Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'kumulacja' .
-
Przysięgam nic nie pisać i nie mówić
Marek Kotoński opublikował(a) temat w Przysięgam przed Braćmi...
Panowie, to ważna dla mnie sprawa. To co ja teraz robię, to jest bezmyślny amok. Działam jak armia pancerna, która sunie ciągle do przodu, nie zwracając uwagi na zaopatrzenie i logistykę. Co najmniej godzina dziennie nagrań na youtube, co najmniej godzina ogarniania tego (szukanie zdjęć, przemiana w mp3, cała masa innych spraw, wysyłanie przy kiepskim necie) dwie, trzy godziny odpowiadania na meile, artykuły, pisanie na forum - a oczy i palce bolą jak cholera, oczy to w ogóle jakbym miał spuchnięte? Okropne odczucie. Tymczasem pieniądze z książek (i darowizn na forum, za co serdecznie dziękuję) sukcesywnie wykorzystuję, dużo ich nie ma (na życie wystarczy) ale ja chcę ciągle atakować. Są nowe cele - chcę jak wiecie stworzyć krótki film o psychice kobiet, a nikt mi nie zrobi nic za darmo - potrzebuję pieniędzy, specjalistów. Żeby to mieć, muszę coś sprzedawać - książki to za mało. Stały zysk, ale grosze w sumie. Książki następnej nie napiszę, bo po ostatniej jeszcze się nie zregenerowałem, ale ciągnie mnie strasznie do nagrań audio zmieniających podświadomość. Żeby je stworzyć, potrzebuję znacznie mniej czasu niż na książkę - a kasa większa, odbiorców na pewno będzie więcej, oraz będzie to dla mnie bardzo ważne - książki dają teorię, audio zmieni coś w waszej podświadomości PRAKTYCZNIE. To straszna broń, ale nie wiem czy będę umiał ją poskromić. Wyjścia jednak nie mam, muszę działać. Mam 37 lat, ostatnio dwa razy otarłem się o śmierć na skuterze, coś muszę po sobie zostawić temu światu - byłaby wielka szkoda, jeśli moje przemyślenia i przebłyski by po prostu poszły w grób. A wiem że potrafię niejedno zmienić. To trzeba wykorzystać, żeby ludzie nie męczyli się jak ja kiedyś. Rozwijamy się (jako forum), stajemy modni - muszę mieć pieniądze żeby atakować, przeć do przodu. Ponad wszystko jednak chcę, żeby ludzie jak kiedyś ja - bez siły, nieudacznicy - dostali narzędzie które może zmienić im to, czego ja sam nie umiałem zmienić. Teraz widzę w co można uderzyć, by dużo zmienić w życiu człowieka który jest na psychicznym dnie. Pragnę też z całych swych sił, by młode chłopaki nie wpieprzały się w kłopoty z kobietami. Lekki wpierdol dostać muszą, ale ciężkiego niekoniecznie. Nagrania w których przekonam podświadomość słuchacza do zmiany wzorców, to straszna siła. Wyzwanie jest olbrzymie, bo na sobie sprawdziłem że rady nie dali sobie zbytnio np. Pan Grzesiak, czy Pan Bytof - nagrania Bytofa są świetne (polecam płatne, mam wszystkie), ale zmiany są baaardzo powolne, jeśli w ogóle są. Nagrania Pana Grzesiaka na mnie nie działały, ale może tylko na mnie - mówi szybko i nie uspokaja. A przecież Grzesiak to multimilioner, miał wszystko - inżynierów od dźwięku, najlepszy sprzęt, sam też jest niezwykle inteligentny, wie jak działa podświadomość. A co ja mam? Mikrofon blue yeti, maks 4 tysie, ziomka z forum (Molu) który ogarnia te nagrania synchronizujące fale mózgowe. Jak mogę się równać z takimi potęgami? Pan Bytof to spec od dźwięku, ma sprzęt, niezły głos... co ja mogę? Ale były takie przypadki, że ktoś słaby wygrywał z potężnym. Ja jestem słaby, a moją siłą jest wizja i doświadczenie. Przez lata pracy z ludźmi wytworzyłem w sobie tzw. "nieświadomą kompetencję", czyli instynktownie zacząłem odczuwać co ludzie naprawdę komunikują, czego chcą, a może mi się tylko tak wydaje. Są dwie sprawy, które dają mi wiarę w siebie. Wiarę że pokonam najpotężniejszych i dokonam przełomu. Mówiłem wam i pisałem o tym, ale jako dziecko wymyśliłem skrzynię CVT, o której nie wiedziałem (tata wyśmiał, potem się dowiedziałem że nissan ją stosuje), a wymyślony przeze mnie "bogging", stworzył przede mną jakiś międzynarodowy spec (chyba profesor) od psychiatrii. Czyli oznacza to, że mój umysł może wytwarzać wizje i pomysły, które są naprawdę na bardzo wysokim poziomie - mając znacznie mniej wiedzy niż do tego potrzeba konkurentom. Mój mózg jest znacznie bardziej ekologiczny i energooszczędny od innych. W tym upatruję nadziei, że uda mi się zrobić coś naprawdę dobrego. Skoro udało się dwa razy, dlaczego miałoby się nie udać trzy razy? Muszę skoncentrować swą energię na poszukiwaniu wizji - czyli maksymalnie ograniczyć jej utratę. Dlatego przysięgam przed Braćmi i Bogiem co następuje: Dopóki nie stworzę nagrania synchronizującego fale mózgowe (samoocena, może "transformacja lęku", zależy co mi podejdzie bardziej): 1. Nie napiszę artykułu NIGDZIE 2. Nie nagram nic na Youtube, nawet pierdnięcia 3. Nie zwalę konia (dziś mogę do północy ) Będzie mnie skręcać, ale cała energia ma pójść w nagranie synchronizujące. Jak jedno się uda, stworzę następne. Zarobiony hajs przeznaczę na opanowanie tego, co już zdobyłem (pozycjonowanie, reklama i parę innych spraw). Gdy okrzepniemy i nabierzemy sił, ruszamy ostro do przodu. Jeńców brać nie będziemy. Ps. Dokładnie to samo zrobiłem gdy nie mogłem skończyć "Kobietopedii". Musiałem sterroryzować i wziąć za mordę samego siebie, inaczej książka by nie powstała. A tak żyję z niej...