Skocz do zawartości

Najbardziej dyskryminowana "mniejszość"


Ksanti

Rekomendowane odpowiedzi

13 hours ago, Mapogo said:

1. Jakie wybieracie kobiety?

Szczupłe z dużymi cyckami. Ostatecznie po prostu szczupłe. Twarzowe. Zgrabne. Wysportowane. Bez nałogów.

 

13 hours ago, Mapogo said:

Czy któremuś z Was udało się stworzyć głębszą relację z ekstrawertyczką? Czy jest w ogóle sens angażować się w relacje przyjacielskie czy też seksualne z bardziej przebojowymi kobietami czy też na starcie uważani jesteśmy za nieśmiałych i słabych? Jeżeli któremuś introwertykowi udało się bzykać ekstrawertyczki to jak długo to trwało, komu bardziej zależało i kto zakończył znajomość?

 Tak. Jest różnica między byciem nieśmiałym, a introwertycznym. Introwertyk nie robi wokół siebie szumu, ale potrafi być asertywny, elokwentny, zdecydowany i stanowczy. Jak do tego wygląda jako tako (nie chudzielec i nie grubas) to jest spoko. 11 lat aż w końcu dałem sobie spokój, bo nie mogłem wytrzymać ciągłego brzęczenia mi nad uchem.

 

13 hours ago, Mapogo said:

Jak reagujecie na zaproszenia od znajomych? Często odmawiacie? Mam swoją grupę znajomych, ale często zdarza mi się rezygnować ze spotkań, ponieważ nie mogę w trakcie wytrzymać dłużej niż 2 h i źle się czuję w większej grupie, po prostu uchodzi ze mnie powietrze, tracę energię i nie jestem w stanie się skupić.

O ile zaproszenie nie dotyczy czegoś, co mnie kompletnie nie interesuje, to raczej przyjmuję, o ile tylko czas pozwala. Uważam, że lepiej iść i ewentualnie się zmyć, niż nie iść i stracić szansę na dobrą zabawę i wyjść przy tym na gbura/odludka/malkontenta itp. Jak nie mogę wytrzymać, to się żegnam i wychodzę, mówiąc, że jestem zmęczony i muszę iść w kimę. Czasem jak widzę, że nikomu to nie zrobi różnicy, to po prostu wychodzę. Moi znajomi są do tego przyzwyczajeni i szanują to. Dość często przed imprezą ucinam sobie drzemkę, żeby podładować akumulatory.

 

13 hours ago, Mapogo said:

Miejsca i sposoby poznawania nowych osób. Mam z tym problem i nie wiem, jak to rozegrać. W rozmowie 1na 1 jakoś sobie radzę, chociaż brakuje mi przebojowości i błysku, więc ma to często postać oficjalną, poważną i zapewne nudzącą rozmówcę, ale zakładam, iż muszę poznawać ludzi i korzystać nawet na płytkich relacjach. Jakie macie patenty na zdobywanie znajomości?

Miejsce nie gra roli. Źle myślisz. Większość osób, kiedy do nich zagadasz, czuje się atrakcyjna/doceniona/zauważona, że w ogóle do nich zagadujesz. Podświadomie odbiera to jako sygnał, że ich polubiłeś i chce na to zasłużyć. Wielu chciało by zagadać do Ciebie, ale nie ma śmiałości. Zagadując do kogoś stawiasz się w roli tego bardziej śmiałego, towarzyskiego i jesteś idolem tego, do kogo zagadujesz, bo ten ktoś też chciałby być taki śmiały i wygadany. Upraszczam, ale tak to działa. Najważniejsze jest po prostu zagadać, mało ważne jak. Mój kumpel zwykł na imprezach zagadywać słowami 'chcesz się rżnąć?' - skuteczność 1/10, więc prawie na każdej imprezie zaliczał, a po pysku nigdy nie dostał.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W temacie, natknąłem się na kolejny ciekawy artykuł. Może nie jest prawda objawioną ale coś można z tego wywnioskować. Ostrzegam, że język może kłuć w oczy. Wklejając postanowiłem pominąć kilka z mojego punktu widzenia niepotrzebnych akapitów.

https://jarek-kefir.org/2016/07/30/dla-introwertykow-i-niesmialych-najpotezniejszy-sekret-relacji-miedzyludzkich/

 

 

Zacznę od razu, bez zbędnego pierdolenia. Proszę byście korzystając z tych porad, nieśli ludziom światłość i radość, zamiast ciemność i ból. Wielu z Was czytających te słowa nie zdaje sobie sprawy, w jak wielkim piekle żyją ludzie.

Pierwsza najważniejsza tajemnica relacji międzyludzkich to ekstrawertyzm, śmiałość i pewność siebie. Większość ziemskich drzwi otwierają te trzy cechy. W sieci aż roi się od poradników jak stać się takim pewnym siebie ekstrawertykiem. Wszystkie podręczniki podrywu i uwodzenia można podsumować zaledwie dwoma słowami: „bądź ekstrawertykiem„.

No nad tym nie ma dyskusji. Dzisiejszy świat kapitalistycznego niewolnictwa bardzo ceni sobie improwizację i ściemę nazywaną ekstrawertyzmem. Kiedyś jeszcze przed wojną nie używano słowa ekstrawertyzm. Cechę tę nazywano niepejoratywnym określeniem: „krasomówstwo„. Miało ono raczej negatywny wydźwięk. Kojarzono je z z różnym nieciekawym elementem społecznym: ze złodziejaszkami, oszustami matrymonialnymi, cyganami, cyrkowcami, ulicznymi grajkami itp. Dziś w dobie korporacji i small-talków krasomówstwo urosło do jedynej akceptowalnej normy społecznej. W końcu rdzeń gospodarki przestawiono na nieustanne i niekończące sprzedawanie ludziom różnych gówien, których nie potrzebują, i które psują się bardzo szybko. A to wymaga super-ekstrawertyzmu.

 

Ekstrawertyków jest w społeczeństwie mniejszość, a przypuśćmy że Ty jesteś introwertykiem lub wręcz neurotykiem. I w tym momencie wszelkie coachingi, podręczniki podrywu, rozwoje osobiste, tezy mistrzów new age są nieskuteczne. Dlaczego ryzykuję tak skrajną i odważną tezę? Już tłumaczę. Coachingi, rozwój osobisty, a także o dziwo książki mistrzów new age (Osho itp) pisane są dla tych, którzy jakiś sukces już osiągnęli. Ale albo chcą mieć jeszcze więcej, albo delikatnie powinęła im się noga. Wtedy rozwiązań jest od groma.

Ale gdy jesteś na samym życiowym dnie i potrzebujesz zmiany systemowej – wtedy praktycznie znikąd nie ma pomocy. Nie pomoże Ci ani Mateusz Grzesiak, ani guru podrywania, ani Osho ani Tolle. Ich rady zwyczajnie nie zadziałają. Jest naprawdę niewiele systemów przygotowanych na zaczynanie od samego zera, po przeżyciu wewnętrznego umierania. Autorzy takich systemów to: Vadim Zeland, Dymitr Wereszczagin, mogą pomóc także: Joe Vitale i Franz Bardon.

Zaś o klasycznej, akademickiej psychologii zapomnij zupełnie. Płacisz tam kilka lat za rezultat który nie nadchodzi lub jest niewielki. Wielu psychologów mówi wprost – terapia trwa do końca życia. Niczym leczenie przez koncerny farmaceutyczne. I farmaceutyka i akademicka psychologia jest kontrolowana przez tych samych ludzi. Przez zawładniętych doktryną materializmu „jajogłowych„.

 

Dobrze, przypuśćmy że jednak jesteś tym introwertykiem, tak jak wielu. I przypuśćmy, że jak większość masz jakieś traumy, lęki, zahamowania. I co robić? Jak żyć, premierze? Od razu napiszę, że walka ze sobą i zmienianie siebie w sensie stricte jest bez sensu. To gwałt zadany własnej osobie. Dusza tego nie rozumie, chowa się, zamyka w sobie, marnieje, bo jest tłamszona i zmuszona do bycia w niezgodzie ze sobą. Nawet ja pisząc czasami słowa: „możesz zmienić tylko siebie, a nie świat” nie mam na myśli siłowego zmieniania siebie.

Nie zmienisz swojej nieśmiałości ani swojego introwertyzmu, jeśli będziesz to robił na siłę. Co możesz zrobić? Trzeba działać niejako naokoło, wprowadzić konia trojańskiego do systemu. Postępowanie z podświadomością to jak przekonywanie pięciotonowego słonia z zawiązanymi oczami, by bezpiecznie opuścił skład porcelany. Otóż nie walcz ze swoimi cechami, przestań ich nienawidzić. Jeśli będziesz walczyć z nieśmiałością i za wszelką cenę próbować ją ukryć – to ona nasili się jeszcze bardziej i będzie jeszcze bardziej widoczna.

Każda cecha negatywna ma swój pozytywny odpowiednik, swoją pozytywną stronę. Ekstrawertycy i ludzie śmiali najczęściej są egoistami, mówią tylko o sobie i nie umieją słuchać. Introwertycy i nieśmiali odwrotnie – mają oni niesamowitą umiejętność słuchania. W dobie gdy każdy mówi o sobie i gdy każdy interesuje się sobą, dobry i uważny słuchacz jest na wagę złota. Ja umiem słuchać. Ta umiejętność pozwoliła mi poznać świat od tej drugiej, zakazanej i skrzętnie ukrywanej strony....

 

Jeśli oceniasz, osądzasz, potępiasz, obrażasz – nigdy nie zobaczysz więcej niż to, co ludzie kłamią oficjalnie. Czy to w pracy, czy na facebooku, czy na rodzinnych spotkaniach. Ludzie będą to wyczuwali i będą się zwyczajnie bać mówić Ci prawdę. Prawda o tym że miało się traumę, że zbłądziło się, że chorowało się, że przyszło niespełnienie i rozgoryczenie – nie jest pożądana i jest przez ludzi skrzętnie ukrywana. Jeśli masz kobietę i jeśli jeszcze nie pozbyłeś się tych brzydkich, samczych cech, to ona się będzie Ciebie zwyczajnie bała.

Nie dowiesz się wielu rzeczy – np jakich urozmaiceń w seksie lubi, lub ilu partnerów miała. Będziesz miał to, co sam wyrzygujesz światu – konserwatywny seks w pozycji na kłodę, bo ona będzie bała posądzenia o niemoralność. Bo to, co dajesz światu, to otrzymujesz – w takiej lub innej formie. A urozmaicenia ona zachowa dla kochanka – otwartego, nie konserwatywnego i unikającego osądzania i potępiania. To kolejna życiowa prawda, ukrywana tak bardzo, że za jej wypowiedzenie można wręcz dostać w mordę od oburzonego „prawilniaka„.

Co mogą zrobić jeszcze ludzie nieśmiali? Wykorzystać następujące fakty:
-ludzie żyją w swoim własnym więzieniu umysłu. Twoje wady jak i Twoje zalety są dla nich na odległych miejscach, na miejscu pierwszym są dla nich oni. Wady wyśmiewają wtedy jeśli tworzysz wokół tych wad negatywną polaryzację. Czyli wtedy gdy ich nie lubisz lub próbujesz je za wszelką cenę ukryć;
-ludzie paplają o niczym, mówią głównie o sobie, interesują się sobą, nie umieją słuchać, potępiają i osądzają;

Jedną z najpotężniejszych technik wpływu na innych, którą mogą od razu zastosować nieśmiali i introwertycy, jest skierowanie uwagi z siebie na innych. Zamiast szarpać się z sobą i z całym światem, wprowadź konia trojańskiego do systemu. Pozwól drugiemu człowiekowi się wygadać. Zapytaj go o jego emocje, odczucia, przeżycia. Ale także o obawy, lęki, przemyślenia, wnioski. O to, co go ciekawi, wzrusza, oburza. Daj drugiemu człowiekowi swoją uwagę i zaspokój poczucie jego ważności. Czego bowiem ludzie oczekują od partnera – czy to w rozmowie, czy w dowolnej innej relacji?

 

Oczekują od niego dowartościowania, potwierdzenia swojej ważności. Potem wygadania się. Chcą potwierdzenia tych słów: podobam się, wywołuję zainteresowanie, coś znaczę, jestem szanowany, nie jestem gorszy niż inni, jestem doceniony. Wcale nie trzeba prawić wielu komplementów i innych kalumni, choć nie zaszkodzi od czasu do czasu, z umiarem. Jeśli będziesz próbował zainteresować innych swoją osobą – to niewiele z tego wyjdzie. Z tej prostej przyczyny, że drugi człowiek jest po prostu zainteresowany samym sobą. Bardzo hardcorowo wygląda to na przykład na randkach. Kobiety mogą opowiedzieć wiele historii, jak facet cała randkę opowiadał o sobie, o swoim nudnych dla niej hobby (wiadomo, samochody, sport itp). Czy próbował zaimponować jej swoim statusem – nie tylko finansowym.

Nie ma na takich randkach przepływu energii, tej magicznej polaryzacji, więc kobiety się nudzą i nie decydują na kolejne spotkanie. A wystarczy tylko zwrócić uwagę na emocje kobiety, dać się jej wygadać, i odpowiednio te emocje wzmagać. Jeśli zaspokoisz potrzebę ważności człowieka, to przymknie on oko na Twoje wady. Każdy chce tylko mówić o sobie, każdy chce zaistnieć. Inaczej: każdy chce brać, najczęściej nic od siebie nie dając. Więc jeśli Ty dasz takiemu człowiekowi trochę swojego zainteresowania, a więc swojej energii – otrzymasz jeszcze więcej. Jest to trochę paradoksalne, ale na głębszym, ezoterycznym poziomie – bardzo logiczne.

Jest to jedna z większych tajemnic i jednocześnie konspiracji psychologii. Ukrywany jest ten bardzo prosty fakt, że ludzi mało interesują Twoje zarówno wady, jak i zalety. Że mało ich interesuje jaki mądry jesteś i ile to nie przeżyłeś. Że bardziej interesuje ich własna osoba i potwierdzenie swojej wartości, ważności. I że gdy skupisz się na innych i dasz im to, czego oczekują od rozmówcy, to przymkną oni oko na Twoje wady, i nieraz i nie dwa zrobią to, czego oczekujesz Ty. Na zasadzie wzajemności – bo wtedy siły rządzące światem będą w potężny sposób działać na Twoją korzyść. Pomyślcie tylko.

 

Gdyby tę prawdę ujawniono, to cała idea siłowego, przemocowego zmieniania siebie (coaching, psychologia) poszłaby do wymiany. Nie gwałć siebie i swojej natury. Nie zmieniaj się na siłę i z przymusem. Ale pomagaj urzeczywistniać się potencjałowi, który już posiadasz. Gdy natura jedną cechę odbiera (np ekstrawertyzm) to zawsze daje człowiekowi cechę, dzięki której może on zyskać przewagę, jeśli pozwoli się jej urzeczywistnić. Jak widzisz, wcale nie trzeba ukrywać nieśmiałości i uczyć się pierdolić o niczym, jak to robią ekstrawertycy. Możesz próbować przebić głową mur, owszem. Może Ci się nawet uda.. Ale co będziesz robił w sąsiedniej celi? Po prostu wstań i wyjdź – drzwi są otwarte na oścież. Zawsze.

Powiem więcej.. Często jest tak, że człowiek-gwiazda, ekstrawertyk który błyszczy pod każdym względem, przyćmiewa i onieśmiela innych swoją zajebistością i swoimi zaletami. Inni ludzie w jego towarzystwie wręcz marnieją, są przytłoczeni i czują się niepełnowartościowo. Bo taka osoba mówi zazwyczaj o sobie – a więc zabiera energie, mało oddając. A inny człowiek ocenia co on sam znaczy obok takiej ekstrawertycznej gwiazdy. Często stwierdza, że przy jego blasku blednie, i nie może się do niego równać. To jest rozwiązanie odwiecznej zagadki – dlaczego piękne i jednocześnie mądre kobiety mają trudność w znalezieniu partnera.

Jeśli zrobisz to, co opisałem – ale szczerze, życzliwie, bez osądzania, potępiania, nienawidzenia – to pozyskasz drugiego człowieka. Zrezygnowałeś na wstępie z wyeksponowania swoich zalet. Zrezygnowałeś z pokazania swojej osobowości, i pozwoliłeś zaprezentować się osobowości Twojego rozmówcy. W rezultacie zaspokoiłeś jego ważność i poczucie wartości, i.. zyskałeś wiernego rozmówcę, czasami także przyjaciela czy nawet miłość. Zyskałeś więc to, z czego na wstępie zrezygnowałeś. Zawsze sprawdza się zasada, że jak panicznie i gorączkowo chcesz coś osiągnąć, to cały świat się temu sprzeciwia i tego nie osiągasz. Tutaj także się to sprawdza, jeśli gorączkowo pragniesz zwrócenia uwagi i uznania innych, np poprzez ukrywanie swojej nieśmiałości.

Jest to rada którą mogą realnie wcielić w czyn nieśmiali introwertycy. Większość porad, jak już wiesz, konstruowana jest dla tych, którzy mają co najwyżej niewielki problem. I w tym tkwi rozwiązanie kolejnej tajemnicy – dlaczego coaching nie działa, dlaczego terapia przynosi niewielkie rezultaty, i dlaczego rady mistrzów new age trafiają kulą w płot.

 

Co o tym sądzicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

21 godzin temu, Adams napisał:

Tak. Jest różnica między byciem nieśmiałym, a introwertycznym. Introwertyk nie robi wokół siebie szumu, ale potrafi być asertywny, elokwentny, zdecydowany i stanowczy. Jak do tego wygląda jako tako (nie chudzielec i nie grubas) to jest spoko.

Zgadzam się. Ja jestem takim introwertykiem, wypisz wymaluj, od urodzenia, a nawet od chwili poczęcia. Adams, zbójniku, opisałeś mnie i obnażyłeś mój charakter a tak chciałem być tu incognito. Dodam jeszcze, że introwertycy często nie mają konta na pejsbuku ani na innym portalu społecznościowym. Nie potrzebują lajków, poklasku, atencji, dowartościowania sztucznego, nie potrzebują sobie robić selfików w windach czy innych dziwnych miejscach. Dodam też jeszcze, że panie są zawsze zaciekawione takimi panami. Kim jest ten człowiek? Niczym się nie chwali, nie jest zdesperowany na poznanie kobiety, mimo że kawaler. Jeżeli się zorientują, że nie jest przegrywem, dobrze mu się wiedzie, jest zadowolony z życia, to tym bardziej chcą wiedzieć i poznać tego dziwnego pana. To bardzo dziwny pan, nie szuka kobiety i nie traktuje jej jako nagrody życiowej. Feministka z TVN oczywiście powie, że jestem płytki emocjonalnie i boję się kobiet. Nie, nie boję. Po prostu ona mi nie jest do szczęścia potrzebna. Jeśli się fajna trafi to owszem się nią zainteresuję, ale nie jest mi niezbędna. Nie wiem czemu ale większość kobiet jest na mnie wściekła.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

47 minut temu, Magician napisał:

Nie wiem czemu ale większość kobiet jest na mnie wściekła.

Być może dla tego, że ich schematy które działają na białorycerzy, nie działają na Ciebie. Przez co nie chcesz realizować ich zachcianek, ot chociażby potrzeby zapewnienia atencji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Pionier, mam wiele koleżanek, ale tylko jednej czasem przemycę jakieś antyrycerskie treści, droczę się z nią, oczywiście z umiarem, np obowiązkową intercyzą. Jaki efekt? Do przewidzenia. Tygodniowy szlaban na kontakt. Najśmieszniejsze jest to, że ona myśli że mnie każe tą tygodniową absencją. Daje mi nieudolnie do zrozumienia, że jak nie będę gadał głupot o intercyzach to ona będzie ze mną częściej się kontaktować. Ona jest przecież nagrodą. Z innymi koleżankami, z którymi gadam po białorycersku, mam kontakt codzienny. To bardzo ciekawe.

Ta koleżanka mi często mówi, ze jestem podły i że już nie napisze do mnie ani się nie spotka ze mną. Ja zawsze spokojnie wtedy mówię "jak tam chcesz". Na drugi dzień mam 5 sms z prośbą o spotkanie.

Z Marka się śmieją, że gada głupoty. Nie, ten pan mówi prawdę. Słaby samiec jest zawsze gardzony, a mocny który nie boi się odrzucenia jest zawsze w cenie.

Edytowane przez Magician
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

To taki pierwszy poziom nauki manipulacji facetami: jak idziesz po jej myśli - jesteś nagrodzony kontaktem (ciałem ostatecznie), jak nie - jesteś separowany (ostatecznie nie dotkniesz nawet). Proste jak kij i marchewka, dlatego popęd płciowy musi być MUSI jakoś kontrolowany. Gardzą tą wiedzą, bo ona jest przeciwko ich interesom. Po prostu tyle i aż tyle.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...

Introwertycy, jak często poznajecie kobiety?

 

Poznanie i utrzymanie znajomości, czyli znacie się, rozmawiacie, od czasu do czasu spotykacie na kawie, herbacie, w kinie, jedziecie w góry. Żadne utrzymanki, seks bez zobowiązań, relacje z dawnych lat. Chodzi o koleżanki, poznane na/po studiach, po dwudziestym piątym roku życia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Mapogo

Szczerze? Jest z tym do bani. Nawet jak jakimś cudem poznam to mam takie wymagania (moim zdaniem normalne), że zazwyczaj dziewczyna się u mnie nie załapie. Z dziewczynami, które nie nadają się na związek nie mam "siły" ani humoru do utrzymywania trwałego kontaktu. Generalnie to spędzam czas samemu. Jedyne co mnie martwi to przeświadczenie, że im będę starszy tym gorzej ze wszystkim w życiu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 godziny temu, Ksanti napisał:

@Mapogo

Szczerze? Jest z tym do bani. Nawet jak jakimś cudem poznam to mam takie wymagania (moim zdaniem normalne), że zazwyczaj dziewczyna się u mnie nie załapie. Z dziewczynami, które nie nadają się na związek nie mam "siły" ani humoru do utrzymywania trwałego kontaktu. Generalnie to spędzam czas samemu. Jedyne co mnie martwi to przeświadczenie, że im będę starszy tym gorzej ze wszystkim w życiu. 

 

Z racji że introwertyzm nie jest modny, (i nie posiadasz ponad przeciętnego wyglądu), wątpię, ze jakakolwiek sensowna laska zauważy ciebie.

Wszyscy mają oczy skierowane do ekstrawertyków. Introwertycy są tępieni, bo często mają większą inteligencję emocjonalną a to władzom świata się to nie podoba.

Dlatego jesteśmy uciszani i chowani w kąt.

 

Faceci mają przesrane, bo to oni muszą pokonywać swoje demony introwertyzmu. Kobiety nie muszą, bo i tak one tylko czekają, a faceci sami przychodzą i zagadują, a ona decyduje czy jest na tak, czy nie.

Laski ekstrawertyczne także mają bez problemowy dostęp do facetów i wybierają najlepszy model.

Introwertycy tego nie mają.

 

Jak z tym żyć? Musimy po prostu zapomnieć o relacjach partnerskich i skupić się na tym co daję nam radość - hobby, -praca. -przyjaciele.....

Mam podobnie i też mi ciężko....

Edytowane przez Zły_Człowiek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...
W dniu 5.03.2018 o 00:00, Zły_Człowiek napisał:

Z racji że introwertyzm nie jest modny, (i nie posiadasz ponad przeciętnego wyglądu), wątpię, ze jakakolwiek sensowna laska zauważy ciebie.

 

Czy jest sens startować do ekstrawertyczek?

 

Mam wrażenie, że jedyną opcją dla introwertyka jest szukanie kobiety jeszcze mocniej introwertycznej niż on sam. Każda inna opcja może okazać się stratą czasu.

Nie widzę związku z kobietą ekstra. To byłby koszmar dla obu stron. Facet czułby się przymuszany, a kobieta hamowana. On miałby za dużo wrażeń przez co momentalnie traciłby siły, a ona byłaby pozbawiana emocji, które ją karmią. Ktoś ma doświadczenie w takim połączeniu?

 

Poza tym mężczyźni introwertycy oceniani są bardzo negatywnie przez każdy inny rodzaj osobowości. Te same cechy u kobiety i mężczyzny są oceniane inaczej. Facet intro, spokojny, wyciszony, wyważony jest niezdarą, ciapą, nieśmiałym nieudacznikiem, a kobieta z tymi cechami miłą, wrażliwą, ciepłą duszyczką. Dodatkowo kobietom intro też marzy się facet ekstra, który o wszystko się zatroszczy i wprowadzi w świat ludzi przebojowych.

 

Nie wiem jak to ugryźć żeby się nie męczyć. Nie ma za dużo wyboru, bo przecież znudzone czterdziestki, samotne mamusie czy przytyte, zapuszczone panny to żaden wybór.

Edytowane przez Mapogo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem na takim "etapie", że poznawanie kobiet nie daje mi żadnej przyjemności. Zawsze koncentrować wolę się na osobowości - na jej osobie niż ciele, a swoje hormonalne pociągi ignoruję. Ze względu na swój wzrost, wygląd etc podobam się, jednak gdy daję oznaki niezainteresowania "tymi sprawami" (lubię być zwyczajnie przyjacielski, jak to piszecie - bardziej misiowaty), to "ona" dostaje jakby policzka w twarz, tego zwarcia styków, że wyglądam i brzmię jak "alpha", a psychicznie jestem "beta" (brak czynnika władzy u samca). Gdy eksperymentuję, mianowicie "gram" władczego, prześmiewczego zawadiakę - na efekt nie trzeba długo czekać, kobieta szybko zalewa się hormonami. Zasadniczo to nie chcę działać wbrew sobie, bo ile można grać, to nie jest zdrowe, a mając dodatkowo zdolność rozpoznawania tych schemacików kobiecej psychiki oraz manipulacji, to nie mogę czuć się komfortowo w prowadzeniu "bliższych" relacji.

Na zasadzie przyciągania się przeciwieństw (tego co nam brakuje) to tak, miałem pociągi do ekstrawertyczek, na szczęście kończył się tak szybko, jak tylko poznałem się, że ekstrawertyzm danej osoby nie łączy się ze szczególnym poziomem moralnym i empatią dla innych. 

"Nie ma za dużo wyboru, bo przecież znudzone czterdziestki, samotne mamusie czy przytyte, zapuszczone panny to żaden wybór" - Panie Bracie, a dlaczego masz w ogóle "coś wybierać"? Kobieta, seks etc nie jest warunkiem koniecznym dla "szczęścia". To powinno być twoje autentyczne pragnienie. Nie jest moim zamiarem wpajanie komuś tutaj defetyzmu, naprawdę życzę wszystkim Braciom Samcom udanych "związków".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od zawsze jestem introwertykiem. Kontakty z ludźmi są mi potrzebne, ale mogę bez nich żyć. Najlepiej spędzam czas siedząc w domu, kiedy czytam, oglądam, słucham lub gram. W zasadzie tak chciałbym przeżyć resztę życia. Praca jest tylko potrzebna do utrzymania i robienia tych rzeczy bez problemów. Samice z reguły nie lubią takich facetów. Wolą się ruszyć z domu. Natura w kwestii kobiet często się odzywa, choć już mniej niż kiedyś po tych wszystkich niepowodzeniach z nimi związanych. Wolałbym się nimi w ogóle nie interesować i mieć święty spokój. Może kiedyś dojdę do takiego etapu, że będę miał totalnie wyje..ne na nie. A w wieku 50 lat (jak dożyje przy obecnych chorobach i stresie) powiem sobie "Nie żałuję, że nie założyłem rodziny". To byłby dla mnie najbardziej korzystny scenariusz.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

8 godzin temu, AdamPogadam napisał:

Jestem na takim "etapie", że poznawanie kobiet nie daje mi żadnej przyjemności.

Kurde mam dokładnie to samo. Powodem jest to, że od nowa trzeba stale kogoś poznawać, a może coś się nie podobać, więc to taka strata czasu, energii i destabilizacja emocjonalna. Obawa przed wystawieniem, zranieniem, spotkaniem kolejnej nieodpowiedniej osoby, w końcu przeświadczenie, że to wszystko jest bez sensu. Ekstrawertyk raczej z samej natury będzie bawił się poznawaniem jakichkolwiek ludzi i tak łatwo się nie zrazi do dalszych poszukiwań. Jest to jeszcze mocniejszy czynnik obciążający dla ludzi sensytywnych. Ostatnio linkowałem ale zrobię to jeszcze raz w ramach tego tematu. Z filmiku jasno wynika, że hormony sterują kierunkiem na linii monogamia - poligamia. Wydaje mi się, że introwertycy zazwyczaj będą bardziej skłonni w stronę monogami z racji tego co napisałem. Poniekąd introwersja jest spowodowana działaniem mózgu i hormonów, więc zapewne to wszystko ładnie można połączyć w całość. Jednak jak wiadomo ciężko aby zawsze wszystko było zero jedynkowe.

 

 

8 godzin temu, AdamPogadam napisał:

Zawsze koncentrować wolę się na osobowości - na jej osobie niż ciele, a swoje hormonalne pociągi ignoruję.

Ja słucham jednego i drugiego. Zarówno osobowość jak i wygląd muszą odpowiadać inaczej prędzej czy później to jebnie.

 

8 godzin temu, AdamPogadam napisał:

Na zasadzie przyciągania się przeciwieństw (tego co nam brakuje) to tak, miałem pociągi do ekstrawertyczek, na szczęście kończył się tak szybko, jak tylko poznałem się, że ekstrawertyzm danej osoby nie łączy się ze szczególnym poziomem moralnym i empatią dla innych.

U kobiet jest taki problem, że mogą być empatyczne a zarazem wątpliwe moralnie. Co potrafi wprowadzić mężczyzn w błąd i złą ocenę sytuacji. Empatia to umiejętność współodczuwania co inny człowiek odczuwa. Oczywiście nie oznacza to, że jeśli ktoś ma taką umiejętność to jest dobrą moralnie osobą. Kobiecy zestaw cech przetrwania wzbogacił kobiety w neurony lustrzane dzięki czemu lepiej znają się na sztuczkach manipulacyjnych, mowie ciała i właśnie naśladowaniu innych i współodczuwaniu. Wydaje mi się, że u mężczyzn empatia idzie w parze z silnymi wartościami moralnymi, natomiast u kobiet zazwyczaj to jedynie "mechaniczna" zdolność.

 

Drugi aspekt - ekstrawertyk (z wykluczeniem skrajności takich jak narcyz czy socjopata) sprawia wrażenie empatycznego chociaż wcale nie oznacza, że taki rzeczywiście jest. Po prostu człowiek na serio nabiera się na te wszystkie sztuczki mowy ciała, szerokiego uśmiechu, gadatliwości itd, które ekstrawertyk ma przeważnie w zestawie cech biologicznych... No w sumie mówi się, że ok. połowa to geny, połowa wychowanie. Wyobraźcie sobie amerykańskich coachów, kapłanów lub polityków, kiedy przemawiają - właśnie o ten typ zachowania mi chodzi. Czy widzicie w nich szczerość i czy łatwo wyczytać kłamstwo z ich zachowania? Moim zdaniem dla kogoś kto nie zajmuje się mową ciała będzie jednak ciężko. W tej grze aktorskiej jest pełno fajnych powierzchownych komunikatów jednak prawdziwe intencje są niewidoczne i rozmyte gdzieś z tyłu. Introwertyk natomiast jest prostolinijny przez co nieraz sprawia wrażenie gbura, jednak w o wiele bardziej bezpośredni sposób wyraża swoje intencje. Można założyć, że bezpieczniej jest mu zaufać mimo, że nie bawi się w przybieranie maski. Jeszcze raz, u kogo łatwiej wyczytać intencje? U skromnego informatyka, który jest nerdem czy poważnego biznesmana/ polityka, który żyje w agresywnym środowisku i musi umieć się kamuflować? Do tego drugiego środowiska raczej nie idą zwykli introwertycy. 

 

 

Ja osobiście mam mieszane odczucia co do ludzi ekstrawertycznych, ale oczywiście nie każdy jest fałszywy. Introwertycy często sprawiają złe pierwsze wrażenie ale jeśli pozna się ich bardziej to może sie okazać, że są spoko (wykluczam osoby z poważnymi schorzeniami psychicznymi). Z własnych obserwacji wyposzczególniłem dwie grupy typowych ekstrawertyków jakich w życiu spotkałem. Opiszę ich osobowość kilkoma cechami: bardzo ale to bardzo dużo mówi, lubi być w centrum uwagi, zaczepia i inicjuje rozmowy w grupie, sprawia wrażenie empatycznego, jest takim pozytywnym wariatem i wszędzie go pełno itp. Spotkałem na swej drodze conajmniej kilka-kilkanaście osób, które przejawiały 100% podobnych cech. Niestety co do połowy z nich kiedy poznałem ich nieco bardziej to okazali się być bardzo toksycznymi ludźmi (przynajmniej dla mnie). Dosłownie przytłaczali swoim towarzystwem i zabierali "przestrzeń". Mimo, że sprawiali wrażenie miłych i empatycznych wyczuwałem u nich lekką pogardę i chęć dominacji. Dlatego zawsze trzymam spory dystans do ludzi "fajnych" znaczy ekstrawertycznych. "Pod złotem może kryć się plastik". Na koniec dodam, że z ang. bycie "cool" rzeczywiście ma związek z byciem chłodnym. Chodzi tutaj o chłód a raczej dystans emocjonalny i nie przejmowanie się niczym. W tej definicji introwertyk z natury nie może być fajny bo silniej odczuwa bodźce, więc bardziej się przejmuje :)

 

Co do dziewczyn ekstrawertycznych to raczej były wobec mnie miłe i przyjacielskie. Związek to już inna para kaloszy, nie byłem z taką więc się nie wypowiem. Lecz mam pewne podejrzenia, że to niezbyt dobra mieszanka. Ekstrawertycznych dziewczyn nie unikam, powiem więcej, że lubię ich towarzystwo. Jednak do ekstrawertycznych mężczyzn mam spory dystans (mniej więcej połowa z tych jakich poznałem miała na mnie zdecydowanie negatywny wpływ). Możecie też podzielić się własnymi doświadczeniami. 

 

7 godzin temu, verde napisał:

Samice z reguły nie lubią takich facetów. Wolą się ruszyć z domu.

Gdybyś podświadomie jako introwertyk nie wyczuwał zagrożeń na zewnatrz to też byś więcej wychodził. Introwertyzm to w dużym uproszczeniu nic innego jak archaiczny mechanizm, który w prehistorii chronił życie naszym przodkom przed niebezpieczeństwem. Przynajmniej tak mówią teorie naukowe. [Swoją drogą to pośrednio dowodzi, że bety musiały się rozmnażać na potęgę skoro nas tak dużo :P] Za to ekstrawertycy/ samce alfa przez swoją pewność siebie i bezmyślne gnanie do przodu zazwyczaj młodo ginęli zjedzeneni przez "królika" szablozębnego :) Introwertyzm da się trochę załagodzić poprzez podnoszenie swojej pewności siebie (wygląd, pieniądze, siła) co zwiększa strefę komfortu. Dla introwertyków jest to MEGA ważna rzecz - POWIĘKSZANIE STREFY KOMFORTU. Tak wiem wiem, "wyjdź poza strefę swojego komfortu" jednak zauważcie, że większość książek o samorozwoju ma narracje jakoby każdy na świecie był naturalnym ekstrawertykiem :) Te rady dla jednego będą cenne i sprawdzą się w realu a dla drugiego gówno warte i mogą nawet zaszkodzić. Introwertyk musi budować sobie coraz większą strefę komfortu (nie znaczy wycofywać się)/ musi tworzyć dalekie przyczułki np. w pracy. Rozumiem przez to tyle, że trzeba kształtować miejsca tak aby odpowiadały energetycznie. Introwertykowi bardzo dużo energi zabiera przebywanie w grupach ludzi, u mnie np. dodatkowo rozmawianie przez telefon z obcymi, etc. Dlatego trzeba zrobić wszystko co jest w mocy aby wyeliminować te punkty zapalne z życia. Natomiast ekstrawertyk może polować poza "swoim domem". Tutaj znowuż mogą go wysysać z energii miejsca gdzie nie ma ludzi i prawie nic się nie dzieje. Tak jeszcze na koniec, aby nie było, że mamy tylko siedzieć - do życia zdecydowanie potrzebujemy naturalnego światła w betonowych pomieszczeniach jest go zbyt mało. 

 

7 godzin temu, verde napisał:

Natura w kwestii kobiet często się odzywa, choć już mniej niż kiedyś po tych wszystkich niepowodzeniach z nimi związanych. Wolałbym się nimi w ogóle nie interesować i mieć święty spokój. Może kiedyś dojdę do takiego etapu, że będę miał totalnie wyje..ne na nie.

Dałem na początku filmik, w którym jest powiedziane, że to czy się zakochamy czy nie - mamy gówno do gadania. Przy odpowiedniej samicy hormony same zrobią co będą chciały. Chociaż z hormonami to nieraz różnie bywa. Czasem moze coś ulec zmianie w gospodarce pod wpływem czynników zewnętrznych.

 

 

  • Dzięki 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 lata później...

Też jestem silnie introwertyczny i nie wyobrażałbym sobie np. związku z ekstrawertyczką (zbyt duża różnica charakterów). Jednocześnie nie mam żadnych większych doświadczeń z płcią przeciwną- zwyczajnie nie mam większej ku temu potrzeby. Jednak ciekaw jestem introwertyczni bracia, Waszych doświadczeń:

 

1. Jeśli ktoś z Was miał jakiekolwiek relacje (mam tu na myśli ONS/LTR/FwB) z dziewczynami wyraźnie introwertycznymi, to jak taki układ/związek wygląda właśnie z nimi? Jak Wam się układało/układa?

 

2. Jak bardzo trzeba się "napracować", żeby w ogóle doszło do seksu z introwertyczkami? Jak wygląda u nich libido?

 

3. Jak wygląda u nich zapotrzebowanie na emocje/doznania w związku?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.