Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'kompleksy' .
-
Zmiana wyglądu - czy warto?
deleteduser180 opublikował(a) temat w Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
Mam wrażenie, że od czasu rozstania moja samoocena poszybowała znacząco w dół. Dla przykładu, uważam, że mój ryj jest zdecydowanie paskudny mimo, że byłem już w kilku związkach. Wczoraj, podczas imprezy w męskim gronie, poruszyliśmy temat wyglądu. Uskarżałem się na swój, jednak zostało to raczej olane, nie potraktowane na poważnie. Nie chcę wstawiać tutaj zdjęć, bo nie chcę nikogo katować swoją mordą, ale postaram się opisać cechy, które mnie w niej irytują najbardziej: Oczy: kolor zielony. Zupełnie mi się nie podoba. Ponadto, są znacząco za duże. Włosy: blond, gęste, bez zakoli. Jednak zastanawiałem się już kilkukrotnie nad przefarbowaniem ich na jakiś ciemny. Mój aktualny kolor jest totalnie słaby. Poza mordą - Wzrost: 177 - chyba nawet nie ma co komentować xD Używałem też słynnego Photofeelera, średnia ocena jakieś 6-7/10...Stąd pytanie: Czy serio jest tak źle? Przecież to raczej wiadome, że kobiety preferują „południową” urodę...- 18 odpowiedzi
-
- wygląd
- preferencje
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Siema, Od dłuższego czasu mam problem ze zdrową samooceną. W ostatnim moim temacie pisałem, że przez 2 lata miałem trądzik, po którym zostały lekkie blizny/przebarwienia (z bliska są widoczne, z dalszej odległości już nie, dobre i to). To jest główna przyczyna moich kompleksów. Jest to swego rodzaju trauma, która siedzi w głowie. W tamtym okresie wstydziłem się rozmawiać z dziewczynami i czułem się gorszy od innych. Mimo, że teraz jest o niebo lepiej z cerą to czuję w sobie taką sztuczną pewność siebie, rozdmuchane ego. Nie wiem jak z tym walczyć. Chciałbym być pewny siebie w dobrym tego słowa znaczeniu. Najgorsze jest to, że wiem, że z twarzy jestem bardzo atrakcyjny, widzę, że sporo dziewczyn się za mną ogląda, ale mimo to cały czas się porównuję z innymi i mam poczucie niższości 😕. Jak według was mogę poprawić własną samoocenę i pewność siebie? Macie jakieś sposoby na pozbycie się kompleksów? Pozdrawiam.
- 5 odpowiedzi
-
- egoizm
- samorozwój
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Szanowni, mam znów dołek z powodu kompleksów. Za każdym razem, gdy spoglądam w lustro przy mocniejszym oświetleniu, widzę coraz większy ubytek fryzury. Łysieję na czubku głowy (jeszcze nie mam "kolana", ale widzę mocne przerzedzenie) i nad czołem, więc na 99% mowa tu o łysieniu androgenowym. W tym roku skończę 29 lat. Wyglądam młodo, jak na swój wiek. Ludzie zazwyczaj dają mi 20-23 lata. Wręcz powiedziałbym, że mam chłopięcy (o ile nie dziecięcy) typ urody, który - swoją drogą - do tej pory uważałem za swój atut. Z drugiej strony - brak "silnej" szczęki i wyrazistych kości policzkowych. Wiem, że łysina będzie do mnie pasowała, jak kwiatek do kożucha. Wyjdzie u mnie najprawdopodobniej efekt, jak u Michała Szafrańskiego (przy całym szacunku do tego, co zawodowo gość robi, wygląda po prostu okropnie). Nie uważam się za turbo brzydala, ale raczej bliżej mi do słynnego beciaka, niż chada. Czy ktoś z Was zmagał się z tym problemem i udało mu się go pokonać? Dodam, że mam stresującą pracę, czasem nie wysypiam się, ale jednocześnie nie stosuję żadnych używek - zero alko, zero papierosów.
-
kompleksy Dziewczyna z kompleksami
deleteduser50 opublikował(a) temat w Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
Kiedyś byłem z dziewczyną z trudną przeszłością i kompleksami, Zastanawiam się czy jak się rozstaliśmy, Nie powinienem o nią walczyć. Sam wszystko zepsułem ale czasem mam wątpliwość oraz mi się śniła kilkakrotnie. Co tym myślicie. -
Czołem bracia Czytam forum już jakiś dłuższy czas, od nie dawna mam tutaj profil, postanowiłem opisać swoje problemy, których mam świadomość. Być może świeże spojrzenie kogoś z zewnątrz na to wszystko mi w jakimś stopniu pomoże, jeśli nie to przynajmniej się wygadam i będzie to dla kogoś rodzaj przestrogi, aby nie iść drogą, którą ja idę już prawie 25 wiosen Od dziecka mieszkałem na wsi, co zresztą sobie chwalę, nie lubię miast i tego całego "hałasu". Mam starsze od siebie rodzeństwo, które prowadzi już samodzielne życie. Odkąd pamiętam (mniej wiecej od czasów pójścia do szkoły) - byłem nieśmiały. Potrafiłem i potrafię nawiązywać kontakty, ale jest to dla mnie trudne. Nie byłem duszą towarzystwa, zawsze miałem jakaś nie dużą grupkę znajomych. Oczywiście przez nieśmiałość przespałem najlepsze lata swojego życia, brak imprez, brak dziewczyn, nie poszedłem na studia dzienne bo się bałem samodzielnego życia. Poszdłem na studia zaoczne, I stopień już ukończyłem, oczywiście pracuje też w swoim zawodzie. No właśnie i tu dochodzimy do moich problemów. 1. Nieśmiałość - tutaj odkąd poszedłem do pracy zrobiłem duży postęp. Mimo, że mieszkam na wsi, a pracuje w małym mieście to załapałem sie do sporej firmy, w któej nieźle zarabiam, w dodatku sytuacja zmusiła mnie do nawiązywania kontaktów z ludźmi, nie mam już takich oporów jak dawniej. Problem za to stanowią kontakty z dziewczynami, a raczej ich brak. Kiedy nabrałem jakieś minimum pewności siebie starałem się zapoznać jakąś dziewczynę, zarówno w świecie realnym, przez znajomych jak i przez internet. W pracy kontakt z młodymi dziewczynami nie istnieje - bo takich nie ma tam Każda znajomość kończyła się na pisaniu tylko. Nie potrafiłem sobą zainteresować dziewczyny. Za każdym razem jest tylko pisanie - brak realnych spotkań. Z jedną udało się doprowadzić do spotkania, ale od samego początku dziewczyna podkreślała, że to są niezobowiązujące spotkania = czytaj nie rób sobie nadziei. Wpadłem w ogromne kompleksy z tego powodu. W tym wieku, nie mieć dziewczyny to w mojej rodzinie i wśród znajomych wstyd. Co chwila ktoś mi dogaduje, że coś jest ze mną nie tak. Brak umiejętności podrywania i życie towarzyskie ograniczone do minimum (znajomi większości już mają swoje drugie połówki, a teraz po szkole kontakty słabną i jest coraz gorzej). 2. Samodzielność - a raczej jej brak. Owszem wiele potrafię, w swojej pracy jestem dobry ale nie o to tutaj chodzi. Przede wszystkim nigdy nie miałęm w nikim wsparcia, a najmniej we własnej rodzinie - rodzicach. Nigdy mnie nie chwalili za nic, w dodatku całe życie byłem i jestem porównywany do innych - tych co mają lepsze studia, mieszkają sami - notabene w mieszkaniu kupionych im przez rodziców ale co tam... , mieli lepsze stopnie w szkole itd. Zawsze z tych porównań wynikało, że to ja jestem gorszy. Na tym bazuje moje poczucie wartości. I to sprawia chyba, że w siebie nie wierzę, stąd też nie mam odwagi, żęby się wyprowadzić z domu. Po prostu uświadamiają mi na każdym kroku, że nie dam sobie rady, że nie potrafię i jest to już we mnie głęboko zakorzenione. Nie umiem się już od tego oderwać. O tym, żę w domu nigdy się ze mną nikt nie liczył to juz nawet nie będę wspominał. 3. Zawsze byłem tym grzecznym i miłym, co jest chyba najgorsze z tego wszystkiego. Wszyscy chcieliby mnie wykorzystywać do czegoś, wdzięczności oczywiście za to żadnej. Dziewczyny przez to też nie traktują mnie jak faceta, bo raczej to nie są cechy męskie. To też jest we mnie od dziecka i nie chce ze mnie wyjść, nie potrafię się inaczej zachowywać. 4. Kontakty z ludźmi - owszem w pracy jest ich sporo, ale są to osoby starsze ode mnie - takie które maja swoje życie. Nie mam już prawie nikogo z kim mógłbym gdzieś wyjść w sobotę wieczorem. Oprócz pracy jeżdżę dwa razy w tygodniu na siłownię, pod okiem instruktora, bo mam nie małe problemy z kręgosłupem, ale jest teraz ok. Wziąłem się za siebie pod tym względem i robię to dla siebie, nie po to żęby się "pokazać". Reasumując - wniosek jest prosty - nie można być miłym, grzecznym, wycofanym - z takimi cechami nie da się za wiele osgiąnąć. Sam taki jestem i wiem, że osiągnąłem już kres możliwości rozwoju. Dalszy rozwój jest możliwy - ale już bez tych cech. Z grubsza to tyle takie małe spostrzeżenia, po popołudniowej refleksji. Nie wygląda to za ciekawie, nie wiem czy jest jakaś szansa, żeby stać się mężczyzną?
- 26 odpowiedzi
-
- 4
-
- nieśmiałość
- prawictwo
-
(i 4 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Pogoń za wielkimi czynami leczeniem kompleksów?
deleteduser69 opublikował(a) temat w Kobiecy kącik 'kulturalny'
Na forum są chyba światowi ludzie, więc może widzieliście więcej i potwierdzicie bądź zaprzeczycie. Czy ustawianie sobie wielkich celów jest często wynikiem kompleksów niższości, które chce się wyrównać? Znam dwa przypadki, kilka innych ale już nie osobiście, opiszę je pobieżnie (bo chcę nadal być incognito :>). 1. kobieta, która szykuje się na wspinaczkę na ośmiotysięcznik 2. mężczyzna, który robi wycieczki rowerowe z 300km dziennie Chwalebne, prawda? A teraz przedstawiam fragmenty ich życiorysów. 1. kobieta ta pracowała w dużym, znanym przedsiębiorstwie w zarządzie, miała dobre wyniki, lecz awansowała ta z gorszymi, która dawała dupki szefowi wedle relacji podejmuje na tej posadzie złe decyzje, lecz ma hajs, protekcję szefa i to się jakoś kręci; kobieta była więc załamana całą sprawą, zwolniła się (z aparycji średnia, więc ego odczuwa zapewne braki komplementów w życiu i teraz ta dotkliwa porażka) 2. mężczyzna drobnej budowy lecz przystojny, miał dużo znajomości i parę poważnych związków z ładnymi dziewczynami (nie wiem czy osobowościowo powalone czy nie, nie wnikam), które się kończą w tym samym punkcie, z uwagi na jego staromodne poglądy (biały rycerz) i inteligencję, by nie dać się wykorzystywać; na jednym z profili (stary wpis) przyznał się, że jazda na rowerze to ucieczka od życia, bywał też popychadłem w szkole średniej (więc i jego ego domaga się rekompensaty) I teraz osobniki te forsują, żeby w życiu stawiać sobie ambitne cele, on to już chyba pogardza kimś kto nie jest tak ambitny. W końcu chyba i mnie dosięgną swoimi opiniami. I oczywiście "coś w tym jest", by było nam w życiu lepiej, byśmy byli lepsi. Lecz ja widzę czym to może być podyktowane, chcą się czuć lepiej, uważać za lepszych od innych, z powodu swoich niepowodzeń na innych polach. Jeśli mają przykryć swoje kompleksy wchodzeniem na góry albo forsownym jeżdżeniem to nie wiem czy to ma sens. OK zrobią to i co dalej? Jestem od nich młodsza, ale sama miałam kompleks niższości (i wyższości jednocześnie, ale ten to naturalny ) i też "różne" pomysły mi przychodziły do głowy i mnie to jarało, z tego samego powodu, by w końcu poczuć się lepiej. Gdy zaczęłam się zastanawiać nad tym i pozbywać kompleksu, to przestało mnie to tak interesować. Co o tym sądzicie, co zaobserwowaliście w życiu? Czy ambicja często się wiąże z podbudowywaniem zniszczonego ego? Czy pogarda wobec ludzi jest oznaką, że coś tu nie gra, tj. jest pogardą wobec samego/j siebie? PS. Na koniec, by wyrównać powagę tematu, pytanie - który piłkarz z naszej kadry jest najprzystojniejszy? xD -
Rafonix opowiada o swoim największym kompleksie.
-
Spotkaliście się z takim zjawiskiem? Czego owe kompleksy najczęściej dotyczyły? Czy kobieta mająca brzydką cerę, zeza, rozstępy, czy cellulit, może mieć powiedzenie u płci przeciwnej?
- 20 odpowiedzi
-
Fobia społeczna, lęk przed innymi, kompleksy
SennaRot opublikował(a) temat w Psyche, pozytywna motywacja
Witam Szanownych Braci i przepraszam, że psuje klimat akurat w weekend ale sprawa mnie trochę niepokoi. Jeśli jest miejsce i ludzie od których chce usłyszeć rady i opinie to właśnie jesteście Wy. Po prostu potrzebuje Was i waszych rad. Chodzi o pewną osobę, której chce pomóc z problemem. Zaznaczam, że wszelkie rozmowy, perswazje, tłumaczenia i inne zawodzą. Jakby mówienie do ściany, mimo, że osoba zupełnie kontaktowa, rozmowna, szczera i otwarta do mnie. Kobieta po 50siatce i właśnie dziś zastanawiałem się czy nie mogę jej jakoś pomóc. Sama, mąż nie żyje. Od jakiś dwóch miesięcy od tylu mi wiadomo, nie wiem co było wcześniej) ma fobie społeczną polegająca na tym, że dobrała sobie do głowy, że inne osoby po prostu z jej się śmieją. Wskazują ją palcami. Obgadują wykazując jej wady, że się źle ubrała, że źle wygląda, że pocą jej się dłonie, że jest nerwowa. Fobia powoli jak obserwuję przechodzi w nerwicę. Proste wyjście na zakupy zaczyna być problemem, że znowu kogoś spotka i będzie obgadywana, wyśmiewana za plecami. Najlepsze w tym wszystkim jest to, że to zadbana i dobrze ubierająca się i dbająca o siebie kobieta. Bezkonfliktowa, pomocna innym, cicha i nikomu nie wchodząca a ni w drogę ani w życie. Akurat dobrze znam środowisko. Do czego udało mi się dotrzeć. Od dzieciństwa miała jakieś kompleksy na punkcie swojego wyglądu. Zawsze bardzo uzależniona od opinii innych. Wrażliwa na tym punkcie, tutaj dopatrzyłem się początku, który niestety wyrósł do rangi takiego problemu. Nie pytajcie mnie o motywy. Po prostu jak jakoś mogę to chce jej pomóc. W końcu zaciągnę ją na psychoterapie do jakiegoś lekarza ale boję się, że skończy się farmakoterapią i antydepresantami. Tego się obawiam, bo dawno już bym to zrobił. Ona ufa koncernom farmaceutycznym i będzie łykać specyfiki z uśmiechem na twarzy. Boję się, że się od tego uzależni, a może się mylę? Może ktoś zetknął się z tymi problemami i coś poradzi. Dzisiaj też wyjezdzam służbowo wiec z góry przepraszam Bracia, że nie będę mógł od razu odpisywać. na pewno przeczytam wszystkie wasze opinie. Może temat pomoże też innym, którzy są w podobnych sytuacjach. Wiem i zdaję sobie sprawę co jest istotą forum. Więc jeśli któryś z Moderatorów uzna, że to nie jest temat na to miejsce proszę bez skrupułów skasować ten post. Nie będę miał żadnych żalów ani pretensji.- 3 odpowiedzi
-
- foia społeczna
- lęk przed innymi
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Słuchajcie bracia. Jestem w bardzo ciężkiej sytuacji. Chodzi o to, że to już ten wiek, a na karku ok. 20 lat (chcę być mniej/więcej anonimowy) i ani razu nie miałem kontaktu z dziweczynami. Ogólnie mam rozjebaną psychikę, problemy z kręgosłupem (zakaz jakiegokolwiek wysiłku, nawet hantelkami nie moge pomachać), a przez co siedzę tylko w domu, albo szkole i dorobił mi się lekki brzuszek. Nie jestem z bogatej rodziny, borykam się z trądzikiem, na który nie ma rady (usuwałem u kosmetyczek, dermatologów i laserowo, ale nic nie dało), choć już zaczyna znikać z racji na wiek. Jeżdżę starym podrdzewiałym gruchotem z racji, że do szkoły mam dość daleko, a paliwo wychodzi tyle co miesięczny. No ogólnie, na sexy nie mam co liczyć. Strasznie jestem zakompleksiony i mało pewny siebie, tzn. czytając artykuły Marka ta pewność siebie mi wskakuje, bo wiem co i jak, ale pójdę do szkoły i pod koniec dnia jestem zjebany jak koń po westernie. Do tego każdy mnie w szkole tyra, bo wiadomo, jak nie oddam (to wiąże się z bójką, a ona prawdopodobnie ze szpitalem i powtarzaniem klasy) to czemu mają tego nie robić, a też do "fajnych i zajebistych lasko-ruchaczy imprezowych" nie należę, to po co się ze mną zadawać. Więc pozostaje mi towarzystwo "przegrywów", z którymi nie mam o czym gadać, bo gry mnie nudzą, a oni tylko o tym gadają. Chciałbym o siebie zadbać, problem z tym, że mi się nie chce, bo nie mam takiej potrzeby, tzn. mam, bo bez tego żadna mnie chcieć nie będzie, ale do tego potrzeba już pieniędzy, bo kosmetyczka (twarzy w domu nie ogarnę, próbowałem wszelkimi sposobami), fryzjer, markowe ciuchy, za darmo nie są. Do tego przydałoby się zbudować we mnie Samca Alfa (opisze wizje siebie pod koniec). Wiem, że nic nie jest za darmo, no po za wpierdolem, od "przyjaciół", dlatego trzeba podejść do tego inteligentnie, bo co mi po książce, jak poziom mojego spierdolenia sprawi, że przestane ją czytać po pierwszym, czy drugim rozdziale. Samiec Alfa - Wg mnie, to koleś, który ma kasę i ludzie czują do niego respekt, każdy się z nim liczy, a laski pocą się między nogami na jego widok. Taki gość nie przejmuje się gadaniem innych, nie liczy się z ich zdaniem, robi to na co ma ochotę, nawet ich kosztem. Nie jest grzeczny, więc nie usługuje innym, a gdy ktoś zachowa się wg jego oceny nie miło, to mu dopierdoli uderzając w czuły punkt jego psychiki. Czyli taki troche socjopatyczny chujek, który żyje tylko dla siebie i gdyby mógł bezkarnie wybić pół miasta, by coś zyskać, to zrobiłby to. Czy to dobre? Dla społeczeństwa - na pewnio nie. Dla niego - oczywiście. Wiadomo, są pewne granicę, ale całe życie byłem traktowany przez takich i muszę przyznać, że "karma" się nie wróciła, no chyba, że pomyliła droge i jak tupolew przyjebała we mnie. Prosiłbym o jakąś poradę, wiadomo trzeba mój problem rozbić na części, bo poziom mojego nieprzystosowania do życia jest wielce wysoki. Jednak BŁAGAM, pomóżcie mi, bo jedyne wyjście jakie mam, to wegetacja życiowa, albo sznur. Jeśli dalej będę taką niedorajdą, to nie widzę siebie na stanowisku wyżej niż starszy kasjer, na śmiecówce za 600zł msc. 1000 dni w tygodniu...
- 33 odpowiedzi
-
- przegryw życiowy
- kompleksy
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami: