Skocz do zawartości

Miękki charakter - jak to zmienić


Animavilis

Rekomendowane odpowiedzi

Witam bracia,

 

Takie mnie przemyślenia dopadły, podczas których doszedłem do wniosku, że chyba za miękki jestem w stosunku do otaczających mnie ludzi (rodziny, znajomych, pracodawcy). Mam wrażenie że za bardzo ulegam w przypadku, gdy ktos coś odemnie zwyczajnie chce, lub wykorzystuje (w pracy). Takim wytrychem na mnie jest zwyczajna upzejmośc, i nawet jeżeli wiem, że jest to wykorzystywanie mojej osoby, i mało tego, nawet jeżeli nie specjalnie lubie daną osobę, to i tak ulegam prośbie. Z drugiej strony bardzo liczę się ze zdaniem, a może bardziej z uczuciami otaczających mnie osób. Odnosi sie to do relacji rodzinnych ale też zawodowych. Chyba za bardzo rozkminiam wiele rzeczy, nie wiem czy nie biorę na siebie zbytniej odpowiedzialności za innych. Ponadto, coś mnie blokuje żeby skorzystać ze swoich mozliwości, może to jakiś brak odwagi? Dziwne to jest, bo ludzie mnie odbierają bardziej jako asertywnego i wiedzącego czego chce (przynajmniej część), z wielkim potencjałem, ale ja siebie za takiego nie uważam, Ja się z tym uporać? Wiem że to lamerskie i mało męskie. Chciałbym miec na tyle jaja, żeby szybciej podejmować decyzje, mniej się przejmować, mniej analizować, bardziej korzystac z własnych zasobów. Czy tylko ja tak mam?

Edytowane przez Animavilis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytałeś No More Mr. Nice Guy?
To jest prawdopodobnie książka o Tobie.
Twój sposób myślenia jest mniej więcej taki (?):
>jeżeli ja jestem dla nich miły, to znaczy że oni będą mili dla mnie,
>jeżeli ja coś zrobię dla niego, to oczekuję że on coś zrobi dla mnie.
Gdy się tak nie stanie, to się denerwujesz.

To często ma źródło w dzieciństwie - tradycyjne wychowanie mężczyzny przez kobietę powoduje, że kobieta przekazuje przyszłemu wojownikowi cechy matki. Czyli robi z niego miękkiego kapcia.
Zadaj sobie pytanie - nie odpowiadaj publicznie, jeżeli nie chcesz - czy Twój ojciec (jeżeli miałeś go w dzieciństwie) pokazał Ci jak należy postępować z kobietami - chociażby w praktyce - czyli czy Twoja mama włożyła go pod pantofel? Czy tata stawiał przed Tobą wyzwania typu, że masz zrobić coś lepiej od niego, masz pokazać, że jesteś już młodym wojownikiem? Czy chwalił za osiągnięcia i sukcesy? Czy raczej się Tobą nie zajmował?

Druga strona medalu: ile cukru spożywasz - tak dobrze czytasz, cukier. Odstaw to świństwo. Następnie, oglądasz porno i marszczysz do tego? - chyba każdy "miły chłopak" jest uzależniony od tych dwóch rzeczy. 
Suplementujesz coś? D3, K2MK7, krzem, jod, cynk, miedź, bor, magnez, A, B12, B3, Omega 3 - cokolwiek?

Tu nawet jeszcze wchodzi temat Twojej budowy ciała - inaczej myśli mezomorfik, inaczej endomorfik, a inaczej ektomorfik. Opisał to np. Alexander Lowen. Ale to jest już taki szczególik, pierwsze skrzypce gra to co napisałem wyżej.

  • Like 7
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak wyżej, przeczytaj 'No more mr Nice Guy'. Jeśli podczas czytania będziesz się czuł, jakby była o Tobie, to przeczytaj też książkę 'Toksyczny wstyd' Bradshaw'a. Więcej nie piszę, bo wszystko jest w tych książkach. 

Możesz też zacząć brać jakieś witaminki, zapisać się na jakiś sport, czy coś, co lubisz, poczujesz się pewniejszy siebie i będziesz miał lepszy humor.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, SpecimenSix napisał:

Mógłbyś mniej więcej rozwinąć temat i podać tytuł książki, w której to opisał?

Proszę bardzo.
https://www.odkrywamyzakryte.com/analiza-bioenergetyczna-ciala/
To była pierwsza wzmianka, potem czytałem inne artykuły na ten temat.
Jeżeli chodzi o książkę, to stawiam piątaka że to jest ta - http://lubimyczytac.pl/ksiazka/54635/duchowosc-ciala
Jeszcze jej nie czytałem, bo czas, czas nagli i mam inne obowiązki, ale zamierzam.
Myślę, że w niej będzie znacznie szerze rozwinięcie tego, co jest w tym artykule co podlinkowałem.

EDIT: Teraz sobie przypomniałem, że również o tym wspomina terapia Polarity. To również bazuje na postawie ciała. Pozdro.

Edytowane przez Messer
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja bym się pokusił o typowe 'kołczowskie' stwierdzenie o strefie komfortu, w którym jest dużo prawdy. Jesteś świadomy, że ludzie Cię wykorzystują, że dzieje się krótko mówiąc ŹLE dla Ciebie, ale nic z tym nie robisz, bo umysł generuje wizje konsekwencji wychylenia się poza obecny szablon 'uległości'. Widocznie gdzieś w środku boisz się/ nie masz motywacji do stawienia czoła reakcjom ludzi na Twój sprzeciw. 

Moim zdaniem musisz znaleźć motywacje do tego. Jeśli nie będziesz miał "po co" wychylać się poza ten szablon uległości, to nic z tego nie będzie. Musisz mieć wewnętrznie jasno określoną drogę, wizję, chęć samorozwoju czy po prostu bycia lepszym. Odpowiedz sobie na pytanie: Dlaczego nie chcę się tak zachowywać/ Dlaczego nie chcę być traktowany jak 'popychadło'. - i tutaj jest klucz. Jeśli odpowiedź będzie wystarczająco silnie motywująca, to znaczy że naprawdę tego chcesz i zrobisz coś z tym od razu. Jeśli nie będzie przekonująca, to znaczy, że wolisz tkwić w tej przysłowiowej strefie komfortu i nie zależy Ci zbytnio, żeby coś zrobić w kierunku wyjścia z niej. 

Połącz to z tym co chłopaki pisali wyżej i myślę, że powinno być ok. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Animavilis napisał:

bo ludzie mnie odbierają bardziej jako asertywnego i wiedzącego czego chce (przynajmniej część), z wielkim potencjałem, ale ja siebie za takiego nie uważam,

Być może projektujesz siebie jako człowieka drobiazgowego, perfekcjonistę, jednak za tego typu stwierdzeniami kryje się zwykle niskie (zaniżone) poczucie własnej wartości. 

 

Jeśli jest ono wyższe, to przede wszystkim nie ulegasz łatwo, bo wiesz że prawdopodobnie masz rację. Nie ulegasz, bo nie szukasz podświadomie akceptacji (częsta przyczyna uległości). Być może łatwo też w Tobie wzbudzić nieuświadomione nawet do końca poczucie winy - sam zapytaj siebie, ile razy w Twojej głowie pojawia się myśl w rodzaju "co on sobie pomyśli, jeśli tego nie zrobię, będzie mu przykro" itd. 

 

Sugeruję więc w wymiarze ogólnym popracować nad poczuciem własnej wartości - co nie wyklucza oczywiście rad innych braci, zwłaszcza siłka, sporty, suplementacja - @Messerpodszedł do zagadnienia od nieco innej strony, ale dzięki temu będziesz miał całość składowych pokrytą:)

 

Jeśli jesteś w czymś dobry, nie wstydź się tego. Ludzie Cię za jakiegoś uważają, a Ty czujesz się nie tak dobry w czymś? Nie tędy droga. Nie bój się, jakby uważali że jesteś miękka faja daliby Ci to odczuć. 

 

1 godzinę temu, Animavilis napisał:

Ponadto, coś mnie blokuje żeby skorzystać ze swoich mozliwości,

Co dokładnie masz na myśli, jakiś przykład? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 minut temu, JurekB napisał:

Co dokładnie masz na myśli, jakiś przykład? 

Wielu "Miłych gości" ma olbrzymi potencjał, ale nie potrafią tego wykorzystać, bo boją się podjąć ryzyko, wziąć na siebie odpowiedzialność, boją się opinii innych ludzi, a zaniżona samoocena jest źródłem tego i tylko potęguje obawy.

Tak myślę, że o to chodzi.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem bardzo podobnie , to nawet lęk przed tym że ktoś źle odbierze naszą asertywną postawę nie jest największy a lęk przed tym że kiedy wreszcie się postawimy jak trzeba to ktoś nas publicznie spulta, ośmieszy i nasza postawa zostanie odebrana jak tupanie nóżką przez 2 latka. 

A to dlatego że ugrzecznione osoby były najczęściej pultane przez lata przez innych i jak każdy pragną zachować swoją godność. 

Ja miałem tak nawet że ktoś mnie ustawiał bo miałem np. gorszy dzień i obawiałem się że ktoś moją stanowczość wyśmieje a mi braknie jaj do obrony.

Bez samooceny nie ogarniesz tematu a to praca na lata, zacznij od pracy z lustrem, od akceptacji faktu że masz też prawo do gorszego dnia, że mimo że rodzice chcieli jak najlepiej to przecież i tak rodzicielstwa uczyli się nie w szkole ale w życiu więc mają prawo do błędu.

Bardzo dużo mi też pomogło wybaczenie ojcu że wychował mnie na miękką faję, od tego właściwie zaczęło się moje nowe życie.

Edytowane przez jaro670
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam to ! Notatki + nauka + kontemplacja. Jak tylko to przesłuchasz to gówno z tego będziesz miał. Będziesz miał tzw. EGObackslide i znowu wrócisz w stare tory. Wszystko jest nawykiem. Nawet sposób w jaki chodzisz.

 

 

Edytowane przez Metody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@krisye Z tą strefa komfortu pewnie trochę masz racji, z tym że nie odnosi się ona do mojego życia codziennego, ale myślę że bardziej do tego co siedzi bardziej w mojej podświadomości. Mianowicie mam bardzo silną potrzebę niezależności, w dłuższej perspektywie słabo znoszę zwierzchnictwo (np. przełożonych - aczkolwiek są wyjątki), mam duże poczucie prywatności. Z tym byciem popychadłem, to też tak nie do końca, tak jak pisałem wczesniej, ludzie mnie odbierają jako kogoś zdecydowanego, mającego pomysł na siebie, jako osobę asertywną, jako kogoś, kto nie ma problemów ze zmianami, faktycznie czasami tak jest, ale to wszystko dzieje się nie do końca w sposób w jaki chciałbym żeby się działo. Np. u mnie w firmie, zdaża się że ludzie idą na dywanik i zbierają opieprz (nic nadzwyczajnego, w wielu firmach tak się dzieje), ale ja nigdy nie zostałem opieprzony pomimo że na to zasłużyłem, jedynie jestem pytany o moje plany, pomysły na jakiś okres czasu ( sytuacja bardziej skomplikowana, ale nie będę rozwijał, bo nie wiem kto czyta to forum). Generalnie odnoszę wrażenie, że szefostwo podchodzi do mnie jak pies do jeża, mój szef kiedyś mi powiedział, że nie może mnie rozgryźć, czy mój spokój i pewne " wycofanie" jest związane z moją wyniosłością, czy to pozory związane ze skromnością, pewnością siebie i w swoje możliwości. Dodam że facet bardzo przenikliwy i osoba, która mozna powiedzieć doskonale czuje ludzi. Wyniosły i nadęty nigdy nie byłem, ale to nie pierwszy przypadek, wielokrotnie obserwowałem, że ludzie znacznie wyżsi odemnie rangą i istniejący wyżej w klasie społecznej, odnoszą się do mnie jak do kogoś równemu sobie, lub nawet kogoś bardziej wartościowego. W każdej firmie w której pracowałem, byłem traktowany jak konkurencja dla innych do awansu, nawet niektórzy bezpośredni przełożeni mnie tak traktowali, o czym sie dowiadywałem od różnych osób (nawet przełożonych moich przełożonych), co mnie dziwiło, bo nigdy nie wysyłałem takich sygnałów, nie biorę udziałów w wyścigu szczurów, wiele osób mi mówiło że mam wielki potencjał, ale w tym problem, że nie mogę w sobie tego wychwycić i z tego skorzystać. Samorozwojem interesuję się o wielu lat (kilkunastu), ale się zastanawiam, czy właśnie to nie zrobiło mi bałaganu w głowie. Pseudocouchów nie słucham, bo szkoda czasu.

Jeśli chodzi o moją wizje i drogę, to mam taką, ale też jestem perfekcjonistą, i mając obecnie większa odpowiedzialność w postaci rodziny, obawiam się tego co będzie gdy się nie uda, pomimo że moje życie było bardzo różnorodne, i wielokrotie podejmowałem bardzo ważne decyzje i duże zwroty w życiu niemalże z dnia na dzień, i róznie bywało, ale nigdy nie było tragicznie, ale mimo wszystko chamuje mnie chęć zabezpieczenia tyłów.

 

@JurekB Z ta drobiazgowością chyba trafiłeś w 10. Mozliwe że mam również problem z samooceną, ale może to przez to że z jednej strony, to czego się podejmuje nie sprawia mi trudności, i podejście do życia ogólnie mam takie, że nie ma rzeczy nie możliwych, a trudności mnie motywują, i może przez to nie widzę siebie samego jako kogoś z możliwościami i potencjałem który zauważają u mnie inni. Co do akceptacji, to jakoś specjalnie mi na niej nie zależy, może tego powodem jest fakt, że nie mam potrzeby przebywania wśród ludzi, wręcz przebywanie w dużych skupiskach mnie męczy, natomiast ciągnie mnie do ludzi mądrych i wartościowych, i owszem lubię być doceniony, za to co robię, ale tu też są wyjątki w odniesieniu do tego, kto wysyła uznanie, to chyba nie jest jeszcze wielkie skrzywienie.

Co do korzystania z moich możliwości, to myślę, że doszedłem do pewnego progu w moim życiu, między innymi w życiu zawodowym. W jednym z tematów napisałem, że szybko dochodze do sufitów w firmach w których pracowałem. Mając świadomość, że ciągłe przebranżowywanie, i zmienianie firm, nie spowoduje że się spełnie. Natomiast w pracy zawodowej motywuję mnie 3 rzeczy: niezalezność, brak limitów i granic, no i kasa, nie mówię tu o zdobywaniu stanowisk w kryteriach postrzegania przeciętnej struktury w firmie, ale o niezalezności w kategorii realizowania rzeczy ambitnych po swojemu, dysponowania własnym czasem, no i zarobków adekwatnych do mojego wkładu (do tej pory to się nie zdażyło) i tu prosta myśl, własna firma, no tak: pomysł jest, wiedza (branżowa i biznesowa - skończylem dwie najlepsze uczelnie w kraju: jedna techniczna związana z branżą, druga biznesowa) jest, znajomość rynku jest, lubię się uczyć i doszkalać, szybko reaguję na zmiany, tzn szybko je dostrzegam i szybko znajduję rozwiązanie, więc ktos powie, nic tylko pizdnąć papierami etatowymi i nie marnowac czasu, ale coś mnie blokuje, myślę że nawet nie strach że biznes mimo wszystko może nie pójść, ale może to jak zareaguje otoczenie (bo mimo wszystko na początku musiałbym się trochę porozpychać w branży).

 

Zdaje sobie sprawę z tego jak może wyglądac mój post, ale czuję się tak jakbym stawał do wyścigu, miał najlepszego i pewnego konia, o którym wszyscy wiedza ze wygra, a nie umiałbym go porządnie dosiaść i nim pokierowac.

Dodam, że mam w sobie coś takiego, że nie umiem rywalizowac w kręgach w których się znajduję, np. nie umiem się rozpychac wewnątrz firmy, nawet jak ktoś jest nie fer wobec mnie, winduje się na moich plecach, to nie reaguję, choć powinienem, ale traktuje to coś na zasadzie "mądry głupiemu ustępuje" pomimo że wiem że na tym tracę. Nie umiem się upominac o podwyżki i takie tam.

 

 

Edytowane przez Animavilis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 hour ago, Animavilis said:

 

nic tylko pizdnąć papierami etatowymi i nie marnowac czasu, ale coś mnie blokuje, myślę że nawet nie strach że biznes mimo wszystko może nie pójść, ale może to jak zareaguje otoczenie (bo mimo wszystko na początku musiałbym się trochę porozpychać w branży).

 

Zdaje sobie sprawę z tego jak może wyglądac mój post, ale czuję się tak jakbym stawał do wyścigu, miał najlepszego i pewnego konia, o którym wszyscy wiedza ze wygra, a nie umiałbym go porządnie dosiaść i nim pokierowac.

Dodam, że mam w sobie coś takiego, że nie umiem rywalizowac w kręgach w których się znajduję, np. nie umiem się rozpychac wewnątrz firmy, nawet jak ktoś jest nie fer wobec mnie, winduje się na moich plecach, to nie reaguję, choć powinienem, ale traktuje to coś na zasadzie "mądry głupiemu ustępuje" pomimo że wiem że na tym tracę. Nie umiem się upominac o podwyżki i takie tam.

 

 

@Animavilis,

1) analiza samooceny+to co bracia wczesniej pisali No More Mr Nice Guy. Sam własnie zacząłem czytać.

2) wydaje się, że jestes mocnym, zdolnym indywidualistą któremu byćmoże brakuje odwagi zaryzykować pewnych nowych rzeczy? Wg mnie nie spełniasz się w strukturach firmowych. Nie wiem czym się zajmujesz ale czy nie można zostać "wolnym strzelcem" w tej branży? Jest to jakaś tam namiastka "prawdziwej" firmy, jest zlecenie, ty ustalasz cenę, negocjujesz. Nie ma proszenia o podwyżki, wyścigu szczurów, polityki wewnetrznej. Robisz robote najlepiej jak potrafisz, bierzesz pieniądze. Jak się nie podoba sleceniodawca konczy kontrakt i wice wersa. Oczywiscie rozwiązanie ok jesli jest zapotrzebowanie na rynku na takie jednostki. Piszę ze świeżego doświadczenia.

3) czy lubisz to co robisz i się w tym spełniasz?

4) może brakuje ci jakiegoś planu na osiągnięcie pewnych celów? Może potrzebujesz ciśnienia do zmotywowania się?

 

TF

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TheFlorator Obecnie to branża techniczna (nie wchodząc w szczegóły). Jest miesjce na rynku na takie firmy, wiele firm specjalistycznych mają małe struktury (od jednej do kilku osób). Przeważnie rynki nie sa zbyt duże, ale sprzęt specjalistyczny powoduje, że obraca sie duzą kasą, no i jednak beż wiedzy specjalistycznej nie da rady. Lubie to co robię obecnie, ale meczy mnie praca na etacie. Tak naprawdę wypracowałem sobie kilka możliwości, uważam, że mógłbym spróbowac "własnego chleba" w kilku branżach nie spokrewnionych ze sobą. Myślę że jednym z ograniczeń, jest mnogość wyboru i możliwości. Kilkanascie lat temu miałem możliwosc porozmawiąć z pewnym psychologiem, na różne tematy, między innymi rozmowa zeszła na tory szeroko pojętego sukcesu życiowego. Ten gośc powiedział coś co wydało mi się ciekawe, mianowicie stwierdził, że większość ludzi nie ma zbyt wielu pomysłów na siebie, zdarza się że podłapią jakiś jeden lub dwa kierunki, których się trzymają z poczuciem, że już nic lepszego nie wymyślą, siędzą w tym chcąc nie chcąc jakoś to rozwijają, i okazuje się że po kilkunastu lub nawet kilkudziesięciu latach odnosza sukces, przynajmniej ten sukces jest zauważany z boku. Natomiast ludzie, którzy interesują się wieloma kierunkami, mają trudniej, nie mogą sie na nic zdecydować, jako że nie mają wielkich problemów z dokonaniem zmian, to nie są w stanie się zdecydowac na jedną rzecz i jej rozwijać, i w ten sposób kończą z niczym. Wielokrotnie starałem się to zaobserwować jak to jest wśród ludzi, którzy mnie otaczają, i doszedłem do wniosku, że faktycznie coś w tym jest. Znam wiele osób, które przeżyły mocne zawirowania w firmach w których pracują, często przypłacali jakąś depresją, ale brak pomysłu na siebie, i strach przed zmianą pracy spowodował że twkili w jednym miejscu, po latach sytuacja się unormowała i teraz można powiedzieć że odcinają kupony. Tylko że dla mnie to jest masakra, ja w momencie, kiedy grunt był niestabilny nie czekałem, tylko szukałem i zmieniałem dalej. Zreszta uważam, że takie twkienie w jednym miejscu jest równoznaczne z pozostawieniem swojego losu w rękach kogoś innego. Inna kwestia, że równiez ludzie, którzy wylecieli bo ktos tak zdecydował.

W każdym razie odnąsząc się do słów tego gościa ja stwierdzam, że zdecydowanie jestem tym drugim przypadkiem. 

Ponadto jest cos co mi nie daje spokoju, mianowicie, boję się że ominie mnie jakaś szansa, że jak się czymś zajmę na dłużej, to gdzieś obok przejdzie zyciowa szansa na coś fajnego. Patrząc na siebie, mam wrażenie, że jestem osoba, która "siedzi w rogu" żeby z tylu nic mu nie umkneło i nikt go nie zaskoczyl stwarzając sobie najlepsze pole widzenia, obserwuje i prubóje co mu smakuje a co nie, i nie może się na nic zdecydować. Myślę że to również jest spory problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Animavilis

1) tak więc własna działalność a później firma. Sam to widzisz przecież.

2) ile masz lat? Pytam bo to też istotne w jakiej fazie życia jesteś.

3) Czy masz jakieś autorytety z dziedzin biznesowych lub pokrewnych, ludzi sukcesu? Czytałeś jakieś biografie? Jeśli nie to znalazłbym sobie takie osoby i popatrzył jak oni myślą i jakie mają cechy charakteru. A później ułożyć plan działania i konsekwentnie dążyć do celu.

4) Wydaje mi się, że starasz się chwytać wszystkiego a później nie dokańczasz dzieła? Chcesz spróbować wszystkiego ale przez to nie znajdujesz swojej nieszy w której jesteś ekspertem?  Ale może źle odczytuje. Powrót do punktu 2 - mogą cię ominąć rzeczy ale zależy ile jeszcze masz czasu na "dążenie" do swoich celów. Wszystkiego nie zrobisz w życiu.

 

 

 

Edytowane przez TheFlorator
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu brakuje Ci jednego, bez obrazy. Brakuje Ci jaj, żeby podjąć jedną decyzję i się jej poświęcić, bo jak sam napisałeś, żyjesz w strachu, że Ci lepsza szansa przejdzie koło nosa. Lepiej podjąć jakąkolwiek decyzję i próbę wykorzystania otrzymanej szansy, niż siedzenie bezczynnie, czekanie w nieskończoność, aż w końcu nic Ci nie zostanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@TheFlorator

1. Też mam wrażenie, że chyba tylko w tym kierunku trzeba iść

2. Okolice 40

3. Autorytety? Chmm, tak, czytam biografie, interesuję się biznesem, ale po dokopaniu się do dna jednego czy drugiego guru biznesu, okazuje się, że często gdzieś, ktoś mu coś ułatwił, nie mówię to tylko o naszym lokalnym krajowym podwórku. Generalnie staram się wyłapać cechy ludzi, którzy coś tam osiągneli, i chyba przede wszystkim to branie życia za bary, i nie pekanie w obliczu ryzyka.

4. Tak, niestety potwierdzę, i niestety mam coraz mniej cierpliwości, bo dostrzegam, że przez to próbowanie zaczynam tracić czas. Ostatnio zacząłem rozważać kolejne przebranżowienie, już nawet zacząłem, coś działać w tym kierunku, ale nie wiem czy jest sens, znów poświęcać jakiś czas (najczęściej lata), żeby wrócić do stwierdzenia, że jednak nie daję rady w sztywnych strukturach. Mimo to swiadomość utraty lepszej opcji nie ustępuje.

 

Wstyd się przyznać, ale może trochę oddziaływuja na mnie te wszelkie "psalmy sukcesów" którymi ludzie się chwalą, pomijając, że w wielu przypadkach to zwykła ściema.

 

@Łapinski Obawiam się że nie rozumiem.

Edytowane przez Animavilis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minutes ago, Animavilis said:

@TheFlorator

1. Też mam wrażenie, że chyba tylko w tym kierunku trzeba iść

2. Okolice 40

3. Autorytety? Chmm, tak, czytam biografie, interesuję się biznesem, ale po dokopaniu się do dna jednego czy drugiego guru biznesu, okazuje się, że często gdzieś, ktoś mu coś ułatwił, nie mówię to tylko o naszym lokalnym krajowym podwórku. Generalnie staram się wyłapać cechy ludzi, którzy coś tam osiągneli, i chyba przede wszystkim to branie życia za bary, i nie pekanie w obliczu ryzyka.

4. Tak, niestety potwierdzę, i niestety mam coraz mniej cierpliwości, bo dostrzegam, że przez to próbowanie zaczynam tracić czas. Ostatnio zacząłem rozważać kolejne przebranżowienie, już nawet zacząłem, coś działać w tym kierunku, ale nie wiem czy jest sens, znów poświęcać jakiś czas (najczęściej lata), żeby wrócić do stwierdzenia, że jednak nie daję rady w sztywnych strukturach. Mimo to swiadomość utraty lepszej opcji nie ustępuje.

 

Wstyd się przyznać, ale może trochę oddziaływuja na mnie te wszelkie "psalmy sukcesów" którymi ludzie się chwalą, pomijając, że w wielu przypadkach to zwykła ściema.

 

@Łapinski Obawiam się że nie rozumiem.

1. innej opcji nie widze bo taki masz charakter. Znajdź kogoś zaufanego kto przeszedł na "własny rachunek" i porozmawiaj o tym i jak to zrobić. Da ci to więcej pewności siebie i odwagi. Na forum też się znajdą ludzie np ja :)

 

2. no taaak, czas pewnych podsumowań życia

 

3. miej autorytety. To istotne i motywuje. Ja nie czytam coprawda biografii ale czytam pewne wątki z życia i skrótowe myśli a najbardziej lubię wywiady z takimi ludźmi i staram się wyłapać co ich motywuje do działania i jakie cechy charakteru/zachowań mają.

 

4. Zastanów się która z tych rzeczy których próbowałeś dawała ci największą satysfakcję i radość. Jeśli są z tego dobre pieniądze to obierz ten kierunek i stań się w tym perfekcjonistą a odniesiesz suckces (jakkolwiek by to rozumiec). Wg mnie wielkim sukcesem jest w ogóle odnalezienie takiej pasji w sobie i zrobienie z tego kupy pieniędzy. A może ty nadal szukasz tego czegoś i dlatego się jeszcze nie zdecydowałeś?  Zaraz bedziesz mial 40 na karkuwięc czas się ukierunkować wg mnie bo tak możesz skakać do 60tki.

 

TF

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

14 godzin temu, Łapinski napisał:

Jak ktoś od Ciebie coś chce to powiedz zaraz Ci powiem tylko się zastanowię.

Ja np już nic dla nikogo nie robię za darmo.

Mówię, że się zastanowię i odkładam telefon.

Oczywiście nie oddzwaniam bo to szczerze pierdolę.

 

 

Ja bym potraktował jako brak szacunku - chodzi mi o brak telefonu zwrotnego. W odmowie nie widze nic złego.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Animavilis napisał:

Ja bym potraktował jako brak szacunku - chodzi mi o brak telefonu zwrotnego.

I dobrze byś to potraktował.

Bo widzisz ja do nikogo nie dzwonię. Staram sam sobie radzić z trudami życia codziennego.

Chcę w nocy gdzieś jechać dzwonię po TAXI.
Chcę wyremontować łazienkę to biorę w ręce sprzęt i zapierdalam.
Potrzebuje kasy to biorę nadgodziny.
Potrzebuję więcej kasy to biorę dodatkowe zlecenia.

"Nie piję z wami bo was lubię a dlatego, że nie mam z kim pić" :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Łapinski Ja mam tak samo, jak jest coś do zrobienia, to nie rozgladam się za kimś kto to za mnie zrobi, nie biadolę że nie umiem, a jeżeli nie umiem to się uczę. 

W moim przypadku, ludzie którzy prosili mnie o pomoc, i ją dostali, a następnie zobowiązali się do rewanżu, i mają jakieś poczucie przyzwoitości, już nie przychodza do mnie ponownie po pomoc nie uzyskawszy wcześniej możliwości zrewanżowania za wcześniejszą przysługę, z takimi nie mam problemu. I nawet gdyby przyszli ponownie, to ponownie zrobiłbym przysługę ze względu na szacunek za moje poświęcenie.

Ale sa też wokół mnie tacy, którzy są leniami, ale kulturalnymi, i w miły sposób szukają wyręczycieli i z takimi już trochę gorzej sobie radzę. Po prostu cenię kulturę i grzeczność, i nawet jeżeli pod tym kryją się słabe intencje, to i tak ciężko mi odmówić.

Z osobnikami o postawie roszczeniowej, i w beszczelny sposób żadających spełnienia zachcianek, nie mam problemów, takich gonię jak bydło.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 godzin temu, Animavilis napisał:

Ale sa też wokół mnie tacy, którzy są leniami, ale kulturalnymi, i w miły sposób szukają wyręczycieli i z takimi już trochę gorzej sobie radzę.

Ja już się nauczyłem i nie pomagam nikomu.
A jak ktoś jest milutki to tym bardziej jestem świadomy jaki skurwiały wilk siedzi w tej owczej skórze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.