Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'związki' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Lektura Obowiązkowa - nie tylko dla nowego użytkownika
    • Regulamin Forum
    • Jak kupić książki, nagrania i złożyć dotację
    • FAQ - poradniki, pytania i odpowiedzi
    • Przedstaw się
  • Rozwój - przejmujemy władzę nad światem :>
    • Co zmienić na Forum - Dział Techniczny
    • Rozwój idei Forum
    • Radio Samiec!
    • Czasopismo
    • Dotacje
    • Ważne!
  • Klub Weterana
    • Zasłużona Starszyzna
  • Relacje męsko-damskie i nie tylko
    • [ŚWIEŻAKOWNIA] - 'Moja historia'.
    • Na linii frontu - podrywanie.
    • Seks
    • Manipulacje kobiet i obrona przed nimi
    • Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
    • Sprawy rodzinne i dzieciaki
    • Rozstania, zdrady, prawo rozwodowe.
    • Mądry Mężczyzna po szkodzie.
    • Ściana hańby
  • Zaburzenia emocjonalne, psychiczne Pań i Panów
    • Borderline
    • Narcyzm
    • Depresja
    • Pozostałe zaburzenia
  • Męskie i niegrzeczne sprawy
    • Samodoskonalenie i samowychowanie
    • Bad Boy
    • Hajs i inne dobra materialne
    • Wtopy i upokorzenia
  • Youtube - ciekawostki, dramy, informacje, nowinki
    • Niekonwencjonalni youtuberzy
    • Zagraniczni youtuberzy
    • Kanały sportowe
    • Konwencjonalni youtuberzy
  • Sport i zdrowie
    • Sport
    • Zdrowie fizyczne i psychiczne
  • Polska i świat
    • Co w zagrodzie i za miedzą
  • Przetrwanie, apokalipsa, preppersi
    • Survival w mieście
    • Survival w terenie
    • Przydatne umiejętności
    • Zestawy ewakuacyjne
    • Ogień, woda, żywność, ubrania, energia
    • Broń i narzędzia
    • Apteczki, zestawy medyczne, pierwsza pomoc, higiena
    • Schronienie, domy, bunkry, ziemianki
    • Urządzenia, pojazdy, gadżety
    • Książki, opracowania, podręczniki, artykuły, wiedza - związane z survivalem
    • DIY, "patenty", life hacki
  • Motoryzacja i Technologie
    • Wszystko co jeździ, pływa i lata.
    • Komputery
    • Technika i sprzęt
  • Hobby
    • Zainteresowania
    • Hobby i twórczość
  • Duchowość
    • Nie samym ciałem człowiek żyje
  • Rozmowy przy wódce
    • Flakon, kielon i zagrycha
  • Rezerwat dla Kobiet
    • Dlaczego tak?
    • Bara-bara
    • Wokół domowej 'grzędy'
    • Bóg stworzył kobietę brzydką, więc musi się ona malować.
    • Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
    • Kobiecy kącik 'kulturalny'
  • Domowa grzęda
  • Samczy Mobil Klub HydePark- zbiór tematów niepasujących do pozostałych kategorii
  • Samczy Mobil Klub Rowery
  • Samczy Mobil Klub Powitalnia
  • Samczy Mobil Klub Zabezpieczenia przed miłośnikami cudzej własności.
  • Samczy Mobil Klub Samochody
  • Samczy Mobil Klub Latadła:szybowce, śmigłowce, rakiety, balony :)
  • Samczy Mobil Klub Motocykle
  • MacGyver a GADGETY MĘSKIE : ......?
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • IT Linux
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • Klub poligloty Jaki język
  • NAUKA - SCIENCE Wprowadzenie do Metodologii Naukowej
  • Klub Pasjonatów Futbolu Reprezentacja Polski
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ekstraklasa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka klubowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka międzynarodowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ogólne
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji s
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Pornografia - ubojnia pomysłowości, kreatywności i działania
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji 50 powodów aby porzucić pornografię
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Odwyk Piotra i nowe lepsze życie
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji NOFAP - Odwyk od A do Z
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Co robić by Nofap się udał?
  • Klub Wschodnioazjatycki Ogólne
  • Klub Wschodnioazjatycki Korea
  • Klub Wschodnioazjatycki Chiny
  • Klub Wschodnioazjatycki Japonia
  • Klub Wschodnioazjatycki Mongolia
  • In web development Przydatne linki
  • In web development Mam problem

Blogi

  • Blog Ruchacza
  • Critical Thinking
  • Pan Kabat Blog
  • Bacy
  • Paweł z N.
  • Silvia
  • Blogosfera Vincenta
  • 105 kg skurwysyna
  • Droga do męskości
  • „Sukces jest czymś, co przyciągasz poprzez to, kim się stajesz.”
  • RysiekBlog
  • PZK
  • Aroxblog
  • Zasady Drugiej Strony Lustra
  • Prywatne zapiski Leona
  • Self Blog
  • friendship
  • redBlog
  • OpenYourMind
  • kootasBlog
  • Blog
  • The Samiec Post
  • TradeMe
  • Zapiski Eldritcha
  • Blog Chłopaka na Testosteronie
  • nowhereman80
  • ALPHA HUMAN
  • Myśli bieżące - filozoficznie ...
  • Samczym okiem
  • Za twórczością podążający, pragnący swego zaniku.
  • Ryśkowe szaleństwa.
  • Spira - żeby wygrać, trzeba przegrać
  • Scarcity of Knowledge
  • Throat full of glass
  • .
  • listy do dusz
  • Cytaty ważne i więcej ważne
  • Różne wypociny EjczFajfa
  • Moje przemyślenia
  • Blog Duńczyka
  • Podkręcili mi śrubkę!
  • Pułapki i kruczki
  • Jak działa rzeczywistość i kim jesteśmy - rozważania
  • TOALSWAHCADTLKCAFG
  • Arasowy blog postrzegania subiektywnego
  • Otwórz Oczy
  • Bez litosci
  • Przelewanie mysli.
  • Blog Metodego !
  • Boks - kompletnego laika trening
  • New Day at oldschool
  • Moim okiem
  • Czerwony Notatnik
  • Świadomość,Świadomość,Świadmość
  • Human Design: self-study
  • TOP seriali telewizyjnych
  • Szkaradny's
  • Coś tu może kiedyś będzie.
  • Przebudzenie z Marixa
  • Cortazarski Blog
  • .
  • Indigo puff obraża nasze forum na streamie!!!!!!!!!
  • Blogowo
  • Analconda
  • danielmagical ...fenomen patostreemow
  • W poszukiwaniu prawdziwych emocji
  • "Rz"ycie
  • Always look on the bright side of life...
  • Za horyzontem zdarzeń
  • Kubeł zimnej wody
  • Just Easy
  • .
  • Rody Krwi
  • sumer
  • Filmoteka Białego Rycerza
  • Życie W Kuchni
  • Człowiek Renesansu
  • BS lepsze niż Vitalia!
  • Okiem borderki, czyli świat z innej perspektywy
  • Blog Dzika
  • Podglądam siebie.
  • Światłopułapka
  • Wzloty i upadki ducha
  • Złote myśli Sary.
  • ezo
  • La chica loca
  • nowy rok numerologiczny rozpoczety
  • 30 dniowe wyzwanie.
  • 1
  • "Jak się przewróce to ja się za swoje przewrócę"
  • Coś Więcej...
  • Kobieta to rarytas dla bogaczy.
  • Narkonauta
  • Casual Gentleman
  • Luźne przemyślenia Ksantiego
  • .
  • Dziennik rozwojowy
  • Studęt tłumaczy
  • antymatrixman
  • Rapke
  • Między ziemią a piekłem czyli ile kosztuje spełnianie marzeń.
  • Archiwa Miraculo
  • IBS/SIBO - moje zmagania z chorobą
  • Wielka ucieczka z więzienia "Przeciętność"
  • Chore akcje z mojego poje*anego życia
  • Czas zapłaty
  • Jan Niecki - manosfera
  • Miejsce ulotnienia dla zbyt dużego ścisku pod kopułą
  • Z Przegrywu do Wygrywu
  • Droga do Zwycięstwa
  • Nerwica, lęki, pogadajmy.
  • Wewnętrzna stabilizacja świadomego mężczyzny
  • Baldwin Monroe...na płótnie
  • moj pulpit
  • Dobry, zły i brzydki
  • Różności
  • Uśmiechnięta (p)ironia
  • Instrukcja życia w systemie...
  • Orszak Trzech Króli
  • Human LATA - Od zera do ATPL'a.
  • Niezapominajka
  • Niezapominajka
  • Ozór na szaro
  • PsYCH14trYK
  • (...)
  • boczkiem przez życie
  • Ze szczura w Kruka (PuA, rozwój osobisty i duchowy)
  • Ozór na szaro.
  • Strumień świadomości
  • Przygody faceta w prawie średnim wieku
  • :-)
  • Esej - jaki jest i powinien być cel życia ludzkiego?
  • Eksponowanie kreatywności.
  • W samo okienko
  • Saturn i co dalej?
  • Zapiski
  • Jakie są korzyści z skontaktowania się z profesjonalną firmą w celu dochodzenia odszkodowania za poniesione straty?
  • Bruxawirus
  • Redpill
  • Naukowy blackpill
  • Czy to friendzone?
  • Jak żyć ?
  • Jak żyć, Panie Premierze?
  • Żywot wieśniaka poczciwego
  • Jack Hollywood
  • Analconda
  • smerfiBlog
  • Dzień, w którym przestałem być nieśmiały.
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • O podróżach
  • Młodzi samcy w równowadze Blog
  • Klub muzyków i kompozytorów (muzyczny) Blog muzyczny
  • Red Pill Blog Redpill

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Miejscowość:


Interests

  1. Witam wszystkich.Cieszę się,że mogę tutaj być.Chciałbym Wam opowidzieć moją historię.Mam 34 lata ponad pół roku temu rozstałem się z kobietą z którą byłem w związku 6 lat.Mieszkaliśmy razem w wynajętym fajnym domu razem z jej dziecmi,które traktowały mnie jak rodzonego ojca.Wszystko było fajnie dopóki byłem zawodowym żołnierzem i zarabiałem niezle...ale kontrakt mi się skończył i zostałem bez pracy...no i się zaczeło a raczej sex sie skonczył i wiadomo darcie geby i przypieprzanie się o wszystko,to trwało dwa lata,czułem się podle,niekochany i juz nie potrzebny,pomogłem jej w znalezieniu pracy i alimenty 500+...wiec już po co jej byłem potrzebny?Dzieci chcą mnieć ze mną kontakt,dalej mnie szanują,ale strasznie źle znosze rozstanie z nimi,pomimo tego,że nie są moje.Chowałem je i uczyłem życia.Ciężko mi sie teraz pozbierać...2 lata temu miałem wypadek samochodowy,to już wtedy zaczela mną gardzic a dzieci przynosiły mi koc,herbate i robiły mi kanapki,kiedy leżałem z kołnierzem na szyji.Ja jej nigdy nie opuściłem w potrzebie,zawsze sie nią opiekowałem,jak była chora,lub miała zabieg operacyjny...ale to sie nie liczy...wiecie jak to jest.Musiałem odejść,bo juz nie mogłem tego dłuzej znosic.Teraz mieszkam sam i musze zapieprzać po 260 h w miesiącu,bo spłacam samochód(po wypadku musialem zezłomowac stary).Nabrałem wielkich uprzedzen do kobiet,pomimo tego,że nie mam problemu z ich poznawaniem,ciężko mi się zbliżyć do którejś...jestem w złej kondycji psychicznej.Biorę srodki uspokajające,żeby w miare dobrze funkcjonować.Pozdrawiam wszystkich,chętnie Wam pomogę jesli bede mogł. .
  2. Przeglądając internet natrafiłem na ciekawy artykuł o "silnych" kobietach. Daję link, ponieważ tekstu jest sporo. Polecam przeczytać. https://wolnemedia.net/dominujaca-agresywna-kobieta-to-fatalny-rodzic-i-partner/
  3. Na początku Pani wspomina, jak pop-kultura, filmy romantyczne itd. zaszczepiają wzorce, które w realnym życiu się nie sprawdzają i pójście za nimi prowadzi do rozczarowania, później omawia najpopularniejsze szkodliwe przekonania nt. relacji. Z większością się zgadzam, mocno się pokrywa z moimi przemyśleniami i wydaje się być w sporym stopniu zbieżne z tym, co przewija się w tekstach Marka i tematach na forum. Wiadomo, 100% prawdy nigdzie nie ma, ale ten materiał i kanał (z tego co wcześniej oglądałem) oceniam jako high quality content. Co myślicie?
  4. (szybkie info: początkowo temat miał dotyczyć jednego filmu z kanału SzyderczyHalasVlog ale nastąpił nieoczekiwany zwrot akcji dlatego gorąco zachęcam zapoznać się z tematem do samego końca. Nie pożałujecie ?) Mężczyzna z blogu SzyderczyHalasVlog przedstawiający się jako Karel Goldbaum podjął się ostatnio nieudolnej krytyki forum i naszej społeczności - wziął losowy, ośmieszający naszą społeczność komentarz do filmu Pana Marka i podjął się jego analizy tak jakby to faktycznie były nasze poglądy. Ale każdy ma swój słabszy okres, ponieważ SHV nie jest głupi i potrafi wyciągać ciekawe wnioski. Przykładowo na filmie poniżej SHV komentuje nietypowy, promowany przez amerykański serwis BuzzFeed związek kobiety i jej dwóch partnerów będący chyba zwiastunem "postępowej" przyszłości jaką chce nam zafundować zlewaczały, sfeminizowany zachód. Dziewczyna chwali się swoją potrzebą bycia "połączoną" z innymi ludźmi a także niesamowitą zdolnością i potrzebą czucia miłości do więcej niż jednej osoby, która niezrealizowana powoduje u niej uczucie "bycia w klatce" (oczywiście nie chodzi o seks ). Jej partnerzy to: Jon - raczej cichy, niegroźny, niezdecydowany chłopaczek, który jak widać nie do końca jest pogodzony z sytuacją ale grzecznie potakuje, tudzież siedzi cicho... i wszystkim to pasuje. Spotykała się z nim na początku póki nie natknęła się na... Andrew - chyba to, czego brakuje jej w tym pierwszym. Poznała go na treningu. A on sam przyznaje, że wszedł w to bo "trafiła się okazja" ("free game"). Więc mamy sytuację, w której kobieta korzysta z dwóch kolesi jednocześnie zręcznie opychając im swoją ideologię "połączenia", tudzież "otwarcia" ma drugą osobę. Do tego stopnia, że sami dochodzą do ciekawych wniosków ... Polecam ten przypadek do analizy. Spójrzcie na ich reakcje, mimikę twarzy, mowę ciała, sposoby w jaki sobie tłumaczą i racjonalizują swoją sytuację itd. Film wrzucam raczej po to by skupić się na przypadku "trójkąta miłosnego" aniżeli krytyce SHV (choć ten film to przykład, że on także pewne rzeczy zauważa). Kate Franzese z powyższego wesołego trójkącika ma kanał na YouTube gdzie naucza o "otwartych związkach (typu V )", zaleca je także osobom, które mają dzieci. Ach te entuzjastyczne komentarze kobiet... https://www.youtube.com/channel/UCuGOKqRY9Figasdfu00yEzA/videos I teraz Bracia i Siostry... zwrot akcji na który czekaliście Dosłownie w dwie minuty prześledziłem zawartość jej kanału nie spodziewając się raczej niczego ciekawego. A jednak znalazłem ciekawy film... (gdyby ktoś miał problemy z angielskim to poniżej przedstawię o co chodzi w skrócie) Okazało się iż Jon (ten pierwszy, milutki kuc-naiwniaczek) znalazł sobie kogoś poza nią... xD I pani Kate, która tak bardzo popiera otwarte związki, że zafundowała jeden swojemu partnerowi (na początku bez jego zgody, zdradziła go) teraz jest tym ZDRUZGOTANA. Nie bije mu brawa i nie ma uśmiechu od ucha do ucha tak jak to miało miejsce gdy dwóch gości latało wyłącznie za nią a ona im wciskała kit "spokojnie, wy też tak możecie... liczy się otwartość na innych ludzi i takie tam...". Zamiast tego jęczy przez 20 minut podkreślając swoje nieskończone cierpienie, złamane serce, brak "połączenia" z Jonem (jego atencja spadła). Co jakiś czas dodaje, że jest z niego dumna i go wspiera, że dalej mieszkają razem a potem znowu, że czuje się jakby ktoś jej serce wyrwał z dupy. Kolejna historia o tym jak kobieta chciała mieć wszystko dla siebie nie licząc się z nikim. Nawet napisała pod to ideologię i zmanipulowała dwóch kolesi. "Mam was obu i gdy dzielicie się mną to jest w porządku bo tak chcemy, bo ja tak powiedziałam. Ale gdy ja mam się dzielić jednym z was bo wy tak możecie, bo to otwarty związek, bo połączenie z innymi to już <chlip chlip>... mam złamane serce, jestem tylko biedną skrzywdzoną kobietką, która chciała sobie pobyć otwarta".
  5. Witam Braci, klikając w "chybił trafił" na Badoo jedna z pań mnie zaintrygowała ciekawym opisem: "Dzisiejsze związki mają w sobie od początku podskórne, bezczelne, skrywane poczucie tymczasowości." I tak sobie pomyślałem, że chyba coś w tym jest... No bo czy spotykając się z dziewczyną nastawiamy się od razu na niewiadomo co? Jak myślicie? Jakie macie doświadczenia?
  6. Witajcie Panowie Bracia, w tym temacie pokrótce przedstawię Wam kanał noszący nazwę Wojna Idei, na który natknąłem się stosunkowo niedawno, zachęcam również do przejrzenia sobie treści na nim zawartych, oraz do wyrażania swoich spostrzeżeń i opinii na temat ów kanału. Jak mówi nam tytuł tegoż tematu, a także opis samego kanału, dotyczy on głównie anglojęzycznych wywiadów, wykładów i wypowiedzi (często znanych lub/i wyedukowanych osób takich jak Jordan B. Peterson, Karen Straughan, Joe Rogan i innych, choć główne skrzypce gra tam pan Peterson), które zostały przetłumaczone przez autora kanału na język polski, dzięki czemu teraz każdy nasz rodak, który nie opanował języka wyspiarzy w wystarczającym stopniu, może przyswoić sobie ich treść, a to właśnie ona jest tutaj ważna Ale również sam autor dzieli się z nami swoimi poglądami i spostrzeżeniami na różne tematy. Zaś o treści filmów (zarówno tych spolszczonych, pochodzących od zagranicznych twórców i osobistości, jak i tych stworzonych w pełni przez właściciela kanału) na tymże kanale można mówić godzinami, gdyż poruszają one tematy będące w centrum wielu dyskusji, które zresztą często są Braciom znane, chociażby z twórczości naszego Guru, pana Marka. Nie zabraknie więc wypowiedzi na temat: - związków damsko-męskich (także o friendzone) - wychowywania dzieci - psychologii (w tym o psychice kobiety i mężczyzny uwarunkowanej ewolucją) - kwestii męskości (związanej z nią agresji i toku rozumowania) - relacji międzyludzkich (i naszej postawy względem innych) - moralności - idei religii - polityki I wiele innych. Sądzę, że każdy z Braci, kto interesuje się tego typu tematami znajdzie tam coś dla siebie, lub już znalazł Jak można zauważyć wiele z tych tematów podobne są do tych, o których napisał/nagrał już pan Marek, jednak często są one przedstawiane nieco odmienny sposób, lub z innej perspektywy, a do tego dochodzi jeszcze różnorodność doświadczeń tych ludzi, dzięki czemu możemy spojrzeć na daną sprawę w nowym świetle. No i znajdziecie tam również takie perełki, jak niektóre z filmów pani Karen Straughan, która zresztą prowadzi swój własny, anglojęzyczny kanał. Mi osobiście najbardziej spodobał się wykład pana Jordana B. Petersona: "Dlaczego warto być niebezpiecznym": Oraz wypowiedzi pani Karen Straughan na temat feminizmu: A także na temat tak powszechnie znanego zjawiska, jakim jest friendzone: ? Wreszcie mogę raz na zawsze zamknąć usta tym, którzy wzbraniają się rękami i nogami przed przyjęciem prawdy na temat kobiecej natury mówiąc mi "Co Ty możesz wiedzieć o tym, co kobieta czuje i jak myśli?!", lub "Żadna z kobiet się z tym nie zgodzi!" (żarcik oczywiście). ? Link do kanału Wojna Idei: Click! Jaki jest Wasz ulubiony film z tego kanału? A może macie jakieś spostrzeżenia, czy opinie na jego temat, które chcecie przedstawić? Zapraszam do komentowania. Pozdrawiam, Mathew.
  7. Ta kobieta jest swatką i ma do czynienia zarówno z mężczyznami jak i kobietami. Wie na co spoglądają obie strony przy szukaniu partnerów. Warto obejrzeć. Film jest po angielsku, ale jak ktoś chce to może włączyć tłumaczenie automatyczne.
  8. Witam W poprzednim wątku na końcu zaznaczyłem, że CDN, toteż wywiązuje się z obietnicy. Kolejne zasady, wskazówki, wnioski jakie powstały w ciągu mego 31 letniego żywota: 11) Nikt nie będzie mi mówił jak mam żyć bo nikt za mnie nie umrze - nie obchodzi mnie co inni robią. Dopóki nie wchodzą mi w drogę wszystko jest ok. Ale pod żadnym pozorem nie pozwalam sobie na rady dotyczące mojego życia czy przyszłości. Chyba, że sam zacznę temat. Najczęściej jednak ten temat dotyczy związków, dzieci itp. Trzeba wiedzieć co można komu powiedzieć. Jednej osobie delikatne: nie znalazłem tej jedynej (z poczuciem humoru lub trochę nawet szyderczo). Innym bardziej stanowczo np. Na pytanie kiedy ślub? - odpowiadam pytaniem - kiedy rozwód? 12) She can make you or break you - inspirująca kobieta naprawdę dodaje skrzydeł. Gdy Cie motywuje możesz wykrzesać z Siebie 150 procent. Ale zła kobieta zniszczy Cię. Niektórzy wygrywają w totka. Szansę są podobne. 13) To co jest prawdziwe, a to co faktycznie jest, nie zawsze jest tym samym - stopień jaki ludzie udają szczęście jest fascynujący. Te słodkie minki na spotkaniach. Całusy. A w domu ciągłe awantury. No i ciągłe udawanie, iż ma się więcej niż w rzeczywistości. Chwilówka by zastawić syto stół. Ja jak nie miałem pieniędzy by zapraszać gościu nie robiłem tego. Goście pojedzą, popiją, wyjdą i zapomną. A dług pozostanie. 14) Jeśli nie dokonujesz wyborów, to stajesz się ofiarą wyboru - to chyba nie wymaga wyjaśnienia. Albo ty dokonujesz wyborów w swoim życiu, albo ktoś wybierze za Ciebie. A kto wie co jest najlepsze dla Ciebie? 15) Jeśli coś wygląda na podstęp to wiedz, że to podstęp - większość sytuacji jest taka jak nam się wydaje na pierwszy rzut oka. Nie trzeba godzinami rozmyślać nad tym. Jeśli ktoś jest chce nam coś dać za darmo, oczywiste jest, że coś jest tu nie tak. Za darmo jest tylko ser w pułapce na myszy. Gdy ktoś proponuję nam umowę, która jest korzystniejsza dla nas od razu kończymy rozmowę. Nikt nie podpisuje z własnej woli niekorzystną dla siebie umowę. A jeśli tak, to naprawdę chcemy wchodzić w biznes z taką osobą? Na razie tyle. Jak wróci wena może wątek będzie kontynuowany.
  9. Witam Założyłem konto niedawno, ale jeszcze nie napisałem nic tak od siebie. Dlatego postanowiłem naprawić ten błąd i oto jestem panowie bracia samcy i panie. Mam 31 lat. Kawaler z wyboru. Już w wieku lat 20 kilku postanowiłem, że nie chce zakładać rodziny. Praktycznie już będąc nastolatkiem zacząłem zauważać, że coś tu nie gra. Ksiądz gada o miłości a przecież obowiązuje ich celibat. Bóg jest ale nikt go nie widział nigdy, ale jest i już. Nie dyskutuj. Nie zadawaj pytań, tylko wierz i płać, bo stworzyciel Nieba i Ziemi ciągle potrzebuje pieniędzy. Idźmy dalej kobiety. Ciągle słyszałem, że trzeba być miłym, to jakaś dobra panna nas zauważy. Ale widziałem, że najładniejsze panny były z niekoniecznie najmilszymi gościami. To nie wszystko. Rodzina. Najważniejsza. Cel każdego faceta. Zaraz ktoś ma mi wyznaczać cel w życiu. Siostra, znajomi itp. A czy ktoś mnie pyta czego ja chce? No jakoś nie. Postanowiłem iść swoją drogą. Znajomi poszli do liceum profilowanego (tak, to się wówczas nazywało). Ja do ogólniaka. Mówili, że sobie nie poradzę. Dałem radę. Fajnie, że przyjaciele wspierają co? Zazdrość i zazdrość. Potem nadszedł czas ślubów. 80 proc. znajomych się ożeniło lub wyszło za maż. Nie widzę tam szczęścia. No, ale to ja jestem trochę czarna owca, bo nie chcę się wiązać. Na ostatnie wigilii, mój nastoletni bratanek życzył mi bym znalazł sobie dziewczynę. Nic nie odpowiedziałem, gdyż wiedziałem, ze dyskusja nie ma sensu. Przyjdzie czas zrozumie. Może nawet zawita do nas. Po kilku związkach doszedłem do następujących wniosków: 1) Tylko człowiek gdy jest sam może naprawdę być sobą. 2) Jestem egoistą. Lubie wydawać na siebie pieniądze. 3) Źle się czuję gdy wydaję kasę na kobiety (dziewczynę, nie prostytutkę - wtedy to jest uczciwa wymiana). Mam wtedy wrażenie, że jestem gorszy od niej, bo muszę płacić za spędzanie z nią czasu. Ona poświęca swój czas. Ja też, ale to za mało. Ty musisz dorzucić parę groszy. 4) W wieku 31 dopiero wiem co chce zrobić. Mam hobby ciekawe i planuje dalej próbować nowych rzeczy np. w planach kurs skoczka spadochronowego. Oczywiście nie ryzykuj, głupota słyszę. 5) Nie mam przyjaciół i nie wiem czy chce mieć. Chce mieć znajomych do pogadania, czasem wypicia. Przyjaciele zawsze czegoś chcą, a ja nie chce lub nie mogę im tego dać. 6) Liczy się tylko kasa. 7) Nie warto gadać z innymi o swoim podejściu do życia. Zniszczą Cię. 9) Seks jest zdecydowanie przereklamowany. 10) Doszedłem do wniosku, że nikt mi nie będzie mówił jak mam żyć, bo nikt za mnie nie umrze. 10 to taka ładna okrągła liczba wiec zakończę póki co. CDN Dzięki za wysłuchanie.
  10. Pytanie czysto teoretyczne i tylko dotyczące sfery związkowej. Panowie Co sądzicie? Jak może się zmienić relacja pomiędzy kobietami a mężczyznami, jeśli faktycznie Islam w Polsce zwycięży. Kobieta do kuchni, faceci zaczną być dominujący. Może zacznie się terror facetów wobec kobiet za te ostatnie lata upokorzeń. A może wszystko takie jakie powinno być od początku (mam na myśli tylko sferę relacji). A relacje pozamałżeńskie? Jak może wówczas wyglądać podryw? itd. Nie jestem ekspertem w tych tematach, chętnie poznam wasze opinie.
  11. Czy jest na sali seksuolog? Mam problem... a drugim problemem jest to, że nie stać mnie na wizytę u seksuologa. Liczę każdy grosz na chleb. Ale od początku: Mam problem, wiem dokładnie na czym on polega i z czego wynika. Nie wiem tylko, jak się go pozbyć. Problem nazywa się: problemy z erekcją na tle psychicznym. I to nie są wielkie problemy. Generalnie przy masturbacji sprzęt działa (a właściwie działał, bo od półtorej miesiąca zupełnie przestałem to robić, z uwagi na to, że nie muszę, bo mam naprawdę świetny seks). Świetny seks? Zapytacie - to w czym problem? Ano w tym, że penis nie działa jak powinien w takich momentach. To znaczy nie działa od razu. To znaczy... działa. Podnosi się lekko, ale potem - kiedy nie przejdę od razu do akcji (a nie przejdę, bo jeszcze nie zdążyłem rozebrać mojej kobiety) - opada. I potem... zaczyna działać moja głowa. Czuję się z tym głupio i źle, zamiast się skupiać na niej i na nas, skupiam się na tym, że mi nie stoi. Zwykle kończy się tym, że mówię jej, że potrzebuję chwili, czując się jak stary dziadek - a mam 27 lat. Potem się zwykle udaje - i to bez znaczenia, czy wziąłem wcześniej tabletkę, czy nie. A tak - od pewnego czasu biorę tabletki na erekcję, stanowią pomoc bardziej psychiczną, niż fizyczną - bez nich jest dokładnie tak samo, jak z nimi. Ale w końcu dochodzi do seksu i wtedy wszystko jest już super. Więcej. Kiedy sprzęt zadziała i mogę już być w niej, wiem, że jestem facetem i mogę dać jej długie stosunki, duże orgazmy - robimy to po parę razy i nie mamy dość. Wiele razy dochodzimy równocześnie. Moja kobieta w łóżku to prawdziwa petarda, uwielbiamy oralnie, analnie, zwyczajnie - za każdym razem kończy się dla obu stron orgazmem, który nie jest udawany - nie można udać drżenia mięśni, nagłego gorąca, rumieńców, potu i stracenia nad sobą kontroli. Jest pięknie. Więc - w czym problem? Ano w tym, że to dalej powraca. Dalej za każdym razem - ZA KAŻDYM CHOLERNYM RAZEM - w głowie włącza mi się myśl "nie stanie ci" - i wtedy nie staje na początku. Rano budzimy się i albo jest fajnie, albo włącza mi się ta myśl. Ten cholerny stres, że podchodzę do seksu, jak do egzaminu. Jeśli się uda - myśl znika, jeśli nie... to jest źle. I teraz tak - nie jestem "nowy" w seksie. Uprawiam go od 10 lat. Za każdym razem udawało mi się zadowolić moje partnerki - za każdym, prócz jednego. Tego na samym początku i uważam, że stąd jest mój problem, który wędruje za mną przez lata. Aha - dodam jeszcze, że moja kobieta o wszystkim wie, nie kryję się z tym (prócz tabletek, bo mi wstyd). I czuję z jej strony wsparcie - zresztą, zarówno ona mnie, jak i ja ją zaspokajam. Ale wracając do tematu: w wieku 18/19 lat robiłem to pierwszy raz. I - jak to czasem bywa przy pierwszych razach - z nerwów mi nie stanął. To był też pierwszy raz mojej ówczesnej kobiety. Ona... jak się miało okazać, miała wielkie problemy z zaakceptowaniem własnego ciała. Miała też problemy z orgazmem - na skutek choroby (porażenie mózgowe, ale minimalne) kiedy miała dochodzić, czuła ból. Oboje czuliśmy przez to frustracje. No więc - za pierwszym razem zostałem wyśmiany. A potem co chwile, przez trzy lata związku, byłem wyśmiewany i wyzywany od "niemęskich" i impotentów. Raz przyłożyła mi nóż do penisa, grożąc, że mi go utnie, jeśli nie stanie. Raz do gardła. Biła mnie. Biła siebie, ponieważ tyła i nienawidziła swojego ciała. Ostatecznie, po trzech latach zdradziła mnie z jakimś narkomanem i wylądowała w szpitalu psychiatrycznym. Z dzisiejszej perspektywy - już po pierwszym "wyskoku" bym z nią pogadał inaczej, niż chowając głowę w piasek. A potem bym ją rzucił. W wieku 18 lat jest się jednak głupim dzieckiem (ja byłem) i tak się to ciągnęło. Miałem wiele partnerek potem - z każdą ten sam problem. Z każdą te same myśli. I jak umiem zadowalać partnerki i żadna ostatecznie nie narzekała, to ja 10 lat borykam się z tym problemem, wmawiając sobie, że to nic i samo zniknie. To jest coś, co MI przeszkadza, co dzieli mnie od pełnej satysfakcji ze zwykle dobrego seksu. Nie chcę tego - nie w obecnym związku, który... jest dla mnie bardzo ważny. Myślę bowiem, że udało mi się trafić na "właściwą" osobę. I nie wyobrażam sobie, że mógłbym poczynić jakiekolwiek "dalsze kroki" ładując się z takim siedzącym gdzieś w psychice problemem - o którym ona wie, ale... chcę być fair. Po prostu. Nie wiem, co mam z tym zrobić. Wiem skąd się wzięło, wiem co się dzieje i że mi przeszkadza. Ale nie wiem, jak to wyleczyć. Najgorsze jest to, że jestem obecnie w dosyć dużym dołku finansowym. Powili się podnoszę, zakładam własny biznes - ale to potrwa, niż będzie mnie stać na coś więcej, niż normalne płacenie rachunków i chodzenie do sklepu. Zwyczajnie nie mam za co iść do seksuologa. Co jeszcze mogę zrobić? --- szukałem w sieci odpowiedzi na moje pytania, niestety, wszyscy tylko głupio śmieszkowali - jeśli już, albo opowiadali swoje historie i problemy. Sytuacja z wczoraj/dziś: Wspaniała randka z moją kobietą. Romantyczny spacer, kawiarnia, kwiaty, potem zrobiłem jej masaż, zakończony wprost niesamowitym, dzikim seksem analnym - jaki oboje lubimy. Gigantyczny orgazm dla nas obojga. Dzisiaj rano przed wyjściem do pracy mieliśmy chwilkę dla siebie i... nic. Znów ta głupia myśl i znów skupienie się tylko i wyłącznie na penisie, żeby stanął. I nie stanął. Nie w pełni.
  12. Witam bracia, czytam forum i słucham Marka od dawna, jednak dopiero teraz czuję potrzebę podzielenia się swoimi rozterkami. Najpierw krótko o mnie. Mam 29 lat, za sobą jeden poważny związek, kilka mniej poważnych znajomości, mam jak na swój wiek już dobrą sytuację materialną (mieszkanie spłacone prawie w 50%, samochód, własna firma). Ogółem jestem typem dobrego, ale nerwowego chłopa, tak też mówi moja była. Od 2 lat byłem samotny, w zasadzie nawet nikogo nie szukałem, bo stwierdziłem po ostatnich przygodach że po prostu się do tego wszystkiego nie nadaję, a życie samemu nie jest aż takie straszne. Jednak w połowie stycznia pojechałem na spotkanie biznesowo-towarzyskie przy kawie ze znajomym, na które zaprosił też pewną młodą niewiastę. Okazała się nią 20 letnia, ładna, szczupła Ukrainka. Nazwijmy ją Ola. Początkowo byłem zdziwiony, o czym może rozmawiać tak młoda dziewczyna na spotkaniu w interesach z dwoma już doświadczonymi wilkami. Żeby nie nudzić, napiszę tylko, okazało się że dziewczyna jest obrotna i ma znajomości na Ukrainie do rozwinięcia przez nas interesów. Oczywiście gadka szmatka, bez flirtu, coś wypytaliśmy się o takie rzeczy jak jej studia, praca, ogółem neutralnie. Na koniec ona zaprosiła nas na imprezę w klubie, organizowaną dla ludzi z Rosji i Ukrainy. Ja na ogół bardzo rzadko imprezuję, ale raz na 2-3 miesiące lubię się upodlić, więc sam przez kolejne dni namawiałem znajomego żebyśmy tam poszli, bo jak na razie tylko on miał do niej kontakt i mógł wszystko ustawić. Na imprezie dobrze się bawiłem, zwłaszcza że obsiadł nas kordon młodych Ukrainek chętnych do rozmowy, picia i tańcowania. Żadnej z nich nie podrywałem, po prostu lubię się bawić w towarzystwie miłych kobiet. Ola przyszła do klubu już po godzinie 24:00, ponieważ sama pracowała do późna w barze tego dnia. Znowu gadka, szmatka, potańczyliśmy ze sobą, później już naprawdę niewiele pamiętam, bo tak się mocno skułem, że podobno o 6:00 gdy już nas wyprosili z klubu zawołałem do znajomych - “Chodźcie wszyscy do mnie na after.” Wśród niedobitków było zaledwie trójka moich znajomych oraz Ola z drugą koleżanką z Ukrainy. Wylądowaliśmy nad ranem na moim mieszkaniu i dalej impreza, trochę jeszcze alkoholu chociaż ja już odpuściłem. Gdy już byłem trochę trzeźwiejszy, to wyszliśmy na chwilę z Olą na balkon porozmawiać po prostu i ona powiedziała mi wtedy, że właśnie dzisiaj zerwała ze swoim narzeczonym. [!] Powiedziała, że jest z nim od 16 roku życia, przyjechała z nim z Ukrainy. Że jest dobrym chłopakiem, jej przyjacielem, ale od pół roku przynajmniej czuje że go nie kocha. Mówiła, że powiedziała mu już o tym kilka razy, dosadnie, a on ciągle powtarza że potrzeba czasu i wszystko się ułoży. Rozmawialiśmy tak jeszcze o kilku rzeczach i muszę przyznać, że dziewczyna mimo młodego wieku, to można z nią przeprowadzić inteligentną rozmowę na wiele tematów. Wynika to też z tego pewnie, że jest mocno doświadczona przez życie. Koło 10:00 rano wszystkich już zaczęło dopadać zmęczenie, więc trzeba było już się położyć. Z racji, że mój znajomy z dziewczyną zajęli sypialnię, to wyszło tak, że przykryliśmy się razem z Olą kocem u mnie na kanapie. Jako, że jestem trochę pies na baby, to próbowałem ją trochę obmacać, na co nie bardzo pozwoliła, jednak ostatecznie zasnęliśmy tak że objąłem ją wtuloną we mnie “na łyżeczkę” i zasnęliśmy. Po przebudzeniu (już koło 14:00) wspólne obiadośniadanie z parką która została i do domu wszyscy pojechali. Przez kolejny dzień myślałem o tej dziewczynie na zasadzie “Przecież jak zaproszę ją na kawę to nic się nie stanie.” Więc zrobiłem to, poszło gładko, ustawiliśmy się na godzinę 17:00 w poniedziałek. Randka skończyła się o 17:00… we wtorek. Zapytacie czy zamoczyłem, zresztą naturalne. Odpowiem - nie. Przez te 24 godziny większość czasu spędziliśmy na rozmowie, powiem że dawno mi się z nikim tak dobrze nie rozmawiało. Zarówno na śmieszne jak i poważne tematy. Zwłaszcza, że ma ona podobne problemy w relacjach ze swoją rodziną, jak i ja z serii “z rodziną tylko dobrze na zdjęciu”, więc to chyba pierwsza osoba, która rozumie dlaczego niektóre wydaje się błahe rzeczy tak bardzo mnie irytują. Przez ten czas mimo braku seksu, był kontakt cielesny, jakieś całowania, przytulania itp. Oczywiście co jakiś czas pytałem ją o sytuację, ze swoim już ex-narzeczonym, z którym niby nie była już (dopiero) 3 dni i z którym de facto dalej mieszka. Ona do mnie na to, że już mu tłumaczyła na wiele sposobów że to już koniec i że łączy ich dalej jednak dużo spraw przyziemnych które musi w następnych tygodniach rozwiązać. Na razie myślę sobie, że nie będę tak cisnął tematu na początku znajomości, więc odpuściłem. Ona jednak do mnie, żebym nie miał jej za taką co zdradza, ponieważ powiedziała swojemu ex gdzie idzie i on ma tego świadomość, że ona teraz jest u innego chłopaka. Nie chciało mi się w to wierzyć, jednak teraz wiem że to była prawda. [!] Kolejne dwa dni, to po prostu było wzajemna potrzeba spędzania ze sobą czasu, więc i kolejne randki trwające po przynajmniej kilka godzin, musiałem już jednak wyjeżdżać z miasta, zwłaszcza że i tak przez nią przedłużyłem pobyt o jeden dzień. Podczas naszego drugiego spotkania, zaczęła często mówić, że jej ex Dimitri z jednej strony mówi że rozumie rozstanie, a z drugiej ciągle ją sprawdza, dzwoni do jej koleżanek żeby się dowiedzieć do kogo ona teraz chodzi, a podejrzewa że może nawet śledzi. Ja wziąłem na to dużą poprawkę, zwłaszcza że byłem z dziewczyną co często wymyślała sobie stalkerów, żeby zwrócić na siebie uwagę, jednak później się okazało że dziewczyna jednak nie kłamie. Sytuacja była taka, że odwożę ją późnym wieczorem pod mieszkanie, zaparkowałem jeszcze żeby chwilę w samochodzie porozmawiać. Ona nagle do mnie - “Dimirti patrzy na nas z okna.” Ja do niej na to, że jasne że akurat na nas z odległości 200 m na nieoświetlonym parkingu zauważy, zwłaszcza że nie zna mojego samochodu, zacząłem ją uspokajać. 5 minut później patrzę a jakiś typ idzie w kierunku mojego samochodu… przypomniałem sobie akurat, że przy sprzątaniu samochodu wyciągnąłem niestety teleskop “bo przecież nigdy się nie przydał”. Facet podchodzi od jej strony, otwiera drzwi coś do niej mówi po wschodniemu, a ona po polsku odpowiada “Co Ty robisz, po co przyszedłeś.” on na to “Chciałem poznać Twojego nowego kolegę, nie mogę?” Nerwowa sytuacja, więc szybko się pożegnała i wyszła z samochodu. Później mi pisała, że bardzo przeprasza za tą sytuację. No nic drugiego dnia się spotkaliśmy, obgadaliśmy to co się stało, w sumie nawet bardziej się śmialiśmy z tego. Tego wieczoru odwiozłem ją wcześniej pod dom, bo następnego ranka miałem już wyjeżdżać. Jednak Ola zaskoczyła mnie jak o 0:00 napisała że jest już prawie pod moim blokiem, bo stwierdziła że skoro mamy się tyle nie widzieć to chce spędzić ze mną trochę czasu. Co miałem zrobić przecież nie wyrzucę dziewczyny, ale od razu moje pytanie co na to jej były narzeczony. Ona do mnie, że jak się położyli to on chciał z nią seksu, a ona już z nim nie chce i nie powinna, dlatego stwierdziła że przyjedzie do mnie. Tego dnia sam miałem ciśnienie na seks straszny, zwłaszcza że od pewnego czasu już jej obecność mnie nakręcała. Jednak znowu jak coś do niej próbowałem, to kończyło się tylko na całowaniu i przytulaniu. Gdy na chama jej wsadziłem rękę w majtki to złapała i powiedziała coś w stylu “Miałam w życiu jednego chłopaka czyli Dimitriego, z którym też długo czekałam z seksem. Podobasz mi się i w ogóle, ale chciałabym jeszcze trochę poczekać.” Po tym wszystkim od teraz minęły dwa tygodnie i dziewczyna codziennie chce ze mną rozmawiać przez telefon i są to długie rozmowy na różne tematy. Można powiedzieć, że to ona sama inicjuje kontakt, jednak nie powiem żeby mnie to jakoś irytowało, bo jest o czym pogadać. Myślę że nie ściemnia, ostatnio poszła na imprezę to o 4 rano miałem SMS-y treści “Ale ja za Tobą tęsknię.”, “Brakuje mi rozmów z Tobą.” reszty już nie dało się odczytać Ogółem dziewczyna ma 20 lat, ale już skończyła pierwszy stopień studiów (poszła w wieku 6 lat do szkoły, a na Ukrainie edukacja trwa rok krócej niż u nas). Jest bardzo pracowita, bo oprócz szkoły to pracuje na zmianę w dwóch barach żeby się utrzymać. Oczywiście jak u mnie siedziała, to zmieniała się lekko w gospodynię domową, czyli na bieżąco ciągle coś chciała sprzątać, za co dostawała ode mnie co chwilę mały opierdol. Jest ogółem ze wschodniej Ukrainy, ma w zasadzie jak sama mówi 100 km do strefy walk z Rosją. To też jest dla mnie ważne, ponieważ bardzo nieufnie podchodzę do Ukraińców z zachodniej “banderowskiej” części kraju, ci ze wschodu są już wobec nas neutralni. Lubię w niej to, że jest szczera, tzn. jak jej się coś nie podoba to od razu mówi. Bardzo to podkreśla jak rozmawiamy o jej relacjach z ex, raz powiedziała “Może i jestem suką, bo wiem że on mnie kocha i go ranię. Jednak nie chcę go oszukiwać, dlatego mówię mu że spotykam się z Tobą mimo, że to go boli, ale wolę tak niż kłamać.” Wróćmy jednak do tej jej szczerości, powiedziała że nie podobają się jej moje perfumy, “To kup mi inne.” rzuciłem do niej. Kilka dni temu miałem urodziny, przesłała mi pocztą perfumy warte w sklepach około 350zł., a to poświęcenie dla 20 letniej studentki która sama musi się utrzymywać. Ostatnio w rozmowach zaczęła się pytać kiedy wyrobię paszport, bo ona chciałaby mnie zabrać na Ukrainę i pokazać to i owo. Za tydzień jadę znowu do W. i nie wiem co dalej. Jeżeli chodzi o mnie to powiem tak. Bije się we mnie samczy rozsądek z po prostu zwykłą sympatią do tej dziewczyny. Zacząłem się łapać na tym że sam się nakręcam przeciwko niej wiecznie powtarzając w myślach “To cwana Ukrainka, na bank chce mnie złapać na dziecko/obywatelstwo/kasę.” “Pewnie robi w huja mnie i tego biednego narzeczonego” - gdzie jednak udowadnia mi że nie. Jak opowiedziałem swoją historię najlepszemu kumplowi, co rok temu też miał romans z Ukrainką, to powiedział mi tylko, że powinno się mnie nagrać rok temu i teraz puścić, jak mu prałem głowę, że nic z tego dobrego nie wyjdzie. Warto podkreślić tutaj, że to nie pierwsza dziewczyna ze wschodu z jaką się spotykam, więc wiem co może się zdarzyć. Jednak z drugiej strony, gdy zaczął się przyglądać naszej relacji, słuchając naszych rozmów stwierdził, że może to jednak jest dobra dziewczyna. Swój stan emocjonalny staram się więc ciągle tłumić, jednak już sam nie wiem co o tym wszystkim myśleć.
  13. Aleksytymia jest to zaburzenie emocjonalne i według obecnych standartów nie jest jednostką chorobową. Właściwie pojecie to znane było mi od jakiegoś czasu, sam jestem ofiarą takiej miłości, na moje szczęście (co okazało się po czasie) niespełnionej. Jednak sądziłem że jestem kimś wyjątkowym że natrafiłem na taki przypadek do czasu kiedy nie przeczytałem artykułu z czasopisma Wprost gdzie przedstawiono dane dotyczące tej skali. Dane jednak dotyczą Finlandii z 2008 roku i wskazują, że problem ten dotyczy 13% społeczeństwa. Dopiero to mi uświadomiło jak wielki to jest problem bo w Polsce on dotyczy około 5 milionów ludzi. Te osoby znajdują sobie kolejne osoby i tworzą z nimi pary, więc wtedy problem staje się znacznie większy i to skłoniło mnie do opisania tego przypadku. Aleksytymik nie ma dostępu do swoich emocji, nie umie ich rozpoznawać i nazywać. Jego własne emocje są dla niego niezrozumiałe, nie uświadamia ich sobie. Choć trudno w to uwierzyć, on nie wie, że emocje, to emocje, bo nie rozumie natury doznawanego pobudzenia np. w momencie poczucia dreszczu emocji, czy podniecenia, uważa, że to dreszcz na skutek przeciągu. Kołatanie serca i uczucie gorąca nie są dla niego rozpoznawalne jako efekt strachu lub zdenerwowania. Aleksytymik choć doznaje emocji, to nie jest w stanie kontaktować się z nimi poznawczo. Może odczuwać emocje negatywne, ale nie umie ich nazwać i zrozumieć. Może czuć, że coś się z nim dzieje, ale nie umie podać przyczyny tego stanu. Może płakać, choć nie wie dlaczego, być złym, ale nie wiedzieć na kogo. Zakres niewiedzy o własnych doznaniach może być zatem większy lub mniejszy. Aleksytymię można określić jako swego rodzaju analfabetyzm emocjonalny, który powstaje od najmłodszych lat, bowiem umiejętność kontaktowania się z własnymi emocjami powinna zostać zdobyta już w wieku dziecka. Syndrom może być skutkiem wychowania w zimnym lub nadopiekuńczym domu. Zimne wychowanie lansuje kult racjonalności, premiuje ukrywanie uczuć i ich lekceważenie. Dodam tylko że Polska jako kraj na dorobku jest bardziej zabieganym i goniącym społeczeństwem i dlatego myślę że może on być trochę większy procent niż w Finlandii. W drugim przypadku brakuje treningu emocjonalnego, gdyż rodzice izolują je od sytuacji emocjogennych. Dostaje wszystko na tacy, więc niczego nie zdąży naprawdę zapragnąć (gratulacje dla rodziców nadmiernie rozpieszczających dzieci). Aleksytymik nie tylko nie potrafi komunikować swych emocji innym, ale też nie jest zdolny, aby wpuścić do swego wnętrza otaczające go osoby. Ponieważ nie przypisuje emocjom słów i pojęć, nie posiada środków, aby zrozumieć cudze uczucia. Tym samym niemożliwe jest dla niego normalne funkcjonowanie społeczne. Nie jest zdolny do empatii i nie potrafi nawiązywać więzi międzyludzkich. Związki partnerskie aleksytymika skazane są na niepowodzenie, bowiem nie może on zrozumieć uczuć partnera. Ponadto nie rozumiejąc swoich negatywnych emocji ma tendencję do lokowania winy na zewnątrz i zrzuca odpowiedzialność na otoczenie, a to bezpośredni powód niszczenia relacji z innymi. Relacje społeczne są zatem bardzo zaburzone. Aleksytymicy nie dają sobie rady też sami ze sobą. Brak umiejętności radzenia sobie z emocjami powoduje ich wyparcie ze świadomości, a wyparte pobudzenie wcale nie przestaje istnieć. Doprowadza to do braku rozładowania napięć i niepokoju. Odczuwając to pobudzenie, a nie rozumiejąc jego powodu aleksytymik traktuje je jako objaw jakiejś choroby. Bardzo często boryka się zatem z zaburzeniami psychosomatycznymi, a nawet uzależnieniami. Niekiedy szuka ucieczki w alkoholu lub narkotykach. Aby odnaleźć się wśród ludzi często udaje, zakłada maskę, stwarza pozory, bo widzi, że ludzie okazują emocje. Czyni to niczym aktor i demonstruje wyuczone schematy zachowań emocjonalnych pasujące do określonych sytuacji. Na pozór są bardzo opanowani, rzeczowi i logiczni, niczym zaprogramowane cyborgi. Ich świat jest bardzo smutny i szary, bowiem jednym z komponentów syndromu aleksytymii jest ubóstwo życia wyobrażeniowego. Aleksytymicy nie mają snów o pozytywnym zabarwieniu, nie marzą i nie fantazjują. Towarzyszy im zwykle wysokie natężenie emocji negatywnych przy jednoczesnym niedużym natężeniu emocji pozytywnych. Sprawia to, iż istotną cechą aleksytymików jest również duża skłonność ulegania nastrojom depresyjnym. Dotknięci syndromem żyją tak, jakby nie żyli. Dodam tylko że ta przypadłość czyni z nich bardzo odpornymi na stres potrafią na chłodno podejmować decyzję świetnie sprawdzają się na rozmowach kwalifikacyjnych i egzaminach często posiadają dobre wykształcenie i dobre stanowisko w pracy. Są współczesnym ideałem sukcesu jednak za jaką cenę? Czy warto być bogatym i dobrze sytuowanym skoro nie można się z tego cieszyć? Ciekawostką jest to że takie osoby odczuwając ciągle napięcie i stres mają problemy z ich rozładowaniem, a u mężczyzn objawia się to obniżeniem zainteresowania na seks. Poza tym to zaburzenie jest dość rzadko diagnozowane bo przecież takie osoby obwiniają winą cały świat, swoich partnerów, a nie siebie samych. Leczenie polega na pracy z psychologiem i uczeniu się własnych emocji co zajmuje kilka lat. Poniżej źródła https://www.wprost.pl/185925/Psychopaci-i-Krolowa-Sniegu http://www.poradnikzdrowie.pl/psychologia/emocje/aleksytymia-to-analfabetyzm-emocjonalny-czyli-brak-slow-dla-emocji_38443.html
  14. Bądź pozdrowiony, młody Leonardo! Wiem, że lód pęknie, jeśli obciążyć go za bardzo. Może spróbuje wejść w rakietach śnieżnych? Nieostrożny krok i też pęka.. Znowu mokre spodnie i zimno! Mówią aby się na nim położyć, rozłożyć ciężar na większej powierzchni, z początku nawet działa! Czołgam się tak ostrożnie, w takim razie chyba doczołgam się do tej wysepki na środku tego cholernego jeziora. Kogo ja chciałem okłamać, te wszystkie mikropęknięcia, są tak wyczulone na moje błędy. Tym razem wpadłem do tej lodowatej wody, znacznie dalej od brzegu i do diaska, cały jestem mokry! Tymczasem do rzeczy. Mój świadomy umysł wie już na tyle dużo, aby móc żyć w tym świecie komfortowo z tymi lodowymi postaciami. Ba! Jest nawet świadom instynktu, który pcha do marnowania czasu na oswajaniu ich. Pomimo wprowadzonych usprawnień w swoim umyśle, pomimo nowo nakreślonych schematów i projektów, te lodowe zjawy ciągle mają na niego duży wpływ. Przeczytałem dziś, w tajnych manuskryptach tej kontrowersyjnej(dla reszty ludu) biblioteki, ciekawą dysputę na temat tego, w jaki sposób oswajać lodowe zjawy, zapoznawać je i topić ich lodową skorupę. Oczywiście najlepiej byłoby mieć wygląd i pozycję, niczym Cesare Borgia. Dysputa która tam się toczyła, przypomniała mi o ważnej rzeczy, o której często zapominam, a to jej brak przyczynia się do poniżania mojego wewnętrznego ducha. Zbyt często chciałem swoim delikatnym płomieniem roztopić ich obojętność, lecz ten szybko gasł w kontakcie z zimną, śnieżną skorupą tych "tajemniczych" postaci. Im większy chciałem płomień wydobyć, tym szybciej gasł w kontakcie z nimi.. tu chyba nie działają prawa fizyki - pomyślałem - ale wybacz nauko, że zwątpiłem! Rozwiązanie jest łatwiejsze niż mi się wydawało... przecież gdy chcesz roztopić śnieg, najlepiej jest go olać ciepłym moczem! Eureka!
  15. Moje słabości, a charakter czy niedojrzałość emocjonalna? Dzisiaj chciałbym opisać moją historię. Mieszkam i pracuje w. woj. mazowieckim. Generalnie zaczęło się tak jak zawsze, jakaś impreza, podczas której była ona. Moja koleżanka z pracy z którą od dłuższego czasu jakoś nigdy nie gadaliśmy. Nie ciągnęło mnie w jej strone, do pory kiedy nie zaczeliśmy rozmawiać, zmieniłem zdanie. Może miała na to wpływ krótka sukienka która znacznie podniosła ciśnienie w moim organiźmie. Spodobała mi się. Gadka szmatka, wyszliśmy na fajke raz, drugi, podziękowała za zabawę i następnego dnia postanowiłem zaprosić ją na piwo. Poszliśmy się napić nad jezioro. Gadka się kleiła, widziałem, że nie mamy podobnych zainteresowań i charakaterów lecz ciągnęło mnie do niej. Na pewno znacie taką siłę, że z kimś rozmawia się średnio, ale coś ciągnie i chcecie to odkryć. W ten sposób narodził się związek. 2 letni. Początek Na początku jak na początku. Jestem nowy na tym forum, nie znam niektórych określeń, lecz zauważyłem w niektórych tekstach słowo "Haj" więc tak to można opisać. Podobała mi się cholernie, a konkretnie z ciała. Było w porządku, typowy związek. Spędzanie razem czasu, wychodzenie na spacery, chodzenie razem do kina na jakikolwiek film który zaproponowałem, cholernie częsty seks inicjowany także przez nią. Było super. Jeszcze to samo miejsce pracy gdzie często wychodzililiśmy na papierosa czy na pogawędki. Czułe słowa, słowo na K. z jej ust wypowiedziane dosyć szybko. Nie chciałem go użyć, ale nie chciałem jej urazić, odpowiedziałem to samo. Być może rozwinie się coś z tego większego. Przyjeżdżała tramwajem do mnie, lecz to z reguły ja do niej. Mieszkaliśmy nie aż tak daleko od siebie. Generalnie było wszystko wporządku i cieszyliśmy się sobą. Uważałem ją za kogoś kto pragnie dłuższego związku, dobrych relacji, kogoś kto ją pokocha i jej nie zostawi, co się stało kilka razy. Rozwinięcie W histori właściwiej zaczęły się kłopoty. Myślę, że zacząłem dać sobie wchodzić na głowę. Okazało się, że jest to typ kobiety Księżniczki. Oczywiście po czasie już chodziliśmy tam gdzie jej pasuje, na film który ona chce. I nie ma chuja, nie wykłócisz się, bo od razu fochy i pierdoły. Jestem człowiekiem z miękkim sercem któremu dużo rzeczy pasuje i jest chętny na wszelkie sugestie, mimo, że mam także swoje zdanie. No ale bądź co bądź zgadzałem się na to wszystko, nie wkurwiało mnie to, a ona zadowolona i był spokój. I generalnie tak zaczął się czas kiedy trwałem pod pantoflem. Kochany facet spędza każdy wolny czas z Misią, zabiera wszędzie, kupuje jakieś prezenciki, kobieta zadowolona, przynajmniej był seks. Pokochałem ją, zaczęło mi na niej zależeć. Było znów przez chwile normalnie wszystko okej, tuliła się do mnie jak byliśmy razem, całowała, robiłem jej masaże które tak uwielbiała. Innymi słowy Panowie - facet pantofel, ja dla niej wszystko, ona do mnie nic. Przejdę do przykładów. Masaże? Tylko dla niej, ona zrobi ale...później...jutro...później...za miesiąc (zwracałem uwagę, widać efekt). Walentynki, urodziny, wypady gdzieś? Tylko ja zapraszam i ja płacę. Oczywście jestem przeświadczenia, że facet powinien płacić za kobietę, ale kurwa, związek to dwie osoby czy jedna? Więc nie zawsze według mnie. Na urodziny dostałem od niej kawałek ciasta i życzenia.Oraz słowa, że niedługo dostanę główny prezent bo aktualnie czeka na wypłate. Myślicie, że główny prezent był? Ja też myślę, że nie. Wyjebane. Zabolało i to cholernie, szczególnie, patrząc na to co ja miałem dla niej. Generalnie spiny o jakieś błahe sprawy, nagle pojawily sie problemy z moim stylem (mam tatuaże na klatce piersiowej i brzuchu) oraz groźby, że już więcej żadnych tatuaży. Ustawianie pod siebie typowe. Wiecie o co chodzi więc nie będę pisał więcej. Jej problemy co do tatuaży zostały zgaszone przez to, że jest to moja pasja i będę robił jeśli będę chciał. I tak ciągnęło się to dalej w cholere. Raz było dobrze, raz źle, próbowałem jakoś to przetrwać, ale miałem takie ciśnienie, żeby kazać jej wypierdalać jak najszybciej. Jednak panowie - czułem do niej coś, i spędzanie razem czasu. Wyobrażacie sobie kartke przedzieloną na pół? Po prawej pozytywy,po lewej negatywy. Po prawej jest seks i wygląd. Po lewej niezliczona ilość przykładów. W dodatku miejsce pracy wspólne. Pojawiło się przypieprzanie o wszystko i o nic. Seksu coraz mniej bo "Jakoś mi sie nie chce ostatnio". Zmiany nastrojów na poziomie nastolatki ze szkoły dla psychicznie chorych, ale troszke gorsze. Nawet mi to trudno opisać. Były takie momenty, gdzie kłotnia o błahą sprawe nie była zwykłą kłótnią. Na moje pytanie, co się stało, co zrobiłem źle, porozmawiajmy jak dorośli ludzie - zero odzewu, foch. Dorosła 24l kobieta. Jeszcze chwile się ciągnęło, były gorsze akcje ale dalej byłem pantoflem robiącym wszystko dla niej a dostający już praktycznie nic. O wiecznej winie faceta nie musze wspominać co? Zakończenie Doszło do momentu gdzie moje skumulowane wkurwienie osiągnęło poziom większy od czerwoności Kwaśniewskiego po 2L. Kumulowało sie we mnie wszystko, w dodatku, dowiedziałem sie od jej przyjaciółki, że "Wróciłaby do K. gdyby o to ją poprosił" - słowa mojej już byłej. Te słowa były wypowiedziane jakoś 3 miesiące wcześniej,w dodatku nie byłem pewny co do ich prawdy ale zabolało. Czytałem tu już kilkanaście postów, na pewno są tacy którzy wszystko robili dla swojej połówki a dostali takiego chuja w dupę Zaczęło się we mnie gotować. Postanowiłem ją zostawić, udało się. Wkurwiła się mocno. Oczywiście słowa jak "Zależało mi" itp itd. padały z jej strony, konwersacja trwała. Jakoś nie mogłem się ogarnąć, zerwać całkiem kontaktu przez smsy, bo w pracy jak to w pracy, i tak sie widzimy. Jeszcze mieliśmy projekt na który musieliśmy jechać w dwójke więc podwójna klapa. Postanowiłem się o nią postarać, załagodzić sprawe i wrócić do siebie. Udało sie. Mówiła, że będzie taka jak była, bo sie nie zmieni. Ale ja już się miałem zmieniać. Mimo wszystko mówię dobra, spróbujemy. Pojawiły sie nawet problemy z tym, że za długo biore prysznic. Seksu zero praktycznie. Już byłem wrakiem, miałem dość, dojebany robieniem wszystkiego a dostawaniem niczego prócz kłótni i stresu. Doszło do momentu gdzie obraziła sie o byle gówno tak bardzo, że nie chciała ze mną rozmawiać. Byliśmy u niej w mieszkaniu. Powiedziałem,że jeżeli nie chce ze mną rozmawiać to jadę do siebie. Kazała wziąć swoje rzeczy i ładnie mówiąc wypierdalać. Dzwoniła, pisała smsy, chciała się pogodzić, "martwiła się" ale ja już miałem dość. Poszliśmy porozmawiać do kawiarni na kawe, ale wyjaśniałem, że nic sie nie zmieni, dalej będą kłótnie, dalej będzie taka sama. Zostałem egoistycznym dupkiem,zwyzywany bo ona do mnie wróciła wcześniej. "Myślisz tylko o sobie". Ta,ciekawe kto myślał tylko o sobie przez 2 lata. Na koniec oczywiście po zwyzywaniu, wiadomość o rozwiązaniu problemów, o rozmowie, że chciała zacząć ustalać wszystko tak aby było jak dawniej i wzięcie pod uwage moich potrzeb, jej, generalnie porawiać o zmianach.Oczywiście na końcu z dopiskiem "Ale już jest za późno" - typowe mieszanie w psychice aby sprawa sie obróciła, że to facet jest ten zły i on ma prosić o powrót. Generalnie widzicie jak to wygląda, widzimy sie w pracy jeszcze przez 4 miesiące, potem wyjeżdżam. Praktycznie ze sobą nie rozmawiamy. Urwałem całkowicie kontakt. Wiem,że byłem pod pantoflem, według was na pewno też nie miałem własnego zdania, ale, że tak powiem, dobre serce jakoś stawiało mi w tym problemy. Na szczęscie po tym wszystkim nie zgodzę sie drugi raz na takie traktowanie i będę twardo stąpał, jeżeli pojawi się związek. Jeżeli kobieta nie akceptuje - to można podziękować. Jeżeli akceptuje, miejmy nadzieje, że będzie dobrze. Podzielcie się waszymi spostrzeżeniami/pytaniami co do mojej historii, czy poradą jak mieć ją całkowicie w dupie, bo wiadomo, widujemy sie w pracy gdzie człowiek ma dosyć sporo wspomnień bolących i niebolących z taką osobą. Chociaż tutaj z przewagą tych pierwszych. Pozdrawiam bracia.
  16. Natrafiłem na artykuł w którym mężczyzna, który zarabia około 3 tys. nie nadaje się na partnera, bo według Pań to za mało. Źródło: https://kobieta.wp.pl/mezczyzna-zaczyna-sie-od-180-cm-i-6-tysiecy-miesiecznie-mloda-polka-roszczeniowa-6218887243732609a
  17. Panowie, obrabiacie tutaj naprawdę niezłe ilości wiedzy. Ale nikt z was nie znajduje rozwiązań poza "rozejdź się z nią", ani jak znaleźć sobie kobietę. Otóż po nastu latach doświadczeń z kobietami doszedłem do bardzo prostego wniosku mając ogromną wiedzę. Otóż kobietę można z gruntu, jednym pytaniem, przetestować, czy nadaje się na relację z wami. Oczywiście dotyczy to osób dojrzałych. Kobiety bardzo mocno reagują na słowo seks ale tylko te niedojrzałe. A jak sprawdzić czy kobieta faktycznie na mnie leci, jeżeli nie jestem znanym milionerem? Bardzo prosto, jest to pytanie wypracowane po latach doświadczeń i jedyną właściwą odpowiedzią na to pytanie jest słowo "nie". To pytanie to: Czy robisz jakieś problemy z seksem? Jeżeli kobieta cokolwiek kręci wobec was jeżeli chodzi o odpowiedź na to pytanie - sprawa prosta - nie pożąda was żeby mogła powstać z tego dłuższa relacja, czy nawet krótsza. Prosty test a zaoszczędza wiele czasu. Oczywiście musicie się pogodzić z wieloma odrzuceniami, czy np. bluzgami (takie są kobiety, a jakże!) ale jeżeli do sprawy podchodzicie pragmatycznie, to nie ma lepszej opcji jak po "cześć" i odpowiedzi - zadać to pytanie. Jeżeli odpowiedź jest "nie" - to wiecie na czym stoicie. Pytanie odwołuje się do racjonalnej części kobiety. Tak więc wszystkie księżniczki, landrynki czy inne karyny od razu odpadną na tym teście. Ich wybór. Nie mówię też, że jest to zaproszenie do seksu, o nie, partnerkę trzeba poznać, spędzić z nią czas, zaangażować się itd. No chyba że liczycie na przygodny seks i jesteście wyglądu powyżej przeciętnej (i to mocno) i taki jest wasz plan. Wtedy użyjecie innych sposobów.
  18. Witajcie bracia! Czas i też w skrócie opisać swoją historię i potwierdzić regułę. W skrócie. Pierwsza dziewczyna 17-18 lat, schematy biało rycerskie, choć starałem się być twardy. Pierwsza odwzajemniona miłość o 2 lata młodsza, trochę inna niż typowe rówieśniczki. Wszystko było idealne jak nigdy, w szkole przerabialiśmy Wertera, a tu jeszcze trafił się taki cud, w dodatku był to czas gdy po dotychczasowym byciu szarakiem z nadwagą, stałem się bardziej wysportowany, uczyłem się gry na gitarze, zależało mi na szkole(informatyka). Wspólne spacery wieczorami, gdyż mieszkaliśmy od siebie jakieś pół godziny pieszo, wypady na koncert, gdzieś na miasto. Po miesiącu znajomości wspólny sylwester i z jej koleżanką jako przyzwoitką, od tego czasu odważyłem się już na konkretniejsze wyznania Całowanie, przytulanie, trzymanie za rękę. Ona prze szczęśliwa, miała w sobie dodatkowo pewną charyzmę jak na kobietę i tajemniczość co dodatkowo wtedy mnie fascynowało, gdyż byłem raczej miłym chłopcem. Niestety wszystko się skończyło nagle i bez powodu po 4-5 miesiącach znajomości. Dziewczyna zginęła w wypadku, została śmiertelnie potrącona na pasach. Od tego czasu życie się ostro zmieniło, ciężko to określić w słowach. Wiec przez ten pryzmat do tamtej dziewczyny zawsze bede miał inny stosunek. Po 5 latach powstał inny zwiazek, (dziewczyna można śmiało okreslic na mocne 9/10) niby doroślejszy, po 2 miesiacach znajomosci wspólne mieszkanie, po roku koniec i nie bede tu sie rozpisywał bo klasyczny schemat PS. W połowie pisania coś mi sie poklikało i temat sie wstawił z dupy :/ wiec nie pisze więcej szczegółów bo wygląda to z dupy ;p
  19. Jestem zdegustowany tym co przeczytałem. Dziewczyna chce rzucić chłopaka, bo ten cieężko pracuje i nie ma dla niej czasu. Ona chce się bawić i podróżować, a chłopak, który pracuje fizycznie po 10h dziennie, żeby opłacić studia i mieszkanie jej nie odpowiada. Wiec najlepsze co może zrobić to go rzucić w tym czasie. W momencie kiedy jest mu po prostu cieżko. No i jeszcze te komentarze... "Lepiej go zostaw, bo nie rokuje dobrze". Nóż w kieszeni się otwiera. Źródło: http://wizaz.pl/forum/showthread.php?t=1211576
  20. Witam Braci. Początek będzie krótki - 24 lata, pracujący student jakich wielu, Kraków. Wpis trochę długi, ale uważam że warty zapoznania. Na forum trafiłem przez przypadek - akurat przeglądałem internet, robiąc sobie przerwę w nauce do egzaminu wstępnego na drugi stopień studiów. Straciłem na Was kupę czasu , ale egzamin zdałem. Założenie konta na forum jest pośrednio związane właśnie ze studiami, żeby było śmieszniej gdyby nie one może wcale by mnie tu nie było. Dziwna sytuacja, a może znak od losu :D. Wiele rzeczy mnie interesuję, często z bardzo różnych i niezwiązanych ze sobą dziedzin. Między innymi psychologia, relację międzyludzkie czy po prostu kobiety. A więc kobiety zapytacie? Nigdy nie miałem z nimi problemów, w każdym tego słowa znaczeniu. Białorycerzem (to u Was poznałem to ciekawe słowo ) przestałem być w połowie liceum, jak się pewnie domyślacie... przez kobietę, z drugiej strony po prostu lubię kobiety, są bardzo interesujące i fascynują mnie z wielu powodów. Nie mam problemów z nawiązywaniem z nimi nowych znajomości, uwielbiam flirtować czy je podrywać. Nie tylko dla wiadomych korzyści, ale dla dobrej zabawy (również jej dobrej zabawy) czy sprawdzenia się. Shit testy, manipulacje, zabawa emocjami czy inna tematyka związana z podrywem (choć do ekspertów czy guru podrywu pewnie wiele mi brakuje) - znam w teorii, dużo doświadczenia w praktyce, raczej nie mam problemów. Moimi skromnymi spostrzeżeniami oraz opinią chętnie będę dzielił się w innych wątkach na forum. Z racji młodego wieku, brak mi jednak pewnej mądrości życiowej oraz możliwości spojrzenia na pewnie sprawy związane ze związkami oraz kobietami przez pryzmat np. 10-20-30 lat wśród nich. Mam nadzieję, że podzielicie się ze mną Bracia, doświadczeniem życiowym oraz udzielicie ważnych życiowych wskazówek. Nie ze wszystkim się zgadzamy, każdy ma wszak prawo do własnego zdania. Zdanie czy tez opinie każdego człowieka rozważam i staram się w pewien sposób określić jako użyteczną dla mnie. Inna sprawa to podejście, które każdemu polecam, jako bardzo użyteczne - jeśli to możliwe ucz się na czyiś błędach, nie swoich. Wiele już dzięki Wam zrozumiałem - szczególnie w sprawach które jeszcze mnie nie dotyczą i o których nie mam pojęcia - np. małżeństwa. Jak już pisałem powyżej, gdyby nie studia może wcale bym nie założył konta tylko po prostu przeglądał forum kilka razy w miesiącu. Zacznę od początku, od 3 lat jestem w związku (ona również 24 lata) - od roku mieszkamy razem (wiem klasyka 2 lat:D). Od czasu gdy razem zamieszkaliśmy wiele spraw w naszym związku coraz bardziej przestało mi odpowiadać - mniej dobrego seksu, nasycenie sobą, pewne zachowania partnerki których mimo usilnych prób nie jestem w stanie zmienić do dziś. Aktualną partnerkę poznałem zupełnie przypadkowo, na imprezie u wspólnych znajomych. Spodobała mi się głównie ze względu na wygląd, uwierzcie że mało dziewczyn ma podobna urodę w Polsce. Choć nie jest to mój ideał(podobno ich nie ma), zakochałem się i tak to trwa 3 rok. Nie zdradziłem jej nigdy, choć miałem kilka okazji. Od jakiś 6 miesięcy robi się z w naszym związku coraz gorzej (głównie to co opisałem wyżej), ja ogólnie uważam ją za dobrą wartościową osobę, dlatego byłem przekonany że będzie lepiej. Czasem zdarza mi się zagadywać do obcych dziewczyn, ale z racji tego że nigdy nie zdradziłem mojej aktualnej partnerki - to raczej sztuka niż sport. Na nowych studiach czy chciałem czy nie - musiałem, ponad 200 osób na roku, 80 % dziewczyn . Trzy tygodnie temu poznałem koleżankę (powiedzmy E.)- raczej ona mnie poznała - po prostu się dosiadła na zajęciach. Dziwna sprawa, z reguły to ja podbijam - jestem raczej wizualnie znośny, w 80-90 % łapie dobry kontakt, wiem jak z nimi rozmawiać, lubią moje towarzystwo a ja lubię ich. Na początku zdziwienie, po kilku godzinach rozmowy zdziwienie jeszcze większe. Kilka shit testów z jej strony - raczej standard - mam chłopaka; masz dziewczynę?; Ty to jesteś chyba taki typ śmieszka, ale nieszkodliwego; Twoja pewność Ciebie Cie kiedyś zgubi. Nie miałem żadnego problemu żeby odpowiadać czy prowadzić rozmowę w ten sposób aby moja atrakcyjność w jej oczach zwiększyła się do poziomu w którym mam już nad nią znaczącą przewagę. Sama mi mówi że ma chłopaka, ale po sposobie w jakim o nim mówi wiem, że gdybym tylko chciał odczepić ten wagon - nie muszę się zbytnio trudzić. Reasumując bardzo fajnie spędziłem czas, dziewczyna w mojej skali 9/10. Tydzień później, znów podobny scenariusz z tym, że jedna z pierwszych informacji od niej - rozstałam się z chłopakiem. Myślisz sobie, czy Ty jesteś aż tak dobry, że wcale nie chciałeś jej poderwać (choć bardzo Cię pociąga w każdym tego słowa sensie) a to ona Cie podrywa - dziewczyna piękna, ma powodzenie, lubi zabawę, towarzyska. Jako (młody) stary frontowiec wiem, że może manipuluje - jest z daleka (wschód), chłopak w innym mieście, żadnego wspólnego towarzystwa, o mnie myśli - gość w sumie znośny, poszaleje. Po kilku spotkaniach na uczelni , przegadanych godzinach na żywo oraz przez sms wiem, że dziewczyna podoba mi się jeszcze bardziej. Powiem więcej, z ręką na sercu, nigdy żadna nie pociągała mnie bardziej. Wizualnie - brak zastrzeżeń, moja ekstraklasa. Rozmowa, charakter - choć znamy się krótko, rozmawiamy jakbyśmy znali się od zawsze, flirt ekstra - uwielbia (albo to udaje) moje żarty i podteksty. Eskalacja dotyku po raz pierwszy- z jej strony, pierwsze zaproszenie na kawę - z jej strony, podteksty erotyczne - również z jej strony. Widzę jak na mnie patrzy i wiem co ten wzrok oznacza. Teraz dylemat Bracia, iść w to dalej? Jak to rozegrać? Zerwać z aktualną dziewczyną (mimo zobowiązań - np. mieszkanie, czy praca w tej samej firmie) , dać sobie spokój z panną E. Czy może ciągnąć to równolegle (choć to ostatnie kłóci trochę się z moimi przekonaniami). Mam świadomość że znam ją słabo i ciężko mi zweryfikować pewne rzeczy ale przy takiej dziewczynie, jedno potknięcie i może mi podziękować za współpracę - nie tylko ja w Krakowie wiem jak gra się w tenisa. Mam jej pewien portret psychologiczny w głowie, ale mogę się zawsze mylić o 180 stopni. Posiadam trochę za małe doświadczenie życiowe, nie chce potem pluć sobie w brodę bo coś zrobiłem lub odwrotnie. Walczę z sobą, pierwszy raz jestem w podobnej sytuacji. Liczę na wartościowe wskazówki i ciekawą dyskusję. Z góry dziękuję za pomoc.
  21. Witajcie Bracia Samcy! To mój pierwszy post, więc proszę o wyrozumiałość jeśli coś jest nie tak. Regularnie słucham audycji Marka, forum przeglądam od dawna i wyciągam z tego nauki. Postanowiłem założyć konto i napisać post dopiero teraz, ponieważ spotkał mnie duży problem, a nie mam się z kim za bardzo nim podzielić. Jeśli chodzi o związki to jestem już dosyć obeznany w tym temacie, ponieważ mam już parę za sobą, na ogół umiem postępować z kobietami. W poprzednich związkach rozstawałem się z tego powodu, że nie czułem się w nich do końca szczęśliwy i usatysfakcjonowany, prawdopodobnie dlatego, że nigdy tych dziewczyn nie kochałem naprawdę, być może chciałem zabić samotność i nudę, oraz podnieść sobie samoocenę, z racji, że znajomi już mieli swoje samiczki, a ja nie, także czułem się z tym źle. Trzeba dodać, że mam 19 lat, więc wydaję mi się teraz, że takie nie dojrzałe zachowanie to nic dziwnego. Ale przejdźmy do sedna sprawy. Jakiś czas temu poznałem przez internet wspaniałą dziewczynę, bardzo oryginalną, zabawną, świetnie mi się z nią pisało. Pisaliśmy non stop całymi dniami, od rana do nocy praktycznie i naprawdę nie nudziło to nas. Postanowiliśmy się umówić na pierwsze spotkanie. W rzeczywistości była jeszcze piękniejsza niż na zdjęciach, widać było, że jest zestresowana i dosyć nie śmiała. Myślałem z początku, że po prostu nie spodobałem się jej i chcę jak najszybciej uciec. Zwiedziliśmy jeden obiekt w Warszawie, następnie zaproponowałem, żebyśmy się czegoś napili. Poszliśmy do parku, usiedliśmy na ławce, wypiliśmy dwa piwa (Tak wiem, że pewnie niektórzy pomyślą, że to żałosna randka, ale było cudownie i możecie myśleć co chcecie, szczególnie, że oboje lubimy napić się w plenerze i nam to pasowało ), atmosfera się rozluźniła, zbliżyliśmy się do siebie, aż w końcu pocałowaliśmy. Było wspaniale i oboje czuliśmy się świetnie. Później pożegnaliśmy się, wracając do domu zaczęła pisać mi sms, że jej głupio, przeprasza za to, że mnie pocałowała i że nigdy się nie zobaczymy, czuję się samotna, brakuję jej czułości i to przez alkohol a podobam się jej. Zignorowałem to i dalej pisałem jakby nigdy nic. Oczywiście kontakt nie został zerwany, dalej fajnie pisaliśmy ze sobą. Później można było odczytać, że jest bardzo zainteresowana, bo sama chciała zainicjować kolejne spotkanie do kina. Następnie pewnego dnia pokłóciliśmy (i to było kluczowe dla całej sprawy) się przez FB. Zaczęło się od tego, że zacząłem jej się pytać czemu jest taka smutna, wiedziałem, że jest trochę depresyjna, sama to przyznała, być może oczarowała mnie tym, że jest taka cicha i nie śmiała. Zacząłem jej pisać, że nie ma tak najgorzej w życiu, że inni mają straszne cierpienia i nie powinna tak mówić. Nie wytrzymała i wygadała, że była molestowana w przeszłości, jak później stwierdziła, że powiedziała to w "samoobronie" a nie, że chciała mi to powiedzieć, bo mi ufała. Zamurowało mnie, ale przeprosiłem ją za to i wyglądało na to, że przestała się gniewać. Nie zniechęciło mnie to do niej. W końcu doszło do randki w kinie, cały film przytulaliśmy się i całowaliśmy, było wspaniale, po wyjściu z kina, nie była w stanie utrzymać ze mną kontaktu wzrokowego i nic nie mówiła, mimo, że w kinie wyglądała na szczęśliwą i radosną. Myślałem, że to jakaś część "gry". Odprowadziła mnie na mój autobus. Coś tam pogadaliśmy i się z nią pożegnałem. Później zaczęła wypytywać się co to miało znaczyć w kinie i czy ma to jakiś sens, wyjaśniłem, że tak, ale przydałoby się jeszcze troszkę czasu (w końcu to było drugie spotkanie!). Trzecie spotkanie było u niej w domu, gdzie oglądaliśmy film i była podobna sytuacja co w kinie, tylko mniej pocałunków, później poszliśmy do knajpy, gdzie również był problem z kontaktem wzrokowym, powiedziała, że nienawidzi jak ktoś się na nią patrzy (było to dla mnie nie zrozumiałe, bo patrzyłem się całkiem normalnie tak jak rozmawia się z drugim człowiekiem). Widać było, że bardzo się stresuje, była mega spięta. Po tym spotkaniu kontakt przez fb z jej strony bardzo zmalał, był znikomy, ja pisałem do niej cały czas pierwszy ona tylko odpisywała, czasami ją sprawdzałem i nie odzywałem się dłuższy czas to coś tam napisała. Chciałem, żeby przyjechała do mnie, to powiedziała, że jej się nie chce i nie ma siły. Wur*wiłem się, ale starałem się nie ponieść emocją i następnie ukarałem ją brakiem zainteresowania. Wtedy się jakby ożywiła i kontakt z jej strony wzrósł na chwilę, ale później to samo, zrobiła się strasznie oziębła w stosunku do mnie, do spotkania nie doszło. Kolejnych spotkań nie było, cały czas wymówki i tak dalej. Nie mogłem już wytrzymać, po ostatniej wymówce, napisałem, że tęsknie i bardzo chce się z nią zobaczyć, ale nie przejęła się tym zbytnio. Napisałem, że czuję do niej coś więcej niż tylko przyjaźń, że myślałem o tym co zaszło, wtedy powiedziała, że nic nie czuje (chodź na samym początku było na 100% inaczej, była mega zainteresowana, to był wulkan emocji z jej strony), że wszystko zniszczyło się w momencie kiedy ona powiedziała mi o swojej tajemnicy życia, że fakt mojej wiedzy o tym, ją nęka, nie może czuć się komfortowo przy mnie i automatycznie chciała się wycofać. Przekonywałem ją różnymi argumentami, żeby nie przekreślała tej relacji, ale to nic nie dało. Na koniec napisała, że chcę się spotkać ostatni raz w grudniu, żeby dać mi prezent na urodziny. Zapytałem się, dlaczego jej na tym zależy tak bardzo, przecież nie chce mnie widzieć? Powiedziała, że nie wie, to ważne i już. I tutaj jest cała zagadka. O co może chodzić??? Przecież mogłaby wywalić ten prezent na śmietnik, albo dać komuś czy coś. Dodam, że naprawdę ją kocham i nigdy nie kochałem tak nikogo jak jej, mimo, że tak mało się widzieliśmy, zależy mi na niej. Wiem, że Marek uczy, aby nie plątać się w związki z takimi osobami i uciekać od nich, szukać kobiety, która sama w sobie jest szczęśliwa, bo tylko na tym może być zbudowany prawdziwy związek, na własnym szczęściu, a ja tak naprawdę czuje się szczęśliwym człowiekiem, tylko to zerwanie relacji mnie teraz dręczy. Wiem, że to wszystko są hormony, wchodzę w paszczę lwa, lew zamkną paszczę, a ja nadal myślę, jak tam wejść. Ale może miłość istnieję naprawdę, może są na świecie cuda, a może nie? Nie wiem, jestem młody, całe życie przede mną, dlatego chciałbym się poradzić starszych Braci Samców, jak powinienem teraz działać, bo jestem z tą sytuacją kompletnie sam. Sprawa jest bardzo ciężka, szczególnie nie znając dokładnie mojej wybranki i mnie, ale może ktoś coś jednak doradzi hmm? Z góry dzięki za przeczytanie i pozdrawiam! P.S Może w pewnych momentach nie zachowywałem się jak "podręcznikowy samiec alfa" okazując jej to zainteresowanie, ale to nie były shit testy z jej strony tylko zwykły lęk, także tą kwestię można pominąć w tej sytuacji i wiem, że spierdo*liłem z tym, że tak zacząłem pytać się o jej problemy, ale zrozumcie, że niepokoiło mnie to i chciałem wiedzieć z kim mam doczynienia, jeśli miała być potencjalną partnerką.
  22. Witam braci! Od jakiegoś czasu po powrocie do kraju szukam sobie własnego miejsca. Jak Jim w American Pie wróciłem do swojego pokoju po 3-letniej przygodzie i zacząłem robić porządki w szafkach. Znalazłem tam dużo pamiątek, między innymi po swoich ex. Również na płytach mam wiele zdjęć i zapisów rozmów z kiedyś. Jak to u was wygląda? Po rozstaniach wywalacie takie rzeczy? Jestem raczej osobą sentymentalną, ale bez przesady. Szczególnie chodzi o zdjęcia, których nikt trzeci nie może zobaczyc Z jednej strony to tylko zdjęcia, z drugiej czuję, że nie powinienem do nich wracać bo sentyment mi przypomina ich ciała i sytuacje. A to żeby sie uwolnić i iść dalej wcale nie pomaga. Ciekaw jestem waszego zdania.
  23. Historia z typu tych prawdziwych, ale muszę to z siebie wydusić. Byliśmy parą przez 3 lata, bywało gorzej i lepiej jak to w każdym związku, rozstawaliśmy się kilka razy i kilka razy do siebie wracaliśmy. Jak to na studiach seks zaczął się szybko, wiadomo tabletki weszły do jej rutyny więc byliśmy bezpieczni. Jednak nie chcąc dawać ślepemu losowi pola do popisu zawsze latałem w ogumieniu - 1zł więcej, i 5% przyjemności mniej ale za to 100% pewności. Polecam. Byliśmy tak ze sobą 3 lata i zaczęły się przebąkiwania że Miś ma z nią zamieszkać (a nie chciałem bo nie byłem pewny w pewnych aspektach i wiedziałem że to podróż w jedną stronę prowadząca do ślubu). Zaczęła się ostra manipulacja " Nie chcesz ze mną mieszkać to wypie!@#!, z nami koniec". Sprowadziło to związek do bytu w którym ludzie się nienawidzą i są ze sobą z przyzwyczajenia - ostatnie pół roku agonii. W sumie to nie dziwie się tej kobiecie. 25 lat na liczniku, blisko do 30. Zegar biologiczny tyka, a kto będzie chciał używany towar? Zwrot akcji 2.02.2017 Wytoczone zostały główne działa - dobry seks o każdej porze dnia i nocy. Było magiczne "Misiu kończ we mnie przecież biorę tabletki" i mówiłem że ok, udawałem że dochodzę to ona dosiadała mnie jak konia i robiła wszystko żebym się "schlapał". Jednak w głowie w tym momencie miałem słowa Marka i mówiłem że muszę założyć jednak ogumienie Wszystko kończyło się dla mnie dobrze i bezpiecznie, jednak ona widać że była zawiedziona Każdy normalny zdrowy facet chciałby skończyć bez, ale tylko mądry facet będzie miał w głowie całe konsekwencje całego tego "zajścia". Jednak kilka razy zapomniałam tabletek. 8-07.2017 Nastała sytuacja w której "wygadała się' że tydzień wcześniej wypiła dużo alkoholu ( 1.02.2017) i ponadto nie wzięła tabletek na wieczór. Przypadek? Nie sądzę. Po kilku akcjach kiedy nie chciałem kończyć w środku, a mimo to zapewniłem jej zajebisty seks zaczęły się ciche dni, nieodzywanie się itp. Po co chciałaby tego skoro oficjalnie oboje stosowaliśmy antykoncepcję? A no chciała mnie wziąć podstępem i wrobić w rolę ojca. Im większe naciski były tym większy był opór z mojej strony na to wspólne mieszkanie i dzieci, zwłaszcza że nie zarabiamy ponad 5k aby zapewnić im godne życie. Historia kończy się bardzo typowo. Przespała się z kolegą na wyjeździe integracyjnym i to by było na tyle. Koniec związku. Ciężko jest ja oceniać, jest kobietą, rządziły nią hormony i instynkty pierwotne - byliśmy ze sobą kilka lat, nie mam prawa jej szmacić. Podziękowanie dla Marka Kotońskiego Dzięki tym twoim nagraniom umiałem zachować trzeźwość umysłu, przejrzałem ją na wylot i nie dałem wrobić się w ojcostwo, na które były duże szanse - prędzej czy później. Nauczyłem się dużo, nie minęły dwa miesiące i poznałem kilka dużo lepszych dziewczyn. Do tego rozwój, siłownia i dbanie o siebie. Powodzenia chłopaki i uważajcie na kobiece instynkty pierwotne.
  24. Cześć Bracia. Pewien autor bloga "Oczami mężczyzny", który jak widać po komentarzach jest raczej kierowany do kobiet niż do mężczyzn opublikował tekst w którym krytykuje mężczyzn za rzekomą "bylejakość" jeśli chodzi o wybór partnerek. Jego zdaniem faceci są do niczego ale oczywiście kobiety super, tylko nie te szlaufy itp. Jego zdaniem facet powinien się poświęcić by znaleźć tą super inteligentną, niezależną kobietę XD Pośmiać się z niego można albo załamać ręce czytając takie brednie Zauważyłem też, że tego typu blogi, strony itp. cieszą się wielką popularnością wśród kobiet. Wy też odnoście podobne wrażenie? A wy co sądzicie na temat tego tekstu? link do tekstu: http://www.oczamimezczyzny.pl/nie-rozumiem/ treść tekstu: Nie rozumiem facetów, którzy wybierają idiotki. Dla wielu facetów może okazać się szokujące, że są na tym świecie kobiety, które nie chcą od nich pieniędzy, malowanie paznokci nie jest ich jedynym zajęciem, nie cierpią plotek i zawsze dokładnie mówią o co im chodzi. Najdziwniejsze jest w tym wszystkim to, że większość facetów teoretycznie o takich marzy. Teoretycznie… bo gdy mają wybór to cholera wie dlaczego prawie zawsze wybierają tępe idiotki bez własnych pasji, marzeń i swojego zdania. I gdzie tu kurwa jakaś logika? Tak naprawdę istnieje ogromna ilość świetnych kobiet od których wręcz bije charakter i błyskotliwość. Nietuzinkowe dusze, dobre serca i pięknie poukładane głowy. Panie które są przede wszystkim jakieś. Nigdy nie znudzi Cię rozmowa z nimi, ponieważ najczęściej mają swoje przemyślenia, własne zdanie i spojrzenie na świat. I to jest w nich piękne, ponieważ można podziwiać i kochać w nich coś więcej niż zwykłą powierzchowność. Dlaczego więc tak wielu facetów woli umawiać się ze zwykłymi kretynkami? Kompletnie nie rozumiem jak można chcieć zmarnować choćby pięć minut swojego życia na spotykanie się z osobą, której jedynym kreatywnym zajęciem w ciągu dnia jest pomalowanie paznokci lub kolejna bezsensowna sesja selfie. Dlaczego ktoś zamiast kobiety z własnym zdaniem, pasją i marzeniami woli wybrać pseudo księżniczkę z którą najczęstsza rozmowa to najzwyczajniej w świecie obrabianie tyłka innym? Zazdrość. Gówniane plotki. Przeżywanie życia innych osób. Brak zainteresowań. Bylejakość. No i oczywiście w pakiecie ego jak stąd na księżyc i głowa zawieszona wysoko w chmurach. Chwili bym nie wytrzymał, a co dopiero całe życie. Jednak bardzo często właśnie takie kobiety posiadają powodzenie u wielu facetów, ponieważ oni postanowili pójść na łatwiznę. Zadowalają się byle czym i sami kipią bylejakością. Chcą szybkich relacji, łatwych zdobyczy i błyskawicznego seksu. Nie chcą próbować wymagać i dawać więcej od siebie samych. Zadowala ich minimum. Tak naprawdę wielu dzisiejszych facetów można porównać do kameleonów. Do perfekcji opanowali sztukę wtapiania się w otoczenie. Szarzy jak zwykły mur przeciętnego bloku czy papier toaletowy wiszący przy klozecie. Nijacy do granic możliwości. Dlatego właśnie najgorszy typ dla nich to inteligentna, błyskotliwa i nietuzinkowa kobieta. Oni boją się takich kobiet. Z jednej strony wiecznie głoszą hasła o tym, że dzisiaj kobietom zależy jedynie na pieniądzach, statusie społecznym, ładnym domu i nowym aucie w garażu. Wykrzykują całemu światu, że nie ma już wartościowych pań z własnym zdaniem i zainteresowaniami. Rozsiewają mity i gówniane stereotypy. Nie potrafią się przyznać do tego, że przeraża ich kobieca niezależność. Panicznie się jej boją, bo mogłaby przysłonić ich dumę, ego i byle jaką męskość. Prawdziwy mężczyzna potrafi tę kobiecą niezależność i inteligencję docenić. Dokładnie rozumie, że tylko przy takiej kobiecie może spędzić całe życie, a jej indywidualność oraz charakter wniesie mnóstwo piękna w związek i wspólne życie. Prawdziwemu mężczyźnie żadna kobieta nie zdejmie spodni. Nie boi się tego, ponieważ sam ma charakter i zna swoją wartość. Zawsze uważałem, że najlepszą wizytówką mężczyzny jest szczęśliwa i mogąca się spełniać kobieta u jego boku. Taki facet będzie dumny z sukcesów swojej wybranki, będzie cieszył się jej indywidualnością i napawał każdą wspólnie spędzoną chwilą. Codzienna rozmowa doda mu wiary oraz siły i przede wszystkim sprawi, że będzie szczęśliwy. I choć niestety trudno w dzisiejszych czasach wartościowym osobom trafić na siebie, to mimo wszystko zamiast jeść brudną kanapkę z ziemi, lepiej napić się wody i poczekać na dobry obiad. Nie ma sensu wybierać tanich ludzi, łatwej drogi i szybkiej miłości. Nie ma sensu zadowalać się bylejakością. Uwierz – zasługujesz na więcej.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.