Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'klamstwa' .
-
Witam wszystkich. Postaram się opisać moją sytuacje ku przestrodze dla innych. Może to kogoś ustrzeże przed zmarnowaniem sobie życia. Ja jeszcze najgorzej na tym nie wyszedłem bo tylko nie mam żadnego kontaktu z synami i płacę 1400zl na obu chłopaków. Podobno to nawet szczęśliwie mi się udało. Ale żyję i nie skończyłem w rynsztoku. Zachowałem dom, uratowałem coś majątku z tego gównianego związku więc nie wylądowałem na ulicy ani nie zawisłem na sznurze w lesie z bezradności i rozpaczy. Ale gdybym sie nie posunął do podstępu to hiena by mnie okradła dosłownie ze wszystkiego i by się cieszyła, że zarobiła. Nic nie wniosła poza swoją obsraną dupą a mogła wynieść wszystko co miałem. A trochę się tego uzbierało przez kilka lat. Koniec końców zgodziła się na wpisanie domu u notariusza do mojego osobistego majątku więc chociaż tyle zachowalem. Sam nie wiem jak to się stało, że się zgodziła. To chyba opatrzność czuwała. Skutkiem tego na rozwodzie tematu podziału majątku sędzina nawet nie poruszała. A sam rozwód zaczął się i zakończył na jednej rozprawie i szybko dostałem wyrok(zaznaczam że to ja wniosłem pozew a teraz jeszcze unieważniam ślub kościelny). Ale może zacznę po kolei od początku... Poznałem na internecie piękną -jak się potem okazalo- czarownicę z piekła rodem. Oszukiwała mnie od chwili kiedy pierwszy raz otworzyła usta. Nigdy nie mialem pojęcia że baby mogą tak kłamać i udawać i są niesamowicie wyrachowane i zdeterminowane. Nikt o tym nie mówi. Wszędzie cisza. Mężczyzni między sobą nie rozmawiają na tematy dla nich ważne a baby wprost przeciwnie. Wszystko konsultuja ze wszystkimi. Bylem świetnym materialem na ofiarę. Mało kolegów-czyli w jej mózgu mało okazji by ktoś odkrył jej oszustwo, ojciec po rozwodzie z matką zajęty inną babą więc synowi nie otworzy oczu w co się wpakował, matka zajęta swoim życiem bez żadnej głębszej refleksji bo sama ogoliła swojego mężusia z majątku więc chłopak w gruncie rzeczy bezbronny i sam. No miałem fajnego pitbulla ale on prawdy nie powie choć myślę że znał :-)) Upolowała mnie doskonale. O wszystkim w mojej rodzinie chciała wiedzieć. Kto co jak z kim i dlaczego. Wszystko dosłownie. Urodzony szpicel i konfident. Wszystko chciała widzieć o mnie a o sobie zupelnie nic. Żadnych szczegółów. Wszystko dobrze i cudownie. Jej rodzina to prawie świętość. Jak się potem okazało jej rodzina to pieprzona zorganizowana grupa przestępcza. Od lat wyludzają pieniądze od ludzi i są stałymi bywalcami w sądach bo tam dają odszkodowania babom. Mamusia z córką przede mną już innego chłopaka córeczki ładnie załatwiły. Też latał po sądach się tłumaczył, psychicznie go chamice zniszczyły oszczerstwami, pomówieniami, kłamstwami wszędzie gdzie tylko mogły a i odszkodowanie zapłacił bo kopulował z inna panią w trakcie związku z panienką więc panienka z zemsty i dla zysku poszła do sądu o odszkodowanie za straty moralne. I zapłacił. Ja nie kradne, żyję uczciwie, ciężko pracuje całe życie, jestem szczery, nie kłamie więc dla niej byłem świetnym materiałem by mnie wrobić w dzieci dla alimentów i opierdolić mój majątek. A jeszcze czychała na majątek mojej matki-chciala żebyśmy po ślubie mieszkali u mojej matki w domu. A wiecie jak jest. Jak kurwa zamieszka z dziećmi u teściowej to jak będzie chciała a one wiedzą doskonale, jakie numery w Polin przechodzą to teściową wywali z mieszkania i sama przejmie chalupę. Nikt baby z dziećmi nie wywali z żadnego mieszkania w tym kraju. Może nie płacić, nie sprzątać, może srać codziennie teściowej na łeb a i tak Państwo takiej chamicy nie wywali z domu. Bo to Matka jest. Rozumiecie to Panowie z pewnością. To jest bóstwo-Matka. Jak za cesarstwa rzymskiego. Baba to bóstwo jest i każdy musi ją czcić bo jak nie to do wiezienia. Ale wracajmy na ziemię...Poznaliśmy się i po roku chodzenia wziąłem z nią ślub. Udawala przede mną wszystko. Dosłownie wszystko. Była miła, grzeczna, kulturalna, troskliwa, opiekuńcza, pomocna, religijna, cicha, spokojna, uśmiechnięta, zawsze miała dla mnie czas, ładnie się odzywała. Nigdy w zyciu bym nie przypuszczał, że to wszystko kłamstwo a ona naprawde jest inna a przyszła tylko z tej swojej wsi do Warszawy dla interesu, którego ja bylem zasadniczą częścią. Choć kiedyś mi przypadkiem coś się wygadała że ja to jej tak naprawdę nie znam. Tak mi powiedziała. Jasne, że nie znałem jak mnie cały czas oszukiwała i grała przede mną cudowny materiał na żonę. Tylko po to żebym ją zapłodnił. Miała z mamusią wszystko zaplanowane od samego początku. Nawet liczbę dzieci wiedźmy między sobą ustaliły. Jak się urodził moj pierwszy syn to jej mamusia na porodowce jak pierwszy raz weszla i zobaczyła wnusia to w pierwszych slowach oświadczyła: "On jest nasz". Wtedy tego nie rozumialem choć dziwne to mi się wydawało. Dziś już rozumiem. Po prostu zrobily sobie hieny dzieci. Jedna wnuki druga synów. Normalnie się zapłodniła. Sobie zrobiła potomstwo. Ja myślałem że normalnie jakąś rodzinę będziemy zakładać, że matka, ojciec, dzieci. Nie nie. Nic z tego. Ona po prostu powiekszyla swoją wesołą rodzinke o dwie głowy. Użyli mnie do swojego chorego celu. Jak otwieracz do konserw. Bierzesz chłopa i go uzywasz a potem jak już nie jest potrzebny to go spuszczasz w kiblu. Ale nie do konca bo przecież na dzieci musi nam płacić 🙂 Bardziej pojebanych ludzi to w życiu nie spotkałem. Mówią, że baba to jest dzikus, mały nieznośny bachor, nie ma duszy. W pełni się dziś zgadzam. Wtedy żyłem jakimiś mrzonkami. Ale dobra, żeby trochę skrócić i nie przynudzać. Przez kilka lat małżeństwa ciągła walka z jej pojebaną, wszystkowiedzącą mamusią. Z nia z resztą też. One udają tylko do ślubu. Tylko żeby przed oltarz zaciągnąć. Na wsi podobno wiekszy wstyd jak jest się starą panną niż rozwodką. Jak jest rozwódką to zawsze może wmawiać wszystkim, że chlopa miała psychicznego co sie znecał nad nią i rodziną i wymyslać co tam tylko chce żeby uzasadnić rozwód. Ale dzieci ma? Ano ma. Juz nie jest wstrętną wiedźmą z która nikt ślubu nie chciał wziąść bo jest odrażająca w zachowaniu. Jej status społeczny urósł o pare pieter. Juz nie jest samotna wieśniarą , której nikt nie chciał na wsi tylko teraz jest wielką samotną matką z dziećmi nad która wszyscy muszą się litować i jej dawać. Bo ona ma dzieci i musiała uciekac przed psychicznym mężem. Już 4-ty rok ciągnie sie sprawa moja w sądzie o znęcanie nad nią. Dzieci cały czas chowa przede mną. Dzieci mnie widzą tylko jak z nienacka podjade pod jej chalupe i zadzwonie dzwonkiem to wtedy maluchy biegną do okna i zobacza mnie na chwile bo za sekunde czarownice zasuwaja zaslonki w oknach tak zeby dzieci mnie nie widzialy. Takie są fakty panowie. W szkole nastawila doslownie kazdego przeciw mnie łącznie z dziećmi w klasie mojego syna. Nawet sprzątaczka wie że jestem przemocowcem i znęcałem się nad żoną i dlatego sąd mnie pozbawił władzy rodzicielskiej. Co jest klamstwem bo żaden sąd nie stwierdzil jeszcze czy była przemoc a sąd rozwodowy tez mnie niczego nie pozbawił bo sam sie zrzekłem. W sądach to takie bajki wymyślała razem z tatusiem swoim że nikt by nie uwierzył że też dorosly człowiek może w ogóle wypowiedzieć coś takiego. Ale czytałem gdzieś, że większość ludzi to umysłowo małe dzieci. Mowię wam tyle plugastwa, pogardy i poniżenia ile jedna osoba może zrobić to aż jest nieprawdopodobne. Moge tylko potwierdzić co Marek mówi,że kobiece zachowania są bardzo podobne. Kończę to opisywanie na dzis bo nie chce mi sie więcej myśleć o tych kanaliach. Tak mnie opluli, obsmarowali wszelkim gównem wszędzie ze nawet po czterech latach jeszcze budzi to we mnie wstręt. Obcy ludzie kpili ze mnie i śmiali mi się w twarz. Postaram się coś tam jeszcze więcej opowiedzieć przy innej okazji bo dziś nie mam już siły. Poza tym kursor mi w komputerze cały czas przeskakuje i troche mnie to irytuje. Pozdrawiam Was Wszystkich.
- 15 odpowiedzi
-
- 13
-
- oszustwa małżeńskie
- wrabianie w dzieci
-
(i 5 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Cześć. Chciałbym opisać swoja historię. Liczę na konstruktywną krytykę Przez pół roku spotykałem się z atrakcyjną kobietą, która kończyła dość trudne studia po przekroczeniu 30 roku życia. Przez pierwsze 3 miesiące był raj - pełna zaangażowania, zrozumienia, mega seks, niekończące się tematy rozmów, wspólne pasje, plany podroży, wycieczki - żyliśmy na 100%. Potrafiła w środku nocy przyjechać do mnie do pracy jak potrzebowałem wsparcia bo po 24 h na nogach, ledwo stałem i widziałem, przedstawiła mnie swoim rodzicom, no generalnie pokazywała, jak bardzo jej zależy i starala się budować niemalże "dom". Po pewnym weekendzie, w który się nie widzieliśmy (pojechała na weekend na konferencje) i nie zdaniu przez nią egzaminu (niby pokłosie tego weekendu, przez który nie mogła się uczyć), kobieta zmieniła się o 180 stopni. Przestala mieć ochotę na seks, wspólne wyjścia, była zimna i zdystansowana. W rozmowach sugerowała ze przerastają ja obowiązki związane z nauka i praca, przez co nie może się skupić. Myślałem ze to jakaś lekka depresja. Jednakże, po miesiącu takiego "szarpania", gdy nie wiedziałem, na czym stoję, stwierdziła ze jest jej przykro ale nie jest w stanie odwzajemnić mi tego, co ja jej daję. Oczywiście gadki: ze bylem dla niej najlepszy, zawyżyłem standardy, nikt jej nigdy nie wspierał jak ja, no ale nie umie mi tego oddać - proponuje przyjaźń. Nie chce budować związku, nie ten etap, nie jest w stanie, musi poświecić się karierze i nauce a związek ja odciągnie itp. Odwołała wspolny wyjazd parę dni przed, ale bardzo jej zależy, żebym nie miał jej za złe i dobrze o niej myślał. Jednakże, wisiała do pozna na messengerze, nie wszystkie telefony odbierała przy mnie, chowała się, gdy coś pisała. Generalnie zerwała ze mną po tym, jak skończyła praktyki na moim oddziale, jednocześnie robiąc z siebie biedę. Nie ma takiej depresji, bo na sylwka pojechała gdzieś w góry z siostra i jej facetem. Podejrzewam, ze poznała kogoś, kto stoi wyżej i ułatwi jej start zawodowy w tym wieku, bo miała baaardzo duze problemy, zanim mnie poznała - włącznie z powtarzaniem roku (niby załamanie nerwowe po byłym - psychopacie, stad ta porażka), zwłaszcza, ze nakłamała ludziom i trochę namieszała w środowisku. Dodam, ze poznaliśmy sie jak odrabiała na moim oddziale "karne" praktyki, które były pokłosiem tego, że namieszała w wyżej wymienionym środowisku. Obawiam sie, ze ja miałem byc trampolina, dzięki ktorej poprawiła sobie PR w srodowisku, a gdy poszła dalej, postanowiła znaleźć innego mentora - zwłaszcza ze sama mi kiedys o tym powiedziala - musi miec mentora ktry ja wdroży i nauczy - rozumiałem to jako autorytet naukowy, ale teraz sam nie wiem. Oczywiscie o zadnej przyjazni mowy nie ma - zastanawiam sie tylko cz moje przeczucia sa dobre, czy moze jednak postapilem zle, wywalajac ja z zycia, czy nie nadinterpretuje faktow. Każdemu, kto przeczytał - dziekuje. Liczę na konstruktywna krytykę