Skocz do zawartości

Banał, Klisza, Rycerz Zawisza


fulgur

Rekomendowane odpowiedzi

Witam wszystkich
Mam lat dwadzieścia
czuje się jakbym miał pięć
A to moja historia przegrywu...

    (trzy kropki dla dodania dramatyzmu)

 

Wychowałem się w kurniku. Bo tylko tak można opisać to zbiorowisko żądnych władzy Grażyn i Januszy z gatunku Pantofli. Matka despotyczna, ojciec wycofany. Pamiętam tylko przytłaczający damski ryk i bieg z płaczem do tatusia. Do tej pory skrajnie reaguję na podniesiony wokal niewieści, krew zaczyna wrzeć a przedmioty wokół - jak po puszce Red Bulla - dostają skrzydeł.  

 

Zostałem wystawiony w latach młodzieńczych na bezustanną negację moich "bardzo dziwnych" i "niepokojących" uczuć, akcji i wypowiedzi. Zarówno w rodzinie jak i w kręgach rówieśniczych - zawsze czymś podpadałem. W efekcie moje emocje zostały wyparte i zamazane, powodując problem z wyrażaniem siebie. Izolacja, samotność i tak zwane "Katolickie Dobre Wychowanie" zaskutkowało pojawieniem się licznych mechanizmów obronnych które uwierają do dziś. Samoocena została zmiażdżona, przeżuta i wysrana, zaszczepiono we mnie wstyd tak głęboki że mam nawet problem z udzielaniem się w Internecie…   

 

Kabelki, obwody i cała czaszka przegrzała mi się od nadmiaru tego lolcontentu… to było gdzieś w podstawówce… z dnia na dzień poczułem jakbym patrzył na Świat przez mgłę. Moje spowolnione myśli zaczęły utrudniać codzienne funkcjonowanie, slow motion neuronów. Wytworzyła się ochronna, mocno energożerna fasada dająca ulgę i jakąś pokręconą formę błogości. Jest ona ze mną do teraz, z ludźmi łącze się za pośrednictwem kurwa proxy. Zbyt wielkim przerażeniem napawa mnie pokazanie swojej prawdziwej twarzy komukolwiek, boję się reakcji i odrzucenia. Ta nieszczęsna dysocjacja zaczęła mnie uwierać i więzić, oplata mnie nawet jeśli jestem sam.

 

Moduł podejmowania decyzji mam całkowicie spierdolony. Jak pojawia się problem to czekam na magiczne gotowe rozwiązanie albo interwencję z zewnątrz. Każda moja inicjatywa zostawała za młodu upierdalana przez imbecyli i w którymś momencie chyba musiałem się poddać. Podświadomie oczekuję "cudu" - czegoś co mnie wyrwie i przywróci moce sprawcze.  

 

Relacje z Paniami to kolejna iteracja standardowych banałów. Mocne uzależnienie od pornografii zrobiło typowy dla tego nałogu burdel. Pełen zestaw: miękki bakłażan, aura pedofila i przytłaczające żądze. Mimo iż jestem atrakcyjny fizycznie, dobrze się ubieram i generalnie jakoś się prezentuję, to mój lęk przed bliskością spacyfikował każdą relację którą próbowałem nawiązać. Moja niestabilność sprawiła że nie mam żadnej romantycznie łzawej historii w stylu:
    
    miłość prawdziwa :wub:
    o ja biedny! tak ją kochałem  
    nie była gotowa to zaczekałem
    
    kumpel nie kochał
B)
    dobrze wiedział czego jej trzeba
    berłem strącił gwiazdkę z nieba
    
    poszła do niego
:o
    ledwo dotknął to słodkie ciało
    ona mój anioł! mu dała w kakao
    
    stoję na torach
:(

    ona teraz z nim! spódniczka kusa

    a jam nie dostał choć całusa!

   
Mieszkam w małym mieście, z rodzaju tych w których knajpy zamyka się o dwudziestej trzeciej. Rówieśnicy wyjechali studiować marketing, pedologię czy inną eurosfastykę a ja zostałem na miejscu z etykietką "nieudacznik". Mimo zdanej matury nie miałem energii ani chęci żeby cokolwiek z tym faktem zrobić. Wszyscy mi dopierdalają, szepczą pierdolety o "Studyjach", "Wielkiej Karierze" i "Pracy we Fyrmie". Marazm i bezradność skutecznie trzyma mnie w tym Dole Przegrania. Nadal czuję się jak ten mały chłopczyk który ni chuja nie ma wpływu na rzeczywistość. Dręczą mnie sny w których próbuje biec ale coś mnie pęta w miejscu.

 

Jestem po dosyć mocnej indoktrynacji katolickiej. Świadomie wyzwoliłem się z tych bzdur ale one nadal gdzieś tam krążą w obiegu. Zawsze jak wybuchnę gniewem to czuję jak coś we mnie "wchodzi" - bez homoseksualnych konotacji oczywiście. Często w stanie ciężkiego upojenia alkoholowego zaczynam się rzucać na ziemie i drzeć z całej siły. Jest to dla mnie bardzo niepokojące, wszystko jest ok, dobrze się bawię, żartuję… aż tu nagle w jednej chwili zaczynam odpierdalać taką manianę że szok. Nie wiem czy ubieram swoje jazdy w postać wymyślonych diabełków żeby zwalić na coś odpowiedzialność czy może rzeczywiście coś się do mnie przylepiło.

 

Chciałbym coś ze sobą zrobić ale nie wiem jak okiełznać ten wywalający z każdej strony syf, ten chaos generowany bez powodu. Albo miota mną jak szatan albo tkwię w letargu jak pierdolony Fiat Punto na ręcznym. Odczuwam coraz większą żenadę wynikającą z braku kontroli nad samym sobą. Świat zapierdala a ja zamiast robić coś zajebistego to buldupupie.

 

Zaliczyłem wizyty u trzech psychologów, w cenie Złotej Roksy każdy, tylko po to żeby dowiedzieć się, że - hurr durr #ChybaCośMiJest #AleNieWiemyCo #MatkaNieTuliła. Psychiatra po 30 minutach "wywiadu" przepisał prochy na pół roku z zaleceniem przebadania wątroby bo może po nich jebnąć… Dr Oetker stwierdził że to nic innego jak bipolar ze zmianą faz co kilka miesięcy... Kiedy próbowałem protestować że mi przecież nastrój wariuje kilkanaście razy dziennie plus miewam inne nieciekawe stany to usłyszałem w odpowiedzi że tylko tak mi się wydaje, że mi przejdzie i żebym nie diagnozował się Internetem… jeszcze brakowało tylko recepty na "WeźNiePierdol". Wydaje mi się, że pół godziny rozmowy, w której większość to banały, takie jak nazwy szkół do których uczęszczałem, to trochę za mało żeby ustawiać człowieka farmakologicznie na tyle miesięcy. Jeśli tak wygląda prywatna wizyta to boję się myśleć co się musi odpierdalać na Kasie Chorych.

 

Obecnie siedzę na dupsku i gram w gierki (Persona 5, polecam!) na utrzymaniu starych, ambitnie. Rzuciłem pracę po siedmiu miesiącach gdyż nagły napływ gotówki zaskutkował ciągłą obecnością alkoholu w krwioobiegu i generalnie nieciekawym stanem umysłu graniczącym z zespołem presuicydalnym. Wódka poszła w odstawkę, wywaliłem to dziadostwo wraz z pijącym towarzystwem - w efekcie nie mam do kogo gęby otworzyć.

 

Od ponad roku regularnie słucham audycji, przeczytałem książki Pana Naszego i generalnie chciałbym poznać kogoś ciekawego do rozmowy, bo tak tkwię w tym własnym szlamie i tonę we własnych mirażach.

 

Pozdrawiam

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niezły bigos masz w głowie ;)

Skoro już Cię dobrze to przyparło do muru to czas sprzątać ten śmietnik. 

 

IMO - zacznij plan naprawczy poprzez uświadomienie sobie pewnych rzeczy.

 

1. o SOBIE

2. o rzeczywistości

 

Ad. 1 - Masz mocne ego, wypucowane, silne, określone, utrwalane, karmione, wypasione, itd. Problem w tym, że jest to ego ofiary, jeździsz po sobie i sam się blokujesz i ograniczasz. Twoje ego doskonale też opanowało wszystkie mechanizmy - racjonalizacji, projekcji, zaprzeczenia, wyparcia itd. Masz swoje bagienko w którym się taplasz i trudno Ci już uwolnić się z tego pomieszania i uwikłania.

Przyprawione to jest pełną gammą negatywnych myśli i przekonań, emocji (gniew, żal, złość, wina, zazdrość, wstyd) - no kurwa wszystko jest. Wszystko jest ciasno poupychane i zabetonowane, że trudno tu o przestrzeń na coś pozytywnego, refleksję, spokój, dystans.

Częściowo wynika to z wychowania i doświadczeń dzieciństwa, a częściowo sam to stworzyłeś. Teraz SAM masz to posprzątać.  

Przestań chodzić na smyczy opinii innych i swoich własnych dotychczasowych przekonań ;)

 

Ad. 2 Rzeczywistość Ci się nie podoba, bo masz co do niej irracjonalne oczekiwania, w ogóle jej nie akceptujesz, widzisz tylko własne przekonania i życzenia. Ponieważ masz konflikt i chaos w SOBIE to i z rzeczywistością i otoczeniem masz problem. Dlatego uciekasz - gierki, alko, fap, porno  i pewnie jeszcze inne atrakcje, które służą do uciekania w pozorną przyjemność.  

Zajmij się nałogami i uzależnieniami - akceptuj i doceniaj to co jest. Trzymaj się "tu i teraz".  

 

Zmieniaj drobne rzeczy, codzienną rutynę, zdobywaj nowe umiejętności (instrument, sport, żonglerka - pierdyliard innych rzeczy)

 

 

Nazbierało się w Tobie sporo emocji i to wybija. Nie bój się tego, spokojnie trzeba to przerobić. Dzięki temu staniesz się emocjonalnie dojrzalszy, silniejszy i poznasz lepiej swoje uczucia. 

 

Zerknij na artykuły na tej stronie https://zenforest.wordpress.com/

np. : 

https://zenforest.wordpress.com/2008/01/06/cztery-kroki-do-wolnosci/

https://zenforest.wordpress.com/2009/09/27/demony-ktore-niosa-przebudzenie/

 

Sporo inspiracji i konkretnych technik, jak Ci to odpowiada to sięgnij po całe książki.

 

Ponieważ jesteś inteligentny i masz poczucie humoru, to szybko załapiesz nowe podejście. 

 

 

p.s. ciekawie piszesz, może jakieś opowiadania byś skrobał :)

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@fulgur O kurde ile ja znam takich ważnych i obytych ze światem osób po "Ekonomii i Turystyce na Wyższej Szkole Unii Europejskiej". Sraj na to chłopie - zrobić studia dzisiaj może nawet małpa. Siądź na dupie i zastanów się dobrze co ci dał alkohol. Przypomnij sobie te wszystkie akcje które odjebałeś i zastanów się czy to wszystko jest warte tego upodlenia i pogardy, którą ludzie mieli patrząc jak najebany leżysz na podłodze i gadasz z diabłem. Bo jak zaczniesz zarabiać pieniądze - stare demony wrócą, gwarantuję ci to. Będziesz za każdym razem w sklepie spoglądał na półkę z alkoholami i twoja podświadomość ci będzie podpowiadać dokładnie: "kup sobie małpkę, nie piłeś już ponad miesiąc i jestem z ciebie dumny. Możesz sobie zrobić małą nagrodę - jedna małpka, nawet ci się w głowie nie zakręci a nagroda ci się należy". Masz być twardy i zapamiętaj jedno - nie ma czegoś takiego jak tylko jedna małpka, tak samo jak nie ma czegoś takiego jak tylko jeden papieros! Mój ostatni jeden papieros skończył się paleniem po paczkę dziennie przez następne pół roku!

Zacznij od poszukania nowej pracy, odstaw te jebane gry - one zjadają czas strasznie. Wywaliłeś pijące towarzystwo - to już jest krok milowy bo to właśnie towarzystwo cię ściąga do swojego szamba. Nie przejmuj się tym - listę znajomych trzeba od czasu do czasu odkurzać i wywalać jak śmieci tych, którzy życzą nam źle, oszukują nas, lub ściągają na złą drogę. 

Roboty zacznij już szukać dziś. I pomyśl na co byś chciał wydać zarobione przez siebie pieniądze. Jeśli będziesz miał ciągoty do alko to nie zostawiaj sobie na razie dużych sum na koncie - określ sobie jakiś cel. Może chciałbyś kupić samochód? Pojechać na jakąś wycieczkę? Nauczyć się jeździć na nartach? Kupić porządny rower? Zrobić sobie tatuaż jaki zawsze chciałeś? To też jest inwestycja w siebie!

Pozdro!

Edytowane przez Tomko
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"generalnie chciałbym poznać kogoś ciekawego do rozmowy, bo tak tkwię w tym własnym szlamie i tonę we własnych mirażach."

GENERALNE to nie słuchałeś dokładnie audycji Marka.

Odp: Skoro włączył  ci się już auto debuger  to przestań być miękka faja i nie czekaj na cud.

Przypomnij sobie kawałek o dwóch istotach żebraczych, twoje chcenie(fajnych ludzi) to jest czysta bierna postawa oczekująca.

Zacznij być w czymś  sam zajebisty to podobna zajebistość wróci(odnajdzie ) ciebie.

Własny szlam musisz posprzątać sam. Tak się składa, że masz do tego tutaj zajefajne narzędzia.

Miraże natomiast zamień na wizualizacje projektów, kroczek po kroczku posuwających cie do przodu.

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bóg zapłać Panowie za treściwe odpowiedzi i za świeże punkty widzenia.

 

@Szkaradny Już do mnie leci dyplom Wyższej Szkoły Ojapierdolingu i GulGulGotania. Oprawię go ładnie w ramkę i powieszę w widocznym miejscu mego masturbatorium - żeby cały czas mi przypominał ileż to czasu zmarnowałem na rezanie sobie bańki i że może czas z tym skończyć.

 

Ja oczywiście dostrzegam (czasami) ten niewygodny fakt, że sam skrupulatnie zbudowałem sobie całe to Uniwersum - łódeczkę targaną przez odmęty Bagna Ciepłych Pierdów, wraz z Przystanią ToNieMojaWinaToStaraMnieBiła. Czytam sobie forumowe opowiastki i tak dochodzę do wniosku że chyba delikatnie dramatyzuję w porównaniu z problemami innych osób. Wyszedłem sobie pobiegać, zlałem się zimną wodą, podarłem sobie ryja w poduszkę - i jakoś mniej mną targa. Co to tego że mam "ego ofiary" to chyba rzeczywiście - nawet nie zauważam że wszystko co wychodzi mi z ust i z klawiatury jest nasączone męczeństwem i próbą wygenerowania współczucia. 

 

Moja wizja rzeczywistości jest przepuszczana przez wewnętrzny Instagram, postrzegam świat w dziwnych kolorkach.

 

@Big Q Moje spierdolenie i lenistwo jest wprost proporcjonalne do posiadanych talentów. Klisza jak chuj, można powiedzieć - klasyk.

 

@Tomko Spotykam się z myśleniem że te Mityczne Studia to jakaś alchemia zmieniająca imbecyla w złoto przez sam fakt pojawiania się na zajęciach Gównologii na ciężkim kacu.

 

Wiem że raz wyrobione ścieżki pijaństwa natychmiast się uaktywnią jak tylko wezmę łyk mej ulubionej słodkiej homowódki. Rzucanie i nawroty rękodzieła internetowego już mi pokazały jak działa ten nałogowy schemat. Teraz oczywiście jestem Wielkim Przeciwnikiem Trunków Wyskokowych i Używek Wszelakich. Lekko mnie to śmieszy, zwłaszcza jak sobie przypomnę jeszcze niedawne eskapady do Żabki - niemrawe próby kupna flaszki poprzez wsadzenie w terminal dowodu osobistego.

 

@Tornado Dzięki, za zwrócenie uwagi na tą nieścisłość. Rzeczywiście moja ostatnia sentencja to nic innego jak kolejny kamuflaż oczekiwania na zbawienie.

 

   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.