Skocz do zawartości

OM chanting/OM healing


CastoR

Rekomendowane odpowiedzi

Cześć wszystkim

Przejrzałem cały dział ezoteryczny na forum i nigdzie nie znalazłem tego tematu więc stwierdziłem że zamieszczę zapytanie na jego temat tutaj.

Od jakiegoś czasu mam możliwość chodzenia na spotkania tzw grupy medytacyjnej u siebie w mieście tzw (OM Chanting) 

Opis ogólny poniżej:

 

"OM Chanting (wcześniej OM Healing) to starożytna grupowa technika uzdrawiania, której celem jest podniesienie poziomu świadomości na Ziemi i otwarcie ludzkich serc na bezwarunkową Miłość. 
To medytacja z wykorzystaniem pierwotnej, wypełniającej cały wszechświat wibracji 'OM' - wibracji o niezwykłej mocy harmonizowania i transformowania, oddziałującej nie tylko na samych praktykujących, ale na wszystkich i wszystko w promieniu kilku kilometrów. Dzięki tej technice możesz pomagać sobie i innym, pomagać całej naszej planecie. Praktykując regularnie OM Chanting, bardzo szybko poczujesz pozytywne zmiany w sobie i w Twoim otoczeniu"

 

Byłem tydzień temu na chwilę na takim spotkaniu (włg. programu przez pierwszą godzinę śpiewało się mantry potem OM - ja byłem wtedy cicho, niestety przed samym śpiewaniem OM musiałem wyjść bo musiałem załatwić inną sprawę) Moje pytanie jest takie. Czy tego typu medytacja rzeczywiście jest w stanie pomóc człowiekowi podnieść jego wibracje i wyrównać np jakieś zawirowania energetyczne w czakramach i zlikwidować blokady czy wprost przeciwnie raczej zaszkodzi np na zasadzie ślubowań Amitaby.

Ja na spotkaniu dziwnie się czułem - niestety nie mogę tego dokładnie opisać.

Co o tym sądzicie
 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chciałbym Cię zniechęcić, ale uważam, że więcej pomożesz innym ... po prostu im pomagając, a nie siedząc, medytując i wierząc, że jakaś magiczna energia uzdrowi cały świat.

 

Wybacz, że tak piszę, ale jestem realistą i jestem sceptyczny wobec takich super hiper metod.

 

Kiedyś spotkałem się z takim powiedzeniem:

 

Kto kocha całą ludzkość, jednocześnie nienawidzi ludzi.

 

Może nie było to słowo "nienawidzi", ale sens był właśnie taki.

 

Oznacza to, że często Ci co "kochają" i próbują "uzdrowić" ludzkość, z pojedynczymi ludźmi im nie po drodze.

 

Oglądałeś film "Operacja Samum" z 1999 roku ?

 

Tam jest taka scena, jak chyba bohater grany przez Marka Kondrata pyta się innej postaci (granej przez Olafa Lubaszenkę), gdzie jest jego kumpel jakiś tam (grany przez Bogusia Lindę).

 

Ten mu odpowiada tak:

 

Wydaje mu się, że zbawia świat, ale on go tylko trochę wyklepuję.

 

Myślę, że nie musimy zbawiać całego świata. Wystarczy, że codziennie będziemy wyklepywać kawałek po kawałku ten nasz świat najbliższy, który nas otacza:

 

1. pomóc rodzeństwu

 

2. pomagać rodzicom

 

3. przynieść staremu sąsiadowi zakupy z miasta czy węgla z piwnicy

 

4. zorganizować jakieś zajęcia dla dzieciaków, np. podwórkowy turniej w piłkę nożną raz w miesiącu

 

5. raz w tygodniu poprowadzić jakieś godzinne zajęcia komputerowe dla seniorów

 

itd.

 

Żydzi mają takie powiedzenie:

 

Kto uratował jedno życie, to tak jakby cały świat ocalił.

 

Nie próbuj ratować całej ludzkości.

 

Uratuj jedną czy dwie osoby.

 

To wystarczy, zapewniam Cię.

 

Łatwiej jest ratować całą ludzkość niż pomóc jednej konkretnej osobie, nawet jeśli jest to sąsiad, którego nie za bardzo się lubi.

 

Oczywiście i tak zrobisz, jak będziesz chciał.

 

Pozdrawiam :)  

 

 

 

 

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.