Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'samotna matka' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Lektura Obowiązkowa - nie tylko dla nowego użytkownika
    • Regulamin Forum
    • Jak kupić książki, nagrania i złożyć dotację
    • FAQ - poradniki, pytania i odpowiedzi
    • Przedstaw się
  • Rozwój - przejmujemy władzę nad światem :>
    • Co zmienić na Forum - Dział Techniczny
    • Rozwój idei Forum
    • Radio Samiec!
    • Czasopismo
    • Dotacje
    • Ważne!
  • Klub Weterana
    • Zasłużona Starszyzna
  • Relacje męsko-damskie i nie tylko
    • [ŚWIEŻAKOWNIA] - 'Moja historia'.
    • Na linii frontu - podrywanie.
    • Seks
    • Manipulacje kobiet i obrona przed nimi
    • Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
    • Sprawy rodzinne i dzieciaki
    • Rozstania, zdrady, prawo rozwodowe.
    • Mądry Mężczyzna po szkodzie.
    • Ściana hańby
  • Zaburzenia emocjonalne, psychiczne Pań i Panów
    • Borderline
    • Narcyzm
    • Depresja
    • Pozostałe zaburzenia
  • Męskie i niegrzeczne sprawy
    • Samodoskonalenie i samowychowanie
    • Bad Boy
    • Hajs i inne dobra materialne
    • Wtopy i upokorzenia
  • Youtube - ciekawostki, dramy, informacje, nowinki
    • Niekonwencjonalni youtuberzy
    • Zagraniczni youtuberzy
    • Kanały sportowe
    • Konwencjonalni youtuberzy
  • Sport i zdrowie
    • Sport
    • Zdrowie fizyczne i psychiczne
  • Polska i świat
    • Co w zagrodzie i za miedzą
  • Przetrwanie, apokalipsa, preppersi
    • Survival w mieście
    • Survival w terenie
    • Przydatne umiejętności
    • Zestawy ewakuacyjne
    • Ogień, woda, żywność, ubrania, energia
    • Broń i narzędzia
    • Apteczki, zestawy medyczne, pierwsza pomoc, higiena
    • Schronienie, domy, bunkry, ziemianki
    • Urządzenia, pojazdy, gadżety
    • Książki, opracowania, podręczniki, artykuły, wiedza - związane z survivalem
    • DIY, "patenty", life hacki
  • Motoryzacja i Technologie
    • Wszystko co jeździ, pływa i lata.
    • Komputery
    • Technika i sprzęt
  • Hobby
    • Zainteresowania
    • Hobby i twórczość
  • Duchowość
    • Nie samym ciałem człowiek żyje
  • Rozmowy przy wódce
    • Flakon, kielon i zagrycha
  • Rezerwat dla Kobiet
    • Dlaczego tak?
    • Bara-bara
    • Wokół domowej 'grzędy'
    • Bóg stworzył kobietę brzydką, więc musi się ona malować.
    • Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
    • Kobiecy kącik 'kulturalny'
  • Domowa grzęda
  • Samczy Mobil Klub HydePark- zbiór tematów niepasujących do pozostałych kategorii
  • Samczy Mobil Klub Rowery
  • Samczy Mobil Klub Powitalnia
  • Samczy Mobil Klub Zabezpieczenia przed miłośnikami cudzej własności.
  • Samczy Mobil Klub Samochody
  • Samczy Mobil Klub Latadła:szybowce, śmigłowce, rakiety, balony :)
  • Samczy Mobil Klub Motocykle
  • MacGyver a GADGETY MĘSKIE : ......?
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • IT Linux
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • Klub poligloty Jaki język
  • NAUKA - SCIENCE Wprowadzenie do Metodologii Naukowej
  • Klub Pasjonatów Futbolu Reprezentacja Polski
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ekstraklasa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka klubowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka międzynarodowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ogólne
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji s
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Pornografia - ubojnia pomysłowości, kreatywności i działania
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji 50 powodów aby porzucić pornografię
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Odwyk Piotra i nowe lepsze życie
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji NOFAP - Odwyk od A do Z
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Co robić by Nofap się udał?
  • Klub Wschodnioazjatycki Ogólne
  • Klub Wschodnioazjatycki Korea
  • Klub Wschodnioazjatycki Chiny
  • Klub Wschodnioazjatycki Japonia
  • Klub Wschodnioazjatycki Mongolia
  • In web development Przydatne linki
  • In web development Mam problem

Blogi

  • Blog Ruchacza
  • Critical Thinking
  • Pan Kabat Blog
  • Bacy
  • Paweł z N.
  • Silvia
  • Blogosfera Vincenta
  • 105 kg skurwysyna
  • Droga do męskości
  • „Sukces jest czymś, co przyciągasz poprzez to, kim się stajesz.”
  • RysiekBlog
  • PZK
  • Aroxblog
  • Zasady Drugiej Strony Lustra
  • Prywatne zapiski Leona
  • Self Blog
  • friendship
  • redBlog
  • OpenYourMind
  • kootasBlog
  • Blog
  • The Samiec Post
  • TradeMe
  • Zapiski Eldritcha
  • Blog Chłopaka na Testosteronie
  • nowhereman80
  • ALPHA HUMAN
  • Myśli bieżące - filozoficznie ...
  • Samczym okiem
  • Za twórczością podążający, pragnący swego zaniku.
  • Ryśkowe szaleństwa.
  • Spira - żeby wygrać, trzeba przegrać
  • Scarcity of Knowledge
  • Throat full of glass
  • .
  • listy do dusz
  • Cytaty ważne i więcej ważne
  • Różne wypociny EjczFajfa
  • Moje przemyślenia
  • Blog Duńczyka
  • Podkręcili mi śrubkę!
  • Pułapki i kruczki
  • Jak działa rzeczywistość i kim jesteśmy - rozważania
  • TOALSWAHCADTLKCAFG
  • Arasowy blog postrzegania subiektywnego
  • Otwórz Oczy
  • Bez litosci
  • Przelewanie mysli.
  • Blog Metodego !
  • Boks - kompletnego laika trening
  • New Day at oldschool
  • Moim okiem
  • Czerwony Notatnik
  • Świadomość,Świadomość,Świadmość
  • Human Design: self-study
  • TOP seriali telewizyjnych
  • Szkaradny's
  • Coś tu może kiedyś będzie.
  • Przebudzenie z Marixa
  • Cortazarski Blog
  • .
  • Indigo puff obraża nasze forum na streamie!!!!!!!!!
  • Blogowo
  • Analconda
  • danielmagical ...fenomen patostreemow
  • W poszukiwaniu prawdziwych emocji
  • "Rz"ycie
  • Always look on the bright side of life...
  • Za horyzontem zdarzeń
  • Kubeł zimnej wody
  • Just Easy
  • .
  • Rody Krwi
  • sumer
  • Filmoteka Białego Rycerza
  • Życie W Kuchni
  • Człowiek Renesansu
  • BS lepsze niż Vitalia!
  • Okiem borderki, czyli świat z innej perspektywy
  • Blog Dzika
  • Podglądam siebie.
  • Światłopułapka
  • Wzloty i upadki ducha
  • Złote myśli Sary.
  • ezo
  • La chica loca
  • nowy rok numerologiczny rozpoczety
  • 30 dniowe wyzwanie.
  • 1
  • "Jak się przewróce to ja się za swoje przewrócę"
  • Coś Więcej...
  • Kobieta to rarytas dla bogaczy.
  • Narkonauta
  • Casual Gentleman
  • Luźne przemyślenia Ksantiego
  • .
  • Dziennik rozwojowy
  • Studęt tłumaczy
  • antymatrixman
  • Rapke
  • Między ziemią a piekłem czyli ile kosztuje spełnianie marzeń.
  • Archiwa Miraculo
  • IBS/SIBO - moje zmagania z chorobą
  • Wielka ucieczka z więzienia "Przeciętność"
  • Chore akcje z mojego poje*anego życia
  • Czas zapłaty
  • Jan Niecki - manosfera
  • Miejsce ulotnienia dla zbyt dużego ścisku pod kopułą
  • Z Przegrywu do Wygrywu
  • Droga do Zwycięstwa
  • Nerwica, lęki, pogadajmy.
  • Wewnętrzna stabilizacja świadomego mężczyzny
  • Baldwin Monroe...na płótnie
  • moj pulpit
  • Dobry, zły i brzydki
  • Różności
  • Uśmiechnięta (p)ironia
  • Instrukcja życia w systemie...
  • Orszak Trzech Króli
  • Human LATA - Od zera do ATPL'a.
  • Niezapominajka
  • Niezapominajka
  • Ozór na szaro
  • PsYCH14trYK
  • (...)
  • boczkiem przez życie
  • Ze szczura w Kruka (PuA, rozwój osobisty i duchowy)
  • Ozór na szaro.
  • Strumień świadomości
  • Przygody faceta w prawie średnim wieku
  • :-)
  • Esej - jaki jest i powinien być cel życia ludzkiego?
  • Eksponowanie kreatywności.
  • W samo okienko
  • Saturn i co dalej?
  • Zapiski
  • Jakie są korzyści z skontaktowania się z profesjonalną firmą w celu dochodzenia odszkodowania za poniesione straty?
  • Bruxawirus
  • Redpill
  • Naukowy blackpill
  • Czy to friendzone?
  • Jak żyć ?
  • Jak żyć, Panie Premierze?
  • Żywot wieśniaka poczciwego
  • Jack Hollywood
  • Analconda
  • smerfiBlog
  • Dzień, w którym przestałem być nieśmiały.
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • O podróżach
  • Młodzi samcy w równowadze Blog
  • Klub muzyków i kompozytorów (muzyczny) Blog muzyczny
  • Red Pill Blog Redpill

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Miejscowość:


Interests

Znaleziono 8 wyników

  1. Chciałem się z Wami podzielić moją historią i lekcjami, które z niej wyciągnąłem. Może komuś się to przyda, może ktoś wyciągnie dla siebie z tego odpowiednie wnioski. Może ktoś jest w podobnej sytuacji i stoi na rozdrożu tak jak ja stałem swego czasu. Z drugiej strony wiem po sobie, że najwięcej człowiek się uczy (przynajmniej powinien) na swoich błędach. Teraz kiedy na to patrzę z perspektywy czasu na chłodno ta historia nie odbiega od wielu, które przeczytałem na tym forum. Mój związek trwał 10 lat z czego 7 lat byliśmy małżeństwem. Moja była żona jest od mnie starsza prawie 5 lat. Była już wcześniej mężatką ale kiedy się poznaliśmy była już od roku po rozwodzie i miała z poprzedniego małżeństwa córkę. O ile różnica wieku mi nie przeszkadzała o tyle dziecko było wyzwaniem - nie miałem w tym doświadczenia, nie wiedziałem do końca na co się decyduję. Byłem gówniarzem, jak teraz na to patrzę i zaryzykowałem. Niewiele zarabialiśmy - oboje pracowaliśmy w budżetówce. Ona mieszkała w małym miasteczku w domu u rodziców (2 domy na jednej działce) a ja mieszkałem jeszcze z rodzicami. Na początku wspólne mieszkanie nie wchodziło w grę. Codzienne dojazdy do pracy - razem 100 km generowały za wysokie koszty na moja kieszeń. Ale po 3 latach zmieniłem budżetówkę na korpo i było mnie stać więc podjęliśmy decyzje o wspólnym zamieszkaniu u niej. Z jej córka dogadywałem się bardzo dobrze - traktowałem dziecko jak swoje. Z czasem biologiczny ojciec zniknął z życia a ona zaczęła do mnie mówić tato z czego byłem bardzo dumny. Kilka słów o rodzinach. Moja raczej (zdecydowanie) dysfunkcyjna: matka wszystkiego się bojąca, pasywna całe życie i niedecyzyjna - przyjęła rolę kuli u nogi i od kiedy ja i moje rodzeństwo staliśmy się dorośli to cały czas musimy ją ciągnąć za sobą. Przyjęła na siebie rolę ofiary i nie zrobi nic sama tylko czeka aż, najczęściej ja zrobię wszystko za nią. Rozwinęło się to do tego stopnia, że kilka lat temu po kolejnej awanturze z moim ojcem i rękoczynami pojechałem do nich do domu spakowałem ją i wywiozłem do jej matki a ojca w przypływie emocji strzeliłem tak w pysk, że wybiłem sobie bark. Nie żałuję. Od tego czasu żyją osobno. Ojciec jak można wywnioskować przemocowiec. Zakompleksiony, niezaradny i nieodpowiedzialny. Regularnie wprowadzał terror w domu - awantury, rękoczyny, itd. Generalnie wszystko co ma to dostał od rodziców (jedyne dziecko) i jego jedynym obowiązkiem było się utrzymać czego i tak nie potrafił. Ale wiadomo - specjalista i autorytet w każdej dziedzinie życia od prowadzenia biznesu po stosunki międzyludzkie. Siostra w normie, brat - najmłodszy, niestety kopia ojca z tym, że nie macha rękami. Jej rodzina: ojciec lekarz - większość czasu w pracy (praktycznie mieszka w szpitalu), spokojny. Matka - z małej miejscowości, żadnej kariery nigdy nie zrobiła i od 40-go roku życia nie pracuje i siedzi w domu. Zatrudniona fikcyjnie w gabinecie swojego męża. Po jej biznesach zostały mu tylko długi do spłacenia i w sumie rozumiem, że posadzenie jej w domu było zwyczajnym ograniczeniem szkód finansowych jakie robiłaby dalej jako businesswoman Ale oczywiście w swoim mniemaniu kobieta sukcesu przechwalająca się przy każdej okazji i pomniejszająca jakiekolwiek zalety męża. Wiecznie dominująca w domu i w towarzystwie aż do umęczenia wszystkich. Fanatyczna matka-polka - dzieci to jedyny sens istnienia i należy im we wszystkim pomagać. Brat mojej byłej żony - typ panicza. Starszy ode mnie ale wszystko: „tata daj”. Mieszkanie, samochody, życie - wszystko opłacane z pieniędzy teścia. Kiedyś mi było żal, że wszyscy na nim (teściu) tak żerują ale teraz widzę, że przecież sam do tego doprowadził. Ze szwagrem nie miałem żadnej zażyłości. Tolerowaliśmy się ale nigdy nie przyjaźniliśmy ani nie mieliśmy cieplejszych stosunków. Nie odpowiadał mi nigdy jego model Piotrusia Pana. Wracając do historii. Żyło nam się dobrze. Ona nadal w budżetówce a ja postanowiłem, że dam z siebie wszystko i będę awansował. Pracowałem dużo, 2 razy więcej niż żona ale też często awansowałem i dzięki temu zarabiałem coraz więcej (więcej niż ona) i było nam wygodnie. Dziecko musiało mieć wszystko co najlepsze i to zaraz. No ale żyliśmy na dobrej stopie więc czemu nie? Były same dobrze rzeczy, dodatkowe zajęcia, wyjazdy na wakacje 4 razy w roku - bo ona jak każda kobieta jest podróżniczką… No ale żeby na to zarobić trzeba było tyrać, tzn ja musiałem tyrać bo wymagania rosły. Alimenty dla dziecka to były jakieś grosze i zreszta nie spływały więc był sąd i komornik z byłym małżonkiem. Nie włączałem się w to. Uważałem, że to nie jest moja sprawa. Dla mnie ważne było, że były małżonek się nie pojawiał w naszym życiu co generowało niepotrzebnie niezręczne sytuacje. Ogólnie nie ingerowałem w stosunki biologicznego ojca z dzieckiem - uważałem, że to nie moja sprawa i nigdy nawet nie rozmawiałem o nim w towarzystwie dziecka. Ich kontakt z czasem sam się urwał ale pod koniec małżeństwa oczywiście ja zostałem obarczony winą za to No cóż taka dola. Jak już wcześniej napisałem wybrałem pracę w korpo w branży IT - wielu myśli, że to kraina mlekiem i miodem płynąca ale niestety coś za coś. Korpo wyciska jak cytrynę - za dobrą kasę oferuję pracę non-stop, wypalenie zawodowę i wiele innych benefitów Ale wybrałem tą drogę świadomie i wiedziałem co mnie czeka. Jest potencjał do zarabiania dużych pieniędzy ale trzeba poświęcić dużo czasu i zdrowia inwestując w siebie i samorozwój. Nie narzekałem - grałem w grę, której zasady były mi znane od początku i decyzje podjąłem świadomie. Moja małżonka pracowała po 20h tygodniowo a ja 60h. Ale ona zarabiała 5k mc a ja 20k a później jeszcze więcej. No i to też był problem bo wiecznie ze mną rywalizowała i ja nie rozumiałem dlaczego bo przecież robię to wszystko dla nas i kasa spływa na wspólne konto - to był duży błąd jak się później okazało. No więc żyło nam się dobrze, zainwestowaliśmy dużo kasy w wyremontowanie domu, w którym mieszkaliśmy (budynek gospodarczy przebudowany później na dom). Chociaż dom formalnie należał do niej a ja nie miałem do niego żadnych praw. Po ślubie w międzyczasie pojawił się pomysł wspólnego dziecka - oczywiście pomysł nie mój bo ja jakoś nie miałem nigdy parcia na posiadanie dzieci ale małża naciskała bardzo i dla świętego spokoju się zgodziłem. Próbowaliśmy wszystkich możliwych metod ale nie było nam dane. 3 próby in vitro skończyły się fiaskiem mimo wyników płodności w normach - teraz tak myślę, że jakaś opatrzność nade mną czuwała, chociaż wierzący nie jestem. Małża załamana a ja skupiłem się na tym co mamy: jej dziecku z pierwszego małżeństwa i zapewnieniu im jak najlepszych warunków. Po czasie wpadła na pomyślą adopcji jej córki przeze mnie - na szczęście się na to nie zdecydowałem. Po kilku latach zacząłem się dusić wieczną obecnością teściów pod oknami, wiecznymi „gorącymi prośbami” teściowej i problemami kiedy chcieliśmy rozbudować dom - bo widok z okna w jadalni będzie im zasłaniał (teściowej). Brakowało mi prywatności. Zaczęło też mnie irytować to, że całą uwagę musimy skupiać na dziecku. Moja żona była tak zafiksowana na punkcie córki, że cały nasz wolny czas był podporządkowany dostarczaniu jej rozrywki i organizowaniu czasu. Więc po pracy jeździłem z nią na dodatkowe zajęcia, baseny, konie i itp. Moja żona w tym czasie siedziała w domu bo była zmęczona. Obowiązkami domowymi też musieliśmy się dzielić równo po połowie bo przecież równouprawnienie Ale jak trzeba było w ogrodzie posprzątać lub trawnik skosić to ona jednak nie lubi No więc ilośc pracy, obowiązków domowych i wieczne bieganie wokół bąbelka było irytujące, do tego nie otrzymywałem żadnej wdzięczności za wkładany wysiłek a na liście priorytetów mojej żony byłem gdzieś pod koniec - za psem :). Podjęliśmy decyzje (pod moim naciskiem) na wyprowadzkę do dużego miasta. Zmieniłem pracę i w tygodniu pracowałem a w weekendy zjeżdżałem do domu. Odkładałem każdy grosz jaki mogłem żeby jak najwięcej mieć na wkład własny przy zakupie mieszkania. Dysproporcje między naszymi zarobkami były ogromne. Jednocześnie moja „myszka” podjęła decyzje o tym, że odchodzi z pracy bo skoro ja się rozwijam to ona tym bardziej ma do tego prawo! I postanowiła otworzyć swój biznes - oczywiście trzeba było w niego sporo zainwestować ale przecież „nas stać” a to, że odkładamy na mieszkanie i, że ja od kilku lat w tych samych spodniach chodzę bo oszczędzam to tylko szczegół No ale chooy czego się dla myszki nie robi. Jeszcze dałem się namówić na drogi wyjazd do Tajlandii bo przecież ona zawsze chciała tam pojechać i nas stać a ona się dusi, że tylko te pieniądze odkładamy a ona chce żyć! Teść zaoferował pomoc finansową, którą odrzuciłem, bo powiedziałem przy wszystkich, że jesteśmy zdrowi i samodzielni i na nasze własne wydatki jesteśmy w stanie zarobić sami - co wywołało oburzenie u teściowej bo był to przytyk do panicza Ogólnie po rozwodzie zauważyłem, że było dobrze kiedy myszka i bąbelek dostawały wszystko czego chcą: wyjazdy na wakacje 4 razy w roku, wyjścia do restauracji, zakupy na poprawę humoru itd… Jak tylko pojawiała się proza życia to myszka zaczynała generować wyimaginowane problemy. Kiedyś przyszła z pomysłem, że ona to w sumie mogłaby być moją „utrzymanką” jak już zarabiałem wystarczająco dużo. Pomysł wyśmiałem i powiedziałem, że nawet jakby to nie miało żadnego wpływu na nasz budżet to do pracy będzie chodzić bo nie wyobrażam sobie, żeby siedziała w domu i pierdziała w fotel jak jej matka. No i równouprawnienie przecież Z bąbelkiem było podobnie: jak się zachwycałem jakie cudowne i rozpieszczałem to było ekstra a jak pojawiały się wymagania lub trzeba było ponieść konsekwencje nieprzestrzegania przyjętych zasad to byłem określany „żandarmem” i miałem „odpuścić” bo się stresuje biedna tym, że brudnych gaci nie wrzuca się za łóżko tylko do kosza z praniem… Paranoja. No ale małżeństwo to małżeństwo - na zawsze i czasami nie jest kolorowo. Dla mnie to była świętość. Więc pracowałem, odkładałem i rozpieszczałem. Zacząłem z czasem zauważać, że bąbelek nabiera do mnie dystansu ale myślę sobie „jest w trudnym wieku - wkracza w okres dojrzewania to minie”. Mimo wszystko nie było to przyjemnie ale ja zacząłem się czuć we własnym domu jak wróg kiedy przyjeżdżałem… Matka z córką zawiązały sojusz i nawet moi teściowie zaczęli robić mi uwagi, że jestem dla niej zbyt szorstki bo „to tylko dziecko”. Jaki szorstki? Musieliśmy poważnie porozmawiać i powiedziałem im wprost, że wychowaniem dziecka zajmują się rodzice a nie dziadkowie i niech się nie włączają w nieswoje sprawy. Podczas rozmowy małża atakowała mnie przy nich za wszystko - miała swoich sojuszników a ja byłem sam - dopiero teraz widzę jakie to było podłe z jej strony. No ale pomyślałem, że niedługo się wyprowadzamy więc jeszcze trochę wytrzymam. Znaleźliśmy mieszkanie, kupiliśmy i przeprowadziliśmy się wszyscy. Zainwestowaliśmy w kolejny oddział jej biznesu i… Przyszła pandemia. Ja chodziłem do biura mimo pandemii, żeby zachować jakiś balans. Małża z bąbelkiem siedziały w domu - głównie na sofie w salonie oglądając Netflixa całymi dniami. Jak po pracy wieczorem chciałem sobie pograć przy komputerze to oczywiście był problem bo jestem jak dzieciak i tracę czas. Jak ich jedyną rozrywką były seriale to było dobrze bo przecież to jest lepsze zajęcie Małża nie pracowała dużo - jej biznes był bardzo zależny od pandemii. Ledwo wychodziła na 0 przez pewien okres ale mąż inwestował w jej biznes i opłacał koszty związane z drugim nieczynnym oddziałem jej firmy (lokal, sprzęt, reklama itd..). Postanowiłem, że kupię sobie motocykl - zawsze się nimi pasjonowałem i teraz kiedy wszystkie inwestycje już były poczynione to mogłem zacząć o tym myśleć realnie. Zacząłem się rozglądać po rynku żeby coś kupić. W międzyczasie komornikowi udało się ściągnąć zaległe alimenty z przed kilku lat (kwota, która były miał płacić na córkę to 700 zł miesięcznie). Nasze konto zasiliło trochę gotówki. Jak można się spodziewać koszty utrzymania dziecka przez lata w większości ponosiłem ja i wynosiły one dużo więcej niż zasądzona kwota alimentów Cóż taka karma betaprovidera No ale tak się też złożyło, że znalazłem idealny motocykl. Pojechaliśmy go razem obejrzeć - podobał mi się. Moja premia miała przyjść za 1,5 mc i pokryłaby w całości koszt zakupu. Małża stwierdziła, że skoro to taka okazja to lepiej żebym kupił go teraz a premię i tak odłożymy na konto. Tak też zrobiłem i w mgnieniu oka bardzo tego żałowałem bo przy każdej okazji miałem potem wypominane, że kupiłem sobie Harleya za alimenty jej córki Ale wszystko wg mojej byłej działo w myśl zasady: ja mogę ale mi nie wolno - więc wszystkie moje inwestycję w nią i bąbelka były książkowo zracjonalizowane i uzasadnione i bez niej przecież nigdy bym nie osiągnął sukcesu bo stwarzała mi do tego idealne warunki. Tutaj miała racje: ciągłe wymagania i nieusatysfakcjonowanie tym co ma popychało mnie do zarabiania więcej Kupiłem ten motocykl i zacząłem nim jeździć to też był problem bo zamiast tego powinienem siedzieć razem z nią na kanapie i oglądać głupie seriale albo organizować imprezy ze znajomymi bo ona uwielbiała brylować w towarzystwie i strasznie łaknęła atencji. Wszystko robiła pod publiczkę żeby tylko ludzie zwracali na nią uwagę a ja wręcz przeciwnie - jestem introwertykiem i do szczęścia nie muszę się otaczać duża grupą ludzi a tylko swoim najbliższym gronem. O to też były wieczne pretensję zresztą. Tak to się jakoś bujało przez jakiś czas ale było mi źle. W swoim domu czułem się jak wróg, ona organizowała wieczne awantury podczas których nie przebierała w słowach i zniżała się do takiego poziomu, do którego ja nigdy nie byłbym zdolny byleby tylko mi dowalić, byleby mnie zranić. Nie rozumiałem dlaczego tak robi. Ona miała sojusz w domu z córką a ja z psem. W międzyczasie jej córka stawała się nie do zniesienia - okres dojrzewania plus wysokie mniemanie o sobie i przeświadczenie o własnym geniuszu podsycane przez matkę i dziadków to niebezpieczna mieszanka. Jak sobie przypomnę jej wiecznie lekceważący wyraz twarzy z półprzymkniętymi powiekami to nawet teraz ogarnia mnie wściekłość. Chociaż nigdy jej krzywdy nie zrobiłem to wewnątrz nie raz się we mnie gotowało. Tym bardziej kiedy perfidnie robiła coś wbrew ustaleniom a później stała z boku z głupim uśmieszkiem kiedy jej matka robiła mi awanturę o to, że śmiałem od niej czegoś wymagać i tylko się jej wiecznie czepiam. Tak było nie raz. Raz nawet małża wykrzyczała mi przy niej, że jest dumna z faktu, że ona mi się stawia bo to świadczy o tym, że ma silny charakter takich sytuacji było coraz więcej. Coraz częściej kłóciliśmy się przez jej córkę a kiedy jej nie było to wszystko było dobrze. Małża zaczęła notować sobie wszystko co do niej powiedziałem w trakcie kłótni i czytała to codziennie jak mantrę - uzasadniając, że jako ofiara psychicznej przemocy domowej musi mnie wewnętrznie znienawidzić bo nią manipuluję. Rozwaliło mi to mózg - nie potrafiłem zrozumieć po co to robi? Tym bardziej, że w większości przypadków to ona robiła awantury a nie ja… Zdecydowała, że potrzebujemy terapii małżeńskiej. Na początku nie chciałem tego ale po którejś kolejnej awanturze uznałem, że dalej tak nie można i może to jest opcja żeby naprawić stosunki miedzy nami. Wybrała lekarza i poszliśmy. Na pierwszej wizycie od razu wypaliła „że ona się martwi o córkę i że ona chce żeby ona tutaj była bo ma depresje itd..” Na co terapeuta zapytał ją o przyczyny dlaczego twierdzi, że córka ma depresje i kiedy usłyszał jej argumenty stwierdził, że to żadna depresja tylko wiek dojrzewania + pandemia + to, że córka widzi, że nie jesteśmy spójni jako rodzice więc próbuje nami manipulować i, że jak się upieramy to możemy zapisać córkę na osobną terapię ale tutaj skupiamy się na nas i jak naprawimy stosunki między nami i będziemy konsekwentni co dziecko też zacznie się inaczej zachowywać. Jak możecie przypuszczać małża nie była zadowolona z tego co usłyszała bo przecież „córka”… Byliśmy na kilku spotkaniach i stwierdziła, że ten lekarz jest „be” i już nie potrzebujemy terapii. No ale po kilku tygodniach poprawy życie znowu wróciło do normy i zaczęły się wieczne awantury w domu. Głównie niestety z powodu jej córki. Czarę goryczy przelała impreza sylwestrowa. Byliśmy zaproszeni do znajomych, których bardzo dobrze znamy. Prości szczerzy ludzie i sielska atmosfera, której było nam potrzeba żeby złapać trochę oddechu. Na imprezie z gospodarzem i jego szwagrem zgodnie z planem dużo popiliśmy i grillując w ogrodzie (tak w sylwestra ) zrobiliśmy sobie pijackie miśki i wpadliśmy w krzaki. Śmiechu z tego było dużo, wróciliśmy do środka i opowiedzieliśmy o wszystkim naszym małżonkom. Na drugi dzień rano małża przywitała mnie z fochem i wyrzutem, że najadła się przeze mnie wstydu bo byłem tak bezczelny i niegrzeczny, że wywiązała się bójka! Przestraszyłem się bo nie do końca wszystko pamiętałem więc jak otrzeźwiałem to zacząłem obdzwaniać gości i przepraszać za swoje zachowanie - było mi bardzo głupio i wstyd a tych ludzi szczerzę lubię. Ale co się okazało wszyscy jak jeden mąż byli zdziwieni i nie wiedzieli o co mi chodzi bo żadna taka sytuacja nie miała miejsca - i tutaj zrozumiałem, że coś jest nie tak i że to manipulacja małży (kolejna). Przedstawiłem jej fakty a ona na to, że przecież oczywiście, że oni przez grzeczność mi tego nie potwierdzą bo są kulturalni ale ona ich dobrze zna i wie co oni myślą na mój temat Wtedy to ja stwierdziłem, że potrzebujemy pomocy psychologa bo tak się tego ciągnąć nie da. Poszliśmy na terapię dla par do innego terapeuty i znowu było to samo: „bo córka bla, bla, bla..” i lekarz powiedział dokładnie to samo co poprzedni. Znowu się to małży nie podobało ale zobowiązała się, że będzie chodzić na terapie do końca. Chooya to dało szczerze mówiąc bo w na początku marca dzień przed naszą rocznicą ślubu oświadczyła mi, po kolejnej kłótni, że się z córką wyprowadza. Pomyślałem, że to blef ale ona znalazła mieszkanie i powiedziała o tym córce. Stwierdziła, że żeby ratować małżeństwo potrzebujemy separacji - w życiu większej bzdury nie słyszałem. Nie mieliśmy żadnych realnych problemów - awantury, które urządzała dotyczyły wymyślonych przez nią rzeczy albo mojego sprzeciwu o jej brak konsekwencji wobec zachowań córki. Zawodowo nam się układało, finansowo również. Wszyscy byli zdrowi. Wiedliśmy życie, którego większość ludzi nam zazdrościła. Ale nie dla niej było zbyt nudno - trzeba było wsadzić patyk w szprychy i zobaczyć co się stanie…Obie były przeszczęśliwe a mi się świat zawalił… Byłem w trakcie zmiany pracy bo małża chciała nowego mercedesa z salonu więc poszukałem sobie lepiej płatnego zajęcia żeby wziąć leasing (wiem głupi byłem). Do końca miesiąca mieszkała za mną. Przeniosłem się z sypialni do gabinetu i codziennie widziałem jak radośnie wybierają projekty wnętrz i urządzają sobie nowe mieszkanie a ja z rozpaczy nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić… Paliłem 2 paczki fajek dziennie i prawie nic nie jadłem - wyglądałem jak wrak… Ryczałem w gabinecie przez 2 tygodnie non stop. Nie mogłem pracować - musiałem pójść na l4. Straciłem energię do życia - przestało mi zależeć. Przeżywałem to strasznie - aż sam się sobie dziwiłem, że tak mocno. Musiałem poszukać pomocy bo bałem się, że coś sobie zrobię a moja małża przyszła z pretensjami, że specjalnie to robię żeby ją terroryzować psychicznie Nasz terapeuta był na urlopie więc znalazłem innego. Starszą babkę ok 60-70 lat. Pojechałem na spotkanie i opowiedziałem o wszystkim. Powiedziała tylko, żebym na następne spotkanie przyjechał z żoną. Ona nie chciała jechać ale ją uprosiłem i łaskawie ze mną pojechała. Psycholog nie dawała żadnych opinii tylko zadawała jej pytania. Po pytaniu: „Jest pani po jednym rozwodzie. Drugie małżeństwo stoi na skraju przepaści - czy widzi pani jakiś wspólny mianownik między tymi dwiema sytuacjami?” Małża wstała i opuściła gabinet w trakcie terapii bo „takiego czegoś się nie spodziewała”. Zbierałem szczękę z ziemi - nie wiedziałem jak mam się zachować. Pani psycholog spojrzała na mnie i powiedziała: „Wiem, że nie powinnam tego Panu mówić i wiem, że jest Pan teraz w bardzo trudnej sytuacji ale musi Pan sobie zdać sprawę z tego, że Pana małżeństwo jest już skończone. Ona nie chce się z Panem pogodzić - ona chce Pana złamać i nagiąć do własnej woli. Ma Pan dostarczać pieniądze i nie ma Pan mieć żadnych wymagań wobec niej i jej córki. Chce Pan takiego życia? Nawet jak teraz uda się to Panu jakoś poskładać to za jakiś czas sytuacja się powtórzy. I tak będzie miał Pan aż do śmierci. Ma Pan przed sobą tą lepszą połowę życia i wszelkie możliwości żeby sobie to życie szczęśliwie ułożyć. Pana decyzja ale z załatwieniem spraw majątkowych na Pana miejscu bym się pośpieszyła bo ona zrobi wszystko w sądzie żeby Pana zniszczyć jak zdecyduje się Pan na rozwód”. Nie od razu jej posłuchałem. Byłem zdesperowany aby jednak ratować to małżeństwo za wszelką cenę. Zaproponowałem, że to ja się wyprowadzę a im będzie łatwiej w dużym mieszkaniu a ja sobie coś znajdę ale nie chciała o tym słyszeć bo koszty utrzymania tego mieszkania są duże i one już kupiła meble do nowego… Ale jednocześnie, że to tylko separacja i ona chce żebym o nią walczył Wtedy do mnie coś dotarło. Zrozumiałem, że wszelkie możliwe granice dawno już zostały przekroczone i że nie mogę dać się więcej gnoić. Umówiliśmy się, że ja pójdę do biura a ona w tym momencie zabierze z mieszkania wszystko czego potrzebuje i się wyprowadzi. Była zdziwiona bo myślała, że będę jej pomagał w przeprowadzce. Chciałem też porozmawiać z jej córką o tym, że sytuacja między mną a jej matką nie jest jej winą i że nadal traktuje ją jak swoje dziecko (chciałem to załatwić mądrze i dojrzale) ale w trakcie rozmowy usłyszałem, że „nie jestem jej ojcem” i zadzwoniła do niej matka i ona patrząc mi w oczy powiedziała: „on próbuje wykorzystać, że nie ma Cię w domu i wpaja mi swoje argumenty bo wie, że nie mogę się bronić”. Po tym kazałem jej pójść do swojego pokoju i nie wychodzić dopóki matka nie wróci do domu bo jeszcze mogę stracić panowanie nad sobą i urwę jej łeb… Umówiliśmy się, że będziemy kontynuowali terapię dla par - nie wierzyłem w jej powodzenie i powiedziałem jej, że jak opuści nasze mieszkanie to jest to bilet w jedną stronę ale terapię zakończę raz dla własnego spokoju sumienia żeby mieć pewność, że zrobiłem wszystko co mogłem a dwa bo sam potrzebowałem pomocy psychologa. Wyprowadziła się zabierając połowę mebli, samochód i kilkadziesiąt tysięcy oszczędności z naszego konta - o wiele więcej niż połowę Nasz terapeuta kiedy usłyszał po powrocie, że nie mieszkamy już razem stwierdził, że w takim wypadku terapia par jest nieskuteczna bo zmiany w swoim zachowaniu musimy wprowadzać na bieżąco i musimy ze sobą przebywać ale małża nie chciała nawet słyszeć o powrocie bo przecież jak ona teraz będzie wyglądała w oczach bąbelka skoro dopiero co świętowały uwolnienie się od „tego tyrana” Tydzień po wyprowadzce umówiłem spotkanie z notariuszem aby podpisać umowę małżeńską o rozdzielności majątkowej - małża powiedziała, że niczego nie podpisze ale powiedziałem, że skoro nie chce po dobroci to pójdę z nią do sądu i zmuszę ją do tego podpisu. Zarzuciła mi, że zależy mi tylko na pieniądzach i najgorszy chooy ze mnie ale ja powiedziałem, że skoro chce zgrywać silną i niezależną kobietę to niech będzie taka również finansowo. Ma przecież biznes, który jej pomogłem rozkręcić i zarabia powyżej przeciętnej ale ona, że ja mam dziennie tyle dla siebie samego co ona miesięcznie dla siebie i córki na utrzymanie i, że pozwie mnie o alimenty o spadek jakości życia. Odparłem, że proszę bardzo ale widocznie było jej bardzo źle skoro postanowiła zniszczyć nasze małżeństwo. Kontynuowaliśmy terapię dla par a ja do tego chodziłem na indywidualną bo nadal potrzebowałem wsparcia. Została u mnie zdiagnozowana depresja reaktywna i potwierdzona przez psychiatrę. Przez następnych wiele miesięcy byłem na silnych lekach abym chociaż mógł spać w nocy. Na terapii ustaliliśmy listę naszych indywidualnych wymagań wobec związku ja też powiedziałem, że daje nam czas do końca lipca i że jeśli do tego czasu nic się nie zmieni to kończymy terapię. Jednym z moich wymagań było żeby mnie małża przeprosiła i przekonała do tego abym z powrotem chciał ją i jej córkę w swoim życiu - co jak usłyszała o mało nie zemdlała ze wściekłości. Powiedziała, że nigdy mnie nie przeprosi bo ona musiała to zrobić i że nie mam jej żadnych „deadlineów” stawiać to ja mam walczyć a nie ona bo to wszystko jest moja wina. Oczywiście traktowałem to już na chłodno bo byłem na prochach i swojego zdania nie zmieniłem. W pracy szło mi kiepsko - przez sytuację w życiu prywatnym nie byłem w stanie dać z siebie tego co mogłem. Rozstaliśmy się rok później dzień po moim rozwodzie. Podczas „separacji” małża opuszczała sesje terapii, wpadała do mnie ze 2 razy na seks pod byle pretekstem i ogólnie dawała znać, że kręci się w pobliżu. Nawet rozmawiała z moją matką i kiedy ta jej powiedziała, że powinna to przemyśleć i wrócić to powiedziała jej: „teraz? Kiedy on ma depresje? Jak się wyleczy to możemy o tym pomyśleć”. Mi nawet raz powiedziała, że nie może do mnie wrócić, bo ja i tak ją zostawię po tym wszystkim i wtedy nie będzie, że ona mnie ale ja ją zostawiłem - teraz widzę jakie to chore Ogólnie największym dla niej strzałem w pysk była rozdzielność majątkowa i odcięcie od finansów - tego w swoim planie nie przewidziała a wymyśliła sobie, że będziemy mieszkać osobno jako nowoczesne małżeństwo a ja będę za to wszystko płacił bo mnie stać. Rozwód wieźliśmy w styczniu następnego roku. Straciłem na tym całym przedsięwzięciu ok 200k pln, które darowałem mojej byłej ale uznałem, że to tylko pieniądze i odrobię je a jest dla mnie ważniejszy spokój niż ciąganie po sądach przez lata. Nie wniosłem dom sądu o podział majątku. Rozwód bez orzeczenia winy. To jest moja cena, którą zaakceptowałem ale wiem, że to sprawa indywidualna dla każdego czy warto. Strasznie się po tym wszystkim łajdaczyłem i niestety rozczarowało mnie jak wygląda dzisiejszy rynek matrymonialny w Polsce i jakie to jest wszystko proste kiedy zna się zasad gry… Moja była ma teraz „chłopaka” w wieku swoich rodziców ale najważniejsze, że jest wysoko postawiony w korpo i ma kasę. A to, że już jest jedną z wielu to nieważne - każdy ma swoją cenę. Jak na to patrzę z perspektywy czasu to uważam, że dokonałem właściwych wyborów i karma prędzej czy później wraca Wnioski? Matki z dzieckiem zdecydowanie nie - chyba, że na seks to tak bo robią niesamowite akrobacje Ale nie do stałego związku jeżeli nie chcecie być na końcu listy priorytetów swojej myszki To zadziałało u żadnego z moich znajomych i u mnie też nie. Druga sprawa - z daleka od mieszkania z rodzicami - na dłuższa metę to tylko problem i w pewnym wieku pokolenia muszą mieć swoją przestrzeń do życia i swoją prywatność. Trzecia sprawa Ty i Twoje pragnienia są najważniejsze a związek to kompromis. Jeżeli wg Twojej połówki kompromis jest rozumiany jako kapitulacja i zaakceptowanie jej warunków to jest to toksyczny związek i radzę się ewakuować. Kluczowy wniosek - szacunek - szanujcie siebie, szanujcie swojego partnera i tego wymagajcie w zamian. Bez tego nie ma szans. Czas - po każdym takim doświadczeniu potrzebny jest czas aby wylizać się z ran. Jedni potrzebują go więcej inni mniej - mi zajęło to 2 lata żeby się podnieść. Załamała się moja kariera, byłem bezrobotny przez 11 miesięcy ale wykorzystałem ten czas na wyciągnięcie odpowiednich wniosków i była to gorzka ale cenna lekcja w życiu. Pomoc - nie wstydźmy się szukać pomocy bo nie ze wszystkim poradzimy sobie sami. Ja skorzystałem z pomocy psychologa i otworzyło mi to oczy na wiele spraw. Bez tego bym sobie pewnie nie poradził. Lekarz od głowy to też lekarz i to żaden wstyd zwrócić się do niego po pomoc.
  2. Witam serdecznie wszystkich Braci Samców. Bardzo dużo wątków prześledziłem na temat związków z samotnymi matkami więc najwyższa pora abym i ja podzielił się swoim patologicznym bagnem. Chyba po to aby wszystko z siebie wyrzucić, aby dostać solidny opierdol od Was. Nie będę się rozpisywał, haha choć i tak będzie bardzo długie więc od razu przejdę do rzeczy. Ja, 36 lat, bezdzietny kawaler, pracuję w wolnym zawodzie, mam własne mieszkanie w mieście wojewódzkim, radzę sobie dobrze. Rodzice. Tata wiecznie w pracy a jak w domu to albo tv albo spanie, od czasu do czasu alkohol. Mama natomiast bardzo nadopiekuńcza. Gwiazda, 40 lat, troje dzieci w wieku 7,12 i 19 lat każde z innym ojcem. Mieszka w mieście powiatowym. Jej ojciec praca, dom, telewizor do tego w zestawie alkoholik.Oczywiście zdradzał małżonkę. Jej mama zmarła kilka lat temu, nie znałem jej ale w Gwiazdy opowieściach wszędzie był alkohol, imprezy, rzekomo również zdradzała. Poznaliśmy się jakieś 3 lata temu przez przypadek w restauracyjnym ogródku na papierosie. Atrakcyjna, elegancko ubrana, wydawało by się kobieta z klasą. Od słowa do słowa, wymiana numerów telefonów i zaczęliśmy się spotykać. Naturalną kolejną rzeczą był bardzo szybki seks i pierwsza czerwona latarnia, ona lubi bez ogumienia ale Massamba nie jest głupi, bolcuje w gumie i koniec kropka. Mijały dni, tygodnie wszystko fajnie się układało, świetnie się dogadujemy, seks pierwsza klasa w oporowych ilościach. Podświadomie czułem że coś tu nie pasuje, wolny, atrakcyjny hot milf... czemu jest sama? Popierdolona? Szon? Rozrywkowa kobieta, dyskoteki, drinki bardzo często ale zaślepiony gorącym kroczem Gwiazdy brnąłem dalej. Poznałem dzieciaków, nawet ich polubiłem.A co mi tam, przecież nie stracę nic na tym, będę dobrym kolegą i to tyle, przecież to nie moje dzieci więc finansował ich nie będę. Na początku tylko w weekendy wpadałem, nim się obejrzałam miałem już kilka półek w szafie u Gwiazdy. Czas mijał, zaangażowałem się emocjonalnie, syf bardzo szybko wciąga. W swoim domu zacząłem bywać jeden, dwa dni w tygodniu. Z wrażenia, że mam do czynienia z ogarniętą, pracującą kobietą która świetnie sobie radzi z domem, dzieciakami, finansami wyłonił się obraz małej, zagubionej dziewczynki która faceta potrzebuje jedynie do ogarniania domu, dzieciaków, podrzucaniu do szkoły czy też zaspokajaniu potrzeb łóżkowych oraz do wyskakiwania z kasy. Oczywiście mężczyzna ma być sponsorem wszelakich rozrywek, atrakcji, wyjść, wypadów, dawać atencję, cały czas prawić komplementy, przytulać i nieustannie zapewniać o swoim uczuciu do niej. Ona od siebie nie daje nic bo jest kobietą i nie musi, ona zapewnia swoją obecność i na zawołanie się wypina aby ją eksplorować moim zaganiaczem. W tamtym czasie nie byłem tego świadomy bo siedziałem w gównie po same uszy ale dziś z całą pewnością mogę napisać że to nie były czerwone lampki czy latarnie, tu 24h napierdałała dyskoteka lampek. Słowo o jej byłych partnerach. Pierwszy. Z mężem kisiła się 10 lat, alkoholik (wzorzec ojca), damski bokser, w październiku się zapił. Drugi. Praktycznie nic o nim nie wiem, tyle że zrobił dziecko i ją zdradził więc dała mu kopa w dupę. Nie ma żadnych kontaktów z dzieckiem, jedynie płaci alimenty. Pewnego razu podsluchałem rozmowę gdy jej siostra przyjechała z wizytą i po kilku drinach zaczęły szczerze rozmawiać. Rozmowa zeszła na temat partnera numer dwa który był wiecznie w delegacjach. Usłyszałem tyle że przecież co z tego że go nigdy nie było jeśli jakiś kolega "przychodził na kawę". Myślę, że było odwrotnie, dowalała mu rogi i ją pogonił. Trzeci. Alkoholik ale kulturalny, oczytany, sprawia wrażenie intelektualisty. A w rzeczywistości krętacz i cwaniak, od rodziców wyłudzał pieniądze na wymyślony nowotwór, spreparował jakiś dokument że jest bezpłodny i lał w Gwiazdę bez opamiętania co oczywiście skończyło się ciąża. Chciała usunąć i by usunęła ale było już na to za późno co zagrażało jej zdrowiu. Oczywiście twierdzi że nie usunęła z miłości do tego dziecka, gdyby mogła bez mrugnięcia okiem już dzieciaka by nie było, bała się o swoje zdrowie. Mieszkała z nim ze trzy lata ale tylko dlatego aby też zajmował się dzieckiem i wiadomo, hajs hajs hajs. Reasumując, wszyscy źli, pijacy, znęcają się a ona jedynie pokrzywdzona myszeczka, cnotka niewydymka. Przedstawię w punktach moje obserwacje oraz sytuację które mnie spotkały będąc w związku z matka z dziećmi, z góry wybaczcie za chaotyczność. 1. Strasznie wulgarna z bardzo ubogim słownictwem, ku*wy, ch*je to u niej przecinki w zdaniu. 2. Dwoje młodszych dzieci też bardzo wulgarni jak na swój wiek, pedał, gej, chcesz w ryj, mordę to standard, chleb powszedni ale jeśli na takie rzeczy Gwiazda nie zwraca uwagi to ja mam to robić? Żart. 3. 12 latek bardzo agresywny, chamski, czasem nawet przeklina do matki, bije młodszego, okłada pięściami, strzela w niego pistoletem na kulki. Reakcja gwiazdy wiadoma...to tylko dzieci i ich zabawy. 4. Jej młodszy brat mieszka bardzo daleko, na innym kontynencie. Przyjechał to wiadomo, ze szwagrem jakieś piwko i tak dalej. Co usłyszałem? Chłopie, spierdalaj jak najdalej. Ona to tylko na piwo, na dyskotekę i na bara bara. Tłumaczyła to tym że młodszy brat się o nią martwi i w ten sposób chciał mnie do niej zniechęcić abym ją zostawił i nie skrzywdził jak inni. 5. Kilka razy mówiła o własnym ojcu kiedy wreszcie zdechnie. 6. Mieszka w dużym domu po babci ale gdy kwestia własności nie była do końca jasna to ona nawet grosza nie włoży w cudzą nieruchomość. Gdy została właścicielką od razu remonty i tak dalej. Naturalnie oczekiwała ode mnie wyłożenia połowy kasy na remont. Hola hola, to nie mój dom więc ani grosza. Płytki ułożyć mogę, pomalować ściany ale nic poza tym. Wiadomo - foch. 7. Młodsze dzieciaki bardzo rzadko się myją, góra raz na tydzień, mycie zębów raz na dwa tygodnie. Gwiazda uważa że to dzieci i gdy będą starsze to sami zrozumieją że o higienę i zęby się dba. 8. Dwunastolatek często symuluje jakby za chwilę miał dać matce lepa w twarz gdy mu się coś nie podoba. 9. Gdy zwracałem uwagę na cokolwiek, prośby o posprzątanie pokoju, obaj zgodnym chórem "bo co nam zrobisz? Nie jesteś naszym ojcem". 10. Któryś z młodych w przypływie gniewu rozwalił mi myszkę od komputera bo chciałem aby pozbierał brudne skarpety spod łóżka, było ich może z pięćdziesiąt sztuk. Mamcia mnie o wszystko oskarżyła bo nie umiem z jej dziećmi rozmawiać. Do tego czasem ginęły mi drobne pieniądze. 11.Przypominam sobie akcję gdy o coś poprosiłem i dziecko rzuciło się na mnie z pięściami, odruchowo złapałem za rękę i chciałem uspokoić. Jak lwica to zobaczyła zaczęła drzeć ryj że mam nie używać wobec jej dziecka przemocy (WTF?) Ale że szczeniak mnie kopał i walił pięściami w brzuch to już nie widziała. 12. Najstarszy syn dziewiętnastolatek szkołę rzucił, jest tylko po gimnazjum i szybko chciał iść do pracy i zarabiać pieniądze. Koniec końców siedzi w domu u matki na garnuszku bo za mało mu płacą i rzucił robotę. 13. Gwiazda praktycznie co dzień piwo. Wolne od pracy to można się napić. Ciężki dzień w pracy to przy piwie trzeba się zrelaksować. Coraz częściej słyszałem "ale by piwko jebnął" , " ale by jakiego kielicha pierdolnął". 14. Jej znajomi, towarzystwo. Ma kilka koleżanek ale starałem unikać. Jedna pijaczka, druga puszczalska, trzecia pijaczka i do tego jej dziecko odebrali. Gdy czasem przyjeżdżały w odwiedziny pytałem sam siebie co ja tu robię, w tym chorym towarzystwie. Najpierw gwiazda uświadamia koleżankę alkoholiczkę aby się ogarnęła i tak dalej a za pięć minut wyciąga z lodówki flaszkę wódy. 15. Ona sama robi wszystko w domu i oczywiście mnie chciała w te obowiązki wciągnąć co poniekąd się udało. Żadne z dzieci nawet palcem nie kiwnie bo jak to często słyszałem mają wszystko w dupie. 16. Dzieciaki w czasie wirusa od 6 rano do 22 na telefonie z przerwą na lekcje. Przy obiedzie, kolacji telefon, nawet w WC telefon. Zarekwirowałem na cały dzień telefony z powodu bardzo nagannego zachowania to szantażowali że się zabiją. Mamcia z mordą do mnie jakim prawem mogę im cokolwiek zabraniać, to nie są moje dzieci. Zapytałem to jeśli nie moje dzieci to czemu mam je wozić tu czy tam, pomóc w lekcjach i tak dalej? No tak, zostaw mnie ze wszystkim samą, w niczym mi nie pomagasz. Wieczne wpędzanie w poczucie winy ale ja nigdy nie czułem się niczemu winny ? 17.U nas każde z dzieci jest na bieżąco w naszych prywatnych sprawach. Przy dzieciach słyszałem że mam dzi*ki na boku, że jestem popierd*lony, często pytałem czemu tak uważa skoro nigdy nie dałem jej żadnych podstaw do takiego myślenia... Ona nie wie czemu. Dzieciaki wiedzą też kiedy matka na okres, kiedy jej się kończy. Po co, dlaczego? Nie wiem. 18. W czasie dogorywania związku Gwiazda już szła na całość. Po co ci pieniądze, do grobu ich nie zabierzesz, po co inwestujesz, dzieci nie masz więc nikt z nich nie skorzysta. Prosty przekaz, dobrze że masz kasę ale niedobrze że nie wydajesz jej na mnie i moje dzieciaki. Wg niej gdy są jakieś oszczędności to od razu trzeba coś z nimi robić, nowy samochód, remont, cokolwiek. Bo po co jakieś poduszki finansowe na kilka lat? 19. Gdy są dzieci to już koniec życia, zakasać rękawy i do końca życia tyrać, żadnych przyjemności, nic. 20. Kilka razy słyszałem, że skoro u niej jestem to mam brać się do roboty w domu, mam zapierd*lać. Nie masz swoich dzieci? To masz zapie*dalać na moje. 21. Każdy jej były partner jest oceniany bardzo źle, zazwyczaj przy dzieciach ich ojcowie są obrażani. 22. Gwiazda przez dzieci jest traktowana jak koleżanka więc z jakiej okazji mnie mają szanować? Od najstarszego teksty typu spie*dalaj, wypie*dalaj to standard. Od dwunastolatka słowa do matki spieprzaj, cholera, gówno mi zrobisz to też standard. 23. W towarzystwie wiecznie uśmiechnięta, wygadana. Po powrocie do domu rzadko kiedy się uśmiecha, mało mówi, wiecznie zmęczona i śpiąca ale jeśli trafi się jakaś impreza czy spotkanie na %%% to nagle wszystkie siły witalne wracają i czuje się świetnie. W domu cnotka, ułożona a gdy gdzieś wyjdzie beze mnie to dusza towarzystwa, po kilka piwach ręce u niej na cyckach czy dupie obcych facetów to chleb powszedni, dowiedziałem się po czasie z pewnych źródeł. Bardzo rozrywkowa i kontaktowa kobieta. Kilka razy mnie oszukała twierdząc że wcześnie idzie spać a wracała o 5 rano nawalona z imprezy. 24. Innych zwrotów do dzieci niż bachory czy gówniarze nie słyszałem. 25. Gdy okres demo minął a ja nie miałem zamiaru kupić pełnej wersji to już seks coraz słabszy i rzadszy. Rozmowy też właściwie nie ma bo raczej żadnych zainteresowań nie ma poza kilkoma serialami w telewizji i Wszystkie rozmowy dotyczą dzieci, domu, co na obiad. 26. Oczywiście chciała dziecka i ślubu i dawała do zrozumienia że to tylko po to abym zajmował się wszystkim, dziećmi, ogarnianiem wszystkiego w tym kwestii finansowych. 27. Seks? Po okresie promocji kiepski. Jedyna czynność z gwiazdy strony to rozłożyć nogi. Nie klepniesz w tyłek bo ją boli, za włosy nie złapiesz bo ją boli, na kutasie nie będzie kręcić bączków bo po minucie zmęczona, loda nie zrobi. Porażka. 28. Często miałem wrażenie że ma strasznie opóźniony zapłon. Pytam o coś, popatrzy się 30 sekund i nic nie odpowie. Zadajesz proste pytania a słyszysz odpowiedzi typu ale jak to? Chwila bo czegoś tu nie rozumiem? 29. Dzieciaki we wszystkim wyręcza, żadne kanapki zrobić nie umie, naczyń do zmywarki włożyć nie umie, butów zawiązać nie umie. Wielkie problemy z pamięcią. Kilka razy się zdarzyło że wychodzili na dwór na śnieg bez butów bo zapomnieli założyć, dwunastolatek wiele razy do szkoły w zimie bez kurtki chodził bo zapomniał złożyć. Sugerowałem wiele razy aby uczyć ich samodzielności, muszą być prawa, obowiązki, czas na naukę i zabawę. I chyba przez to byłem bardzo nielubiany przez dzieci. 30. Leżymy na łóżku, na mój drugi telefon przychodzi wiadomość, słyszę, że pewnie jakaś dziwka się do mnie dobija więc proszę aby sprawdziła kto napisał. Ta, już pewnie usunąłeś tę wiadomość zdalnie swoim pierwszym telefonem który trzymasz w ręku. Takie coś jest możliwe? 31. Były ciche dni, kłótnie więc zabierałem się do domu a po kilku dniach otrzymuję wiadomości ze dzieciaki dają mi drugą szansę i mam ją wykorzystać ?i nie prosić więcej o nic bo dzieci są tylko od nauki i zabawy. 32. Najstarszy syn swego czasu nieźle się nawalił, twarz, czoło , nos całe rozwalone a Gwiazda kolejnego dnia zamiast opierdolić od góry do dołu że w tym domu pewne standardy zachowania obowiązują rzuciła krótkie Ahahaha ale żeś se łeb roz*ebał. 33.Po zakończeniu związku od życzliwych osób dowiedziałem się, że gwiazda spotykając się ze mną ale jeszcze nie będąc w związku miała frajera w domu ale głównie przebywał za granicą. Był od prania, sprzątania i gotowania a dzieci otrzymały jasny komunikat " Daje dupy Massambie ale to tajemnica, Pan X z za granicy ma o niczym nie wiedzieć. 34. Czasem byłem przez dzieci szantażowany. Na przykład gdy prosiłem aby posprzątać w pokoju to słyszałem że mamie powiedzą że ich biję. Co by było za dwa lata? Że molestuje ? 35.Nieoficjalny koniec związku nastąpił gdy kolega wysłał mi zrzut ekranu z Badoo a tam profil mojej Gwiazdy. Zaczęła krzyczeć że założyła to tylko po to aby sprawdzić czy mnie tam nie ma i czy nie rucham lasek z tego portalu bo takie miała podejrzenia. Kolejnego dnia poprosiłem o zwrot pieniędzy które jej pożyczyłem. Widziała już że to koniec więc wiadomo, kobieta nie może być zostawiona zatem kolejnego dnia otrzymałem wiadomość że to koniec i mam zabrać swoje rzeczy. Po tygodniu zabrałem swoje rzeczy, wróciłem do domu i wiadomo, wiadomości typu jak cię zobaczyłam to kochałabym się z tobą długo i namiętnie albo jak moglem pozwolić jej odejść. Przylazła po tygodniu z zapytaniem czy byśmy do siebie nie wrócili. Nie określiłem się w żaden sposób ale pewnie jeszcze nowego bolca nie miała więc mi męczyła dupę. Teraz już nie męczy więc ktoś ją posuwa i bardzo dobrze bo czuję że gdyby wtedy jeszcze trochę mi głowę zawracała to pewnie znów bylibyśmy razem. Na koniec zostawiam wisienkę na torcie. Wieczór, miła kolacja, zaczęliśmy rozmawiać na temat, nauki, szkoleń, uprawnień i dowiedziałem się że jestem głupi jak but bo według jej chorej głowy człowiek jest mądry tylko wtedy gdy się rodzi i już ma prawo jazdy i potrafi jeździć autem, od razu po urodzeniu jest pilotem, lekarzem i tak dalej a to dlatego bo co to za filozofia pójść na studia i zdobyć zawód prawnika, lekarza, inżyniera skoro wszystkiego się można nauczyć, są książki, wykładowcy, pomoce naukowe i to nie jest żadną sztuką. Nie szanuje też osób które znają dziesięć języków obcych bo tak generalnie to są głupi a znają je jedynie dlatego bo uczyli się, chodzili na kursy czy dzięki nauczycielom w szkole. Dodam, że sama jest po zawodówce. I takie to właśnie miałem ostatnie dwa lata życia. Dochodzę do siebie, kontaktu nie mamy żadnego ponad miesiąc, na początku było ciężko ale z każdym dniem jest coraz lepiej, światełko w tunelu jest ale czasem przychodzą małe chwile słabości, może małej tęsknoty ale daje sobie liścia w gębę i od razu przychodzi otrzeźwienie. Teraz patrząc wstecz dopiero widzę w jakim syfie siedziałem. Ale gdy się jest w bagnie po uszy to nie czuje się smrodu. Reasumując i podsumowując. Z wyczytanych na forum tematów wiem że wielu było w podobnych związkach i dlatego też chciałbym ostrzec, z samotnymi matkami jedynie seks przygody i w żadnym wypadku nie przywiązać się emocjonalnie. Mi akurat trafił się tępy prymityw bez żadnej klasy nie mający nic oprócz jak na swój wiek jako takiej urody udający damę na wysokim poziomie. Uf, wygadałem się i od razu czuję się lepiej. Dzięki za uwagę i poświęcony czas?
  3. Rozwiedziona dwukrotnie, samotna matka z dwójgiem dzieci (każde od innego ojczulka) wypowiada się na temat feminizmu i broni mężczyzn. Co proponuje? Porady dla kobiet. 1. Wychodzić z toksycznych związków i szukać wsparcia, gdzie się da. 2. Krytykuje roszczeniowość kobiet i brak odpowiedzialności. 3. Zarzuca kobietom niechęć do zmian. 4. Twierdzi, że feminizm wprowadza kobiety w błąd i są ofiarą tej indoktrynacji. 5. Utrzymuje, że dziecko powinno mieć męskie wzory. 6. Nie nastawiać dzieci przeciwko ojcom. UWAGA, autorka twierdzi, że "Mężczyźni nie są źli", "Feminizm sprowadza kobiety na manowce" Co wy na to?
  4. Richard prosił, więc wrzucam. Kanał YT: Entrepreneurs in Cars Temat wałkowany tysiące razy, ale trzeba powtarzać bo ciągle nowe osoby szukają wiedzy. Posłuchaj i wyrób sobie sam swoją opinię. Film z dziś: I materiał z roku 2016, do którego nawiązuje:
  5. Jestem w związku z samotną matką od około 2 lat. Ja 38, ona 33. Dzieci - jej 5-letni syn (jest wdową, mąż zmarł‚ tragicznie) i mój 7-letni syn (jestem po rozwodzie, syn mieszka z matką, a ja mam z nim regularne kontakty z noclegami u mnie). Mieszkamy w jej domu, który jest jej własnością, ja mam również swój, który wynająłem, gdy zdecydowałem się do niej wprowadzić. Kilka słów na temat tego, jak jest w tym związku: 1. Seks - regularnie, zwykle co 2-3 dni, zdarzają się też okresy, że uprawiamy codziennie przez 3-4 dni, potem 2-3 dni przerwy i znowu. Więszkość zbliżeń ja inicjuję, ona jakieś 20% może, póki co nigdy mi nie odmówiła i nie grała seksem w naszej relacji. 2. Podział obowiązków domowych - nie ma zgrzytów, ona ogarnia dom, jedzenie, zakupy, ja zajmuję się tematami typu mycie aut, garaż, koszenie trawy, drzewo. 3. Finanse - nie mamy dostępu do swoich kont osobistych, od początku jest założone wspólne konto, na które co miesiąc każde z nas przelewa taką samą kwotę na życie i z tych środków je finansujemy (każde ma swoją kartę do tego konta). Większe wydatki, jak wakacje, wyjazdy, zakupy elementów wyposażenia do domu - zawsze dzielone 50/50. Różnica w zarobkach między nami - około 4 razy więcej na moją stronę, oczywiście ona nie wie dokładnie ile zarabiam. Ogolnie ona jest zaradna - własne auto, dobra praca, dostaje też 500+ i rentę na syna. 4. Jej dziecko i ja - tu mam problem, bo nie mam pomysłu jak mogłaby wyglądać moja relacja z nim. Ogólnie chłopak jest rozpuszczony, ale nie przez nią, lecz przez dziadków, którzy po śmierci ojca chcieli mu wynagrodzić ten brak i dopieszczają go z każdej strony. A ten to wykorzystuje. Moja partnerka jest jednak w stosunku do niego wymagająca i za nieposłuszeństwo go karze. On jednak potrafi jej pyskować i powiedzieć np., że poskarży się dziadkom... Na początku znajomości powiedziałem jej, że nie mam zamiaru być jego ojcem, że ma mi mówić po imieniu, ona to zaakceptowała (przynajmniej wtedy). Istotne jest też to, że pamięć o jego ojcu jest kultywowana, w domu są zdjęcia, a jej syn wie, że tata jest na cmentarzu. Od początku też praktycznie nie zajmuję się jej dzieckiem, tzn. nie zawożę/odwożę go z/do przedszkola, nie uczestniczę w kąpaniu, ubieraniu itp., mało się z nim bawię (w zasadzie tylko jeśli jest u nas mój syn i wtedy robimy wiele rzeczy wszyscy razem) - jestem bardziej obok niż nim. Zdarzają się sytuacje, że zrobi mi na złość, np. podejdzie i lekko mnie klepnie, czy kopnie w nogę albo pokaże język, gdy o coś poproszę (np. odnieś brudny talerz do kuchni) - wtedy daję mu karę, on jednak nie chce jej wykonać i wówczas wkracza jego matka, która to egzekwuje. Było też już kilka pogadanek, gdzie mówiła mu, że ma mnie słuchać. Jej syn jest także zazdrosny o mojego, tzn. gdy jest u nas moje dziecko i ja mu okazuję uczucia (np. przytulam, zdrabniam imię itd.), to wtedy jej dziecko potrafi być niemiłe do mojego dziecka i robić mu na złość (nie chce się z nim bawić, dzielić się zabawkami, podkreśla, że to jest jego dom). 5. Moje dziecko i ona - mój syn ma własny pokój w jej domu, to byłoo od początku moje oczekiwanie, a ona to zaakceptowała. Od jakiegoś czasu jednak widzę, że moja partnerka potrafi być zazdrosna o moją uwagę dla mojego syna, np. kiedyś spytała, czemu jej tak nie przytulam, jak mojego syna, czemu jej nie poświęcam tyle czasu (a dodam, że syn jest u nas około 1/3 miesiąca łącznie). Jak dotychczas, muszę przyznać, że stosuje równe zasady wobec obydwu chłopaków (gdy jesteśmy razem) i nie faworyzuje swojego syna. 6. Jej rodzina - tu mam na myśli głównie rodziców, czyli dziadków jej syna, dla którego są oni najlepsi na świecie i który uwielbia u nich przebywać. Regularnie zostaje u nich na noc, czasem nawet po kilka dni, pozwalają mu tam na wiele, np. na późne chodzenie spać, jest tam dużo zabawy i mało wymagań - a jak są, to szybko idą w odstawkę, gdy wnuczek nimi trochę pomanipuluje płaczem. Zanim się wprowadziłem, jej rodzice bardzo często wpadali do domu mojej partnerki, zostawali na noc itp. Odkąd ja mieszkam, zmieniło się to - od początku postawiłem granice i obecnie są to 2-3 spotkania w miesiącu (np. niedzielny obiadek). Mam jednak wrażenie, że partnerka chciałaby, abym zacieśnił relacje z jej rodzicami poprzez częstsze wspólne spędzanie czasu. Główne wyzwania, z którymi nie wiem czy sobie poradzę w tym związku to: a) relacja z jej synem - zuważyłem, że od jakiegoś czasu męczy mnie jego obecność, jego fochy, wymuszanie, nie mam siły na prostowanie go, w takich sytuacjach wolę się wycofać (reaguję jedynie, jak jest obecny mój syn i sytuacja też jego dotyczy) b) kwestia jej domu - mieszkam w jej domu i nie mam zamiaru w niego wkładać większych pieniędzy (chodzi o grubsze inwestycje, które pojawią się w przyszłości, na razie jest to nowy dom); kiedyś jej zapropnowałem, że kupię połowę udziału w całej nieruchomości - nie zgodziła się, mówiąc, że chce by dom był w całości dla jej syna kiedyś... c) kwestia mojego domu - wynająłem go, aby nie stał pusty, mam z tego teraz dodatkowych dochód, ale gdzieś tam mam poczucie, że oddałem kawałek siebie i na moim gruncie teraz żyje ktoś inny... to odczucie nasila mi się coraz bardziej. Proszę o Wasze opinie.
  6. TL;DR: Wpis analizuje najczęstsze metody manipulacji stosowane przez samotne matki, omawia trzy przypadki, których doświadczył autor, a także próbuje określić, jakich samców typują tego typu kobiety na "partnerów" czytaj "jelenia" do odchowania "kukułczego" dziecka. Samotne matki to temat, który przewija się na naszym forum co jakiś czas - ostatnio sytuację tego typu opisywał brat @M.Dabrowski. Nad tym zagadnieniem warto jednak pochylić się po raz kolejny, ponieważ jest ono doskonałą ilustracją kobiecych manipulacji i prób wciągnięcia samca w związek, o różnym stopniu sformalizowania w którym przede wszystkim chodzi o akceptację potomstwa oraz, ale nie zawsze, jego utrzymanie. Chciałbym się z braćmi podzielić kilkoma własnymi historiami związanymi z tego typu Paniami, które być może, uchronią co poniektórych z czytających, szczególnie tych młodszych i mających problemy z samooceną (wyjaśnię później dlaczego głównie o nich chodzi), przed życiową wtopą. Geneza zjawiska samotnej matki Brnąc przeciwko poprawności politycznej śmiem twierdzić, iż tzw. "samotne matki" to bardzo często produkt naszych czasów. Paniom wmawia się, że seks mogą uprawiać z każdym i kiedy chcą, bo są "wyzwolone" i "żadnemu mężczyźnie do tego nic, czy przed nim spały z 1 czy 100 facetami". Zazwyczaj samica po prostu bzyka się z kim chce i ile chce, aż prawem serii zachodzi w ciąże z przypadkowym partnerem. Istnieją oczywiście od tej reguły wyjątki ale zazwyczaj sprawy mają się dwutorowo: 1. Samica jest bardzo atrakcyjna i korzystała z tego - ktoś ją puknął, a potem się znudził i zostawił, ewentualnie stosował wobec niej przemoc fizyczną i sama odeszła - nie wierzcie tu nigdy w bajkę, że taka kobieta, z dzieckiem, odchodzi od faceta z własnej woli, nie mając zabezpieczonej gałęzi, jeśli ten jej nie tłucze albo nie jest patologią. 2. Samica ma bardzo niskie SMV i po prostu korzysta z okazji na seks, do którego nie ma dostępu na co dzień - najczęściej chodzi o dyskotekę, domówkę czy wakacje - oczywiście bez gumy i dzieciak gotowy. Facet odchodzi zazwyczaj ze względu na jej "nienarzucającą się urodę". Z moich obserwacji wynika to, iż w grupie samotnych matek występuje nadreprezentacja naprawdę ostrych strzał (8-10/10) jak i totalnych.... jestem gentlemanem.... mniej narzucających się urodą Pań. Oba te zbiory kończą jednak w tej samej sytuacji i dalsze metody ich działania są takie same. Sytuacja samotnej samicy z dzieckiem Jako kobieta samotna matka z dzieckiem spada na dno drabiny społecznej. Koleżanki, babki, ciotki wytykają ją palcami, a rodzice starają się ukryć ten fakt przed sąsiadami. Najgorsza sytuacja jest oczywiście na wsiach, gdzie "wszyscy wiedzą wszystko o wszystkich" i takowa "dama z bagażem" nie ma szans ukryć swojego singlowania z dzieckiem na karku. Jej położenie jest szczególnie trudne, gdy wczorajsza królowa dyskotek, naprawdę ostra żyleta, staje się nagle "niewidzialna" dla facetów pod kątem związku, a jedyne co mogą od niej chcieć to przygodny seks. Zwróćcie uwagę Panowie na ten dramat - wczoraj królowa, dziś nawet nie kopciuszek - odwrócenie kobiecego marzenia, a jak wiadomo, nasze kochane Pani kochają bajki. Mindset samotnej matki W przypadku kobiety samotnie wychowującej dziecko jego ewolucję doskonale obrazuje ten oto, już trochę starszawy, mem: Kobieta w takiej sytuacji jest w stanie pójść na wiele ustępstw, w stosunku do partnera, tylko po to żeby uznał on jej dzieci i opcjonalnie na nie łożył. Zdejmie to z niej łatkę "puszczalskiej" i "przegranej" ponieważ "będzie miała męża" (czytaj jelenia) tak jak inne. Dlaczego może się zainteresować właśnie Tobą? Jako, iż dane mi było dwukrotnie wpadać w dłuższe ciągi portali randkowych opisywane zjawisko znam dość dobrze, ponieważ to właśnie w randkowaniu online znajdziecie nadreprezentację tego typu Pań. Wynika to z faktu, iż mogą one tam, do pewnego momentu, ukryć fakt posiadania potomstwa, a poza tym, zdesperowany samiec widzący odpowiedź od samicy, po 1000 wiadomości bez reakcji, natychmiast się nią zainteresuje. Na manipulacje samotnych matek szczególnie narażeni są więc Panowie, którzy: 1. Są młodzi i niedoświadczeni w relacjach damsko-męskich 2. Fokusują się na seks, mieli w życiu mało kobiet, mają problemy z relacjami damsko-męskimi 3. Mają niskie poczucie własnej wartości i uważają, że kobieta (a już w szczególności atrakcyjna) u ich boku, doda im statusu społecznego. Wynika to z faktu, iż samotne matki mają czasem urodę, mówiąc brutalnie, kobiet, które w normalnych warunkach nie umówiłyby się z tymi trzema wyżej wymienionymi grupami z racji ich braku w: 1. Doświadczeniu i rozgrywaniu relacji-damsko-męskich 2. Braku naturalnego SMV (niska atrakcyjność fizyczna) 3. Braku nabytego SMV - czyli braku decydującego dla kobiet czynnika - mamony. Jak próbują omotać nieświadomego samca tego typu samice? Zapraszam na trzy mini case-study. Stworzę Ci dom i dam pieniążki Samica z pozoru mało atrakcyjna na zdjęciach. Nieszczególny opis. 30 lat. Krótka piłka - "siema co słychać". "No siema, a siedzę sobie na portalu" (jakże inteligentnie! ). "Chodź na piwo albo kawę, nie lubię tak rozmawiać". "Ok, to dziś o 20 w XXX". 20 - regulaminowe 5 minut spóźnienia, wchodzę. Samica z 6 ze zdjęć urasta luźno do 8/10. Uśmiech, buziaczek na "dzień dobry" i gadka szmatka. Samica ma IPhone'a i kilka innych gadżetów świadczących o statusie społecznym, ciuch, jak na Polskę, prima sort. Randka udana, grzeczny buziaczek na do widzenia, samiec zaczyna tworzyć w swojej głowie wizję dobrze ustawionej kobiety (samica jest właścicielką dość dużego, znanego w regionie biznesu, a siedzenie na portalach uzasadnia brakiem czasu - od biedy trzyma się kupy), kulturalnej i niegłupiej. Randka numer dwa odbywa się w drogiej knajpie, każdy płaci za siebie, jest milutko. Samica jest kulturalna ale zaczyna kręcić wokół tematu jak bardzo chciałaby stworzyć dom, że samiec może się u niej zatrudnić żeby się nie przemęczał. Jest ok, ale zaczyna być odczuwalny smrodek. Randka numer 3 - buziaczki, trzymanie się za rączki itp. itd. W pewnym momencie samiec słyszy hasło - "muszę Ci coś powiedzieć" - krew zmrożona w żyłach. "Ok, o co kaman?" - "jestem rozwódką" - "ok... (pauza), a czy przypadkiem nie masz jakiegoś "bagażu" po małżeństwie". "Tak, mam, 3 dzieci" - tu nastąpił rubaszny rechot Samca, dopicie 2 haustami alkoholu, podniesienie pupki z krzesła, zapłacenie za siebie i wyjście z knajpy. Więcej się już nie widzieliśmy Bzykaj mnie jak chcesz Samica lat 26. Od początku lecąca w seksualność, prowokacyjne zdjęcia na portalu, wypięta pupka i cyc. Gadka znana - "siemka, siemka" i następnego dnia kawka. Jest spoko ale samica leci ostro w seks, sama obłapia itp. Samiec myśli - ok - chcesz się bzykać, to no problem. Szybka zmiana miejscówy na chatę i samica ląduje na pierwszym napotkanym stole, oczywiście już bez dolnej partii odzienia (ale, zauważmy, i tak nie było tego wiele ). Samiec - "moment, tylko gumkę wyciągnę", "nie, nie lubię bez, dojdź we mnie", oczywiście samiec guma na szablę i robi swoje ale samica skwaszona na maksa. No ale cóż.... chciałaś dać, to teraz masz Po seksie - wiesz jestem matką 3 letniego synka. Kulturalne "do widzenia", gacie na dupę i "nara" Jestem ładna i doceń to Lachon lat 22. Tyle można powiedzieć po fotach. Sama pisze pierwsza. Wszystkie dzwonki ostrzegawcze u samca grają na maksa. "O jaki super opis, hi hi hi, jaki Ty mądry, bla bla bla". Pierwsza proponuje kawę. W rubryce "dzieci" nic nie zaznaczone. Spotkanie. Strzała konkretna, faceci naokoło wlepione oczy jak w obrazek. Inteligentna. Po 30 minutach - "mam półroczną córeczkę". Uśmiech ze strony samca, dopicie kawki i w tył zwrot. Podsumowanie, a więc kiedy jesteś idealnym kandydatem na jelenia? W opisanych powyżej przypadkach: 1. Jesteś niedowartościowany i łasy na kobieca powierzchowność - takie samice zwabią Cię nieosiągalnym (lub osiągalnym dla Ciebie z trudem) SMV naturalnym 2. Masz SMV na poziomie 5-7 i cechy bety - idealny kandydat na providera utrzymującego dziecko 3. Masz deficyt "miłości" i "chciałbyś założyć dom" - od razu zostanie Ci to zaoferowane 4. Myślisz tylko o seksie - zostaniesz nakręcony na stosunek bez gumy i leżysz. Sygnały ostrzegawcze, że masz do czynienia z samotną matką Bardzo proste do wychwycenia: 1. Idzie Ci "za dobrze" - samica Ci się podkłada 2. Samica bardzo szybko dąży do seksu 3. Samica prowokacyjnie się ubiera / ma prowokacyjne zdjęcia w necie 4. Samica wyskakuje z wizją domu i szczęśliwej rodziny już na 1-2 spotkaniu Powyższe jest oczywiście typowe nie tylko dla samotnych matek ale także i innych desperatek, jednak w przypadku SM występuje, nagminnie, oferta seksu bez zabezpieczenia. Mam nadzieję, iż powyższe mini-przemyślenia uchronią choć cześć moich Braci przed władowaniem się w totalną porażkę czyli związek z kobietą z dzieckiem. Pamiętajcie - nigdy nie będziecie Ojcami tego młodego człowieka i on w każdej chwili może Wam to wypomnieć. Stać Was na wiele więcej, niż tylko wychowanie nieswojego potomstwa Jak zwykle zapraszam do dyskusji i dzielenia się własnymi uwagami
  7. Samotne matki szukają seksu. Jakie są plusy łóżkowej przyjaźni? Współczesne samotne matki pracują, uczą się, prowadzą satysfakcjonujące życie towarzyskie. Skupiają się nie tylko na dzieciach, ale i na sobie – mają pasje, zainteresowania. To piękne zadbane kobiety, a nie zahukane matki – Polki. Czy czegoś może im brakować? 1. Przyczyny samotnego macierzyństwa Czy samotnym matkom brakuje mężczyzny? Wiele z nich nie chce wchodzić w kolejny związek. Niektóre są po traumatycznych doświadczeniach. Relacje kończyły z poważnych powodów. Partnerzy zmagali się z nałogami, uzależnieniami behawioralnymi, zaburzeniami emocjonalnymi, notorycznie zdradzali. Niektóre dziewczyny zostały porzucone, czasem z dnia na dzień. Część przyznaje, że ojcowie dzieci nie kontaktują się z nimi od lat, nie płacą alimentów. Niektórzy mężczyźni stosowali przemoc lub nawet stosują do dzisiaj, zastraszając i awanturując się przy jakimkolwiek kontakcie. Walka w sądzie o majątek lub prawa opieki nad dziećmi czasem trwa całe lata, obnażając najgorsze oblicza pozwanych. 2. Matki wolą zostać same Po złych doświadczeniach, wiele kobiet nie chce się już wiązać z mężczyzną. Boją się, że ktoś znowu okaże się wilkiem w owczej skórze. Martwią się, że ktoś może skrzywdzić je lub dzieci. Nie chcą mieszać dzieciom w głowie i sercu. Najmłodsi i tak często borykają się z problemami emocjonalnymiwskutek rozstania rodziców, wymagają współpracy z terapeutą, psychologiem. Wiele kobiet jest już przyzwyczajona do życia w pojedynkę. Na co dzień ze wszystkim sobie radzą, pracują, mają pieniądze, mieszkania. Nie wyobrażają sobie znowu dopasowywać się do kogoś, dzielić codzienne życie z innym człowiekiem. Z tych powodów wiele samotnych matek nie jest już zainteresowana życiem w związku. Przyznają jednak, że często doskwierają im niezaspokojone potrzeby seksualne. Dlatego wiele kobiet szuka kochanka, ”przyjaciela z korzyściami”. Zobacz też: Domy samotnej matki 3. Kobiety szukają niezobowiązującego seksu Czasy się zmieniły i dziś już nikogo nie zniesmacza, że kobieta mówi otwarcie o swoich potrzebach seksualnych. Dziewczyny w grupach dla samotnych matek wymieniają adresy portali, na których można poznawać mężczyzn do niezobowiązującego seksu, podpowiadają sobie nawzajem, gdzie na żywo można spotkać interesującego mężczyznę do spotkań. - Kochanek to substytut chłopaka, męża, partnera. Wybór go jest równie trudny i czasochłonny co ”normalnego” partnera - często kryteria są te same. Ale taka forma znajomości ma więcej plusów niż zwykły związek - mówi 30-letnia Magdalena. Zobacz też: Prawa samotnej matki 4. Plusy nieformalnych znajomości Magda: - Wie, że zawsze może być wymieniony, więc się stara. Nie ma presji, ciśnienia i zobowiązań, które są stresujące. Z kochankiem nie ma o co się pokłócić, bo każdy ma swoje życie. Agata zgadza się z koleżanką: - Kochanka nie trzeba prosić 20 razy, żeby w czymś pomógł w domu, zazwyczaj wystarczy tylko wspomnieć o problemie, a on chce się wykazać. To najwygodniejsza forma związku, pełna miło spędzonego czasu, szacunku i fajnego seksu, a to wszystko jest bez presji. Iza: - Mialam kiedyś związek bez zobowiazań i było to zaje...e! Seks perfect, kino, piwo, pizza, spacer itp. bez zobowiązań! Monika nie szuka związku, ale mówi, że chce mieć kogoś, z kim może spędzić czas, pogadać, "a jeśli przy tym jest dobrym kochankiem jest idealnie", przyznaje. Zobacz też: Macierzyństwo bez Photoshopa 5. Wyższość kochanka nad związkiem Agnieszka podkreśla, że dotychczasowe doświadczenia zniechęciły ją do związku: - Dużo przeżyłam, dużo widziałam i moja walizka jest... moja... Nie mam ochoty nią nikogo obciążać, nie mam też ochoty przyjmować na klatę czyjejś. Dziewczyny czują się szczęśliwe i kompletne bez mężczyzny, w obecnym życiu nie mają miejsca na stały związek: - Jestem w takim wieku, że wiem, czego chcę i znam swoją wartość i swoje priorytety. Nie mam ochoty zmieniać swojego życia ani swoich przyzwyczajeń, hobby, przyjaciół, odruchów, schematów itp. Nie mam ochoty iść na kompromisy tylko dlatego, żeby ktoś chciał ze mną być. Nie potrzebuję tego. Nie mam potrzeby czuć się "czyjaś". Nie chcę dzielić z kimś życia pod jednym dachem. Nie chcę starć i gierek. Nie chcę słuchać słów krytyki, która prędzej czy później się pojawi. Nie chcę ryzykować uczuć i poczucia bezpieczeństwa mojego dziecka. Nic nie jest tego warte. A już nie mam najmniejszej ochoty, żeby ktokolwiek ingerował w sposób wychowaniamojego dziecka. Dorota jest realistką: - Niestety prawdopodobieństwo znalezienia osoby do związku, która by mnie nie wkurzała i akceptowała mnie i moje wartości jest na tyle niskie, że nie śmiałabym o tym marzyć. Ale też nie mam potrzeby o tym marzyć. Idealny facet to inteligentny, fajny kochanek. Tłumaczy, co ma na myśli: - Kochanek nie oznacza męskiej dziwki, z kochankiem można spędzać czas, oglądać filmy, chodzić na spacery, rozmawiać, uprawiać sport. Oczywiście uprawiać satysfakcjonujący seks również. Ale kochanek zawsze wychodzi. Wraca do siebie. Ma swoje życie i swoje sprawy. Nie żyje moim życiem Nie prowokuje kłótni, nie wypomina niedoskonałości. I przede wszystkim układ jest jasny i szczery. Dziś jest, jutro nie ma. Bez fochów i wyrzutów. Bez kłamstw i zdrad - bo nie ma takiej konieczności. Zobacz też: Macierzyństwo bez lukru 6. Minusy przyjaźni z korzyściami Nie wszystkie samotne matki są orędowniczkami niezobowiązujących znajomości. Angelika: - Kochanka może mieć każdy, partnera niewielu. Dla mnie niestety jest to oznaka, że się w życiu nie powiodło i trzeba brać, co jest. Sama w każdym się zakochiwałam i próbowałam stworzyć związki. Dominika: - Ja też chciałabym mieć kogoś, po prostu - jak się trafi kochanek to też nie jest źle, ale gdyby miała wybierać? Hmmm... wolałabym mieć kogoś dla siebie na stałe... Dla niektórych kobiet niezobowiązujący romans jest to tylko substytut poważnej relacji, dopóki nie mają stałego związku. Czasem dziewczyny boją się, że zaangażują się emocjonalnie. Inne przyznają, że im się to zdarzyło, co gorsza - bez wzajemności. Mężczyźni łatwiej oddzielają strefę fizyczną od emocjonalnej. 7. Samotne macierzyństwo daje siłę Jedno jest pewne: samotne matki doskonale sobie ze wszystkim radzą. Cenią się wysoko. Mają wymagania i nie zadowalają się byle kim. Z doświadczeń, nawet tych złych, wyciągają konstruktywne wnioski. Są odpowiedzialne za siebie i za dzieci, które chcą uczyć niezależności - także tej emocjonalnej. Dzisiejsza samotna matka nie potrzebuje mężczyzny, jako drugiej połówki, ponieważ sama czuje się kompletną całością. Szuka kogoś, kto będzie obok niej, jako równorzędny partner, towarzysz, kochanek. Nie czeka na zbawcę, który ją ocali i pomoże iść przez życie, ale też nie chce się opiekować niezaradnym lub uzależnionym mężczyzną. Niezależnie od tego, czy samotne matki decydują się na romans bez zobowiązań, na stały związek, czy życie singielki, są świadome siebie i swoich potrzeb. Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl Autorka : Katarzyna Głuszak, News został dodany przeze mnie na : https://samiecweb.pl/post/1023/samotne-matki-szukaja-seksu-jakie-sa-plusy-lozkowej-przyjazni Jestem ciekaw czy autorka tekstu też jest samotną matką. Obczajcie jaką propagandę sieją. Macie tu "tekst naukowy" - bierzcie i uczcie się Pozdrawiam.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.