Skocz do zawartości

Niekwestionowany guru relacji damsko-męskich wśród edukatorów


Rekomendowane odpowiedzi

Czołem Bracia,

chciałbym podzielić się z Wami moimi nowymi doświadczeniami, związanymi z pewnym przedmiotem wykładanym na uczelni, a dokładniem chodzi tutaj o kontrowersyjnego Pana G. Precyzując, chodzi tutaj o prawo i o ćwiczenia praktyczne. Ten ów Pan G od pierwszych zajęc wydawał nam się dosyć specyficzny jeśli chodzi o zachowanie, jest dość kompulsywny i ma tendencje do pewnych dygresji. Otóż, przechodząc do sedna sprawy, Pan G na samym starcie z ćwiczeń z prawa powiedział nam pewną maksymę "Zanim zaczniemy omawiać jakiekolwiek kategorie prawne, chciałbym Wam powiedzieć pewną rzecz - dwóch kobiet jednocześnie nie da się zaspokoić". Wtedy wszyscy zrobili takie oczy i myślą sobie, co on mówi..taka cisza, wszyscy patrzą po sobie, a on wydaje się być niczym nie przejęty, przygotowuje się do zajęc, a ja po chwili zacząłem się patrzeć na dziewczyny..które ku moim przewidywaniom były "zmieszane" :P Zapisałem to sobię na świeżo, czekając na dalszy przebieg wydarzeń. 

Przez kolejne ćwiczenia nic specjalnego w tej kwestii się nie wydarzyło, natomiast dzisiaj stanowczo zwrócił się do nas (panów), i powiedział, żebyśmy nie wierzyli w powszechnie panujący model uganiania się za kobietami, stalkowania kobiet po friendzonie itd. Powiedział nam, że dużo lepiej, jeżeli po prostu olejemy je i będziemy podchodzili do stosunków damsko-męskich surowo i stanowczno, ponieważ taka jest natura kobiety i że one na coś takiego lecą. Spojrzał wtedy na dziewczyny i spytał się, czy ma racje. Wtedy po prostu zachciało mi się smiać i mnie dreszcze przeszły, jak zobaczyłem, że patrzą między sobą zaczerwienione i nie wiedzą co powiedzieć. On pewny siebie, opierający się o ściane w czerwonym sweterku, z założonymi rękami patrzy na nie, a one nie wiedzą co robić :lol: Po chwili dodał, że wie, że mu nie przyznadzą racji, ale żebyśmy przetestowali tą strategie na dziewczynach z innych kierunków, bo te już wiedzą o co chodzi :lol: 

Konkludując, miałem wielką ochotę spytać Pana G czy nie wowodzi się z rodziny braciasamcy.pl, ale w tych kwestiach wolę się nie wyróżniać (lepiej z ćwiczeniowcem zawsze mieć pozytywną relacje :lol:). 

Dzięki niemu przemiot z reguły bardzo zwięzły i (dla mnie) niezbyt ciekawy, okazał się bardzo przyjemny i po prostu cieszę się, jak go mam :rolleyes: 

Co z tego, że trzeba się nauczyć, ale po prostu wiedząc, że ide do kolesia, który stanowi w pewnym sensie przedłużenie idei tego forum, nie mogę się doczekać kolejnych zajęć. 

A jeżeli tutaj jest i to czyta, to pozdrawiam, super z Pana człowiek :D

Czy ktoś z Was miał przyjemność spotkania takiego nauczyciela na drodze nauki? 

Bo jeżeli coś takiego trafiło się mi, to może i w innym miejscach trzeźwe i racjonalne umysły jeszcze istnieją. 

PS. Nie mogę się doczekać tematów z prawa spadkowego, to dopiero będzie COŚ :lol:

Edytowane przez Rexer
  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajnie się słucha takich historii. Na moim przykładzie mogę powiedzieć tak: 

 

Na swojej drodze nazwę to naukowej a więc podstawówka, gimnazjum, technikum ukończone z maturą. Spotkałem kilku nauczycieli, którzy w pewnym sensie byli dla nas autorytetem. Natomiast większą połowa to było nieporozumienie. Bycie nauczycielem nie sprowadza się tylko do wiedzy. Trzeba w odpowiedni sposób umieć dzieciaków zainteresować lekcją, przekazać im tę wiedzę. Może to zabrzmi brutalnie, ale połowa nauczycieli minęła się z powołaniem i nie powinni nauczać. 

 

Lubię nauczycieli, którzy tak jak Twój profesor potrafią nie tylko nauczać, przekazać wiedzę, ale i coś o życiu powiedzą na podst. Swoich doświadczeń. 

 

Pamiętam kiedyś widziałem film na YT. Nauczyciel napisał temat na tablicy. Specjalnie w jednym słowie zrobił błąd rażący. Cała klasa zaczęła się śmiać on odparł. 

 

,, Zrobiłem ten błąd specjalnie. Chciałem wam pokazać na czym polega życie. Ludzie z reguły będą wam wytykać to co robicie źle, nie dobrze. Napisałem temat wszystkie słowa były napisane poprawnie a wy zauważyliście tylko ten błąd. W życiu jest to samo i bądźcie na to przygotowani " 

 

Tacy nauczyciele na drodze edukacji młodych ludzi to prawdziwy skarb :). 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem podobnego. Konkludując - przekonywał że kobieta to nie jest człowiek. Jeden z kolegów w kocu spytał dlaczego. A ten - to zawołajcie za dowolną kobietą na korytarzu "hej, człowieku!" I żadna się nie odwróci.

Aparat był z niego niezły ogólnie. 

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Rexer napisał:

Powiedział nam, że dużo lepiej, jeżeli po prostu olejemy je i będziemy podchodzili do stosunków damsko-męskich surowo i stanowczno, ponieważ taka jest natura kobiety i że one na coś takiego lecą.

 

I miał 100% racji :) Bo tak po prostu jest, ale tego nie widać. A już Antoine de Saint-Exupery w Małym Księciu zauważył, że "najważniejsze jest niewidoczne dla oczu".

 

Dodać należy, iz kobiety rzeczywiście tego chcą. Ale żadna się nie przyzna :)

Bo tak po prawdzie - to kobieta woli być trzecią (poza dwiema równoległymi) żoną prawdziwego mężczyzny niż pierwszą i jedyną żoną fajtłapy. Mimo, że teoretycznie z p-tu widzenia kobiety mąż pod jej obcasem - to facet idealny.

 

I dlatego najważniejsze jest niewidoczne dla oczu :).

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobry wariat :D 

 

Ja w liceum miałem nauczyciela od WOS-u, który nie patyczkował się jeśli chodzi o podejście do kobiet, ale w jego przypadku to były raczej chamskie zachowania względem dziewczyn, i faworyzowanie facetów, co mi się osobiście nie podobało i było wiele interwencji rodziców jak i samej dyrekcji szkoły w tej kwestii.

 

Dla jasności, nauczyciel ten był po rozwodzie i lubił sobie strzelić kielicha, ewentualnie całą butlę :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój ćwiczeniowiec na studiach do kobiet zwracał się per babo :D Jak się krzywiły, to wyjaśniał, że to jest najzwyższy komplement. Baba to 200% kobiety w kobiecie. Wspominał, że swojej starej kilka lat musiał to tłumaczyć :lol:

Tępe laski oczywiście i tak wychodziły z zajęć oburzone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja kończyłem technikum i z tego co pamiętam najfajniejsze i najbardziej wartościowe były wykłady prowadzone przez ludzi " z przemysłu" którzy dorabiali sobie w szkole. Z tych lekcji nikt nigdy nie spieprzał.

Goście nie dość że mieli mega wiedzę to jeszcze wyzbyci byli z nauczycielskiego manieryzmu. W porównaniu do nich nauczyciele na szkolnym etacie mieli blade pojęcie o tym czego uczyli a do tego najczęściej byli sfrustrowanymi cipkami bez względu na płeć.

Nie twierdzę że tak jest wszędzie , może tylko w naszej budzie tak było.

Edytowane przez jaro670
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie uczył wytrzymałości osprzętu żaglowego Witold Kurski, ojciec Jacka Kurskiego, prezesa TVP oraz Jarosława GW. Gdy się pytał kobiety czy zrobiła prace domową i mówiła, że nie, to od razu patrzył na jej paznokcie i mówił, że czas na ich zrobienie to ma, a żeby w domu prace zrobić to już nie ? Mówił, że kobiety nie czują przestrzeni i przedmiotów technicznych, a w dodatku( nie mówił nam tego osobiście) kłamią i sterują facetami. Uczy przedmiotów technicznych takich jak wytrzymałość, mechaniki czy drgania mechaniczne. Często sypie żartami, lekko na podtekście seksualnym, ale każdy się śmieje z tego. Człowiek bardzo miły i inteligentny, oczytany, znający przepisy kilku państw, konstruktor, członek powstania, żeglarz i pilot. 

Edytowane przez Qaikwow
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.