Skocz do zawartości

Polski obóz koncentracyjny, czyli nadal 1500 PLN "na łapę"


Marek Kotoński

Rekomendowane odpowiedzi

Quo Vadis to jest to 500 plus, ale debile się cieszą, bo coś im Państwo dało a potem ,, kochanie zobacz masło jakie drogie, jajka, inne rzeczy " głupota i brak myślenia u ludzi mnie wręcz dołuje... 

 

Państwo Ci nic nie da nie zabierając wcześniej kilka razy tyle od Ciebie. 

 

 

Taki slogan powinien widnieć dzień w dzień na pasku TVN i Polsatu, aby głupki wreszcie to pojęli. 

Edytowane przez Kimas87
Błąd
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stulejman Wspaniały Co z tego ile płaci na zachodzie? Na zachodzie gdy u nich by kapitalizm,Margaret Thatcher w UK i Ludwig Eckard  w Niemczech, to u nas byli Jaruzelscy, Bieruty i Gomułki. Zrobić tak, jak zachód robił by się bogacić. Takie proste, a tak trudne do pojęcia. Mamy 3 razy niższe PKB per capita niż Niemcy i dużo mniejszą siłę nabywczą niż oni (poczytaj co to jest). To jest, dlaczego mniejszy ZUS boli mocniej, aniżeli na zachodzie. Zaczynali z innego pułapu, niestety. Nie da się przeskoczyć tej biedy spowodowanej socjalizmem.

Mentalność też ma wiele znaczenia. W Polsce jest mentalność chłopa pańszczyźnianego, połączenie katolstwa z homo sovieticus. Stąd walka polityczna katoli (PiS) z PO (postkomuniści).

 

Nie wiem czy wiesz, ale Korwin ma g**** do gadania, bo nie jest w sejmie, tak samo jak kucarnia. Nic nie wprowadzili w życie, nie mają na nic wpływu, więc twoje oskarżenia względem nich są bezsensowne.

Nie mają na to wpływu, płaca minimalna jest. Od 2000 zł. W szpitalach teraz w zamian zatrudniają 2, a nie 3 salowe, przez co moja matka ma problem w znalezieniu pracy (dołączając, że w państwowych szpitalach dostaje się prace po znajomościach, a nie po tym, jak się pracuje). Dla przykładu koleżanka jej (ona już pracowała na stażu za 800 zł), która była na pełen etat i się opieprzała (zarabiała 1500 zł), została w pracy dalej się opieprzając, bo jest dobrą koleżaneczką ordynatorki, a mamę zwolnili, choć robiła.

Pojechałeś do Anglii, która nie miała komunizmu. U nich PKB i bogactwo rosło - mieli pozostałości po koloniach i zdobyczach Planu Marshalla, a u nas komunizm blokował wszelką innowacyjność. Państwowi zarządcy są jak o kant d*** potłuc, co widać pozostałości i z jakiego pułapu startowaliśmy w 1990 roku. (PKB krajów Afrykańskich)

Nigdy nie byłeś wolnościowcem, nie rozumiałeś tego. Po prostu Korwin Cię ogłupił hasełkami i to normalne, że odszedłeś od tego. Poglądy polityczne ma się wypisane na podstawie budowy mózgu. W Ameryce Republikanie i Demokraci mają inną budowę mózgu - nie da się tego przeskoczyć i nie zmienisz dlatego swojego punktu widzenia na tą kwestię. W porządku. Nie krytykuję. Polecam Ci książkę "Polityczny Mózg".

Siła nabywcza, a tym samym PKB musi wzrosnąć - nie ma innego czaru. Węgry, Litwa, Rumunia - mają ten sam problem. W Rumunii obniżyli podatki i by wzrost PKB 8,8% bodajże za 2016 rok jak dobrze pamiętam.

Nie chcę się kłócić, rzecz jasna. :)

Edytowane przez Strusprawa1
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest kilka problemów związane z pracą w naszym kraju:

- słaba sytuacja ekonomiczna PL, wielkie koncerny zagraniczne i praktycznie tylko małe Polskie firmy usługowe, 

- podatki i koszty pracy, pracowdawca ma dodatkowe koszty na każdym pracowniku

- mentalność pracodawców, przysłowiowo jak przyjdzie dyrektor typowy Janusz zaczyna oszczędzać na pracownikach, a nie szuka oszczędności w firmie jako całej

 

To co dostrzegam wśród mojego otoczenia to duża szara strefa, ludzie nie chcą płacić wysokich podatków bo są one przejedzone przez polityków/urzędników.

Normą są umowy o prace poniżej progów podatkowych, a reszta "pod stołem".

Dalej pracodawcy wykwalifikowanym pracownikom proponują zaniżone stawki poniżej rynkowych, a potem jojczenie i sponsorowane artykuly, że nie ma specjalistów w PL - za takie wynagrodzenia i traktowanie nigdy nie znajdą.

I koło się zamyka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

500+ dało wiele dobra, np. na podkarpaciu - kobita zamiast robić u prywaciarza w szwalni na czarno za 8 stów, to mając trójkę dzieci siedzi w domu z nimi, gotuje, pierze, dba o dzieci, a prywaciarz wyje do księżyca, bo nie ma frajerów.

 

@Strusprawa1 wielokrotnie te bajki obalałem. Niestety, nie mam czasu na kolejną, wielodniową dyskusję o liberalnych bajkach. I na tym forum, nie będzie propagandy liberalnej. Jak to komuś nie odpowiada, może odejść.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koszt zatrudnienia pracownika zawsze duży, ale 20 tys. leasingu na Mercedesy i Audi miesięcznie to drobny wydatek - zamiast dać Grażynie czy Januszowi zarobić, aby ich dzieci rosły na porządnych obywateli (jest to patriotyczne - bieda upadla zawsze) to nabijają kabzę Niemcom de facto. :) Nie stać mnie na sprzątaczkę to sprzątam sam, proste. Nie narzekam, że sprzątaczka chce w ogóle pieniędzy. W Polsce jest nadal żywa relacja pan szlachciura - chłop pańszczyźniany. Co innego jak ktoś firmę zakłada, jest na początku drogi to koszty są wysokie i często musi dokładać, co jest smutne akurat.

 

CEO Google jeżdżą Priusami. ;) Tyle co mam do powiedzenia na temat "biednych Januszy przedsiębiorców" , którzy kantują pracownika i klienta. Nie myślę dyskutować z wyznawcami kapitalizmu fundamentalistycznego. Tusk też mówił, że zielona wyspa... Może jeździć czym chce przedsiębiorca, ale niech nie mówi, że nie ma na podwyżki jeżeli co 2 lata zmienia samochód o wartości 300 tysięcy i buduje 3 dom. 

Edytowane przez volcaniusch
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stulejman Wspaniały Poczekaj. xD

PKB, siła nabywcza, historia gospodarcza Europy to dla Ciebie bajki?

To nie jest propaganda liberalna, ale ekonomia.

Czy przypadkiem nie ojciec powinien zarabiać na żonę i dzieci, a nie państwo, tak jak było od tysięcy lat? Lubelszczyzna i Podkarpacie to najbiedniejsze regiony Polski, gdzie już każdy, kto mógł, to uciekł. Na to się składa wiele przyczyn...


Spokojnie, chciałem tylko grzecznie pogadać podając swoje argumenty. :)  :P

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok Pany, wiec jak się mają dane Gusu do ofert w ogłoszeniach i rankingach wynagrodzeń?

Pomijając wynagrodzenia pracowników produkcyjnych niewykwalifikowanych, według waszej wiedzy jakie wynagrodzenia posiadają handlowcy (Ci bardziej specjalistyczni z wykluczeniem rozwieszaczy plakatów np. branza FMCH detal), programisci, analitycy?

Bo sam sie przymierzam do zmiany zawodu i poszukania innej roboty, ale nie wiem czemu wierzyć.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robić to co lubisz i robisz najlepiej. Nawet po socjologii możesz zarabiać 5k zł przy obróbce danych jakościowych, a jako "informatyk" narzekać, że nie ma pracy (spotkałem się z taką opinią i przypadkiem). Lubisz kopać w ziemi? To zamień łopatę na koparkę. :) Zarobki wzrosną. 

 

Ja szanuję nawet pracę sprzątaczki, bo lubię mieć w pracy czysto w kibelku. Uważam, że powinny dobrze zarabiać, aby nie martwiły się o buty na zimę dla dzieci czy wymiana lodówki wiązała się z wzięciem lichwiarskiej chwilówki. Proszę darować sobie komentarze "10k dla sprzątaczki", bo nie o to chodzi. ;) Na zakończenie: udział płac w PKB  w PL to jakieś niecałe 32 procent, gdzie w UK jest to 63% około. ;)

Edytowane przez volcaniusch
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pozwolę sobie zrobić mały offtop. Poniżej wklejam artykuł
O tym w jak bardzo ogłupionym kraju żyjemy świadczą przeprowadzane badania. Ponad 50% naszych rodaków w tym kraju uważa, że nie płaci podatku Vat!
I jak tu nie strzyc, nie skłócać, nie zwodzić tak ogłupionej szarej masy? 
A w szkołach, które powinny przygotowywać do życia (i uczyć choćby takich rzeczy jak poniżej wstawiłem) wciąż króluje religia. :angry:

Jak państwo ściąga haracz z Polaków

W ostatnim czasie wiele mówi się na temat podatków. Rząd modyfikuje przepisy w takim tempie, że nikt normalny nie jest w stanie nadążyć za zmianami. Celem jest oczywiście uszczelnienie systemu i zwiększenie dochodów państwa. Mało kto jednak zastanawia się jak duże podatki w istocie płacimy.

Dziś postanowiłem zająć się tym tematem, gdyż zdecydowana większość z nas nie zdaje sobie sprawy jak ogromne są obciążenia podatkowe oraz ile faktycznie państwo zabiera z naszych dochodów. Ogromna część środków, które trafiają do budżetu jest marnowana. Ostatecznie każdy z nas jest w stanie zarządzać ciężko zarobionymi pieniędzmi dużo efektywniej niż robią to politycy. Myślę, że większość z Was jest tego samego zdania.

Dużo większym problemem jest natomiast fakt, że gdybyśmy zapytali 100 osób na ulicy czy jesteś za zwiększeniem wydatków na szkolnictwo, opiekę zdrowotną czy wszelkiego rodzaju zasiłki to więcej niż 90% stwierdzi, że tak. Problem jaki ja widzę jest taki, że my jako społeczeństwo nie zdajemy sobie sprawy, że państwo nie ma własnych pieniędzy. Środki jakimi dysponuje w absolutnej większości pochodzą z naszych podatków. Jeżeli zatem politycy czy biurokraci mają wydać na jakiś cel pieniądze to w pierwszej kolejności muszą je nam zabrać. Zabierają nam dużo więcej niż nam się wydaje. W skali całej populacji jest to mniej więcej połowa naszych środków. Oficjalnie. Realnie jeszcze więcej.

Ile zatem realnie płacimy podatków?

a) Podatki bezpośrednie

Zacznę może od podatku dochodowego. Załóżmy, że przeciętny Kowalski zarabia 3000 PLN netto. Tyle co miesiąc otrzymuje od pracodawcy u którego zatrudniony jest na umowę o pracę. Mało :-).  Wiele osób pracujących na etacie faktycznie nie zdaje sobie sprawy ile kosztuje ich zatrudnienie. Aby pracownik otrzymał owe 3000 PLN co miesiąc, pracodawca musi odprowadzić ponad 2000 PLN do państwa w postaci różnych składek na ZUS oraz podatku dochodowego. My (jako pracownicy) dostajemy 3000 PLN podczas gdy pracodawcę faktycznie kosztujemy 5000 PLN. Okazuje się, że na tym etapie państwo zabiera nam już 40% z naszej pensji. Nieważne czy składki płacimy z naszej części czy z części pracodawcy. Pracodawca zatrudniając nas wycenia naszą pracę na 5000 PLN, ale dzięki „uprzejmości” państwa opiekuńczego na nasze konto trafia niecałe 60 % naszego wynagrodzenia.

podatki_0.jpgŹródło: https://medium.com/polis
Spora część daniny na rzecz państwa nazywana jest składkami, ale gdyby faktycznie tak było to wracałyby do nas w jakiejkolwiek sensownej formie. Zastanówmy się czy z naszych 2000 PLN zabranych przez państwo nie bylibyśmy w stanie wykupić prywatnego ubezpieczenia zdrowotnego oferującego dostęp do służby zdrowia na poziomie wyższym niż publiczne szpitale? Skoro do stomatologa chodzimy na prywatne wizyty to czemu większość opieki zdrowotnej jest pod kontrolą państwa kreując monopole i blokując skuteczniejsze i wielokrotnie tańsze metody terapeutyczne.

Ile musielibyśmy co miesiąc odkładać, aby zagwarantować sobie emeryturę na dużo wyższym poziomie niż dzisiejsze emerytury? Może lepiej nie liczcie. Szkoda nerwów.

Jak bardzo wzrósłby poziom nauki gdybyśmy mieli konkurujące między sobą prywatne szkolnictwo dostosowane do wymagań rodziców zamiast narzuconego z góry programu nauczania opracowywanego i finansowanego przez „inteligentnych inaczej” biurokratów.

 

B) Podatki pośrednie

Mamy już nasze ciężko zarobione pieniądze. Wybieramy się na zakupy i zastawiamy się czemu wszystko jest aż tak drogie. Czemu produkt na półce kosztuje kilka razy tyle co koszt wytworzenia? Każdy musi zarobić. Producent, importer, hurtownik i na końcu sprzedawca. Każdy z nich włożył jakąś wartość dodaną dzięki czemu finalnie możemy nabyć czy to produkt czy to usługę. To jest wolny rynek. Rzadko kiedy jednak zdajemy sobie sprawę, że prawie 1/4 ceny stanowi VAT. Poza VATem mamy jeszcze akcyzę. Czasami dochodzi do tak absurdalnych przypadków (benzyna), w których ponad 50% ceny stawią podatki. Tankując bak za 300 zł okazuje się, że faktycznie za paliwo płacimy 140 zł, podczas gdy kolejne 160 zł stanowią ukryte podatki.

podatki_1.png

Przypadek paliwa jest ekstremalny, ale poza 50% opodatkowaniem mamy niższe stawki jak np. 5% czy 8% VAT. Problem jest jednak taki, że ceny praktycznie wszystkich produktów uwzględniają wysoki koszt paliwa (w tym akcyzy odpowiadającej za 1/3 finalnej ceny). Feralną akcyzę płacimy od energii elektrycznej, gazu oraz praktycznie wszystkich nośników energii co ostatecznie podraża wszystkie produkty z czego bardzo rzadko zdajemy sobie sprawę.

Owszem, osoby które 90% swoich dochodów netto przeznaczają na bieżącą konsumpcję faktycznie płacą niższy podatek gdyż wiele produktów pierwszej potrzeby jest opodatkowane na niższym poziomie ale nie zmienia to faktu, że w Polsce czy Europie generalnie podatki są na wysokim poziomie.

Poza standardowymi podatkami mamy przecież ponad 100 rożnych opłat, z których wymienię tylko kilka. Są to np. cła na produkty spoza UE, podatki rolne oraz od nieruchomości, podatek od czynności cywilno-prawnej, podatek od CO2, opłaty klimatyczne, podatek od gier i mnóstwo innych jak chociażby abonament RTV czy podatek za psa, których jedynym uzasadnieniem są dodatkowe wpływy do budżetu. Ile kosztują nas chore regulacje UE nakładające chociażby na producentów samochodów w kwestii neutralnego gazu jakim jest CO2?

 

Ile zatem realnie podatków płaci osoba pracująca na etacie zarabiająca 3 tys. netto oraz wydająca 100 % dochodów na bieżące potrzeby?


Wiedziałem, że w Polsce czy generalnie w Europie opodatkowanie jest na bardzo wysokim poziomie, ale wynik konkretnie mnie zaskoczył.

  1. Roczny koszt dla naszego pracodawcy (tyle by nam płacił gdyby nie podatki) - 61 tys. PLN
  2. ZUS oraz podatek PIT - 25 tys. PLN
  3. Nasze wynagrodzenie netto - 36 tys. PLN
  4. Podatki ukryte w cenach  podstawowych produktów - 11 tys PLN
  5. Tyle rzeczywiście wydajemy na nabywane produkty - 25 tys PLN


Nagle się okazuje, że w państwie opiekuńczym po uwzględnieniu wszystkich podatków pozostaje nam do dyspozycji około 40% z naszych ciężko zarobionych pieniędzy. Aż 60% zabierane jest oficjalnie lub pod postacią różnych ukrytych opłat.

Szokujący jest fakt, że na utrzymanie państwa takie osoby pracują przez 233 dni w roku. Od 1-go stycznia aż do 21 sierpnia wszystkie nasze środki oddajemy państwu. Cudownie, 7,5 z 12 miesięcy pracujemy na biurokratycznego potwora w zamian za co otrzymujemy wątpliwej jakości usługi.

W internecie znalazłem fantastyczny kalkulator pokazujący ile realnie płacimy podatków. Możecie go znaleźć na stronie: www.sprawdzpodatki.pl


No właśnie, na co państwo przeznacza środki z naszych podatków? Tu macie ciekawe wyliczenie:

podatki_2.png

Opodatkowanie przedsiębiorców

Nie jest żadną tajemnicą, że najwyższe podatki płacą osoby zatrudnione na etacie. Przedsiębiorcy jednak wcale nie mają dużo lżej na gruncie podatkowym, o kontrolach, które z założenia mają przynieść kary nawet nie wspomnę.

Przyjrzyjmy się zatem ile faktycznie odprowadza podatków przedsiębiorca oferujący usługi na większą skalę.  Przykład może będzie ekstremalny, gdyż wiele osób mając do wyboru różne metody opodatkowania wybiera te optymalne. Celowo jednak podaję przykład taki a nie inny gdyż w ciągu ostatniego roku prawo zmieniło się w taki sposób, aby przedsiębiorcy płacili możliwie najwyższe podatki, a wszelkie legalne metody ich obniżenia traktuje się jako czynności pozorne.

Mamy zatem spółkę z ograniczoną odpowiedzialnością sprzedającą usługi na dużą skalę. Już na wejściu spółka odprowadza 23% VAT. Ktoś powie, VAT jest neutralny, VAT płaci klient. Nie jest to do końca prawda. Gdyby nie 23 % VAT mógłbym sprzedawać moje usługi znacznie taniej. Miałbym zatem więcej klientów i tym samym większe przychody. Gdyby nie konieczność odprowadzenia VATu do Urzędu Skarbowego moja marża byłaby dużo wyższa. Dobrym przykładem są tu wielokrotnie wyższe marże dilerów srebra w Estonii niż w Polsce.  Estończycy dostosowali ceny do cen europejskich z tą różnicą, że ich ceny uwzględniają wyższe marże w przeciwieństwie do przedsiębiorców operujących z innych krajów. O ile w przypadku sprzedaży towarów VAT da się przeżyć, o tyle w przypadku usług o dużej wartości dodanej większość VATu jest w rzeczywistości podatkiem. W mojej ocenie przy sprzedaży usług ok 10% - 15% z 23% VAT’u jest realnym kosztem podatkowym.

Zapłaciliśmy zatem pierwszy podatek - niech będzie to 12%, choć w wielu znanych mi przypadkach jego realna wartość jest dużo wyższa. Przyszedł czas na CIT czyli podatek od zysków korporacyjnych. Tu od razu uderza nas 19%. Spółka opłaciła podatek ale dla urzędników to za mało. Politycy nie rozumieją, że pieniądze czy zysk spółki to to samo co zysk jego udziałowców. Skoro można coś opodatkować dwa razy to przy wypłacie dywidendy ponownie zapłacimy podatek aby móc jako właściciel firmy posługiwać się naszymi pieniędzmi.

Mamy zatem powiedzmy 100 tys. od których w pierwszej kolejności odprowadziliśmy VAT z czego 11% powiedzmy jest neutralne (bilansuje się z kosztami), a 12% jest rzeczywistym podatkiem. Postało nam 88 tys. Płacimy następnie CIT oraz podatek od dywidendy, po których opłaceniu pozostaje nam 57 tys. Realne opodatkowanie na poziomie 43%!!! Nie jest to niestety koniec. Jeżeli doliczymy do tego składki na ZUS, niższe niż u osób zatrudnionych na umowę o pracę to rzeczywiste opodatkowanie / oskładkowanie jeszcze nam wzrośnie.

Pewnym plusem jest możliwość zaliczania wielu wydatków „osobistych” w koszty spółki ale oszczędności z tego typu działań kurczą się z każdym miesiącem. W końcu mając do dyspozycji opodatkowane pieniądze wydajemy je na cele konsumpcyjne gdzie uderza nas VAT i akcyza. Jeżeli udało się nam trochę zaoszczędzić i odłożyć kapitał chociażby na przyszłą emeryturę to oczywiście od każdych dochodów z inwestycji zapłacimy 19% podatku Belki (tymczasowo ustanowiony jakieś 10 lat temu). Co gorsza podatek ten liczy się od nominalnych, często iluzorycznych zysków. Dla państwa bowiem nie jest istotne czy zyski były wyższe czy niższe od inflacji (realna strata). Podatek się należy i tyle.

Inflacja - kolejny ukryty podatek


W ciągu ostatnich 10 lat podaż waluty M3 w Polsce wzrosła o 137%, co oznacza rokroczny wzrost w wysokości ok. 9%. O tyle rośnie tempo pieniądza w obiegu. Z drugiej strony mamy naturalną 2% deflację wynikającą z postępu technologicznego oraz spadku cen. Można zatem powiedzieć, że rzeczywista inflacja wyniosła ok. 6 - 7% rocznie. Mając oszczędności ulokowane czy to na lokatach, czy to w pozornie bezpiecznych obligacjach rządowych regularnie spada siła nabywcza naszych pieniędzy.  O ile w ciągu roku dużej różnicy nie zobaczymy (2,5% odsetek - 7% inflacji = strata 4,5%) o tyle w perspektywie dekady utrata 55% z naszej siły nabywczej robi już wrażenie.  Szkoda, że ze skutków inflacji nie zdaje sobie sprawy więcej niż 90% naszego społeczeństwa.

 

Czy podatki muszą być aż tak wysokie?


Absolutnie nie. Może wydawać Wam się śmieszne ale brytyjska kolonia zwana dziś USA rozpoczęła walkę o niepodległość, gdy Król Anglii postanowił wprowadzić podatek w wysokości 7%. Jeszcze 100 lat temu podatki całkowite na poziomie 10% były standardem, gdyż rozmiar
aparatu państwowego i ingerencji w nasze życie był ograniczony do minimum.

podatki_3.jpg

Źródło: Marc Faber, tradingeconomics.com

W zbiurokratyzowanej UE poziom wydatków rządowych w relacji to PKB wynosi 47,7%. Kapitalizm czy ukryty komunizm w fazie przedzawałowej? Odpowiedzcie sobie sami.

Mimo trendu zwiększającego udział państwa (oraz podatków) nadal są kraje w których daniny ograniczono do minimum. W Singapurze mamy VAT na poziomie 8%. Od dochodów do ok. 300 tys. PLN nie płaci się podatku dochodowego wcale, powyżej płaci się 7%. Maksymalna stawka podatku dochodowego nie przekracza 17%.  Mimo to, a może właśnie dlatego kraj ten rozwija się w tempie 6% rocznie, systematycznie notuje nadwyżki w budżecie, a przy okazji nie ma długu netto. Wszystko działa prawie perfekcyjnie, gdyż tępi biurokraci nie blokują naturalnej przedsiębiorczości i każdy odpowiada za siebie oraz wydaje zarobione pieniądze wg zasad gospodarki wolnorynkowej.
 

Podsumowanie

Większość Polaków, gdy spytamy ich o podatki, pomyśli o stawce PIT w wysokości 19%, tymczasem okazuje się, że podatków płacimy dużo, dużo więcej. Dzień Wolności Podatkowej w 2017 przypada na 161 dzień roku, czyli 9 czerwca. Od tego dnia przestajemy pracować dla rządu i zaczynamy symbolicznie pracować już dla siebie. Teoretycznie, bo dla przeciętnego Polaka dzień ten wypada dużo później. Aż dziwne, że ludzie się nie buntują.

W głównej mierze dzieje się tak dlatego, że rządzący ukrywają przed nami wszelkiego rodzaju nakładane daniny jednocześnie zapewniając nam setki tematów zastępczych. Dajcie ludziom chleb i igrzyska, a przestaną się buntować. Coś co działało ponad 2000 lat temu działa i dziś.

Problem jest w naszej naturze i oczekiwaniach. Zamiast myśleć samodzielnie i walczyć o swoje większość z nas woli przyjąć bierną postawę w stylu „rząd powinien coś z tym zrobić”. Jak długo będziemy godzić się na ogromny udział państwa w naszym życiu, tak długo będziemy oddawać niewydolnemu, zbiurokratyzowanemu potworowi większość swoich dochodów.

Nie bez przypadku najsilniej zadłużone kraje na świecie są jednocześnie tymi o najwyższych podatkach oraz poziomie biurokracji.

Następnym razem jak pójdziecie do pracy to pomyślcie o tym, że przez pierwsze 4 godziny pracujecie na podatki, a dopiero potem dla siebie.

  • Like 15
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też byłem liberałem gospodarczym. Potem poszedłem do pracy jako sprzątacz po 12h za 5 zł na godzinę z mobbingiem gratis (straszono wyrzuceniem z pracy i wilczym biletem - kilka lat temu, a człowiek chciał sobie zarobić na życie na studiach dziennych). ;) 

 

Tutaj w tym temacie racja dla @Stulejman Wspaniały. Poza regułkami wyznawców neoliberalizmu, gdzie pracownik to niewolnik za miskę ryżu trzeba mieć empatię i człowieczeństwo w sobie. Każdy jednak woli zaczynać od innych zamiast od siebie i jest jak jest. ;) Jaką ma pracownik gwarancję, że pracodawca po obniżeniu podatków itp, itd, zwiększy mu pensję i obniży koszt produktów? Żadną, więcej: nie zrobi tego. Ceny pozostaną takie same, nie obniżą się. Nie obniżono przecież bardzo cen paliw jak ropa zaczęła pikować. Tłumaczono, że trzeba sprzedać zapasy. Tyle w temacie.

Edytowane przez volcaniusch
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A zastanawialiście się dlaczego jest tak dużo "Januszy biznesu"?

Nie wiem ilu z Was prowadziło działalność, ale w PL w hooj instytucji kontrolnych, często przypierd. o drobiazgi.

Mocno represyjny system skarbowy, gdzie za pierdołę dostaje się po kieszeni.

Do tego było w hooj interpretacji podatkowych gdzie jeden naczelnik u.s. dawał obniżony vat inny w innej części kraju pełny. Za rok, a częściej kilka lat  sytuacja potrafiła się zmienić i temu z obniżonym robiono najazdy i wlepiano duże kary bo się im interpretacja zmieniła wstecz:angry:

Ilu normalnych ludzi wytrzymałoby psychicznie takie karuzele?

To gorsze niż matrix małżeński bo zamiast 1 baby masz przeciw sobie większość "aparatu państwowego"

Nie dziwcie się, że w "byznesie" zostali większości ludzie twardzi,  psychopatyczni, mający różne powiązania urzędniczo-partyjno-mafijne i wyjebane na pracowników, normalny człowiek nie wytrzymałby psychicznie.

Do tego na wszelkie sposoby chcący uzyskać zysk, bo nie wiadomo jak długo firma pociągnie, czy to z racji nieuczciwej konkurencji mającej "większe plecy" czy zmiany przepisów czy innych czynników "państwa opiekuńczego".

 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marku, Nasz Guru. Bardzo często wypominasz korwinowcom to i owo, ale jak słusznie zauważyl jeden z Braci Korwin nie ma na nic wpływu, ponieważ od 1991 r nie zasiada w Sejmie. Od lat zasiada tam natomiast ta sama banda niczym nie różniących się od siebie socjalistów, którzy w mediach niby się ze sobą kłucą i skazują różnice, ale jak przychodzi co do czego i trzeba zagłosowaćnad bardzo istotnymi ustawami dotycząscymi gospodarki to wszyscy zgodnie głosują tak samo. Przykład sprzed bodajże 2 czy 3 lat kiedy twz. umowy śmieciowe chcieli ozusować to była niby tam jakaś debata na ten temat a potem wszyscy poza Przemysławem Wiplerem byli za, a chyba 2 posłow się wstrzymało. Zastanówmy się czy lepiej dla obu stron i pracodawcy i pracownika nie byłoby gdyby za tęs amą pracę, wartą tyle samo odporowadzać jedynie podatek dochodowy, czy może od tej samej kwoty odprowadzićpodatek dochodowy, zus, zus ze strony pracodawcy, składki chorobowe i co tam jeszcze innego jest. Praca w Polsce opodatkowana jest wyżej niż najwyższy prog podatkowy, wiec jak tu ma być normalnie.

Inna kwestią jest też to czy pracodawców stać na to żeby płacic pracownikom wiecej przy takich obciązeniach. Moim zdaniem nie. Przykład z życia z lubelskiego: wujek pracował w firmie transportowej, dostawał oficjalnie najniższa krajowa, ponieważ szef mu powiedział, że ze względów podatkowych nie może mu zaoferować wiecej, ale co miesiąc pod stołem dawał czy to jemu czy innym pracownikow dodatkowy szmal, często nawet większy niż najniższa krajowa. Nie wiemy na podstawie tych statystyk czy ci ludzie nie dostają pod stołem jeszcze więcej.

Sam kiedyś zaczynałem pracować i wtedy byłem albo na śmieciówce albo na najniższej krajowej i nie narzekałem. Dlaczego? A to dlatego, że wiedziałem iż dopiero zaczynam swoją drogę zawodową, nie mam doświadczenia, umiejętności minimalne i nie jestem wart zbyt wiele na rynku pracy. Dziś mogę szczerze powiedzieć, że po kilkunastu latach zarabiam dużo więcej, znajduję się raczej w górnych partiach tych zestawień, ale zdaję sobie sprawę, że mogłbym zarabiać jeszcze więcej gdyby nie te obciązenia podatkowe.  

Do tego o czym pisał Stusprawa1 powyżej dodać mogę, że są badania chyba OECD na temat wartosci pracy poszczegołnych nacji. Okazuję się, że przeciętny Polak wytwarza w ciągu godziny swej pracy dobra warte 2 czy 3 razy mniej niż np Norweg albo Holender.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Brat Jan Tu masz rację trochę. Znam historię jak jeden właściciel firmy transportowej był persona non grata w klice lokalnych Januszy Biznesu, bo płacił kierowcom po 7-10 tys. Stać go było na dom, dwa samochody - tak samo jak wyzyskiwaczy. W końcu przychodzić zaczęły kontrole i coś nie tak, zamrażamy konto. Dalej już wiesz co się stało. Janusze Byznesu piły z aparatem państwowym. 

17 minut temu, Krugerrand napisał:

Do tego o czym pisał Stusprawa1 powyżej dodać mogę, że są badania chyba OECD na temat wartosci pracy poszczegołnych nacji. Okazuję się, że przeciętny Polak wytwarza w ciągu godziny swej pracy dobra warte 2 czy 3 razy mniej niż np Norweg albo Holender.

Dla mnie to potwarz dla Polaków. W Holandii czy Norwegii ludzie pracują mniej godzin rocznie niż w Polsce, a jednak większa wydajność. Tylko tam przedsiębiorcy wystarczy jedno audi i jeden dom, za resztę woli kupić maszyny i automatyzować pracę. ;) Tam wie, że pracownik pracuje na jego dobre życie i jest mu wdzięczny poprzez ułatwianie mu pracy jak i płacę pozwalającą na godne życie. Polacy na Zachodzie dziwnym przypadkiem pracują wydajniej niż tubylcy. 

 

Nie twierdzę jak twardogłowi socjaliści, że przedsiębiorcy są źli. Spotkałem i dobrych, ale dziwnym trafem nie trzymali sztamy z innymi byznesmenamy.

Edytowane przez volcaniusch
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@volcaniusch A u nas jest tak że najnowszy samochód, mega chałupa, wczasy kilka razy w roku a na sprzęt, ubrania itd dla pracowników ni huhu nie mówiąc nawet o umowach, urlopach itd Tak miałem w poprzedniej firmie i zawsze płacz że mają mało i próba wkupienia się w nasze łaski swoimi problemami które porównują do naszych, żenada

  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Generalnie rozumiem i pracowników i pracodawców. Nie każdy znowu jest Januszem biznesu. Dajmy na to człowiek, który zakłada jakiś biznes, dopiero rozkręca, nie ma gigantycznych zysków, a czasami dokłada do interesu. Teraz lokal 1500 zł, ZUS mały 700 zł, i gdzie tu jeszcze na pracownika? Może i dobry człowiek dałby mu te 3 tysiące, to koszty pracodawcy wynoszą już 5 tysięcy. Ze wszystkim jakieś 7 tysięcy. Przecież to jest science fiction. Oczywiście są też byznesmeny, co zarabiają krocie i płacą 6 zł na godzinę i to jest druga strona medalu. 

 

Sam kiedyś zaczynałem, nie potrafiłem nic, nawet trzeba było mi pomóc w najprostszych rzeczach, a dostałem jakieś małe wynagrodzenie i byłem wdzięczny, bo właściwie nie byłem jeszcze pracownikiem merytorycznym, a bardziej podaj, przynieś, pozamiataj. Według Korwina to może jeszcze powinienem był zapłacic pracodawcy, ale jak widac są jeszcze pracodawcy z klasą, którzy mają nutę człowieczeństwa w sobie:)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od tego zacznijmy, że Korwin był już w PRLu w SD, potem w opozycji, na początku lat 90 demokratą, a teraz jest "kapitalistą" i monarchistą. W 2005 był za USA, teraz ciągnie go do Rosji, do tego niszczy pracę wiernych mu młodych ludzi, którzy zbierają podpisy, rozdają ulotki, kiedy przez wyborami odpala protokół 1 procent. ;) 

 

Ktoś powiedział: korwinistą się jest do podjęcia pierwszej płacy, a socjalistą do pierwszej wypłaty. Jakoś tak.

Edytowane przez volcaniusch
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, volcaniusch napisał:

 Dla mnie to potwarz dla Polaków. W Holandii czy Norwegii ludzie pracują mniej godzin rocznie niż w Polsce, a jednak większa wydajność. Tylko tam przedsiębiorcy wystarczy jedno audi i jeden dom, za resztę woli kupić maszyny i automatyzować pracę. ;)Tam wie, że pracownik pracuje na jego dobre życie i jest mu wdzięczny poprzez ułatwianie mu pracy jak i płacę pozwalającą na godne życie. Polacy na Zachodzie dziwnym przypadkiem pracują wydajniej niż tubylcy. 

 

Nie twierdzę jak twardogłowi socjaliści, że przedsiębiorcy są źli. Spotkałem i dobrych, ale dziwnym trafem nie trzymali sztamy z innymi biznesmenami.

My niestety żyjemy jeszcze w mentalności z poprzedniej epoki, a i Polacy też są tacy, że chcą nieco pokombinować, jak tu zarobi, a niekoniecznie się narobić;) Ta wydajność właśnie wynika z podejścia przedsiębiorców, którzy wolą inwestować w swój biznes niż w swój majątek. Im więcej zainwestujesz w pracownika i jego miejsce pracy tym bardziej będzie on wydajny, więc wytworzy więcej i lepiej. W dalszej kolejności zwiększą się więc jego dochody. Tak samo działa to od strony przedsiębiorcy, im większa wydajność pracowników tym większy zysk dla niego i firmy więc większe płace i możliwości inwestycyjne.

Biznesmeni nie trzymaja raczej ze sobą, ponieważ jeden dla drugiego jest konkurentem. Chyba, że chcą swtworzyć oligopol, wtedy to co innego:) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja to nie rozumiem tego fenomenu, że klasyczny liberalizm a'la Szkola Austriacka = Korwin.

Na calym swiecie mowi sie konserwatywni liberałowie, w Ameryce to zazwyczaj libertarianie lub republikanie, a u nas "korwinowcy". W Polsce nie kazdy liberał jest korwinistą.

@volcaniusch brat moj pracowal w mlodziezowce wolnosci. 25 letnie chlopy z mentalnoscią dzieci - liczy sie tylko posada w partii. Jak brat zbieral podpisy, działał, nauczal ekonomii w szkolach, to byl mobbingowany przez innych. Pieniądze z subwencji idą na jakies bzdety, a nie na naukę ekonomii. Zal mi tej partii i myslenia Korwina, że im glupszą rzecz sie powie, tym lepiej - wiekszy rozglos. Nawet najwiekszy youtuber swiata (pewdiepie) zrobil o nim filmik. Ale to sie nie przeklada na wybory. 

Poza tym wszelkie reformy pro-wolnosciowe w tym kraju nie działają z tą mentalnoscią. To jest jak bicie cepem scianę. 

Wiekszosc w tym kraju ludzi mysli blizej socjalizmowi, niz liberalizmowi. Spoko - wyjade w swoim czasie.

Edytowane przez Strusprawa1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 minuty temu, volcaniusch napisał:

Od tego zacznijmy, że Korwin był już w PRLu w SD, potem w opozycji, na początku lat 90 demokratą, a teraz jest "kapitalistą" i monarchistą. W 2005 był za USA, teraz ciągnie go do Rosji, do tego niszczy pracę wiernych mu młodych ludzi, którzy zbierają podpisy, rozdają ulotki, kiedy przez wyborami odpala protokół 1 procent. ;) 

Jakiś czas temu w środowisku Korwinistów zdaje się była debata na temat czy może nie lepiej byłoby Korwina usunąc na czas kampanii wyborczej, ponieważ prawie zawsze gdy słupki idą w górę lub jest realna szansa na przekroczenie magicznego progu coś takiego wypali, że staje się tematem nr 1 we wszystkich mediach i jest totalna po nim jazda. Inną kwestią jest to czy to jest słuszna jazda czy może powiedział coś czego poprawność polityczna zabrania. Ze wzgledu na status partii oczywiście nie można było tego zrobić:)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Krugerrand W krajach Zachodu przedsiębiorcy stanowią 4-10% ogółu zatrudnionych. W Polsce jest to gdzieś 30 procent, a ponad 50% to kraje rozwijające się. Przedsiębiorcą nie każdy może być, mało ludzi ma do tego predyspozycje. Dla mnie przedsiębiorcą nie jest mechanik mający własny warsztat i 2 pomagierów. To jest dla mnie rzemieślnik. Powinien mieć lżejsze zasady i opłaty niż spółka mająca montownie w Polsce. W Polsce jest ten błąd, że DG to wszyscy: od bazarowego sprzedawcy skarpetek do właścicieli sieci supermarketów... 

 

Co do poprawności politycznej: w każdych czasach jest co innego uważane za tabu. Z resztą z tymi dziećmi niepełnosprawnymi można było powiedzieć o tym łagodniej, ale po co? :D Kiedyś korwinowcy z Krakowa żalili się, że Berkowicz olał ich akcję z paczkami dla biednych na święta, za to Szczotkowski ich przyjął z serdecznością. 

Edytowane przez volcaniusch
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Krugerrand Za granica inwestuje w firmę bo ma raczej stabilność.

U nas jest z reguły nie pewność i każdy "byznesmen" chce się szybko dorobić jak najwięcej dopóty dopóki aparat państwowy się do czegoś nie przypieprzy.

W znacznej części racja będzie po stronie aparatu bo to on ustala zasady, które potrafi zmienić dość szybko. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Strusprawa1 napisał:

Ja to nie rozumiem tego fenomenu, że klasyczny liberalizm a'la Szkola Austriacka = Korwin.

Na calym swiecie mowi sie konserwatywni liberałowie, w Ameryce to zazwyczaj libertarianie lub republikanie, a u nas "korwinowcy". W Polsce nie kazdy liberał jest korwinistą.

Austriacka Szkoła Ekonomii to nie koniecznie to samo co Korwin. Korwin był przyjacielem np Miltona Friedmana, który z kolei był monetarysta. Zwolennicy Austriaków krytykują monetarystó za ich podejscie do pieniądza i jego podaży. Zależy tez w jakim sensie używa się wyrażenia "liberalizm" czy w klasycznym jak u Smitha, Ricardo itp czy w znaczeniu przejętym przez lewicę. Ludwik von Mises uwazał się raczej za klasycznego liberał niż Autsriaka 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja nie jestem zdecydowanie liberałem gospodarczym, ale jako władca pozwoliłbym na organizowanie sobie samemu miejsca pracy, podatki dostosowane do możliwości, itp. Nie jestem dogmatyczny w sprawach polityki czy ekonomii. ;) Po pierwsze człowiek. 

Edytowane przez volcaniusch
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 minut temu, Brat Jan napisał:

@Krugerrand Za granica inwestuje w firmę bo ma raczej stabilność.

U nas jest z reguły nie pewność i każdy "byznesmen" chce się szybko dorobić jak najwięcej dopóty dopóki aparat państwowy się do czegoś nie przypieprzy.

W znacznej części racja będzie po stronie aparatu bo to on ustala zasady, które potrafi zmienić dość szybko. 

Nie bedzię u nas prawdziwego kapitalizmu jeśli aparat urzędniczy może się wtrącać w to co robią ludzie na każdym kroku i bardzo łatwo doprowadzić firmy do upadku jak w przypadku Romana Kluski i Optimusa. Warunkiem dobrego funkcjonowania wolnego rynku jest także jasne, proste i stabilne prawo, którego nie zmienia się z dnia na dzień i którego sięprzestrzega

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.