Znajdź zawartość
Wyświetlanie wyników dla tagów 'zdrowie psychiczne' .
-
Wysokofunkcjonujące jednostki
meghan opublikował(a) temat w Wszystko o dzieciach - dzieciaczki, wikt & opierunek
Kto powinien się rozmnażać? Czy tzw.ludzie biedni powinni mieć dzieci? Czy z tzw.biednych rodzin wyjdą do świata wysokofunkcjonujące jednostki (ludzie)? W dużej części uproszczone pytania. Na rzecz dyskusji rozszerzmy i wyjaśnijmy określenia : - "biedna rodzina"; - "wysokofunkcjonujące jednostki". Podajcie Waszą definicję tych pojęć, jak i przedziały finansowe i inne wskaźniki definiujące ww terminy. Mając praktyki w instytucjach publicznych (szkoły, poradnie, szpitale) większość dzieci, które miały problemy z : zachowaniem, emocjami, relacjami rówieśniczymi, nauką, zdrowiem, to dzieci będące z rodzin, w których : - któryś z rodziców miał problem z utrzymaniem stałej pracy; - jeden z rodziców (samotnie wychowujący) był jako jedyny odpowiedzialny za wychowywanie i utrzymywanie rodziny; - był nałóg u rodzica; - rodzice nie mogli kontynuować terapii/leczenia dziecka/własnego z racji finansów; - rodzice wyszli z rodzin dysfunkcyjnych; Moje hipotezy są dość robocze, bo... jaki program należałoby wdrożyć, by dokonać PRAWIDŁOWEJ SELEKCJI pod względem przydziału prawa do rodzicielstwa. Nie chcę omawiać procedury pod względem biologii, lecz administracji i psychologii/socjologii. Tak, też mnie wzdrygło, by przydzielać komuś prawo do rozrodu niczym SSman czy komuch. -
Z racji podjęcia aktywności w temacie postanowień noworocznych i wejścia w nowy staż chyba... poprawiło mi się samopoczucie. Nie chwal dnia przed zachodem słońca, jednak chyba w moim myśleniu/mentalu? doszło do małej zmiany. Stałam się... spokojniejsza? 1) przeszłam na dietę, która w jadłospisie ma większą podaż tłuszczy i białka - od tego momentu nie mam ochoty (z tyłu głowy) na np.kawę, słodkie, fastfood. Wcześniej i tak mało jadłam, ale za to w oparciu o : kawa, energetyk, a na szybko bułka. Jakoś nie fiksuję na punkcie wagi, nie dobija mnie myśl (którą miałam zawsze) "wszędzie same chude laski, ja i tak taka nie będę!". Raczej uśmiecham się w duchu "w najlepszym przypadku będziesz 5-10 kg cięższa od super modelek. No cóż, jakoś świat dalej będzie istniał pomimo tego faktu, a Ty odjebiesz jak na SWOJE warunki ok rezultat.". Zauważyłam, że miesięczna suplementacja i jedzenie normalnych! posiłków poprawiło mi skórę (jestem chyba w upragnionej remisji choroby - łuszczyca). Nie mam bólów w obrębie żołądka, śledziony. Przede wszystkim pracuję nad swoją głową w dziedzinie chudnięcia. O tym za kilka miesięcy, bo muszę sama przyznać przed sobą (jako błąd w moim dotychczasowym myśleniu), że ludzka psychika to niestety/stety nie tylko wyładowania elektryczne w mózgu. Nadal sceptycznie do tej zmiany podchodzę, bo... TO DOPIERO MIESIĄC WDROŻENIA ZMIAN! Nie bądźmy tacy hura! 2) praca. Jestem częściej w domu, w pracy robię to, co trzeba (to, co mam w oficjalnym zakresie obowiązków) i nic więcej (a w zwyczaju miałam robić bardzo wiele rzeczy, no bo "jak to tak, na odpierdol?! Wszystko musi iść!", "Oni nie zrobią, to ja zrobię!"). Pogodziłam się z myślą, że patrząc na najbliższą dekadę, czy nawet na większość całego życia będę zmieniała być może często pracę, albo nawet branżę. Myśl o ciepłej posadce, spokojnym macierzyńskim, czy wychowawczym mogę włożyć do kosza. Czy to coś złego? Nie, taka jest rzeczywistość, w której nieliczni mają szczęście mieć względny spokój. 3) skupienie na zadaniach. Mój tydzień składa się z : chodzenia do pracy, upieczenia pieczywa/zrobienia czegoś do jedzenia dla rodziny; korepetycje z języków; staże z uczelni i nic więcej! Myślę, by podkręcić ćwiczenia, ale to traktuję jako "rezerwę czasową". Większość rzeczy (plan zakupów, przyszykowanie jedzenia, nawet ciuchów, listę zadań na dany dzień) przygotowuję na wieczór. W danym dniu mam do załatwienia tylko, czy aż 3 sprawy, by mieć czas na tzw."niespodzianki" w ciągu dnia. Do mojego hobby/czasu wolnego - wrzuciłam to forum. 4) plany długofalowe ułożyłam w dwóch wersjach : plan wg moich założeń i równolegle do tego planu - plan awaryjny. Na przykładzie : do roku 2026 chcę odłożyć kwotę, która pozwoli mi wziąć jak najmniejszy kredyt na własne m (uwzględniając dzisiejszą wartość pieniądza : kredyt max.100 000 - 150 000 zł). Planem awaryjnym do tego będzie : zostanie na stałe na wsi i inwestowanie w mój dom rodzinny albo wieczny wynajem. Wiem, że chciałabym założyć rodzinę, mieć stałą pracę w neurodziedzinach, nie chciałabym wiązać przyszłości zawodowej z Polską, jednak muszę się liczyć z tym, że nic z tego może zostać niezrealizowane, albo zrealizowane, ale kosztem... małżeństwa, rodziny, czy też kariery. 5) przebywanie z ludźmi. Z RÓŻNYMI LUDŹMI! Chyba przez to fiksowałam (byliście przecież świadkami tego). Chyba tego mi brakowało! Kiedy w swoim środowisku/otoczeniu masz tylko ludzi, którzy mają "więcej", "lepiej", "częściej" naturalnym będzie, że dostaniesz na łeb i będziesz się czuć, jak ostanie gówienko. 6) klepnęłam w końcu, to co "moje". Jestem Głosia, co kaleczy język polski gwarą i przekleństwami, lubiąca klimaty rodzinne, domowe. Raczej koszula i szpilki nie dla mnie. Nie będę obiektem męskich westchnień. Oczywiście, na rzecz pewnych sytuacji, z których można mieć profity trzeba zmienić swoje nawyki/upodobania, np.modowe, czy językowe. Post jest z poziomu emocji. Opis konkretnych czynności/zadań zostawiam na dalszą część postu, w sekcji komentarzy. Wrzucę rozpiskę np.diety, metod terapeutycznych, czy analizę predyspozycji zawodowych/osobowościowych. Bardziej jestem ciekawa, CO WAM DAJE POCZUCIE BALANSU ŻYCIOWEGO/PSYCHICZNEGO?
- 53 odpowiedzi
-
- 10
-
- rozwój osobisty
- rozwój
-
(i 6 więcej)
Oznaczone tagami:
-
Potrzeba opiekuńczości
deleteduser69 opublikował(a) temat w Niedojrzali emocjonalnie faceci - ploty - dupoobrabialnia ;)
Pogadajmy na ten temat. Jak uważacie, czy bez spełniania tej potrzeby można się nabawić pierdolca, a dzięki niej uleczyć swoją psychikę? Wyobraźcie sobie coś na zasadzie simsów i paska potrzeby 'opiekuńczości'. xD Czy kobiety mają tą potrzebę silniejszą od mężczyzn? Czy współczesny feminizm stoi za zaprogramowaniem kobiety tak, by lekceważyły tą potrzebę przez co są nieszczęśliwe/wariują i nie wiedzą czemu, przez co rozwala się bardzo wiele rzeczy? Czy mężczyźni lekceważą u kobiet tą potrzebę i wyręczają kobiety (tj. sami mają silną potrzebę bycia opiekuńczym, niezrównoważoną)? Czy nawet te 'męskie kobiety' mają taką potrzebę (wg mnie tak)? Czemu tzw. typowe karyny nie wykazują opiekuńczości tylko kontrolę i roszczeniowość, czy chodzi o słabość (podległość) ich facetów czy też były źle wychowane i są źle nastawione do świata? I jeszcze czy to raczej cecha ludzi słabszych (beta), coś na zasadzie 'ja się będę opiekować to i mną się zaopiekują' czy jest to zupełnie zdrowa i uniwersalna potrzeba? Bezpośrednio do użytkowników/czek - czy macie tą potrzebę, na ile silną, czy ją zaspokajacie czy nie macie takiej możliwości, a może przenieśliście ją z ludzi na coś innego lub opiekę nad zwierzęciem? -
Czy ktoś z Was korzystał z pomocy psychiatry w związku z depresją lub podobnymi przypadłościami? Jakie macie doświadczenia? Kiedy wiadomo, że już nie ma co się oszukiwać i definitywnie czas na psychiatrę? @Silny w którejś z audycji mówił, ze lepiej iść do psychiatry i szybko poskładać się do kupy niż męczyć się przez kilka lat, bo życie ucieka. Mi zdecydowanie przelewa się przez palce. Jeden z moich lepszych przyjaciół wpadł w ciężką depresję za sprawą toksycznego związku, ciężkich studiów i korpoświatka w Warszawie. Doszedł do stanu w którym nie potrafił zrobić sobie obiadu albo zaplanować czegokolwiek. Sprawdził trzech psychiatrów, na dwóch się przejechał ale trzeci (trzecia) ostatecznie mu pomogła i po pół roku brania tabletek i terapii w końcu wyszedł z ciemnej dupy. Opisałem mu swój stan, uważa że na tym etapie powinienem już iść do psychiatry. Zdecydowanie cierpię od dłuższego ze względu na poniższe objawy: https://pl.wikipedia.org/wiki/Abulia oraz I tak dalej...ogólnie tak chujowo nie było od kilku lat, chyba ostatni raz po śmierci mojej byłej-byłej. Nie wiem nawet kiedy to się stało, byłem dwa razy u psychoterapeuty kilka miesiecy temu i było już lepiej, uznaliśmy że nie muszę już chodzić. Raptem wpadłem do dziury z której nie potrafię się wygrzebać. Nie wiem nawet kiedy to się stało i jakim cudem ostatnie tygodnie tak szybko zleciały na niczym. Totalne złamanie woli, totalny brak chęci do czegokolwiek, nihilizm. Moje umiejętności planowania zanikły, moja dyscyplina i rutyna poszły w pizdu i nie mam siły do nich wrócić, przesypiam całe dnie, przerastają mnie najprostsze rzeczy a siły do życia i działania kończa się po porannym prysznicu. Nawet moje wielkie plany i marzenia przestały do mnie przemawiać, bo na chuj mi dom z widokiem na morze skoro nie jestem szczęśliwy w swoim mieszkaniu w Polsce? Nawet odpoczywać nie potrafię. Nie mam siły ani ochoty. Nicość, otchłań. Książek samorozwojowych, forum i artykułów tez nie mam siły czytać, bo w tym stanie nie potrafię na niczym się skupić. Tracę koncentrację po kilku minutach. Nie wiem już jak sobie pomóc. Nie jestem w stanie normalnie funkcjonować, moje biznesy lezą odłogiem a ja leżę i gniję. Internetowy test na depresję pokazał coś takiego: Jeszcze niedawno było "cierpisz na lekką depresję". Psychiatra? Czy próbować jeszcze psychoterapii?
- 44 odpowiedzi
-
- depresja
- psychiatra
-
(i 1 więcej)
Oznaczone tagami: