Skocz do zawartości

Ja i moja Tajka


Rekomendowane odpowiedzi

Witam braci po długiej przerwie. Wiele rzeczy przez ten czas się wydarzyło. Poczytałem No more Mr. Nice Guy, posłuchałem innych audycji Marka i co najważniejsze zrobiłem pewien eksperyment, który sprawił, że poczułem się jeszcze bardziej szczęśliwszy. W związku z tym, że nie radziłem sobie z emocjami, niezbędnym było wprowadzenie wielu zmian poprzez zrozumienie istory tego problemu. Postanowiłem zrobić listę rzeczy, które sprawiają, że czuję się źle a następnie wystawić się na ich działanie i dokładne zbadanie moich reakcji. 

A więc tak:

 

- Obowiązki w domu (miałem zwyczaj ogarniać wszystko, a moja luba nie robiła nic) - efekt: czułem się wykorzystywany, poniekąd poniżany, że wszystko jest na mojej głowie bez ochoty pomocy

- Organizowanie czasu wolnego (większość pomysłów, planów na mojej głowie plus robienie tego co zwykle, czyli oglądanie seriali i wychodzenie na kino) - efekt: uczucie stratu czasu i potencjału, brak energii na samodoskonalenie. Ogólny niepokój

- Seks (wieczna inicjatywa z mojej strony, rzadko ale to rzadko jej) - efekt: brak wiary w siebie, zmęczenie wiecznym próbowaniem, podrywaniem, brak erekcji, seksualnej energii

- Plany na przyszłość (jej imaginacje dotyczące samochodu, domu, dziecka i podróżowania w wieku 23 lat były dla mnie nie do przeskoczenia) - efekt: ogromny ciężar odpowiedzialności, strach przez byciem odrzuconym z powodu braku możliwości sprostania jej wymaganiom

- Empatia (jej brak zrozumienia, bycia w czyichś butach, tylko wyłącznie jej potrzeby na piedestale), sytuacja z zeszłego miesiąca: nakupowała ciuchów i kosemtyków za dużą kwotę pieniędzy (używa swojej karty kredytowej, którą potem spłaca ze swojej wypłaty), po czym gdy przyszło do spłaty karty to był problem. Spłaciła należność (bez mojego udziału) i potem zastrzegała się, że nie wyda ani złotówki więcej. Na następny dzień zrobiła mi awanturę przy sklepie, że w dupie ma swoje przysięgi i ona chce tamte kosmetyki. Zamurowało mnie i wtedy zdałem sobie sprawę, że kobiety nie wierzą w honor czy zasady.

 

Po rozpisaniu wyżej wymienionych "problemów", zacząłem wyciągać wnioski. Stałem się przez nią bardzo słaby, podatny na manipulacje i emocje. Ubezwłasnowolniła mnie mentalnie, tak, że nie byłem w stanie myśleć racjonalnie. I do tego tak głęboko utknąłem w tym gównie, że wierzyłem, że moje szczęście leży w niej i jest od niej zależne. Bardziej mylić się już nie mogłem. 

 

Proces wychodzenia na prostą nie jest łatwy. Uwierzyłem w głupią wizję miłości "na całe życie", a tutaj cyrk na kółkach. Doprowadziłem się do stopnia, że nie wiedziałem kim jestem, czego chcę, jakie są moje mocne strony. Zależało mi jedynie na tym, by uszczęśliwić partnerkę. I po tym jak rozpisałem sobie na czynniki pierwsze co i jak, zaczęło do mnie powoli docierać.

 

Właściwie zaczęło się już wcześniej. Wsiadłem na motor, wiatr we włosach i nagle nachodzi mnie myśl: jak by dobrze było to pierdolnąć i gdzieś wyjechać. Przepiękne uczucie.

 

Doszedłem do następujących wniosków:

 

Byłem i wciąż jestem białorycerzem, ale już nie tak skrajnym jak wcześniej. Da się żyć bez kobiety, jeśli ma się hobby, pasje, przyjaciół, pracę i jakikolwiek plan na siebie. Da się żyć bez przytulania, całusów, tego "gorącego" ciała. Nawet i brak seksu nie sprawia już problemów. Na chwilę obecną, kontroluję swój popęd, nie działam pochopnie, mogę nie kopulować długi czas, a kupczenie cipką wzbudza tylko szyderczy umieszek. Moja nie wie co zaoferować stawiając się w sytuacji bez wyjścia. Druga rzecz, jej status społeczny wśród przyjaciół jest tak wysoki, że niemal sięga nieba. Powód: związek ze mną. Żyje się jej dobrze, nawet za dobrze. Powód: związek ze mną. Większość rzeczy, które ma nie osiągnęłaby nawet w przeciągu 5 najbliższych lat. Gdyby tak ją od tego odeseparować, to by się chyba powiesiła.

Trzecia sprawa: jest bardzo silnie ode mnie uzależniona. Potrafi mnie całować w zewnętrzną część dłoni jak jakiegoś lorda (w domu jak i publicznie i się tym nie krępuje). Wystarczy, że tylko wystawię dłoń i powiem, że jak coś chce to pierw całus. Czasami, sama bierze moją dłoń i całuje. Kiedy zrobiła to pierwszy raz to mnie zamurowała. Efekt ten występuje "jedynie", gdy roztaczam nad nią wręcz namacalną siłę. Nie dzieje się więc zawsze. W dodatku jest osobą potrzebującą wiecznej bliskości. Kiedy tego nie ma, to mi kolokwialnie będzie "w dupę" wchodziła, by to dostać. Do tego zrobi wszystko co jej powiem, bardzo często bez szemrania. Wystarczy, jak to któryś z braci powiedział, być dla niej zimnym skurwysynem, uznawać ją za trzecie koło i wtedy mamy zaskakujące efekty.

Po czwarte: kiedyś sprzątałem, teraz mam w dupie. Sprzątam tylko swoje rzeczy. Kiedy ona widzi syf i ja to zlewam, bierze się sama do roboty. Mam dużo czasu na odpoczynek. Jeśli chodzi o organizowanie czasu wolnego, to nie przejmuję się jak wcześniej. Robię to co lubię, chodzę na karate, uczę się i nie patrzę na to, czy ją zlewam. Mam na to wyjebane, gdyż chcę poczuć, że korzystnie spędziłem swój czas.

Po piąte: plany na przyszłość to teraz odkładanie pieniędzy i samodoskonalenie. Oznajmiłem jej, że zaręczę się z nią tylko wtedy jak spełni kilka moich warunków. Jako, że ten głupi pierścionek jest dla niej ważny to potwierdziła bez szemrania. Spoko.

Szóste: Empatia, skończyła mi się cierpliwość tłumaczenia jak małemu dziecku. Z kobietą to jak ze ścianą. Cokolwiek powiesz to się odbije. Dlatego jestem teraz skrupulatny, jak nie rozumie to ch*j w dupe, odwracam się na pięcie i robię swoje. Potem, jako, że potrzebuje bliskości przychodzi sama. Nie może wytrzymać bez przytulania.

 

No i ostatecznie: stopniowo zaczynam kontrolować swoje emocje, choć jest naprawdę ciężko. Wciąż jestem przywiązany, ale praca nad swoim charakterem i zrozumienie swojego postępowania pozwala mi zbudować ochronnę skorupę. Dostrzegam już wiele manipulacji, potrafię je natychmiast stłamsić w zarodku, ale wciąż popełniam błędy. Nie jestem w stanie trzymać ramy cały czas. To bardzo męczące. Boję się wielu rzeczy. Ten niezrozumiały strach paraliżuje mnie jeszcze w podjęciu radykalnych decyzji, choć czasami mam wrażenie, że jestem gotowy. A tu dupa.

Mam czasami napady smutku czy wściekłości. Nie wiem co mi przyszłość przyniesie. Jakby wyglądało życie bez niej? Takie pierdoły właśnie kłębią mi się teraz w głowie, a wszystko przez to, że jestem sam w odległym kraju.

 

W głębi duszy czuję, że jakiś progres zrobiłem, ale sam się śmieje, że zaraz pierdolnę byka i fundamenty pójdą w pizdu. Dlatego cieszę się, że takie forum istnieje. Inaczej bym chyba tkwił w gównie, w którym nie miałbym własnego zdania, wypłaty, jaj i pewnie z dzieciakiem na karku. 

Za wszelkie opinie i krytykę dziękuję braciom.

 

Pozdro 

 

Daniel

 

 

Edytowane przez Tajski Wojownik
  • Dzięki 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I co takiego wprowadził? Mam pasję, pracę, potrafię się zając sobą, ale mi cholernie brakuje bliskości, całusów, seksu, bo nigdy tego nie miałem! I to jest problem u mnie. Poza tym rodzimy się po to, aby m.in. mieć dzieci i się ożenić prawda? A ja rozumiem to tak, że masz żyć w ogóle bez kobiety. Sorry, ale to nie dla mnie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie, chodzi o to aby w związku nauczyć się ustawiać kobietę pod siebie, a nie zmieniać siebie, aby przypodobać się kobiecie.

Jeżeli się tego nie nauczysz każda kobieta po krótkim czasie Cię opuści lub zacznie przyprawiać rogi.

 

 

@Tajski Wojownik również miewam incydenty z całowaniem mnie w rękę.

Edytowane przez Brat Jan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tajski Wojownik

 

Dużo nieciekawych rzeczy tam opisujesz. Gdzieś wyczytałem na forum fajną rzecz, że facet tak naprawdę dużo nie potrzebuje od kobiety, ale na pewno to aby mieć po prostu spokój, ten emocjonalny spokój, chociaż od czasu do czasu ;) Czy Ty to masz? Mówię oczywiście o sytuacji kiedy jesteś z nią, a nie bez niej. Może warto pomysleć o sobie i przestać rozpatrywać sytuację jaka to ona jest uzależniona od Ciebie, wprowadzić ten zdrowy egoizm, po prostu wziąść oddech i iść w swoją stronę. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, smutny1229 napisał:

I co takiego wprowadził? Mam pasję, pracę, potrafię się zając sobą, ale mi cholernie brakuje bliskości, całusów, seksu, bo nigdy tego nie miałem! I to jest problem u mnie. Poza tym rodzimy się po to, aby m.in. mieć dzieci i się ożenić prawda? A ja rozumiem to tak, że masz żyć w ogóle bez kobiety. Sorry, ale to nie dla mnie

 

Miałem dokładnie, to samo. Ciało, zmysły wręcz domagało się czułości, pocałunków, seksu, moja Tajka jest pierwszą partnerką seksualną. Przyćmiło mnie to i nie dostrzegałem naprawdę wielu rzeczy, jak manipulacje, kupczenie cipką, wykorzystywanie, shit testy. Bracia tutaj opisują, że jeśli chcesz być szczęśliwy i mieć to co chcesz, musisz być przygotowany na różne, często nieczyste zagrania kobiety. One nie działają według logiki, a według płynących korzyści. Nie raz się o tym przekonałem, na przykład niedawno mi powiedziała, że jestem zajebisty, bo ją zabieram w różne miejsca i płacę. Też się chce ożenić, ale nie zrobię tego za chiny ludowe, jeśli nie będzie tak jak mi pasuje. Tutaj potrzeba odpowiedniego nastawienia i to forum sprowadziło mnie na ziemię, gdyż dalej opalałbym się w blasku zbroi innych otaczających mnie rycerzy.

 

23 minuty temu, Taboo napisał:

Dużo nieciekawych rzeczy tam opisujesz. Gdzieś wyczytałem na forum fajną rzecz, że facet tak naprawdę dużo nie potrzebuje od kobiety, ale na pewno to aby mieć po prostu spokój, ten emocjonalny spokój, chociaż od czasu do czasu ;) Czy Ty to masz? Mówię oczywiście o sytuacji kiedy jesteś z nią, a nie bez niej. Może warto pomysleć o sobie i przestać rozpatrywać sytuację jaka to ona jest uzależniona od Ciebie, wprowadzić ten zdrowy egoizm, po prostu wziąść oddech i iść w swoją stronę. 

 

Emocjonalny spokój jest, kiedy sprzątam syf panujący w moim życiu. Wciąż jest go wiele, dlatego dobrą miotłą są odpowiednie decyzje lub słowa. Jest przede mną w ciul pracy, ale mam czas. Dobrze, że wspomniałeś o zdrowym egoizmie, bo właśnie miałem o tym pisać. Tak, właśnie cały czas o tym myślę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tajski Wojownik

 

Powoli zazdraszczam Twojej Tajki. Wygląda na to, że jest to dobry materiał do kształtowania. Poważnie zastanawiam się nad spróbowaniem życia w jakimś azjatyckim kraju. ;)

 

Mógłbyś opisać jak tam sie żyje, z punktu widzenia białego człowieka? Trochę o kosztach życia, stosunku miejscowych do białych, poziomu cywilizacyjnego (dostęp do internetu, standard mieszkań, opieka zdrowotna etc.). Myślę, że nawet osobny temat i więcej szczegółowych informacji to byłaby ciekawa opcja. :)

 

Edytowane przez loh-pan
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, loh-pan napisał:

@Tajski Wojownik

 

Powoli zazdraszczam Twojej Tajki. Wygląda na to, że jest to dobry materiał do kształtowania. Poważnie zastanawiam się nad spróbowaniem życia w jakimś azjatyckim kraju. ;)

 

Mógłbyś opisać jak tam sie żyje, z punktu widzenia białego człowieka? Trochę o kosztach życia, stosunku miejscowych do białych, poziomu cywilizacyjnego (dostęp do internetu, standard mieszkań, opieka zdrowotna etc.). Myślę, że nawet osobny temat i więcej szczegółowych informacji to byłaby ciekawa opcja. :)

 

Jak wrócę z pracy, to postaram się coś naskrobać na ten temat. 

 

14 godzin temu, Adams napisał:

A schudła coś czy tylko się pacykuje?

 

Generalnie to gratuluję postępów, wygląda, że idziesz w dobrym kierunku. Szacun. Tak Trzymać.

Mniej pacykowania, więcej pracy. Zaczęła trzymać dietę, bo jak mi powiedziała, sama się siebie brzydzi. Schudła aż 5 kilogramów (przybiera tak samo szybko, jak traci), była siłka, łzy, odmawianie sobie wielu rzeczy i mamy efekt.

Jako, że zaczął się rok szkolny, zaczęła mnie wypytywać o szczegóły, jak mi się wiedzie, czy ktoś się wokół mnie kręci. Coś ją chyba szczypie, bo powodzenie jako "biały europejczyk" mam. 

Muszę ją jednak bardziej przycisnąć, bo znów zaczęła żreć.

Edytowane przez Tajski Wojownik
  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego @Tajski Wojownik właśnie się mój rozwód zbliża (w innym wątku pisałem o terapii, nic z niej nie wyszło) i na jesieni chce jechać do Tajlandii na 1 lub 2 miesiące, będę wdzięczny za rady od miejscowego. Jeśli w tym czasie będziesz na miejscu to chętnie się spotkam z tobą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minutes ago, RRRR_WWWW said:

Kolego @Tajski Wojownik właśnie się mój rozwód zbliża (w innym wątku pisałem o terapii, nic z niej nie wyszło) i na jesieni chce jechać do Tajlandii na 1 lub 2 miesiące, będę wdzięczny za rady od miejscowego. Jeśli w tym czasie będziesz na miejscu to chętnie się spotkam z tobą.

Polecam zamówić sobie dwustronny T-Shirt przed wyjazdem z następującą treścią:

NO TAXI

NO SUITS
NO MASSAGE

 

Podziękujesz jak wrócisz :D 


A i jak wysiądziesz w BKK z kolejki to uważaj na naganiaczy oferujących taxi za super tanie 500baht za trip wart może 70 :D:D:D

W samym BKK korzystałem też z powodzeniem z Ubera, wychodził jakieś 10-15% drożej niż różowe taxi z włączonym licznikiem, ale zdecydowanie czyściej :)

 

Jak konwencjonalne taxi to zaczynasz rozmowę od METER? :) 

Dużo cwaniaków w punktach łapania taxówek po odjechaniu z punktu wyłącza licznik :D 

 

Przykładowe tripy po BKK, ten najdroższy to trip na lotnisko wraz z oplata na autostradzie ;) 

u1.png u2.png

 

W MBK na 3 piętrze w tej części trochę bardziej stoiskowej jak się popytasz po ludziach to możesz kupić naprawdę fajne repliki zegarków, buty, paski, torebki, portfele ;) 

I licytuj się z nimi twardo :D 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

59 minut temu, nieidealny świat napisał:

Polecam zamówić sobie dwustronny T-Shirt przed wyjazdem z następującą treścią:

NO TAXI

NO SUITS
NO MASSAGE

  

Wiem, byłem 3 tyg.

Dla mnie jako białego tańsza była klimatyzowana taksówka niż moto-taxi. Takie mi ceny dawali a jak odchodziłem bo za drogo i szedłem do następnej grupy to lacial za mną żeby tamtym powiedzieć ze od nich odszedłem i ze by zbyt tanio nie wieźli.

 

Po paru dniach zrozumiałem ze taxi normalna z klimą i płace wg. taxi-meter i żadnego umawiania się na flat rate.

 

@Tajski Wojownik, @nieidealny świat lub ktoś inny, czy macie doświadczenia z wizyty w Tajskiej, Filipińskiej dyskotece ale takiej gdzie są normalne kobiety, a nie working girls.

 

Znacie jakiś punkt gdzie mogę w Bangkoku wynająć apartament na 2 miesiące?

Edytowane przez RRRR_WWWW
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Wracam na forum z opóźnieniem.

Widzę, ze tajski wojownik obawia się brak trzyma fasonu 24/7 ale wydaje mi się, że dzieki temu tworzy tzw. rollercoaster co wyjść może  mu wręcz na dobre.

Gratuluje postępów i wprowadzanych zmian.

Nie wszystkim idzie tak łatwo :)

Bartek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 miesiące temu...

Panowie, Wojownik za wiele nie zwojował i jednak "idzie pod młotek" :)

Bo widzę teraz (dosłownie przed chwilą) pyta o jakieś sprawy z wizą dla swojej Tajki, w związku z zaręczynami...

 

Zresztą, może sam coś tu niedługo napisze...

Edytowane przez Strażak
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 miesięcy temu...

Update

 

Długo nic tutaj nie pisałem, więc opiszę jakie zmiany we mnie zaszły i co się ogólnie działo przez prawie pół roku.

 

W październiku zeszłego roku odwiedziliśmy wspólnie Polskę. Wcześniej mieliśmy problemy z wizą, gdyż ona popełniła błąd z datą i musiałem szukać jakiejkolwiek wymówki, żeby ambasada zgodziła się wydać ową pieczątkę w paszporcie wcześniej. Udało się dzięki wielkiemu wysiłkowi. Kosztowało mnie to trochę nerwów, ale sprawa zakończyła się sukcesem. Ogólnie rzecz biorąc, to jestem typem człowieka zaradnego w życiu. Niestety nie mądrego, gdyż jestem młody i muszę się uczyć na błędach.

 

Po powrocie do Tajlandii postanowiłem zrobić listę złych nawyków i wprowadzać w życie zmiany.

Oto lista moich złych nawyków:

 

- Picie dużo napojów gazowanych

- Jedzenie śmieciowego jedzenia (gdyż blisko i szybko, nie trzeba się męczyć)

- Siedzenie późno i oglądanie seriali z moją

- Brak asertywności i zgadzanie się na większość rzeczy

- Brak siłki

- Lenistwo, brak energii życiowej

- 3-4 godzinne drzemki w ciągu dnia (potem opiszę dlaczego)

- Ciągłe inicjowanie seksu 

 

Zmiany wprowadzałem powoli, ale sukcesywnie. Oto rezultaty:

 

- Zmniejszenie ilości wypijanych napojów gazowanych do raz na 3-4 dni (szklanka), zamiast tego piję wodę lub sok owocowy pełny w witaminy (dosyć drogi, ale dostarcza mi wiele potrzebnych do funkcjonowania minerałów. Dzięki niemu czuję się bardziej orzeźwiony)

- Zaprzestanie jedzenia z Maca i KFC - przeniosłem się na jedzenie zdrowe, pełne w białko, węglowodany i regularny poziom tłuszczu. Dodałem więcej warzyw i zacząłem liczyć kalorie. Do tego dodałem szejk proteinowy (whey protein) i ostatecznie przybrałem na wadze 10kg. Ważyłem 61-62, a teraz jest 72kg.

- 3x w tygodniu chodzenie na karate plus raz, dwa razy na siłkę: przybrałem na masie mięśniowej. Czuję się silny, pewny siebie i bardziej męski. Chodzę wyprostowany i czuję na sobie wzrok innych kobiet, co mi się podoba. To podnosi moją wartość i sprawia, że jestem szczęśliwszy.

- Nie siedzę do późna, by oglądać jakieś seriale tylko idę spać, bo jestem zmęczony po pracy i treningach. Budzę się rano wypoczęty i gotowy do pracy. Zauważyłem, że jak zacząłem spać po 7-8h przestałem być jakiś taki nijaki, ale pełny werwy i motywacji.

- Przestałem zabiegać o seks. Nie proszę się, nie inicjuję. Doszedłem do takiego stanu, że mi się po prostu nie chce go uprawiać. Jestem tak skupiony na innych rzeczach co sprawiają mi radość, że seks stał się jakiś taki przereklamowany. Większą czuję ekscytację z nadchodzącego treningu karate i kumite z kimś silnym niż seks z kobietą, byle jaką, nawet jakby miał być z inną. Po prostu tego nie czuję i jakoś dziwnie jestem z tego powodu szczęśliwy. To tak jakbym zrzucił jakieś kajdany, nie przymuszam się do niczego. Zrobię to raz na tydzień, dwa. Czasem jednak łapię się na masturbacji, ale po przeczytaniu wątków na forum i jaki jest destrukcyjny wpływ masturbacji na życie postanowiłem to zrobić raz na miesiąc, by sobie spuścić z krzyża. 

Pewnie niektórzy pomyślą, że moja mnie nie pociąga. Ciężko powiedzieć.... jakoś mnie tam pociąga, ale nie jest to 100%. Na ulicy oglądam się za dupami, bo fajnie wyglądają, ale nie czuję w sobie tego zwierzęcego instynktu, by iść i wyruchać, albo to sławetne: "Weź ją oprzyj o ten pieprzony blat". Może jestem lekko aseksualny? Kto wie. Po prostu lubię sobie popatrzeć. 

 

Innym powodem dlaczego przestałem zabiegać o seks jest rozmową z moją mamą, jedyną osobą, która potrafiła mnie wysłuchać. To ona nabiła mi do głowy wielu red pillowych rzeczy (ku mojemu zdumieniu), bym się szanował i nie robił z siebie pośmiewiska. Jej słowa miały piorunujący efekt, głównie dlatego, że generalnie miała rację w wielu sprawach i ton w jaki mówiła sprawił, iż poczułem się trochę jak gówno. W pozytywnym słowa znaczeniu. Dziękuję za to niezmiernie. 

Otóż co się działo (aż głupio mi opowiadać, ale muszę): moja luba uzależniła się od porno i nie potrafiła osiągnać ze mną orgazmu. Wszystko działo się tylko w jedną stronę: gra wstępna - masaż jej ciała, lekka minetka i stosunek mógł się głównie odbyć tylko jak znalazła na telefonie odpowiednie porno. Po osiągnięciu orgazmu nie miała sił by się mną zająć i wtedy sam musiałem się sobą zająć. Boże, jaki ja byłem głupi to aż razi mnie w oczy, jak się nie szanowałem. 

A wszystko zaczęło się od niewinnego eksperymentu, bo chciała sobie obejrzeć porno, a ja na to pozwoliłem. Potem oglądała jak mnie nie było i tak wpadła w szambo. No i jeszcze ja, zachowujący się jak ciapa, pantofel i totalny biały rycerz.

 

Nawyki do poprawienia:

 

- Nie potrafię być ciągle asertywny. To męczy, kiedy musisz trzymać ramę cały czas. Czasem się po prostu zgadzam z rzeczami, którego mogą być mi nie na rękę, ale głównie przez to, że nie chce mi się kłócić. Na szczęście nie są to jakieś ważkie sprawy.

- Łapię się na odpuszczaniu obowiązków i doskonaleniu się na rzecz drzemki. Pogoda, klimatyzacja, ludzie sprawiają, że jakoś często chce mi się spać w ciągu dnia. Nie lubię tego, gdyż zaburzony jest mój cykl spania w nocy. 

- Łapię deprechę jak coś mi się nie udaje. Kiedy nie mogę dostać czego chcę, popadam w melancholię i zaczynam się dołować. Niekiedy po kilka godzin. Muszę wprowadzić afirmacje. Na chwilę obecną oglądam motywacyjne filmiki na YouTube, które poprawiają moje samopoczucie i dają kopa do działania. Przydatna rzecz. 

 

Obecna sytuacja: 

 

Obecnie żyję ze swoją Tajką w normalnych stosunkach. Zmieniła pracę, gdzie dostaje większą wypłatę ale musi do niej chodzić po 6 dni w tygodniu. Gdy ja pracuję rano, ona po południu. Mam bardzo dużo czasu dla siebie, przez co staram się go spędzać jak najbardziej produktywnie (sport, nauka, zakupy). Nie wiem, czy coś jeszcze do niej czuję, ale siedzę z nią chyba z wyrachowania. Pomaga mi w tłumaczeniach dokumentów, ratuje mi dupę, kiedy trzeba się dogadać w urzędzie i nie powiem bardzo mi się to przydaje tu na miejscu. Było kilka sytuacji, które sam bym nie rozwiązał. W zamian obiecałem jej, że będę odkładał pieniądze na przyszłość. No okej, spoko. 

Stałem się trochę takim skurwysynem, bo jej obiecuję, a w głębi duszy czuję jak by się to najlepiej wybić, by być bogatym i silnym. Swoim zachowaniem z przeszłości sprawiła, że nie potrafię jakoś inaczej o niej myśleć. To tak jakbym ją karał za błędy w przeszłości. Ale ona o tym karaniu nie wie. 

Chciała dziecko to się zgodziłem, chociaż go nie chcę teraz, bo nie jestem wystarczająco bogaty. I pewnie bym sobie nie poradził. Tak czy owak nie inicjuję seksu, a jak już to w gumce (i tylko w gumce!!!).

 

Generalnie rzecz biorąc skupiam się na sobie i oszczędzaniu pieniędzy. Co prawda stałem się zależny od niej, bo jezyk i różnice kulturowe, ale wziąłem się w garść i powoli zaczynam naukę Tajskiego. 

Popieprzone to wszystko, musiałem się wygadać, od razu lepiej na sercu. 

Coś czuję, że wielu rzeczy nie powinienem robić. Są po prostu złe, okrutne i muszę się przez nie przebić, zniszczyć je i zapomnieć.

 

Dzięki za spędzony ze mną czas. To dużo znaczy.

 

Pozdrawiam

 

 

 

 

 

 

 

Edytowane przez Tajski Wojownik
  • Like 3
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tajski Wojownik Dzięki za raport, brawo że wprowadzasz zmiany i zaczynasz ogarniać jednak widzę że jeszcze długa droga przed Tobą.

  • Masturbację zastąp seksem z nią, bo się uzależnisz od łapy.
  • Ona powinna się wyleczyć z porno bo to nic dobrego nie przyniesie w związku jeżeli teraz tylko w ten sposób się zadowala.
  • Nie przestawaj trzymać ramy. Ty jesteś mężczyzną i Ty prowadzisz w związku, inaczej Tajka straci do Ciebie resztki szacunku.
  • Przyłóż się do nauki Tajskiego bo jest uzależniony w sprawach urzędowych i codziennych od Tajki, a ona to czuje i wykorzystuje.
  • Nie daj się wpakować w dziecko, jesteś młody najpierw samorozwój i ogarnięcie życia oraz finansów.

 

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tajskiemu Wojownikowi jajeczka obrastają meszkiem :D 

 

Spory postęp, zwłaszcza w relacjach z Twoją ukochaną Tajką :D A dokładniej w Twoim rozumowaniu do czego w tym związku jesteś potrzebny ;) 

3 hours ago, Tajski Wojownik said:

nie inicjuję seksu, a jak już to w gumce (i tylko w gumce!!!)

Po prostu chwyciło mnie to za serce ❤️ Nieomal uroniłem łzę szczerej ojcowskiej radości widząc jak pociechy dorastają.  :D 

 

No dobra koniec lizania się po chujach.

 

Guma to dla Ciebie teraz dupochron i z niej nie rezygnuj. Ona chętnie by zaciążyła. 
Uważaj też by cię nie wkręciła, że już zaszła byś walił w nią bez ;) Stary numer.

Nie daj się też wkręcić w wychowywanie czyjegoś :D Ja wiem, że ona taka nie jest... :D 

 

3 hours ago, Tajski Wojownik said:

Było kilka sytuacji, które sam bym nie rozwiązał.

Musisz się usamodzielnić. Ja wiem, że to inny świat i ich mentalność jest dla nas "specyficzna" o języku nawet nie wspominając, ale żyjesz w tamtych realiach, musisz się skutecznie komunikować i rozumieć czy nie opierdalają Ci dupy po tajsku gdy się do Ciebie uśmiechają ;) 

 

28 minutes ago, Morfeusz said:

Masturbację zastąp seksem z nią, bo się uzależnisz od łapy.

Prawie. Masturbację zastąp seksem. Koniec zdania.

 

Jeśli on ma go inicjować to lepiej niech sobie strzepie raz w miesiącu.

 

Z drugiej strony jeśli może puknąć inną a z aktualną jak jest tak jest to niech próbuje. W najlepszym wypadku to on przeskoczy na inną samicę, która rozwiąże jego problemy z tłumaczeniem - w najgorszym skończy związek w którym i tak nie jest szczęśliwy :) Jest bo jest ;) 

 

3 hours ago, Tajski Wojownik said:

- Nie potrafię być ciągle asertywny. To męczy, kiedy musisz trzymać ramę cały czas. Czasem się po prostu zgadzam z rzeczami, którego mogą być mi nie na rękę, ale głównie przez to, że nie chce mi się kłócić. Na szczęście nie są to jakieś ważkie sprawy.

Męczy Cię to bo leniwa buła jesteś. Bycie asertywnym to nic innego jak DBANIE O SWÓJ PIEPRZONY INTERES. Nikt tego za Ciebie nie zrobi. Powinieneś z czcią celebrować swój silny charakter oraz fakt, że postawiłeś na swoim w ważnej dla Ciebie kwestii. A ty to traktujesz jak smutny obowiązek... Zupełne pomieszanie.

 

3 hours ago, Tajski Wojownik said:

- Łapię się na odpuszczaniu obowiązków i doskonaleniu się na rzecz drzemki. Pogoda, klimatyzacja, ludzie sprawiają, że jakoś często chce mi się spać w ciągu dnia. Nie lubię tego, gdyż zaburzony jest mój cykl spania w nocy. 

Drzemka to max do 30 minut. Wszystko powyżej to już ingerencja w Twój schemat snu i funkcjonowania dziennego. Absolutnie żadnych drzemek na krócej niż 5-6h przed Twoją porą spania. 

 

Innymi słowy wiesz że się rozleniwiasz a potem nie wysypiasz więc... Przestań? :) 

 

3 hours ago, Tajski Wojownik said:

- Łapię deprechę jak coś mi się nie udaje. Kiedy nie mogę dostać czego chcę, popadam w melancholię i zaczynam się dołować. Niekiedy po kilka godzin. Muszę wprowadzić afirmacje. Na chwilę obecną oglądam motywacyjne filmiki na YouTube, które poprawiają moje samopoczucie i dają kopa do działania. Przydatna rzecz. 

Jest świetna przemowa motywacyjna Andy'iego Frisella, którą Ci tu wkleję - bo sam strzępił bym klawiaturę próbując oddać dokładnie to co tam jest.

 

 

I nie oglądaj 1000 filmików. Tutaj masz esencję. 

Oglądanie motywacyjnych filmików na yt powoduje tyle, że masz motywację by coś zrobić tylko przed ekranem gdy to oglądasz. Tu chodzi o to BYŚ OD EKRANU WSTAŁ.
Znacznie więcej sensu ma ściągniecie sobie tego w mp3 na słuchawki i słuchanie podczas treningu, czy robienia czegoś czego Ci się nie chce robić. 

 

Wtedy programujesz się tą gadką w trakcie tego czego Ci się nie chciało robić, odwracając od tego uwagę. Jeb i skończone.

Oszukuj swoją podświadomość tak by pracowała dla Ciebie. Na tym polega ta gra.

  • Like 5
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przepraszam za późną wiadomość, ale wiele rzeczy się wydarzyło przez te dwa dni.

 

Zamierzam się przenieść do Chin, gdzie mogę zarobić więcej i lepiej mnie tam będą szanowali niż w Tajlandii. Porównałem zarobki, styl życia oraz przeliczyłem ile mógłbym tam zaoszczędzić. 

Minimalne zarobki z naprawdę niskiej półki to mniej więcej 4400-4500 złotych, więc i tak jest to więcej niż to co zarabiam w Tajlandii. Jest to jednak dla mnie taka "jałmużna", zwłaszcza, że mam dyplom w nauczaniu języka angielskiego, mam kilka certyfikatów i zamierzam dorobić sobie jeszcze jeden plus mam 4-letnie doświadczenie. To ładny wynik jak na 26 lat, choć i tak uważam, że to za mało, bo nie mam magistra. 

Plan na wyjazd do Chin do pracy odłożony został na rok, gdyż potrzebuję pieniędzy na dobry start i zawsze dobrze mieć jakieś oszczędności odłożone na czarną godzinę.

W dodatku mam tam swoją koleżankę(Polkę - sucz jest tak seksowna, żebym ją zerżnął na tym sławetnym blacie haha), która studiuje i pracuje w Szanghaju. Kiedyś pomogłem jej w nauce angielskiego plus wsparłem, kiedy jej chłopak miał jakiś problem w Bangkoku.

 

Pogadaliśmy trochę, opowiedziała mi o życiu w Chinach i obiecała, że pomoże z pracą, mieszkaniem itp. 

Zdradziła, że ma dobre kontakty i wykorzysta je, żeby mi pomóc, gdyż musi się jakoś odpłacić za udzieloną jej pomoc. Spodobało mi się, ale i tak miałem z tyłu głowy pewne podejrzenia. Nie ufam ludziom w 100%, no ale zobaczymy.

 

Także postawiłem na rozwój osobisty i dzięki ciężkiej pracy w Chinach zamierzam surowo oszczędzać pieniądze, by potem zakupić dom w Japonii (był tutaj artykuł na forum, gdzie któryś z braci wspomniał o opuszczonych osiedlach w Japonii i że domy są wystawione na sprzedaż za naprawdę małą sumę). Od zawsze chciałem mieszkać w Japonii i tam pracować jako nauczyciel na uniwersytecie albo prywatnej, prestiżowej szkole. Mam ambicje i to ogromne i nigdy nie odpuszczę wyznaczonego celu, nawet jakby to miało oznaczać zerwanie z Tajką. Marzenie zawsze stawiam na pierwszym miejscu, to część mnie, a Tajka to obca osoba. Więc ja tam na nią nie będę patrzył.

 

Jeśli natomiast chodzi o nią to ona chce jechać ze mną. Nikt jej nie broni, jak znajdzie pracę to dobrze, jak nie to pójdzie gdzieś w tych Chinach studiować. Uparła się, że chce ze mną jechać, żeby też wyrwać się z domu i coś ze sobą zrobić. No to spoko, ale płacze, jęczy, że ona nie wie co ze sobą zrobi, gdzie będzie pracował. Tłumaczyłem, żeby narobiła certyfikatów przez ten rok, nauczyła się chińskiego to się oczywiście dupy nie chce ruszyć i się uczyć nie chce. A mnie to już kurwa rybka. Nie chce, to nie. Nie będę naciskał, tracił czas. Teraz jestem ja, Chiny, oszczędności i marzenia. Nie chcę mi się oddawać mojej cennej energii komuś, kto nie chce nic ze sobą zrobić.

 

Dnia ‎20‎.‎03‎.‎2019 o 16:31, Morfeusz napisał:

Przyłóż się do nauki Tajskiego bo jest uzależniony w sprawach urzędowych i codziennych od Tajki, a ona to czuje i wykorzystuje.

 

Zaczynam od jutra, kupiłem konto premium na Thaipod101.com i stamtąd będę się uczył. W kwietniu jak dostanę wypłatę to poszukam korepetytora.

 

Dnia ‎20‎.‎03‎.‎2019 o 17:31, nieidealny świat napisał:

Z drugiej strony jeśli może puknąć inną a z aktualną jak jest tak jest to niech próbuje. W najlepszym wypadku to on przeskoczy na inną samicę, która rozwiąże jego problemy z tłumaczeniem - w najgorszym skończy związek w którym i tak nie jest szczęśliwy :) Jest bo jest ;) 

 

O chłopie, wiesz ile razy mi to przyszło na myśl? 

Tyle dup tutaj chodzi, tyle na mnie patrzy a ja muszę sobie tłumaczyć, że jestem w związku. Wiesz, jak inicjujesz coś przez kilka miesięcy i pomimo rozmowy nic nie skutkuje, a wychodzisz na ulicę i laski cię kokietują (same wychodzą z inicjatywą), to trzeba mieć stalowe nerwy i jaja, żeby im odmówić. Czasem sobie myślę, że jakbym posunął się jeden, jedyny krok dalej to bym miał pewnie gałę opierdoloną gdzieś w kibelku za darmo.

Dnia ‎20‎.‎03‎.‎2019 o 17:31, nieidealny świat napisał:

Męczy Cię to bo leniwa buła jesteś. Bycie asertywnym to nic innego jak DBANIE O SWÓJ PIEPRZONY INTERES. Nikt tego za Ciebie nie zrobi. Powinieneś z czcią celebrować swój silny charakter oraz fakt, że postawiłeś na swoim w ważnej dla Ciebie kwestii. A ty to traktujesz jak smutny obowiązek... Zupełne pomieszanie.

 

Bardzo dobre słowa. Dało mi do myślenia.

 

Biorę się za oglądanie Andy'iego.

Dzięki wielkie chłopaki. Dzięki za czas i poświęcenie.

Edytowane przez Tajski Wojownik
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały czas jedziesz na haju, który powoduje zaćmienie umysłu najwyraźniej. Albo się boisz samotności. 

 

Twoja Tajka komunikuje Ci, iż chętnie pojedzie z Tobą do Chin i będzie żyła za darmo na Twój rachunek. A Ty udajesz, że OK lub obojętne. 

Pachnie rycerstwo-frajerstwem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, bajlando napisał:

Ja takiego nie rozumiem - zarabiasz w tej Tajlandii grosze z tego co mówisz - 3-4 tys. na rękę i jeszcze zamierzasz się uczyć ich trudnego języka? Po chuj? Żeby zarabiać 4-5?

Tyle samo i więcej zarobisz w Polsce.

Słusznie, jednak Tajlandia to IMO tani kraj do życia. Przy pensji c.a. 3-5k netto PLN w przeliczeniu na ichnie bahty żyjesz spokojnie.

Edytowane przez Obliteraror
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, bajlando said:

Ja takiego nie rozumiem - zarabiasz w tej Tajlandii grosze z tego co mówisz - 3-4 tys. na rękę i jeszcze zamierzasz się uczyć ich trudnego języka? Po chuj? Żeby zarabiać 4-5?

Napisał 4,5k PLN a to prawie 38k baht - za tyle można sobie spokojnie tam żyć ;) On żyje i funkcjonuje w tym państwie, więc jeśli tam zostanie to musi się skutecznie komunikować i nie być zależnym od humorów swojej dupy.

 

1 hour ago, bajlando said:

Tyle samo i więcej zarobisz w Polsce.

Ale on mieszka w Tajlandii a nie w Polsce. Jak jesteś obrotny to 4x tyle i więcej zarobisz w UK i co? Już jesteś w samolocie? Gówniany argument.

 

1 hour ago, bajlando said:

W Japonii natomiast zarobki nie są tak wysokie jak się mówi, na polskie jakieś 10-11 tys. zł. W Polsce zarobisz niewiele mniej jak się postarasz, niższe koszty utrzymania, swojacy. Nie rozumiem sensu po co i o co Ty walczysz. Bez sensu.

Bo facet musi mieć MISJĘ. To jego misja, nie Twoja. Jego misją (choć sprowokowaną przez dupę) jest życie w tamtym rejonie świata i w pewnym sensie mu trochę zazdroszczę bo poznaje obce kultury "od kuchni". Ja sobie do takiej Tajlandii wpadam na miesiąc, wydam hajs lekką ręką, pomedytuję w świątyni Szmaragdowego Buddy i spadam a on może tego doświadczać na zupełnie innym poziomie. Mnie osobiście Azja fascynuje, a Tajlandia zagościła w moim sercu na dobre ;) Pomijam już fakt, że buddyzm i zen grają w moje czułe nutki ;) 

 

Sprowadzanie tego pokroju życiowych doświadczeń do "a w Polsce zarobił byś więcej" to trochę spłycenie tematu nie uważasz?

 

A ty zdobył byś się by przelecieć pół globu, wysiąść w zupełnie innym kulturowo, językowo i mentalnie świecie by się tam skutecznie odnaleźć? To nie wyprawa na magazyn do Anglii gdzie lot powrotny w razie czego masz za 19gbp :) To 14h lotu i dosłownie inny świat ;) 

 

1 hour ago, bajlando said:

Powinieneś nie udawać, że masz wyjebane tylko domagać się seksu pod groźbą odejścia.

Czyli postawić się w roli petenta. Wziąć numerek, złożyć podanie i czekać na rozpatrzenie ;) 

 

Powinien zrobić wprost przeciwnie - a mianowicie gdy mu odmówi, z uśmiechem powiedzieć, żeby uważała bo inna może mu nie odmówić i z uśmiechem kontynuować swój dzień :) 

 

1 hour ago, bajlando said:

A jak nie poskutkuje - odejść.

Pisałem mu w tym wątku wielokrotnie by odpuścił tę pannę, ale to jego życie i zdrowie by się z nią szarpać. Jak widać on musiał sam przeżyć to o czym mu bracia pisali. 

 

W kwestiach, które dotykają nas w jakimś stopniu emocjonalnie, lub na których budowaliśmy swoje zrozumienie świata - nie nauczymy się na cudzych błędach i radach. Musimy sami przypierdolić z rozpędu w tę metaforyczną ścianę by się na własnej skórze przekonać, że ona istnieje.

 

1 hour ago, bajlando said:

Nie zdradzaj jej póki z nią jesteś tak jak radzą Ci niektórzy, bo jesteś człowiekiem a nie zwierzęciem w dżungli.

Ale ja mu nie karze zdradzać. W moim mniemaniu jeśli kobieta nie chce z Tobą kopulować lub jeśli kopuluje "z łaski" to już dawno jest po związku :) Nie każe mu iść i zapinać inne dupy, tylko przestać ograniczać sobie opcje! 

 

Czasem wystarczy by Twoja kobieta zobaczyła Cię na kawie z inną by od razu wróciło pożądanie i seks ;) Oczywiście jak zignorujesz jej kręcenie dymu i będziesz kiwać z politowaniem głową :D Emocje >> pożądanie >> seks. ;) 

 

1 hour ago, bajlando said:

Miej jakieś zasady i honor.

Zasady to mogą mieć dwa silne samce względem siebie. I tak, jestem za tym by trzymać się zasad. SWOICH zasad - a nie wtłoczonych doktryn, akceptowanych bez żadnego zakwestionowania ich poprawności.

 

A i kobiety nie znają koncepcji honoru, więc nie do końca rozumiem o co Ci chodzi :) 

 

Pokaż mi kobietę, która nie przeskoczyła na bardziej perspektywicznego, inteligentnego, czarującego i bogatego samca :D Chcesz rozmawiać o honorze? :D 

Zostaw w sypialni swoją kobietę z jej ulubionym aktorem :D Będziesz miał skondensowaną dawkę kobiecego honoru :D 

 

I jeszcze raz. Nie każe mu otwarcie zdradzać jego kobiety, tylko by nie ograniczał swoich opcji. Pogada, poflirtuje, a nóż zobaczy świat poza jedną cipką ;) 


Pomijam przy tym całkowicie fakt, że to w większości faceci kończą związki PRZED wsadzeniem w inną dziurę, kobiety robią to w zdecydowanej większości PO fakcie, a w sporym % przypadków trzymają obie gałęzie tak długo aż transfer zostanie potwierdzony. ;)

 

1 hour ago, azagoth said:

Twoja Tajka komunikuje Ci, iż chętnie pojedzie z Tobą do Chin i będzie żyła za darmo na Twój rachunek. A Ty udajesz, że OK lub obojętne. 

Pachnie rycerstwo-frajerstwem.

Fakt, nadal słabo komunikuje swoje oczekiwania i nie wyciąga konsekwencji - a nie robi tego bo boi się (co sam przyznał), że zostanie w 3-cim świecie bez języka by cokolwiek w urzędzie załatwić.

Widzisz @Tajski Wojownik ? Sam zakładasz sobie kaganiec na jaja więc nie dziw się, że nie rosną.. :D 

 

59 minutes ago, bajlando said:

wynajmowałem kawalerkę 20 m2 za 850 zł bez dodatkowych opłat - i to w miejscowości blisko Warszawy.

850 zł zapłaciłem i na 20 metrach miałem wszystko: prysznic, kibel, lodówkę, telewizor, kuchenkę, pełna samowystarczalność. Życie kosztowało mnie jakieś 1500-1600 zł, to nawet z pensji 3 tys.

Dla mnie to ledwie wegetacja a nie życie i jeszcze musiałeś się nakombinować.. Ale rozumiem, ciułałeś kasę na własny kwadrat.

 

Nie wiem tylko czemu cały czas:

1 hour ago, bajlando said:

W Polsce też się da

Ty byłeś gdziekolwiek poza naszym (jakże pięknym krajobrazowo) krajem? Zetknąłeś się z kompletnie innymi kulturami i światopoglądami (i nie mam na myśli imigranckich gett w europie)?

Bo chyba nie potrafisz objąć umysłem że istnieje świat poza naszymi słupkami granicznymi.

 

Dla niego codzienne życie jest jednocześnie wyzwaniem i przygodą. Jest zdany na siebie (i swoją Tajkę), jak będzie miał problem to musi go SAM rozwiązać. Z jednej strony nieświadomie pokonuje trudności, które innym ludziom nie mieszczą się w głowie a z drugiej nadal jedna konkretna cipka rzutuje na jego życie - coraz mniej ale nadal.

 

7 hours ago, Tajski Wojownik said:

To ładny wynik jak na 26 lat

To bardzo ładny wynik jak na 26 lat i kompletnie obce terytorium. Ale nie spoczywaj na laurach, ciśnij do przodu. Nie oglądaj się za swoją Tajką bo to Cię spowalnia. Nie da się przyspieszać z wykręconą do tyłu głową bo jedyne co masz w takiej sytuacji pewne to to, że przywalisz w słup.

 

Cel, plan, realizacja. Jeśli nadąży za Tobą i będzie się angażować w Twoje plany i realizować przy tym swoje tak by Cię nie obciążać to świetnie, w przeciwnym wypadku powinieneś przełamać tę mentalną barierę i odejść.

 

7 hours ago, Tajski Wojownik said:

sucz jest tak seksowna, żebym ją zerżnął na tym sławetnym blacie

Czyli jesteś zdrowy, testosteron w normie :D 

 

7 hours ago, Tajski Wojownik said:

O chłopie, wiesz ile razy mi to przyszło na myśl? 

Za każdym razem ;) Następnym razem gdy coś takiego się wydarzy obserwuj bacznie swoje myśli i zacznij zadawać sobie pytania "dlaczego tak się czuję?", "jak chcę się czuć?", "jakie będą tego konsekwencje?" :) 

 

Badaj swoje reakcje to odkryjesz nowe, nieznane Ci zakamarki siebie.

 

7 hours ago, Tajski Wojownik said:

ja muszę sobie tłumaczyć, że jestem w związku

Dlaczego to robisz? Gdybyś był w związku szczęśliwy nie zastanawiał byś się nad tym. Mało tego, odwzajemnił byś uśmiech i przeszedł nad tym do porządku dziennego.

 

Ty natomiast odczuwasz natychmiast poczucie winy. Przecież nic złego jeszcze nie zrobiłeś, dlaczego musisz sobie tłumaczyć że jesteś w związku? To ty tego nie wiesz?

 

Wiesz doskonale, że jesteś w związku. A Twoje rozterki w takich chwilach wynikają z:

- instynktu zwierzęcego - wziąłeś się za siebie, ćwiczysz, testosteron rośnie - czujesz się atrakcyjniejszy, panny to dostrzegają itd

- niezadowolenia ze związku - powody wypisz sobie sam

- "zmęczenia materiału" - bo nadal przerabiasz te same tematy tylko w nowych odsłonach

- cały czas usiłujesz naprawić swoją Tajkę - ciągle masz ten pieprzony syndrom zbawiciela i czujesz się za nią odpowiedzialny (ciekawe jak długo ona została by z Tobą po odwróceniu ról i gdybyś to ty jej odpierdalał takie scenki ;) ) 

 

7 hours ago, Tajski Wojownik said:

Wiesz, jak inicjujesz coś przez kilka miesięcy i pomimo rozmowy nic nie skutkuje, a wychodzisz na ulicę i laski cię kokietują (same wychodzą z inicjatywą), to trzeba mieć stalowe nerwy i jaja, żeby im odmówić.

Niczego nie musisz odmawiać. Nie musisz trzymać jaj w kagańcu a odmawiać powinieneś wtedy kiedy ty CHCESZ odmówić. Innymi słowy najpierw pogódź się sam ze sobą.

 

Musisz wreszcie zaakceptować to gdzie jesteś, jaki jesteś, jaka ona jest...

Gdy tylko zaakceptujesz to co Cię otacza i postanowisz, że będziesz szczery sam ze sobą i z resztą świata - doświadczysz błogiego uczucia - wolności

 

Przestań zmuszać się do egzystowania w czymś co Cię nie zadowala.

Nie masz prawa wymagać by się dla Ciebie zmieniła - bo tak nigdy naprawdę się nie zmieni. Chcesz zmienić kogoś, zmień siebie.

 

I sam już to powinieneś zauważyć. Gdy tylko wziąłeś się za siebie ona też zaczęła działać. Chciała za Tobą podążać, więc jeśli chcesz z nią być, dla jej i Twojego dobra - przestań się za nią oglądać. Rób swoje.

Jeśli naprawdę żywi do Ciebie wartościowe uczucia to sama Cię dogoni, nie będziesz się musiał o nic prosić, tylko sama będzie Ci chciała to dać.

 

Pamiętaj wszystko co ogranicza Cię w Twojej głowie.... istnieje tylko w Twojej głowie.

Wszystkie kraty, mury i przeszkody kreujesz sobie sam i w ten sam sposób możesz kreować swoją drogę bez tych wszystkich czynników.

 

Polecam posłuchać wykładów Alana Wattsa pochodzących z cyklu „Essential Lectures of Alan Watts” zwłaszcza te poświęcone buddyzmowi i zen. Odkrywa on tam tajniki filozofii Wschodu. Przedstawia jakie są metodologiczne podstawy buddyzmu - wypadało by to wiedzieć - w końcu mieszkasz w Tajlandii.. A po tym wykładzie zadaj sobie pytanie - Kim jestem?

 

 

Zresztą Alana Wattsa posłuchać polecam każdemu :) 

 

 

 

8 hours ago, Tajski Wojownik said:

Dzięki wielkie chłopaki. Dzięki za czas i poświęcenie.

Nie ma problemu, postawisz Singhe jak będę następnym razem w BKK i będziemy kwita :D 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 minutes ago, bajlando said:

Napisał, że 4,5 tys to WIĘCEJ niż zarabia w Tajlandii. Czyli zakładam, że ma jakieś 3-4 tys. zł na rękę - w przeliczeniu na polskie. Czyli raczej przeciętnie, spokojnie w Polsce by to osiągnął i nie musiałby być do tego nad wyraz obrotny.

My bad mate, ale koszt życia w Tajlandii nadal jest niższy niż w Polsce ;) 

 

20 minutes ago, bajlando said:

wyższy poziom życia niż w tej swojej Tajlandii osiągnie w Polsce w każdym większym mieście jeśli tylko nie jest zwykłą niedorajdą

A ja Ci usiłuje wytłumaczyć, że może on się spełnia tam i wcale do Polski nie chce wracać? Gonić pieniądz to jedno a spełniać się to drugie. Fajnie jak idą w parze ale to jego priorytety nie Twoje :D On je sobie wartościuje i podejmuje decyzje... 

 

23 minutes ago, bajlando said:

Ale co to za 'odnajdywanie się' i PO CO i KOGO TO OBCHODZI.

To że ty nie znajdujesz wartości w doświadczaniu siebie i świata nie oznacza, że takowej nie ma :) Lubie dyskutować na tematy filozoficzne, z Tobą jak widać nie mam o czym :) 

 

26 minutes ago, bajlando said:

jeśli już patrzymy tylko pod kątem egoistycznym - on na tym finansowo lepiej nie wyjdzie. Więc to przedsięwzięcie NIE MA ŻADNEGO LOGICZNEGO SENSU.

Ślub z finansowego punktu widzenia dla mężczyzny też nie ma sensu, to po co faceci go biorą? I skąd wiesz, że na tym finansowo lepiej nie wyjdzie? :) Znając chiński, tajski i angielski gdy trafi do właściwego korpo będzie Ciągnąć kasy jak lodu - jeśli zechce. Zdolności językowe można bardzo skutecznie sprzedawać ;) 

 

29 minutes ago, bajlando said:

Misja męska jest dobra tak długo, jak długo w jakiś sposób może ona odcisnąć jakieś piętno na świecie na którym żyjemy

Jeśli ktoś robi coś tylko po to by "odcisnąć" wspomniane piętno na świecie to cierpi na chorobliwy przerost ambicji. To właśnie tacy ludzie doprowadzali do wojen, w których ginęły miliony ;) A wszystko dlatego, że chore ego nie mogło czegoś zdzierżyć :) 

 

32 minutes ago, bajlando said:

Tutaj nic nie zmieni, nikogo to nie zainteresuje, ani nawet na tym finansowo nie wyjdzie za dobrze.

Aha czyli po co inwestować w siebie, poznawać kultury, uczyć się języków. Pod warszawką wynajmiesz klitkę i będziesz żyć na lepszym poziomie. Co z tego, że stracisz 2-3h życia dziennie na dojazdach.

 

Zrozum ja nikomu życia układać nie będę. Pokazuję szerszy obrazek a wnioski wyciągajcie sami. Bardzo się rozemocjonowałeś ;) 

 

34 minutes ago, bajlando said:

Misją to było stworzenie fejsbuka przez Zuckerberga

Chodziło o ruchanie studentek ;) Po prostu pomysł chwycił... Jedyne do czego cukier się masturbował to do zdjęć koleżanek a nie nad swoim własnym ego jak to on zmieni świat.

 

35 minutes ago, bajlando said:

albo dostosowanie życia na obcej planecie co planuje Musk

O to już prędzej, ale on nie robi tego by odcisnąć piętno tylko dlatego, że poznawanie, rozwój i postęp go napędza ;) 

 

Jeśli mu się uda (kibicuję) to zostawienie śladu na historii ludzkości będzie konsekwencją działania a nie jak zakładasz pierwotnym celem.

 

37 minutes ago, bajlando said:

To tak jakbyś nazwał Twojego szefa który daje Ci jakieś polecenie jako petenta.

Tak, petenta oferującego zapłatę za wykonanie przeze mnie czynności. Od kwoty jaką płaci za moją pracę zależy moja skłonność do jej wykonania. Czyż nie? 

 

39 minutes ago, bajlando said:

Gdy szef (jeśli go masz) mówi Ci abyś dopiął jakiś projekt na ten i ten dzień to też jest kurwa petentem

Tak! :) I mówię Ci to z obu perspektyw i byłem pracownikiem i byłem szefem, a w chwili obecnej jestem jednym i drugim. Traktując ludzi z szacunkiem nie trzeba im mówić że muszą zostać, oni to wiedzą, czują się z firmą związani, identyfikują się z jej porażką i sukcesem. Z innymi ludźmi nie współpracuję :) 

 

48 minutes ago, bajlando said:

Ma postawić lasce ULTIMATUM. Albo zmieni swoje zachowanie i zacznie dawać seks albo do widzenia. Postawić sprawę po męsku, a nie za jej plecami ruchać inne. A potem jak okaże się, że laska by się jednak zgodziła na seks po postawieniu jej ultimatum, to wyszłoby na to, że... że zdradził DOBRĄ I SZCZERĄ KOBIETĘ, która potrzebowała jedynie małego 'pogonienia'. 

Trzeci raz piszę, że nie zachęcam go do zdrady, a nawet jakby się jej dopuścił to w obecnej sytuacji był bym ostatnim, który chciałby go za to oceniać. Jest rozumny, to jego sumienie, to on będzie żyć z konsekwencjami swoich decyzji.

 

Współczuję Tobie i Twoim kobietom. Ja bym w życiu nie chciał żyć z kobietą, którą muszę zmuszać by robiła coś wbrew sobie ;) 

Co innego zdecydować by unieszczęśliwić siebie w jakimś aspekcie i "przymknąć oko" na coś mało ważnego. Czymś zupełnie innym jest natomiast wymuszanie czegokolwiek na kimś innym

 

Moja pani ma powiedziane i zakodowane, że jeśli poczuje się w związku ze mną nieszczęśliwa to niech powie, ja jej nie chcę unieszczęśliwiać na siłę. I jakoś cholera nie chce mnie zostawić ;) 

 

55 minutes ago, bajlando said:

Dlatego Twoja rada jest idiotyczna i nie ma żadnej logiki i mądrego planowania w sobie.

Za dużo się spinasz i analizujesz, spuść ciśnienie z jaj, ja się z Tobą na kutasy nie zamierzam mierzyć :D 

 

55 minutes ago, bajlando said:

pokonywanie samego siebie nie ma żadnego sensu jeśli nic z tego nie wyniesiesz konkretnego

A doświadczenie? Zrozumienie siebie i swojej podświadomości? Nic? :D 

 

56 minutes ago, bajlando said:

Siedzenie w Tajlandii za 3-4 tys. zł i 'pokonywanie siebie' które nikogo nie interesuje, nawet sąsiada zza pryczy, nie ma żadnego logicznego sensu.

I bardzo dobrze, jeszcze tego by brakowało żeby wszystkich kilka mld ludzi interesowało co on tam w tej Tajlandii robi i za ile :D To jest jego życie.

 

Przedstawiłeś perspektywę i alternatywę życia w kraju - fajnie, ale wychodzenie z założenia, że tylko Twoja perspektywa, Twój punkt widzenia i Twoja prawda jest najTwojsza i że wszyscy inni to idioci... :D 

Widzisz nawet nie muszę tego komentować :D 

 

1 hour ago, bajlando said:

Jak związek doszedł do takiego poziomu to się go kończy.

Ty czytałeś ten wątek w ogóle? Jego związek to był na takim "poziomie", że teraz to jest on niemal w super funkcjonalnym związku - w porównaniu z tym jak tu przyszedł :D 

 

1 hour ago, bajlando said:

W normalnym związku kobieta rozumie, że mężczyzna ma swoje potrzeby, a jeśli dłużej je ignoruje to tu nie ma czego ratować.

W normalnym związku mężczyzna robi to co mężczyzna powinien robić. Ja nie chcę kobiety która "rozumie", że mam potrzeby, ja chcę kobiety która nie chce ze mnie schodzić ;) 

 

1 hour ago, bajlando said:

Co z tego, że jej na nowo wróci pożądanie, skoro już Cię zeszmaciła i nie dawała seksu - STAŁO SIĘ.

Przeczytaj ten wątek ;) Ona robiła mu nie takie shit-testy drogi panie i ogarnął :D 

 

I zgadzam się, moim zdaniem tracił sporo energii usiłując ją wychować. Ale nie można do końca powiedzieć, że tracił czas - bo zyskał doświadczenie w obcowaniu z tymi ślicznymi i jakże diabolicznymi istotami :D Na pewno ma teraz znacznie mniej złudzeń niż gdy tu trafił :) 

 

1 hour ago, bajlando said:

Dopuściła się zeszmacenia Ciebie, do tego zamiast z miłości i szacunku Ci dawać to musiałeś 'odnowić' u niej pożądanie, tak jakby jedyne co do Ciebie czuła, to zwierzęce pożądanie.

Powodzenia w długim związku, jak nie będziesz potrafił zarządzać i utrzymać tego pogardzanego przez Ciebie zwierzęcego pożądania :D 

 

1 hour ago, bajlando said:

Jak tak - to albo relacja FWB - świadoma, albo koniec. Bo to nie jest związek.

Czyli sex ma sie skończyć by to był wartościowy związek lub ewentualnie ona ma się zmuszać by dawać mi dupy bo "rozumie" i wtedy to jest ok :D 

 

Wybacz ale nie mam więcej czasu tłumaczyć Ci jak działa świat. Czytaj proszę to forum. Poczytaj trochę książek (to nie boli) i nie tylko o tym jak robić pieniądz czy jak wyrywać dupy ale np o tym kim jesteśmy i dokąd zmierzamy.

 

I proszę nie obrażaj się, nie bierz tego personalnie, nie reaguj agresją i nie próbuj mi za wszelką cenę udowodnić, że masz rację.

Na chwilę obecną nie jesteś dla mnie partnerem do dyskusji na takie tematy po prostu - ale jak troszkę urośniesz w sferze wykraczającej poza to co możesz dotknąć i zobaczyć - chętnie podyskutuje :) 

 

Póki co czytaj, opanuj emocje, zbuduj dystans do siebie i do świata... Wyjdzie Ci na dobre ;) 

 

Ps.

Przestań polerować tego wewnętrznego biało-rycerza... :D 

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@bajlando

 

Ty chyba w ogóle nie zrozumiałeś mojego wątku i podejścia do wielu spraw. To co wydaje się dla ciebie bezsensowne dla mnie jest spełnieniem marzeń. Odnalezieniem wewnętrznego szczęścia, poczuciem pełnej wolności. 

Od zawsze byłem zafascynowany kulturą wschodu, zwłaszcza Chinami i Japonią. To co najbardziej przykuło moją uwagę to droga bushido, czyli droga wojownika. Można by tu skojarzyć wiele cnót jak sprawiedliwość, odwaga, brak lęku przed śmiercią, samodoskonalenie, wierność, honor. Każde z nich kreuje twój charakter w pewien specyficzny tylko dla ciebie sposób. Łączysz je, by odnaleźć ścieżkę, która prowadzi do miejsca zwanego "szczęściem". Kraje azjatyckie mają to do siebie, że mają ze sobą wiele wspólnego. To co dla nas Europejczyków jest niepojęte, im przychodzi łatwo. Podczas, gdy my trudzimy się życiem codziennym, zamartwiamy na zapas, Azjaci biorą wszystko na spokojnie. To był pierwszy mój szok kulturalny. 

Podczas mojego dwuletniego pobytu tutaj nauczyłem się żyć z tutejszą ludnością, uspokoiłem się bardzo a jedyne problemy jakie miałem to problemy z Tajką. Wszystko działo się według schematów, byłem niedoświadczony, popełniałem błędy. Szybko okazało się, że gdziekolwiek nie pojedziesz kobiety działają tak samo: Silny samiec, emocje, dobry seks -> udany związek. Słaby samiec -> pogarda, upokorzenie, zdrady.

 

Gdy zdałem sobie sprawę, że tak dalej być nie może to postanowiłem wprowadzić pewne zmiany. Zmiany, ale... siebie. @nieidealny świat stwierdził już, że szkoda tracić sił na to, by usilnie pomagać jej coś osiągnąć. Ona sama musi wykazywać inicjatywę, by poszerzyć swoje horyzonty i starać się o lepsze jutro. Odkąd wyznaczyłem sobie małe cele w życiu jak zadbanie o siebie, poprawa sylwetki, brak inicjowania seksu (lub wymuszanie go lub też i proszenie) to narodził się we mnie swoisty zdrowy egoizm, który nijak krzywdził moją Tajkę. Pojawił się szacunek, większa chęć na mnie. Spoko.

 

Na chwilę obecną nie muszę się prosić o seks. Nawet mi to do głowy nie przychodzi. Kiedyś nie potrafiłem kontrolować swojego popędu, napastowałem swoją Tajkę. Nic z tego nie wychodziło, bo nie wykazywałem szacunku do samego siebie. Wielu braci mi to pokazało. Dawałem się upodlić, by zamoczyć. A końcem końców, magiczna cipka była gówno warta. Poruchasz z pół godziny, a potem znowu laska będzie ci robić jakieś dzikie akcje. Tak było na samym początku.

 

Gdy chcę mieć seks, oświadczam to z góry i ona musi się zgodzić (mówię stanowczym głosem, jak nie było zabawy analnej przez dwa lata, to nagle wszystkie opory znikły). A jak nie to powiem dobitnie, że pójdę gdzie indzie, bo ja tak żyć nie będę. Jeśli zmiana nie nastąpi to odchodzę. To ja decyduję, kiedy mamy seks. Nie ona. Nawet może być za dwa tygodnie, miesiąc. Zależy to ode mnie i moich potrzeb.

 

W końcu doszedłem do momentu w swoim życiu, że potrafię pokazać jej te pierdolone drzwi palcem i nie zatrzymać. Boję się nieco samotności, ale to głównie przez brak znajomości języka. To jedyne ograniczenie, które trzyma mnie w ryzach. 

 

Poza tym, nie wiem skąd stwierdzenie, że moja Tajka będzie leciała ze mną na krzywy ryj. Ale pewnie wywnioskowaliście to z tego, że niedokładnie to opisałem. @azagoth Powiedziałem jej, że do Chin nie poleci jak nie znajdzie pracy. Oświadczyłem uroczyście, że hajs na podstawowe potrzeby jak mieszkanie i jedzenie do domu musi przynieść. Nie obchodzi mnie ile w tych Chinach zarobi, ważne by było na opłaty.

Jeśli nie chce się uczyć, nie chce robić certyfikatów to nie poleci nigdzie. Ja jej utrzymywać nie będę. Bankomat, sponsoring to nie ja. Przepraszam, jeśli nie wyraziłem się jasno. Mój błąd.

 

Także reasumując, dopóki czuję się wewnętrznie silny i szczęśliwy w miejscu, w którym jestem to nie jest to moim zdaniem żadne przedsięwzięcie pozbawione logiki i sensu. To moja droga, którą sam wybrałem i będę się jej trzymał do ostatniego tchu. Wierzę, że uda mi się osiągnąć sukces i staram się dzięki afirmacjom podnosić swoją wartość. Dzięki forum i wielu ludziom, którzy poświęcili czas na napisanie porady, stałem się lepszym człowiekiem. Dlatego wysłucham każdej rady i wezmę ją sobie do serca, bo pragnę być lepszą wersją siebie. 

 

@nieidealny świat dzięki wielkie za ten ogromny wkład. Wszystkie twoje rady są jak góra złota dla mnie. Pełno w nich głębokiego przesłania, lekcji życia i tego co wypełnia dotykającą mnie czasem pustkę. Nie mam zamiaru spoczywać na laurach. Czeka mnie ciężka praca, gdyż jak to Jan Paweł II mówił, że muszę założyć odpowiednie buty, bo mam do przejścia całe życie. A tymi butami będą moje marzenia, wolność i cele.

Ta wolność o której wspomniałeś naprawdę istnieje. Trzeba zrozumieć swoje słabości, a potem nagle zdajesz sobie sprawę, że mało co potrafi cię złamać. Te ograniczenia to tylko negatywne afirmacje, które wpajałem sobie tak długo: że nie jestem wystarczająco dobry, że mało zarabiam, że za mały kutas itp.. Po usunięciu ich i zastąpieniu wizją lepszego jutra, świat nagle staje się inny. Bardziej kolorowy. Nie ma sensu się dalej zamartwiać. Jestem tym kim jestem. Taki się urodziłem.

 

Dużo dają mi techniki oddychania i relaks po 1-2h dziennie. Po prostu cudo. Plus karate to już w ogóle magia.

 

 

Edytowane przez Tajski Wojownik
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Tajski Wojownik Nie zwracaj uwagi na @bajlando to na na 99% forumowy troll i multikonciarz Arch.

Jeżeli najbliższą przyszłość wiążesz z Chinami to nie rozumiem sensu rozpoczynania teraz nauki Tajskiego?

Na tę dawną koleżankę Polkę z Chin nie liczył bym zbyt mocno bo z tym różnie może być. Przygotował bym sobie zapas oszczędności i plan B.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.