Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

Żona jakieś 3 miesiące temu kupiła auto, sama ustaliła kwotę za jaką kupi samą wyznaczyła wytyczne co powinno auto mieć na co jeździć ilu drzwiowe jaki kolor itd itp. Wybrała, oznajmiła, jeździ.
Wczoraj wracaliśmy do domu a ona zaczyna...
Wiesz kochanie mógłbyś też raz na jakiś czas umyć nasz samochód , odkurzyć, zatankować. Pytam : Ale z jakiej racji skoro auto jest twoje Ty jesteś użytkownikiem (ja nie jeżdżę bo prawka brak) więc jak dbasz tak masz.
Na to moja małżonka 
Ale wożę tym autem nasze dziecko do przedszkola, Ciebie jako pasażera więc masz obowiązek też o nie dbać, mówię - nie, nie mam obowiązku i przedstawiam swoje argumenty które jak grochem o ścianę i zrobiło się nerwowo.To tak po krótce.
Tak szczerze, co mnie obchodzi jej samochód i jego stan (nie techniczny Ale porządkowy ) eeech.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ha ha już widzę sytuację, jakby mąż do żony powiedział żeby ona czasem mu zatankowała samochód, płacz byłby nieziemski :>

 

Ale swoją drogą, to prawko mógłbyś zrobić, sam się stawiasz w sytuacji bety - żona Cię wozi i Twoje dziecko, nie czujesz że coś tu jest nie halo?

  • Like 10
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sytuacja nie jest taka prosta. Oczywiście kobieta sprawdzała jak wiele obowiązków może na Ciebie przerzucić, nie zmienia to jednak faktu, że argumenty mocne ma. Skoro kupiła to auto za swoje dolary i wozi Ciebie i wasze dziecko, to wypadałoby jednak żebyś coś się dorzucił np. do paliwa. No chyba że obecnie zarabiasz więcej od niej i dokładasz się w innych dziedzinach życia, np. czynsz. Ja jak kupowałem auto dla siebie to powiedziałem rodzinie, żeby też trochę grosza dorzucili bo od czasu do czasu ich też tym autem wozić będę.

 

Tak jak koledzy wyżej - od sprzątania jej syfu jest ona, ale kwestie techniczne czy paliwo mógłbyś czasem ogarnąć z czystej przyzwoitości.

Edytowane przez Mayki
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

33 minutes ago, Stulejman Wspaniały said:

Ha ha już widzę sytuację, jakby mąż do żony powiedział żeby ona czasem mu zatankowała samochód, płacz byłby nieziemski :>

 

Ale swoją drogą, to prawko mógłbyś zrobić, sam się stawiasz w sytuacji bety - żona Cię wozi i Twoje dziecko, nie czujesz że coś tu jest nie halo?

Oj ja poczułem... I tak mnie to drenowało...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

39 minut temu, Stulejman Wspaniały napisał:

Ale swoją drogą, to prawko mógłbyś zrobić, sam się stawiasz w sytuacji bety - żona Cię wozi i Twoje dziecko, nie czujesz że coś tu jest nie halo?

@Rycerz Maly Właśnie to miałem napisać. Zrób sobie prawko.  Kiedy kobieta ma od Ciebie wyższą pozycję pod jakimkolwiek względem to będzie ją wykorzystywać. Nie możesz na to pozwolić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za młodziaka, ojciec mi woził dupę gdy tego potrzebowałem. W zamian, od czasu do czasu mu to auto umyłem - nigdy nie lubiłem pasożytować i w ten sposób czułem, że jesteśmy kwita.

Na Twoim miejscu bym to umył, ale nie robił tego często, żeby samiczka się nie przyzwyczaiła.

Ja uważam zdrowy związek za wzajemną wymianę tego co potrzebują partnerzy - nie wiem czy dajesz coś od siebie w innych kwestiach, ale w tej tylko bierzesz, albo tak mi się wydaje.

To moje zdanie, bo wynika to z mojego dzieciństwa. Wrzucę to od siebie jako ciekawostkę, ale posłuchaj bardziej obytych w boju Braci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Rycerz Maly napisał:

Tak szczerze, co mnie obchodzi jej samochód i jego stan (nie techniczny Ale porządkowy ) eeech.

 

Heheh, pańciowozy :-)
Temat-rzeka :-)

 

(Długo, anegdotycznie, trochę OT ;-) )

 

Ze względów zawodowych mam kontakt z dużą ilością samochodów.

Dość powiedzieć, że parę książek z anegdot automobilowych mógłbym bez problemu napisać :-)

 

No ale do rzeczy.

Stan techniczny i wizualny aut używanych przez panie to najbardziej namacalny dowód na sposób myślenia i podwójne standardy wśród pań.

Pójdę dalej - chcesz się dużo dowiedzieć o (potencjalnej) partnerce - zrób jej "nalot" na furę i zobacz, w jakim jest stanie.

To Ci powie więcej, niż miesiące randkowania.

 

Standardowym stanem pojazdu używanego przez kobietę jest SYF-KIŁA-MOGIŁA.

Sytuacja, gdzie wsiadam w czystych ubraniach do samochodu używanego przez pańcię, a wysiadam ujebany NIE JEST NICZYM DZIWNYM.

Sytuacja, gdzie z pańciowozu po prostu jebie jak z murzyńskiej chaty TEŻ NIE JEST DZIWNA.

Wręcz - to (smutny) standard.

 

Oczywiście pańcia-użytkowniczka defaultowo jest odpicowana i odperfumowana jak na bal.

 

Co ciekawe - gdy pańcia-użytkowniczka syfowozu wsiada do mojego auta (czystość standardowa wnętrza = 7/10 do 10/10), to natychmiast ma uwagi ("bo jak to, że butelki po wodzie się walają!!, Jak to, że wnętrze zakurzone!!! Ojej, okruszki z tyłu są, a w kieszonce na drzwiach papierek po hot-dogu (bo młody szamnął)!! ").

 

W drugą stronę - otwierasz drzwi do auta tejże pańci (od razu ręka od upieprzonej klamki ujebana), nie tkniętego szmatą i szczotą od pół roku, i od progu uderza smród rozkładającego się żarcia rozsypanego przez dzieciaki, zaschniętych rzygowin (tak!). "No wiesz, JA MAM DZIECKO!".

Noszkurwa, ja mam dziecko, mam psa (!) i porządek w aucie!

A ze szmatką i szczotką wokół auta nie biegam...

Wręcz - samochód gruntownie sprzątam +/- raz na ok 3 tygodnie.

Podwójne standardy lvl kobieta :-)
 

Ot, taka obserwacja.

 

OCZYWIŚCIE - są panie, które mają auta sterylne jak sala operacyjna.

8/10 jest to efekt dbałości samca, który albo próbuje w ten sposób zarobić pkty u pańci, albo po prostu szkoda mu samochodu (niestety, tak to już mamy :-) )

Też kiedyś sprzątałem auto mej byłej.

Potem jakoś mi przeszło :-)

 

Do czego to doprowadziło?
Ano ostatnio przyszedł do mnie młody i w te słowa rzecze:

"Tato, możesz zabrać mamy samochód na myjkę? Bo tam jest taki syf, że wstyd mi tym autem jeździć..."

Obadałem delikatnie temat - to była WŁASNA INICJATYWA MŁODEGO (!).
Nawet dzieciak lat 11 uznał, że pańciowóz osiągnął stan krytyczny chlewu i jednocześnie zdaje sobie sprawę, że kobieta palcem tego sprzętu nie tknie.

 

Odnosząc się do Twojego przypadku:

 

Ja nie uważam, że niemanie prawa jazdy robi z Ciebie betę.

Beta jest podległy - "uprasza uprzejmie" swoją pańcię, iżby raczyła go zawieźć.

Beta WOZI PAŃCIĘ (bo jak ją powożę, to może szparki popuści).

 

Beta to postawa i sposób myślenia, a nie uprawnienia do kierowania pojazdem.

 

Jeśli TOBIE jest to potrzebne do szczęścia - rób.

Jak nie?
Po co sobie dupę zawracać?

 

Ad mycia/sprzątania/biegania wokół pańciowozu - jeśli pani się pluje, że "bo ja cię wożę", to grzecznie przypomnij, KTO PŁACI ZA TO AUTO.

 

Rozczulające jest też to, że "wożę TWOJE dzieci". Ale w razie rozwodu/afery/w opowiadaniach do koleżanek to już są MOJE dzieci...

Echhh...

  • Like 11
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stary_Niedzwiedz podtrzymuję swoje zdanie o becie z jednego powodu - co to znaczy, że mu to niepotrzebne do szczęścia? A jak dzieciaka do szpitala zawieźć w nocy, tramwajem? A jak wrócić od znajomych po nocy? Jak jechać na dłuższą podróż, delegację, wyjazd gdziekolwiek?

 

Żona z własnym autem i prawkiem i mąż bez prawka, to gotowe problemy i kłopoty. I od czasu do czasu powinien te auto zatankować, dać na myjnię, za wożenie jego i dziecka.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Rycerz Maly Niestety dupa/leń jesteś, mianowicie facet/mężczyzna  dzisiaj bez prawka jest gorszy, ma słabszy status.

Traktuj prawko jako kolejną licencje na zabijanie/polowanie.

Wkrótce wasze życie(rodzinne) zmieni bieg/organizacje i zacznie zaczepiać o wątki związane zawsze z udziałem samochodu.

Samiczka zaczyna być auto(samo) niezależna co może/często jest początkiem końca(wiesz jakiego).

 

Reasumując zrób prawko czym prędzej i najlepiej potajemnie(koniecznie potajemnie).

 

Teraz @Stary_Niedzwiedz opisał jota w jotę jak wyglądają karoce "ksiemżniczek", dlaczego karoce bo to własnie tak one odbierają samiczko-wozy. Ty masz być jej dworzaninem i dbać rycersko o blask chwały(utrzymywać stan techniczny),

błysk karocy(sprzątać,myć karoserie) i karmić konie pociągowe(zalewać wachę).  

Dziwne iż kobiety mówią karoseria(karoca) a my "na budzie"/"w budzie" czyli samotny wilk w swojej budzie.

 

Patent @giorgio z czyszczeniem miejscowym przetestowałem wielokrotnie i gwarantowane chcheszki o raz wcurw samicy.

 

Co do stanu technicznego/dbania to nie przejmuj się świetnie potrafią znaleźć warsztat i odstawić auto do naprawy/diagnostyki/serwisu, problem jest iż zawsze to samiec ma zapłacić bo on jest facetem i powinien dbać o auto(i tu wielu z nas się rozkłada i daje wciągnąć w tę gierkę systemową).

Sam dłubałem w swoim oraz "karocy jaśnie pani" aż apogeum osiągnęło poziom rubla transferowego(naprawa auta za obiad w niedzielę). WTF????

Kolejnym etapem będzie wewnętrzna potrzeba(twoja powiedzmy) posiadania wszystkiego do obsługi samochodu(narzędzia ,chemia, garaż), oczywiście pani to będzie na tobie wymuszać jak KK wiarę w istnienie diabła.

 

Zaczną się kolejne shit testy np:zostań w domu z dzieckiem bo ona jedzie na myjnie skoro ty nie myjesz(wróci po 3 godzinach bo była duża kolejka) a tu nagle się okaże iż wozi dupę po koleżankach/kolegach/sklepach etc.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile zawsze dbam o to, by mężczyzna nie był upokarzany z powodu braku kasy, mieszkania, auta itd., tak tu jest jeden wyjątek - zdrowy mężczyzna powinien posiadać prawo jazdy, bo to daje WOLNOŚĆ. 

 

Nawet taka głupia sprawa, jak ciężka kłótnia z kobietą późno w nocy - wsiadasz do auta i jedziesz do hotelu. A tak to co, na ubera czekać czy bla bla cara kombinować?

 

Prawko to wolność, niezależność i możliwość przemieszczania się - korzystanie z auta żony i bycie na jej łasce, to NIEWOLA. 

  • Like 3
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Stulejman Wspaniały

A co jeśli kogoś choroba wyklucza z posiadania prawka? Mi choroba na przykład prawdopodobnie uniemożliwi zdanie, a kolega w sumie nie napisał, czy nie ma prawa jazdy, bo nie potrzebuje, czy zwyczajnie nie może, bo też choruje.

 

Osobiście też uważam, że prawko jest bardzo ważne, uniezależnia i daje swobodę, więc jak ktoś może, to powinien mieć.

Edytowane przez blck.shp
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak skończyłem 18 lat to pierwsze co, to zapisałem się na prawo jazdy. Jak baba ma prawo jazdy, a Ty nie, to ma nad tobą przewagę. Przecież ona nie będzie wozić dupci księcia. Jak masz chorobę i nie możesz zdobyć go, to niestety nawet jak kobieta to zaakceptuje, to prędzej czy później wyjdzie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@blck.shp Jeśli choroba uniemożliwia, to jasna sprawa że nie możesz mieć. To nie jest zarzut ode mnie że ktoś nie ma prawka, tylko wskazanie że prawko daje wolność i niezależność, i dlatego warto je mieć. Ja np. ze względu na chorobę muszę mieć prawko, bez prawka i auta byłby ze mną koniec bo do autobusu nie wejdę.

 

Sytuacja w której kobieta ma prawko a mężczyzna nie, jest bardzo niebezpieczna dla mężczyzny. Chyba że ten mężczyzna ma dużo hajsu i nieźle zarabia, ale w naszym pięknym kraju to rzadkość.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawko to wolność, cechą męską jest posiadać prawo jazdy i dobry samochód? Chyba w oczach kobiet bo będziesz miał zasoby o czym tu sie ciągle pisze. Wolność to własny wybór. Nie chce, nie potrzeba mi to nie mam. Chce, potrzebuje to mam. Męskość nie polega na dostosowywaniu się do wymagań i chęci większości. 

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Stulejman Wspaniały napisał:

podtrzymuję swoje zdanie o becie z jednego powodu - co to znaczy, że mu to niepotrzebne do szczęścia? A jak dzieciaka do szpitala zawieźć w nocy, tramwajem? A jak wrócić od znajomych po nocy? Jak jechać na dłuższą podróż, delegację, wyjazd gdziekolwiek?

 

Taxi

Uber

Komunikacja miejska...

 

Marek, mi chodzi o to, że jeżeli rozpatrujemy posiadanie/używanie samochodu w kategoriach alfa/beta, to ma być to podyktowane potrzebą SAMCA, a nie "bo tak wypada".
Bo tak wypada = postawa beta.

Tak samo jak alfa to postawa i sposób postępowania/myślenia, a nie zestaw gadżetów. Gdyby tak łatwo było, to już dawno mielibyśmy takowe zestawy do kupienia w promocji w biedronce :-)

 

MAM CHĘĆ / OSOBISTĄ potrzebę* = robię uprawnienia i kupuję furę.
Kupuję furę "bo pańcia ma a ja nie mogę być gorszy", czy "bo dziecko do szpitala" to postawa uległości.

 

100% alfa = pańcia wozi mnie wszędzie, jest na gwizdek, fura wylizana, zatankowana, 100% w budżecie pańci, a pańcia kwiczy ze szczęścia, że dostąpiła ZASZCZYTU zawiezienia swego pana.

Zauważ też, że od pewnego poziomu statusu społecznego w aucie siedzi się z tyłu.

Bentley, Rolls, Maybach - te auta w pakiecie mają szofera, który wozi swojemu panu jaśnietyłek...

(Prywatnie uważam, że posiadanie uprawnień do kierowania pojazdem to przydatna w dzisiejszych czasach sprawa, natomiast nie mam poczucia, że posiadanie PJ czyni mnie bardziej/mniej męskim. Raczej - umiejętność równie bazowa jak obsługa komputera/smarkfonu/ogarnięcie języka obcego w liczbie min 1.

Idąc tym tropem - najbardziej męscy są ci, co w portfelu mają kwit z literkami ABCDET. Ci tylko z B... B jak Beta :-D )

 

 

*chociażby to, co wspomniałeś - mam wolność/niezależność/WYGODĘ, jaką daje posiadanie osobistego samochodu.

To jest dla mnie argument za. I to jest właśnie argument p.t. "MOJA potrzeba".

  • Dzięki 1
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.