Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'związek' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Lektura Obowiązkowa - nie tylko dla nowego użytkownika
    • Regulamin Forum
    • Jak kupić książki, nagrania i złożyć dotację
    • FAQ - poradniki, pytania i odpowiedzi
    • Przedstaw się
  • Rozwój - przejmujemy władzę nad światem :>
    • Co zmienić na Forum - Dział Techniczny
    • Rozwój idei Forum
    • Radio Samiec!
    • Czasopismo
    • Dotacje
    • Ważne!
  • Klub Weterana
    • Zasłużona Starszyzna
  • Relacje męsko-damskie i nie tylko
    • [ŚWIEŻAKOWNIA] - 'Moja historia'.
    • Na linii frontu - podrywanie.
    • Seks
    • Manipulacje kobiet i obrona przed nimi
    • Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
    • Sprawy rodzinne i dzieciaki
    • Rozstania, zdrady, prawo rozwodowe.
    • Mądry Mężczyzna po szkodzie.
    • Ściana hańby
  • Zaburzenia emocjonalne, psychiczne Pań i Panów
    • Borderline
    • Narcyzm
    • Depresja
    • Pozostałe zaburzenia
  • Męskie i niegrzeczne sprawy
    • Samodoskonalenie i samowychowanie
    • Bad Boy
    • Hajs i inne dobra materialne
    • Wtopy i upokorzenia
  • Youtube - ciekawostki, dramy, informacje, nowinki
    • Niekonwencjonalni youtuberzy
    • Zagraniczni youtuberzy
    • Kanały sportowe
    • Konwencjonalni youtuberzy
  • Sport i zdrowie
    • Sport
    • Zdrowie fizyczne i psychiczne
  • Polska i świat
    • Co w zagrodzie i za miedzą
  • Przetrwanie, apokalipsa, preppersi
    • Survival w mieście
    • Survival w terenie
    • Przydatne umiejętności
    • Zestawy ewakuacyjne
    • Ogień, woda, żywność, ubrania, energia
    • Broń i narzędzia
    • Apteczki, zestawy medyczne, pierwsza pomoc, higiena
    • Schronienie, domy, bunkry, ziemianki
    • Urządzenia, pojazdy, gadżety
    • Książki, opracowania, podręczniki, artykuły, wiedza - związane z survivalem
    • DIY, "patenty", life hacki
  • Motoryzacja i Technologie
    • Wszystko co jeździ, pływa i lata.
    • Komputery
    • Technika i sprzęt
  • Hobby
    • Zainteresowania
    • Hobby i twórczość
  • Duchowość
    • Nie samym ciałem człowiek żyje
  • Rozmowy przy wódce
    • Flakon, kielon i zagrycha
  • Rezerwat dla Kobiet
    • Dlaczego tak?
    • Bara-bara
    • Wokół domowej 'grzędy'
    • Bóg stworzył kobietę brzydką, więc musi się ona malować.
    • Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
    • Kobiecy kącik 'kulturalny'
  • Domowa grzęda
  • Samczy Mobil Klub HydePark- zbiór tematów niepasujących do pozostałych kategorii
  • Samczy Mobil Klub Rowery
  • Samczy Mobil Klub Powitalnia
  • Samczy Mobil Klub Zabezpieczenia przed miłośnikami cudzej własności.
  • Samczy Mobil Klub Samochody
  • Samczy Mobil Klub Latadła:szybowce, śmigłowce, rakiety, balony :)
  • Samczy Mobil Klub Motocykle
  • MacGyver a GADGETY MĘSKIE : ......?
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • IT Linux
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • Klub poligloty Jaki język
  • NAUKA - SCIENCE Wprowadzenie do Metodologii Naukowej
  • Klub Pasjonatów Futbolu Reprezentacja Polski
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ekstraklasa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka klubowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka międzynarodowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ogólne
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji s
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Pornografia - ubojnia pomysłowości, kreatywności i działania
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji 50 powodów aby porzucić pornografię
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Odwyk Piotra i nowe lepsze życie
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji NOFAP - Odwyk od A do Z
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Co robić by Nofap się udał?
  • Klub Wschodnioazjatycki Ogólne
  • Klub Wschodnioazjatycki Korea
  • Klub Wschodnioazjatycki Chiny
  • Klub Wschodnioazjatycki Japonia
  • Klub Wschodnioazjatycki Mongolia
  • In web development Przydatne linki
  • In web development Mam problem

Blogi

  • Blog Ruchacza
  • Critical Thinking
  • Pan Kabat Blog
  • Bacy
  • Paweł z N.
  • Silvia
  • Blogosfera Vincenta
  • 105 kg skurwysyna
  • Droga do męskości
  • „Sukces jest czymś, co przyciągasz poprzez to, kim się stajesz.”
  • RysiekBlog
  • PZK
  • Aroxblog
  • Zasady Drugiej Strony Lustra
  • Prywatne zapiski Leona
  • Self Blog
  • friendship
  • redBlog
  • OpenYourMind
  • kootasBlog
  • Blog
  • The Samiec Post
  • TradeMe
  • Zapiski Eldritcha
  • Blog Chłopaka na Testosteronie
  • nowhereman80
  • ALPHA HUMAN
  • Myśli bieżące - filozoficznie ...
  • Samczym okiem
  • Za twórczością podążający, pragnący swego zaniku.
  • Ryśkowe szaleństwa.
  • Spira - żeby wygrać, trzeba przegrać
  • Scarcity of Knowledge
  • Throat full of glass
  • .
  • listy do dusz
  • Cytaty ważne i więcej ważne
  • Różne wypociny EjczFajfa
  • Moje przemyślenia
  • Blog Duńczyka
  • Podkręcili mi śrubkę!
  • Pułapki i kruczki
  • Jak działa rzeczywistość i kim jesteśmy - rozważania
  • TOALSWAHCADTLKCAFG
  • Arasowy blog postrzegania subiektywnego
  • Otwórz Oczy
  • Bez litosci
  • Przelewanie mysli.
  • Blog Metodego !
  • Boks - kompletnego laika trening
  • New Day at oldschool
  • Moim okiem
  • Czerwony Notatnik
  • Świadomość,Świadomość,Świadmość
  • Human Design: self-study
  • TOP seriali telewizyjnych
  • Szkaradny's
  • Coś tu może kiedyś będzie.
  • Przebudzenie z Marixa
  • Cortazarski Blog
  • .
  • Indigo puff obraża nasze forum na streamie!!!!!!!!!
  • Blogowo
  • Analconda
  • danielmagical ...fenomen patostreemow
  • W poszukiwaniu prawdziwych emocji
  • "Rz"ycie
  • Always look on the bright side of life...
  • Za horyzontem zdarzeń
  • Kubeł zimnej wody
  • Just Easy
  • .
  • Rody Krwi
  • sumer
  • Filmoteka Białego Rycerza
  • Życie W Kuchni
  • Człowiek Renesansu
  • BS lepsze niż Vitalia!
  • Okiem borderki, czyli świat z innej perspektywy
  • Blog Dzika
  • Podglądam siebie.
  • Światłopułapka
  • Wzloty i upadki ducha
  • Złote myśli Sary.
  • ezo
  • La chica loca
  • nowy rok numerologiczny rozpoczety
  • 30 dniowe wyzwanie.
  • 1
  • "Jak się przewróce to ja się za swoje przewrócę"
  • Coś Więcej...
  • Kobieta to rarytas dla bogaczy.
  • Narkonauta
  • Casual Gentleman
  • Luźne przemyślenia Ksantiego
  • .
  • Dziennik rozwojowy
  • Studęt tłumaczy
  • antymatrixman
  • Rapke
  • Między ziemią a piekłem czyli ile kosztuje spełnianie marzeń.
  • Archiwa Miraculo
  • IBS/SIBO - moje zmagania z chorobą
  • Wielka ucieczka z więzienia "Przeciętność"
  • Chore akcje z mojego poje*anego życia
  • Czas zapłaty
  • Jan Niecki - manosfera
  • Miejsce ulotnienia dla zbyt dużego ścisku pod kopułą
  • Z Przegrywu do Wygrywu
  • Droga do Zwycięstwa
  • Nerwica, lęki, pogadajmy.
  • Wewnętrzna stabilizacja świadomego mężczyzny
  • Baldwin Monroe...na płótnie
  • moj pulpit
  • Dobry, zły i brzydki
  • Różności
  • Uśmiechnięta (p)ironia
  • Instrukcja życia w systemie...
  • Orszak Trzech Króli
  • Human LATA - Od zera do ATPL'a.
  • Niezapominajka
  • Niezapominajka
  • Ozór na szaro
  • PsYCH14trYK
  • (...)
  • boczkiem przez życie
  • Ze szczura w Kruka (PuA, rozwój osobisty i duchowy)
  • Ozór na szaro.
  • Strumień świadomości
  • Przygody faceta w prawie średnim wieku
  • :-)
  • Esej - jaki jest i powinien być cel życia ludzkiego?
  • Eksponowanie kreatywności.
  • W samo okienko
  • Saturn i co dalej?
  • Zapiski
  • Jakie są korzyści z skontaktowania się z profesjonalną firmą w celu dochodzenia odszkodowania za poniesione straty?
  • Bruxawirus
  • Redpill
  • Naukowy blackpill
  • Czy to friendzone?
  • Jak żyć ?
  • Jak żyć, Panie Premierze?
  • Żywot wieśniaka poczciwego
  • Jack Hollywood
  • Analconda
  • smerfiBlog
  • Dzień, w którym przestałem być nieśmiały.
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • O podróżach
  • Młodzi samcy w równowadze Blog
  • Klub muzyków i kompozytorów (muzyczny) Blog muzyczny
  • Red Pill Blog Redpill

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Miejscowość:


Interests

  1. Ciekawa opowieść z profilu MGTOW Polska na pejsbooku. O tym jak wygląda życie w związku w Polce, u znajomych autora opowieści. Historie "beciaków", którzy będąc prawdziwymi przegrywani, nadal tkwią w Matrixie i chorych związkach ze swoimi samicami. Uwarunkowani kulturowo, zaprogramowani do roli bankomatów. Wystarczyło trochę alkoholu, aby zaczęli opowiadać jak to wygląda naprawdę, z ich perspektywy. Cytuję: Wczorajsze spotkanie ,,po latach" z kolegami z licealnej klasy. Jedna litrowa Finlandia na pięciu (starość, k...). Dwóch kolegów zaręczonych, dwóch już po ślubie, jestem jedynym singlem na ,,imprezie". Po 21 zaczyna się wylewanie żali. Osoba 1: ,,Nie mam praktycznie nic do powiedzenia w związku. Za każdym razem jadę do niej, bo ona twierdzi że prawdziwa kobieta nie jeździ do faceta. Na randkach siedzimy z jej rodzicami i oglądamy telewizor, no chyba że ja zapłacę za wczasy i gdzieś pojedziemy. Ale nic z tym nie robię, bo gdzie ja w tym wieku znajdę inną dziewczynę? Zresztą już ślub w drodze". Osoba 2: ,,Generalnie dramat. Szukam tylko najmniejszej sposobności, żeby pobyć chwilę samemu w mieszkaniu. O wszystko cały czas awantura, jak próbuję się postawić to jest foch. Seksu zero". Na pytanie czego w takim razie nic z tym nie zrobi kolega odpowiada cierpko: ,,A co by teraz powiedziała MOJA MATKA gdybyśmy się rozstali przed ślubem"? Żonaci koledzy nawet już nie walczą w dyskusji. Pokornie przyjmują swój los i cierpko przełykają kolejne kieliszki czekając na wyrok, który niechybnie wkrótce nastąpi. I nastąpił. Po 22 nerwowo odbierają telefon, po ich minach i stłumionych odgłosach dochodzących z drugiej strony wnioskuję, że właśnie słyszą coś w stylu ,,Gdzie się kurwa szlajasz????!!!! Ja tu siedzę sama, a ty się bawisz. Kawaler kurwa jesteś???!!!!". Wiem już, że za chwilę kumpel sięgnie po kurtkę i smutnym głosem oznajmi ,,Panowie, muszę się zbierać". Intuicja nie zawiodła. I najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, że zostałem nieformalnie uznany za największego przegrywa na imprezie, i to pomimo faktu, że mam najlepszą pracę, często podróżuję, rozwijam swoje pasje i generalnie cieszę się życiem. ALE NIE MASZ DRUGIEJ POŁÓWKI!!!! No faktycznie, dzisiaj kupiliśmy litra. Panowie, nie dajcie sobie wmówić że jest coś z Wami nie tak tylko dlatego, że nie dajecie traktować się jak bankomat lub jak animator czasu wolnego. Przyszłość należy do Was. No chyba, że wspaniałomyślnie chcecie dać zarobić swojemu prawnikowi na rozwodzie.
  2. Witajcie! Znalazłam bardzo ciekawy artykuł i chciałabym się nim podzielić. Myślę, że wiedza w nim zawarta może być cenną wskazówką dla osób będących w związkach, jak i dla tych, którym marzy się zbudowanie szczęśliwej relacji z drugą osobą . Na pewno znajdą się też osoby, którym nie przypadnie on do gustu. Każdy ma prawo do własnego zdania. Zapraszam do wspólnej dyskusji po przeczytaniu. Bardzo ciekawa jestem Waszych opinii, zarówno damskich, jak i męskich. Wiem, że artykuł jest długi, ale polecam dobrnąć do samego końca. Energetyczne różnice między mężczyzną i kobietą. Artykuł zapewne wzbudzi sporo emocji. Sądzę tak po ostatnich publikacjach kilku ostatnich filmów i rozmów w komentarzach. Proszę spokojnie doczytać do końca - tekst chyba nie łatwy. Jest to kolejne tłumaczenie tekstu pani Olgi Waliajewej ( było już kilka jej prac). Co to znaczy Kobieta, kim jest Kobieta i czym się różni od mężczyzny? Bóg nie stworzył ot -tak, po prostu kobiety i mężczyzny. Między nimi są różnice. Oprócz tego, że każde ma swoje funkcje to i energia przepływa w inny sposób. Wedy powiadają, że każdy człowiek posiada 7 najbardziej aktywnych centrów energetycznych nazywanych często czakrami. Tak naprawdę jest ich więcej ale głównych jest 7. Jesteśmy tak zbudowani,że w tych centrach energia u mężczyzny i u kobiety krąży w inny sposób. U jednej płci zgodnie ze wskazówkami zegara a u drugiej odwrotnie. To powoduje aktywność bądź pasywność czakry i sprawia, że w pełni uzupełniamy się wzajemnie. BEZPIECZEŃSTWO Zaczniemy od dołu- najniższa czakra to Muladhara. Odpowiada ona za przetrwanie i potomstwo i zbudowana jest tak, że u mężczyzny jest ona aktywna a u kobiety pasywna. Mężczyzna daje energię a kobieta ją przyjmuje. Oznacza to, że jest to funkcja męska- dawanie obrony, bezpieczeństwa dla przeżycia kobiety. On daje podstawowe bezpieczeństwo. Zadaniem naszym jest skupić uwagę na swoich powinnościach. Obowiązkiem kobiety w tym zakresie jest nauczyć się przyjmować. Większość z nas ma z tym problem. Zgodnie z planem powinnyśmy w pełni zaufać mężczyźnie, polegać na nim, że będzie w stanie zadbać o nas. Wszak wszyscy mamy jakieś rodowe scenariusze i inne traumy. Bardzo często nie pozwalamy mężczyźnie troszczyć się o nas w ogóle. Bardzo często kobiety mówią: "tak bym chciała silnych pleców". Ale w praktyce to wydaje się tak straszne, że lepiej wszystko zrobić samej. Jeśli kobieta zaczyna sama się martwić o przeżycie, zarówno swoje jak i na przykład swoich dzieci to czakra zaczyna działać po męsku - zaczyna być aktywną. Jeśli przy kobiecie jest mąż to nie pozostaje mu nic innego i jego czakra staje się pasywną. On zaczyna przyjmować a kobieta oddawać. Zmienić taką sytuacje jest potem bardzo trudno. A to dlatego, że kobieta aby cokolwiek zmienić musiałaby zrezygnować i uczynić coś porównywalnego do skoku bez spadochronu z wysokiej góry. Trzeba rozumieć, że jeśli masz męża lub na razie tylko młodego przyjaciela a przy tym wolisz o swoje bezpieczeństwo troszczyć się sama to tym samym bierzesz na siebie męską funkcję a to przynosi szkody twojej kobiecości i jego męskości. PRZYJEMNOŚĆ Następną jest druga czakra - Swadhisthana. Odpowiada ona za przyjemność i życzenia i pracuje już inaczej. U kobiety jest aktywna a mężczyzny pasywna. My dajemy a mężczyzna przyjmuje. Nawet Wedy mówią, że mężczyzna jest tym który się rozkoszuje a kobieta jest tą przez którą płynie rozkosz. Mówią to o tym, że naszym zadaniem jako kobiet jest stworzyć mężczyźnie komfortową i przytulną przestrzeń. Bardzo często kobiety silnie protestują przeciw temu punktowi. Powiadają: "jak to tak? Dlaczego my mamy im usługiwać? Dlaczego mamy dawać im rozkosz i spełniać wszystkie ich życzenia? Cóż to za niesprawiedliwość losu?" Tak naprawdę wszystko tutaj jest sprawiedliwie gdyż z siedmiu czakr 3 są aktywne u mężczyzny i 3 aktywne u kobiety a ostatnia najwyższa pracuje jednakowo u wszystkich. Dlatego nie ma tu żadnej niesprawiedliwości - jest tylko podział ról. Ważne byśmy zrozumiały, że mężczyzna także coś daje a naszym zadaniem jest sprawić mu przyjemność i spełnić życzenia - wtedy wszystko nie wygląda już tak źle. Zawierają się tu wszelakie rozkosze włącznie z seksualnymi, żywieniowymi i porządkiem w domu. Idealna kobieta powinna stworzyć mężczyźnie taki świat w którym on lekko będzie mógł się odnaleźć, będzie miał komfort i jego podstawowe życzenia będą zaspokojone - nie tylko zaspokojone ale będzie czerpał z tego rozkosz, to jest znacząca różnica. Podam prosty przykład - ja z mężem mamy ulubioną restauracyjkę i tam bardzo smacznie gotują to znaczy za tą samą cenę nawet frytki są niesamowite. No i dokładnie wczoraj przyjechaliśmy a ona była zamknięta. Była za to otwarta restauracja obok i zdecydowaliśmy się tam wejść. Okazało się, że ceny mają podobne i jedzenie smaczne ale czegoś w nim brak - jakiejś cząstki duszy. Niby smacznie zjadłeś ale już nie było tej rozkoszy. Bardzo podobnie można postępować na przykład w relacjach seksualnych - można spełniać "powinność małżeńską" i zastanawiać się jednocześnie: "kiedy to wszystko się skończy?". Można też sprawić tak, że mężczyzna będzie naprawdę rozkoszował się zdarzeniem. Niech to nie będzie każdego dnia - nawet nie każdego tygodnia. Niech to będzie karnawał raz na miesiąc ale za to jaki! PIENIĄDZE Następnie przechodzimy do czakry trzeciej - Manipura. To pieniądze, siła życiowa i osiągnięcia. Ona jest aktywna u mężczyzn i odpowiednio - pasywna u kobiet czyli mężczyzna daje kobiecie a kobieta przyjmuje. I tu znów kobiety mają problem. Często dostaję listy w których kobiety piszą, że nie mogą brać pieniędzy od mężczyzn albo wstydzą się poprosić go o pieniądze na jakąś bluzeczkę. Zazwyczaj ma to miejsce gdy kobieta pracowała i sama siebie utrzymywała a potem wyszła za mąż i wzięła urlop macierzyński. I jest sytuacja, że chce coś kupić a poprosić męża się wstydzi. I oto w tym miejscu pojawia się bardzo poważny konflikt bo jeśli kobieta odmawia przyjmowania pieniędzy i tej energii życiowej to mężczyzna albo przestaje je dawać, albo przechodzi na nieco inną pozycję, albo zaczyna mieć tego mniej. Czyli jeszcze jedna przyczyna tego, że mężczyźni mniej zarabiają bo kobieta o nic nie prosi. Kobieta mówi, że nic nie potrzebuje (" butów nie potrzebuję, jeszcze nie znosiłam pantofli"). Jeśli kobieta ma taki stosunek do siebie, do pieniędzy i do mężczyzny to mężczyzna nie będzie dużo zarabiał bo po prostu nie ma po co. Mężczyźni są z natury bardzo ascetyczni. Na pewno widziałyście mieszkania kawalerów - oni w ogóle mało co potrzebują. Tam jest łóżko, piec i jedna patelnia - jajecznica na śniadanie i wszystko. Nic więcej nie potrzeba. Bywa czasem, że w takiej sytuacji mężczyzna przestaje zarabiać i staje się utrzymankiem albo też znajduje taką, która będzie go zachęcać do spełnienia jej życzeń. Dlatego naszym obowiązkiem jako kobiet jest nauczyć się przyjmować od mężczyzn pieniądze, podarunki, przyjmować jakieś osiągnięcia i dokonania które czynią w nasze imię. Bywa też inny wariant gdy nagle kobieta zaczyna zarabiać dużo i zaczyna myśleć, że to jest jej główne zadanie i cel - utrzymywać rodzinę, karmić ją ( "ten słabeusz niczego nie potrafi" itd). Czyli jeśli kobieta bierze na siebie aktywność na tym poziomie to mężczyźnie nie zostaje nic. Kobieta wzięła wszystko. Jemu pozostaje tylko brać. On wtedy staje się domatorem, pantoflarzem itp. I za taki stan odpowiada kobieta bo wzięła na siebie nie swoje obowiązki. MIŁOŚĆ Następną jest czakra serca - Anahata. Odpowiada ona za miłość i sympatię. Jest to nasza - kobieca czakra czyli jako kobiety powinnyśmy dawać a mężczyzna przyjmować. Jeśli jest odwrotnie to sytuacja staje się niekomfortowa. Większość z was na pewno miała takiego wielbiciela, który spełniał wszystkie zachcianki, który wykonywał wszystko co zechcesz - i kwiatki dla ciebie, i to i tamto. No i puka do drzwi taka miłość - spotyka się wieczorem, i rankiem odprowadzi a ty patrzysz na niego i rozumiesz, dobry człowiek, dobry chłopak ale kochać go nie mogę. I jeszcze sama siebie rugam za to, że nie kocham takiego dobrego. A to wszystko dlatego, że mężczyzna wziął na siebie aktywność tej czakry - tego centrum. On zaczął dawać a kobieta nie ma innych wariantów. Ona nie jest w stanie kochać - a kochanie to nasza, kobieca sprawa. Jeśli kobieta nie może kochać i realizować się na tym polu to jest jej bardzo ciężko i dlatego takie relacje najczęściej się nie układają. Bo to po prostu piękny obrazek: "ja chcę aby mąż o mnie romantycznie zabiegał, żeby robił to i tamto, żeby mnie kochał tak i tak". Gdyby takie coś się wydarzyło naprawdę to zupełnie by was to nie cieszyło. Zatem cieszcie się, jeśli wasi mężczyźni nie biorą odpowiedzialności za to centrum i pozwalają wam na realizację w nim. Wtedy możecie w pełni się w nim otworzyć - robić jakieś niespodzianki swojemu ukochanemu i w jakiś sposób go rozpieszczać. To wcale nie znaczy, że on całe życie będzie tylko przyjmował i nic nie dawał w zamian. Najprawdopodobniej on dla was też coś będzie czynił ale nie na tym poziomie. Będzie to na przykład na poziomie 3-ciej czakry czyli będzie wam robił jakieś prezenty albo na poziomie pierwszej czakry zacznie się o was troszczyć na planie mieszkalnym czy w jakichś innych podstawowych sprawach. Dlatego nie oczekujcie od mężczyzny nieziemskiej romantyki i spełnienia waszych kaprysów bo to jest nasza odpowiedzialność - spełnianie życzeń, dawanie rozkoszy i kochanie. Mężczyzna odpłaci wam czymś innym - podarunkami i poczuciem bezpieczeństwa. AUTOEKSPRESJA Piąta czakra Vishuddha - komunikacja, wyrażanie siebie. Mężczyzna daje - kobieta przyjmuje. Mężczyzna jest aktywny. Dla mężczyzny bardzo ważne jest aby wyrazić siebie, realizować się. Dla kobiety główną realizacją jest rodzina. Realizacja poza rodziną jest wtórna. Jeśli kobieta nauczyła się obdarowywać miłością z poziomu 4-tego centrum to ta energia podnosi się w mężczyźnie wyżej i chce on już nie tylko zarobić pieniądze - nie tylko zapewnić rodzinie wszystkie podstawy. On chce już zostawić w historii jakiś swój ślad, jakieś dziedzictwo - chce w jakiś sposób ulepszyć ten świat. Na tym poziomie mężczyźni często zaczynają dokonywać wielkich czynów, ogromnych dokonań. A wszystkie one czynione są w imię kobiety. Naszym zadaniem w tym punkcie jest przyjmować z radością i miłością. Tak jak księżniczki i królowe przyjmują nagrody od walczących rycerzy aby mieli dla kogo dokonywać wielkich wypraw, bronić ojczyzny albo ratować planetę przed katastrofą ekologiczną. Dlatego jeśli chcecie aby wasz mężczyzna nie tylko - ot tak po prostu pracował i egzystował a naprawdę się realizował i zmieniał świat to uczcie się go kochać. Energia waszej miłości jest w stanie podnieść w nim energie do piątego centrum. Ponadto jest to także centrum komunikacji i więzi ze społeczeństwem. Na przykład dobrze jest jeśli przyjaciele rodziny sa przyjaciółmi męża. To nie wy wprowadzacie go do swojej kompanii i zmuszacie do spotkań z waszymi przyjaciółmi lecz to on wprowadza was do swojego kręgu, stwarza wam jakąś komunikację i buduje więzi między rodzinami. JASNOWIDZENIE Szósta czakra Adżnia - kobieta daje a mężczyzna przyjmuje. Teoretycznie każda żona powinna być głównym pomocnikiem swojego męża ale jej głównym zadaniem nie jest to aby wykonywanie rzeczy, których on nie lubi lecz danie mu to czego on ze swej natury nie posiada czyli jasnowidzenie. Przypuśćmy, że kobieta zawsze daje dobre rady mężowi. Ona ma intuicję i często wyczuwa mówiąc: "ten typ z którym chcesz podpisać kontrakt jakoś mi się nie podoba". W idealnej sytuacji mężczyzna słucha jej odczuć. Jeśli nie brakuje mu niczego w trzech ośrodkach - jest zrealizowany jako głowa rodziny, jako jej żywiciel, ma swoją misję - to z łatwością zapozna się z zaleceniami żony. Kobieta często czuje różne sprawy i mówi: "słuchaj - nie podoba mi się ten człowiek. Nie podejmujmy z nim żadnej pracy bo nie skończy się to niczym dobrym". Mija jakiś czas i tak właśnie się dzieje. Ja mam tak bardzo często, że człowiek mi się nie podoba choć widocznych przyczyn ku temu brak. Dawniej nie mówiłam o tym mężowi a potem przychodziła sytuacja gdy człowiek pokazywał nie najlepszą swoją stronę. Zrozumiała, że moim zadaniem jest chronić męża i zaczęłam mu o tym mówić. Początkowo machał ręką ale po kilku poważnych sytuacjach zaczął pytać o moje zdanie odnośnie ludzi - w szczególności w sprawach współpracy i spółek z kimkolwiek. JESTEŚMY DUSZAMI Siódma czakra Sahasrara działa u wszystkich jednakowo - jest to nasza relacja z Bogiem. Nie ma znaczenia czy jesteś mężczyzną czy kobietą, wszyscy jesteśmy duszami a dusza nie ma płci. (* UWAGA: zgodnie z Wedami dusza ma naturę żeńską. Jako forma "Shakti" (energii) wszystkie "Ziwy" [dusze] mają naturę "żeńską" [ naturę dającej rozkosz]. Lecz zgodnie z "bhawie" (nastrojem) nastrojeniu Bhakti -"żiwa" może przybierać zarówno żeńskie jak i męskie ciało duchowe - takie, które najbardziej się nadaje dla przejawienia relacji w swojej "bhawie". W świecie duchowym istnieje nieograniczona liczba tych ciał duchowych "sidha-deh" znajdujących się w potencjalnym stanie. Prim D. Łaptiew) Różnice płci są ważne tutaj na Ziemi aby wypełnić misję dla której się urodziliśmy. Przynależność płciowa tworzy nam ramy, które już możemy zapełnić tak jak nam się podoba. Można powiedzieć, że dając nam kobiece ciało Bóg zawęził krąg naszego "miotania się" i dużo ściślej wyznaczył rolę, którą powinnyśmy tu odegrać. A JAK TO JEST U WAS? Największe zakłócenia zazwyczaj istnieją w czterech pierwszych - najniższych czakrach. One tworzą bazę dla harmonii na wyższych poziomach. Dlatego też wielkim naszym zadaniem jest nauczyć się przyjmować od mężczyzn na poziomie pierwszej i trzeciej czakry. Ponadto nauczyć się oddawać na poziomie drugiej i czwartej czakry. Zazwyczaj tego właśnie nie potrafimy.
  3. Mój wqrw wobec obecnego stanowiska pracy sięga zenitu. Potępiajcie mnie, ale trudno - nie zostanę w Wlkp.ze względu na Mojego (a dokładniej w moim mieście). Znowu oferty pracy w mojej branży w dużych/większych miastach. Pamiętacie, że ostatnio dla Mojego zrezygnowałam ze Śląska. Dzisiaj robię porządek na skrzynce email, a tam email od potencjalnego pracodawcy ze Śląska (email z kwietnia) o zapytanie, czy nadal jestem zainteresowana pracą u niego. SZOK! Boże... I postanowiłam, że jeśli odezwie się ktokolwiek z firm w: Żywcu, Białymstoku, Wrocławiu, Poznaniu, to biorę dosłownie plecak i jadę. Jest problem. Jak Mój zniesie to? W naszym mieście ma dobrą pracę (choć w Poznaniu, czy we Wrocławiu miałby lepszą). Na razie nie chce się wyprowadzać z naszego miasta. Nie miałabym problemu przez jakiś czas żyć na odległość. Już sprawdzałam połączenia i trasy. Na weekend zjeżdżałabym do Niego. Lata mi uciekają, nie chcę pracować w branżach, które w ogóle nie są dla mnie. Nawet pół roku,czy rok mogę popracować w danym mieście, a później wrócić. Wiem, takie pierdololo, ale muszę spróbować. Czy ktoś pozostaje w relacji na odległość? Jak to naprawdę wygląda, gdy ma się dłuższy staż związkowy? Dodam, że z Moim na początku związku żyliśmy (przez pół roku) na odległość, dokładniej 700 km od siebie.
  4. Dzień dobry, Jestem w związku z wdową od 2 lat. Ona lat 33, ja 37. Pięć lat temu się rozwiodłem (żona odeszła do innego). Mam syna z tego małżeństwa, a obecna partnerka ma córkę ze swojego byłego małżeństwa. Mieszkam z partnerką w jej mieszkaniu, wprowadziłem się tam rok temu. Sam mam też własne, które obecnie stoi puste - rozważam wynajem, ale tu rodzą mi się wątpliwości, bo wiem, że jeśli się zdecyduję, to na dłuższy okres i w razie czego nie będę mieć łatwego powrotu. Ogólnie w związku dobrze się układa, od początku wszystkie kwestie finansowe dzielone są na pół - każde z nas ma swoje konto, a na wydatki na życie przelewamy środki w równych częściach na konto wspólne założone w tym celu. Mój syn ma także swój pokój w tym mieszkaniu i z niego korzysta, jak jest ze mną. Ale do rzeczy - od pewnego czasu partnerka zaczyna mówić o remoncie swojego mieszkania i oczekuje, że dołożę się w połowie. Ja jestem sceptyczny, bo to nie moja nieruchomość, o ile dokładam się do sprzętów wyposażenia domowego jak coś kupujemy, to niezbyt widzę sens wkładania środków np. w remont łazienki czy innych części nieruchomych... Proszę o wasze opinie, sugestie, jak można rozwiązać tego typu kwestię między partnerami żyjącymi w związku nieformalnym, gdzie mówimy o nakładach na nieruchomość drugiej strony. Oczywiście dokładanie się w gotówce bez jakichkolwiek śladów do ręki partnerki z mojej strony nie wchodzi w grę. Zaproponowałem, żeby sprzedała mi połowę udziałów w mieszkaniu, to wtedy będę traktować je jak swoje i inwestować w nie. Spotkało się to jednak z jej zaskoczeniem i niechęcią, stwierdziła, że nie chciałaby dzielić majątku, który kiedyś odziedziczy jej córka...
  5. Witajcie, Jestem w związku od ponad roku - jest dobrze, dziewczyna nie robi fochów, angażuje się i stara, seks jest kiedy chcę, sama również inicjuje. Mieszkamy razem. Jednak od ostatniego czasu zaczęły pojawiać się niepokojące dla mnie sygnały - poniżej opiszę jeden z nich, dla mnie dość znaczący. Dziewczyna dostaje bólu zęba, przez co nie może w nocy spać. Rano jest drażliwa, małomówna, ogólnie słaby kontakt - tłumaczy się, że to przez ząb. Miała do załatwienia ważną sprawę na mieście, proponuję jej więc, że ja to przejmę i ogarnę, a ona niech jedzie do dentysty. I tak robimy. Po wizycie u dentysty, pisze mi, że sytuacja jest doraźnie opanowana i czeka ją zabieg w perspektywie miesiąca, na który musi się umówić - ale, że nie będzie dzwonić, bo nie umie mówić z bólu. Piszę jej więc tak: Ja: Odpocznij i jedź do domu. Pomóc Ci z umówieniem zabiegu? Mogę podzwonić i rozeznać temat. Ona: Nie będę dzwonić dzisiaj, bo nie umiem mówić. A co do odpoczynku, to mam l4, ale jestem w pracy. Ja: Kochanie, wróć do domu i odpoczywaj, podzwonię i porozmawiamy wieczorem. Ona: Ja się będę zwalniać wcześniej, bo jeszcze mam gorączkę. To, co mi się nie spodobało w jej odpowiedzi - brak odniesienia się do mojej oferty pomocy i punktowanie mnie ("nie odpoczywam, bo pracuje") - tak to odbieram. Po przyjeździe do domu - chłód z jej strony, leży w łóżku, brak inicjatywy jeśli chodzi o przywitanie się, tylko narzekanie, jaka to ona chora i słaba. Nie pytała się nawet o rozeznanie, a gdy sam jej przekazałem, co ustaliłem w temacie (kompleksowe info dla niej, musi tylko wybrać miejsce zabiegu), to w odpowiedzi tylko "acha". Zająłem się więc swoimi sprawami, dopiero podczas wieczornego spotkania w kuchni sygnalizuję jej, że nie podoba mi się takie zachowanie i podejście - odbieram to jako brak szacunku, mówię, że daję swoje zaangażowanie i pomoc, a w zamian dostaję obojętność, więc nie będę tak robił, bo jej się to nie należy za samo istnienie, ale ma się sama starać jak dotychczas. Jej reakcja - szukasz dziury w całym, chcesz mnie dostowować do siebie, po czym foch i wyszła obrażona. I tak aż do momentu, gdy kładliśmy się spać - ona dalej milcząca, a ja wtedy mówię jej, że nie będę tolerować takiego zachowania i jeśli się to nie zmieni, to będę musiał od niej odejść. Jej odpowiedź - nie strasz mnie, widocznie ci na mnie nie zależy. Ja powtórzyłem, to co wcześniej i poszedłem spać. Jak byście zinterpretowali takie zachowania?
  6. http://wmeritum.pl/nowe-prawo-szwecji-o-gwalt-oskarzony-moze-zostac-nawet-maz/215355 Coraz ciekawiej w tej Szwecji... Piszcie co sądzicie na ten temat Zachęcam do dyskusji Głośna kampania #MeToo i pojawiające się doniesienia na temat przestępstw seksualnych wywołały dyskusję na całym świecie. Szwecja jest jednym z państw, w których widać już nawet jej prawne konsekwencje. W lipcu przyszłego roku w Szwecji w życie wejdzie nowa ustawa. Mówi ona o tzw. „prawie zgody”. W znaczący sposób zaostrza ona przepisy, które mają zapobiec gwałtom. Na czym ma polegać zmiana? Jak donosi „Augsburger Allgemeine”, do tej pory aby zaistniało przestępstwo gwałtu, kobieta musiała wyraźnie odrzucić akt seksualny. Teraz sytuacja diametralnie się zmieni i pytanie o stosunek będzie musiało wyjść ze strony mężczyzny. W myśl nowego prawa to mężczyzna będzie musiał zapytać partnerki o zgodę. W ten sposób nawet jeżeli kobieta nie odmówi wyraźnie stosunku, może zostać oskarżona o gwałt. To jednak nie wszystko. Okazuje się, że prawo to nie dotyczy tylko obcych sobie osób, ale także partnerów, a nawet małżonków. – Przesłanie jest proste. Jeśli chcesz uprawiać seks, musisz o to poprosić osobę, z którą chcesz uprawiać seks. Jeżeli jesteś niepewny, musisz ją opuścić, seks musi być dobrowolny – wyjaśnił premier Szwecji. Krytycy nowego prawa zaznaczają z kolei, że to przechylenie szali na drugą stronę i nadmierne potępienie mężczyzn.
  7. Panowie, od czasu do czasu przeglądając forum czytam komentarze co niektorych panów, którzy to unikają kupowania kwiatów, robienia niespodzianek, noszenia toreb/zakupów, przepuszczania w drzwiach, by "pańcia nie czuła bialorycerza". Ok, rozumiem, że takie gesty powinny nie być codziennością, ale serio - unikacie ich jak ognia? Co w tym złego? Czy w związku nie powinny być takiego zachowania? Powinna tylko i wyłącznie wystarczać sama Wasza obecność?
  8. Cześć, jakiś czas temu zacząłem spotykać się z kobietą, początek wiadomo ok dobry seks itp. itd. czyli wszystko co znamy. Shit testy w normie, niemniej zaczynają się nasilać, lektura forum nie na darmo poszła. Niemniej tak sobie dzisiaj pomyślałem, znowu to samo, kolejna kobieta kolejny schemat działania, marchewka - usidlenie - pod pantofel. Jak to u Was bywa, kiedy wyznaczacie granice shit testów i kończycie relacje? Czy też bawicie się "procesem" i dalej korzystacie z haju hormonalnego?
  9. Dzień dobry, cześć wszystkim! Wchodzę w nowy związek z atrakcyjną kobietą. Jest haj hormonalny, cieszymy się wspólnymi chwilami razem, ona się angażuje - czyli z pozoru wszystko jest ok. Problem polega na tym, że będąc w długoletnim poprzednim związku ona zdradziła swojego byłego z żonatym facetem z dziećmi. Nie podała szczegółów dokładnie, ale wiem, że romansowała długo i oboje uznali to za zdradę. Doszło do rozstania i wrócili do siebie, ale to nie miało prawa się udać. Mówiła, że uczucia wygasły i to było przyczyną obu pożegnań. Panowie, proste pytanie. Czy warto wchodzić w nowy związek i zaufać takiej kobiecie? Mówi się, że kto raz zdradził to będzie zdradzał zawsze. Dlatego mam mieszane uczucia i chętnie posłucham Waszych opinii w tym temacie.
  10. Domniemam, że większość zbagatelizuje sprawę lub/i wysnuje wniosek, że przesadzam i w upe mi się przewraca. Jednak kiedyś kilku forumowiczów udzieliło mi kilka konkretnych rad, więc chociażby teraz dzięki tym radom, wiem jaką dietę mam stosować, zdałam swoje kursy, jest nadzieja, że dostanę robotę w branży, w której chcę pracować. Problemy. 1. Moja wielozadaniowość? 2. Mała częstotliwość seksu Nie będę generalizować i lać wodę słowną, będę podawać konkretne sytuacje. Z Moim mamy od początku ustalone, że sprawami napraw w domu on się zajmuje. Ok. Na początku było jako tako w tym temacie. Trzy miechy temu miał urlop, podczas którego miał wymienić żarówki oświetlenia, do którego ja nie sięgam; miał wymienić listwy przy blacie kuchennym; miał naprawić okap, zasilikonować wannę. Minął mu urlop, nie zrobił tego. Pomimo ponownych próśb, nie zrobił. To sama się wzięłam za naprawę okapu - naprawiłam. Część żarówek wymienilam, ale odwaliłam numer jak blondyna z kawałów i w łazience wpiełam nie tą żarówkę co trzeba. ? Ale się Mój wqurwil i momentalnie zrobił resztę oświetlenia. Teraz sama sobie wymieniłam listwy przy blacie. Teraz przymierzam się do silikonowania wanny, tego nie spieprzę, bo w domu rodzinnym już silikonowałam brodzik, indukcję, zlew, umywalkę. Chodzi mi o fakt, że ustalenia były inne. Mój mówi, że zrobi, ale no nie jest zrobione. Nie drę się na niego, po prostu mówię "Kochanie, proszę, zrób mi tą wannę, bo na pewno woda już gdzieś ucieka". Czasem mam wrażenie, że jestem jak taka sekretarka lub chodzący pakiet usług. Mój pisze, co należy kupić, ok, robię zakupy. Ma wolny dzień, nie pójdzie do sklepu 100 m od nas, mówi wprost, że nie chce mu się. Sprawy papierkowe, bookowanie, telefoniczne, umawianie czegokolwiek należą do mnie. Np. trzeba dowiedzieć się jaka oferta banku jest lepsza ; zadzwonić w sprawie załatwienia jakiegoś papieru ; przeszukać ofert mieszkaniowych ; wydruk czegokolwiek - to moja brocha. Nawet przed chwilą - "na pulpicie jest taki plik, wydrukuj mi to". Tydzień temu nie było mnie dwa dni w domu. Miał obrane ziemniaki, przygotowaną surówkę, przyprawione kotlety. Wystarczyło ugotować ziemniaki, usmażyć kotlety. Przed dwa dni ziemniaki stały w wodzie, kotlety surowe w lodówce. Jego odpowiedź dlaczego nie zrobił sobie obiadu : "nie chciało mi się, z resztą zawsze podajesz mi ciepły obiad do stołu". ? Kiedyś próbowałam mrozić dania, żeby mógł sobie odmrozić i podgrzać, a gdzie tam.. ? Randki. Od dwóch miesięcy? "Zrob zakupy, ugotuj coś, zjemy w domu kolacje". Dotychczas spoko, czułam się niczym perfekcyjna żona co ugotuje, upierze, posprzata, przypilnuje spraw pod nieobecność męża i w ogóle go obciąża od pierdół. Gdy wracam z pracy dostaje tel, żebym coś kupiła, gdzieś podjechała po coś, a wiem, że Mój jest cały dzień w domu. Ok, robię to. Wiem, że jest pochłonięty pracą, obowiązkami związanymi ze stowarzyszeniem, uważam, że ma na tym się skupić, jednak też chciałabym jakieś aktywności z jego strony w domu. Tak, była rozmowa. Powiedział, że jest zmeczony, z resztą wie, że umiem się zająć wszystkim, mam z natury usposobienie zapierdalacza, więc wie, że nie musi se pewnymi sprawami zajmować głowy. Seks. Ostatnio się o to poklocilismy. Na drugi dzień, ok, kochalismy się, ale od tego momentu znowu nic. Była rozmowa w tym temacie. Powiedział, że jest zmęczony, że są ważniejsze sprawy od seksu. I tu uwaga "brakuje mi tego, jak kiedyś potrafiłaś wrócić z roboty czy z zajęć, przygotować imprezę, chlać równo z facetami do rana, odespać 2 godziny, zrobić rano śniadanie, gdzieś podskoczyć, coś załatwić. Zmienić buty z wysokich obcasów na kalosze i pozapierdalac na wsi, wrócić do domu, ugotować, posprzątać, coś mądrego przeczytać, a teraz tylko pracujesz, dbasz o dom i moje rzeczy/sprawy, chcesz wrócić do swojej branży". Nawiązał do dawnych moich dziejów, wiadomo jaki/czyj temat. Ok, rozumiem go, ale mam nieodparte wrażenie, że właśnie, nadaję się tylko do zaspokajania potrzeb mężczyzn, a oni mają wyjebkę na to, czego ja potrzebuję. I żeby nie lać dalej wody. Ok, zgadza się, Mój może być przemeczony, mieć spadek libido, nie będę przecież mu truć, może odczuwać dysonans poznawczy, bo kiedyś zapierdalałam za trzy baby, a teraz jest wszystko do przewidzenia, "zrobi mi obiad, posprzata, obciągnie i jakie tu emocje". Tak, inicjuje seks, nie mam problemu z innym miejscem/pozycją do seksu. Chyba przez niecałe 3 lata naszego związku dwa razy mu odmowilam zbliżenia, bo naprawdę kijowo się czułam. Moja taktyka jest taka, że niestety - muszę zacząć gierkę. ? Czyli: 1. Będę chodzić odpicowana; 2. Obiad będzie miał trzy razy w tygodniu; 3. Zacznę se wychodzić gdzieś na miasto, by widział, że nie siedzę w domu (dla mnie to debilny punkt, nie mam ochoty go praktykować), nie mam koleżanek, więc se wyjdę gdzieś, kupię kawę i wrócę do domu; 4. Nie będę inicjowac zbliżen, bo skoro i tak nie chce się kochać, to co mi szkodzi, choć mam nawyk proszenia się o seks... Wiem, że Mój mnie nie zdradza, więc ten powód posuchy i braku zaangażowania w dom go nie tyczy. Dobry synek z niego, ma dobre wartości, ale widzę też jak moi koledzy mnie traktują, a jak inne kobiety. Wqrwia mnie to, że jestem traktowana jak mały arni. ? Przede wszystkim - tak, potrzebuję seksu! Wiem, że ciotko-żona, która spełnia obowiązki jest mało pociągająca.
  11. Witam serdecznie drodzy Bracia! Kobiety naprawdę są hipokrytkami. Jestem w związku z kobietą od pół roku, niedługo razem zamieszkamy (ja przeprowadzam się do niej z innego miasta, bo jej starzy kupili Nam mieszkanie, na razie ona jest u siebie, ja u siebie i widzimy się, co kilka dni). Moja kobieta na mój pomysł jakoby w lato chciałbym pojechać z kumplami sam nad morze bez niej lub jakieś moje wyjście na piwo z nimi do klubu reaguje płaczem i emocjami, mówiąc : " Kochanie, wiem, ze jak nie byłeś w związku, to robiłeś co chciałeś, ale nie uważam, by bylo w porządku, jeśli chcesz jechać z chłopakami do klubu lub wyjść z koleżanką na piwo, bo skoro jesteś w szczęśliwym zwiąZku (ona rzeczywiście się bardzo stara i ma cechy, które mi odpowiadają, a do tego jest niesamowicie zgrabna), to po co Ci takie wyjscia, trzeba znać pewien umiar i wiedzieć, co można". No ok, to mówię, "Uwazam, że przesadzasz, ale jesli Ci tak na tym zależy, to nie będę z nimi nigdzie jechał, ewentualnie pojedziemy razem, czyli ja z Tobą, a Oni ze swoimi kobietami". Przestała płakać, szlochac i doszliśmy do kompromisu. Po czym wczoraj ona mi piszę, że idzie na browara. No to ja drodzy bracia sobie mówię ok, pewnie tam opija sesję z koleżankami, bo zdała wszystko, niech idzie. Po czym wysyla mi filmik, że pije piwo i je kebsa i ryj jakiegoś gościa obok ( taki filmik snapchatowy, czasami sobie takie wysyłamy ), no to ja od razu piszę :" Z kim pijesz?" Ona mi odpisuje: "Pije za zdaną sesję z koleżanką i kolegą, z ktorym znam się od 6 lat, jest zajety ". Całą noc nic więcej nie pisała. I teraz bracia do sedna. Mnie zwraca uwagę szlocha, płacze, zebym nie wychodził z kumplami, zebym ją szanował, miał zasady w związku, wiedział, co wolno, co nie wolno. A tymczasem ona idzie opijac sesję z ziomalką i ziomkiem, którego ja nie znam (ja nie wiem czy zajęty (chyba slabo skoro jego laska go puszcza na piwo z 2 kolezankami, czy nie). Drodzy bracia, czy nie uważacie, ze to jest kurwa "jawna hipokryzja", jestem wkurwiony na nią. Ciekawe jakby zareagowała jakbym to ja sobie poszedł opijać sesję z kumpelą i kumplem i przez całą noc nic nie odpisywał (wkurwiałaby się, smsy, wiadomości na 100%, w sumie to też chcę jej tak zrobić, że sobie pójde z kumpela i ziomkiem na piwko ;p). No i skoro, mamy wiedzieć, co wolno, a czego nie w związku, to zamierzam ją opierdolić za jej zachowanie, bo nie pozwolę sobie na takie traktowanie. Co o tym myślicie i jakbyście to bracia rozegrali, żeby zrozumiała o co chodzi, a ja żebym nie wyszedł na zazdrośnika jakiegoś? Opierdolić ją totalnie, spokojnie wytłumaczyć, że zapachniało mi jej zachowanie hipokryzją, samemu wyjść sobie z koleżanką i kumplem i zrobic tak samo ( jako kara dla niej ). Piszcie bracia, jakbyście postąpili w takiej sytuacji? Pozdrawiam ;p
  12. Witajcie bracia. Wczoraj mając wolny wieczór, trafiłem na zapomniany film pt. Zaginiona dziewczyna. Film nie byle jaki, jak dla mnie klasyka gatunku. Pokazujący istotę małżeństwa a przede wszystkim obraz kobiety, jaka potrafi być! Wróć! Jaka jest Skala psychopatycznych zachowań głównej bohaterki, równa jest skali jej uciśnienia. Atak furii, żądza zemsty, głęboka podłość, którą eksploduje przypomina mi zachowania bohaterek japońskich horrorów, cichych, uległych kobiet, które w jednej chwili zamieniają się w harpie gotowe do najwymyślniejszych tortur, jakby odreagowywały całe wieki patriarchatu. Każdy samiec czy to samotny czy hajtnięty a przede wszystkim dopiero wchodzący w swoim życiu w interakcje z damami powinien ten film obejrzeć. Lekcja godna uwagi oraz wyciągnięcia wniosków.
  13. Witam! Z tej strony Sebastian, mam 24 lata i chciałem opowiedzieć swoją historie. Jestem w związku partnerskim od około 1,5 roku. Lecz od kilku miesięcy, to nie jest to samo, co było kiedyś. Dwa miesiące temu przeprowadziłem się do niej. Lecz od dłuższego czasu, ona nie ma nawet ochoty na seks, kończy się tylko i wyłącznie na pieszczotach z mojej strony. Ona nawet nie chce mnie dotknąć, co dopiero tutaj wspominać o jakimkolwiek stosunku. Wygląda to tak już niestety od dłuższego czasu, a na pytanie, czy dałem rade, czy wszystko było okej, nie ma reakcji, tylko jest cisza. Zaczynam mieć głupie myśli, ze to może ze mną jest coś nie tak... Kilka dni temu z ciekawości przejrzałem jej telefon, wiem, ze to było głupie z mojej strony, ale i tak tam nic nie znalazłem. Jedynie w galerii zdjęć, było jedno zdjecie z jakimś innym facetem, gdy się do siebie przytulają i całują. A ze mną, nie ma zrobionego, żadnego zdjęcia (nie, to nie jest zazdrość, lecz znów pojawiła się ta myśl, ze to jednak ze mną jest coś nie tak). Jak myślicie, o co tutaj może chodzić, lub co zrobić w takim wypadku? Moze ktoś z was miał/ma podobną sytuacje i jest mi w stanie pomóc? Życzę wszystkim miłego dnia i pozdrawiam! PS. Jeśli temat jest w złym dziale, to go usunę i przeniosę, bez żadnego problemu, za wszelki kłopot przepraszam.
  14. Rafatus wyznaje, że kończy z patostreamami i alkoholem!!! Pod wpływem patologicznej relacji z Agnes przewartościował swoje życie i postanawia się zmienić.
  15. Cześć. Sytuacja wygląda następująco. Od dłuższego czasu pracuje nad samorozwojem , poprawą samooceny , pewnością siebie a przede wszystkim byciu szczęśliwym sam z siebie. Nie chwaląc się , udaje mi się (z dużą pomocą materiałów Pana Marka). Od jakiś 2 miesięcy mój rozwój bardzo przyspieszył i czuję i co najważniejsze , widać konkretne zmiany na dobre. M.in. ludzie inaczej zaczęli na mnie patrzeć , chodzę wyprostowany , czuję się bardziej swobodnie a nawet koleżanki z roku zaczęły się jakoś dziwnie do mnie garnąć i inaczej patrzeć. Szczególnie jedna , atrakcyjna. I tu moja zagwozdka. Nigdy na mnie nie zwracała uwagi , nawet cześć mi nie mówiła a od mniej więcej miesiąca zaczęła do mnie zagadywać , siadać praktycznie codziennie obok mnie , prosić mnie o jakieś pierdoły , pytać o mnie itp. Dziwna sprawa bo mam odczucie , że mogę być dla niej tym całym orbiterem. Kilka razy , zarówno mi , jak i w towarzystwie napominała , że nie ma chłopaka a ja zauważyłem na jej i stagramie , że dość często spotyka się z jakimś chłopakiem (wygląda na nerda lub jak by niektórzy powiedzieli „lamusa”). Nawet ma jego mordę na tapecie. Zauważyłem jak ostatnio bawiłem się jej telefonem. Czy bardziej doświadczonym życiem braciom coś taki schemat mówi? I drugie pytanie; jaki ewentualnie następny krok wykonać żeby nie wpaść w ramę friendzone? Chetnie spróbował bym z nią jakiegoś związku , mimo że nie odczuwam specjalnie takiej emocjonalnej potrzeby. Ale dziewczyna sympatyczna. I chodzi przy mnie jak w zegarku ;> Z góry dzięki
  16. Dobry wieczór wszystkim, Postanowiłem założyć ten temat ponieważ w dniu dzisiejszym podjąłem decyzje o rozstaniu ze swoja długoletnią partnerką Z pozoru sprawa wydaje się łatwa, jednakże po krótce mówiąc przedstawia się tak: Od kilku lat jestem w związku z kobieta którą przez lwią cześć naszej wspólnej relacji uważałem za "tą jedyną" i przyszła matke moich dzieci. Przed poznaniem partnerka była juz doświadczona kobieta (jest 5 lat starsza ode mnie) i zorientowaną na stały związek - zupełnie jak ja, jedynym jej mankamentem była (w tamtym czasie juz prawie całkowicie zaleczona) ciężka depresja będąca konsekwencja chorobliwego perfekcjonizmu. Pierwsze dwa lata związku szło bardzo dobrze, jednakże w następnych sytuacja coraz bardziej się pogarszała (szczególnie po wspólnym zamieszkaniu) Stałem się workiem treningowym na wszystkie osobiste frustracje (ma rózne napady agresji zewnętrznej i auto-agresji) a dodatkowo kimś w rodzaju opiekuna - perfekcjonizm w miksie z depresja powrócił z siła dawnych lat i totalnie zmiótł mnie z planszy. Setki moich starań idzie na daremno i własciwie wyciągniecie jej z tego bagna po cześci juz pochłoneło samego mnie - czuje się totalnie wykończony i zniszczony tym co przeżyłem i co przeżywam każdego dnia przez jej ból istnienia który objawia się niezwykłym egoizmem, bezwględnoscią i ciezko opisywalnym totalnie dzikim rodzajem zła. Kilkukrotnie odwodziłem ja od samobójstwa, wielokrotnie rezygnowałem z własnych celów/pragnień/potrzeb w celu polepszenia jej samopoczucia, codziennie wykonuje za nia wszystkie podstawowe funkcje domowe (gotowanie posiłków dla niej, sprzątanie po niej itp itp), próbowałem wyciągać na rózne terapie, znosiłem wszystkie ataki agresji i wyładowywanie frustracji w moją stronę (a dziennie jest tego po kilka) - wycierpiałem się kuhwa wiele na prawde wiele ale sie nie poddawałem, jednakże w ostatnim czasie zwątpiłem, straciłem nadzieje + wiele negatywnych zachowań partnerki zmusiło mnie do podjęcia wewnętrznej decyzji o stopniowym rozstaniu ponieważ na chwile obecną jestem nikim innym jak psychicznym wrakiem sprawiajacym swoją fizycznoscia że jednak jest inaczej. Ze swojej strony widzę to tak: Chce z nią w odpowiednim czasie przeprowadzić szczerą rozmowę i zaproponować pewną pulę pieniędzy na odchodne (sporo zainwestowała w moje mieszkanie - meble itp, nie chce byc jej dłużnikiem a w dodatku ze wzgląd na cała nasza relacje i wiele na prawde dobrych chwil które przeżylismy chce sie rozstać z klasa) ktore pomogą jej w nowym starcie - jak wspominałem powyzej, sama jest totalnie niesamodzielna wiec takie cos na pewno jej sie przyda. Zastanawiam sie jak przeprowadzic taka rozmowe, jak sie rozstac z czlowiekiem w takim stanie - nie chce miec jej na sumieniu (potencjalne samobójstwo) ale ze wzgledu na to jak sytuacja sie pogarsza z dnia na dzien w ostatnich miesiącach moj instynkt samozachowawczy nakazuje mi uciekać jak najdalej i to jest nawet silniejsze od tego. Chce to zrobić na spokojnie, z klasą - w sposob zaplanowany i rozważny. Bardzo bym prosił samców o rady, a moze opowiesci czy byli w podobnej sytuacji ew o wasze przypuszczenia jak można by było przeprowadzić taki proces rozstania bez wielkiej szkody dla takiej osoby. Chce miec juz to za sobą ale jednocześnie wiem że musze zachować rozwagę i opanowanie mimo ciezkich warunków.
  17. Bracia, szczególnie nowi użytkownicy moim zdaniem bardzo trafna diagnoza i świetny sposób. A Wy co myślicie?
  18. Cześć Wszystkim, Jestem tutaj nowy, ale pomyślałem, że tutaj otrzymam jakieś wskazówki. Jestem świeżo po rozstaniu (nieco ponad tydzień). To mnie strasznie dołuje. Udaje przed wszystkimi, że już jest okej, ale oszukuje samego siebie. Mam 24 lata, byłem ze swoją lubą prawie 4 lata (w marcu mijało by 4 lata). Co prawda jestem studentem, a jak to student - biedny. Mimo wszystko planowałem się oświadczyć na przełomie tego roku 2019/20, najpewniej na Sylwestra (nie mam pierścionka, ale uzbierałbym na niego). Jednak wszystko przepadło, zerwała ze mną, a ja nadal nie wiem konkretnie dlaczego. Najpierw stwierdziła, że jestem leń (nie mogę się nie zgodzić) i nie zabrałem się za siebie po czym wyhodowałem nieco piwny brzuszek. Jednak w ostatnim roku przeszedłem na dietę, na której schudłem 13 kg w 4 miesiące. Z wagi prawie setki do 86 kg. Zabrakło jednak chęci do jakichkolwiek ćwiczeń, co odbiło się nad brakiem rzeźby, a jedynie na pozostawieniu brzuszka. To było pierwszym argumentem na jej rozstanie. Drugim argumentem, było to, że przestała mnie kochać.. Nie mam pojęcia dlaczego, nie mam pojęcia co zrobiłem nie tak, tego już mi nie wytłumaczyła. Wahała się nad tym 2 lata, tak mi powiedziała, a więc, że jesteśmy studentami, ona też studiowała ale w Krakowie, więc dość spory kawał drogi ode mnie. Ten okres wahania był właśnie wtedy kiedy ona studiowała w Krakowie. Teraz studiuje nieco bliżej, ale to nie pomogło. Tutaj znalazła koleżanki (w Krakowie takich życzliwych nie uświadczyła) i mam wrażenie, że to one namówiły ją do tego wszystkiego. Poczuła w końcu, że może się pobawić, choć ja do sztywnych nie należę i lubię chodzić na imprezy. Ona jednak zdecydowała chodzić z koleżankami mimo, że miałem zdecydowanie bliżej teraz do niej i mogłem bez problemu przyjechać pociągiem i nawet w nocy wrócić gdyby nie mogła mnie przenocować (mieszka w pokoju dwuosobowym, a więc jakby była współlokatorka to nie bardzo by mogła). Najgorsze jest to, że miałem dostęp do jej wszystkich social mediów (fb = messenger, instagram) i przez to dowiedziałem się, że pijana chciała spotkać się z jakimś gościem, którego poznała na studiach, zupełnie w nocy. Wiem jestem złamasem, że wszedłem na jej konto i odczytałem to, ale dzięki temu dowiedziałem się, że jest bardzo źle. Jak wróciła do domu, porozmawialiśmy o tej całej sytuacji, przedstawiliśmy wszystko i postanowiliśmy, że spróbujemy. Jednak po dwóch tygodniach (spędzeniu razem Bożego Narodzenia, Sylwestra w gronie jej rodziny), postanowiła zerwać. Załamałem się, bo jestem zwykłym przeciętniakiem, a ona ideałem. Każdy się dziwił jak mogłem mieć taką przepiękną dziewczynę. Najgorsze jest to, że zrobiła to tydzień przed moimi urodzinami. Bolało podwójnie, gdyż myślałem, że spędzimy je razem. Mam też problem z tym, że pomimo tego, że jej napisałem by pozmieniała hasła do swoich kont, ja i tak na nie mogę wejść. Robię źle, wiem o tym, ale pokusa jest większa by wchodzić cały czas na jej profil i sprawdzać z kim pisze. Nie wiem co z tym zrobić. Dodam, że jest to naprawdę przepiękna dziewczyna, a ja jestem chyba zbyt zazdrosny. Interesuje się modelingiem, przez co często jeździła na sesję, a mnie dobijało to, że odsłaniała chociażby ramiona gdzie każdy facet mógł je oglądać. Strasznie mi się to nie podobało i po czasie szedłem na kompromisy by tylko być z nią. Na instagramie zostawiła nasze wspólne zdjęcie (ja też), ale tam gdzie zupełnie najmniej korzystnie wygląda. Pytając się czemu zostawiła, to powiedziała, że jej się podoba. Jak wspomniałem, nie umiem sobie zbytnio z tym poradzić, by przestać ją kontrolować mimo tego, że już nie jesteśmy razem. Wiem przez to, że się spotkała z tym typem, co miała wcześniej się spotkać jak jeszcze ze mną była. Dużo mi pomaga spotykanie się ze znajomymi, bo przestaję o niej myśleć, ale najgorsze są wieczory i noce gdzie nie mogę zasnąć. Wtedy to często o niej myślę i nie wiem co z tym poradzić. Alkohol to nie jest najlepsze rozwiązanie, bo jednak zapomina się na chwilę, ale potem się wraca do myślenia i tak w kółko. Wierzę, że macie dla mnie wskazówki jak mógłbym sobie z tym poradzić. Być może ktoś przechodził przez coś podobnego i zdradzi jak z tym sobie poradził. Liczę na odpowiedzi. Dzięki i pozdrawiam
  19. Mam nadzieję, że moja historia rozwieje w kilku głowach myśl "jestem z nią, ale nic nie czuję do niej". Moja historia, którą opowiem jest najbardziej żenująca i kładąca cień na mnie, kiedy stoję przed lustrem, ale trudno, przeszłości nie zmienię. Będzie długo. Poznałem kiedyś "Kamilę" lat 29 lat. Jestem starszy od niej o 12 lat. Kamilę poznałem na klatce schodowej, kiedy wprowadzałem się do nowego mieszkania, była moją sąsiadką. Spodobała mi się z daleka bo i z daleka się z nią przywitałem. Po kilku dniach zaprosiła mnie do siebie na herbatę. Usiadłem i zacząłem ją obserwować. I w tym momencie przestała mi się podobać. Miała 156 cm, wyjątkowo krótkie nogi tym samym złe proporcje, szerokie stopy, duże dłonie - dosłownie takie jak moje, miała dużo pieprzów na skórze (takich z włosami), i miała ciężki zapach który mi bardzo nie odpowiadał, małe piersi, dodatkowo jedno oko uciekało jej czasem (jedno oko na Maroko drugie na Kaukaz). Stwierdziłem w głowie, ok. nie będę zainteresowany seksualnie. Odciąłem tą myśl jako o kobiecie z którą mógłbym współżyć. Ona była miła, a ja poczułem litość. Wiecie jaka myśl pojawiła się w mojej głowie ? "w niej jest tyle defektów, że jak będziemy mieli dziecko, to ono będzie niepełnosprawne". Kamilę oceniam na 4/10. 156 cm, szczupła. Wyższe wykształcenie, pochodzi z zapadłej wsi gdzie czas zatrzymał się w 1973 r. zarówno jeśli chodzi o wyposażenie domu i jego obejście. Matka nauczycielka w wiejskiej szkole, ojciec był stolarzem - umarł na raka. Matka ma konkubenta - prosty chłop z kopalni. W domu pojedyncze książki, generalnie oglądanie seriali w TV. Kiedy poznałem Kamilę zarabiała 2.800 zł, jeździła starym Seatem i wynajmowała kawalerkę. Siebie oceniam na 9/10. 182 cm, wysportowany. Wyższe wykształcenie, pochodzę ze średniego miasta, w domu zawsze było modnie i dość nowocześnie. Matka zajmowała funkcje kierownicze w budżetówce, ojciec prawnik + biznes farmaceutyczny. W domu dużo książek i rozmowy na dość wysokim poziomie. Kiedy się poznaliśmy zarabiałem około 20.000 zł, jeździłem VW CC i wynajmowałem 2 pokojowe mieszkanie. Utkwiło mi w pamięci jak Kamila opowiadała o swoim ojcu, który był dobrym człowiekiem, ale nie chciał wchodzić do domu, tylko siadał na ławce przed nim i mówił "tam mnie nikt nie chce, nie chce mi się tam wchodzić". Zaprzyjaźniliśmy się z Kamilą, spędzaliśmy ze sobą każde popołudnie, byliśmy nierozłączni. Graliśmy w tenisa, chodziliśmy do kawiarni, do kina, na imprezy, wyjeżdżaliśmy w góry, nad jezioro, na plażę....no właśnie na plaży zauważyłem kiedy się rozebrała do stroju, że z pępka wystają jej czarne włosy o długości 3 cm - okropność. Jak można iść na plaże i nie ogolić sobie tam włosów ! Na plaży, kiedy była w stroju jej brak właściwych proporcji był jeszcze bardziej widoczny - kaczka. W mojej głowie znowu pojawiła się litość, a jednocześnie ta uspokajająca myśl "dobrze, że nie wpakowałem się w ten związek". Kamila bardzo się starała, gotowała dla mnie, dzwoniła co chwilę, pisała, pytała co bym dzisiaj zjadł, zawsze była gotowa przebywać ze mną. Czułem, że jest we mnie zakochana. Czas płynął, a my byliśmy wciąż przyjaciółmi - na szczęście, bo naprawdę jej ciało mnie odpychało. Jednocześnie bardzo dobrze się z nią czułem, dobrze nam się rozmawiało, cieszyliśmy się sobą. Kiedy wyjeżdżaliśmy na weekendy np. w góry, zawsze spaliśmy w osobnych łóżkach. W mojej głowie była jeszcze poprzednia kobieta - typ strzelistej modelki, pachnącej i delikatnej. Po 3 miesiącach tej przyjaźni obydwoje zmieniliśmy pracę i przeprowadziliśmy się do dużego miasta w Polsce. Każde wynajęło osobne mieszkanie po dwóch końcach miasta. Często u niej zostawałem na noc z uwagi na fakt, że godzinę trzeba było jechać od jednego mieszkania do drugiego. Kiedy zostawałem u niej spaliśmy w jednym łóżku, ale nie było ani przytulania, ani seksu. Pewnej nocy jednak nagle zaatakowałem. Rozebrałem ją i zaczęliśmy się kochać. Całowaliśmy się, ale nie odpowiadało mi to, całowałem jej ciało, ale nie pasował mi zapach i brak gładkości…i te pieprze z włosami brrr, kiedy zszedłem do cipki i zacząłem całować, myślałem że zwymiotuję z powodu okropnego zapachu. Ledwo dałem rady dokończyć, musiałem się zmusić myśląc o innej kobiecie - tak bardzo fizycznie mi nie odpowiadało. Smród. Ponadto różnica wzrostu również dała się we znaki, szczególnie od tyłu, nosz qrwa kąt nieodpowiedni i co chwile wypadał penis...i te szerokie stopy i miała długie wystające włosy przy odbycie. Jednym słowem dramat. Poszedłem do łazienki nie mogłem patrzeć w lustro na siebie. Następnego dnia kiedy spotkaliśmy się obróciliśmy to wszystko w żart, nikt nic nie planował, nie rozmawialiśmy o związku, żyliśmy jak do tej pory czyli jak przyjaciele. Nawet zostawaliśmy u siebie i już więcej się nie kochaliśmy. Powiedziałem Kamili, że to był niekontrolowany zryw i nie widzę nas jako para i bardzo mi zależy, żebyśmy nadal byli przyjaciółmi jak dotąd. Po kilku miesiącach takiego przyjacielskiego życia w moim życiu zawodowym zdarzył się kryzys i straciłem pracę. Kamila w tym czasie otrzymała propozycję pracy w innym mieście. Zaproponowała mi, żebyśmy razem wynajęli mieszkanie i zamieszkali jako przyjaciele. Zgodziłem się. Zamieszkaliśmy razem jako przyjaciele. Jestem dość uporządkowanym mężczyzną, który ma bardzo wyczulony węch, zawsze chodzę modnie ubrany, zawsze ładnie pachnę, pralka, zmywarka, żelazko to podstawowe urządzenia jakich używam. Po jednym dniu koszula obowiązkowo do pralki, ręczniki po użyciu do pralki, higiena nienaganna. Kiedy wpakowaliśmy wszystkie nasze rzeczy do szaf, następnego dnia z szafy poczułem dziwny zapach, a wręcz smród. Wącham moje rzeczy – pachną. Wącham rzeczy Kamili – śmierdzą. Piszę smsa do Kamili, że coś jest nie tak z zapachem jej rzeczy. Po chwili otrzymuję odpowiedź „wyjaśnię ci w domu bo trochę się wstydzę”. Okazało się, że Kamila jest tak nauczona w domu, że chodzi się w jednej rzeczy kilka dni – więc zapocone, zakurzone, brudne rzeczy odwiesza się do szafy…bo po co to prać. Wyjąłem wszystkie jej rzeczy i wrzuciłem do kosza do prania. Nastała era pralki dla Kamili. Byliśmy wciąż przyjaciółmi, ale spaliśmy razem. Po kolejnym miesiącu coś mi w głowie zaczynało przeskakiwać i zacząłem się zastanawiać „a może to jest to ? może to jest ta miłość, nadal mi nie odpowiada fizycznie, ale może by tak spróbować inaczej tym razem, z rozumem, a nie pożądaniem ja zawsze”? No i zaczęliśmy. Cieszyliśmy się, tańczyliśmy w kuchni, ja gotowałem, oglądaliśmy filmy w łóżku, ona wciąż mówiła mi jak mnie kocha, zostawiała mi karteczki z seduszkami, przychodziła do domu i dawaliśmy sobie buziaka, poznawaliśmy nowych ludzi, rozmawialiśmy dużo, kupiliśmy mieszkanie które się buduje - ja je zaprojektowałem w środku (zawsze chciałem być architektem, a zostałem prawnikiem), każda koleżanka zachwycała się jaki to jestem przystojny, generalnie byliśmy postrzegani jako ciekawa para. Podczas seksu jednak nigdy się nie całowaliśmy z językiem i nigdy nie dotknąłem ustami jej cipki. Nie dałem rady. Pomimo to Kamila była bardzo zadowolona z seksu i mocno szczytowała. Ja za każdym razem wiedziałem, że to nie jest to i zaczynałem się zastanawiać jak się z tego wycofać – byłem przerażony, że do końca życia będę z kobietą, która mnie nie pociąga fizycznie. Czujecie to ? Przystojniak i mała brzydula – naprawdę było mi z tym źle. Mój umysł wbił sobie do głowy, że przecież ona taka sympatyczna, uśmiechnięta, dobra i muszę być w sumie jej wdzięczny, że taka dobra osoba jest ze mną, a ja jestem taki niedobry i wykorzystuję dziewczynę, oszukuję i jeszcze wymyślam że śmierdzi. Nie miałem odwagi jej zostawić. Kurwa ! Dzisiaj wiem, że nie była dobra, była toksyczna, bluszcz – mój psycholog mnie uświadomił. Wiecie czego nie zauważyłem ? Kiedy zamieszkaliśmy razem Kamila przestała: - gotować, - prasować - przyszywać - podlewać kwiatki - robić kawę kiedy przychodzili goście - robić zakupy - zmieniać ręczniki - zmieniać pościel - piec ciasta - ubierać choinkę na Boże Narodzenie - dbać o święta - kupować kartki na święta - myśleć o prezentach dla bliskich - myśleć o kwiatach na uroczystości - itd., itd. ... Wiecie kto to wszystko robił ? Tak, ja. To co robiła Kamila ? Przychodziła do domu, uśmiechała się i pytała „co na obiad”? po czym włączała TV i oglądała do zaśnięcia. Prosiłem ją wielokrotnie o to, żeby mi ugotowała obiad raz w miesiącu - nie zrobiła tego, uśmiechała się tylko i mówiła, że ja lepiej gotuję. Ja potrzebowałem tego, żeby kobieta mi ugotowała, to dla mnie bardzo seksowne. Kiedy ja nie ugotowałem, to po prostu byliśmy głodni. Było mi co raz bardziej przykro. Wiecie co jeszcze robiła ? Zostawiała zakrwawione podpaski koło ubikacji, zdarzało jej się zostawić ślady hamowania w ubikacji po zrobieniu dwójki. Dodam, że na zewnątrz była dobrze ubraną (przeze mnie) panią kierownik eksportu w międzynarodowej korporacji. Kamila miała też taką fobię: myślała że ją zawieje jak jest otwarte okno np. w sypialni. więc w lipcu kiedy było na zewnątrz 30 stopni spaliśmy przy zamkniętych oknach, a ona jeszcze miała na głowie kołdrę. Jak wchodziłem do sypialni, kiedy ona już spała od 2 godzin i myślałem że padnę z tego jej smrodu lipcowego. Pamiętam jak wielokrotnie wracałem wieczorem do domu z delegacji, gdzie jechałem PKP 600 km i nikt po mnie nie wyjechał na dworzec, a w domu na moje pytanie czy przygotowała kolację, otrzymywałem odpowiedź „nic nie ma w lodówce”. Pamiętam jak wybrałem się zimą autobusem miejskim na siłownię (mam tak, że jak mieszkam w mieście to nie używam tam samochodu). Kiedy zakończyłem trening była już noc i nie zdążyłem na ostatni autobus więc zadzwoniłem do Kamili, żeby po mnie przyjechała (10 minut jazdy). Usłyszałem, że nie przyjedzie bo godzinę temu umyła włosy. No to stałem na przystanku z mokrym ciałem bo wcześniej na siłowni wziąłem prysznic, na głowę padał mi śnieg, a ja myślałem, gdzie jest ta kochająca kobieta która tak walczyła o mnie. Pamiętam jak pojechaliśmy na święta wielkanocne do jej domu, a tam otwarcie mnie zaatakowano słownie, obrażono i nie przeproszono. W związku z tym wyszedłem z jej domu i zapytałem czy Kamila jedzie ze mną ? Pojechała. Zachowała się lojalnie. Nawet opierdoliła matkę za jej zachowanie i tym samym postanowiła ochłodzić relacje z toksyczną matką. Tej chęci chłodzenia relacji wystarczyło Kamili na tydzień, po tygodniu zaczęły się ciepłe telefony pomiędzy matką, a córką – i w sumie nie wiedzą o co mi chodzi. Od tego momentu Kamila spędzała każde święta z mamą – nie ze mną, tylko ze swoją mamą. Czujecie to ?! Przychodzi Boże Narodzenie, a Kamila nie pyta mnie czy chcę aby ona została, tylko pakuje się i jedzie do mamy, a ja siedzę w Wigilię sam i patrzę w ścianę. Pewnego dnia Kamila przekazała mi informację, że jej kuzynka, która mieszka w USA i ma tam męża oraz dwójkę małych dzieci - zrobiła loda koledze, ale uważa że to nie jest zdrada bo nie było penisa w pochwie. Kamila opowiadała mi to jak coś normalnego i w sumie to ona nie widzi w tym nic nadzwyczajnego i faktycznie jej zdaniem: to nie zdrada. Zdębiałem i zacząłem podniesionym głosem mówić jej, że ma natychmiast zawiadomić męża. Usłyszałem, że przesadzam bo przecież nic się nie stało. Powiedziałem jej, że zarówno kuzynka jak i Kamila nie mają kręgosłupa moralnego i są siebie warte. Zero moralności. Tak mnie już obrzydzała i fizycznie i psychicznie, że co raz częściej zasypiałem niby przypadkiem na kanapie, nie chciałem spać w tym smrodzie z nią. Pewnego dnia Kamila miała imprezę integracyjną w firmie. Ok. poszła jak zawsze – nigdy nie robiłem z tym problemu. Tego dnia o północy kiedy ona była jeszcze na imprezie wyszedłem na spacer po mieście. Poszedłem tam i tu, wstąpiłem do nocnego po wodę, usiadłem na ławce i patrzyłem w niebo. Postanowiłem, że wrócę już do domu. Idę. Przed sobą nagle widzę zakochaną parę, która idzie w tym samym kierunku. Pomyślałem, ale im dobrze. Ona go trzyma w pas, on ją za ramię. Ona kładzie głowę na jego ramieniu, on bawi się jej włosami. Myślę, trzeba przyśpieszyć i ich wyprzedzić, idą w tym samym kierunku. Podchodzę bliżej i widzę, że to moja Kamila. Myślałem, że umrę, ale wytrzymałem. Zwolniłem i szedłem za nimi tak z odległości 3 metrów. Nie odwrócili się ani razu. Szedłem za nimi 10 minut. Słuchałem jak się kochają, jak mówią do siebie kotku, żabko. Kiedy miałem już dosyć tych informacji postanowiłem ich wyprzedzić. Podczas wyprzedzania spojrzałem na Kamilę i powiedziałem „cześć Kamila”. Natychmiast się puścili. Ona powiedziała „kolega odprowadza mnie do domu”, a on powiedział jedynie „o kurwa”. Nic nie zrobiłem, przyśpieszyłem, wszedłem do domu i zacząłem się pakować. Koniec historii. Pomijam inne aspekty jakie każdemu przyjdą na myśl: np. niska samoocena - chociaż na poziomie świadomym oceniam siebie jako mocarza. Tak wiem, powiedział mi to psycholog na terapii: spotkał pan wyjątkowo sprytną, toksyczną kobietę. Moja rada dla Braci: jeśli ciało mówi wam "nic z tego nie będzie, nie pachnie ci, nie ten dotyk, nie te włosy", to nie tłumacz sobie, że może jakoś to będzie, bo będzie tylko ranienie się nawzajem. Uciekaj zanim się zaangażujesz emocjonalnie.
  20. Bracia, do napisania tego tematu skłoniła mnie lektura wątku, a raczej dyskusja między @Ragnar1777 a @misUszatek Wątek to- Ciekawe podejście i nietuzinkowe odnośnie zerwania związku wygłoszone przez @misUszatek Ciekawa koncepcja.Cyt- " masz racje z tym co napisałeś odnośnie mojego podejścia, Twoje podejście jest ok ale to jest tylko ok w chwili zrywania. Są pewne teorie odnośnie tego co się dzieje potem w umyśle ludzi rzucających i rzucanych. Poza tym co mi przyjdzie po tym, że ja zerwę. Pokażę jaja po tym jak mnie gnębiła, osiągnęła by to co chciała, jej gnębienie zadziałało i to Ty zerwałeś a nie musiała ona tego robić. Będzie chciała wrócić od razu jak pokażesz jaja? I co mi z tego? Pewnie nie będe chciał znowu w to wchodzić. Popatrz, gdybym ja zrywał to pluł bym sobie w brodę, że może odrobiną pracy dałoby się to naprawić. Poza tym po jakimś czasie zapomina się wszystko to co złe było w danej osobie i chce się wtedy do niej odezwać, zahaczyć bo sumienie dręczy bo to ja zerwałem. Gdy to laska mnie zostawia to ja mam czyste sumienie, w końcu to ona chciała zerwać. Nie błagać, nie prosić, nie tłumaczyć. Po prostu odejść i tyle. Po pewnym czasie laska zapomina to co jej we mnie nie pasowało. Zaczyna myśleć co u mnie, o tym co było i czego teraz nie ma itp itd. Nawet jak wyjdzie w nowy związek to porównuje nowego do mnie. Laski wtedy czasami się odzywają po paru miesiącach, jedna odezwała się nawet po roku. I nawet jakbyś pozwolił jej do siebie wrócić, to jesteś na wygranej pozycji bo to ona wraca do mnie a nie ja do niej. Wyjątek to zdrada. Wtedy trzeba zachować godność za wszelką cenę. Zrywasz zawsze Ty. @Ragnar1777 przedstawia takie stanowisko, które ja praktykuje i je popieram. Ale chyba w tym co pisze Uszatek też coś jest? Jak myślicie Bracia? "Strasznie dziwne podejście reprezentujesz, z którym po raz pierwszy się spotkałem.Ale szanuję twoją opinię.Ja jestem zdania, że strona, która zrywa w tym momencie jest stroną dominującą.Ponadto strona zrywająca wykazuje się także większą bezwzględnością, chłodem i wyjebaniem jaj na drugą stronę.Dla kobiety szczególnie jest to pokaz władzy i siły.Za to spróbuj TY zerwać z kobietą - urażone kobiece ego, upokorzenie, a może nawet chęć powrotu do Ciebie(bo wyczuła siłę) lub nienawiści.Było milion razy mówione i na forum i w audycjach Marka.* Z doświadczenia dodam, że często kobiety(niedoświadczone) nie mają jaj, by zerwać.Wtedy stosuję technikę kija i marchewki.Czyli tutaj zrobią Ci jakieś nadzieje, po czym zmieszają Cię z błotem.Z czasem zacznie być coraz mniej tej marchewki, a coraz więcej kija.Ty masz się domyśleć, że ona Cie nie chce Bracia, co sądzicie, jak myślicie, jak robicie?
  21. Witam wszystkich braci. Chciałbym opisać swoją nieciekawą sytuację, jaka miała miejsce w moim życiu. Rok czasu byłem w związku z dziewczyną, super nam się układało, chciałem się jej oświadczyć. W pewnym momencie ni z tego ni z owego, po kilku kłótniach i przyłapaniu jej na kłamstwie (twierdziła, że wychodzi z koleżankami, spotkałem ją na mieście w otoczeniu kolegów) oświadczyła, że musi zrobić sobie przerwę od związku. Jestem załamany. W dodatku przed samą deklaracją, zwierzyła mi się, że zamierza wyjechać na Erasmusa do Hiszpanii. Nie wiem co mam o tym myśleć. Czy takie przerwy robią dobrze związkowi i stosujecie podobne metody w stosunku do swoich partnerek (albo one do was)? Wg mnie nie wróży to nic dobrego.
  22. Chciałbym podzielić się z wami pewną historią, niestety z drugiej ręki (powtórzone kolega-koledze). Rozwinę może myśl zawartą w tytule. Rzecz wydażyła się w UK, w zasadzie już nieraz Marek wspominał o takich sprawach w audycjach ale do tej pory myślałem że jest to odległa przyszłość. Do rzeczy. Para Brytyjczyków on i ona, nie w związku małżeńskim czy narzeczeńskim, ot chłopak i dziewczyna. Ona po zapoznaniu zamieszkała u niego, ale jak to bywa piękne chwile nie trwały długo (chyba nawet nie rok). Rozstali się, lecz w dniu wyprowadzki (sama sobie wybrała dzień i sprzyjającą chwile) gdy on był w pracy, ona ogołociła mu mieszkanie z co bardziej cennych sprzętów (laptop, tv, sprzęt grający, itp.) Jakiesz musiało być jego zdumienie po powrocie do domu... Rzeczowa rozmowa z nią na temat zwrotu sprzętów nic nie przyniosła. Wybrał się więc zgłosić sprawę na policję, jako kradzież mienia. I teraz płęta. Na komisariacie usłyszał że skoro byli parą (podkreślam nie małżeństwem) przez dłuższy czas to jej należy się połowa wszystkiego co on posiada i nie zrobili nic. Nie pomogło tłumaczenie że ona nie składała się na te sprzęty i większość z nich jest na raty, spłacane z jego konta. The End. Zdaję sobie sprawę że podałem mało faktów, ale ich po prostu nie znam. Ważniejsze w tej historii jest to, że będąc już tylko parą, w luźnym związku nie można być bezpiecznym i prawo nie chroni uczciwego obywatela. Ciekaw jestem czy w odwrotnym przypadku (to on kradnie) też była by taka reakcja policji. Ciekaw jestem co myślicie na ten temat i czy macie jakieś sugestie jak się przed taką sytuacją zabezpieczyć. Tak wiem co napiszecie, nie wpuszczać dziewczyny do domu, ale jak wyobrażacie sobie związek bez wspólnego zamieszkania... Nie wchodzić w związki. Chyba tylko jedynie to. To może jak odzyskać ukradzione już mienie, skoro prawnie się nie da. Wysłać nocą ekipie? Ogólnie czasy nie sprzyjają zakładaniu związków partnerskich.
  23. Dzisiaj postanowiłem popełnić jeden z głównych wątków dotyczących analizy własnych rozważań odnośnie związków jak i zapatrywań co dalej... Napiszę dosyć długi post na temat, który prawdopodobnie jeszcze nikt nie poruszył na forum w tak szerokim zakresie. Może to będzie jakiś poradnik, drogowskaz a może wywoła ciekawą dyskuje. Sam mam kilka kwestii do rozważenia oraz rozwiązania. Aczkolwiek uważam, ze w tematach relacji damsko-meskich nie istnieje coś takiego jak konkretny poradnik czy jeden wzór, ponieważ jest zbyt wiele zmiennych. Można co najwyżej nieco uchwycić temat poprzez własne doświadczenia i badania naukowe sprawdzonych psychologów i antropologów. Temat, który zakładam to pokłosie ostatnich dyskusji z udziałem @Fit Daria czy @deomi. Zgadza się, często to co produkują to jeden wielki bełkot (bez urazy) ale jednak ostatnio naszły mnie różne refleksje. Może też @lxdead, @Mosze Black, @SzatanKrieger będą zainteresowani tym co opiszę. Jednak póki co bez spoilerów aby zbudować napięcie. Nie odbierajcie tego jako megalomanie czy narcyzm, że piszę dużo o sobie. Po prostu mam taki styl wypowiedzi a i też działa dla mnie terapeutycznie. Anonimo to jedyna sytuacja gdzie mogę walić prosto z mostu, szczerze i nikt mnie w realu za to nie "zbanuje". Zapewne będzie dużo do przemyślenia w kwestiach które zaraz opiszę. Mówię jak jest rzeczy o których nie powiedziałbym nikomu twarzą w twarz. Z resztą nawet jeśli bym powiedział to i tak by mi to nie zaszkodziło jakoś bardzo ale wolę po prostu uniknąć stresujących sytuacji oraz obrabiania tyłka za plecami. Oczywiście czasem specjalnie walę ściemę ale jest to raczej normalny zabieg w tego typu miejscach. Nie ma wpływu na autentyczność doświadczeń, obserwacji czy rozmyśleń. Żeby nie przedłużać od razu rzucam na głęboką wodę. Zacznę od swoich rozmyśleń na temat związków - nieco popartych naukowo. Muszę tutaj koniecznie użyć rożróźnienia na dziewice i niedziewice. Do tego dodam wniosek i opiszę konsekwencje jakie wynikają z danej strategii tudzież podejścia do życia w relacjach damsko-męskich. Temat opiszę z własnej perspektywy jako, iż jest mi po prostu najbliższa. Być może ktoś również się w niej odnajdzie lub skłoni to do wielu refleksji. Na koniec zapytam jak się na to zapatrujecie i czy ma to sens. Albowiem niczego nie można być pewnym w życiu. Strategia nr 1 - DZIEWICA Moim zdaniem jest to najbezpieczniejsza strategia i najmniej posiada negatywnych konsekwencji. Po co mi ona? - rodzina - poważny i trwały związek - ewentualnie dzieci - ewentualnie ślub/ intercyza - seks i bliskość Dlaczego akurat dziewica? Podam czysto pragmatyczne kwestie dla związku nie rozwodząc się tym razem nad kwestią "wyższości" dziewic. Śmiało mogę taką dziewczynę przedstawić rodzinie. Wiem, że nie jest prostytutką ani nic innego złego nie robiła. Mam co do tego sporą pewność. Z resztą dziewicę da się poznać po mowie ciała, zachowaniu, psychice itd. Należy pamietać, że dziewictwo to nie tylko błona ale i psychika. Warto też "bezczelnie" o to spytać. Jeśli jest uczciwa to powie prawdę. Jeśli nie to tak samo powinno się ją traktować, najlepiej zostawić. Można powiedzieć a co rodzinę to obchodzi? Otóż ja nie zamierzam odcinać się od rodziców bo to najbliższe osoby dla mnie jakie posiadam. Nie mam przyjaciół ani nikogo innego. Z resztą kto by zrobił dla mnie tak dużo i względnie bezinteresownie co rodzice? Odpowiem, otóż nikt!!! To jedyni ludzie kórym zależy na moim rozwoju i dobrobycie. Chcą być ze mnie dumni. Dla kontrastu moją pierwszą zaprosiłem kiedyś na wesele. Był to jej pierwszy kontakt z moją rodziną. Kilka miesięcy potem się rozstaliśmy. Z jednej strony sobie poruchałem jak nigdy (miała wtedy mocną chcicę) a z drugiej pochwaliłem się dziewczyną, któa nierokowała na przyszłość... Głupia sprawa z tym bo rodzina o niej wie, chociaż tyle, że nie będzie podejrzeń, że jestem gejem xD Później juz zawsze się kitrałem ze swoimi kandydatkami. Nawet tej "najlepszej" nie przedstawiłem rodzicom. Chociaż byłem z nią kilka lat. Druga kwestia, dziewica daje mi poczucie wyjątkowości. Pozwala zaufać i zbudować silną więź. Nie ma poważniejszych tajemnic ani co najważniejsze byłych partnerów seksualnych. Można się zapytać a co z "ksieżniczkami analnymi" albo "lodziarami"? Odpowiem, że każda dziewczyna, która ma obycie z chłopakami a tym bardziej seksualne ma zupełnie inną mowę ciała i zachowania niż jej przeciwieństwo. No ale co z taką lodziarą mimo to? Spokojnie, o ile nie zapomnę odpowiem w strategii nr. 2 Ale wracając do poprzedniej myśli... Nie ma byłych partnerów, #awięc posiada o wiele mniejsze pole manewru w przypadku manipulacji i grania byłymi. Tak, ten temat też mnie skłonił do tego typu refleksji. Bodajże na stronie nr. 2 jest też coś o dziewicach ale w kwestiach ich pozytywów od nieco innej strony. No ale dobra, co chce powiedzieć przez ten podlinkowany temat? Otóż, kobieta (a przynajmniej ich większość) zawsze może mieć za orbitera byłych. Do takiego o wiele łatwiej wrócić bo grunt co prawda zniszczony ale wciąż istnieje. W przypadku obcych orbiterów trzeba wszystko budować od nowa. Co wymaga czasu, energii a i zbudowania zaufania. Nie mówię tu o typowo puszczalskich czy imprezowych laskach. Dlatego uważam, ze zawsze ale to zawsze w przypadku posiadania byłych przez dziewczynę ona może nimi grać. Jeśli nie otwarcie to przynajmniej mężczyznę będzie bolało takie "niedopowiedzenie". Teraz nieco historii mojej pierwszej aby dać przykład. Była to filigranowa dziewczyna o twarzy "anioła". Takie minimum 7/10. No ale często obcy mężczyźni sie za nią oglądali. Ja wtedy wielu rzeczy nie kumałem. W kwestii związków miałem wizje typu z filmu i myślenie, że "jak ja bym miał dziewczynę to byłby happy end". To było bagno bo jej byłym był mój dobry znajomy. Ja się z nią jedynie przyjaźniłem. A ona na przywitanie lubiła przytulać każdego. Pewnego dnia miałem doła a ona mnie pocieszała. Nim się zorientowałem wzięła sobie mnie. To była podstępna bestyja, taka filigranowa i z pozoru niewinna a to ona wszystkim kierowała. Sama też zainicjowała pierwszy pocałunek i seks. Nie musze mówić chyba, że była ostra w te gierki chociaż ja wychownay na porno to wybrzydzałem i oczekiwałem kosmicznych rzeczy xD Dopiero po latach dowiedziałem się, że to był level master. Później się dowiedziałem (wtedy mieliśmy cos po 20 lat), że przede mną było czterech!!! Oczywiście przez cały związek mnie bolało to, że miała przede mną kogoś. Myślałem sobie czemu nie mogłem poznać takiej kiedy była dziewicą? To spotęgowało kiedy odkryłem, że moi poprzednicy byli dla niej bardziej atrakcyjni ode mnie. W doatku bardziej ją satysfakcjonowali seksualnie. To było naprawdę okropne i przygnębiające. Czułem się jak zapchaj dziura. Zwłaszcza, że ona kierowała zwiazkiem i zmieniała facetów jak rękawiczki. Kiedy zaczeło się sypać to czesto nie odbierała telefonów. Ja żyłem w ciagłym napięciu nerwowym. Zdrowie niestety pierdolnęło (chyba już na trwałe). Gdyby jakoś tak się ułożyło, że byśmy mieli dzieci i ślub to chyba zawsze w takim związku bym się czuł jak "cuck". W przypadku mojej "najlepszej" miałem zupełną sielanke, prawie zero shit testów i spokój a była właśnie dziewicą. Nie miała czym grać przeciwko mnie. Mogłem budować głębokie zaufanie coś jest niezbędną rzeczą aby związek był trwały. Kolejną kwestią jest fakt, że mogę trochę "przybiałorycerzyć" przy takiej co poniekąd po prostu lubię. Przy tym nie bedzie to miało żadnych negatywnych skutków a nawet odpowiedniej dziewczynie się spodoba. W dodatku lubię być oddany w związku. Poczucie przynależności i bliskosci. Na takiej samej zasadzie jak czuje się przynależnośc do miejsca, rodziny, grupy itd. Uległość to oznaka szacunku i miłości. Zarówno u kobiet jak i u mężczyzn. Chociaż być może alfy i ludzie z aspergerami tego nie odczuwają. Tego oczywiście nie wiem bo nie znajduje się w takiej sytuacji. No ale wiadomo, ze kwestia hormonów itd. Mężczyzna ma biologiczną skłonność do uległości wobec kobiety, którą jego gadzi mózg uzna za swój ideał i vice versa. Białorycerzenie poniekąd ma również podstawy w biologii. Dawanie hajsu i płacenie za samice również. U zwierząt często aby kopulować należy przynieść najpierw jedzenie jako "zapłatę". Z resztą David Buss o tym wszystkim pisał... Reasumując uległość u mężczyzny to taki dowód na to, że trafił na "odpowiednią zawodniczkę" - własne optimum. U mnie to wygląda tak, ze zauraczam się tylko w dziewczynach do któych mógłbym poczuć "uległość". Są też takie dla których za cholerę niepotrafiłbym być uległy. Co prawdopodobnie swiadczy o tym, że nie spełniają moich podświadomych/ biologicznych wymagań. Dalsze wnioski dlaczego DZIEWICA jest dla mnie idealna/ biologicznie pożądana? To o czym jeszcze nie wspomniałem to moje uwarunkowania w postaci temperamentu czy osobowości. Obawiam się strategii nr. 2 o której zaraz nieco będzie. Przede wszystkim jestem introwertykiem, mam fobię społeczną i do tego jestem HSP (wrażliwiec). Analizując po koleji introwertyzm - męczy mnie przebywanie z ludźmi a zwłaszcza zbyt długie. Tracę przy nich energię, mój stan emocjonalny szybuje ostro w dół, w chuu mnie nudzą. Zwłaszcza jak jest pier... o dupie marynie. Albo są duże skupiska obcych ludzi. Strasznie to uciążliwe i nieprzyjemne. Nie boję się ludzi ale działają na mnie jak wampiry. Prawdopodobnie nie rozwinę przez to nigdy żadnego biznesu. Staram się unikać sąsiadów. Zwłaszcza mam taką jedną patologiczną rodzinę obok. Dlatego chciałbym zarobić na swój własny dom i odciąć się od wszystkiego tego czego sobie nie życzę mieć w otoczeniu. Mieć swoje własne miejsce i kobietę oczywiście swoją własną. Jedyni ludzie którzy mnie nie meczą lub w małym topniu to rodzice i dziewczyna. Pamiętam, że w ostatnim związku czułem się bardzo dobrze. Brakuje mi takiego poczucia przynależności. Do tego potrzebuje bliskości i uczuć jak i możliwosci ich okazywania. Takie cechy mnie naturalnie predestynują do monogamii. W dodatku jak widać nie może być to pierwsza lepsza dziewczyna bo inaczej będzie tylko cierpienie. Oczywiście chyba nie chce ślubu ani dzieci. Ale dla dziewczyny "Z Bieszczad" jeśli nie z Himalajów mógłbym się nieco poświęcić. Z drugiej strony co jeśli będę miał żal o nie przekazanie genów dalej? Póki co nie chce dzieci i przeraża mnie ta wizja. Zwłaszcza, że ja samemu nie jestem jakiś wytrzymały i sprawny. Chyba bym sobie nie poradził i generowałoby to niepotrzebny stres. Strategia nr. 2 - NIEDZIEWICA Ostatnio właśnie rozważałem różne za i przeciw. Doszedłem do wniosku, że są dwa rodzaje niedziewic, które mogą być w kręgu zainteresowania. Pomijam całą resztę typu prostytutki, cichodajki itd. Problematyczna kwestią jest jednak wykrycie "co w trawie piszczy". Po co mi ona? - seks - brak dzieci* - brak ślubu* ..... Dobra w tym miejscu wypunktowanie to nie jest już taka prosta sprawa, ponieważ to wszystko zależy. Przyznam szczerze, że kwestie niedziwic mam jedynie cześciowo przemyślaną, ponieważ biologicznie powinien być to wariant jedynie awaryjny. Niestety patrząć na współczesne realia prawdopodobnie jest najbardziej realny ze wszystkich. Również tych, które tutaj nie podałem. Wariant ten trzeba będzie wziąć z braku laku, ponieważ my mezczyźni mamy potrzeby typu seksu, bliskości, wsparcia czy zażegnania strachu przed samotnością. Prostytutka niestety tutaj niezbyt pomoże. Co ciekawe wielu mężczyzn chodzi do prostytutek wyżalić się i opowiedzieć o swoich problemach jak u psychologa. Co pokazuje, że ludzie nie tylko seksem żyją i nie jest to główna potrzeba. Tutaj mianowicie braku bliskości i wsparcia dlatego szukają tego gdziekolwiek. Wiadomo, że z seksem jest związana pewna doza zaufania dlatego rola psycholożki często trafia się prostytutkom. Jednak to już wariant ekstremalny dla mężczyzn, którzy odcinają się od związków. Nie licząć celibatu i modernistycznych mnichów. Osobiście nie ufam tym dwóm strategiom dlatego ich kompletnie nie uwzględniam. Seks z prostytutką jest jedynie iluzją bliskości. Może uzależnić jak porno. Na szczęście lub nieszczęście nie można/ nie powinno się jej całować. Po pierwsze ludziej o słabym zdrowiu łatwo się zarażą jakimś gównem poprzez sam kontakt ze śliną. Dwa jest to mechaniczna bliskość i być może zamknięcie się na tą prawdziwą. Natomiast strategia mnicha to tak jakby udawanie, że nie istnieją mechanizmy biologiczne. Niestety praktyka pokazuje, że nie sposób nad nimi zapanować. Też kwestia jakie hormony dominują. Wracając do głównych rozważań. Z mojego punktu widzenia najwygodniejszy jest brak dzieci i ślubu. Myślę, że do takiej roli niedziewica mogłaby być dobrym wyborem. Jednak znowu są tutaj różne "ALE". Przywołam znowu przykład mojej byłej, dla uproszczenia nazwijmy ją Kinga. No więc ta Kinga była bardzo namiętna, miała ładny głosik, buzię no taki aniołek niby. Wspomniałem też, ze miała przede mną związki a, że bardzo lubiła seks. W dodatku robiła wszystko, łącznie z "wypełnianiem formy" to musiała mieć trochę tego na koncie. Z drugiej strony to co mnie zadziwiało to miała zawsze czysty tyłek i usta. Może jakieś "lepsze" geny kij wie. Dobra to chyba niepotrzebna dygresja. Oczywiście byłem zakochany i seks fajny ale miałem do niej żal i smutek o tą przeszłość. Gdybym miał z nią dzieci i ślub już zawsze bym się czuł jak "cuck". Natomiast gdyby taka dziewczyna była ze mną w 100% dopasowana, by mnie szanowała i była zapatrzona we mnie jak w obrazek (co przy niedziewicy raczej nie jest możliwe) to może bym w to wszedł. Oczywiście przy kwestii braku ślubu i dzieci. Nie wiem też jakby wyglądała kwestia zaufania i bliskosci. Przy dziewicy wiedziałbym, że zdrada fajnej dziewczyny to stracenie jednorożca. Przy takiej niedziewicy dlaczego niby miałbym czuć, że jest dla mnie kimś wyjątkowym? Oczywiście z mojej strony zero dawania pieniędzy. W niczym bym nie popuszczał. Co najgorsze okazanie uległości byłoby odbierane jako prawdopodobnie frajerstwo. Porównanie, ze jakiś alfa co jej się spuszczał do buzi i do muszli jest niby lepszy. Jak rozwiązać takie kwestie? Moim zdaniem taki związek zawsze dąży do patologicznych relacji. Tylko niewiele związków z niedziewicą może być "czystych". Mógłbym zrobić wyjątek tylko dla dziewczyny z Himalajów ale i tak zawsze z tyłu głowy będzie, że nie jest tą jedyną a ja nie jestem dla niej tym jedynym. Jak tutaj budować zaufanie i bliskość? No strasznie ciężko, chyba, że wytworzy się w głowie matrix, że przeszłość się nie liczy (została zresetowana). No ale co - z prostytutkami to jakoś tak się nie mówi? Tutaj znowu moim zdaniem mężczyźni wchodzą w związki z niedziewicami bo matrix wmawia, że jest dobrze i zezwala na taki reset. Kobietą to jest na rękę głoszenie haseł, ze jak szukasz dziewicy to nie jesteś mężczyzną, załóż spodnie itd. Często we własnych kwestiach jest kwik jak coś idzie niezgonie z interesem kobiet. Za to mężczyzna zawsze ma działać wbrew swoim interesom. Tak niestety jesteśmy programowani przez system. Dostajemy miłość (czyli w praktyce nic - puste słowa) za poświęcenie i zaangażowanie, w tym swoich zasobów. Co wielokrotnie fitnesowa Daria udowadniała swoimi wpisami. W dodatku jest to nasz obowiązek kurła bo feministki by tak chciały. Co do tego matrixu w postaci 'przeszłość się nie liczy". To takie naiwne a nawet i bezczelne tłumaczenie. Dla ormowców i SB też kurła przeszłość się nie liczy? Panie często tutaj zaklinają rzeczywistosć, zwłaszcza panie, które mają dużo na sumieniu. Analogia do byłych działaczy komunistycznych. Przecież nawyki nie znikają nigdy, są jedynie uśpione. Już widzę jakby wygladała sytuacja kiedy dziewczyna dowiaduje się od mężczyzny, ze ma dziecko z inną i by powiedział, że przeszłość się nie liczy... Tylko nas poddaje się takiej brutalnej ideologizacji niczym mowa nienawiści gdzie są równi i równiejsi. Według moralności pań za tą rozwiązłość mężczyźni powinni zaprzestać angażowania się. Co mnie broni przed hipergamią kiedy nic mnie nie łączy szczególnego z niedziewicą? Kiedy więzi i poczucie przynależności nie istnieje? To oznacza nieustanną wymianę kobiet. W w większosci związków z niedziewicami będziemy zawsze traktowani jak koła zapasowe i zapchaj dziury. Nie jako główny samiec. Taki związek to miejsca do rozwoju patologii, manipulacji i kłamstw. A główny samiec nie potrzebuje trzymać ramy aby kobieta się go słuchała. Główny zazwyczaj jest tylko jeden i często to pierwszy, który mentalnie i fizycznie zakotwicza samice. Stąd też często laski lubią wracać do byłych. Też kwestia jak traktować powaznie samice, które dawała się zalewać w różne miejsca? Niestety z dziewczynami chyba z każdym rokiem jest coraz gorzej. Są zapatrzone w siebie, coraz bardziej rozczeniowe a co najgorsze coraz mniej mają do zaoferowania oprócz urody. Dziewczyny skromne, miłe, ciche i spokojne, a przy tym dziewice to staje się rzadkość. Nawet moja ostatnia, która reprezentowała takie wartości pod koniec związku zdawała się powoli zbliżać do "zwyczajnych" dziewczyn. Odkryła, że jest ładna, zaczęły się instagramy i inne duperele. Chęć zostania modelką... Mimo wszystko i tak jest to jedna z lepszych opcji dzisiaj jeśli chodzi o samice. Modelką na stówę nie zostanie bo ma zbyt dziewczęcy charakter. No dobra jeszcze kierunek Azja zostaje. Jednak z pewnością nie jest tam tak koloro jak się mówi. Bariera językowa, kulturowa, oczekiwania itd. Chyba Azjatka jako nawet niedziewica byłaby lepszą opcją niż "nasze" polskie niedziewice. Jest wiele nie wiadomych, które postawiłem w wątku a odpowiedź na nie wydaje się w chuu oczywista Niestety w dzisiejszych realiach musimy "improwizować". Iść na jakieś pieprzone ustępstwa bo nie ma wyboru. Ale czy strategia numer 2 może implikować zadowolenie ze związku? Proszę doceńcie ten temat bo conajmniej 3h na analizę i pisanie tego tak na sucho zeszło No i jak takie rozkminy czy doświadczenia wygladają u was? Pozdro
  24. Witam, jestem nowy na forum także nie wiem czy temat ulokowałem w dobry dział. Mam pewien problem, otóż miałem partnerkę dosłownie mój ideał, byliśmy razem właściwie niecałe 4 lata wszystko co razem przeżyliśmy było pierwsze, w skrócie to od dzieciaka można powiedzieć do dorosłych ludzi bo kiedy się poznaliśmy ja miałem 17 ona 15 a po rozstaniu wiadomo ja szukałem pracy ona była w trakcie matur. Pierwsze 2 lata były bez zarzutu, ja miałem do niej pełne zaufanie a ona do mnie (ciężko było to zbudować bo zawsze byłem typem kobieciarza). Niestety czar prysł wystarczyło pare drobnych kłamstw w moją stronę i coś mi się poprzestawiało w głowie zaczęło się od olewania, zdrad, unikania, tratowania tylko jak rzecz jak, dużo kłótni, zakazów (ona wobec mnie też je zaczęła stosować więc robiłem tak samo) właściwie nasz ostatni rok związku opierał się na kłótniach i seksie. Co do mojej byłem kobiety nie mam nic do zarzucenia bardzo bardzo bardzo mnie kochała, czasami aż za bardzo była za mną głupia, groźby że jak ją zostawię to sie zabije itp itd. W okresie luty-kwiecień strasznie dała mi popalić swoim zachowaniem z jej strony dużo alkoholu, papierosy, imprezy (oczywiście mnie kłamała, że siedzi w domu się uczy do matury ja jej wierzyłem bo nigdy nie chodziła na imprezy) widać już było, że ma to wszystko w dupie próbowałem walczyć dostałem jeszcze większego kopa w dupę Oficjalnie to ona ze mną zerwała, coś tam jeszcze było prób z jej strony bo odpuściłem ale po 3 tyg dalszych kłamstw ja powiedziałem dość i zerwałem kontakt 15 maja 2016r, usunąłem ją z wszystkiego co było możliwe byle by nie mieć z nią kontaktu, bawiłem się imprezowałem, nawet poznałem dziewczynę w sierpniu, z którą jestem do dziś. Zakręciła mi w głowie, ale im dłużej z nią jestem tym badziej robię z niej moją ex bo jest do niej bardzo złudnie podobna i z wyglądu i z charakteru... Z racji tego, że była dziewicą nie doszło szybko do seksu. 15 Wrzesień 2015r oczywiście jej urodziny tyle myśli napisać nie napisać, akurat siedziałem z ziomkami mówili olej, nie posłuchałem napisałem 4 dni później była już u mnie po długich namowach na początku spokojnie później trochę zaczęliśmy się przytulać aż wybuchło cała ta tęsknota złość najlepszy seks w moim życiu, w późniejszych dniach przespaliśmy się ze sobą 3-4 razy aż w grudniu stwierdziłem, że to jednak nie może tak trwać (pojawiająca się chora zazdrość i spiny z jej strony) ostatecznie zerwałem z nią ponownie kontakty po to by skupić się na obecnej dziewczynie. Powtórka z rozrywki obecna dziewczyna również mnie kłamała więc i mi odbiło, ostatnie miesiące są dla mnie jak jakaś kara tak strasznie tęsknie za moją byłą, śni mi się, chodzę przybity, masturbuje się oglądając jej zdjęcia wszystko po to by zaspokoić mój popęd, najbadziej w tym wszystkim cierpi moja dziewczyna która 100% zdaję sobie sprawę, że znowu myślę o ex, ale ja już tak dłużej nie potrafie. Powrót nie jest możliwy aktualnie ma chłopaka z którym jest ponad rok i mieszkają razem, nie miałem z nią kontaktu przez ponad 2 lata, nie spotkaliśmy się nawet na ulicy nic dosłownie nic. Nie wiem jak sobie z tym wszystkim radzić to uczucie to przyszło spowrotem tak nagle. Ja złudnie wszystko co sobie wyobrażam to właśnie z nią, nie mam wgl ochoty na seks bo chce jej. Gubię się w tym wszystkim i jestem nieszczęśliwy. Próbuje odżyć na nowo, wróciłem od miesiąca na siłownie, ograniczyłem wszelakie używki do minimum, a niektóre do zera, próbuje zająć się sobą ale to nie pomaga. Myślałem, żeby udać się do specjalisty który w końcu wpoi mi do głowy, że ona już nigdy nie wróci bo ja jednak mam nadzieje, że ona czasem też o mnie myśli i jak się znowu gdzieś spotkamy bo będzie jedno wielkie bum. Co jeszcze powinienem zrobić, może jest ktoś w stanie tutaj mi doradzić może ktoś ma podobną sytuacje, bo to wszystko nie jest normalne..
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.