Skocz do zawartości

Syn marnotrawny. Wracające schematy po "zmianie" którą przeszła moja żona.


Rekomendowane odpowiedzi

@brushedsteel zwróć uwagę, że kobiety mają generalnie charakter demoniczny. Nie mówię czy to dobrze czy to źle. Pewnie wszystko ma na świecie swój sens. Ale spójrz, jak one wszystkie chcą być "kuszące" chcą "kusić". Co to kurwa jest? Kuszenie Świętego Antoniego? Z wikipedii , pod rozwagę:

 

Kuszenie – rodzaj oddziaływania, które ma skłonić kogoś do zrobienia czegoś złego (zazwyczaj w znaczeniu moralnym lub negatywnych konsekwencji).

W rozumieniu chrześcijańskim jest to działanie Szatana, mające na celu zagubienie człowieka, zamazanie prawdy w jego sercu i zmniejszenie dostępu łask Ducha Świętego do człowieka. Grozi upadkiem i zaprzeczeniem Bożej miłości, czyli grzechem.

Choć w języku potocznym kuszenie kojarzy się niemal wyłącznie z nakłanianiem do zła przez kusiciela, pierwotny sens biblijny tego słowa oznacza także poddawanie kogoś próbie[1].

 

- czyli shit test ?

Edytowane przez KurtStudent
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Witajcie bracia, skromna aktualizacja. 

 

Mój wyjazd zbliża się coraz większymi krokami.  Kłótni w zasadzie o niego nie ma ale są setki kąsliwych uwag, "ty to sobie zaraz odpoczniesz" , "ty będziesz sobie na plaży siedzieć z prawdziwą rodziną a dodatki zostawiasz w smogu" itp itp

 

Do tego standardowe fuck logic: nie mówię nic o wyjeździe to są zarzuty że to temat tabu i coś przed nią ukrywam. Jak mówię o przygotowaniach to twierdzi że ją to nie interesuje. 

 

Zmieniłem coś ważnego w mojej postawie. Przestałem się czymkolwiek przejmować i emanuje radością. Stalo się tak po lekturze (ponownej) stosunkowo dobry i "potęgi podświadomości". Stwierdziłem że zaśmiecam swój umysł negatywnymi myślami i od tygodnia cieszę się ze wszystkiego. Całe otoczenie zauważyło zmianę, żona twierdzi ze jej się to podoba chodź sama wiecznie na wszystko narzeka. Oczywiście moja Pani za bardzo nie wie co się ze mną stało, pytała już czy mam coś na sumieniu, czy sobie przypadkiem kochanki nie znalazłem (odpowiedziałem że z dwiema babami to bym w życiu nie wytrzymał bo jednej mam już dość ;p ). Kobieta jak to kobieta mogła zareagować w dwójnasób, obrazić się o mój dobry humor raczej nie wypada więc wczoraj był dość dobry sex. Inna sprawa że jak u niej pojawia się ochota na sex to u mnie wzmaga się czujność czy miałem cały czas gumkę na oku. 

 

 

Czy moje podejście jest dobre?

 

Na dowód mojej zmiany powiem że dziś miałem faktycznie powód do pokaźnego narzekania na samego siebie a mimo to jest ok. Miałem informacje od bardzo zaufanego człowieka że pod koniec listopada jest duże prawdopodobieństwo skoku jednej z mniejszych kryptowalut. Nie znam się na tym zupełnie, poczyniłem pierwsze kroki by ją kupić za cały mój zaskórniak ale wynikły jakieś problemy z autoryzacją konta, potrzebna była kasa itp w końcu nie kupiłem. Dziś z ciekawości sprawdzam cenę i okazało się że w ciągu ostatnich kilku dni kurs tej waluty skoczył o 600 % :) cudownie. Mimo wszystko ów przyjaciel twierdzi że dalej warto kupić, nie pozostaje mi nic tylko kupić za te same pięniądze 6 razy mniej jednostek tej waluty. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Mam do Was bracia pytania. Stali czytelnicy mojego wątku wiedzą że za kilka dni wyjeżdżam bez żony i dziecka na drugi koniec świata na niemal miesiąc. Powiedzcie mi proszę jak mam się w tym czasie zachowywać wobec żony. 

 

Ona jest od zawsze osoba która mnie osacza i wymaga mojej nieustannej obecności lub kontraktu telefonicznego. Dlatego jestem przekonany że będzie oczekiwać że to ja będę wychodził z inicjatywą kontraktu non stop. Będą bez przerwy fochy o to że pól godziny jej nie odpisuje itp. Znam ją doskonale, i jestem pewny jej zachowania. Będę słuchał godzinami jak to jej jest źle, że ja mam ciepło a ona zimno, że jest smog, dziecko nie daj Bóg będzie chore. Za wszystko będę winien ja. W domu bym to poprostu zlał ale na odległość będzie problem. 

 

Moje nagle postawienie jasno sprawy że dzwonię np raz dziennie, albo odpisuje kiedy mogę skończy się miedzykontynentalna afera i odcięciem mnie od kontraktu z dzieckiem a ono będzie tęsknić. Nigdy w życiu małej nie wyjechałem na dłużej niż jedną noc. 

 

Co robić Bracia? Co robić na jej pewne jak w banku zaczepki. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@brushedsteel - Stary, współczuję Ci ogromnie. Co byś nie zrobił to i tak będzie źle. Takie osoby chorobliwie zazdrosne, kontrolujące, to istny rak dla prawdziwego faceta. 

Co ja bym zrobił? Postawiłbym się i powiedział, że dzwonię raz dziennie bo wysokie koszta roamingu w miejscu gdzie będziesz. A jak jej nie pasuje, to zapytaj czy zapłaci za połączenia. 

Nie mniej jednak dla mnie to patologiczna osoba, nie mógłbym znieść związku z kimś kto musi kontrolować mnie cały czas. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

   Podtrzymuj swoje stanowcze stanowisko, ma być po Twojemu. Następna rzecz, nie pokazuj że zależy Ci na kontakcie z dzieckiem.

Wiem, to trudne, ale to najlepsza droga. Prawdopodobnie ona sama będzie nakłaniać do rozmowy z synem. Pokaż że masz wywalone, użyj tekstu:

Chłopak jest duży, zrozumie rozłąkę, przeżyje brak kontaktu z tatusiem, bo jest pod dobrą opieką.

W czasie rozmów przez telefon nie pytaj o syna, czekaj aż ona zacznie, i tak nie będzie miała o czym gadać.

 

   Jeszcze jedno, przed wyjazdem  porozmawiaj z synem w jej obecności, powiedz że miesiąc to nie długo, i jak wrócisz, przywieziesz mu fajny prezent,

a mamusia będzie Cię synku wołała jak będę z nią rozmawiał. Obiecujesz to matko mojego syna? Coś w tym stylu.

 

Pozdro, wypoczywaj Bracie, miesiąc to nie długo, a dziecku krzywda dziać się nie będzie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@CalvinCandie niestety nacisk na koszty nie zadziała chodź był by dobry. Nie te czasy. Już mam załatwia miejscową kartę z Internetem. Więc połączenia będą za darmo praktycznie bez ograniczeń. Na świata dostałem powerbank żebym mógł być cały czas w kontakcie. 

 

@Adolf udawanie że mi nie zależy będzie trochę śmieszne bo oba doskonale już sobie zdała sprawę z tego że bardziej mi zależy na dziecku niż na niej i doprowadza ją to do szału. 

 

Spodziewam się wypominek w stulu: już Ci nie zależy na kontakcie z nami, widzę że nie masz czasu z nami gadać, baw się dobrze ze swoją PRAWDZIWĄ rodzina itp itp. 

 

Jak się tak będzie obrażać to poprostu nie dzwonić i tyle. Czekać aż jej przejdzie i sama zadzwoni. 

 

Już wam to chyba pisałem ale traktuje ten wyjazd jako duży test dla niej. Jeśli wróci jej kontrolujący styl to będę dążyć do rozrodu. Jeśli udowodni mi teraz że odpuściła i będzie się jak na nią w miarę zachowywać to jeszcze będziemy nad tym pracować. 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minutes ago, brushedsteel said:

Jeśli udowodni mi teraz że odpuściła i będzie się jak na nią w miarę zachowywać to jeszcze będziemy nad tym pracować. 

To może jej to powiedz?

 

I powtarzaj do urzygu przy każdej takiej sytuacji?

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niech nic jej nie mówi. Ma sama to zrobić, bo powiesz, zrobi jak jej każesz, a za chwilę wróci do starego nawyku. A jak sama z siebie odpuści i zobaczy, że tragedii nie ma + jeszcze ją pochwali potem. Może zaskoczy, że jak będzie miła dla faceta, to on też będzie miły. 

Edytowane przez slavex
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 13.11.2017 o 15:07, rewter2 napisał:

Nie zostawisz przecież kobiety w ciąży i matki z małym(i) dziećmi? Społeczeństwo cię przecież z.jebie. Skoro "zrobiłeś jej dziecko" to nie mogło być tak źle jak mówisz?

I tu akurat społeczeństwo miałoby zupełną rację, bo jeśli ktoś robi żonie dziecko, równocześnie mając związek na krawędzi rozpadu i świadomość, że powinien był się rozstać wcześniej, to jakże nie mieć do niego uzasadnionych pretensji?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Społeczeństwem można by się przejmować, gdyby w odwrotnej sytuacji, tj. gdy związek się chwieje a kobieta "łapie" faceta na dziecko, miało potem pretensje do tej kobiety.

 

No ale tak nie jest.

 

Skoro więc społeczeństwo kieruje się takimi podwójnymi standardami, to ostatecznie nie ma co za bardzo się jego opinią przejmować.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, brushedsteel napisał:

 Już mam załatwia miejscową kartę z Internetem. Więc połączenia będą za darmo praktycznie bez ograniczeń.

 

A skąd ona to wie ?

Ja bym na Twoim miejscu wyłączył komórkę po paru dniach po czym posłał jej maila że Ci skroili telefon albo Ci upadł i po kłopocie. Tak to Ci nie da spokoju.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 lata później...
On 11/13/2017 at 2:16 PM, brushedsteel said:

Tutaj zaczyna się ciąg dalszy. pół roku minęło w sumie na sielance, kłótni praktycznie nie było. Ona dużo się zmieniła, przede wszystkim mi odpuściła i przestała się mnie czepiać. Jednak jak już doszło kilka razy do konfliktów to już były dość intensywne.

 

Mam wrażenie że ona powoli wraca do swoich starych schematów tylko że stosuje je w znacznie bardziej ukrytej i delikatniejszej formie. W ostatnich tygodniach  coraz częściej jej się coś nie podoba, co głośno wyraża ale później wręcz teatralnie gryzie się w język gdyż: "nie wolno mi powiedzieć tego co myślę bo będzie znów afera a miałam się nie czepiać". Wraca granie na wyrzuty sumienia i odwracanie kota ogonem. Dzieje się znów wszystko to co było tylko w ciszy spokoju i pod kamuflażem normalnej rozmowy. Staram się na wszystko reagować stanowczo ale spokojnie jednak wtedy i tak wychodzę na pieniacza. 

 

Z dzisiejszej perspektywy żałuję swojej decyzji o daniu jej szansy. Wtedy już było wszystko przygotowane, rodzina uprzedzona itp. Miałem jasne argumenty, wielką bieżącą aferę. Teraz wyglądamy na zewnątrz jeszcze bardziej idealnie niż wcześniej.  Nie ma głośnych kłótni, niby niczego mi nie próbuje zabraniać ale ciągle czuje się jak w więzieniu. Nie jestem szczęśliwy ale nawet nie mam jasnego argumentu żeby odejść.

 

Wydaje mi się, kolego, że jesteś trochę niesprawiedliwy, trochę bardzo. Ja jestem znany na forum z dość nieprzebierającego w słowach mniemania o polskich kobietach, ale nawet dla mnie w tym momencie wymagasz za wiele. Dlaczego tak twierdzę, otóż przeleć się po liście podpunktów i spróbuj przez chwilę postawić się w sytuacji żony swojej:

 

1) zmieniła się - wiesz jaki mikroodsetek ludzi w ogóle się zmienia?

2) jest wierna - wiesz jaki mikroodsetek kobiet dzisiaj szczególnie młodych, ale tych starszych też i to nie tylko w PL po prostu pewnego dnia rzuci cię bez słowa, mając już nowego bolca, albo jeszcze wróci z policją?

3) stara się przekonać cię do drugiego dziecka - wiesz jaki mikroodsetek w ogóle prowadzi z mężczyzną negocjacje w tej sprawie? Zwykle jest to 'misiu, tabletka nie zadziałała', albo co gorsza zapłodnienie na boku z listonoszem, a ty robisz za beciaka, który łoży i nadstawia głowę?

 

Czy ty w ogóle widzisz, co masz? Na bezrybiu i rak ryba powiadają. Oczywiście można podać za przykład lepsze małżeństwa i człowieka weźmie wkurw na to, co ma, ale gwarantuję ci, że odsetek małżeństw, które są piekłem, lub wieczną niepewnością i spaniem z jednym okiem otwartym drastycznie przewyższają swą liczebnością te pierwsze.

 

W ogóle ludzie żyją jakimś wyidealizowany obrazem tego, czym małżeństwo powinno być. Małżeństwo jest biznesem, a ślub umową. Dozgonna miłość? Nie rozśmieszajcie mnie. Uczciwość małżeńska? Misją kobiety jest rodzić dzieci, a misją mężczyzny zdobywać zasoby. Jeżeli małżeństwo dało wam dzieci, chociaż dwoje, które podetrą ci dupę na starość, kiedy nie będzie emerytury, kiedy przez chociaż 10 lat będziesz miał ciepły obiad po powrocie z pracy, albo kiedy będziesz mógł ze swoją żoną pooglądać jakieś głupoty na kompie leżąc wieczorem w łóżku, to już i tak jest bardzo wiele. Cel małżeństwa jest wypełniony. Mówi ci to koleś, który dwa razy się rozwodził i wprawdzie jego małżeństwa miały więcej kolorów niż przykład powyżej, to co z tego, skoro dwa razy jego żona, któregoś pięknego dnia po prostu wyszła z domu i nie wróciła. Jest takie powiedzenie:

 

Kobieta jest jak przekład literacki. Te wierne nie są piękne, te piękne nie są wierne.

 

Słowo piękne, możesz zamienić na jest pięknie, wyjdzie na to samo. Jeżeli kobieta jest wiele warta, przez swoją atrakcyjność, czy cnotliwą postawę, to i ma wielu potężnych, którzy będą do niej startować.  Tylko że coś pięknego, co się pewnego dnia kończy porażką celu powyżej, celu do jakiego małżeństwo zostało stworzone, jest mirażem, iluzją. Fajnie sobie powspominać, ale to w ostatecznym rozrachunku jest jedna wielka strata. Ot, wydawało ci się, że coś miałeś. Czy lepszy jest zatem wróbelek w garści, czy gołąbek na dachu?

 

Weź to pod uwagę, czytając moje słowa i zastanów się, czy ty sam możesz coś zmienić na lepsze? Czy sam się masz za człowieka bez zarzutu? I czy jest fair kobietę, która jednak dała ci dziecko i tym samym uplasowała się na rynku matrymonialnym aktualnie na bardzo niskiej pozycji, odprawić, bo sam się źle czujesz i tym samym zrobić z niej samotną matkę? Ja tego tak nie widzę i jak wspomniałem, mimo że nie mam za grosz szacunku do kobiet, które odstawiają monkey branching to tak samo nie mam szacunku do mężczyzn, którzy tak robią, bo ogólnie nie mam szacunku do ludzi, którzy nie dotrzymują danego słowa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.