Skocz do zawartości

Kolejny wyciągnięty z matrixa


Rekomendowane odpowiedzi

Panowie,

 

Rok temu byłem załamany po odkryciu (kolejnej) zdrady żony. Byłem totalnie zdruzgotany i nie wiedziałem co zrobić ze swoim życiem.

Dzisiaj po 30 minutach rozprawy sądowej orzeczono mi rozwód i odetchnąłem znów pełną piersią. Możecie mi pogratulować ;)

 

Dzięki Markowi, Jego książkom, temu forum i wiernym przyjaciołom odzyskałem moje życie i pozytywnie patrzę w przyszłość. W ciągu tego roku osiągnąłem wiele - były wzloty i upadki ale przede wszystkim nauka i ciężka praca nad sobą.

Dziękuję Marek @Stulejman Wspaniały oraz Wam wszystkim, którzy pomogliście mi (dzięki temu, co tutaj piszecie) spojrzeć na życie z innej perspektywy!

 

PS. W najbliższych dniach umieszczę na forum "instrukcję" wraz z dokumentacją opisującą jak doprowadzić do szybkiego i bezbolesnego rozwodu.

 

Pozdrawiam!

  • Like 26
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

22 minuty temu, azagoth napisał:

Rok temu byłem załamany po odkryciu (kolejnej) zdrady żony. Byłem totalnie zdruzgotany i nie wiedziałem co zrobić ze swoim życiem.

Dzisiaj po 30 minutach rozprawy sądowej orzeczono mi rozwód i odetchnąłem znów pełną piersią. Możecie mi pogratulować ;)

 

Szczere gratulacje !

 

car-photo-2008-scion-xb-just-divorced-si

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratulacje bracie :) Jak mówiłem znajomym, że jestem po rozwodzie, to nie wiedzieli, czy gratulować, czy co. A ja mówię, oczywiście że gratulować! Moja rozprawa również trwała 30 minut. 

I ten rok od wyprowadzki od ex to był jeden z najlepszych w moim całym dorosłym życiu :)

 

PS podobny temat jaki chcesz założyć już jest, mi bardzo pomógł. 

 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

53 minuty temu, azagoth napisał:

@Bonzo - divorce party już w planach 

Bardzo dobra koncepcja.

Sam po rozwodzie miałem w planach takową imprezę urządzić w postaci tournee po knajpach Trójmiasta.

No ale jakoś nie wyszło, gdyż jak już wspominałem - musiałem się wygrzebać po rozwodzie z finansowego dołka.

Dzięki czemu, jak również już wspominałem - poznałem jedną z największych tajemnic małżeństwa. A mianowicie - dlaczego mówi się do żony per "moja najdroższa".

 

No i jestem obecnie kawalerem po regeneracji i jak to powtarza p. były premier Jarosław Kaczyński - "jest to już u mnie stan stały" (3:39)

 

https://www.youtube.com/watch?v=V5MpC8lsX_U&t=3m39s

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratulacje, ale te "szczęście" to nie szczęście, a efekt odprężenia po napięciu - minie i wróci codzienność, a wraz z nią to coś w Tobie, co sprawiło że pożądałeś taką ladacznicę. Ciesz się, ale to tylko wygrana bitwa, a do wygrania wojny jeszcze daleko.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Stulejman Wspaniały napisał:

Gratulacje, ale te "szczęście" to nie szczęście, a efekt odprężenia po napięciu - minie i wróci codzienność, a wraz z nią to coś w Tobie, co sprawiło że pożądałeś taką ladacznicę. Ciesz się, ale to tylko wygrana bitwa, a do wygrania wojny jeszcze daleko.

Jeśli chłop będzie dostatecznie twardy i stabilny w aktualnym poglądzie - to da radę :)

U mnie przykładowo własnie dziś minęła szósta rocznica uprawomocnienia się wyroku rozwodowego i cieszę się z tego nie mniej niż w dniu rozwodu, ktory z przyjemnością wspominam :)

 

Na razie daję radę i mam nadzieję, że tak pozostanie.

 

Gdy patrzę na epizod z mego życia p/n małzenstwo to stwierdzam że był to chwilowy error.

Po rozwodzie poczułem się tak jakbym wrócił do normalnego życia.

A sprowadzając zagadnienie do wyjasnienia obrazowego - to tak jak obudziłbym się z kacem-gigantem po najpodlejszych jabolach (np Alpaga Parkowa, Alpaga Bramowa lub Alpaga Balanga), mordował się przez jakiś czas ziejąc wczorajszymi siarczanami - po czym nagle poczuł, że kac właśnie minął.

I teraz pozostaje tylko nie zabierać się za nic, co ma procenty i smakuje nie gorzej niż denaturat :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stulejman Wspaniały

Nie odczuwam żadnego szczęścia. Rozwód to konsekwencja miesięcy planowania, "ustawiania" stanu umysłu do spokojnej stabilizacji i zajmowania się sobą i wreszcie swoimi celami.

Już dawno ogarnąłem rzeczy jak intercyza, podział majątku, oddzielne mieszkanie czy uzgodnienie opieki nad dziećmi. Wczorajszy dzień był dla mnie jak każdy inny dzień mojego obecnego życia - jedyną różnicą była wizyta w sądzie i przyklepanie przez sędzinę tego, co zaplanowałem i konsekwentnie realizowałem w ciągu ostatnich miesięcy.

 

Nie odczuwam żadnej euforii czy wielkiej zmiany. Żyję tak, jak żyłem tydzień lub miesiąc wcześniej. Zmianą jest to, że mam wszystko na papierze i jedyna satysfakcja jaką odczuwam to to, że odbyło się to tak jak chciałem - bez wojny i nienawiści a konsekwentnie krok po kroku. Teraz mam kolejne cele do osiągnięcia.

 

PS. Tak - jestem project managerem. Project closed ;)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.