Skocz do zawartości

Znajdź zawartość

Wyświetlanie wyników dla tagów 'trudne sprawy' .

  • Wyszukaj za pomocą tagów

    Wpisz tagi, oddzielając je przecinkami.
  • Wyszukaj przy użyciu nazwy użytkownika

Typ zawartości


Forum

  • Lektura Obowiązkowa - nie tylko dla nowego użytkownika
    • Regulamin Forum
    • Jak kupić książki, nagrania i złożyć dotację
    • FAQ - poradniki, pytania i odpowiedzi
    • Przedstaw się
  • Rozwój - przejmujemy władzę nad światem :>
    • Co zmienić na Forum - Dział Techniczny
    • Rozwój idei Forum
    • Radio Samiec!
    • Czasopismo
    • Dotacje
    • Ważne!
  • Klub Weterana
    • Zasłużona Starszyzna
  • Relacje męsko-damskie i nie tylko
    • [ŚWIEŻAKOWNIA] - 'Moja historia'.
    • Na linii frontu - podrywanie.
    • Seks
    • Manipulacje kobiet i obrona przed nimi
    • Moje doświadczenia ze związku, małżeństwa
    • Sprawy rodzinne i dzieciaki
    • Rozstania, zdrady, prawo rozwodowe.
    • Mądry Mężczyzna po szkodzie.
    • Ściana hańby
  • Zaburzenia emocjonalne, psychiczne Pań i Panów
    • Borderline
    • Narcyzm
    • Depresja
    • Pozostałe zaburzenia
  • Męskie i niegrzeczne sprawy
    • Samodoskonalenie i samowychowanie
    • Bad Boy
    • Hajs i inne dobra materialne
    • Wtopy i upokorzenia
  • Youtube - ciekawostki, dramy, informacje, nowinki
    • Niekonwencjonalni youtuberzy
    • Zagraniczni youtuberzy
    • Kanały sportowe
    • Konwencjonalni youtuberzy
  • Sport i zdrowie
    • Sport
    • Zdrowie fizyczne i psychiczne
  • Polska i świat
    • Co w zagrodzie i za miedzą
  • Przetrwanie, apokalipsa, preppersi
    • Survival w mieście
    • Survival w terenie
    • Przydatne umiejętności
    • Zestawy ewakuacyjne
    • Ogień, woda, żywność, ubrania, energia
    • Broń i narzędzia
    • Apteczki, zestawy medyczne, pierwsza pomoc, higiena
    • Schronienie, domy, bunkry, ziemianki
    • Urządzenia, pojazdy, gadżety
    • Książki, opracowania, podręczniki, artykuły, wiedza - związane z survivalem
    • DIY, "patenty", life hacki
  • Motoryzacja i Technologie
    • Wszystko co jeździ, pływa i lata.
    • Komputery
    • Technika i sprzęt
  • Hobby
    • Zainteresowania
    • Hobby i twórczość
  • Duchowość
    • Nie samym ciałem człowiek żyje
  • Rozmowy przy wódce
    • Flakon, kielon i zagrycha
  • Rezerwat dla Kobiet
    • Dlaczego tak?
    • Bara-bara
    • Wokół domowej 'grzędy'
    • Bóg stworzył kobietę brzydką, więc musi się ona malować.
    • Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
    • Kobiecy kącik 'kulturalny'
  • Domowa grzęda
  • Samczy Mobil Klub HydePark- zbiór tematów niepasujących do pozostałych kategorii
  • Samczy Mobil Klub Rowery
  • Samczy Mobil Klub Powitalnia
  • Samczy Mobil Klub Zabezpieczenia przed miłośnikami cudzej własności.
  • Samczy Mobil Klub Samochody
  • Samczy Mobil Klub Latadła:szybowce, śmigłowce, rakiety, balony :)
  • Samczy Mobil Klub Motocykle
  • MacGyver a GADGETY MĘSKIE : ......?
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • Młodzi samcy w równowadze Tematy
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • IT Linux
  • IT Przywitaj się i napisz czym się zajmujesz.
  • Klub poligloty Jaki język
  • NAUKA - SCIENCE Wprowadzenie do Metodologii Naukowej
  • Klub Pasjonatów Futbolu Reprezentacja Polski
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ekstraklasa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka klubowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Piłka międzynarodowa
  • Klub Pasjonatów Futbolu Ogólne
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji s
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Pornografia - ubojnia pomysłowości, kreatywności i działania
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji 50 powodów aby porzucić pornografię
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Odwyk Piotra i nowe lepsze życie
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji NOFAP - Odwyk od A do Z
  • Klub NoFap walczących z uzależnieniem od pornografii bądź kompulsywnej masturbacji Co robić by Nofap się udał?
  • Klub Wschodnioazjatycki Ogólne
  • Klub Wschodnioazjatycki Korea
  • Klub Wschodnioazjatycki Chiny
  • Klub Wschodnioazjatycki Japonia
  • Klub Wschodnioazjatycki Mongolia
  • In web development Przydatne linki
  • In web development Mam problem

Blogi

  • Blog Ruchacza
  • Critical Thinking
  • Pan Kabat Blog
  • Bacy
  • Paweł z N.
  • Silvia
  • Blogosfera Vincenta
  • 105 kg skurwysyna
  • Droga do męskości
  • „Sukces jest czymś, co przyciągasz poprzez to, kim się stajesz.”
  • RysiekBlog
  • PZK
  • Aroxblog
  • Zasady Drugiej Strony Lustra
  • Prywatne zapiski Leona
  • Self Blog
  • friendship
  • redBlog
  • OpenYourMind
  • kootasBlog
  • Blog
  • The Samiec Post
  • TradeMe
  • Zapiski Eldritcha
  • Blog Chłopaka na Testosteronie
  • nowhereman80
  • ALPHA HUMAN
  • Myśli bieżące - filozoficznie ...
  • Samczym okiem
  • Za twórczością podążający, pragnący swego zaniku.
  • Ryśkowe szaleństwa.
  • Spira - żeby wygrać, trzeba przegrać
  • Scarcity of Knowledge
  • Throat full of glass
  • .
  • listy do dusz
  • Cytaty ważne i więcej ważne
  • Różne wypociny EjczFajfa
  • Moje przemyślenia
  • Blog Duńczyka
  • Podkręcili mi śrubkę!
  • Pułapki i kruczki
  • Jak działa rzeczywistość i kim jesteśmy - rozważania
  • TOALSWAHCADTLKCAFG
  • Arasowy blog postrzegania subiektywnego
  • Otwórz Oczy
  • Bez litosci
  • Przelewanie mysli.
  • Blog Metodego !
  • Boks - kompletnego laika trening
  • New Day at oldschool
  • Moim okiem
  • Czerwony Notatnik
  • Świadomość,Świadomość,Świadmość
  • Human Design: self-study
  • TOP seriali telewizyjnych
  • Szkaradny's
  • Coś tu może kiedyś będzie.
  • Przebudzenie z Marixa
  • Cortazarski Blog
  • .
  • Indigo puff obraża nasze forum na streamie!!!!!!!!!
  • Blogowo
  • Analconda
  • danielmagical ...fenomen patostreemow
  • W poszukiwaniu prawdziwych emocji
  • "Rz"ycie
  • Always look on the bright side of life...
  • Za horyzontem zdarzeń
  • Kubeł zimnej wody
  • Just Easy
  • .
  • Rody Krwi
  • sumer
  • Filmoteka Białego Rycerza
  • Życie W Kuchni
  • Człowiek Renesansu
  • BS lepsze niż Vitalia!
  • Okiem borderki, czyli świat z innej perspektywy
  • Blog Dzika
  • Podglądam siebie.
  • Światłopułapka
  • Wzloty i upadki ducha
  • Złote myśli Sary.
  • ezo
  • La chica loca
  • nowy rok numerologiczny rozpoczety
  • 30 dniowe wyzwanie.
  • 1
  • "Jak się przewróce to ja się za swoje przewrócę"
  • Coś Więcej...
  • Kobieta to rarytas dla bogaczy.
  • Narkonauta
  • Casual Gentleman
  • Luźne przemyślenia Ksantiego
  • .
  • Dziennik rozwojowy
  • Studęt tłumaczy
  • antymatrixman
  • Rapke
  • Między ziemią a piekłem czyli ile kosztuje spełnianie marzeń.
  • Archiwa Miraculo
  • IBS/SIBO - moje zmagania z chorobą
  • Wielka ucieczka z więzienia "Przeciętność"
  • Chore akcje z mojego poje*anego życia
  • Czas zapłaty
  • Jan Niecki - manosfera
  • Miejsce ulotnienia dla zbyt dużego ścisku pod kopułą
  • Z Przegrywu do Wygrywu
  • Droga do Zwycięstwa
  • Nerwica, lęki, pogadajmy.
  • Wewnętrzna stabilizacja świadomego mężczyzny
  • Baldwin Monroe...na płótnie
  • moj pulpit
  • Dobry, zły i brzydki
  • Różności
  • Uśmiechnięta (p)ironia
  • Instrukcja życia w systemie...
  • Orszak Trzech Króli
  • Human LATA - Od zera do ATPL'a.
  • Niezapominajka
  • Niezapominajka
  • Ozór na szaro
  • PsYCH14trYK
  • (...)
  • boczkiem przez życie
  • Ze szczura w Kruka (PuA, rozwój osobisty i duchowy)
  • Ozór na szaro.
  • Strumień świadomości
  • Przygody faceta w prawie średnim wieku
  • :-)
  • Esej - jaki jest i powinien być cel życia ludzkiego?
  • Eksponowanie kreatywności.
  • W samo okienko
  • Saturn i co dalej?
  • Zapiski
  • Jakie są korzyści z skontaktowania się z profesjonalną firmą w celu dochodzenia odszkodowania za poniesione straty?
  • Bruxawirus
  • Redpill
  • Naukowy blackpill
  • Czy to friendzone?
  • Jak żyć ?
  • Jak żyć, Panie Premierze?
  • Żywot wieśniaka poczciwego
  • Jack Hollywood
  • Analconda
  • smerfiBlog
  • Dzień, w którym przestałem być nieśmiały.
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • Tajlandia - Grudzień 2023
  • O podróżach
  • Młodzi samcy w równowadze Blog
  • Klub muzyków i kompozytorów (muzyczny) Blog muzyczny
  • Red Pill Blog Redpill

Szukaj wyników w...

Znajdź wyniki, które zawierają...


Data utworzenia

  • Od tej daty

    Do tej daty


Ostatnia aktualizacja

  • Od tej daty

    Do tej daty


Filtruj po ilości...

Dołączył

  • Od tej daty

    Do tej daty


Grupa podstawowa


AIM


MSN


Website URL


ICQ


Yahoo


Jabber


Skype


Miejscowość:


Interests

Znaleziono 2 wyniki

  1. Dzień dobry Forumowicze! Ponieważ czasem brakuje tematu na każdy temat, sprawdźmy czy ta koncepcja się przyjmie. Szołboks ma swoje ograniczenia czasowe i po całym dniu nie widać czasem rozmowy. A tutaj każdy temat można poruszyć i puszczamy wolno jego kierunki. Czasem nie opłaca zakładać specjalnie tematu, lub po prostu o coś zapytać. No, to zobaczymy Moderacja może też wycinać i robić tu wrzuty z off topu.
  2. Ok, czas żebym w końcu opisał moją obecną bolączkę. Długo się zbierałem. (BAAARDZO DŁUGI POST, 7 stron A4, kurwa! Nie dało się chyba krócej. Ale myślę, że warto - pouczające. JEST ZWROT AKCJI I CLIFF HANGER + rzeczy ku przestrodze, których nigdy nie należy robić). Bardzo chciałbym poznać Wasze opinie na ten temat. Najpierw opiszę sam kwas, a później co było „za kulisami”, bo sprawa jest dyskusyjna. BTW. pisałem też o moim obecnym związku w temacie "Związek "idealny"?" Kiedy poznałem moją kobiete wszystko było - wiadomo - idealnie. Wydawała się pewna siebie, nie była zazdrosna, rozmawialiśmy czasami o byłych i wszystko było OK, zdrowa relacja dojrzalych emocjonalnie ludzi. Wprowadziłem się do niej po 10 miesiącach znajomości (co opiszę w późniejszej części tego wpisu). Po wprowadzeniu sie pod jeden dach zaczeła RAPTEM (po miesiącu albo dwóch) robić się dziwnie zazdrosna. Np. pisałem na FB z jedną koleżanką którą kiedyś pieprzyłem (normalna niewinna gadka-szmatka), ona akurat stała za mną i zobaczyła jej imię. Chwilę później robi wkurwioną minkę i pyta: "A kto to jest *imię*? " Mówię, że koleżanka. Ona: pieprzyłeś ją? Ja (setki myśli przelatujące przez głowę, w końcu uznaję że nie ma sensu kłamać): ee...tak. Ona: wkurwiona i pyta, dlaczego z nią gadam, czy tamta dalej mi się podoba i tym podobne. Mówię jej, że to nic takiego i żeby się wyluzowała, po prostu tamta zobaczyła że się przeprowadziłem i była ciekawa co u mnie. Powiedziałem też mojej że tamta ma od dawna chłopaka, itd. Wszystko zgodnie z prawdą, nic do laski nie czuję, ale zawsze była wobec mnie OK, więc nie miałem powodów żeby zrywać kontakt albo ją ignorować. Oczywiście tłumaczenia na nic, bo ja „nie powinienem z nią gadać skoro jestem teraz z kimś innym”, na szczęście na ten sam dzień temat ucichł. Ale pretensje były ostre i zapalila mi się w głowie czerwona lampka. Jakiś tydzień później znów siedzę na Pejsbuku, wyświetla się po prawej ta głupia lista znajomych na czacie. Ona: Ej, kto to jest ta *imię* ? Mówię: koleżanka Ona: pieprzyłeś ją? Ja: ee...(najpierw ździwienie - skąd ona wie, później - problem, bo pieprzyłem ją już jak się z moją obecną dziewczyną znaliśmy, opiszę to poniżej)...tak. Gównoburza, bulwers, foch, pytanie kiedy ostatni raz z nią "to robiłem". Myślę sobie, skoro ostatnio miała taki problem z dziewczyną którą pieprzyłem długo zanim się poznaliśmy, to co będzie jak jej powiem że pieprzyłem tą jeszcze 6 miesięcy po tym jak się poznaliśmy? Więc niestety, okłamałem ją (stupid), że ostatni raz jakoś w grudniu, czyli chwilę zanim się poznaliśmy. W następnych tygodniach/miesiącach pytała jeszcze kilkanaście razy o to kiedy ostatni raz ją pieprzyłem, mówiła że mi nie wierzy, że kłamię, że coś kręcę itd. Ja się ciągle zastanawiałem co się dzieje i co jej tak raptem odjebało, skoro wcześniej była mega w porządku i zachowywała się jak kobiecy Budda, a tu raptem transformacja w psychogirl raz na jakiś czas. Oczywiście potrafiła raptem mi wyjechać z czymś takim w „sielankowych” momentach, po seksie, przed, albo jak się razem relaksowaliśmy i wszystko się pieprzyło. Oczywiście powiedziałem jej że nie toleruję takich akcji i że to moja sprawa kogo mam na pejsbuku i z kim piszę i że ma się wyluzować, a ona się uspokajała i mówiła, że rozumie. Ale okazało się że temat jest dużo bardziej popieprzony, niż mi się wydawało. Wtedy jeszcze nie powiedziałem jej ani razu, że ją kocham (bardzo poważnie traktuje takie deklaracje). Jakiś czas później, znów siedzę przy kompie, gadam z kolejną dziewczyną którą pieprzyłem (AŻ raz), do której też nic nie czuję, ale po prostu ona złożyła mi życzenia na urodziny a ja jej. Moja przechodzi przez pokój za mną i co? Tak, zgadliście: "KTO TO JEST?! DLACZEGO Z NIĄ ROZMAWIASZ?" (Nadmienię tutaj że w międzyczasie gadałem też z innymi laskami, których nie pieprzyłem nigdy i nie pytała mnie o nie..bo gdyby pytała to uznałbym że psychiczna/mega zakompleksiona i uciekł). W tym momencie serio się zestresowałem. Po pierwsze, czy moja kobieta ma zdolności parapsychiczne? Skąd ona wie które dziewczyny pieprzyłem? Jak to możliwe, że zawsze trafia? Można to zobaczyć w rozmowie na żywo po mowie ciała, ale... po rozmowie na facebooku i to jeszcze o dupie maryni? Żadnych zdjęć na fb z tymi dziewczynami nie miałem. Zacząłem tłumaczyć na spokojnie że koleżanka i że nigdy jej nie pieprzyłem (bo dwa razy dostałem już opierdol za przyznawanie się do seksu z innymi laskami i tym razem chciałem mieć święty spokój), ale ona ostro wierciła temat- skąd ją znam, kiedy ostatni raz się widzeliśmy, czy mi się podoba i tysiace innych pytań, wszysko mega agresywnie i blisko płaczu. W tym momencie nerwy mi puściły, zacząłem ją opierdalać żeby dała mi i sobie spokój bo mnie przytłacza, że wyjechałem za nią do innego kraju, dużo droższego od Polski, kraju który mam w dupie (ładnie, ale wolałbym np. Tajlandię), jestem tu bez znajomych, więc jeśli to nie jest dowodem mojego przywiązania i uczucia do niej, to ja nie wiem co jest. Oczywiście argumenty logiczne nie docierały. Zaczęliśmy się kłócić i drzeć na siebie mordy, bo jak normalnie jestem spokojny, tak tu mnie już przysłowiowy chuj strzelił. W pewnym momencie kazała mi popatrzeć jej w oczy i przysiąc że jej nie okłamuje i że nigdy nie pieprzylem tamtej. Zrobiłem to, bo nie chciałem rozpieprzyć tego związku (stupid), zależało mi na niej bardzo. Nie chciałem żeby przez jeden seks z tamtą wszystko się zjebało (później opiszę, dlaczego to zrobilem). Okłamałem ją w ten sposób kilkukrotnie...w żywe oczy. Nie jestem z tego dumny, o nie. Zamieniłem się z faceta w wijącego się piskorza. Tak się nie robi. Później temat wracał kilkunastukrotnie, wiele razy w najbardziej popieprzonych sytuacjach (po seksie, podczas obiadu itd), a moja regularnie wyciągała temat na wierzch z byle powodu, mówila że kłamię, że wie że kłamię, że mi nie wierzy. Kłóciliśmy się o to naprawdę bardzo ostro co najmniej klika(może nawet -naście) razy na przestrzeni kilku miesięcy. W pewnym momencie zacząłem się zastanawiać czy one wszystkie nie skontaktowały się czasami ze sobą. Napisałem więc do tamtej z którą raz się przespałem, żeby się upewnić i żeby poprosić ją, że gdyby moja dziewczyna coś do niej pisała, to żeby potwierdziła moją wersję („tylko koleżanka”). Tamta się zgodziła, zapytała czy moja dziewczyna ma 16 lat że tak reaguje (nie, za to miała coś innego, ale o tym zaraz), pogadaliśmy trochę, wspomnieliśmy jaki to słaby seks był (bylem na kacu i totalnie się nie popisałem) i pośmialiśmy się, ona powiedziala że bardzo się jej podobałem, ja powiedzialem jej że może kiedyś się spotkamy (choć nie mialem takich planów) i wsio. Moja się w tym czasie jakoś uspokoiła i wyluzowała. Powiedziała że jednak mi wierzy i skoro jej tyle razy mówię, że nic z tamtą nie robiłem, to spoko. W międzyczasie, oprócz tego, było sielankowo. Spacery, rowery, plaże, bardzo dużo pracowałem nad biznesem i bardzo produktywnie, wspierała mnie, wspaniały seks, duże emocje, powiedzieliśmy sobie w końcu, że się kochamy, po prawie roku znajomości (ona pierwsza uzyła tych dokładnie słów, gdyby to analizować). Pod koniec, przed samym wyjazdem zaczeły się znowu jakieś jej wątpliwości, byliśmy na wyjeździe autem i pamiętam że spędziliśmy 2 dni na kłótnie, coś jej odwalało, milczała bez powodu, odpierdalała fochy, itd. Teraz przewijka prawie 5 miesiecy do przodu: lipiec tego roku. Wróciliśmy do Polski. Ogólnie wtedy zaczał chorować jej dziadek, do tego mi też trochę obniżył się nastrój (przeprowadzka z pięknego miejsca nad ciepłym morzem na stare śmieci w PL). Często miala zryty humor i pytala mnie o różne głupie rzeczy - np. idziemy na spacer, a ona pyta czy byłem tu i tu z jakąś tam laską i smutne minki i milczenie, itd. No ręce opadają. Końcówka lipca - następnego dnia mamy jechać do Warszawy a stamtąd lecieć na 3 tygodniowy trip do Azji Mniejszej. NOC PRZED jestem u niej, wszystko spoko, raptem ZNÓW WYCHODZI TEMAT TAMTEJ „raz wyruchanej”, pyta mnie po raz nie-wiem-już-który czy jej nie pieprzyłem, mówi, że kłamię, każe mi wymieniać ile mialem przed nią dziewczyn, ich imiona i opowiadać o nich (myślę: chyba Cie pojebalo, co to, przesluchanie na milicji?). Opierdalam ją, chcę już się ubierać i wyjść a ona na to: Ej...mówisz że na pewno jej nie pieprzyłeś, tak? Ja: TAK, KURWA! Daj mi wreszcie... Ona: To co w takim razie robiły na twoim dysku jej zdjęcia? Ja: (zonk i pustka w głowie, jakie zdjęcia? Jakie, kurwa, zdjęcia?) ...Jakie zdjęcia? Ona: Nie kłam. Miałeś na dysku przenośnym jej zdjęcia. Kilka zdjęć. Ja: Jak to? Ona: Parę tygodni po tym jak się do mnie wprowadziłeś, dałeś mi na dysku przenośnym zdjęcia które razem robiliśmy. W folderze z tymi zdjęciami był folder który nazywał się (jakoś tam), widziałam tam miniaturkę swojego zdjęcia. Weszłam i zobaczyłam tam zdjęcia swoje i innych lasek. Między innymi *imie tej dziewczyny z którą byłem i która zmarła* i jeszcze innej która pasowala do opisu twojej pierwszej dziewczyny. Ja też tam byłam. I tamte laski z którymi widziałam że gadałeś. I tamta ruda jebana suka też!! I co teraz powiesz? Dalej będziesz kłamał? (w tym momencie całe życie przelatuje mi przed oczami) O kurwa mać... (mózg mi raptem „zajarzył”): Kiedyś, jak miałem bardzo zły nastrój i prawdopodobne depresję, zrobiłem sobie album ze zdjęciami wszystkich dziewczyn z którymi uprawiałem seks. Taka viagra dla ego, żeby w dni w które czułem się jak frajer, ciota i laps sobie to włączyć, zobaczyc te wszystkie ładne buzie i podbić sobie swoją wartość. Próżne, szczeniackie, trochę głupie, ale skuteczne. I ja, głupek wsiowy niemyty, pała bezmyślna, nie dość że zgrałem ten folder ze wszystkimi zdjęciami na dysk przenośny ze stacjonarnego, to jeszcze wziąłem ten sam dysk przeprowadzając się do niej i zupelnie o tym zapomniałem. Nagroda Darwina dla debila roku. No to teraz moglem albo dalej pociskać ściemy w stylu platformy obywatelskiej i mediów mainstreamowych, ale uznałem że to już dłużej nie ma sensu i się przyznałem że ją pieprzylem, że tylko raz, że naprawdę było słabo i że więcej jej juz nie widziałem na oczy i że nic do niej nie czuję (wszystko prawda) i że było to w czerwcu, krótko po tym jak wróciłem od niej z UK (O tym zaraz). (Nie da się chyba gorzej zjebać, niż kłamać komuś kilka razy w żywe oczy, a później się przyznać). W tym momencie kazała mi wypierdalać ze swojego domu. Myślę sobie: rozjebałeś wspaniały związek z najlepszą dziewczyną jaką poznałeś, debilu. Ty idioto! Dobrze ci tak. No to wstalem, ale zanim zdążyłem wyjść ona zaczęła mnie powstrzymywać i kazała wyjaśniać to wszystko (bo "chociaż tyle jesteś mi winny"): dlaczego to zrobiłem, dlaczego z nią, dlaczego ją okłamywałem w żywe oczy itd. Oczywiście mówienie prawdy i mówienie wprost nie dzialało (prawda jest taka że rzeczywiście kłamałem jej wcześniej kilkanaście razy w żywe oczy, krzycząc jej w twarz kłamstwo , więc zawiodlem jej zaufanie na maksa), mówienie że kłamałem wtedy żeby dała mi spokój i mnie nie opieprzała za przeszlość nie działało tym bardziej. Tłumaczenie ze robiłem to, bo nie mogłem zmienić przeszłości a nie chciałem jej stracić też naturalnie o kant dupy do rozbicia. Przyszla mi też do głowy ciekawe spostrzeżenie: JAK TO? WIEDZIAŁAŚ O TYM JAKOŚ OD LISTOPADA, A POWIEDZIAŁAŚ MI O TYM W....CZERWCU?!? Te wszystkie kłótnie, te wszystkie moje kłamstwa, nic z tego nigdy nie miało miejsca gdybyś mi odrazu powidziała co widziałaś! Co jest z tobą nie tak!? Ona mi na to, że nie była pewna, że nie wiedziała że pieprzyłem tamtą, że się łudzila że może jednak nic mi z nią nie wyszło i wgrałem sobie tam jej zdjęcia bo to mój 'fap folder' i że tym bardziej nie miała pojęcia że coś robiłem z tamtą jak już się znaliśmy...że chciała żebym jej w końcu powiedzial prawdę, bo próbowała o tym zapomnieć, ale jest we mnie zakochana i ciągle jej to nie dawało spokoju i wracało do niej w najdziwniejszych momentach... Szok. Nazajutrz wyjazd, a my na maksa pokłóceni. Kłóciliśmy się i rozmawaliśmy całą noc, w końcu powiedziałem wszystko co mogłem powiedzieć, co, jak, dlaczego tak a nie inaczej i się pogodziliśmy (tak myślałem). Wziąłem ją, byl zajebiscie podniecający seks "na zgodę", wstalem jakąś godzinę później (czułem się jak gówno) i pojechałem na chatę. Teraz rozkmina: jechać do warszawy i lecieć razem czy nie. Pojechaliśmy do lasu na spacer pogadać o tym znowu i co?...powtórka rozmowy z tamtej nocy. Te same pytania, te same wątpliwości, te same wyzwiska na mnie, ten sam płacz, kwasy. No deja-vu. Ale myślę sobie, okłamywalem ją przez tyle czasu, uważa, że ją zdradziłem, mówi że jej rozjebałem samoocenę, zrozumiałe. Ostatecznie ja bylem za tym żeby zrobić sobie przerwe od siebie i skupić się na biznesie (ona jest studentką ale też ma swój biz, pokazałem jej co i jak). Ona że nie, bo ma w domu słabą sytuację, dziadek chory, ona zdołowana, nie może na to patrzeć i nie może mu pomóc, nie chce tutaj zostawać, jedźmy, będzie super, przepracujemy to a i tak będziemy musieli przecież przez to przejść jeśli nie chcemy się rozstawać. Miałem co do tego bardzo popieprzone odczucia i poważnie się nad tym zastanawiałem. A czas krótki. Ostatecznie zrobiła się znowu kochana, powiedziała że mi wybacza, uznaliśmy że jedziemy. Ona spóźniła się na pociąg (placiliśmy z góry) i 120 zł za bilety w dupę. Pojechaliśmy do niej, wszystko było ok, później wróciliśmy na dworzec i pojechaliśmy następnym. No i zaczęło się: w pociągu, przy ludziach, znowu to samo, niewyobrażalna rzeźnia. Opierdolilem ją jak burą sukę, że ma nie robić mi takich akcji przy ludziach, że tego akceptował nie będę i że jak tak będzie odwalać to się rozstajemy. Co prawda nie darła japy publicznie a obok nas siedziało tylko dwóch pijaczków, ale plakała, mówiła przez zaciśnięte zęby, waliła pięscią w kanapę, obgryzała paznokcie itd. Poza tym, kto by nie siedział - tak się nie robi przy ludziach. Ogólnie całą podróż do Poznania kwas i ból, płacz i masakra. W Poznaniu (przesiadka) uznałem że pierdolę, nie jadę dalej, bez sensu. W mojej głowie pojawił się głos: "stary, to cię zniszczy. Daruj sobie. To będa najgorsze 3 tygodnie w twoim życiu, przebolej bilety i podróż i nie leć z nią". Uciekłem gdzieś tam i miałem iść do kumpla, ona dzwoniła, powiedziała że jak nie jadę z nią to ona jedzie sama i będze podróżować sama. To wróciłem (lol), ostatecznie na 2 sekundy przed odjazdem pociągu wsiadłem do niego. Znów mówiła że przeprasza i że mi wybacza i że już nie będzie, że ona nie chce tego robić, ale po prostu tak ją zraniłem że nie może tego ogarnąć a do tego jeszcze dochodzą jej problemy rodzinne (z problemami rodzinnymi to akurat była też prawda, bo dziadek ją wychowywał i był dla niej jak drugi ojciec i z którym mieszkała, ale to osobny temat). Oczywiście kilka minut później znowu się zaczęło. W Warszawie już się w końcu uspokoiła i znów zrobiła się potulna i kochana, ale za to ja czułem się jak gówno. Niewyspany i podeptany psychicznie. Ostatecznie polecieliśmy i powiem tak - sama podróż była bardzo fajna, zobaczyłem wiele zajebistych rzeczy, mam kilkanaście zajebistych wspomnień, niektóre to nawet wspomnienia oparte o moją interakcję z nią (seks w nietypowym miejscu, wspólne podziwianie widoków, lataliśmy na paralotni itd, bardzo fajne rzeczy), niestety jakieś 2/3 tego wyjazdu to był jeden wielki kwas, wypominanie mi po raz 36-ty tego samego, dwie kolejne popy przy ludziach (co prawda nie taka jak w pociągu, przy obcokrajowcach w dużej mierze i już ostatnie jak do tej pory, ale jednak - masakra - później ją tak opierdoliłem że już więcej się to nie zdarzyło, po prostu milczała). Ogólnie przerabialiśmy na okrągło ten sam motyw co podczas nocy której jej to powiedziałem, dokładnie te same oskarżenia, te same teksty, same pytania, łącznie z absurdami typu "w jakiej pozycji to robiliście?!" (oczywiście przez łzy, kilkanaście razy mnie o to już pytała). Raz jej nawet tak odjebało że przestała panować nad sobą w hostelu i zaczęła mnie bić pięścią po żebrach. Nie musze tłumaczyć że kobiety nie bija zbyt umiejętnie i było to raczej groteskowe, ale się wkurwiłem na potęgę, jak ją złapałem za rączunie to myślałem że wyrwę i wyrzucę z balkonu. Klikanaście razy byłem klika centymetrów od zerwania z nią, bo to była gehenna psychiczna. Ale zostawianie w takich krajach kobiety samej (melina i dzicz niewyobrażalna, Polska to przy tych krajach XXIII wiek i futurologia), i to jeszcze blondynki...uznałem że nie, poza tym, kurwa, kocham ją, naprawdę i jakby nie było, okłamywałem ją i zraniłem, więc poczucie winy mi zabroniło tak zrobić. A w samolocie i tak byśmy się spotkali. A jak nie, to bym osiwiał ze stresu, że coś się jej stało. Do tego jeszcze dochodziły te bardzo dobre momenty, bo gdyby nie to one to bym ocipiał i ją rzucił. Na tym wyjeździe kazała mi również pokazać rozmowy z tamtymi "wszystkimi laskami". Odmówiłem, ale odpaliła mojego kompa jak bylem w innym pokoju, a ja mialem zapamiętane hasło do pejsbuka (jakimś cudem, bo zawsze wybieram opcję nieuzupelniania formularzy). No i siedziała, czytała moje rozmowy z tamtą, płakała, opierdalała mnie itd. Dowiedziala się wtedy że gadalem z nią (rudą) już jak mieszkaliśmy razem. Było to kilka rozmów, większość o dupie jadzi, poczas jednej tamta nawet spytała czy "miłość kwitnie" a ja potwierdziłem, ale nieważne- dla niej najistotniejsze było że gadałem z nią, „po co, skoro już mieszkaliśmy razem”? Uznała też, że flirtowaliśmy (jest w tym trochę prawdy, ale robiłem to tylko dla zabawy, nie pisałem żadnych obleśnych ani dosłownych rzeczy, ani nawet nie robiłem żadnych aluzji, po prostu pisałem w zabawy i filuterny sposób, chciazby dlatego że ograniczyłem interakcje ze wszystkimi do mojej dziewczyny i brakowało mi rozmowy z innymi). No i wiadomo – „nie kocham jej, jestem zdradzieckim fiutem, okłamałem ją, już w ogóle mi nie wierzy”, itd...Ale też „nie zerwie ze mna, bo nie potrafi, bo mnie kocha”. Najlepsze jest to, że ona sama też gadała podczas pobytu we Francji ze swoim byłym, ale "ona wtedy źle się czuła" i "nie wie dlaczego to zrobiła" i "przeprasza". Czytałem tamtą rozmowę, nic strasznego tam nie było, prawdopodobnie chciała mu dojebać że teraz ma lepszego faceta i jej się fajnie powodzi a jemu nie, ale jednak hipokryzja widoczna. Wyszło też że z jeszcze inną laską spotykałem się i dymałem aż do maja, więc w czerwcu miałem 3 laski i ona była jedną z nich. Była zachwycona (czyt. harpia w ciele kobiety). Dowiedziałem się, że jestem obrzydliwym zboczeńcem, że ona mnie tak kochała a ja ją zdradziłem, itd. Całą podróż, poza tymi dobrymi momentami wyglądała właśnie tak, myslę że bardzo dużo siwych włosów sobie wtedy wyhodowałem. Nie umiem nawet policzyć tych kłótni –w chuj. Po powrocie uznałem, że jeszcze jedna kłótnia i nara, nie jadę z nią dalej w świat (musiała dokończyć studia w UK, ostatni rok), zostaję w PL i nawet jeśli zjebałem, to mam to w dupie, bo to ja jestem w moim życiu najwazniejszy. Dałem jej to do zrozumienia. I co? Nie było kłótni. Żadnej. Zero. Znikły! Zrobiło się słodko, potulnie, zajebiście, jak na początku znajomości. Bosko po prostu. No i wynajęliśmy mieszkanie w UK i pojechaliśmy. W samochodzie już kwas (!), jeszcze do tego przy moim ojcu (!!!!) który nas podwoził na lotnisko, bo... polajkowałem zdjęcia z podróży naszej wspólnej koleżanki z którą się kiedyś całowałem (..rok lata przed poznaniem mojej?) No i „po co lajkowałem skoro brzydkie zdjęcia, skoro nic do niej nie czuje, po co lajkuje, no po co?” Co prawda był to „łagodny” kwasik (po prostu milczenie i sfochane minki), ale znowu 'chuj nie strzelił', dostała opierdol bardzo sążny w hotelu. Przeprosiła mnie. W samolocie znowu jakiś foszek, na dworcu autobusowym to samo, już nie pamiętam o co. Ogólnie tak jak wcześniej miała w dupie inne dziewczyny, oprócz tych z którymi gadalem a które widziała w moim magicznym folderze, tak teraz czepiała się o wszystko co się ruszało i miało cycki. Po przyjeździe - ZACZĘŁO SIĘ, już kilka dni po wprowadzeniu się do nowej meliny. Dokładnie to samo co na wyjeździe. Te same pytania, na które odpowiadałem już setki razy, te same wyrzuty, te same wypominki, fochy najczęściej po seksie ("bo przypomniała mi się tamta ruda suka, z nią też robiłeś tak i tez ją tak trzymałeś za tyłek?" itd..), płacz z byle powodu, cisza, wyrzuty itd. itp. W tym momencie już moja kurwica sięgnęła zenitu, tylko że niestety zapłacone już za cały rok za internet, wpłaciłem kaucję, pokupowaliśmy meble, różne rzeczy do mieszkania itd... Później chwila spokoju i znów sielanki jak na początku związku, co mnie oczywiście rozmiękczyło, później znowu kłótnie - nie pamiętam już o co, ale często o pierdoly (np. byłem za długo w łazience o 2 minuty i opierdol, także już nie tylko o tamtą rudą, zaczęły pierdolić się też inne sfery. Naturalnie jak ona robiła problem z niczego to ja też w pewnym momencie wybuchałem i ją opierdalalem i sprowadzałem do poziomu, ale nic z tego konstruktywnego nigdy nie wynikło). Jak zacząłem stosować technikę "jak ty fochasz i robisz problem, to ja spierdalam z domu i się ogarnij sama", to po powrocie miałem jeszcze gorszą rzeźnię. "Dlaczego mnie zostawiłeś skoro mnie kochasz? Jak możesz patrzeć jak placzę i nic sobie z tego nie robić? Nie zostawia się tak osoby którą się kocha. Moja mama nigdy mnie tak nie zostawiła, zachowujesz się jak psychopata, niszczysz mi psychikę!" itd. To wszystko wyciskane przez łzy w ataku histerii. Jak zostawałem, to byłem zalewany wyrzutami, atakami, pretensjami. Te same pytania w kółko, do porzygu, jak na przesłuchaniu gestapo. Ostatecznie uznałem, że daję sobie czas do stycznia i zacząłem wszystko zapisywać - od 6 października mieliśmy kilkanaście kwasów/spin, w tym kilka zajebiście okropnych kłótni z darciem ryja, i trochę mniejszych spinek i przepychanek, albo po prostu jej nagłych zmian nastroju. Wychodzi z kalkulatora że od 6 października (a wcześniej też było kilka poważnych kwasów, ale nie zapisywałem żeby się nie skupiać na negatywach) średnio co 6 dni mieliśmy ostrą kłótnie z mega popierdolonymi emocjami, a co 3 dni następowało jakieś przysranie się do mnie albo coś, co mogłoby przerodzić się w kolejną mega-kłótnie gdybym się jakoś nie opanował i jej nie uspokoił, albo jej wahania nastroju. Do motywu "zdrady" doszedł kolejny - zmarł jej dziadek, z którym od dzieciństwa mieszkała i który ją wychowywał, co zupełnie rozpierdoliło jej psychikę (wcześniej zmarł jej ojciec jak miała 13 lat), więc zrobiło się jeszcze ciaśniej. Jeszcze do tego ona jest mega przepracowana - studiuje 2 kierunki po angielsku, pracuje i prowadzi biznes internetowy half albo raczej quarter time (troche pasywnie jej to idzie na automacie) co w rezultacie daje nieciekawy mix przytłoczenia życiem. Generalnie tak jak na początku był to związek idealny, dogadywaliśmy się idealnie, rozmawialiśmy jak dojrzali ludzie, tak teraz jest ciężko i psychotycznie. Bo jak wszystko jest OK, to jestem w niej zakochany po uszy, jest nam dobrze, dba o mnie, troszczy, wspiera - ale tak dosłownie - np. pomaga w biznesie jak nawet ją o to nie proszę i na prawdę pomaga (napisałem już o tym i o wszystkich jej zaletach w temacie „Związek „idealny”?”)... a później znowu załączają jej się wspomnienia o tamtej, przypomina jej się dziadek itd i sprawa się sypie (bo ja już po tych wakacjach jestem dosłownie uczulony na jej płacz, za każdym razem jak ona zaczyna raptem płakać albo wpadać w histerię i bełkotać przez łzy, ja robie się automatycznie agresywny i wycofany i mam ochotę spierdalać na biegun południowy, oczywiście za moje "wycofanie się" zawsze później czeka mnie jeszcze większa rzeźnia. Dopiero ostatnio powiedziałem: "No to co, rozstajemy się? Ide kupić bilet na samolot" to się jakoś dużo szybciej uspokoiła i przestała mnie atakować). A teraz do rzeczy, o co tak naprawdę poszło, czyli o samej zdradzie (albo nie zdradzie?): Moją kobiete poznałem w styczniu (nie ten, poprzedni). Było zauroczenie od pierwszego wejrzenia, całowaliśmy się po dwóch godzinach od poznania (oboje najebani i zjarani), odprowadziłem ją, później pisaliśmy, dowiedziałem się że ona studiuje za granicą i spotykaliśmy się w styczniu tak często jak się tylko dało, chyba jakieś 10 razy zanim poleciała. Bardzo szybko doszedlem do wniosku, że ją uwielbiam. Zanim ją poznałem i w czasie jak ją poznawałem, spotykałem się na seks z inną dziewczyną (małolata, 18 lat), która czasami wpadała ze swojej wiochy do miasta na seks ze mną. Taka typowa relacja friends with benefits, wpadaj na rżnięcie w hotelu, trwająca wtedy jakieś 6 miesięcy. Ta dziewczyna była głupia, ale sympatyczna i seks był fajny, więc kontynuowałem znajomość, bo przecież trzeba mieć najebane żeby zerwać z dziewczyną z którą ma się wygodny układ tylko dlatego, że poznało się inną (a jeszcze nic się z nią nie robiło oprócz całowania się i chyba handjoba a perspektywy na związek też są marne, bo życie). Później do końcówki marca gadaliśmy tylko na skype, ona była w UK, ja w PL. Potrafialiśmy rozmawiać po kilka godzin dziennie, nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem. Nasza relacja coraz lepiej się rozwijała, mimo że oboje nie wierzyliśmy w zwiazki na odleglość, ale żadne z nas nie chciało tego kończyć „z rozsądku”. Od pierwszego spotkanai nie byliśmy się w stanie ze sobą pożegnać. Nieraz w środku nocy potrafiła odpuścić ostatni autobus, bo nie mogliśmy się od siebie odkleić. W marcu zacząłem męczyć się tamtą licealistką, zobaczyłem że trochę za bardzo jej zależy, a brakowało mi bardziej częstego seksu, więc zagadałem do jakiejś rudej laski na przystanku autobusowym. Podryw wyszedł kulawo, zacząłem się jąkać itd, nie chciała mi dać numeru tel. Ale wzięła mój. I sprawa ucichła na długo. W kwietniu moja obecna dziewczyna przyleciała na święta. Znowu euforia, spotykanie się najczęściej jak się da. Wziąłem ją nad jezioro, prawie uprawialiśmy seks, ale jak już miałem w nią wchodzić to raptem coś jej się odwidziało i wszystko skapcaniało. Już myślałem że to koniec, bo sytuacja była dziwna, ale kilka dni później zabrałem ją do hotelu i zrobiłem co trzeba. I było zajebiście. Ale nic sobie nie obiecywaliśmy, nie nikt nie mówił „jesteśmy teraz razem”, itd. Myślałem że teraz pobawimy się w łóżku co nieco, a później ona wyjedzie i tak z Polski i chuj bombki strzeli. Nie chciałem żeby strzelił, ale inne opcje wydawały się trochę bajkowe i nierealne. Wtedy mój biznes dopiero raczkował i zarabiał mi w miarę znośne pieniądze jak na PL realia, albo „bezdomne” jak na realia zachodnie i dalej pracowalem w gównianym biurze. Ogólnie mógłbym z takim dochodem mieszkać w szałasie w Etiopii, nie w Europie. Dalej jednak spotykałem się z „maturzystką” raz na jakiś czas, bo: nie potrafiłem zerwać (nigdy nie kończyłem znajomości, zawsze kończyły się same w naturalny sposó , bo czułem się samotny (nie miałem dziewczyny w moim mieście, większość kumpli powyjeżdżała), bo pracowałem na chujowym „etacie” na umowie o dzieło i zarabiałem grosze, więc nie było opcji polecieć sobie do Francji albo UK, bo miałem w miarę regularny seks (maratony co 2-3 tyg) i w sumie to czasami całkiem spoko się bawiliśmy- głupia była, ale sympatyczna. Bo miałem depresje, czułem się zagubiony w życiu i chodziłem do psychoterapeuty. Bo moja nigdy nie powiedziała mi że chce żeby wyszło z tego coś poważnego. Bo moja zawsze mówiąc o tym że wyjeżdżą niedługo do UK albo Francji bardzo się cieszyła, przynajmniej tak to wyglądało. A ja byłem tym faktem raczej zdołowany. Myslałem że albo kogoś tam ma i tutaj sobie robi romans na boku, albo tez sobie zdaje sprawy że nic poważnego z tego nie wyjdzie. Dodatkowo, w międzyczasie (jakoś pod koniec marca, na początku kwietnia) ta ruda dziewczyna którą zagadałem na przystanku zaczeła się do mnie odzywać, niz gruchy ni z pietruchy. Spotkaliśmy się kilka razy, byla dość cicha i małomówna, rozmawiało się średno, ale wspólne obszary były i podniecała mnie czysto seksualnie. Całowaliśmy się kilka razy, raz wpadłem do niej i rozebrałem od pasa w górę, ale nic poza tym. Później kontakt się jakoś trochę urwał, ale miałem ochotę skończyć to co zacząłem, bo zawsze chciałem czerwonowłosą z tatuażami. Ostatecznie moja obecna dziewczyna wróciła do UK, ja w końcu rzuciłem pracę i uznalem że inwestuje 100% energii w biznes. Po rzuceniu pracy zrobiłem sobie tydzień luzu, dużo piłem i paliłem, „maturzystka” truła mi też dupę żebym wpadł do niej na wieś, to wsiadłem do autobusu i pojechałem imprezować, chlać, cpać, jarać i robić brzydkie rzeczy. Odreagowywać i żyć. Kontakt nam już wtedy siadał totalnie, ona chyba zaczynała coś do mnie czuć a ja się balem że jej odjebie, ale milo tamten wyjazd wspominam. To było nasze ostatnie spotkanie, chociaż oficjalnie nie mówiłem jej, że tak będzie. Uznałem że zbyt się już zauroczyłem w mojej obecnej dziewczynie, poza tym ta jest za młoda i nie chcę jej wykrzywić psychiki, nie mówiąc już o leceniu na trzy fronty, co jest dość trudne. Po prostu jakoś naturalnie przestaliśmy praktycznie do siebie pisać, chyba że raz na kilka tygodni jakaś sucha rozmowa. 2 tygodnie później poleciałem na 6 dni do mojej obecnej dziewczyny na zadupie na Wyspach, tu gdzie teraz siedzę. Był czerwiec, cieplutko – piliśmy, paliliśmy, seks co chwile, wspaniale było. Jedyny zgrzyt to taki, że mialem wtedy oszczędności jakieś ...600 zł? I zdecydowałem się to wszystko wydać, żeby do niej polecieć. Bo bardzo chciałem. Jakoś po kilku dniach pobytu podsłuchałem niechący rozmowę (one nie wiedziały, że słyszałem): -jej koleżanka: a wy jesteście razem? Moja: *śmiech*, nie...nieee, no co ty. To jest takie, wiesz... Trochę mnie to „kujnęło”, ale nic sobie faktycznie nie obiecywaliśmy, dodatkowo ona bardzo często powtarzała że nie wierzy w związki na odległośc ani w ogóle w związki, itd. Ja sobie zdawalem sprawę, że zarabiam chujowo, ona po wakacjach wyjeżdża do Francji, ja nie znam francuskiego, pracy nie znajdę (i nie chcę), później jeszcze musi skończyć studia w UK, więc nic raczej z tego nie będzie. No to w takim razie luz. Po powrocie dalej się spotykaliśmy, jednak jakieś 2 tygodnie później odezwała się ruda z przystanku. Poszliśmy na spacer, ogólnie nie miałem wobec niej jakichś szczególnych planów, ale wyszło tak że poszliśmy do akademika i ją przeleciałem. Było słabo bo dzień wcześniej ładowałem łychę i byłem taki na 40%, no ale tak wyszło. Później ogólnie kontakt się rozjebal. Dowiedziałem się też że zdradziła ze mną swojego chłopaka, więc miałem co do niej "mieszane uczucia" (ździrka, a z drugiej strony ja też czułem, że coś jest nie tak. Że moja pisała mi już wtedy od początku znajomości codziennie słodkie smsy, rozmawialiśmy godzinami na skajpie, na chuj to zrobiłem? Czułem się winny, wiedziałem że byłoby jej bardzo smutno gdyby się dowiedziałą). Ruda pisała do mnie często ale nie chiała się spotkać, a ja uznałem, że chcę wycisnąć maks z biznesu i ze spotkań z moją obecną kobietą skoro za jakiś czas wyjeżdża, i że nie będę chyba się bawił znów na dwa fronty, szkoda energii. W tym czasie coraz bardziej zacząłem się zakochiwać w mojej, zauroczony byłem od początku, ale wtedy chemia zalała mi mózg. Pewnie przez regularny seks z nią. Któregoś razu wpadła do mnie na prawie 2 tygodnie i było cudownie pod każdym względem, wspaniałe wspomnienia. Zacząłem też pracować po 10h dziennie albo i więcej i moje zarobki zajebiście poszybowały w górę. W sumie nie miałem zielonego pojęcia że da się aż tak powiększuć swój dochód w 2 miesiące. Raptem okazalo się, że jak tak dalej pójdzie to zacznie mnie być stać na Francję, cieplą i słoneczną, z palmami i morzem, a mieszkaniem w moim rodzinnym mieście po 1.5 roku już rzygałem. No to wziąłem się jeszcze ostrzej za zapierdalanie. W tamtym okresie jedyne co robiłem to pracowałem, spotykalem się z moją dziewczyną co kilka dni (wtedy też nie było to oficjalne, dopiero w sierpniu zaczeła podpytywać czy jesteśmy razem, ale jej nie odpowiedziałem i nie doszliśmy do niczego, bo nie byłem pewny czego chcę), zazwyczaj na jakieś dwa dni (nocowałem u niej), cośtam jadłem, piłem i spałem. Ostateczne we wrześniu mieliśmy jakiś mały kwasik o pierdółkę, nie pamiętam już jaką. Usiedliśmy na przystanku autobusowym. Ona powiedziałą, że może nie ma sensu tego kontynuować, bo i tak wyjeżdża a ja raczej nie ogarnę przeprowadzki do niej. A ona nie chce znów związku na odległość, tęsknić za mną i się męczyć. Już chcialem powiedzieć: "masz racę", ale popatrzałem na swoje miasto z góry... Noc, zimno, wieżowce, żabki, w oddali kominy...puste ulice, znajomi powyjeżdżali...migają pomarańczowe światła na przejściach dla pieszych.. coś mnie kurwnęło w serce, zachciało mi się płakać jak dziecku. Szklanka w oczach. Zdałem sobię sprawę jak się do niej przywiązałem i jak mi na niej zależy. Podjąłem decyzję, że jadę z nią. Szukaliśmym mieszkania (dużo zabawy i dużo kłopotów, ale było fajnie), znaleźliśmy zajebistą kawalerkę blisko morza, ona poleciała pierwsza. W międzyczasie jeszcze, z tego co pamiętam, poznała moich rodziców, bo bardzo nalegali. Uznali jednogłośnie że jest zajebista i że mi gratulują takiej dojrzałej i odpowiedzialnej dziewczyny. Ja siedziałem jeszcze przez miesiac i pracowałem ostro, w międzyczasie zmarła mi babcia, pojechałem na pogrzeb a później ostatecznie spakowałem manatki i poleciałem do Francji. I żyliśmy słonecznie i szczęśliwie w naszej małej, pięknej i przytulnej kawalerce, Aż pewnego słonecznego dnia nie znalazła na dysku twardym zdjęć wszystkich moich byłych. I tu się kończy, a zarazem zaczyna cała ta historia. I reszta tak jak pisałem w innych wątkach i w tym. Odkąd jestem tutaj, sprawa jest popieprzona. Napięta. Kwasów o to że ją oklamałem i „zdradziłem” już właściwie nie ma, ale za to jest kurewskie napięcie po śmierci jej dziadka, jej przepracowanie, moje stresy z biznesem. A to wszystko przeplatane taką samą cudownością jaka panowała jak się poznaliśmy, wcale nie słabnącą, gestam, wzajemnymi prezentami, zajebistym seksem. Co za rycie bani. A ja dalej jestem w niej zakochany i cierpię na ociężałość mózgową. I taka to robota z tym wszystkim. Wkleiłeś dwukrotnie dość długi fragment, usunąłem zdublowaną treść. Q
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.