Skocz do zawartości

Doświadczenie oświecenia na żywo


Metody

Rekomendowane odpowiedzi

Wszystko jest kwestią mindsetu. Czyli, jeżeli nawet osoba bogata wszystko straci, to mając odpowiedni mindset nie popadnie w depresję, tylko będzie miała świadomość, że tak się stało i pora dalej iść do przodu. Tego brakuje u większości ludzi, ponieważ przy pierwszym lepszym potknięciu się załamują (związek, spłata kredytu) i wszystko potem siada jak domek z kart.

 

Jest to potwierdzenie tego o czym mówi Marek w audycjach, aby szczęście odnajdywać w sobie, a nie kobiecie, znajomych czy innych rzeczach.

 

Co do tego gościa to nie oglądałem całości, ale jego stan mówi mi, że wszedł na nowy etap. Czy jest to oświecenie ? Nie wiem jaką ma wiedzę, ale dla mnie osoba oświecona to taka, która ma świadomość tego jak to wszystko dookoła działa (praca, kredyt, żona, dzieci, religia, śmierć).

 

Uważam, że uświadomienie ludzi te temat matrixa może mieć fatalne konsekwencje. Spowodowałoby to chaos, dlatego nie dziwię się, że elity chcą ludzi zniewalać tak ,aby żyli pod presją ,z dala od prawdy.

Edytowane przez doler
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, doler napisał:

Wszystko jest kwestią mindsetu. Czyli, jeżeli nawet osoba bogata wszystko straci, to mając odpowiedni mindset nie popadnie w depresję, tylko będzie miała świadomość, że tak się stało i pora dalej iść do przodu. Tego brakuje u większości ludzi, ponieważ przy pierwszym lepszym potknięciu się załamują (związek, spłata kredytu) i wszystko potem siada jak domek z kart.

 

Bogaty jest o tyle na lepszej pozycji w stosunku do większości z nas że on już przeszedł ścieżkę bogacenia się i empirycznie zbadał że to jest wykonalne więc ma wiarę w siebie popartą twardymi faktami a my tylko to pierwsze.

Gorzej jak człowiek jest bogaty przez urodzenie, przez klub szczęśliwego plemnika jak to Trump nazywa stąd nie brakuje dzieci milionerów którzy nie powtórzyli sukcesu ojca.

 

Edytowane przez jaro670
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jaro670

Ale Ty mówisz teraz całkowicie o czymś innym. Nie powiedziałem, że kasa jest najważniejsza, a jak masz kasę to jesteś szczęśliwy i żyjesz bez żadnych obaw.

Pieniądze są narzędziem, by móc poświęcić się innym dziedzinom życia, bez strachu, że jutro nie będziesz miał co jeść. Lęk przed ich utratą pojawia się, jak przywiązujesz do nich zbyt dużą wagę, a każdy zwykły człowiek tak robi, gdy z nędzy przechodzi do bogactwa, bo nie ma ułożonej głowy. A każdy, kto ma coś w głowie i dba o samorozwój, od samego początku będzie wiedział, że kasa to nie wszystko i jak się dorobi, to nie będzie się bał, że ją straci.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@icman Zgadzam się z Tobą, co do wartości przekazu. Zdarza się, że ktoś potrafi dzielić się jakąś prawdą z innymi, mimo że sam nie wciela lub nie potrafi jej wcielić w życie, i jest ona wartościowa.

 

Razi mnie natomiast, gdy ktoś daje przekaz sprzeczny ze swoją postawą lub nie bierze pod uwagę sytuacji swojego słuchacza.

Czyli np:

Mam na koncie 5 mln, ale pieniądze się nie liczą i się nimi nie przejmuj.

Mieszkam na odludziu, w pałacu, wszystko mam serwowane pod nos, całymi dniami medytuje - a ty Januszu, który 10h dziennie czyścisz chodniki, niczym się nie przejmuj, myśl pozytywnie i kochaj swoje życie.

...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, icman napisał:

Według mnie liczy się przekaz.

A według mnie przekaz to kwestia drugorzędna, ponieważ każdy może powiedzieć wszystko, ważniejsze jest świadectwo życia. Przekaz to jest istotny w naukach ścisłych, matematyk może śmierdzieć, mieć krzywe zęby, podły charakter i rozwalone życie osobiste, ale dopóki wyniki obliczeń się zgadzają, wszystko gra. Jego osobowość wylatuje z równania.

Cytat

Człowiek, który go głosi może budzić nasze sympatie lub antypatie jednak jest to drugorzędne.

Ja bym powiedział, że pierwszorzędne. Każdego żargonu da się wyuczyć. Politycznego, ekonomicznego, religijnego. Gdyby było inaczej nie mielibyśmy polityków co kadencję zmieniających partię,  ślubujących ubóstwo duchownych goniących za kasą i wpływami  oraz charyzmatycznych oszustów wciągających inwestorów w piramidkę za piramidką.

 

Zwłaszcza, że mistycy nawijają o rzeczach, które rzekomo można zweryfikować tylko doświadczalnie, nie o tabliczce mnożenia. Nie ma więc innej metody zweryfikowania tego o czym mówią niż intuicja, obserwacja i prześwietlenie biografii nauczycieli, którzy zapewnienia opierają...na czym? Albo na własnym przykładzie albo odwołując się do autorytetu tradycji za którą podążają, nie udowodnią mi przecież tego empirycznie.

 

W latach 70tych w USA też mieli wysyp mistyków, anarchistów, budowniczych komun i rewolucjonistów z głowami pełnymi wolnej miłości, przemiany wewnętrznej i reformy społeczeństwa. Wielu skończyło później jako spłukani narkomani, choć pewnie w latach poprzedzających upadek gadali rzeczy dla niejednego głębokie i inspirujące.

 

 

Edytowane przez Mr.Meursault
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są sadhu, którzy potrafią nie wychylać się ze swojej jaskini przez tygodnie, siedząc wysoko w himalajach tylko z garnkiem i przepaską. Medytując, zatracają się - dla mnie to jest ekstremum, wyjście poza życie, transcendencja w pozytywnym sensie. Oni nie chcą i nie potrzebują się tym dzielić, zarabiać na tym, żyją z jałmużny ( w świecie wschodu cieszą się dużym szacunkiem ) albo gotują to co znajdą na szlaku - korzonki ewentualnie zmajstrują papki ryżowe. Ważą po 40-50 kg, piją tylko wodę lub herbatki ziołowe. Jak dla mnie kasa i duchowość nie idą ze sobą w parze, to się gryzie. Trzeba wybrać. Bycie pośrodku daje średnie rezultaty.

 

Kto był choćby w Indiach to pewnych fenomenów tego miejsca nie da się wytłumaczyć, bo z jednej strony brud, ubóstwo, smród, a z drugiej coś wisi w powietrzu czego nie da się opisać jeśli się tego nie doświadczy. Oczywiście, żeby nie było tak słodko jest tam również wielu szarlatanów, którzy udają, kradną i udają oświeconych. Jak oddzielić ziarno od plew ?

 

Podzieliłbym też duchowość na świat zachodni i wschodni. Zachód w mojej opinii w porównaniu z krajami od Iranu i na wschód to dno duchowe na wielu płaszczyznach. 

 

Nasz guru ma również coś w tematyce forum : "If you have no money, you're basically nobody - deal with it" .  

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

25 minut temu, Antares napisał:

Zachód w mojej opinii w porównaniu z krajami od Iranu i na wschód to dno duchowe na wielu płaszczyznach. 

To prawda, zwłaszcza w dobie postmodernizmu, bo swoje tradycje w końcu mamy, całkiem bogate zresztą. Duchowość i etykę antyczną zapomnieliśmy, katolicyzmu wraz z jego skądinąd bogatymi tradycjami filozoficznymi i metafizycznymi stopniowo się wyrzekamy. Współcześnie jeszcze protestantyzm jakoś się trzyma, ale to moim zdaniem jednak nie ta sama liga co kiedyś.

 

Chrześcijaństwo kojarzone jest z zabobonem krępującym wolności osobiste, ale głód duchowy wciąż zostaje, stąd popularność przetworzonej duchowości Wschodu: rozmaite medytacje new age, taoizm, różne formy panteizmu.

 

Przetworzona i spłycona pop duchowość, taki religijny fastfood z modami na wzór sezonowych ciuchów czy gadżetów.

Edytowane przez Mr.Meursault
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Drizzt kluczowe słowo „razi”, czyli powstaje emocja niechęci w sytuacjach, które opisałeś. Próba dowiedzenia się dlaczego ona powstaje jest dla mnie ścieżką ku świadomości siebie; może się okazać, że jest ona wynikiem analizy danych w Twoim mózgu, które zbierałeś przez całe swoje życie. Idąc dalej może okazać się, że każda Twoja reakcja jest wynikiem porównywania danych zewnętrznych z wewnętrznymi. Czyli Twój umysł Cię warunkuje. 

 

Wg mnie wyrwanie się z władztwa umysłu jest tym czego szukam. A przekazy różnych guru sruru są narzędziem i niczym więcej, które mogę wykorzystać.

 

Jeżeli dla kogoś liczy się wiarygodność, stan majątkowy czy co tam kto chce to ok, ja tylko zwracam uwagę na fakt, że to też jest informacja dla nas o nas i jeżeli mamy świadomość wewnętrznych procesów odpowiedzialnych za to co się dla nas liczy to jest miodzio.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Każdy broni tylko tego co znane. Kto zada sobie trud, żeby wyjść poza swoje znane, bezpieczne i dowiedzieć się czegoś nowego, nawet jeżeli jest to sprzeczne z tym co wierzy ? Niewielu, bo wymaga to radykalnej otwartości umysłu.

Dlatego nawet Marek ma problem z wieloma ludźmi.

2 godziny temu, Drizzt napisał:

Mam na koncie 5 mln, ale pieniądze się nie liczą i się nimi nie przejmuj.

 Nikt nie mówi, że się nie liczą. Nawet jak jesteś oświecony jak ja pier... to wciąż musisz płacić rachunki.

 

Żadna wiedza żadnego góru nie doprowadzi do oświecenia. Oni mogą wskazać kierunek, ale to Ty masz wykonać drogę. Czasami zbyt duża wiedza wręcz to utrudnia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie to takie pomieszanie z poplątaniem, nikt z nas nie wie czym naprawdę jest oświecenie, a każdy wypowiada się o koncepcie myślowym który ma w głowie. Każdy twierdzi inaczej, jeden powie że to otwarcie 7 czakr jednocześnie i wtedy staję się oświeconym, drugi że wzniesienie duszy na 7 gęstość, a trzeci że trzeba wyzbyć się wszystkiego, żeby się takim stać, parodia :D

Według mnie to stan zdawania sobie sprawy z iluzji programów myślowych i nie przywiązywania się do nich na głębokim poziomie, taki zdrowy dystans, zarówno do tych dobrych i złych ale to nie znaczy, że trzeba się czegokolwiek wyrzekać na płaszczyźnie materialnej.

 

Oświecenie to tylko koncept, do którego każdy dorabia sobie ideologię i raczej nie da się go osiągnąć raz i potem ciągle trwać w nirwanie i wiecznej błogości, raczej tu chodzi o wyzbywanie się cierpienia i iluzji, co wcale nie oznacza, aby nie uczestniczyć w życiu, paradoks ale kluczowy do zrozumienia.  

 

Niestety na tej drodze duchowej jest wiele pułapek,  jak jakieś ruchy new agowe, fałszywi guru potrafiący dobrze manipulować tłumem zagubionych ludzi, można się łatwo pogubić i odkleić od rzeczywistości, wpaść jakieś gówniane iluzje o fioletowych płomieniach. Sam poszukuję swojej drogi w tym zakresie, na razie dla mnie duchowość to praca nad swoimi programami, myślami tak aby lepiej funkcjonować w tym świecie i być bardziej spełnionym.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

44 minuty temu, Ksanti napisał:

Oświecenie jest tak samo matriksowe jak sam matrix. Tak poza tym to jestem oświecony bo tak mówię :)

Tak. Bo to też koncepcja. Koncepcja o której się wyczytało, usłyszało, ubrało sobie w określone zestawy znaczeń i której się trzyma, bo jeśli ją poszukującemu zabrać, to będzie czuł brak i żal, bo związał się z poszukiwaniem oświecenia i miał wobec niego nadzieje, tak jak poszukiwacze Boga wobec istoty którą chcą odnaleźć. Jedni szukają Boga starego testamentu, inni Boga nowego testamentu, jeszcze inni Bogów politeistycznych, a kolejni Boga filozofów.

 

29 minut temu, Metody napisał:

Żadna wiedza żadnego góru nie doprowadzi do oświecenia. Oni mogą wskazać kierunek, ale to Ty masz wykonać drogę. Czasami zbyt duża wiedza wręcz to utrudnia.

To też koncepcja, skąd o tym wiesz? Bo czytałeś o tym w książkach albo słyszałeś u jakiegoś guru. Znowu przekaz pisemny lub ustny, doktryny wedle których trzeba podążać, dotyczące doznania rzekomo nieprzekładalnego na pismo bądź słowo :)

 

25 minut temu, BrightStar napisał:

Sam poszukuję swojej drogi w tym zakresie, na razie dla mnie duchowość to praca nad swoimi programami, myślami tak aby lepiej funkcjonować w tym świecie i być bardziej spełnionym.

Też tak robię. Mam swoje ideały, szkoły filozoficzne/duchowe za którymi podążam, jednak ze świadomością, że tworzyli je niedoskonali ludzie, których ideały zostały nierzadko negatywnie zweryfikowane przez życie jakie prowadzili, więc nie poświęcam się bez reszty żadnej z filozofii/praktyk. Znam osoby, którzy muszą mieć przekonanie, że jakiś guru jest nieomylny, a ścieżka na której są bezwzględnie prawdziwa, bo w innym wypadku tracą grunt pod nogami, zostaje zanegowane całe ich dotychczasowe zaangażowanie i sensowność tego co robili. Tak się rodzi fanatyzm - mniejszy, większy, ale zawsze. A wraz z nim pole do nadużyć.

 

Prywatnie radzę sobie ze świadomością, że nauka może pewnego dnia powiedzieć: sprawdzam i negatywnie zweryfikować większość duchowych systemów za którymi podążają ludzie, w tym moje. Ale póki mnie to choć odrobinę uszlachetnia i czyni życie znośniejszym - praktykuję dalej, choć może precyzyjniej byłoby powiedzieć: inspiruję się.

Edytowane przez Mr.Meursault
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

4 godziny temu, Drizzt napisał:

Bo żeby móc tak siedzieć i mieć wyjebane, to trzeba mieć gdzie mieszkać, co jeść, w coś się ubrać itd. Czyli PIENIĄDZE. Czy pracując po 8-10 godzin dziennie, żeby dostać powiedzmy 4 tys, potem wrócić do wynajmowanego mieszkania w bloku, po drodze zrobić zakupy, wyprać brudy, zrobić żarcie itd. czy dalej utrzymaliby to samo zdanie na temat ważności i nieprzejmowania się?

Może być też tak, że oświecenie zachodzi jak wychodzisz z tego kołowrotka. System jest tak skonstruowany by nieustannie za czymś gonić. Nawet jeżeli ktoś powie: pier*olę - nie robię, to nie oleje tego, że nie będzie miał gdzie mieszkać, albo co jeść. Takie podejście wymaga jaj i olania ego, które nieustannie wzywa, by "być kimś i się dobrze ustawić". Gdyby Budda został w tym systemie, to by się nie oświecił. W takim przypadku nasze myśli i energia są nakierowane na właśnie takie ziemskie rzeczy, a sprawy oświeceniowe schodzą na dalszy plan. Poza tym jest sporo młodych, czy dojrzałych dusz, które nie oświecą się szybko, bo jeszcze za mało przeżyły i muszą doświadczyć takiego kieratu, by zdać sobie sprawę, że nie o to w tym wszystkim chodzi. Tak to widzę ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, manygguh napisał:

Gdyby Budda został w tym systemie, to by się nie oświecił

Zwróć uwagę na to, że wedle przekazów Budda był wychowywany w cieplarnianych warunkach pałacu. Dopiero jak zapuścił się poza niego, to zobaczył po raz pierwszy w życiu starca, osobę chorą i trupa, co położyło podwaliny pod jego oświecenie.

 

A czy dzisiaj nie mamy podobnej rzeczywistości?

 

Ludzi starych społeczeństwo toleruje coraz mniej, coraz częściej znikają z widoku, lądują w domach starców albo wegetują w samotności, z rzadka odwiedzani przez rodzinę, która ma własne sprawy i kariery.

 

Ludzie chorzy leżą po szpitalach, ci ciężko w hospicjach. Jeśli konieczność życiowa, zdrowotna albo zawodowa cię tam nie zagna, to możesz latami nie zobaczyć choć ułamka skali jakim jest zjawisko choroby przewlekłej.

 

Tak samo z trupami. Ilu z was widziało umierającego na własne oczy i ile razy, pomijając telewizję i gry komputerowe? Jaką mamy świadomość powszechności śmierci? W zamierzchłych czasach widok zwłok albo potknięcie się o nie było codziennością, a po drodze turkotał wóz i za opłatą zabierał z ulic trupy do utylizacji.

 

Z jednej strony żyjemy w systemie, który każe zapieprzać jak chomik w kołowrotku i bić się o sukces i życie jak z hollywoodzkiego filmu, ale z drugiej jesteśmy mentalnie odcięci od wielu uniwersalnych i dla poprzednich pokoleń oczywistych elementów życia.

Edytowane przez Mr.Meursault
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

7 minut temu, Mr.Meursault napisał:

Tak samo z trupami. Ilu z was widziało umierającego na własne oczy i ile razy? Jaką mamy świadomość powszechności śmierci, w zamierzchłych czasach widok zwłok albo potknięcie się o nie było codziennością.

 Dlatego to uświadomienie sobie tego faktu wiele zmienia w życiu. Ma się większy dystans do wszystkiego. Kim ja jestem w ogóle żeby się martwić, bać itd. :) Jestem ziarenkiem piasku w całej plaży żywotów, gwiazd, galaktyk. Nauczyłem się trochę patrzeć na swoje problemy jakby dotyczyły one kogoś innego, czyli mniej emocji, a więcej pięknej szkoły stoicyzmu :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Metody Ogólnie nie ma się co spinać i oglądać na innych. Każdy jest ziarenkiem piasku jak się patrzy na wszystko z góry. Polecam kiedyś z dachu wieżowca (takiego 30 piętrowego) spojrzeć na to wszystko. Ludzie są wielkości mrówek. Auta nieco większe. Wtedy dostrzegamy skalę tego wszystkiego. Natomiast jest tak, że nawet najmniejsza mrówka może odmienić oblicze całej ziemi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Mr.Meursault napisał:

Zwróć uwagę na to, że wedle przekazów Budda był wychowywany w cieplarnianych warunkach pałacu. Dopiero jak zapuścił się poza niego, to zobaczył po raz pierwszy w życiu starca, osobę chorą i trupa, co położyło podwaliny pod jego oświecenie.

Zwróciłem na to uwagę i o tym mówię, gdyby nie wyszedł z tego, to by się nie oświecił. Przestał przywiązywać się do pieniędzy i tego, jak będzie postrzegany przez innych, a reszta jest historią.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Metody napisał:

Żadna wiedza żadnego góru nie doprowadzi do oświecenia. Oni mogą wskazać kierunek, ale to Ty masz wykonać drogę. Czasami zbyt duża wiedza wręcz to utrudnia.

Z pierwszym i drugim zdaniem w pełni się zgadzam ale to trzecie trochę rozwinę...

 

Wiedzę można mieć lub jej nie mieć. Można jej mieć więcej lub mniej. Może być teoretyczna lub praktyczna. Według mnie im więcej jej masz tym lepiej jednak dla ciebie.

 

Inną kwestią już jest w jaki sposób ją wykorzystasz lub czy w ogóle jesteś w stanie ją wykorzystać. Niemniej jednak, jeśli masz tej wiedzy mało to nie wykorzystasz wszystkich ewentualnych możliwości.

Np kwestia tu omawianego oświecenia...

Jeśli posiadasz na ten temat wiedzę tylko z kręgów chrześcijańskich (buddyjskich itp) to masz ograniczony dostęp do innych możliwości. Ale jeśli zgłębisz temat bardziej i posiądziesz większą wiedzę z różnych źródeł to i twoje postrzeganie zostanie rozszerzone. Jednocześnie będzie mniejsza szansa na popełnienie błędów.

 

Wiedza, owszem, może w pewnych sytuacjach utrudniać oświecenie, ale może i zwykle je jednak ułatwia. Mając dużą wiedzę mamy większe możliwości, większy wybór i co za tym idzie większą wolność.

 

Mając dużą wiedzę pewne aspekty życia z czasem jakby wsiąkały w naszą podświadomość. Mądry człowiek z czasem zda sobie sprawę z tego, że aby swobodnie egzystować w obecnym świecie musi mieć stały dostęp do pewnych dóbr, ponieważ ich brak będzie mu przeszkadzać w dalszym rozwoju. Zapewnia je więc sobie i z czasem stają się one drugorzędne, przynajmniej w jego aktualnym myśleniu (to i to mam zapewnione więc mogę się zająć czymś innym).

 

Także wracając do głównego wątku, warto obejrzeć, zapoznać się ale samemu ocenić.

Edytowane przez Cortazar
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.