Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'dyskusja' .
-
Tomko wyleciał? Zdziwko!
deleteduser69 opublikował(a) temat w Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
Tylko proszę się nie nakręcać na jakąś gównoburzę. Po prostu interesują mnie Wasze odczucia, bo sorry ale ja nie widziałam żeby się do kogoś chamsko przypierda***, a tu ponoć miał tyle punktów karnych (może za wulgaryzmy?) i aż userzy odchodzili z jego powodu? Z tego co widziałam tylko krytykował po to żeby się ta osoba ogarnęła. Ja czytając go miałam wrażenie 'no wreszcie ktoś to napisał', bez wrażenia że przesadza.- 2 odpowiedzi
-
- 2
-
- zbanowany
- użytkownik
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Od czasu do czasu ludzie piszą do mnie, pytając dlaczego odciąłem się od ideologii redpill. Odpowiedź na to pytanie jest dość skomplikowana; nie ma jednej kropli, która przelała czarę. Część powodów to np słabe efekty jeśli chodzi o ilość i jakość partnerek oraz potrzeba odczuwania autentycznej intymności z kobietą. Jest jednak jeden aspekt, który zawsze poruszam, gdy mówię o swoim odrzuceniu redpilla: Jeśli wyznajesz redpill, nie jesteś uczciwy. Nie dlatego, że traktujesz kobiety jak podludzi, ale dlatego, że traktujesz tak SAMEGO SIEBIE. Nie piszę tego, żeby kogokolwiek umoralniać. Jeśli chcesz być "redpillowcem" - Twój wybór. Ale prawda jest taka: idąc tą drogą jesteś nieuczciwy wobec siebie samego. Po pierwsze i najważniejsze: po kiego chuja miałbyś przeznaczać istotną ilość swojego czasu i wysiłku mentalnego na podrywanie kobiet? Według red pilla natura kobiet jest hipergamiczna, samolubna, emocjonalna, narcystyczna, nieracjonalna, niewierna. I podobno wszystkie kobiety takie są (AWALT). Innymi słowy, kobiety są zasadniczo psychopatycznymi karierowiczkami społecznymi z cechami osobowości borderline i mają Cię w dupie. Powstaje pytanie: po jaką cholerę miałbyś się interesować takimi stworzeniami? No po prostu... dlaczego? po co? Na ten argument "red pillowcy" odpowiadają często następująco: nienawiść wobec kobiet jest tylko chwilowa, jest to "faza gniewu" na początku, tuż po "połknięciu czerwonej tabletki" i że z czasem uczymy się "kochać kobiety takimi, jakie są". Sorx, ale to jest kompletny bullshit. Nie ma takiej możliwości, żeby kochać kogoś, kto jest egoistycznym karierowiczem chcącym "przeskakiwać z gałęzi na gałąź". Kogoś, kto chce Cię wykorzystać. Jeśli nie jesteś jakimś zaburzonym masochistą, jest to po prostu niemożliwe. Przestań się oszukiwać. Nie da się tolerować kogoś, kto Cię źle traktuje jako partner, już nie mówiąc o "kochaniu" go. Za każdym razem, gdy widzę jakiegoś redpillowego guru mówiącego, jak to powinniśmy "kochać kobiety takimi, jakie są", wyobrażam sobie gwałciciela spod celi szepczącego swojej ofierze do ucha "cicho... rozluźnij się... za jakiś czas ci się spodoba". Porównanie może drastyczne, ale tak to właśnie wygląda. Nie ma też tak naprawdę czegoś takiego, jak "faza gniewu". Model żałoby Kübler-Ross, z którego bierze się to pojęcie, został zasadniczo odrzucony przez współczesną psychologię - wyguglaj to. "Faza gniewu" redpillowców to nie jest żadna faza, to stan permanentny. Próbują oni jednak przekonać samych siebie, że jest to tylko stan chwilowy i tak na serio to wcale nie nienawidzą kobiet. Żyją w ciągłym zaprzeczeniu - chcą uprawiać seks z istotami, których w głębi serca nie znoszą, ale racjonalizują sobie to "fazą gniewu", żeby móc spojrzeć w lustro. Co więcej: nie tylko poświęcają kupę czasu na siłownię, naukę podrywu/"trzymania ramy" itp, by podrywać laski, których w istocie nienawidzą. Poświęcają czas na stawanie się kimś, kim tak naprawdę nie chcą być. Sądząc po treściach, które publikują na forach redpillowych, prawie każdy z nich "rozumie" degenerację kobiet, które to niby chcą Chada-bad boya, ale sami próbują się do tego zbliżyć, wyrobić w sobie cechy "mrocznej triady" (makiawelizm, narcyzm i psychopatia - przyp. tłum.), traktować kobiety i innych ludzi z góry, by być postrzeganym jako dominujący samcy alfa. Ja pierdolę, chcieć się stać zaburzoną jednostką tylko po to, żeby zamoczyć? Seeeerio? Wisienka na torcie: nie tylko inwestują czas na uganianie się za kobietami, których nienawidzą oraz stawanie się kimś, kogo nie akceptują. Dodatkowo czują się upoważnieni do krzyczenia na lewo i prawo, jaki to świat jest zjebany, zachód się zdegenerował, a hipergamia niszczy porządek społeczny. Kiedy tylko jednak będą mieli do tego okazję, z uśmiechem na twarzy do tej "degeneracji" dołożą swoje pięć groszy, udając "Chada" i stosując pump&dump. Czysta hipokryzja. Jeśli robisz te same rzeczy, o które oskarżasz kobiety i "Chadów" (rozwiązłość, manipulacja itp) - jesteś częścią problemu i nie masz prawa oceniać "degeneratów", ponieważ sam jesteś jednym z nich. Miej trochę uczciwości. Jeśli nie podoba Ci się aktualny obraz "rynku matrymonialnego", to się z niego wypisz. Nie mam tu na myśli zostania MGTOW; jakoś nie widzę zbyt dużo sensu w "zrezygnowaniu z kontaktów z kobietami" po to, żeby potem całymi dniami dyskutować na forach internetowych o... kobietach. Podsumowując: Jeśli jesteś "redpillowcem" to inwestujesz swój czas w podrywanie istot, których nienawidzisz; próbujesz się stać kimś, kogo nie akceptujesz; twierdzisz, że kobiety i "kultura podrywu" to upadek zasad i cywilizacji, ale sam z chęcią przykładasz do tego rękę. (tłum. @leto z https://www.reddit.com/r/exredpill/comments/6yanvh/the_number_one_reason_for_leaving_red_pill/; tłumacz nie zgadza się w 100% z powyższą analizą, ale uważa ją za trafną w wielu miejscach i dobry punkt wyjścia do dyskusji).
-
Nowa dyskusja o hymnie Niemiec. Czy jest zbyt męski?
MoszeKortuxy opublikował(a) temat w Społeczeństwo
https://wiadomosci.onet.pl/swiat/nowa-dyskusja-o-hymnie-niemiec-czy-jest-zbyt-meski/ly7z0rs W Niemczech coraz bardziej "postępowo" Co o tym sądzicie? Ja sądzę, że określenie "matka ziemia" to mocno.. kobiece określenie. Nie wiem jak to wytrzymam A tak na serio to w ostatnich dniach widzimy mocną aktywizację kobiet i próby coraz większej feminizacji społeczeństwa. Niemcy i ich hymn. To długa i skomplikowana historia. W jej najnowszej odsłonie nie chodzi jednak o naród, walkę i winę, ale o równouprawnienie. Pełnomocniczka ds. równouprawnienia w niemieckim ministerstwie rodziny zasugerowała pracownikom resortu zmianę słów w hymnie Niemiec, tak aby był "bardziej neutralny płciowo" Niemieckie media nagłośniły list urzędniczki, stanowisko w tej sprawie zajęli przedstawiciele partii politycznych Nowa sekretarz generalna CDU Annegret Kramp-Karrenbauer opowiedziała się za zachowaniem obecnej treści hymnu Po II wojnie światowej śpiewanie hymnu było dla wielu Niemców problematyczne. Szczególne kontrowersje wzbudzała trzecia zwrotka pieśni Trudno powiedzieć, czy Kristin Rose-Moehring spodziewała się takiego zamieszania. Jako pełnomocniczka ds. równouprawnienia w ministerstwie rodziny ma pilnować, aby kobiety zatrudniane w resorcie nie były traktowane gorzej niż mężczyźni. Do jej obowiązków należy też ochrona pracownic przed molestowaniem seksualnym i dbanie o to, aby pracę zawodową dało się pogodzić z życiem rodzinnym. Zmiany treści hymnu państwowego nie należą do jej kompetencji. Zgodnie z tradycją zajmują się tym prezydent i szef rządu. Rose-Moehring, będąca wolną obywatelką wolnego kraju, najwyraźniej się tym jednak nie przejęła. Przed przypadającym 8 marca międzynarodowym dniem kobiet przesłała pracowniczkom swojego resortu list, w którym sugerowała, że hymn powinien być bardziej neutralny płciowo. Wyrażenie "kraj rodzinny" miałoby pojawić się w miejsce słowa "ojczyzna". Zamiast "braterstwa" w hymnie miałaby się pojawić "śmiałość" albo "odwaga". - Chyba nie byłoby to takie bolesne? – pisała w liście. Kastracja i krytyka A jednak. Prawie 200 lat po tym, jak poeta Hoffmann von Fallersleben przelał na papier słowa "jedność i prawo i wolność, dla niemieckiej ojczyzny" Niemcy wydają się być ostatecznie związani z tym tekstem. Konserwatywna gazeta "Bild am Sonntag" chętnie podjęła temat podrzucony przez Rose-Moehring, pisząc o sprawie w sposób mogący budzić wśród większości czytelników strach przed kastracją. Wiceprzewodnicząca partii Alternatywa dla Niemiec Beatrix von Storch oceniła na Twitterze, że propozycje urzędniczki to "obłęd", jej partyjny kolega Martin Reichardt ostrzegał przed "atakiem skrajnie lewicowego feminizmu", który trzeba odeprzeć. Jeszcze ostrzejszy ton słychać w mediach społecznościowych, w których anonimowi prorocy upadku Niemiec ostrzegają przed "genderowym szaleństwem". Powinien zostać taki jak jest Angela Merkel zareagowała, jak zwykle zresztą, trzeźwo (Tak wygląda stronniczość Onetu). Jej rzecznik przekazał, że kanclerz jest "bardzo zadowolona" z obecnej treści hymnu. – Powinien zostać taki jak jest – powiedziała nowa sekretarz generalna CDU Annegret Kramp-Karrenbauer dodając, że – choć sama uchodzi za bardzo wyemancypowaną kobietę – nigdy nie miała wrażenia, że obecny hymn ją pomija. Kramp-Karrenbauer zaznaczyła też, że zmiana treści hymnu jest dla wielu kobiet zdecydowanie mniej istotna niż na przykład zrównanie płac z mężczyznami. Premier Badenii-Wirtembergii Winfried Kretschmann ocenił, że "to historyczny hymn, który nadal będziemy radośnie śpiewać". Hymn jak lustro Określenie "historyczny" nie jest przesadzone, wręcz przeciwnie. Narodziny, upadek i odrodzenie Niemiec – wszystko to da się opowiedzieć na przykładzie stosunku Niemców do ich hymnu. Jego tekst powstał w czasach rozbitego niemieckiego narodu, zyskał popularność na fali wojennej fascynacji roku 1914, później śpiewany był przy oficjalnych okazjach przez nazistów, razem z ich partyjnym hymnem "pieśnią Horsta Wessela". A po wojnie? "Na jedności, prawie i wolności chcemy budować nowe Niemcy" – mówił kanclerz Konrad Adenauer przemawiając w Berlinie w kwietniu 1950 roku do zgromadzonych w sali Titania-Kinopalast. Adenauer domagał się, aby zaśpiewać trzecią zwrotkę hymnu, właśnie tę mówiącą o jedności, prawie i wolności. Nie wszyscy zgromadzeni chcieli jednak brać w tym udział, wiele osób wyszło z sali zanim rozległy się pierwsze dźwięki. Młoda Republika Federalna nie miała jeszcze oficjalnego hymnu, a zdaniem wielu po hańbie, jaką były narodowy socjalizm, wojna i Holokaust, kraj potrzebował nowego utworu na oficjalne uroczystości. Trzecia zwrotka Spór o hymn udało się rozwiązać dopiero dwa lata później. Prezydent Theodor Heuss uległ namowom Adenauera, aby "Pieśń Niemców" znowu stała się hymnem. Ustalili przy tym, że na oficjalnych uroczystościach śpiewana będzie tylko trzecia zwrotka, bez wykorzystywanego przez nazistów fragmentu "Deutschland über alles". Za czasów Hitlera, była on symbolem planu podporządkowania sobie Europy. Mimo to wielu Niemcom przez lata zaciskało się gardło, gdy słyszeli melodie własnego hymnu – choćby przed meczami reprezentacji piłkarskiej. Na mundialach w 1954 i 1974 niemieccy piłkarze w większości milczeli, gdy odgrywano niemiecki hymn. Dopiero w 1990 roku, w magicznych momentach zjednoczenia kraju i wywalczenia tytułu piłkarskich mistrzów świata, hymn śpiewany był na stadionie w Rzymie i przed budynkiem Reichstagu w Berlinie nieco głośniej. Rok później prezydent i kanclerz ustalili oficjalnie, że trzecia zwrotka "Pieśni Niemców" Hoffmanna von Fallerslebena do muzyki Josepha Haydna jest hymnem narodowym. Ale dopiero w 2006 roku podczas piłkarskich mistrzostw świata we własnym kraju, Niemcy po raz pierwszy pełną piersią i nieskrępowanie wyśpiewali swój hymn. Propozycja Kristin Rose-Moehring dotycząca zmiany tekstu hymnu nie jest pierwszą tego typu. W Austrii zrezygnowano z fragmentu "tyś ojczyzną wielkich synów" i śpiewa się już o "kraju wielkich córek i synów". Także w innych krajach mówi się o problemie "płci" w hymnach. W Niemczech dyskusja o tym, czy historyczne słowo można zmieniać, czy też jest ono święte, wydaje się jednak być bardzo burzliwa. -
Cześć Bracia Dzisiaj zastanawiałem się na temat wizji Raju. Nasza planeta jak nauczał Jezus czy Budda jest planetą, na której dominującym uczuciem jest cierpienie oraz jak wiemy choćby nie wiadomo cobyśmy robili po stanie euforii zawsze prędzej czy później następuje dół emocjonalny. Więc czy rajem byłoby miejsce, gdzie bylibyśmy w stanie wiecznej euforii i radości? Moim zdaniem tak, a jakie jest Wasze zdanie? Zapraszam do dyskusji
-
Jeśli zgodzimy się z twierdzeniem "Jesteś tym co jesz" to czy aby być człowiekiem należy zostać kanibalem i zjadać innych ludzi? Zapraszam do porannej dyskusji
- 14 odpowiedzi
-
- twierdzenie
- myśl
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Od zawsze nurtował mnie ten temat. A odkąd mam do czynienia z radiem samiec, samczym runem i audycjami bossa to wraca częściej. O ile kiedyś w pewnym stopniu byłem w stanie zrozumieć mężczyznę będącego w związku z kobieta na wózku lub bez danej kończyny tak teraz nawet gdyby mi dopłacali nie wszedłbym w taka relacje. Jestem egoistą? Nie mam współczucia? Tacy ludzie tez mają prawo do szczęścia. Czy ich dyskryminuje? Temat niepełnosprawności ruchowej podyktowanej wadami genetycznymi zostawiam w spokoju. Nie mogłbym życ z faktem zapłodnienia takiej kobiety i świadomością ze "darując" życie swojemu potomkowi być może skazałem go na katorgę już na starcie. Sytuacja odwrotna. Niepełnosprawny mężczyzna plus normalna kobieta. Sądzicie że w oczach takiej loszki ułomny samiec jest beta-providerem? Zdarzają się dobrze zarabiający ludzie na wózkach czy bez kończyn które stracili w wypadku. Co taki gość może zaoferować prócz pieniędzy? Nie sądzę że dobry seks czy jakiekolwiek emocje. Taki ktoś ma świadomość swojej ułomności i najzwyczajniej w świecie "nie pokaże jaj". Loszka sobie w każdej chwili może polecieć do kogoś innego a on już pewnie nigdy nie spotka w życiu "drugiej połówki". Kolejna sprawa. Jesteś w związku, wszystko się układa. Twoja druga połówka ulega wypadkowi - już nigdy nie będzie poruszać się bez wózka, albo co gorsza zostaje sparaliżowana. Przysięgałeś "na dobre i na złe" przed ołtarzem. Zostawisz i odejdziesz będziesz dla wszystkich SKURWYSY***NEM. Pytanie do was bracia, tak z ręką na sercu. Odszedłbyś bez namysłu czy skazał się na wspólne cierpienie? Nie wiem jak mnie ocenicie ale ja bym odszedł bez namysłu. Chce przeżyć swoje życie wygodnie i być szczęśliwym.
-
Moderatorzy - ostatni dzwonek.
deleteduser36 opublikował(a) temat w Co zmienić na Forum - Dział Techniczny
Dobry wieczór. Wszedłem sobie do tematu o braniu kobiety do klubu na wabik.... ... i zwątpiłem w sens forum. Uważam, że z racji liczby użytkowników, tematów i postów to ostatni dzownek, żeby Kierownik Marek wyznaczył na forum moderatorów. Wiem, że sam nie ma czasu (a nawet jakby miał, to by nie dał rady wszystkiego ogarnąć), ale bez Moderatorów za miesiąc możemy zwijać ten interes zwany "forum". Przyczyny są proste - nagminne OFFTOPY i PYSKÓWKI. Moderatorzy są potrzebni bo: a ) trzeba w zarodku zduszać offtopy, szczególnie te generowane przez milion jednozdaniowych, albo nawet z samymi równoważnikami zdań postów, b ) trzeba przypominać ludziom, że istnieje opcja EDYTUJ i nie trzeba pisać trzech postów, każdy po jednym zdaniu, c ) trzeba w końcu za offtopy i "bijatyki" przynzawać solidne ostrzeżenia, a jak to nie pomoże bany, najpierw krótkie, potem długie. Może i są reguły w regulaminie. Ale jak nikt nie pilnuje ich przestrzegania, to możemy sobie nimi podetrzeć tyłki. W obecnej formie niektóre tematy, które zaczynają się ciekawie merytorycznie, po jednej stronie już nie nadają się do czytania i przeradzają się w orgietkę hejtu/kłótni. I na co to komu? Apeluję do rozsądnych, apeluję do Ojca Prowadzącego. Jako sposób wyboru moderatorów proponuję: a ) bezpośrednie namaszczenie Marka lub b ) zgłoszenie kandydatur w przeznaczonym do tego temacie (ludzie, którzy często bywają na forum, maja czas i chęci), w razie dużej liczby kandydatów - ankieta, głosowanie dla ogółu, lub jak w punkcie a) selekcja i namaszczenie Marka. Bo inaczej to będzie PIERDEL, SERDEL, BURDEL. Dziękuję, dobranoc, po raz drugi dzisiaj. P.S. I wywiesić na drzwiach ile kary za co. Żeby moderatorzy też nie uprawiali samowolki.- 7 odpowiedzi
-
- 5