Cześć, przychodzę z kolejnym tematem, a czemu by nie. Słuchając kolejnych audycji Pana Marka, o tym, że powinniśmy pomagać, ale brać coś w zamian (nie chodzi mi o wszelakie akcje charytatywne itp.). Wiecie, żeby nie być takim workiem dobroci bez dna, żeby zapytać się co dostaniemy w zamian. Na początku ograniczałam swoje myślenie do dorosłych ludzi, hejterów, kobiet z "depresją" i wampirów energetycznych. Jednak zauważyłam taką przypadłość w mojej klasie, a kto wie, może w każdej tak jest. Przez to, że dobrze się uczę, z lekcji na lekcje, ostatnio przed trudnym przedmiotem - zawodowym (jestem w technikum), prawie wszystkie moje 'koleżanki' z klasy zaczęły nalegać, żebym zgłosiła się do odpowiedzi. Kiedyś się zgadzałam, nie dostawałam nic w zamian, żadnej pomocy w szkole, po prostu nic. Ale chcę w końcu nauczyć się asertywności, więc zapytałam 'a co będę mieć w zamian?'. Na początku wszystkie w szok, pomyślały, że to żart, potem zaczęły się śmiać. Jednak ja się nie śmiałam. Potem jeszcze nalegały 'nie bądź taka; dostaniesz dobrą ocenę; jesteśmy PRZYJACIÓŁMI'. Kiedy zaczęła się lekcja, wiedząc, że się nie zgłaszam, wszystkie zabrały np. (nieprzygotowanie do lekcji - 2 na semestr) oprócz mnie i jednej dziewczyny, która nie brała udziału w tych błaganiach na przerwie. Dostałam bardzo dobrą ocenę i byłam zadowolona, bo uczyłam się tego dzień wcześniej przez dłuższy czas. Potem na przerwie doszły mnie słuchy, jaka to ja jestem przemądrzała, wredna, że nikt mnie nie będzie lubił. Nie piszę tego postu, bo się przejęłam tymi prostymi obelgami, tylko dlatego, że już te wszystkie mechanizmy, o których usłyszałam z audycji występują u tak młodych osób. Może nie lubię nawiązywać więzów z innymi, ale ich zachowanie jest bardzo interesujące.
Miłego dnia forumowicze.
Nero ?