Skocz do zawartości

Dziewczyna z dzieciakami


Rekomendowane odpowiedzi

Mój pkt widzenia jest dość...

Prosty.

 

Pani ma SWOJE dzieci.

Pani będzie robić wszystko (czytaj po męsku: szczególnie urabiać Cię dupką) dla SWOICH dzieci.

W 99% przypadków jesteś więc kandydatem na dwunożny bankomat/robotnika domowego.

I będziesz hołubionym królem tej gromadki dokładnie i precyzyjnie do chwili, gdy nie zakręcisz kurka z hajsem i/lub nie pojawi się różnica zdań między Tobą a panią/dzieckiem i/lub płodziciel/rodzina płodziciela nie zjawi się z powrotem u wrót rozkoszy bram.

 

Dokładnie w tej chwili w NAJLŻEJSZEJ opcji usłyszysz "nie wpierdalaj się, nie jesteś jego/jej/moim ojcem".

I będzie to 100% prawda, bez znaczenia ile hajsu i pracy włożysz (a raczej - utopisz) w tej relacji.

 

W skrajnej opcji - dowiesz się, że jesteś pedofilem-dzieciojebcą.

 

CZYLI:

Owszem - układ FWB/FF/ONS.

OWSZEM - układ LAT

OWSZEM - można coś-tam LUŹNO kleić powyżej ONS-a (zawsze w kaloszu!), ale warunek brzegowy: jeśli masz WŁASNE potomstwo i układ +/- będący odbiciem lustrzanym sytuacji pani.

 

Wówczas jasno stawiasz sprawę, że oferujesz WYŁĄCZNIE swoje towarzystwo, zajebistość, czas wolny oraz prącie we wzwodzie.

Żadnych WSPÓLNYCH planów, białych domków, płotków, kwilącej WSPÓLNEJ dziecinki i labradora w biszkopcie w pakiecie.

 

Jeśli pani przełknie :-) to na klatę i z zachowania wywnioskujesz, że nie wali w kule (wiadomo, że pani POWIE co chcesz usłyszeć/wypada powiedzieć, więc to to uchem nr 2 wypuszczamy), to można ryzykować, aczkolwiek zawsze z zachowaniem saperskiej ostrożności (guma, guma, guma, choćby pani klękała i na wszelkie świętości przysięgała, że ona "bezpłodna, ma wkładkę i jeszcze dla pewności piguły bierze").

 

Każdy inny przypadek - tylko dla filantropa, nie mającego co robić z pieniądzem i czasem wolnym...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzięki za zainteresowanie tematem.

1. Pani jest zaradna życiowo. Ma mieszkanie ok 90 mkw. Dobrą pracę. Nowy samochód z salonu. Co prawda w kredycie. Mieszkanie spłacone. Także nie ma aż takich zobowiązań.
2. Thalion napisał ciekawą rzecz. Takie słowa jak nie jesteś ojcem dzieci słyszy się zapewne w złości. A ileż to razy sam jako dziecko gdy miałem zły okres w młodości kłóciłem się z rodzicami w sumie tylko z ojcem z mamą było ok.
3. Stary_Niedzwiedz  właśnie w taką relację chcę wejść. Skoro ona sobie radzi sama finansowo a poza tym mam swoje mieszkanie więc będę chciał być tam gościem niedzielnym. Nie wiem na ile czasu wystarczy cierpliwości mi i jej/im.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prosta zasada, nie bierz Baby z obcymi gówniakami. Bedzie plakac, ciagnac lache na wejsciu do miesykania/domu Ty masz to gdzie, bedzie mowiac jaka to ona dobra byla a on zly.... Ale jaj potrzeba za wlosy ja i w oczy mowisz "to se szukaj ojca, bo jesli nie potrafisz zatrzymac ojca dzieci przy sobie to jestes nikim"i na morde spluj i dowidzenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem od roku w związku z rozwódką z dzieckiem. Sam również jestem po rozwodzie i też mam dziecko.
To, że jest dzieciata, mi nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Już nie chcę mieć więcej potomstwa, ani z nią, ani z żadną inną. Ona zgadza się na taki układ (przynajmniej tak mówi).
Jest większe prawdopodobieństwo, że jeśli kobieta ma już dzieci, to więcej nie będzie chciała. Powiedziałem jej (kilka razy), że jeśli wrobi mnie w dzieciaka, to zostanie samotną matką z dwójką dzieci.
Poza tym nie chcę już nigdy żadnego ślubu, i też to przyjęła. Na razie jest to związek LAT, i bardzo mi to odpowiada. 

 

Moje podejście do kobiet i związków po lekturze tego forum i książek Marka bardzo się zmieniło - "miej wyjebane a będzie ci dane". Mogę żyć z kobietą, mogę żyć bez kobiety i też jest fajnie. Seks jest przereklamowany. 
Czytam forum regularnie, zdaję sobie sprawę z tych wszystkich niebezpieczeństw, z którymi wiąże się taki związek. Słuchałem kilka razy audycji Marka na ten temat, czytałem posty Normalnego. Jestem przygotowany na natychmiastową ewakuację, gdy tylko coś mi przestanie pasować. I coś czuję, że panna zdaje sobie z tego sprawę, bo naprawdę zachowuje się bardzo dobrze, zwłaszcza jeśli porównam sobie ją z moją wiecznie sfochowaną, depresyjną, byłą żoną. Oj, jakaż to miła odmiana.

 

Z drugiej strony dziewczę zna swoje miejsce w szeregu na rynku matrymonialnym, gdzie przecież babce z dzieckiem wcale nie jest łatwo znaleźć kogoś sensownego. 

 

Jestem bardzo ciekaw, jak ten związek się rozwinie, kiedy dziewczę przestanie się starać. Z pewnością dużo się zmieni, jak może kiedyś zamieszkamy razem. Jak to będzie wyglądać wtedy, czas pokaże.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 godzin temu, Łapinski napisał:

1. Pani jest zaradna życiowo. Ma mieszkanie ok 90 mkw. Dobrą pracę. Nowy samochód z salonu. Co prawda w kredycie. Mieszkanie spłacone. Także nie ma aż takich zobowiązań.

90 mkw powiadasz?

Wiesz, jaki to czynsz jest?

Wiesz, ile to hajsu trzeba wpompować w remonty?

 

"Miś, to nie są tanie rzeczy... Miś, jak mnie kochasz, to nam przecież pomożesz? DaMY radę, prawda? To NASZE gniazdko będzie!"...

No...

 

A na serio.

Mieszkanie u pani - choć na tym forum jest niemile widziane :-) - uważam za dobrą strategię dla samca.

Oczywiście z pewnymi ograniczeniami. Jasne, że - z ludzkiej przyzwoitości - należy pewne nakłady uwzględnić. Oczywiście jak najniższe - chodzi o WDZIĘCZNOŚĆ ZA GOŚCINĘ, a nie bycie łosiem do dojenia. Mieć przy tym własną nieruchomość, czerpać z niej (w miarę możliwości) przychód (wynajem), najlepiej bez wiedzy samiczki.

 

Po co ten zachód, i dlaczego to w moim mniemaniu dobra strategia?
Ano po to, że w razie "W" pakujesz się  i "Paaa, maleńka!".
Czas operacyjny - 5 minut.

 

Jeśli pani zainstaluje się u Ciebie, a już nie daj boże z przychówkiem... Oooo, jesteś głęboko w ciemnej dupie i możesz co najwyżej UPRZEJMIE PROSIĆ, aby raczyła się oddalić...

 

Zresztą "instalowanie się" u pani uważam za dobrą strategię również przy ONS/FF.

Robisz swoje i JEŚLI CHCESZ, to zostajesz. A jak nie - "zostawiłem żelazko na gazie, odezwę się"...

 

4 godziny temu, Łapinski napisał:

Ona jest wdową mariuszku

No właśnie. Jest wdową i to jest problem.

Bo nie ma dostarczyciela hajsu (alimentów) od eksia.

Więc - bardzo prawdowpodobie - szuka bankomatu.

"Miś, MOJE dzieci potrzebują ojca!". "Miś, one Cię tak kochają!", "Miś, nieważne, kto spłodził, ważne kto hajs daje wychował!"

Poza tym - wdowieństwo nie wyklucza rodziny "eksia". Dziadki, ciotki, etc.

A że jeszcze w społeczeństwie istnieje przekonanie, że pani winna "szlochać w mankiet po umiłowanym synu przez następne 100 lat, a ta zdzira sobie raz-dwa gacha przygruchała"...

 

No cóż...

Jest sporo potencjalnych problemów w tej relacji...

Jak pisałem - może to mieć ręce i nogi, ale - jak zawsze z babą - uważać trzeba...

  • Like 4
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

veni ciekawy tekst. Miałem raz narzeczoną. Od tamtej pory same związki FF. Raz wyjątek mieszkałem z kimś pół roku (nie wypaliło). Póki co ona naciska i drąży temat spotkań. Ona wie, co ja sądzę o związkach z taka kobietą bo jej to powiedziałem na pierwszym spotkaniu. 

Stary_Niedzwiedz spokojnie nie ze mną takie numery. Oczywiście pomogę coś naprawić i zrobić bo poprostu to lubię i mam dryg do tego typu rzeczy. Z doświadczenia wiem, że im później poznam jej rodzinę tym lepiej. Kiedyś myślałem, że poznanie nowej rodziny jest czymś przyjemnym i fajnym. Mimo tego zawsze podczas takich spotkań źle się czułem. Dzisiaj wiem, że to była presja. Presja rodziców na młodego samca. "Tutaj jest moja córka więc nie spierdol tego małolacie". Zawsze to odczuwałem. Zawsze mnie to wkurwiało. Nigdy nie było luźnych rozmów. Tylko pytanie teściów. Czym się zajmujesz itp. Oczywiście nie mam do nikogo pretensji przecież to ich córka. Kiedyś postanowiłem sobie, że będę jak najdłużej odwlekał poznanie jej rodziców i nigdy nie będę wchodził w głębsze relacje z jej rodzicami.

 

Naskrobię cos nowego z czasem jeśli będziecie ciekaw.
    

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Łapinski To Twoje życie - podejmujesz decyzje i ponosisz konsekwencje. Pani na pewno będzie się mocno starać - wie, jak sprawy stoją. Jeszcze jedno dodam - jeśli spotkaliście się przypadkowo i zaiskrzyło to ok, ale jeśli pani na Ciebie "poluje", to jednak jest to zachowanie cyniczne.

 

Natomiast zadam Ci jedno pytanie - czy myślałeś o tym, jak będzie wyglądał wyjazd wakacyjny:

a.) jedziecie sami, a dzieci wędrują do dziadków/tatusia, ew. mama wyjeżdża z nimi sama w innym terminie

b.) jedziecie całą "rodzinką"?

 

Przy czym wariant b ma kilka pod-wariantów - Ty płacisz tylko za siebie, płacicie "po połowie", ew. po białorycersku finansujesz wszystko? Takie wybory niestety będą częściej.

Edytowane przez Kapitan Horyzont
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Stary_Niedzwiedz napisał:

 

Poza tym - wdowieństwo nie wyklucza rodziny "eksia". Dziadki, ciotki, etc.

 

Nie mówiąc już o ciągłym porównywaniu do ideału którym będzie były i to  z czasem na coraz wyższym cokole.  Żywi z martwymi nie mają szans bo ci drudzy już niczego nie spieprzą.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 23.11.2017 o 19:56, Łapinski napisał:

Co do Pani to zaradna, nawet ładna, ma pasje, dobrze zarabia, wykształcona.
1. Jakie macie swój pogląd na sprawę mamusi z dzieciaczkami  :)
2. Ile tutaj jest Kolegów którzy żyją w takim związku?

 

Zrób mikro-teścik.

 

Zaproponuj coś takiego na poczatek:

Znajomośc stała, ale z jednym zastrzeżeniem - bez możliwości zamieszkania razem.

Jesli kobieta jest czająca - to natychmiast przez to zrozumie, że skoro nie ma wspolnego mieszkania - to nie ma:

1. Finansowania

2. Tzw "wspolnego gospodarstwa domowego"

3. Kazdy ma swoje życie i go nie zmienia dla drugiej strony.

4. Żadna ze stron nie wnika szczegółowo co druga strona wyczynia.

 

Oczywiście dodajesz strategicznie, że takie rozwiazanie jest na dzis dzień.

Po czym dopowiadasz, że przyszłości nikt nie zna, wiele się może zmienic w tę czy inną stronę.

Uzasadniasz powyższe w prosty sposob - gdyby ludzie przyszłość znali to:

1. Żyliby z totolotka

2. Nie istniałyby rozwody.

 

Ale jak na razie - wspolne mieszkanie wykluczasz. Kochana - u Ciebie moich kapci nie będzie. A szczoteczka do zębów - i owszem ale dostarczana w komplecie ze mną i znikająca również wraz ze mną. Zazwyczaj nad ranem :) Bo wiesz, nie miałbym sumienia Cię eksploatować (i zarazem sam być eksploatowanym) do samego rańca, gdyż niewyspana kobieta w robocie to powazne straty w narodowej gospodarce. Facet zresztą też :)

 

Jesli dama to zaakceptuje - nie ma sprawy. Spotykasz się na kolacje ze śniadaniem - czyli macie ze znajomości klasyczną reklamę kawy Tchibo - "podaj to co najlepsze"

 

Jesli dama od początku stanie okoniem - wycofujesz się zycząc najlepszego wszystko jedno czego.

Bo natychmiast jest jasnym kogo ona szuka. A szuka że tak powiem "sponsora nie wprost" - czyli jak w małzeństwie.

Albowiem sponsorujesz zawsze, zaś w zamian coś być może, ale nie musi.

 

Lat temu już dośc wiele, jakoś po rozwodzie poznałem pewną damę. Rozwiedziona, posiadała dom i dwie córki w wieku jakoś szkolno - licealnym.

Bardzo symatyczna, urodziwa, inteligentna.

Gdy jej powiedziałem, że "bez możliwości zamieszkania razem" - nastąpiło tęgie oburzenie, że "jak to tak ? przecież ja mam dom, dobre warunki i tak dalej"

Odpowiedziałem jej - wiesz, ja tez mam dom, prawie taki sam. Prawie dlatego, że mój jest dwa razy większy :) I mieszkać to mam gdzie z kolosalnym nadmetrażem.

 

Wiecej ze mną się nie umówiła.

Szukała po prostu kolesia, ktory się do niej wprowadzi, odda wypłatę jak w małzenstwie. Ona da mu jeśc i dupy, zapewni opierunek (do wiktu on jednak się powaznie dołozy, do środków piorących zapewne także), i tenże będzie musiał - jak to powtarza p. JM Rokita "mówiąc kolokwialnie" - zapierdalać na nią, jej dzieci, dom i wokół domu. Nie tylko finansowo, ale i manualnie.

Bo przy chacie ogródek, trawnika kilkaset metry, płot wokół posesji - więc roboty jest panie 24/7/365 i jeszcze nie przerobisz.

A to czasem remoncik trzeba zrobić, a to rynnę wymienić, a to komin wyczyścić, piec naprawić, drzewa narąbać.

Huk roboty :)

 

Gdy sobie to z grubsza w głowie policzyłem naprędce - doszedłem do wniosku, że najdroższa agentura przy moich potrzebach wyjdzie drastycznie taniej. I co wiecej - w agenturze mam w zasadzie 100% gwarancji, że będzie bara-bara, a w układzie powyzej opisanym - już niekoniecznie.

 

Więc skoro nie widać róznicy - to po co przepłacać ?

 

Edytowane przez Bonzo
  • Like 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, jaro670 napisał:

Żywi z martwymi nie mają szans bo ci drudzy już niczego nie spieprzą.

To prawda. :)

 

 

6 godzin temu, Bonzo napisał:

Ale jak na razie - wspolne mieszkanie wykluczasz.

Dokładnie kolego. Mam swoje mieszkanie. 
Z drugiej strony ja doskonalę rozumiem kobiety i ich potrzeby (tzn tak mi się wydaje). 
Kobieta poprostu potrzebuje pomocy. Pomocy w życiu. Dlatego szuka męża i ojca. Sytuacja nie zmienia się po urodzeniu dzieci. Wtedy poprostu jest już bardziej doświadczona, sytuowana, czegoś dorobiona wspólnie z poprzednim mężem domu lub mieszkania. Każda kobieta z dzieckiem doskonale wie, że jej wartość na rynku jest niska. Dlatego mówi to co chcesz usłyszeć, jest na zawołanie, jest zdesperowana dla bycia w związku bo pewnie dużo facetów ją odrzuca a to dla nich jest tragiczne. Na dzień dzisiejszy nie chcę mieszkać z żadną kobietą czy to singielką czy dzieciatą. Dlaczego? Bo lubię mieć przestrzeń. Nie wiem czy z wiekiem będę potrafił zaakceptować kogoś kto mi tą przestrzeń zaburzy :) Jak to mawia mój kumpel SKS- Starość kurwa Starość :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Normalny napisał:

@Veni Jak w takim związku układają się relacje Twojej kobiety z ojcem dziecka, ewentualnie jak ojciec dziecka patrzy na Ciebie? 

Ta para jest po rozwodzie już kilka lat, kontakty z dzieckiem są unormowane sądownie. Nigdy go nie spotkałem, nie wiem, co on o mnie myśli.

Póki nie mieszkam jeszcze z jego dzieckiem, to dla niego nie powinno być (na razie?) żadnego problemu. 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem w dość długiej relacji bez wspólnego mieszkania (ale w planach było

nawet mieszkanie na kredyt/wynajem itd. ;-) z kobietą mającą swoje

dziecko (rozwódka). Nie raz i nie dwa razy słyszałem od niej, że dla niej liczy

się przede wszystkim dziecko, a faceta można zawsze wymienić, jak nie ten,

to inny. Ciągnęła spore alimenty na niego (70 procent pensji ojca tego dziecka),

tego, co się nasłuchałem o nim od niej, wystarczyło, by ostygnąć w uczuciach,

na moje szczęście wszystko i tak się rozlazło. Ona szukała kogoś, kto ją "wesprze",

oczywiście finansowo i zajmie się całą tą męską robotą (samochód, naprawy etc.)

Jedno jest pewne - jej musi się zgadzać kasa, czytaj: musi się jej opłacać taka

relacja, musi być na plusie. Samotna matka patrzy na innego mężczyznę jeszcze

obrzydliwiej niż bezdzietna - miej to na uwadze zanim zaczniesz robić na cudze.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam Braci?

  Dodam także coś od siebie.Byłem z panną z dzieckiem prawie 4 lata.Przez 3 lata była sielanka.Seks jak chce ,kiedy chce,obiadki,ciągłe zapewnianie jaki jestem wspaniały,kochany (prawie przez 2 mc słyszałem przed snem kocham -aż do zesrania).Nawet potrafiła lecieć na drugi koniec miasta za moją potrzebą?.Normalnie Pana boga złapałem za nogi.Do czasu bracia do czasu.Najgorsza była obojętność chłopaka(wiele razy słyszałem słynne nie jesteś moim ojcem)wychowanie i męskie wartości równe zeru.I tak miałem na to wyjeb..e twierdząc ,że nie moje nie moja sprawa. Do czasu aż nie uzależniłem się emocjonalnie od tej kobiety.Straciłem szacunek sam do siebie(przez krzywe akcje które robiłem starając się naprawiać atmosfere)o szacunku kobiety do mnie nie wspomne.Pojawiły się siostry,przyjaciółki,rodzice dający dobre rady,wymagania.I pierdolne..m tym wszystkim.

 

Uważam ze kobiety z dziećmi potrafia wspaniale wręcz urabiać chłopa.Zniosą prawie wszystko ,przymykają oczy na wszystko.Obiecują niebo i jeszcze więcej ?.Taki dobry teatrzyk dla samca.Niestety dzieci  wychowywane przez matki są rozszczeniowe którym się należy wszystko(w swoim zawodzie obserwuję to czesto)i brak męskiej ręki . Uważam @Łapinski że jak jesteś ogarnięty to poszukaj kobiety bez dzieci ,bo możesz sobie wmawiać że ewakułujesz sie w każdej chwili.Też tak twierdziłem?.Po ponad roku łapię się że o niej myślę?.No ale może ona jest inna.

  Jeszcze jedno,pracując jako fryzjer-barber jestem czasem jak ksiądz i ludzie mi opowiadają to i tamto?.Rzadkością jest żeby facet był zadowolony z relacji z kobietą z dzieckiem.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 godzin temu, Veni napisał:

Nigdy go nie spotkałem ... Póki nie mieszkam jeszcze z jego dzieckiem, to dla niego nie powinno być (na razie?) żadnego problemu. 

Wyjaśniam dlaczego pytałem. Nie spotkałem na forum ani w realu przypadku w którym facet mieszkałby z partnerką która ma dziecko a ojciec tego dziecka byłby obecny non stop w jego życiu - np. co parę/paręnaście dni - i miał dobry kontakt z dzieckiem. Czy takie mieszkanie ze sobą byłoby w ogóle realne dla faceta? Mieć ciągle jakby "na łbie" ojca dziecka .

 

Dlatego panie często chcą całkowicie odciąć dziecko od ojca (oprócz płacenia alimentów oczywiście) po to aby nowy miś czuł się dobrze w nowej rodzince. No i jak takiemu misiowi wytłumaczyć, że poprzednik był bydlakiem skoro ten poprzednik spędza ze swoimi dziećmi czas?

 

Widać, że @Łapinski ma poukładane i nie ma zamiaru w takie bagno wejść.

 

Chciałbym zwrócić uwagę jeszcze natomiast na jedna kwestię -  przypadku o jakim słyszałem. Ojciec dziecka zginął, pani wzięła następnego, następny spędził z nią i dzieckiem od małego sporo lat. Przywiązał się do dziecka emocjonalnie a dziecko do niego - dzieciak miał takiego jakby "tatę" - jego tylko pamiętał. Wspólne mieszkanie, wakacje - taka "rodzina". Ładne parę lat minęło i pani postanowiła odejść od tego gościa. Rezultat - faceta psycha rozwalona, dziecka psycha rozwalona bo był bardzo z nim związany. Facet tęskni za dzieckiem a dziecko na nim. Chcą się widywać ale jakim prawem skoro wg przepisów to obcy dla siebie ludzie. Każdy cierpi.

 

I co zrobisz, skoro nawet dzieciak nie twój a władowałeś w niego kupę serca, emocji ... kasy.

   

 

 

Edytowane przez Normalny
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A nie ma możliwości prawnych takiego dzieciaka uznać za swojego czy adoptować w trakcie związku?

A poza tym, potwierdzam, dla kobiety najważniejsze będzie dziecko i potrafi rozwalić związek z powodu fochu gówniaka.

Za mało rodzą. Jakby rodziły co roku, a śmiertelność dzieci była bt jak kiedyś, to by wiedziały, że najważniejszy jest facet, bo dzieciaka zawsze moźna zrobić nowego.

  • Zdziwiony 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, badmoon napisał:

A nie ma możliwości prawnych takiego dzieciaka uznać za swojego czy adoptować w trakcie związku?

 

Po 1. Pewnie się da ale matka - opiekun prawny musi się zgodzić.

Po 2. Kobieta może i tak odejść a jak odchodzi to z dzieckiem.

Po 3. Facet zostaje jako opiekun prawny z alimentami na nie swoje dziecko którego i tak nie widzi lub widzi co jakiś czas gdy tak z matką ustali lub w Sądzie.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Normalny napisał:

Nie spotkałem na forum ani w realu przypadku w którym facet mieszkałby z partnerką która ma dziecko a ojciec tego dziecka byłby obecny non stop w jego życiu - np. co parę/paręnaście dni - i miał dobry kontakt z dzieckiem. Czy takie mieszkanie ze sobą byłoby w ogóle realne dla faceta? Mieć ciągle jakby "na łbie" ojca dziecka .

Czy Ty nie masz właśnie takiej sytuacji?? Z tego co pamiętam, masz regularny kontakt ze swoim dzieckiem, a matka mieszka z nową gałęzią.

Sam znam taki przypadek w swoim środowisku - nowy facet matki dziecka nie próbuje „tatusiować”, bo biologiczny ojciec ma regularne kontakty i zawsze ich pilnuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

5 godzin temu, Normalny napisał:

Wyjaśniam dlaczego pytałem. Nie spotkałem na forum ani w realu przypadku w którym facet mieszkałby z partnerką która ma dziecko a ojciec tego dziecka byłby obecny non stop w jego życiu - np. co parę/paręnaście dni - i miał dobry kontakt z dzieckiem. Czy takie mieszkanie ze sobą byłoby w ogóle realne dla faceta? Mieć ciągle jakby "na łbie" ojca dziecka .

 

Dlatego panie często chcą całkowicie odciąć dziecko od ojca (oprócz płacenia alimentów oczywiście) po to aby nowy miś czuł się dobrze w nowej rodzince. No i jak takiemu misiowi wytłumaczyć, że poprzednik był bydlakiem skoro ten poprzednik spędza ze swoimi dziećmi czas? 

Trochę nie rozumiem, co znaczy mieć "na łbie" ojca dziecka? Moim zdaniem dobrze, jeśli dziecko będzie miało dobry kontakt ze swoim ojcem. Czemu ma mi to przeszkadzać? Wręcz przeciwnie, jeśli ojciec akurat zabiera dziecko do siebie, to moja partnerka ma więcej czasu dla mnie. I możemy coś porobić tylko we dwoje. Nawet bardzo bym chciał, żeby te kontakty były jak najlepsze z tego powodu.

 

Z drugiej strony można powiedzieć, że moja partnerka ma "na łbie" moją ex, z którą się widzę bardzo często (niestety muszę) ze względu na kontakty z moim dzieckiem. I zdaje mi się, że jest bardziej wyrozumiała, niż byłaby bezdzietna panna. Poza tym nie słyszałem nigdy tłumaczenia, że poprzednik był/jest bydlakiem. To nie ten przypadek.

 

5 godzin temu, Normalny napisał:

I co zrobisz, skoro nawet dzieciak nie twój a władowałeś w niego kupę serca, emocji ... kasy.

Tak jak pisałem, nie zamierzam się już nigdy żenić (nawet z intercyzą) ani brać wspólnych kredytów. A bankomatem to ja byłem dla mojej kochanej żonki, która nie pracowała z lenistwa od ładnych paru lat, a za to po rozwodzie bardzo chętnie zagarnęła połowę majątku. Oj, drugi raz nikomu połowy majątku nie oddam :) 

Ale wspólne zamieszkanie to kwestia bardzo odległa na razie, nie ma co się martwić na zapas. Tak jak już pisałem - coś mi przestanie pasować zakończę ten związek bez mrugnięcia okiem.

Już teraz będę słuchał ojca, który mawiał "tego kwiatu jest pół światu". Mówił też, że żona to nie rodzina, kiedyś tego nie mogłem pojąć :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.