Skocz do zawartości

Poprawianie sobie humoru


aras

Rekomendowane odpowiedzi

Wszędzie piszą, że rodzice dzieci nie nauczyli zaspokajać swoich potrzeb, tylko nigdzie nie jest napisane jak. Są różne potrzeby, ale mam  na myśli emocjonalne. Masz zły humor, poprawiasz go sobie. Ale jak ? Jestem ciekawy co o tym myślicie. Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pytanie jest bardzo złożone.

To co określane jest jako zły humor jest po prostu brakiem energii życiowej. Co to znaczy? To znaczy, że zazwyczaj ze złym humorem paraduje zgryźliwość, agresywność, chęć zaczepki innej osoby (wampiryzm energetyczny), dokopanie komuś na wykopie czy kafeterii albo bardziej subtelnie - sugerować osobie z nieuleczalną chorobą, że przegrała życie bo samemu chodzi się raz na miesiąc do kina.

Cała sztuczka w "poprawianiu sobie złego humoru" polega na podniesieniu sobie poziomu energii.
Najbardziej prymitywne metody to wampiryzm energetyczny (robienie awantur z dupy, opowiadanie o swoich problemach), energetyki, tłuste i słodkie jedzenie (najlepiej żeby występowały razem - np. pączki czy ciastka), narzekanie (czyli folgowanie sobie), alkohol, porno, fajeczki, gry komputerowe.
Na poziomie ciała to jest energetyka, a na poziomie mózgu (neurochemicznym) przewaga otępiających hormonów, np. prolaktyna, z tego powodu mózg rozpaczliwie pragnie strzału dopaminy.

Moja praktyki to zazwyczaj: głębokie oddychanie, spacer, lekkie ćwiczenia. Szczerze powiedziawszy, to prawie wcale na mnie nie działa - działanie jest minimalne. Sauna i zimne prysznice - to działa, ale też trochę.

Jak jestem w złym humorze (mało energii) staram się z nikim nie rozmawiać jeżeli nie muszę, i po prostu to muszę przeczekać. Nie poprawiam sobie w żaden sposób nastroju jedzeniem ani podobnymi, bo to stworzy nawyk, że zły humor się łata jakąś formą nałogu.

Po prostu zasada wahadła - dzisiaj sam jestem w kiepskim nastroju, ale wiem że nic z tym nie muszę robić bo jutro już wstanę lepszy - mam nadzieję. A jak nie jutro to za dwa dni i nic się nie stanie.
Życie to sinusoida, dlatego spokojnie czekam aż się poprawi i nic z tym nie robię.

To co napisałem wynika z założenia, że ma się odżywione (magnez, krzem, jod, cynk, b12, b6, d3, k2, miedź, bor, wit. c, wit. a, wit. e, może lit) i oczyszczone ciało i nie ma chorób psychicznych jak np. dystymia, gdzie brakuje jednego z przekaźników w mózgu i pogorszenie nastroju jest chroniczne.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Miner napisał:

A jak mieli nauczyć czegoś czego sami nie potrafią?

Zaspokajanie swoich potrzeb należy zacząć od uświadomienia sobie czego właściwie chcę lub potrzebuję.

Zgadzam się w 100 %. Z własnej zawodowej działki wiem, bo miałem możliwość pracować z dziećmi, że rodzice nie potrafią uczyć dzieci jak radzić sobie z trudnymi emocjami. Tutaj pojawia się problem, bo jak to robić, gdy samemu ma się z tym duże problemy. Dodam, że jest wiele książek dla rodziców, które pokazują jak uczyć tej umiejętności dzieciaki. Dobrze o tym pisze m.in. Brazelton.

 

Co jednak robić, gdy jest się już dorosłą osobą? Ostatnio, za namową Marka (ale nie tylko) szukam takiej wiedzy np. w postaci metod relaksacji, medytacji czy afirmacji. To pomaga wyjść z emocjonalnego dołka. Wszystko wydaje się siedzieć w głowie, więc mówię sobie... stary jest ok. Z drugiej strony też pozwalam sobie przeżywać dół po to, żeby tego nie trzymać w sobie.

 

Mi najlepiej humor poprawia dobry trening na siłowni, książka, ulubiona płyta muzyczna czy telefon do bliskich osób. Czasem strzelę sobie piwko albo zjem ciasteczko :D

Edytowane przez Soczek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, aras napisał:

Masz zły humor, poprawiasz go sobie. Ale jak ?

To jest właśnie problem. Co jest złego w tym, że ma się zły humor ? Emocje, przychodza i odchodzą, są jak chmury na niebie. My mamy być niebem obserwującym chmury.

Negatywne emocje można wykorzystać do tego, by położyć im kres, zrozumieć siebie. A co robimy my, ludzie zachodu. Zawsze ratujemy się ucieczką w książki, TV, rozmowę z kumplem, sex albo coś innego. 

Psycholog mówi : cierpienie należy zmniejszyć. 

Przewodnik duchowy mówi : niech cierpi

:)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytaj sobie 'Przebudzenie'. Tam jest dokładnie napisane, żeby nie utożsamiać swoich emocji z wyższym, prawdziwym 'ja'. Masz pozwolić być tym emocjom, obserwować je, ale też wiedzieć, że one są ulotne i nie mają bezpośredniego wpływu na Twoją duszę. Możesz czuć przygnębienie i smutek, jednocześnie być szczęśliwym w głębi duszy.

Oczywiście wytłumaczyłem to bardzo pobieżnie. Przeczytaj książkę, bo jest to tam dokładnie opisane.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kontekście poprawiania sobie humoru, to chciałbym dodać, że robiąc to należy się liczyć z krótkotrwałym efektem, bo suma summarum spokój i radość powinna co do zasady wypływać z Nas samych, a nie specyfików takich jak cukier, alkohol, itd. Nie mówię, że to co do zasady jest złe, ale na dłuższą metę jest to nieskuteczne.

 

Zły humor, chandrę czy zwykłą złość najczęściej wywołują jakieś czynniki. I taki spadek nastroju jest ... dobry. Często jest tak, że jest się smutnym czy złym dlatego, że: masz poczucie winy, źle wyglądasz, mało zarabiasz, jesteś chory. Zauważyłem, że warto ten czas spadku nastroju wykorzystać na zdiagnozowanie tego co męczy moją podświadomość/psychikę/duszę (coś czego nie jestem świadomy). Jest to punkt do refleksji nad tym co chciałbym lub muszę zmienić, a czego nie jestem w stanie zrobić z uwagi na czynniki zewnętrzne (motywacja do ćwiczeń, nauki, czytania lub wcześniejszego kładzenia się spać).

 

To pomaga poukładać wiele rzeczy w głowie. Dla przykładu podam, że po takich "analizach" przestałem tłumaczyć przed sobą zachowanie innych osób. Jeżeli nie jest fajne, to mówię sobie to głośno, że mnie to zachowanie wkur..a, nie zasłużyłem na nie i nie jest ono normalne - to bardzo mi pomogło bo efekt jest taki, że jestem wobec siebie samego bardziej obiektywny.

 

Poza tym zjazd psychiczny czy fizyczny często jest zwykłym objawem fizjologicznym zmęczenia. Po prostu organizm domaga się odpoczynku.

 

Edytowane przez Miner
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 tygodni później...

Nie wchodząc w filozoficzno-psychologiczne przyczyny złego humoru jest jeden fajny sposób na jego poprawienie. Trzeba się tylko wcześniej do tego odpowiednio przygotować. Trzeba łapać tzw. momenty szczęścia, które nam się przytrafiają - czyli wszystkie najbardziej szczęśliwe chwile i zdarzenia w życiu. Można, a nawet powinno się je gdzieś zapisywać (np. ja mam listę w telefonie), żeby taką listę mieć przy sobie i w chwili kiedy mam na prawdę zjebany humor, i mam wrażenie że wszystko jest przeciwko mnie to taką listę sobie czytam, lub jeśli ktoś jest w stanie coś takiego trzymać w głowie to jeszcze lepiej. Od razu humor się poprawia. Mi pomaga zajebiście.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.