Skocz do zawartości

Potrzebuję pomocy


Rekomendowane odpowiedzi

Bracia czy u mnie jest wszystko w porządku? Coraz mniej wszystko rozumiem co się dzieje dookoła mnie. Czy Wy też tak macie, że kiedy kochacie daną osobą. To nie kochacie dokładniej tej osoby ale kochacie te wszystkie chwile które spędziliście razem. Czy jak próbujecie dojść z punktu A a do punktu B. Gdzie punkt B z perspektywy punktu A wygląda jak życie na które długo czekaliście. Zarobki ok, mieszkanie również, miasto większe z lepszymi perspektywami. Kiedy nagle dochodzicie do punktu B to po jakimś czasie rozumiecie że tak naprawdę to nie wygląda tak kolorowo jak przypuszczaliście. I mniej już się uśmiechacie jak w punkcie A, mniej macie czasu dla siebie. Niby lepiej, ale gorzej. O co w tym wszystkich chodzi. Czy my jesteśmy na to skazani, czy ja po prostu z niczego nie potrafię się cieszyć i tylko takie rozmyślanie skazuje mnie na cierpienie? Nie trudno zauważyć że takie rozmyślanie nie jest produktywne, wszystko o czym myślimy to iluzje, no ale....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To się nazywa habituacja.

 

Przyzwyczaisz się do wszystkiego. A gdy tak się stanie, dany stan uznajesz za normę, więc i radości z tego nie odczuwasz. Cieszysz się, gdy dostajesz coś czego nie miałeś. Pozostaje kombinowanie w głowie, o co chodzi. Nic wielkiego. Przyzwyczaiłeś się. A może przy okazji trochę rozczarowałeś, bo okazało się, że Twoje oczakiwania względem punktu B były nazbyt optymistyczne?

 

Jeśli Ci źle, to zamiast nad tym myśleć, pomyśl co możesz zrobić dalej. Załóż sobie kolejny cel. Ale oceń sytuacji surowiej niż ostatnio, żeby nie przeżywać rozczarowań, a ewentualnie przyjemne zaskoczenie.

Stanąłeś w miejscu. Zamiast rozglądać sie po okolicy, ruszaj dalej.

 

Co do pierwszej części Twojego posta - upiłeś się z żalu do jakiejś panny? :D

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, 18TillIDie napisał:

Czy jak próbujecie dojść z punktu A a do punktu B.

Tak. Zawsze jak osiągam jakiś cel to pojawia się uczucie pustki. Bo cel osiągnięty i co teraz ?

Po paru razach stwierdziłem, że to droga do celu jest bardziej interesująca i na niej powinienem się koncentrować. Albo może wybrać taki cel, którego osiągnięcie zajmuje całe życie ?

Tak jak gość z actualized.org

 

Godzinę temu, 18TillIDie napisał:

I mniej już się uśmiechacie jak w punkcie A, mniej macie czasu dla siebie.

Dokładnie, dla mnie teraz każdy cel materialny jest stratą czasu. Lepszy samochód, mieszkanie czy dom. To przyjdzie ale z tym wiąże się dodatkowy stres bo teraz trzeba utrzymać itd.

Jak już mam to minimum (dach nad głową, jakiś samochód), to teraz staram się koncentrować na fajnych przeżyciach typu wyjazd do innego miasta pozwiedzać, wypad na strzelnicę dla poprawy umiejętności, poprawienie/nauka innych umiejętności czy praca nas sobą.

Godzinę temu, 18TillIDie napisał:

Czy my jesteśmy na to skazani

Myślę, że nie. Jeszcze każdy ma wolny wybór i może zdecydować. Robisz jakąś rzecz i na koniec zastanawiasz się czy przyniosło ci to więcej dobrego czy złego i modyfikujesz dalsze działanie na podstawie tych wniosków.

Powodzenia.

Edytowane przez Uff
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na początku chciałbym Wam podziękować za zainteresowanie

 

@Drizzt Nie, jestem osobą która wszystkie emocje dusi w sobie. Nawet płakać już nie potrafię.

Aczkolwiek dzisiaj coś we mnie pękło. Razem z @Uff macie rację. Wspomnieliście by wspomóc się tworząc sobie nowy cel i nie stać w miejscu. Sam pamiętam przypadek kiedy to starsi ludzie po osiągnięciu swoich życiowych postanowień zaczęli upadać szybko na zdrowiu. Na pewno skorzystam :).

 

@Uff

15 minut temu, Uff napisał:

Albo może wybrać taki cel, którego osiągnięcie zajmuje całe życie ?

To jest bardzo interesujący sposób. Zawsze chciałem zobaczyć co się znajduje po "ciemnej stronie księżyca" ;>

 

17 minut temu, Uff napisał:

To przyjdzie ale z tym wiąże się dodatkowy stres bo teraz trzeba utrzymać itd.

Aż chce się przytoczyć słowa Tylera Durden'a: "Jesteś niewolnikem tego co posiadasz" :)

 

19 minut temu, I_am_the_Senate napisał:

chodzi Ci o błędne oczekiwania, nieprzewidzenie lub nie wzięcie pod uwagę czegoś? A może masz ochotę na więcej?

Dokładnie, chodzi mi oczekiwania które okazują się rażąco niezgodne z naszymi wyobrażeniami. Może ma to związek z tym że zawsze widzimy tylko czubek góry lodowej a to co jest poniżej zostaje niezauważone.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak to wygląda, wszystko z Tobą w porządku, tak wygląda te reklamowane przez wszystkich udane życie. Właśnie dlatego interesuję się samorozwojem, czyli tym jak działam, kim jestem, jak działają moje emocje (okazuje się że większość emocji nie jest moja), i to jest droga do spełnienia, a nie kolejne cele życiowe.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Uff napisał:

Zawsze jak osiągam jakiś cel to pojawia się uczucie pustki. Bo cel osiągnięty i co teraz ?

Bo życie to coś co wydarza się pomiędzy celami. Człowiek bez celu nie potrafi się cieszyć przerwą w obowiązkach. Dla człowieka bez celu codzienność jest udręką, niekończącym się usiłowaniem nadania mijającemu dniu poczucia, że został dobrze przeżyty. Poczucie celu to metoda na to by w pełni cieszyć się drobnymi rzeczami, które przemykają wokół tych wielkich.

 

Nawet ludzie którzy nie muszą nic, bo są np. ustawieni ekonomicznie - ustawicznie robią coś ze swoim życiem, bo inaczej oszaleją.

 

Film Wielkie Piękno opowiada o takiej dekadencji celów i wartości pośród materialnego dostatku.

Edytowane przez Mr.Meursault
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest normalny proces umysłowy. Jak wspomniał @Drizzt - to się nazywa habituacja, natomiast w medycynie tachyfilaksja. I tak, z Tobą jest wszystko w porządku.

To pytanie, które zadałeś jest bardzo głębokie. Dotyczy tego, czego jako ludzie wszyscy poszukujemy - Jej Wysokości Szczęścia.

Mam dobrą, i złą wiadomość.
Świat nie zapewni Ci szczęścia - to jest ta iluzorycznie wyglądająca odpowiedź, którą możesz wziąć jako złą. Od szczęścia służy rozwój duchowy, ale ten prawdziwy, nie nawracanie bezbożników z pianą na ustach - to jest ta dobra wiadomość, ponieważ wszyscy niezależnie od pozycji społecznej, wyglądu i całej tej otoczki możemy być szczęśliwi. I to jeszcze w taki sposób, że milioner, który podkłada innym świnie i ze strachu nie śpi po nocach, a Ty swobodnie i rozluźniony patrzysz przez różowe okulary na ten świat, chociaż ta planeta nie jest wcale zbyt wesoła - tak jak i nie jest smutna, żałosna, podniecająca, zadufana, sensowna, miłosierna czy wspaniała. Ze światowego punktu widzenia milioner powinien być w ciągłej ekstazie, natomiast przechodzi nieopisane katusze.

Nie wiem na jakim poziomie duchowym jesteś. 
Zaczynając od początkującego, sprawdź książki Josepha Murphy'ego, Eckharta Tolle, Osho
Średni: Rozmowy z Bogiem, Osho, Łazariew, Gregg Braden
Zaawansowany: Vadim Zeland, David Hawkins

Taką historyjkę gdzieś czytałem. Podobno Aleksander Wielki, umierając, kazał aby jego dłonie wystawały z trumny i były wystawione spodem do góry. Chciał, żeby to był symbol tego, że chociaż podbił prawie cały świat umarł nie mając nic, szczególnie szczęścia - z pustymi rękami. Nie wiem czy to jest prawda, ale historyjka ładna ;).
Pozdrawiam!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stulejman Wspaniały i @Messer Po przeczytaniu Waszych komentarzy pierwszą reakcją jaka mi przyszła do głowy były słowa pewnego chłopaka o ksywie "laska": W ogóle, bracie, jeżeli nie masz na utrzymaniu rodziny, nie grozi ci głód, nie jesteś Tutsi ani Hutu i te sprawy, to wystarczy, że odpowiesz sobie na jedno zajebiście, ale to zajebiście, ważne pytanie: co lubię w życiu robić. A potem zacznij to robić. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@18TillIDie Tak wygląda życie. Gdy docierasz do jakiegoś miejsca to zaczynasz mierzyć wyżej. Chcesz czegoś innego. Człowiek jest poszukujący, ma ciągle inne potrzeby. Dla przykładu - chciałem mieć auto, wydawało mi się, że będę szczęśliwy i wolny gdy będę je miał. No i mam. Wsiadłem, pojeździłem, pomyślałem "meh". Chciałem mieć dziewczynę, długo nie miałem. W końcu trafiła się jedna, było całkiem fajnie, na początku wiadomo czekasz na każdą wiadomość, drżenie rąk, spotkania, budzenie rano i zasypianie wieczorem, ale za jakiś czas myślisz sobie "meh". Z wszystkim tak jest. 

Co do miłości. Myślę, że w pewnym momencie kochasz te osobę i chcesz dla niej jak najlepiej. Dla przykładu - idziesz do sklepu gdy coś potrzebuje nawet w deszczu. No zmoknięcie i wyjście w syf nie jest przyjemne, ale jednak to robisz, nawet gdy usłyszysz tylko zwykłe "dziękuję". Czyli natłok emocji i cała sytuacja wychodzi na minus - wkurwiasz się, ale nie na tę osobę tylko na sytuację. Czyli nie robisz tego dla chwil spędzonych razem tylko dla konkretnej osoby i dla swojego ego. Ale jak rozstajesz się, to zaczynasz tęsknić za chwilami razem i wydarzeniami a nie konkretną osobą. Przynajmniej ja tak miałem. Do pewnego momentu brakowało mi pierwszej mojej byłej jako osoby (tak też wtedy myślałem) dopóki nie poznałem kolejnej i z nią miałem te same miłe sytuacje i chwile. Zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę brakowało mi tych chwil a nie tej konkretnej laski. 

W skrócie. W związku - brakuje mi kobiety, dbam o kobietę. Po rozstaniu - brakuje mi chwil, wydarzeń.

Edytowane przez Tomko
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

18 minut temu, Tomko napisał:

Zdałem sobie sprawę, że tak naprawdę brakowało mi tych chwil a nie tej konkretnej laski. 

Właśnie tak, gdyby się nad tym zastanowić. Myślę że to niewiarygodna wiedza, która odnosi się nie tylko do miłości- ale że my ludzie, jako istoty emocjonalne wszystko postrzegamy z perspektywy emocji i to ich pożądamy najbardziej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ucz się wdzięczności a zaczniesz zauważać że masz całkiem spoko życie. 

Mam taki rytuał że przed snem wieczorem dziękuję za mijający dzień i za wszystko co mam a czego wielu ludziom brakuje. I tu leci co mi do głowy przyjdzie, za wodę w kranie, za ciepły kaloryfer, za pracę, za chleb, za pyszną kolację ,za deszcz za oknem bo dzięki niemu będą dobre plony itd,itp. Jak Ci to wejdzie w nawyk to zaczniesz zauważać wszystkie nawet  małe plusy codziennego życia. 

Już nie pozostaje dla nikogo zagadką że nasz świat zależy od naszego postrzegania, zmień to drugie a zmieni się Twój świat.

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja ze swojej strony próbuję sobie jakoś poradzić uciekając w swoje zainteresowania. Niektórzy  z zewnątrz powiedzą że to swego rodzaju ucieczka od życia ale dla mnie to tzw ładowanie baterii. Tez musisz znaleźć coś co sprawia ci radość i dobrze się czujesz to robiąc wtedy to jest to. Zdystansujesz się i nabierzesz szerszej perspektywy. Ważne jak się czujesz potem. Na + czy na -. Twoje odczucia musza być tu kompasem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, 18TillIDie napisał:

Czy Wy też tak macie, że kiedy kochacie daną osobą. To nie kochacie dokładniej tej osoby ale kochacie te wszystkie chwile które spędziliście razem

,, Tak naprawdę nie Ty mnie obchodzisz, ale uczucia jakich doznając kochąc Cię'' - Anthony De Mello

 potrafisz to sobie uświadomić, zobaczyć ?

Tak samo jak nie lubisz, kochasz danej osoby, ale swoją wizję o tej osobie. Kiedy ta osoba staje się inna, bo Cię oszukała, skłamała, okazala się inna wtedy czujesz się oszukany i zaczynasz tą osobę obwiniać, ale to Ty byłeś głupcem, to Twoja wina. Kiedy 2 osoby spotykają jedną osobę zazwyczaj każdy ma o niej inne zdanie w zależności od tego jaki sam jest. Oceniając innych oceniamy siebie.  To jest dopiero MATRIX drodzy panowie. Nie ta cała prawda o kobietach - to jest mały wierzchołek góry lodowej. Jest tyle prawd o ktorych nie mamy zielonego pojęcia, gdzieś nam umykają, a wierzsymy w kłamstwa, które uznaliśmy za prawdziwe. 

 

Edytowane przez Metody
  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sprawę widzę tak:

- wchodzisz w interakcję z obiektem (np. kobietą, dziełem sztuki, psem)

- w wyniku tej interakcji pojawiają się przyjemne doznania (fizyczne i psychiczne), nazwijmy je "miłość"

- myślisz: doznania których doświadczam pochodzą z obiektu

- myślisz: bez obiektu nie będzie doznań

- wniosek: trzeba zatrzymać obiekt przy sobie (relacja monogamiczna, małżeństwo)

- doznania przemijają (jak wszystko)

- zaczynasz szukać obiektów dających podobne doznania (zdrada, rozpad relacji, prostytutki, etc)

- powtarzasz ten cykl w kółko, chyba że masz w życiu szczęście i trafiasz na to forum :) 

 

Mało precyzyjnie to opisałem - mam nadzieję że widać wzorzec?

 

Podstawowym błędem jest założenie, że do szczęścia / miłości są potrzebne obiekty z zewnątrz.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.