Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'organizacja' .
-
Mam dziwny niepokój w sobie. Mniejsza, że w moim biosie czarnowidztwo to podstawowa procedura. Do utworzenia tego wątku zmotywował mnie : wuja Rnext, który to rzucił w ostatnim wątku "że nie długo to trzeba samemu uprawiać buraka cukrowego, zboża i rzepak!" i znajomy dziwak, który na temat warzyw, owoców, ziół ma ogromną wiedzę; zbiera nasiona z czego tylko się da. Zadzwonił do mnie z zapytaniem : "Maggie, czy nadal z ojcem zostawiacie sobie testowo nasiona?! Tak?! Tak. To dobrze. Teraz po prostu zbierajcie nasiona, ile się da!" I tu zaczął mi czytać gatunki roślin, które UE zakazuje pod względem uprawy?, przede wszystkim pod kątem handlu, przewozu do i z terenów UE. Od roku (wspomniałam o tym rok temu), ta lista wydłużyła się trzykrotnie. Czekam na info, jakie to są rozporządzenia i dyrektywy, by aż tak płochą sarenką nie być. Apokalipsa nie nastąpi, raczej będziemy cyfrowymi niewolnikami wiecznych subskrypcji (termin, który zarzucił @Obliteraror). A kto powiedział, że Internet nie ograniczy ludziom chleba, ubrań i leków? 😎 Do brzegu. Na ten rok stawiam sobie cel: wykopanie kolejnej studni lub postawienie ziemianki lub zmodernizowanie pomieszczenia gospodarczego pod latosiową kuchnię (naprawdę dużą kuchnię). Jeśli finanse pozowolą, to słowo "lub" zamienię na "i". Na ten moment muszę zadecydować, co przyda się wpierw Nam, czyli mnie i mojej rodzinie. Niby szkoda, że rok temu odpuściliśmy temat ziemianki "a bo bajoro zrobiło się na ogrodzie, jak dźwigiem by wjechał?!", ale w sumie dobrze, bo na ranczo trzeba znaleźć dobre miejsce pod to. W sezonie letnim każde źródło (i niezależnej) wody jest dobre. Obecny "bunkier" nie wystarcza na tworzenie konkretnych zapasów. W moim domu rodzinnym i z racji tego, że moja mama jest z licznej rodziny (fajna zasada "My Wam, Wy Nam") zwykła kuchnia nie wystarcza na okres przetwórstwa. Na liście zakupowej na ten sezon na razie mam: - słoje o każdej pojemności, pozostaje mi przeliczyć, ile zeszło na razie wekowych zapasów i to podwoić; - wszystko, co przyda się w domowej, sensownej apteczce. I tu muszę w toku zakupów doprecyzować, co jest przydatne; Coś o zapasach żywnościowych: Tyndalizacja: cdn. Chciałabym ten wątek prowadzi podobnie, co wątek o sprzątaniu domu. Czekam przede wszystkim - czekam na wpisy mądrzejszych ode mnie.
- 23 odpowiedzi
-
- 10
-
- rodzina
- organizacja domu
-
(i 3 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Nie widziałam, żeby temat był założony, jeśli gdzieś się dubluje temat, to proszę o usunięcie mojego wątku. W innym temacie poruszyłam wątek odnośnie tego, jak ja, z natury fleja i chaotyczna osoba radzę sobie z utrzymywaniem porządku. Nadal walczę, ale mniej boleśnie. Muszę trzymać się zasad : 1) Terminarz 2) Logika 3) Pragmatyzm 4) Minimalizm 5) "Teren" Żeby objaśnić, jakże kołczingowe hasła, to muszę zacząć od pkt. 5) "Teren". Wiadomo, dom/mieszkanie mamy podzielone na pomieszczenia, więc na "tereny". Ja jeszcze te "tereny" dzielę na "strefy". Konkretne przykłady na przykładzie mojego (zgdonie z umową wynajmu - Mojego Mena) mieszkania. Wiem, że piszę o oczywistościach, ale dla mnie długo, to nie było oczywiste, że porządek to kwestia logiki. KUCHNIA z SALONEM : 1) kuchnia : podzielona na strefy : "gotowanie", "magazynowanie", "ziółka", "naczynia". Półki/szafki od strefy "gotowanie", "ziółka" są najbliżej czajnika i kuchenki/indukcji. W strefie "gotowanie" są wyłącznie garnki, przyrządy do gotowania/pieczenia, przyprawy, produkty spożywcze, które w ciągu max.tygodnia schodzą z półki (mąka, oleje, kasze - wszystko w szklanych pojemnikach/słoikach - podpisane). Osobno garnki, mixery, mieszadła) Garnki w dolnej szafce z dobranymi przykrywkami. Roboty kuchenne w najwyżej położonej szafce. Moja zielona apteczka ma całą szafkę dla siebie. Wszystko w szklanych słoikach, które są podpisane. Na najwyżej położonej półce są ziółka najrzadziej używane. Nic więcej nie może być w tej szafce! Najważniejsze! Na blacie kuchennym nie ma nic, prócz czajnika. Nawet chlebaka nie mamy, chleb ma zejść w ciągu jednego dnia! Za suszarkę do naczyń u mnie robi zmywarka lub mata kuchenna, którą wysuszę, składam, chowam lub wrzucam do pralki. Strefa "naczynia" są najbliżej zmywarki i stołu. Tak, stół mam najbliżej zmywarki. xD Taki sam układ - naczynia najrzadziej używane są na górnej półce w szafce. "Magazynowanie" na końcu kuchni, są tam zaprawy w słoikach, puszkach. Na tej szafce mam przedmioty kuchenne, które się ładnie prezentują, ale są od czasu do czasu używane : drewniana taca, wiklinowy koszyk, srebna cukierniczka , ceramiczne/gliniane garnuszki. Jesli w danej "strefie" kończy mi się dany produkt, to od razu jest to zapisywane w notesiku, który jest na lodówce. Na lodówce nie mamy żadnych naklejek, karteczek, magnesów, zdjęć. SALON : Podział na strefy ; "Moja" i "Mojego". xD Mój lubi pracowac przy stoliku kawowym, więc tam (na dolnej półce stolika) ma w koszyku : notesik, długopis, chusteczki, ładowarkę do tel. Ja swoją strefę (czyli koszyk) mam przy TV. W koszyku mam kosmetyczkę, w której mam rzeczy do przepakowania z torebki do torebki, czyli max.6 rzeczy : portfel, reklamówka/torba na zakupy, mokre chusteczki, gumy do żucia, krem, klucze. Nic więcej!!! Po prostu, gdy chcę wyjść z domu, ładuję kosmetyczkę do torebki i tyle. Dzięki temu patentowi każdego dnia zakładam inną torebkę. xD W części tzw.salonu nie mam pierdół : ramek, aniołków, świeczek, figurek, wiesidełek. Jeśli chcę coś na wystawkę, to musi być to też funkcjonalne. Nie ma innej opcji! Trzy miesiące temu spodobały mi się trzy drewniane szkatułki. Ładne, pasują do wystroju. Ale już od killku miesięcy mam zasadę 3) pragamtyzm, więc nie mogłam se ich kupić tylko do stania i zbierania kurzu, więc musiałam im znaleźć logiczną funkcję albo nici z ich kupna, więc : szkatułka nr 1 ma olejki zapachowe do komina, nr 2 świeczki typu podgrzewacze, nr 3 zapalniczki, zapałki. Są ustawione koło siebie w sąsiedztwie z kominem. Mam ładne szkła i filiżanki, więc nad kanapą mają szklaną szafkę. Ładnie ułożone, nie kurzą się, widać je zza szklanych ścian szafy. C.d. Znowu odwaliłam. Krzyczę w temacie posta. Już obczaję, jak to edytować.
- 23 odpowiedzi
-
- 5
-
- utrzymanie porządku
- porządek w domu
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam, Znam, forum od około dwóch lat. W międzyczasie przeżyłem rozwód, bez jakiś dużych obrażeń. Zainspirowany forum zacząłem wracać do dawnych męskich nawyków, które programował mi matrix. Biorąc pod uwagę obecne trendy, uważam że powinniśmy się bardziej zorganizować, aby szkodliwym trendom aktywnie przeciwdziałać. Jest do tego potrzebna struktura w postaci fundacji, dzięki które będziemy mogli korzystać z tych samych instrumentów z który korzystają nasi przeciwnicy: Są to : 1. Granty samorządowe (kapslowe), 2. Granty ministerialne, 3. Dotacje i Granty Europejskie, 4. Zbiórki publiczne, 5. OPP 1% po 2 latach działania, 6. Darowizny, 7. Rabaty na wynajem lokali w samorządach. Dodatkowo fundacja i jej wolontariusze czyli MY mogą dostać ultra tani dostęp do legalnego oprogramowania i sprzętu z {link reklamowy usunięty} Rx Wyobrażam sobie strukturę operacyjną w następujący sposób : Centrala - Siedziba Prezesa 16 Wojewódzki Oddziałów Terenowych Filie Oddziałów Terenowy tam gdzie będą chętni do działania. Obszarem działania była by : 1. Pomoc psychologiczna i psychiatryczna dla facetów 2. Azyl/Schronisko dla facetów wyrzuconych z własnych domów. 3. Pomoc prawna 4. Działania edukacyjne dla dzieci i młodzieży prezentujące prawidłowe wzory męskości. 5. Monitoring mediów i aktywne przeciwdziałanie dyskryminacji mężczyzn 6. Stworzenie męskiej społeczności, która wspólnie będzie się samodoskonalić na zasadach symetrycznych do środowiska Open Source 7. Aktywnie działanie w celu obsadzenia stanowisk ławników w sądach rodzinnych przez członków naszej społeczności lub osób sympatyzujących z naszymi ideami. 8. Stworzenie "Szkoły Dobrej Żony" - kursy, wykłady, wyciąganie z matrixa dla Pań. 9. Stworzenie portalu randkowego przeciwdziałającego Hipergami. 10. Wspieranie powstanie opracowań naukowych, które będą wspierać popularyzacje naszej wiedzy. 11. Instytucjonalne podważanie i piętnowanie nieprawdziwych informacji, pojawiających się w mediach na temat polskich mężczyzn. Ze swojej strony deklaruje że jako praktyk z zakresu działania NGOsów, przekaże potrzebne informację i wzory dokumentów, jeżeli zapadnie decyzja o wdrożeniu do realizacji powyższego pomysłu. Pozdrawiam ps. Jeżeli temat umieściłem w niewłaściwej kategorii to z góry przepraszam i proszę o przeniesienie.
- 24 odpowiedzi
-
- 4
-
- organizacja
- wsparcie
-
(i 2 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Witam serdecznie wszystkich Braci Samcow. Rowniez wielkie podziekowania naleza sie Panu Markowi, dzieki ktorego pracy I zaangazowaniu trafilem na to forum. Mam na imie Tomek i postaram sie w skrocie przedstawic moja historie. No to zaczynamy. Kilka dni temu skonczylem 33 lata zycia. Z moim diabelkiem w anielskiej skorze jestesmy 7 lat w tym ponad 5 po slubie. Od 6 lat mieszkamy w USA, wynajmujemy ladny dom(3 sypialnie) w gorach zlokalizowany na duzej dzialce (wlasny ogrodek i te sprawy). Generalnie nie musimy sie martwic co do garnka wlozyc. Ja prowadze interesy a moja zona zajmuje sie domem, bez dzieci z 2 kotami. Ona nie musi pracowac. Problem w tym, ze nie potrafi znalezc sobie hobby czy rozwijac pasji,. Ja pracuje w domu dlatego przebywamy ze soba prawie 24h na dobe. Od kilku lat wszystko pieknie, idealny zwiazek. Brzmi jak sielanka a przynajmniej tak wydawalo sie na poczatku. Otoz nie do konca. Trafilem na kanal Pana Marka stosunkowo nie dawno bo kilka tygodni temu. Po analizie kilku materialow zaczalem dostrzegac pierwsze sypmtomy "misiowania" I innych tego typu brudnych zagran ze strony mojej wybranki. Na poczatku oczywiscie bagatelizowalem sytuacje, zablokowany i zaprogramowany w estrogenowym matriksie od wczesnego dziecinstwa. Nie wiem czy tak jest/bylo u wszystkich ale pamietacie jeszcze jak mama czy babcia wmuszala Was kolejna porcje jedzenia "za mamusie", "za tatusia" itd? Moja teoria jest taka ze jest to ksiazkowy przyklad "misiowania" wstepnego w celu przygotowania kandydata do "misiowania" zasadniczego, a co za tym idzie, ulatwienie przyszlej kandydatce na zone wprowadzenie niezbednych poprawek i odswiezenie wpojonego nieswiadomie schematu z dziecinstwa. Ale do rzeczy: Postanowilem z moja partnerka zagrac w gre. Ale nie taka zwykla jakich wymaga codzienne funkcjownowanie w zwiazku typu: kupisz jej cos I masz troche spokoju na jakis czas - nie to za proste. Moja gra byla bardziej w stylu Jigsawa z "Pily" - kazdy szczegol I scenariusz rozegralem w glowie, co daje poczucie wewnetrznego spokoju i pozwala byc 2 kroki przed przeciwnikiem. A bedzie sie dzialo dlatego musisz byc przygotowany na decydujacy starcie. Cechy adaptacyjne, ktore wypracowaly kobiety na drodze ewolucji stawiaja Nas Samcow w sytuacji w ktorej albo dasz sie spantoflic albo postawisz wyrazne granice. Ale wrocmy do gry. Kilka dni temu mialem urodziny, a moja polowka ma urodziny 5 dni po mnie. Postanowilismy zrobic sobie prezent i wyskoczyc na pare dni w jakies cieple miejsce zeby pozegnac lato i przygotowac sie do zimy w Massachusetts, a jest ona rownie dluga I ostra jak ta w Polsce. Wybor padl na Jamajke, co bylo moja propozycja bo ona oczywiscie chciala kolejny raz dowartosciowac sie w kasynach w Las Vegas. Wybor oczywiscie nie przypadkowy bo tutaj wlasnie zaczynamy gre na moich warunkach. Jamajka to piekna tropikalna wyspa ale poziom dostatku wsrod miejscowych bardzo sie waha, nie brakuje natomiast dobrze zbudowanych, wysportowanych Jamajczkow z dlugimu dredami (samcow alfa w moim odczuciu) ktorzy czekaja tylko na turystki u ktorych myslenie i kontrole przejmuje macica. Pomyslalem ze to bedzie idealna okazja do zweryfikowania moich podejrzen odnosnie intencji partnerki. Podroz byla dluga - 4h lotu a potem 2 godziny wyluzowanym autobusem, ktorego kierowcy juz na lotnisku zadbaja o to zeby nie zabraklo Ci zielonych specjalow i innych lokalnych produktow. Na miejsce dotarlismy kolo 15. Jeszcze sie dobrze nie rozpakowalismy a moja rybka polknela haczyk, poszla sie rozgladnac po terenie hotelu I plazy. Po degustacji specjalow od kierowcy, odpowiednio zrelaksowany postanowilem dolaczyc do zony. Oczywiscie na plazy krecilo sie wielu lokalnych oferujacych glownie "ziola i slodkosci" ale tez pamiatki I inne pierdoly. Nie da sie ukryc ze czasami sa troche natretni, oferujac Ci niby cos w prezencie ale pozniej zadaja datku. Oczywiscie moja zona byla juz w towarzystwie "obdarowana" prezentami/branzoletkami, za ktore musialem pozniej zaplacic. Zaprosili Nas pozniej do pobliskiego baru gdzie przy piwku oczekiwalismy na zachod slonca grajac na bongosach. Poszedlem tylko na 10 minut do pokoju a po powrocie zobaczylem ze moja wybranka bardzo juz wstawiona pluska sie bezrtosko w morzu w samej bieliznie z jednym z lokalnych. Bylem przygotowany na taki scenariusz ale mimo wszystko bardzo duzo mnie kosztowalo zeby zachowac spokoj w tej sytuacji I nie dac typowi w ryj. Powstrzymalem sie. Z wykladow Pana Marka przypomnialem sobie, ze: przeciez to nie jego wina ze jest samcem Alfa I prubuje wypelnoc swoja misje od natury. Problem w tym ze przekonalem sie o tym co chcialem wyprzec z mojej glowy: ze moja kobieta pod wplywem alkoholu, zostawiona bez opieki w towarzystwie samcow alfa traci kontrole nad soba I nie moge jej ufac ani teraz ani tym bardziej w przyszlosci. A teraz najlepsze: moja GRA caly czas trwa, pisze do Was wlasnie z Jamajki gdzie cala akcja sie toczy. Jest 2:30 w nocy z wtorku na srode. W czwartek ma 32 urodziny, planuje obdarowac ja czyms specjjalnym z tej okazji - pozwem, ktorego sie nie spodziewa. Trzymajcie kciuki I napiszcie prosze co sadzicie o mojej strategii I czy pozew w dniu urodzin na beztroskiej rajskiej wyspie to wystarczajaca nauczka I przestroga dla innych, ktorym o tym opowie, bo zaloze sie ze bedzie chciala sie zemscic. Przepraszam ale nie posiadam polskich liter na klawiaturze telefonu, mam nadzieje ze mi to wybaczycie Pozdrawiam serdecznie Braci Samcow. P S. Nie dajcie sie zmisiowac
-
http://www.rp.pl/Wynagrodzenia/171209040-Badanie-58-proc-kobiet-nie-utrzymaloby-samodzielnie-domu.html 58 proc. kobiet ankietowanych przez organizację „Kobieta i pieniądze” przyznało, że nie poradziłoby sobie finansowo z samodzielnym utrzymaniem rodziny w razie nagłej utraty dochodu przez męża lub partnera, jego odejścia lub śmierci. Oto kilka zdań z tego artykułu, które tu przytoczę: "Naszym zamiarem było ustalenie, czy wynagrodzenia kobiet pozwalają im na niezależność w kwestiach bytowo-rodzinnych. Wyniki pokazują, że kobiety mające rodzinę nie mogą się czuć bezpiecznie z zarobkami, które obecnie osiągają" – powiedziała w piątek założycielka organizacji „Kobieta i Pieniądze” Dominika Nawrocka. "28,5 proc. badanych może się pochwalić przychodami na poziomie 2-3 tys. zł miesięcznie. Na drugim końcu jest kwota powyżej 6 tys. złotych, którą osiąga 17 proc. Ankietowane mieszkają głównie w dużych miastach (60 proc.), z miast średniej wielkości pochodzi 15 proc., z małych ośrodków - 14 proc., a ze wsi - 11 proc. 58 proc. przepytanych kobiet stwierdziło, że ich zarobki są niewystarczające, by mogły z nich pokryć miesięczne wydatki swojej rodziny. Dokładną znajomość wydatków rodziny potwierdziło 72 proc. ankietowanych." "Największy odsetek kobiet twierdzi, że ich rodziny utrzymują się za 3-4 tys. zł miesięcznie - taką odpowiedź wybrało 31 proc. pań. Wydatki poniżej 3 tys. złotych deklaruje 23 proc., za 4-5 tys. zł utrzymuje się 18 proc. badanych. Dokładnie taki sam odsetek rodzin potrzebuje ponad 6 tys. złotych. Dla porównania: 5-6 tys. złotych to minimum dla 10 proc. rodzin." "Badanie przeprowadziła w grupie 207 kobiet w okresie od sierpnia do listopada 2017 roku organizacja edukacyjna „Kobieta i Pieniądze”, której celem jest rozwój kompetencji finansowych, biznesowych i marketingowych kobiet w Polsce. W tym roku zaczęły działać Kluby Kobiety i Pieniędzy, prowadzone przez ambasadorki, które poprzez comiesięczne spotkania edukują kobiety w sprawach finansów. Kluby działają obecnie w 11 miastach." I teraz pytanie: Dlaczego dla mężczyzn nie ma organizacji edukacyjnych, których celem jest "rozwój kompetencji finansowych, biznesowych i marketingowych mężczyzn w Polsce" ? Dlaczego nie powstają "Kluby Mężczyzn i Pieniędzy" ? Widzę tak, że jest to kolejna prokobieca akcja mająca na celu wzmocnienie pozycji finansowej kobiet w społeczeństwie przez co mężczyźni jeszcze bardziej przestaną być atrakcyjni dla kobiet, ponieważ odpadnie sfera finansowa. Teraz kobiety będą potrzebowały mężczyzn do zapłodnienia i niczego więcej, a to oznacza jeszcze większą ilość samotnych matek wychowujących dzieci, a to z kolei jest związane z nieprawidłowym rozwojem tych dzieci. Jednocześnie mężczyzn się nie wspiera i stawia coraz większe wymagania, których nie mogą spełnić. Chora sytuacja. Co o tym sądzicie Bracia? Zachęcam do dyskusji
- 13 odpowiedzi
-
- 4
-
https://dorzeczy.pl/obserwator-mediow/49136/Opus-Dei-szkoli-ministrow-Szydlo-Moze-wplywac-na-rzad.html http://www.rp.pl/Polityka/312039955-Opus-Dei-szkoli-ministrow.html Wiele się mówi na temat tego, że PIS to partia proamerykańska i proizraelska. Zapomina się jednak, że jest to partia prokatolicka. Watykan jawnie szkoli ludzi z tej partii za pomocą organizacji Opus Dei. Co o tym sądzicie Bracia? "Dziesięciu ministrów z gabinetu premier Beaty Szydło uczestniczy w szkoleniach organizowanych przez Opus Dei – informuje "Rzeczpospolita". SLD uważa, że ta katolicka organizacja może próbować wpływać na polski rząd." "Rz" pisze, że w szkoleniach bierze udział 60 kluczowych polskich urzędników m.in. wiceministrowie sprawiedliwości – Patryk Jaki i Łukasz Pebiak, przedstawiciele resortu rozwoju – Jadwiga Emilewicz i Paweł Chorąży, wiceszef Ministerstwa Środowiska Sławomir Mazurek, a także minister w Kancelarii Premiera Mikołaj Wild. Gazeta tłumaczy, że kurs pod nazwą "ARGO Top Public Executive" jest realizowany wspólnie z Krajową Szkołą Administracji Publicznej. Jego uczestnicy nie płacą ani złotówki. Na ich edukację przeznaczono 4 mln zł ze środków unijnych. Zajęcia odbywają się w Barcelonie i w Warszawie. Dziennik podkreśla, że Opus Dei to wpływowa organizacja katolicka z silną pozycją w Watykanie. W Polsce należy do niej ok. 600 osób.
- 4 odpowiedzi
-
Latami zaczytywałem się biografiami wielkich wodzów i liderów, osądzając, potępiając - często nie rozumiejąc ich paranoi, bezwzględności, okrucieństwa. Ale jak dzieciak mieszkający w blokach z rodzicami, marzący o paczce fajek i butelce oryginalnej coli, panicznie się bojący osiedlowych dresiarzy, może zrozumieć ludzi będących na szczycie potężnych, wielkich organizacji zrzeszających miliony wiernych wyznawców? Nie może. Zrozumienie przychodzi w praktyce, gdy romantyk i idealista marzący o szczęściu ludzkości stworzy własną, maleńką organizację. Wtedy się okazuje że jak wśród kobiet, tak w świecie władzy schematy i mechanizmy są IDENTYCZNE. I przychodzi otrzeźwienie z romantycznych bajek, którymi karmieni jesteśmy od dzieciństwa. Kto nie działa jak w bajce, ten jest zły - kto działa jak w bajce, jest dobry. Ale to nieważne, liczy się kto wygra - ten spisuje własną wersję historii. Ci których kochamy to bezlitośni rzeźnicy, ci których nienawidzimy i się ich czynów wzdragamy, to ci którzy przegrali walkę o władzę, a więc walkę nad tym, kto spisuje dzieje ludzkie. Ale gdy masz swoją organizację, nawet maleńką... nagle okazuje się, że jesteś osaczony przez wilki w owczej skórze. Używają one każdego możliwego sposobu, by przypodobać się Tobie, wpływać na Twoje decyzje, wzbudzać poczucie winy, litości - cokolwiek, byle zaczepić się jakoś w Twojej świadomości. Twoje słowo ma wagę, więc poprzez dostanie się do Ciebie, można mieć wpływ na innych i realizować swoje własne, egoistyczne interesy. Każda Twoja chwila słabości, zostaje bezwzględnie wykorzystana - każde słowo - zapisane i użyte przeciwko Tobie. Co wtedy możesz zrobić, gdy jesteś zdradzany i rozpacz szarpie Twe serce? - Można udawać że nic się nie stało. Milczeć. Nadstawić drugi policzek, udać że gdy plują, deszcz pada. Wtedy najsilniejszy z napastników bierze zdobycz... ale ponieważ umie tylko gryźć i wydzierać, nie umie jej utrzymać i wszystko przepada. - Można próbować się dogadać. Ale czy smaczna sarenka może się dogadać z głodnym wilkiem? Tak to wszystko jest ustawione, że nie może; nie ma takiej opcji. Sarenka zostanie rozszarpana, piszcząc z przerażenia i bólu przed straszną, powolną śmiercią, zjadana żywcem. - Jest też inne rozwiązanie, znienawidzone przez lewaków, prawilnych forumowiczów i pacyfistów... walczyć. Ale wtedy wilki wyją z oburzenia... jak tak można! Bronić się? To stalinizm! Nazizm! Tak nie wypada! To niedemokratyczne!... ...ale skuteczne. Wilk zostaje rozszarpany, i można prowadzić swoich ludzi dalej. Przez morze czerwone zniewalającego, hipnotycznego systemu ku ziemi obiecanej, miejscu w sercu bez kłamstw i ściemy, bez poczucia winy i mordowania w ludziach ich świętej Duszy. Ku szczęściu. Ku spełnieniu. Ku prawdzie. Ku wolności. Ku wyzwoleniu. Wódz który prowadzi swój lud, musi być bezwzględny. Musi być sprytniejszy od swych wrogów. Tu już nie chodzi o niego samego, o jego ego - tylko o grupę którą zdecydował się doprowadzić do ziemi obiecanej. Musi być bezlitosny. Musi zniszczyć swoich wrogów (jeśli są słabsi), albo ich oszukać (jeśli są silniejsi). Jeśli nie podoła misji, wrogowie rozszarpią jedność jego grupy i przestanie ona istnieć. Im więcej miłości i serdeczności dla "swoich" ma wódz, tym bezwzględniejszy i okrutny musi być. Musi się wzmacniać w uczciwości, prawdzie - jego umysł i Dusza musi być odporna na pochlebstwa, krytykę, złorzeczenia, nienawiść i miłość; liczy się tylko najwyższy cel, czyli dobro grupy. Wszystko inne musi być pogrzebane w imię tego celu. Nie może bać się śmierci ani samotności, gdyż każdy lęk zostanie wykorzystany - i zbrukany. Każdy czas ma swojego wodza. Jest czas walki na dzidy i miecze, pełen krwi; jest czas maszyn, gdzie królują działa, czołgi i samoloty. Ale jest też czas idei, gdzie wygrywa ten który umie je mocniej i głębiej zaszczepić. A idee to "oprogramowanie" ludzkiej istoty. Ciemna strona nigdy nie przestanie walczyć o to, by w każdy możliwy sposób istota ludzka sobą gardziła, nienawidziła się; celem jest odejście od własnej Duszy, na rzecz mód i trendów które dają tylko wewnętrzny chaos i cierpienie. Walki o terytorium i zasoby, pochłaniające w piekle huku i tysięcy ton krwi setki dywizji i tysiące czołgów, są tylko iluzją i urojeniem prawdziwej walki - o to jakie idee zagoszczą w ludzkich istotach. Tylko ta walka ma sens, a walka opanowanych przez idee ludzkich maszyn jest tylko SKUTKIEM, a nie przyczyną. Ludzie nie rozumieją, że nie ma żadnego pokoju - to urojenie. Na poziomie ciał, raz jest pokój a raz wojna. Na poziomie idei nie ma pokoju, jest tylko przygotowanie do kolejnej bitwy. Walka trwa bezustannie - nacisk systemu jest trwały, ciągły. Jeśli nie walczysz, przegrasz - zostaniesz pochłonięty przez system. Jeśli pragniesz pokoju, spokoju, kiełbasy z grilla, piwka i programu w TV, zostajesz wchłonięty... i cierpisz. System żyje z cierpienia, nie nasyci się szczęściem i satysfakcją istoty ludzkiej. Stąd te słynne słowa - pragniesz żyć, umrzesz. Pragniesz spokoju, szykuj się do wojny. Celem systemu jest ogołocenie Cię z kontaktu z Duszą, ograbienia ze szczęścia, miłości, prawdziwego spokoju Ducha... a w zamian dostaniesz ruchańsko, piwsko, narkotyki, bójki, chaos. Dziura którą w sobie odczuwasz, NIE ZNIKNIE. Powiększy się tylko. Na chwilę ją zagłuszysz... ale tylko na chwilę, a ból wróci silniejszy, mocniejszy.
- 5 odpowiedzi
-
- 1
-
- organizacja
- walka
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: