Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'instagramerka' .
-
Cześć Bracia, natchnęło mnie na założenie takiego właśnie tematu.Przez wzgląd na dzisiejsze czasy, swoje doświadczenia i tzw. epokę instagrama. Czy mieliście do czynienia z tzw. 'Księżniczkami instagrama'? Czy byliście/jesteście z takimi osobami w związku, spotykaliście się, jak się układało? Jakie cechy w Waszym odczuciu takie osoby prezentowały? Z mojego doświadczenia były to przede wszystkim: egoizm, egocentryzm, potrzeba bycia w centrum uwagi, zadufanie w sobie ('ah jaka jestem piękna, należy mi się wszystko'). Dodatkowo osoby te były pozbawione empatycznych cech człowieka do człowieka (pomijam fakt relacji damsko-męskich, bo dobrze wiemy jak to wygląda) - 'po trupach do celu'. Nie spełniasz wymagań mojego wyimaginowanego świata? 'Spadaj', temat ucięty, ja żyję dalej swoim instagramem i kreowaniem swojego wizerunku. Chciałbym dodać jeszcze, że wszystkie tezy, czy jakiekolwiek relacje, które lądowały w internecie były przepełnione sztucznością, nie miały nic wspólnego z rzeczywistością danej osoby. Każda reakcja była nadwyraz sztuczna 'Hej Kochani, bla bla bla [...] ' itd. Miliard zdjęć na profilu, lecz brak z partnerem (bo przecież stracę atencję). Często osoba taka cechowała się też wieloraką osobowością, która umiejętnie dostosowywała się (stosowała odpowiednie 'maski') do sytuacji, żeby przez swoje działania wyciągnąć dla siebie jak najwięcej totalnie nie zwracając uwagi na zdrowe podejście do relacji (o ile takowa powstała). Co więcej, potrzeba atencji bywała tak duża, że każdy - w realu (zazwyczaj faceci, którzy noszą miano' stulejarzy '), kto był gotowy pompować ego takiej osoby, był miłe widziany do momentu znudzenia się danym osobnikiem (nawet jeśli Księżniczka była w tym czasie w związku!). Bywały momenty, że podczas wydarzeń (głównie dyskoteki, imprezy), gdzie znajdowało się bardzo dużo osób (w tym np. partner księżniczki), podczas kilku godzin tasowało się mnóstwo kandydatów, którzy bardzo mocno pompowali ego do wielkości kuli ziemskiej. W kwestii ubioru - zawsze był on wyróżniający się tzn. zazwyczaj był nadwyraz wyzywający, bardzo często aż do przesady, tak że ciężko nie było zwrócić uwagi. Bardzo ciekawią mnie Wasze doświadczenia.
- 20 odpowiedzi
-
- 1
-
- instagramerka
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Lśniącozbrojni wylani z kąpielą (dramat, żenada i upadek)
Quo Vadis? opublikował(a) wpis na blogu w Uśmiechnięta (p)ironia
No cóż, ostatnio był apel a teraz będzie pokazanie jak daleko eskaluje patologia. Na pewno słyszeliście o fetyszystach, którzy kupują noszone przez laskę gacie? Właśnie. To jest dziwny fetysz, żeby nie powiedzieć, że bardzo dziwny ale natrafiłem na coś znacznie lepszego Zachęcam do tego aby usadowić swoje cztery litery wygodnie i najlepiej odchylić się do tyłu, co by nie rozbić sobie twarzyczki. Gotowi? Ok, to lecimy. A co gdybym powiedział Wam, że istnieje coś głupszego niż kupowanie śmierdzących gaci po kobietach? ? Nie wierzycie nie? Hm, zapewne myśli części z Was skierują się na bardziej radykalną formę gaci sprzedawanych przez panie lub pójdziecie innym tropem. Żadyn z Was nie ma racji, żadyn. Dlaczego? Może dlatego, że to co ujrzałem rozjebało mi mózg na mikrocząsteczki. Dosłownie. Dawno dawno temu, żyła sobie pewna instagramerka (?), która to zachciała skąpać swe ciało w kąpieli w nowej wannie z Ikei. Leżąc i myśląc o tym jak bardzo pożądają jej mili oraz cisi widzowie jej profilu wpadła na genialny pomysł. Racząc się widokiem owych biednych straceńców, którzy niszczą renomę wszystkim mężczyznom postanowiła..hm? Sprzedawać żele? A może mydełko do kąpieli? Nie? No to nie wiem, kuuurła, wanny sprzedaje całe te. NIE! SPRZEDAJE WODĘ KURRRRŁAAA. FIOLKI Z WODĄ Z KĄPIELI XD za uwaga 30 dolców. Przeliczcie na PLNY. Kuuurła, kiedyś to było, całe wanny z dziewicami z wodą sprzedawali a nie jakeiś fiolki, kuuurła, kiedyś to było. O kim mowa? O pani znanej na instagramie pod nazwą Belle delphine. Owa urocza mangowa dama sprzedawała też swoje foteczki. Na szczęście ludziki z 4Chan wzięły się do roboty. W efekcie konto pani na insta, które śledziło 4,5 mlna osób zostało skasowane. Niestety, owa pani głupia nie jest i nie da się łatwo odciąć od tak łatwego źródła dochodów od zaślepionego piczką tłumu. Zostało jej konto na twitterze. A niżej mowa o sweet fociach. Cóż, jakby to powiedział prawdziwy Polak, patriota i katolik.. Kiedyś to było, kurła.- 5 komentarzy
-
- 6
-
Jak zostać influencerką albo instagramerką? Jak zacząć? Wystarczy nie posiadać godności, honoru i sprzedawać się lub swój czas oraz poglądy za lody, obiad, jeansy, prezenty i można zostać instagramowym darmozjadem. W social mediach dziesiątki tysięcy biało-rycerskich, oślinionych fanów i fanek, obserwujących. Wypinanie tyłka i pokazywanie ciała, żeby tylko zyskać większy zasięg. Kreowanie obrazu podróżniczki i modowej znawczyni. Silnej, nowoczesnej kobiety widocznej w lewackich mediach. W rzeczywistości żebranie o darmowe lody, obiad, itp. Brak godności, zasad, kręgosłupa moralnego i honoru. Najgorsza patologia i darmozjady internetu. Influencerki są gorsze od "madek". Restaurator nie wytrzymał i pokazał, jak żebrzą u niego o obiady Influencerki upadają coraz niżej: sępią nawet o darmowy obiad • Fot. pasane / Pixabay, screeny z Instagram.com/gawe_l Sława, darmówki i tysiące obserwujących. Wiele młodych osób marzy o "zawodzie" influencera. Problem w tym, że standard życia części internetowych celebrytów jest tylko złudzeniem, na które dajemy się nabrać. Niektóre instagramerki potrafią sępić o stosunkowo niedrogie rzeczy i usługi w zamian za foto i wideorelację. "Dej, mam horom curke" – ta dobrze znana sentencja odnosząca się do "madek", czyli matek domagających się darmowych fantów na stronach aukcyjnych, może być z powodzeniem parafrazowana w stosunku do samozwańczych gwiazd Instagrama - "Dej, jestem influencerką". Problem w tym, że samotne matki jesteśmy jakoś w stanie zrozumieć. Mówiąc wprost: dziecko generuje spore koszta, więc nawet błaganie o te symboliczne Świeżaki może być uzasadnione. Tymczasem influencerki szczycą się na zdjęciach pławieniem się w luksusie, ale żal im wydać 30 złotych na obiad. Przecież gdyby zapłaciły, to z ich głów spadłyby korony. Wolą więc głodować lub szukać szczęścia gdzie indziej. Screeny z www.instagram.com/gawe_l Insta-barter Za przykład upadku posłużył nalot influencerek na sopocką restaurację Cały Gaweł. Jej właściciel był tak zażenowany bezczelnością blogerek, że postanowił podzielić się prywatnymi wiadomościami, które do niego wysłały. Łatwo wytłumaczyć poirytowanie, bo wbrew pozorom nie były to małe konta, ale osoby popularne na Instagramie - kilkaset tysięcy obserwatorów to stosunkowo sporo jak na kogoś, kto nie jest znanym artystą. Poza tym żebrano nie tylko o darmowe jedzenie, ale i... "wielką dolewkę" Aperola. Screeny z www.instagram.com/gawe_l O "Instagate" w polskiej blogosferze napisało m. in. Vogule Poland. Portal słynie z obśmiewania celebrytów, a jego redaktorzy siedzą głęboką w instagramowym grajdołku. I nawet oni byli zaskoczeni tym zjawiskiem. Reklama– O tym, że influencerki żebrzą o darmowe bilety na koncerty i festiwale, wakacje czy iPhone’y wiemy nie od dziś. Poszczególne marki nie chwalą się błagalnymi wiadomościami od milusińskich, lecz sam widziałem wiadomości od pewnej fashionistki, która ma dziś prawie 200 tysięcy obserwatorów na Instagramie i bardzo, bardzo prosiła o MacBooka w zamian za oznaczenie – czytamy w artykule.. Pewnym wyjątkiem byli dziennikarze pewnego portalu parentingowego, którzy chcieli zrobić sesję fotograficzną w lokalu. Cyknęli zdjęcia, pojedli, popili i wyszli bez płacenia. Dogonił ich kelner, by wyjaśnić całą sytuację. Okazało się, że myśleli, że skoro właściciel napisał, że zostaną "ugoszczeni", to to było równoznaczne ze współpracą barterową. Restauracja wysłała fakturę, portal ją opłacił, ale artykuł polecający finalnie nie ukazał się na stronie. Uprzedzając komentarze: nie dostałem żadnego obiadu za ten artykuł. Ani nie prosiłem, ani nikt mi nie proponował. Instagramowe darmozjady Restauracja Cały Gaweł działa zaledwie od 3,5 roku, ale już zdążyła się dorobić statusu popularnego miejsca na gastronomicznej mapie Sopotu. I duża zasługa w tym... Instagrama. Goście odwiedzali lokal i oznaczali u siebie na profilu. Tak sami od siebie. – Na przestrzeni lat mniej więcej co miesiąc zdarzały się zapytania z insta-barterem: "ja przyjdę, pokażę, a wy mnie nakarmcie" – mówi w rozmowie z naTemat właściciel Gaweł Czajka. – Jednak w ostatnim czasie zjawisko nasiliło się przed samym Open'erem. Screeny, które wrzuciłem pochodzą z ostatnich dwóch tygodni – dodaje. Jedna z tych influencerek faktycznie pojawiła się w Trójmieście i podzieliła się postami ze swojego tournée po knajpach. – Oznaczyła różne restauracje w swoich wyróżnionych relacjach na Instastory. Pojawił się też apartament, który zachwalała. Można zatem przypuszczać, że większość z tych miejsc poszła na taki układ. Okazuje się, że można spędzić 3-4 dni nad morzem, zupełnie za darmo – przyznaje mój rozmówca. Tutaj też wychodzi na jaw mroczna strona takiego rodzaju reklamy. Influencerka oferuje restauratorowi pozytywną recenzję. Zatem z góry zakłada, że obiad będzie jej smakował. A jeśli będzie obrzydliwy, to nie napisze o tym, bo dostała go za darmo. Nie jest to więc tylko kwestia tego, że dany właściciel może być uważany za skąpca, ale szersze zagadnienie. Niestety takie aferki rykoszetem wpływają na pozostałych, normalnie działających influencerów. – W zeszłym tygodniu była u nas dziewczyna z liczbą 715 tysięcy obserwujących. Przyszła, zapłaciła, wrzuciła film i zdjęcia, oznaczyła się, a potem jeszcze w prywatnej wiadomości podziękowała za przepyszną kuchnię. Coś niesamowitego – dodaje Gaweł Czajka. Źle się dzieje w influencer marketing To też nie jest tak, że taka forma reklamy jest odrzucana przez wszystkie firmy. Są przedsiębiorcy, którzy zapraszają do siebie instagramerkę lub wysyłają im bezpłatne kosmetyki i inne produkty, a zamian mają promocję. Sponsorowany post jest niewspółmiernie tańszy niż tradycyjny spot w radiu czy baner na stronie, a może i nawet lepszy: nieraz za kilkadziesiąt, czy nawet kilkaset złotych docierają do tysięcy osób w swoim targecie. Jest też bardzo skuteczna (o ile influencer jest zdolny), bo lubimy ubierać się, jeść, czy oglądać to, co nasi idole. Tyle tylko, że w ostatnim czasie doszło do pewnego rozzuchwalenia w blogosferze. Jednym ze zwiastunów kryzysu w internetowym El Dorado, była sytuacja z początku zeszłego roku z Dublina. Youtuberka i instagramerka chciała promować hotel, w zamian za darmowy nocleg dla siebie i chłopaka. Właściciel ją wyśmiał i zapytał, kto zapłaci kelnerom i obsłudze? Vlogerka była zaskoczona takim podejściem i tym, że hotelarz nie wie, jak działa internet. – Czuję się zażenowana, w ogóle o tym mówiąc. Jestem 22-letnią kobietą, która prowadzi swój własny biznes z domu. Nie uważam, żebym w tej sytuacji zrobiła cokolwiek źle – żaliła się w mediach społecznościowych. Zrobiła się z tego duża afera na Wyspach, więc dowcipny hotelarz wystawił jej fakturę opiewającą na ponad 4 miliony euro... za rozgłos w internecie. Trend oczywiście jest już odnotowany w polskiej branży turystycznej. – Hotele praktycznie codziennie dostają takie oferty, zwłaszcza w okresie wakacyjnym. Im obiekt jest bardziej komfortowy lub po prostu ładny, tym otrzymuje więcej wiadomości od influencerów – mówi Agnieszka Wirkowska z portalu Noclegi.pl. Influencerzy coraz bardziej obniżają poprzeczkę. Nocleg full-service w hotelu to owszem, droga zabawa. Jednak proszenie o darmowe obiady, manicure, czy nawet ciastka (!), to już gruba przesada i zamach na rozum i godność człowiek. A wszystko to w imię dalszego pompowania wyimaginowanego świata, który istnieje tylko na Instagramie. https://natemat.pl/277403,jak-zostac-influencerem-instagramerki-zebrza-nawet-o-jedzenie
- 63 odpowiedzi
-
- 17
-
- polskie instagramerki lifestylowe
- influencerka
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami: