Skocz do zawartości

Netkobiety na temat płacenia na randce


Rekomendowane odpowiedzi

http://www.netkobiety.pl/t108312.html

 

Drodzy bracia, niezłe jaja, przejrzałem pierwszą stronę i tyle razy mnie rozbawiły, że hej.

 

Wybiórcze cytaty:

Cytuj

 

Zeby sobie kupic drinka nie musze isc na randke.

To jest w 100% nalezny mi haracz od łosia, dla ktorego stracilam czas. 
Nie-łoś z pewnoscia nie bedzie zalowal tej dychy w przyszlosci...

 

 

Cytuj

A nie jest odwrotnie?

Nie, nie jest odwrotnie, skoro to Ty chcesz iść na randkę. a dziewczyna ma szansę na niej stracić czas.

 

Cytuj

Jeśli umawiasz się z kimś kompletnie nieznajomym, np. z netu, wtedy to jest bardziej spotkanie zapoznawcze, nie randka - i w sumie nie ma nic złego w płaceniu każde za siebie. Ja czasem na takie spotkania nawet się nie picuję big_smile Ostatnio po prostu umówiłam się z gościem w jednym ze spacerowych miejsc w mieście, gdzie akurat miałam być z dziećmi big_smile
Wypiliśmy w trakcie kawę, chciałam zapłacić za siebie, ale gość nie pozwolił, nawet za colę dla dzieci.
Nie zmienia to faktu, że jakby mi zapowiedział wcześniej, że chętnie się spotka, ale płacić nie zamierza, to bym się z nim nie spotkała. Bo nie o samo płacenie chodzi.

Taaaaak, oczywiście:lol:

 

Cytuj

Jeszcze mi się nie zdarzyło, żeby jakiś facet za mnie nie zapłacił, chociaż zawsze wyciągam karte i chcę zapłacić sama. Jeśli on płaci na pierwszym spotkaniu, czuję się zobowiązana "odstawić" mu tą kawę na kolenym..
Ale jakby mi koleś wyskoczył z tekstem że idziemy na kawę ale każde płaci za siebie, to bym go wyśmiała :-D taki typ co na krzywy ryj szuka zysku nic nie zyskuje
I jak to wróży na związek? Jesteście razem i powiedzmy gotujecie razem kolację to będziesz ważył swoją porcję i jej, żeby równo rozliczyć koszty? :-D

A jej postawa to niby nie na krzywy ryj? :lol:

 

A tutaj to już całkiem mistrzostwo logiki i hipokryzji

Cytuj

Jak facet jest w kiepskiej sytuacji finansowej, która nie pozwala mu na postawienie kawy to niech nie zajmuje się randkowaniem tylko zarabianiem hajsu.
No chyba, że szuka sponsorki (a zauważyłam, że takich asów jest coraz więcej)

 


Tak czytam i czytam i zaczynam odnosić wrażenie, że one w swoim życiu nic nie robią poza pisaniem pierdół na forach i chodzeniem na randki.

 

Czyli tak drodzy bracia, musicie najpierw przesiedzieć kilka lat w piwnicy, żeby zarobić hajsu i potem randkować, żeby szanowna pani się Was nie wstydziła.

I jeszcze te manginy wtórujące tym rozkapryszonym babom, bleee.

 

 

  • Like 1
  • Haha 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma się co obrażać :) Panie przynajmniej piszą co myślą :) W realu pewnie by Ci powiedziały, że : ,,pieniądze nie są najważniejsze, liczy się to co ktoś ma w środku i czy będzie mnie kochał blablablabla"

Z drugiej strony mają nawet trochę racji, jak facet nie ma kasy to niech się skoncentruje na sobie i swoich celach i niech nie zawraca sobie głowy kobietami bo to mu gówna da :)

Edytowane przez dobryziomek
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 hours ago, czader said:

Ale jakby mi koleś wyskoczył z tekstem że idziemy na kawę ale każde płaci za siebie, to bym go wyśmiała :-D

[...]

Nie, nie jest odwrotnie, skoro to Ty chcesz iść na randkę. a dziewczyna ma szansę na niej stracić czas.

w sumie wtedy taki koleś jest tzw. petentem, więc tu myślę że nie można by się całkiem nie zgodzić z tym rozumowaniem - tym bardziej jeśli nie robią nic po za szukaniem bolców :D Nie żebym ich bronił, ale tak to wygląda z ich perspektywy.

Edytowane przez Snk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy nie płaciłem za laskę na spotkaniu. O dziwo chyba tylko raz się spotkałem ze zdziwieniem ze strony samicy. W dodatku tej co potem byłem z nią w relacji. Szybko się nauczyła reguł gry, że każdy płaci za siebie. Zapłaciłem za nią może z 2 razy w trakcie związku ale potem to ona płaciła za mnie.

 

Pół roku temu miałem okazje spotkać się z (jak się później dowiedziałem) feministką z pewnego serwisu o nazwie na B. Standardowo wygolone pół głowy ale jakaś brzydka nie była. Tym razem to ja się zdziwiłem bo z góry uprzedziła żebym tylko nie próbował za nią zapłacić :D

 

A co do tych komentarzy na babskim portalu to brak słów... gold diggerki. Taka z automatu by u mnie dostała bana(na) w realu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, BrightStar napisał:

Z tym akurat się zgodzę.

No tak, trzeba do czegos dojsc. 

Tylko tutaj chodzi o styl wypowiedzi.

Na chuj mi jakas biedna laska co nie potrafi zaplacic za siebie jak ja moge miec co zechce?

Sama taka postawa mnie irytuje, bo sprowadza sie do tego, ze traktuje Cie jak karte kredytowa, zaczniesz od kolacji, skonczysz na samochodzie, a ja i tak przebolcuje kto inny, bo takiej nigdy nie dogodzisz.

 

Zabieram kobiete z wlasnej inicjatywy w bardzo drogie miejsce i wiem ze jej nie stac to moge zaplacic, ale jak kurwa nie oferuje nawet zeby zaplacic za kawe ktora wypila, te marne 10 zeta, to jak dla mnie moze spierdalac na drzewo.

Jej pieniadze sa jej, a faceta wspolne. 

  • Like 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zasada jest bardzo prosta. Płaci zawsze ten, kto zaprasza w jakieś miejsce. Dopóki nie padnie magiczne "zapraszam Cię", to nie ma obowiązku płacenia. Nie ma znaczenia, czy jest to obiad za 100 czy herbata za 5 zł.

Jeśli chcę wyjść gdzieś z dziewczyną, a nie mam ochoty płacić, to zwyczajnie proponuję jej jakieś miejsce, a to już ona podejmuje decyzję, czy ją no to stać, czy nie. Czasem mówię wprost, że nie mogę jej zaprosić. Reakcje są różne, ale życie staje się łatwiejsze.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś koleżanka powiedziała mi ,że jej zdaniem facet powinien zapłacić za 1 randkę bo może się jej nie spodobać. Właśnie zdałem sobie sprawę ,że gdyby panie miałyby płacić za siebie to nie było by ich stać na randkowanie. :) Ta sama koleżanka w ciągu roku spotkała się z 90-100 facetów z portalu. A Była w tym roku kalendarzowym w 3 miesięcznej relacji podczas której nie korzystała z portali. Był taki okres ,że umawiała się z 2 facetami jednego dnia i tak 3 razy w tyg. (na pierwsze spotkanie). Jeśli na każde spotkanie wydawałaby 20-50 zł to jest 120-300zł tygodniowo i 480-1200 zł miesięcznie. I to tylko przy założeniu,że były tylko 1 randka która okazała się klapą.  

Żeby nie było mężczyzna zaczyna się od 180 cm. :P  Kontynuując 6 randek tygodniowo to wychodzi 5760-14400 zł rocznie. Gdyby panie musiały ponosić te koszta to by musiały ograniczyć ilość randek/ co by pośrednio ograniczało wybór. A są to wartości już po odsianiu spośród "chętnych". Jeśli spotkania są za darmo a jest ta duża liczba ofert to panie wybierają jak w ofertach banków. (najlepsze oferty dla nowych klientów i dłużej tym gorsze warunki ;) ) 

A na koniec zakładam,że koleżanka mówiła prawdę ;) a nawet jeśli nie to daje pewien zarys sytuacji. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie trochę te komentarze przypomniały forumowe, parafrazując:

- daję jej 2-3 randki, jeżeli nie rozchyli nóg to wypad 

itd.

 

Oczywiście można się spierać, że przecież obie strony mają z tego korzyści, ale to jak kopanie z koniem - to facet zawsze (wyjątki potwierdzają regułę) więcej wnosi finansowo w relację. Ponadto zgodnie z zasadą, że to zapraszający płaci zawsze wychodziłem pierwszy z inicjatywą. Jeżeli trafiła się uparta jednostka to dzieliliśmy się rachunkiem. Z reguły nie zostawałem na lodzie i drugie spotkanie było w jakiś sposób organizowane lub pokrywane finansowo przez drugą stronę. Może to po prostu dobre kryteria wyboru dziewczyn. W końcu na randki chodzę rzadko, bo spotykam mało interesujących i ładnych kobiet.

 

Chociaż dla ekstremalnych randkowiczów chodzących kilka razy w tygodniu jestem w stanie zrozumieć, że najlepszą dewizą jest płacenie każdy za siebie, bo faktycznie idzie zbankrutować. 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja uważam że krytykowanie zjawiska pod tytułem : "facet stawia" to błąd. Kobiety same odkrywają się z tym o co im naprawdę chodzi, a tak się składa że chodzi im zawsze o to ile masz pieniędzy więc dlaczego by tego nie wykorzystać?

Szukanie honoru czy przyzwoitości w kobiecie to tak naprawdę brak kontaktu z rzeczywistością, one takich rzeczy zwyczajnie nie rozumieją na poziomie komórkowym, stąd roszczeniowość i wymagania z kosmosu.

Należy się dostosować i robić swoje tj. mieć pieniądze lub wyglądać na kogoś kto je ma. Wtedy randkowanie staje się o wiele prostsze.

 

Miałem kiedyś znajomego, który był wielkim bojownikiem o to kto płaci na randce, a mianowicie zawsze z góry zapowiadał na początku randki dumny z siebie że on płaci tylko za siebie i nie robiło to dobrego wrażenia na kobietach, obgadywały go potem że buc, sknera, niewychowany, cham itp. Fakt że jego zachowanie było bucowate bo potrafił się kłócić o 40 groszy z innym znajomym.

Pewnego razu spotkał kobietę z którą umówili się do dość drogiej restauracji i ona przed randką zapowiedziała że płacą osobno. Na następnych randkach też płacili oddzielnie a nawet raz zaprosiła go do domu i sama ugotowała żarcie i za nie zapłaciła. Koleś się zakochał, dla niego to była "ta jedyna" i oczywiście "inna niż wszystkie". Po ok pół roku wzięli ślub no i czar prysł bo okazała się jednak taka jak wszystkie i ciągnie z niego hajs tak że nawet telefonu nie mógł sobie kupić takiego jak chciał bo księżna pani nie pozwoliła bo za drogi dodatkowo stała się współwłaścicielem jego samochodu, który na nią przypisał bo jak mówi nie mógł znieść już tego ciągłego pierdolenia. No i za mieszkanie, benzynę i wszystkie inne rzeczy codziennego użytku płaci się jego hajsem.

 

Jaki morał z tej historii ? A no taki że niektóre panie myślą, potrafią się dostosować i grać takie jakimi w danej chwili chce ich widzieć facet, a że wiedzą że np płacenie osobno jest dobrze widziane przez facetów to to robią budując swój pozytywny obraz w głowie samca, który myśląc że znalazł inną niż wszystkie tak naprawdę wchodzi do jaskini lwa.

 

  • Like 7
  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, czader napisał:

Jak facet jest w kiepskiej sytuacji finansowej, która nie pozwala mu na postawienie kawy to niech nie zajmuje się randkowaniem tylko zarabianiem hajsu.
No chyba, że szuka sponsorki (a zauważyłam, że takich asów jest coraz więcej)

28f7e8d27911.gif

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem całość i mam swoje przemyślenia.

Weźmy np. Gościa w  związku kilku letnim który zawsze stawia płaci kupuje drogie prezenty kobiecie jednak  ta pani w zamian może tylko dać mu dupy, czyli facet wydał sporo żeby dostać niewiele i teraz ta sama dama daje dokładnie ta samą dupą na imprezie za 2 piwa,drinki innemu czyli krótko co to za interes wydawać na panią dużo skoro inny wyda nie wiele i ma to samo. 

Moim zdaniem 1 gość przegrał po całości a ten drugi wygrał bo nie poświęcił czasu,energii,pieniędzy i ma to samo 

Czyli im mniej wydasz na kobietę tym lepiej będzie się czuć bo i tak dostaniesz od niej tylko jedno one same pokazują że to nie jest dużo warte 

 

  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawa jest zasadniczo bardzo prosta :)

17 godzin temu, czader napisał:

skoro to Ty chcesz iść na randkę. a dziewczyna ma szansę na niej stracić czas.

Facet również może stracić czas na takiej randce - to działa w dwie strony - o ile do niej dojdzie, bowiem panie mają w zwyczaju odwoływać spotkania niekiedy bez powodu.

17 godzin temu, czader napisał:

Nie zmienia to faktu, że jakby mi zapowiedział wcześniej, że chętnie się spotka, ale płacić nie zamierza, to bym się z nim nie spotkała. Bo nie o samo płacenie chodzi.

Chętnie bym się z taką spotkał, a gdyby przyszło do płacenia to bym jej powiedział - ,,Wybacz, ale nie zapłacę ponieważ jestem po rozwodzie, a sprawa rozwodowa całkowicie oczyściła moje konto, w dodatku mam na utrzymaniu starszą siostrę" :D a potem bym wyszedł i wsiadł do taksówki - chciałbym zobaczyć jej minę :)

17 godzin temu, czader napisał:

Ale jakby mi koleś wyskoczył z tekstem że idziemy na kawę ale każde płaci za siebie, to bym go wyśmiała :-D taki typ co na krzywy ryj szuka zysku nic nie zyskuje

Jest diametralna różnica z ,,pójściem na kawę" a ,,zaproszeniem na kawę"

Jeśli idę na piwo z jakąś kobietą, to nie znaczy, że ją zaprosiłem.

Ale zaraz zapewne znajdzie się jakiś mądry, który napisze, że ,,płaci ten, który zaprasza" - najlepiej jest nie zapraszać - albo zapraszać i oczekiwać zaangażowania w spotkanie przynajmniej w podziale 50/50.

Dzisiaj wiem, że jeśli na pierwszym spotkaniu nie dogadam się z Panią w kwestii finansów i potencjalnego rozliczania za spotkanie - to na tym etapie wiem, że nie mam co angażować siebie, swój czas w taką relację.

17 godzin temu, czader napisał:

No chyba, że szuka sponsorki (a zauważyłam, że takich asów jest coraz więcej)

Kiedyś w czasach latania za jedną Panią, którą zaprosiłem właśnie na randkę, pochwaliła się w szerokim towarzystwie, że ,,jest na moim utrzymaniu"

Oczywiście zjadła i wypiła za moje, ale żeby sama dać coś od siebie, to Panie ,,miły jesteś ale mam plany na później - idę na imprezę" - na imprezę rzecz jasna nie zaprosiła...po takich akcjach czułem się jak g***o.

Owszem - zdarzają się Panie, które same potrafią zaprosić, zaproponować wspólne wyjście a nawet zapłacić za siebie, ale jest to rzadkość, która odchodzi już do lamusa.

17 godzin temu, czader napisał:

Bo nie o samo płacenie chodzi.

Chodzi tylko i wyłącznie o kasę, o pokazanie ile $ jesteś w stanie zapłacić za jej obecność i ewentualne otrzymanie od niej premii, w postaci jej ciała.

A gdyby każdy zapraszający facet w miesiącu 2, 3 czy więcej kobiet - miałby za nie wszystkie płacić - to nagle się okaże, że 3/4 jego wynagrodzenia idzie na dokarmianie zagrożonego gatunku jakim są roszczeniowe Panie.

17 godzin temu, czader napisał:

Nie zmienia to faktu, że jakby mi zapowiedział wcześniej, że chętnie się spotka, ale płacić nie zamierza, to bym się z nim nie spotkała.

Jakby mi powiedziała, że przyjmuje zaproszenie, ale swojej pupci nie da, to bym się z nią nie spotkał :D

  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam problemu, żeby zapłacić za kobietę, jeśli mowa o jakimś soku, czy głupiej kawie za 10 zł. Ale nie wydałbym nawet 50 zł na laskę, gdybym nie miał 100% pewności, że będzie z tego seks, a jak wiadomo taka całkowita pewność to tylko u divy, dlatego na początku preferuję tanie randki.

 

Ogólnie wychodzę z założenia, że bez sensu wydawać dużo kasy na kobiety, bo po rozstaniu nie będzie to miało znaczenia, czy ją utrzymywałeś, czy byłeś sknerą i nie chciałeś kupić jej drogiego prezentu - i tak będziesz tym złym. Jak będziesz za nią płacił to na koniec nie będzie wdzięczności, wytłumaczy to sobie tym, że to taka rekompensata z Twojej strony za "zmarnowanie jej czasu". Tak więc jak już i tak mam być tym złym to wolę zachować więcej pieniędzy dla siebie.

 

Trzeba kalkulować co się bardziej opłaca. Mam znajomego, który przez prawie 2 lata spotykał się z taką typową nazwijmy ją ładnie "golddiggerką", kolacje za kilkaset złotych były częste. Policzył, że w ciągu tych niecałych 2 lat wydał 10 000 tysięcy złotych na samo paliwo w celu odwożenia jej po randce do domu (mieszkała w sąsiedniej miejscowości, a jego sportowe auto dużo pali), a kiedy znalazła zamożniejszego to on poszedł w niepamięć. A z iloma fajnymi panienkami można by mieć seks w tym czasie za takie pieniądze...

 

Edytowane przez Master
  • Like 4
  • Zdziwiony 1
  • Smutny 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poruszcie na pierwszej randce rozmowe na temat placenia, powiedzcie ze wasza ex byla strasznie skapa i czesto rzadala placenia za siebie a wy zwyczajnie traktujecie kobiety, ktore chca zebyscie placili za wszystko jak dziwki - dziwkom tez placi sie za czas :D Duze prawdopodobienstwo, ze pani za siebie zaplaci, ale drugi raz juz sie nie zobaczycie hehe.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@czader, @Endeg. Źle przeczytaliście. Randek było więcej niż 90-100. Ona spotkała się z taką ilością facetów. czyli było 90-100 pierwszych randek x drugich trzecich itd. Co do płacenia póki co zbroja trzyma się mocno więc mój domyślny mindset jest ja zapraszam ja płacę. Jeśli kobieta płaci za siebie to dostaje plusa jeśli nie to sobie zaznaczam w głowie. Nic nie wymagam ale bacznie obserwuję. No i kwestia podejścia czy współpracuje czy też nie. 

 

Inna sprawa ,że płacąc za jakieś rzeczy czy usługi oczekujemy określonych korzyści. Nikt nie opłaci sąsiadowi OC do auta nie płaci rachunków itp. Więc jeśli za coś płacimy to traktujemy to jako własność czyli dajemy sobie prawo do zarządzania tym czymś. W związku z tym kobiety nie powinny chcieć by za nie płacono. A bycie z kobietą to nie własność tylko dzierżawa. Nie zapominajmy o tym. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No i jak tam chłopaki idą wam te wasze podboje erotyczne z tym nastawieniem że kobieta jest równa i płaci za siebie? Za.uchaliście już coś, czy nadal nie czaicie jak to działa, mimo 5 milionów postów na tym forum? Czy może uważacie, że uda wam się zmienić świat?

 

ps. proszę o nieodpowiadanie na posta przez osobę która założyła sobie tysiąc multikont na tym forum po 1 lipca, sama sobie te konta plusuje i sobie na wzajem słodzi, ale nie przychodzi jej do głowy że nie trzeba mieć IQ większego niż 100 żeby rozpoznać że to są konta z których pisze jedna i ta sama osoba.

 

Edytowane przez rewter2
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nijak bo obecnie zasuwam. Stosuje pln-terapię. Nie ukrywam jednak ,że irytują mnie pytania o pieniądze przy każdym spotkaniu. Odpowiadam tak by nie odpowiedzieć. Myślę by za jakiś czas znaleźć ff by umilić sobie czas między pracą a rozwojem. 

Choć zdarzało się by dziewczyna zapraszała mnie gdzieś potem po drodze chińczyk na wynos by zjeść u niej. Każdy płacił za siebie ale były oczekiwania by się zadeklarować. Czasem dziewczyny chętnie coś gotowały zapraszały na jakieś darmowe wydarzenia kulturalne itp. 

 

Co do straty czasu to kobiety żyją dłużej i mają go więcej choć niekoniecznie więcej na łowy związkowe.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś dałem się ładnie podejść albo nie tyle podejść, co - słusznie albo niesłusznie - nie wróciłem do tematu.

Poszedłem z panną poznaną z neta na bilard, ale ta idąc po drodze zobaczyła kręgle i niczym dziecko, które spostrzegło lizaka powiedziała:

- Chodźmy na kręgle, dawno nie byłam.

- OK, nie robi mi to większej różnicy, ale rozbijemy koszty po połowie - odparłem. Wszak bilard to ok. 12 zeta za 1h, ale kręgle... 4 razy tyle.

Idziemy, ale zapadła niezręczna cisza.

 

Pani przy kasie spytała o numer obuwia, wydała sofiksy, a kiedy przyszło płacić "moja" panna myyyyyyyyyyyyyyyk - na ławeczkę oddaloną w bezpiecznej odległości, żeby nie dotarło tam żadne pytanie o kasę.

Myślę, no dobra, ch_j tam, przeżyję to, następna nauczka. Nie wróciłem do tej sprawy, a w sumie nie wiem dlaczego - może to kwestia mojego wychowania, że skoro ktoś nie poczuwa się do reakcji na dane zdarzenie to nie poruszam tematu, ale też ograniczam relację. Randka ani dobra, ani zła, ale bez zapłonnika, że miałbym ochotę na więcej. W sumie od dłuższego czasu tak mam, że nie biegam za pannami jak kiedyś, bo poznałem zasady gry, a te mają mi za złe, bo "to facet powinien biegać za kobietą".

Serio? :D

Nic nie umniejsza faktu, że zostałem dymnięty na prawie 5 dych.

No cóż... c'est la vie.

Edytowane przez Tony Montana
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.