Skocz do zawartości

Jej historie dotyczące pracy.


Rekomendowane odpowiedzi

Ostatnio zauwazylem, ze ok. 30% wypowiedzi kobiety z ktora sie widuje to opowiesci o pracy: stresy, sukcesy, historie obyczajowe. Nudzi mnie to umiarkowanie, ale znosze to cierpliwie bo wierze ze jej to jakos pomaga, np. rozladowac napiecie. Myslalem o tym ostatnio i doszedlem do wniosku, ze jej akt mowienia o tych sprawach dziala jak transformator jej napiecia/stresu w moje znudzenie. Tak jakbym bral na siebie jej nieprzyjemny stan, tylko w innej formie.

 

Co o tym sadzicie? Zastanawiam sie czy warto to dalej tolerowac. Jak reagujecie na tego typu opowiesci?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypisz wymaluj moja siostra (starsza o kilka lat ode mnie), tylko u niej to jest ponad 50% wypowiedzi. Taki sam efekt, rozładowuje napięcie swoim pierdu pierdu, często powtarza to samo, nie pamięta, że już o tym mówiła, itd. Ja czuję, że ten przepływ energetyczny jest obciążony moim stanem.

 

Ostatnio bronię się odciągając słuchawkę od ucha na 50cm, nie staram się tego analizować, rozumieć, poprostu sobie dźwięki płyną. Od czasu do czasu wtrącam jakieś: aha, tak bywa, tak już jest, itd.. Co by nie mówiła, zawsze pasuje moja wypowiedź, trwa to do 40 min. Od razu lepiej :-)

 

 

 

 

 

 

  • Like 1
  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, wstrzasajaco_przystojny napisał:

wierze ze jej to jakos pomaga, np. rozladowac napiecie.

Bo tak jest. Zauważ też, że kolejnym osobom kobiety potrafią serwować tę samą opowieść. Im silniej pobudzone emocje, tym więcej osób może być angażowane jako słuchacze.

Spróbuj jej kiedyś zaserwować tę samą autoterapię - zobaczysz reakcję B)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możesz uruchomić w tym czasie autpilota z wgranymi wyrażeniami jak: "Hmmm...", "No rzeczywiście!", "Masz rację", "Coś ty?!", "Naprawdę tak powiedziała?!", "O jej!" itp.

Jedziesz na autopilocie jednocześnie planując jutrzejszy trening, sprawy do załatwienia.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, wstrzasajaco_przystojny napisał:

Co o tym sadzicie? Zastanawiam sie czy warto to dalej tolerowac. Jak reagujecie na tego typu opowiesci?

 

30% to dużo, jeśli nie przesadzasz i tak faktycznie jest, to facetowi trudno znieść taką dawkę. Skoro nie dajesz rady, to działaj, bo związek to nie obóz pracy przymusowej.

 

Moim zdaniem spróbuj to po prostu ograniczyć. Śledź wątek i jeśli pojawi się szansa zmień temat na bardziej dla Ciebie interesujący. Może uda się nie wrócić do tematu pracy.

 

Jeśli jesteś zmęczony wieczorem, zaproponuj wspólną kąpiel, w miłych warunkach można pozwolić sobie na chwilę dekoncentracji niezauważenie ;-) No i jest możliwość przejścia do zupełnie innych czynności niż rozmowa ;-)

 

Dużo zależy od tego, jaki charakter i temperament ma pani. Jeśli jest bezpośrednia i sama potrafi wprost powiedzieć, że coś ją nudzi, i Ty nie bój się jej powiedzieć wprost, że przynudza. Powinna zrozumieć, a jeśli nie, cóż...hipokrytek nie lubimy.

 

Jeśli jest raczej wrażliwa i Twoich opowieści o wałach korbowych też może słuchać godzinami, wtedy zastosuj subtelniejsze metody, np. zamknij usta pocałunkiem, albo walnij znienacka "zmieńmy temat. Wyglądasz dziś mega seksownie" i czekaj na reakcję. Może sama porzuci nudy o robocie.

 

Generalnie trochę daj się dziewczynie wygadać, w końcu związek to nie tylko seks i tv. Rozmowa wzmacnia więzi emocjonalne. Co nie znaczy, że masz pół życia słuchać o Żanetce z pracy. Podejdź do sprawy kreatywnie ;-)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta potrzebuje się wygadać, taki to już gatunek i nie oczekuje rozwiązania swych problemów przez samca, więc najlepiej nawet nie słuchać tego bełkotu, a tylko udawać zainteresowanie, gwarantuje to nam zachowanie zdrowia psychicznego jak i fizycznego.

  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A co jedno z drugim ma wspólnego? Konieczne w związku kompromisy nie oznaczają udawania.

 

Nie lubię pomidorowej, ale czasami zjem, bo partnerka lubi a gotować drugiej nie będzie dla mnie. Jedząc tę zupę nie muszę jej chwalić, bo partnerka wie, że nie lubię. Dzięki temu nie jem cholernej pomidorówki codziennie.

 

Na tej samej zasadzie wie, co sądzę o jej rodzicach, czy ich lubię, czy nie. Udawanie czegokolwiek spowoduje tylko to, że będę musiał częściej znosić to, czego nie lubię. Obustronna szczerość pozwala wypracować kompromis 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 godzin temu, wstrzasajaco_przystojny napisał:

Ostatnio zauwazylem, ze ok. 30% wypowiedzi kobiety z ktora sie widuje to opowiesci o pracy: stresy, sukcesy, historie obyczajowe. Nudzi mnie to umiarkowanie, ale znosze to cierpliwie bo wierze ze jej to jakos pomaga, np. rozladowac napiecie. Myslalem o tym ostatnio i doszedlem do wniosku, ze jej akt mowienia o tych sprawach dziala jak transformator jej napiecia/stresu w moje znudzenie. Tak jakbym bral na siebie jej nieprzyjemny stan, tylko w innej formie.

 

Co o tym sadzicie? Zastanawiam sie czy warto to dalej tolerowac. Jak reagujecie na tego typu opowiesci?

Moja reakcja jest całkiem prosta. Czasem jak partnerka moja zaczyna za dużo zanudzać takimi tematami, to zaczynam po prostu ziewać i przysypiać. Zwykle wtedy pyta/stwierdza "Zanudzam Cię?", na co odpowiadam "Tak, zanudzasz" i kolejne ziewnięcie, albo "Po czym wnioskujesz? Po tym że przysypiam?". Jak konkretnie nie mam ochoty słuchać w ogóle historii od początku, mówię jasno, że "to z pewnością jest fascynująca historia i tak dalej, ale później, bo [muszę do kibla / lecę na marsa jako zwiadowca NASA / idę szukać Arki Przymierza]". Trochę z jajem i sarkazmem rzecz jasna moje wypowiedzi są, choć zdarza się też, że pójdzie z mojej strony mocny opie*dol jak nie mam ochoty na słuchanie naprawdę "trudnych spraw". 

Od ploteczek to ma psiapsiółki, do mnie może przyjść pogadać na nieco poważniejsze tematy. Teraz już o tym wie lepiej, rzadko się zdarzają takie ploteczki o wszystkim i niczym ze mną, bo zna moje możliwe reakcje na to, a ja tych reakcji konsekwentnie się trzymam.

Myślę, że powinieneś jasno ustalić swoje granice i jasno je określić tej kobiecie, żeby wiedziała, że jak ją przekroczy, to złapie opie*dol albo po prostu skończysz rozmowę w najdziwniejszy/najgłupszy/najbezczelniejszy sposób.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 godzin temu, Stulejman Wspaniały napisał:

Kurwa, życie takie krótkie jest, i tyle energii i czasu stracone na czymś, czego nienawidzimy, byle tylko dupę dostać raz na ruski rok. To przerażające.

 

Pełna zgoda. Przerażające jest, jeśli każdy aspekt relacji międzyludzkiej dorosły mężczyzna sprowadza do problemu "kobieta da dupy albo nie".

W takim przypadku rzeczywiście prostytutka najlepsza. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem w ogóle, jak można rozmawiać o pracy po pracy. Okej, jeśli wydarzyła się jakaś ciekawa/śmieszna/interesująca sytuacja to jeszcze zrozumiem, ale po co zanudzać, skarżyć się, jakieś smęty gadać i tylko myśleć o pracy, mimo że jesteśmy w domu i można robić milion ciekawszych rzeczy, niż tylko praca, praca, praca.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uważaj, bo jeżeli poziom jej negatywnych wywodów emocjonalnych nie obniży się w czasie (a jest już na tyle wysoki, że osobiście Ci to przeszkadza) - to sam staniesz się jej gąbką emocjonalną. A tego nie chcesz. ;) 

 

Spróbuj ją jakoś rozweselić, podjąć próbę zmiany tematu etc.  Bądź dla niej partnerem, facetem w relacji! Ale to nie oznacza, że masz być jej psychologiem. 

Ewentualnie może być też tak, że Pani niejako próbuje implementować emocje z pracy do waszego związku, ponieważ w nim samym żadnych innych emocji ona doświadcza - to znaczy, że wieje nudą.

A jak wieje nudą, to ona już zrobi wszystko żeby tak nie było. ;) 

 

Powodzenia 

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

20 godzin temu, wstrzasajaco_przystojny napisał:

Ja tez sie nie odzywam, chyba ze pada jakies konkretne pytanie z jej strony. Tylko zastanawiam sie, czy sam akt wysluchiwania tego badziewia nie jest postrzegany przez kobiety jako forma uleglosci?

Tak dokładnie jest odbierane ale:

Zorientuj się ile średnio czasu zajmuje Jej ta tyrrrrada. Następnie skracaj czas do jakiś 70 % wcześniejszych stanów.

Po za tym rozładowujesz napięcie które można przeramować w pociąg sexualny.

Nigdy nie udzielaj Jej rad/odpowiedzi podczas takiego jazgotania. Nigdy!!!!

Jedyne co powinieneś zastosować to przerywniki typu "co,co nie rozumiem powtórz" ,"eee a aleee kto?" , "aaaa ale ona ja cieeee!!!?"

 

I kończyć tak na 70% zostawiając lekki nie dosyt. Wiem ciężko ale wyłamując się z tego nie raz się przejechałem.

 

Ogólnie reasumując w takich sytuacjach stajesz się TAMPONEM emocjonalnym co obniża Twoją męskość. Ale spróbuj odmówić wysłuchania dostaniesz : " ty chamie,płytki człowieku,już mnie nie kochasz, nie zależy ci już itd....."

Dla tego 70% i kierunek wyro albo coś czego normalnie nie ma/nie chce zrobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nawet jesli zadaje konkretne pytania? " To jest dla nas abstrakcja, ale to wygląda tak.

 

Kobieta podczas "lamentino" na głos rozmawia sama(bo one to muszą słyszeć) ze sobą przy asyście samca,czy widziałeś kiedyś co by posłuchała się rady innej samiczki? NO nie .Bo one i tak wiedzą najlepiej. Pytania pod czas "tryrrady" są PUŁAPKĄ(dosłownie) emocjonalno/taktyczną.

Udzielisz właściwej odpowiedzi to się obrazi bo masz się za lepszego. 

Źle doradzisz to będzie twoja wina.

Jedyne co ma na celu konkretne pytanie to "sprawdzenie czy faktycznie śledzisz emocjonalnie jej wątek żalu/emocji/problemów itd".

Dlatego tak ważne jest te 70%

I jak dojdziesz do wprawy to robisz 70% z 70% ...... aż nauczysz samiczkę na 30 min maksymalnie wysrywanka(oczywiście instalujesz kotwice iż coś za coś).

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minutes ago, Tornado said:

I jak dojdziesz do wprawy to robisz 70% z 70% ...... aż nauczysz samiczkę na 30 min maksymalnie wysrywanka(oczywiście instalujesz kotwice iż coś za coś).

O kotwicach cos kojarze z NLP. Mozesz opisac ten proces na konkretnym przykladzie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak wykminisz magiczne 70 % :

Nagle dostojnie wstajesz i zaczynasz się szykować do wyjścia.(bez awantur)

Samiczka zacznie powoli ingerować(musisz jej dać czas na przeramowanie sytuacji,możliwe że nagle zmieni się na foszenie).

Po czym oznajmiasz iż wychodzisz na miasto coś zjeść bo narobiła Ci smaku na (tu dowolny pierd ...kanapki ,pizza,sernik ,niema znaczenia).

Zacznie się rzucać, że bez niej ona też chce.

I teraz ważne, albo się szybko wyrobi i idziecie razem albo dajesz jej tak 15- 20 min wymarszu bojowego po czym tak czy siak wychodzisz.

Powtarzasz eksperyment do bólu aż zacznie z tobą wychodzić.

Pojawi się odruch Pawłowa.(samiczka)

 

Po kolacji instalujesz druga kotwice np : sex,film,spacer co chcesz do wyboru do koloru...

 

I mechanizm identyczny jak wcześniej.

Przy czym istotne jest skracanie czasu z każdym razem na przygotowania operacyjne.

 

.... kilka razy i zdziała cuda...

 

Powodzenia podczas prowadzenia nowego manewru taktycznego...

 

Tylko pamiętaj iż są to kotwice sytuacyjne(nawykowe) dodatkowo można wrzucić jakiś wyjątkowy styl ubierania się,rodzaj lokomocji itd do późniejszego skracania manewru (sex)

Edytowane przez Tornado
+
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak jest to okaz z doskoku, szkoda czasu na wysłuchiwanie. Jeśli żona, lepiej wiedzieć co tam u niej, bo można między wierszowi czasem wyłapać, szyfr np. ona - "..., a ten Zdzisiek to taki cham, nie wiem jak ta jego żona z nim wytrzymuje, ja w życiu się bym z nim nie związała" - znaczy tyle, "w życiu bym nie chciała być z nim w związku, ale kręci mnie jego zdecydowanie, już o nim nie tylko myślę, ale nawet zaczynam mówić ....".

Nie wysłuchasz ty, będzie miała deficyt, wyżali się koleżance, jak będzie miała okazję, a jak nie, za którymś razem, w końcu znajdzie się kolega który ją wysłucha, a przy okazji sypnie komplementem, połechce ego, postawi kawę, a po którymś seansie i pokój w hotelu. "On, mnie rozumiał, nie olewał, potrafił słuchać ..., nie to co ten mój." tak sobie będzie to tłumaczyć. Masz intercyzę, nie masz dzieci, sprawa jest prosta.

Ja swoją namawiałem i namawiam  do wynurzeń sam, jest to okazja do pochwały i zjebki, naprostowania i ukierunkowania. Taki mały rollercoster. Może też być wstępem do innego tematu, który sam chcę poruszyć. Zwykle jednak, tak staram się kierować rozmową, aby był w tym jakiś sens, morał i wniosek, zakańczając "i co zamierzasz z tym zrobić"? Do 15 - 20 min. Potem staram się kończyć, chyba, że temat mnie zaciekawił. co rzadko się zdarza.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.