Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

W dniu 21.01.2018 o 08:57, Gr4nt napisał:

Ja to najchętniej bym sobie zrobił kat. C i kupił starego Jelcza.

 

Słyszycie dźwięk silnika SW680, czujecie zapach spalin?

 

Miodzio.

Jelcz to pikuś. Słyszałeś brzmienie silnika takiego Robura LO/LD? :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.01.2018 o 09:17, Rycerz Maly napisał:

Wiesz kochanie mógłbyś też raz na jakiś czas umyć nasz samochód , odkurzyć, zatankować. Pytam : Ale z jakiej racji skoro auto jest twoje Ty jesteś użytkownikiem (ja nie jeżdżę bo prawka brak) więc jak dbasz tak masz.
Na to moja małżonka 
Ale wożę tym autem nasze dziecko do przedszkola, Ciebie jako pasażera więc masz obowiązek też o nie dbać

 

Ciekawe, czy w przypadku uszkodzenia auta kazałaby Ci się dorzucić do naprawy ? No niby jej auto, ale wozi Ciebie jako pasażera, więc powinieneś się do interesu dołożyć :D

 

Nie daj się w to wmanewrować. Trzymaj ramę. Chciała mieć auto, to niech zda sobie sprawę z tego, że jest to skarbonka, która pochłania dużo kasy.

 

Swoją drogą Bracie, to powiem Ci szczerze, że gdybym mieszkał w większym mieście, to chętnie pozbyłbym się auta. Dałoby mi to kolosalne oszczędności na przestrzeni całego miesiąca, nie wspominając o całym roku ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli urażę porównaniem, to przepraszam, ale z pochwy kobiety też korzystamy, ale jednak większość z nich nie żąda z tego powodu żeby jej płacić za ginekologa...

 

Też uważam @Rycerz Maly że brak prawka czyni Cię w tym układzie zależnym trochę i to stąd ona pozwala sobie na tego typu teksty. 

 

Chociaż ja nie jestem obiektywny bo moja akurat nie zawraca mi tym głowy, jak jest brudne auto to szydzę i zostawia na myjni:) W środku typowego chlewa brak, ale z zewnątrz białe auto jest zwykle całkowicie czarne od zderzaków po dach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja samochód dostała (nie nowy), w ciągu pierwszego pół roku miała dwa dzwony. Plus poharatane opony. Palcem się nie dotykam.

Może tyle, że czasem odbieram z warsztatu. Wszelkie formalności, naprawy, przeglądy, wymiany opon, tankowania (raz skończyła się jej benzyna na środku drogi) są  prawie poza moim zainteresowaniem. Ma z nim problem, służę co najwyżej dobrą radą. Ewentualnie jeśli obiektywne przyczyny komplikują organizację dania, wkraczam. I tak większość czasu stoi nieużywany, bo nie stać jej na benzynę (obecnie zamarzły zamki).

Jest tylko jej, jak będzie musiała zmienić oponę to musi umieć to zrobić, uruchomić silnik z zewnętrznego akumulatora, musi to umieć (w sumie się nie wymiguje od nauki, choć i do niej się specjalnie nie pali).

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bracia, dorzucę coś od siebie. Samochód to nie jest wolność, tylko wygoda, na dodatek kosztowna. Ja sam nie mam prawka, bo nie potrzebuję. Mieszkam w dużym mieście, do najbliższego hipermarketu mam 5 minut piechotą, a że market połączony jest z galerią handlową, to tyle samo mam do niej jak i do kina. Są tam też restauracje, knajpy, bary, a z drugiej strony osiedla też 5 minut piechotą też mam restauracje. Na najbliższy bazar mam może z 7 min, piechotą. Po drugiej stronie ulicy mam OSiR i na basen, saunę lub siłownie mam jeszcze szybciej. Jednym słowem wszystko na miejscu.

Do pracy szybciej dojadę komunikacją miejską niż samochodem. Jeden znajomy z pracy mieszka niedaleko mnie i kiedyś tak utkwił w korku, że wracał ze 2 godziny. Z rozmów z nim wynika, że jest to dość częste.  Samochód jak pisaliście generuje koszty i to nie małe. Ubezpieczenie jest przecież obowiązkowe, benzyna też kosztuje. Do tego dochodzą naprawy, przeglądy, wymiany opon itp. Za parking u budynku gdzie pracuję płaci się jakieś 150 zl miesięcznie. Nie tak dawno jednemu koledze w robocie kompletnie rozkraczyło się auto. Zostawił je w warsztacie na jakieś 3 miesiące i przesiadł się do komunikacji. Ile było ochów i achów jakie to fajne, szybkie i bezproblemowe jest poruszanie się komunikacją. Książki i gazety czytałw drodze. O oszczędnościach na benzynie nie wspomnę.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W dniu 20.01.2018 o 16:41, przyczajony_tygrys napisał:

Mi laska jak jeździła nigdy auta nie zatankowała. Teraz już gryzie trawe z innego pola. No i oczywiście zawsze cyrk był jak mówiłem, że może na stacje by skoczyła. 

Mojej księżnej autko się popsuło więc jako dobry rycerz oddałem jej swoje - nie wiem jak ale wyjeździła przez 6 dni cały bak LPG - 300km oraz pb - 700km. Oczywiście nie zatankowała, a potem miała pretensje że moje auto takie stare i jak nim można się poruszać. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Krugerrand napisał:

Ja sam nie mam prawka, bo nie potrzebuję.

Ja bardzo przepraszam ale tego typu teksty są co najmniej żenujące. To jest tylko tłumaczenie się i usprawiedliwianie.

 

Tak naprawdę boicie się, że nie nauczycie się jeździć samochodem, macie stracha przed prowadzeniem samochodu. Obawiacie się pójścia na kurs i egzaminu. Pewnie wielu z tych co mówią "ja nie potrzebuję prawa jazdy" bardzo się interesuje motoryzacją i chętnie by sobie pojeździła.

 

Nie piszę tego żeby kogokolwiek obrazić, piszę żeby zmotywować.

 

Sam od zawsze się interesowałem motoryzacją a z drugiej strony obawiałem się momentu kiedy skończę 17 lat. Nie chciałem iść na kurs bo się bałem. Nigdy nie jeździłem samochodem, koledzy coś tam jeździli. Jednemu ojciec pozwalał, inny jeździł traktorem a ja nawet motoroweru nie miałem. Rodzice siłą niemalże mnie zmusili żebym poszedł na kurs. Poszedłem i zdałem egzamin. Nie wyobrażam sobie teraz, że miałbym nie mieć prawa jazdy.

 

Przestańcie więc pieprzyć, że nie potrzebujecie. Nie potrzebujecie bo nie macie, jakbyście mieli to byście potrzebowali.

 

Wygoda, wolność. Możesz jeździć samochodem, bez prawka nie możesz. Nie masz prawka - chcesz jeździć a nie możesz. Masz prawko - jeśli zechcesz to pojedziesz.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Gr4nt Zupełnie nie uważam tego za usprawiedliwianie się, umiem i potrafię żyć bez samochodu i to mi odpowiada. Po raz pierwszy za kółko usiadłem jak miałem 16 lat, jeździć uczył mnie ojciec i wujek. Chciałem iść na kurs i to bardzo, ale jak widziałem kolegów, którzy za byle co na jeździe oblewali i podchodzili po kilkanaście razy, a byli to goście, którzy bardzo interesowali się motoryzacją i tym żyli, to mi się odechciało. Niewykluczone jednak, że kiedyś podejdę do kursu to zrobię. Mam czas i nigdzie mi się nie spieszy, ani nikt mnie nie pogania. Całą resztę masz w moim poprzednim wpisie.

Wyobraź sobie sytuację gdy ktoś jako dziecko przeżył poważny wypadek samochodowy i ma lęk przed prowadzeniem. Chyba nie nazwiesz tego czymś żenującym albo co gorsza, że ktoś z traumą pieprzy? 

Edytowane przez Krugerrand
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Ja dodam coś od siebie. Prawko zrobiłem w wieku 22-3 lat. Nie miałem pieniądzy, wszystko co miałem musiałem sobie kupić przez zapracowane pieniądze.

 

Cóż, były to lata przejebane. Piechotą, rowerem, autostopem. Nie raz wracałem z buta w deszcz po kilka kilkanaście kilometrów. Często w nocy, mokre buty, cały mokry, przegrany, wkurwiony bezradny. 

 

Każdy gdzieś jeździł, a to dyskoteka, a to woda, a to jakiś festyn. Ja nie, nie miałem czym, z kim. Dzwoniłem po znajomych, oferowałem pieniądze za transport i 90% przypadków kończyło się nie odebraniem telefonu albo odmową. Albo walenie w chuja - ktoś nie ma czasu ale widzisz go gdzieś tam. 

 

Taxi, uber, komunikacja. Super! 

Taxi - drogie, o wiele za drogie. Z miasta do domu 20km w jedną stronę ile by to wyszło? 80zł?

Uber - nie było, w dłuższe trasy duży koszt, w krótsze wolałem przejść np 8km.

 

Komunikacja. Great! Jak mieszkasz w Warszawie lub Krakowie. Obecnie jest zlikwidowane u nas 95 procent połączeń PKS. Kiedyś można było wrócić o północy, teraz ostatni bus w moje rejony 16 lub 18, ale o 18 przez inne miasto co daje 2x koszty. Ponadto:

- wstajesz wcześniej,

- spóźnisz się dwie minuty i odjedzie, 

- wracasz później, łącznie dojazd i powrót daje PONAD GODZINĘ,

- tłok, smród, często stoisz, 

- naginasz na przystanek, do pracy, z pracy na przystanek, z przystanku do domu ww tracona godzina,

- zrobisz zakupy do domu i chodzisz z tobołami, 

- chcesz gdzieś wyskoczyć lub zostać dłużej nie ma szans, bo jak komunikacja zaczeka? 

- pamiętam jak wracałem po nocach z obcymi stopem, nawet przez zamarzniętą Wisłę przechodziłem. 

 

Odkąd mam własne auto:

- dłużej śpię, 

- szybciej wracam, 

- wyjadę nawet dziesięć minut później i nadrobię to w trasie jeśli wypadnie mi coś z rana, 

- zakupy bez ograniczeń (nie mówię o zakupie np dużej lodówki), 

- mniejszy koszt (bus z przesiadką 15zł dziennie, jak zmęczony coś kupowałem do jedzienia, picia to już 20-25zł i nie liczę w tym kosztów wyżywienia, ot jakaś bułka o coś do picia dla zmęczonego faceta zaraz po pracy), oczywiście opłaty plus auto kosztuje, ale nawet z tym jeśli wyjdzie drożej to mam dużo innych rzeczy na plus! 

- wypad na panie, seks w aucie, 

Summa summarum WOLNOŚĆ NIEZALEŻNOŚĆ POCZUCIE SZCZĘŚCIA. Tyle zyskałem. 

 

Oczywiście rozumiem że jak ktoś mało jeździ to taxi wyjdzie taniej i lepiej,  niż auto odpalane 10x w roku, ale dla kogoś kto robi 20 000km rocznie albo i więcej komunikacja czy zlotówa to nie przejdzie. 

 

Pomogłem sobie o często innym, oczywiście gdyby nie było aut to nie byli byśmy frajerami, ale są i obecnie nie wyobrażam sobie życia bez auta. Pamiętam jak wróciłem z saksów, w aucie przegląd wyszedł a były święta. Uziemiony na trzy dni, strasznie mnie nosiło. Pierwszy dzień i 250km pykło☺️

Edytowane przez DOHC
Literówka.
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwsze auto kupiłem jakoś w wieku 27 lat, też długo mówiłem, że nie potrzebuję. Od momentu jak kupiłem to tyle opcji rozwoju się pojawiło, że masakra, a problemy - rozwijają, szczególnie jak rozwalisz miskę olejową za kołem podbiegunowym w najdroższym kraju Świata i kombinuj :D

Edytowane przez radeq
  • Haha 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak dla mnie to prawko jest rzeczą dość podstawową. Do niejednej roboty prawka wymagają. Uwzględniając rozwój car sharingu niekoniecznie trzeba samochód kupować, jednak prawko nie zaszkodzi mieć.

W dniu 1/25/2018 o 14:10, Krugerrand napisał:

jak widziałem kolegów, którzy za byle co na jeździe oblewali i podchodzili po kilkanaście razy

Tu jest kilka aspektów. Po pierwsze, wiele szkół źle uczy i kursanci są po prostu nieprzygotowani. Po drugie, każdy twierdzi, że oblał za byle co, a tymczasem zwykle to nie jest byle co tylko poważne przewinienie jak np. przejazd bez zatrzymania przez 'zieloną strzałkę'. Wielu kierowców tak robi, ale za to jest 6 pkt. i 300-500 zł mandatu. Więc jak kursant na egzaminie odjebie taki numer (a dość często tak bywa) to powinien mieć pretensje tylko do siebie. Kolejna rzecz, mało kto po oblanym egzaminie idzie na jazdy doszkalające. I tym sposobem uczy się jeździć na egzaminach, zamiast w szkole jazdy. Polecam wycieczkę do WORD-u i popatrzenie sobie na wyczyny kursantów - serio, można się załamać, taki mają poziom umiejętności. Całe szczęście nie zdają, bo strach by było na ulice wyjść.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.