Skocz do zawartości

Od rycerza do żołnierza


Rekomendowane odpowiedzi

Ahoj Bracia! 

 

Na wstępie może być długie, więc chwała temu kto przebrnie do końca, ale czynię w swoim życiu wielkie kroki naprzód.

 

Właśnie od niedawna mój długoletni (7 lat, narzeczenstwo) związek wisi na włosku i generalnie można by rzec już wtedy się zakończył. Pierwsze lata cudownie,
wspaniale, pożądanie i namiętny seks, kilka lat później - brak namiętności, pożądania okazywania zainteresowania i wszystko kwitowane
jakimiś powodami od pracy po inne duperele.

 

Zaczęło mnie to wszystko wkurwiać - kochasz kogoś uchylasz mu nieba, a  ta osoba Cię traktuje jak gówno. W kółko tylko wylewanie
ciężaru dnia codziennego (ok, pogadaj se babo w końcu musisz nawijać i trzeba Cię troche posłuchać, żeby było ci lepiej), ale ona 
już napie*dalała tym dziobem w kółko i codzień o tym samym i przyziemnym do granic absurdu i irytajcji. Natomiast moje mówienie
naprzykład o tym co w pracy podsumowała jednym zdaniem i zadowolona z super dialogu. 

Mało starań, mało zaangażowania, mało bliskości z jej strony, zabiegania o dotyk, seks, pocałunki, mało radości, entuzjazmu...wszystko to
jest spowodowane wszechobecnym wypaleniem w naszym związku. Winny? Winny jestem ja bo rozniańczyłem laskę. Jak na 21 wiek jest
inteligentna, pracowita, wierna, spławiająca innych, seksowna, w ch*j seksowna - ale czytając przez ostatnie kilka godzin
'stosunkowodobry' blog odszedłem już od patrzenia na nią jak na obiekt seksualny, aby dostrzec w niej istotę ludzką, a nie trzy dziury (wiem, że tu był mój błąd z grubsza).

 

Mimo tych zalet babsko mi się rozleniwiło. Nie inicjowała seksu. Nie było w niej życia. Gnicie w domu. Zachowywanie się jak idiotka. Koniec
niańczenia. Czytam forum od pewnego czasu, od kilku dni coraz bardziej intensywnie...wcześniej wierzyłem w miłość i byłem białym
rycerzem teraz wierzę w siebie i chce stanąć na nogi.

Tutaj w otoczeniu prawdziwych samców mam nadzieję będzie mi łatwiej niż przy czytaniu tych wypocin "oczami mezczyzny", gdzie
nakazują Ci przynieść kwiatki, zanieść do restauracji, kupić obiad za który płacić, pozniej trzepnąć minetkę i położyc krolewne spać -
przecież trzeba być gentelmenem... no byłem - pizdą :)

Nieświadomie robiłem wiele rzeczy, które tylko mnie oddalały od bycia samcem alfa.
- Nadmierna emocjonlaność (również łzy)
- Często brak zdecydowania i oddawanie jej pałeczki
- Ciąłe inicjowanie seksu i głaskanie/macanie/tulenie gdzie po czasie z jej strony dla mnie w ogóle już tego nie było, to i ja zaprzestałem,
ale ten fakt chyba jej nie boli
- Wpadanie w pułapki shit-testów i pokazywanie jej jak mi zależy
- I wiele, wiele więcej moi drodzy....

 

Chcę wyjść z tego bagna...czuję się obdarty z męskości. Najlepsze jest to, że dopiero Wy mi uświadomiliście jak wiele razy ONA
OBRACAŁA WSZYSTKO PRZECIWKO MNIE I NIGDY NIE POZWOLIŁA SIĘ PRZYZNAĆ DO WINY SOBIE.

przy każdej kłótni wredne babsko, za wszelką cenę dążyło do tego, aby tylko wzsystło ze ja jestem winny, albo że ona jest święta - nawet
gdy to było sprzeczne z jakąkolwiek LOGIKĄ! ... uwierzcie mi totalnie irracjonalnie pierdo*enie przy którym można się za głowe łapać...i
dopiero wiem, że to było normalne odkąd wnikliwe zacząłem czytać braci samców :) to mnie rozbawiło najbardzije w tym wszystkim...

Przez to, że jest mega seksowna i mógbłym ją pukać codziennie to zacząłem nadskakiwać i czasami ukazywać jak mi zalezy na seksie...
wielki błąd. Każdy dzień prawie z nią po pracy, bo jak wspominalem z niej uleciało życie i jedyne co robi to leży, albo siedzi, albo sie do
mnie tuli... jestem dobrze sytuowany, mam dobrą pracę, własne mieszkanie na obrzezach miasta, które remontuje sam ze swoich
sródków - mam wiele suckesów zawodowych i sportowych (grałem zawodowo w piłkę nożną i begałem) ale przez nią mój tryb życia to

 


ONA<->PRACA ... i gdyby jescze to było jak kiedyś, że razem się rozwijaliśmy, spędzaliśmy czas aktywnie, że seks byl
zajebisty...zdzierżyłbym, ale teraz to zaszło za daleko - wszechobecny marazm, lenistwo i apatyczność... i cieszę się, że otworzyłem dzięki Wam oczy :)

Przez długi czas miałem mieszane odczcucia - internet zalany falą tekstów o tym jak trzeba kobiecie dogadzać, dbać o nią, a z drugije
storny bracia samcy...doszedłem do wniosku, że wybieram to drugie, bo białorycerzenie dało mi to, że po latach laska się znudziła, a ja jak
idiota staralem sie o jej wzgledy i seks, a ona tylko słownie obiecała jak to się zmieni i będzie lepiej - było lepiej na dwa dni :) , pieprzyłą się
jak dzika kilka razy, a później znowu to samo - zero bliskości, ni to za ręke nie złapie, ni to nie pocałuje, ni to nie dotknie... pluje sobie w
brodę...załuje, załuje, załuje :)


CO JUŻ ZROBIŁEM?:
- nie palę papierosów od 2 tygodni totalny null
- wróciłem na siłownię, zaciskam zeby zeby znowu to pokochac i cwiczyc regularnie
- załozylem kartę w bibliotece - pierwsze ksiazki czekaja w domu
- angazuje sie bardziej w prace
- i PRZEDE WSZYSTKIM przestałem być ciepłką kluchą i misiem, którego pozniej bedzie walić po rogach moja panna :)

 

Sytuacja z przedwczoraj:

Coś temat o ślubie - napomknąłem, że ja ślubu nie chcę, a przynajmniej póki co i zaraz jakieś jojczenie pod nosem
i mówię " to po co ze mną jesteś ", a ona "no wlasnie nie wiem" 

i pozniej mowie do niej nie wiesz po co ze mna jestes to odejdz, na sile Cie nie trzymam, krzyz na droge
i sie zaczelo...ze ona sie odnosila do tego slubu, ze ona jest ze mna bo mnie kocha, totalne IRRACJONALNE PIER*OLENIE, że ja znowu
robię afere z niczego (rozumiecie to? :D )

- kobieto zbastuj, powiedzialas, ze nie wiesz po co ze mna jestes, po pierwsze nie krzycz bo ja tez umiem krzyczeć
- ale ja sie odnosila do tego slubu jak ktos z kim jest blebleble i go kocha ale nie wie blebleble ze dla slubu - wiecie takie totalne pozbawione
logiki pierdolenie

 

No i tutaj mój pierwszy krok odejścia od lalusiowania 
- twoje chore podjazdy na mnie nie działają
- dobra #^% mam dosyć odwieź mnie do domu - ona do mnie (chyba w ferworze emocji i bezsilnosci ze jej zjebane testy i tlumaczenia nie dzialaja juz)
- jakie kurwa odwieź? nie potrafisz rozmawiać normalnie, to idź z buta 

no i wyszła i poszla... kilka miesiecy temu było podobnie to za nią pojechalem...a teraz śmignąłem wprost do domu - wiecie jaki efekt? Laska się nie odzywa od dwóch dni - totalnie, nawet nie wiem czy żyję. 

Odczucia? Ambiwalentne: z jednej strony dumny, że w końcu się zachowałem jak facet z drugiej... nie wiem czy ona się odezwie jeszcze (choć z wielu postów i tematów co czytałem to wynika, że najpierw jest foszek, a potem najlepsze dymanie pod słońcem hehe :) ), więc widać, że przede mną długa droga, ale nie chcę się oszukiwac i sukcesywnie małymi kroczkami iśc w stronę bycia samcem.

 

Edytowane przez xawery982
  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odezwie sie za jakiś czas, też mialem podobnie jak ty na szcxęście krótko to trwało, też bylem za dobry. A jak zadxwoni i będzie ci się jeszcze z nią coś chciało to możesz ja na nowo próbować uformować. Zda sobie sprawę że lepiej nie trafi. No ja akurat odpuściłem bo już mam swoje lata i mi się nie chce pozatym za dużo krwi mi napsuła. A ty jak masz ochotę i czas to możesz ja próbować od nowa ustawić. Ja też byłem miły uczynny i na każde żadanie i były fochy. U kobiet wdxięczniści nie uświadczysz. Mało tego jeszcze przesranie cie szanować bo stanie sie dla niej takie miłe zachowanie codxiennościa i twoim obowiązkiem. Musi być wet za wet ty jesteś dobry dla niej więc normalny człowiek zawsze stara się jakoś zadość uczynić. I niech nikt tu nie pisze banialuków że "miłość" nie wymaga wdzięczności. Szacunku wymaga i odwzajemnienia dobroci dobrem a nie fochem . Proste.

Edytowane przez roxtedy
  • Like 2
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zajefajnie, ale popełniłeś jeden makabryczny błąd.

Napchałeś sobie łeb jakimiś pierdołami o "żabach" i teraz masz.

Mianowicie.

Za ostro pojechałeś jak na pierwszy raz, dlaczego?

Bo żaba wrzucona na wrzątek wyskoczy, a ty młody Panda van ie nie zdołasz wszystkiego przećwiczyć.

 

Jak tak dalej bez wyczucia/timeingu/  będziesz "napierdalał" samczością to nigdy nie opanujesz levelu(wyczucia).

 

Posłuchaj "markowych"audycji i zwróć uwagę na efekt wahadła !!!

 

Czyli reasumując wywód  nie myl pojęcia "sinusoidy" z"wahadłem"i "gotowaniem żaby".

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczerze to mam po cichu nadzieję, żę się odezwie bo powiem Wam - bardzo dużą więź między nami, przede wszystkim OBOJE (nie tylko ja) włożyliśmy w relacje wiele czasu, energii więc szkoda to zaprzepaścić wszystko. Ale to chyba u ludzi naturalne, gdy jesteśmy z czymś związani, albo czujemy wielki sentyment to ciężko nam się pogodzić z myślą, że to coś znika z naszego życia

 

Dodam, że ona miała ze mną bardzo dobrze (oceniam obiektywnie), często jej to mówili, często ona mi to mówiła...i tak sobie zakodowała, jednak gdzieś po czasie wyszło to jak się zagubiłem w zesranym rycerstwie, a ona przestała być szanującą mnie, starającą się namiętną kobitą

 

@Tornado Z teorią "wahadła" się zapoznałem i czytałem. Ciekawe i do zastosowania. - być może zbyt radykalnie teraz do tego podszedłem i masz rację (troszkę przystopuje i będę się otaczał przydatną wiedzą, którą później wykorzystaM), ale mimo wszystko jestem zadowolony z tego, że nie pokazałem się jako pipa :)

Najbardziej z tego wszystkiego męczą mnie skutki tej nowej drogi, którą chcę podążać - skutki takie, że będę musiał grubą kreską odkreślić nasze wspólne plany i to co między nami bylo. Nie powinienem, wiem, ale teraz to bardzo silne odczucie i nie będe oszukiwał bo nie to o w tym chodzi, że po prostu gdzieś z tyłu głowy kłębi mi się myśl, że ta droga zakończy naszą długoletnia, fajną ale wypraną z emocji, uczuć relację..

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czasem ostre, chirurgiczne cięcie jest jedynym wyjsciem, mówie tu o gwałtownych reakcjach. Szokującym dla kobiety wyjsciem, ale jedynym. A już po tak długim czasie bycia męskim pizdeuszem w zwiazku, kobieta najczesciej zakodowuje sobie w psychice dużo negatywnych schematów. Owszem można ją stopniowo zacząć rozgrywać, ale moze to być za mało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moim zdaniem @xawery982 zrobił zajebistą rzecz. Mianowicie zapytał czego panna tak naprawdę chce (my wiemy, że chce jedynie ślubu i w późniejszym etapie potomstwa) i otrzymał odpowiedź, że dziewczyna nie jest pewna czego. Ja osobiście zrobiłbym identycznie - wskazałbym drzwi wyjściowe i nakazałbym przemyślenie jej oczekiwań względem relacji. Myślę, że tutaj 1:0 dla brata. Brawo!

 

Inna kwestią jest nuda i rutyna. Niech zgadnę brat zarzucił większość aktywności prowadzonych przed poznaniem swej lubej. To błąd. Zmieniłeś się pod wpływem panny stąd przestój i marazm. Kobieta nie może być przyczyną zaniedbywania naszych pasji i zainteresowań. Jeżeli już to ma być dodatkiem do naszego życia ale nie takim, który ściąga w dół zarówno psychicznie jak i fizycznie. Kropka.

 

Co do kłótni o nic to rozwiązanie jest zawarte w pierwszym akapicie. Tam są drzwi - jak nie potrafisz się zachować w moim domu to wypierdalaj.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fakt za szybko pojechałeś z resocjalizacją swojej samicy, wyszło pewnie mało wiarygodnie - tak jak czasem baba wraca z narady z psiapsiułami i nagle zaczyna Cię prostować - od razu widać ze namąciły jej we łbie:D

I nie oczekuj, że będzie tak cudownie jak w pierwszej fazie "zakochania" na początku związku, to naturalne przecież że po jakimś czasie dopada proza i przyzwyczajenie.Oczywiście Twoja kobieta się stanowczo za bardzo rozlazła i mimo samczych błędów w wychowaniu to jednak słabo wróży na współżycie z nią w przyszłość.

Po ślubie jak już całkiem będzie pewna siebie to dopiero zacznie się katorga.Może czas na zmianę? zastanów się czy chcesz się bawić w ciągłe ustawianie do pionu księżniczki która jak pisałeś tylko siedzi lub leży - natury człowieka nie zmienisz... z domatora alpinisty nie zrobisz ;)

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@xawery982 Trzymam kciuki za Ciebie. Sam jestem/byłem w podobnej sytuacji.

 

Jedna rada, skoro Ona nie inicjuje żadnego kontaktu fizycznego jest marazm i apatia to sprawdź czy nie emocjonuje się kimś innym, one muszą mieć emocje.

Godzinę temu, xawery982 napisał:

i mówię " to po co ze mną jesteś ", a ona "no wlasnie nie wiem" 

To mnie poruszyło bo sam słyszałem podobne albo i jeszcze gorsze teksty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Onan Barbarzyńca  tak tu możesz mieć rację - czytałem też o tym na blogu Marka i troszkę się tego obawiam, ale cóż... Bycie pizdeuszem było fajne na pocżątku, a później w gaciach sucho i jescze Cię traktuje jak powietrze, albo po to żeby się wybrzędolić co to dzisiaj za ploteczki nie były w pracy :)

 

@maniks Niestety tak to zaczęło wyglądać... Na początku wspólnie aktywność, a później wspólnie w marazm i nieróbctwo, mało tego...teraz ona jest wyssana z życia i nawet nie wykazuje chęci wspólnego powrotu na siłownie, czy na rower chociażby...

 

 

EDIT:

 

@Jebak Leśny może i za szybko...ale pieprzy się od jakiegoś czasu, i ona może uznać, że moja granica została w tym momencie przekroczona. Ostatnie miesiąće to potężne kryzysy, braki kontaktu, afery... także, może uzna, że miarka się przebrała, a ja będę miał dobry wstęp do tego, żeby nie lalusiować.

 

@Gr4nt Wiem - czytałem Twój temat :) Bardzo wnikliwie... tak to już jest z babami

 

Z tego miejsca wielkie dzięki panowie za szybkie wspieranie w początkach tej trudnej wyprawy, żeby wydostać się z grainy różowych miśków :)

 

Nikogo nie ma, pisze tylko z jakimś gościem, czasami opowiada, że zmienił prace i co tam u niego, ale to pewnie jej durne zagrywki tylko, żeby mnie stestować :)

Już dawno temu do niej pisał i ucinali kontakt, teraz znowu napisał. Traktuje go olewatorsko w sumie jak starego kumpla. Gość nie ma u niej szans.

 

A co do ogółu - to bylo wczesniej inaczej z nią... bo, że w długoletnim związku niektóre rzeczy sie zmienaija to ja rozumiem doskonale...przywiązanie, opada emocjonalny hajs - kumam

ale ona całkowicie popadła w brak jakiejkolwiek energii życiowej :)

 

 

 

Edytowane przez xawery982
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, xawery982 napisał:

Gość nie ma u niej szans.

 

Nigdy, ale to nigdy nie lekceważ tego, z jaką łatwością kobiecie przychodzi przychodzi przyjebanie rogów facetowi bo się bardzo zdziwisz.A już zupełnie naiwne jest branie na serio nawijania na uszy makaronu - zawsze usłyszysz to co chcesz usłyszeć.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawa dość typowa. Wieloletni związek, rutyna, codzienność was powoli zabija. Kobieta jak piszesz miała z Tobą dobrze, a może ZA dobrze ? 

 

Mało piszesz o finansach jak to wygląda u was 50/50 a może Ty za wszystko płacisz. To bardzo ważna kwestia kobiety szybko przyzwyczajają się do dobrego. Z tego co piszesz jesteś usytuowany więc może tak jej wygodnie?. Nie musi nic robić, bo wie że sielanka będzie trwała wiecznie. 

 

Piszesz, że jest sexowna, ładna fajnie :) ale na kobietę warto spojrzeć czasem głębiej nie tylko jako obiekt sexualny.

 

Co robi po pracy, czy uprawia sporty itp. marazm i rutyna was zabija natomiast sorry że wnikam, ale kwestie finansowe mnie interesują jak to u was wygląda. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Kimas87 Może i było za dobrze, póki nie wiedziałem, że to 'za dobrze' to synonim bycia pizdą i białym rycerzem.

 

Finanse? Raz ja, raz ona - generalnie ostatnio ona bardzo mi finansowo pomaga. Jest bardzo samodzielna, lubi być niezależna. Dawniej częściej ja, ale ona nie miała warunków - teraz ona twierdzi, że się odpłaca...cóż nie jest materialną żmiją. Naprawdę jako kobieta XXI wieku, ma fajny charakter, osobowość, ale coś się zaczyna pier*olić, a mi na niej zależy...o ile wcześniej jej też zależało, teraz zaczynam mieć poważne wątpliwości co do tego.

 

Dlatego też czytając Marka felietony (wspomnnialem w pierwszy poście) chcę odejść od patrzenia na nią jak na obiekt seksualny, a spojrzeć jak na człowieka, przyjaciela tak, ażeby myśli o cipce nie zamieszały mi w głowie.

 

Po pracy właśnie - w sumie nic...często czeka na mnie i rzadko wspólna aktywność częściej telewizor i leżenie. Przybijające to trochę, bo często ją namawiam na cokolwiek a ona to bagatelizuje. Wcześniej chodziła z chęcią na siłownie, czy chociaż pożyteczniej zarządzała czasem. Ponoć praca mocno ją przybiła, ale już się z tym faktem pogodziła. Ostatnio ją namawiałem na badania myśląć, że coś jest nie tak z jej zdrowiem no bo kurwa jak zdrowa pełna życia kobieta (młoda kobieta) nagle staje się starą apatyczną babulką. Ciągle jej zimno, ciągle ziewa, ciągle coś ją boli, ciągle coś...dosłownie - mówie zrób badania, może niedociśnienie, bo wszystko na to wskazuje, może tarczyca, sama widziśż, że nie masz ochoty na życie i wpływa to negatywnie na trzy elementy - mnie, ciebie i nasz związek.

 

Ale wiele sobie z tego nie robi :) Chciałbym tknąć nową jakość w naszą relacje, ale jednocześnie przestać być taką pipą jak wcześniej. Sam widzę, że osiadła na laurach i przestała mnie seksualnie pożądać.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dupa tam za późno! Dobrze zrobiłeś. Co, będziesz niby powoli sukcesywnie tresować babę, po 7 latach związku?? Takie rzeczy od samiuśkiego początku Panie. Teraz to ona wróci, będzie chciała sprawdzić czy to Twój jednorazowy wyskok, czy zmiana na stałe. Jak na stałe, to albo spierdoli w podskokach, albo będzie sypać jeszcze większą ilością shit testów. Aż się osrasz. 

 

Szczerze ,wychować babę jest bardzo trudno, a nawet jeśli, to szkoda energii i czasu. Serio. 

 

52 minuty temu, xawery982 napisał:

Szczerze to mam po cichu nadzieję, żę się odezwie bo powiem Wam - bardzo dużą więź między nami, przede wszystkim OBOJE (nie tylko ja) włożyliśmy w relacje wiele czasu, energii więc szkoda to zaprzepaścić wszystko. Ale to chyba u ludzi naturalne, gdy jesteśmy z czymś związani, albo czujemy wielki sentyment to ciężko nam się pogodzić z myślą, że to coś znika z naszego życia

 

 

Hahahahahah weź Pan skończ. To ty czujesz wieź, to Ty włożyłeś w tę relację sporo czasu i energii. Baba to biorca. Facet dawca. Spójrz, ona ma nawet otwór i zaprasza do siebie, czyli przyjmuje. Dla niej jesteś tylko bankomatem i nadwornym lokajem do wykorzystywania. A jak się znudzisz lub będziesz za bardzo stawiać, to cię zmieni i nawet łzy nie uroni po tych waszych 7 latach. I wierz mi chłopie, bo wiem co mówię... 

Edytowane przez giorgio
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie jak spierdoli - gdzie? :)


Przecież te irracjonalne stworzonka ponoć boją się samotności. Kto pomoże, kto da do buzi, komu będzie grzęcholić, kogo będzie wkurwiać?


Ona nie jest typem imprezowiczki i Pani na ONS'a. Wiem to bo ją znałem nim była moją kobietą, i znam ją długie lata jak jest moją kobietą. W związku miała korzyści i to duże. Pewnie ma też strach przed zmianami na inne, przed tym co powiedzą bliscy/rodzina, przed tym co zrobi sama i tak dalej. 

 

Zrobiła się apatyczna, aspołeczna i pochłonięta wielkim nieróbctwem, przez wszystko się skurwiło, a ja szukalem powodu jak idiota - i zaczął się efekt sinusoidy... rozmówki, chęci, poprawa, spadek, chujoza... 

przestałem szukać rozwiązania i skupić się w końcu na sobie. Z uwagi, że przede mną dłuuuga droga pełna wyrzeczeń i silnej walki ze sobą to jednak tak jak mówiłem - jest mi szkoda tej relacji...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

38 minut temu, xawery982 napisał:

 

Już dawno temu do niej pisał i ucinali kontakt, teraz znowu napisał. Traktuje go olewatorsko w sumie jak starego kumpla. Gość nie ma u nie szans.

 

 

 

Hehe uwielbiam takie "na pewno nigdy!". Też tak kiedyś myślałem. Ale często sie mozna zdziwić z jakimi "lamusami", wedle stereotypów, czy naszego przekonania, może nasza lala pójść w tango. Niejeden zrobił oczy jak pińć złotych :D Dlaczego? Bo trzeba pamiętać, że kobieta to tyleż wyrachowana kombinatorka, co jednocześnie wulkan emocji, pobudzany do erupcji przez błahe często powody. Taka sinusoida stanów emocjonalnych może w danej chwili popchnąć "skrzywdzoną" do chwil uniesienia z kimś nowym. Ktoś nowy to tutaj własnie kluczowa sprawa, bo to moze być ktos niemajętny, niezbyt przystojny, ale na daną chwilę spełniajacy kryteria zaspokojenia danego stanu emocjonalnego dziuni :) wiem - popierdolone, ale życie...

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, xawery982 napisał:

Ahoj Bracia! 

 

Na wstępie może być długie, więc chwała temu kto przebrnie do końca, ale czynię w swoim życiu wielkie kroki naprzód.

 

Właśnie od niedawna mój długoletni (7 lat, narzeczenstwo) związek wisi na włosku i generalnie można by rzec już wtedy się zakończył. Pierwsze lata cudownie,
wspaniale, pożądanie i namiętny seks, kilka lat później - brak namiętności, pożądania okazywania zainteresowania i wszystko kwitowane
jakimiś powodami od pracy po inne duperele.

 

Zaczęło mnie to wszystko wkurwiać - kochasz kogoś uchylasz mu nieba, a  ta osoba Cię traktuje jak gówno. W kółko tylko wylewanie
ciężaru dnia codziennego (ok, pogadaj se babo w końcu musisz nawijać i trzeba Cię troche posłuchać, żeby było ci lepiej), ale ona 
już napie*dalała tym dziobem w kółko i codzień o tym samym i przyziemnym do granic absurdu i irytajcji. Natomiast moje mówienie
naprzykład o tym co w pracy podsumowała jednym zdaniem i zadowolona z super dialogu. 

Mało starań, mało zaangażowania, mało bliskości z jej strony, zabiegania o dotyk, seks, pocałunki, mało radości, entuzjazmu...wszystko to
jest spowodowane wszechobecnym wypaleniem w naszym związku. Winny? Winny jestem ja bo rozniańczyłem laskę. Jak na 21 wiek jest
inteligentna, pracowita, wierna, spławiająca innych, seksowna, w ch*j seksowna - ale czytając przez ostatnie kilka godzin
'stosunkowodobry' blog odszedłem już od patrzenia na nią jak na obiekt seksualny, aby dostrzec w niej istotę ludzką, a nie trzy dziury (wiem, że tu był mój błąd z grubsza).

 

Mimo tych zalet babsko mi się rozleniwiło. Nie inicjowała seksu. Nie było w niej życia. Gnicie w domu. Zachowywanie się jak idiotka. Koniec
niańczenia. Czytam forum od pewnego czasu, od kilku dni coraz bardziej intensywnie...wcześniej wierzyłem w miłość i byłem białym
rycerzem teraz wierzę w siebie i chce stanąć na nogi.

Tutaj w otoczeniu prawdziwych samców mam nadzieję będzie mi łatwiej niż przy czytaniu tych wypocin "oczami mezczyzny", gdzie
nakazują Ci przynieść kwiatki, zanieść do restauracji, kupić obiad za który płacić, pozniej trzepnąć minetkę i położyc krolewne spać -
przecież trzeba być gentelmenem... no byłem - pizdą :)

Nieświadomie robiłem wiele rzeczy, które tylko mnie oddalały od bycia samcem alfa.
- Nadmierna emocjonlaność (również łzy)
- Często brak zdecydowania i oddawanie jej pałeczki
- Ciąłe inicjowanie seksu i głaskanie/macanie/tulenie gdzie po czasie z jej strony dla mnie w ogóle już tego nie było, to i ja zaprzestałem,
ale ten fakt chyba jej nie boli
- Wpadanie w pułapki shit-testów i pokazywanie jej jak mi zależy
- I wiele, wiele więcej moi drodzy....

 

Chcę wyjść z tego bagna...czuję się obdarty z męskości. Najlepsze jest to, że dopiero Wy mi uświadomiliście jak wiele razy ONA
OBRACAŁA WSZYSTKO PRZECIWKO MNIE I NIGDY NIE POZWOLIŁA SIĘ PRZYZNAĆ DO WINY SOBIE.

przy każdej kłótni wredne babsko, za wszelką cenę dążyło do tego, aby tylko wzsystło ze ja jestem winny, albo że ona jest święta - nawet
gdy to było sprzeczne z jakąkolwiek LOGIKĄ! ... uwierzcie mi totalnie irracjonalnie pierdo*enie przy którym można się za głowe łapać...i
dopiero wiem, że to było normalne odkąd wnikliwe zacząłem czytać braci samców :) to mnie rozbawiło najbardzije w tym wszystkim...

Przez to, że jest mega seksowna i mógbłym ją pukać codziennie to zacząłem nadskakiwać i czasami ukazywać jak mi zalezy na seksie...
wielki błąd. Każdy dzień prawie z nią po pracy, bo jak wspominalem z niej uleciało życie i jedyne co robi to leży, albo siedzi, albo sie do
mnie tuli... jestem dobrze sytuowany, mam dobrą pracę, własne mieszkanie na obrzezach miasta, które remontuje sam ze swoich
sródków - mam wiele suckesów zawodowych i sportowych (grałem zawodowo w piłkę nożną i begałem) ale przez nią mój tryb życia to

 


ONA<->PRACA ... i gdyby jescze to było jak kiedyś, że razem się rozwijaliśmy, spędzaliśmy czas aktywnie, że seks byl
zajebisty...zdzierżyłbym, ale teraz to zaszło za daleko - wszechobecny marazm, lenistwo i apatyczność... i cieszę się, że otworzyłem dzięki Wam oczy :)

Przez długi czas miałem mieszane odczcucia - internet zalany falą tekstów o tym jak trzeba kobiecie dogadzać, dbać o nią, a z drugije
storny bracia samcy...doszedłem do wniosku, że wybieram to drugie, bo białorycerzenie dało mi to, że po latach laska się znudziła, a ja jak
idiota staralem sie o jej wzgledy i seks, a ona tylko słownie obiecała jak to się zmieni i będzie lepiej - było lepiej na dwa dni :) , pieprzyłą się
jak dzika kilka razy, a później znowu to samo - zero bliskości, ni to za ręke nie złapie, ni to nie pocałuje, ni to nie dotknie... pluje sobie w
brodę...załuje, załuje, załuje :)


CO JUŻ ZROBIŁEM?:
- nie palę papierosów od 2 tygodni totalny null
- wróciłem na siłownię, zaciskam zeby zeby znowu to pokochac i cwiczyc regularnie
- załozylem kartę w bibliotece - pierwsze ksiazki czekaja w domu
- angazuje sie bardziej w prace
- i PRZEDE WSZYSTKIM przestałem być ciepłką kluchą i misiem, którego pozniej bedzie walić po rogach moja panna :)

 

Sytuacja z przedwczoraj:

Coś temat o ślubie - napomknąłem, że ja ślubu nie chcę, a przynajmniej póki co i zaraz jakieś jojczenie pod nosem
i mówię " to po co ze mną jesteś ", a ona "no wlasnie nie wiem" 

i pozniej mowie do niej nie wiesz po co ze mna jestes to odejdz, na sile Cie nie trzymam, krzyz na droge
i sie zaczelo...ze ona sie odnosila do tego slubu, ze ona jest ze mna bo mnie kocha, totalne IRRACJONALNE PIER*OLENIE, że ja znowu
robię afere z niczego (rozumiecie to? :D )

- kobieto zbastuj, powiedzialas, ze nie wiesz po co ze mna jestes, po pierwsze nie krzycz bo ja tez umiem krzyczeć
- ale ja sie odnosila do tego slubu jak ktos z kim jest blebleble i go kocha ale nie wie blebleble ze dla slubu - wiecie takie totalne pozbawione
logiki pierdolenie

 

No i tutaj mój pierwszy krok odejścia od lalusiowania 
- twoje chore podjazdy na mnie nie działają
- dobra #^% mam dosyć odwieź mnie do domu - ona do mnie (chyba w ferworze emocji i bezsilnosci ze jej zjebane testy i tlumaczenia nie dzialaja juz)
- jakie kurwa odwieź? nie potrafisz rozmawiać normalnie, to idź z buta 

no i wyszła i poszla... kilka miesiecy temu było podobnie to za nią pojechalem...a teraz śmignąłem wprost do domu - wiecie jaki efekt? Laska się nie odzywa od dwóch dni - totalnie, nawet nie wiem czy żyję. 

Odczucia? Ambiwalentne: z jednej strony dumny, że w końcu się zachowałem jak facet z drugiej... nie wiem czy ona się odezwie jeszcze (choć z wielu postów i tematów co czytałem to wynika, że najpierw jest foszek, a potem najlepsze dymanie pod słońcem hehe :) ), więc widać, że przede mną długa droga, ale nie chcę się oszukiwac i sukcesywnie małymi kroczkami iśc w stronę bycia samcem.

 

Normalnie jakbym w lustrze swoją byłą widział.

I, gdzie ta kobieta, którą poznałeś 7 lat temu? Nie masz tutaj czego szukać raczej.

Edytowane przez Iranosh
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tylko ona nie ma kiedy leciec w baletunio z tym panem tak naprawdę, bo jest całe dnie w pracy, albo ze mną, mu sporadycznie odpisze jak napisze, a tak to olewka total... nie neguje jego, nie lekceważę, ale to bardzo małoprawdopodobne. Cóż czekam na rozwój wydarzeń i będę dawał znać co jak u mnie i między nami :> Zobaczymy jaki morał z tego wyjdzie.

 

@Thalion Nie, nie, w tę stronę już nie idę. Już widzę skutki niańczenia i nadskakiwania. Także Twoja teoria jest mylna. Wielkie przywiązanie, wspaniałe wspólne chwilę, ale nie kosztem swojego dobra. Jeśli nic się nie poprawi - trudno. Ludzie na świecie mają gorsze problemy i życie toczy się dalej, więc jak mnie księżna oleje/odejdzie/zostawi/zmieniła się na dobre (albo lata tuszowała w co wątpie) to chwilę może poboli, a później potraktuję to jako impuls do działania. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne - ma to sens, bo ma to rację bytu w rzeczywistości i sam o tym wiem bo słyszałem autentyczne takie historie. Takie podejście prowadzi do zguby. Gdyby w niej było jakieś życie i zaangażowanie w to, aby coś ze sobą robić to może bym nie był taki pewny, że nie przyprawia mi rogów, a że jej życie to wegetacja w którą na dość mnie wciągnęła, a teraz chuj wie o co chodzi i czy kiedykolwiek coś się zmieni....to cóż

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Gr4nt napisał:

Im bardziej dana panna krytykuje i wyśmiewa innego gościa tym większe prawdopodobieństwo że tak naprawdę się w nim zabujała.

W tym jest akurat bardzo dużo prawdy. ;)

Zobacz, jak jest teraz. Za każdym razem poprosisz ją o zmianę zachowania no i co.. Postara się 2-3 dni i znowu będziesz mieć to samo.

Wyobraź sobie swoje życie z nią po ślubie. Wyobrażasz sobie to?

Ta zagrywka z pójściem z buta była dobra moim zdaniem. Niech wie, że nie jesteś cienias i nie ma Ciebie "w posiadaniu."

Co do tego biadolenia i zrzucanie winy za wszelką cenę na faceta to raczej jest standard.

Pokaż jej, że też masz swoje życie. Daj jej trochę do namysłu. Teraz to jest przecież obrażona, bo jak on mi tak mógł zrobić itd..

Ale w końcu może mózg ruszy.

Edytowane przez Iranosh
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie krytykuje go o tyle co czasami o nim wspomni, ale to tylko w formie shit-testu. Kiedyś byłem chorobliwie zazdrosny. Teraz mi przeszło i chyba ją to kuje :)

Jak chce to niech się puści. Zakażę - będzie smakować lepiej. Będzie chciała rozłożyć nogi to i tak rozłoży. Ja czuję się pewniej, gdy w końcu się zachowałem pewnie, a nie jak ciota. 

 

Mijają kolejne godziny, a kontaktu brak. Ciekawe czy jak wróci z pracy to chory pozbawiony logiki umysł nakaże jej się odezwac :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 minut temu, xawery982 napisał:

Ciekawe czy jak wróci z pracy to chory pozbawiony logiki umysł nakaże jej się odezwac

Nie odezwie się. Będzie czekała aż ją przeprosisz. 

 

Wg mnie to powinieneś konkretnie powiedzieć o co ci chodzi, co ci przeszkadza, czego oczekujesz i, że jak tego nie będzie to się rozstaniecie. Nie ma co bawić się ich gierki i jakieś delikatne zmiany.

 

Nie bójmy się wymagać od nich. Powinno być tak, że samo to, że facet z nią jest powinno być dla nią nobilitacją. Teraz na świecie jest tak, że to dla faceta kobieta jest wyznacznikiem luksusu. To się musi zmienić - baba musi wiedzieć że w każdej chwili może być wymieniona albo zostawiona, a nie tak że to facet się martwi i próbuje się zmieniać żeby zadowolić panienkę - bo tylko zadowolona panienka daje dupki.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.