Skocz do zawartości

"Przyjaciół poznaje sie po tym jak znoszą Twoje szczęście"


Florence

Rekomendowane odpowiedzi

Myślę, że coś jest w tym stwierdzeniu. :) 

Część  ludzi dowartościowuje i żywi się czyimiś  kłopotami, niby (fałszywie) żałują, "wspierają" słowem,  a tak naprawdę się cieszą. :)   

I dziś się w tym utwierdziłam. Spotkałam pewną koleżankę, która niby okazywała mi sympatie, jednak ja  podświadomie miałam jakąś awersje, niby miła, nawet raz stanęła w mojej obronie, ale jakoś nie potrafiłam jej szczerze polubić.

Kiedy mnie zobaczyła od razu przeszła do pewnego tematu - "Pewnie jest Ci teraz ciężko, bo...", na co odpowiedziałam z uśmiechem- "a nie, bo..."(sytuacja zmieniła się o 180 stopni).

 Jej mina w tamtej sekundzie mówiła wszystko.:lol: 

Od razu zmarkotniała, zmieniła temat i dość szybko się pożegnaliśmy.:lol: 

  • Like 3
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po prostu niektórzy czerpią przyjemność z tego, że komuś się gorzej układa w życiu niż im samym. Po pierwsze myślą "fajnie, że nie tylko ja mam jakieś problemy" a po drugie dowartościowują się tym, że jednak ich życie nie jest aż taką ruiną skoro ktoś ma gorzej. Jest słynna opinia przecież o polskich cebulach co to najgorzej sąsiadowi życzą i patrzą czy ma lepszy samochód, czy lepiej zarabia itp. Tacy ludzie mają naprawdę potężne kompleksy :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Coś w tym jest. Niestety są różne typy ludzi, Twoja koleżanka jak widać zalicza się do typu osoby zazdrosnej i może nawet zawistnej. Tacy pocieszają się widząc, że ktoś ma gorzej od nich i czerpią z tego energię zachowując pozory. Gdy sytuacja się zmienia to nagle stają się źli, że u kogoś jest lepiej, a u niego cały czas tak samo. Przynajmniej wiesz, żeby nie tracić na nią czasu. Nie lepiej zająć się swoim życiem i swoimi sprawami? I tak czas mija wystarczająco szybko i niektórzy jeszcze go tracą zamiast popracować nad sobą :P 

Lepiej dobrze dobierać sobie przyjaciół, bo można się potem zaskoczyć bardzo negatywnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Florence Zachowanie tej koleżanki wygląda jakby była wampirem energetycznym. Też miałam do czynienia z takimi ludźmi, ba, dalej napotykam na swojej drodze... zwłaszcza tu w Anglii...i często są to niestety... Polacy. Jedyny sposób na takich to... po prostu jak najszybciej zerwać kontakt albo jak to nie do końca możliwe to chociaż trzymać w miarę duży dystans. ;)

 

Takie osoby karmią się nieszczęściem innych tylko żeby się dowartościować. A jak jeśli jesteś za bardzo szczęśliwa...to też znajdą sposób, żeby Ci popsuć humor. :)

 

 

 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawet Twoja własna mama nie chce, żebyś osiągnął/eła wielki, potęzny ssukces, bo boi się, że o niej zapomnisz, nie zadzwonisz itd. 

To się bierze ze strachu. Także zamiast wjazdów na takich ludzi, to współczucia, zrozumienia. 

Korzeniem każdego negatywnego działania, reakcji, emocji jest zawsze STRACH. 

Podobno istnieje tylko MIŁOŚĆ I STRACH. 

 

Nawet dzisiaj gadałem z taką piękną kobitą i jej mąż zerkał okiem jak się na mnie patrzy, bo była cała rozbawiona,był podejrzliwy. Strach, strach, strach. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Święta prawda, to powinno być uczone w szkołach.

W ten fajny sposób pozbyłem się wielu ludzi ze swojego życia. Tak uciekali, że aż się kurzyło. :) 

Chociaż ja tego tak nie nazywam - lubię mówić, że śmieci same się wyniosły. ;) 

Czy to nie cudowne - zawsze trzeba się namęczyć, żeby coś zrobić - wynieść, zamieść, pozamiatać. A tu to się robi samo - czy to nie cudowne?

Uśmiech na twarzy, dobry ciuch - w imię zasady, że buty powinny być tak czyste jak dusza tego, który je nosi, perłowy ząb lśni z daleka, wykwintne perfumy, finanse do przodu, a pasożyty i fałszywce uciekają szukać innego frajera przy którym mogą się poczuć lepsi, i którego można swobodnie poobrażać i z niego pożartować bo i tak jest słaby.

Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami. I to jest prawda.
Szczęście również chodzi parami, a czasem galopuje stadami, tylko trzeba umieć je dostrzec. ;) 

  • Like 2
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Hippie napisał:

Takie osoby karmią się nieszczęściem innych tylko żeby się dowartościować. A jak jeśli jesteś za bardzo szczęśliwa...to też znajdą sposób, żeby Ci popsuć humor. :)

Miałam kiedyś taką "koleżanke". Po większości spotkań czułam się wyssana z energii, często wręcz zdołowana. Dawno temu zerwała z nią kontakt.:) 

Godzinę temu, Messer napisał:

Mówi się, że nieszczęścia chodzą parami. I to jest prawda.
Szczęście również chodzi parami, a czasem galopuje stadami, tylko trzeba umieć je dostrzec.

Masz rację.  Na szczęście spotkałam też wartościowe osoby, takie które wspierały kiedy tego potrzebowałam i szczerze cieszyły się z jakiś sukcesów. ;)  

 

2 godziny temu, Hippie napisał:

Jedyny sposób na takich to... po prostu jak najszybciej zerwać kontakt albo jak to nie do końca możliwe to chociaż trzymać w miarę duży dystans. ;)

Staram się tak robić i pozbywać takich osób z mojego życia, ale różnie bywa, bo ciężej zerwać kontakt z kimś kto pomimo tego wszystkiego jest dla ciebie kimś bliskim...

 

1 godzinę temu, Metody napisał:

Nawet Twoja własna mama nie chce, żebyś osiągnął/eła wielki, potęzny ssukces

Akurat do mojej mamy raczej coś takiego nie pasuje, bo zawsze ciągnęła mnie w górę. Ale sporo słyszy się o toksycznych rodzicach.

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z tym stwierdzeniem bym uważała, pomimo, że jest w nim 100% prawdy.

 

,, Przyjaciół poznaje się po tym jak znoszą nasze sukcesy/szczęści"  to może być dwojako rozegrane. 

 

1. tak jak opisała @Florence

2. ludzi bywają interesowni i jeżeli wyczują, że w skutek czyjegoś sukcesu/szczęścia mogą osiągnąć profity, mogę nagle być ,, cudownymi przyjaciółmi"

Edytowane przez Sitriel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie rozumiem osobników, którzy zazdroszczą czegoś komuś? Po co to? Sąsiad kupił Ferrari? Fajnie mieć takiego sąsiada, jak będę w potrzebie to szybko mnie zawiezie do dentysty, na przykład. Generowanie zazdrości względem drugiej osoby oznacza ogromna utratę swojej energii. Nie służy to tobie. A jeżeli skupiasz się na kłopotach innych osób, to z automatu nie skupiasz się na sobie bo nie masz już na to czasu. Dla mnie to nielogiczne ale mogę się mylić, mam dopiero kilkadziesiąt wiosen na karku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 minut temu, Magician napisał:

Nie rozumiem osobników, którzy zazdroszczą czegoś komuś? Po co to? 

Zazdrość to jest mechanizm obronny psychiki.
Osobnik zazdroszczący uważa podświadomie, że nie da rady tego osiągnąć / jest niegodny /  przerasta go to / to nie dla niego.

To co widzisz na zewnątrz, to osoba która aż się gotuje, najczęściej ze złości, z powodu iluzji własnej niewystarczalności.
Natomiast to, co się dzieje w środku takiej osoby to jest ogromny ból, z którym człowiek nie może sobie poradzić - bo nie wie jak.
Najczęściej osobnik jest zbyt dumny, aby sięgnąć po wiedzę czy pomoc fachowca, i sobie pomóc.

Nie ma za bardzo po co ich sztyletować ostrymi językami, raczej zrozumieć ich ograniczenia psychiczne i współczuć - czy już nie są skrzywdzeni za to, że czują takie katusze? Po co dobijać.

Tłumaczenie logiczne nic nie pomoże, bo to tkwi głęboko w człowieku, a jak pewnie wiesz, podświadomość nie mówi językiem rozsądku.

Dlatego zazdroszczą ci, którzy czegoś nie mają, a bardzo by chcieli. Gdybyś miał wiele milionów, to zazdrościłbyś, że ktoś dostał premię w pracy? No proszę Cię. Znowu Janusz, który premii nie ma aż się zaczerwieni i napuszy ze złości.
Również z tego powodu pod zdjęciami kulturystów jest tyle hejtu: "uuu, sterydziarz, powiedz ile walisz koksu w dupę a nie" - czytaj: chciałbym taką sylwetkę jak ty masz, ale nie dam rady jej osiągnąć, to muszę ci zrobić krzywdę za uczucia, które wywołał we mnie widok twojego ciała".

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

10 minut temu, Messer napisał:

Zazdrość to jest mechanizm obronny psychiki.

Zgoda, tak działa większość ludzi na tej planecie. I wiem, że logika tu nie ma większych szans. Ale są anomalie podświadomości, która cieszy się z czyjegoś sukcesu. Ale jeśli ten mój sąsiad ma 450-konną brykę, to ja mu nie przebiję opon gwoździem. Chętnie się z nim zakoleguję, a może mi podpowie jak zrobić kasę aby kupić takie auto. Ja i moje ukryte drugie ja jesteśmy pragmatyczni. Tym bardziej, że moje "ferrari" z prestiżowym znaczkiem na masce ma ledwie 150 koni.

Ale masz rację, są osoby nawet w najbliższej rodzinie, gdzie im się dupa gotuje kiedy coś się komuś udało.

A Januszy nie tykaj, płodzą dzieciaczki, płacą alimenty, oni pracują za najniższą krajową na nasze emerytury. Hehe, pozdro bracie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Magician Niby tak, ale nie każdy myśli w taki sam sposób. Jak człowiek czuje się niegodny, to po co ma się pytać kogoś kto coś ma - większość już z góry zakłada, że się nie uda. Stąd ten ścisk.
Dlatego nawet nie próbują NIC zrobić ze swoim życiem - no bo po co, pytają. I tak wszystko strzeli c**j, to po co coś robić.
Sytuacja patowa.
Pozdro bracie, pozdro, trzymaj się. :D 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Messer,jest ponad 7 miliardów ludzi na tej niebieskiej pięknej planecie. Każdy myśli inaczej, aczkolwiek większość myśli tak samo, to jest bardzo ciekawe. Dopierdolić bliźniemu swojemu. Ten Kowalski to kurwa złodziej, wille ma z basenem. Pewnie nakradł albo oszukał na VAT. Napiszę donos do skarbówki. Nie, to znowu marnowanie swojej cennej energii. I czasu.

A jeżeli ktoś rano wstaje i od razu myśli, że nic znowu mu się nie uda, to mu się nie uda. Tak jak myślisz to tak będzie, to czysta fizyka. Ktoś kto jest negatywny a priori, to tylko takie zdarzenia będą go spotykać. Nie ma innej możliwości.

Ja wczoraj wstałem i nie czułem do nikogo złości. A wieczorem? Nagroda. Trójka w lotto. 24pln. Teraz jestem krezusem. Stać mnie na grahamki i kilo salcesonu. Yeah.

  • Haha 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A kto jest nam przyjacielem?

Jeszcze do niedawna uważałam, że przyjaźnie są na dobre i złe. Teraz z perspektywy czasu wiem, że przyjaźnie są ulotne. A moja definicja przyjaźni jest taka, że przyjaciel zawsze czeka z otwartymi ramionami. 

Nie chodzi o pomoc w biedzie czy w dostatku bo w takich sytuacjach znajdzie się ktoś z boku kto również pomoże/ wysłucha/ doradzi. Ale też z czasem nauczyłam się liczyć tylko na siebie i jest to fajne. Jest źle- mam siebie, jest dobrze- mam siebie. Ale najmilsze dla mnie jest, że piszę do kogoś zaraz będę i wspólnie spędzamy czas wg wspólnych upodobań. To jest dla mnie przyjaźń. Gdy dwie osoby nie spotykają się by obgadywać/ rozmawiać notorycznie o problemach. Taka równowaga i same pozytywne emocje.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, Lalka napisał:

A moja definicja przyjaźni jest taka, że przyjaciel zawsze czeka z otwartymi ramionami. 

I ilu masz tych przyjacieli? :D 

Moja definicja przyjaciela polega na tym, że to jest osoba, o której mogę powiedzieć wiele. Bardzo wiele. I nie zostanę wyśmiany, nie zostanę poczęstowany spojrzeniem z ukosa, i co najważniejsze, nie poleci z cenną informacją przekazywać jej dalej.
Po tym zrobiłem gruntowną inwentaryzację w mojej głowie, kto jest kim, i na co mogę sobie z ludźmi pozwolić.

I wiesz co wyszło? Mimo wielu ludzi, których znam - nie mam ani jednego przyjaciela. :D 

  • Like 1
  • Dzięki 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Uczucie o którym tutaj piszecie, to nie jest zazdrość, tylko zawiść.

Zazdrość jest naturalnym i zdrowym uczuciem, które nas często motywuje do działania lub źle pokierowane przeradza się w zawiść.

Nie wierzę, że nigdy nie odczuwacie nawet ukłucia zazdrości. Cały czas żyjecie w nirwanie?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moja definicja jest taka, że nie ma przyjaźni - jest się samemu. To jest tylko iluzja, w którą wierzymy, a rzeczywistość sama się obnaża. I choćby się nie wiadomo jak starać, przychodzi moment i dostaje się nóż w plecy. I lepiej mi samej, bo przynajmniej nie boli, że ...., ach...

Godzinę temu, Messer napisał:

Mimo wielu ludzi, których znam - nie mam ani jednego przyjaciela. :D 

Wyjąłeś mi to z ust. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

24 minuty temu, Heniek napisał:

Nie wierzę, że nigdy nie odczuwacie nawet ukłucia zazdrości. Cały czas żyjecie w nirwanie?

Pewnie, że zazdrość nieraz towarzyszyła nam w życiu. Tylko w moim wykonaniu to wyglada tak: czemu nie ja, też bym tak chciała, ech szkoda że nie ja, nawet czasem jest smutek....  Też tak chce/to chcę....ale nie jest to nigdy ,,kur..a czemu on/ona/ oni/one"

 

 Tym się różni zazdrość od zawiści

 

Edytowane przez Sitriel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 godzinę temu, Messer napisał:

Moja definicja przyjaciela polega na tym, że to jest osoba, o której mogę powiedzieć wiele. Bardzo wiele. I nie zostanę wyśmiany, nie zostanę poczęstowany spojrzeniem z ukosa, i co najważniejsze, nie poleci z cenną informacją przekazywać jej dalej.

Moja jest podobna i raczej jestem nieufna. :) Znajomych, koleżanek, kolegów mam sporo, ale jednak jest tylko jedna sprawdzona osoba której ufam w 100% - nigdy mnie nie zawiodła, nie oceniała. :) Może jeszcze pewnemu koledze mogę się zwierzać, bez obaw oceniania, ale wiem że nie mogę na niego liczyć tak jak na moją przyjaciółkę.

  • Like 1
  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

28 minut temu, Heniek napisał:

Powtórzę jeszcze raz. Zazdrość to nie zawiść.

A kto napisał, że to jest to samo?

Jak najbardziej zgadzam się z Tobą, Ty podałeś wikipedii wyjaśnienie, ja swoje własne.

 

 

20 minut temu, Florence napisał:

Moja jest podobna i raczej jestem nieufna

Podzielam, nie można oczekiwać niemożliwego. Sam wiesz ile można po kim się spodziewać, a nie oczekiwać bezwarunkowego oddania.

Edytowane przez Sitriel
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miałem niestety okazję poznać takie osoby.

Startowaliśmy z jednego pułapu lata temu (zawodowo), teraz jesteśmy w zupełnie innych miejscach. Żeby było zabawniej, w moim życiu akurat jest tak że kompletnie wszystko zawdzięczam swojemu ciężkiemu zapierdolowi w świątek piątek i niedziele, natomiast kolega jest zdania, że żeby coś osiągnąć to trzeba mieć układy, znajomości albo pomoc rodziny. Żeby było zabawniej, jedyną osobą z naszego grona która taką sytuację miała jest właśnie on. Kiedyś myślałem, że jesteśmy przyjaciółmi, ale w miarę jak nasza sytuacja materialna się rozwarstwiała stopniowo stracił zainteresowanie. Myślę, że odczuwałby to mniej, gdyby nie utrzymywał swojej panny, ale to inna sprawa;)

 

Czasem dajemy się też zmylić i uważamy go za przyjaciela, bo możemy mu opowiedzieć o swoich problemach. Jednak potem okazuje się, że taka osoba lubi o nich słuchać, bo dowartościowuje się tym, że "inni mają gorzej". Wtedy jednak są przy Tobie. Co pozornie paradoksalne, zaczynają się oddalać i denerwować się, gdy u Ciebie wszystko jest na dobrej drodze i zaczyna Ci się wieść. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.