Skocz do zawartości

Wewnętrzna cisza


Gromisek

Rekomendowane odpowiedzi

   Witam szanownych braci. W tym wątku chciałbym was zapytać, o wasze doświadczenia i przeżycia w tym temacie. Jak WY odbieracie wewnętrzną cisze. Czy dla was jest to stan kiedy nic nie myślicie, chwila spokoju od gonitwy myśli i emocji, a możesz jeszcze coś innego? O ile bardzo trudno opisać swoje przeżycia wewnętrzne, to warto poświęcić chwilę, żeby wymienić się swoim doświadczeniem i przemyśleniami w tej materii. Czy są to ezoteryczny/psychologiczne bzdury, czy coś wartego zgłębienia? Zapraszam do dyskusji. ;)

Osobiście rozróżniam trzy rodzaje ciszy, zależne od stanu skupienia, przeżyć wewnętrznych i zewnętrznej "zawieruchy".

1) Idealna cisza osiągnięta w głębokim (jak na moje doświadczenia i umiejętności) stanie medytacyjnym. Jestem w pełni skupiony na ciele, a w umyśle nie pojawiają się żadne myśli. W pełni kontroluje przebieg wewnętrznych zmian i stanów. Nic nie zakłóca mojego spokoju (ani wspomnienia, lub wtrącone przez umysł myśli, przeżycia dnia codziennego). Czasem zdarza się, że odchodzi nawet odczuwanie ciała fizycznego i umysłu. Trwa się w stanie kiedy jest się sam na sam z samym sobą. Jakby to dziwacznie nie brzmiało, jest to bardzo ciekawy i odprężający stan. W głębokim braku przeżyć zewnętrznych dostrzega się głębokie przeżycia wewnętrzne. Szczęście w tym stanie odczuwam jak euforię itd.

2) Cisza wypełniona kontemplacją piękna przyrody. W tym stanie również nie pojawiają się żadne myśli, które odtrącają mnie od "teraz". Widzę przedmiot i zachwycam się jego pięknem i dokładnością. Idąc przez las czuje się jakbym wędrował przez jakąś baśń. Misteria kolorów i barw. Zastanawiam się jak jest możliwe, żeby stworzyć coś tak pięknego i zgranego ze sobą. Często poświęcam chwilę, żeby zatrzymać się przy drodze i popatrzyć na głupi kwiatek, lub motylka. Znajomi chyba wtedy myśleli, że jestem po narkotykach :lol:. O ile jest to bardzo piękny stan, bo wypełnia całość naszej przestrzeni, to jest mniej intensywny niż medytacyjna ekstaza. Ale tym samym jest o tyle piękny, że potrafi utrzymywać się cały dzień. Chodzi się jak na haju, ale utrzymuje 100% umysłowej sprawności. Nie często zdarza mi się doprowadzić świadomość do takiego stanu, bo wymaga to sporo wolnego czasu i kontemplacji. 

3)Cisza z szumem dnia co dziennego. Opisałbym ten stan jako niemyślenie i nie skupianie się na wspomnieniach/wyobrażeniach/ciągach myślowych wykonując codzienne czynności, lub częściej gdzieś idąc na mieście. Po prostu jestem w swoim ciele i obserwuje przyrodę/ludzi/samego siebie w zależności od zachcianki. Nie przeżywając emocji (ze wspomnień np. jak oni mi mógł to zrobić, lub co ja zrobię gdy XYZ, czy mam do zrobienia XYZ), a więc tym samym jestem w stanie, gdzie przez zachwyt pięknem przyrody bardzo łatwo polepszyć sobie humor.

Oczywiście nie jest tak, że jestem jaśnie oświecony, lub tryskam pozytywną energią przez cały czas. Często zdarzenia wybijają mnie z tego stanu, ale te silne już przyzwyczajenia ciszy bardzo szybko ściągają mnie do stanu, gdzie nie przeżywam ich tak mocno. Nie będę o tym gnoju myślał, bo jest mi wtedy źle, więc przestaje. Nie przeżywam już w kółko cierpienia i zostawiam sobie czas na później, żeby przepracować to wspomnienie, by prawie w ogóle nie wzbudzało we mnie emocji. Poprawia to bardzo komfort psychicznego życia. W ciągu góra 2 (w ciężkich przypadkach) jestem w stanie mocno obniżyć poziom przeżywanych emocji we wspomnieniach i cieszyć się ciszą. Jeżeli kogoś temat zainteresuje mogę podzielić się swoimi technikami.

Pozdrawiam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

31 minut temu, Gromisek napisał:

 Witam szanownych braci. W tym wątku chciałbym was zapytać, o wasze doświadczenia i przeżycia w tym temacie. Jak WY odbieracie wewnętrzną cisze.

 

Z konieczności nauczyłem się czasowo zatrzymywać bieg myśli, dlatego, że "wyjściowym" stanem dla mnie była ich gonitwa, zawierająca analizę/przewidywanie każdego mniejszego i większego problemu, najlepiej

w kilku wariantach, co często prowadziło do niepokoju i paraliżu decyzyjnego, a korzyści przeważnie były mniejsze niż wydatek energetyczny. :P 

 

Dobrze czasem wyjść ponad/poza umysł i się wyciszyć, łatwiej nabrać dystansu do tego w co gra mózg. 

Teraz, z perspektywy jakby 3-ciej osoby zdarza się wyłapać, że j**any bredzi jak w pijanym widzie, gdy się go nie pilnuje i utożsamia z nim 1:1. 

:blink:

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

6 godzin temu, Dworzanin_Herzoga napisał:

Z konieczności nauczyłem się czasowo zatrzymywać bieg myśli, dlatego, że "wyjściowym" stanem dla mnie była ich gonitwa, zawierająca analizę/przewidywanie każdego mniejszego i większego problemu, najlepiej w kilku wariantach, co często prowadziło do niepokoju i paraliżu decyzyjnego, a korzyści przeważnie były mniejsze niż wydatek energetyczny.

Trafione w sedno problemu.

A podjęta decyzja po czasie stawała się nie do końca dobrą w moim mniemaniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie dążenie do ciszy początkowo było metodą poradzenia sobie ze stresem, a później trochę stało się życiową filozofią. Tak wiele rzeczy nagle staje się nieważne, a można cieszyć się jednym momentem bez wspominania i myślenia o bzdurach. Często się łapie, że nie przeżywam tu i teraz, ale chociaż zniknęła gonitwa myśli. Niemyślenie kiedyś sprawiało mi gigantyczny problem. 20 sekund było rekordem, a teraz czasem sobie idę i nawet nie zauważam, że nie myślę tylko obserwuje otoczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 hours ago, Dworzanin_Herzoga said:

Z konieczności nauczyłem się czasowo zatrzymywać bieg myśli, dlatego, że "wyjściowym" stanem dla mnie była ich gonitwa, zawierająca analizę/przewidywanie każdego mniejszego i większego problemu, najlepiej

w kilku wariantach, co często prowadziło do niepokoju i paraliżu decyzyjnego, a korzyści przeważnie były mniejsze niż wydatek energetyczny

no cóż jestem na etapie nauki - bieg myśli gonitwa bezsensowna - staram się przystopować i przeanalizować dlaczego czego się obawiam, wyciszyć. Oczywiście jako, że jestem na początkowym etapie jest to czasami trudne i uczę się tego cały czas.

 

Decyzje podejmowane w momencie biegu myśli są najczęściej nietrafione

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pytonga Nie wiem jakiej techniki stosujesz, ale na początku nie wydawaj rozkazów "teraz nie myślę", jak również nie skupiaj się na myślach. Niech mózg myśli sobie tak jak zwykle, ale przypatruj się myślą. Po jakimś czasie kiedy wchodzisz w coraz głębszy stan relaksu myśli same płyną coraz wolniej, aż trwasz w ciszy. Na początku to dość ciężkie do złapania, ale jak wejdziesz w taki stan 2-3 razy, to już z górki. Praktyka czyni mistrza.

@Łapinski Ja w pewnym momencie zacząłem wyczuwać czemu zachowuje się w dany sposób np. ciąg myślowy, w którym wyrażam się o kimś negatywnie. Informacja leci do odpowiedniej szuflady i wyskakuje wynik: zazdrość, poczucie wyższości, pogarda. Bardzo ciekawy mechanizm. Niesamowite jest jak czuje się do kogoś niesamowitą nienawiść, a Twój mózg i tak wszystko analizuje i wypluwa informacje typu: Czujesz nienawiść do tej osoby tylko dlatego, że zawiodło Cię jego wyobrażenie jakim jest, a nigdy taki nie był. Ego drży i się nie zgada, ale wie, że to prawda i nienawiść mija. Taki mechanizm, żeby kalkulować sobie wszystko na zimno bez poczucia nienawiści nawet do najgorszych wrogów. Znajduje powody dlaczego tak się zachowali i staram się im wybaczyć, ale konsekwencje i tak muszą być ;>. Ale wszystko na zimno, bo gniew, stres itd. blokują logiczne myślenie i kreatywność.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.