy integracyjnej w firmie w której pracuję prawie 3 lata. Pod koniec koleżanka zawołała mnie do stolika gdzie była tylko z przełożonym, który był mocno pijany i rozmawiali o tańcu. Ja tylko potwierdziłem że ów przełożony faktycznie potrafi tańczyć, na co dostałem po chwili z liścia w twarz. Oddałem chyba po dłuższej chwili i to bardzo lekko, bo byłem w ciężkim szoku, cały się trząsłem. Koleżanka próbowała to wszystko uspokoić i zrzucać winę na nas obu. Coś w stylu uspokójcie się, a ja żebym sobie już poszedł co mnie rozsierdziło, bo stwierdziłem że mogę sobie tam siedzieć. Przełożony patrzył z satysfakcją i szukał następnej "spiny". Za drugim razem oddałem już trochę mocniej i zapytałem się w nerwach czy chce się bić. Za trzecim (tutaj światkiem była już druga koleżanka i kelnerzy) po prostu się na niego rzuciłem, bo uderzył mnie w zęby. Kelnerzy mnie trzymali, ale ja zdążyłem kilkukrotni uderzyć go z tzw. "młota" w potylice, gdy on siedział skulony (nie wiem czy to ważne w kontekście ewentualnej sprawy sądowej ale tutaj oddałem mu już mocniej i kilka razy krzycząc że go zaj...ie). W końcu namówili mnie bym wyszedł i ochłonął a ja cały czas byłem zdenerwowany że próbują zrzucić winę na nas obu. Za mną na zewnątrz poszedł oczywiście przełożony i kopnął mnie w krocze oraz rozerwał mi koszulkę (wartość ok. 200 zł) Tutaj światkami byli chyba prawie wszyscy i współpracownicy i kelnerzy. Gdy on mnie kopnął trzymały mnie dwie lub trzy osoby, jego jeden ze współpracowników (także jego podwładny) z którym potem się szarpał na ziemi. Kelnerzy wyrzucili przełożonego z imprezy, a ja tym razem mu nie oddałem. Nie minęła chwila, a przełożony wrócił i szukał pretekstu rzecz jasna do następnej awantury. Ale nie zaryzykował bo rozdzielała nas już chyba cała firma. Ja w tym momencie włączyłem dyktafon w telefonie i nagrała mi się jak jego żona (tak, na jednym dziale pracuje również jego małżonka) mów: "...ale xyz (przełożony) sobie sam zasłużył na to, wystartował do <mnie>, wystartował do Macieja (ten chłopak, który po kopnięciu mnie w krocze go trzymał). To jest jego wina!" Potem zaczęła mnie przepraszać i prosić o spokój, bo nie chciałaby żeby jej dziecko nie miało ojca. Zadałem jej głośno pytanie w obawie że ten fragment się nie nagrał czy nie tylko mnie uderzył? Na co ona odpowiedziała że do wszystkich wystartował. Potem głośno powtórzyłem że po prostu do mnie podszedł i dał mi w zęby. Włączył się kolega, który nie był niestety świadkiem od początku i powiedział że to nie moja wina. Następnie zaczęli mi mówić że oni już zamówili taxi i żebym już sobie pojechał. To był z ich strony blef oczywiście, bo jak ja zamówiłem to taxi było za 2 min., a oni wszyscy poszli usiąść nad rzeką (łącznie z kierownikiem i dyrektor, którzy udawali że nic nie widzieli). Przełożony rozmawiał z Panią dyrektor, gdy ja stwierdziłem że to nie ma sensu i pojechałem. Boję się że ustawiają zeznania przeciwko mnie, większość z nich pracuje tam 10 lat, znają się jak łyse konie. W zasadzie nic mi się nie stało, poza porwaną podkoszulką, zadrapaniem i bolącymi dziąsłami. Oczywiście nie wyobrażam sobie dalszej pracy w firmie. Jestem na zleceniu, ale mam trochę oszczędności więc nie boję się. Pytałem się jeszcze szefa restauracji czy są kamery (na pewno była w lokalu, gdzie odegrał się początek), ale dość agresywnie odpowiedział że nie i nie chcecie mieć problemów. Trochę go rozumiem, bo to dość droga restauracja i nie chcą mieć opinii "speluny", gdy muszą odrobić straty z lockdownu. Śiadkowie: Koleżanka, która była świadkiem od początku i próbowała rozłożyć winę na nas obu dała mi znać na sam koniec że to w sumie nic takiego i że uderzył mnie dla żartu oraz że i ją uderzył za którymś razem jak się na mnie zamachnął. Mam z nią raczej dobre relacje, ale nie mam pojęcia jakie zeznania złoży. Teoretycznie nie powinno jej zależeć, bo zamierza niedługo zmienić pracę o czym mówi głośno. Koleżanka, która widziała trzecie podejście (a może i drugie, nie pamiętam) jest mi kompletnie obca, ponieważ albo była na macierzyńskim albo pracowała z domu. Maciej, czyli kolega który szarpał się z przełożonym pracuje u nas od niedawna, nie jest na stałe więc być może "czyha" na moje miejsce. Jest też przyjacielem z dzieciństwa drugiego kolegi również z naszego działu, który pracuje bardzo długo. Ma dobre relacje zarówno ze mną jak i z przełożonym (niestety przyjaciel Macieja był już kompletnie pijany i nic nie widział). Poza tym wśród ewentualnych świadków była wspomniana wcześniej żona i szwagierka przełożonego (bardzo ciekawa firma...) oraz kilka innych osób które są dla mnie w porządku, ale jednak znających się od 10 lat z przełożonym. Kierownik tak jak wspomniałem udawał że nie widzi, ale facet wydaje się bardzo w porządku. Dodam dla smaczku, że to duże zagraniczne korpo walczące z mobbingiem, przemocą itp. będące w czołówce pracodawców według jakichś tam rankingów... Panowie, co robić? Nie wyobrażam sobie dalszej pracy tam, czy mam szansę wygrać pozew dzięki temu nagraniu? Chciałem od razu iść na obdukcję, jednak w nocy nie ma na to szansy, muszę czekać do godz. 8. Iść na policję od razu? Najrozsądniejsze wydawało mi się pójście w poniedziałek do pracy i zdobycie kolejnych nagrań, gdy owy przełożony mnie przeprasza oraz rozmowa z najważniejszym świadkiem. Żona przełożonego powiedziała że jego po czymś takim tydzień nie będzie, a potem wszystkich przeprosi. Czytałem że PIP nie ma nic do tego, muszę po prostu wnieść pozew. Dziękuję jeżeli ktoś dotarł do końca i proszę o radę.
  19. Witam braci. Tak jak w temacie.. tworzenie stron w Wordpress. Czy jest to opłacalne? Czy laik taki jak ja nie mający o tym pojęcia jest w stanie się tego nauczyć ? Na jakie zarobki można liczyć z tego? Pozdrawiam
  20. Witam, Zbierałem się do napisania tego posta troche bo nie bardzo wiedziałem jak to opisać. Skończyłem swoją pracę w DHL. Opiszę wam po krótce co się działo bo trochę tego jest. Piszę to ku przestrodze. 1 czerwca zatrudniłem się u podwykonawcy DHL jako kurier. Pierwszy dzień w pracy miałem do rozwiezienia około 100 paczek. Ponieważ nie znałem dobrze rejonu zajęło mi to strasznie dużo czasu. Od 6 rano na magazynie do 23:15 kiedy wszedłem do domu. Byłem w szoku, ale postanowiłem że potraktuję to jako wyzwanie i wytrwam minimum ten miesiac (może dwa). Pierwsze dni były ciężkie. Brak klimy czy zimnego nawiewu, a okna miałem tylko uchylone ze względu na to że żeby nimi ruszyć musiałem cofnąć kluczyk w stacyjce - inaczej nie działały). Upał - prawie 50 stopni w samochodzie - lało się ze mnie (dziennie przez 12 do 16 godzin) tak że jak pisałem na kartce to pod skapywał mi na nią z czoła. Cofając w ciasnych uliczkach uderzyłem zderzakiem tylnym w słup. Na poczcie zdarzało mi się czasem w coś uderzyć, ale generalnie to co działo sie tutaj w tym ciągłym pośpiechu to jakaś masakra. W przeciągu miesiąca miałem 2 obcierki, 2 urwane klamki (stary samochód - klamki zostały mi w ręku) a na koniec rozwaliłem drzwi (wgniotłem i zerwałem 2 listwy jak podczas deszczu cofałem i od drzwi kierowcy przesunąłem po płocie). Na poczatku miałem niesprawny centralny zamek, kluczyk w stanie rozkładu (musiałem otwierać drzwi przez włożenie długopisu do miejscu po guziku w kluczyku. Nie mogłem używać bocznych drzwi. Rejon bardzo trudny. Ciasnota na osiedlu + część przemysłowa gdzie dowoziłem do firm (mniej wiecej do godz 15 kończyłem firmy i zaczynałem prywatę). Wracałem do domu kąpałem się, robiłem szamę na szybko i po pół godziny godzinie spać. Rano pobudka 5 golenie się kąpanie, 15 minut dla siebie i do pracy. O 6 na magazynie - 2 godziny załadunek i szukanie paczek po paczkach sąsiednich kierowców. Bałagan niesamowity. Stopniowo coraz więcej paczek i stopów. Wożenei kasy, i dokumentów. Poranne spotkania z korpo ludźmi którzy niby nami "kierowali". Teksty o tym jak wazne sa hologramiki (naklejki) na identyfikatorach a na magazynie burdel. Aplikacja która goni z jednego końca rejonu na drugi. Przez 3 tyg byłem codziennie najgorszym kurierem bo wbijałem uczciwie gdzie byłem i co zrobiłem (do końca). Ostatni tydzień to było jakieś apogeum. 150 - 176 paczek do rozwozu (ponad 90 stopów) + zbiórki z firm po sufit. Codziennie. Mandat, groźby osiłków (ze 3 razy większych ode mnie - nażartych jakichś sterydów którzy agresywnie od razu podchodzili) na mieście którzy mnie próbowali sprowokować i do których mówiłem ze zmęczenia bardzo spokojnie i bez jakichkolwiek oznak nerwowości co mnie pewnie uratowało od ostrego wpierdolu. Ze zmęczenia rozjebałem te drzwi za które będę bulił. Ostatniego dnia wypuścili mnie z magazynu 1,5 h po tym jak normalnie wyjeżdżałem. Kazali mi przetrząsnąć samochód w poszukiwaniu jednej małej paczki przez co wszystko miałem wymieszane. Do tego na aplikacji wrzucili mi 78 pozycji w jedną (i szukaj sobie pan) a drugą połowe posortowali. Takiego burdelu w życiu niewidziałem w żadnej firmie. Zdjęcia z samochodu: Jeszcze jak było mało tych paczek rano do rozwiezienia i gabarytowo nie największe: https://ibb.co/sPjQdmq W połowie dnia jak miałem firmy ogarnięte i zaczynałem prywatę: https://ibb.co/KLCtR7K (po lewej paczki ze zbiórek - po prawej jeszcze te do rozwiezienia) Jak zjeżdżałem to często samochód wygladałe tak: https://ibb.co/vVdPtMD Jak ktoś jeździł jako kurier niech się wypowie bo nie mam porównania z innymi firmami. jak to wyglada u was itd. Ja tak nie zpaierdalałem w wojsku jak tutaj. Ciało się dostosowąło już do ciężarów, ale psychika mi siadła po tych wszystkich cyrkach. Wstawiam ku przestrodze.
  21. Jakoś z miesiąc temu zaczałem pracę w DHL. Od zera. Nie znałem rejonu. Wszystko krwawicą wywalczyłem. Całą wiedzę i umiejętności potrzebne do tej pracy wyharowałem. 100 stopów dziennie. Znam na pamięć prawie cały rejon a do łatwych nie należy. Mam wrogów w pracy. Od pierwszego dnia. Wystarczyło że zadałem pytanie - celne. I stałem się wrogiem nr 1. W pracy korporacyjny sznyt. Każdy kazdego kontroluje, wszystko niby chodzi jak w zegarku a każdy próbuje ograc system dla siebie. Cwaniactwo przeplata się z zamordyzmem. Ja mam na to wyrąbane od pierwszego dnia bo widze co się dzieje i nie zamierzam NIGDY się temu poddawać. Zaczęły się ujawniać gnidy które chcą mnie dojechać. Słowo o mnie krąży. Nie mam co do tego wątpliwości. Po wstępnej fazie kładzenia po sobie uszu i uczeniu się ogarniam już na tyle że nie pozwole po sobie jeździć. Mam wiedze jak firma działa na prawdę i co się dzieje realnie, a nie w alternatywnej rzeczywistości tworzonej na potrzeby middle managementu. Nie ta praca to następna. Sytuacja z dzisiaj. Podchodze do typa się wydrukować. Typ widzi że idę i się do mnie centralnie plecami CELOWO ustawia. Widział mnie i jak już byłem przy stanowisku wtedy się ustawił plecami. Nikogo obok nie było. Sobie myślę co za chuj, no ale nic. Jak już się ogarnął to mówię wydrukuj mi raport to i to zostaje (normalnie na spokojnie). Byłą jedna pozycja którą trzeba było wyjaśnić więc mówię że tą paczkę zabiera kolega. Typ mi specjalnie robi na złość. Nigdy nie było problemu jak mówiłem że jeździmy na pół i sprawdzaliśmy z innymi typeczkami. Zawsze spoko i normalnie jak z ludźmi, ale z tym pojebem miałem już jedną sytuację w której nie dałem się podejść i widac go to rozdrazniło jak przystało na niewolnika który sam nie potrafi się postawić i jak widzi takiego co robi swoje i nie daje sobie wejść na głowę to się stara delkwenta wtłoczyć w to gówno w którym sam siedzi. Żałosne indywiduum. Tak robią podludzie. No. I nie chciał mi tego raportu wydrukować. Ewidentnie po złośliwości. Wkurzyłem się i mówię "To chuj ci w dupę" i poszedłęm do okienka a tam słyszę jak ten sam typ mówi przez radio do typa w okienku żeby mi nie drukował. Aż parsknąłem śmiechem jak mi typ odmówił "co tu się odpierdala" bardziej do siebie. Za chwilę widze szefowa magazynu z moim szefem i z tym typem rozmawiają to podbijam od razu i sprawę wykłądam jak było. Mówie wszystko jak było i jak sytuacja wyglądała. Typ wiedział że zjebał bo tam byłą tylko jedna pozycja która wymagała wyjaśnienia i powiedziałem wszystkim że mi to po złości robił dlatego tak zareagowałem. Szefowa do mnie że tu trzeba współpracować. Ja naspokojnie że się całkowicie zgadzam ale jeśli ktoś tak się wobec mnie zachowuje to jak ja mam reagować. Próbowałą na mnie jakieś haki znaleźć ale tak się skąłda że robotę od jakichś 3-4 dni wykonuję bardzo dobrze i nie miała się do czego doczepić (miesiąc nauki rejonu - znam wszystkie adresy na pamięć). Widzę że szefowa w końcu zrozumiała co się działo i powiedziała mi żebym od razu do niej z takim czymś przychodził, albo do mojego przełożonego. I tak będę robił a tego typa bedę witał z szerokim usmiechem od dzisiaj Jeśli znowu będzie sytuacja podbramkowa to pozwolę sobie wpierdolić (do pewnego stopnia ) przed kamerami. Wtedy od razu policja pójdzie notatka BHPowca, typa jeszcze pozwę. Zero litości dla takich gnid. Już mnie nauczyłą ta bitka w Hotelu jak takich typów rozgrywać Przy okazji odezwał się kolega z którym zaczynaliśmy na poczcie jako kurierzy na busach. Mówi Trevor ja mam do ciebie zaufanie. Jestes w porządku gość więc cię poleciłem na ciężarówkę. Moja przygoda się dopiero zaczyna Wnioski. Nigdy się nie poddawać w walce o siebie. Ten świat jest już tak zwariowany że jedyne o co walczyć warto to o to żeby w nim nie zwariować, i nie dać się wciągnąć w to wariactwo. Piątka.
  22. Tak jak w tytule pewnego dnia dostaję info, że do pewnej podkieleckiej kopalni szukają kierowców na tzw. wozidła (wymagana kategoria C.) Jako, że taką posiadam, postanowiłem zaaplikować na to stanowisko. Praca 8 h na dobę. Zarobki oscylują pewnie w granicach 2200-3200 na rękę miesięcznie, ale w tej części Polski nie spodziewam się cudów. Jednak ponieważ miałbym koło 3 km do tej pracy, dlatego nie zawahałem się aplikować. I czego się dowiaduję niebawem potem? Że na to stanowisko teraz bardziej potrzebują kobiet... To tak wygląda ta dyskryminacja kobiet na rynku pracy? Czemu kosmetolożki nie szukają mężczyzn do takowej pracy? Podobnie to wygląda w kieleckim MPK. Również pierwszeństwo mają nasze panie, no i powiedzcie czy to nie jest dyskryminacja płciowa? Uwierzcie, albo i nie, ale w tej części Polski kukoldztwo jest jednym z najszybciej rozwijających się zjawisk. Powiecie co niektórzy niby konserwatywny kurwidołek, ale już co druga kobieta ma SSmańskiego pioruna na profilowym na fb, przy czym coraz większa ogłupiałych i nieświadomych mężczyzn wtóruje im w tym... Normalnie ręcę opadają... Może niech dadzą jeszcze pierwszeństwo kobietom w szczepieniach? Ja będę tak szlachetny i chętnie oddam swoją szczepionkę niejednej "miłej", płonącej mową pseudokatolickiej miłości seniorce
  23. Panowie, jako że nie jestem zadowolony z aktualnej pracy, w której praktycznie stoję w miejscu, i jako że nie ma w niej żadnej możliwości rozwoju itd, co mnie coraz bardziej irytuje, to chciałbym ją zmienić. Tylko że problem polega na tym, że po prostu nie wiem co innego i bardziej dochodowego mógłbym robić. No i myślę że chyba powinno to być coś konkretnego, no i że raczej musiałbym szukać w innym miejscu. Więc może ktoś z was będzie potrafił coś doradzić itd?
  24. Czy zastanawiałeś się kiedyś dlaczego większość ludzi lubi psy? Dlaczego uznajemy, że to właśnie te zwierzaki są największym przyjacielem człowieka? Odpowiedź jest dość prosta – ponieważ pies kocha Cię bezwarunkowo. Możesz na niego nakrzyczeć, uderzyć, zostawić cały dzień samego a on i tak najprawdopodobniej przywita Cię merdaniem ogona i głośnym szczekaniem. Po prostu kocha Cię takiego jakim jesteś. Bez oceniania, przytyków, szantażów – jesteś dla niego całym światem i gdy Cię braknie szczerze tęskni. Porozmawiajmy teraz o kotach - również bardzo je lubię – to piękne zwierzęta, które także podbiły serca i umysły ludzi. Jednak różnią się one od psów jedną istotną rzeczą – nie kochają Cię bezwarunkowo. Kot to zwierzę niezależne. Zdecydowanie rzadziej będzie czekał na Ciebie pod drzwiami kiedy wracasz do domu. Co więcej – ma swoje humory i potrafi Ci je okazać. Powstaje więc pytanie – czy jesteś w stanie wygenerować inną istotę, niż psa, która będzie Cię bezwarunkowo kochać? I tak i nie. W większości przypadków masz do czynienia z kotami. Jeśli uważasz, że podobne, psie, oddanie znajdziesz wśród współczesnych ludzi to jesteś bardzo naiwną istotą. Twoje dziecko będzie Cię kochać bezwarunkowo do momentu, w którym przestanie uważać Cię za Boga-Słońce świata – czyli kiedy wejdzie w okres bycia nastolatkiem lub też szybciej? Matka z Ojcem – również mają swoje małe interesy i interesiki i często chcą abyś realizował ich niespełnione marzenia. Przyjaciele? Znajomi? Nie żartuj – jeśli w życiu trafisz choć jedną czy dwie osoby, które możesz nazwać prawdziwym przyjacielem powinieneś tego mężczyznę, jak już obaj będziecie minimum po 70tce, całować w dłonie. Kobiety i ich oddanie? Najwspanialszy żart naszych czasów. Kim jest kot, a kim pies w Twoim życiu? Pies to Ty, a kot to świat zewnętrzny – pieniądze, uznanie, kobiety i cały blichtr, który czasem jest dla Ciebie łaskawy, a czasem go nie ma. Czy to oznacza, że jesteśmy na straconej pozycji? Absolutnie nie! Poza psem masz dostęp do najwspanialszej istoty jaka została stworzona na tym świecie – do Ciebie. Nie ma innego bytu (poza Bogiem, który powinien również kochać bezwarunkowo – ale czy on istniej?), który będzie z Toba na dobre i złe, wybaczy CI wszystko oraz podtrzyma na duchu. Śmiem twierdzić, iż podstawowym problemem, z którego pączkuje całe gówno w naszym życiu, jest brak miłości do nas samych oraz brak koleżeństwa z własnym „ja” i próba czerpania bodźców z zewnątrz zamiast wewnątrz. Nie pielęgnujemy miłości własnej (albo wpada to w narcyzm), co więcej depczemy się sami, obniżamy własne poczucie wartości, porównując się nieustannie z innymi i zakładając „cele”,, które mają służyć zaimponowaniu innym bądź uzyskaniu od nich akceptacji. Co jednak oznacza pokochanie siebie? Akceptację samotności i poczucie, że Ty sam jako dana jednostka jesteś kompletny i nie potrzebujesz dopełnienia z zewnątrz. Uwielbiasz spędzać ze sobą czas, lubisz swoje myśli, poczucie humoru, a także to jak wyglądasz. Czy to oznacza, że masz się izolować? Absolutnie nie. Masz natomiast stać w bazie – to świat jest dla mnie nie ja dla świata. Po prostu powinieneś być dla siebie i dla obecnej chwili w Twoim życiu życzliwy i nie walczyć z sobą i nią. Gdy odczujesz spokój w danej chwili odczujesz spokój w kontakcie sam ze sobą i zostaniesz swoim najlepszym przyjacielem. Emanując tym spokojem zaczniesz przyciągać kolejnych ludzi, ponieważ to właśnie spokój jest tym, czego łaknie człowiek, I to jest właśnie ten punkt w którym lubię się spierać z Bratem @johnnygoodboy, który czasem zarzuca mi, iż namawiam naszą formową młodzież do opcji "monk mode" Moje przekonania życiowe bazują na jednej i uniwersalnej zasadzie - jeśli chcesz wieść szczęśliwe życie musisz kochać siebie wraz z tym wszystkim, co za tym idzie – słabościami jak i również całym dobrem jaki dostałeś o losu. Jeśli nie – za każdym razem cykl problemów będzie się powtarzał. Zastanówmy się po co chcemy być w związkach i podobać się płci przeciwnej? Po co, jako faceci, ćwiczymy, chodzimy do fryzjera i barbera, kupujemy drogie samochody, zegarki, budujemy duże domy z wieśniackimi kolumnami podobnymi do dawnych dworków szlacheckich? Ponieważ wydaje nam się, iż kiedy przyjdzie do nas samica zagłuszy ona ból samotności, rozwiąże problemy jakie mamy w głowie, a przebywanie z nią i ewentualnymi dziećmi zagospodaruje nam czas, którego my sami, nie jesteśmy w stanie zagospodarować. Czas to cholernie ważna rzecz w życiu każdego człowieka. Nieważne czy jesteś milionerem w Nowym Jorku czy Moskwie czy też Biedakiem w Afryce Subsaharyjskiej – waluty czasu nie jesteś w stanie oszukać. Podstawowym więc problemem jaki mamy do rozwiązania w życiu jest takie nim pokierowanie aby słowo „muszę” zamienić nie na słowo „mogę”, a słowo „chcę”. Ono właśnie jest kluczem do panowania nad czasem jaki został CI darowany przez los. Dlaczego słowo „mogę” jest gorsze od „chcę”. Ponieważ jesteś Panem swojego czasu, życia i chuci kiedy uczciwie przyznasz przed samym sobą: 1. Chcę pracować gdzie pracuję a nie mogę pracować gdzie chcę 2. Chcę być z tą a to kobietą, a nie mogę 3. Chcę mieć ten zegarek, ten dom, ten samochód, a nie mogę go mieć. Punkt wyjścia aby ocenić Twoje realne potrzeby życiowe to chcieć, a nie móc, a co gorsza musieć. Jak to działa? Na forum, jak i w całym społeczeństwie, mamy w zasadzie trzy grupy facetów (w odniesieniu do kobiet): 1. Muszę z kimś być – ponieważ muszę uprawiać z kimś seks, moje otoczenie sprawia, iż muszę się z kimś z być (mieć dziewczynę, narzeczoną, żonę), muszę czuć że mam dom (ponieważ dom = kobieta), musze mieć dzieci (aby kogoś pokochać albo być kochanym) 2. Mogę kimś być – dotyczy to facetów z wyższym SMV bądź choć trochę ogarniętych w głowie ale de facto realizujących punkt pierwszy – mają po prostu większe spektrum wyboru 3. Chcę z kimś być – chcę ale nie muszę chociaż mogę. Poziom pierwszy to prosta droga do wy*abania – finansowego, emocjonalnego i życia po same uszy w gównie. Poziom drugi – to ułuda. Zdobyłeś dobry zawód, ogarnąłeś swoje SMV i możesz wybierać w tym czym chcesz ale Twoja wola nie jest na tyle silna aby powiedzieć – „hej, a po co Ci to jest potrzebne, serio da Ci to szczęście czy też chcesz mieć kolejny plasterek na duszy, który leczy Twoje kompleksy?”. Poziom trzeci – to coś, co da Ci spokój i uwolni od łajna tego świata. Ludzi na poziomie pierwszym poznać jest łatwo - typowy blue pill. Oni nie są najgorsi. Poziom drugi to najtrudniejszy poziom - łatwo stać się na nim bucem. Tacy ludzie opowiadają wtedy naokoło - jestem zajebisty, zobacz jak super wyglądam, zobacz jak mi się nie wiedzie - a wiesz po co to robią - bo muszą pokazać samemu sobie, że są coś warci, poprzez opowiadanie o tym wszystkim innym. Poziom drugi niesie też ze sobą pułapkę o której pisał niedawno brak @horseman - w wakacje przespał się z bardzo atrakcyjną kobietą po czym poczuł.... pustkę... I zauważył, że ilośc energii i starań jakie w to włożył nie była adekwatna do nagrody. Jednak zrobił to aby... on sam najlepiej wie dlaczego. Kochanie samego siebie nie oznacza samolubności – oznacza to, że liczysz się nie mniej i nie więcej niż inni. Oznacza również, iż jesteś człowiekiem otwartym na innych ludzi, otwartym na kobiety (jeśli tego chcesz), na pieniądze (jeśli tego chcesz) oraz na tkwienie w układach towarzyskich (jeśli tego chcesz). Miarą Twojego życia nie jest więc kobieta, pieniądze czy przyjaciele – miarą Twojego życia jest to czy jesteś w środku siebie spójny oraz czy każdego dnia możesz, patrząc w lustro, powtórzyć – chcę być z tą kobietą (nie musze ani nie mogę), chcę iść do tej pracy / wykonywać swój zawód (chcę a nie mogę czy muszę), chcę spotkać tych a tych ludzi (chcę, a nie musze czy mogę). Na koniec proponuję Ci ćwiczenie – czy byłbyś w stanie wytrzymać sam ze sobą dzień. Dwa? Trzy? Tydzień? Nie pisze już nawet o większej liczbie dni bo wiele osób wariuje po 24 godzinach. Czy jesteś w stanie wyobrazić sobie, że żyjesz bez rzeczy materialnych. Że znikają Twoje pieniądze, pozycja społeczna, mieszkania, domu, samochody? Powiesisz się? Zaczniesz pić? A może będziesz miał to w dupie bo wiesz, że najważniejszą rzecz masz za darmo i jest ona z Tobą do końca – chodzi oczywiście o Ciebie. Chcę Ci powiedzieć jedno – niezależnie od tego czy chcesz być w życiu „najsilniejszym kogutem na podwórku”, „mnichem mającym świat w dooopie” czy też „normalnym facetem z rodziną i dziećmi” jeśli nie kochasz siebie, jesteś pyszny i przywiązany do innych i przedmiotów materialnych nigdy nie będziesz szczęśliwy ponieważ Twoja kobieta może Cię opuścić, rodzice umrą, a pieniądze znikną podczas kryzysu czy też bankructwa. To Ty jesteś źródłem szczęścia, a reszta… reszta, jak mawiał klasyk, to jeden wielki chuj. Jesteś wystarczająco dobry i tylko Ty decydujesz wobec czego się benchmarkujesz. Chcesz mieć kasę - tak ale nie żeby innych piekła dupa. Chcesz mieć własne przedsiębiorstwo - tak ale dla funu i dla wniesienia wartości dodatniej, a nie dlatego że jesteś pierdolnięty i lubisz pogardzać ludźmi lezcąc swoje kompleksy Chcesz mieć kobietę - tak ale taką jak chcesz, a nie będącą wynikiem kompromisów, obniżania standardów czy też chęci zaimponowania komukolwiek Chcesz mieć piękne ciało - tak ale dla siebie nie po to żeby facetom pękały dupy z zazdrości, a laski same chciały zrobbićCI loda. Chcesz mieć cokolwiek - dla siebie - nie dla innych. Pieniądze – mają być tylko środkiem do realizacji celów – nie celem samym w sobie Kobiety – mają tylko dopełniać Twoje życie, a nie być próbą ucieczki od emocjonalnej pustki czy problemów Znajomi i social circle – mają być dla Ciebie przyjemnością, a nie źródłem trosk i zmartwień. Żyj i kochaj siebie Bardzo serdecznie polecam Ci to nagranie: PS Ja sam z tym wszystkim czuję się chyba trochę tak Oznacza to czerpanie przyjemności ze świata mając jednak na względzie kochanie samego siebie na pierwszym miejscu
  25. W końcu praca dla ludzi z moim wykształceniem. ? https://mainichi.jp/english/articles/20210111/p2a/00m/0dm/016000c Przypomina mi się odcinek kiepskich "Słuchacz przysięgły", gdzie Ferdek został powiernikiem sekretów sąsiadów i innych osób, oczywiście nie za darmo, oraz odcinek "Pocieszacz" gdzie dzięki swojemu pogodnemu usposobieniu, wyciągał ludzi z dołków emocjonalnych - również komercyjnie. W rzeczywistości, skoro rynek zweryfikował, że jest popyt na takie usługi i osoby z nich korzystające są zadowolone, to niech chłop zarabia. Trochę niewesołe, że jego klienci są w pewnym sensie "samotni wśród ludzi" i nie mają bliższych osób, by się emocjonalnie wesprzeć wzajemnie, ale może ktoś taki anonimowy w niektórych sytuacjach jest nawet lepszy. Jak się zapatrujecie na to?
×
×
  • Create New...

Important Information

We have placed cookies on your device to help make this website better. You can adjust your cookie settings, otherwise we'll assume you're okay to continue.