Search the Community
Showing results for tags 'związek'.
-
Witam, 3 miesiące temu po 3 latach związku rzuciła mnie dziewczyna, zacząłem więc dużo imprezować i lecieć z dziewczynami, tylko do pewnego momentu jakoś mam wrażenie, że moje libido upadło przez to, że mam cały czas byłą w głowie inne dziewczyny mnie jakoś średnio pociągają, jak się od tego uwolnić bracia? Jakieś akcje, lody itp jako tako to idzie, ale co do samego seksu z innymi no średnio, jedynie jakby moja była mi się rozebrała to by stał jak skała :/ Chciałbym znowu wrócić do formy, zapomnieć o niej i być nagrzany jak zwierzak - nawet jak nie mastrubowałem się ponad miesiąc to i tak jakoś nie byłem nagrzany. Jakieś rady sugestie? Sorka jak zły dział pozdro
-
W dobie internetu każdy chociaż raz przerabiał związek na odległość, a przynajmniej wiele osób miało z takowym styczność.Ale nie chodzi o przyszłość, a RETROSPEKCJĘ a bardziej, luźne wspomnienia.Pytania: -To do Was przyjeżdżały, czy Wy do nich? -jak było kiepsko, fajnie, a może jeszcze lepiej? -w jakich okolicznościach się poznaliście?Internet,aplikacje, czy zupełny przypadek? -najmniejsza i największa odległość jaka Was dzieliła? -hipoteycznie, czy jest odległość ,końcowa ,macie granice,że dalej nie ,choćby nie wiem co? -sprawdzaliście czy kogoś ma? -miała innego bolca? -mieliście pomysł,żeby go wygonić czy po prostu machnęliście ręką. I lecimy...nie jedziemy
-
Spotykałam się z facetem z aplikacji 4,5 miesiąca. Często wychodziliśmy. Zawsze dużo pisał, chciał rozmawiać przez telefon, inicjował randki i spotkania. Nie wywierał bezpośrednio presji, żebym się z nim przespała, ale poruszał tematy seksualne. Mieliśmy podobne zainteresowania i pasje, jak idealne dopasowanie. Zaczęliśmy częściej się u niego spotykać, po 2 miesiącach doszło do czegoś więcej (mój pierwszy raz). Przedstawił mnie znajomym i pewnego dnia wspomniał o potencjalnym byciu w związku, cytuję "Żeby (...) musielibyśmy być w związku", a potem dodał "ale jak będziemy, to (...)". Odpwiedziałam, powiedzmy że jesteśmy (wiem, trochę niejednoznaczne.. ale nie skomentował tego). Mówił, że nigdy z nikim nie czuł się tak dobrze, usunął apkę i że nie zdradzi. Rzecz, która była dla mnie dziwna to fakt, że wspomniał wcześnie, że byłby otwarty na trójkąt, ale powiedziałam że mnie to nie interesuje, nagadałam mu, więc porzucił temat i przeprosił. Szybko zaczął robić drobne aluzje/żarciki z podtekstem seksualnym i komplementował mój wygląd. Mówił o swoich preferencjach w tych sprawach. Powiedział o swoim koledze, że jest strasznym pantoflarzem (wtedy nie pomyślałam, że to może być red flagiem..). Z biegiem czasu zaczęłam więcej się kłócić, bo często podróżował ze znajomymi/rodziną beze mnie i zawsze były wymówki dlaczego nie mogę dołączyć. Czasem szedł do domu wieczorem, zostawiając mnie na ulicy zamiast zaoferować, by mnie odprowadzić... Niektóre moje prośby jednak spełniał, zabierał mnie czasem na jakieś wyjście towarzyskie czy coś kupował. Wspomniał, że chce latem pojechać ze znajomymi nad morze na 2 tygodnie i jak co roku pójdą do klubu. Chciałam dołączyć, zwłaszcza że usłyszałam o klubie i piciu. Moim zdaniem okoliczności dobre do zdrady. Poza tym zostawić mnie na tyle czasu? Dla mnie to za długo. Sądzę też, że klub to miejsce dla singli. Poza tym plaża, laski w bikini, ciężko tu ufać.. Ostatnio znów się kłóciliśmy. Powiedziałam, że powinien iść na kompromis i zabrać mnie ze sobą na wyjazd, albo nie jechać. Nie zgodził się. Stwierdził, że nie jesteśmy razem, że nie jestem jego dziewczyną, ale że jeszcze chodzimy ze sobą i oficjalnie nie jesteśmy parą, bo nie ustalaliśmy tego i w ogóle mu nie ufam.. Przecież sam wspomniał o związku wcześniej. Myślałam, że wszystko jest oficjalne. Powiedział, że za bardzo go kontroluję i nie troszczę się. Dodał, że nie jesteśmy na tyle blisko, by był moim chłopakiem, bo nie widujemy się, nie dzwonimy i nie piszemy wystarczająco, i że czuje się nieswojo, że traktuję to jakbyśmy byli już parą (spotkania nie były rzadkie bo 2-3 razy w tygodniu w obliczu innych obowiązków..). Dodał, że dziewczyna nie robiłaby pretensji i zamiast tego pytałaby, czy wszystko w porządku. Napisałam, że kochający facet zabrałby mnie na wakacje, a on odparł, że jeszcze za wcześnie dla niego na miłość, że potrzeba czasu. Co proszę? Zachowywał się jak w poważnej relacji cały czas, dopóki nie zaczęłam tej drugiej kłótni. Byłam pewna, że jesteśmy w związku. Bardzo mnie zranił tymi wypowiedziami. Zignorowałam go na 2 tygodnie i usunęłam ze znajomych (może i przesadzone, ale się wkurzyłam i odebrałam te teksty jako brak szacunku), lecz w końcu dałam mu ultimatum - oficjalnie razem lub wcale. Odparł, że po tym wszystkim nie zanosi się na stały związek. Jest mi przykro, bo mówił wcześniej o mnie jak o potencjalnej żonie, snuł plany na przyszłość. Wisienka na torcie, twierdził, że był z wieloma kobietami, ale że ze mną to był jego pierwszy raz (wątpliwe...). Seks zdążył być 2 razy. Dodatkowo napisałam, że wygląda to jakby chciał mnie wykorzystywać, a on zwalił na mnie, że to niby ja tego chciałam, a on nie był jeszcze gotowy. Kompletna bzdura, bo ja tylko poruszyłam temat, a to on "zmaterializował" zbliżenie na kolejnym spotkaniu. Czy cały czas udawał zakochanego? Byłam kołem zapasowym?
-
Witam ponownie Trochę mnie nie było, ale za waszymi radami i wieloma przemyśleniami, postarałem się "ogarnąć". Z uwagi na posiadane przeze mnie wykształcenie, znalazłem spoko pracę (i to w zawodzie, notabene dość poważanym w społeczeństwie 😅), a także od jakiegoś czasu umawiam się z nową dziewczyną. Oczywiście, staram się za wszelką cenę nie idealizować jej obrazu w swojej głowie, by nie skończyło się tak, jak ostatnio, po rozstaniu z narzeczoną (szczegółową historię opisałem w innym temacie). Mam wrażenie, że sporo się zmieniło i to na plus. Zaangażowałem się także w pare organizacji społecznych, które mnie ciekawią. Aż tu nagle... Po roku od rozstania, napisała do mnie najlepsza przyjaciółka ex. Pytała co u mnie. Stwierdziłem, że nie ma co owijać w bawełnę i udawać, że jakoś cierpię i liczyć czy też liczyć na to, że branie na litość sprawi, że ex łaskawie splunie w moją stronę, więc napisałem, że idzie mi w miarę dobrze. Napisałem o pracy, nowym związku, pozostałych aktywnościach. Po parunastu dniach, dostałem wiadomość, że powiedziała mojej ex, że ma ze mną kontakt. Ex się to nie spodobało i z tego tytułu, nasza niegdyś wspólna "znajoma" kończy ze mną kontakt. Na odchodne dodała tylko, że "cieszy się, że u mnie się układa". Z tego co mi mówiła, ex wciąż nikogo nie ma. Zasadniczo, nic specjalnego się u niej nie dzieje. Zastanawia mnie to, ponieważ jest w moim wieku - ma 26 lat. Podobno skupiła się na kolejnych studiach i słuch o niej zaginął 😶 Dzięki za wsparcie, którego mi udzieliliście. Czekam na kolejne rady od doświadczonych ekspertów !
-
Witam Bracia, Przepraszam, ale wpis będzie bardzo długi. Generalnie długo się zbierałem, żeby założyć tutaj konto, jednak w ostateczności przekonała mnie do tego panująca tutaj atmosfera wzajemnego wsparcia i dawania bardzo cennych porad. Jestem stosunkowo młodym chłopakiem. Mając dwadzieściakilka lat oświadczyłem się swojej wybrance. Ale od początku - Razem studiowaliśmy. Na studiach starałem się jej bardzo pomagać, głównie z uwagi na jej sytuację rodzinną (zawaliła jedne studia, przez co rodzice dali jej - cytuję - ostatnią szansę na studiowanie). Przed niemal każdym egzaminem to samo - płacze, obawa, że nie zda, trzęsawki, a nawet maniakalne mycie rąk. Ja byłem natomiast studentem piątkowym. Mniej więcej po dwóch miesiącach od zapoznania się na rozpoczęciu roku akademickiego byliśmy już parą. Była stosunkowo powściągliwa w emocjach. Strasznie skryta, naprawdę, aż do bólu nie okazywała negatywnych emocji. Nie potrafiła za bardzo się spierać, kiedy przechodziliśmy przez okres jakichś kłótni. Zamiast tego płakała, dusiła w sobie emocje. Oczywiście, standardem było odpowiadanie zapłakanym głosem „wszystko w porządku” kiedy pytałem, czy coś się stało. Płakła o każdą pierdołę (raz o czajnik, bo się zepsuł i trzeba było nowy kupić xd). Jeśli chodzi o samą fazę początkową związku, to jej rodzice chyba wyjątkowo mnie nie lubili. Jej mama nawet nie miała okazji mnie osobiście poznać, a kiedy tylko dowiedziała się, że jestem chłopakiem jej córki, wysłała jej wiadomość, że przeze mnie uwali studia (ta, uwali, dzięki mi ona w ogóle je zdała xD). Wkrótce potem, miałem „przyjemność” odwiedzić jej rodzinny dom. Myślałem, że wszystko jest w porządku, mamusia milutka itp. Do czasu kiedy wyjechałem i dostałem wiadomość od swojej dziewczyny, że jej rodzice mnie nie lubią, że źle przy nich chodziłem (???) itp. Naprawdę, z początku myślałem, że to żart, dopóki nie zadzwoniłem do swojej lubej i nie usłyszałem, że znowu, standardowo, płacze. Po dłuższym czasie jej rodzice zgodzili się na wspólne mieszkanie. Generalnie, większość opłat pokrywałem sam, a raczej robili to moi rodzice, którzy naprawdę ją pokochali (miałem wówczas także stypendium za wyniki w nauce, które także przeznaczałem na nią). Jeździliśmy na wakacje, dostawała prezenty (niemal wszystko oczywiście z moich pieniędzy). Kiedy zamieszkaliśmy razem, te jej napady lęku przed niezdanymi egzaminami jakoś ucichły. Do czasu pisania licencjatu, kiedy ponownie, zaczęła ciągle wątpić w swoje umiejętności, zarywała nocki, z czasem nawet nie chciała wychodzić z łóżka i płakała co jakiś czas jak było seminarium. W tym samym czasie się oświadczyłem. Wówczas z kolei, dostała wiadomość od mamusi, że zaręczyny ze mną to błąd, że chłopa zawsze można wymienić, że to tylko związek i ma się skupić na nauce (xD). Cóż, zdała ten licencjat (oczywiście z moją pomocą). Będąc już zaręczonymi, z tytułem licencjata, stwierdziliśmy, że fajnie byłoby zacząć myśleć poważniej. Zastanawialiśmy się nad dzieckiem w przyszłości. Z racji tego, że miałem operowane w wieku dziecięcym wnętrostwo, musiałem jeździć na liczne badania. Ona oczywiście nie była ze mną na ani jednym, bo „Nie miała czasu, bo mama chciała, żeby nie siedziała na dupie tylko poszła do pracy na wakacje”. Mega mnie to zawiodło i przyznam, że chciałem wtedy zerwać. Ale kij z tym. Dostałem ponowne zaproszenie od jej rodziny i tym razem było o krok za daleko. Jej genialni rodzice wpadli na pomysł, że nie interesuje ich, że jesteśmy zaręczeni. Stwierdzili, że super opcją będzie, jak ja, będę spał z jej bratem (tak, w łóżku), a ona w osobnym pokoju. Wtedy miałem już tego dość, powiedziałem jej co o tym myślę (w bardzo, bardzo ostrych słowach) i opisałem sytuację na anonimowym forum w jeszcze ostrzejszych słowach (ostatecznie, powiedziałem jej o tym...). Ale cóż…Zgodziłem się na to, przetrwałem jakoś ten weekend i wyjechałem. Na do widzenia widziałem tylko jak płacze. Kiedy przyjechałem do domu dostałem telefon „Kocham Cię, ale to koniec z nami”. Wszystkie rzeczy odesłała mi pocztą. Minął ponad rok od rozstania, a ja, mimo toksyczności tej relacji, czasami tęsknię. Mnóstwo wspomnień...A ona? Mam wrażenie, że ona nawet tego rozstania nie przechodzi - ciągle jakieś wakacje, wypady ze znajomymi. Czego wcześniej nawet nie było. Tymczasem ja skupiłem się na sobie - mam dobrą pracę, inwestuję w siebie. Ona natomiast ma przed sobą w tym roku do napisania dwie prace z dwóch kierunków (jedną magisterkę na studiach II st. i jeden licencjat z drugiego kierunku).
-
Cześć. Na wstępie byłem że swoją kobieta dwa lata życia były wzloty i upadki jak w każdym myślę normalnym związku. Poznaliśmy się wraz z jej znajomymi podam fałszywe imiona Darkiem i Anna. Od samego początku Darek wykazywał duże zainteresowanie moją kobietą. Lecz gdy dowiedział się że narazie się rozstaliśmy jakieś 2 tygodnie temu zmienił się o 180 stopni na jeszcze gorsze, gdy wszyscy się widujemy on zawsze siada obok mojej kobiety bardzo blisko, wyciąga ją na rozmowy byle być obok, przyjeżdża do niej pod firmę na tak zwana fajkę nawet gdy on ma ranna zmianę a ona kończy po 22. Zawsze ma jakąś wymówkę bo dziewczyna mi większość rzeczy mówiła(np:przyjechał żeby zapytać się jaki perfum chce jej brat do auta, mógł bardzo dobrze napisać na messengerze)Mieliśmy jechać wspólnie na wakacje lecz po naszej pierwszej klotni napisał mi że woli ją wybrać żeby z nimi jechała niż mnie, z góry napisał mi że sprawa jest przegrana między mną a moja kobieta. Co nie było prawdą bo nadal się spotykaliśmy, zmienił wogole ton do mnie na bardziej chamski i przez to kloce się z moją kobietą a ona nie widzi w tym nic złego że on na powitanie podnosi ją i całuję w polik dodam że ma ona przyjaciela od małego z którym się tak nawet nie wita tylko się przytulają, wcześniej była sytuacja gdzie na dowidzenia dwa razy klepnął ja w tyłek ale po mojej interwencji ona napisała mu ze nie ma tak robić. Pozatym wiem że ciągle wypisuje do niej na messengerze nawet gdy idzie na drugą zmianę to budzi się o 5 rani żeby jej napisać. On poprostu więcej uwagi zwraca mojej kobiecie niż swojej z którą jest 9 lat a jego kobieta wogole nic nie widzi tak jakby się bała. Właśnie miałem chyba ostatnia kłótnie o niego bez jego obecności dogadujemy się idealnie, jest miło ciepło ale gdy jest on wszystko się zmienia. Poprosiłem ją żeby trochę ograniczyła z nim kontakt to mi powiedziała że no co mam potrącić wszystkich znajomych? Wczoraj mieliśmy o niego znowu kłótnie to oczywiście on jest niewinny a jak siedzi obok niej to zjada ja wzrokiem. Panowie pomóżcie jak jej powiedzieć albo jak do niej dotrzeć że on nam rozwala związek? Dodam jeszcze że jest on niezbyt przystojny, moja kobieta sama mówiła że jest obleśny ale dlaczego pozwala mu na takie rzeczy? Mogła by mu odmówić przesiąść się albo coś innego prawda?
-
Witam! Tak jak w tytule. Ostatnio mam dziwną potrzebę czułości ze strony kobiety, szczególnie przytulenia przed spaniem (nie chodzi już nawet o sam seks, bo za ten jeszcze można zapłacić...). Oczywiście nie jesteśmy dziećmi i chyba każdy z nas ma czasem, sporadycznie taką potrzebę. Nie mówię tu o wielkim związku i wielkiej "miłości", bo dobrze znam ciemne strony relacji z kobietą. Tylko chodzi mi o ten jeden aspekt. Dlatego z czystej ciekawości mam pytanie. Jak sobie radzicie z brakiem kobiety w sensie przytulania, pocałunków etc. (o seks nie pytam, bo tak jak pisałem ten jeszcze jest dostępny za PLN)
-
Witajcie Jestem w związku ze swoją kobieta od 2 lat, ona na 24 lat ja 26. Początki znajomosci opierały się głównie (z mojej strony) na zasadzie spotykania się tylko na seks, wypiciu drina i rozmowach o wszystkim i o niczym - nie chciałem związku. Moja obecna partnerka jednak nadała tempa relacji i według mnie włożyła dużo wysiłku żebyśmy razem byli - udało się, zaangażowała się ja się zakochałem i tak oto jesteśmy razem. Moja dziewczyna od zawsze miała ciągoty do twardych dragow, feta, koks, a zioło jara do dziś w miarę regularnie. Zanim mnie poznała była kochanką swojego przyjaciela z którym na początku związku mnie poznała jednak ja i tak czułem ze coś między nimi musiało być. Jego partnerka była w bardzo dobrej relacji z moją, o cała ich relacje z reszta mieliśmy wiele kłótni przez które chciałem zakończyć związek ale wierzyłem zawsze ze popełniła jakis tam błąd i idziemy w to dalej (pisze o tym żeby mniej więcej nakreślić jaką według was może być osobą). Jakis czas temu nadszedł w końcu kryzys. Pewnego dnia siedziałem z nią w domu i intuicja mowila mi ze cos jest nie halo. Nigdy nie robiłem takich akcji, ale tym razem cos mnie tknelo żeby rzucić do niej tekstem „chodź sprawdzimy sobie telefony”. Ona wielce zszokowana, zestresowana nie chciała tego zrobić przez co wynikła dyskusja. W nerwach wziąłem jej telefon i próbowałem wpisać hasło (które znałem bo znaliśmy swoje hasła po prostu, nie sprawdzając zbytnio swoich telefonów) okazało się ze jest zmienione, wiec powstała klotnia - byłem pewien ze cos ukrywa. Żarliśmy sie ze sobą 4h bo chciałem znać prawdę, w końcu sie przyznała ze od tygodnia pisze do niej jeden gościu którego poznała na siatkówce i bardzo dobrze sie dogaduja jednak bardzo nie chciała żebym sie o nim dowiedział. Okazało sie ze gościu ją jawnie podrywał a ona dawała na to przyzwolenie, dostawała atencję, komplementy i po prostu ten kontakt utrzymywała jednocześnie usuwając na bieżąco wiadomości z nim. Dalsza afera doszła do tego ze wyrzuciłem ja z domu, jednak po tygodniu wróciła i zeszliśmy sie po wielu rozmowach i wyjaśnieniu sobie wszystkich kwestii. Mowila ze nie ma już z nim kontaktu i nie chce mieć, No to okej żyliśmy dalej. Moja luba dalej chodziła na siatkówkę i miałem świadomość ze on tam tez od czasu do czasu sie pojawia ale jak twierdziła dała mu do zrozumienia ze ma faceta i nie chce mieć z nim kontaktu. Pewnego razu jak spała wziąłem jej telefon do ręki i zauważyłem ze dalej ma z nim kontakt, dalej usuwane były wiadomości (do dziś nie wiem co sie w nich znajdywalo) No to doszło do kolejnej awantury tym razem ostrzejszej i bardziej stanowczej. Zaczęła ryczeć, błagać przepraszać wydzwaniać do mnie ze nie wie czemu miała dalej z nim kontakt ze to po prostu jej kolega z siatki i tyle. Bywaly tez momenty ze podczas swoich treningów nie odbierała telefonu przez wiele godzin - oczywiście wszystko zawsze jakos udało sie jej wytłumaczyć. Po tej drugiej awanturze zrezygnowała z siatkówki, przestała chodzić odcięła się. Jednak we mnie od tamtej pory pozostała duża niepewność i schizy typu "nie będzie mnie pare dni w domu i skad będę mieć pewność co robi?”. Do dziś zastanawiam sie co w jej głowie siedzi. Ja jestem facetem dość stabilnym finansowo, mam mieszkanie, rozwijam sie zawodowo. Ona raczej o rozwoju niewiele myśli i żyje z dnia na dzień. Często musiałem ratować jej sytuacje finansowa przez nabrane kredyty. Do pracy z mojego mieszkania ma blisko, mieszka praktycznie jak za darmo. Dość regularnie pije alkohol w mniejszych lub większych ilościach i do tego marihuana, która tak bardzo uwielbia. Mam ostatnio dużo niepewności względem naszej relacji przez wszystkie wydarzenia, zwłaszcza przez te ostatnie. Dodam ze jestem facetem atrakcyjnym, nigdy nie miałem problemu z powodzeniem, a laski czesto o mnie zabiegają (nawet te będące w związku) praktycznie zawsze miałem seks na zawołanie od lasek. Jednak tutaj emocjonalnie mocno sie wpierdolilem i zaangażowałem. Potrzebuje pomocy, co dalej robić? Czy mogę jej ufać? Powinienem? Czy racjonalne jest wiązanie przyszłości z taka kobietą? Jak to widzicie?
-
Jestem jakieś chyba już 4 lata po rozwodzie, w tym okresie i po pomogło mi m.in. to forum za co jestem wdzięczny🙂 Dwójka dzieciaków lat 8 oraz 5, kontakt mamy dobry, ex nie utrudnia, spędzam z dziećmi jakieś 30procent czasu w miesiącu. Jest też pewna pani z którą powiedzmy od ponad dwóch lat jestem w związku. Związek całkiem ok, trochę mieszkam u niej, trochę u siebie, sex bez marudzenia, czas miło się spędza, u obojga hajs się zgadza i wszystkie wspólne wydatki na pol, ona bez dzieci, ja więcej bombelkow nie chce. Na początku jak poznała moje dzieci, w momencie kiedy jeszcze hormony szczęścia szalały było spoko, później wyraźnie się zdystansowała, a że to głośne, a że tamto i z czasem widać jasno że nie akceptuje ich. Dla mnie luz, nie ma obowiązku spędzać czasu z dziećmi moimi, ja nie cisnę, nawet nie chce żeby z nimi się widziała. Sama też jakoś mi nigdy nie próbowała ograniczyć czasu z dziecmi. Jest to oczywiście kawałek mojego życia z którego nie mam zamiaru rezygnowac, a jak zaczynam coś gadać o dzieciach (z ogromnym umiarem bo ja w ogóle nadmiernie dużo nie mówię) to dla niej temat nie istnieje, nie słyszy albo aha powie. Pani niezadowolona że ja ślubu nie chce bo rodzinę już mam jak to okresla, o dzieciach nic nie mówi ale kto wie czy to że ja nie chcę też jej nie gryzie, planuje wazektomie o czym jej dawno temu mówiłem i dla niej ok, zawsze to przyjemniejszy sex. Z jej strony jest jeszcze temat znany, tj domek z ogródkiem, ze fajnie byłoby zamieszkać razem w czymś wspólnym. Ślub jest mi niepotrzebny, wspólna nieruchomość nie wykluczam, swoje mieszkanie mam, ona też więc jak by nie wypaliło można sprzedać choć to i tak kwestia kilku lat w przód była. Tylko ja się jej pytam jak to widzi kiedy nie akceptuje moich dzieci, że co będę wtedy do mieszkania swego jeździł aby jej za głośno nie było etc. I ciężko uzyskać odpowiedź. Wielu z was ma dzieciaki z poprzedniego związku, jak to u was z tą akceptacja było? Już nie pytam nawet o jakieś wspólne mieszkanie ale jakieś momenty gdzie był wspólnie spędzany czas.
- 18 replies
-
- akceptacjadzieciprzezpartnerke
- akceptacja
-
(and 3 more)
Tagged with:
-
Witajcie Bracia. Tak się składa, że (po części) pracuję w branży ślubnej. Nie chce podawać czym dokładnie się zajmuje, zresztą nie ma to znaczenia dla sprawy. Mianowicie: na Facebooku są grupy ślubne gdzie usługodawcy mogą oferować swoje usługi/produkty, a klienci podawać swoje zapytania w kontekście wesela. Zauważyłem, że część dziewczyn (które zaraz biorą ślub) ma ustawiony status na FB: wolna. O co w tym chodzi? Czemu one tak robią? Przepraszam, jeśli pytanie jest głupie. Pozdrawiam.
-
Pytanie o związki wokół was, które mieliście okazję obserwować od początku czyli: 1)Znaliście typa zanim poznał swoją p0lkę. 2)Mieliście się okazję jej przyjrzeć, że to zwykły szlauf kiedy już ją poznał i przyprowadził ewentualnie z tego co o niej opowiadał. 2a) (Opcjonalnie) Mniej lub bardziej dobitnie dawaliście mu do zrozumienia co to jest ale wszystko odbijało się jak piłka od ściany. 3)Dawała mu wiele czerwonych flag, które on nagminnie ignorował. A potem to już poleciało klasykiem. Tak z ręką na sercu znacie jakiegoś gościa co nie jest sam sobie winien? Bo ja grzebie w głowie po swoim dalszym i bliższym otoczeniu i nie mogę takiego znaleźć.
- 62 replies
-
- 5
-
- winnimężczyźni
- wina
-
(and 3 more)
Tagged with:
-
Moje pytanie dotyczy kobiet nazywanych MILFami. W aplikacji Tinder, lajkuję wszystkie laski ale żadna nie odpowiada a jak już jakaś odpowie to zaraz urywa rozmowę. Czy macie jakieś sprawdzone (najlepiej darmowe) stronki gdzie najlepiej ich szukać?
-
Moja kuzynka jest w związku ze zjebaną osobą, popadła w depresje i jest wykorzystywana chciałbym jej jakoś pomóc ostatnio się zwierzyła ze wszystkiego mojej siostrze Debila poznała rok temu na wakacjach, na początku byli na zasadzie FWB, ona chciała związku on nie mógł się zdecydować bo twierdził że ma depresje i nie wie czego chce od życia, kuzynka stwierdziła że mu pomoże. Jakoś w październiku rok temu weszli w związek, po jakimś miesiącu on chciał zerwać albo po prostu grał jej na emocjach, ona się uzależniła, wrócili do siebie ale robił jej ciągłe dramy, w końcu ona chciała zerwać w styczniu to na to nie pozwolił, jak mu powiedziała że zrywają to jakby nic przyjechał do jej domu. Kolejny raz podobna akcja była w maju tego roku, rozwiązana podobnie. Typ jej robi kompleksy, mówi jej że jest pizdą, wymusza seks, ciągle robi poczucie winy, krzyczy i wyzywa od wariatek, a ona jest od niego uzależniona i jeszcze go czasami broni bo skrzywdzony przez życie i ma depresje. Przed naszą rodziną gra dobrego, często gdzieś wychodzimy to wtedy miły, mówi jakie to plany ma z moją kuzynką. Gdy ostatnio chciała zerwać to powiedział jej że się zabije i będzie go miała na sumieniu Gość jest dziwny, bez matury po technikum, nigdzie nie pracuje bo mówi że za mało płacą, za granicę wyjechał to był ze dwa tygodnie bo mu się nie podobało
- 19 replies
-
- 3
-
- toksycznyzwiązek
- bliskaosoba
-
(and 4 more)
Tagged with:
-
Kolejny już tekst w internecie o tym jak to 50 latka jest w związku z 20 latkiem, czyli kobieta w związku z dużo młodszym facetem. Wygląda mi to na programowanie kolejnego rodzaju zachowania, które ma na celu ratowanie kobiet przed samotnością. Jak wiadomo dotychczas tak duże różnice w wieku pomiędzy partnerami były w miarę akceptowalne w przypadku starszego faceta. Czekam z niecierpliwością na teksty o tym jak dziewczyna o wzroście 180 cm jest z facetem o 20 cm niższym. https://www.onet.pl/styl-zycia/onetkobieta/moglby-byc-moim-synem-a-jest-moich-chlopakiem/86bcx9m,2b83378a
-
Kilka tygodni temu wpadłem na YT na ciekawego twórce contentu. Kevin Samuels, zawodowo zajmujący się konsultowaniem wizerunku ma kanał dobijający w momencie pisania tego postu do 400 tysięcy subskrybujących. Pomimo tego, że skupia się głównie na problemach czarnoskórej społeczności w Stanach wiele z tego co mówi jest uniwersalne. Jeden z jego filmów stał się tak zwanym viralem i ma ponad pół miliona odtworzeń. Pomimo tego, że Kevin naciska mocno na parowanie się i instytucję małżeństwa, to podaje wiele red pillowych informacji, czasem nawet przemyci coś z black pilla. Dzwoniące do niego kobiety zazwyczaj pyta o następujące rzeczy : - wiek - wzrost - wagę - numer sukienki Dodatkowo każe im ocenić swoją twarz w skali 1 do 10, nie używając przy tym liczby 7 ( z tego względu, że większość kobiet właśnie taką liczbą sobie przypisuje) Wg niego materiał na żonę, to kobieta w rozmiarze 0 do 6. Wtedy taka kobieta ma status HVW. Czyli high value women. 8 i 10 tylko dla kobiety która ma już jakieś dzieci na koncie. Potępia posiadanie dzieci bez formalizacji związku. Jest przeciwny feminizmowi. Dodatkowo kręci bekę z "wyedukowanych" kobiet. Ma zestaw fajnych śmiesznych jingli. Wg niego kobiety mają być szczupłe. Mówi kobietom wprost, że muszą być kobiece, ulegające i miłe. Wyróżnia również różne zakresy wiekowe, to jest wiek do 27 lat, kiedy kobieta powinna znaleźć mężą. Wiek od 27 do 35 czyli tak zwaną "danger zone" gdzie mają na to ostatni dzwonek. Oraz "no man's land" gdzie kończą kobiety które są już przejrzałe i będzie im ciężko cokolwiek sensownego stworzyć. Mówi też kobietom, że nawet jak facet jest słaby w łóżku, to mają grać rolę tak, jakby był najlepszym kochankiem. Wprowadził do języka takie określenia jak HVM. Czyli mężczyna o wysokim value. Co ciekawe kluczowym kryterium jest tutaj pracowitość (60h tygodniowo) i utrzymywanie zarobków na poziomie conajmniej 100 tysięcy dolarów rocznie przez okres 5lat. Uważa również, że standardy kobiet są zdecydowanie zbyt wysokie względem tego co reprezentują. Z ciekawych kryteriów które podaje, jest między innymi to, że kobieta nie może oczekiwać, że mężczyzna będzie od niej wyższy niż 5cali, wg niego kobiecie o wzrości 5foot4 (162cm) - średni wzrost kobiet w USA, należy się partner o średnim wzrości, czyli 5foot9 (175). Jakkolwiek widełki idą w dół lub górę to reguła max 5 cali powinna być zachowana. Akceptuje również "age gap" czyli naturalne jest dla niego, że facet jest 10 albo 15 lat starszy od swojej żony. Z lżejszych tematów, podaje, że wymagania kobiet względem wielkości członka partnera są z kosmosu i nie są jakkolwiek przystające do rzeczywistości. Żeby było ciekawie, sam neguje legendę wielkiego czarnego członka, mówiąc, że przez lata uprawiania sportów walki napatrzył się sporo na kolegów w szatni i większość murzynów jest przeciętna pod tym względem. Finalnie, zwraca uwagę, że 80% pozwów rozwodowych wnoszą kobiety. Wspomina o hipergamii. Jest też dużo o tym, że małżeństwo to praca. Wrzuciłem tutaj tylko to co zaobserwowałem po obejrzeniu kilku, z kilkudziesięciu filmów które wrzucił na YT. Podoba mi się fakt, że zwraca uwagę na niedorzeczność wymagań kobiet, jednocześnie mam mieszane uczucie co do stręczenia małżeństwa przy obecnej sytuacji prawnej i sądach rodzinnych. Mimo wszystko gość powoli staje się mainstreamowy. Wg mnie jest dobrym "gatekeeperem", do mocniejszych produkcji red pillowych. No i fakt bycia czarnoskórym czyni go trudnym do zbanowania, myślę, że pomimo niektórych minusów jeśli chodzi o całokształt jestem na tak. Jaka jest wasza opinia?
-
Geneza i odbiór społeczny Blackpill Blackpill wypiera wpływ na społeczeństwo i kulturę __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Geneza Blackpill: Słowo Blackpill zostało pierwszy raz użyte w 2011 roku. Blackpill wywodzi się z Redpill. Wielu blackpillerów to byli redpillerzy, którzy ze względu na niepowodzenia w relacjach z kobietami wybrali bardziej pesymistyczną ideologię, między innymi to oni tworzyli podstawy tej ideologii, które są bardzo podobne do podstaw ideologii Redpill. Blackpill powstał po to, by uświadomić ludziom prawdę na temat seksu, związków, kobiet i życia. Powstanie blackpill umożliwiła psychologia ewolucyjna, na której opiera się blackpill. Blackpill powstało również dzięki wiedzy i doświadczeniu wielu ludzi z całego świata, którzy opisywali swoje doświadczenia między innymi w internecie. __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Odbiór społeczny Blackpill: W społeczeństwie blackpill często jest odbierany jako negatywne zjawisko. Jedną z przyczyn tego stanu rzeczy są mity, które narosły na temat blackpill. Są one rozpowszechnianie przez przeciwników blackpill. Tezy blackpill są bardzo często kompletnie różne od tego, czego uczono człowieka od najmłodszych lat, z tego powodu mogą szokować, przez co mogą być trudne do przyjęcia. Blackpill często jest błędne utożsamiany ze środowiskiem mizoginów i inceli, co jest krzywdzące dla blackpill, gdyż blackpill nie jest mizoginistyczny i nie jest tożsamy ze środowiskiem inceli. Blackpill jest często źle interpretowany, blackpill nie powstał po to, by się nad sobą użalać, a po to by poznać prawdę na temat rzeczywistości, negatywny stosunek do blackpill bierze się między innymi z tej złej interpretacji tego zjawiska, wiele osób myśli, że blackpill to ideologia głosząca, że nie warto nad sobą pracować, co jest nieprawdą, gdyż blackpill nic takiego nie głosi. Blackpill ma w społeczeństwie wielu przeciwników. Do przeciwników blackpill należą między innymi feministki, białorycerze, bluepillerzy, bluepillerki, kobiety wykorzystujące mężczyzn, część społeczeństwa, której blackpill szkodzi, gdyż zapobiega on wykorzystywaniu ludzi. Z tego powodu te osoby będą chciały za wszelką cenę rozprowadzać kłamstwa na temat blackpill, by ludzie nie ujrzeli prawdy, by łatwo dało się nimi manipulować. Przykładowo mężczyzna nie znający blackpill może zostać łatwo oszukany, może wychowywać i pracować na cudze dziecko powstałe w wyniku zdrady, bo nie będzie wiedział, że nie jest ono jego, dzięki temu problem wychowania dziecka znika, bo do jego wychowania zostanie wykorzystany mężczyzna, gdyby znał blackpill, dowiedziałby się, że dziecko nie jest jego i nie tracił by życia i pieniędzy na wychowanie dziecka obcego mężczyzny. Przeciwnicy blackpill wymyślają wiele mitów na temat blackpill i regularnie kłamią o blackpill w artykułach internetowych. Blackpill wbrew wielu mitom nikogo nie krzywdzi. __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Mity na temat Blackpill a rzeczywistość: 1. Blackpill twierdzi, że kobiety są złe. Bzdura, blackpill twierdzi, że kobiety nie są lepsze od mężczyzn, że mają swoje wady. Blackpill stwierdza, że kobiety są idealizowane. 2. Blackpill nie ma związku z nauką. Blackpill opiera się między innymi na Blackpill Science, które jest nauką. 3. Blackpill twierdzi, że tylko chady uprawiają seks. Blackpill twierdzi, że atrakcyjność fizyczna jest najważniejsza w relacjach seksualnych. Blackpill nie twierdzi, że tylko chady uprawiają seks, blackpill stwierdza, że nietrakcyjni fizycznie mężczyźni nie mają szansy na seks. 4. Blackpill każe użalać się nad sobą i poddać się w życiu. Blackpill nic takiego nie twierdzi. 5. Każdy blackpiller to incel, mizogin, mało atrakcyjny fizycznie mężczyzna. Bzdura, blackpillerem może być każdy, zwykły mężczyzna, chad, incel, psycholog, psychiatra. 6. Blackpill jest mizoginistyczny. Blackpill nie jest mizoginistyczny, blackpillerzy nie są mizoginami. 7. Blackpill prowadzi tylko do depresji i użalania się nad sobą. Nonsens, blackpill prowadzi tylko do poznania prawdy o przyczynach swoich porażek, co umożliwia przynajmniej częściowe uniknięcie ich w przyszłości. 8. Blackpill głosi, że kobiety można gwałcić. Bzdura, blackpill nic takiego nie głosi, blackpill popiera szacunek do kobiet. 9. Blackpill prowadzi do morderstw. Bzdura, blackpill jest przeciwny zabijaniu, nie prowadzi do żadnych morderstw. 10. Blackpill prowadzi do zamieszek i buntów. Blackpill nie prowadzi do żadnych zamieszek czy buntów. __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Kultura Blackpill: Blackpill stworzył własną kulturę, która składa się między innymi z własnego słownictwa, własnych symboli, czy też unikatowych memów. Kultura ta nie jest szkodliwa, często ma na celu w zabawny sposób ukazać pewne zjawiska, bądź po prostu rozśmieszyć ludzi. W blackpill bardzo często porównuje się skrajne przykłady, by dowieść pewnych tez. Przykładowo by dowieść tezy, że kształt i wielkość szczęki wpływa na atrakcyjność fizyczną, porównuje się dwóch mężczyzn, gdzie jeden ma słabo rozwinięta szczękę, a drugi mocno rozwiniętą szczękę. Przykładami unikalnych słów powstałych w blackpill, które przenikły do kultury masowej są słowa Chad, Stacy. Wiele memów powstałych w blackpill nawiązuje do społeczeństwa i innych kultur, przykładowo mem Chad vs Virgin nawiązuje do plakatu stworzonego w celu zachęcenia czytelników do kupowania gazety Morning Leader zamiast gazety Yellow Press. Symbolem blackpill jest obrazek przedstawiający czarną pigułkę. __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Blackpillerzy: Blackpillerzy to ludzie, którzy uznają tezy blackpill. Wśród nich są między innymi naukowcy, zwykli ludzie, chady, zwykli mężczyźni, incele. Są to ludzie, którzy znają psychologię ewolucyjną, prawdy na temat seksu, związków i kobiet. Wielu blackpillerów nie przyznaje się otwarcie do wyznawanej ideologii, ze względu na jej negatywny odbiór społeczny. __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Blackpill: __________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Słownik Blackpill: ______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________ Książki na których bazuje Blackpill: ______________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________
- 3 comments
-
- 1
-
- samica
- redpill
-
(and 71 more)
Tagged with:
- samica
- redpill
- samice
- chad
- samiec
- zdrada
- zdrady
- beta
- wiedza
- mężczyzna
- seksualność
- celibat
- podniecenie
- pill
- seks
- alfa
- chłopaki
- kobieta
- samiec alfa
- damy
- dziewczyna
- black
- erotyka
- mąż
- pożądanie
- faceci
- facet
- żona
- chłopak
- miłość
- romans
- red
- dziewczyny
- romanse
- kobiety
- kłamstwo
- znajomi
- małżeństwo
- rżnięcie
- szmacenie
- geny
- mężczyźni
- zauroczenie
- szczęście
- porażki
- gen
- małżeństwa
- zakochanie
- psychologia ewolucyjna
- prawda
- dama
- znajome
- uroda
- przywiązanie
- sympatie
- atrakcyjność fizyczna
- wygląd
- atrakcyjność
- powodzenie
- bliskość
- samczeruno
- nastrój
- psychologia
- radość
- samczeruno.pl
- sympatia
- nauka
- samiec beta
- przyjaźń
- braciasamcy
- incel
- związek
- braciasamcy.pl
-
Witam Szukam porady jak znaleźć balans pomiędzy red pillem, a normalnym życiem, ale po kolei. Jestem w związku z dziewczyną od ponad pół roku. Początek relacji raczej typowy, choć ze względu na otoczenie (praca) musieliśmy się mocno hamować. Tak wiem, że w pracy się nie działa, ale nie zależało mi na tej robocie. Na początku opowiada mi część swojej historii, którą można podsumować jako wielka czerwona flaga. Postanawiam dać się rozwinąć tej relacji i po prostu zobaczyć co będzie dalej. Robię to świadomie, posiadając wiedzę z forum. Do seksu dochodzi przy pierwszej okazji, gdy okoliczności były sprzyjające. Nie było żadnego sztucznego przeciągania, ani proszenia się w stylu księżniczki i jej pazia. To ważne w kontekście dalszej historii. Jesteśmy dobrze dopasowani i seks sprawia nam przyjemność. Częstotliwość też jest ok, czasami nawet za bardzo ok. Czuć wzajemne pożądanie. Jej były z którym pożądania nie było czekał na pierwszy seks trzy miesiące. W miarę upływu czasu wychodzi, że ma blokady przed oralem, po swoim pierwszym związku. Do tego ma ogromny kompleks na punkcie swoich piersi. Jej ex zobaczył je po pół roku. Nie naciskam na te tematy, chociaż bardzo mi tego brakuje. Seks na haju hormonalnym, choć niekompletny jest spoko. Ostatnio dowiedziałem się, że opowiadając o sobie część zdarzeń pominęła, a w innych bezczelnie skłamała. Wiem, że po takim czymś powinna dostać kopa w dupę i by go dostała, gdyby nie fakt, że kiedy się o tym dowiedziałem byłem za nią odpowiedzialny w obcym kraju. Postanowiłem nie poruszać tego tematu. Teraz jesteśmy w Polsce, a ona ma świadomość tego, że ja wiem. Nie chce o tym rozmawiać, a ja chyba nie chcę tego słuchać, bo wiem co powie. To co wiem może by mnie nie ruszyło, gdyby nie fakt, że mi kłamała prosto w oczy. Bardzo mnie to wkurwia. Poza tym mając wiedzę z red pilla nie potrafię jej zaufać. Do tej pory od nikogo nie padło słowo kocham, bo ona wie, że tego ode mnie nie usłyszy. W sumie to nic nowego, bo powszechnie wiadomo, że kobiety kłamią, zaniżają liczbę partnerów i kwestią czasu jest kiedy znajdzie kogoś lepszego i się skończy historia. Tu jeszcze ważna uwaga. Ona jest dużo atrakcyjniejsza niż ja i zawsze ma kółko orbiterów. Ja potrafię ogarnąć sobie ruchanie i z lodem by nie było problemu, ale kto uprawiał seks na haju ten zna różnicę. Poradźcie jak nie wkręcać sobie, że czad by miał wszystko na pierwszym spotkaniu, że przy innych by nie miała blokad. Czuję się jak petent w urzędzie, gdy mnie hamuje. Poza tym ile można czekać? Jak wgrać trochę blue pilla, jednocześnie mając świadomość jak to wszystko działa.
-
Oto przykłady brutalności, bezwzględności, agresji i zła jakie kobiety kierują w stronę swoich byłych partnerów. Pamiętaj bracie aby NIE być białym rycerzem bo ŹLE skończysz. Kobieca podłość nie zna granic. Użytkownicy aplikacji Whisper, która umożliwia dzielenie się swoimi najbardziej skrywanymi sekretami, wyznali, jak wyglądało ich rozstanie. https://www.papilot.pl/milosc/zemsta-na-bylym-facecie,40182,1 „Przespałam się z jego dwoma najbliższymi kolegami i jeszcze się tym pochwaliłam. Wcześniej ukradłam mu z domu ukochanego kota”. „Chwilę po zerwaniu sama obcięłam sobie włosy. Myślałam, że taka zmiana jest mi potrzebna. Bardzo szybko tego pożałowałam, bo wyglądałam jak kretynka”. „Zakradłam się przed jego dom w nocy i załatwiłam się na jego wycieraczkę. Mam nadzieję, że rano wdepnął to bosymi stopami”. „Wysikałam się do butelki z płynem do prania, która stała w jego łazience. To nie jest jednorazowa zemsta, bo będę czuła satysfakcję przy każdym kolejnym jego praniu”. „Przez jakiś czas śledziłam swojego byłego i utwierdziłam się w przekonaniu, jaki to był bydlak. Przedziurawiłam mu opony, ale emocje wcale nie opadły. Na deser wybiłam szyby w jego samochodzie”. „Zemściłam się, ale pośrednio. Jemu nie dałam rady, więc rozkwasiłam nos jego kochance. Myślę, że nie tylko jej było przykro”. „Zrobiłam coś, czego nigdy bym się po sobie nie spodziewała. Postanowiłam zmienić całe swoje życie i praktycznie z dnia na dzień wyprowadziłam się do innego kraju”. „Nigdy taka nie byłam, ale wpadłam w jakiś obłęd i w tydzień po rozstaniu przespałam się z czterema nieznajomymi facetami. Jego pewnie by to nie ruszyło, a ja czułam się potem fatalnie”. „Zrobiłam ogromne ognisko w moim ogródku. Po nim nic mi nie zostało, więc w ataku gniewu spaliłam prawie wszystko, co sama posiadałam. To nie było najmądrzejsze rozwiązanie”. „Przez kilka miesięcy po rozstaniu udawałam ciążę. Nie pozwalałam mu się zbliżać i wmawiałam wszystkim, że porzucił ciężarną. To na pewno była dla niego nauczka”. „Zalogowałam się na jego konto na Facebooku, bo hasło było w pamięci mojego komputera. Szybko je zmieniłam, żeby nie mógł nic zmienić i ustawiłam nowy status związku. Zrobiłam z niego geja, a przy okazji dostało się jego najbliższemu przyjacielowi”. „Po kilku tygodniach dowiedziałam się, że jest już w nowym związku. Znalazłam tę dziewczynę i poprosiłam ją o rozmowę. Wmówiłam jej, że był kiedyś ćpunem i żeby na niego uważała”. „Naplułam w twarz jego mamie, którą tak naprawdę kochałam jak swoją. Tylko dlatego, że próbowała go przede mną tłumaczyć”. „Przelałam sobie z jego konta prawie wszystkie oszczędności. Musiał poczuwać się do winy, bo nawet nie zażądał zwrotu pieniędzy. Miałam za co odreagowywać”. „Zamieściłam na Facebooku zdjęcie testu ciążowego mojej siostry. Oznaczyłam go na nim i dodałam opis: gratulacje, tatusiu. Potem przez kilka dni nie odbierałam telefonu, a on wpadał w coraz większą panikę”. „Usunęłam z Internetu wszystkie nasze wspólne zdjęcia. Potem dodałam je jeszcze raz, ale w miejscu jego twarzy widniał świński ryj”. „Rozstaliśmy się w spokoju, ale to tylko pozory. Poprosiłam jeszcze, żeby dał mi na chwilę swój telefon, bo mój się rozładował. Weszłam w ustawienia i wyczyściłam go do zera. Przepadły wszystkie jego zdjęcia, kontakty, wiadomości, ustawienia”. „Wyrzuciłam wszystkie jego ubrania przez okno. Od kilku dni padało, więc raczej nadawały się już do wyrzucenia”. „Przyłapałam go na zdradzie przed jego własnym domem. Nie panowałam nad sobą. Chwyciłam za wielki kamień i z całych sił rzuciłam w ich kierunku. Na szczęście nikogo nie zabiłam, ale okno było do wymiany”. „Rozpuściłam plotkę, że powodem naszego rozstania była przemoc domowa. Zwierzyłam się największej plotkarze, że byłam bita i wieści szybko się rozniosły. Mnie wszyscy współczuli, a jego chcieli zlinczować”.
- 46 replies
-
- 10
-
Cześć wszystkim. Bardzo się cieszę, że trafiłem na to forum - żałuję że tak późno.. Historię pisałem dość długo i wielokrotnie wahałem się czy ją udostępniać, bo w porównaniu do postów innych kolegów z forum moje „problemy” wydają się błahe i śmieszne. Chciałbym jednak podzielić moją historią i prosić Was o opinie i rady. Uprzedzam że post będzie długi i chaotyczny, ale chciałem jak najdokładniej opisać ostatnie lata. -Wychowywałem się tylko z matką. Ojciec zniknął jeszcze przed moimi narodzinami i już się nie pojawił. Matka całe życie przygotowywała mnie do roli uległego białego rycerza i jej się udało. "Kobiety trzeba szanować. Musisz być dla nich miły i o nie walczyć. To facet musi płacić i zadbać o kobietę" itp. itd.. Zawsze chciałem mieć pełną rodzinę i postanowiłem, że w przyszłości taką założę.. Wierzyłem w związki / małżeństwa, które są ze sobą całe życie i wszystko jest super. W podrywaniu szło mi raczej słabo, ale wreszcie pojawiły się pierwsze nastoletnie związki, które później zawsze przeżywałem. W szkole średniej zacząłem chodzić na imprezy i umawiać się z dziewczynami. Zmarnowałem wiele okazji na seks, ale czasami do czegoś dochodziło. Ciężko ocenić się obiektywnie, ale dałbym sobie 6-7/10 - nigdy nie miałem nadwagi, zawsze byłem wysportowany i trenuję do dziś. W końcu stwierdziłem że stały związek jest tym czego mi trzeba 😠 -Dziecinny akapit: Swoją aktualną dziewczynę poznałem w 3 technikum. Miała tyle samo lat co ja. Oceniłbym ją na 7/10 + miała dobrą opinię w porównaniu do innych dziewczyn. Początki były super i byłem gotów zrobić dla niej wszystko, ale z czasem zaczęła to wykorzystywać i dałem sobie wejść na łeb. Narzekała że poświęcam jej za mało czasu np. weekendy spędzam z kolegami a nie z nią/ że trenuję i to pochłania za dużo czasu. Z treningów nie zrezygnowałem przez cały okres związku, ale z kolegami początkowo widywałem się rzadziej. W sumie było to dla mnie plusem, bo mniej imprezowałem a to nie idzie w parze ze sportem. Wieczorami musiałem ją odprowadzać albo brać auto od matki i odwozić, bo mieszkaliśmy kilka dzielnic od siebie. W domu często były o to sprzeczki. Jej rodzice po nią nie przyjeżdżali do nas „bo to powinien robić facet/nie mieli paliwa/auto w naprawie”... Często pisali do niej jacyś adoratorzy - szczególnie po wyjściach z koleżankami ALE PRZECIEŻ "Ja taka nie jestem/Nic nie robiłam. To oni piszą" itd. a ja oczywiście wierzyłem i nawet czasami zaczepiałem tych gości i darłem na nich (żenada) a później na nią. Miewam problemy z opanowaniem. Później zacząłem odpłacać się tym samym czyli spędzać czas z innymi dziewczynami lub pisać z nimi, ale było to tak obracane że miałem wyrzuty sumienia. Później dziewczyna robiła to samo i tak w kółko. Następnie przekupywała mnie dupą i wracaliśmy do normalności. Dziewczyna z syndromem DDA i dwójką rodzeństwa -brat i siostra. Siostra non stop miała nowego „chłopaka”.. Dopiero po poczytaniu forum zrozumiałem że to CZERWONY ALARM. Moja dziewczyna zawsze ładnie tłumaczyła zdrady siostry np. ona była nieszczęśliwa/chłopak nie miał dla niej czasu/nie poświęcał jej uwagi itd. Oczywiście rozstania/zdrady(według mnie tzn. przejście z jednego związku w drugi) swoich koleżanek w ten sam sposób. W trakcie jednej z naszych „przerw w związku przez jej kolegów”, jej matka i siostra do mnie zadzwoniły i powiedziały, że mam problemy ze sobą, bo wychowywała mnie tylko matka i nie potrafię ufać ludziom, że córka/siostra jest świetną osobą i na pewno źle by nie postąpiła. W tamtym czasie uznałem to za prawdę ignorując że to w ich rodzinie były problemy z alkoholem i niewiernością. Z jej bratem prawie w ogóle nie rozmawiałem. Był raczej pomijany przez domowników. -Po maturze poszedłem do pracy a ona na studia. Nie musieliśmy wyjeżdżać bo w naszym mieście (100tysięcy mieszkańców) były uczelnie, więc po prostu wspólnie wynajęliśmy mieszkanie. Ja pracowałem a ona studiowała dziennie. Przez pierwszy rok mieszkało nam się dobrze. Wychodziłem z nią na imprezy integracyjne jej grupy jeśli mnie o to prosiła. Poznałem tam dobrego przyjaciela - Marcina. Dalej utrzymujemy kontakt. Na drugim roku ja i moja dziewczyna kompletnie się nie dogadywaliśmy i strasznie kłóciliśmy. Oczywiście pojawił się pocieszyciel z uczelni. Któregoś dnia zobaczyłem ich smsy. "Sebastian nie jest ciebie wart" i takie tam. Zrobiłem straszną awanturę, poleciało dużo przekleństw. Wprowadziłem się do Marcina. Strasznie to przeżywałem. Po kilku dniach powiedział mi o którego znajomego z grupy chodzi. Spotkałem się z nią i powiedziałem że wiem kim jest jej pocieszyciel i że na pewno z nim pogadam. Powiedziała że nie chce ze mną być. Kiedy powiedziała pocieszycielowi że wiem o ich relacji spanikował i zerwał z nią kontakt a ona odezwała się do mnie… Marcin twierdzi że do niczego nie doszło, więc do niej wróciłem ( jestem zażenowany tą decyzją). Pocieszyciel dzwonił do mnie i pisał, ale nie odpowiadałem. Ona też wielokrotnie zapewniała mnie że do niczego nie doszło. Pamiętam jak dziś że w tamtym momencie najbardziej martwiło mnie że nie będę już miał atrakcyjnej dziewczyny i mniej seksu (choć nawet nie pamiętam czy dużo go wtedy uprawiałem). Później również trafiali się piszący adoratorzy i schemat był ten sam. Ona biła się w pierś. ja wierzyłem, seks i od nowa. Raz powiedziała że pisała „bo było między nami źle” – od razu przypomniało mi się usprawiedliwianie zdrad siostry i koleżanek. Powiedziała że nie informuje mnie o nich bo jestem wybuchowy. Podczas jednej z przerw w naszym związku pod miejsce mojej pracy przyszła jej matka i powiedziała „córka strasznie przeżywa wasze rozstanie. Martwię się o nią. Daj już spokój i się pogódźcie”… Gdzie wina była w 100% po jej stronie. Po czasie i kilku wiadomościach od dziewczyny to zrobiłem. Do tego momentu byłem skłonny zrobić dla niej wszytko ale zbiór opisanych wyżej sytuacji wszystko zmienił. Stałem się chłodny, podejrzliwy i nieczuły, ale jednak uległy żeby trwać w tej relacji – jestem taki do dziś. W ogóle się nie przytulamy. Wyglądamy raczej na koleżankę i kolegę od którego koleżanka wymaga ojcowskiej opieki. -Przez całe studia (5lat) wynajem opłacali jej rodzice. Ja kupowałem dla nas jedzenie + płaciłem za jakieś wyjścia typu kino/restauracja itd. Ona pracowała tylko w wakacje. Prezenty robiłem na święta/urodziny i dalej tak robię. Na wszystko zawsze musiałem zarobić, więc szanuję pieniądze. Oczywiście słuchałem narzekania, że nie zabieram jej na wczasy a jej znajome to jeżdżą z chłopakami/ że nie robię jej prezentów/ że one są już zaręczone... Uznałem, że nie będę tego robił a ona może na swoje wczasy/przyjemności odłożyć w wakacyjnej pracy. Robiłem też tak dlatego, że wielokrotnie pomagałem jej finansowo, bo rodzice nie mogli.. Nie mogli tzn. uznali że to rola chłopaka a mi może pomóc matka, która wynajmuje kilka mieszkań (odziedziczyła je po zmarłych rodzicach). Dla mnie nie chodziło o same pieniądze tylko o ich zachowanie. Dziewczyna zawsze mówiła że taka pomoc w związku to normalna rzecz / „jak ja bym miała to być ci też pomagała” (jednak nigdy nie miała a ja nigdy nie potrzebowałem pomocy)… Spytałem jak ona mi pomaga : „Wspieram cię”… A kiedy mówiłem że chciałbym zmienić pracę na lepszą/nauczyć się języka itd. Słyszałem że się do tego nie nadaję i że mi nie wyjdzie. Już wtedy czepiała się o różne bzdety typu kurtka nie w tym miejscu itd. Według niej to tylko ja tworzyłem nieporządek w mieszkaniu. Jeśli coś jej nie wyszło zawsze starała się winić za to mnie i dalej tak robi. Czasami jak dzwoniła do niej matka potrafiła dopieprzać się do mnie jakby na siłę – pokazywać dominację ? Czasami zupełnie odwrotnie - rzucała jakimiś tekstami typu „dobrze że mamy siebie/ teraz to ciężko znaleźć kogoś wartościowego/ pomyśl jakbyś musiał teraz zaczynać wszystko od nowa”. - Wprowadziliśmy się do jednego z mieszkań, które moja matka odziedziczyła po rodzicach (pominę to w całej historii, ale była ich właścicielką już kiedy chodziłem do technikum). Wziąłem kredyt i jedno „kupiłem” po trochę zaniżonej cenie, bo chciałem żeby było moje + zostało jeszcze pieniędzy na remont. Dziewczyna pokazywała mi różne aranżacje i wybrałem te, które mi się podobały a ona dobierała do tego meble, dodatki itd. Później słuchałem narzekań że w sumie nie jest tak jak ona chce, że inaczej to sobie wyobrażała, że koleżanki kupiły większe mieszkania itd. Przy znajomych narracja była typu "zrobiliśmy, kupiliśmy itd.". Później przeczytałem o tego typu zachowaniach na forum i zacząłem zaznaczać że to ja wziąłem kredyt i ja za wszystko płaciłem. Jej rodzice nie dali ani 1zł. Ona również i jeszcze ma czelność narzekać. Przez pierwsze 2 lata po ukończeniu studiów dalej płaciła za połowę czynszu a ja za kredyt i jedzenie. Później płaciłem za wszystko chociaż ona pracowała. Zaproponowałem że ona zajmie się porządkiem w mieszkaniu i gotowaniem. Oczywiście usłyszałem że chyba jestem śmieszny i po tylu latach powinienem pomagać w taki sposób tj. opłacać wszystko. Nie zgodziłem się. Czasami ja gotuję lub idę po zakupy. Ona wszystkie obowiązki wykonuje z wielką łaską albo na odwal. Żali się przez telefon matce/siostrze/koleżankom że musi sprzątać a ja nie pomagam. A mamusia dzwoni codziennie..Nie mamy wspólnego konta i nie daję całej wypłaty. Z seksem bywa różnie. Wie że chodzę wcześnie spać bo rano wstaje, ale ona ogląda w tym czasie głupie seriale w TV/ ogląda instagrama/pisze z koleżankami . Zwracałem o to uwagę i powiedziała że to ja się nie staram, że w nocy jest klimat itd....Nie żyję w celibacie, ale sądzę że uprawiam za mało seksu jak na swój wiek. Z końcem studiów skończyło się pisanie z innymi facetami i tego typu sytuacje albo po prostu zacząłem to lekceważyć i przestać sprawdzać. Po moim kupnie mieszkania jej rodzice zaczęli bardzo interesować się kiedy weźmiemy ślub i kiedy pojawią się dzieci. Zrobili dla mnie wyjątkowo mili np. zaczęli zapraszać mnie na kawę lub na grilla gdzie nigdy wcześniej tego nie robili J … Odniosłem wrażenie, że zaczynają mi ją „wciskać”. Naciskanie na dziecko z jej strony niby się skończyło – choć wcześniej tego wręcz żądała. Powiedziałem że teraz nie jestem na to gotowy. Niby zrozumiała i się zgodziła, ale ciężko mi w to uwierzyć skoro oboje mamy 30 lat. -Przy jednej z kłótni coś we mnie pękło. Chyba powiedziała całą prawdę : że tak naprawdę mnie nie potrzebuje i że jak się rozstaniemy to sobie kogoś szybko znajdzie, jak byśmy mieli dzieci to by je zabrała i bym ich nie zobaczył, że jej rodzina mnie nie znosi itd. Powiedziałem że ma się wynosić. Płacę za wszystko i to w ogóle nie jest doceniane. Wiecznie jej za mało albo coś nie tak. Miałem tego dosyć. Spakowała się i kolejnego dnia za wszystko przeprosiła i została.... bo nie miała dokąd pójść. W jej starym pokoju zamieszkała jej babcia, która przeniosła się z innego miasta.. Moda na sukces. -W takiej relacji żyję 11 lat czyli ponad 1/3 życia. Nie mam o tym z kim pogadać ani kogo się poradzić. Znajomi twierdzą, że jesteśmy tak długo razem, że szkoda byłoby to zaprzepaścić a inni że przesadzam. Też tak to sobie tłumaczyłem + dziewczyna mówiła że przecież moglibyśmy sobie kogoś znaleźć, ale jednak jesteśmy razem i to tak długo.. Po poczytaniu forum stwierdziłem że jestem po prostu bezpieczną opcją jako provider a z czasem może będzie jeszcze gorzej. Nie jestem szanowany i doceniany . Wiecznie coś jej nie pasuje i chciałaby czegoś innego. Najlepsze że moi i jej znajomi uważają że to ja jestem tyranem i jej nie szanuję a tak naprawdę to ona się wiecznie do mnie dopierdala i komentuje negatywnie każdy mój ruch. Czasami wybucham w towarzystwie kiedy znowu to robi. Może faktycznie jestem przewrażliwiony ? W jej domu zauważyłem ten sam schemat u jej rodziców. Karmiłem się ideałami że to ta jedyna do końca życia. Jestem zły na siebie że nic z tym do tej pory nie robiłem. Zmieniłem się w trakcie tego związku na + dzięki pracy nad sobą i relacja wygląda inaczej niż na początku, ale dalej nienormalnie. Męczy mnie ciągła walka i przeciąganie liny. Czuję że straciłem mnóstwo czasu i najlepsze lata na coś niepotrzebnego. Czasami z niesmakiem wracam do własnego mieszkania. A ona zachowuje się tak arogancko jakby faktycznie połowa mieszkania była jej/ bylibyśmy po ślubie lub mieli dziecko. A tak naprawdę nic nas nie łączy. Zacząłem mówić wprost (choć wcześniej w głowie mi się to nie mieściło) – nic tutaj nie jest twoje. Nie chce mi się walczyć o „normalność”. Przez normalność rozumiem wrócenie z pracy i normalne rozmawianie i spędzanie czasu (to się zdarzało, ale jest tego co raz mniej) a nie wieczne narzekanie o „obowiązki domowe” lub o coś innego. Zdarza się że wracam, obiad jest gotowy, jest wszystko ok. ale następnego dnia znowu to samo. Bajkowego związku nie będzie, ale chyba są tu osoby, które mają normalne partnerki ? Zdarza się że nie odzywam się dzień, dwa. Wtedy ona zaczyna się starać, ale po czasie wszystko wraca do normy. Jej ojciec i brat też nie są szanowani w swoim domu a nie chcę do nich dołączyć. Ojciec jest obwiniany za całe zło jakie ich spotkało. Ostatnio pojechała do koleżanki na weekend - odpocząłem jak w sanatorium. Nikt mi nie zrzędził i mnie nie wkurwiał. Po jej powrocie standard - narzekanie, ciągle coś nie tak, czegoś nie sprzątnąłem itd. Jeśli teraz tak to wygląda to wole sobie nie wyobrażać wspólnej przyszłości. Tutaj nic już się raczej nie zmieni. Patrząc na związki znajomych stwierdzam że i tak mam lepiej, ale z drugiej strony obawiam się trafić jeszcze gorzej lub że wspólna przyszłość będzie tragiczna. Ma w prawdzie pozytywne cechy, ale teraz podejrzewam że to udawanie, bo nie ma innej opcji a po dziecku/ślubie to się zmieni. Po rozstaniu i tak nie będzie chciało mi się randkować. Dużo pracuję + mam swoje zainteresowania, które sprawiają mi przyjemność. Kolega w pracy co jakiś czas przechodzi z jednego związku do drugiego i stwierdził po czasie że one w większości wszystkie są takie same. Czy tak jest to nie ja powinienem oceniać. Dodatkowo kiedyś dałem się namówić na „terapię panowania nad gniewem”, bo wmówiła mi że to ze mną jest coś nie tak i to ja mam problemy. Po dwóch spotkaniach odpuściłem, bo pani psycholog stwierdziła, że wymyślam sobie problemy a moja dziewczyna zachowuje się dobrze. Moja relacja z matką też uległa pogorszeniu a w sumie to moja jedyna rodzina. Dziękuję za przeczytanie i pozdrawiam.
- 35 replies
-
- 16
-
Siema Bracia, opiszę wam wczorajszą sytuacje, napiszcie co wy o tym sądzicie. Mianowicie, jestem z Kobietą od 2 i pół roku, nie powiem, naprawdę się wcześniej starała, pomagała mi, wspierała mnie i była złotą kobietą. Nigdy nie chodziła na imprezy ani nadal nie chodzi. Ale od pewnego czasu zaczęło jej odpierdalać. Nazwijmy ją Zuza. Dodam, że obaj mamy po 21 lat i mieszkamy ze sobą. Dodatkowo, ona od dłuższego czasu naciska na ślub oraz dzieci. Ja nie chce się na razie tak zobowiązywać, ponieważ uważam, że jestem za młody. Wczoraj przyszedłem z pracy, jej koleżanka jest u nas. Wszystko spoko przez jakąś godzinę, one oglądały jakiś film romantyczny. W pewnym momencie padł tekst mojej partnerki: "Czemu chłopacy w realnym życiu nie są tak romantyczni?" " Znaczy Twój chłopak jest.." - moja dziewczyna mówi do koleżanki i głupio chichoczą. Udałem, że tego nie słyszałem. Musicie wiedzieć, że ta jej koleżanka, jest zaręczona, jest w naszym wieku i za pół roku ma ślub, oraz będą po ślubie starać się o dziecko. Moja dziewczyna jest w sporze z sąsiadką. Szczerze mówić obie się zachowują tak samo. Zuza ostatnio chciała sprowokować sąsiadkę i włączyła dyktafon. Ale okazało się, że to się nie nagrało, bo jej brakło pamięci. Wynikła ostra awantura z sąsiadką, była policja itd. Mnie przy tym nie było. Moja dziewczyna oskarżyła sąsiadkę, że ta ją uderzyła. Moja partnerka zaczęła wymagać ode mnie, żebym porozmawiał z sąsiadką. Tak też uczyniłem, ustaliłem pewne konsensusy. Między innymi zamykanie drzwi od klatki schodowej. Moja partnerka jednak uznała, że nie będzie tego robić, specjalnie tego nie zamyka, a wręcz zostawia czasem na oścież. Gdy powiedziałem o tym mojej dziewczynie, że rozmawiałem z sąsiadką kilka dni temu,ta zaczęła na mnie krzyczeć, że powinienem wygarnąć sąsiadce to, że ją uderzyła. Ja mam inne zdanie na ten temat, bo moja dziewczyna specjalnie ją sprowokowała, a Plan jej nie wyszedł. Wracając do sytuacji z wczoraj, minęła kolejna godzina, a moja dziewczyna, zaczęła mi to wygarniać, że jej nie obroniłem. Wygarnęła mi, że nie czuje się przy mnie bezpieczna. Że powinienem opierdolić sąsiadkę, a nawet ją uderzyć! Dodam, że sąsiadka gdy z nią rozmawiałem, prawdopodobnie mnie nagrywała. Zuza i sąsiadka robią to na zmianę. Widziałem nawet jak położyła specjalnie telefon na szafce obok mnie, gdy z nią rozmawiałem z tą sąsiadką. Moja partnerka dodatkowo zaczęła wczoraj mówić, przy tej jej koleżance: "Że jak by ją uderzył mój kolega, to też bym z nim spokojnie porozmawiał" Jak dla mnie porównanie z dupy, tak ustawione, żeby ło na jej korzyść. Dodam, że tak mnie sprowokowała, że zacząłem krzyczeć na nią, przy jej koleżance. Wiem, że to źle wyglądało. Dodam, że moja dziewczyna zazwyczaj tak drze mordę, że pewnie w całym domu ją słychać. Jednak przy tej koleżance była nad wyraz spokojna. A gdy jej powiedziałem, że teraz nie krzyczysz, bo jest Twoja koleżanka i że zazwyczaj to robisz, to się głupio uśmiechnęła i zapytała swoją koleżankę: "Czy ja na niego teraz krzyczę?" Byłem już w tedy tak zdenerwowany, że chciałem wyjść. Dziewczyna stanęła mi na drodze, głupio się uśmiechała i chyba czekała, aż ją popcham przy jej koleżance. Na szczęście jej koleżanka jej powiedziała, żeby mnie wypuściła. Dodam również, że tak tydzień temu nazwała mnie ciotą, a potem mnie niby za to przepraszała. Chyba chciała sprawdzić, czy mnie to bolało. Podsumowując, chce żebyście wiedzieli, że wydaje mi się, że nie zachowuje się jak samiec beta, zazwyczaj jest po mojemu. To ja o wszystkim decyduje w domu i po za nim . A jednak mojej dziewczynie tak zaczęło odpierdalać. Chyba nie zdaje tych jebanych shit testów chłopaki. Wydaje mi się, że z tego związku już nic nie będzie i trzeba się ewakuować. Może Pan Marek przeczyta i się wypowie na ten temat,
- 73 replies
-
- shittest
- manipulacja
-
(and 1 more)
Tagged with:
-
Witajcie bracia, jestem incelem i po prostu jestem ciekaw waszego zdania. Co o tym sądzicie czy jako incel mam szansę na kobietę czy tylko divy z roksy i jazda na ręcznym?
-
Czasami w życiu słyszę od kobiet "on chciał tylko sexu" to kobiety, które dawały ten sex i towarzystwo swoje, facet też dawał sex i towarzystwo. Jakoś tak (nie zawsze) to facet dodatkowo ogarniał wożenie i rozrywki. Wychodzi mi na to że kobiety oczekują czegoś za sex (może poza jednonocnymi przygodami). A może jest tak że kobieta od faceta oczekuje czegoś za sex gdy czuje że się dla niego poświęca dając mu du... A z takim ze świetnymi genami to już nic więcej nie oczekuje? Tak czy inaczej wychodzi mi z tego prostytucja tylko płatność nie wprost i w bliżej niekreślonej kwocie za niepewną usługę... Od takich kobiet chce zatem tylko sexu właśnie 😁
- 43 replies
-
- 5
-
Osoby dramatu: Pani - 36 lat. W młodości dobra sztuka, teraz nadal nieźle się trzyma ale wiadomo jak to jest z kobietami w tym wieku, cień świetności sprzed lat Obecna gałąź - 32 lata - despero-archeolog biorący się za stare baby. Trzeba przyznać wysportowany, dorzeźbiony etc. Dawna gałąź - niemłodyjoda. Był z Panią 5 lat, związek bardzo fajny, pożegnałem kobietę ze względu na brak jakichkolwiek ambicji życiowych - duże dziecko w domu. Byliśmy wtedy bardzo młodzi start w wieku ok 22 lat. Pewnego dnia odbieram maila - przecieram oczy ze zdumienia. Brak kontaktu od ponad 7 lat nie wiedziałem nawet czy żyje czy nie. Uprzejme pytanie co u mnie, czy mam żonę, dzieci etc. Nie nie mam. W kolejnym mailu wata od Pani + pytanie gdzie teraz mieszkam. Okazuje się, że to samo miasto. Pani ma problem. Jej obecny bolec wykonuje połączenia do dziwnych numerów i czy mogę jej sprawdzić co to za ludzie. Odpowiadam - ok - po dawnej znajomości. Oczywiście to roksa + inne przybytki uciech. Odpisuję Pani, że nie mieszam się w życie prywatne innych mężczyzn. Ona pyta czy w takim razie powinna się niepokoić i czy mogę jej wysłać jakiekolwiek dowody na to. Ja, że nie bo nie będę jej nic wysyłał co zostawia ślad. Czy może wpaść i zobaczyć bo ona ma dość tego faceta, chce odejść i to dobry pretekst. Ok wpadaj, pokaże Ci co jest czym pijemy kawę i wypadasz do domu nie dotykam zajętych kobiet. Następnego dnia Pani jest u mnie. Przez lata jak się nie widzieliśmy zdążyła sobie powiększyć piersi, usta + zrobić kości policzkowe. Praca dalej wujowa więc pewnie z kasy facetów/a z którym/i się bujała. Oczywiście ubrana jak na pukanko - w środku dnia wieczorowy makijaż, sukienka ledwo za dupę. Pokazuje co i jak, Pani szlocha, chlipie, odwala całe to babskie gówno, a że widzi że mnie to nie rusza, pyta czy może się przytulić. Tak, może ale za chwilę ma pakować mandżur i wracać do obecnego bolca. Przyjacielskie buzi na do widzenia i Pani już nie ma. Za 3 dni widzę maila, że ona nie może się pozbierać po tym i że brakuje jej rozmowy z kimś i że wywaliła despero-archeologa. Ja, że nie mam czasu. Pani esemesuje, ciśnie temat, dla świętego spokoju - wpadaj. Wypytuje co u mnie. Życie. Niemłody dlaczego masz na szybie odbite dłonie. Nie wiem, pewnie moje. Niemłody nie kłam, to są małe, damskie dłonie, Ty masz duże, co to za kobieta, byłam z Tobą 5 lat i wiem, że lubisz to robić przy lustrze i oknach. Ok - koleżanka. Widziałam w toalecie na podłodze długi blond włos, na kanapie jest długi czarny, rozumiem, że to "koleżanki". Tak - koleżanki, jestem wolnym człowiekiem, robię co chce. Czy na lustrze usta odbite szminką to też koleżanki? A dlaczego mnie wypytujesz, nie jesteśmy razem jestem wolnym człowiekiem. Jesteś chamski powinieneś wysprzątać po tych swoich kurw*szonach zanim przyjdę. Nic nie powinienem, wiesz że lubię jak w domu są delikatne ślady kobiety, perfumy albo cokolwiek co świadczy o jej obecności. Nadal zachowujesz się jak gówniarz nie wyrosłeś z tego. Słuchaj gówno Cię to powinno obchodzić, w zasadzie to chyba powinnaś wyjść bo mam za chwilę swoje sprawy do ogarnięcia. Oczywiście Pani rzuca się na niemłodego, ja mówię żeby powtrzymała swoje rumaki bo jest z kimś a ja nie przyłożę ręki do zdrady. Nie nie jestem już z nim wyprowadził się. Pani pyta czy nadal mi się podoba ja mówię, że i owszem źle nie jest,, zrobione cycki robią swoje, i oczywiście doszło do bzykania (krew nie woda). Za dwa dni dostaję maila od Pani, iż pogodziła się ze swoim chłopem wybaczyła mu zdrady i będą nadal razem. Pytam czy poinformowała go, że była u mnie i co zaszło. Werble.... "Oceniamy w tej sytuacji jego uczciwość nie moją więc się ode mnie odpi*rdol z takim moralizatorstwem". ... kurtyna. Wnioski pozostawiam każdemu do wyciągnięcia we własnej głowie. Przypuszczalnie Pani wiedziała o zdradach Pana ale nie chciała się z nim rozstać, a "zrewanżować się" daniem doopki komuś innemu, Padło na niemłodego. Oczywiście jego wyprowadzka to ściema, zastanawiam się nawet czy Pani takie swingerskie życie nie pasuje i czy nie wiedzie go od dawna. Fantastycznie się z takimi przemyśleniami człowiek czuje, biorąc pod uwagę bycie z tą osobą w wieloletnim związku Coraz kierwa lepiej, coraz lepiej 40stka coraz bliżej i zamiast domu, żony i dzieci coraz lepsze historie
-
Witam w ostatni dzień tego roku Bracia! Od początku, jestem z dziewczyna już 2,5 roku razem mieszkamy od przeszło roku. Generalnie każdy kto patrzy na nas z boku uznaje, ze mamy zajebisty związek. Dajemy sobie fajne prezenty, dużo czasu spędzamy razem , dogadujemy się i dużo podróżujemy po świecie. Sam nie sądziłem, ze uda mi się kiedykolwiek znaleźć taka dziewczynę. I wszystko spoko, seks był mega itd do pewnego momentu ... Mianowicie już przeszło rok nie uprawialiśmy seksu, nie rozumiałem o co chodzi kompletnie(kobietopedia 2x przeczytana, wyprawa po samcze runo i stosunkowo dobry tez). Sprawdzałem jej telefon kilkakrotnie nic nie wskazywało na zdradę, nie okłamała mnie w niczym(i tak robi tez w stosunku do swoich najbliższych bo nieraz to zauważałem). Wszystko się zgadza wszystko jest cacy. W końcu nie wytrzymałem i zrobiłem o to aferę. Okazalo się, ze ona... pewnego razu poczuła się zgwalcona. Poczułem totalny mindfuck bo robiliśmy to w różnych sytuacjach gdzie się dało kiedy się dało nie było ŻADNYCH oporów. Zapytałem ja czy ja jeszcze się jej podobam stwierdziła, ze tak ze marzy o seksie ale ona nie jest w stanie „się zmusić”. Zacząłem dociekać skąd taka zmiana itd usłyszałem, ze jest po prostu świadoma problemu itd(kurwa co?) Powiedzialem jej ze jak ktoś komuś się ktoś podoba to nie robi żadnych problemów. Okazało się ze razem z siostra zaczęły się napędzać jakimiś zjebanyni feministycznymi pogladami(typu gwałty w związkach jakieś nie golenie pach... no ja pierdole XD). Ona nie ma argumentu feministycznego przeciw mnie bo wie, ze szanuje ja jako kobietę a mimo to nie chce uprawiać seksu. Dostaje od niej co chwile jakieś fajne rzeczy, czuć miłość między nami tylko problemem jest seks. Czy ona tak świetnie udaje czy po prostu uroiła sobie problem? Dla mnie to jest koszmar bo już nie daje rady, ona się ładnie ubiera maluje itd a jesteśmy na etapie gdzie nie mogę ja już chwycić za cycka tak po prostu jak kiedyś... p.s. Od niej przyjaciółki na mnie lecą wiec „dowód społeczny” jest. Jestem zadbany bardziej niż kiedykolwiek i dużo się zmieniłem na + wizualnie co tez od niej słyszę. Wiec o co tu chodzi? Bo ja już nie wiem zastanawiam się nad jakimś zmniejszeniem libido bo na prawdę to jest dla mnie koszmar... pozdrawiam serdecznie ?
-
Zarzucam ten temat z czystej ciekawości, (no i przyznaję trochę z nudów) bo chciałbym poznać Wasze zdanie w tej kwestii. Ostatnio moją uwagę przykuła kwestia (w sumie jest ich kilka, ale musiałem coś wybrać), wielokrotnie podkreślana przez co poniektórych użytkowników, którzy twierdzą, iż aby móc w wejść w jakikolwiek długoterminowy związek, należy liczyć się z tym, że jest to możliwe (biorąc pod uwagę czasy obecne) jedynie poprzez świadomą lub tą odrobinę mniej świadomą decyzję, jaką jest pogodzenie się z faktem, iż mężczyzna, prędzej czy później (z naciskiem na pierwsze) będzie traktowany, głownie jako dostawca zasobów i być może do tego zestawu, będzie trzeba dorzucić jeszcze pakiet jakichś emocji, jeżeli zasoby nie okażą się wystarczające, bądź ich kranik, będzie miał zbyt małą przepustowość (ach, wy nie chcące się dzielić sknery ) Czy to oznacza, że w dzisiejszych realiach, nie ma już mowy o związku partnerskim, bądź związku, w którym ten balans jest w jakimś stopniu zachowany, gdzie wkład obydwu stron się w jakimś sensie równoważy? No i docelowe pytanie, co jest dla Was akceptowalne, a co jest już granicą po której przekroczeniu, uważacie, że zaczynacie być traktowani jako bankomat, czyli inaczej mówiąc jedna ze stron zaczyna na Was bezlitośnie żerować, no i jak to się ma do poszczególnych etapów związku, bo wydaje mi się, że każdy etap rządzi się swoimi prawami? Pytam, bo podejrzewam, że mimo iż pewnie dla większości z Was, owa granica będzie usytuowana w podobnym miejscu (choć mogę się mocno mylić), to jednak mogą występować jakieś diametralne odchylenia w jedną czy drugą stronę. Dawać panowie, sprawdźmy jakimi skąpcami jesteście (ja bym gąsce wszytko oddał, gdybym usłyszał od niej, żem ten wspaniały, jedyny i zawsze będzie mnie kochać )