Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'rozwój osobisty' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Lektura Obowiązkowa - nie tylko dla nowego użytkownika
    • Regulamin Forum
    • Jak kupić książki, nagrania i złożyć dotację
    • FAQ - poradniki, pytania i odpowiedzi
    • Przedstaw się
  • Rozwój - przejmujemy władzę nad światem :>
    • Co zmienić na Forum - Dział Techniczny
    • Rozwój idei Forum
    • Radio Samiec!
    • Czasopismo
    • Dotacje
    • Ważne!
  • Klub Weterana
    • Zasłużona Starszyzna
  • Relacje męsko-damskie i nie tylko
    • [ŚWIEŻAKOWNIA] - 'Moja historia'.
    • Na linii frontu - podrywanie.
    • Seks
    • Manipulacje kobiet i obrona przed nimi
    • Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
    • Sprawy rodzinne i dzieciaki
    • Rozstania, zdrady, prawo rozwodowe.
    • Mądry Mężczyzna po szkodzie.
    • Ściana hańby
  • Zaburzenia emocjonalne, psychiczne Pań i Panów
    • Borderline
    • Narcyzm
    • Depresja
    • Pozostałe zaburzenia
  • Męskie i niegrzeczne sprawy
    • Samodoskonalenie i samowychowanie
    • Bad Boy
    • Hajs i inne dobra materialne
    • Wtopy i upokorzenia
  • Youtube - ciekawostki, dramy, informacje, nowinki
    • Niekonwencjonalni youtuberzy
    • Zagraniczni youtuberzy
    • Kanały sportowe
    • Konwencjonalni youtuberzy
  • Sport i zdrowie
    • Sport
    • Zdrowie fizyczne i psychiczne
  • Polska i świat
    • Co w zagrodzie i za miedzą
  • Przetrwanie, apokalipsa, preppersi
    • Survival w mieście
    • Survival w terenie
    • Przydatne umiejętności
    • Zestawy ewakuacyjne
    • Ogień, woda, żywność, ubrania, energia
    • Broń i narzędzia
    • Apteczki, zestawy medyczne, pierwsza pomoc, higiena
    • Schronienie, domy, bunkry, ziemianki
    • Urządzenia, pojazdy, gadżety
    • Książki, opracowania, podręczniki, artykuły, wiedza - związane z survivalem
    • DIY, "patenty", life hacki
  • Motoryzacja i Technologie
    • Wszystko co jeździ, pływa i lata.
    • Komputery
    • Technika i sprzęt
  • Hobby
    • Zainteresowania
    • Hobby i twórczość
  • Duchowość
    • Nie samym ciałem człowiek żyje
  • Rozmowy przy wódce
    • Flakon, kielon i zagrycha
  • Rezerwat dla Kobiet
    • Dlaczego tak?
    • Bara-bara
    • Wokół domowej 'grzędy'
    • Bóg stworzył kobietę brzydką, więc musi się ona malować.
    • Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
    • Kobiecy kącik 'kulturalny'
  • Domowa grzęda
  • Samczy Mobil Klub HydePark- zbiór tematów niepasujących do pozostałych kategorii
  • Samczy Mobil Klub Rowery
  • Samczy Mobil Klub Powitalnia
  • Samczy Mobil Klub Zabezpieczenia przed miłośnikami cudzej własności.
  • Samczy Mobil Klub Samochody
  • Samczy Mobil Klub Latadła:szybowce, śmigłowce, rakiety, balony :)
  • Samczy Mobil Klub Motocykle
  • MacGyver a GADGETY MĘSKIE : ......?
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • IT Linux
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • Klub poligloty Jaki język
  • NAUKA - SCIENCE Wprowadzenie do Metodologii Naukowej
  • Klub Pasjonatów Futbolu Reprezentacja Polski
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ekstraklasa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka klubowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka międzynarodowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ogólne
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji s
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Pornografia - ubojnia pomysłowości, kreatywności i działania
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji 50 powodów aby porzucić pornografię
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Odwyk Piotra i nowe lepsze życie
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji NOFAP - Odwyk od A do Z
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Co robić by Nofap się udał?
  • Klub Wschodnioazjatycki Ogólne
  • Klub Wschodnioazjatycki Korea
  • Klub Wschodnioazjatycki Chiny
  • Klub Wschodnioazjatycki Japonia
  • Klub Wschodnioazjatycki Mongolia
  • In web development Przydatne linki
  • In web development Mam problem

Blogi

  • Blog Ruchacza
  • Critical Thinking
  • Pan Kabat Blog
  • Bacy
  • Paweł z N.
  • Silvia
  • Blogosfera Vincenta
  • 105 kg skurwysyna
  • Droga do męskości
  • „Sukces jest czymś, co przyciągasz poprzez to, kim się stajesz.”
  • RysiekBlog
  • PZK
  • Aroxblog
  • Zasady Drugiej Strony Lustra
  • Prywatne zapiski Leona
  • Self Blog
  • friendship
  • redBlog
  • OpenYourMind
  • kootasBlog
  • Blog
  • The Samiec Post
  • TradeMe
  • Zapiski Eldritcha
  • Blog Chłopaka na Testosteronie
  • nowhereman80
  • ALPHA HUMAN
  • Myśli bieżące - filozoficznie ...
  • Samczym okiem
  • Za twórczością podążający, pragnący swego zaniku.
  • Ryśkowe szaleństwa.
  • Spira - żeby wygrać, trzeba przegrać
  • Scarcity of Knowledge
  • Throat full of glass
  • .
  • listy do dusz
  • Cytaty ważne i więcej ważne
  • Różne wypociny EjczFajfa
  • Moje przemyślenia
  • Blog Duńczyka
  • Podkręcili mi śrubkę!
  • Pułapki i kruczki
  • Jak działa rzeczywistość i kim jesteśmy - rozważania
  • TOALSWAHCADTLKCAFG
  • Arasowy blog postrzegania subiektywnego
  • Otwórz Oczy
  • Bez litosci
  • Przelewanie mysli.
  • Blog Metodego !
  • Boks - kompletnego laika trening
  • New Day at oldschool
  • Moim okiem
  • Czerwony Notatnik
  • Świadomość,Świadomość,Świadmość
  • Human Design: self-study
  • TOP seriali telewizyjnych
  • Szkaradny's
  • Coś tu może kiedyś będzie.
  • Przebudzenie z Marixa
  • Cortazarski Blog
  • .
  • Indigo puff obraża nasze forum na streamie!!!!!!!!!
  • Blogowo
  • Analconda
  • danielmagical ...fenomen patostreemow
  • W poszukiwaniu prawdziwych emocji
  • "Rz"ycie
  • Always look on the bright side of life...
  • Za horyzontem zdarzeń
  • Kubeł zimnej wody
  • Just Easy
  • .
  • Rody Krwi
  • sumer
  • Filmoteka Białego Rycerza
  • Życie W Kuchni
  • Człowiek Renesansu
  • BS lepsze niż Vitalia!
  • Okiem borderki, czyli świat z innej perspektywy
  • Blog Dzika
  • Podglądam siebie.
  • Światłopułapka
  • Wzloty i upadki ducha
  • Złote myśli Sary.
  • ezo
  • La chica loca
  • nowy rok numerologiczny rozpoczety
  • 30 dniowe wyzwanie.
  • 1
  • "Jak się przewróce to ja się za swoje przewrócę"
  • Coś Więcej...
  • Kobieta to rarytas dla bogaczy.
  • Narkonauta
  • Casual Gentleman
  • Luźne przemyślenia Ksantiego
  • .
  • Dziennik rozwojowy
  • Studęt tłumaczy
  • antymatrixman
  • Rapke
  • Między ziemią a piekłem czyli ile kosztuje spełnianie marzeń.
  • Archiwa Miraculo
  • IBS/SIBO - moje zmagania z chorobą
  • Wielka ucieczka z więzienia "Przeciętność"
  • Chore akcje z mojego poje*anego życia
  • Czas zapłaty
  • Jan Niecki - manosfera
  • Miejsce ulotnienia dla zbyt dużego ścisku pod kopułą
  • Z Przegrywu do Wygrywu
  • Droga do Zwycięstwa
  • Nerwica, lęki, pogadajmy.
  • Wewnętrzna stabilizacja świadomego mężczyzny
  • Baldwin Monroe...na płótnie
  • moj pulpit
  • Dobry, zły i brzydki
  • Różności
  • Uśmiechnięta (p)ironia
  • Instrukcja życia w systemie...
  • Orszak Trzech Króli
  • Human LATA - Od zera do ATPL'a.
  • Niezapominajka
  • Niezapominajka
  • Ozór na szaro
  • PsYCH14trYK
  • (...)
  • boczkiem przez życie
  • Ze szczura w Kruka (PuA, rozwój osobisty i duchowy)
  • Ozór na szaro.
  • Strumień świadomości
  • Przygody faceta w prawie średnim wieku
  • :-)
  • Esej - jaki jest i powinien być cel życia ludzkiego?
  • Eksponowanie kreatywności.
  • W samo okienko
  • Saturn i co dalej?
  • Zapiski
  • Jakie są korzyści z skontaktowania się z profesjonalną firmą w celu dochodzenia odszkodowania za poniesione straty?
  • Bruxawirus
  • Redpill
  • Naukowy blackpill
  • Czy to friendzone?
  • Jak żyć ?
  • Jak żyć, Panie Premierze?
  • Żywot wieśniaka poczciwego
  • Jack Hollywood
  • Analconda
  • smerfiBlog
  • Dzień, w którym przestałem być nieśmiały.
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • O podróżach
  • Młodzi samcy w równowadze Blog
  • Klub muzyków i kompozytorów (muzyczny) Blog muzyczny
  • Red Pill Blog Redpill

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Miejscowość:


Interests

Znaleziono 25 wyników

  1. Jakie książki polecacie przeczytać dotyczące rozwoju osobistego itp? Ogólnie żeby dobrze sobie radzić w dzisiejszym świecie? Chwała dla tych co dobrze doradzą ?
  2. Tegoroczny grudzień poświęciłem na refleksję nad swoim życiem. Wyciągnąłem wnioski z dotychczasowych błędów i obrałem cele na rok 2023. Nigdy wcześniej tego nie robiłem. Nie przedłużając, chciałbym się z Wami nimi podzielić. Możliwe, że części z Was będą to małe ambitne założenia, ale dla mnie - czyli kogoś, kto jeszcze do niedawna po prostu dryfował na wodach życia, jest to i tak duży krok do przodu. Liczę na to, że poinformowanie Was o moich planach ułatwi zrealizowanie ich. 1. Praca nad sylwetką - zejście do około 12% body fat. Jeszcze na wiosnę zeszłego roku ważyłem 125 kg, byłem w fatalnej formie. Mój wygląd był źródłem wielu moich kompleksów i traum. Wziąłem się za siebie, zacząłem zdrowo się odżywiać i uprawiać sport. Schudłem 30 kg i teraz wyglądam normalnie. Chcę więcej - chcę wyglądać zajebiście, chcę być dumny ze swojego wyglądu. Zbliżający rok planuje w dużym stopniu poświęcić na pracę nad swoją sylwetką. 2. Ciągły rozwój w kierunku marketingu i grafiki komputerowej. Mniej więcej podczas pierwszego lockdownu zainteresowałem się grafiką i marketingiem. Zacząłem się uczyć tego na własną rękę. Dość dobrze mi szło. Realizowałem regularnie zlecenia na plakaty, ulotki i grafiki dla różnych stowarzyszeń i fundacji. Po rozstaniu z dziewczyną trochę zaniedbałem swoje nowy hobby i teraz chciałbym do tego wrócić. Docelowo planuje zajmować się tym zawodowo. 3. Kontynuowanie No Fapu. Na No Fapie jestem od lutego. Wciąż ciągnie mnie do pornografii, dlatego chcę to kontynuować. 4. Regularna nauka języka angielskiego 5. Czytanie przynajmniej jednej książki miesięcznie 6. Kontynuowanie pracy nad zmianą swojej mentalności. Przez długie lata byłem osobą skrajnie toksyczną. Krzywdziłem innych, byłem egoistą i nie miałem w sobie nawet odrobiny empatii. Postanowiłem z tym skończyć i podjąłem kroki w celu zmiany siebie. Przez najbliższy rok chcę to kontynuować. Chcę wciąż poznawać zakamarki ludzkiej psychiki i uczyć się tego co powinienem nauczyć się w dzieciństwie. Z fartem, mordy!
  3. Czołem Bracia, Mam pytanie - wraz z rozwojem osobistym nadeszło w moim życiu nowe rozdanie i narodził się w mojej głowie pewien pomysł. Potrzebuje telefonu na kanał - tiktok, YouTube itp. Będzie on potrzebny do - głównie filmików, gdzie siedzę i gledze (coś w stylu czarnego profesora tzn. taki format gdzie jestem z bliska przy tablicy i wyjaśniam ludziom dany temat), oraz filmików bardziej dynamicznych - jak ogólnie się ruszam, biegnę, skacze itp. plus drugorzędowo - zdjęcia w dość dobrej jakości. Budżet - telefon do około 3/3.5k zł Zależy mi tylko i wyłącznie na bardzo dobrej kamerze (do filmów) i w dalszej kolejności na aparacie. Telefon użytkowy mam inny, z mocnym procesorem (przynajmniej na czasy jak był kupowany xd). Wstępnym moim pomysłem jest odnowiony Samsung Galaxy s21 ultra - jak dla mnie ma bardzo dobre specyfikację od tym względem. Ale w tym temacie się nie znam... Co byście polecali od siebie i dlaczego?
  4. Długo zabierałem się do napisania tego tematu. To co teraz robię jest twórczym rozwinięciem mojego pierwszego wątku : Wstęp Przez ostatni miesiąc wiele analizowałem. Zebrałem całe swoje jesteśtwo na kilku kartkach papieru - finanse, wykształcenie i certyfikaty, kondycja fizyczna, kondycja emocjonalna, rozliczenie z przeszłością. Dokonałem gruntownej oceny sytuacji życiowej w której się znajduję. Przeszedłem również kilka rekrutacji. Rynek wycenił mnie i niestety na ten moment nie mogę zarabiać tyle ile bym chciał (minimum 22k brutto). Jestem za słaby i musze stanowczo podnieść swoje kwalifikację. Równolegle walczyłem o podwyżkę w obecnej firmie. Przełożony stwierdził, że nie może mi dać tyle ile chcę bo zasady organizacji na to nie pozwalają, ale 15% do wypłaty dostanę. Wiedząc już na czym stoję postanowiłem działać. Wykorzystać najbliższy czas względnie stabilnej sytuacji zawodowej na załatwienie rzeczy które powinny zostać załatwione 10 lat temu. Meritum Myślę, że dobiłem już do końca granic możliwości osoby którą obecnie jestem. Życie nie do końca potoczyło się tak jakbym chciał. Byłem życiowo zagubiony, obiektywnie stwierdzając straciłem kilka najlepszych lat swojego życia na głupoty. Wpędziłem się w trawę, pojebane sytuację, względnie biedę. Całe szczęście jakoś cudem udało mi się z tego wszystkiego wyjść i szczęśliwym zbiegiem okoliczności znalazłem się w dobrym położeniu życiowym. Mam ukończone studia i pracę z przyzwoitymi zarobkami. Stwierdzam, że jestem potwornie zmęczony tym ciężarem straconych lat, niewykorzystanych sytuacji, niemiłych wspomnień. Nie mogę już dalej tego wózka ciągnąć za sobą. W pewnym sensie muszę się ze sobą pożegnać. Ta osoba kim jeszcze jestem to jest całkiem spoko gość. Jednak, to naczynie jest już pełne i więcej w niego nie naleję. Niedawno usłyszałem w szortach na fb fragment przemówienia "Kołcza Majka". Niezależnie co można o nim sądzić zatytuję: Wiem, że stać mnie na dużo dużo więcej. Mam marzenia, obraz siebie w przyszłości. Aby ten obraz stał się rzeczywistością muszę solidnie podkręcić tempo. Tak na dobrą sprawę, muszę stać się innym człowiekiem. Narodzić się na nowo. Przejść pranie mózgu. Dyscyplina Przygotowałem plan na najbliższe 3 miesiące i chce przejść przez morderczą dyscyplinę. Chce się przetestować, czy jestem w stanie wytrwać w pełni skoncentrowany na postawionych sobie celach. Rozplanowałem sobie każdy dzień tygodnia co do godziny. Warunek sine que none to budzić się i zasypiać każdego dnia niezależnie od tego czy jest weekend czy nie o tej samej porze. To jest absolutny must have. Bez tego cała reszta nie będzie mieć sensu. W pracy będę robił po 9 godzin. Nadgonię projekty, pouzupełniam dokumentację, poprawie toolsety. W zespole jestem jednym z lepszych technicznie kolesi. Pora narzucić kolegom z organizacji większe tempo. Koledzy mają rodziny z dziećmi. Nie mają tyle czasu na grindowanie. To jest słabość, którą mogę wykorzystać. Chce zbudować sobie w firmie silną pozycję i być numerem jeden w zespole. Czas zacząć monetyzować lata nauki. Przykładowy poniedziałek: 5:45 Pobudka. 5:50 - 6:20 Lekkie cardio. 6:20 - 7:00 Śniadanie i marsz do pracy. 16:30 - 19:00 Siłownia. 19:20 - 20:00 Kolacja i przygotowanie posiłków na kolejny dzień. 20:00 - 22:00 Podnoszenie kwalifikacji. 22:30 - Czas do łóżka. Weekendy są niepracujące więc sobota wypełniona jest obowiązkami domowymi i częściowo nadrabianiem zaległości z pracy. Niedziela to chwila relaksu i podnoszenie kwalifikacji. Oczywiście mogą wydarzyć się nieprzewidziane sytuację, które wywrócą moje plany do góry nogami. To też trzeba zakładać. Jednak baza jest stała i nie ulega zmianie poza stanami wyższej konieczności. Finanse Postanowiłem również przypilnować finansów. Mam zamiar dogłębnie zbadać strukturę swoich wydatków. Każdy paragon, każdy przelew będzie dekretowany w excelu. Na koniec miesiąca będzie analiza wydatków i krojenie niepotrzebnych rzeczy. Jak wspomniałem z kasą obecnie tragedii nie ma, ale ucieka mi przez palce i musze temu zaradzić. Docelowo będę pisał aplikację do planowania budżetu i będzie to mój projekt do nauki nowych technologii. Dieta Sporo ostatnio schudłem - 8kg. Mam zamiar dorzucić kolejne 8. Od dłuższego czasu stosuję dietę, którą epicko można nazwać "golden era bodybuilding diet". Dieta oparta na jajach, wołowinie, bekonie i niskim poziomie węglowodanów. Na ten moment nie planuję liczenia kalorii bo waga spada. Powoli ale leci. Będę reagował dopiero jak spadek się zatrzyma. Podsumowując: - pełna dyscyplina dnia codziennego - codzienna edukacja, rozwój zawodowy, własne projekty - koncentracja na zdrowym śnie - regularny sport - dieta i pilnowanie portfela Rozwój zawodowy to przede wszystkim: - własny projekt i nauka Typescript + jakiś framework. Może być nestjs. - zagadnienia związane z optymalizacją zapytań SQL. - szkoła podyplomowa z Analizy Biznesowej IT na Politechnice Podsumowanie Czuję moc i pierwszy raz od wielu wielu lat odczuwam wewnętrzny spokój. Mam przeświadczenie że teraz jest mój czas i dam radę przebić swoje granice. Myślę, że będę relacjonował swoje poczynania dzieląc się swoimi spostrzeżeniami, emocjami które będą mi w tym czasie towarzyszyć.
  5. Otwieram temat dot.nauki języków obcych. Dajcie znać, jakie języki znacie; jakich chcielibyście się nauczyć; jakie języki obce wg Was mają przyszłość.
  6. Siemanko! Czy czujecie, że jesteście innymi osobami niż np. 10 lat temu? Był jakiś szczególny moment gdzie nastąpiła nagła zmiana czy po prostu to był powolny naturalny proces dojrzewania i zmiany mentalności? Jeżeli o mnie chodzi to w czasach gimnazjum byłem cichy i nieśmiały, mimo, że miałem do powiedzenia całkiem sporo. Głupie zapytanie koleżanki z klasy "-co tam słychać?" sprawiało, że robiłem się cały czerwony, miałem szum w głowie i momentalnie oblewał mnie pot 😂 Dziś się z tego śmieje, ale wtedy wydawał mi się to nie do przejścia i nawet za głupią rozmowę przez telefon z obcą osobą zabierałem się z 10 minut, gdzie teraz wykręcam numer i dzwonię, bo po prostu podchodzę do tego na zasadzie, że mam sprawę i chce ją załatwić jak najszybciej. Wtedy pamiętam, że po raz pierwszy miałem styczność z czymś takim jak PUA i rozwój osobisty, do tego doszła siłownia i sztuki walki przez problemy z rówieśnikami, które szybko minęły kiedy jeden cwaniak dostał po gębie i rozniosła się plotka, że coś tam trenuje. Oczywiście nigdy nie latałem za obcymi pannami po galerii czy też nie gadałem, że MOŻESZ WSZYSTKO! jak Kołcz Majki i inne wynalazki 😂 Ponieważ byłem na tyle bystry, że niekiedy inspirowałem się ludźmi ale nigdy nie traktowałem nikogo jako swojego guru, po prostu od zawsze lubiłem słuchać co inni mają do powiedzenia. Rodziców absolutnie nie obwiniam, bo po prostu nikt nie jest idealny, po prostu dzięki temu, że dziś każdy może rozmawiać (era internetu) z wszystkimi, możemy sobie poradzić z absolutnie każdym problemem, którego kiedyś w pojedynkę byśmy nie dali rady. A co do mnie to mimo, iż nadal widzę u siebie wady to też zrobiłem duży krok ku temu by nie zamknąć się w sobie i nie zwariować. Najważniejsze to dążyć do wewnętrznego spokoju i zwalczać to co przynosi nam stres.
  7. Z racji podjęcia aktywności w temacie postanowień noworocznych i wejścia w nowy staż chyba... poprawiło mi się samopoczucie. Nie chwal dnia przed zachodem słońca, jednak chyba w moim myśleniu/mentalu? doszło do małej zmiany. Stałam się... spokojniejsza? 1) przeszłam na dietę, która w jadłospisie ma większą podaż tłuszczy i białka - od tego momentu nie mam ochoty (z tyłu głowy) na np.kawę, słodkie, fastfood. Wcześniej i tak mało jadłam, ale za to w oparciu o : kawa, energetyk, a na szybko bułka. Jakoś nie fiksuję na punkcie wagi, nie dobija mnie myśl (którą miałam zawsze) "wszędzie same chude laski, ja i tak taka nie będę!". Raczej uśmiecham się w duchu "w najlepszym przypadku będziesz 5-10 kg cięższa od super modelek. No cóż, jakoś świat dalej będzie istniał pomimo tego faktu, a Ty odjebiesz jak na SWOJE warunki ok rezultat.". Zauważyłam, że miesięczna suplementacja i jedzenie normalnych! posiłków poprawiło mi skórę (jestem chyba w upragnionej remisji choroby - łuszczyca). Nie mam bólów w obrębie żołądka, śledziony. Przede wszystkim pracuję nad swoją głową w dziedzinie chudnięcia. O tym za kilka miesięcy, bo muszę sama przyznać przed sobą (jako błąd w moim dotychczasowym myśleniu), że ludzka psychika to niestety/stety nie tylko wyładowania elektryczne w mózgu. Nadal sceptycznie do tej zmiany podchodzę, bo... TO DOPIERO MIESIĄC WDROŻENIA ZMIAN! Nie bądźmy tacy hura! 2) praca. Jestem częściej w domu, w pracy robię to, co trzeba (to, co mam w oficjalnym zakresie obowiązków) i nic więcej (a w zwyczaju miałam robić bardzo wiele rzeczy, no bo "jak to tak, na odpierdol?! Wszystko musi iść!", "Oni nie zrobią, to ja zrobię!"). Pogodziłam się z myślą, że patrząc na najbliższą dekadę, czy nawet na większość całego życia będę zmieniała być może często pracę, albo nawet branżę. Myśl o ciepłej posadce, spokojnym macierzyńskim, czy wychowawczym mogę włożyć do kosza. Czy to coś złego? Nie, taka jest rzeczywistość, w której nieliczni mają szczęście mieć względny spokój. 3) skupienie na zadaniach. Mój tydzień składa się z : chodzenia do pracy, upieczenia pieczywa/zrobienia czegoś do jedzenia dla rodziny; korepetycje z języków; staże z uczelni i nic więcej! Myślę, by podkręcić ćwiczenia, ale to traktuję jako "rezerwę czasową". Większość rzeczy (plan zakupów, przyszykowanie jedzenia, nawet ciuchów, listę zadań na dany dzień) przygotowuję na wieczór. W danym dniu mam do załatwienia tylko, czy aż 3 sprawy, by mieć czas na tzw."niespodzianki" w ciągu dnia. Do mojego hobby/czasu wolnego - wrzuciłam to forum. 4) plany długofalowe ułożyłam w dwóch wersjach : plan wg moich założeń i równolegle do tego planu - plan awaryjny. Na przykładzie : do roku 2026 chcę odłożyć kwotę, która pozwoli mi wziąć jak najmniejszy kredyt na własne m (uwzględniając dzisiejszą wartość pieniądza : kredyt max.100 000 - 150 000 zł). Planem awaryjnym do tego będzie : zostanie na stałe na wsi i inwestowanie w mój dom rodzinny albo wieczny wynajem. Wiem, że chciałabym założyć rodzinę, mieć stałą pracę w neurodziedzinach, nie chciałabym wiązać przyszłości zawodowej z Polską, jednak muszę się liczyć z tym, że nic z tego może zostać niezrealizowane, albo zrealizowane, ale kosztem... małżeństwa, rodziny, czy też kariery. 5) przebywanie z ludźmi. Z RÓŻNYMI LUDŹMI! Chyba przez to fiksowałam (byliście przecież świadkami tego). Chyba tego mi brakowało! Kiedy w swoim środowisku/otoczeniu masz tylko ludzi, którzy mają "więcej", "lepiej", "częściej" naturalnym będzie, że dostaniesz na łeb i będziesz się czuć, jak ostanie gówienko. 6) klepnęłam w końcu, to co "moje". Jestem Głosia, co kaleczy język polski gwarą i przekleństwami, lubiąca klimaty rodzinne, domowe. Raczej koszula i szpilki nie dla mnie. Nie będę obiektem męskich westchnień. Oczywiście, na rzecz pewnych sytuacji, z których można mieć profity trzeba zmienić swoje nawyki/upodobania, np.modowe, czy językowe. Post jest z poziomu emocji. Opis konkretnych czynności/zadań zostawiam na dalszą część postu, w sekcji komentarzy. Wrzucę rozpiskę np.diety, metod terapeutycznych, czy analizę predyspozycji zawodowych/osobowościowych. Bardziej jestem ciekawa, CO WAM DAJE POCZUCIE BALANSU ŻYCIOWEGO/PSYCHICZNEGO?
  8. Witam Bracia!!! Zwracam się do Was z prośbą o radę. W jaki sposób udało wam się zdobyć niezłomną pewność siebie i ogarnąć w życiu. Opisze Wam w skrócie moją historię. Mam 29 lat i dopiero niedawno zacząłem stawać na nogi. Od dziecka wychowywałem się bez ojca, który nie mógł dogadać się z matką (był okres kiedy przez 5 lat nie dawał znaku życia). Matka oczywiście wieszała na nim koty. Mieszkaliśmy z dziadkami (ja, mój brat i mama). Dziadek był schorowany i miał na pieńku z wioską przez co od knapa obserwowałem różne burdy i byłem brany w ogień konfliktu jako powód do wszczęcia bójki. Przez to od dziecka cierpiałem na zaburzenia lękowe. Dziadek już jako 5 letniego chłopca brał mnie do pomocy w załatwianiu spraw urzędowych (był po zabiegu usunięcia krtani spowodowanego nowotworem) mówił szeptem a ja jako jeden z nielicznych go rozumiałem. Zmarł gdy miałem 10 lat. W międzyczasie znalazł się ojciec, który początkowo chciał się angażować w wychowanie, ale nie dogadywali się z matką więc znalazł sobie 20 lat młodszą i olał nas. Gdy miałem 14 lat ojciec również zmarł. Miałem problemy w szkole, nie potrafiłem się dogadać z rówieśnikami. Również dopiero teraz zrozumiałem, że w rozbitych rodzinach najstarszy syn najczęściej przejmuje role ,,męża". Tak było ze mną. Rodzina (rodzeństwo mojej mamy to dwulicowe przegrywy, które tylko krytykują i zgrywają pseudo-intelektualistów). Był czas studiów, które rzuciłem (dwa razy). Długo siedziałem na bezrobociu, ponieważ często rzucałem pracę. Moją pasją zawsze była działka fizjo i dopiero teraz zacząłem robić coś w tym kierunku. Obecnie pracuje jak asystent osób z niepełnosprawnością (konkretnie niewidomych). Jest to praca całkiem satysfakcjonująca i trudna zarazem (ludzie mają swoje dziwactwa, ale niektórzy są niesamowici mimo swoich ułomności). Trenuje 2-3 razy w tygodniu. Jeśli przeczytaliście do końca, zwracam się do Was z prośbą o radę jak nabrać pewności siebie w życiu, czego się nauczyć, jak nakreślać swoje granice i najważniejsze, czyli zachować przy tym człowieczeństwo. Nie pogardzę też wartościową lekturą, która nakreśli ważne pewne rzeczy. Pozdrawiam!!!
  9. Prezentuję Wam top 5 książek na długie, już zimowe wieczory Daję zestawienie z listopada, bo grudnia jest jeszcze ponad połowa 1. "Kobietopedia" M. Kotoński 2. "Przebudzenie" A. De Mello 3. "Finansowy Ninja" M. Szafrański 4. "Geniusz Żydów na polski rozum" K. Kłopotowski 5. "Bogaty albo biedny" T. Harv Eker * kolejność przypadkowa "Kobietopedię" Marka zakładam, że większość zna ale dobrze jest sobie odświeżyć pamięć, zwłaszcza jeśli po jej lekturze przejdziemy do D. Bussa i jego "Ewolucji pożądania". "Przebudzenie" de Mello jest świetną książką, do której pasowało by wrócić po jej pierwszym przeczytaniu przynajmniej raz jeszcze, świetna pozycja, dająca dużo do myślenia. Jeśli kogoś natomiast interesuje tematyka finansów to książka M.Szafrańskiego świetnie się nada do tego by uzupełnić swoją wiedzę, zwłaszcza, że czerpie on z różnych źródeł, choćby z Ekera. Mamy tu konkretne przykłady, obliczenia, wszystko jest dokładnie wytłumaczone i (szukajcie pozycji na rok 2019) aktualne na obecną chwilę. Jeśli zaś bardziej interesuje nas mentalna droga do bogactwa, od której właściwie należało by zacząć, to pozycja "Bogaty albo biedny" będzie strzałem w dziesiątkę. W mojej opinii - lepsza od książki Kyosakiego. Na deser - "Geniusz Żydów na rozum polski", gdyby ktoś miał wątpliwości co do palmy pierwszeństwa "narodu wybranego" nad innymi, to ta książka będzie otrzeźwiaczem.
  10. Zainspirowany (negatywnie ale jednak) wpisami Brata @Analconda i Jego podpisem postanowiłem założyć wątek, gdzie zachęcam Braci do oświecenia wspomnianego Brata i innych w temacie bycia "przegrywem". A powodem owego bycia wielkim przegranym ma być brak seksu... ?‍♂️ Poważnie myślę, iż ten post powinienem zaproponować na ścianę hańby, żeby ludzie wiedzieli, iż takie myślenie jest hańbą dla siebie samego i każdego mężczyzny. Człowieku. Napisz mi proszę CO TAKIEGO szczególnego Twoim zdaniem wygrywasz przez owo ruchanie? Przykładowo właśnie obserwowałem z okna jak dwa psy się ruchały (właściwie pies i suka) i ów pies po stosunku mi na wygranego nie wyglądał. Ja też, gdy ostatnio baraszkowałem to nie przypominam sobie aby jakiekolwiek szczególne wygrane na mnie po tym wiekopomnym wydarzeniu spłynęły. Właściwie to nawet w pamięci mi nie utkwiło 99% moich stosunków - tak dużo wygrywam w nich. Tak samo jak nie pamiętam 99% moich obiadów. Choć w sumie obiady są znacznie ważniejsze. Za to bardzo dobrze pamiętam: - narodziny moich córek - zarobioną znaczną sumę pieniędzy - rozwód - pierwszą pracę i pierwszy sukcesem zakończony projekt - otwarcie własnej firmy - pierwszą wielką porażkę - poważną chorobę i wnioski, które dzięki temu wyciągnąłem - 10 najlepszych przeczytanych książek - pierwsze wejście na górę z przyjaciółmi - kupno pierwszego samochodu za własne pieniądze - zasadzony las - pracę w polu i przy budowie domu z moim ojcem + kilka innych Powyższe to wydarzenia, dzięki którym wiele wygrałem i się nauczyłem moim zdaniem. I jakoś nie mają nic wspólnego z ruchaniem (poza córkami i rozwodem) a uważam, że właśnie dzięki nim jestem "wygrywem". Żaden z odbytych w moim ponad 40-letnim życiu stosunków nie powoduje u mnie myślenia o sobie jako o kimś wygranym. Opamiętaj się i nie karz samego siebie myśleniem, iż przegrałeś cokolwiek, gdyż nie umieściłeś dotychczas swego penisa w pochwie kobiety (bo tylko do tego się to sprowadza).
  11. Wiele razy, również na forum i zwłaszcza ze strony świeżaków oraz pań spotykam się z dziwnym niezrozumieniem treści tego miejsca i brania wszystkiego dosłownie Jest to co najmniej niezbyt mądre i trąci manipulacją niczym film pana Dominika nagrany w odpowiedzi na materiał Marka, gdzie znajdował się cudzysłów. Tytuł filmu brzmiał "Dlaczego nie pomagać kobietom w "depresji"? Rozumiecie już całą sztukę manipulacji? Nie depresji, tylko "depresji". Sugestia, że coś z tą rzeczoną depresją omówioną w dalszej części filmu była zawarta w tytule. Nie można zatem czepiać się o to, że Marek jest podłym egoistą, chamem i radzi żądać w nagrodę seksu za zajmowanie się chorą dziewczyną gdyż nie mówił on o prawdziwej chorobie. Wspomniał jedynie, iż jeśli to jest depresja, choroba to należy się z tym udać do odpowiedniego specjalisty. To bardzo ważny fragment filmu. "Depresja" o której mówił w nagraniu to zupełnie inna depresja, niż ta którą trzeba leczyć, to udawanie chorego w jakimś celu, np: w tym wypadku emocjonalnej korzyści. Tak samo bawi mnie, gdy panie rejestrujące się przeczytają parę tematów a potem rzucają hasłami - "Kuuurła, czydzieści lat już mam, to pewnie próchno, co nie?" - "Nienawidzicie kobiet i byście je zamkneli i wgle, aaa aa facet to ma być paniwładcatak?" - "Chcecie ograbić kobiety z majątku i je wykorzystać" Ręce opadają. Zwłaszcza z tym próchnem ? ze starości to niestety, drewno próchnieje, już nie jest tak ciasne, zbite i sprężyste jak na młodzieńczych lata swego rozwoju. Czasu nie da się oszukać, więc po co go zakłamywać? Po co zakłamywać samego siebie, tkwić w urojoniach? Oczywiście, że można, tylko te rozczarowanie, gdy bańka pryska może być dotkliwe. Pewnie większość z Was miała takie zadania, ćwiczenia w szkole czy to podstawowej czy liceach etc. które polegało na tym aby przeczytać wiersz i napisać, co autor miał na myśli. Przytoczę przykładowy fragment wiersza zatem aby naocznie przedstawić o co chodzi: Mam dwa­dzie­ścia czte­ry lata Oca­la­łem Pro­wa­dzo­ny na rzeź. T. Różewicz "Ocalony" Hmm.. więc ten.. rozumiem, że prowadzili go do rzeźni, takiej jak się zabija krowy, świnki i inne tak? I potem go chcieli ogłuszyć, zabić i zrobić z niego kotlety? Oto wiosna na obrazku. Grzeje uszy w słońca blasku. Kwiat jej zakwitł na sukience, i na ręce. Szpak jej w bucie gniazdo uwił choć o gnieździe nic nie mówił. A na palcu siadł skowronek i wygląda jak pierścionek. D.Gellner "Portret wiosny" Czyli, że co? Wiosna - pora roku istnieje jako osoba fizyczna? I rosną jej kwiaty na sukience? O kurwa i jeszcze ptaki jej gniazda w bucie wija, no obłąkana, do Choroszczy! . . . . . . No właśnie, dlaczego czasem nie potrafimy zrozumieć, że nie wszystko należy brać dosłownie? Takie to trudne nie przeoczyć cudzysłowiu, ironii, hiperboli? To nie jest takie trudne. O ile jeszcze jestem w stanie zrozumieć, że ktoś może faktycznie nie ogarniać takich rzeczy i ich nie rozumieć, to wśród czytających dosłownie jest też grono ludzi o złych intencjach. Czytanie dosłowne niektórych rzeczy na forum ma nam pozwolić przypiąć łatkę mizoginów, sekciarzy, pedofili, incelii i kto wie, czego jeszcze. Tymczasem, gdy wejdzie tu osoba, znająca tą już mam wrażenie zapomnianą sztukę czytanie ze zrozumieniem, czytania między wierszami, to zauważy, że jest tu cała masa inteligentnych ludzi. Po prostu stojących okoniem do większości tez promowanych w mass mediach. I na tym zakończę, miłego piątku.
  12. Był sobie człowiek, mieszkał w domu wielorodzinnym jak wielu z nas, normalny facet. Od dzieciństwa nie unikał pracy, dbał o siebie w miarę możliwości, trenował. Jedną z jego wad, było patologiczne przekonanie o tym, że tylko druga połówka da mu szczęście. Żył tą wizją chciwie i łapczywie szukał możliwości by ją urealnić. Poznał kobietę, lat kilka młodszą od niego, gość był typem romantyka a jego zakorzeniona postawa uległości wobec kobiet i obsypywania kwiatem za obelgi - nie działała. Wielokrotnie odrzucany, dorastając w rodzinie katolickiej święcie wierzył, że Pan, dobry Bóg, pomoże mu a on w końcu porwie tą kobietę z jej miejscowości do siebie. Czas mijał powoli, w końcu po latach upartości, starań, koczowania w aucie pod domem dziewczyny, gdy ona spędzała czas z innym chłopakiem dopiął swego. W głowie pani przeskoczył pewien trybik, była jeszcze młoda ale w jej rodzinie nie działo się dobrze, chciała się wyrwać a nasz główny bohater stał się narzędziem. Ślub, seks, dziecko. Nie muszę wspominać o tym, że seksu przed ślubem nie było, to jest grzech a za grzechy Bóg się gniewa a Maryja płacze krwawymi łzami. Wszyscy krzyżujemy Jezusa naszymi myślami, zachowaniem, czynami, pamiętajcie. No i stało się, dziewczyna się wyrwała z rodziny, w której panował alkohol, bluzgi, awantury. On zdobył swą księżniczkę, dla której zrobiłby wszystko łącznie z oddaniem serca i swoich rodowych klejnotów na tacy. Pierwsze dziecko - wizja radości, szczęścia, spełnienia i dobrostanu duchowego uległa zburzeniu spektakularnie niczym World Trade Center we wrześniowym ataku. Praca, dom, zajmowanie się dzieckiem, bieganie po lekarzach, kłótnie z rodziną. W myśl zasady, do tej samej rzeki dwa razy nie wchodzić - mężczyzna z przekorą spłodził kolejnego potomka. Całe szczęście, że nie próbował w myśl zasady, do 3 razy sztuka albowiem to mógłby być ciężar już znacznie przekraczający jego siły. Drugi potomek, znów szpitale, karetki, kłótnie, a przecież wszystko miało być tak cukierkowe i idylliczne. Coś jest nie tak - ta myśl nigdy nie zakwitła. Dzieci dojrzewają, żona staje się coraz bardziej roszczeniowa, kłótnie między małżonkami coraz ostrzejsze, dzieci wszystko widzą. Pojawia się alkohol a zaczyna się od kilku browarów, co 2-3 dni. Nic wielkiego, w Polsce pije każdy, alkohol to duma i tradycja a jak się nie napijesz - kurła Ty Polak jesteś? Dzieci chodzą do szkół, jeden do gimnazjum, drugi do podstawówki. Pojawia się gnojenie pociech, przy czym ten o większym potencjale - gnojony częściej. Pracowitość ojca przeradza się w obsesję, skrajny perfekcjonizm, co powoduje, że nigdy nie jest zadowolony z tego co dzieci osiągną czy zrobią. Zawsze coś źle, a to o pół milimetra przesunięty pręcik a to ocena z minusem a nie z plusem, a to znowu musi za naukę dzieci płacić czy wozić do szkoły. Kłótnie eskalują, żona już nie boi się przyjebać swojemu wybrankowi serca, czy podrapać mu twarzy paznokciami, sycząc jadowicie epitety w jego kierunku. Romeo czuje miłość małży i odwzajemnia się setkami wulgaryzmów w jej stronę po czym najczęściej trzaska drzwiami i opuszcza swój dom. Etap picia kilku piwek co 2-3 dni zamienia się w picie ciągami - jeszcze piwa ale coraz częściej na stole gości inny trunek - ukochana czysta. Następuje kolejna zmiana, pożyczki, które kiedyś zaciągnął zamieniają się w długi, co obydwoje solidarnie zapijają kieliszkami. Rzecz niesłychana ale od picia wódki długi nie zmniejszają się a małżeństwo popada w coraz to większe kłopoty, z których czasem ktoś ich tymczasowo ratuje. Frustracje, stres, ciężka fizyczna praca, przemoc psychiczna powodują, że obrywa się dzieciom poprzez gnojenie ich i upewnianie w tym, że niczego nie osiagną A poza tym, powinny się cieszyć, bo mają dom i dobrych rodziców, którzy o nich dbają i je kochają. Piękna rodzina i piękna miłość. Zaczyna się tankowanie od jednej do w porywach dwóch flaszek dziennie w ciągach trwających ponad miesiąc. Praca jest, miłość jest, dom jest, dzieci są. Życiowy sukces, patrzcie i uczcie się, jak można coś osiągnąć i jak po 20 latach małżeństwa być w tym miejscu, w którym oni są. Na zewnątrz wszyscy uśmiechnięci, radośni, jeżdzą wspólnie na wakacje, spędzają czas, ciesząc się każdą chwilą czasu razem. Iluzja pęka. Teraz widzisz prawdę. On - obolały kręgosłup, problemy z emocjami, porywczość, zawiść, chęć dopierdalania i podcinania skrzydeł wszystkim wokół. Ona - przemoc psychiczna to jej drugie imię, wbijanie w poczucie winy, płacze, histerie, obwinianie o wszystko męża, dzieci, bo mogła mieć szejka. Obydwoje usilnie programują potomków na modłę katolicką - zapierdalaj, zarabiaj mało, bo dużo to grzech a wtedy Maryja płacze a Jezusa krzyżują. Dzieci - niszczone psychicznie, zaczynają powielać wzorce rodziców, komunia, bierzmowanie, białorycerstwo w stosunku do kobiet, brak poszanowania pieniądza. Nikłe umiejętności co do możliwości zarabiania, karane za nie zrobienie czegoś w ten sposób, w jaki życzyli sobie rodziciele, wyrastaja na nieszczęśliwych ludzi. Brak pewności siebie, brak wiary we własne możliwości, mindset niewolnika i chłopa pańszczyźnianego całującego pracodawców po stopach. Szczęśliwa rodzina w pigułce. Do tego dążą ludzie i w wielu przypadkach wygląda to tak albo gorzej. Matrix, ułuda, gonienie za czymś nierealnym. Ból, kiedy widzisz, że wszystko jest inaczej, niż mówia w mediach, prasie czy inne od tego co mówią pozostali członkowie rodziny. Miało być pięknie a nie jest, dlaczego? * Wpis inspirowany artykułem znalezionym w dniu wczorajszym w internecie. ** Wpis nie zachęca do nie wchodzenia w związki, małżeństwa czy zakładanie rodziny. Pokazuje, większość możliwych błędów i zachęca do odpowiedzialności w tych ważnych kwestiach.
  13. Mamy to szczęście, że żyjemy w czasach, w informacje na praktycznie każdy temat, jaki nas interesuje są na wyciągnięcie ręki. Niestety społeczeństwo jakby na upór dąży do tego aby dodatkowej wiedzy przyswoić jak najmniej- śmieszne filmiki, gierki, alkohol czy inne używki są na 1 planie. Jasne, generalizuję ale ogromna część nas właśnie żyje w ten sposób, beztrosko, nie obchodzi ich, co będzie jutro, liczy się tu i teraz. Tymczasem teraz - w dobie internetu mamy możliwości jakich nigdy wcześniej nie mieliśmy, wszystko na kliknięcie myszki. Możesz czegoś nie umieć, nie rozumieć, więc wpisujesz hasło w google i voulla, otrzymujesz sporo źródeł, które możesz przejrzeć. Inną sprawą jest filtrowanie tego typu informacji ale to już jest na osobny wątek. W każdym razie, dostępu do tak ogromnego zasobu informacji jeszcze nie było, no może poza ogromnymi bibliotekami jak Aleksandryjska (400 tys. tekstów!) czy mniej znana Aszurbanipala. I już ten starożytny asyryjski władca wiedział, że "wiedza to potęga". Nawiasem mówiąc, to właśnie w jego bibliotece znaleziono to co nazywamy Eposem o Gilgameszu. Jednak przeciętny zjadacz chleba nie miał dojścia do tych zapisków a nawet gdyby je miał - nie umiałby sam ich przeczytać. Obecnie każdy potrafi czytać, choć zdaje się, że u niektórych ta czynność zanika tuż po ukończeniu szkoły średniej. Jeszcze inni czytają bez zrozumienia. Jakie życie było by prostsze, gdybyśmy zamiast uczyć się na własnych błędach czytali książki mądrych ludzi, który radzą jak tych błędów uniknąć. Zamiast całe życie mieć pod górkę w relacjach damsko męskich - wystarczy przeczytać "Kobietopedię" Marka, "No More Mr. Nice Guy" Glovera, "Prawda" lub "Gra" - N. Straussa. Analogicznie w wielu innych dziedzinach, wiedza z zakresu psychologii, historii, sportu, informatyki, biznesu czy medycyny bywa niesamowicie przydatna. Przyznam, że choć kiedyś byłem molem książkowym, to po okresie, gdy tych książek czytałem zdecydowanie mniej faktycznie był problem z czytaniem. Wynikał on z tego, że zostałem tak przyzwyczajony do okraszonego obrazkami i muzyką, informacyjnego fast - foodu, że nie mogłem wytrzymać w miejscu. Czytanie było przerywane co kilka - kilkanaście minut a to by zajrzeć na smartfona, sprawdzić skrzynki odbiorcze, a to, żeby przescrollować jakąś stronę na lapku. W tej chwili już jest dużo lepiej ale ciągle czuję, że to nie jest jeszcze ta koncentracja, która powinna być przy tego typie czynności. Wciąż nad tym pracuje jak i również pracuję nad tym, aby czytać jeszcze szybciej niż obecnie, są na to różne sposoby. Czy macie lub mieliście podobny problem? Tym wpisem pragnę zachęcić braci oraz siostry z samczej społeczności do tego samego, czytajcie jak najwięcej oraz zostawcie komentarz z waszym top 5 - 10 spośród książek wartych przeczytania oraz co obecnie "konsumujecie". Z mojej strony to "Bądź mistrzem ukrytego Ja", które kończę a w kolejce jest "Podręcznik szybkiego czytania" T. Buzana. Miłego weekendu.
  14. Chce sobie dać jeden rok, na to aby skupić się na: rozwijać się zawodowo ukończyć uczelnie pracować nad zdrowiem i sylwetką -> siłownia, zdrowe odżywianie bez uczestnictwa kobiet w moim życiu. Po roku zweryfikuję. Chce skupić się na sobie.
  15. Witam, ostatnio naszła mnie dziwna myśl aby przebranżowić się na ethical hackera. Zawód przyszłościowy, i bardzo dobrze płatny. W dobie cyfryzacji i ilości beznadziejnego oprogramowania człowiek z takimi umiejętnościami na pewno się przyda, nawet u nas w państwie. Czy ktoś z Was nad czymś takim się zastanawiał. Już podją jakieś kroki albo podzieliłby się materiałami jak w ogóle zacząć? Ilość wiedzy do przyswojenia jest ogromna. Ale za tą wiedzę i umiejętności wielu jest chetnych aby zapłacić. Obaw mam wiele, niby pracuje w IT i mam już jakieś doświadczenie, mam również 32 lata na karku. Nie mam żony, dzieki, zobowiązań wiec mogę się uczyć po godzinach i też tak robię. Są jednak młodsi, bardziej ogarnieci ode mnie ludzie i tu jest obawa, czy będę i stanę się na tyle dobry żeby ktoś zapłacił za moje umiejętności. Nie oszukujmy się, po to człowiek pracuje żeby robić papier(czyli pieniążki), ale też sprawia mi to przyjemność. Penetracja systemu jest nawet przyjemniejsza niż obcowanie z kobietą a może tylko ja taki jestem .
  16. Pisałam ostatnio, że przeczuwam małą podłamkę u Mojego po wizycie znajomych. No i dobrze wywróżyłam. Dla przybliżenia sytuacji. Opis znajomych. Małżeństwo (3 lata); 30 i 26 l. ; roczniak, drugie w drodze, planują za dwa lata trzecie. Mieszkają z rodzicami znajomego. On zarabia ok.7-8 tys. , razem z ojcem ma firmę po godzinach, z której m-cznie mają nawet na czysto 9-10 tys. ; ona na macierzyńskim 2 tys. UWAGA : jego rodzice opłacają wszystkie rachunki, kupują prowiant dla całej rodziny (pani teściowa gotuje). Nasi znajomi spłacają tylko ratę kredytu (remont góry domu, który zamieszkują). Reszta do skarpety. Pisałam, że ich roczniaka traktujemy jak chrześniaka, lubimy tego dzieciaka. Widziałam po Moim, że bardzo cieszył go widok - ja z tym dzieckiem na rękach itd. Znajomi opowiadają jakie mają plany, ile wynosi ich to, tamto, sramto. Pisałam, że przez chwilę miałam odpal gadziego "oh, jak fajnie mieć takiego męża, lata za nią, prezencik, randki, spokojnie może siedzieć na macierzyńskim, wszystko jest zapewnione." Oczywiście mój "dział analizy" się uruchomił. Pierwsze co - NOSZ QRWA MAĆ
  17. Mój problem polega na tym, że jestem pusty (nijaki, bezbarwny) wewnętrznie. Niema niczego ciekawego w mojej osobowości, we mnie. Jedno z najgorszych pytań dla mnie to: jakie jest twoje hobby, pasja? No właśnie, żadne. Nic mnie nie pociąga na dłuższą metę, tak abym mógł się określić jako pasjonat jakiejś dziedziny. Lubię muzykę, historię/kulturę, astronomię, ogólnie wszelkiego typu programy naukowe, zagadnienia przyrodnicze, sport (piłka nożna), programy kulinarne, zagadnienia związane z bezpieczeństwem/terroryzmem/polityką... ale to wszystko jest na pół gwizdka i na krótki okres czasu, bo szybko mi się to nudzi i wracam do punktu wyjścia. Można powiedzieć, że jednym uchem wchodzi, a drugim wychodzi. Z jednej strony, taka otwartość na wszystko jest dobra, bo nic mnie nie ogranicza, ale z drugiej, jak coś jest do wszystkiego, to jest do niczego. Nigdy nie potrafiłem zbudować głębszej relacji z drugą osobą (mówię tu zarówno o dziewczynach, jak i kolegach). Moim głównym problemem tego wątku jest to, że nie mam o czym rozmawiać z innymi osobami. Nie potrafię prowadzić rozmowy na dłuższą metę, zarówno w realu, jak i przez internet, po kilku zdaniach/pytaniach z mojej strony konwersacja się kończy. Nie jestem w stanie zainteresować sobą drugą stronę. Próbowałem zdobyć doświadczenie prowadząc rozmowy na internetowych czatach/komunikatorach, ale nawet na głównych kanałach byłem zlewany ciepłym moczem, bo tam non stop siedzą te same osoby, kokietując siebie na wzajem. Moje życie jest nudne, nic się w nim nie dzieje i mi się to bardzo podoba, ale ta stagnacja prowadzi do mentalnej pustki. Doradźcie jakieś wasze sprawdzone schematy prowadzenia normalnej rozmowy (tylko nie typu: ej laska, ho się ruchać), o czym rozmawiać z nowo poznaną kobietą (oczywiście pewnie o niej). Bądź też literaturę, która rozwija człowieka w tym aspekcie (ja ze swojej strony mogę polecić: ,,Erystyka czyli sztuka prowadzenia sporów" Artura Schopenhauera).
  18. Witam szanownych forumowiczów Ostatnio natknąłem się na bardzo ciekawy materiał dotyczący kobiety dotkniętej chorobą osobowości mnogiej(link do filmu dodany w temacie). Mocno mnie poruszyła,ta jej nagła zmiana zachowania,ruchów,mimiki itp. Spotkaliście się kiedyś z taką osobą?Może byliście w związku z taką panią/panem?(ale przejebane haha) Ale wracając do tematu. Zastanawia mnie jedna istotna rzecz,a mianowicie...czy można w jakiś sposób wykorzystać to chorobę? Czy istnieje sposób kontrolowania(przynajmniej w jakimś stopniu) innych osobowości i kreowania ich? Moim zdaniem ewentualne posiadanie kilku charakterów i "włączanie" ich w odpowiedniej chwili stwarza dla nas wielkie możliwości,tylko czy to możliwe?
  19. Cześć, Czytałem jakieś pół roku temu ten post (swoją drogą, dla mnie fenomenalny): Autor w pierwszym punkcie wspomniał o wypartych emocjach i lękach. Wskazał, że poradzenie sobie z nimi to jedna z najważniejszych filarów pewności siebie. Pamiętam, jak zadałem sobie pytanie, ok stary, ale jak mam sobie zacząć z nimi radzić? Mam iść do psychologa? Podszedłem do tematu w ten sposób. Będę obserwował, jak reaguję na różne sytuacje i spiszę je do późniejszej analizy. Po pewnym czasie moje obserwacje zaczęły się powtarzać i oprócz większej świadomości samego siebie, nadal nie radziłem sobie w sytuacjach, w których rządziły emocje. Szukałem i trafiłem na opis terapii IFS, które potwierdziły moje przypuszczenia na temat samego siebie. Celem moich wypocin nie jest poprawne wytłumaczenie i przedstawienie Wam terapii/teorii ze szczegółami (bo nawet w języku polskim temat jest dobrze omówiony, link w źródłach) , a jedynie proste liźnięcie tematu. Być może ktoś z Was praktykował nurt IFS lub ma większe doświadczenie i chciałby się nim podzielić. Do rzeczy... Zastanawialiście się czasami nad tym, czy przypadkiem nie jest tak, że wasza osobowość to grupa różnorodnych "żyjątek" które przejmują kontrolę nad "wami" w niektórych sytuacjach? "Jak to jest, że kiedy ktoś podnosi na mnie głos, zamieniam się w bezbronne dziecko?" Dzięki lekturze źródeł na temat terapii IFS wyrobiłem w sobie metodykę pracy nad sobą i nazwałem persony żyjące we mnie. O dziwo przydały się moje wcześniejsze notatki z obserwacji, bo każde zachowanie mogłem przypisać do konkretnej istoty. W moim przypadku pokrzywdzona "istota", która została zagłuszona, to odpowiedzialna za agresję i męską pewność "kowboj" ( tak sobie go nazwałem i wyobraziłem) Oglądaliście film animowany w "W głowie się nie mieści?" Teoria IFS jest bardzo zbliżona do sytuacji w filmie. Nasza psychika to zbiór osobowości, które znajdują się w mniejszym, lub większym ładzie. Jeśli istnieją jakieś wyparte emocje lub lęki, oznacza to, że któraś z osobowości została skrzywdzona i działa dysfunkcyjnie. Do tego wszystkiego istnieje stan świadomości "Self" w którym możesz komunikować się ze swoją "wewnętrzną rodziną" i jak to w rodzinie, masz różne relacje z każdym z członków. Terapia polega na odbudowie relacji między tobą i "rodziną", ale też na naprawieniu ich między jej "personami". Dla osób, które szukają usystematyzowanej i działającej metody pracy nad sobą, uważam, że ta jest najlepsza ze znanych mi. (Studiowałem psychologię 3 lata, zawiodłem się na studiach, bo uczą nieprzydatnych pierdół, a nikt nie wspominał o IFS) Zapraszam do lektury i dyskusji. Poniżej wklejam linki do źródeł. Po polsku (przepraszam, że tylko jeden autor, ale w Polsce nie znalazłem lepszego wytłumaczenia): https://michalpasterski.pl/2018/06/internal-family-systems-ifs/ Playlista wideo z omówieniem tematu: Po angielsku: https://www.psychologytoday.com/us/therapy-types/internal-family-systems-therapy https://selfleadership.org/about-internal-family-systems.html https://www.goodtherapy.org/learn-about-therapy/types/internal-family-systems-therapy Litaratura: Jay Earley - “Self-Therapy: A Step-By-Step Guide to Creating Wholeness and Healing Your Inner Child Using IFS, A New, Cutting-Edge Psychotherapy”
  20. Jakie książki polecacie dla kompleksowego, męskiego rozwoju? Nie chodzi mi o wydawnictwa, które po przeczytaniu kurzą się w kartonach lub wylądowały na Allegro, ale książki, które zostały przez Was sprawdzone i podarowalibyście je najlepszemu przyjacielowi. Takie, które dały Wam "kopa" do rozwoju w konkretnej dziedzinie, pozwoliły wyrwać się z matrixa i spojrzeć na życie z prawidłowej dla każdego mężczyzny perspektywy. Krotko mówiąc, takie, po ktorych w jakiejś dziedzinie poprawiła się jakość Waszego życia. Z mojej strony - kolejność nieprzypadkowa: Samorozwój (ogólnie): - wszystkie książki Marka Kotońskiego, - Anthony De Mello "Przebudzenie", - Eckhart Tolle "Potęga teraźniejszości", Podświadomość: - Joseph Murphy "Potęga podświadomości", "Ukryta moc", Podrywanie i uwodzenie: - Volant "Sexcatcher", "Piąty poziom", - J. D. Fuentes "Seksualny klucz do kobiecych emocji" - Mateusz Grzesiak "Alphamale" Seks i tantra: - Mantak Chia "Miłosny potencjał mężczyzny", "Mężczyzna multiorgazmiczny", - Osho "Transfromacja przez tantrę", Zdrowie: - Alexander Loyd "Kod uzdrawiania"
  21. Tym razem chciałem przedstawić odczuwane przeze mnie codzienne efekty Mojej drogi. Może kogoś zmotywuje ten wpis do własnej wędrówki. Oczywiście ta długa lista nie oznacza, że trwam ciągle w błogostanie, swoiste trudy drogi są codziennym doświadczeniem, ale jestem szczęśliwy, że jestem tu gdzie jestem lepszy kontakt wzrokowy, lepsza komunikacja lepsza koncentracja lepszy “flow” - obecność, świadome kierowanie uwagą i zachowaniem, trwalszy nawyk samoobserwacji, zanik “dialogów w głowie” brak porywów emocjonalnych i myślotoków kierowanie uwagi na nowe obiekty i związane z tym nowe inne myśli, lepsza kondycja fizyczna (bieg 10 km poniżej 50 min) zrzucenie 10 kg brzuszek zniknął, zamiast tego rzeźba bardziej świadomy dobór jedzenia, lepsze trawienie, większa energia, brak kacy lepszy zdrowszy wygląd skóry, twarzy, oczy lepsze myślenie - jasność myśli, większa kreatywność lepsza skuteczność w osiąganiu celów większa skłonność do przyjmowania odpowiedzialności mniejszy opór przy wychodzeniu z komfortu więcej praktykowania mniej planowania większa pewność siebie brak lęków i stanów depresyjnych, brak wkurwów dużo lepsze panowanie nad emocjami i odpowiednia obsługa przeżywanych stanów emocjonalnych, rozwinięta inteligencja emocjonalna, lepsza intuicja, lepsza pamięć dużo odrodzonych wspomnień wzrost wewnętrznej integralności, spójności wewnętrznej poczucie zaufania do siebie i podejmowanych decyzji lepsza znajomość swoich potrzeb łatwiejsze podejmowanie decyzji większa ochota na eksperymentowanie i próbowanie nowych rzeczy lepsza asertywność mniejsza prokrastynacja większa odporność na stres większa odwaga pozytywne myślenie większa swoboda w wyrażaniu swoich uczuć wzrost samooceny lepszy sen większe zainteresowanie ludźmi i światem posiadanie i wyrażanie własnego zdania na rzecz utraty obojętności lub braku zdania, dotyczy to głównie obiektów postrzeganych zmysłowo, intensywniejsze i bardziej świadome wrażenia zmysłowe (np. jedzenie smakuje lub nie smakuje bardziej, robi większe wrażenie) mniejszy przymus wewnętrzny do oceny innych i porównywania się z innymi znacznie obniżony przymus wewnętrzny “powinienem to czy tamto” mniejsza obawa przed opinię innych większa akceptacja rzeczywistości większy dystans do życia lepsze poczucie humoru i skłonność do żartów niechęć do plotkowania i obmawiania niechęć do marudzenia i narzekania większa chęć do podejmowania kontrolowanego ryzyka (w granicach rozsądku) ochota do poznawania nowych ludzi więcej wolnego czasu ochota do aktywnego spędzania czasu ochota do dopasowanej aranżacji przestrzeni w której spędzam czas (światło, kolor, zapach, dźwięk) większe umiejętności zarządzania czasem i planowania większa świadomość przy zakupach większa motywacja większe oszczędności lepsza jakość życia towarzyskiego chęć pogłębienie relacji z ludźmi, ochota i otwarta postawa na bardziej szczere relacje większa świadomość prób manipulacji i wampiryzmu energetycznego łatwiejsza identyfikacja narcyzów, pozerów, pieniaczy, księżniczek, dramatyczek, histeryczek, naciągaczy, cwaniaków, ofiar, białych rycerzy, ratowników i innych szkodników i toksyków większa empatia lepsza umiejętność stawiania granic spora wiedza z zakresu psychologii - uzależnienia, współuzależnienia, mechanizmy obronne ego, typy i zaburzenia osobowości, związki, świadomość, podświadomość, jaźń lepsze zarządzanie swoją energią, większe poczucie niezależności swojego stanu od czynników zewnętrznych ochota na odbiór rzeczywistości bez zniekształceń (np. używek ) większa umiejętność akceptacji rzeczywistości mniejszy lęk przed doznaniem porażki lub popełnieniem błędu, mniejsza skłonność do irytacji lub frustracji, szybszy powrót do równowagi i stabilności emocjonalnej
  22. Drodzy Bracia Samcy, Jestem w stałym związku od 10 lat. 6 lat po ślubie po słowach mojej Pani: „Może byś się na coś zdecydował?!” Sytuacja standardowa. Biały rycerz w zawsze nienagannie lśniącej zbroi niezależnie czy świeci słońce, czy grad gówien sypie się z nieba. Praca po 70-80 godzin tygodniowo, dom, samochód, bajery, szmery i zainwestowany czas na realizację zachcianek... a wszystko to mające rezultaty w seksie z kłodą raz na miesiąc i braku szacunku. Pani też pracuje, więc sami wiecie... mogła sobie pozwolić na dojebanie po intelektualnym ryju. 2 lata temu pojawiła się u mnie nieuleczalna choroba. Wyrok bardziej przesrany niż IBS naszego guru. W kilka godzin po wstępnej diagnozie Pani bez wzruszenia kazała się odwieźć na imprezę, na którą nie byłem zaproszony pod mieszkanie chłopaka swojej koleżanki (no comments!). Białorycerskie rozterki chorego pizduś-plastusia doprowadziły do tego, że zrezygnowałem z dobrze płatnej pracy, otworzyłem własną działalność chcąc zabezpieczyć niepewną przyszłość, a białogłowa zadeklarowała miłość, wierność, i uczciwość małżeńską póki nas cegła spadająca na głowę w drewnianym kościele nie rozłączy. Rok temu życie skierowało mnie na drogę rozwoju duchowego, a pół roku temu miałem tak silne duchowe przeżycia, że coś na zawsze pękło. Jak za odjęciem ręki zniknęły u mnie bóle dupy, frustracje powodowane polityką, tym co ktoś o kimś pierdoli i zostały zastąpione uczuciem pewności siebie i szczęścia. Zrozumiałem, że sam jestem kowalem własnego losu. Business w ciągu kilku miesięcy zaczął przynosić większe dochody, choroba jakby zniknęła; 100% remisja i żadnych spodziewanych nawrotów. W życiu małżeńskim pojawił się częstszy seks, ochłapy szacunku, wspólnie spędzany czas i moje mocne postanowienie, że postawię ten związek na nogi. Nacisk jaki kładę na rozwój duchowy jest obecnie moim najważniejszym priorytetem. Bardzo niedawno „przerobiłem/rozkminiłem” (przynajmniej częściowo) mój największy życiowy ogranicznik: uczucie poczucia winy. Po krótkiej analizie ostatnich 30+ lat w ręką w nocniku bez wahania w działaniu powiedziałem Pani, że odchodzę i jeśli będzie mądra, to będzie miała w życiu dobrze, a jeśli nie, to ja się nie będę patyczkował. Innymi słowy: bez wyroku sądu z orzekaniem będę hojny, a jak fikniesz to wyjmę moje asy z rękawa. Cofnę się teraz 5-6 miesięcy wstecz. Wraz z moim rozwojem duchowym zaplątałem się w bliższą relację z dziewczyną, która dotąd była mi obojętna jak wczorajsza gazeta. Mnogość wspólnych tematów: ezoteryka, rozwój duchowy, audycje Mareczka ("YouTube’owa" fanka) etc. Sęk w tym, że za pomocą shit testów, manipulacji, i kręcenia pupą przerodziło się to w flirt. Dziewczyna ma chłopaka i historię przeskakiwania prosto z gałęzi na gałąź bez schodzenia z drzewa. Skończyło się na tym, że wylądowaliśmy w jednym łóżku (bez seksu). Za pierwszym razem po długim dniu we dwoje ładnie poszliśmy spać. Za drugim razem gdy przytuleni kładliśmy się spać zażartowałem: „Ale się dałem wpędzić w Twój friend zone.” Odburknęła coś jakby to nie była prawda i poszły ostre iskry. Skończyło się na „buzi buzi – wow, fajny tyłek – buzi, buzi” ale minutę potem oboje stwierdziliśmy, że nie możemy. No dobra, ona stwierdziła to pierwsza (Spierdalać!) Do niedawna traktowałem ją jak kumpelę, a więc nie odpierdalałem „stajla” „popatrz jaki jestem silny macho.” Gdy już się dałem wciągnąć w jej grę, to się nie popisałem. Średniowieczne dworskie wzorce obudziły się we mnie na nowo i dawały o sobie znać w najbardziej nietrafionych momentach. Zamiast dodawać pewności siebie, to ją zaczęły grzebać. Teraz myślę, że gdy ona chciała, to ja na to „lałem,” gdy mi zaczęło zależeć, przejebałem cały kapitał w kilku partiach życiowego pokera. Zresztą to nie ma teraz większego znaczenia. Nauczyłem się raz na zawsze. Dziewczynki nie są po to, żeby się z nimi przyjaźnić, tylko... no właśnie! A gdyby ta konkretna dziewczyna była materiałem na fajną przygodę, już dawno olałaby tamtego misia. Jest nie tylko kobietą, czyli niezdolną do kochania w taki sam sposób jak my istotą, ale jeszcze taką co się w tańcu nie pierdoli. Spoko! Ale ta karma to nie dla mnie! Nie mam do niej żalu. Za to wszystko czego mnie nauczyła i pomogła w rozwoju, będę jej wdzięczny do końca życia (tzn. do końca roku... może?!) haha. Na dzień dzisiejszy utknąłem w jakimś niebycie. W domu cały czas mieszkam z żoną wobec której jestem skurwielem. Efekt: Pani jest potulna jak baranek i ciągle prosi o seks a ja popijam drina, idę do osobnej sypialni i olewam. Okazjonalnie ostre rżnięcie w stylu „ja tu rządze szmato!” Temat rozwodu od kilku dni nie był poruszany. W życiu zawodowym, chociaż nie pracujemy razem, to ze względu na układ, niemalże codziennie spotykam tę przyjaciółkę. Gadka szmatka i te sprawy, czyli generalnie warunki utrudniające szybsze pójście naprzód. Kiedy tylko mogę zakładam słuchawki i słucham modlitwy Mareczka, anglojęzycznych podcastów MGTOW i innych interesujących mnie zagłuszaczy myśli. Pomaga wygasić emocje i skupić się na pracy. Mozolnie wracam do mojej dawnej wydajności i efektywności. Wiosek? Bracia, dbajcie o czystość myśli i nie przestawajcie się uczyć! Miejcie hobby, znajomych i plany na każdy weekend wypełniony męskimi rozrywkami. Jeśli tego w Waszych życiach zabraknie, zachmurzy się, zacznie padać deszcz i być zimno. Wtedy obecna lub nowa samica okaże się wybawieniem by zaraz potem pchnąć Was w szambo! I wiecie co jest najśmieszniejsze? TO NIE BĘDZIE JEJ WINA. Ona jest pięknym Bożym stworzeniem ukształtowanym przez matkę naturę. TO WY SAMI BĘDZIECIE SOBIE WINNI! Pozdrawiam Was Bracia, dbajcie o siebie!
  23. Czas - zasób, z którego czynię oręże walki na tym łez padole z coraz lepszym skutkiem. Śmiem twierdzi, iż stanowi on najistotniejszą zmienną warunkująca wszelkie negocjacje, czy te życia codziennego czy też te biznesowe. Ta niematerialna istota jest nieodłącznym towarzyszem każdego bytu ziemskiego i stanowi wyznacznik aktualnej siły tegoż bytu… Wyobraźmy sobie kamień i wodę – głaz pozostawiony w rzece. Siła tego bytu mierzona jest wielkością rozstępu wodnego utworzonego nieustępliwym oporem kruszca… jednak woda jest cierpliwa i obmywając kamień wygładza go, a z czasem nawet i rozpuszcza pozostawiając małego otoczaka wśród setek tysięcy innych na swoim dnie. Pierwotny rozmiar kamienia to czas jego siły - rzeka jest silna czasem. ID – przeszłość, wzór, podświadomność Niemowlę powite we krwi matki, jej krzyku, cierpieniu i fekaliach niczym nie przypomina nam kamienia rzuconego do rzeki – jest słabe, bezbronne, zależne. Jest bardziej jak woda rzeki nieświadomie meandrująca w poszukiwaniu ujścia. Niemowlę ma czas – 3 godziny na pierwszą kupę, miesiąc do chrztu, rok na pierwsze kroki, 3 lata na pójście do przedszkola... Okres wzrostu i rozwoju potrzebuje spokoju i czasu na naukę, zdobywanie podstawowej wiedzy i umiejętności wszelakich z możliwością konfrontowania ich bez negatywnych następstw. EGO – teraźniejszość, cielesność, świadomość Przychodzi czas, kiedy dziecko przeobraża się w mężczyznę lub kobietę i zderza się z przeszkodami życia dorosłego – jedno wygra obmywając te kamienie, drugie będzie zbyt słabe i tama spiętrzy wodę utrudniając jej ujście. Ten okres życia to permanentny brak czasu – zarwane noce czy to na naukę czy to na imprezę, ciągły pośpiech czy to za uciekającym autobusem czy w pogodni za płcią przeciwną. Dorosłość to czas na siłę z uwagi na brak czasu. To moment zmiany z rzeki w kamień, zmiany polegającej na porzuceniu wygodnego życia „w czasie” na życie w kontrze do uciekającego zasobu i chęci prześcignięcia swego czasu, swojej epoki… w celu… zdobycia czasu. O zgrozo – walczyć z czasem, aby go zdobyć? Tak – zdobyć czy to w postaci zasobów doczesnych, które pozwolą nie pracować już więcej i korzystać z wolnego czasu, czy też w celu 'wykupieniu' czasu po zgonie w postaci pamięci przyszłych pokoleń o dokonaniach tego czy innego sławnego człowieka, niemalże zawsze mężczyzny Jest to okres ścierania się podświadomych wzorców i umiejętności bezrefleksyjnie przyjmowanych w dzieciństwie ze świadomym oglądem bieżącego świata i próbą jego dopasowania do zaprogramowanych wcześniej algorytmów. SUPEREGO – wartości wyższego rzędu, duch, przyszłość Wszyscy już wiecie, co jest dalej – starość. Każdy sam określi, kiedy jest jej początek: gdy tracimy siłę dorosłości czy gdy uświadamiamy sobie, że jej nie posiadaliśmy i możliwość ta przeminęła? Okres starczy winien być połączeniem siły płynącej ze zdobytych doświadczeń oraz swoistym stosunkiem do nieuchronnie zbliżającego się końca czasu. Starość to siła kamienia wyrażona cierpliwością rzeki dopływającej do swego ujścia wraz z drobinkami pokruszonych po drodze głazów… Alkoholik zawsze znajdzie czas na swoją namiętność bez względu na koszta materialne czy społeczne. Wiadomo – nałóg, taka specyficzna forma podświadomości podrzucająca emocjonalne komunikaty o zbliżającym się szczęściu w butelce… Refleksja to świadomy nałóg mędrca – to umiejętność zatrzymania się i zaplanowania dalszych kroków na bazie doświadczeń całego życia. Refleksja to lepienie drobinek pokruszonej skały niesionej przez rzekę, to budowanie spotęgowanej siły z okresu minionego nie zawierającej błędów czy luk. Nasza czasoprzestrzeń – nasz rozwój osobisty Dzieje ludzkości to nieustające próby definiowania, czym jest czas. Ostateczna fizyczna definicja nie zmieni jednak kulturowego postrzegania tego zjawiska. Na nasz stosunek do czasu rzutuje wiele czynników: od wychowania, po geografię, klimat, stan zdrowia… aż po ambicje życiowe… - pomińmy te aspekty i w ślad za teorią względności uznajmy więc, że czas jest współrzędną w przestrzeni i funkcji tej nie zakłóca kulturowy odnośnik. Rozwój osobisty to swoista podróż w czasie… naszych doświadczeń. Celem rozwoju jest posiadanie świadomości starca i siły dorosłego, a refleksja stanowi machinę, która tę podróż umożliwia. Powstrzymanie się od działania daje nam czas na przemyślenie swego postępowania, wyciszenie emocji dziecka i poszukanie doświadczeń mędrca w postaci wiedzy dostępnej w różnych nośnikach informacji czy też głowach naszych przyjaciół. Refleksja to machina czasu zakrzywiająca przestrzeń i skupiająca sumę energii człowieka i jednym momencie, w jednej współrzędnej… Wyróbmy w sobie świadomy "nałóg" posiadania tego komfortu jakim jest czas na refleksję – nie dostaniemy tego od nikogo innego. Edit: wpiszcie słowo "czas" w forumową wyszukiwarkę...
  24. Nie udało mi się znaleść tematu stricte dotyczącego NLP. Panowie co myślicie o tej popularnej ostatnio rzeczy? Z jednej strony pozwala spojrzeć z troche innej perspektywy na procesy myślowe, stany, samopoczucie- z drugiej (jak zwykle) roi się tu od ludzi, którzy widzą w tym możliwość zarobienia dobrego szmalu. Może ktoś podzieli się jakimś większym doświadczeniem, bądz profitem jaki osiągnął dzięki nlp. Sam temat zainteresował mnie po kilku wykładach z psychologii osobowości i wpisach na blogu samczeruno dotyczących podświadomości. Obecnie jestem po lekturze książki wprowadzającej i staram się skorzystać z tych metod by bardziej świadomie korzystać z dobrodziejstw jakie daje nam umysł.
  25. Na fali rozwoju osobistego ostatnio coraz mocniej dopada mnie zwątpienie. Mianowicie, zawsze byłem mocnym radykałem w życiu, w szczególności w odniesieniu do wymagań zarówno wobec samego siebie jak i otoczenia. Byłem też skrajnie bezwzględny wobec płci przeciwnej. Dążyłem do absolutnego perfekcjonizmu w niemal wszystkim. Z czasem jednak zobaczyłem że to nie do końca dobre rozwiązanie, które jednak czasami ogranicza człowieka. Znalazłem się jednak na rozdrożu, gdyż czuje instynktownie, że trzeba czasami nieco spuścić z tonu, z drugiej strony boję się utraty swoich żelaznych zasad, sammodyscypliny, silnej woli i charakteru i wystąpienia ogólnego rozleniwienia, a co za tym idzie, możliwego zbyt mocnego zbliżenia do społeczeństwa za którym i którego zasadami mówiąc oględnie nie przepadam. Jakie macie rady?
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.