Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'rower' .
-
Czy ktoś kojarzy grę/program zwift? Kiedyś poleciłem to jednemu grubaskowi i dzięki temu jego życie zmieniło się diametralnie, Coraz większe osiągi, Sukcesy w zawodach oraz sylwetka. W relacjach damski męskich również Ogólnie polecam, Co prawda można wyjść na rower w każdej chwili ale w obecnej sytuacji to jest chyba idealny sposób na aktywne spędzanie czasu w domu. https://youtu.be/0aF687BEPLo
-
http://allegro.pl/rower-giant-lodz-i5007539988.html Chcę coś teraz kupić, z racji na niskie ceny, co sądzicie o tym rowerze? Kiepsko się znam, a i cena za wysyłkę hardkorowa, jakby cwaniactwo troszkę albo chęć zmniejszenia prowizji dla allegro?
-
Cześć Czy lubicie spędzać czas na łonie natury ? Jeśli tak to w jaki sposób ? Jeżeli macie fajne fotki widoków - proszę wrzucić abyśmy mogli je wspólnie podziwiać Ja uwielbiam ładować akumulatory ciesząc moje wszystkie zmysły...piękno przyrody, zapach trawy, drzewa, kwiaty, a w tle koncert ptaszków i pasikoniów Promienie słońca...mnóstwo borówek i malin Powiem Wam, po wycieczkach górskich mam kłopot z powrotem do rzeczywistości ...do zgiełku w mieście, smrodu spalin... Takie dwa światy... ps. Chciałam dodać fotki, ale ma przepełnione miejsce z załącznikami i nie umiem ich usunąć Jak się usuwa załączniki?
- 2 odpowiedzi
-
- ładowanie energi
- rolki
-
(i 8 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam w temacie ! Zanim zajrzę na typowe fora tego tematu, chciałbym zaczerpnąć wiedzy odnosnie roweru. Może nie chodzi konkretnie o markę i model, ale na co zwracac uwage, jakie podzespoły, jaka srednica kół, waga roweru. Rower tradycyjny, nie elektryczny. Ale kilka słów, kiedys jezdzilem baaardzo dużo, bmx, górskie (uwielbiałem je), składaki, damki, co wpadło w ręce, w wieku 17 lat zrobiłem prawo jazdy kat B... I rower uzywany rzadko. Obecnie 32 lata i znów o nim myslę, lecz wiem, że przez 15 lat zmieniła sie technika i wytyczne. Zastosowania: do jazdy po utwardzonych drogach, sciezkach (80% ) (20% teren), po "rejonie". Raz dwa razy do roku zaladowac na pickupa i gdzies w innym miejscu pojeździć. Obecnie nawet nie wiem jakie rodzaje rowerów wystepują, te co mi chodzą po głowie to: górskie i trekkingowy, ewetualnie nie wiem jak one się zwią takie "modne" lansiarskie na miasto, ale boje się ze jak takim zjade w las to sie rozleci na kawałki, do tego nie lubię się rzucac w oczy, wiec odpada. Ma byc wygodny, mam lekka przpukline kregoslupa i nie chce jakiejs taczki. O dziwo najlepiej mi sie jezdzi na górskim z amortyzatorami przednimi i tylnimi, troche na asfalcie czuc wtedy wieksze opory z racji terenowych opon, ale dla mnie, najwygodniej. Budżet: 5000 zł Pamietam z czasów mlodosci takie marki jak: Scott, Gary Fisher, nie wiem czy jakie nowe doszly warte uwagi, chinczyki i jakies krossy grandy (o ile takie sa odpadaja). Myslalem jeszcze nad rowerami typu: Audi, Porsche, na ktore moglbym zdecydowanie naciagnac budzet, ale nie wiem czy to nie jest technika np: Scotta tylko cena x5 bo marka Dziekuje za wszelkie informacje.
-
Przymierzam się do pobicia mojego życiowego rekordu i przejechania jednego dnia 300 km na rowerze. Mój dotychczasowy rekord to 216 km w ciągu jednego dnia. Jak sądzicie, czy jest to możliwe? Dodam, że forma mi ostatnio bardzo ostro poszybowała w górę i czuję, że podołam, przy czym chcę się zamknąć w przedziale czasowym 12 h, ale lekko się waham.
-
Od ponad tygodnia czuje się jakiś przygaszony. Markotny. Nie mam na nic ochoty. Nic mnie nie cieszy, nie wiem co ze sobą zrobić, gdzie się podziać, czuje się jakiś taki podenerwowany, niespokojny wewnętrznie. Rozbity psychicznie, bezużyteczny i bezwartościowy. Podejrzewam, że ma to związek z odstawieniem większego wysiłku do którego organizm się przyzwyczaił (rower) z powodu bolesnej kontuzji kolana. W końcu nie oszczędzałem się na jednośladzie i robiłem setki kilometrów jednego dnia zużywając łańcuch podczas dwóch takich wypadów do granic możliwości. Niedawno zobaczyłem rowerzystę i to takiego zawodowego i aż mi wszystko podskoczyło do góry, że ja tak obecnie nie mogę, a jeszcze na dodatek mocno kuleje chodząc. Czy ktoś miał podobne objawy?
-
Ja pierdole, aż sobie muszę pokląć. Co ja widzę u płci przeciwnej jeśli chodzi o jazdę na rowerze przekracza wszelkie pojęcie. Zero techniki jazdy, kompletny brak orientacji w terenie, nieumiejętność jazdy z prędkościami >20 km, brak znajomości etykiety rowerowej, tamowanie ruchu na ścieżkach. Jakieś defekty mózgu mają te stworzenia. Fakt jeżdżę bardzo szybko jak na MTB i się nie oszczędzam, ale to czego czasami doświadczam to gorzej niż nieudacznictwo. Najgorsze mamuśki z wózkami - lezie krówsko całą szerokością ścieżki rowerowej i nie patrzy pod nogi. Dzisiaj jedną tak zjebałem, że stała jak wryta z rozdziawioną gębą. Albo inna - jadę prawą stroną chodnika, a ona idzie z naprzeciwka swoją lewą. Więc jadę wprost na nią, ona zejść nie zamierza, przystanąłem i mówię - "Czekam aż zejdziesz z prawej strony, bo ruch w Polsce jest prawostronny i nie ustąpię dopóki nie zrobisz wolnej drogi. Możemy tak stać do jutra.". Ustąpiła ale z wściekłym wyrazem twarzy i furią w oczach... Polactwo cebulactwo...w Finlandii na ten przykład takich problemów nie ma. Tam każdy przestrzega zasad.
-
Cisnąłem dzisiaj na rowerze jak pojebany po lesie, bo i wymieniłem sobie oponki z zimowych na węższe, więc prędkość jaką osiągałem była proporcjonalnie większa, rozpędziłem się porządnie i nagle trach, pod prawym kolanem w okolicach łąkotki (dobrze mówię, tam się znajduje?) przeszywający, rwący ból. Myślałem że się wywalę na glebę, co przy ponad 50 km/h byłoby groźne, ale zdążyłem wyhamować. Zsiadłem z roweru, bo nie byłem w stanie dalej pedałować, przy każdym wyprostowaniu nogi czułem potworny ból. Iść też ciężko, przy każdym poruszeniu nogą to samo, jakoś ledwo, w męczarniach udało mi się dokuśtykać 8 km do domu. Teraz jak siedze po kompem, nie boli w ogóle, ale tylko jak zacznę chodzić, znowu to samo, kuleje po prostu, każdy krok to potworne cierpienie. Co to może być?
-
Witam Was Bracia Samcy Fajnie wrócić tutaj po dłuższej przerwie Przez blisko ostatnie 2 miesiące (9 marca - 21 kwietnia) wojowałem rowerem po Europie. Z początku chciałem do Lizbony cisnąć autostopem, ale postanowiłem sobie podnieść poprzeczkę i dotrzeć tam rowerem. Przygotowywałem się długo, bo od wakacji przez całą zimę, a to była moja pierwsza podróż rowerowa po Starym Kontynencie. Latem jako test 220 km nad morze do Gąsek w 10 h (11 z przerwami na żarcie). W ciągu niespełna 50 dni podróży odwiedziłem 6 krajów (kolejno Niemcy, Belgia, Holandia, Francja, Hiszpania i Portugalia) i nakręciłem blisko 3300 kilometrów (dokładnie 3260), przy okazji zbierałem kasę dla dzieciaków z mukowiscydozą. W każdym z wymienionych państw zawitałem do jego stolicy. Jeśli chodzi o rower w czasie całej wyprawy 3x poszła dętka, raz trzeba było wymieniać tylne koło. Ogólnie mój Kross Evado 2.0 spisał się bardzo dobrze. Ze sobą wziąłem 2 duże sakwy Crosso Dry Big o pojemności 60l a mój bagaż wynosił 16 kilogramów. Do Polski wróciłem samolotem 25.04, bo z rowerem i całym sprzętem ciężej by było o stopa, a dwa że byłem już cholernie zmęczony. Momentami - zwłaszcza w górach jechałem na kresie swojej wytrzymałości, ale radość z pokonywania własnych granic to coś zajebistego! Wkręciłem się maksymalnie w podróże i już kombinuje kolejne. W majówkę zaliczyłem blisko 1000 kilometrów autostopem po naszej Ojczyźnie, a obecnie kulam fundusze na następną (start we wrześniu) - stopem na Bałkany, którymi się jaram. Nie wiem jak wstawić mapkę wyprawy, więc podsyłam adres do mojego bloga, gdzie można sprawdzić wiarygodność tej historii. https://www.facebook.com/688493151226881/photos/pb.688493151226881.-2207520000.1431417801./780018165407712/?type=3&theater Pozdrawiam Was i zachęcam do dyskusji
- 10 odpowiedzi
-
- 11
-
- rower
- męska wyprawa
- (i 4 więcej)