Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

@Rnext Tylko zauważ, że nie "rzucam dupą" na różnorodość rad, która się pojawiła w temacie odnośnie tematu. A pojawiły się różne: od tego żeby go zostawić po takie żeby posprzątać .. itd. 

wysłuchałam je, przyjełam do wiadomości, nad niektórymi się zastanowiłam, poznałam inny punkt., nikomu nie zarzuciłam że jego rada jest beznadziejna, że nie ma prawa tak mówić.

Nie sugeruję żeby zamknąć forum bo ktoś ma inne zdanie, tylko sugeruje żeby je zamknąć, bo część z Was w ogóle nie wchodzi w dyskusje związane z tematem, tylko od razu zarzuca trolling, szukanie atencji, czy odsyła do innych tematów czy audycji- (nie pisze tylko o swoim temacie) z takim podejściem nie ma miejsca na jakąkolwiek dyskusyje czy wymianę światopoglądów.  Nie wiem być może część z Was jest tu dłuższa stażem, czy wiekiem i pewne tematy były może już przez Was przegadane czy przerobione, i Was nudzą, badź macie wrażenie że wszystkie są takie same, ale może wtedy warto dać sobie spokój i isć poczytać czy podudzielać się w tematach Was interesujących, a te zostawić innym dla których wątek jest świeży, zamiast rzucać nic nie wnoszące hasła, zniechęcające innych uzytkowników, a pisane być może tylko dla lajków.

Godzinę temu, Rnext napisał:

 

A na czym polega jej trudność? Pytam absolutnie serio. Jesteś w stanie to wymienić? Potraficie odwinąć się na pięcie od faceta nawet nie potrzebując całego dnia. Jedynie przygotowania do ewakuacji mogą zająć więcej czasu w którym już i tak jesteście w relacji mentalnie out. Wymienisz przeszkody?

 

Technicznie jest to dość proste, choć mam tyle oszczędnośći, że starczy mi na niewielkie mieszkanie w jakiejś pipidówie, przeprowadzka wiązałaby się z tym że pracować musiałabym zdalnie. Nie wiem czy tego chce: odejdę od niego, zostanę sama w mieszkaniu, pracująca przy komputerze, nikogo nie znając, całe dnie będę spędzać z własnymi myślami, w rozpaczy i uczuciu pustki po rozstaniu. 

Nie wiem co jest gorsze, nie wiem czy nie lepsze jest znoszenie od czasu do czasu przykrych sytuacji niż poczucie wszechogarniającej samotności i pustki. 

Po za tym ja go kocham, i lubie go jako człowieka. Kiedy nie pije. 

Nie wiem, motam się, dlatego pisze takie tematy w przypływie emocji. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@deomi Pozwolisz, że powtórzę się po raz ostatni i wyczerpię temat.

Cytat

Anna Góra: Wyobraźmy sobie pewną kobietę. Jest mężatką od kilku lat, nagle orientuje się, że jej partner ma problem z uzależnieniem. Zastanawia się, co dalej. Kocha męża i nie chce go stracić. Czy jej związek ma szansę przetrwać?

Maria Chmielewska: Tak, istnieje taka szansa, pod warunkiem, że przynajmniej jedno z nich rozpocznie zmianę, a następnie drugie podąży tym terapeutycznym torem. Jako pierwsza zwykle robi to kobieta. Jeśli zdoła przyznać przed sobą, że jej mąż ma problem z uzależnieniem, co destruktywnie wpływa na cały system rodzinny, że ona również jest uwikłana w jego chorobę i że sama nie da sobie z tym rady oraz zrozumie, że potrzebuje fachowej pomocy, np. uczestnictwa w terapii lub grupie osób współuzależnionych, to wówczas jest szansa, że zmieni swoje dotychczasowe nieefektywne schematy postępowania i związek przetrwa. Odpowiedzialność nie spoczywa jednak wyłącznie na jej barkach. Związek ma szansę przetrwać tylko wtedy, jeśli mężczyzna również zreflektuje się i rozpocznie zmianę. To jest bardzo trudne, i nierzadko bolesne, zadanie. Trzeba przyjrzeć się swojemu życiu z wielu perspektyw. Zmiana może jednak mieć swój początek w nowym, odmiennym postępowaniu kobiety. Jej działanie po prostu zwiększa szansę na uratowanie małżeństwa. Końcowy efekt zależy jednak od obojga partnerów. 

&

Cytat

Mężczyzna z dnia na dzień w niezauważalny sposób staje się całym światem kobiety. Ona tak bardzo zafiksowana jest na spowodowaniu, aby on przestał pić, że zaczyna izolować się od otoczenia, pogłębia się w niej poczucie wstydu i zmieszania, czuje się nic niewarta, ma pretensje do siebie typu „gdybym tylko była inna… gdybym tylko umiała…” Kobieta traci kontakt z sama sobą, ze swoimi pragnieniami i potrzebami, nierzadko zaniedbuje dzieci, nie mając świadomości, że jest to droga donikąd. Mężczyzna natomiast zatraca siebie w uzależnieniu, traci zdolność racjonalnego myślenia i adekwatnego odczuwania, swoim zachowaniem sprawia żonie coraz większy ból. Ona zaraża się jego chorymi emocjami, jednak pomimo doświadczania cierpienia, nadal tkwi w tej relacji, nie potrafi się z niej uwolnić. I popełnia kolejne błędy. Takim błędem jest wielokrotne mu przebaczanie, zaczynanie od nowa, złudna nadzieja na poprawę ich relacji bez terapii. Kobieta czuje się tzw. „siłaczką, uważa, że sama jest w stanie poradzić sobie z uzależnieniem męża.

https://osrodek-terapii.com/czy-zwiazek-z-osoba-uzalezniona-ma-szanse-przetrwac-maria-chmielewska.html

Podsumowując, jest jakaś niewielka szansa, że możesz z nim nadal być ale musiałabyś pójść z nim na terapię, jeśli się nie zgodzi albo znajdzie inny powód to niestety ale należało by go zostawić, ponieważ już mu nie pomożesz. Nie chciałaś słuchać zdania Braci, posłuchaj zdania specjalistów. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@deomi wybacz mój prowokacyjny ton, ale mam wrażenie że czasem się inaczej nie da kimś "potrząsnąć". Chętnie Ci odpowiem ludzkim językiem, choć i tak na brak wsparcia na forum nie powinnaś narzekać. Obserwuję sobie jedynie, jaka jego formuła w Ciebie "wchodzi". Ale pozwól, że to zrobię przy okazji lepszej niż mój dzisiejszy popołudnio-wieczór. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 hours ago, deomi said:

@Pytonga A teraz jeteś w związku? Udało Ci się z kimś związać ? Jest lepiej niż było ?

 

Ok @deomito po kolei

boisz się samotności odrzucenia i tej niewiadomej co będzie, jest to normalne sam to przerabiałem i zapewne to było jednym z powodów dlaczego to ciągnąłem.

 

Najpierw odpowiem Ci na pytanie - Tak jest lepiej niż było - co prawda u mnie ciągi picia i ilość chlania u ex doszły do powalających ilości - ale potrafiła nie pić do 30 dni czasami.

Tak jest lepiej odżyłem psychicznie potrafię cieszyć się życiem i małymi rzeczami - zobaczyłem, że jest życie poza bagnem którym stał się mój związek.

Czy jestem w związku i tak i nie ale to jest z mojego własnego wyboru - poznałem niesamowitą ilość osób - przyjaciół, znajomych. Postanowiłem poukładać sobie wszystko w głowie zanim zacznę ( o ile zacznę coś poważnego) ale uwierz mi, że jeżeli podejmiesz decyzję o odejściu to zobaczysz ile naokoło jest wartościowych osób bez problemów (i jak będziesz chciała to znajdziesz nowego partnera)

No ale żeby nie było za łatwo ja nie mam zamiaru Ciebie namawiać do odejścia ba powiem, że jeżeli się na to zdecydujesz to będzie zajebiście trudno (na początku)

 

Zrozum, że jeżeli on ma problem alkoholowy to ty najprawdopodobniej jesteś współuzależniona - dlaczego nie poszukasz na necie spotkań dla rodzin alkoholików idź tam nie fryzą posłuchaj historii. Byłem widziałem i niektóre kobiety, które wybrały życie z partnerem (byłym alkoholikiem) żałowały, że zostały przyrównały swoje życie do bomby zegarowej nie wiesz kiedy ale ona i tak wybuchnie zacznie pić na nowo.

 

Miotasz się z decyzjami dlatego może pójdź na takie spotkanie poszukaj psychologa i idź porozmawiaj o sobie z nim.

 

 po tym wszystkim przygotuj się na rozmowę z facetem i postaw granice (rozmowa gdy on jest trzeźwy) powiedz koniec z alko terapia albo odchodzę.

 

Pamiętaj jednak, że jak postawisz tak sprawę i on złamie dane słowo to będziesz musiała odejść - inaczej on wszystkie późniejsze groźby zignoruje.

 

Nie wydaje mi się aby były inne opcje.

 

Zacznij od siebie zmiany - postaw ultimatum jednocześnie wspierając i walcząc o niego i albo albo...

 

Będąc sama z tym problemem bez pomocy rodziny przyjaciół specjalisty ludzi znających możliwe, że nie dasz rady i będziesz czekała a może później zacznie się przemoc (znam przypadek koleś na zewnątrz przykładny mąż, ojciec dobrze zarabiający zakatował ja tak, że miała połamane żebra - dopiero po tym odeszła a tak to chciała ratować go związek)

 

przykro mi to co napisałem nie jest zbyt pozytywne ale nakreśliłem Ci jakiś plan dający nadzieję (no u mnie z iluś powodów nie wyszło ale spróbowałem i mam czyste sumienie i dobrze się z tym czuje)

pozdrawiam

Edytowane przez Pytonga
uzupełnienie
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@deomi Krótko i na temat: Jeżeli widziałabyś, że stopa dostaje gangreny to odcięłabyś czy ze strachu przed bólem pozwoliłabyś dojść bakteriom do serca? Ucinaj jak najszybciej. Dla niego będzie to sygnał, że coś z jego życiem nie jest w porządku. Ja tak zrobiłbym jakby moja luba piła nałogowo. 

 

Potem czytam: "zamordował żonę i dziecko w alkoholowym amoku". Kochaj może najpierw siebie, a wszystko będzie ok. Pisząc, że go kochasz mam wrażenie Twojego strachu przed samotnością.

Edytowane przez volcaniusch
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@volcaniusch i @Pytonga mają rację. Dobrze byłoby abyś jednak się odważyła i zdobyła siłę aby wykonać ten krok do przodu. Nie spróbujesz, nie dowiesz się. 

 

Na pocieszenie, ja podam przykład gdzie się udało.

 

Teść moje siostry nie pije już ponad 30lat. Pił codziennie w pracy, przy załatwianiu ,,kwestii biurowych" w PRLu. Doszło do tego stopnia, że wylądował w szpitalu w trakcie delirium, sięgnął dna. Odwyk w szpitalu psychiatrycznym na jednym z oddziałów na Nowowiejskiej w Warszawie. Na który wsadziła go żona pod przymusem. Obecnie mają ok 70lat, są małżeństwem z ponad 40letnim stażem.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

16 godzin temu, deomi napisał:

Technicznie jest to dość proste, choć mam tyle oszczędnośći, że starczy mi na niewielkie mieszkanie w jakiejś pipidówie, przeprowadzka wiązałaby się z tym że pracować musiałabym zdalnie. Nie wiem czy tego chce: odejdę od niego, zostanę sama w mieszkaniu, pracująca przy komputerze, nikogo nie znając, całe dnie będę spędzać z własnymi myślami, w rozpaczy i uczuciu pustki po rozstaniu.

Każdy jak się dokądś przenosi to jeszcze tam nikogo nie zna. Jedynie w zależności o typu własnej natury poszerza krąg znajomych szybciej lub wolniej, albo zamyka się w czterech ścianach. Sam to przeżyłem wyjechawszy na studia, z małego miasteczka do przytłaczającego swoim ogromem i obcością, pełnego ludzi zupełnie mentalnie innych niż dotychczas znani. Wówczas pierwszy raz poczułem, jak bardzo świat ma mnie w dupie. Na szczęście był to impuls do działania a nie wycofania. Obecnie czuję się swobodnie wszędzie w każdym obcym miejscu, bo po prostu nie mam poczucia niezbędności innych ludzi.

16 godzin temu, deomi napisał:

Nie wiem co jest gorsze, nie wiem czy nie lepsze jest znoszenie od czasu do czasu przykrych sytuacji niż poczucie wszechogarniającej samotności i pustki. 

Po za tym ja go kocham, i lubie go jako człowieka. Kiedy nie pije. 

Zatem czas na opowieść o mojej jednej ze starszych kuzynek. Bardzo wcześnie wyszła za mąż, bo dziecko z tzw. "wpadki". Facet przeuroczy, uczynny, troskliwy i opiekuńczy. Ale też tylko wtedy jak był trzeźwy. Po wódce stawał się najpierw zaczepny, mijały lata i zaczepność przekształcała się coraz bardziej w agresję słowną, żeby skończyć się na przemocy fizycznej. Ostatnim jego wyczynem w tym małżeństwie była awantura, którą rozpętał pewnego wieczoru a zakończyła się... rzuceniem telewizorem w kuzynkę (jeszcze nie było LCD, tylko kineskopy próżniowe. Łatwo sprawdzisz na YT jak wygląda implozja takiego kineskopu). Przeoczył jednak fakt, że jego dwaj synowie byli już wówczas rosłymi nastolatkami (obaj grali w futbol amerykański), którzy wynieśli półnagiego tatusia pod pachy z domu na powietrze (właściwie to na śnieg), gdzie przekazali w ręce policji. Więcej w ich życiu się nie pojawił a kuzynka do dziś ma "reumatyzm" w złamanej wówczas ręce. Ale w chwilach trzeźwości, wciąż był przeuroczym facetem. 

 

Z dużym prawdopodobieństwem opisałem Twoją przyszłość, której już jako przeszłość doświadczyła osoba z mojej rodziny. Tak to może wyglądać, jeśli niczego nie zmienisz/cie. Jeśli nie podda się terapii - ewakuacja. Jeśli nawet podda, to chyba i tak będziesz żyła z jakąś formą lęku. "Miłość" (powszechnie przeceniana zresztą) to nie wszystko. Twój wybór, Twoje życie. Zrobisz z tym co zechcesz.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obawiam się, że Twoje odejście od niego i przeprowadzka na jakąś pipidówe może być bardzo trudne dla Ciebie.

Bo równolegle będziesz cierpieć z tych powodów.

 

Ja sama wiem po sobie, choć jestem typem samotnika jak ciężko jest żyć samemu na jakiejś pipidówie.

Też uciekałam od jednego problemu, weszłam w drugi problem, potem następny i następny. Zrobiłam sobie takie błędne koło z życia w pewnym momencie.

Podejmij jedną decyzję, następnie drugą bo będzie tak łatwiej. 

Masz możliwość wrócić do rodzinnego domu, zatrzymać się gdzieś kątem?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@deomi wiem, że nie łączą nas przyjemne konwersacje. W wielu rzeczach się nie zgadzamy, ale pozwolę się udzielić w Twoim temacie. 

 

Jeśli jeszcze masz choćby okruchy szacunku do siebie jako człowieka to powinnaś zakończyć relację z osobą uzależnioną. Miałam z takimi osobami styczność i w 100% moich przypadków takie osoby były wyśmienitymi manipulatorami. Będą grały cały czas na zwłokę - "To nie tak, ja bardzo chcę wyjść z nałogu, ale nie mam na tyle odwagi" / "Potrzebuję jeszcze roku i z tego wyjdę" / "Bardzo mi zależy na naszej relacji, ale mam do tego słabość, nie odrzucaj mnie przez to". 

 

Prawda jest taka, że taką osobę możesz darzyć sympatią/zauroczeniem/miłością ale to, będzie dla nich wspaniałym polem dla manipulacji na Tobie. Możesz sobie wypruwać żyły aby jej pomóc, ale to nic nie da. 

 

Mam pytanie ogólnie - Od kiedy zaczęłaś mieć poglądy nihilistyczne?

 

Tutaj też wstawię swój cytat z książki, który pojawił się w innym wątku. 

 

W dniu 5.09.2017 o 20:55, Selqet napisał:

W 1:50 mówi o "Złotej Księdze Kobiet". Poszperałam trochę w internecie, autorką ma być Anna Fischer-Dückelmann ale tytuł książki brzmi - "Kobieta lekarką domową - lekarski poradnik dla kobiet". 

 

W dniu 6.09.2017 o 20:01, Selqet napisał:

Książka o której wspomina wydaje się być arcyciekawa. Oto przykład:

 

"Zamężna kobieta niechaj przyświeca przykładem i unika używania alkoholu. Jej przykład w domu i towarzystwie, poparty słusznymi powodami, skutkuje więcej, jak wszelkie piękne słówka. Jeśli będzie umiała upiększać dom i szanować duchowe potrzeby męża, wtedy z niejednego dawnego pijaczyny stanie się porządny ojciec rodziny, gdy tymczasem niegodziwe, ograniczone kobiety wpędzały już niejednego, wzorowego męża do karczmy. Wszelkie panny zaś przestrzegamy, aby nie wychodziły za pijaka. Nie każdy daje się jeszcze nawrócić i uszlachetnić; życie zaś u boku pijaka jest nędznem.

 

Kobiety dużo więc przyczynić się mogą do zmniejszenia pijaństwa. Jeśli postanowią sobie zwalczać nałogi pijackie miasto bezmyślnego popierania, nie podając robotnikom, służbie, listowym nigdy alkoholu, a tem mniej z fałszywie zrozumianej gościnności swoim gościom, mogą sobie kiedyś powiedzieć, iż zawsze wiernie małżonkowi służyły i nie wspierały lekkomyślnie spółczesnej nędzy."

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.