Skocz do zawartości

Jak wykryłeś zdradę żony/partnerki?


Jak wykryłeś zdradę żony/ partnerki  

18 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Dzięki nowoczesnym technologiom IT (SMS, telefon kom, mail, komunikator, internet)

    • Nie miałem podejrzeń i wyszło zupełnie przypadkowo (np przejrzałem jej telefon, maila itp).
      10
    • Miałem podejrzenia, wzmogłem czujność i dzięki technologii IT uzyskałem ich potwierdzenie.
      8
  2. 2. Klasycznie

    • Przyłapałem ją na gorącym uczynku
      4
    • Dowiedziałem się od znajomych że mnie zdradza
      2
    • Sama się przyznała dobrowolnie, nie pytana
      2
    • Miałem podejrzenia, przycisnąłem i wyszło
      10


Rekomendowane odpowiedzi

48 minut temu, incognito napisał:

Faceta poznaje się po tym jak kończy ;)
Nie no sytuacja czasem jest inna, czasem są pewne kwestie które nakazują zachować się tak, a nie tak drastycznie jak proponujesz. Oczywiście że w większości przypadków zachowanie takie jak opisałeś będzie tez akceptowalne.

 

Nieodwiezienie samicy która dowaliła Ci rogi jest drastyczne? Być honorowym i traktować z szacunkiem można kogoś kto na to zasługuje.

Laska która cię zdradza szuka nowej gałęzi, nie szanuje cię, więc dlaczego ty masz być "honorowy"?

 

Za zdradę nie ma żadnych kwestii które nakazują się zachować tak jak to opisałeś, żegnasz ją i tyle.

No ale możesz też odwieźć królewnę do nowego boya, dać paczkę gumek i jeszcze życzyć miłej zabawy :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiedziały co robi (gdy zaczęła się z nim spotykać bez mojej wiedzy, choć czasami i za moją wiedzą, "na kawie"), podzieliła się swym "szczęściem" z koleżankami.

Pomagały jej ją kryć (jedna ponoć ją odwodziła od tego, wiem to z pewnego źródła, ale ostatecznie zgodziła się kryć), gdy w końcu zaczęła chodzić na całość. Nie tylko wiedziały (spotykałem się z nimi dość systematycznie, byliśmy starymi znajomymi. Nawet po ich zachowaniu wiedziałem, że coś jest nie tak, coś się zmieniło), ale aktywnie ją kryły, co do tego gdzie była, jak jej nie było. Przy okazji dochodzenia wyszło, że jedna od dwóch lat puszcza się z kolegami z pracy (przed znajomymi matka polka normalnie) i też zwierza się mojej jak to wspaniale jest zaszaleć na boku. Myślę, że zainspirowały moją jej opowieści z 1000 i jednej nocy. Być może bez nich nie odważyła by się. Ale mogła liczyć na dobre rady już zaawansowanej koleżanki, której nikt nie wykrył przez kilka lat (a nawet poza mną chyba z otoczenia nikt, lub prawie nikt, nie wie, bo nikomu to do głowy by nie przyszło), więc dlaczego i jej nie miałoby się udać zaznać jeszcze kilka razy, przed starością, motylków w brzuchu (i nie tylko motylków :)). Ich głównym nieszczęściem życiowym był brak emocji w związku. To ich główne usprawiedliwienie przed samą sobą i przed światem, w swoich oczach są rozgrzeszone, przecież miały ważny powód. Wydaje się, że dopiero potem, jak już rozlałem szambo, które je obryzgało, przyszła pewna refleksja (wiem z obiektywnego źródła). Gdy tworzyły towarzystwo wzajemnej adoracji, ich głównym zmartwieniem było jak skutecznie i wiarygodnie zachować pozory.

Trwają w związkach z rozsądku (choć twierdzą inaczej) i nie zamierzają zmieniać partnerów.

Był też jeszcze jeden jej tzw. "tylko kolega" ze starych czasów, który w mojej opinii aktywnie jej pomagał, choć na to nie mam jednoznacznych dowodów. Możliwe jest, że jako orbiter dawał wykorzystywać się wspólnym koleżankom, służąc za nieszkodliwego idiotę i dając się  dymać (miał zwyczaj szczegółowo raportować gdzie jest, a ja i mężowie koleżanek z nim, na mediach społecznościowych), drugi prawie na pewno był systematycznie przez nie oszukiwany i wykorzystywany (mąż doświadczonej koleżanki).

Bez dowodów wypierały by się wszystkiego. Opinie miały nieskazitelne (z tego co wiem :)).

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Gr4nt napisał:

Mnie najbardziej frapują te niewykryte zdrady. Czy one są, czy ich nie ma?

Są. Z prostej, logicznej przyczyny:

Wykryć zdradę nie jest prosto. Zalezy to od tego jak przenikliwa jest strona wykrywająca a jak sprytna jest strona wykrywana.

Jestem przekonany, że większośc zdrad pozostaje niewykryta, albo (rzadziej) jesli jest wykryta - to nie rodzi dalszych, widocznych konsekwencji (rozwód, rozstanie itp) Bo się to im nie opłaca.

 

Potwierdzeniem tego jest fakt wychowywania całkiem sporej liczby dzieci przez nie swoich ojców.

 

A przecież kobiecie zajść w ciążę nie jest tak prosto. Kobieta musi być w dniach płodnych (ktore stanowią mniejszośc jej cyklu), nie może być antykoncepcji - a i wówczas nie masz pewności, ze zrobisz dzieciaka nawet jesli - jak to się kolokwialnie i obrazowo określa - "zalejesz formę".

Kolejna kwestia - im kobieta starsza - tym trudniej jej zajść w ciążę. Pełno jest artykułów mówiących o tym, że dzisiai juz 30 latki mają z tym problemy, a po 35-tym roku życia szansa na ciażę spada radykalnie. Po 40-tce zaś jest to wielka rzadkość. Niejeden ginekolog potwierdzi, że prowadzenie kobiety 40+ chętnej posiadac dziecko - jest zadaniem trudnym.

 

Spokojnie można zatem powiedzieć że niewielki procent romansów kończy się ciażą.

A przecież takie romanse są - skoro istnieje pewien procent dzieci wychowywanych przez nie swoich ojców (źrodła mówią róznie, od 5% do nawet 15% i sądze, że może być to zaniżone z powodów "politpoprawnych")

I uwaga - wychowywanych przez nie swoich ojców - co oznacza, że zdrada nie mogła być wykryta :) Inaczej - najprawdopodobniej doszłoby do rozwodu a facet z powodów finansowych - starałby się zaprzeczyć ojcostwu by nie płacić na nie swoje.

 

Przyjmijmy że jest to tylko 5%. Więc 5 na 100 małzeństw ma dziecko nie męża.

Zatem - w 5 na 100 przypadków żona musiała "ostro jechać po bandzie" z kochankiem skoro zakończyło się to aż ciążą. Seks musiał być częsty, bez gumy i bez zważania na dni płodne.

A ile było takich romansów kiedy kobieta nakazywała kochankowi zakładać gumę ? Zapewne wiele - ona przecież wie, że ciąża to poważny i nieusuwalny ślad po kochanku.

A ile jest takich kobiet, ktore stosuja permanenta antykoncepcję ? Sporo. Bo na przykład ma już dwoje dzieci i wiecej nie chce.

Więc sobie założyła spiralę/ łyka tabletki - bo w dzisiejszych czasach dziecko to przecież koszty. Mało - sam maż ją na to namówił.

W takim wypadku do ciaży z kochankiem nie dojdzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Jabbar napisał:

Mężowie tych "Dam" jakoś zareagowali? Jak bym się dowiedział, że moja kryła inną to sam bym ją sprawdził...
Tym bardziej, że babskie kółko adoracji przekłada się mocniej niż telewizja i seriale :P 

Nie zareagowali, bo zerwałem kontakt. Zerwałem, bo nie mam pewności, czy robili to świadomie czy nie i nie zamierzam tego dochodzić. Poza tym, trzymam całe umoczone towarzystwo w garści tym co zebrałem i zostawiłem dla siebie, jak na razie.

Ale szambo ma to do siebie, że jak się rozleje to trudno je zwykle posprzątać, smród utrzymuje się długo. Czas pokaże, ale widzę, że palma się powiększa (nie z mojej przyczyny) i niektórzy mają mokro z tego powodu.

Telewizja i seriale to odrębny rozdział. Tam kur...two wylewa się co chwilę powodując kisiel w majtkach niedopuszczonych Pań i zaczyna się im marzyć, że przecież dlaczego one nie mogą, przecież wszyscy tak robią, przecież w telewizji było ...

 

Jest jeszcze inne źródełko zmiany zachowania kobiety. Sztuczne hormony. Moja, po ostatnim porodzie, zaczęła przyjmować nowe (w ramach pigułek antykoncepcyjnych), bo "stare ją zamulały" (dawało się to zauważyć, że ją zamulają). Zmiana byłą widoczna. Ja pozostałem zamulony, a moja zaczęła kwitnąć (libido, samopoczucie, wygląd), ja nie nadążyłem na czas wydobyć się z mułu (choć ciągnęła mnie za uszy, bo tylko one mi jeszcze wystawały z mułu). Po niewczasie samo to skonstatowała i poprosiła o ponowną zmianę, "żeby jej tak nie nosiło". Znów ją trochę zamula, ale nie tak bardzo jak kiedyś.

Bardziej doświadczona koleżanka, także zaczęła zdradzać, gdy zaczęła przyjmować hormony w celu poczęcia in vitro. Zmiana była widoczna pod każdym względem (wygląd, energia, zdecydowanie, zachowanie).

Jestem skłonny przychylić się do stwierdzenia, że piguły, które przyjmują , mogą zmieniać ich zachowanie, dlatego należy ostrożnie podchodzić do farmakologii antykoncepcyjnej i obserwować ich działanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie się zdaje, że to nie piguły a adoracje, komplementy i uwodzenie kochanka tak wpływa na kobiety.

 

Mąż nie ma szans w starciu z powiatowym uwodzicielem. Mąż jest na codzień i jego komplementy nic nie znaczą bo mąż z automatu ma być zachwycony i wielbić.

 

Taki kochanek to co innego. Jak on powie, że masz ładne cycki to babie skrzydła rosną.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobał mi się strasznie argument ,ze nie mam emocji. Dlatego rozwale rodzinę budowana przez kilkanaście lat, brak emocji jakie to jest straszne i nie do wytrzymania.Podobał mi się też tekst, że Pani płakała . No tak straciła chatę wypłatę męża itd. Kiedyś Dr pewien  mowil, ze kobiety zostały wypuszczone do pracy, aby mieć kontakt z innymi facetami i to specjalnie.Aby niszczyć rodziny. 

 

Dobry temat. Panowie nie bądźmy frajerami one zyskały przewagę i robią nas w uja i robią to bezkarnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Gr4nt napisał:

Mnie się zdaje, że to nie piguły a adoracje, komplementy i uwodzenie kochanka tak wpływa na kobiety.

Tak. Ma to bez wątpienia wpływ. Z tym, że aby zaczeło mieć - kobieta musi podjąc zabawę.

Czyli - to ona jest powodem, nie kochanek.

Godzinę temu, Gr4nt napisał:

Mąż nie ma szans w starciu z powiatowym uwodzicielem. Mąż jest na codzień i jego komplementy nic nie znaczą bo mąż z automatu ma być zachwycony i wielbić.

Oczywiście. I dlatego napisałem - konkurencja.

Baba musi stać na glinianych nogach cały czas. Nigdy nie mieć pewnosci, że mąż "musi być zachwycony i wielbić".

Baba musi mieć tę świadomość, że mąż może ją w każdej chwili zostawić i przeskoczyć (tak samo jak ona) - na lepszą gałąź.

 

I tę zasadę stosowałem do wszelkich kobiet w związkach. Najprawdopodobniej działało :)

 

Teraz wolny jestem i mam to z dyni :)

Godzinę temu, Gr4nt napisał:

Taki kochanek to co innego. Jak on powie, że masz ładne cycki to babie skrzydła rosną.

Ale żeby tak było - kobieta musi dac do zrozumienia że chce to usłyszeć :)

Bowiem:

- Szanowna pani ma piekne cycki i śliczną buźkę

- Tak pan sądzi ? - i uśmiecha się zalotnie

- No pewnie :)

- A co się panu bardziej podoba - cycki czy buźka ?

- Hmm, oba te elementy ale zastanawiam się w jakiej kolejności

 

I podrywik zainicjowany :). Najczęsciej skutecznie :)

 

A gdy baba jest wierna to wygląda to tak:

- Szanowna pani ma piekne cycki i śliczną buźkę

- Piękne to ja mam dla męża szanowny panie. Niech pan wraca do żony albo zajmie się wolnymi i chętnymi słuchać tych oklepanych komplementów małolatami :) Ja te teksty znam na pamięć i nie ze mną one. Tak samo jak "nie z nami te numery, Ziobro" :)

 

Albo - zamiast grzecznego i obrazowego wywodu - facet dostaje od razu w pysk.

 

I po podrywie :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mnie poraża w tym wszystkim hipokryzja pań /choć często panów też/,szczególnie gdy są dzieci , balans na cienkiej linie...

Ryzykować wszystko dla paru chwil

Moja zafundowała mi rogi gdy syn miał ledwie 2 lata, no ale spierdolenie środowiska w pracy odegrało dużą rolę, a jak przychodzi do rozwiązania

związku to nie śmiertelne "MUSZĘ MYŚLEĆ O DZIECKU" a gdzie był twój rozum i myślenie o dziecku jak wystawiałaś dupsko.

No ale urwą się profity z bycia w związku, a kochaś najpewniej się zawinie bo po chuj mu utrzymywać babę z dzieckiem/mi,

Kolejne potwierdzenie babskiego myślenia "Tu i teraz"

Dlatego danie zbyt wielu praw "waginom" to jak wystawienie skrzynek granatów w rezerwacie małp,kwestia czasu jak wszystko rozpierdolą.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 minut temu, kryss napisał:

Dlatego danie zbyt wielu praw "waginom" to jak wystawienie skrzynek granatów w rezerwacie małp,kwestia czasu jak wszystko rozpierdolą.

To wszystko o czym piszesz - już dawno zostało rozpierdolone.

Teraz czas na coś innego - rozpierdolić facetów do gołej ziemi. Jeszcze za Gomułki powstał plan zrównania chłopa z ziemią, wprowadzenia strefy bezmięsnej w Polsce i dodania "dlaczego ?" do naszego hymnu - realizuje się pierwsze, pytanie kiedy czas przyjdzie na pozostałe elementy.

 

I to się dzieje - faceci babieją. Jest nawet na forum temat "Feminizacja mężczyzn"

 

Mam to zezowate szczęście że:

 

1. Jako gówniarz dostrzegłem, że w stosunkach męsko-damskich "coś śmierdzi" bo nie jest tak jak się nam to do łbów wtłacza. Nie wiedziałem dokładnie co śmierdzi, skąd śmierdzi i jak dokładnie śmierdzi. Ale capiło jak małpie z ucha i to był fakt. Dowiadywałem się stopniowo, na szczęście nie drogą przez dupę, ale przez głowę.

 

2. Nigdy nie angażowałem się mocno i po całości w związki stałe - na zasadzie "moja jedyna kobieta i zrobię dla niej wszystko" (ROTFL)

 

3. Nie zakochuję się i jest to stan stały. Po co mi to ?

 

4. Ożeniłem się i dostałem 100% potwierdzenia słuszności swoich przypuszczeń - po czym, po dwóch latach - wróciłem do stanu wolnego bez burzliwych przejść - co było drogie, ale przecież badania laboratoryjne kosztują, nigdy w życiu nie wydałem lepiej pieniędzy niż na uwolnienie się z upierdliwych okowów małzeństwa.

 

5. Broniłem się rękami, nogami, a kutasem szczególnie przed spłodzeniem dziecka (stan nieodwracalny)

 

6. Im jestem starszy - tym bardziej potwierdza się to, że droga jaką obrałem była słuszna. Idealnie wbrew temu co wtłaczano - "im będziesz starszy tym bardziej będziesz potrzebował dzieci i żony"

 

Edytowane przez Bonzo
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faceci "babieją" bo coraz więcej działań musi być podejmowana z ich strony w wykorzystaniem kobiecej części ich osobowości, żeby wypełniać swoje zadania należycie. Każdy facet ma w sobie część baby (matki) i lepiej dla niego jak to rozumie, akceptuje i używa, niż gdyby miał całe życie odganiać te myśli. A jeszcze ciekawiej się robi jak zaczynasz rozmawiać z kobietami tak jak kobieta z kobietą. To jest dopiero szkoła życia.

 

"Poznaj siebie, potem kobietę w sobie a będzie ci znacznie łatwiej w życiu i z każdym" - mógłbym powiedzieć każdemu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia nie zamieniajmy kolejnego ciekawego postu w wywody jakie to kobiety są be i krzywdzą nas.

Rozumiem, że wygląda to inaczej gdy w związku są dzieci (ja na szczęście rozwodze się bez dzieci więc tylko płyne finansowo)

jak wiedza zawarta na forum wskazuje kobiety trzeba wiedzieć jak operować obsługiwać

 

no i odrzucić pogodzić się z informacją, że związki i miłość do śmierci do Matrix. Czerpać wiedze uczyć się obsługi i korzystać mając na uwadze, że i tak na efekt końcowy tak naprawdę nie mamy wpływu. Smutne ale prawdziwe.

 

Wracając do tematu miałem podejrzenia co do mojej EX ale pod wpływem alkoholu sama mi się przyznała ba próbowała to przedstawić jako pozytyw, że nauczyła się nowych rzeczy i będzie to miało pozytywny wpływ na nasz związek. To tylko pokazało jaki miała stosunek/szacunek do mnie oczywiście (kochany miś sponsor)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@koksownik kobiety to cały zestaw emocji, przede wszystkim, bo na nich i nimi głównie operują, gdzie mężczyźni raczej operują intelektualnie (planują, podejmują decyzje).

 

Poza tym np. kobiety są dobre w szeregu intryg, zdobywaniu władzy nad swoim facetem, odwracaniu kota ogonem itp. Tych rzeczy można się od kobiet nauczyć i używać ich do własnych celów, mogą one stanowić część faceta tak jak część faceta stanowi np. archetyp "pobrany" od ojca. Można stosować triki kobiet zarówno wobec mężczyzn, jak i kobiet.

 

Babskim nie jest rozumienie i akceptowanie. Kobiety wielu rzeczy nie akceptują, bo nie panują nad emocjami, które z siebie muszą wyrzucić, coś ocenić, kogoś obsmarować. Akceptacji nie spodziewałbym się po żadnej Polce, bo pomimo bycia z milionerem zawsze coś jej się nie spodoba albo będzie miała w jakichś kwestiach większe wymagania. Dopiero lata przemian i przemyśleń czynią kobietę dojrzałą, kiedy wymagania zmieniają się w sposób doboru partnera, a nie tylko patrzenie na jego wygląd czy kasę. To można zobaczyć po naszych ciociach, babkach - one nie miały wypierdolonych w kosmos wymagań, tylko były zadowolone ze statusu swoich mężczyzn, chociaż był niewielki. Popkultura stworzyła takie monstra, które wiedzą że mogą znaleźć wartościowego faceta spędzając codziennie 2h przed lustrem zanim gdzieś wyjdą. I faceci nadal się na to nabierają. Facet musi być mądry w doborze kobiety. Milionerzy nie patrzą tak na wygląd kobiety, bo wiedzą że kiedyś on straci na wartości.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, azamoy napisał:

Dopiero lata przemian i przemyśleń czynią kobietę dojrzałą, kiedy wymagania zmieniają się w sposób doboru partnera, a nie tylko patrzenie na jego wygląd czy kasę.

O widzisz - trafnie spostrzeżenie.

 

Jako, że gustuję w mniej wiecej rówieśniczkach (kobiety po 40-tce) - to dodałbym jeszcze coś.

Kobieta po 40-tce, a wiec dojrzała wiekiem (rozumem nie zawsze, ale mimo wszystko częsciej) ma kilka plusów:

 

1. Wiek, ktory spowodował, że nie jest juz tak atrakcyjna na "rynku" jak 15 lat młodsze koleżanki. Ona doskonale to wie. I dlatego mniej grymasi i nie ma zjebanych wymagań

 

2. Przejścia. Rozwód, dzieci. Taki bagaż umniejsza jej atrakcyjność - bo po co komu niemłoda baba z dziećmi ? Ona to również doskonale wie. Szczególnie jesli została "wymieniona na nowszy model" co zdarza się całkiem nierzadko :) A to także powód do niegrymaszenia.

 

3. Łapanie faceta na dziecko. Albo juz niemożliwe, albo co najmniej mocno trudne z powodów "technicznych". W dodatku jej się to nie opłaca. Sama na stare lata musiałaby się wpakować w proces wychowania dzieci, co przerabiała 20 lat temu i wie że lekko nie było mimo, że była znacznie młodsza.

 

4. Ślub. Rzadko kiedy do tego 40+ dąży. Ma za sobą jeden a czasem więcej niż jeden. Nie opłaca jej się to. A baba kalkuluje znacznie lepiej niz facet. Ona tylko pozornie taka kochliwa, emocjonalna, uduchowiona. W środku zaś - czysta, rasowa matematyka. O wiele mniej romantyczna od elektrozaworu w płycie sterującej automatycznej skrzyni biegów.

 

Taka kobieta do użytku że tak powiem "niestałego" (a innego nie biorę pod uwagę bo po co mi to ?) jest zupełnie niezła. Oczywiście pozostaje kwestia gustu - bo wyglad nie ten, zmarszczki, tłuszczyk, ale to tylko wygląd i de gustibus... Nawiasem mówiac - miewałem w życiu okolicznosć z ~50-tkami, o ciele takim, że niejedna 30-tka dałaby się za nie poćwiartować.

 

W zamian za braki w wyglądzie - jest sporo innych plusów, które wymieniłem powyżej i ktore z p-tu widzenia wolnego samca są nie do przecenienia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 godzin temu, azamoy napisał:

Dopiero lata przemian i przemyśleń czynią kobietę dojrzałą, kiedy wymagania zmieniają się w sposób doboru partnera,

Wątpię w to, żadne lata przemian, a po prostu to, że w pewnym wieku wartość rynkowa spada. Ilość adoratorów spada, młodsze ją wygryzają. Wtedy paniusia przestaje bujać w obłokach i jest zderzenie z brutalną rzeczywistością i musi obniżyć swoje wymagania.

 

Któryś z naszych Braci pisał, że jest jazda w dół, gorszy facet wypiera lepszego.

Edytowane przez slavex
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.