Skocz do zawartości

Rekomendowane odpowiedzi

1 godzinę temu, Mrowka napisał:

Tak więc ja osobiście wolę samca mięsożercę, pod warunkiem że nie będzie mnie zmuszał do jedzenia i gotowania dla niego mięsa

Czyli chcesz jednocześnie mięsożercę, a jednocześnie nie będziesz mu gotować - zajebiście....

  • Haha 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@radeq @Hippie, ale ja nikogo nie zmuszam do wiązania się ze mną. Zasady z mojej strony są proste i jak ktoś stwierdzi, że nie wyobraża sobie żebym nie gotowała mięsnych obiadów dla niego to spoko. Chociaż nie uważam, żeby to był koniec świata bo na obiad nie ma mięsa. Ja dwóch obiadów robić nie będę, bez przesady :P A do zamieszkania z kimś tak, żeby codziennie mu gotować jest jeszcze daleka droga.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

46 minut temu, Pyrrus napisał:

Czyli to że nie jesz mięsa sprawia że czujesz się moralnie lepszy? Dlaczego?

Lepszy od kogo ? Bo słowo lepszy oznacza jakieś porównanie. 

To są moje własne zasady. Nie zamierzam czuć się lepszy od kogoś kto je całą krowę na obiad. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy byłem młodziakiem, to widziałem niestety świniobicie na wsi, na własne oczy. Powiem tak, już więcej na coś takiego nie chce patrzeć. Obrzydliwe. 

Biorąc pod uwagę jak to wygląda, to faktycznie można wegetarian zrozumieć - też czasem czuje do siebie lekkie obrzydzenie, że jem mięso, ale robię to bo wolę to niż dziury w zębach, i sypiący się organizm - a ja jeszcze ćwiczę prawie codziennie, to dla mnie mus.
Ale nadal nie rozumiem wegan - co im zrobiło jajko kurze, albo mleko od krowy, że tak agresywnie do tego podchodzą? Zastępowanie naturalnych produktów, przetworzonym syfem ze sklepu, żeby nie przymierać głodem, nie wydaje mi się rozsądne ani zbyt zdrowe - o co chodzi? Nawiasem mówiąc, to weganie wraz z wegetarianami są najbardziej agresywną grupą ludzi, którzy z dumą manifestują swój sposób jedzenia.
Najczęściej na blogach można spotkać się ze sposobem wyrażania swojej przynależności w ten sposób: my nie jemy trupów, i szanujemy przyrodę, walczymy o lepszy świat (czytaj - MY jesteśmy lepsi od tych padlinożerców, niech gniją jak to mięso). 

Rozumiem, że to szczytny cel - ale jak oni chcą poprawiać świat, jednocześnie będąc tak nachalnymi, agresywnymi i w taki prymitywny sposób demonstrując swoją wyższość względem tych ludzi gorszego sortu - padlinożerców?


@Mrowka Widzisz, nie przyrządziłabyś mięsa swojemu facetowi. Nawet gdyby moja dziewczyna była (nie daj Boże) weganką, to przyrządziłbym jej ten wegański posiłek. Wiesz dlaczego? Bo lubię ludziom sprawiać przyjemność. Fajnie jest widzieć, że sprawiło się komuś radość - szczególnie bliskiemu. To jest przyjemne uczucie, widząc że coś zrobiło - i nie interesowałoby mnie co ona je, po prostu przypilnowałbym, żeby jadła odpowiednio dużo supli/alg i superfoodów, żeby sobie czegoś nie zrobiła - w miarę możliwości. Wiadomo, to uczucie raczej niknie po 20 latach związku, ale można to podtrzymywać w inny sposób.

Jaki masz cel w tym, aby demonstrować swoją dumę i oświadczyć, że nie będziesz brudzić sobie rąk tak podłym pokarmem? Przygotowanie mięsa, to jest czasem parę minut roboty, a nawet mniej, nie parę godzin. Widzisz, tutaj na Forum zajmujemy się odkłamywaniem rzeczywistości, natomiast nadal wchodzisz w ten inflantylizm dziecka, które oświadcza z przytupem i brudną buźką od Nutelli, że ten słoik z tym kremem sam się opróżnił.


Czy normalny związek nie polega na poświęceniu i dawania od siebie? Czy to nie jest akceptacja siebie, i drugiej osoby z jej przywarami? Czy związek nie polega na budowaniu, a nie zachłannym braniu pod siebie, ile się da, najlepiej nic nie dając od siebie?


Dlatego jak chcesz mieć chłopa (nie wiem, może nie chcesz - nie znam Cię), to odpowiedz mi na pytanie - JAK chcesz zbudować z nim coś dłuższego i trwalszego, jeżeli nie poświęcisz się na tyle, aby przyrządzić mu to mięso?...
Skoro już przegrywasz w punkcie podstawowym - przygotowanie jedzenia - to co zrobisz, gdy pojawią się poważniejsze problemy?


Czytałem kiedyś Sapkowskiego, i ten cytat bardzo mi się spodobał: "A co to byłaby za miłość, gdyby kochającego nie było stać na trochę poświęcenia."

No właśnie - co? Nie wyobrażam sobie takie związku - jestem chłopak uczciwy i sumienny, z chęcią chciałbym sprawiać przyjemność dziewczynie - ale na zasadzie pół na pół, wspólnie się dopełniamy, nie że ja daję od siebie wiele, a Panna nawet nie wysili się żeby przygotować posiłek.. Aż mam ciarki na myśl, o takim bagnie, a nie związku. 

No chyba, że mi zasugerujesz, że dasz coś od siebie w innej dziedzinie, chociaż dla mnie byłoby to odrobinę śmieszne.


 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Messer, nie tupie nóżka i nie oswiadczam jak dziecko, ze nie bede roboc miesa bo nie. Mnie to obrzydza, nie czuje sie z tego powodu lepsza czy gorsza. Gotowac ogolnie moge, ale rzeczy wegetarianskie i w ten sposob moj samiec poznaje nowe smaki. A jak Ty sobie wyobrazasz zebym mieso przyrzadzila? Nigdy tego nie.robilam i nie wiem kiedy jest surowe a kiedy okey, a sama nie sprobuje. Daje od siebie w zwiazkach duzo i jeszcze sie nie zdarzylo zebym miala sie az tak poswiecac. Nie i juz. To jest moj wybor nikogo tym nie krzywdze i jak komus nie odpowiada taki uklad to przeciez nie zmuszam. 

Mowisz, ze wegetarianie to jedna z najbardziej agresywnych grup. Problem w tym, ze ja osobiscie nikogo w tym momencie nie atakuje a to wlasnie w zwiazku ze mna i moja postawa zrobilo sie wielkie oburzenie, ze jak to tak mozna nie gotowac miesa!? Jak widac mozna. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem weganką, ale od dziecka nie jem mięsa to się wypowiem.

Dyskusja pomiędzy wegetarianami/weganami a mięsożercami jest moim zdaniem bezcelowa. Moralność jest jak dupa - każdy ma swoją. Dla mnie zjedzenie świni jest taką samą abstrakcją jak dla większości mięsożerców zjedzenie psa lub kota. Dla kogoś to jednak co innego i tutaj pole do dyskusji się kończy.

Co do względów zdrowotnych - opierając się na badaniach zawartych w książce Campbella "Nowoczesne zasady odżywiania" można z całą pewnością stwierdzić, że białko zwierzęce wyrządza nam więcej szkody niż pożytku, powoduje raka, zakwasza organizm itp. Z drugiej strony wiem, że są badania mówiące, że bez mięsa i witaminy B12 to na starość tylko Alzheimer... Ja się specjalistką w tej dziedzinie nie czuję, nie jem mięsa bo tak każe mi sumienie - jeśli z pożytkiem dla zdrowia to tym lepiej, jeśli nie - shit happens. Chcącemu nie dzieje się krzywda, ja będę ponosić konsekwencje moich wyborów, podobnie jak mięsożercy.

Nie zaglądam nikomu w talerz, nie umoralniam. W zasadzie jeśli nie muszę to nie informuję, że nie jem mięsa. "Argumentów" o tym, że jesteśmy drapieżnikami, Bóg stworzył zwierzęta po to by je jeść itp. mam po dziurki w nosie a heheszki, że świnka taka smaczna jedynie mnie żenują. Uważam, że spokojnie można dostarczyć organizmowi wszystkiego czego potrzebuje na diecie roślinnej (poza wspomnianą witaminą B12, ale to też dłuższa historia, bo B12 to tak naprawdę witamina z gleby), ale faktem jest, że trzeba mieć wtedy w kuchni dziwne rzeczy i trochę kombinować.

 

A w nawiązaniu do gotowania obiadów - ja jestem wegetarianką, mój mąż nie, ale nie stanowi dla niego problemu bezmięsny obiad. Ja gotuję, on czasami dorzuca sobie jakąś padlinę, ale zazwyczaj spokojnie najada się bez mięsa. Wiem, że są ludzie którzy nie są w stanie najeść się bez mięsa, ale uwierzcie - nie wszyscy tak mają.

 

  • Like 4
  • Dzięki 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Godzinę temu, Mrowka napisał:

Nigdy tego nie.robilam i nie wiem kiedy jest surowe a kiedy okey, a sama nie sprobuje.

1. Wrzucasz mięso do miski z wodą, aby się "odmoczyło".
2. Po paru godzinach, na patelni roztapiasz olej (polecam kokosowy nierafinowany).
3. Wrzucasz jakieś mięso.
4. Kiedy ładnie się zaczerwieni, albo zrobi białe (w zależności od rodzaju mięsa) bierzesz nóż i pomagając sobie widelcem nacinasz - gdy nóż wygodnie wchodzi, mięso jest gotowe.
5. Przyprawiasz.

6. Dajesz sobie Order Odwagi i Medal Prawdziwej Kobiety. :>

Znaczy, jest wiele metod, ale to jest taka najbardziej podstawowa z podstawowych.

 

Godzinę temu, Mrowka napisał:

Mowisz, ze wegetarianie to jedna z najbardziej agresywnych grup. Problem w tym, ze ja osobiscie nikogo w tym momencie nie atakuje a to wlasnie w zwiazku ze mna i moja postawa zrobilo sie wielkie oburzenie, ze jak to tak mozna nie gotowac miesa!?

Nikt Cię nie zaatakował. Brat @radeq zwrócił uwagę, że chcesz chłopa ale nie będziesz mu przyrządzała mięsa, bo to nie Twój sposób jedzenia.
Ja zapytałem, jak chcesz zbudować związek bez poświęcenia. Bo bez poświęcenia nie ma za bardzo nic na tym świecie - nawet z łóżka się mało kto może zwlec bez tego.
To co mało warte, musi zostać poświęcone na rzecz większego.
I tyle. Ja Cię nie oskarżam czy poniżam, już życie mi przetarło twarzą po betonie, więc nie mam ochoty kogokolwiek już atakować.
A to, że wege będą się kłócić z osobami jedzącymi mięso, to jest naturalna kolej rzeczy, każdy broni swojej pozycji. Ja może kiedyś rzucę mięso, nie zaprzeczam. Jak się już oświecę duchowo, to kto wie. :D 


Z mojej strony: wyobraź sobie jakie to będzie miłe dla faceta. Jaki to jest sposób wyznania miłości. Pokazania, że Ci zależy.
Nie potrafisz przyrządzać mięsa - spoko, tak naprawdę ja też, bo mało mnie to interesuje, i robię to w sposób, który mi w miarę smakuje, więc po co zmieniać.
Ale starasz się, i uczysz się tego, pokazujesz swojemu mężczyźnie że naginasz swoje zasady dla niego, niejako pokazując mu tym, że Ci na nim zależy.


Czy żyjemy w tak parszywych czasach, gdzie taki gest jest czymś zbyt wielkim dla człowieka XXI wieku?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

3 godziny temu, Messer napisał:

Biorąc pod uwagę jak to wygląda, to faktycznie można wegetarian zrozumieć - też czasem czuje do siebie lekkie obrzydzenie, że jem mięso, ale robię to bo wolę to niż dziury w zębach, i sypiący się organizm - a ja jeszcze ćwiczę prawie codziennie, to dla mnie mus.
 

http://www.greatveganathletes.com/bodybuilders

 

Da się? Da się :)

 

 

Co do gotowania to ja bym się cieszył jeśli pańcia by mi przygotowała jakikolwiek dobry posiłek. Nie ma co wybrzydzać bo w dzisiejszych czasach to standard, że kobiety chcą być nowoczesne i nie gotują.

Edytowane przez Ksanti
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti I wyglądać też może jakkolwiek? Bzykać też? Poglądy, inteligencja, zainteresowania też? I w ogóle może być jakakolwiek? Przecież to standard w dzisiejszych czasach :D

 

No nie. Trzeba czegoś wymagać, a gotowanie to akurat jedna z najważniejszych rzeczy.

Z resztą prawda jest taka, że jak kobieta będzie chciała zdobyć zajebistego faceta, to mimo, że sama nie je mięsa, to z własnej woli mu je przyrządzi w podskokach.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

1 minutę temu, Ksanti napisał:

Da się? Da się :)

Pewnie, że się da.

Powiem więcej - mam kuzyna i sąsiada, chłopak 190cm, w wieku 17 bez ŻADNEJ diety (jadł głównie fast foody, warzywa i owoców prawie zero) zaczął ćwiczyć na siłowni. Po dwóch miesiącach prześcignął wszystkich ćwiczących w okolicy (zakres wieku 16-22) pod względem siły i masy, którzy mieli dopiętą dietę i suplementacje. Po krótkich treningach zaczął brać po ponad 100kg na klatkę, a ludzie dochodzą do tego wyniku czasem latami. Czytaj: gen kulturysty.
Da się? Pewnie, że się da.

Ale chodzi mi o znacznie szerszy aspekt. O aspekt zdrowia, i życia.
Machać sztangą można miesiącami i latami, bez odczucia żadnego zmęczenia. Potem nagle może coś strzelić, i cały efekt idzie się ekhm chędożyć.
Pierwsze co się chędoży to skóra, włosy, paznokcie i zęby.


Nawet profesorzy, którzy zajmują się biochemią nie polecają takich wybryków jak weganizm.
Znowu Wim Hof, podobno jest weganem, i on bije rekordy Guinessa w wytrzymywaniu ekstremalnych temperatur. I też pewnie wielu innych sportowców, którzy mogą się poszczycić sukcesami, pewnie je wegańsko, ale nie ma ich zbyt wiele.


Ja nie wiem gdzie leży prawda, bo skąd mam wiedzieć. Jem po swojemu, i czuję się dobrze, a ciało mam silne i giętkie. Nie mam ochoty tego zmieniać, skoro to działa. 
Jedyne co, to rozsądek mi podpowiada jedno - gdyby nie dostępność produktów z całego świata, to weganie którym by tych produktów zabrakło, i zostały te, które rosną w kraju.. Przymarli by głodem.
Bo przecież nie pójdą do "chłopa" po jajka i mleko, bo w końcu weganizm.
Jeżeli dieta jest aż tak restrykcyjna, i mój rozsądek mi podpowiada pewne rzecz, i znowu profesorzy mówią coś co nie optuje za weganizmem.. to w sumie wiele mi mówi. I tyle.
Bawić się w udowadnianie prawdy nie mam ochoty, bo to jest dla mnie odrobinę słabe.
Nie wiem gdzie prawda leży.
Jeżeli zdechnę na raka od jedzenia jajek, kefiru, ryb, i mięsa raz tygodniowo albo dwa, to będzie to tylko i wyłącznie moja wina.
Nikogo za to nie obwinię.

Ja ze swojej strony przedstawiłem parę swoich racji dlaczego mówię weganizmowi: nie, i więcej nie zamierzam się napinać.


@Drizzt Dokładnie. Panie mogą nagle zacząć interesować się fizyką, astronomią czy historią żeby zdobyć faceta, więc ugotowanie mięsa to jest taki, o, mały pikuś.
To co napisałem, było ku zmianie światopoglądu Mrówki (użytkowniczki) i małej kontemplacji czy robi słusznie, ale jak już walisz z grubej rury i grasz w otwarte karty, to niech będzie. :D 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Messer, rozumiem ze trzeba sie poswiecac. Byc moze kiedys odbije mi dla jakiegos samca do takiego stopnia, ze ugotuje mu mieso. Nie wiem. Tylko po pierwsze, nie nadejdzie to po kilku pierwszych miesiacach zwiazku, kiedy dopiero sie docieramy i poznajemy. Po drugie, to by zalezalo od wkladu faceta w zwiazek. Nie bede robic miesa dla kogos kto ma wszystko w czterech literach. To chyba oczywiste. Po trzecie jezeli kiedys bym postanowila to mieso ugotowac to raczej 'od swieta' a nie codziennie dwa obiady. Gotowac moge, ale na pewno nie dwa obiady gdyby mialo kiedys dojsc do np. Wspolnego zamieszkania. 

I popieram @catwoman. Mnie tez irytuje ta walka miesozercy vs roslinozercy. I z jednej i drugiej strony uwazam, ze zalosnym jest wstawianie na fb filmikow z rzezni oraz heheszkowanie z tego ze mieso takie dobre. 

Wg. Moich obserwacji najbardziej radykalni w swoich pogladach i agresywni sa ci wegetarianie ktorzy przeszli na wegetarianizm pod wplywem zrywu, mody i checi zablysniecia. Ci, ktorzy po prostu czuja ze nie chca jesc miesa i nie jest to dla nich szczegolne poswiecenie sa normalni i raczej nie obchodzi ich co kto je. Ja jestem w stanie zrozumiec ze ktos bez miesa zyc nie moze no i dobrze- jego wybor. Tak samo jak moim wyborem jest niejedzenie miesa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Drizzt

No nie zupełnie byle jak. W sumie użyłem skrótu myślowego i to zdanie tyczyło się tylko diety. A założyłem z góry, że dieta będzie wegetariańska - tak jak @Mrowkamówi (czyli mniej więcej mi odpowiada). Poprzez dobry posiłek na pewno nie mam na myśli fast food albo świniaka z tłustą polską dietą na czele.

 

@Messer

No właśnie ne ogarniam ludzi co w szkole średniej już brali 100 kg na klate. Ja nawet teraz ledwo połowę biorę (no szczupły jestem) :D

 

Myślę, że różne rzeczy bez sumplementów i tak będą się chędożyć. Taka dieta i słaba żywność dzisiaj. 

 

A ten Wim Hof to jest prze chuu... Nie rozumiem tego jak on to robi. Ja chwilę jestem pod zimnym prysznicem to mi katar się zbiera i gardło boli. 

 

Chyba było kiedyś jakieś wegetariańskie plemię Indian. Też do końca nie jestem za weganizmem jednak do mięso w równym stopniu jestem nieufny. Mimo, że zjadam. Aczkolwiek bo zjedzeniu czuję się słaby i ciężko się trawi.

W dodatku mam jakieś głupie alergie na cuda wianki. Trzeba będzie kiedyś zrobić ten test z krwi. 

 

Ja bym nie zmuszał laski do gotowania mięsa. Jeśli by mnie zdrowo karmiła i czułbym się od tego dobrze :) W Japonii raczej nie jada się mięsa/ bardziej ryby + warzywa a jacy zdrowi. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Mrowka napisał:

@Messer, rozumiem ze trzeba sie poswiecac. Byc moze kiedys odbije mi dla jakiegos samca do takiego stopnia, ze ugotuje mu mieso. Nie wiem.

Dziękuję za to, co napisałaś.
To wiele mi mówi, i wiele dla mnie znaczy. Bardzo wiele.

Zresztą, mięsa nie da się jeść codziennie, a i nie trzeba robić dwóch obiadów, tylko potrzeba jednej patelni więcej.

Dziękuję raz jeszcze.
Trzymaj się cieplutko, życzę zdrowia i wszystkiego dobrego w życiu.

@Ksanti Dla mnie bardzo znamienne było to, kiedy Gandhi zachorował.
Chłopak się już kończył, ale go podratowali bodajże jakimś rosołem (z mięsa, naturalnie, nie z kostki xD) i nabrał sił. 
Ja jestem za mięsem, ale dobrej jakości, dobrze pogryzionym i zakwaszonym żołądkiem. I żeby nie jeść mięsa ze skrobią/węglami.

Oglądałem jakiś film dokumentalny o Wimie, jego ciało inaczej działa od ciała zwykłego człowieka - to jest związane z biochemią jego tłuszczu w organizmie - nie pytaj o co chodzi, bo sam nie wiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Drizzt napisał:

Hej, hej! Może i lubisz inne dania, ale polską kuchnię to Ty chłopie szanuj! :D

No okej. Pierogi ruskie, kapusta kiszona, szpinak są wporzo, ale na ziemniaki już nie mogę patrzyć. Świniak za to też zasługuje na miłość :( Polska prawdziwa kuchnia jest zapomniana!!! Niektóre potrawy przypominały te rodem z dalekich Indii. Niestety ale obecna kuchnia jest reliktem czasów PRL. A jakie rządzy takie wszystko inne. 

 

@Messer

Rosół, który ratuje :D Nieco powątpiewam w to, iż jeden rosół może działać niczym lek na raka. 

 

No widzisz skrobia. A w polskiej diecie wszędzie dają te ziemniaki do mięsa. Może ten weganizm uruchamia jakieś mechanizmy zdrowotne? :D

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@Ksanti Nie wiem czy to był jeden rosół, ale taka historia o nim krąży, i podobno rosół mu pomógł. ;) 

Właśnie od tych typowych polskich obiadków to można szybko nabawić się chorób - rosół (z makaronem), po tym jakaś surówka, ziemniaki i na dokładkę mięso, niektórzy walą jeszcze deser.. - ale to musi być obciążenie układu trawiennego.
Polska dieta jest strasznie ciężkostrawna i obciążająca.

Stąd może być ten zastrzyk energii. To może mieć sens, ale to i tak wygląda jak wejście z deszczu pod rynnę. ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 minut temu, Metody napisał:

@Messer Kiedy zachorował, na co ?  Rozwiń myśl. :) 

Próbowałem to znaleźć na tym blogu, na którym po raz pierwszy przeczytałem o tym, że Gandhi stanął na nogi po rosole.
Jednak to było w komentarzach, i nie mogę znaleźć przez tradycyjną szukałkę Google, ani na tej stronie.
Prawdopodobnie będziesz miał o tym napisane w jego autobiografii, sam nie czytałem, więc nie daje sobie za to odciąć ręki.
Artykuł, który znacznie sugeruje, że o tym będzie napisane w jego autobiografii.
http://www.pepsieliot.com/dlaczego-weganin-amerykanski-zyje-dluzej-niz-brytyjski/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

12 minut temu, Messer napisał:

Próbowałem to znaleźć na tym blogu, na którym po raz pierwszy przeczytałem o tym, że Gandhi stanął na nogi po rosole.

Właśnie dlatego to wywołałem, bo mam 2 jego biografie, bardzo interesowałem się jego życiem (co za niesamowity człowiek!) i nie było mowy o jakiś chorobach w związku z tym, że był wegetarianinem. Za swoje zasady oddałby życie. Był okres, kiedy był bardzo młodym człowiekiem, że przez cały rok albo dłużej odżywiał sie wyłącznie jakimiś ala paluszkami i jakoś na nic nie zachorował. :)

Edytowane przez Metody
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

2 minuty temu, Metody napisał:

Był okres, kiedy był bardzo młodym człowiekiem, że przez cały rok albo dłużej odżywiał sie wyłącznie jakimiś ala paluszkami i jakoś na nic nie zachorował. :)

Wiesz, ludzie w obozach koncentracyjnych żyli dziennie na kromce chleba i odrobinie wody miesiącami, a żyją po 90+, także to jest odrobinę bardziej skomplikowane.
Marek w jednej z audycji opowiadał o niewoli, bodajże w Rosji, gdzie przez ponad rok ludzie jedli tylko i wyłącznie ziemniaki, i również żyją.

Ludzkie ciało może znieść bardzo wiele. ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

13 minut temu, Messer napisał:

Marek w jednej z audycji opowiadał o niewoli, bodajże w Rosji, gdzie przez ponad rok ludzie jedli tylko i wyłącznie ziemniaki, i również żyją.

Zawodnik MMA, legenda tego sportu - Fedor, Rosjanin całe dzieciństwo jadł ziemniaki, chodził z bratem w jednej kurtce - taka była bieda. A był jednym z najlepszych ciężkich zawdoników w historii. 

 

Co do obozów koncentracyjnych... chyba tylko 1/10 na 20 ludzi przetrwał (umiał niemiecki, miach fach w ręku, miał fuks - nie pracowal na dworzu) Z tych farciarzy kolejne 1/10 dożyło tych 90-100 lat (geny). Tam były setki tysięcy więźniów. Ci, którzy przetrwali, większość nie przetrwała 5-20 lat po wyjściu z obozu :) - wpływ miała pewnie także dieta, wyniszczenie organizmu.

 

 

Edytowane przez Metody
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Rnext zmienił(a) tytuł na Weganizm
×
×
  • Dodaj nową pozycję...

Powiadomienie o plikach cookie

Umieściliśmy na Twoim urządzeniu pliki cookie, aby pomóc Ci usprawnić przeglądanie strony. Możesz dostosować ustawienia plików cookie, w przeciwnym wypadku zakładamy, że wyrażasz na to zgodę.