Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'Ludwig von Mises' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Lektura Obowiązkowa - nie tylko dla nowego użytkownika
    • Regulamin Forum
    • Jak kupić książki, nagrania i złożyć dotację
    • FAQ - poradniki, pytania i odpowiedzi
    • Przedstaw się
  • Rozwój - przejmujemy władzę nad światem :>
    • Co zmienić na Forum - Dział Techniczny
    • Rozwój idei Forum
    • Radio Samiec!
    • Czasopismo
    • Dotacje
    • Ważne!
  • Klub Weterana
    • Zasłużona Starszyzna
  • Relacje męsko-damskie i nie tylko
    • [ŚWIEŻAKOWNIA] - 'Moja historia'.
    • Na linii frontu - podrywanie.
    • Seks
    • Manipulacje kobiet i obrona przed nimi
    • Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
    • Sprawy rodzinne i dzieciaki
    • Rozstania, zdrady, prawo rozwodowe.
    • Mądry Mężczyzna po szkodzie.
    • Ściana hańby
  • Zaburzenia emocjonalne, psychiczne Pań i Panów
    • Borderline
    • Narcyzm
    • Depresja
    • Pozostałe zaburzenia
  • Męskie i niegrzeczne sprawy
    • Samodoskonalenie i samowychowanie
    • Bad Boy
    • Hajs i inne dobra materialne
    • Wtopy i upokorzenia
  • Youtube - ciekawostki, dramy, informacje, nowinki
    • Niekonwencjonalni youtuberzy
    • Zagraniczni youtuberzy
    • Kanały sportowe
    • Konwencjonalni youtuberzy
  • Sport i zdrowie
    • Sport
    • Zdrowie fizyczne i psychiczne
  • Polska i świat
    • Co w zagrodzie i za miedzą
  • Przetrwanie, apokalipsa, preppersi
    • Survival w mieście
    • Survival w terenie
    • Przydatne umiejętności
    • Zestawy ewakuacyjne
    • Ogień, woda, żywność, ubrania, energia
    • Broń i narzędzia
    • Apteczki, zestawy medyczne, pierwsza pomoc, higiena
    • Schronienie, domy, bunkry, ziemianki
    • Urządzenia, pojazdy, gadżety
    • Książki, opracowania, podręczniki, artykuły, wiedza - związane z survivalem
    • DIY, "patenty", life hacki
  • Motoryzacja i Technologie
    • Wszystko co jeździ, pływa i lata.
    • Komputery
    • Technika i sprzęt
  • Hobby
    • Zainteresowania
    • Hobby i twórczość
  • Duchowość
    • Nie samym ciałem człowiek żyje
  • Rozmowy przy wódce
    • Flakon, kielon i zagrycha
  • Rezerwat dla Kobiet
    • Dlaczego tak?
    • Bara-bara
    • Wokół domowej 'grzędy'
    • Bóg stworzył kobietę brzydką, więc musi się ona malować.
    • Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
    • Kobiecy kącik 'kulturalny'
  • Domowa grzęda
  • Samczy Mobil Klub HydePark- zbiór tematów niepasujących do pozostałych kategorii
  • Samczy Mobil Klub Rowery
  • Samczy Mobil Klub Powitalnia
  • Samczy Mobil Klub Zabezpieczenia przed miłośnikami cudzej własności.
  • Samczy Mobil Klub Samochody
  • Samczy Mobil Klub Latadła:szybowce, śmigłowce, rakiety, balony :)
  • Samczy Mobil Klub Motocykle
  • MacGyver a GADGETY MĘSKIE : ......?
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • IT Linux
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • Klub poligloty Jaki język
  • NAUKA - SCIENCE Wprowadzenie do Metodologii Naukowej
  • Klub Pasjonatów Futbolu Reprezentacja Polski
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ekstraklasa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka klubowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka międzynarodowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ogólne
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji s
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Pornografia - ubojnia pomysłowości, kreatywności i działania
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji 50 powodów aby porzucić pornografię
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Odwyk Piotra i nowe lepsze życie
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji NOFAP - Odwyk od A do Z
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Co robić by Nofap się udał?
  • Klub Wschodnioazjatycki Ogólne
  • Klub Wschodnioazjatycki Korea
  • Klub Wschodnioazjatycki Chiny
  • Klub Wschodnioazjatycki Japonia
  • Klub Wschodnioazjatycki Mongolia
  • In web development Przydatne linki
  • In web development Mam problem

Blogi

  • Blog Ruchacza
  • Critical Thinking
  • Pan Kabat Blog
  • Bacy
  • Paweł z N.
  • Silvia
  • Blogosfera Vincenta
  • 105 kg skurwysyna
  • Droga do męskości
  • „Sukces jest czymś, co przyciągasz poprzez to, kim się stajesz.”
  • RysiekBlog
  • PZK
  • Aroxblog
  • Zasady Drugiej Strony Lustra
  • Prywatne zapiski Leona
  • Self Blog
  • friendship
  • redBlog
  • OpenYourMind
  • kootasBlog
  • Blog
  • The Samiec Post
  • TradeMe
  • Zapiski Eldritcha
  • Blog Chłopaka na Testosteronie
  • nowhereman80
  • ALPHA HUMAN
  • Myśli bieżące - filozoficznie ...
  • Samczym okiem
  • Za twórczością podążający, pragnący swego zaniku.
  • Ryśkowe szaleństwa.
  • Spira - żeby wygrać, trzeba przegrać
  • Scarcity of Knowledge
  • Throat full of glass
  • .
  • listy do dusz
  • Cytaty ważne i więcej ważne
  • Różne wypociny EjczFajfa
  • Moje przemyślenia
  • Blog Duńczyka
  • Podkręcili mi śrubkę!
  • Pułapki i kruczki
  • Jak działa rzeczywistość i kim jesteśmy - rozważania
  • TOALSWAHCADTLKCAFG
  • Arasowy blog postrzegania subiektywnego
  • Otwórz Oczy
  • Bez litosci
  • Przelewanie mysli.
  • Blog Metodego !
  • Boks - kompletnego laika trening
  • New Day at oldschool
  • Moim okiem
  • Czerwony Notatnik
  • Świadomość,Świadomość,Świadmość
  • Human Design: self-study
  • TOP seriali telewizyjnych
  • Szkaradny's
  • Coś tu może kiedyś będzie.
  • Przebudzenie z Marixa
  • Cortazarski Blog
  • .
  • Indigo puff obraża nasze forum na streamie!!!!!!!!!
  • Blogowo
  • Analconda
  • danielmagical ...fenomen patostreemow
  • W poszukiwaniu prawdziwych emocji
  • "Rz"ycie
  • Always look on the bright side of life...
  • Za horyzontem zdarzeń
  • Kubeł zimnej wody
  • Just Easy
  • .
  • Rody Krwi
  • sumer
  • Filmoteka Białego Rycerza
  • Życie W Kuchni
  • Człowiek Renesansu
  • BS lepsze niż Vitalia!
  • Okiem borderki, czyli świat z innej perspektywy
  • Blog Dzika
  • Podglądam siebie.
  • Światłopułapka
  • Wzloty i upadki ducha
  • Złote myśli Sary.
  • ezo
  • La chica loca
  • nowy rok numerologiczny rozpoczety
  • 30 dniowe wyzwanie.
  • 1
  • "Jak się przewróce to ja się za swoje przewrócę"
  • Coś Więcej...
  • Kobieta to rarytas dla bogaczy.
  • Narkonauta
  • Casual Gentleman
  • Luźne przemyślenia Ksantiego
  • .
  • Dziennik rozwojowy
  • Studęt tłumaczy
  • antymatrixman
  • Rapke
  • Między ziemią a piekłem czyli ile kosztuje spełnianie marzeń.
  • Archiwa Miraculo
  • IBS/SIBO - moje zmagania z chorobą
  • Wielka ucieczka z więzienia "Przeciętność"
  • Chore akcje z mojego poje*anego życia
  • Czas zapłaty
  • Jan Niecki - manosfera
  • Miejsce ulotnienia dla zbyt dużego ścisku pod kopułą
  • Z Przegrywu do Wygrywu
  • Droga do Zwycięstwa
  • Nerwica, lęki, pogadajmy.
  • Wewnętrzna stabilizacja świadomego mężczyzny
  • Baldwin Monroe...na płótnie
  • moj pulpit
  • Dobry, zły i brzydki
  • Różności
  • Uśmiechnięta (p)ironia
  • Instrukcja życia w systemie...
  • Orszak Trzech Króli
  • Human LATA - Od zera do ATPL'a.
  • Niezapominajka
  • Niezapominajka
  • Ozór na szaro
  • PsYCH14trYK
  • (...)
  • boczkiem przez życie
  • Ze szczura w Kruka (PuA, rozwój osobisty i duchowy)
  • Ozór na szaro.
  • Strumień świadomości
  • Przygody faceta w prawie średnim wieku
  • :-)
  • Esej - jaki jest i powinien być cel życia ludzkiego?
  • Eksponowanie kreatywności.
  • W samo okienko
  • Saturn i co dalej?
  • Zapiski
  • Jakie są korzyści z skontaktowania się z profesjonalną firmą w celu dochodzenia odszkodowania za poniesione straty?
  • Bruxawirus
  • Redpill
  • Naukowy blackpill
  • Czy to friendzone?
  • Jak żyć ?
  • Jak żyć, Panie Premierze?
  • Żywot wieśniaka poczciwego
  • Jack Hollywood
  • Analconda
  • smerfiBlog
  • Dzień, w którym przestałem być nieśmiały.
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • O podróżach
  • Młodzi samcy w równowadze Blog
  • Klub muzyków i kompozytorów (muzyczny) Blog muzyczny
  • Red Pill Blog Redpill

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Miejscowość:


Interests

Znaleziono 6 wyników

  1. Podobno mężczyźni są bardziej logiczni i racjonalni niż kobiety. Tak więc Panowie, nie bądźmy babami, tylko mądrymi samcami (chociaż oczywiście niekiedy zdarzały się w historii bardzo logiczne kobiety jak Marilyn vos Savant czy Ayn Rand, no ale trochę ich mało na składzie). Logika, wedle klasycznej definicji to "nauka o sposobach jasnego i ścisłego formułowania myśli, o regułach poprawnego rozumowania i uzasadniania twierdzeń" Przykładem takiego poprawnego rozumowania jest rozumowanie dedukcyjne, w skrócie po prostu dedukcja. Polega ona na wyprowadzaniu wniosków z założeń uznawanych za prawdziwe. Taki proste przykłady: Co jest bardzo istotne logika, podobnie jak matematyka jest nauką aprioryczną. Czyli w odróżnieniu od nauk empirycznych (jak biologia, chemia czy fizyka) jej twierdzeń nie weryfikuje się doświadczalnie, tylko właśnie na skutek dedukcyjnego rozumowania. Tak jak nie sprawdza się w laboratorium czy 2+2 równa się 4 czy 5, tak wniosku że Polacy (urodzeni w Polsce) są Europejczykami nie sprawdza się robiąc powiedzmy jakiś badań genetycznych, wystarczy znać sam fakt, że Polska leży w Europie. Ważne jest też aby nie pomieszać sobie w głowie tych dwóch rodzajów nauk ze sobą. Czasem gdy poda się taki przykład jak ten ze skowronkiem, ktoś tu może wyjechać z: '"a ja znam gatunek ptaków, które nie mają piór i co?". No i jajco, to sprawa dla ornitologii, i biologii, a nie logiki, tu był podany tylko przykład, jak takie rozumowanie ma wyglądać. Sęk w tym, że dedukcyjne wnioskowanie będzie prawidłowe, jeżeli fakt A będzie prawdziwy, wówczas fakt B, będący logiczną implikacją faktu A, też będzie prawdziwy. A więc JEŚLI to prawda, że wszystkie ptaki mają pióra, no to każdy gatunek ptaka, jaki wymienimy, również będzie miał pióra. Ale jeśli nie wszystkie ptaki mają pióra, no to zdanie "wszystkie ptaki mają pióra" jest po prostu błędne, i nie można wysnuć na 100% wniosku, że jakiś tam gatunek ptaków na 100% ma pióra. Ale jeszcze wchodzi w to kwestia rachunku prawdopodobieństwa. Jeśli np. 99,99% gatunków ptaków ma pióra, no to jak ktoś poda nam gatunek jakiegoś nieznanego nam ptaka, to możemy na 99,99% stwierdzić że ten ptak ma pióra. Rozumowanie dedukcyjne nie będzie pełne, przez niepełność dostępnych informacji, ale pozwoli nam z dużą dozą prawdopodobieństwa oszacować jaka jest prawda. Bardzo zbliżonych przykładem logicznego rozumowania jest abdukcja. Tyle że tu wnioskujemy w drugą stronę. Mamy fakt B, dla którego zaistnienia musiał wystąpić fakt A. Tak więc jeśli B jest prawdziwe, to A również będzie prawdziwe. Np.: Co ciekawe abdukcję a nie dedukcję, jak się powszechnie uważa stosują takie ikony popkultury jak Sherlock Holmes i Dr House. W przypadku Holmesa, to rozumowanie w stylu: "jest ślad zbrodni, musiał być więc i sprawca", a w przypadku House'a: "mamy zespół objawów, więc istnieje i choroba, która je wywołała". Przypadek House'a jest o tyle ciekawy, że on nigdy nie dysponuje pełnią informacji, więc proces diagnozy w oparciu o abdukcję robi się trochę skomplikowany. Kto oglądał/ogląda serial, ten wie, że wygląda to zazwyczaj tak: do szpitala przywożą pacjenta z jakąś dziwną chorobą, której nie jest w stanie zdiagnozować żaden inny lekarz. House wraz ze swoim zespołem wypisuje, więc na tablicy wszystkie objawy oraz możliwie pasujące choroby. Następnie ustala chronologicznie najbardziej prawdopodobną wersję i zleca badania. Po wykluczeniu poszczególnych opcji (np. rezonans nie wykazał guza, więc guza wykreślamy) zostaje ich coraz mniej. Z uwagi na zazwyczaj bardzo zły stan pacjenta, podjęte zostaje leczenie na najbardziej prawdopodobną wersję choroby. Jeśli stan pacjenta się poprawia, idziemy w dobrą stronę, jeśli nie, a w dodatku pojawia się nowy symptom, grono kandydatów wśród chorób jeszcze bardzie się zawęża, aż zostaje jedna opcja, czasem, dopisana gdzieś po drodze. Gregory House rozwiązał kolejną zagadkę i uratował kolejnego pacjenta. O abdukcji House'a i jego porównaniu z Sherlockiem Holmesem, można więcej poczytać w książce "Dr House i filozofia - wszyscy kłamią" w rozdziale: "Logika zgadywania w opowieściach o przygodach Sherlocka Holmesa i w serialu Dr House" Prakseologia - to kolejna aprioryczna, oparta na logice i dedukcji nauka, zajmująca się badaniem wszelkiego celowego ludzkiego działania. Pozwala ustalać takie fakty jak np. "Działanie ludzkie polega na celowym dążeniu do osiągnięcia pożądanych celów za pomocą ograniczonych środków. Nikt nie może celowo nie działać." czy "Każde działanie ma na celu poprawę subiektywnego stanu jednostki.". Prakseologia ma ogromne znaczenie dla ekonomii, jako że tzw. rynek tworzą ludzie, podejmujący na nim rozmaite działania, służące ich subiektywnie wybranym celom. Właśnie dzięki temu jesteśmy w stanie określić prawa ekonomii. Na konieczność stosowania prakseologii jako metody badania praw ekonomii wskazywał Ludwig von Mises, głownie w swoim dziele: "Ludzkie Działanie", która jest najlepszą książką o ekonomii, jaka powstała . Mises również wskazywał, że ważną rolę w ekonomii odgrywa katalaktyka, czyli oparta na prakseologicznej analizie nauka o ludzkiej wymianie. Wyjaśnia ona np. takie rzeczy jak: człowiek kupuje karton mleka za 2,5 zł w sklepie, co oznacza, że w danej chwili ceni te 2,5 zł mniej niż karton mleka. Podejmując działanie, poprawia swój subiektywny stan z lepszego na gorszy, w tym wypadku wymienia mniej cenione dobro, na dobro, bardziej cenione. To tłumaczy w jaki sposób kształtują się ceny rynkowe itd. O Misesie, i Austriackiej Szkole Ekonomii, opierającej swoją metodologię badań na prakseologii, można więcej poczytać także u nas na forum. Na moim blogasku: u Vincenta: i jeszcze w różnych tematach w dziale "Ekonomia". Ludzi zorientowanych w tym temacie, trochę tu mamy No i na koniec wspomnę jeszcze o teorii gier, czyli o dziale matematyki zajmujący się badaniem optymalnego zachowania w przypadku konfliktu interesów. I takie luźne przykłady: Równowaga Nasha - stan stabilny systemu z wpływającymi na siebie graczami, to w którym to stanie żaden gracz, nie może zyskać zmieniając strategię, o ile strategia reszty graczy jest stała. Przykład z filmu "Piękny umysł", gdzie John Nash (w tej roli Russell Crowe), tłumaczy kolegom dlaczego lepiej, żeby żaden z nich nie startował do blondynki, która i tak ma ich wszystkich w dupie, a potem każdy z nich zostaje olany przez pozostałe koleżanki, bo żadna z nich nie chce "być tą drugą". A tak jak nikt nie będzie podrywał blondyny, każdy kolega znajdzie swoją niunię, i każdy zarucha : Dylemat więźnia - Przedstawia hipotetyczną sytuację, w której dwóch ludzi umieszczono w więzieniu za przestępstwo, którego się w rzeczywistości nie dopuścili. Trzymani są w oddzielnych celach, aby nie mogli się porozumiewać. Podczas przesłuchania policja stara się nastawić jednego przeciw drugiemu. Jeżeli to się nie uda, trzeba będzie ich wypuścić z powodu braku dowodów winy. Dla obu najkorzystniej jest więc trzymać się razem. Policja mówi każdemu z nich, że jeśli oskarży partnera, zostanie zwolniony, a nawet dostanie nagrodę. Jeśli obydwaj zaczną zeznawać, obaj trafią do więzienia. Jeżeli jeden z nich będzie zeznawać, a drugi nie, wówczas przestępca zdradzony przez towarzysza dostanie wyższy wyrok, niż gdyby obaj zeznawali, a jego towarzysz niższy. Sytuację tę nazywa się dylematem więźnia, gdyż dla każdego z nich racjonalnym wyborem wydaje się składanie zeznań, ale wynik takiej decyzji będzie dla obydwu gorszy, niż gdyby sobie nawzajem zaufali, stąd dylemat. Postawmy się teraz na miejscu gracza A. Jeżeli jego partner nie zdradzi, to on, składając zeznania odniesie korzyść, czyli zostanie wypuszczony na wolność oraz otrzyma nagrodę. Jeżeli jego partner zdradzi, to dla niego również lepiej będzie zeznawać, bo w przeciwnym razie otrzyma najsurowszy z możliwych wyroków. Logika podpowiada więc, że należy zeznawać niezależnie od tego, co zrobi partner, pomimo że lojalność byłaby najkorzystniejsza dla obydwu. W życiu częściej jednak mamy do czynienia z tzw. iterowanym dylematem więźnia, a więc taki rodzaj dylematu więźnia, w którym sytuacja jak w przykładzie z więźniami powtarza się wielokrotnie, a żaden z „graczy” nie wie kiedy nastąpi jej koniec. Wówczas współpraca zaczyna nabierać sensu. Zarówno strategia „zawsze zdradzaj”, jak i „zawsze wspólpracuj” okazują się nieskuteczne. Najlepsza okazuje się taktyka „wet za wet”. Co więcej w pierwszej rundzie opłaca się podjąć współpracę i kontynuować ją do czasu aż druga strona również współpracuje. Natomiast gdy drugi gracz dopuści się „zdrady” stosujemy zdradę odwetową. Ważny jest również żeby umieć wybaczać, jeśli nielojalny partner ukarany „zdradą” zaczyna ponownie współpracować, należy ponownie tę współpracę kontynuować. Ważne zastrzeżenie!!! W tej grze zakłada się że dwaj gracze są sobie równi siłą, ze względu na to że w życiu codziennym powszechna jest nierównowaga sił, strategia „wet za wet” nie zawsze przyniesie spodziewane korzyści. Mimo to, jest to najlepsza strategia jaką można przyjąć. Dobra naprodukowałem się, starczy tego dobrego . Zachęcam do dyskusji. A może jest tu ktoś, kto mocniej siedzi w tych tematach? Może jakieś algorytmy? Może jakieś ciekawe książki, materiały, filmy do polecania? Liczę na waszą mądrość Panowie, i pamiętajcie Św. Tomasz patrzy, jeśli wiecie co mam na myśli
  2. Oczywiście socjalizm w cudzysłowie, ponieważ pojęcia socjalizmu jeszcze wówczas nie było . Jednak tym co ostatecznie doprowadziło do upadku rzymskiego imperium był państwowy interwencjonizm w gospodarkę: Przede wszystkim kontrola cen w handlu, ustanawianie cen maksymalnych za towary i nade wszystko ciągłe osłabianie waluty, poprzez coraz większe rozwadnianie złotych i srebrnych monet innymi metalami (tak samo było zresztą z upadkiem starożytnych Aten, kiedy władze zaczęło dodawać miedzi do złotych monet). Agresorzy, którzy najeżdżali Rzym w IV i V wieku nie byli silniejsi od przeciwników, z którym Rzym w przeszłości radził sobie bez problemu, po prostu wykorzystali oni wewnętrzny upadek gospodarczy imperium. Polecam do posłuchania fragment z "Ludzkiego Działania" Ludwiga von Misesa w tym temacie:
  3. Ludwig von Mises (1881-1973) był jednym z najwybitniejszych ekonomistów jacy chodzili po naszej planecie. Z pochodzenia był Austriakiem urodzonym we Lwowie, czyli stolicy Królestwa Galicji, będącym w ówczesnym okresie pod panowaniem zaboru austriackiego. W tamtym okresie obszar ten był nazywany niekiedy "Małopolską", jako że większość jego mieszkańców stanowili Polacy, około 1/4 Żydzi i po małej części Ukraińcy. Dziadek Misesa był głową lokalnej gminy żydowskiej, posiadał również tytuł szlachecki. Jednak jak pisał Erik von Kuehnelt-Leddihn, główny wpływ na ukształtowanie kulturowe, światopoglądowe itd. na Misesa mieli nie Żydzi, ale właśnie Polacy, stanowiący prawdziwą kulturową i intelektualną elitę w tamtejszym obszarze, znani ze swojego umiłowania wolności i walki o niepodległość. Więcej do poczytanie na temat w artykule poniżej: http://mises.pl/blog/2010/09/28/kuehnelt-leddihn-kulturalne-korzenie-ludwiga-von-misesa/ Ludwig von Mises czuł się jednak przede wszystkim austriackim patriotą, lojalnym wobec monarchii Habsburgów. Polskie akcenty w Austriackiej Szkole Ekonomii, której Mises był jednym z najbardziej znanych przedstawicieli to jednakże żadna nowość. Sam jej założyciel, czyli Carl Menger, urodził się w Nowym Sączu, doktoratu prawa bronił na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie, a jednym z jego egzaminatorów był Polak, Julian Dunajewski .... ówczesny mister skarbu Austro-Węgier. Polacy w zaborze austriackim byli nie tylko traktowali lepiej niż w niemieckim i rosyjskim, ale także byli bardzo cenieni przez samych Austriaków. Wielu Polaków widziało nadzieję w Habsburgach, jako przyszłej elity intelektualnej w wyzwolonej Polsce. Wkład Ludwiga von Misesa w rozwój nauk ekonomicznych jest nieoceniony. Przypomnę że to on wprowadził słuszność prakseologii jako podstawy metodologicznej w Austriackiej Szkole Ekonomii, chociaż takie metody były stosowane już od samego początku, od Carla Mengera, tyle że wcześniej nie używano słowa "prakseologia". Bezpośrednie sukcesy Misesa to m. in.: 1. Teoria cykli koniunkturalnych i przewidzenie Wielkiego kryzysu z 1929 r. Kryzys 1929 r. był dla wielu ekonomistów zupełnym zaskoczeniem. Nie wyłączając Irvinga Fishera, niesłusznie uznawanego wówczas za główny autorytet w dziedzinie polityki monetarnej, który sam stracił na kryzysie ogromne pieniądze. Tymczasem Mises już w wydanej w 1912 r. książce pt. "Teoria pieniądza i kredytu" krytykował pieniądz fiducjarny, odchodzenie od standardu złota, centralną bankowość itd. Tak w roku 1912, czyli na rok przed utworzeniem Fed-u i 17 lat przed wybuchem kryzysu. Co więcej, w połowie 1929 r. Mises odmówił przyjęcia oferty w prestiżowym wiedeńskim banku Kreditanstalt, czym mocno zaskoczył wszystkich, łącznie ze swoją narzeczoną. Taką decyzję Mises uzasadnił słowami: "nadchodzi wielki krach, a ja nie chcę żeby moje nazwisko było kojarzone z tym bankiem". Kilka miesięcy później zaczął się największy kryzys gospodarczy w historii, a wspomniany bank zbankrutował. Badania na temat polityki pieniężnej i cykli koniunkturalnej przez Misesa oraz jego ucznia Friedricha von Hayeka stworzyły austriacką teorię cyklu koniunkturalnego, która jak żadna inna tłumaczy występowanie kryzysów w gospodarce: https://pl.wikipedia.org/wiki/Austriacka_teoria_cyklu_koniunkturalnego 2. Wykazanie niemożliwości funkcjonowania gospodarki socjalistycznej i przewidzenie upadku ZSRR już w 1920 r. Na początku XX w. w gronie ekonomistów przetoczyła się gorąca dyskusja na temat czy funkcjonowanie gospodarki socjalistycznej jest możliwe. Ludwig von Mises uznawał że jest to absolutnie niemożliwe. W 1920 r. przedstawił swoje zdanie w eseju pt. "Kalkulacja ekonomiczna w socjalizmie". Jak zauważył Mises, w socjalizmie, gdzie nie ma prywatnej własności środków produkcji, nie można nimi handlować, przez co nie można określić ich cen rynkowych. A to z kolei uniemożliwia przeprowadzanie kalkulacji ekonomicznej. Analiza ta była na tyle błyskotliwa że nawet Oskar Lange, który był socjalistą uważał że Mises zwrócił uwagę na niezwykle ważną kwestię i dał wyraźną podpowiedź socjalistom, dlatego w Ministerstwie gospodarki, czy jakimś Urzędzie Centralnego Planowania w ZSRR powinien stać posąg Misesa. Sam Lange uważał że problem kalkulacji ekonomicznej można rozwiązać z pominięciem działania wolnego rynku, metodą prób i błędów. Tą koncepcję obalił jednak F. A. von Hayek zwracając uwagę, że w takim modelu gospodarczym trzeba by powołać armię biurokratów, którzy musieliby sprawdzać każdą kalkulację ekonomiczną dokonywaną przez kierowników przedsiębiorstw. Ponadto ich rachunki trzeba by zestawiać z ich alternatywnymi wersjami, aby sprawdzić czy aby na pewno wybrali najlepsze rozwiązanie. Takie państwo musiałoby się zamienić w gigantyczny aparat biurokratyczny o kosztach niemożliwych do utrzymania. Mises swoje zdanie na temat socjalizmu przełożył jeszcze dokładniej w książce "Socjalizm" wydanej w 1922 r. Wielu ekonomistów polemizowało w tej kwestii z Misesem na przestrzeni lat. Jednych z nich był Paul Samuelson, kolejny ze znanych "autorytetów". Znany także z tego, że próbował przewidzieć kiedy ZSRR prześcignie USA, datę wciąż przesuwał, kiedy poprzednia wróżba się nie powiodła, niczym Świadkowie Jehowy przesuwający datę końca świata i tak do samego upadku ZSRR. Innym był Robert Heilbroner, ekonomista chwalący m. in. Karola Marksa, Thorsteina Veblena czy Johna Maynarda Keynesa. Jednak kiedy w 1991 r. ZSRR ostatecznie upadł, przyznał on Misesowi rację po blisko 50 latach polemiki. W jednym z artykułów napisał: "It turns out, of course, that Mises was right". Czyli: "Jak się okazało, oczywiście to Mises miał rację". W licznych publicznych wystąpieniach przyznawał m. in. że socjalizm był jednym z największych nieszczęść jakie spotkał świat; kapitalizm pokonał socjalizm; kapitalizm organizuje materialną stronę życia w sposób znacznie bardziej zadowalający niż socjalizm itd. Jako że ZSRR powstał w 1922 r. a Mises krytykował socjalizm już 1920 r. często mówi się że Mises przewidział upadek ZSRR, zanim jeszcze ZSRR powstał. 3. Przewidzenie upadku keynesizmu Po II wojnie światowej keynesizm, a więc prąd w gospodarce oparty na interwencjonizmie państwowym był przez długi czas prądem dominującym. Aż do przełomu lat 60-tych i 70-tych, gdy pojawiła się fala rozmaitych kryzysów gospodarczych i zjawisko tzw. stagflacji, czyli występowanie jednoczesnego kryzysu gospodarczego i wysokiej inflacji. Wedle założeń keynesizmu to powinno być niemożliwe, ponieważ inflacja to miał być sposób na pobudzanie gospodarki i wyciągania jej z kryzysu. Jak się okazało to co głosił Ludwig Mises i inni Austriacy na temat keynesizmu w licznych książkach i publikacjach na przestrzeni lat było prawdą. Spuścizna Ludwiga von Misesa Do najważniejszych uczniów Misesa możemy zaliczyć takich ludzi jak: -Friedrich August von Hayek - razem z Misesem rozwijał teorię pieniądza i cykli koniunkturalnych, za co po latach, bo dopiero w 1974 r. dostał Nagrodę Nobla, jeden z najbardziej znanych interlokutorów Keynesa -Murray Rothbard - swego rodzaju "ojciec chrzestny" libertarian jako autor słynnego "Manifestu libertariańskiego", ekonomista, historyk, teoretyk polityczny, autor wielu popularnych książek jak: "Złoto, banki, ludzie - krótka historia pieniądza", "Wielki kryzys w Ameryce", "Tajniki bankowości" czy "Ekonomia wolnego rynku" -Fritz Machlup - autor różnych książek m. in. o giełdzie, kredycie, bankowości -Henry Hazlitt - autor popularnej "Ekonomii w jednej lekcji", to głównie on spopularyzował ASE w USA -John von Neumann i Oskar Morgenstern - genialni twórcy teorii gier Współcześnie myśl Misesowską i ASE promuje Mises Institute, najbardziej popularny w USA. Polskim odpowiednikiem jest działający od 2003 r. we Wrocławiu Instytut Misesa.
  4. Zanim na dobre zacznę swój wywód na temat ekonomii zadam Ci proste pytanie. Co byś powiedział/a gdyby ktoś powiedział Ci że 2+2=5? Pewnie pomyślał/a byś że ten człowiek żartuje albo jest kompletnym debilem, który nie skończył nawet podstawówki. Albo inaczej, oglądasz telewizję a tam mówią Ci że od dziś 2+2 to nie 4 tylko 5? Pewnie w pierwszej chwili pomyślałbyś że dziś Prima Aprilis albo żart z jakiegoś innego powodu. Pytanie zatem skąd aż taką oczywistością jest że 2+2=4 i nie ma bata że jest inaczej? Otóż dlatego że matematyka jest nauką aprioryczną a nie empiryczną. A więc wyniku działania 2+2 nie można empirycznie podważyć jak jest w przypadku nauk przyrodniczych jak biologia, chemia czy fizyka. Nie ma czegoś takiego, że ktoś zrobił eksperyment z którego wyszło że 2+2 nagle stało się 5. Prawa matematyczne są aprioryczne, czyli takie których ważność można stwierdzić niezależnie od wyników późniejszych doświadczeń, od „a priori – łac. „z góry”, „uprzedzając fakty”, „z założenia”. Ktoś jednak mógłby uznać że to tylko kwestia semantyki, jednak to że twierdzenia matematyczne oddają autentyczny obraz rzeczywistości można zobrazować prostym przykładem: Siedzą sobie dwa gołębie na dachu, po chwili przylatują kolejne dwa, czy istnieje jakakolwiek możliwość że (przy założeniu że poza przyfrunięciem gołębi nic innego się nie wydarzy) teraz na dachu nie siedzą cztery gołębie? Odpowiedź jest oczywista i brzmi nie, nie ma takiej możliwości. Czy jeśli to wydarzenie zdarzy się tysiąc razy musimy oglądać to za każdym razem? Nie, za każdym razem będzie to samo i już teraz wiemy że z dwóch gołębi na dachu zrobi się cztery. Do czego zmierzam? Do tego że matematyka to nie jedyna z nauk apriorycznych, do nich należą także logika oraz prakseologia. I właśnie nad tym drugim pojęciem mam zamiar głównie pochylić się w tym felietonie. Prakseologia jest dedukcyjną dziedziną badań naukowych dotyczących wszelkiego celowego ludzkiego działania. I to właśnie na prakseologii opiera się metodologia Austriackiej Szkoły Ekonomii, koncepcję tę jako pierwszy rozwinął wybitny austriacki ekonomista Ludwig von Mises w swoim legendarnym dziele „Ludzkie Działanie”, gdzie przedstawił ekonomię jako dziedzinę prakseologii, czyli de facto uznał ekonomię za naukę aprioryczną. Zanim przejdę do tego, dlaczego ekonomia jest nauką aprioryczną i jakie są te aprioryczne założenia ekonomiczne dodam skąd w ogóle pomysł na ten artykuł. Otóż jako propagator wolnego rynku i ASE często spotykam się z zarzutami, jakobym proponował coś nierealnego i szkodliwego. Kiedy odwołuję się do praw ekonomii, nierzadko słyszę mało merytoryczne „argumenty” typu „naczytałeś się Korwina i gadasz głupoty”, bardzo często spotykam się też z „argumentami” sprzecznymi jak np. „czegoś takiego nigdzie nie było na świecie, to utopia” i „takie coś już było w XIX wieku i było złe” albo „jesteś zapewne gimbusem, dorośniesz i pójdziesz pracować u prywaciarza za 5 zł/h to Cię wyleczy” i „mówisz tak bo pewnie jest bogaty i nie znasz życia”, oczywiście pada też mityczny „model skandynawski” i argumenty typu „są bogaci bo mają wysokie podatki i wysoki socjal”. Wiadomo przecież że ich kapitalistyczna historia gospodarcza nie ma żadnego znaczenia, ani złoża surowców, ani to że nadal mają stosunkowo dużą swobodę działalności gospodarczej (zwłaszcza w porównaniu z Polską). Są bogate dzięki, a nie pomimo podatków, a socjal mają wysoki nie dlatego że ich stać, tylko są bogate dzięki wysokiemu socjalowi. Tak jak Pan Józek nie wydaje dużo kasy na cele charytatywne bo dużo zarabia, tylko dużo zarabia, ponieważ wydaje dużo na cele charytatywne, logiczne prawda? . A to że te kraje obecnie rozwijają się wolniej niż w czasach gospodarki rynkowej to przecież taki nieistotny szczególik . Wyobraźmy sobie że w miejsce dyskusji o ekonomii wstawiamy dyskusję o matematyce. Wtedy moje dyskusje wyglądały mnie więcej tak: Ja: 2+2=4 Rozmówca: Nieprawda, bo np. w Szwecji 2+2=5 Ja: Co za bzdura, wyniki działań matematycznych wszędzie są takie same Rozmówca: Byłem w Szwecji i widziałem że 2+2=5 Ja: Nie uwzględniłeś w równaniu jednego elementu, 2+2+1=5, ale 2+2 to nadal 4 Rozmówca: Naczytałeś się Korwina i opowiadasz pierdoły Ja: Czy jak siedzą dwa gołębie na dachu i przyfruną kolejne dwa to będzie ich cztery czy pięć? Rozmówca: Pójdziesz pracować do prywaciarza 5 zł za godzinę to przestaniesz gadać głupoty Prawda że brzmi zabawnie? Ale wystarczy już tego śmieszkowania, przejdźmy zatem do konkretów. Aprioryczne założenia w ekonomii Na wstępnie dla porządku przypomnę że aprioryczną dziedziną nauki jest także logika. I tak na przykład logicznym i apriorycznym stwierdzeniem będzie zdanie: „Przedmiot, który jest całkowicie czerwony, nie jest całkowicie zielony.”, albo: ”Jeśli Polska znajduje się w Europie, to Polacy są Europejczykami”. Proste prawda? Ten drugi przykład przy okazji wprowadza kolejne ważne pojęcie, którym jest logiczna implikacja, czyli krótko mówiąc relacja pomiędzy teoriami, sytuacja, kiedy coś wynika z czegoś. I tak w tym przypadku, skoro Polska leży w Europie, to urodzeni w Polsce są również urodzonymi w Europie, są Polakami są więc i Europejczykami. Wprowadziłem to pojęcie w tym miejscu nie bez powodu. A powodem jest dokładniejszą przedstawienie czym jest prakseologia, czyli nauka o celowym ludzkim działaniu i czym odróżnia się od psychologii. Otóż psychologia zajmuje się teoriami wyjaśniającymi, dlaczego ludzie wybierają określone cele, lub jak ludzie będą działać w danych okolicznościach. Prakseologia natomiast zajmuje się logicznymi implikacjami faktu, że ludzie mają określone cele oraz że działają, żeby je osiągnąć. Przedmiotem prakseologii jest ludzkie działanie, a nie zdarzenia psychologiczne, które prowadzą do działania. Przedmiotem psychologii są wewnętrzne procesy, które powodują lub mogą powodować określone działanie. Przedmiotem prakseologii jest działanie jako takie. Z powodu tej różnicy, może być całkowicie odpowiednim dla psychologów stosować eksperymentalne testowanie hipotez (czyli badanie empiryczne), ale kompletnie błędnym jest dla ekonomistów kopiowanie tychże metod. Jak pisze Mises w „Ludzkim Działaniu”: „Zarówno morderca, którego do zbrodni popycha podświadomy impuls (id), jak i neurotyk, którego nienormalne zachowanie wydaje się niewprawnemu obserwatorowi po prostu bezsensowne, działają. Obaj, tak jak wszyscy, realizują pewne cele. Dzięki psychoanalizie wiemy, że zachowania neurotyków i psychopatów również mają pewien sens, że oni też w swych działaniach zmierzają do określonych celów, chociaż – uważając siebie za normalnych i zdrowych – oceniamy, że w wyborze swoich celów kierowali się bezsensownym rozumowaniem, a dobierane przez nich metody osiągania tych celów są sprzeczne z zamierzeniami. Określenie „nieświadomy” w prakseologii oraz terminy „podświadomy” i „nieświadomy” w psychoanalizie należą do dwóch różnych systemów myślenia i obszarów badań. Prakseologia zawdzięcza psychoanalizie nie mniej niż inne nauki. Tym ważniejsze jest więc, by pamiętać o granicy dzielącej prakseologię od psychoanalizy.” OK, skoro wiemy już czym prakseologia odróżnia się od psychologii i to że jest nauką aprioryczną, a ekonomia powinna być taktowana jako dziedzina prakseologii przejdźmy do tym samym do przykładów apriorycznych założeń w ekonomii: 1. Działanie ludzkie polega na celowym dążeniu do osiągnięcia pożądanych celów za pomocą ograniczonych środków. Nikt nie może celowo nie działać. Czy człowiek może podjąć działanie które nie zmierza do żadnego celu? Nawet coś tak prozaicznego jak podrapanie się po nosie czemuś służy, w tym wypadku pozbyciu się uczucia swędzenia. Wszystko co robimy do czegoś zmierza, bez celu w ogóle nie podjęlibyśmy działania. Czasami mówimy o „bezcelowym” działaniu, ale to tylko potoczne określenie na działanie, które owszem zmierza do pewnego celu, ale uważamy że nie uda się go osiągnąć. A czy środki na drodze do celu są ograniczone? Cóż, być może jeśli ktoś mieszka w Raju ten problem go nie dotyczy, ale póki mówimy o człowieku żyjącym na planecie Ziemia, choćby był najbogatszym człowiekiem na świecie, jego zasoby i tym samym środki do działania będę ograniczone. 2. Każde działanie ma na celu poprawę subiektywnego stanu jednostki. Kluczowym jest tu słowo „subiektywnego”. Nawet masochista dążąc do bólu i upokorzenia robi to dlatego, że właśnie to daje mu satysfakcję i przyjemne doznania. 3. Większa ilość określonego dobra jest ceniona wyżej niż mniejsza ilość tego samego dobra. Gdyby piekarnia wystawiła dwa identyczne bochenki chleba za 4 zł, a obok jeden (taki sam jak dwa pozostałe) również za 4 zł, trudno oczekiwać żeby jakikolwiek klient wziął jeden bochenek zamiast dwóch. Jeśli by to zrobił (np. przez nieuwagę) wszyscy zgodnie uznalibyśmy że „przepłacił”, czyli wymienił mniejszą wartość (4 zł za które można dostać dwa bochenki) za większą wartość (jeden bochenek). Widać więc jak na dłoni, w jaki sposób ludzie oceniają wartość. 4. Ludzie wolą satysfakcję osiągniętą wcześniej od satysfakcji osiągniętej później. Gdyby było inaczej, oprocentowanie kredytów nie byłoby większe niż oprocentowanie depozytów, a bankowość nie mogłaby istnieć (brak możliwości zarobku na marży). Nie należy jednak próbować podważać tego faktu, tym że są ludzie którzy są skłonni oszczędzać i inwestować. W takim wypadku człowiek spodziewa się że to przyniesie mu większą satysfakcję w przyszłości i liczy się z koniecznością odmówienia sobie satysfakcji tu i teraz, ale gdyby to tylko było możliwe wolałby ją osiągnąć tak wcześnie jak to tylko jest osiągalne. Każdy wolałby osiągnąć zwrot z inwestycji po 2 miesiącach niż po 2 latach. Tu jednak pragnę zaznaczyć jedną ważną rzecz. Satysfakcja jest terminem ściśle subiektywnym, nie zawsze musi odnosić się do zarobku, ponieważ ludzie cenią różne wartości a nie tylko pieniądze. Stąd też Austriacy odrzucili koncepcję homo oeconomicus (prezentowaną przez klasycznych liberałów), czyli człowieka dążącego zawsze do maksymalizacji swoich zysków i dokonywania wyborów ze względu na wartość ekonomiczną. Zamiast tego ASE stawia na indywidualizm i subiektywizm metodologiczny. Człowiek w wymienionym przeze mnie przykładzie w pewnych rzadkich okolicznościach może woleć osiągnąć wynik finansowy później niż wcześniej, jeśli w danej sytuacji bardziej zależy mu na czymś innym, np. chce ukryć swój majątek. Nie zmienia to jednak faktu że swoją subiektywną satysfakcję chce osiągnąć możliwie jak najszybciej. 5. Produkcja musi poprzedzać konsumpcję. Raczej ciężko zużywać dobra, których jeszcze nikt nie wyprodukował. 6. To, co jest konsumowane obecnie, nie może być skonsumowane ponownie w przyszłości. Za dobrze by było 7. Jeśli cena jakiegoś dobra spadnie, to ludzie będą je kupować w takiej samej lub większej ilości niż dotychczas. Po obniżce cen towar zacznie schodzić lepiej albo i nie, ciężko aby teraz zaczął schodzić gorzej niż po wcześniejszej, wyższej cenie. 8. Ustalenie cen poniżej cen równowagi rynkowej spowoduje braki na rynku. Starsi czytelnicy za pewne pamiętają puste pułki w sklepach w PRL-u. 9. Bez prywatnej własności środków produkcji nie istnieją ceny środków produkcji, a jeśli nie istnieją ceny środków produkcji, to niemożliwy jest rachunek kosztów. I jak tu coś wycenić, jak wszystko jest wspólne, czyli niczyje? 10. Podatki stanowią przymusową daninę nałożoną na producentów i właścicieli bogactw i zmniejszają produkcję i ilość bogactw. Obecnie podatki płaci się w formie gotówkowej, jednak nie zmienia to faktu, że to de facto część kapitału zdeponowanego w walucie. Równie dobrze można by pobrać np. część zbiorów rolnikowi. 11. Konflikt interpersonalny jest możliwy wtedy i tylko wtedy, gdy dobra występują w niedostatku. Gdyby zasoby było nieograniczone nie byłoby o co rywalizować, każdy miałby 100% tego czego potrzebuje. Oczywiście to zdanie odnosi się tylko do ekonomii, a nie do konfliktów interpersonalnych z innych powodów niż rywalizacja o dobra. 12. Żadna rzecz nie może być wyłączną własnością więcej niż jednej osoby naraz. Wtedy mówilibyśmy o współwłasności, wyłączna własność może należeć tylko do jednej osoby. 13. Własność i tytuły własności mają różny status i zwiększenie liczby tytułów własności bez proporcjonalnego zwiększenia ogólnego stanu posiadania nie pomnaża bogactwa społeczeństwa, lecz prowadzi do redystrybucji istniejącego bogactwa. Jeśli ogólny poziom bogactwa nie wzrośnie to nie ma mowy o pomnażaniu, a jedynie o redystrybucji dotychczasowego poziomu bogactwa. I co z tego wszystkiego wynika? Dostrzegając tego typu logiczne implikacje wynikające z aksjomatu ludzkiego działania (tak wiem że to zdanie brzmi zajebiście ) jak w przykładach powyżej możemy spokojnie ustalić prawa ekonomii, zweryfikować które teorie ekonomiczne należy uznać za słuszne, a które odrzucić. Jeśli wiemy w jaki sposób ludzie podejmują działania, jak oceniają wartość itd. możemy zrozumieć takie kwestie jak: prawo popytu i podaży, wolna wymiana handlowa, rola pieniądza w gospodarce, pojęcie preferencji czasowej czy przewagi komparatywnej. Przykładowo są tacy „ekonomiści” którzy twierdzą że gospodarkę można rozruszać pobudzając konsumpcję, jednego takiego Pana nazwiskiem Keynes swego czasu traktowano przez wiele lat wręcz jak zbawiciela, piewcę najsłuszniejszych poglądów. A więc pobudzamy konsumpcję, wydrukujmy ludziom hajs albo podnieśmy płace ustawą (np. poprzez znaczną podwyżkę płacy minimalnej), ludzie zaczną więcej wydawać, sprzedawcy na tym zarobią, wszystko zacznie się „rozkręcać”, ale fajnie, nie? Otóż niefajnie. Jak już było wspominane produkcja musi poprzedzać konsumpcję. Same pobudzenie konsumpcji to nic innego jak większe zużycie bieżącego kapitału, bez zwiększenia produkcji nowe bogactwo nie powstanie. To tak jakby człowiek, zwykły Kowalski zwiększyłby wydatki na bieżącą konsumpcję, czy stałby się od tego bogatszy? Raczej ciężko zacząć mieć więcej pieniędzy, więcej wydając na konsumpcję, nie inwestycje. Natomiast gdyby wyhamował trochę z wydatkami i część zaoszczędzonych pieniędzy zainwestował, jak najbardziej stałby się bogatszy i wtedy dopiero, owszem mógłby zwiększyć wydatki na konsumpcję, byłoby go na to stać. I to jest meritum problemu, konsumpcja jest celem gospodarki, a nie środkiem do jej rozkręcania. Aby konsumpcja wzrosła, trzeba najpierw rozszerzyć produkcję, do tego potrzeba zaoszczędzonego kapitału przeznaczonego następnie na inwestycje. Zauważmy przy okazji, że dużo łatwiej jest zrozumieć sprawy ekonomiczne patrząc w skali mikro, a jakoś tak ciężko ludziom przekuć to w głowie na skalę makro. To samo tyczy się przewagi wolnego handlu nad protekcjonizmem. Wyobraźmy sobie człowieka, który postanowił szyć własne ubrania. Jednak po podliczeniu kosztów okazało się że to wytwarzanie ubrań na własną rękę wychodzi drożej niż kupowanie ich w sklepie. Co zatem powinien zrobić? Najbardziej racjonalną decyzją jest zaprzestanie szycia, kupowanie ubrań w sklepie, a czas przeznaczony na szycie przeznaczyć na coś bardziej opłacalnego. Dokładnie ten sam schemat działa w handlu międzynarodowym. Np. w jednym kraju źle stoi rolnictwo, za to są bardzo dobre warunki dla rozwoju przemysłu chemicznego. Opłaca się im zatem eksportować produkty chemiczne, a produkty rolne importować z kraju gdzie to rolnictwo jest bardziej opłacalne, proste prawda? Wymiana jest opłacalna dla obu stron. Teraz zatem przechodzimy do tematu dlaczego wolny rynek jest fajny. Otóż jest to nic innego jak system w którym nieustannie dokonuje się takich wolnych wymian, wartość za wartość. Mam dobro A, potrzebuję dobra B, ty masz dobro B, a potrzebujesz dobra A, więc dokonujemy wymiany i obydwoje jesteśmy happy. Tu ważna rzecz: takim dobrem może być wszystko, dobro materialne, usługa, także pieniądz czy praca. Zawsze są dwie strony: usługodawca i usługobiorca, pracodawca i pracobiorca (pracownik), sprzedawca i konsument, pożyczkodawca i pożyczkobiorca. Póki wymiana jest dobrowolna, prawo popytu i podaży oraz zjawisko konkurencji (a więc rywalizacja o ograniczone dobra) sprawiają że wszystko działa prawidłowo. Piekarz nie musi wydoić krowy żeby napić się mleka, może sprzedać chleb, a następnie zarobione pieniądze wydać na mleko (a rolnik może kupić chleb zamiast piec go samemu), każdy robi to co umie i dokonywać wymian z pozostałymi uczestnikami rynku, to tzw. podział pracy. Więcej zarabiają Ci, których działania w największym stopniu przyczyniają się do zaspakajania potrzeb społeczeństwa. Zysk kreuje motywację do działania, dzięki ryzyku straty rynek podlega procesowi samoregulacji, zyskują Ci, którzy „robią dobrze”, tracą Ci, którzy popełniają błędy, dzięki temu kapitał trafia tam gdzie trzeba, tam gdzie kierują go preferencje konsumentów. Wbrew temu co propagują marksiści, przedsiębiorcy to nie krwawi wyzyskiwacze, a inwestorzy, którzy dorabiają się na podjętym ryzyku, które opłaci się wtedy, gdy dany przedsiębiorca wprowadzi pożądane przez społeczeństwo dobra i usługi, to właśnie nie kto inny jak konsumenci rządzą na rynku. Pracownicy nie muszą przejmować się ryzykiem (te na siebie bierze pracodawca) dlatego ich wynagrodzenie jest mniejsze, wynoszące tyle ile wynosi wartość ich pracy. Warunkują ją krańcowa produktywność pracy oraz gra popytu i podaży na rynku pracy. Jeśli idzie o produktywność, pojęcie to można bardzo łatwo wytłumaczyć prostym przykładem: mamy dwóch pracowników, jeden pracuje na staromodnej maszynie do pisania, drugi na komputerze dobrej jakości z bardzo nowoczesnym oprogramowaniem. Który będzie bardziej produktywny? Odpowiedź jest chyba aż zbyt oczywista. I tego nie potrafią zrozumieć przeciwnicy kapitalizmu. Wraz z rozwojem gospodarczym, rosną i dochody wszystkich obywateli, obniżanie się kosztów produkcji, nowe budynki, technologie, edukacja, szkolenia zwiększają produktywność pracy, a tym samym płace. Do tego im więcej dóbr na rynku, tym łatwiejszy do nich dostęp, kiedyś telefon komórkowy był luksusem, teraz mają je nawet 7-latki. W ten sposób również społeczeństwo się wzbogaca. I to jest też bardzo ważne, ludzie są tyleż zamożni ileż wynoszą ich płace realne, a nie nominalne. Bo nominalnie możesz zarabiać i milion złotych, ale jak chleb będzie kosztował 100 tys. to za pensję możesz kupić co najwyżej 10 bochenków. Tak naprawdę liczy się to ile możesz kupić za np. godzinę swojej pracy, to jest realna wysokość dochodu. Jeśli idzie o popyt i podaż na rynku pracy, tu sprawa jest prosta. Większe bezrobocie = nadwyżce pracobiorców czyli niższe płace, mniejsze = nadwyżce pracodawców = wyższe prace. Poza pracownikami i przedsiębiorcami, na rynku są jeszcze inwestorzy nie prowadzący działalności gospodarczej, jak np. inwestujący na giełdzie. To nie są ludzie, którzy jak to mówią złośliwi, zarabiają na przelewaniu pieniędzy z konta na konto zamiast „normalnie” pracować ale ludzie którzy podejmują decyzje inwestycyjne, decydują gdzie ulokować kapitał. Jeśli ich decyzje są słuszne (kapitał przenosi się z branży nierentownych do rentownych) i korzystne dla gospodarki osiągają zyski, błędne decyzje przynoszą im straty, tu również działa mechanizm motywacji ekonomicznej i mechanizmy samoregulacji (rynek „oczyszcza się” z błędnych posunięć, premiuje natomiast te właściwe). Oczywiście są również inne rodzaje inwestycji, np. w nieruchomości, tu również działają podobne zasady. Dlaczego interwencja państwa w gospodarkę szkodzi? 1. Kłania się przewaga rentowności sektora prywatnego i publicznego Zysk właściciela prywatnej działalności zależy od preferencji konsumentów, a wszelkie koszty pokrywa z własnej kieszeni. Więc dąży do tworzenia jak najlepszych i jak najtańszych produktów (czując na plecach oddech konkurencji) i obniżania kosztów produkcji. Tymczasem urzędnicy państwowi mają te problemy z bańki, pensje przypieczętowane ustawą, a wszelkie koszty pokryją pieniądze podatników. 2. Monopol państwowy to największe zło w gospodarce Na rynku prywatnym może rozwinąć się monopol tylko i wyłącznie w sytuacji totalnego „zakasowania” konkurencji, czyli zaoferowania najlepszych i najtańszych towarów, czy usług lub odkrycie nowego surowca, tudzież opracowanie nowej technologii. To samo w sobie nie jest takie złe dla konsumentów, ba może nawet być bardzo korzystne. I tak np. Standard Oil, giga potentat naftowy, firma założona przez samego Johna D. Rockefellera pod koniec XIX wieku totalnie zdominowała rynek amerykański (95% rynku). Jednak to właśnie dzięki tej firmie ludzie zyskali dostęp do nowego i niedrogiego oświetlenia, jakimi były lampy naftowe. Warto też zauważyć, że takie monopole na rynku prywatnym nie utrzymują się zbyt długo, ponieważ konkurencja nie śpi. I tak wraz z wynalezieniem żarówki przez Thomasa Edisona, lampy naftowe zostały momentalnie wyparte z rynku (Rockefeller nadal zarabiał na ropie naftowej ale musiał całkowicie zmienić model biznesowy przerzucając się na właśnie rozwijający się rynek motoryzacji). Jak historia długa i szeroka wielkie firmy prędzej czy później zostawały wypierane przez mniejsze firmy, których było po prostu więcej, no i technologia idzie ciągle naprzód, a preferencje konsumentów się zmieniają. Tymczasem jednak monopol państwowy odróżnia się tym, że jego zysk w ogóle nie zależy od preferencji konsumentów, konkurencję wycina się ustawami, zbankrutować też nie może nawet jak jest skrajnie nierentowny. 3. Państwowa interwencja kosztuje Pracownik pracuje, przedsiębiorca inwestuje, tymczasem urzędnik nie tworzy nowego bogactwa, generuje więc koszty. Jednak pensje urzędników to nie wszystko, potrzeba budynków dla instytucji publicznych, ton papierów, dokumentów. Kiedy prawo i podatki są skomplikowane (welcome to Poland) również i przedsiębiorca musi płacić za faktury, zatrudniać księgowych i płacić kary, które Urząd Skarbowy lubi rozdawać jak drogówka mandaty. Miliardy idą na samo utrzymanie państwa. Oczywiście zwolennicy wielkiego państwa mają rozwiązanie: podatki! Bogatsi zapłacą więcej no i na wszystko znajdzie się hajs. Abstrahując już od kwestii moralnych, bo podatek jest niczym innym jak przymusowym odbieraniem dochodów, a podatek progresywny to karanie ludzi, którzy efektywniej działają na rynku (kara za pracę, ryzyko podjętej inwestycji itd.) kłania się czysta kalkulacja ekonomiczna. Raz: krzywa Laffera, wzrost podatków motywuje do ich unikania, więc niekoniecznie wpływy do budżetu wzrosną, przykładowo w Polsce podwyżka akcyzy od wyrobów tytoniowych i spirytusowych w 2014 r. zmniejszyła wpływy do budżetu, a obniżka CIT z 27% do 19% za rządów SLD zwiększyła wpływy z tytułu tego podatku. Dwa: krzywa zysku i ryzyka. Im większe ryzyko tym większy potencjalny zysk. Jednak w sytuacji kiedy znaczną część zysku trzeba oddać państwu, nie opłaca się już podejmować ryzyka i inwestować w tej branży, w której obowiązuje ten podatek. Do tego obojętnie czy podatek wynosi 1% czy 75% koszty ściągalności są równie duże. A więc podsumowując podatek progresywny: wyhamowuje inwestycje, przynosi nikłe wpływy do budżetu i jednocześnie generuje wysokie koszty ściągalności, trudno uznać to coś opłacalnego dla gospodarki i społeczeństwa. 4. Państwowa interwencja uderza w prawo popytu i podaży Jak widać z powyższego wykresu cenę dobra ustala gra popytu i podaży na rynku. W sytuacji kiedy rząd ingeruje w ten proces wszystko zaczyna się sypać. Prosty przykład: rząd ustala maksymalne ceny towarów (na szczęście we współczesnym świecie to już rzadkość), jeśli ceny zostaną ustalone poniżej ceny równowagi rynkowej, mamy zjawisko nadpopytu. Towary zostają szybko wykupywane, a producentom, którzy nie mogą legalnie podnieść cen przestaje się opłacać ich produkować. Mamy więc puste półki w sklepach i długie kolejki. Sytuacja znana z PRL-u i obecnie w Wenezueli, takie uroki socjalizmu. Teraz przykład nadpodaży. Rząd ustanawia płacę minimalną powyżej płacy rynkowej (płaca to nic innego jak cena pracy) i mamy nadpodaż siły roboczej (podaż pracowników większa niż popyt na pracę zgłaszany przez pracodawców), czyli nic innego jak bezrobocie. Tradycyjnie spodziewam się gromów, jak zawsze gdy poruszam ten temat . Jako maść na ból dupy podam że według danych Ministerstwa finansów z 2011 r. płacę minimalną zarabia 4% wszystkich zatrudnionych w Polsce, a więc 96% Polaków zarabia powyżej płacy minimalnej, tyle jeśli idzie o straszenie typu, „zniesiemy płacę minimalną to prywaciarz będzie płacił po 500 zł”. Ustawowej płacy minimalnej nie ma wciąż w niektórych krajach (Szwajcaria, Austria, Liechtenstein, Dania, Norwegia, Finlandia, Włochy) i jakoś takie cuda się nie dzieją, zarobki niezgorsze, wyższe niż w Polsce. Zamiast tego ustala się tam np. minimalne stawki na podstawie układów zbiorowych zawartych pomiędzy związkami zawodowymi a pracodawcami. Dzięki temu uwzględnia się daną branżę czy region zamieszkania, a płace minimalne są bliższe najniższym płacom rynkowym i nie tworzą bezrobocia w biedniejszych regionach i mniej płatnych zawodach (gdzie płace rynkowe są niższe, więc efekt naruszenia krzywej popytu i podaży jest znacznie bardzie widoczny). Pozostaje pytanie za 100 punktów, jak to jest że już 1286,16 zł płacy minimalnej do ręki uderza w wchodzących na rynek pracy (czyli tych których wartość płacy jest najniższa) i tworzy się bezrobocie? Otóż tu kłania się kolejne przekleństwo państwowej interwencji jakim jest znaczne zawyżanie kosztów pracy. W Polsce dzięki klinowi podatkowemu na pracownika który dostanie 1286,16 zł do ręki, pracodawca musi zapłacić 2112,95 zł. Państwo zabiera całe 826,79 zł? No coś ty! Państwo zabiera dużo więcej, są w końcu jeszcze podatki pośrednie: połowa ceny paliwa to VAT i akcyza, w papierosach jakieś 80%, wódce 65%, w wielu produktach jest VAT 23%, no i jeszcze dochodzi akcyza za wszelką energię, typu prąd czy gaz. Taka ciekawostka: Polacy są na 6 miejscu wśród cudzoziemców najczęściej zakładających firmy w takich krajach jak Wielka Brytania, Niemcy czy Holandia. Dlaczego polscy przedsiębiorcy wolą zakładać firmy zagranicą niż u nas? Może dlatego że w Anglii prowadząc działalność zapłacisz 60 zł ZUS-u (angielskiego odpowiednika of course) a w Polsce 1200 zł, w Niemczech za sprzedaż towaru o cenie 526,32 zł zapłacisz VAT 100 zł, a w Polsce 121,05 zł (swoją drogą to ciekawe że w Niemczech VAT wynosi 19% a u nas 23% ale różnica stawki VAT 4% oznacza już 21% różnicy VAT-u naliczonego, widać jeden z cudów Tuska). W Wielkiej Brytanii VAT zapłacisz jeśli firma ma roczny obrót co najmniej 472 795 zł, a w Polsce już 150 000 zł, ale nie martw się od 2016 r. to się u nas zmieni…. i będzie 50 000 zł Było pytanie za 100 punktów, to teraz pytanie za 1000 punktów. Czemu w niektórych krajach płaca minimalna jest wyższa a bezrobocie jednak niższe niż w Polsce? Ponieważ są to kraje znacznie bardziej rozwinięte, wyższa krańcowa produktywność pracy zwiększa płace rynkowe. Skoro płaca minimalna nie jest ustala wyżej niż płace rynkowe ogólna stopa bezrobocia szczególnie się nie zwiększa, nadal jednak tworzy bezrobocie w biedniejszych miastach i mniej opłacanych zawodach. W statystykach tego nie widać na pierwszy rzut oka, a policy mogą się pochwalić jak to ich ustawa „chroni” najbiedniejszych. 5. Kiedy państwo kontroluje pieniądz wszyscy mamy przesrane Rynek to wymiana towar za towar, jednak taka wymiana barterowa nie jest zbyt opłacalna. Potrzeba jakiegoś uniwersalnego towaru wymiany, który każdy chętnie by przyjął, taką właśnie rolę spełnia pieniądz w gospodarce. Czyli np. chcesz mieć buraki a masz ziemianki, nie musisz szukać kogoś kto ma buraki i jednocześnie potrzebuje ziemniaków, tylko możesz sprzedać swoje ziemniaki a za uzyskane pieniądze kupisz buraki. Różne towary na przestrzeni lat pełniły rolę takiego środka wymiany, za funkcję pieniądza robiły np. sól, zboże, czy krowy. Najlepsze jednak m. in. z powodu dużej wytrzymałości i łatwości przetopienia w tej roli okazywały się kruszce, ze wskazaniem na złoto. Dlatego też pierwsze nazwy walut pochodziły od jednostek wagi, np. funt od 1 funta złota. Ponieważ noszenie wszędzie ze sobą złota byłoby niewygodne, wymyślono więc pieniądz papierowy. Pierwsze banknoty i czeki to były po prostu kwity na daną ilość złota, które leżało zmagazynowane w pierwszych instytucjach działając na kształt dzisiejszych banków. I tu przechodzimy do meritum, w takim systemie bank nie można dodrukować pieniędzy, nie da się dodrukować złota, a drukowanie kwitu bez pokrycia w złocie jest nielegalnym fałszerstwem. Banki również działając jako normalne przedsiębiorstwa muszą także prowadzić racjonalną politykę kredytową, inaczej zbankrutują. W dzisiejszych czasach jednak to państwowy bank centralny ma monopol na emisję pieniądza fiducjarnego (pustego pieniądza już bez pokrycia w złocie) i jest pożyczkodawcą ostatniej instancji. Tak więc banki nie biorą odpowiedzialności za swoje działanie, o wszystkim decyduje bank centralny który decyduje o podaży pieniądza, a tym samym stopach procentowych. I to właśnie ekspansywna polityka monetarna (która umożliwia władzy pokrycie swoich wydatków) prowadzi do kryzysów finansowych. Ekspansja powoduje inflację (spadek wartości pieniądza, a tym samym oszczędności społeczeństwa), sztucznie zaniża stopy procentowe oraz tworzy bańki spekulacyjne co prowadzi do nagromadzenia nietrafionych inwestycji a w efekcie do recesji. Szerzej temat ujmuje tzw. austriacka teoria cyklu koniunkturalnego. Na zakończenie lista literatury która przyczyniła się do powstania tego felietonu: Ludwig von Mises „Ludzkie Działanie – traktat o ekonomii” Hans Hermann Hoppe „Demokracja – Bóg, który zawiódł” Henry Hazlitt „Ekonomia w jednej lekcji” Murray Rothbard „Złoto, banki ludzie – krótka historia pieniądza" oraz Internety: http://mises.pl/blog/2006/02/05/murphy-psychologia-a-prakseologia/ http://gazetapraca.pl/gazetapraca/1,90443,11056479,Minimalne_wynagrodzenie__im_wyzsza_pensja_minimalna.html http://polskabieda.com/?opcja=info&nr=0
  5. Co prawda jako libertarianin i Austriak (w sensie zwolennik Austriackiej Szkoły Ekonomii, nie Austriak z pochodzenia) popieram prakseologię jako metodologię badań ekonomicznych i uważam że nie można samą statystyką i badaniem historii udowodnić lub obalić ekonomiczną prawidłowość. Ale warto mimo wszystko spojrzeć jak to wygląda w praktyce, to dobry kontrargument na zarzuty typu „jesteś teoretykiem, a życie to real”. Pozwolę sobie więc dziś w celach czysto informacyjnych przekazać liczne, zebrane przeze mnie wraz z solidnymi źródłami przykłady powodzeń rozwiązań wolnorynkowych na przestrzeni wielu lat. „Propagandę” czas zacząć. Przykład pierwszy: XIX wiek – epoka zachodniego dobrobytu Zaczynam z grubej rury podając mocno kontrowersyjny przykład. Otóż po pierwsze ta epoka, którą się dziś straszy to epoka największego skoku cywilizacyjnego jaki wydział świat. Powstały w niej praktycznie wszystkie największe wynalazki znane człowiekowi: kuchenka gazowa, parowóz i kolej, szybowiec, gaśnica, rower, rewolwer, silnik spalinowy i elektryczny, soczewka, cement, aparat fotograficzny, zapałki, maszyna do pisania, karabin maszynowy, kosiarka, elektryczność, żarówka, mikrofon, czajnik, aspiryna, telefon, rentgen, samochód, samolot, czy radio. Po drugie na przykładach Wielkiej Brytanii i USA gdzie panował najbardziej „dziki kapitalizm” jaki ludzkość poznała, wbrew socjalistycznej propagandzie nastąpiło znaczne podniesienie się standardu życia wszystkich obywateli. Na początek taki suchy fakt, bardzo często pomijany w opinii publicznej: pierwsze związki zawodowe w Wielkiej Brytanii, powstałe przed działaniami Bismarca, Disraeliego czy Marksa popierały leseferyzm, jako że to był to system, na którym robotnicy zyskiwali jako pracownicy w postaci lepszych zarobków i poprawiających się warunków pracy oraz jako konsumenci w postaci dostępności tanich i coraz bardziej różnorodnych produktów do nabycia. [Źródło: Murray Rothbard, „O nową wolność. Manifest Libertariański”]. Nie wiedziałeś o tym? No patrz, a tak było przez cały wiek XVIII i większość wieku XIX. Ale idźmy dalej: W XIX wieku Wielka Brytania dzięki liberalizmowi gospodarczemu przeżywała niebywały rozwój: wzrost gospodarczy był szybki. Zdecydowanie wzrósł standard życia przeciętnego obywatela wraz z nim rosła liczba ludności. Wielka Brytania zaś rosła w siłę i znaczenie w otaczającym ją świecie. Wszystko to działo się przy zmniejszających się wydatkach rządowych liczonych udziałem w dochodzie narodowym: od blisko jednej czwartej dochodu narodowego na początku wieku dziewiętnastego do około jednej dziesiątej w jubileuszowym roku królowej Wiktorii, 1897, kiedy Wielka Brytania znalazła się u szczytu swej potęgi i chwały. Do eksplozji gospodarczej doprowadziła polityka silnego pieniądza, niskich podatków, wolnego handlu oraz minimalnego poziomu wydatków (wydatki publiczne brutto Wielkiej Brytanii jako procent PKB spadły z 27,1% w 1811 roku do 7,3% w 1891 roku) i regulacji rządowych przyniosła bogactwo i wzrost poziomu życia. Na przykład od 1832 roku w Anglii bez specjalnych zezwoleń wolno było zakładać firmy, a od 1844 roku wymagana była tylko rejestracja, przebiegająca w sposób automatyczny. Minister finansów William Gladstone zmniejszał systematycznie podatki od dochodu z początkowych 4% w 1861 roku do 1,7% w 1866 roku. Mimo zmniejszenia stopy podatkowej dochody państwa z podatków były zwykle większe (krzywa Laffera) niż się spodziewano. Pomimo trzech lat nieurodzaju w rolnictwie, cała gospodarka rosła na tyle szybko, że w 1864 roku uzyskano nadwyżkę dochodów o 3,7 miliona funtów, co pozwoliło na kolejną obniżkę stopy podatkowej w następnych latach. Ostatni rok Gladstone’a jako kanclerza skarbu w 1866 roku przyniósł nadwyżkę 2 milionów funtów, za rządów Gladstone, w ciągu pięciu lat osiągnięto nadwyżkę budżetową równą 17 milionów, pomimo obniżenia podatków o 12 milionów funtów. Tempo bogacenia się Brytyjczyków w XIX wieku było wysokie i wcześniej niespotykane: przeciętna stopa wzrostu w wysokości 2% rocznie, utrzymywana w Wielkiej Brytanii od 1780 do 1914 roku uczyniła z tego małego kraju światowe mocarstwo. W ślad za rozwojem gospodarczym poszedł bowiem niezmiernie ważny rozwój polityczny i moralno-kulturalny, włącznie z rozkwitem indywidualnych możliwości, sztuki i działalności charytatywnej. Należy dodać, że w latach 1815-85 produkcja, w zależności od towaru wzrosła od 10 do 50 razy. Na rynkach takich produktów jak węgiel, stal, wełna czy bawełna, Wielka Brytania całkowicie zdominowała świat. Niewielka populacja niewielkiej wyspy wytwarzała bogactwo i zapieniała poziom życia, o jakich poprzednie generacje nie mogły nawet śnić. Po raz pierwszy w historii świata robotnicy i najemni pracownicy rolni mieli do swej dyspozycji towary i usługi, którymi niewiele wcześniej cieszyć się mogli tylko najbogatsi. Dochód narodowy Wielkiej Brytanii wzrósł w XIX wieku siedmiokrotnie. Co więcej, indeks cen towarów konsumpcyjnych spadł w tym okresie o 57%. Produkcja na głowę, wyrażona w cenach stałych, wzrosła z 12,9 funta w 1801 roku do 52,5 funta w 1901 roku, co oznacza czterokrotny wzrost. W ostatnich 25 latach XIX wieku produkcja na głowę podwoiła się. Było to możliwe dzięki ogromnym inwestycjom. W 1870 roku Anglia wytwarzała 32% światowej produkcji przemysłowej. Jak to przekładało się na życie „zwykłych obywateli”? W drugiej połowie XIX wieku płace gwałtownie wzrosły a ceny stopniowo spadały (deflacja). Realny dochód na głowę wzrósł niemal dwukrotnie. Poziom życia robotników w drugiej połowie XIX wieku wzrósł o 100%. Szybki rozwój gospodarczy powodował proporcjonalnie szybszy wzrost dochodów rodzin o niższych dochodach niż rodzin o wyższych dochodach, szczególnie że te pierwsze nie płaciły podatku dochodowego. Niskie cła, spadające ceny detaliczne i rosnące płace sprawiały, że ludzie coraz lepiej się odżywiali. Według Michaela Novaka “gospodarka rynkowa doprowadziła do bezprecedensowego wzrostu rzeczywistych dochodów ludzi ubogich”. Autor pisze, że “w Wielkiej Brytanii płace realne podwoiły się między rokiem 1800 a 1850 i powtórnie, między 1850 a 1900. Ponieważ w tym czasie nastąpił czterokrotny wzrost liczby ludności, całkowity wzrost w ciągu jednego stulecia wyniósł 1600%”! Dzięki XIX-wiecznemu liberalizmowi gospodarczemu “to, co kiedyś było luksusem dostępnym dla nielicznych, stało się elementem codziennej rzeczywistości posiadanym prawie przez wszystkich”. Dawid Friedman twierdzi, że “podczas XIX wieku warunki życia klas pracujących polepszyły się: śmiertelność spadła; oszczędności pracowników wzrosły; konsumpcja przez robotników takich luksusów jak herbata i cukier wzrosła; godziny pracy zmniejszyły się.” Średnie bezrobocie w Wielkiej Brytanii i USA w latach 1881-1920 wynosiło 4,6%. Źródło powyższych informacji: http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/artykuly-historyczne/xix-wieczny-kapitalizm-w-wielkiej-brytanii/ A teraz czas na XIX-wieczne Stany Zjednoczone: Między 1865 a 1915 rokiem liczba ludności w USA rosła średnio o ponad 2% rocznie – przez co populacja zwiększyła się z 35 milionów w 1865 r. do 101 milionów w 1915 r. Jednocześnie jeszcze szybciej rosła siła robocza - z 12 do 40 milionów. Źródeł tego wzrostu było kilka. Wymienić tu należy przede wszystkim bardzo wysoką dzietność, szacuje się, że wskaźnik urodzeń przekraczał 40 na 1000 osób w latach 70. XIX w.; później spadał, lecz ciągle przed I wojną światową wynosił około 30 na 1000 osób – w Polsce jest obecnie około 10 urodzeń na 1000 osób, spadającą śmiertelność i napływ imigrantów (napływ netto imigrantów ocenia się w tym czasie na około 20 mln osób. Ludzie żyli także coraz dłużej. Według danych dla Massachusetts (gdzie istnieją wiarygodne szacunki) w 1855 r. oczekiwana długość życia przy urodzeniu wynosiła 40 lat. U progu I wojny światowej było tu już więcej niż 50 lat. Lata 1865-1914 były dla amerykańskiej gospodarki bardzo pomyślne. Wedle szacunkowych danych Produkt Narodowy Brutto rósł w tych latach średnio o ponad 4%, przez co w interesującym nas okresie wzrósł mniej więcej ośmiokrotnie. Jeśli ten wynik skorygujemy o wzrost ludności, to okaże się, że PNB per capita rósł średnio o około 2% rocznie, dzięki czemu przed wybuchem I wojny światowej odczyt tego wskaźnika był mniej więcej 3 razy wyższy niż po wojnie secesyjnej. Wzrost gospodarczy szedł przez długi czas w parze ze spadającymi cenami. Ta deflacja przybierała w niektórych dekadach dość wysokie wartości. Na przykład w latach 70. XIX w. indeks cen konsumpcyjnych spadł o prawie 30%. Nie przeszkodziło to jednak w żaden sposób w rozwoju gospodarki – ta dekada odznaczała się wyjątkowo wysokim wzrostem realnego PNB per capita – średnio prawie 3% rocznie. W przeciągu 50 lat (druga poła XIX wieku), które są obiektem naszego zainteresowania realne płace wzrosły ponad dwukrotnie, co oznacza, że średnio rocznie zwiększały się o prawie 1,5%. Choć taka wartość może wydawać się niezbyt imponująca, to warto zauważyć, że przez kolejne 100 lat realne płace rosły znacznie wolniej, tj. średnio ok. 0,8% rocznie. Widzimy zatem, że okres dzikiego kapitalizmu w USA z tego punktu widzenia wydaje się wyjątkowo korzystny dla robotników. To nie wszystko – nie dość, że płace były coraz wyższe, to pensje otrzymywano za coraz mniej godzin pracy. Nie dysponujemy jedną ciągłą serią danych na ten temat dla całego okresu, który nas interesuje, ale różne szacunki, wskazują, że o ile w latach 1860-1870 tydzień pracy mógł wynosić od 61 do 66 godzin pracy, to w 1914 r. było to od 50 do 55 godzin. Możemy więc powiedzieć, że pomiędzy wojną secesyjną a I wojną światową płace wzrosły dwukrotnie, podczas gdy czas pracy skrócił się o jedną szóstą. Co znamienne, redukcja czasu pracy była wynikiem konkurencji o pracowników, a nie legislacji. Pierwsze w pełni obowiązujące restrykcje dotyczące czasu pracy pojawiły się w Massachusetts w latach 70. XIX w. Dotyczyły one jednak jedynie kobiet i ustalały maksymalny dzienny czas ich pracy na 10 godzin (przy sześciodniowym tygodniu pracy oznaczało to 60 godzin tygodniowo). W następnych latach kolejne stany wprowadzały podobne regulacje dotyczące głównie kobiet i dzieci, jednak w 1910 roku te restrykcje obejmowały ciągle jedynie 7% siły roboczej – nie można więc wyjaśnić tak znacznego skrócenia tygodnia pracy działaniami polityków. Źródło powyższego: http://mises.pl/blog/2015/01/27/benedyk-dziki-kapitalizm-w-stanach-zjednoczonych/ Przykład drugi: Opieka zdrowotna niemal całkowicie w rękach prywatnych jeszcze na początku XX wieku w USA, Wielkiej Brytanii i Australii W późnym dziewiętnastym i wczesnym dwudziestym wieku, jednym z podstawowych źródeł opieki zdrowotnej i ubezpieczeń zdrowotnych dla biedoty robotniczej w Wielkiej Brytanii, Australii i Stanach Zjednoczonych było stowarzyszenie braterskie. Stowarzyszenia braterskie („stowarzyszenia przyjaciół” w Wielkiej Brytanii i Australii) były dobrowolnymi organizacjami pomocy wzajemnej. Jeszcze tak niedawno, jak w 1920, ponad jedna czwarta wszystkich dorosłych Amerykan była członkami stowarzyszeń braterskich. (W Wielkiej Brytanii i Australii ta liczba była jeszcze wyższa). Zasady kierujące stowarzyszeniami były proste. Grupa ludzi z klasy robotniczej formowała zrzeszenie (albo dołączała do lokalnej gałęzi, albo „loży” albo istniejącego zrzeszenia) i wpłacała comiesięczne opłaty do kasy; poszczególni członkowie mogli później czerpać z zebranych środków w razie potrzeby. Stowarzyszenia służyły więc jako rodzaj samopomocowej firmy ubezpieczeniowej. Lekarz otrzymywał z góry regularną pensję, zamiast pobierania opłat za wizytę; członkowie płacili coroczną opłatę i korzystali z usług lekarza, gdy zachodziła taka potrzeba. Jeśli usługi medyczne nie spełniały wymagań, potrącano karę z pensji lekarza, a kontrakt mógł nie zostać odnowiony. Członkowie lóż podobno zasmakowali w stopniu kontroli, jaki ten system dawał klientom. A tendencja, by zbyt często korzystać z usług lekarza była utrzymywana w ryzach przez „samokontrolę” stowarzyszeń; członkowie loży, którzy chcieli uniknąć przyszłych wzrostów składek byli zmotywowani, by pilnować, czy inni członkowie nie naginają systemu. Szczególnie imponujący był niski koszt tych usług. Na przełomie wieków, średni koszt „praktyki lożowej” dla pojedynczego członka mieścił się między jednym a dwoma dolarami rocznie. Dzienna płaca mogła opłacić opiekę zdrowotną na rok. Źródło: http://liberalis.pl/2007/09/22/roderick-t-long-jak-panstwo-rozwiazalo-kryzys-sluzby-zdrowia/ oraz można o tym także poczytać w książkach: David Boaz, „Libertarianizm” Tom Palmer, „Państwo opiekuńcze – kosztowne złudzenie.” Przykład trzeci: Reformy Ludwiga Erharda w powojennych Niemczech Ludwig Erhard jako minister gospodarki w latach 1949-1963 i kanclerz RFN w latach 1963-1966 przeprowadził szereg reform dzięki którym Niemcy Zachodnie stały się prawdziwą potęgą gospodarczą, czego skutki zresztą widać do czasów dzisiejszych. Jego głównie reformy to: Reforma pieniężna – zdławienie hiperinflacji poprzez redukcję podaży pieniądza o 93%, zastąpienie marki Rzeszy (RM) na markę niemiecką (DM) Zniesienie kartek na żywność, uwolnienie cen Uwolnienie płac, osłabienie roli związków zawodowych Ograniczenie wydatków rządowych W efekcie ceny zaczęły spadać, równocześnie spadło bezrobocie i wzrosły płace. „Cud gospodarczy” zwany (Wirtschaftswunder) rozwiązał też problem bezrobocia wśród milionów przesiedleńców oraz uciekinierów z NRD. Erhard prowadził politykę ograniczania wydatków budżetowych, co skutkowało nadwyżką budżetową. Równocześnie dzięki otwarciu się rynków bardzo szybko rósł eksport. Niemcy w pierwszym dziesięcioleciu po wprowadzeniu reformy rozwijały się w tempie 7% rocznie. Marka niemiecka stała się jedną z najstabilniejszych walut na świecie. Nurt reprezentowany przez Erharda zwany był ordoliberalizmem. Źródła: http://blogpress.pl/node/5531 https://pl.wikipedia.org/wiki/Wirtschaftswunder Przykład czwarty: reformy Margaret Thatcher w Wielkiej Brytanii Jak pisałem na samym początku dzięki rewolucji przemysłowej i XIX-wiecznemu kapitalizmowi Wielka Brytania stała się największą potęgą gospodarczą na świecie. XX wiek nie był już jednak dla niej tak łaskawy, po I wojnie światowej jej pozycja wyraźnie osłabła, po II wojnie światowej również nie było lepiej. W latach 70-tych kiedy ostatecznie upadła dominująca wówczas doktryna keynesizmu angielska gospodarka była w opłakanym stanie. Kraj był praktycznie całkowicie sparaliżowany przez falę strajków kierowanych przez związki zawodowe. Produkcja przemysłowa spadła do takiego poziomu, jakby Brytyjczycy pracowali zaledwie 3 dni w tygodniu. Najbardziej uciążliwe okazały się protesty kierowców ciężarówek, którzy domagali się podwyżki o 25%! Związki zawodowe czuły się niezwykle silne. Organizowano wtórne pikiety tzw. secondary pickets, które polegały na tym, że blokowano dostępy do zakładów, które nie chciały protestować. Powstał wielki ruch protestacyjny, który skupiał ludzi pracujących w służbach publicznych od grabarzy po pracowników pogotowia. Dochodziło do dantejskich scen a ulice były pełne śmieci na skutek strajku służb porządkowych. Czara goryczy przelała się gdy pewien członek związku zawodowego NUPE (National Union of Public Employees), zablokował wejście do szpitala, aby uniemożliwić przyjmowanie pacjentów i wycedził do kamer co sądzi o losie chorych - „niech sobie umierają!”. (ach ta empatia socjalistów). I wtedy ogarnąć sytuację postanowiła nowo wybrana Pani premier Margaret Thatcher. Stanowisko pełniła w latach 1979-1990. Gabinet Pani Thatecher zajął się reformą związków zawodowych, która polegała na osłabieniu dominującej pozycji „baronów związkowych” i oddaniu tych struktur w ręce „zwykłych pracowników”. Zakazano blokowania niepikietujących zakładów pracy i ograniczono przymus należenie do związków (closed shop). Pozostałe reformy: Radykalne ograniczenie wydatków rządowych Uwolnienie kursu funta, walka z inflacją Prywatyzacja wielu państwowych przedsiębiorstw Liczne deregulacje, uwolnienie przedsiębiorczości Mocne cięcia świadczeń socjalnych Reformy przyniosły pozytywne długofalowe skutki, Wielka Brytania ponownie odzyskała swoją świetność, stając się jednym z najbogatszych państw w Europie na świecie Źródła: http://www.mojeopinie.pl/jak_margaret_thatcher_wygrala_ze_zwiazkami_zawodowymi,3,1242385849 http://histmag.org/Margaret-Thatcher-tajfun-reform-7896;1 Przykład piąty: Szwajcarii droga do bogactwa Jeszcze jakieś 200 lat temu Szwajcaria była biednym, małym krajem. W dodatku Szwajcarzy uchodzili za wyjątkowo głupich ludzi, nawet Polacy się z nich śmiali, twierdząc że przyczyną ich głupoty jest brak morskiego powietrza. Dzisiaj Szwajcarzy są najbogatsi na świecie. Statystyczny obywatel ma majątek wart prawie pół miliona dolarów, czyli ok. 1,5 miliona złotych. Droga do bogactwa wiodła przez nic innego jak kapitalizm pełną gębą, a konkretnie: -Brak prawa patentowego przez wiele lat – aż do 1888 r. kiedy wprowadziła tylko możliwość patentowania wynalazków, które można było przedstawić w postaci „mechanicznych modeli”). Celowo nie wprowadzono patentów na chemiczne i farmaceutyczne technologie, ponieważ Szwajcarzy wówczas masowo kopiowali je z Niemiec, które były w nich światowym liderem. Bezpośrednim powodem wprowadzenia prawa patentowego, w 1907 r., była zresztą groźba sankcji handlowych właśnie ze strony Niemiec -Wolny handel - Na przykład w 1875 r. przeciętne cło na produkty przemysłowe wynosiło w Szwajcarii zaledwie 4-6% podczas gdy w USA sięgało 40-50%. Groźba importu tańszych i lepszych produktów z zagranicy mobilizowała producentów do ciągłego poprawiania jakości i obniżania cen. -Wolne granice - Obecnie władze szacują, że 22%. mieszkańców Szwajcarii urodziło się za granicą. To najwyższy odsetek na świecie, prawie dwukrotnie wyższy niż w USA. A jeszcze w 1860 r. tylko 5% . Szwajcarów stanowili emigranci. W 1910 r. odsetek ten wynosił już 15%. Dlaczego to takie istotne? Otóż wśród emigrantów było mnóstwo przedsiębiorców. Na przykład Henri Nestlé, założyciel słynnego koncernu spożywczego Nestlé, był Niemcem. Z kolei współzałożycielem znanego koncernu produkującego luksusowe zegarki, Patek Philippe & Co, był polski emigrant Antoni Patek, który w 1839 r. rozpoczął produkcję czasomierzy w Genewie. -Decentralizacja władzy – podział na 26 kantonów i 2890 gmin, z bardzo szeroką autonomią, każdy kanton ma lokalny parlament, własną konstytucję, lokalne sądy, policję, prokuraturę, a jeszcze do połowy XIX wieku kantony były samodzielnymi mini-państwami, z własnymi armiami i własną walutą -Tajemnica bankowa -Mocna Waluta, frank Szwajcarii, który aż do 2000 r. był oparty na złocie (od czego odeszło większość państw już po I wojnie światowej), -Swoboda działalności gospodarczej, niskie podatki, rywalizacja między kantonami w polityce podatkowej -Neutralność, brak angażowania się w wojny i konflikty zbrojne Źródło: http://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/sekret-bogactwa-szwajcarii/ Przykład Szósty: Liechtenstein, najbardziej liberalny kraj na świecie Liechtenstein to mały kraj, nie bierze się go więc pod uwagę w różnych statystykach, ale to właśnie on jest najbardziej wolnościowym miejscem na ziemi. Kwestie prawne i gospodarcze są mocno zbliżone do Szwajcarii (podobne stawki podatkowe etc.) więc żeby nie powtarzać pewnych rzeczy dodam że od Szwajcarii różni głównie tym że to jedyny kraj na świecie powstały całkowicie pokojowo, przez zakup ziemi przez rodzinę Liechtensteinów, niezapłacenie podatku nie jest tu przestępstwem, a tylko wykroczeniem, a każda gmina ma prawo do secesji. Źródło i przy okazji świetna analiza: http://www.legitymizm.org/wolnosc-dobrobyt-liechtenstein Przykład Siódmy: Chile pod rządami Augusto Pinocheta Najpierw dla porównania dzieło poprzednika u władzy. Wystarczyły trzy lata rządów prezydenta-komunisty Salvadora Allende (1970-73), by doprowadzić gospodarkę do ruiny: “Allende obejmował kraj z 23-procentową inflacją. Dzięki “reformom” socjalistycznym w ciągu kilku miesięcy zamieniła się ona w hiperinflację 750%. W bogatym (niegdyś) Chile pojawił się głód. Słynny był tzw. Marsz Pustych Garnków, gdy głodni mieszkańcy Santiago wyszli na ulice, tłukąc pustymi garnkami o bruk stolicy”. Deficyt budżetowy wynosił 27% produktu krajowego. Gratulujemy! Teraz czas na dzieło Pinosia: Prowadzony przez młodych wolnorynkowych ekonomistów (kierujących się głównie poglądami Miltona Friedmana) rząd Pinocheta sprywatyzował niemal całą gospodarkę – począwszy od spółdzielni rolniczych po fabryki, skończywszy na systemie emerytalnym. Życzliwie odnosił się do zagranicznych inwestycji oraz wyeliminował protekcjonistyczne bariery handlowe, zmuszając tym samym chilijski biznes do konkurowania na równej stopie z importem, lub w przeciwnym razie zaniechania mało wydajnej działalności. Reformy były spójne i drastyczne. Zlikwidowały "okopaną" protekcjonizmem handlowym i subsydiami grupę, której potęga polityczna jak i ekonomiczna wywodziła się właśnie z tych źródeł. Od wprowadzenia reform rynkowych, w środku lat 70., gospodarka rosła w tempie 7% rocznie, zwiększając dochód per capita 16-milionowego Chile do ponad 10 000 dolarów – czyniąc tym samym obywateli tego kraju najzamożniejszymi w Ameryce Płd. Obecnie poniżej progu ubóstwa żyje 13,3% ludności Chile; w Brazylii jest to odpowiednio 31%, a w Boliwii 62%. W tym tempie rozwoju, i z tymi warunkami demograficznymi Chile stało się najzamożniejszym krajem Ameryki Łacińskiej. Oczywiście jako że generał Pinochet był dyktatorem jego osoba pozostaje mocno kontrowersyjna. Aczkolwiek prawda jest taka że przeszło połowę z około 3 tys. ofiar reżimu stanowili komunistyczni zbrodniarze, a sam Pinochet bądź co bądź uratował być może nawet miliony ludzi, którzy mogli paść z głodu jak w ZSRR gdyby Allende dalej sobie budował komunizm. Tymczasem Ameryka Południowa doczekała się o wielu krwawszych dyktatorów, o których jakoś cichutko w mediach. Np. argentyński dyktator Jorge Rafael Videla, miał na sumieniu 20 tys. ofiar, w tym wyjątkowo brutalne porwania, tortury i morderstwa dokonywane na młodzieży licealnej w tzw. Nocy ołówków czy Alfredo Stroessner, paragwajski dyktator pod którego rządzami zamordowano tysiące ludzi, a jego tajna policja polityczna była szkolona przez byłych hitlerowskich zbrodniarzy, którym udzielił azylu, wśród nich był sam dr Mengele. Dlaczego więc to właśnie Pinocheta lewica obrała sobie jako okrutnika numer jeden? Dlatego że w porównaniu z innymi dyktatorami dokonał największej według socjalistów zbrodni, czyli wprowadzenia kapitalizmu i uczynieniu swojego kraju bogatym. Źródła: http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/artykuly-historyczne/chile-za-rzadow-pinocheta/ https://pl.wikipedia.org/wiki/Chilijski_cud Przykład Ósmy: Singapur, w 50 lat z kraju trzeciego świata do potęgi gospodarczej Od odzyskania niepodległości przez Singapur w 1963 r., w tej niegdyś małej angielskie kolonii PKB na mieszkańca zwiększył się osiemdziesięciokrotnie i obecnie wskaźnik jest wyższy niż w Wielkiej Brytanii. Od czterech dekad Singapur odnotowuje nieprzerwanie wzrost gospodarczy. W rankingu konkurencyjności World Economic Forum na lata 2013-2014 Singapur znalazł się na drugim miejscu (dla porównania Polska jest na 42. pozycji). Bezrobocie zamyka się w granicach 3%, korupcja prawie nie istnieje, a 17,1% mieszkańców stanowią milionerzy, co daje największy odsetek milionerów na świecie przebijając Szwajcarię a nawet Katar i Kuwejt. Co prawda gospodarka Singapuru jest nieco skomplikowana, państwo ingeruje np. w politykę mieszkaniową. Jednak podstawą sukcesu jest bardzo liberalna gospodarka. Firmę można założyć tu w 15 minut, dywidendy są zwolnione od podatków. Nowe firmy (start-upy) mogą się także cieszyć zwolnieniem z opłat na maksymalnie 3 lata, jeśli ich zysk w tym okresie nie przekroczy 100 tys. dol. Identyczne ulgi dotyczą osób zarabiających najmniej – do 20 tys. dol. rocznie. VAT wynosi zaś 7% a stawki podatku dochodowego wahają się od 0%, 3,5% do max 20%. Kraj cieszy się też najlepszą i najtańszą służbą zdrowia (leczenie dwa razy tańsze niż w Skandynawii), która jest w największym w tej chwili stopniu w rękach prywatnych na świecie. Źródła: http://forsal.pl/artykuly/731102,singapur-pkb-na-mieszkanca-wzrost-gospodarczy-2013.html http://www.luxlux.pl/artykul/tu-zyje-najwiecej-milionerow-22377 http://www.spidersweb.pl/2014/11/sukces-singapuru.html http://www.obserwatorfinansowy.pl/forma/rotator/singapur-ma-najlepsze-i-najtansze-leczenie/ Przykład dziewiąty: Nowa Zelandia, powrót króla (kapitalizmu) W 1950 roku Nowa Zelandia plasowała się na liście jako jeden z najbogatszych krajów świata – z relatywnie wolną gospodarką oraz silną protekcją przedsiębiorczości i własności. Wtedy to, pod rosnącym wpływem idei państwa opiekuńczego, które kwitły w Brytanii, Stanach i większej części zachodniego świata – Nowa Zelandia wzięła ostry zakręt w lewo. Kolejne 20 lat przyniosło socjalizm – żniwo wielkiego rządu i ekonomicznego niepokoju. Nowozelandczycy poczuli się ofiarami wygórowanych ceł, masowych rolnych dotacji, olbrzymiego długu publicznego, chronicznych deficytów budżetowych, rosnącej inflacji, 66-cio procentowego podatku dochodowego oraz rozbudowanego państwa opiekuńczego. W tamtych latach rząd centralny był zaangażowany w praktycznie każdy aspekt życia ekonomicznego. Zmonopolizował on kolej, telekomunikację i biznes elektryczny. Jedyną rzeczą, która kwitła w latach 1975-83 było bezrobocie, podatki i wydatki rządu. W obliczu niekończącej się listy programów państwowych, niespełniających swojego zadania i zaglądającej w oczy ruiny ekonomicznej, w 1984 roku nowozelandzcy politycy zaangażowali się w coś, co Organizacja Ekonomicznej Kooperacji nazwała "najobszerniejszym programem liberalizacji ekonomicznej, kiedykolwiek przedsięwziętym w rozwiniętym kraju". Wszelkie dotacje rolnicze zostały wstrzymane w ciągu dwóch lat. Cła zostały obcięte o 2/3 prawie natychmiastowo i w miarę upływu czasu były ciągle zmniejszane. Dziś, przeciętna nowozelandzka stopa ceł wynosi 3,2% - co w rzeczywistości oznacza jednostronny wolny handel. W gruncie rzeczy, ponad 90% wszystkich importowanych towarów wkracza do kraju kompletnie wolnych od jakiegokolwiek kontyngentu, cła czy innych restrykcji. Podatki zostały gwałtownie obcięte. Górna granica wynosi obecnie 33%, czyli połowę tego co było w czasie, gdy motłoch wielkiego rządu znajdował się u władzy. Przeciętny podatek dochodowy wynosi obecnie 21,5%. W ogóle natomiast nie istnieje podatek od majątku i podatek obrotowy. Od 1984 roku rząd nowozelandzki zaangażował swoje wysiłki w masową prywatyzację sprzedając 22 państwowe przedsiębiorstwa. Największym sukcesem okazała się sprzedaż Telecom NZ. Przed prywatyzacją firma ta chełpiła się zatrudnieniem 26 500 pracowników, z których większość nie wykonywała żadnej pracy. Wyszczuplona, zmodernizowana i w prywatnych rękach firma ta zatrudnia obecnie 9 300 pracowników i po raz pierwszy współzawodniczy z takimi firmami jak MCI i Bell South (telefony komórkowe). W 1984 roku siła robocza w sektorze publicznym sięgała 88 000 zatrudnionych. W 1996 roku, po najbardziej radykalnej redukcji rządu liczba ta spadła poniżej 36 000 (59% procentowa redukcja). Regulacje rządowe zostały również usunięte z krajowego systemu bankowego. Dziś, nawet zagraniczne banki są mile widziane. Amerykanie, którzy przyzwyczaili się do tego, że rząd gwarantuje im depozyt bankowy mogą poczuć się zszokowani na wieść, że w Nowej Zelandii rząd centralny nie narzuca żadnego ubezpieczenia depozytowego. W zamian za to banki zapewniają publiczne ujawnienie ich stanu finansowego oraz ubezpieczenie na otwartym rynku. Szczególnie uderzające jest to, co Nowozelandczycy zrobili, aby zmienić politykę pracy. William Eggers z Reason Foundation określa to jako "najbardziej agresywne i daleko idące deregulacje rynku pracy w świecie". Obowiązkowa przynależność związkowa została zniesiona, tak jak i monopole związkowe nad rynkami pracy. Pozbawieni szczególnych przywilejów, które kiedyś pozwalały im na szantaż ekonomiczny, dziś związkowcy posiadają taki sam status, jak każda inna prywatna, ochotnicza organizacja. W efekcie kraj nie dość że zaczął się dynamicznie rozwijać, stał się też najmniej skorumpowanym państwem na świecie. Źródło: http://www.kapitalizm.republika.pl/nowozrew.html Przykład dziesiąty: Saakaszwilii jego ultraliberalne reformy na Gruzji Do rewolucji róż w 2003 r. Gruzja była typowym postsowieckim państwem, skorumpowanym, biednym, słabym instytucjonalnie i mocno socjalistycznym. Po objęciu rządów przez Micheila Saakaszwilego Gruzja niewątpliwie przeszła najbardziej radykalne zmiany wśród republik postsowieckich. Zmiany po rewolucji róż w 2003 szybko uruchomiły wzrost gospodarczy. Najlepsze pod tym względem były lata 2005–2008, gdy wzrost wynosił ponad 8% PKB rocznie. Do kraju zaczęło napływać coraz więcej inwestycji zagranicznych. O ile w 2003 r. bezpośrednie inwestycje zagraniczne (FDI) wyniosły 340 mln dol., to w 2007 roku było to już przeszło 2 mld dol. Ale potem przyszedł rok 2008 – wojna z Rosją i początek kryzysu na świecie. W 2009 r. PKB spadł o 3,8%., ale dzięki wcześniej zrealizowanym reformom systemowym, już w 2010 r. było 6,3% plusie, a w 2011 już 7%. Reformami, które w Gruzji zakończyły się największym sukcesem, była deregulacja. Zostało zlikwidowanych prawie 800 licencji i zezwoleń – z około 930 do 140. Teraz firmę można założyć w 15 minut przez Internet. Nie są do tego potrzebne żadne dokumenty ani odwiedzanie jakiś urzędów. Nie ma też żadnych minimalnych wymagań kapitałowych. Zmniejszono liczbę podatków – teraz w Gruzji obowiązuje tylko pięć rodzajów podatków (wcześniej było ich 21): PIT, CIT, VAT, akcyza na alkohol, papierosy i paliwa oraz bardzo niski podatek od nieruchomości. Nie ma podatków ani składek socjalnych, które wcześniej wynosiły 20% płacy brutto. Obniżono także stawki podatków, które obowiązują. Podatek od dochodów osób prawnych został zmniejszony z 20% do 15% (mali przedsiębiorcy od 2011 roku będą płacić CIT w wysokości 3% 5%., a jak zapowiedział Nika Gilauri, premier Gruzji, firmy sektora IT będą w ogóle zwolnione z podatków, co ma przyciągnąć inwestycje zagraniczne w tej branży), a podatek od dochodów osób fizycznych, który teraz jest na poziomie 20%., ma zostać także zmniejszony do 18%. Podobnie VAT został zmniejszony z 20% do 18%. W wyniku tych obniżek w ostatnim okresie dochody publiczne, a tym samym wydatki publiczne w Gruzji drastycznie wzrosły z około 15% do około 35 % PKB. Wcześniej wysokie stawki podatków skutkowały niskimi wpływami dla państwa. Płace wzrosły niemal dwukrotnie. Przeprowadzono też radykalną prywatyzację państwowych przedsiębiorstw, sprywatyzowano praktycznie wszystko poza energetyką. Niemal całkowite sprywatyzowanie służby zdrowia i zliberalizowanie przemysłu farmaceutycznego spowodowało powstanie 100 nowych szpitali zaledwie w ciągu roku, a ceny leków spadły o 30%. Źródła: http://tomaszcukiernik.pl/artykuly/artykuly-wolnorynkowe/gruzja-%E2%80%93-kraj-bez-podatkow-socjalnych/ http://www.smashwords.com/books/view/428864 Przykład jedenasty: Indyjski Gurgaon Trzymajcie się foteli, bo przykłady podane wcześniej to przy tym mały pikuś. W 1979 roku władze indyjskiego stanu Haryana postanowiły zrobić pewien eksperyment. Dystrykt Faridabad został podzielony na dwie części. W pierwszej wokół miasta Faridabad władzę utrzymał rząd. Obszar ten miał dobrą infrastrukturę między innymi połączenie kolejowe ze stolicą New Delhi i żyzną ziemię. Natomiast druga część, Gurgaon została wydzielona z nieużytków i kamienistej ziemi. Nie było tam żadnej infrastruktury, czy połączeń kolejowych. W tym mieście postawiono praktycznie na całkowity wolny rynek, bez żadnego wpływu władz. W efekcie Gurgaon nie tylko znacznie przegonił Faridabad ale stał się ogólnie najbogatszym regionem w całych Indiach (również pod względem zarobków mieszkańców). W mieście Gurgaon praktycznie wszystko działa na zasadach wolnorynkowych. W rękach prywatnych znajdują się nawet: drogi, chodniki czy transport. W mieście funkcjonują setki prywatnych autobusów oraz taksówek, które można zamawiać przez Internet, zamiast miejskich przystanków na parkingach znajdują się monitory na których możemy znaleźć listę oczekujących samochodów z zapisanymi na nie pasażerami. Nie ma państwowej poczty, jej rolę pełnią prywatni kurierzy. Mieszkańcy mogą skorzystać z siedmiu wysokiej klasy prywatnych szpitali wraz z prywatnymi karetkami. W mieście nie funkcjonuje nawet państwowa policja, tylko tysiące prywatnych ochroniarzy, zapewniających bezpieczeństwo a nawet kierując ruchem ulicznym. Prawie jak w akapie, aż Rothbard się uśmiecha w grobie . Miasto stało się niesamowicie rozwinięte, tam gdzie wcześniej były nieużytki i kamienista ziemia wyrosły jak grzyby po deszczu: bogate apartamentowce, duże galerie handlowe, pięciogwiazdkowe hotele, wysokiej jakości szkoły, dwa duże stadiony, pola golfowe, luksusowe sklepy (Chanel, Louis Vuitton), salony Mercedesa i BMW oraz siedziby wielu międzynarodowych korporacji jak: Airtel, American Express, EXL, IBM, Microsoft, Sapient, DLF, Maruti Suzuki, Hero Honda, Infosys, Ericsson, Oracle, Bank of America, American Airlines, The Coca-Cola Company, Nokia, Motorola. Dzięki prywatnemu inwestorowi w 30 miesięcy wybudowano niesamowicie nowoczesne metro Rapid MetroRail Gurgaon. Źródła: http://moraine.salon24.pl/318419,europa-kladzie-sie-do-trumny http://www.nytimes.com/2011/06/09/world/asia/09gurgaon.html?_r=4&pagewanted=1 Przykład dwunasty: Ustawa Wilczka z 1988 r. I na koniec polski akcent. Dawno, dawno temu za tzw. komuny był w Polsce przez chwilę kapitalizm. Ustawa z dnia 23 grudnia 1988 r. o działalności gospodarczej – zwana powszechnie ustawą Wilczka – zliberalizowała życie gospodarcze w bezprecedensowy sposób i pozwoliła wzbogacić się milionom Polaków. Prosta ustawa mieściła się zaledwie na pięciu stronach maszynopisu i zawierała 54 artykuły, z czego tylko 25 dotyczy regulacji działalności gospodarczej, a reszta to przepisy przejściowe i zmieniające inne ustawy. Istotę ustawy właściwie oddawała dwa artykuły: Art. 1. Podejmowanie i prowadzenie działalności gospodarczej jest wolne i dozwolone każdemu na równych prawach, z zachowaniem warunków określonych przepisami prawa. Art. 4. Podmioty gospodarcze mogą w ramach prowadzonej działalności gospodarczej dokonywać czynności oraz działania, które nie są przez prawo zabronione. Ponieważ nie było wówczas w Polsce ZUS-ów, VAT-ów, setek koncesji, licencji i pozwoleń, prowadzenie działalności gospodarczej było na tyle proste, że w efekcie powstało około 2 mln małych i średnich firm, stwarzając według szacunków Centrum Adama Smitha nawet 5-6 mln miejsc pracy. Niestety później ci, co „obalili komunizm” postanowili zrobić wszystko aby to kompletne zaorać. Źródło: http://www.obserwatorfinansowy.pl/tematyka/makroekonomia/gospodarke-mozna-uwolnic-jedna-ustawa-ale-nie-na-dlugo/ Takich przykładów istnieje wiele więcej, no ale już i tak wystarczająco się opisałem. A może któryś z czytelników dołoży coś od siebie? Zachęcam do komentowania
  6. Początek kryzysu z 1920 r. był dla amerykańskiej gospodarki jeszcze gorszy niż początek kryzysu z 1929 r. Produkcja spadła o 21%, PKB o 24%, a bezrobocie wzrosło z 4% do 12%. Jednak ten kryzys w porównaniu z innymi nie trwał zbyt długo, właściwie już po około roku gospodarka odbiła i zaczęła dynamiczny wzrost. Dlatego mało kto w ogóle o tym słyszał? Dlatego że ówczesny prezydent Warren Harding zrobił coś zupełnie sprzecznego z radami ekonomistów "głównego nurtu". Zamiast podjąć interwencję, przyjąć "pakiet stymulacyjny", wpompowanie pieniądza do gospodarki postawił na zupełny brak interwencji w gospodarkę pozwalając działać wolnemu rynkowi. Jednocześnie zmniejszył wydatki rządowe o 65% i obniżył podatki (najwyższa stawka podatku 77% została obniżona do 25%). Polecam świetny wykład Thomasa E. Woodsa z Instytutu Misesa na ten temat: Jeśli komuś nie chce się oglądać polecam artykuł do poczytania: http://liberalis.pl/2009/12/17/robert-murphy-kryzys-o-ktorym-nie-slyszeliscie-1920-21-cz-2/
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.