Skocz do zawartości

Jak nie przegiąć???


Rekomendowane odpowiedzi

Witam bracia,

Zakładam ten temat, gdyż potrzebuję waszej pomocy.

Moja małżonka świruje, a nie chcąc się jej poddać muszę opracować jakąś strategię.

W ciągu ostatnich kilku miesięcy zaczeła mnie trochę dojeżdżać, w dość chamski i typowy (jak się okazało dla kobiet) sposób, mianowicie sypała tekstami w stylu, "mało się starasz", "w niczym mi nie pomagasz", "inni znajomi mężowie zarabiają więcej", "cały dom na mojej głowie, a Ty jako facet się nie wywiązujesz bo inni faceci utrzymują cały dom".

Wkurwienie mnie wzięło mocne, bo to wszystko to kompletne bzdury, oczywiście znam sytuację moich znajomych i wiem, że w naszym gronie wiedzie się nam najlepiej. Odciążam ją z dzieciakami, pomagam w obowiązkach domowych, ponadto wszystkie sprawy techniczne (naprawy samochodów - mamy dwa samochody, remonty domu itp.) załatwiam w zasadzie sam, przez co bardzo żadko bierzemy fachowców, dzięki czemu dużo kasy zostaje w kieszeni. Ostatnio wczasy dwutygodniowe przynajmniej dwa razy w roku. Dodatkowo generuje dodatkowe dochody w postaci róznego rodzaju handlu (nieruchomości, sprzęt elektroniczny, samochody itp). Podsumowując, jestem skromny, ale wiem, że jestem najbardziej ogarniętym facetem w naszych rodzinach i wśród naszych znajomych. 

Jej zachowanie wkurwiło mnie zajebiście i postanowiłem ją ukarać, a może bardziej wychować. Do tej pory dążyłem do zbudowania partnerskiego związku funkcjonującego na uczciwych zasadach, ale do tej pory jakoś nie zauważyłem wielkiego jej zaangażowania (pomimo jej deklaracji i zapewnień, że też tak chce) a raczej odbębnianie minimum i byle jak.

Na szczęście, pomimo, że z zewnątrz jestem postrzegany bardziej jako intrawertyk i osoba spokojna, to mam również taką cechę, że jak ktoś mi coś bezpodstawnie zarzuca, to szybko reaguję z użyciem konkretów, wytrącając przeciwnikowi argumenty, jednocześnie kończąc sprawę pomyślnie dla mnie. Tak też było i tym razem, żonę zgasiłem i sprowadziłem do parteru.

Mimo wszystko, dzięki jej zachowaniu (nigdy wcześniej nie przypieprzała się do mnie w taki sposób) zacząłem analizować całą sytuacje, i doszedłem do wniosku że z partnerskiego życia nic nie będzie, że trzeba myśleć tylko o sobie i dzieciakach. W mojej świadomości szybko zbudowałem swój nowy świat i nowe życie do ktorego chcę dążyć, a ją traktowac jako matkę moich dzieci i jako "kogoś dodatkowego" - narazie rozwodzić się nie chcę, bo to chyba nie jest aż taka masakryczna sytuacja.

W związku z powyższym, chciałbym podjąć jakieś konkretne działania, żeby ją utemperować, zacząć wymuszać na niej obowiązki i branie odpowiedzialności za swoje zachowanie. Do tej pory w pewnych sprawach dawałem jej luz i tolerowałem pewne olewatorstwo, ale obecnie doszedłem do wniosku że to już się skończyło.

 

Dokręcanie śruby chciałbym zrobić w taki sposób, żeby nie przegiąć. Mam na myśli, żeby nie doprowadzić do rozwodu i przede wszystkim chcę uniknąc wojny o dzieciaki. Zależy mi na wychowaniu dziaciaków. Za 15-20 lat jak już będą prowadzić swoje życie, sam trzasne drzwiami, ale teraz nie chcę ich zostawiać z nia, a biorąc pod uwagę nasze sądownictwo, w przypadku rozwodu, byłby bardzo duże szanse na takie zakończenie.

Sprawa wygląda tak, że mieszkamy w jej domu, który dostała po rodzicach. W zasadzie dom dostała jako problem, którego nikt z jej rodziny nie chciał, bo dom wielki, w opłakanym stanie, do kapitalnego remontu, którego koszty znacznie przekraczają zakup lub wybudowanie nowego domu. Przez cały okres naszego małżeństwa w zasadzie tylko ja dbałem o jego ulepszenie i remonty wsadzając w niego dziesiątki tysięcy złotych w sytuacji, gdy nie mam do niego żadnych praw (dom wyłącznie na żonę).

Po ostatnich wojnach powidziałem, że nie mam zamiaru więcej pchać zarobionej przezemnie kasy w jej dom, bo nie mam żadnej gwarancji, czy za parę lat nie wywali mnie z niego, a jako stary i być może już schorowany dziad nie będę miał możliwośći zorganizowac sobie lokum, zatem dałem jej trzy wyjścia: przepisać na mnie połowę domu jako zabezpieczenie wkładu, zapisać dom w całości na dzieciaki, rozdzielność majątkową. Na pierwszą opcję się nie zgodziła, bo twierdzi że nie wie czy ja jej nie wyroluje, na drugą też nie bo, w potrzebie będzie zablokowana sprzedaż domu, na trzęcią tym bardziej nie bo dla niej rozdzielność majątkowa to koniec małżeństwa - I tutaj coś we mnie pękło, gdyż to stwierdzenie spowodowało, że sama się zdradziła.

Od około dwuch miesiecy ja przejąłem rolę tresera, określiłem wstępnie krótko zasady, czego napewno nie będę tolerował, co na zasadzie wspólnoty, a co mam w dupie.

Widzę że powoli to działa, ale moja małżonka jest dość inteligentna i wiem, że nie będzie do końca uległa i będzie się stawiać.

Nie chodzi mi o ten dom, bo to mam w nosie,inwestuję w inne zasoby (wiedzę, wykształcenie, umiejętności), lokum szybko sobie ogarnę, ale chcę we względnym spokoju wychować dzieciaki, tym bardziej że jej rodzina i środowisko rodzinne, to bardzo silny matriarchat, mocno podlewany alkocholem. Jej ojciec się zapił (chyba z żalu i bezsilności, bo moja teściowa, jest naprawdę parszywą jednostką - królową uzaleznioną od imprez alkocholu itp.). Niestety po fakcie (ślubie) otworzyły mi się oczy w co wdepnąłem, ale uznałem że nie ma sensu się nad sobą użalać, tylko działać.

 

Trochę się rozpisałem, ale chciałem w miarę najlepiej przedstawić sytuację.

Mam nadzieję otrzymać jakieś sprawdzone strategie działania.

Dużo tematów już przeczytałem na forum i wiele wiem, ale uważam że każda taka sprawa jest delikatna, i wymaga indywidualnego potraktowania.

 

Będę wdzięczny za pomoc

 

ps. jak będa skargi że za długi post, to edytuję i jakoś go upcham.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zawsze, ale to zawsze niezależnie czy ktoś singiel hajtany rozwodnik itp. to zalecam, by mieć oszczędności o których nie dowie się nikt, nawet rodzice, dzieci, żony, mężowie. Nie chodzi o nieufność, no ale swego rodzaju świadomość finansową jest dla mnie bardzo ważna - już swoje w życiu zbankrutowałem i nie chcę tego ponownie doznać, dlatego dla kogoś mogę być dusigroszem, cóż ludzie są nie do końca empatyczni.

 

Na Twoim miejscu zacząłbym wymagać od niej więcej i wyrażać dezaprobatę dla jej zachowań - jak one nam tak my im. Niestety nie podoba mi się ogólnie w związkach to, że trzeba grać ich kartami a nie naszym...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, Camilovesky napisał:

Zawsze, ale to zawsze niezależnie czy ktoś singiel hajtany rozwodnik itp. to zalecam, by mieć oszczędności o których nie dowie się nikt, nawet rodzice, dzieci, żony, mężowie. Nie chodzi o nieufność, no ale swego rodzaju świadomość finansową jest dla mnie bardzo ważna - już swoje w życiu zbankrutowałem i nie chcę tego ponownie doznać, dlatego dla kogoś mogę być dusigroszem, cóż ludzie są nie do końca empatyczni.

 

Na Twoim miejscu zacząłbym wymagać od niej więcej i wyrażać dezaprobatę dla jej zachowań - jak one nam tak my im. Niestety nie podoba mi się ogólnie w związkach to, że trzeba grać ich kartami a nie naszym...

 

Tak też teraz robię, ale boję się, że gdzieś przegnę pałę. 

Mamy oddzielne konta od początku małżeństwa, pomimo prób połączenia finansów, gdzieś pod skórą czułem, że nie ma pod wspólną kasę odpowiedniego gruntu, na szczęście mój 6 zmysł mnie nie zwiódł. Moja kobita jest pewna siebie, prawie nigdy nie przyznaje się do błędu, i też prawie nigdy nie przeprasza, jeżeli już jej sie zdarzy to nazasadzie odczepnego, bez jakiejś refleksji, że faktycznie gdzieś nawaliła, i wiem, że dla niej argument że ją zostawię, nie jest jakoś bardzo przerażający. Dwa lata przed ślubem mieliśy mocne spięcie i wtedy odszedłem. Pomimo że wcześniej ją przestrzegałem, że jeżeli nic nie zmieni w sobie to tak się stanie, i pomimo tego się nie starała, może myślała że blefuję. Po rozstaniu niby coś próbowała ratować, ale według mnie słabo i bez jakiegoś zaangażowania. Więc albo ona ma spore jaja, żeby rozgrywac " po męsku", albo mocno wszystko w sobie kisi, i pomimo że na zewnątrz nie wiele widać, to w środku może przechodzić dramat - tacy ludzie też są, a ja, pomimo że bardzo dobrze wyczuwam i rozkminiam ludzi, do tej pory do końca jej nie rozgryzłem pomimo kilkunastoletniej znajomości. Ale widzę że szkło zaczyna pękać i wyłazi typowy schemat działania baby.

Chcę doprowadzić do rozdzielności, ale chcę to zrobić delikatnie, może pod pretekstem bezpieczeństwa pod pozorem uruchomienia jakiegoś ryzykownego na plajtę biznesu.

Edytowane przez Animavilis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   @Animavilis Widzę że sam doszedłeś do właściwych wniosków i dobrze działasz.

 

Niewiele tu rad można udzielić. Trzymaj gardę i niech Ci nie włącza się poczucie winy wobec baby i tyle.

Gdybyś nie rozumiał zachowania swojej małżonki, jej gierek i gówno testów, pisz, doradzimy.

Na razie Twoja sytuacja jest schematyczna i zbyt pobieżnie opisana, aby udzielić szczegółowych porad.:)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Adolf napisał:

   @Animavilis Widzę że sam doszedłeś do właściwych wniosków i dobrze działasz.

 

Niewiele tu rad można udzielić. Trzymaj gardę i niech Ci nie włącza się poczucie winy wobec baby i tyle.

Gdybyś nie rozumiał zachowania swojej małżonki, jej gierek i gówno testów, pisz, doradzimy.

Na razie Twoja sytuacja jest schematyczna i zbyt pobieżnie opisana, aby udzielić szczegółowych porad.:)

 

Nie chciałem rozciągac posta do wielkich rozmiarów, bo sam nie lubię takich pisać.

 

Podłoże jest takie, że w zasadzie od czasu ślubu jeste w stanie wojny z jej matką i siostrą, i od niedawna z jej szwagrem. Wszyscy zajebiście toskyczni, roszczeniowi i przeświadczeni o swojej zajebistości. Jej matka, jej alkocholiczką, a do tego z tak parszywym charakterem, że trudno sobie wyobrazić. Jej mąż (mój zmarły z przechlania teść) był typowym białym rycerzykiem - bankomatem, cieciem i popychlem, miał ksywę "łoś". Schemat mamusi szybko podłapała młodsza siostra mojej żony i też nie szanowała swojego ojca, pomimo że ten się zacharowywał i słał kase na wszystkie zachcianki, a teraz po wielu latach widzę że i moja żona zaczyna podobnie pogrywać. Najgorsze jest to, że teściowa wszystkich traktuje i traktowała jako swoich pachołków (swoje córki, męża, ojca, brata, matkę i nawet zięciów tak chciała traktować), a w razie potrzeby, umiała zmanipulowac jednych przeciwko drugim, stając się sprzymierzeńcem wybranej przez siebie strony, oczywiście w zamian za korzyści, której jej były potrzebne. Cała ta trójka ma zakaz wstępu do domu w którym mieszkamy, oczywiście to się też odbija na mojej rodzienie, która jest pomocna i w każdej chwili mogę na nich liczyć.  Jestem jedynym facetem w tym środowisku i w rodzinie mojej żony który postawił się w ten sposób babom. Oczywiście zycia partnerskiego z tego nie będzie. Co prawda z kijami nie biegamy i nie rzucamy w siebie bluzgami, ale wyznaczyłem granice, i powiedziałem, że albo odszczekają to co zrobili ( przez długi czas, będąc grzecznym i dobrze wychowanym facetem, znosiłem syf i szambo, które serwowała mi jej rodzinka) i wtedy troche popuszczę granice, albo będę ich jebał bezlitośnie w każdej sytuacji, która będzie tego wymagała.

Do niedawna myślałem, że moja zona jest manipulowana i buntowana przez jej matkę i starałem się, żeby jej przedstawić faktyczne intencje matki i siostry również. Ale widze, że to na nic. 

Przyznam że od jakiegoś czasu jej siostra próbuje wyprostowac relacje, ale postawiłem jej warunki, i zobaczymy co dalej.

 

Edytowane przez Animavilis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spokój i opanowanie. Plan i systematyczne wdrażanie, powoli, ale konsekwentnie. To, że teraz mówi, ze intercyza nie, to nie znaczy że pod wpływem nowych wydarzeń, to się nie zmieni w przyszłości. Moja intercyzie nie mówiła nie, ale prosiła o konkretny powód. Wiem, że potrafi być konkretna jak facet, więc byłem przygotowany. Powiedziałem, że wchodzę w duży interes, można dużo zarobić ale i wszytko stracić. Też mieszkam w mieszkaniu mojej kobietony (jest tylko na nią), ponieważ w tak nudnych sprawach jak prawo się nie wdraża, stwierdziłem, że i tego nie sprawdzi, że jak zbankrutuję, to ją mogą pociągnąć za moje długi i stracić może mieszkanie, a tego dla niej i  naszych dzieci, nie chciałbym. Niech wybiera, ale szybko, bo ja jestem zdecydowany i wchodzę w ten biznes. W ciągu dwóch tygodni miałem podpisaną intercyzę.

 Mamy oddzielne konta, inwestycje, wie tyle, ile jej powiedziałem o sobie. Do póki byłem jej partnerem, werbalnie też to artykułowała, ze tego chce, było coraz słabiej. Poczułem raczej niż zauważyłem, że mnie oszukuje, wraz z koleżankami chciała pozować na nowoczesną, niezależną kobietę, a nie na jakąś kurę domową. I przez to spierdoliła sobie życie ze mną. Nająłem profesjonalistów i wyciągnąłem na wierzch wszystkie jej brudy, przy tej okazji zapoznając się ze skurwieniem jej koleżanek. W krótkich żołnierskich słowach zapytałem, kto się wyprowadza, ja czy ty? Nie chciała rozstania, zgodziłem się pod ciężkimi warunkami. W codziennym życiu, chodzi wciąż wzorowo. Teraz to ja mam wkurwy, a ona tylko się tłumaczy. Wciąż z nią mieszkam, przede wszystkim dla dzieci (o czym kilkukrotnie, przy różnych okazjach, ją poinformowałem). Nie chciałem im tego robić, o ile nie było to bezwzględnie konieczne.

Póki przynajmniej starałem się być partnerem, dociskała coraz bardziej. Jak jej dowaliłem z grubej rury, jakby nagle odnalazła sens w życiu domowym. Mam wrażenie, że mój reżim nawet jej odpowiada.

Przypomina mi się taka akcje, w jakieś ciemnej spelunie, gdzie siedzieli robole na piwie. Przy jednym ze stolików siedziała kobieta jakieś 30 - 35 lat i bawiła się w najlepsze. Wchodzi jakiś koleś, podchodzi do niej i najciszej jak potrafi prosi aby wróciła do domu bo dzieci o nią pytają. Ona jakby chciała zaimponować nowym kolegom, wydarła się na cały ryj, żeby spierd..., bo jest cipa i luj ostatni, a ona z taki mi się nie zadaje. Zapytał, dlaczego tak mówisz, przecież robię prawie wszytko w domu. Ona, ale jak mi się we łbie pierdoli, to nawet mi orządnie przyje.. nie potrafisz. A teraz wypad do dzieci i gość wyszedł. Związek, a szczególności małżeński, to musi być jak u muslimów, albo wcale. oni to rozumiej, choć czasami przeginają. Trzymasz wszystkie sznurki, albo cię wydymają bez mydła i jeszcze powiedzą, że to twoja wina.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, Animavilis napisał:

Po rozstaniu niby coś próbowała ratować, ale według mnie słabo i bez jakiegoś zaangażowania.

No to chyba był jasny sygnał, jak bardzo zależy jej na Tobie.

23 minuty temu, Animavilis napisał:

Chcę doprowadzić do rozdzielności, ale chcę to zrobić delikatnie, może pod pretekstem bezpieczeństwa pod pozorem uruchomienia jakiegoś ryzykownego na plajtę biznesu

Możesz założyć agencję reklamy i plajtnąć tak jak u mnie to było :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jakieś pokłosie hipergamii, że z reguły faceci trafiają na bagno w rodzinie żony a nie żona na  bagno w rodzinie męża. Jakoś tak to działa. Bo laska zawsze stoi niżej niż facet (profesor żeni się ze sprzątaczką ale pani profesor nie wychodzi za ciecia). I potem takie są tego efekty. Maska opada, zasłona iluzji pryska i witam was w rzeczywistości ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsza sprawa - jak nie jesteś mentalnie przygotowany na rozwód, jak nie oswoisz się z tą myślą i jej nie zaakceptujesz, to będziesz słaby, a słabość zostanie brutalnie ukarana przez Twoją Panią. W ogóle mieszkanie w domu swojej żony, to nie wdepnięcie w gówno, ale skoczenie w nie na główkę.

 

Nie rób remontów, nie dokładaj do domu - zjebie się coś? Składacie się na pół. 

 

Tylko czy chce Ci się tak walczyć i trzymać gardę latami? Mi by się nie chciało. Postawiłbym sprawę na ostrzu noża, albo podpisuje papiery albo rozwód. Nie widzę tu jakichś szans na rozejm, i życie w spokoju - zawsze będą kłótnie, walka, płacz i gierki.

 

A że dzieci nie będziesz widział codziennie? Przykre, ale pokażesz im chociaż że w domu tata był mężczyzną, który żądał dla siebie szacunku, a nie był popychadłem.

  • Like 5
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej,

Z obecnej perspektywy widzę, że sam ślub był skoczeniem na głowkę w gówno (:

Z jej domem nigdy sie nie identyfikowałem, bardziej traktowałem jako aktywo dla dzieciaków. Od niej, ani od jej rodziny nigdy niczego nie chciałem.

Ale widząc jej poczynania, oraz fakt, że jej mamusia i siostrzyczka w dalszym ciągu traktują ten dom jako ich i przy wielu okazjach nie omieszkały pominąć tego faktu (jej matka szantażuje moją małżonkę, że cofnie postępowanie i odbierze jej dom, jak ta nie będzie jej pomagać - czyt. spełniac jej zachcianek,  bo obecnie ma wszystko czego potrzeba). Widząc uległość mojej żony i postawę pro siostrzyczkową i mimo całego ścierwa promamusiową, i jednoczesnie coraz większa pogardę dla mnie, stwierdzięłm ,że nie ma sensu żyć złudzeniami i postawić sprawę jasno.

Na rozwód jestem mentalnie przygotowany, wyzbyłem się więzi emocjonalnych i uczuciowych względem żony. Obecnie atmosferę w domu doprowadziłem do takiego stanu, że jest neutralna. Ona się specjalni nie sadzi ( po sprowadzeniu do parteru), a ja mam stosunek ambiwalentny, dlatego kwestie rozwodu w obecnej sytuacji pozostawiam jako kwestię wyboru a nie konieczności.

Bardziej zależy mi na wychowaniu dzieciaków i posiadanie wpływu i kontroli nad tym procesem. W przypadku rozwodu mógłbym to utracic, a w moje miejsce zaczeły by wchodzić jej babskie krewne, które zrobiłyby z moich dzieciaków kaleki życiowe i kurierów po wóde dla "babci".

W tym wszystkim na mój plus jest to że jest to "rodzina katolicka" i rozwód w ich szeregach jest bardzo źle widziany, bo "co ludzie powiedzą", pomimo że wewnątrz hula nienawiść, manipulatorstwo, pasożytnictwo itp. W jakimś stopniu udało mi się odseparować od nich siebie, moje dzieciaki i w części moją zonę, chociaż wiem, że utrzymuje z nimi kontakt i chłonie ich "filozofię życia", co objawiło się taka zagrywką jak jakiś czas temu. Jej sposób zadziałania i argumentacji był taki sam jak mamusi, czy siostrzyczki (dosłownie jakbym którąś z nich słyszał), do tego wcześniej coś próbowała mi w żartach przesłać, że niby jestem szczęściarzem, bo nie tresuje mnie tak jak jej siostra swojego faceta ( faktycznie, siostrzyczka to klon mamusi).

Zatem, uznałem że dopóki w domu nie musze chodzić z nerwicowany, moje zakazy są przestrzegane, to dla dzieciaków, chcę wytrzymać ile sie da.

W między czasie chcę wyprowadzić swoją kasę, ukryć i zabezpieczyć inne aktywa, i zrobić rozdzielność majątkową, wszystko mam zamiar zrobić delikatnie i bez iekszych zawirowań, a na koniec ( za parę lat) trzasnąć drzwiami i żyć swoim życiem.

Samo małżeństwo zacząłem traktować przedmiotowo, o nic nie proszę i o nic się nie upominam, teraz jedynie, wymagam, krytykuję wyśmiewam.

Żonę uśiwadomiłem, że w obecnej sytuacji, nie mam nic do stracenia, a wręcz każdy wybór i każda ścieżka jest dla mnie korzystna. I ona dobrze o tym wie, że położyła się w takiej sytuacji, że tak jest. Więc w obecnej sytuacji, rozwód to dla mnie kwestia wyboru, drogą może być trochę bardziej wyboista (w przypadku powstania szarpanki o dzieciaki), ale w razie konieczności jestem dobrej nadziei, gdyż mam obok kumpla który również upalował swoją żonę jak zaczeła świrować - obecnie jego ex, nie ma nic, mieszka u dzieci, jeździ starym gratem, nie ma opieki nad dzieciakami, klepie biede, i jest sama (brzydka, gruba i zaniedbana). Kumpel stwierdził, że coś drgnęło na plus, jeśli chodzi o sprawy rzowdowe.

Jeśli chodzi o prace domowe, to po tym jak sobie zażyczyła żebym jej płacić za opieke nad dzieciakami, to ja sobie zażyczyłem kase za każde naprawy w domu, albno niech bierze sobie fachowca i mu płaci i pilnuje. Mam wyjebane, do niczego się nie dokładam i nic nie robię przy jednoczesnym pełnym spokoju i uśmiechu. Efekty już zaczynają być widoczne, bo zaczyna się motać, coś planować, ale jej to nie wychodzi, kasa się jej kończy, więc zobaczymy co dalej.

Edytowane przez Animavilis
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widzę, że dobrze sobie poradzisz w takiej sytuacji.

Zagrożenie długoterminowe jakie jawi mi się przed oczami to pieniądze.

Sam wspomniałeś, że kasa się jej kończy. Wzorce zachowań od mamy ma słabe więc na zmianę jej podejścia nic bym nie postawił.

Dlatego powinieneś mieć jak najwięcej dochodów i działań, o których nikt nigdy się nie dowie.

Tu nie chodzi o jej świadomość, że Ty masz więcej, a ona mniej i przez to będzie Ci uległa. Przy rozwodzie będzie chciała się dobrać do Twojej dodatkowej kasy, którą Ty zarabiasz dodatkową pracą. Niestety dla Sądu fakt, że dodatkowo pracujesz nie będzie żadnym argumentem na zmniejszenie Twoich możliwości finansowych w kontekście alimentów. Ile wpływa, na tyle Cię stać. Dlatego na dodatkowe prace i dochody musisz mieć odrębne, niejawne konto, o którym wiesz tylko Ty.

Edytowane przez Miner
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

11 minut temu, Miner napisał:

Dlatego na dodatkowe prace i dochody musisz mieć odrębne, niejawne konto, o którym wiesz tylko Ty.

Tylko chciałbym ostrzec, że to nic nie da w Polsce. Adwokat żony podczas rozwodu składa pismo o ustalenie majątku męża, sąd przychyla się i rozsyła do wszystkich banków nakaz udzielenia informacji. I wszystkie "niejawne" konta już są jawne. Jeśli konta "niejawne" to tylko za granicą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uff, dzięki za podpowiedź, bo to kolejne zagadnienie które musze zgłębić, czyli jak wyprowadzić, ulokować i zabezpieczyć aktywa, w taki sposób, żeby były nie tykalne. Dodam, że pewnym problemem, będzie też zabezpieczenie wglądu do moich zarobków od strony pracodawcy. Obawiam się, że pracodwaca może zostac zobligowany do przekazania informacji na temat moich dochodów.

Edytowane przez Animavilis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 7.11.2017 at 1:03 PM, Animavilis said:

żadko

"rzadko"

 

Nie wiem czy niektórzy nie mają podświetlania błędów w przeglądarkach? Myślałem że to standard.

 

PS. Nic do merytorycznej strony twojej wypowiedzi nie mam ale to razi. "Żadko", "intrawertyk", "narazie", "alkochol" to są ortograficzne błędy, które nie przystoją emisariuszom samczej społeczności. Wybacz też, że na ciebie padło choć takich kwiatków (w sensie piszących) tu jest o wiele więcej, zwyczajnie mnie to razi.

 

Edytowane przez wrotycz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 Po co ludzie obawiają się wojen, kiedy codziennie są w stanie wojny w relacji do czegokolwiek i kogokolwiek ? Nawet w związku, relacji, jak nie dostajesz to czego chcesz, to już zaczyna się wojna o swoje. Nawet te całe kompromisy to nic innego jak wzajemne pobłażanie. Ja Ci dam lizaka, ale w innej sprawie Ty mi dasz lizaka. Dziecinada.

Ludzie myślą, że diabeł, szatan to jakaś istota z innego świata, która działa w imię zła. Gówno prawda. Szatan, diabeł to tylko piękna metafora nas samych i naszego JA, które chce wszystko kontrolować, posiadać i dążyć do ,,pozostania'' za wszelką cenę. Zrozumiałem to parę miesięcy temu. Nie należy tego bronić ani potępiać, ale uświadomić sobie, że król jest zawsze nagi. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

On 8.11.2017 at 8:40 AM, Animavilis said:

pewnym problemem, będzie też zabezpieczenie wglądu do moich zarobków od strony pracodawcy. Obawiam się, że pracodawca może zostać zobligowany do przekazania informacji na temat moich dochodów.

Tak się zastanawiam, bo jeśli "wyprowadzisz pieniądze poza system bankowy" to jak ci udowodnią, że je masz?

- Gdzie pan ma pieniądze skoro pan zarabia 5000/mc.

- Wydałem. Chciałem poużywać życia.

 

Nie wiem czy można aż tak prosto ale na pewno nie jest to niemożliwe do ogarnięcia.

 

Tak w ogóle, to zazdroszczę ci silnej ramy. Tak bez argumentów (nie twoje mieszkanie) to jest pewnie trudne. Chociaż może paradoksalnie brak obciążenia to ułatwiać - nie masz powodu, żeby się martwić, że cię z twojego mieszkania oskubie więc idziesz naprzód i najwidoczniej właściwą drogą.

 

PS. Jeśli masz rachunki za te remonty (wiadomo tylko materiały skoro robiłeś sam) to je trzymaj bo mogą ci być potrzebne. W zamrażarce jeśli trzeba. Zrób kopie (skan/ksero).

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem mężczyzn którzy biorą sobie kobiety z nizin społecznych albo z byle jakim wykształceniem... Moja każda dziewczyna to albo córka nauczycielki, lekarki albo rodzice przedsiębiorcza postawa. A Laska konkretne studia zawsze miała. Jak tylko poznawałem laske, co nie spełniała tych standardów to po dłuższej analizie nie była to osoba, z którą chciałbym spędzić życie. Na wygląd nie lecę. Wolę nawet 6/10 niż niziny społeczne albo księżniczki 8-9/10.

 

 BTW. Kiedyś mój ojciec na początku małżeństwa dawał cała wypłatę mojej mamie. Pod koniec miesiąca poprosił ja o kasę na paliwo do Malucha, a mama mówi że nie ma. Ojciec wkurwil się i potem wypłatę trzymał dla siebie a dawał tylko na rachunki po uprzednim sprawdzeniu, liczeniu rachunków, faktur co do złotówki. 

 

W dniu 8.11.2017 o 09:40, Animavilis napisał:

Uff, dzięki za podpowiedź, bo to kolejne zagadnienie które musze zgłębić, czyli jak wyprowadzić, ulokować i zabezpieczyć aktywa, w taki sposób, żeby były nie tykalne. Dodam, że pewnym problemem, będzie też zabezpieczenie wglądu do moich zarobków od strony pracodawcy. Obawiam się, że pracodwaca może zostac zobligowany do przekazania informacji na temat moich dochodów.

1.,Kasę trzymaj w Bitcoinach albo na rosyjskich rachunkach bankowych. Jak będzie dobry komornik to dostęp do konta bankowego w Niemczech czy Anglii nie stanowi problemu. Wymiana podatkowa w UE i krajach OECD idzie pełna para.


2. Dogadaj się z szefem że niech Ci płaci minimalna na umowę. A dodatkowo założ spółkę zoo(2 wspólników żeby nie płacić ZUS) i niech ta spółka podpisze umowę z szefem na pozostała różnice. Zakładam że zarabiasz min. 5 tys netto. (8-9 brutto brutto) 

Spółka może być na Twojego ojca, brata a ty możesz mieć udziały poniżej 9% więc nie jesteś widoczny w KRS. Kasa bezpieczna nawet podczas rozwodów. Ale zweryfikuj szczegóły z dobrym doradca podatkowym z dużego miasta. 


3. Nie rozumiem mężczyzn którzy biorą sobie kobiety z nizin społecznych albo z byle jakim wykształceniem... Moja każda dziewczyna to albo córka nauczycielki, lekarki albo rodzice przedsiębiorcza postawa. A Laska konkretne studia zawsze miała. Jak tylko poznawałem laske, co nie spełniała tych standardów to po dłuższej analizie nie była to osoba, z którą chciałbym spędzić życie. Na wygląd nie lecę. Wolę nawet 6/10 niż niziny społeczne albo księżniczki 8-9/10.

 

4. Kiedyś mój ojciec na początku małżeństwa dawał cała wypłatę mojej mamie. Pod koniec miesiąca poprosił ja o kasę na paliwo do Malucha, a mama mówi że nie ma. Ojciec wkurwil się i potem wypłatę trzymał dla siebie a dawał tylko na rachunki po uprzednim sprawdzeniu, liczeniu rachunków, faktur co do złotówki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Moja każda dziewczyna to albo córka nauczycielki, lekarki albo rodzice przedsiębiorcza postawa.

Takie Panie potrafią być jeszcze lepsze i mieć jeszcze lepsze wymagania niż jak to ująłeś te panny z nizin ;) (hipergamia po raz n-ty)

 

Czy córka lekarza będzie chciała zadawać się z chłopakiem zarabiającym średnią krajową jeżdzącym 10letnim autem? Jakoś tego nie widzę.

 

Chyba że np zarabiasz kupę floty, masz apartament i nowę furkę w leasingu.

 

Nie wspominam oczywiście tego że musisz być przystojny- majątek to uzupełnienie.

 

Wiem wiem wiem- materialista ze mnie.......

 

T.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, tomek25 napisał:

Takie Panie potrafią być jeszcze lepsze i mieć jeszcze lepsze wymagania niż jak to ująłeś te panny z nizin ;) (hipergamia po raz n-ty)

 

Czy córka lekarza będzie chciała zadawać się z chłopakiem zarabiającym średnią krajową jeżdzącym 10letnim autem? Jakoś tego nie widzę.

 

Chyba że np zarabiasz kupę floty, masz apartament i nowę furkę w leasingu.

 

Nie wspominam oczywiście tego że musisz być przystojny- majątek to uzupełnienie.

 

Wiem wiem wiem- materialista ze mnie.......

 

T.

To była córka pielęgniarki dokładnie. Co studiowała medycynę. Tak masz rację. Ale jak bierzesz sobie 6/10 to jest mniej problemów. Znam łaski księżniczki córki lekarzy 9/10 wygląd. Nawet nie marnuje czasu na nie... Głupie, leniwe do prac domowych, roszczeniowe. Śmieje się z mężczyzn co za nimi się uganiają. 


Zarabiam dobrze, ale nie wydaje kasy na prawo i lewo więc nie widać tego. Dzięki temu nie przyciągam do siebie gold diggerek. 

Co nie zmienia faktu że zawsze trzeba trzymać ramę. Tylko czasem jest to łatwiejsze i można skupić się na rozwoju siebie a nie humorach Panny. Audycje Marka słucham. Książki mam. 

Edytowane przez Andrzej89
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cytat

Ale jak bierzesz sobie 6/10 to jest mniej problemów.

No to tu się zgodzimy. Dziewczyna z poukładanej rodziny plus wygląd tak w okolicach 6/10.

9/10 to siłą rzeczy muszą być rasowe drapieżniczki (nie dość że piękne to jeszcze elokwentne i "obyte w towarzystwie).

Szkoda nerwów i wysiłków.

 

Widzę, że mamy bardzo podobne podejście do sprawy w kwestii zarabiania i pokazywania statusu.

 

Pozdrawiam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 7.11.2017 o 17:17, Stulejman Wspaniały napisał:

Tylko czy chce Ci się tak walczyć i trzymać gardę latami?

Tak jak rozmówca. Nie jesteś w stanie walczyć latami gdyż niepotrzebnie głowę będziesz zaprzątał teoriami spiskowymi i z czasem popadniesz w paranoje a ona to wykorzysta i zrobi z ciebie debila.

1. odkładaj kasę tak aby nikt nie wiedział

2. zabezpiecz to co masz (majątek)

4. naucz się na codzień używać dyktafonu i nagrywaj połączenia telefoniczne, zabezpiecz cenne dokumenty hasła w domu - kto wie może czeka cie wojna 

3. pogódź się z myślą o rozwodzie ( dzieci - emocje - przyzwyczajenie) będzie ci łatwiej szczególnie ze ona przyparta do muru zagra dzieciakami lub nastawi ich przeciwko tobie a z tego co widać to twój slaby punkt

4. bądź bardziej asertywny w związku - kieruj się zasada - mi ma być przede wszystkim dobrze

 

Z czasem tresura ugrzeznie w gównie wiem o tym bo z czasem będą już rzeczy nie do przeskoczenia i zostanie decyzja do podjęcia. Znajdź sobie koleżanke do pocieszenia - będąc ogarnięty nie będziesz miał z tym problemu bo tak naprawdę lasek jest w chuj na rynku i czasami wrecz same włażą na kolana albo rozpaczliwie wołają o to kupując sobie kolejnego kota i afiszując sie tym na Facebook 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Andrzej89 napisał:

1.,Kasę trzymaj w Bitcoinach albo na rosyjskich rachunkach bankowych. Jak będzie dobry komornik to dostęp do konta bankowego w Niemczech czy Anglii nie stanowi problemu. Wymiana podatkowa w UE i krajach OECD idzie pełna para.

 

Bitcoiny są ryzykowne. Prawdopodobnie to bańka. Teraz jest ładnie pięknie ale za kilka lat ...

 

 

3 godziny temu, Andrzej89 napisał:

Zarabiam dobrze, ale nie wydaje kasy na prawo i lewo więc nie widać tego. Dzięki temu nie przyciągam do siebie gold diggerek. 

Co nie zmienia faktu że zawsze trzeba trzymać ramę. Tylko czasem jest to łatwiejsze i można skupić się na rozwoju siebie a nie humorach Panny. Audycje Marka słucham. Książki mam. 

Wszystkie kobietą są takie same. Różni je oprogramowanie. Celem jest przetrwanie,a to mogą osiągnąć dzięki pieniądzom/silnemu samcowi.

Ale to wszystko już wiesz.

Nie odbieraj tego jako atak, tylko moje subiektywne odczucie, ale wydaje mi się,że jeszcze nie osiągnęłeś ,,szczytu wiedzy" w sensie rozumienia jak to działa. Może, jak zapewne stwierdzisz, nie mam racji. 

Wszystkie lecą na hajs. Jedne mniej drugie bardziej. Każda będzie chciała ugrać coś dla siebie.  Odsyłam do starszych tematów z forum.

                                                                                                                                                                                                                                       Pozdrawiam ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, OdważnyZdobywca napisał:

 

Bitcoiny są ryzykowne. Prawdopodobnie to bańka. Teraz jest ładnie pięknie ale za kilka lat ...

 

 

Wszystkie kobietą są takie same. Różni je oprogramowanie. Celem jest przetrwanie,a to mogą osiągnąć dzięki pieniądzom/silnemu samcowi.

Ale to wszystko już wiesz.

Nie odbieraj tego jako atak, tylko moje subiektywne odczucie, ale wydaje mi się,że jeszcze nie osiągnęłeś ,,szczytu wiedzy" w sensie rozumienia jak to działa. Może, jak zapewne stwierdzisz, nie mam racji. 

Wszystkie lecą na hajs. Jedne mniej drugie bardziej. Każda będzie chciała ugrać coś dla siebie.  Odsyłam do starszych tematów z forum.

                                                                                                                                                                                                                                       Pozdrawiam ;)

Wiedzieć a stosować... Tak masz rację. Coś tam wiem ale jeszcze brakuje...
Myślałem kiedyś  że moja ex, od której sam odeszlem, jest taka niezależna i nie patrzy na kasę... Ale jak potem podczas luźnego spotkania zacząłem mówić o tym że intercyza fajna. To widziałem grymas i to jej  mówienie o wspólnocie majątkowej i że każdy sobie rzepkę skrobie. (rodzice mają 2 domy i kilka ha a ona ma siostrę jedynie) 

Kolejna bliska koleżanka (ma "swoje"mieszkanie na kredyt z pomocą rodziców, pracę), z którą się spotykałem stwierdziła na poruszony temat intercyzy , że "pfff która by chciała na taki układ iść, chyba żadna!" 

Dodam jeszcze że mój ojciec spotykał się z kobietą co miała mieszkanie na siebie a mieszkała u ojca. Chciała ślubu w wieku ok 45 lat ale ojciec ma przepisany majątek na synów. To nagle oznajmiła że jak ślub to intercyza. Chciała mieć z nim dziecko też.


Obecnie spotykam się z Laską zza Buga. Ale to nie biedaczka. Na razie taka sama niezależna jak moje pozostale "przyjaciółki". Płaci też za siebie. Wszytko pół na pół. Ale jak rzuciłem hasło intercyza itd. to wyczulem tą niepewność w jej głosie.(a też ma przepisane mieszkanie na siebie) :)

To jest wszytkie takie schematowe... 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.