Sitriel Opublikowano 25 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 25 Listopada 2017 1 godzinę temu, Nathan Rothschild napisał: Jedna nauczycielka uda, że nie widzi i dzieciak się potknie i rozwali głowę. Druga nauczycielka zadzwoni do matki i ją opierdaczy, że nie dba o dziecko. Trzecia nauczycielka zawiąże za dziecko buta, a czwarta nauczy dziecko jak samemu tego buta zawiązać. Która najbardziej nadaje się na nauczycielkę w przedszkolu ? I tu Pan świetną postawę zauważył, jeśli ktoś ma dzieci to zrozumie co mam na myśli. Pierwszą rzeczą jaką słyszałam od przedszkola, to buty na rzepy...bo wiecie państwo, zawiązać buty dla 20 dzieci. ( nie sądzę aby 20 na raz miało rozwiązane buty) Dzieci mające buty na sznurówki są utrudnieniem wykonywania zawodu, i tak jest dalej przez wszystkie lata kształcenia coś jest utrudnieniem. Słyszałam nawet, że bluzy mają być na zamek, aby łatwiej je zdjąć. Chyba tylko raz, zdarzyło mi się być pod wrażeniem nauczycielki, która powiedziała, że wszystkie prace będą kończone z nią na lekcji. Reszta w praktyce wygląda tak: skończyć w domu. Jeżeli dziecko skończyło źle, bo zrobiło to samodzielnie lub brzydko (winny rodzic, zły rodzic, niedbający), jeśli skończyło z mamusią, jest zadbane. Powiem Panu, że bardzo ciężko jest znaleźć równowagę, aby nie być nadgorliwym rodzicem. odnośnie techniki;) zaznacza się fragment myszką i klika podpowiedź, cytuj ten fragment, wstawia się automatycznie. 4 godziny temu, Nathan Rothschild napisał: Trochę techniki i człowiek się gubi … nie mogę rozkminić jak wrzucać kawałki cytatów … Kurczę, jest ze mną gorzej niż myślałem Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
aras Opublikowano 25 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 25 Listopada 2017 Wszystko fajnie, ale to jeszcze bardziej złożony temat. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Selqet Opublikowano 25 Listopada 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 25 Listopada 2017 @aras możesz rozwinąć myśl? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
aras Opublikowano 25 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 25 Listopada 2017 Masz dużo racji, ale ja np. Nigdy nie miałem sznurowanych butów, szybko przesiadłem się na nocnik wiedziałem jak dbaç o higiene, nie przychodziłem do domu na wyznaczone godziny, miałem pozdzierane kolana. A wpływm na mnie miały tak wydarzenia że od 3 lat przebywałem z ojcem, który był zbyt twardy, matki nie było kiedy była potrzebna. Moi starsi jak miałem niecałe 3 lata wyjechali z domu, nawet nie wiedziałem gdzie bo nie przyszedłem na wyznaczoną godzinę, co było wielką traumą. Ojciec potrafił mi nie otworzyć drzwi do domu na noc, gdy nie przyszedlem na wyznaczoną godzinę. Skutki takie jak piszesz, ale pokaleczony w inny sposób. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
deleteduser139 Opublikowano 25 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 25 Listopada 2017 Taa buty na rzepy to bylo moje dzieciece marzenie, zawsze slyszalem: ,,popatrz jak dziewczynka pieknie buta zawiazala,a Ty?!!!!!!!! Do cholery jasnej dobryziomek jestes juz w zerowce i dalej nie umiesz wiazac butow, czy ja mowie po chinsku???Ty glupi jestes????"ehh sorry przypomnialo mi sie Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Nathan Rothschild Opublikowano 25 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 25 Listopada 2017 A co jeśli matka nie ma brata, a jej ojciec nie żyje ? Bardzo dobre pytanie. Myślę, że należy szukać tak daleko jak się da w rodzinie, a jeśli nie to dobrze byłoby znaleźć kogoś zaufanego „obcego”. Co do pierwszej części zdania taki przykład z mojego życia. W sierpniu byłem na chrzcinach synka mojej jedynej rodzonej siostry. Na Podkarpaciu Tam poznałem całą rodzinę faceta mojej siostry, który ma dwie siostry i dwóch braci. W związku z tym, że ja byłem ojcem chrzestnym synka siostry, wszedłem do rodziny jej faceta, która mnie zaakceptowała. Dowodem na to było chociażby to, że już pierwszego dnia pobytu 10-letni syn brata mego „szwagra” zaczął mówić do mnie „wujku”, a jego 14-letnia siostra trzymająca do mnie dystans, przełamała się trzeciego dnia i też powiedziała do mnie „wujku”. Więc ja, obcy facet stałem się wujkiem dla obcych dla mnie dzieci tylko dlatego, że byłem chrzestnym synka ich prawdziwego wujka. Kto może zostać zastępczym ojcem dla syna, który nie ma prawdziwego ojca ? 1. „przyszywany” wujek, ktoś taki jak ja, który z jakiegoś konkretnego powodu udowodnił, że jest osobą godną zaufania 2. brat żony męża, jeśli miała z nim dobre kontakty 3. jej teść ze strony męża, jeśli miała z nim dobre kontakty – znam kilka przykładów z życia, że synowa ma dobry kontakt z teściem … bez żadnych podtekstów rzecz jasna Także ktoś obcy, ale … Na pewno nie ktoś obcy, kogo chłopak nie zna, typu nowy „chłopak” mamy, bo syn będzie o nią zazdrosny i znienawidzi faceta. Nigdy go nie zaakceptuje i nawet próby przekupstwa nie pomogą. Mój były uczeń, 15-letni, wprost mi mówił, że nowy mąż jego matki daje mu hajs, próbując kupić jego przychylność, a on i tak ma go w dupie (ten mój uczeń ojczyma). Kim może być ten obcy, który wzbudza zaufanie syna, a jednocześnie zaufanie matki, ale też sytuacja ta nie sprawi, że ten obcy mężczyzna poczuje się wykorzystywany ? Ktoś kto na „opiece” nad nie swoim synem nic nie straci, np. 1. trener jakiejś sekcji sportowej, do której uczęszcza syn – trener może go przy okazji ćwiczeń delikatnie nakierowywać na męskie postawy itp. 2. wychowawca klasy, do której chodzi syn – bo to jest obowiązek wychowawcy, aby kształtować młode charaktery 3. sąsiad matki, który sam ma syna – może np. zabierać w wolnym czasie chłopaka jako towarzysza wyprawy swojej i własnego syna, np. na ryby, nad jezioro kąpać się, na mecze, do lasu, pograć w piłkę itp.; dobrze by było gdyby sąsiad proponował wspólne wypady nie osobiście, ale przez swojego syna, który by proponował te wspólne wyjazdy. Podsumowując myślę, że co najmniej 8 osób (te co teraz wymieniłem + brat matki i ojciec matki) mogą stanowić zastępczego ojca dla młodego chłopca czy młodzieńca. Najgorszy wariant, to ojczym lub „chłopak” matki próbujący przymilić się do chłopaka, jednocześnie „kradnąc” mu matkę – bo tak widzi to własnymi oczami jej syn. P.S. Najwyraźniej coś jej nie tak z moim lapkiem, bo zaznaczam myszką cytat, klikam cytuj ten fragment ... i nic mi się automatycznie nie wstawia. No trudno. Jakoś sobie poradzę i bez tego. 2 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rk77 Opublikowano 26 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 26 Listopada 2017 14 godzin temu, Garrett napisał: Znam temat. Niestety mój ojciec mimo że poczciwy chłop, to spędzał ze mną mało czasu i teraz niestety mam negatywne efekty. No ale zdaję sobie sprawe z problemu... podobnie jak u mnie Matka rządziła zawsze chociaż tata jest ok i miał chyba na to wyjebane Na pewno jest spokojniejszy ode A ja niestety podświadomie miałem chyba taki obraz kobiety relacji w związku I takiej nieświadomie wydaje mi się szukałem Bo myślałem że to normalne A raczej nie myślałem... A potem 24 lata ślub itd Przecież ciemnym dzieckiem byłem niedojrzałym Lata minęły zanim się ocknąłem że coś jest nie tak Uwierało coraz bardziej nie czułem się sobą bo kobieta nie chciała żebym był sobą Dluuuugo by można opowiadać Na szczęście stopniowo zdawałem sobie sprawę z tego co jest i postanowiłem walczyć o siebie Bo tylko walka mi została Kobieta nie zmieni się Cokolwiek mam swojego to jest wszystko wywalczone Żadnego kompromisu I tak lecą lata i trzeba z tym żyć A od niedawna mam wsparcie tu Dzięki Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Maron Opublikowano 26 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 26 Listopada 2017 (edytowane) To ja tak może z innej beczki coś wtrącę. Moim zdaniem główną przyczyną postawionego tu problemu jest równouprawnienie i wszystkie związane z nim wymysły. Żadna z płci nie jest lepsza czy gorsza, ale na pewno są one INNE. Biologia stworzyła nas do zupełnie różnych ról byśmy się dobrze uzupełniali, w tym samym celu. Skoro człowiek chce to koniecznie zmieniać, to ma. Emancypacja kobiet, wprowadzanie ich w męskie role, nie pozostawia już miejsca samcom na bycie normalnymi samcami. Jedni radzą sobie z tym lepiej, inni gorzej, ale część samców uznała równouprawnie za coś normalnego i dosotoswała się do tego. Tymczasem kobiety dziwią się "gdzie ci mężczyźni?". Bo kobieta wcale nie jest szczęśliwa w równouprawnieniu gdzie samiec niewiele różni się od samicy. Kobieta nie potrzebuje według mnie do szczęścia być na równi z mężczyzną, potrzebuje być u boku silnego mężczyzny i świat przez wieki w ten sposób funkcjonował, aż do niedawna gdy ludziom w dupach się poprzewracało. Mamy przecież sami przykłady na to, że mężczyźni zastanawiają się czy kupienie kawy kobiecie (10 zl), przepuszczenie jej w drzwiach nie jest dla nich poniżające. Za chwilę będziemy mieć mężczyzn, którzy jako słaba i wrażliwa płeć osiądą w domu i będą czekać aż kobieta przyjdzie z bukietem kwiatów i pensją na ich utrzymanie. Białą cywilizację dotyka upadek co widać zwłaszcza na zachodzie Europy. Biali, wykształceni mężczyźni nie radzą sobie z niewyedukowanymi, głupimi uchodźcami. Ci drudzy robią z tymi pierwszymi co chcą. Efekt polityki ale i tego co dzieje się z mentalnością białego, zachodniego mężczyzny (który kiedyś podbijał świat). Inny przykład, spójrzmy na to dlaczego Muzułmanie mają tak duże powodzenie u białych kobiet. Bo taki muzułmanin nie rozkminia równouprawnienia i tego czy z loszką za spotkanie płacili po równo. On jak trzeba to jej sypnie kwiatkami do stóp a ona straci na jego punkcie resztki swego rozumu. Muzułmanie od małego mają wałkowane co to jest bycie mężczyzną a kobieta to TYLKO istota podwładna mężczyźnie. Potrafią być bardzo czarujący dla kobiet w początkowej fazie znajomości ale zawsze z poczuciem, że on jest Mężczyzną a ona tylko kobietą. A samice to czują i podoba im się to. Oczywiście nie sympatyzuje z Arabami ani nie popieram szmacenia kobiet jakie oni robią. Chcę tylko zwrócić uwagę na to, że samiec z ich kultury, niedotknięty równouprawnieniem, świetnie radzi sobie z kobietam i łatwo zdobywa nasze samice, mając im niewiele do zaoferowania. Czysta biologia. Przypuszczam, że gdyby Arabowie nie byli znani z tego jak źle potrafią traktować kobiety to byliby preferowani przez większość samic. Tymczasem biały mężczyzna: czy nie poniża mnie, że płacę jej za kawę? Czy dobrze wyglądam w tych rurkach? Moje podsumowanie: kobiety są sfrustrowane mężczyznami bo żadna kobieta nie chce mieć mężczyzny równego sobie. Żadna. Chcecie samców silniejszych od Was. Inaczej wiązałybyście się z kobietami. Dlatego RÓWNOpłciowość Wam (i nam) bardzo szkodzi. Dlatego gardzicie samcami, którzy są dla Was zbyt mili, zbyt dobrzy, pozbawieni jakiejkolwiek agresji (niekoniecznie skierowanej na Was, ale agresji w ogóle). Bo dobry samiec to silny, twardy, zapewniający byt; a nie dający sobą manipulować, niepewny siebie, za to pełny wątpliwości, zagubiony w równouprawnieniu. Wchodzicie im na głowę bo kobieca natura odrzuca słabego samca (to jest Wasza biologia a nie świadomy wybór). Tacy mężczyźni Was zwyczajnie wku*wiają. Bo Wasza biologia domaga się zupełnie czegoś innego niż to jak zaczyna wyglądać współczesny samiec. Dać Wam chłopa z innej epoki, a byście siedziały grzeczne i zadowolone. Edytowane 26 Listopada 2017 przez Maron 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MoszeKortuxy Opublikowano 26 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 26 Listopada 2017 (edytowane) Równouprawnienie nigdy realnie nie zaistnieje. Zawsze będzie walka o władzę, dominację nad innymi. Natura stworzyła taki system, gdzie tylko dominujący samiec podnieca kobietę więc samiec równy jej jej w jej oczach byle jaki bądź słaby. Stąd też jest widoczna dużo ilość samotnych kobiet, które są wykształcone i mają dobrą pracę oraz zarobki. One szukają mężczyzny o lepszym statusie od siebie, ale takich jest mało więc pozostają same. Równouprawnienie uderza w naturalny porządek rzeczy umożliwiający ludziom znalezienie partnera/partnerki i posiadanie potomstwa. Kultury patriarchalne mają to do siebie, że mają dodatni przyrost naturalny, ponieważ działają one zgodnie z naturą, gdzie mężczyzna ma wyższą pozycję od kobiety przez co ta ma ochotę mieć z nim dzieci. I nie tylko Islam może być tego przykładem. Protestanccy Huteryci z USA - https://pl.wikipedia.org/wiki/Huteryci "Społeczność huterycka cechuje się dynamicznym przyrostem naturalnym. Ostatnie dane, z marca 2004 r., mówią, że społeczność po obu stronach granicy liczy 49 tys. ludzi. Wynika to z faktu, że przeciętna huterycka kobieta wydaje na świat dziesięcioro dzieci, a nie brak takich, które rodzą 16 razy. Huterytki w wieku pomiędzy 40. i 44. rokiem życia rodzą więcej dzieci niż amerykańskie dwudziestolatki." Cywilizacja białego człowieka sama na siebie wydała wyrok wprowadzając zasady równouprawnienia, które przeradza się w matriarchat. Jeśli uznamy, że twierdzenie "rodzina jest podstawową komórką społeczną" jest prawdziwe to oznacza "jak w rodzinie tak i w państwie". Skala mikro (rodzina) - Skala makro (państwo). Dlatego też do póki nie zmieni się obecnego systemu w relacjach męsko-damskich jaki jest wszędzie promowany to społeczeństwo będzie się dalej liczebnie zmniejszać. Kultury matriarchalne zawsze upadają pod naciskiem patriarchalnych. To jest widoczne i dziś. Współczesna sfeminizowana Europa jest coraz mniej liczna przez co jest kolonizowana przez np. arabów i ludność z afryki, którzy nie tolerują równouprawnienia i dominują nad swoimi kobietami. Przypominam tylko, że jeszcze 150 lat temu to państwa europejskie zdominowały i skolonizowały cały świat. Był to czas sprzed feminizmu i równouprawnienia kobiet i mężczyzn. Kobiety oczywiście nie będą chciały stracić swej uprzywilejowanej pozycji jaką obecnie mają więc jakiekolwiek chęci zmiany tego systemu byłby przez nie blokowane np. zwykłych wyborach. Kobiet jest więcej niż mężczyzn więc w systemie demokratycznym mogą skutecznie torpedować inicjatywy zmiany systemu na bardziej męski. To jest samonapędzające się koło dążące do upadku. Edytowane 26 Listopada 2017 przez MoszeKortuxy 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Nathan Rothschild Opublikowano 26 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 26 Listopada 2017 To może czas na małe podsumowanie naszego wątku ha ha ha Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Selqet Opublikowano 26 Listopada 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 26 Listopada 2017 @Nathan Rothschild ta piosenka pokazuje pewien schemat. Jest bardzo duży odsetek rodziców, który swoje niespełnione ambicje przenoszą na dzieci. Pojawia się duży rozdźwięk między tym, co matka lub ojciec od dziecka wymaga a jak on sam czy sama się zachowuje. Np. matka mówi - "Nie oceniaj pochopnie ludzi" a później syn czy jej córka słyszy jak obgaduje sąsiadów - "Ale sobie samochód kupili - pewnie łapówki przyjmują". Dzieciaki są dobrymi obserwatorami i bardzo szybko wyłapują takie niuanse. Drugą kwestią jest to, że później społeczeństwo lub rodzina próbuje "przytępić" te ich zdolności. 3 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wrotycz Opublikowano 26 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 26 Listopada 2017 Najlepszy w tym artykule jest wstęp. Jedynie prawdziwy. Reszta to pomieszanie z poplątaniem, trzeba się mocno skupiać żeby oddzielić ziarno od plew. Dobre ale wciąż czuć "kobiecą rękę" (mimo, że autor facetem jest). Jedno się wszakże powtarza - oczekiwania. Chłopcy/mężczyźni postępują według stawianych im oczekiwań. To się nazywa efekt Pigmaliona. W świecie zwierząt, do którego należymy, to samice decydują o kształcie życie płciowego gatunku. Samce mogą się tylko dostosować albo wyginąć. Jak myślicie co zrobią samce ludzkiego gatunku kiedy mamusia, rodzinka, szkoła, telewizja, społeczeństwo oczekuje od nich białorycerskiego zachowania? Przystosuj się albo giń! I samiec się przystosowuje. A potem go taka mamusia, nie szanuje, dziewczyna, nie szanuje, żona, nie szanuje a przecież robi to czego się od niego oczekuje. Co jest k****? Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Selqet Opublikowano 26 Listopada 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 26 Listopada 2017 15 minut temu, wrotycz napisał: Dobre ale wciąż czuć "kobiecą rękę" (mimo, że autor facetem jest). Teraz dopiero zauważyłam, że zapomniałam dodać w pierwszym poście, że tłumaczył tekst Olgi Waliajewej z rosyjskiego autor bloga. Masz racje, że autorką jest kobieta. Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wrotycz Opublikowano 26 Listopada 2017 Udostępnij Opublikowano 26 Listopada 2017 23 hours ago, Sitriel said: Jedna nauczycielka uda, że nie widzi i dzieciak się potknie i rozwali głowę. Druga nauczycielka zadzwoni do matki i ją opierdaczy, że nie dba o dziecko. Trzecia nauczycielka zawiąże za dziecko buta, a czwarta nauczy dziecko jak samemu tego buta zawiązać. Która najbardziej nadaje się na nauczycielkę w przedszkolu ? Tak mi się przypomniało jak moja polonistka opowiadała jak poznała swojego męża - uczyła go czegoś tam, niech by polskiego. Uczyła go też inna dziewczyna, ale tamta "robiła za niego zadania" a ona go uczyła. Nie wyręczała tylko uczyła. I jak na tym wyszła? To ona zdobyła faceta, już nie mówiąc o tym, że podniosła jego samoocenę. Propos samooceny to ten tu ruski podsumowuje to bardzo dobrze: Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Selqet Opublikowano 7 Grudnia 2017 Autor Udostępnij Opublikowano 7 Grudnia 2017 Jak się przymruży ucho w niektórych momentach to nawet mądrze gada. 1 Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi